Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Zmiana, korekta, rekonstrukcja, dekonstrukcja...
Autor Wiadomość
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-03, 22:43   Zmiana, korekta, rekonstrukcja, dekonstrukcja...

Z góry przepraszam za chaotyczność i długość tego posta.

Wczoraj, będąc na trans-wieczorku, rozmawiając z pewną… badaczką na temat przestrzeni i płciowości przypomniałam sobie mój niedoszły projekt pracy magisterskiej (poszła w zupełnie innym kierunku). Przez co znów wróciłam do pewnych problemów… niby semantycznych, abstrakcyjnych i mało życiowych (praktycznych), ale mających dla mnie znaczenie emocjonalne.

Już kilka lat temu zastanawiałam się nad odpowiednią nazwą dla procesu tranzycji. Nie cierpię określenia "korekta płci”, wydaje mi się zbyt dużym eufemizmem, sprowadzeniem całego procesu do czegoś lekkiego, korygującego tylko, całkowicie wypaczającego rozumienie tego czym jest proces tranzycji. W sumie mogłabym powiedzieć, że takie nazywanie tego procesu bagatelizuje, wręcz do poziomu obrazy, wszystkie moje uczucia jakie dzierżę (i dzierżyłam) w odniesieniu do tranzycji. Moje lęki, poczucie braku oparcia, pustka znaczeniowa, poczucie zagubienia, rozdarcie, wewnętrzne (i zewnętrzne) walki o siebie, ból z tym związany itd. zostaje sprowadzony do czegoś niczym „zabieg”, czegoś na zasadzie założenia aparatu zębowego, czy ćwiczeń korekcyjnych. Z drugiej strony rozumiem, że pojęcie „zmiany” zbyt często jest rozumiane jako „przemiana” i mówiąc „zmiana płci” często myśli się na zasadzie przemiany jednej płci w drugą, a nie na zasadzie wszelkich zmian jakie dokonują się w życiu. Stąd, choć wcześniej uznawałam je za zasadne, obecnie zupełnie odrzucam. W poszukiwaniach odpowiednich słów - które nie obyły się bez ofiar (ach te wojny o słowa) - doszłam do stwierdzenia, że najlepiej oddającym sens procesu tranzycji, jest określenie „rekonstrukcja płci”.
Jednak wczoraj znów dostałam olśnienia. Przeprowadziłam kilka rozmów zarówno z TV, TS, CD itd. i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno „rekonstrukcja płci” oddaje dobrze proces tranzycji osób transseksualnych, a przynajmniej takiej osoby jaką ja jestem? Zwróciłam uwagę, że w rzeczywistości nie mogę powiedzieć, że jest to droga rekonstrukcji płci. Bo czyż osoby TV, drag itp. jej nie rekonstruują? Czyż rekonstrukcja nie oznacza tego, że coś jest „na niby”, czymś co udaje coś innego, ma wskazywać na to, a w rzeczywistości jest czymś innym? I z powrotem poczułam się obrażona przez pojęcie, które zupełnie nie oddaje tego co chcę, co czuję. Zdaje się, że rekonstrukcja idzie w kierunku urzeczywistnienia fantazmatu, a nie urzeczywistnienia siebie. Czym w takim przypadku transseksualizm różniłby się od transwestytyzmu? Intensywnością? Skalą? Czy czym?

Teraz siedząc, pijąc kawę inkę, powoli stwierdzam, że jedyną opcją, nie jest dekonstrukcja płci? Zupełne jej przekonstruowanie? Wówczas jednak jaka jest różnica między osobą genderqueerową, a osobą transseksualną, czy crossdesserową (ale nie transwestytyczną)? Czy znów jest to poziom skali, zaawansowania tej dekonstrukcji? Czy w ogóle doświadczenie tranzycji osób transseksualnych jest możliwe do jakiegoś ujęcia?

Wiem, że dla niektórych osób problem jest abstrakcyjny, semantyczny, czy mało życiowy. Nie mniej dla mnie jest istotny, z tego powodu, że nie potrafię określić siebie esencjalistycznie (jestem kobietą, jestem mężczyzną…), potrafię okreslać siebie tylko jako to co się ze mną dzieje. Nie na zasadzie: gdzie jestem, ani też dokąd zmierzam, ale przede wszystkim: jak się zmieniam. W końcu pytając o uczucia, emocje, myśli, zwykle pytamy nie o coś statycznego, ale właśnie o chwilowy stan, czegoś co jest dynamiczne, co wymyka się jakieś absolutności. To jest chyba problem z którym mierzę się od lat, nic nie jest dla mnie proste i oczywiste, stałe, konkretne. Wszystko jest ciągłym stawaniem się, jest „czasowością” a nie „rzeczowością”. Generuje to konkretne problemy, mianowicie to, że mogę określać wszystko jako pewne tymczasowe stany, narzędzia, a to prowadzi mnie do poczucia "nieodnajdywania siebie” w jakimś konkretnym stanie, pozycji. Nie ma więc czego zmieniać, nie ma czego korygować, nie ma czego rekonstruować, mogę tylko wciąż się dekonstruować, wciąż przetwarzać.

Wiem, że to co opisałam jest zawiłe, pewnie trudne do odczytania dla większości osób, nie tylko tutaj, ale tym bardziej poza tym forum. Po prostu znów szukam swojej tożsamości, ale osadzonej już nie na chęci „wyrażenia siebie”, „zrekonstruowania siebie”, czy też „zmiany siebie”. Nie chcę już nic odrzucać, nie chcę czuć obrzydzenia, zdołowania itd. jakimiś elementami mnie, ponieważ nie są takie jakie „mogłyby” być. Bo właśnie nie chcę dążyć do jakiś fantazmatów, iluzji czy innych myślokształtów, ale myśleć na zasadzie, że wciąż to jestem ja, ja która się zmieniam, nie wiem w którą stronę, ale to jest ta ja, która lubię właśnie jako tę, która może osiągać siebie jako wciąż to nowe przemeblowanie siebie. Nic nie rekonstruować, nic nie korygować, nic nie zmieniać, tylko tworzyć na bazie tego co już jest, co jest super jako takie jakie jest. Nie iść w wyznaczonym kierunku, tylko iść w kierunku w którym mogę.
Tylko się zastanawiam, czy to możliwe? I w ogóle, czy to tylko moje odczucie, czy nie? Od długiego czasu czuję samotność w sensie moich potrzeb w odniesieniu do tranzycji. Nie widzę utartych dróg, czy ścieżek...
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Belial
użytkownik
Chaos


Preferowany zaimek: on
Punktów: 3
Posty: 965
Wysłany: 2016-04-03, 23:22   

Bede cie na rekach nosil za ten watek :lol:

Ostatnio zastanawialem sie nad podobnymi rzeczami probujac znalezcbsciezke "i co teraz". Jak sie odnalezc w tym wszystkim. Doszedlem do wniosku ze tranzycja to tworzenie nowego siebie z soba jako baza. Dekonstrukcja jest srodkiem.

To tak w skrocie. Pozniej sie postaram rozwinac te mysli.
_________________
Male inside, human outside.
 
 
lexel
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 63
Posty: 716
Wysłany: 2016-04-03, 23:41   

Rekonstrukcja to moim zdaniem mogła by być gdyby ktoś stwierdził "...no a teraz z powrotem wrócę do tamtej"
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-04-04, 00:51   

Cytat:
Czy w ogóle doświadczenie tranzycji osób transseksualnych jest możliwe do jakiegoś ujęcia?

Raczej nie, lub bardzo ciężko, zdecydowanie nie przytoczonymi sformułowaniami.

Swoje doświadczenie określam zazwyczaj słowem "leczenie". W moim przypadku pasuje, bo przed owym leczeniem miało mi się kompletny rozjazd między "body image" a rzeczywistością i to z czym HRT mi faktycznie pomogło to połączenie tego w jakąś spójność i zatrzymanie dysocjacyjnych jazd. Nie pomogło z odnalezieniem dla siebie miejsca w społeczeństwie, ale to już inny temat :P

Zmiana i rekonstrukcja obie sugerują jakiś radykalnie odmienny stan "przed", jakąś kompletną i spójną konstrukcję, którą przetwarza się w coś innego. Nie czuję, żeby takie coś istniało w moim przypadku.
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-04-04, 02:53   Re: Zmiana, korekta, rekonstrukcja, dekonstrukcja...

ElżbietaFromage napisał/a:


Teraz siedząc, pijąc kawę inkę,
:shock:
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-04-04, 13:13   

ElżbietaFromage, pewnie pamiętasz, jak gadaliśmy o zmianie a korekcie. Ja wczoraj doszedłem do konkluzji, że to jednak korekta, bo na nazwę "zmiana" to nawet nie zasługuje w przypadku k/m. Ni pies ni wydra, podobne do świdra, a jeszcze chcą za to kupę kasy :-| (chodzi mi o 3-kę).

Taki dołek miałem, o!

Poza tym ja staram się "iść i macać". W sensie, że będę po prostu jakoś tam do przodu się posuwał, a po drodze będę sprawdzał co się w moim wnętrzu dzieje, czy czuję się z tym dobrze, a jeśli tak nie będzie to będę próbował czego innego. Pewne rzeczy na tym etapie mogę sprawdzić jedynie empirycznie.

P.S. Inka się chyba poczuła dotknięta tym kanibalizmem.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7097
Wysłany: 2016-04-04, 17:07   

Transgresja.
_________________
Freja Draco
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-04-04, 18:29   

GRS "Gender Reaffirmation Surgery" znaczy "operacja potwierdzenia płci" ;-)
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-04-04, 20:38   

Chyba najlepszym słowem jest dla mnie "uzgodnienie płci", bo oznacza dopasowanie ciała i roli społecznej do tożsamości.

"Korekta" też jest dobra, bo oddaje sens tego, że pierwotne ciało i rola społeczna były niepoprawne (niepasujące do tożsamości).

Chociaż jest bardzo możliwe, że w ogóle moje przeżycia nie mają za wiele wspólnego z Twoimi, bo po pierwsze, całkiem esencjalistycznie jestem się w stanie określić jako mężczyzna, a dwa - nie zamierzałem się zasadniczo stawać kimś innym, ale dalej być sobą, tylko drugiej płci (w aspektach zewnętrznych).
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
autumn
użytkownik
Mhrok

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 310
Skąd: Jukej
Wysłany: 2016-04-04, 20:40   

inka napisał/a:
GRS "Gender Reaffirmation Surgery" znaczy "operacja potwierdzenia płci" ;-)


Ta nazwa jest bardzo, bardzo zla
_________________
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7097
Wysłany: 2016-04-04, 20:54   

W polszczyźnie funkcjonuje obecnie "operacja uzgodnienia płci" ale IMHO bardziej na miejscu byłaby "operacja dostosowania płci".
_________________
Freja Draco
 
 
Crystalka
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 3
Posty: 103
Skąd: Trojmiasto
Wysłany: 2016-04-05, 13:06   

kicur napisał/a:
Chyba najlepszym słowem jest dla mnie "uzgodnienie płci", bo oznacza dopasowanie ciała i roli społecznej do tożsamości.

"Korekta" też jest dobra, bo oddaje sens tego, że pierwotne ciało i rola społeczna były niepoprawne (niepasujące do tożsamości).

Chociaż jest bardzo możliwe, że w ogóle moje przeżycia nie mają za wiele wspólnego z Twoimi, bo po pierwsze, całkiem esencjalistycznie jestem się w stanie określić jako mężczyzna, a dwa - nie zamierzałem się zasadniczo stawać kimś innym, ale dalej być sobą, tylko drugiej płci (w aspektach zewnętrznych).


Zgadzam się z Kicur'em, bo też określam się jako osobę binarną. Zdecydowanie bliżej mi do porównania się z cis kobietami, niż w zestawieniu z TV, czy CD (to dalej są osoby osadzone w męskiej rzeczywistości, która jest mi obca). Gdybym nie podjęła leczenia i tak byłabym kobietą. Znam osoby TV, które lubię ale nigdy bym nie powiedziała, że tu chodzi o różne nasilenie podobnego problemu. Bardziej odczuwam, to jako zaburzone dojrzewanie, złe przypisanie cech. Co z tego, że ciało jest biologicznie zdrowym męskim ciałem, gdy nie współgra z psychiką. Bliżej mi do cis dziewczyny, które miały zaburzone dojrzewanie i potrzebują suplementacji hormonalnej, by organizm rozwijał się jak u innych kobiet. Nie zmieniłam płci, gdyż zawsze odczuwałam tak samo, a zostałam wepchnięta w zła role społeczną i starałam się dopasować w czym zdobyłam niemalże mistrzostwo (dalej nie czyni mnie to facetem). Traumy, osamotnienie i wszystko co związane z TS jest skutkiem złego odbioru społecznego przed, a nie to jaka na prawdę byłam wewnątrz i osoby z innymi problemami również ich doświadczają. Uważam TS za problem, zaburzenie, które ma znaczący wpływ na życie osoby TS, ale które można częściowo opanować i przywrócić prawidłowe funkcjonowanie. Inną sprawą jest, że wiele osób jest niebinarnych nie wpasowujących się w schematy społeczne, ale to nie dotyczy tylko osób TS.
_________________
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-05, 14:06   

kicur napisał/a:
a dwa - nie zamierzałem się zasadniczo stawać kimś innym, ale dalej być sobą, tylko drugiej płci (w aspektach zewnętrznych).

Również nie chcę stawać się kimś innym. To coś zupełnie przeciwnego moim celom i dlatego nazwa zmiana, rozumiana właśnie jako "zmiana w kogoś innego" mnie odrzuca.
Dla mnie istotne jest rozumienie tranzycji jako formy rozwoju, nie uwidaczniania siebie jako siebie, ale jako rozwijanie siebie na podstawie siebie. Można powiedzieć, że tranzycja jest dla mnie czymś bliższym kategorii "rozwoju osobistego", czyli stawania się kimś, ale na podstawie siebie. Tak jak dziecko staje się kimś dorosłym, nie staje się przecież kimś istotowo różnym, tylko niejako rozwija się w nim potencjał jaki i tak już ma. Można powiedzieć, że wzrasta przez siebie - rozwija swój potencjał.

I bardzo dziękuję Ci za twój post, bo dzięki niemu, chyba w sposób bardziej przystępny, wyraziłam to o co mi chodzi.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-05, 15:29   Re: Zmiana, korekta, rekonstrukcja, dekonstrukcja...

ElżbietaFromage napisał/a:
Nie cierpię określenia "korekta płci”, wydaje mi się zbyt dużym eufemizmem, sprowadzeniem całego procesu do czegoś lekkiego, korygującego tylko, całkowicie wypaczającego rozumienie tego czym jest proces tranzycji. W sumie mogłabym powiedzieć, że takie nazywanie tego procesu bagatelizuje, wręcz do poziomu obrazy, wszystkie moje uczucia jakie dzierżę (i dzierżyłam) w odniesieniu do tranzycji. Moje lęki, poczucie braku oparcia, pustka znaczeniowa, poczucie zagubienia, rozdarcie, wewnętrzne (i zewnętrzne) walki o siebie, ból z tym związany itd. zostaje sprowadzony do czegoś niczym „zabieg”, czegoś na zasadzie założenia aparatu zębowego, czy ćwiczeń korekcyjnych.

Ciekawie to napisałaś, dzięki temu rozumiem Twój punkt widzenia. Faktycznie mogę zrozumieć że bagatelizowanie tranzycji kogoś boli. Ale ja jednak tak nie widzę słowa "korekta". Tzn. może inaczej: faktycznie "korekta płci" jest pewnym "lekkim" określeniem, ale mi to akurat pasuje (z resztą dla mnie nie sama korekta była trudna tylko życie przed nią). Dla mnie słowo "korekta" ma za zadanie nie stwierdzić, że to co przechodzimy to takie nic, tylko przekonać ludzi, że to coś co się robi z powodu jakiegoś błędu natury. Nie że - tak jak piszesz dalej - coś wielce zmieniamy, my tylko lekko poprawiamy.

"Rekonstrukcja płci" nie jest wcale takim złym pojęciem. Przecież bywa że się rekonstruuje coś na podstawie np. jakichś zeznań świadków czy historycznych - coś się buduje, niekoniecznie więc chodzi tu o rekonstrukcję czegoś zburzonego na takie jak było.

Cytat:
Teraz siedząc, pijąc kawę inkę, powoli stwierdzam, że jedyną opcją, nie jest dekonstrukcja płci? Zupełne jej przekonstruowanie?

Nie wiem jak inni ale ja zupełnie wszystkiego nie przekonstruowałem w sobie ;) tylko powłokę. Więc mnie nie pasuje zbytnio to pojęcie.

Cytat:
Wiem, że to co opisałam jest zawiłe, pewnie trudne do odczytania dla większości osób, nie tylko tutaj, ale tym bardziej poza tym forum.

Szczerze powiedziawszy jak dla mnie to ten Twój post był bardziej zrozumiały niż wieeele innych :P

Dla mnie jak już wyżej napisałem słowo "korekta" jest jak najbardziej ok. Lubię też słowo "leczenie", mnie pozwala mieć wrażenie, że byłem niemal zupełnie i całkowicie mężczyzną od zawsze, tylko takim trochę chorym a choroba to przecież nic złego :) I chociaż nigdy nie będę w 100% zdrowym mężczyzną, to jednak co się dało zrobiłem, pozostają tylko drobne niedogodności (leki do przyjmowania) :)
Rozumiem, że Ty możesz chcieć przeżywać to trochę inaczej, ale ja chcę mieć poczucie, że zawsze byłem tylko mężczyzną.
_________________
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-05, 17:03   

wendigo napisał/a:
"Rekonstrukcja płci" nie jest wcale takim złym pojęciem. Przecież bywa że się rekonstruuje coś na podstawie np. jakichś zeznań świadków czy historycznych - coś się buduje, niekoniecznie więc chodzi tu o rekonstrukcję czegoś zburzonego na takie jak było.

Do tej pory dokładnie tak o tym myślałam, ale po dłuższych rozmyślaniach nad znaczeniem pojęcia rekonstrukcja zaczęłam mieć poważne wątpliwości? Rekonstrukcja dotyczy raczej "wyobrażenia", wskazuje również na swoją wtórność. Zamek Królewski w Warszawie to nie jest ta sama klasa co Wawel, gdyż jest rekonstrukcją właśnie (i to dośćmarnie wykonaną). Mówiąc o czymś, że jest rekonstrukcją, wskazujemy na to, że nie jest to coś pierwotnego, oryginalnego, równie wartościowego. Jest to tylko odwzorowanie czegoś... prawdziwego.
A ja nie czuję się czymś drugorzędnym, mniej prawdziwym, czy oryginalnym. Nie jestem przecież jakimś odbiciem kobiecości i nie chcę nim być.

wendigo napisał/a:
Nie wiem jak inni ale ja zupełnie wszystkiego nie przekonstruowałem w sobie tylko powłokę. Więc mnie nie pasuje zbytnio to pojęcie.

Trochę za ostro zdefiniowałam w tym momencie dekonstrukcję. Chodzi po prostu o przebudowanie, o wciąż niezamknięty proces tworzenia siebie, ale nie "z niczego", ale bazujący na tym co już jest. Co więcej dekonstrukcja wskazuje również na indywidualność tego procesu, że on sam dla siebie jest punktem odniesienia. Tranzycja w tym przypadku nie jest drogą odwzorowywania tego, co niejako "zniszczone", "co być powinno" itp, ale jest procesem zawsze odniesionym do siebie, na tej zasadzie zawsze jest się... podmiotem siebie, a to co w tym akcie powstaje, ma wskazywać tylko na siebie jako siebie.

wendigo napisał/a:
Dla mnie jak już wyżej napisałem słowo "korekta" jest jak najbardziej ok. Lubię też słowo "leczenie", mnie pozwala mieć wrażenie, że byłem niemal zupełnie i całkowicie mężczyzną od zawsze, tylko takim trochę chorym a choroba to przecież nic złego

Niby tak, choroba to nic złego, ale skoro nic złego, to dlaczego choroby się leczy? ;)
Tak jak napisałam we wcześniejszym poście, bliższe jest mi rozumienie tranzycji jako ścieżki rozwoju i wzrastania, niż leczenia czegoś. Wynika to chyba z potrzeby stania się podmiotem samej siebie, a nie bycia wciąż przedmiotem i to przedmiotem kulturowych wyobrażeń, które spełniam lub nie.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-05, 17:51   

ElżbietaFromage napisał/a:
A ja nie czuję się czymś drugorzędnym, mniej prawdziwym, czy oryginalnym. Nie jestem przecież jakimś odbiciem kobiecości i nie chcę nim być.

To zależy znów jak na to spojrzeć... jeśli tylko na ciało, to niestety nasze jest trochę "drugorzędne", przynajmniej dla mnie ;) Ale zostawmy to, faktycznie nie jest to najlepsze określenie.

Cytat:
Tranzycja w tym przypadku nie jest drogą odwzorowywania tego, co niejako "zniszczone", "co być powinno" itp, ale jest procesem zawsze odniesionym do siebie, na tej zasadzie zawsze jest się... podmiotem siebie, a to co w tym akcie powstaje, ma wskazywać tylko na siebie jako siebie.

Przede wszystkim de-konstrukcja znaczyła dla mnie zawsze burzenie, więc niezbyt mi pasuje do budowania...

Cytat:
Niby tak, choroba to nic złego, ale skoro nic złego, to dlaczego choroby się leczy? ;)

"Nic złego" w sensie, że nie zrobiłem nic złego, nie jestem człowiekiem gorszej kategorii dlatego, że jestem chory - tak to miałem na myśli.
Bo ogólnie to oczywiście tak, choroby są złe, o tyle że utrudniają życie, sprawiają przykrość itp.

Cytat:
Wynika to chyba z potrzeby stania się podmiotem samej siebie, a nie bycia wciąż przedmiotem i to przedmiotem kulturowych wyobrażeń, które spełniam lub nie.

Nie wiem, to już za dużo kombinacji na moją głowę ;) ale chybabym nie miał nic przeciwko byciu przedmiotem MOICH własnych wyobrażeń ;)
_________________
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-04-05, 18:31   

Myślę że niestety w grupie Transgender znajduje się liczba podgrup które podchodzą różnorodnie do zrozumienia tożsamości płci.

Dla mnie było oczywiste od małego dziecka że identyfikowałam swoje "JA" z dziewczynami ale ciało było chłopaka, a wiec cala psychoza mojego trans wzięła się z tego że moje ciało identyfikowałam jako męskie a uczucie płci jako dziewczyna. Znaczy, byłam dziewczyną w ciele chłopaka. Znaczy, uważałam się za "FREAK of nature"
Teraz jeśli brać moje ciało jako genetycznie niepasujące to czy ja robię korektę? No raczej tak, to korekcja genetycznego charakteru płci cielesnej, ale w tym samym, nie było korekty jeśli chodzi o "JA" bo od urodzenia jestem dziewczyną.
Tłumaczyć to wszystko każdej osobie CIS to raczej strata czasu.

A wiec "JA" się nigdy nie zmieniło, tylko moje ciało zostało pod-uwzględnione pod moje JA.

P.S.
a nawyki nabyte z powodu presji socjalnobytowej, tak jak zachowanie, zostały przywrócone do oryginału.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-18, 10:56   

wendigo napisał/a:
"Nic złego" w sensie, że nie zrobiłem nic złego, nie jestem człowiekiem gorszej kategorii dlatego, że jestem chory - tak to miałem na myśli

Tylko jakby na to nie spojrzeć, dla innych jesteś człowiekiem gorszej kategorii, kiedy jesteś chory - tylko nikt tego nie chce przyznać, bo nie wypada o tym mówić.

wendigo napisał/a:
Przede wszystkim de-konstrukcja znaczyła dla mnie zawsze burzenie, więc niezbyt mi pasuje do budowania...

Sprawa jest trochę bardziej zawiła - przynajmniej na gruncie humanistyki ;) Dekonstrukcja nie oznacza tyle burzenia, co raczej rozbijanie struktur i kompleksów znaczeniowych, w ten sposób ukazuje coś innego, czasami wręcz w swoim znaczeniu odwrotnego. Jest to rodzaj demaskowania znaczeń. Część dekonstruktywistów jednocześnie uznaje, że w dekonstrukcji jest również element łączenia, tworzenia nowych znaczeń z tych samych klocków - podobnie jak dekompozycja (może oznaczać zmianę kompozycji przy użyciu tych samych elementów, jak również rozpad kompozycji w ogóle).
Dla mnie właśnie tym jest dekonstrukcja w tym kontekście, rozbijaniem pewnych struktur znaczeniowych, zarówno męskości, kobiecości jak i transseksualności. Z klocków które zostały, budowanie czegoś nowego, zarówno wkomponowanego w obraz społeczeństwa, czegoś mającego zawarte w sobie coś "od siebie", a także posiadającego klocki, które kiedyś budowały inne znaczenie.
W tym sensie traznycja jest dla mnie bardziej procesem tworzenia, niż odtwarzania. Z tym, że odtwarzanie ma tu również miejsce, ale jest tylko swego rodzaju wskazówką, ale nie samym celem.

Freja napisał/a:
Transgresja.

Wobec tego co wyżej napisałam, transgresja jest tu wtórna i stanowi otoczkę, a nie samą "istotę" tego procesu.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Roden
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: on
Punktów: 2
Posty: 67
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-06-03, 22:58   

ElżbietaFromage napisał/a:
Moje lęki, poczucie braku oparcia, pustka znaczeniowa, poczucie zagubienia, rozdarcie, wewnętrzne (i zewnętrzne) walki o siebie, ból z tym związany itd.


Da się w ogóle to wszystko nazwać jednym słowem? Dla kogoś kto nie ma pojęcia co to jest transseksualizm i przez co przechodzą osoby ts, jakiegokolwiek słowa byś nie użyła to pewnie i tak będzie mu wszystko jedno. Wątpię czy takie słowo rozwiąże sprawę. Nawet takie, które będzie Ci się podobać. Jedno słowo to za mało. Jeszcze. Może w przyszłości, miejmy nadzieję.

"What do you read, my lord?
Words, words, words."

BTW ElżbietaFromage uwielbiam Twoje posty :oops: :mrgreen:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 9