Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Dzisiaj znowu mam wątpliwości
Autor Wiadomość
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-29, 21:00   Dzisiaj znowu mam wątpliwości

Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek założę temat w takim dziale. Ale zakładam. Przynajmniej się wygadam. :v
Otóż naszła mnie pewna myśl: czy powinienem (tak już piszę z przyzwyczajenia, z chęcią używałbym jakichś neutralnych końcówek, ale rodzaj nijaki mi się nie podoba, nie jest dla mnie naturalny, a na zmianę męskich i żeńskich? Eee...) iść z diagnozą (psychiatra, psycholog) tak, jak sobie to wcześniej zaplanowałem? Byle szybciej, byle było za mną? A może - dla własnego dobra - powinienem podejść do tego od innej strony? Na spokojnie, nie tuszując tego, że w sumie czuję się pomiędzy i waham między płciami, obie są dla mnie kuszące i coraz bardziej odnoszę wrażenie, że wiem mniej, niż mi się wydaje? Ta druga opcja zaczyna do mnie przemawiać, choć czuję olbrzymią niechęć do psychologów. I znowu: co, jeżeli udałoby mi się przepracować swoje niezdecydowanie, a jeszcze na dodatek okazałoby się, że mam jakieś zaburzenia osobowości czy coś takiego i nie powinienem iść w stronę leczenia? Byłbym przynajmniej jakoś tam usprawiedliwiony... ale i tak boję się. Nie wiem w tej chwili, czy bardziej chcę iść drogą, którą obrałem, bo boję się reakcji rodziny (nie chcę ani wzbudzić w nich poczucia winy, ani satysfakcji), że mieli rację, że mama będzie zarzucała sobie, że to przez nią, bo gdyby nie zdecydowała się ze mną iść ponad półtora roku temu do seksuologa, to teraz byłaby ze mnie szczęśliwa dziewczyna, bo na obecnym etapie możliwe, że nie zdecydowałbym się na hormony... czy może chcę iść tą drogą, bo tak będzie dla mnie lepiej.
Jeśli mam być szczery - boję się operacji, zmiany dokumentów... nie dlatego, że boję się iść pod nóż albo stresuję przed sądem, tylko dlatego, że być może okaże się, że popełniam najgorszy możliwy błąd. Mógłbym na próbę przerwać przyjmowanie hormonów na jakiś sensowny okres, ale to by było przecież cholernie niezdrowe, zresztą nie odważyłbym się na to przed wyprowadzką na swoje. Na razie zadowalam się makijażem, który robię sobie od święta w tajemnicy, gdy nikogo nie ma w domu (gdybym miał ciuchy, przebierałbym się, ale prawie wszystkie zostały wydane, zresztą nóg mi się golić nie chce) i funkcjonowaniem od czasu do czasu na jakichś przypadkowych forach wielotematycznych jako dziewczyna, choć czuję się w tej roli trochę... hm... niesfornie? Z mojego na ludzki: to jest fajne, ale nie przychodzi mi tak łatwo jak funkcjonowanie po męsku, ''łażę'' niezgrabnie i po omacku. I wtedy trochę zazdroszczę tamtejszym facetom ich tematów, bo dział dla kobiet wydaje mi się strasznie mdły.
A w ogóle to nie wiem, czy jest sens być szczerym wobec psychologa, mam wrażenie, że do kogo nie pójdę, to i tak spotkam się z niezrozumieniem, bo nie jestem podręcznikowym przypadkiem.
Serio, chciałbym móc sobie decydować, że ''tego dnia jestem mężczyzną, wszyscy traktują mnie jak mężczyznę, a tego dnia kobietą... ale nie traktują mnie do końca jak kobietę, bo mi się to nie podoba''. :P
Myślałem, że już to wszystko przepracowałem i byłem dumny, że zrobiłem to samodzielnie, ale skoro znowu nad tym dumam, to chyba jednak tak nie jest.
W sumie nie oczekuję jakichś konkretnych odpowiedzi, po prostu wszedłem na wyższy level i zamiast wylewać swój bełkot gdzieś, gdzie nikt tego nie zobaczy, robię to tu. :roll:
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-03-29, 21:09   

Nie ma osoby,która nie boi się własnych decyzji choćby nie wiem jak była przekonana o potrzebie zmian. W ogóle jesteśmy podszyci lękiem o wszystko, co robimy gdy zmierzamy do celu! Wobec psychologów zawsze zachowuję dystans. Nigdy do końca im nie wierzę. Zawsze mówię to, co wypada powiedzieć. Po co? Bo im nie wierzę. Zbyt dużo psychologów znam i wiem jakie jest tego wszystkiego zaplecze. Wyśmiewają w kuluarach to o czym się dowiedzieli. Na zapleczu wzgarda i obśmiewanie. Nie wierzę im i tyle.
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-03-29, 21:15   

Podpowiem Ci mało konkretnie, bo nie chcę Cię ciągnąć w żadną konkretną stronę.

Jeżeli zdecydujesz się na nieszczerość, żeby szybko osiągnąć jakiś tam cel, zgnieciesz się w kulkę i dostosujesz do jakichś sztucznych wymagań, to prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, a Twoje prawdziwe "ja" wyprostuje się i Twoją starannie ukształtowaną kulkę trafi szlag.

Poświęć bardzo dużo czasu na odkrycie, czego potrzebujesz i nigdy nie rób niczego wbrew sobie, a raczej nie będziesz żałować swoich decyzji - bo nawet jeżeli część z nich będziesz kiedyś odkręcać, to prawdopodobnie nie zabrniesz w ślepy zaułek i nie będziesz kipieć od frustracji, szukając winnych w sobie i otoczeniu. Po prostu podejmiesz nową lepszą decyzję.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-03-29, 22:36   

Zgadzam się z Marcinem.
Wydaje mi się, że Cię rozumiem, ale nie czuję się dostatecznie kompetentna do napisania czegoś od siebie.
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 00:08   

Wednesday napisał/a:
Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek założę temat w takim dziale. Ale zakładam. Przynajmniej się wygadam.

Nie ma chyba nic lepszego jak wygadać się z tego co "uciska". Mi też tego strasznie brakuje ale nie mam już na to odwagi, nie tutaj.
To co napisze jest jak najbardziej Nieprofesjonalne totalna amatorszczyzna, więc zapewne w niczym Ci nie pomoże ale wiem, że zakładając wątek zrobiłeś to po to aby ktokolwiek cokolwiek odpisał, bo tak działa potrzeba wygadania się.
Wednesday napisał/a:
czy powinienem iść z diagnozą (psychiatra, psycholog) tak, jak sobie to wcześniej zaplanowałem? Byle szybciej, byle było za mną? A może - dla własnego dobra - powinienem podejść do tego od innej strony? Na spokojnie, nie tuszując tego, że w sumie czuję się pomiędzy i waham między płciami, obie są dla mnie kuszące i coraz bardziej odnoszę wrażenie, że wiem mniej, niż mi się wydaje? Ta druga opcja zaczyna do mnie przemawiać, choć czuję olbrzymią niechęć do psychologów. I znowu: co, jeżeli udałoby mi się przepracować swoje niezdecydowanie, a jeszcze na dodatek okazałoby się, że mam jakieś zaburzenia osobowości czy coś takiego i nie powinienem iść w stronę leczenia? Byłbym przynajmniej jakoś tam usprawiedliwiony... ale i tak boję się.
wiele osób nie lubi psychologów z jednej prostej przyczyny, że usłyszy coś czego nie chce usłyszeć i to od kogoś kto o tobie nie ma zielonego pojęcia a jedynie analizuje Twoje słowa według swoich często archaicznych książek. Z drugiej strony Każdy chciałby mieć już ten etap za sobą i to z zadowalającym go wynikiem, ale czy to dobre? nie wiem sama się boję i odkładam diagnozę.
Wednesday napisał/a:
Nie wiem w tej chwili, czy bardziej chcę iść drogą, którą obrałem, bo boję się reakcji rodziny (nie chcę ani wzbudzić w nich poczucia winy, ani satysfakcji), że mieli rację, że mama będzie zarzucała sobie, że to przez nią, bo gdyby nie zdecydowała się ze mną iść ponad półtora roku temu do seksuologa, to teraz byłaby ze mnie szczęśliwa dziewczyna, bo na obecnym etapie możliwe, że nie zdecydowałbym się na hormony... czy może chcę iść tą drogą, bo tak będzie dla mnie lepiej.
Gdybyś miał być szczęśliwa dziewczyną bez tego wszystkiego to byś nią był, ale może to jeszcze przed Tobą. W każdym bądź razie nikt nie ma prawa winić Cię za szukanie swojej drogi życia, ani tym bardziej siebie za Twoje decyzje.
Wednesday napisał/a:
Jeśli mam być szczery - boję się operacji, zmiany dokumentów... nie dlatego, że boję się iść pod nóż albo stresuję przed sądem, tylko dlatego, że być może okaże się, że popełniam najgorszy możliwy błąd.

Ja natomiast boję się, własnie iść pod nóż. Boję się, że to będzie ostatnia rzecz w moim życiu.
Wednesday napisał/a:
Na razie zadowalam się makijażem, który robię sobie od święta w tajemnicy, gdy nikogo nie ma w domu (gdybym miał ciuchy, przebierałbym się, ale prawie wszystkie zostały wydane, zresztą nóg mi się golić nie chce) i funkcjonowaniem od czasu do czasu na jakichś przypadkowych forach wielotematycznych jako dziewczyna, choć czuję się w tej roli trochę... hm... niesfornie? Z mojego na ludzki: to jest fajne, ale nie przychodzi mi tak łatwo jak funkcjonowanie po męsku, ''łażę'' niezgrabnie i po omacku. I wtedy trochę zazdroszczę tamtejszym facetom ich tematów, bo dział dla kobiet wydaje mi się strasznie mdły.
Jakbym słyszała początkująca emkę :mrgreen: Która nie jest pewna czy chce być dziewczyną choć sprawia jej to przyjemność. Ciekawe.
Wednesday napisał/a:
Serio, chciałbym móc sobie decydować, że ''tego dnia jestem mężczyzną, wszyscy traktują mnie jak mężczyznę, a tego dnia kobietą... ale nie traktują mnie do końca jak kobietę, bo mi się to nie podoba''.
A gdy byś był kobietą to by ci się podobało? Czy chodziłbyś codziennie struty?
To tyle mojej amatorszczyzny. ;-)
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-30, 00:09   

Dzięki za odpowiedzi.
bifrost napisał/a:
Zawsze mówię to, co wypada powiedzieć. Po co? Bo im nie wierzę. Zbyt dużo psychologów znam i wiem jakie jest tego wszystkiego zaplecze.

No zgoda, też nie przepadam za psychologami (co widać po tym, jak strasznie odwlekam to wszystko), ale ja nie jestem transseksualistą i nie jestem jak tru TS pewien, co mam ze sobą zrobić, by było dobrze, wręcz przeciwnie - mnie od roku co jakiś czas dopadają wciąż te same wątpliwości (teraz przynajmniej nie panikuję, ale strasznie mnie to męczy), więc jaki jest w moim przypadku sens mówić im to, co wypada? Na razie postanowiłem, że wybiorę się po diagnozę i opinię, jak planowałem od samego początku, ale że jest ze mną jak jest, to kłamstwami i koloryzowaniem mógłbym sobie tylko zaszkodzić... A co by sobie za moimi plecami mówili... a bo to mało ludzi mnie obgaduje? Własna wychowawczyni sobie obgadywała mnie na forum klasy, gdy mnie w szkole nie było (i to żeby raz). A część rodziny od strony ojca tak się przejęła moimi poczynaniami, że echo ich plotek dotarło tam, gdzie pracuje moja mama. Więc na zdrowie. Przynajmniej wiem, że jestem ciekawym przypadkiem. :mrgreen:
Ryu napisał/a:
Jeżeli zdecydujesz się na nieszczerość, żeby szybko osiągnąć jakiś tam cel, zgnieciesz się w kulkę i dostosujesz do jakichś sztucznych wymagań, to prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, a Twoje prawdziwe "ja" wyprostuje się i Twoją starannie ukształtowaną kulkę trafi szlag.

No właśnie też tak sądzę. Zresztą ja nie mam teraz żadnego wyklarowanego celu... poza zrozumieniem, o co mi, kurde, tak naprawdę chodzi, bo utknąłem w martwym punkcie. A tu chyba bez szczerości się nie da.
Ryu napisał/a:
Poświęć bardzo dużo czasu na odkrycie, czego potrzebujesz i nigdy nie rób niczego wbrew sobie, a raczej nie będziesz żałować swoich decyzji - bo nawet jeżeli część z nich będziesz kiedyś odkręcać, to prawdopodobnie nie zabrniesz w ślepy zaułek i nie będziesz kipieć od frustracji, szukając winnych w sobie i otoczeniu. Po prostu podejmiesz nową lepszą decyzję.

Czuję, że mój mózg w tej chwili paruje. Chciałbym, żeby ktoś mnie wyręczył w tym odkrywaniu, bo mnie się już znudziło to, że wciąż muszę wałkować to samo i wciąż nic poza ''jestem pomiędzy'' i coraz większym rozdarciem (z podświadomym nastawieniem, że nie zejdę z obranej drogi) nie wynika. :v
Jeżynka napisał/a:
Wydaje mi się, że Cię rozumiem, ale nie czuję się dostatecznie kompetentna do napisania czegoś od siebie.

Szkoda, chętnie bym poznał Twój punkt widzenia.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-30, 00:37   

Jak ja nie lubię, gdy już się sprodukuję, wyślę i nagle wyskakuje mi nowy post. :P
Gabi napisał/a:
Nie ma chyba nic lepszego jak wygadać się z tego co "uciska". Mi też tego strasznie brakuje ale nie mam już na to odwagi, nie tutaj.

Ja mam tendencję do trzymania wszystkiego w sobie - bardzo nie lubię się wygadywać (choć po tym temacie może się wydawać, że jest inaczej), nie czuję się wtedy pewnie, wstydzę się, długo się zbieram, etc. I odwagą też nie grzeszę, ale prędzej się wygadam tu niż na takim niebieskim. :P
Gabi napisał/a:
wiele osób nie lubi psychologów z jednej prostej przyczyny, że usłyszy coś czego nie chce usłyszeć i to od kogoś kto o tobie nie ma zielonego pojęcia a jedynie analizuje Twoje słowa według swoich często archaicznych książek.

Ja się (chyba) nie boję usłyszeć czegoś, czego bym nie chciał... bo nie wiem, co by to było. :D Ale fakt, że gadanie o intymnych rzeczach z obcą osobą (i jeszcze to, że muszę jej płacić za swój stres przy odpowiadaniu na dziwne pytania, to lepiej iść do kina na horror), bardzo mnie zniechęca.
Gabi napisał/a:
Gdybyś miał być szczęśliwa dziewczyną bez tego wszystkiego to byś nią był, ale może to jeszcze przed Tobą. W każdym bądź razie nikt nie ma prawa winić Cię za szukanie swojej drogi życia, ani tym bardziej siebie za Twoje decyzje.

Cóż, może masz rację. Ale nie zmienia to faktu, że nie chciałbym wyjść na niezdecydowanego, mającego fanaberię przed nimi.
Gabi napisał/a:
Ja natomiast boję się, własnie iść pod nóż. Boję się, że to będzie ostatnia rzecz w moim życiu.

A miałaś kiedyś operację? Ja miałem parę miesięcy temu. Przeżyłem, więc teraz się nie boję... aż tak. :P
Gabi napisał/a:
Jakbym słyszała początkująca emkę Która nie jest pewna czy chce być dziewczyną choć sprawia jej to przyjemność. Ciekawe.

Nie bez powodu połowa osób z transpłciowego środowiska bierze mnie za emkę. :P
Gabi napisał/a:
A gdy byś był kobietą to by ci się podobało? Czy chodziłbyś codziennie struty?

Ja wiem? Może by mi się podobało, choć zależy, z której strony na to spojrzeć. Wejście w związek - tak. Możliwość strojenia się (gdyby mi się chciało) - tak. Ale babskie pogaduchy, ten specyficzny sposób, w jaki faceci traktują kobietę, pobłażanie (jak np. w morzu nie przydzielili mnie do ciągnięcia lin, ''bo kobieta'' i zamiast tego wyszukiwali coś łatwiejszego - porażka, nie mogłem się wykazać) - zdecydowanie nie.
Gabi napisał/a:
To tyle mojej amatorszczyzny.

E tam, też dało mi do myślenia trochę. :mrgreen: Więc dziękuję.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-03-30, 01:08   

A jakbyś zrobił sobie tą przerwę (nie przesadzajmy z tą szkodliwością, owszem że hormony to nie cukierki, ale bardziej szkodliwe niż odstawienie na pewien czas hormonów jest zrobienie sobie niepotrzebnych operacji :P ), to co by się stało? Może właśnie wtedy byś stwierdził, że albo jest ok (jeśli tylko będzie ok - to nic nie rób), albo jednak powiesz że nieeee i idziesz w tranzycję :)
(ale może dla mnie to takie proste, bo nigdy takich wątpliwości nie miałem :P )
_________________
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 01:19   

Wednesday napisał/a:
Jak ja nie lubię, gdy już się sprodukuję, wyślę i nagle wyskakuje mi nowy post.

Wybacz :mrgreen:
Wednesday napisał/a:
Ja mam tendencję do trzymania wszystkiego w sobie

Ja też bo jestem introwertyczką ale to tylko powoduje wzrost ciśnienia.
Wednesday napisał/a:
Ja się (chyba) nie boję usłyszeć czegoś, czego bym nie chciał..

No to masz przynajmniej pod tym względem spokoj a to baaardzo dużo.
Wednesday napisał/a:
A miałaś kiedyś operację?

Przeleżałam na stole ładnych kilka a może nawet kilkanaście godzin, nie pamiętam ale bez narkozy a jedynie pod znieczuleniem miejscowym bo nie było na to czasu, w sumie nie zagrażało nic mojemu życiu ale wtedy tego nie wiedziałam. Ale poddać się operacji z narkozą i nie mieć żadnej kontroli nad tym co się dzieje mnie przeraża.
Wednesday napisał/a:
Ja wiem? Może by mi się podobało, choć zależy, z której strony na to spojrzeć. Wejście w związek - tak. Możliwość strojenia się (gdyby mi się chciało) - tak. Ale babskie pogaduchy, ten specyficzny sposób, w jaki faceci traktują kobietę, pobłażanie (jak np. w morzu nie przydzielili mnie do ciągnięcia lin, ''bo kobieta'' i zamiast tego wyszukiwali coś łatwiejszego - porażka, nie mogłem się wykazać) - zdecydowanie nie.
Bo może jesteś osobą która woli być traktowana na równi, bez względu na płeć ale faceci tego nie pojmują :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 2015-03-30, 01:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-03-30, 01:21   

Przypominam, że hormony również powodują nieodwracalne zmiany...

Ostatnim razem odstawiłem hormony w momencie, w którym zacząłem mieć napadową dysforię płciową w przeciwnym kierunku oraz zacząłem "zapominać" o zastrzyku. To było półtora roku temu, kiedy jeszcze świadomie byłem przekonany, że ich pragnę. Na całe szczęście zauważyłem sygnały ostrzegawcze i teraz co najwyżej słyszę, że mam męskie cechy & dziwny głos. Gdybym zmuszał się do brania ich jeszcze przez pół roku, obecnie byłbym z tą decyzją mocno nieszczęśliwy.

Cytat:
nie zmienia to faktu, że nie chciałbym wyjść na niezdecydowanego, mającego fanaberię przed nimi.

A teraz przyjmijmy, że identyfikujesz się z biseksualnością. Lubisz dziewczynki i ludzie wiedzą, że lubisz dziewczynki, ale ostatnio spodobał Ci się pewien chłopiec. To Ci się już czasem zdarzało, ale teraz Ty jemu również się podobasz i nawet się całowaliście. Zastanawiasz się, czy iść z nim do łóżka. Nigdy jeszcze nie byłeś z żadnym chłopakiem i w sumie nie bardzo wiesz, jak wygląda seks z tą płcią.
Rozmawiasz z kumplem i mówisz:
- No może i bym to lubił, ale nie chciałbym wyjść na niezdecydowanego i mającego fanaberie...

Twój profil mówi, że jesteś genderqueer. Deal with that.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-03-30, 02:54   

Ryu napisał/a:

Twój profil mówi, że jesteś genderqueer. Deal with that.
No o. :3

Na szczęście jesteś jeszcze młody, więc masz mnóstwo czasu na poznawanie samego siebie. Tu są też i osoby starsze od Ciebie, które jeszcze nie wiedzą, kim właściwie są, więc możesz być pewny, że nie jesteś jakiś dziwny. Lepiej długo szukać niż podjąć nieprzemyślaną decyzję, która być może zniszczy Ci życie.
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-03-30, 13:42   

Hm, no ok. Spróbuję.
Wydaje mi się, że przy takiej ilości i rodzaju wątpliwości dobrze by było przystopować i się zastanowić. Rozumiem strach przed reakcjami rodzinki i pozostałych, ale terapia testosteronem ma to do siebie, że również powoduje nieodwracalne zmiany (podobnie jak zmiana dokumentów i operacje). Myślę też, że efekt o którym mówisz można łatwiej osiągnąć bez HRT (bo po mutacji i pełnych zmianach od testo może już nie dać się funkcjonować w sposób o jakim mówisz)

Nie chcę zniechęcać do raz obranej drogi, ale boję się, że wylądujesz w miejscu w którym nie będzie ci dobrze, a odkręcenie tego może być niemożliwe, więc przerwa w perspektywie czasu może się okazać "zdrowsza".

Cytat:
Z mojego na ludzki: to jest fajne, ale nie przychodzi mi tak łatwo jak funkcjonowanie po męsku, ''łażę'' niezgrabnie i po omacku. I wtedy trochę zazdroszczę tamtejszym facetom ich tematów, bo dział dla kobiet wydaje mi się strasznie mdły.

Ja nie identyfikuję się szczególnie mocno (jeśli w ogóle) z kobietami :P - inna socjalizacja, inne zainteresowania niż standard.
Mimo tego leczę się nawet jeśli nigdy nie będę w stanie tak funkcjonować.
Myślę, że w takich decyzjach ważniejszy jest stosunek do swojego ciała niż sprawy genderowe/wymarzona rola społeczna, ale to tylko moje poczucie.
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-30, 15:20   

wendigo napisał/a:
A jakbyś zrobił sobie tą przerwę (nie przesadzajmy z tą szkodliwością, owszem że hormony to nie cukierki, ale bardziej szkodliwe niż odstawienie na pewien czas hormonów jest zrobienie sobie niepotrzebnych operacji ), to co by się stało? Może właśnie wtedy byś stwierdził, że albo jest ok (jeśli tylko będzie ok - to nic nie rób), albo jednak powiesz że nieeee i idziesz w tranzycję

Podejrzewam, że pewnie bym po jakimś czasie wrócił do tranzycji jednak, chociaż i tak ciężko mi cokolwiek stwierdzić.
Gabi napisał/a:
Przeleżałam na stole ładnych kilka a może nawet kilkanaście godzin, nie pamiętam ale bez narkozy a jedynie pod znieczuleniem miejscowym bo nie było na to czasu, w sumie nie zagrażało nic mojemu życiu ale wtedy tego nie wiedziałam. Ale poddać się operacji z narkozą i nie mieć żadnej kontroli nad tym co się dzieje mnie przeraża.

No ale stres rzeczywiście musiał być. Może nie powinienem był pytać, jestem nietaktowny. Mojemu życiu w ciągu tych moich osiemnastu lat groziło coś przynajmniej 4 razy. :P No, dwa razy mogłyby się skończyć ewentualnie przykuciem do wózka albo wstrząśnieniem mózgu. Może kiedyś gdzieś się szczegółowiej pochwalę. :v
Ryu napisał/a:
Przypominam, że hormony również powodują nieodwracalne zmiany...

Wiem, u mnie już część z nich zaszła (no, włosy można depilować, ale z głosem byłby problem, bo zapewne jestem zbyt leniwy, żeby go w razie czego wyćwiczyć, choć mam wrażenie, że jak staram się mówić wyżej, to brzmię nadal nisko, ale jednak kobieco i nie jak w jakimś kabarecie... chociaż... może najpierw się jednak nagram).
Ryu napisał/a:
A teraz przyjmijmy, że identyfikujesz się z biseksualnością. Lubisz dziewczynki i ludzie wiedzą, że lubisz dziewczynki, ale ostatnio spodobał Ci się pewien chłopiec. To Ci się już czasem zdarzało, ale teraz Ty jemu również się podobasz i nawet się całowaliście. Zastanawiasz się, czy iść z nim do łóżka. Nigdy jeszcze nie byłeś z żadnym chłopakiem i w sumie nie bardzo wiesz, jak wygląda seks z tą płcią.
Rozmawiasz z kumplem i mówisz:
- No może i bym to lubił, ale nie chciałbym wyjść na niezdecydowanego i mającego fanaberie...

Twój profil mówi, że jesteś genderqueer. Deal with that.

Dobra, jestem nielogiczny. :mrgreen: Ale nikt nie mówił, że obawy muszą być racjonalne. Tyle że wydaje mi się, że mojej rodzinie łatwiej zrozumieć orientację seksualną niż tożsamość płciową, zwłaszcza jeśli ta tożsamość jest ''płynna''. Jeszcze moja mama może by to przetrawiła, ale dziadkowie, którzy uważają, że posiadają wiedzę na temat transpłciowości, bo oglądali w telewizji Michalinę i jakieś lipne programy... a zresztą. Najpierw zajmę się sobą. W każdym razie jeżeli dalej będę brnąć w tranzycję, to wolałbym, żeby moja rodzina nie wiedziała, że jestem jakimś dżęderem, a nie ''po prostu'' TS.

silveira, może ja nie jestem dziwny, może jestem po prostu świrem. :P Zresztą dzisiaj już czuję się inaczej, ''zwyczajnie'' i gdybym czuł się tak wczoraj - ten temat by nawet nie powstał. No ale tym razem nie zamiotę tego pod dywan, bo znowu za parę dni/tygodni/miesięcy to wylezie.

Albo, nie wiem, może wystarczyłoby mi do zaspokajania tej swojej drugiej części coś w stylu zabawy w transwestytę, też nad tym sporo myślałem. Tylko czy to wtedy transwestytyzm, skoro ''przebieram się'' za biologiczną płeć? :v To by było w sumie wygodne. W związek bym wtedy raczej jako dziewczyna nie wchodził, ale czy ja wiem, czy bym aż tyle tracił?

Dziękuję, Jeżynko, za odpowiedź. Jak już mówiłem - głos mam zmieniony, choć podejrzewam, że mutacja wciąż jeszcze mi się nie zakończyła. Jestem świadom tych zmian, ale, hm, emki i tak mają większe problemy ode mnie, a jednak sobie radzą. Ale i tak planuję przystopować. Hormony nie wzbudzają we mnie aż takiego strachu, bardziej boję się operacji, a jeszcze bardziej zmiany dokumentów, bo mam świadomość, że to już w ogóle nie do odwrócenia. Nie lubię czegoś takiego.
Jeżynka napisał/a:
Ja nie identyfikuję się szczególnie mocno (jeśli w ogóle) z kobietami - inna socjalizacja, inne zainteresowania niż standard.
Mimo tego leczę się nawet jeśli nigdy nie będę w stanie tak funkcjonować.
Myślę, że w takich decyzjach ważniejszy jest stosunek do swojego ciała niż sprawy genderowe/wymarzona rola społeczna, ale to tylko moje poczucie.

No to może rzeczywiście mamy trochę podobnie, ale ja się po trochu z kobietami jednak utożsamiam, nawet jeżeli ich rola społeczna i niektóre zachowania są dla mnie obce (a przecież wychowywano mnie na dziewczynę! :P ). Ale z drugą częścią nie wiem, czy się zgadzam. Chyba nie, skoro mimo częściowego poczucia przynależności do płci pięknej rola, jaką bym musiał wtedy jako ona pełnić, byłaby dla mnie ogromnym (może przerastającym mnie) wyzwaniem. Właśnie jestem w tym trochę zagubiony, choć starałem się to ogarnąć już wiele razy. Z początku miałem bardzo negatywny stosunek do swojego ciała, ale teraz nie potrafię jednak powiedzieć, czy wynikło to z ''mojej'' dysforii, czy po prostu nieświadomie przyjąłem to za normę, ''bo każdy tak ma''. Z czasem coraz bardziej się akceptowałem, aż teraz w sumie nie mam problemu ze swoim ciałem. Czasem tylko zdarza się, że albo bym chciał mieć takie cycki jak przed wszystkim, albo nie mogę się doczekać, aż jeszcze bardziej zgęstnieje mi zarost, choć już jest gęstszy niż u części chłopaków w moim wieku, na dodatek jest twardy, czarny i bardzo ciężko mi go zgolić tak, by nie było go czuć (bo podrażnienia).
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
sza
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 15:42   

Cytat:
Jestem świadom tych zmian, ale, hm, emki i tak mają większe problemy ode mnie, a jednak sobie radzą.

Większość sobie nie radzi... :-/

Widziałeś gdzieś na jakichś forach partnerów mk? Bo są same partnerki km, czasami partnerzy km się przewijają - ale o ludziach wiążących się z mk nic nie słychać.

Cytat:
Chyba nie, skoro mimo częściowego poczucia przynależności do płci pięknej rola, jaką bym musiał wtedy jako ona pełnić, byłaby dla mnie ogromnym (może przerastającym mnie) wyzwaniem.

Dlaczego musiałbyś?

Gdybym ja miała takie podejście do bycia kobietą to już dawo bym się załatwiła - bo nie umiem być ani taką kobietą, jak ty mógłbyś być (mimo iż uważasz to za niedostatecznie perfekcyjną kobiecość) ani chłopakiem...

Właśnie o to chodzi że nie musisz. Pytanie brzmi czego chcesz od swojego ciała, albo od związku z drugim człowiekiem?

Nie wiem jak ty, ale ja mam wrażenie że jeżeli z ciałem jest ok, i trafisz na odpowiednie, otwarte towarzystwo, to nie będzie ci narzucało żadnych norm jak kobieta powinna lub nie powinna się zachowywać... Na pewno dużo takich ludzi jest bo ich znam sporo.

Cytat:
Czasem tylko zdarza się, że albo bym chciał mieć takie cycki jak przed wszystkim, albo nie mogę się doczekać, aż jeszcze bardziej zgęstnieje mi zarost, choć już jest gęstszy niż u części chłopaków w moim wieku, na dodatek jest twardy, czarny i bardzo ciężko mi go zgolić tak, by nie było go czuć (bo podrażnienia).

No generalnie zarost na twarzy jest fajny w dotyku i może ładnie wyglądać, tylko czy warto płacić za to tyle ile trzeba za to oddać robiąc hormonalną tranzycję kmową...
Ostatnio zmieniony przez 2015-03-30, 15:58, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
sza
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 15:55   

@Gabi
Cytat:
wiele osób nie lubi psychologów z jednej prostej przyczyny, że usłyszy coś czego nie chce usłyszeć

Czy to czy usłyszy, czy nie usłyszy, może wpłynąć na to czy to jest prawda czy nie?
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-03-30, 16:03   

anarchoqueer napisał/a:

Cytat:
Chyba nie, skoro mimo częściowego poczucia przynależności do płci pięknej rola, jaką bym musiał wtedy jako ona pełnić, byłaby dla mnie ogromnym (może przerastającym mnie) wyzwaniem.

Dlaczego musiałbyś?

Właśnie o to chodzi że nie musisz. Pytanie brzmi czego chcesz od swojego ciała, albo od związku z drugim człowiekiem?

Nie wiem jak ty, ale ja mam wrażenie że jeżeli z ciałem jest ok, i trafisz na odpowiednie, otwarte towarzystwo, to nie będzie ci narzucało żadnych norm jak kobieta powinna lub nie powinna się zachowywać... Na pewno dużo takich ludzi jest bo ich znam sporo.

W skrócie chciałam napisać to samo (tylko mniej umiejętnie), ale AQ mnie wyprzedziła.
Jeśli to nie ciało jest aktualnie problemem - lepiej zmienić środowisko na normalniejsze niż iść w zmiany, co do których nie ma się pewności czy ich się naprawde chce.
 
 
Pandorzaste
użytkownik


Punktów: 1
Posty: 143
Wysłany: 2015-03-30, 16:42   

Cytat:
ten specyficzny sposób, w jaki faceci traktują kobietę, pobłażanie (jak np. w morzu nie przydzielili mnie do ciągnięcia lin, ''bo kobieta'' i zamiast tego wyszukiwali coś łatwiejszego - porażka, nie mogłem się wykazać) - zdecydowanie nie.

A także to co pisałeś dalej i na co pięknie odpowiedziała Anarchoqueer. Jeżeli chodzi tak o traktowanie kobiet, jak i o społeczne "wymogi" ich dotyczące (które są, swoją drogą, często sprzeczne- to samo dotyczy też oczekiwań wobec mężczyzn), to też niejedna cis-kobieta je olewa i świadomie pokazuje środkowy palec. Bo te wszystkie wymogi służą tylko do wepchnięcia każdego człowieka w "akceptowalne" ramy, zwykle nader ograniczone ramy. W sumie żadna osoba nie spełnia ich w 100%, nawet, jeżeli jej nie przeszkadzają lub to w tych ramach czuje się sobą.

Co do psychologów, to wydaje mi się, że po pierwsze powinieneś być szczery, po drugie znaleźć takiego, któremu będziesz ufać. Nie twierdzę, że to proste.

*a co do samych końcówek językowych, to w polskim już się utarło, że rodzaj męski jest najbardziej neutralnym, a nijaki - najbardziej "nienaturalnym" *

Generalnie daj sobie trochę czasu na przemyślenie tego, kim się czujesz.
_________________
A także. Tumblr to zło!
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 16:51   

anarchoqueer napisał/a:
@Gabi
Cytat:
wiele osób nie lubi psychologów z jednej prostej przyczyny, że usłyszy coś czego nie chce usłyszeć

Czy to czy usłyszy, czy nie usłyszy, może wpłynąć na to czy to jest prawda czy nie?
Oczywiście, że nie ale nie zmienia to faktu istnienia stresu. To tak jak idziesz do onkologa. Nie masz wpływu na to co zdiagnozuje ale strachu się nie wyzbędziesz. Do tego dochodzi pytanie czy diagnoza była trafna? Bo nikt nie jest nieomylny.
 
 
sza
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 17:05   

Cóż ignorowanie onkologa czym trwa dłużej tym bardziej grozi śmiercią, ignorowanie psychologa-diagnosty może trwać dowolnie długo, ale jakby nie patrzeć nie pójście do niego już samo w sobie jest formą diagnozy (która jest wszak dla nas) - czyż nie?
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-03-30, 17:31   

"Błądzić jest rzeczą ludzką", koleżanki i koledzy mają rację, najlepiej trochę zwolnić i się zastanowić. Tym bardziej, że sam mówisz, że wątpliwości i tak kiedyś powrócą.
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Emu
użytkownik
zewsząd i znikąd

Posty: 271
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-03-30, 18:10   

Przypominam tylko, że można być kobietą nie wypełniając mnóstwa rzeczy wymaganych od kobiet - i w sprzyjających okolicznościach nawet nie stykać sie z tego powodu ze szczególnym ostracyzmem.
Ja i stereotypowa rola kobieca:
- owszem prowadzę dom - własny;
- nie mam męża (Boże uchowaj!) ani nie jestem w żadnej innej relacji psychoseksualnej;
- nie mam dzieci;
- nie maluję się;
- nie golę nóg;
- nie zapobiegam w żaden sposób oznakom starzenia (siwe włosy, zmarszczki) ani ich nie maskuję;
- ucieszyłam się ze skończenia 30 lat;
- nie noszę strojów zgodnych z wymogami dla mojego wieku (mam wstręt do eleganckich strojów kobiecych, do rzeczy typu krótkie i wąskie spódnice; mój typowy "elegancki" strój to czarne spodnie, biała koszula i kolorowa indyjska kamizelka, żeby nie było tak obrzydliwie bezbarwnie);
- ogólnie olewam modę, a nawet mam negatywny stosunek do "idei mody" jako takiej*;
- nie znoszę "komedii romantycznych";
- nie utrzymuję szczególnie bogatych kontaktów towarzyskich, bo ogólnie źle się czuję w dużych grupach.
Moja rodzina przyzwyczaiła się do tego, że spodziewanie się po mnie wypełniania tradycyjnej roli kobiecej, w szczególności wejścia w związek z mężczyzną, byłoby... nawet nie wiem, jak to określić, to jakiś szczyt niewyobrażalności. :P I jest w porządku. Czuję się kobietą, ale nie muszę do tego być kobieca ani hetero- i seksualna.
Na pewno nie ma prostego przełożenia z sytuacji mojej na cudzą - mogą mi się podobać pewne elementy męskiej roli płciowej (niektóre ciuchy, ćwiczenia siłowe, pewne elementy męskiego sposobu bycia) i mogę je mieć, ale przy tym dobrze wiem, że nie czuję się mężczyzną i nie chciałabym nim być, jestem prędzej androgyniczna. Ale przypominam, że można funkcjonować w danej płci i uciec przed stawianymi jej wymogami.

* "idea mody" z punktu widzenia osoby negatywnie do niej nastawionej: masz się w danym okresie ubierać i ozdabiać tak a tak, bo tak sobie wymyślił pewien gość, który nawet Cię nie zna i nie ma pojęcia o Twojej osobowości. Toż to absurd...
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-30, 18:44   

anarchoqueer napisał/a:
Większość sobie nie radzi...

Widziałeś gdzieś na jakichś forach partnerów mk? Bo są same partnerki km, czasami partnerzy km się przewijają - ale o ludziach wiążących się z mk nic nie słychać.

No dobrze, może trochę podkoloryzowałem... ja tam bym mógł wejść w związek z emką, no ale ja to ja. No ale to zupełnie inny temat, wiele razy zresztą wałkowany na poprzednim forum, a ja nie czuję się wystarczająco mądry, by wnikać w niego głębiej.
anarchoqueer napisał/a:
Dlaczego musiałbyś?

Gdybym ja miała takie podejście do bycia kobietą to już dawo bym się załatwiła - bo nie umiem być ani taką kobietą, jak ty mógłbyś być (mimo iż uważasz to za niedostatecznie perfekcyjną kobiecość) ani chłopakiem...

Nie musiałbym, rzeczywiście. Ale czułbym presję i jednak nie do końca chyba bym pasował. W sumie w paru miejscach wciąż funkcjonuję jako kobieta... nie jest źle, przynajmniej odkąd zniknęła ta moja dysforia, ale wciąż jednak dążę do uchodzenia jako facet przed tymi, którzy mnie nie znają i denerwuję się, gdy ktoś znajomy zawoła za mną żeńskim imieniem. Wiem, sam sobie przeczę. Może bym się tak nie wzbraniał przed tym, gdybym chociaż wyglądał jak ta kobieta, bo na co dzień mam (świadomie) passing w męską stronę.
anarchoqueer napisał/a:
Właśnie o to chodzi że nie musisz. Pytanie brzmi czego chcesz od swojego ciała, albo od związku z drugim człowiekiem?

Od swojego ciała w sumie nic nie chcę. Nie jest perfekcyjne, mógłbym pochodzić na siłownię czy coś, ale zależnie od ubrań wygląda tak, jak oczekuję. Nago też może być (pomijając jednak cycki). Boję się tylko tych operacji i tego, że po jedynce czy dwójce będę żałować. Ale jednak przez większość czasu dostrzegam, że myślę o jedynce jako o czymś, czego potrzebuję, by wygodnie funkcjonować. Siebie w przyszłości widzę jako mężczyznę, nawet jeżeli dopadają mnie od czasu do czasu wątpliwości, nie umiem inaczej sobie jej wyobrazić.
Od związku nie oczekuję nic nadzwyczajnego. Standardowe błahostki, nieważne, jako kto i z kim bym się miał związać. Chcę, by moja ewentualna partnerka (lub partner) miała we mnie wsparcie, chcę czuć, że kogoś mam, ale mieć także możliwość, by pobyć w samotności, nie chcę być zupełnie uzależniony od drugiej osoby, chcę czerpać z tego związku przyjemność, dzielić jakieś zainteresowania... naprawdę nic szczególnego (no, ciekawi mnie tylko jak to by było wejść w lesbijski związek, ale pewnie tak samo jak w każdy inny). Aseksualny nie jestem, ale seks by nie był dla mnie na pierwszym planie w każdym razie.
anarchoqueer napisał/a:
Nie wiem jak ty, ale ja mam wrażenie że jeżeli z ciałem jest ok, i trafisz na odpowiednie, otwarte towarzystwo, to nie będzie ci narzucało żadnych norm jak kobieta powinna lub nie powinna się zachowywać... Na pewno dużo takich ludzi jest bo ich znam sporo.

Problem w tym, że już znam takich ludzi (mam na myśli tych, wśród których na razie muszę funkcjonować jako kobieta). Nic mi nie narzucają, akceptują, że wyglądam jak wyglądam i zachowuję się tak, a nie inaczej. Nie wiedzą (albo udają), że jestem osobą transpłciową i do nich akurat mają dosyć nieprzyjemny stosunek (trafiłem na gorliwie praktykujących katolików), ale ze mną nie mają problemu. A jednak mi to przeszkadza. Tu chyba jednak nie chodzi o ciało, tylko właśnie o tę rolę. Nie umiem określić, co konkretnie mi zgrzyta, ale gdy występuję w roli chłopaka, to coś wydaje się znikać, mimo że różnica jest tak naprawdę niewielka.
anarchoqueer napisał/a:
No generalnie zarost na twarzy jest fajny w dotyku i może ładnie wyglądać, tylko czy warto płacić za to tyle ile trzeba za to oddać robiąc hormonalną tranzycję kmową...

Jeżeli jest prościej i przez większość czasu czuję się lepiej niż jako dziewczyna? I mogę zapuścić brodę? Czemu nie. A czy warto płacić ciągłą frustracją i poczuciem, że coś jest ciągle nie do końca tak, jak by się chciało za to, by móc nosić sukienkę?
Pandorzaste napisał/a:
Bo te wszystkie wymogi służą tylko do wepchnięcia każdego człowieka w "akceptowalne" ramy, zwykle nader ograniczone ramy. W sumie żadna osoba nie spełnia ich w 100%, nawet, jeżeli jej nie przeszkadzają lub to w tych ramach czuje się sobą.

Tak, wiem. Może jednak nie chodzi o wymogi społeczne. Chodzi o ''coś''. Nie umiem tego nazwać. ''Coś'' zgrzyta przez większość czasu. Jak z własnej nieprzymuszonej woli raz na ruski rok funkcjonuję w internecie jako dziewczyna - jest dobrze. Ale ja muszę chcieć. Większość czasu wolę jednak nie. Może pociąga mnie bycie kobietą wizualnie (i ewentualnie w swojej głowie i świecie wirtualnym), skoro wszystko inne nie pasuje...
Pandorzaste napisał/a:
Nie twierdzę, że to proste.

No, to nie jest proste. A dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że ja nie za bardzo mam ochotę stanąć z kimś twarzą w twarz i zacząć mówić.
silveira napisał/a:
"Błądzić jest rzeczą ludzką", koleżanki i koledzy mają rację, najlepiej trochę zwolnić i się zastanowić.

Bardziej chyba zwolnić się nie da, niektórzy po paru miesiącach robili pierwsze operacje, a ja przez ponad półtora roku byłem tylko raz u psychologa. :v Jestem naprawdę w martwym punkcie, jedynie biorę ten zastrzyk raz na 10-14 dni. Przerywać? W tej chwili czułbym się jeszcze mniej pewnie, gdybym przerwał.
Emu, większości rzeczy rzeczywiście bym unikał, ale na pewno nie malowania się i strojenia. I naprawdę wyglądałbym bardzo kobieco/dziewczęco. (Malowania - po kryjomu - już teraz nie unikam :mrgreen: ). Dziecka nigdy bym nie urodził. Prędzej byłbym mężem niż żoną. Ale i tak to daje do myślenia, choć wizja mnie rezygnującego z tej drogi wydaje mi się jednak jakąś abstrakcją.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
sza
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-30, 19:45   

Cytat:
Nie umiem określić, co konkretnie mi zgrzyta, ale gdy występuję w roli chłopaka, to coś wydaje się znikać, mimo że różnica jest tak naprawdę niewielka.

Mam wrażenie, że warto byłoby to określić. :P

Cytat:
A czy warto płacić ciągłą frustracją i poczuciem, że coś jest ciągle nie do końca tak, jak by się chciało za to, by móc nosić sukienkę?

No właśnie - pytanie z czego bierze sięfrustracja i poczucie że jest ciągle nie tak... Bo za fizyczne cechy męskie płaci się jednak fizycznością. Frustracja i poczucie nieadekwatności mogą przeminąć, szczególnie gdy pozna się ich przyczyny i wyeliminuje je, a ciało zmienione przez testosteron już nie wróci do dawnej formy.

Choć biorę pod uwagę że pewnie mam wypaczone spojrzenie mk i trudno mi sobie wyobrazić że ktoś kto nie czuje sięjednoznacznie mężczyznąmógłby lubić zmiany jakie są od testosteronu w ciele. :shock:

Cytat:
Emu, większości rzeczy rzeczywiście bym unikał, ale na pewno nie malowania się i strojenia. I naprawdę wyglądałbym bardzo kobieco/dziewczęco. (Malowania - po kryjomu - już teraz nie unikam :mrgreen: ). Dziecka nigdy bym nie urodził. Prędzej byłbym mężem niż żoną.

Hm, gdyby wiązać bycie żoną z rodzeniem dzieci to ja też nie mogę niąbyć. Chociaż akurat mam z tym duży problem. :X Nie dlatego, że sama potrzebuję - dlatego że wiem że ktoś kogo będę kochała mógłby chcieć mieć dziecko. I co ja wtedy zrobię?

Makijaż i strojenie są fajne, masa rzeczy w tradycyjnie rozumianej kobiecości nie jest nawet dla mnie. Nawet nie mogłaby być, bo kultura oczekuje od kobiety takiej ilości poświęcenia się dla innych, że jest to sprzeczne z samą ideą tranzycji czy świadomego wyboru tej roli społecznej.

Nie masz wrażenia jednak, że skonstruowanie kobiecości na nowo, tak żeby była fajna dla samych kobiet, i z ich perspektywy, biorąc z niej to, co jest właśnie przyjemne i dające satysfakcję, a odrzucając wszystko czego nie lubimy, a nie odrzucanie jej w całości, może być bardzo rozwojowe, pozytywne i prowadzące do wolności od szkodliwych stereotypów?
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-30, 23:58   

anarchoqueer napisał/a:
Mam wrażenie, że warto byłoby to określić.

To tak jak ja. :P Ale nie jestem aż tak domyślną istotą (jeszcze).
anarchoqueer napisał/a:
Frustracja i poczucie nieadekwatności mogą przeminąć, szczególnie gdy pozna się ich przyczyny i wyeliminuje je, a ciało zmienione przez testosteron już nie wróci do dawnej formy.

Dlatego ciągle nad tym myślę, ale możliwe, że po prostu sam nie znajdę przyczyny.
anarchoqueer napisał/a:
Choć biorę pod uwagę że pewnie mam wypaczone spojrzenie mk i trudno mi sobie wyobrazić że ktoś kto nie czuje sięjednoznacznie mężczyznąmógłby lubić zmiany jakie są od testosteronu w ciele.

Hehe, tak samo miałem, gdy byłem kompletnie zielony w temacie. I teraz bez urazy dla żadnej emki - uważałem, że się taka marnuje, choć wiedziałem, jak durny jest mój tok rozumowania. Teraz rozumiem doskonale obie strony. :D
anarchoqueer napisał/a:
Hm, gdyby wiązać bycie żoną z rodzeniem dzieci to ja też nie mogę niąbyć. Chociaż akurat mam z tym duży problem. :X Nie dlatego, że sama potrzebuję - dlatego że wiem że ktoś kogo będę kochała mógłby chcieć mieć dziecko. I co ja wtedy zrobię?

No ja i bez rodzenia dzieciaka nie wyobrażam sobie siebie w roli żony za bardzo. Dziecko można adoptować w sumie... chociaż też to nie jest takie proste, zresztą niektórzy chcą mieć własne. Więc nie dziwię Ci się, dla mnie też byłby to duży problem.
anarchoqueer napisał/a:
Nie masz wrażenia jednak, że skonstruowanie kobiecości na nowo, tak żeby była fajna dla samych kobiet, i z ich perspektywy, biorąc z niej to, co jest właśnie przyjemne i dające satysfakcję, a odrzucając wszystko czego nie lubimy, a nie odrzucanie jej w całości, może być bardzo rozwojowe, pozytywne i prowadzące do wolności od szkodliwych stereotypów?

Cóż, w całości jej nie zamierzam odrzucać, to część mnie. Nie wiem jednak, czy ta próba ''zaczęcia na nowo'' przyniosłaby dobre skutki. Ogólnie zgadzam się z Tobą, ale nawet nie wiedziałbym, jak się do tego zabrać i trochę mi się nie chce znów wywracać wszystkiego do góry nogami. Teraz to będzie tylko takie gdybanie.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-03-31, 00:38   

Już więcej to nie doradzę, bo sam jestem jedną wielką niepewnością, o czym i tak prawie wszyscy tu wiedzą :o tylko że ilu ludzi, tyle opinii, jeden doradzi to, drugi tamto, a to Ty sam musisz wiedzieć, czego tak naprawdę chcesz :o choć wiem, że tkwienie w martwym punkcie jest męczące :(

Odwieczny dylemat: stanę się sobą - nie będę mieć biologicznych dzieci. Życie wymaga od nas poświęceń :(
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-31, 00:43   

silveira napisał/a:
Już więcej to nie doradzę, bo sam jestem jedną wielką niepewnością, o czym i tak prawie wszyscy tu wiedzą

No, wiedzą, wiedzą. :P Ale dziękuję, każda odpowiedź dała mi do myślenia.
silveira napisał/a:
Odwieczny dylemat: stanę się sobą - nie będę mieć biologicznych dzieci. Życie wymaga od nas poświęceń

Ja nawet nie wiem, czy bym chciał mieć biologiczne dzieci. Pogodziłem się parę lat temu, że nie jest to możliwe (zamrożenie komórki? Tylko taka opcja byłaby dla mnie do przyjęcia). Z własnej woli w ciążę nie zajdę w każdym razie.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-03-31, 04:07   

Wednesday napisał/a:
silveira napisał/a:
Odwieczny dylemat: stanę się sobą - nie będę mieć biologicznych dzieci. Życie wymaga od nas poświęceń

Ja nawet nie wiem, czy bym chciał mieć biologiczne dzieci. Pogodziłem się parę lat temu, że nie jest to możliwe (zamrożenie komórki? Tylko taka opcja byłaby dla mnie do przyjęcia).

Ja nie mam parcia na biologiczne dzieci w ogóle. Zamrożenie komórki? - bleee... już z resztą nie mam takiej opcji :P
_________________
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-03-31, 08:01   

Ty nie masz, a my wciąż mamy :D dla mnie też tylko taka opcja wchodzi w grę, no bo jak to, być w ciąży, potem rodzić... Jezus Maria *mdleje i dostaje zawału* :x
Ale jak ktoś ma wątpliwości, to chyba dobrze mieć tą opcję zamrożenia w zapasie :o
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Pandorzaste
użytkownik


Punktów: 1
Posty: 143
Wysłany: 2015-03-31, 12:24   

/offtop

Rodzenie dzieci, umówmy się, nie jest dla ludzi. A w każdym bądź razie nie w Polszy. Dzieci rodzić, jeżeli w ogóle, to polecałobym Francję. A poza tym osobiście nie chcę mieć dzieci, dziękuję, pracowałom przez lata jako niania. Odechciewa się skutecznie :roll: .

/offtop

No to Wednesday, chyba jednak psycholog i szczerość. Tak sądzę, ale wiesz, to też takie sądzę, ale pewności brak.
_________________
A także. Tumblr to zło!
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-31, 12:45   

Pandorzaste napisał/a:
No to Wednesday, chyba jednak psycholog i szczerość. Tak sądzę, ale wiesz, to też takie sądzę, ale pewności brak.

No niestety... nawet nie wiem, kto byłby odpowiedni. Na niebieskim opinie niewiele mi dały poza tym, że ''idzie szybko i fajnie/idzie wolno, ale może być/nie idzie''.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2015-03-31, 13:22   

Wednesday-ciekawy wątek.
Ja miałem przez ostatnich dobrych parę dni mocne rozkminy, a szczególnie w kwestii dysforii. Tzn. do jakiego stopnia jest ona "moja"/cielesna, a kiedy już zaczynam chcieć mimo wszystko jakoś wpisać się w ten heteronormatywny model. I kobieca-kobieta oraz męski-mężczyzna, gdzieś ciągle siedzą w podświadomości i wyłażą co jakiś czas, kiedy zaczynam się przyrównywać do społeczeństwa i próbować w nim odnaleźć, nie chcąc być ciągle samotną wyspą. Ale może taki los poszukiwaczy własnej wolności... :roll:

Masz brodę! Zazdroszczę :mrgreen: ehh, aj bym się tak bawił, przycinał, a to tu, to tu.... :-D

Ale tak na poważnie, to wydajesz się niezwykle dorosły i taki co już przeżył wiele jak na swoje lata, a ja jestem 4 lata starszy od Ciebie, i jeszcze nawet nie połknąłem jednej tabletki T...i narazie szczerze nie zamierzam, bo zrobieniu researchu. mimo, że chciałbym mieć brodę (chlip, chlip)
Dlatego ja bym się nie śpieszył z tak poważnymi interwencjami w życiu jak hormony, a tym bardziej operacje. wiadomo, gdy się człowiek śpieszy...

Dla mnie to kluczowa sprawa określić co robię ze sobą, czy to w kwestii ciała image'u zachowania itp dla siebie a kiedy już jednak kieruję się innymi. i to nie tylko "mainstreamowym społeczeństwem" ale także inspirując się innym osobami trans, nawet tymi co twierdzą że się wyłamują. przecież chcemy być sobą, a nie kopią kogoś...na to trzeba bardzo uważać imo.

Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że może być ciężko. Na swoim przykładzie. Chciałbym (w przyszłości), żeby mnie np. traktowano jak chłopaka (cokolwiek to znaczy), używano męskiego imienia i rodzaju a nie koniecznie mam ochotę spełniać wymagania cd. tego. Tzn. ściąć kruciutko włosy, wkładać wysiłek, żeby całkiem i zawsze! zakrywać cycki itd. itp. więc jestem powiedzmy niekonwencjonalny jeśli o chodzi o k/m. Ty może jesteś niekonwencjonalny bo masz już zarost, chciałbyś czasem wyjść w kiecce, może wcale nieogolony (nie tylko na twarzy;P) i wciaż być traktowany po męsku. no nawet wielu lgbt zrobi mind-fucka, a przecież masz do tego prawo czyż nie? masz prawo raz się czuć kobietą, raz mężczyzną, raz pójść w kiecce i powiedzieć, żeś jest mużcziną, albo z brodą, żeś kobieta.

Czy gdy jesteś sam ze sobą widzisz w tym problem? czy jednak obawiasz się innych? A może nawet agresji ze strony osób postronnych...to wszystko na ans wpływa. ja kiedy jestem sam modeluję ten swój dżęder czasem jak mi się podoba i śnię, że kiedys będziemy genderfreee tak naprawdę, że każdy bedzie mógł wyglądać robić co i jak mu się pdooba, oczywiście gdy nie robi komuś krzywdy.

Ja już zaczałem myśleć o sobie...ej dobra, chcę być chłopakiem. no i sobie oglądam na YT wypowiedzi transów. i tak. normalnie wszyscy oni nie chcą mieć cycków. chcą mieć to czy tamto...zacząłem nawet w krótkim czasie zahaczać o transseksualizm...a potem sobie zadawać pytanie czy to napewno ja.

No bo wiadomo łatwiej wyjść na ulicę i powiedzieć: "cześć, Jestem Michał, kiedy jednak nie widać cycków przez koszulkę, kobiecych bioder itd. itp."
Ryu chyba teraz całkiem rozwala system, przynajmniej tak czytałem na blogu z relacji ze spotkania transfuzji. też się tam raczej nie wpisywał :)

Nie wiem czy nie offtopuję...ale mój message był taki: zastanów się co TY chcesz, a nie przyrównuj absolutnie do nikogo. możesz nawet być jedyny w swoim rodzaju. i każdy jest.

Ale wiem łatwo mówić, nie żyjemy w oderwaniu od reszty świata (większość z nas) i z kimś lub czymś zawsze chcemy się utożsamić, gdzieś należec i być akceptowanym, a kiedy jesteśmy niepodobni do nikogo...zaczyna nas to przerażać.

ps. łał, Twoja babcia wie co to transpłciowość :shock: cool :mrgreen:

ludziom genderfluid, queer, i innym non-binary w ogóle jest trudno...bo większość nie kuma bazy, i dużo ludzi ma podejście (nawet gdzieś tu na forum zauważyłem) dobra, bądź TG albo TS...albo queer, ale się przynajmniej zdecyduj. ale kiedy jesteśmy w ciągłęj ewolucji...to czasem ciężko uwierzyć w jakąś stałość.

Things don't last.

Ja np. się "obawiam" że jestem gender-queer. prawdę mówiąc nie wiem jaka jest różnica między genderqueer a genderfluid. ale nie wgłębiająsc się nie wpisuję sie w transa, lubię i kobiecość i męskość, (choć pewnie to drugie trochę faworyzuję)...ale fakt, kocham też energię, kobiecą, i nie chcę się jej pozbywać. więc może dla siebie jestem queer, ale na "użytek publiczny" i w ogóle dla niewtajemniczonych funkcjonowałbym jak trans. i np. wiem, ze mam pewne preferencje jak np. Męskie imię, gramatyka itd.
Ustal swój unikatowy profil. Twórz życzę powodzenia...i cierpliwość. Wszystkiego czego Ci życzę, sam też bardzo potrzebuję. nie jesteś sam. Miłego dzionka ;-)
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2015-03-31, 13:26   

I zgadzam się z Anarchoqueer, że może powinniśmy (właśnie my!) łamać te konwencje. Bo często nieświadomie popadamy w te utarte stereotypy, a więc utrwalamy je, a przecież (przynajmniej część z nas) chciała się z nich uwolnić. Zaczynamy myśleć, że kobiecość czy męskość...to się je ze wszystkim. A spektrum jest bardzo szerokie i różnorodne.

Ale jak mówię, ja to jestem dobry w teoriach, a codziennie się potykam o te same zagadnienia.

Wydaje mi się też, że podejście trans...a queer, jest z goła inne. Więc identyfikacja z jednym może zaprzeczać drugiemu.. :roll: queer, mnie osobiście daje więcej wolności...tyle, że czasem zaczynam się w tym już gubić, więc bezpieczniej jest mi być transem (?) już od tego czytania i rozkminiania tego wszystkiego i siebie w tym wszystkim głowa boli :roll:
 
 
sza
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-31, 13:37   

Cytat:
masz prawo raz się czuć kobietą, raz mężczyzną, raz pójść w kiecce i powiedzieć, żeś jest mużcziną, albo z brodą, żeś kobieta

Owszem, masz rację. Ale zauważ, że inni mają też prawo mieć mindfucka i przy całej sympatii nie móc zmienić intuicyjnego odbierania twojej płci. Dlatego mężczyzna w sukience będzie dla nich nadal mężczyzną w sukience, nawet, jeżeli nie będą go traktowac przez to źle. To są proste mechanizmy poznawcze - a jeżeli chcesz zobaczyć jak to działa to... poznaj innych transów. :D

Mam wrażenie że wiele osób w środowisku transpłciowym nie zdaje sobie z tego sprawy, samodzielnie będąc na takim dystansie do esencjalnego rozumienia płci, że nawet nie uświadamiają sobie, że użycie preferowanego rodzaju oraz imienia nie zmienia w zasadzie tego, jako która płeć jesteśmy odbierani. Że płeć w umysłach ludzi to coś więcej niż powierzchowność, ekspresja.

I tutaj jest właśnie pewien konflikt między tymi osobami w naszym środowisku, którym esencjalne postrzeganie ich płci jako fizycznie niezgodnej z ich tożsamością (kobiety z męskm ciałem, mężczyźni z kobiecym ciałem) tak bardzo nie przeszkadza, dopoki umożliwi im się wolną ekspresję siebie, oraz tych, którzy fizycznie pragnęliby być odbierani jako inna płeć.

I tutaj myślę też że leży dylemat 'czy potrzebuję hormonów czy nie'. Hormony tego pierwszego nam nie dadzą, to się osiąga innymi sprawami, a tego drugiego też niekoniecznie, chociaż dla odmiany moga pomóc.
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-03-31, 16:53   

Haha, Michale, ja jestem od Ciebie starszy i też nawet nie zacząłem :D młodzi jesteśmy, mamy czas żeby rozważyć wszystkie za i przeciw. :3
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-03-31, 20:28   

Misiek napisał/a:
Tzn. do jakiego stopnia jest ona "moja"/cielesna, a kiedy już zaczynam chcieć mimo wszystko jakoś wpisać się w ten heteronormatywny model. I kobieca-kobieta oraz męski-mężczyzna, gdzieś ciągle siedzą w podświadomości i wyłażą co jakiś czas, kiedy zaczynam się przyrównywać do społeczeństwa i próbować w nim odnaleźć, nie chcąc być ciągle samotną wyspą. Ale może taki los poszukiwaczy własnej wolności

Też tak mam (znaczy bardziej chodzi o wygląd - wolę wikinga niż kurczaka o nogach jak zapałki i z grzywką oraz pin up girl od butch, tak najbardziej obrazowo przedstawiając). Ale do społeczeństwa się nie przyrównuję, choć rzeczywiście tej roli kobiecej, nawet totalnie wyłamującej się ze stereotypów, w jakiś sposób się boję.
Misiek napisał/a:
Masz brodę! Zazdroszczę

Nie mam. :P
Misiek napisał/a:
Ale tak na poważnie, to wydajesz się niezwykle dorosły i taki co już przeżył wiele jak na swoje lata, a ja jestem 4 lata starszy od Ciebie, i jeszcze nawet nie połknąłem jednej tabletki T...i narazie szczerze nie zamierzam, bo zrobieniu researchu. mimo, że chciałbym mieć brodę (chlip, chlip)

Nie czuję się dojrzały, zwłaszcza teraz. Ale jeżeli Ty czujesz się podobnie do mnie w tej chwili (a wydaje mi się, że tak), to dobrze robisz, że nie zamierzasz.
Misiek napisał/a:
Ty może jesteś niekonwencjonalny bo masz już zarost, chciałbyś czasem wyjść w kiecce, może wcale nieogolony (nie tylko na twarzy;P) i wciaż być traktowany po męsku. no nawet wielu lgbt zrobi mind-fucka, a przecież masz do tego prawo czyż nie? masz prawo raz się czuć kobietą, raz mężczyzną, raz pójść w kiecce i powiedzieć, żeś jest mużcziną, albo z brodą, żeś kobieta.

Nie. :D Niestereotypowy jestem pod względem charakteru i zachowań, ale pod względem wyglądu już bym był, przynajmniej jako dziewczyna (nawet jeżeli ludzie i tak się na mnie gapią, bo mam inny gust estetyczny). Ale rozumiem, że to akurat taki przykład. Mam takie prawo, ale ludzki umysł jest tak skonstruowany, że gdy jako jedną płeć Cię pozna, to nawet mimo starań potem ewentualne przestawienie się mogłoby być trudne. Dlatego zależy mi, żeby chociaż w społeczeństwie wyrobić sobie spójną tożsamość (tylko jaką? Z tym się właśnie od roku borykam)... a w głowie i w internecie mogę sobie być kim chcę.
Misiek napisał/a:
zastanów się co TY chcesz, a nie przyrównuj absolutnie do nikogo. możesz nawet być jedyny w swoim rodzaju. i każdy jest.

Nie przyrównuję (a przynajmniej staram się). :)
Misiek napisał/a:
więc może dla siebie jestem queer, ale na "użytek publiczny" i w ogóle dla niewtajemniczonych funkcjonowałbym jak trans.

O właśnie. To jest mi bliskie. Chociaż na użytek publiczny obecnie w większości przypadków funkcjonuję jako chłopak, nie trans. Trans przed rodziną - bo gdyby dowiedzieli się, że jestem queerem, to musiałbym im zbyt wiele tłumaczyć i podejrzewam, że i tak by nic nie zrozumieli.
Misiek napisał/a:
Twórz życzę powodzenia...i cierpliwość. Wszystkiego czego Ci życzę, sam też bardzo potrzebuję. nie jesteś sam. Miłego dzionka

Dziękuję. :D Więc i Tobie tego życzę.
anarchoqueer napisał/a:
Owszem, masz rację. Ale zauważ, że inni mają też prawo mieć mindfucka i przy całej sympatii nie móc zmienić intuicyjnego odbierania twojej płci. Dlatego mężczyzna w sukience będzie dla nich nadal mężczyzną w sukience, nawet, jeżeli nie będą go traktowac przez to źle.

Dokładnie. Pamiętam, jaką sam gafę kiedyś popełniłem, gdy po raz pierwszy rozmawiałem przez telefon z kaemem przed hormonami... słyszałem po prostu żeński głos i niechcący, zupełnie bezmyślnie się pomyliłem.

A w ogóle jeszcze zauważyłem jedną ciekawą rzecz - kiedy rok temu zacząłem mieć wątpliwości, z czasem zaczęło się pojawiać coraz więcej tematów związanych z moimi dylematami. A teraz to już jest ich prawdziwy wysyp! :v Nie wiem, czy wcześniej nie zwracałem na nie uwagi, czy ich po prostu nie było.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-01, 02:06   

Dobra, chyba postanowione - na razie wstrzymam się z hormonami. I tak mi się kończą. :roll: Nie wiem, jak to będzie, stresuję się, boję (to moje ulubione słowo od kilku dni :v), ale tak jest chyba rozsądniej. Tylko czy powinienem rozmówić się w takim razie z seksuologiem?
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-04-01, 04:34   

Dobrze by było, jeżeli masz do niego zaufanie, bo odstawianie hormonów na własną rękę to jednak średnio rozsądny pomysł.
No ale to rada podyktowana zdrowym rozsądkiem i dużą dozą idealizmu. Oceń na własną rękę, czy Ci to bardziej pomoże niż zaszkodzi.

Aha, http://dynarski.pl/post/1...ng-testosterone
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-01, 15:35   

Ryu napisał/a:
Dobrze by było, jeżeli masz do niego zaufanie, bo odstawianie hormonów na własną rękę to jednak średnio rozsądny pomysł.

Na własną rękę rzeczywiście. Ale pod kontrolą - już trochę chyba lepszy. Przynajmniej zacznę coś robić.
Mój prowadzący to Liber... i w sumie nie wiem, czego mógłbym się po nim spodziewać. A to, że jeszcze miałbym się do niego wybrać, żeby obgadać przerwę w tranzycji, też nie jest mi na rękę (nadopiekuńcza matka raczej nie odpuściłaby mi i pojechała ze mną, a jak nie ona, to wysłałaby ojca. :roll: Jestem tego po prostu pewien).

Dzięki za link, bardzo przydatny.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-04-01, 20:57   

Ach, on. Hm, chyba raczej nie dostałbyś u niego sensownego wsparcia. Jakoś nie kojarzy mi się z ekspertem od równowagi hormonalnej organizmu... prędzej z żartami, że chcesz być dziewczynką ;)

No, Wiktor ma na blogu trochę ciekawych tekstów :) A że sam też nie jest tró... :)
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-01, 22:20   

Nie dziwi mnie ta odpowiedź. :v Więc po prostu powinienem poszukać endokrynologa najlepiej. Albo prowadzącego zmienić. Suuuper.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Sig
użytkownik
Użyszkodnik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 2
Posty: 152
Skąd: glasvegas
Wysłany: 2015-04-01, 23:42   

Przeczytałem wątek i stwierdzam, że nie widzę dylematów wewnętrznych - wydaje mi się, że nakręcasz się po prostu innymi, etykietkami, normami i inszymi sam za to zawsze byłeś i jesteś pomiędzy i płynny. Co do hormonów, to musisz po prostu zdecydować czy dobrze ci z nimi, podobają ci się zmiany, jak się czujesz a nie dążyć do mitycznych celów. Z każdą zmianą, zawsze lepiej do endokrynologa - mnie by Liber załatwił mentalnie bo mam kompletnie niestandardowe ustawienie.
_________________
[/justify]

[/center]
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-02, 00:03   

Sig napisał/a:
Przeczytałem wątek i stwierdzam, że nie widzę dylematów wewnętrznych - wydaje mi się, że nakręcasz się po prostu innymi, etykietkami, normami i inszymi sam za to zawsze byłeś i jesteś pomiędzy i płynny.

Podziwiam, że Ci się chciało. :v
A wiesz, że chyba masz rację. Chyba rzeczywiście tak jest, że źle zinterpretowałem swoje wątpliwości i skierowałem uwagę nie tam, gdzie trzeba. Tylko jeszcze na dodatek nie chciałem tego przyjąć do wiadomości. W sumie to by miało sens, biorąc pod uwagę fakt, że nie przeszkadza mi samo w sobie bycie kobietą, a przypisywane jej stereotypy i ''standardowa'' rola. I oczekiwania.
Sig napisał/a:
Co do hormonów, to musisz po prostu zdecydować czy dobrze ci z nimi, podobają ci się zmiany, jak się czujesz a nie dążyć do mitycznych celów. Z każdą zmianą, zawsze lepiej do endokrynologa - mnie by Liber załatwił mentalnie bo mam kompletnie niestandardowe ustawienie.

Tylko została jeszcze ta kwestia. Zmiany są fajne, ale nie zawsze mi się podobają. Zależy od dnia. :roll: Całe życie nie będę przecież na zmianę chodzić w jedną i drugą stronę (chociaż na coś umrzeć trzeba). A teraz jestem jeszcze w tej bezpiecznej strefie, gdzie nie wykonałem żadnych poważniejszych kroków i ta decyzja jest do podjęcia już teraz. Z dwojga złego lepiej odstawić hormony, bo zawsze można do nich za jakiś czas wrócić, a operacji, zmiany dokumentów się już nie cofnie. Nie chce mi się już nad tym myśleć, ale tak naprawdę nie daje mi to wszystko spać. :P
A z tym Liberem to rzeczywiście nie ma sensu... ostatecznie każdemu przepisuje te same dawki jak leci, a o czymś to świadczy. I w każdym razie zmieniłem w ciągu ostatnich 6 miesięcy poglądy na wypisywanie recept od ręki.

I jeszcze dziękuję wszystkim za odpowiedzi, dużo mi pomogły i bez nich pewnie z rok by mi zajęło ogarnięcie tego bałaganu.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-02, 02:23   

Tak czy inaczej zawsze lepiej się zastanowić niż działać na wariata. Ja dochodzę po woli do wniosku, że taka ze mnie kobieta jak z koziej du..y saksofon. Nie jestem żadną trans a po prostu jestem facetem, który zawsze marzył o tym by być kobietą, ale niestety nie urodził się nią i nią nie będzie, może się co najwyżej upodobnić do kobiety ale to wszystko co może. A czy warto? hmmm..... chyba nie.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-04-02, 02:29   

Gabi napisał/a:
Ja dochodzę po woli do wniosku, że taka ze mnie kobieta jak z koziej du..y saksofon. Nie jestem żadną trans a po prostu jestem facetem, który zawsze marzył o tym by być kobietą, ale niestety nie urodził się nią i nią nie będzie, może się co najwyżej upodobnić do kobiety ale to wszystko co może.

Ale to chyba trochę co innego niż ma Wednesday? Bo Ty brzmisz raczej na niezadowoloną z możliwości, jakie daje współczesne leczenie, niż na zastanawiającą się, po której stronie osiąść na stałe (i czy w ogóle gdziekolwiek osiadać).
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-02, 02:40   

Ryu napisał/a:
Gabi napisał/a:
Ja dochodzę po woli do wniosku, że taka ze mnie kobieta jak z koziej du..y saksofon. Nie jestem żadną trans a po prostu jestem facetem, który zawsze marzył o tym by być kobietą, ale niestety nie urodził się nią i nią nie będzie, może się co najwyżej upodobnić do kobiety ale to wszystko co może.

Ale to chyba trochę co innego niż ma Wednesday? Bo Ty brzmisz raczej na niezadowoloną z możliwości, jakie daje współczesne leczenie, niż na zastanawiającą się, po której stronie osiąść na stałe (i czy w ogóle gdziekolwiek osiadać).

Nie, po prostu oceniam realia nad którymi zastanawiałam się przez ostatnie tygodnie, może miesiące. Tyle tylko, że ja zastanawiam się po cichu. ;-) i nie proszę o rady. ok mam inaczej ale moje przemyślenie może też na jakąś wartość, a może nie ma. Autor sam oceni, chyba, że uznasz to za off top i wypie.. do innego działu, masz prawo.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-04-02, 11:53   

Gabi napisał/a:
Tak czy inaczej zawsze lepiej się zastanowić niż działać na wariata. Ja dochodzę po woli do wniosku, że taka ze mnie kobieta jak z koziej du..y saksofon. Nie jestem żadną trans a po prostu jestem facetem, który zawsze marzył o tym by być kobietą, ale niestety nie urodził się nią i nią nie będzie, może się co najwyżej upodobnić do kobiety ale to wszystko co może. A czy warto? hmmm..... chyba nie.

To samo mogłaby o sobie powiedzieć każda osoba transseksualna. Czemu miałoby nie być warto? Bo mnie to przypomina jakby osoba sparaliżowana, odżywiana przez rurkę zastanawiała się czy warto coś robić, no bo może wprawdzie jak się postara to wstanie i może będzie nawet chodzić o tych kulach, ale przecież w maratonie już nigdy nie pobiegnie - to nie warto wstawać, po co ;)


Tak Was czytam i chociaż jeden plus swojej sytuacji dostrzegam: nie jestem pomiędzy, nie mam wątpliwości kim jestem, a po leczeniu jestem tak ze 100000000000000000000000x bardziej szczęśliwy niż przed ;) A jeżeli czegoś żałuję, to tylko tego że nie zacząłem wcześniej.
_________________
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-02, 14:20   

Gabi, wendigo bardzo mądrze powiedział. Wiesz, mnie też nie zadowalają obecne możliwości medycyny, ale uważam, że jeżeli ma to dać choć namiastkę szczęścia i choć trochę poprawić samopoczucie, to warto. I nie jest ważne, w którą stronę się idzie czy zawraca. :P
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Itakmnienieznas
użytkownik
Itakmnienieznasz

Punktów: 1
Posty: 161
Wysłany: 2015-04-02, 19:20   

Jako osoba niedoswiadczona, czyli zaledwie 14 letni bachor nie jestem w stanie powiedziec ci nic konstruktywnego, co podniesie cie w gore i wskaze cel, to co bedzie dla Ciebie najlepsze. Nie tylko ze wzgledu na wiek, ale tez ze wzgledu na to, ze tak po prostu sie nie da. Powiem ci jak ja sie przekonalem by chodzby podejsc do rodzicow i im to powiedziec, by chocby zciac wlosy i mowic na niektore sprawy najzwyczajniej : nie, przestan. To nie decyzja, ktora podjeles nagle, taka sama jakgdybys chcial wydac 1 zl na gumekulke, to decyzja porownywalna do kupny wlasnego domu, twoj dom na start ( w ktorym mieszkalbys sam bez rodzicow) jest inny niz twoich przyjaciol. Ty zyjesz w chatce z powybijanymi szybami, porozrzucanymi krzeslami, nie mozesz z nich korzystac i nie mozesz ich naprawic, bo na calym swiecie nie ma kogos kto potrafilby sie tym zajac. Twoi przyjaciele mieszkaja w blokach, podiadaja okna, przez ktore nikt nie wrzuci kamienia bo sa solidne, posiadaja krzedla na, ktorych siedza niczym na tronach, nie musza sie przeprowadzac. Rodzice sa ludzmi ktorym placisz za dom, ale bez wzgledu na to ile im dasz nigdy nie zechca usunc ciebie, ktory mieszkasz w tym domu. Czesto nie zgodza sie, bedzie im wygodniej pozostac w miejscuw poblizu twojego domu niz przeprowadzic sie w ich mniemaniu zupelnie gdzie indziej. Przez tych ludzi wmawiasz sobie, ze ty tez mieszkasz w tym stabilnym bloku i zyjac w nim gdy ktos cie odwiedzi nie zauwazy roznicy. Kiedy w koncu zechcesz kupic dom, dalej bedziesz sie bal, pomijajac tych ludzi co zatrzymuja cie w nim, boisz sie jak bedzie wygladac, czy twoj blok nie bedzie gorszy od przyjaciol. Gdy go kupisz odkrywasz, czy napewno tego ci bylo trzeba. Mam nadzieje, ze metafory sa jasno nakreslone, ze to ma sens i ze ktos zrozumie. :/
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-02, 21:17   

Wydaje mi się, że zrozumiałem, o co Ci chodzi, ale jednak to nie chatka z powybijanymi oknami i porozrzucanymi krzesłami stanowi mój problem. :P Idąc dalej w przenośnie: mój problem stanowi to, czy chcę mieszkać w angielskiej wiktoriańskiej willi, czy amerykańskim carpenter gothic, a każda z tych opcji, choć kusząca, niesie za sobą pewne konsekwencje, które wynikają nie tylko z architektury, ale i położenia.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-03, 00:37   

Wednesday napisał/a:
każda z tych opcji, choć kusząca, niesie za sobą pewne konsekwencje

Niestety każda decyzja niesie za sobą konsekwencje i miganie się od nich niczego nie zmieni a jedynie umieszcza Cię w martwym punkcie.

wendigo napisał/a:
Tak Was czytam i chociaż jeden plus swojej sytuacji dostrzegam: nie jestem pomiędzy

Ja też nie uważam się za kogoś pomiędzy a czytanie postów własnie wzbudza we mnie co raz więcej wątpliwości o co tu chodzi. Bo jeśli ktoś pisze, że jest MK bierze hormony ale nie utożsamia się ze światem kobiecym to po jasną cholerę bierze ? dla noszenia babskich gaci?!

wendigo napisał/a:
A jeżeli czegoś żałuję, to tylko tego że nie zacząłem wcześniej.
Ja też.
 
 
sza
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-03, 11:33   

Cytat:
Bo jeśli ktoś pisze, że jest MK bierze hormony ale nie utożsamia się ze światem kobiecym to po jasną cholerę bierze ? dla noszenia babskich gaci?!

Dlatego żeby wyleczyć fizyczną dysforię a noszenie ciuchów to jakby nie patrzeć cześć 'świata kobiecego'. Chociaż nie sądzę że zrozumiesz. :roll: W końcu uznajemy tu esencjalne rozumienie transseksualizmu, teorie 'kobiecych mózgów' itd. :-/
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-03, 13:29   

Gabi napisał/a:
miganie się od nich niczego nie zmieni a jedynie umieszcza Cię w martwym punkcie.

Ależ wiem. Jedną decyzję udało mi się już podjąć - robię przerwę w terapii. :v Tylko chyba muszę znaleźć jakiegoś endokrynologa teraz.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-04-03, 21:00   

Po co endokrynologa do tego?
_________________
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-03, 21:08   

No nie wiem w sumie. :v Tak przeczytałem na blogu Wiktora Dynarskiego, do którego Ryu dał mi linka, że lepiej wtedy mieć kogoś, u kogo można monitorować to wszystko...
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-04-03, 21:24   

Ach, a no to hmm... jak przerwiesz to po paru miesiącach możesz zrobić kontrolę w sumie nawet ze skierowania rodzinnego (czy nawet podobno bez jak się zapłaci).
_________________
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-03, 21:28   

Aha, ok. :) Dzięki.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-04-03, 21:59   

Znaczy nie traktuj mnie jak wyroczni :P Po prostu myślę, że endokrynologowi by się Twoje zachowanie i tak raczej nie spodobało ;)
_________________
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-04-03, 22:04   

Nie traktuję, ale po prostu Twoja odpowiedź jest mi bardzo na rękę. :P A że by się nie spodobało, to akurat wiem, no ale tak pewnie z większością by było. :v
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-11-02, 23:36   

Początkowy plan był taki, by umieścić to w ogólnym wątku o dysforii, ale wyszło długo, ja mam swój temat, zresztą nawet nie wiem, czy oczekuję konstruktywnych rad lub kopa w [terefere] (może tego drugiego), czy po prostu sobie chcę głośno, publicznie pomyśleć. Cóż, chyba wcześniej już było wszystko powiedziane, teraz tylko mogę od nowa wałkować.

Wykańcza mnie ta transpłciowość. Nie chcę siedzieć pod tym parasolem. Podziwiam tych, którzy tak uparcie dążą do celu. Chociaż oni chyba nie mają za bardzo wyjścia.

Zdaje się, że w moim przypadku adekwatnie by było podzielić dysforię na trzy części, zaś te trzy części na podpunkty (trochę to paradoksalne, ale tak właśnie jest):

1. Dysforia związana z ciałem
- nie jest biologicznie męskie
- nie jest też już w 100% żeńskie

2. Dysforia związana z rolą społeczną
- ogólnie przyjęte traktowanie kobiet mnie wkurza. Wkurza mnie pobłażanie im. Wkurza mnie, że nawet jak czytam Sherlocka Holmesa, to ten twierdzi, że kobiety są inne i nie można im do końca ufać. I stereotypy też mnie wkurzają. Co prawda nie jest to czynnik decydujący (moim dajmonem/Patronusem/totemem jest Daria Morgendorffer i jako kobieta pewnie byłaby ze mnie jej o 2% łagodniejsza wersja... co ja mówię - już jest), ale dysforię jednak powoduje i może dobrze by było w tym szukać przyczyny tego wszystkiego...

3. Dysforia będąca skutkiem tranzycji
- nigdy nie osiągnę stuprocentowych efektów korekty, co sprawia, że kwestionuję celowość tego wszystkiego
- zbudowana tożsamość wydaje się być w pewien sposób sztuczna i cholernie wymuszona, przez co biologiczni faceci wydają mi się zwyczajnie lepsi
- tak naprawdę tranzycja przyniosła tylko chwilowe szczęście; dalej nie czuję się ze sobą dobrze
- i, jak w przypadku punktu pierwszego - ciało nie jest już w 100% żeńskie i w razie czego będzie wymagało pewnej, hm, renowacji, ale będzie przynajmniej biologicznie żeńskie i bez niedoskonałości, których nie potrafi naprawić medycyna

Co dalej. Lubię (na miarę możliwości) swoje odbicie w lustrze. Jest dosyć męskie. Ostatnio nawet w makijażu wyglądam trochę jak facet. Przynajmniej pod odpowiednim kątem i za sprawą baków (uwielbiam baki) i krótkich włosów. Gdy obserwuję transfacetów, cóż, ich tranzycja wydaje mi się lepsza od mojej. Z wierzchu to wszystko wygląda tak ładnie, kształtnie i pełnie, ale wiem, że w gruncie rzeczy przechodzą przez to samo (ostatecznie przez coś w tym stylu) co ja - nie mają penisów i funkcjonalnych jąder, musieli lub dopiero będą się pozbywać towaru poprzez mastektomię, sami też pewnie widzą od cholery niedoskonałości, które chętnie by zmienili... ale mnie to nie pociesza. Mnie te niedoskonałości doprowadzają do szewskiej pasji. Nie jestem perfekcjonistą. Ale jeśli chodzi o tę kwestię, to bardzo by mi zależało, by dało się osiągnąć takie wyniki, jakie, cóż, nie są na chwilę obecną realne. Że cisfacetom zazdroszczę, to nie tajemnica. Ale ja zazdroszczę nawet transom, bo wiedzą czego chcą, nie zrażają się, dążą do celu i tak dalej. Ciskobietom też zazdroszczę, bo nie mają takich problemów jak ja.

Ja wiem, że niedługo zacznę brzmieć -albo już brzmię -jak Emiele (pozdrawiam) z tymi moimi jękami. Wykańcza mnie powoli to, że trwam w zawieszeniu i ani w przód kroku, ani w tył.
Mam porobione te diagnozy, wyrzucone pieniądze, mam urlop dziekański... po co to wszystko? Te diagnozy są bezwartościowe tak naprawdę. No, ten urlop to jednak nie taki najgorszy. Poukładam sobie wszystko. No ale przecież udzielili mi go z innego powodu, więc kolejny problem.

Rozum mi podpowiada, że najlepiej by było w moim przypadku rzucić to wszystko w cholerę. Tylko poodkręcać będzie trochę ciężko, ale łatwiej niż latać po sądach i wiecznie narzekać, że nie będzie idealnie. Wracając na starą drogę też nie będzie świetnie i kolorowo, ale tak myślę, że skoro i tak jestem jakimś queerem, to może lepiej skupić się jednak na tej części tożsamości, która pokrywa się z oryginalnym ciałem. Matka już mi gada, że ze swoim nastawieniem to ja nigdy nie zmienię dokumentów (nie wykazuję żadnej inicjatywy), a ja się nie potrafię przyznać , zacząć w ogóle rozmowy, że tak właściwie to na chwilę obecną wolę się z tym wstrzymać, bo przeżywam kryzys. Nie pierwszy. Albo i pierwszy, tylko że uśpił się na parę miesięcy.

Podoba mi się wizerunek niektórych kobiet. Podoba mi się ich sposób bycia. I też tak chcę. Ale jak patrzę na facetów, to jeszcze bardziej chcę być po prostu mężczyzną. Co z tego, że inni nie będą wiedzieli o mojej ewentualnej przeszłości transpłciowej? Ja wiem, będą wiedzieli lekarze i partnerzy, o ile jakiegoś będę mieć, bo póki co się nie zapowiada. Nawet w razie ochoty na niezobowiązujący seks z nieznajomym muszę się ujawniać (myślę o tym, ale odstrasza mnie ryzyko złapania czegoś... w końcu skąd mam wiedzieć, czy ten ktoś by nie kłamał, że jest zdrowy... dlatego to tak hipotetycznie).

Dużo rzeczy, które mną kierują, jest prozaicznych. Ale one też są dla mnie istotne. Bez tych szczegółów nie będę tym, kim jestem lub chcę się stać (już nawet pomijam transpłciowość - swoją drogą dzięki Wam, którzy to wymyśliliście, uwielbiam wieloznaczność tego słowa).
Jakiś czas temu nawiedził mnie pomysł, by spróbować zagadać o tym na jakimś innym forum. Najlepiej zagranicznym, bo też na innym poziomie pewne rzeczy widzą, więcej tam niebinarnych i tak dalej. Polecili mi terapeutę przez skajpaja, skoro nie mam pewności co do krajowych (bo nie mam... tak szczerze - kto by był na tyle kompetentny, by się mną zająć, skoro na samym transseksualizmie nadal niewiele osób się zna? Zresztą szybko by wyszło, że coś się kroi). Ja nie wiem. Przeszło mi przez myśl, by pójść do Robachy. Ale w sumie domyślam się, jakby się to potoczyło.

Szkoda mi porzucać to, co udało mi się przez tych parę lat osiągnąć, ale czuję też, że tranzycja zabrała mi jedne z tych lepszych chwil (liceum... jakby to wyglądało, gdybym może nie przeszedł go jako kobieta - bo przeszedłem - ale przynajmniej bym to akceptował?).
Tak się miotam i powoli już zaczyna brakować mi sił. Fajnie by było, gdyby ktoś podjął tę decyzję ostatecznie i nieodwołalnie za mnie. Ja za dużo myślę, analizuję i widzę trzynaście stron każdej pierdoły. Poza tym jak to niby powiedzieć rodzinie? W sumie nie interesuje mnie, co myślą o mnie inni... z jednym "ale". Nietrudno chyba zgadnąć, co się za tym kryje. A mama już prawie zawsze bez trudu nowego imienia używa.

Nie potrafię siebie zaakceptować jako osoby transpłciowej. Inni to dla mnie zwyczajni faceci i zwyczajne babki, ale na siebie w ten sposób nie potrafię patrzeć, bo widzę siebie od podszewki, od wewnątrz. I znam za dużo szczegółów, wiem, jak to wszystko wygląda.

Piszę już któryś esej na ten temat swoich fanaberii (serio i obiektywnie nie wiem, czy można to inaczej określić), a w świecie gorsze rzeczy się przecież dzieją.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-03, 00:05   

A ja myślę, że trochę jesteś perfekcjonistą ;) Ale cóż... ja też jestem...

I w sumie to nie wiem co Ci powiedzieć, ale to: "Nie potrafię siebie zaakceptować jako osoby transpłciowej." - rozumiem... ja też nie potrafię :-| Nadal mam dni gdzie siadam sobie i pytam nie wiem kogo: "no ale dlaczego ja?!" i że nie chcę taki być i jak wiele w życiu tracę przez to, i jak trudno jest mi coś osiągnąć przez to... Ale nikt mi na te pytania nie odpowie, w końcu trzeba się wziąć w garść i żyć dalej jakoś...
Wiem, że niestety nie powiedziałem nic pocieszającego, chciałem tylko powiedzieć, że nie wszyscy k/m tak z całą siłą dążą do czegoś ;)
Chociaż oczywiście fakt, dla mnie w przeciwieństwie do Ciebie ciało kobiety tylko dlatego że biologicznie byłoby perfekcyjne, nie jest żadną opcją - dla mnie samo to że ono było żeńskie było większą wadą niż teraz mikropenis czy blizny :P

A co do:
Wednesday napisał/a:
(myślę o tym, ale odstrasza mnie ryzyko złapania czegoś... w końcu skąd mam wiedzieć, czy ten ktoś by nie kłamał, że jest zdrowy... dlatego to tak hipotetycznie).

Prezerwatywa. Owszem, nie zabezpieczy przed wszystkim ale zabezpiecza całkiem dobrze przed najgorszym. Resztę można wyleczyć ;)
_________________
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-03, 00:49   

Jak dla mnie odpowiedziałeś sobie na to pytanie już sam.

Co do odwracania wszystkiego.. Opowiedz sobie na pytanie, czy chcesz żyć w kłamstwie, czy też chcesz żyć w zgodzie z sobą. Na pewno będzie to szok dla Twoich bliskich.. ale właśnie. Piszesz, że chciałbyś się wstrzymać. Nie radziłabym tobie byś od razu wszystko odwracał, ale nie radziłabym też podążania na siłę na przód gdy masz aż tak silne wątpliwości. Co do diagnozowania się, myślę, że to dobry pomysł. Nie rozważałeś może by iść do psychologa/psychiatry, który nie ma z transowymi rzeczami do czynienia? Wiesz, bo może też i sam problem jest gdzie indziej..?

Pytam, bo ja w moimi prywatnym życiu doszłam do wniosku, że chyba będzie to najlepsze wyjście, by wyjść z depresji i kilku innych nabytków, które pojawiły mi się jako reakcja na ekstremalny stres. Mam takie wrażenie, że ci "transowi" chcą by im cały czas tłumaczyć swoją płciowość i cały czas chcą oceniać, czy jest się wystarczająca kobiecą/męskim, poprawiać i najlepiej uwiązać do siebie. A nie zależy im na poprawie zdrowia pacjenta... Takie mam niestety odczucia.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-03, 01:17   

To jest niezły pomysł z tym psychologiem "nie transowym". Bo nawet gdyby był jakiś anty-ts i zaczął Wednesday przekonywać, że nie jest ts i powinien zostać kobietą, to Wednesday może właśnie dzięki temu oceni jak mu leży taka perspektywa ;) Spojrzenie z zewnątrz może być dobre.
_________________
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-03, 14:17   

Wednesday napisał/a:
Wykańcza mnie ta transpłciowość. Nie chcę siedzieć pod tym parasolem. Podziwiam tych, którzy tak uparcie dążą do celu. Chociaż oni chyba nie mają za bardzo wyjścia.

To bardzo przypomina mi to, co o sobie myślę.
Cały czas wydaję mi się, że nigdy nie będę kobietą, że i psychicznie i fizycznie zawsze będę gdzieś pomiędzy. Też męczy mnie nieperfekcyjność ciała, operacji, tego że nigdy nie przeżyje jeszcze raz młodości jako kobieta.
Męczy mnie siedzenie pod parasolem transowości, brak możliwości wyjścia w jedną stronę lub w drugą, bo zwyczajnie nie mam na to siły psychicznej. Czasem bardzo chcę ściąć włosy, wrócić do dawnego ja, tylko po to, żeby pozbyć się wszystkich problemów, żeby było mi łatwiej, żeby ludzie nie gapili się na ulicy, żeby w końcu wyglądać normalnie i nie bać się przed każdym wyjściem.
Nie widzę też za bardzo rozwiązania i również się miotam. Lepiej by było, gdyby ktoś mi powiedział prawdę, jak on to widzi i co by było dla mnie najlepsze. Bo ze swojej perspektywy nic nie potrafię wymyśleć.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-03, 14:49   

Cytat:
Czasem bardzo chcę ściąć włosy, wrócić do dawnego ja, tylko po to, żeby pozbyć się wszystkich problemów, żeby było mi łatwiej, żeby ludzie nie gapili się na ulicy, żeby w końcu wyglądać normalnie i nie bać się przed każdym wyjściem.

Czemu tego nie chcesz jednak zrobić? Co cię powstrzymuje?
Cytat:
Lepiej by było, gdyby ktoś mi powiedział prawdę, jak on to widzi i co by było dla mnie najlepsze. Bo ze swojej perspektywy nic nie potrafię wymyśleć.

A jak byłaś chłopakiem - było lepiej? Jeżeli tak, dlaczego?
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 00:47   

Wednesday,
Napisałam sporego posta w odpowiedzi na to co piszesz, ale po namyśle poszedł w diabły. Jeśli Cię to pocieszy to nie tylko Ty masz takie jazdy. Ale wiesz co jest najważniejsze? To czy kiedyś nie powiesz sobie "żałuję". Ale to chyba znów zaczyna się ten okres kiedy na forum więcej zdołowańców niż innych.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-04, 11:22   

nunumu napisał/a:
Czemu tego nie chcesz jednak zrobić? Co cię powstrzymuje?

Nie wiem, nie mam pojęcia. To, że zaszłam zbyt daleko, żeby się wycofać lub po prostu antypatia do mężczyzn, która nie wiąże się z dysforią cielesną.
nunumu napisał/a:
A jak byłaś chłopakiem - było lepiej? Jeżeli tak, dlaczego?

Częściowo tak, dlatego że mogłam mieć w [terefere] to jak wyglądam, nie musiałam się starać o passing, ludzie na ulicy się nie gapili, mogłam zbierać się 10 minut, nie stresować i przejmować się wyglądem. Po prostu łatwiej mi było mieć wszystko w [terefere].
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-04, 11:47   

Alpaka napisał/a:
Częściowo tak, dlatego że mogłam mieć w [terefere] to jak wyglądam, nie musiałam się starać o passing, ludzie na ulicy się nie gapili, mogłam zbierać się 10 minut, nie stresować i przejmować się wyglądem. Po prostu łatwiej mi było mieć wszystko w [terefere].

A kto Ci teraz zabrania mieć to w [terefere]? Przecież to jak wyglądasz i czy chcesz wyglądać tak czy siak to Twoja sprawa. Co innego jeżeli chcesz wyglądać idealnie a za cholerę się nie da, wtedy gorzej, ale w drugą stronę? Kto Ci zabroni? :mrgreen: .
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-04, 15:01   

Gabi napisał/a:
A kto Ci teraz zabrania mieć to w [terefere]? Przecież to jak wyglądasz i czy chcesz wyglądać tak czy siak to Twoja sprawa. Co innego jeżeli chcesz wyglądać idealnie a za cholerę się nie da, wtedy gorzej, ale w drugą stronę? Kto Ci zabroni? :mrgreen: .

Jak będę mieć wszystko w [terefere], to obecnie będę wyglądać jak karykatura człowieka. Nie chodzi o to, żeby wyglądać idealnie - kiedyś, żeby wyglądać normalnie nie musiałam wkładać w to tyle pracy ile teraz.
Kiedyś też nie było tylu kompleksów, po prostu w [terefere] wszystko i robię swoje, a nie tak jak teraz chowam się po kątach.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-04, 15:24   

Cytat:
To, że zaszłam zbyt daleko, żeby się wycofać lub po prostu antypatia do mężczyzn, która nie wiąże się z dysforią cielesną.

Jak daleko zaszłaś? SRS, zmiana danych?

Antypatia do mężczyzn - wszystkich? Czy do określonego typu męskości którego nienawidzisz? Mężczyźni bywają różni np. sama zadaję się dużo z anarchistami którzy zwykle nie mają mentalności kutasów i nie zachowują się jak stado małp.
Cytat:
Nie chodzi o to, żeby wyglądać idealnie - kiedyś, żeby wyglądać normalnie nie musiałam wkładać w to tyle pracy ile teraz.

Pytanie moje brzmi - co jeżeli nigdy nie będziesz wyglądała "normalnie"? Czy wtedy bdzie lepiej być chłopakiem czy dziewczyną? Sama nie wyglądam normalnie ale żyję. Miałam momenty załamania ale nie zechciałam wracać do stanu poprzedniego bo po prostu w męskiej roli się kompletnie nie odnajduję i nie chcę odnajdować. A co do wyglądu, cóż, wygląd to nie wszystko. Wygląd można mieć rozmaity, w zasadzie tylko w seksie, związkach i niektórych pracach się badzo liczy.

Zrób sobie rachunek zysków i strat. Ja tak zrobiłam i zdecydowałam się brnąć w tranzycję. Ale chęć zachowania konsekwencji w działaniu, pociągnięcia do końca tego co się zaczęło - to nie jest logiczne. Przez taką potrzebe konsekwencji wiele osób wkopuje się w tarapaty i zakopuje w nich tak głęboko że nie ma jak wyjść.

Zamiast dazyć do normalności możesz przecież iść w androgynię, i nie, nie piszę o wzorowaniu się na Emilu. Bo są też zupełnie zwykli androgyni z ciekawym stylem i na luzie.
Cytat:
Kiedyś też nie było tylu kompleksów, po prostu w [terefere] wszystko i robię swoje, a nie tak jak teraz chowam się po kątach.

Witamy po ciemniejszej stronie życia... Z moich przyjaciółek 2/3 ma poziom nienawiści do swojego ciała mogą mieć porównywalny z tym którego doświadczają mk, nawet mimo tego że obiektywnie wyglądają 10x lepiej niż ja. W sumie nie wiem czy można lubić swoje ciało będąc kobietą na tym świecie i żyjąc w tej kulturze. A z USA przybywa coraz więcej seksizmu kulturowego wiec pozostaje powiedzieć "brace yourself" i starać się jakoś odwracać od tego uwagę, jakoś psychicznie próbować uspokajać swoje kompleksy i cierpienia.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-04, 15:45   

nunumu napisał/a:
Jak daleko zaszłaś? SRS, zmiana danych?

Złożone papiery do sądu, dzisiaj mi przyszło, że muszę uzupełnić wniosek, bo mam nieaktualny wzór oświadczenia majątkowego.
nunumu napisał/a:

Antypatia do mężczyzn - wszystkich? Czy do określonego typu męskości którego nienawidzisz? Mężczyźni bywają różni np. sama zadaję się dużo z anarchistami którzy zwykle nie mają mentalności kutasów i nie zachowują się jak stado małp.

Wszystkich stereotypowych, nie chodzi też o antypatię psychiczną, a fizyczną - jak próbuję wyobrazić siebie jako mężczyznę, to i tak jako androgynicznego z ciałem, z którymś stopniem AIS (brak owłosienia itp.).
nunumu napisał/a:
Pytanie moje brzmi - co jeżeli nigdy nie będziesz wyglądała "normalnie"?

Każdy mi to pytanie zadaje, a ja odpowiadam na nie, nie wiem. Nie wiem jak wyglądam, czy wyglądam normalnie, zdjęcia nie są rzetelne i brak mi obiektywnej opinii kogoś, kto nie boi się mnie urazić.
nunumu napisał/a:
Czy wtedy bdzie lepiej być chłopakiem czy dziewczyną? Sama

Nie wiem. W obecnej sytuacji nie ma to dla mnie różnicy.
nunumu napisał/a:
Miałam momenty załamania ale nie zechciałam wracać do stanu poprzedniego bo po prostu w męskiej roli się kompletnie nie odnajduję i nie chcę odnajdować. A co do wyglądu, cóż, wygląd to nie wszystko. Wygląd można mieć rozmaity, w zasadzie tylko w seksie, związkach i niektórych pracach się badzo liczy.

Ja nie muszę się odnajdować w żadnej roli, z plusów ogólnego stanu mogę wymienić:
-posiadanie stałego partnera, który ma gdzieś co ze sobą zrobię, bo i tak to zaakceptuje
-jestem na tyle aspołeczna, że nie będę się odnajdywać w grupie ani jako facet, ani jako laska
Moim problemem jest to, że doznałam braku akceptacji i wykluczenia w grupach osób, które wiedziały o mojej przeszłości bądź też zauważyły transpłciowość. Nie chcę tego doświadczyć ponownie, nie chcę żyć na marginesie społeczeństwa z powodu swojej inności, którą może być widać (a tego nie wiem, bo nie wiem jak wyglądam).
nunumu napisał/a:
Wygląd można mieć rozmaity, w zasadzie tylko w seksie, związkach i niektórych pracach się badzo liczy.

Oczywiście - problem w tym, że z jednej strony da się ze mnie zrobić [terefere] laskę, bo mam na to warunki, a z drugiej wiem, że to tylko iluzja, bo jak się nie 'ogarnę', to nie wiem czy wyglądam dziwnie, czy nie. Nie w każdej sytuacji będę w stanie się malować i super ubierać, co wtedy, powrót do dziwadła?
nunumu napisał/a:
Zrób sobie rachunek zysków i strat. Ja tak zrobiłam i zdecydowałam się brnąć w tranzycję.

Robię i zawsze wychodzę na 0. Może po prostu muszę wyjść z depresji i zacząć inaczej myśleć, zmierzyć się ze światem i dopiero podjąć decyzję.
Na razie nie mam odniesienia, bo ze strachu nie próbuje go znaleźć. Boję się, że coś się zepsuje w mojej kreacji świata i będzie mnie to nawiedzać po nocach.
nunumu napisał/a:
Zamiast dazyć do normalności możesz przecież iść w androgynię, i nie, nie piszę o wzorowaniu się na Emilu. Bo są też zupełnie zwykli androgyni z ciekawym stylem i na luzie.

Problem w tym, że mój mózg nie potrafi się pogodzić z tym, że mogę być po środku. Dla mnie tożsamość musi być jasno określona, albo M, albo K. Ten problem występuje tylko odnośnie mnie, bo u innych generalnie mi to wcale nie przeszkadza.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-04, 16:04   

Cytat:
Wszystkich stereotypowych, nie chodzi też o antypatię psychiczną, a fizyczną - jak próbuję wyobrazić siebie jako mężczyznę, to i tak jako androgynicznego z ciałem, z którymś stopniem AIS (brak owłosienia itp.).

Ale do tego nie trzeba zmieniać danych ani stylizować się nawet na kobietę...
Cytat:
Nie wiem jak wyglądam, czy wyglądam normalnie, zdjęcia nie są rzetelne i brak mi obiektywnej opinii kogoś, kto nie boi się mnie urazić.

Ja się nie boję nikogo urazić. Możesz mi wysłać zdjecia na PW.
Cytat:
Ja nie muszę się odnajdować w żadnej roli, z plusów ogólnego stanu mogę wymienić:
-posiadanie stałego partnera, który ma gdzieś co ze sobą zrobię, bo i tak to zaakceptuje
-jestem na tyle aspołeczna, że nie będę się odnajdywać w grupie ani jako facet, ani jako laska
Moim problemem jest to, że doznałam braku akceptacji i wykluczenia w grupach osób, które wiedziały o mojej przeszłości bądź też zauważyły transpłciowość. Nie chcę tego doświadczyć ponownie, nie chcę żyć na marginesie społeczeństwa z powodu swojej inności, którą może być widać (a tego nie wiem, bo nie wiem jak wyglądam).

To faktycznie trochę przesuwa szalę na stronę nie robienia tranzycji do końca. Ja też odczuwam to wykluczenie ale mnie to nie przeszkadza aż tak.
Cytat:
Oczywiście - problem w tym, że z jednej strony da się ze mnie zrobić [terefere] laskę, bo mam na to warunki, a z drugiej wiem, że to tylko iluzja, bo jak się nie 'ogarnę', to nie wiem czy wyglądam dziwnie, czy nie.

Żadna dziewczyna nie wygląda ładnie jak się nie ogarnie. Ja np. nawet się nie umiem ogarnąć, nie wiem ani jak się ubrac normalnie, ani jak się malować, i nie specjalne już chce mi się tego uczyć (każda 15-latka jest w tym lepsza niż ja), więc to olewam. Co za różnica, skoro piękna i tak nie będę, warto żeby być po prostu sobą, a cóż - nie każdy musi mieć życie seksualne.
Cytat:
Problem w tym, że mój mózg nie potrafi się pogodzić z tym, że mogę być po środku. Dla mnie tożsamość musi być jasno określona, albo M, albo K. Ten problem występuje tylko odnośnie mnie, bo u innych generalnie mi to wcale nie przeszkadza.

Co jest więc złego w posiadaniu tożsamości androgynicznego M?
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-04, 16:45   

nunumu napisał/a:
Ale do tego nie trzeba zmieniać danych ani stylizować się nawet na kobietę...

Oczywiście, że nie. Nie mówię też, że to wyobrażenie mężczyzny mi odpowiada. Po prostu tylko w ten sposób mogę zaakceptować siebie jako faceta.
Abstrahując od tego, że żeby to osiągnąć muszę i tak brać blokery, które upośledzają moje funkcje w roli męskiej, chociażby seksualność.
nunumu napisał/a:
Ja się nie boję nikogo urazić. Możesz mi wysłać zdjecia na PW.

Zdjęcia nic nie pokażą, bo mogę wysłać takie, gdzie wyglądam na super laskę i takie, na których wyglądam na faceta.
Cytat:
To faktycznie trochę przesuwa szalę na stronę nie robienia tranzycji do końca. Ja też odczuwam to wykluczenie ale mnie to nie przeszkadza aż tak.

No właśnie mi to dosyć przeszkadza - dlatego że lubię mimo wszystko mieć ludzi do których mogę się bez strachu czy niechęci odezwać, jakąś grupę z którą mogę mieć wspólne zainteresowania, dlatego że robienie czegoś samemu w końcu mi się znudzi.
Dla przykładu gry - granie z kimś jest dużo bardziej zabawne, bo bez ludzi robienie zabawnych sytuacji przypomina opowiadanie dowcipów do ściany.
nunumu napisał/a:
Żadna dziewczyna nie wygląda ładnie jak się nie ogarnie.

Ale wygląda jak dziewczyna, nikt się na nią nie gapi, a możliwość misgenderingu jest znikoma.
nunumu napisał/a:
Co jest więc złego w posiadaniu tożsamości androgynicznego M?

Antypatia do M. Nie akceptuje siebie jako mężczyzny, skoro i tak na skali jestem gdzieś po środku bliżej K. Abstrahując od tego, że jak już będę funkcjonować jako M, to pociągnie to za sobą te same implikacje co przed tranzycją, specyficzne traktowanie mnie przez obie płcie, nie rozwiąże wcale problemu wyobcowania i zwyczajnej braku chęci do współdzielenia np. toalet, szatni itp. z mężczyznami.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-04, 16:57   

Cytat:
Abstrahując od tego, że żeby to osiągnąć muszę i tak brać blokery, które upośledzają moje funkcje w roli męskiej, chociażby seksualność.

Wcale nie. Pozbycie się owłosienia, delikatna skóra itd. - wszystko to można załatwić kosmetyką. Po prostu z blokerami jest łatwiej.
Cytat:
Ale wygląda jak dziewczyna, nikt się na nią nie gapi, a możliwość misgenderingu jest znikoma.

Nie każda. Np. moja znajoma wygląda tak, że mylą ją z chłopakiem. Tylko że ona ma to gdzieś, bo nie zależy jej żeby się podobać facetom, więc akceptuje to, jaka się urodziła, nie definiując swojej płci bardziej niż przez biologię. Żadnych obowiązków związanych z nią, czy ze swoim wyglądem - nie odczuwa.
Cytat:
Nie akceptuje siebie jako mężczyzny, skoro i tak na skali jestem gdzieś po środku bliżej K. Abstrahując od tego, że jak już będę funkcjonować jako M, to pociągnie to za sobą te same implikacje co przed tranzycją, specyficzne traktowanie mnie przez obie płcie, nie rozwiąże wcale problemu wyobcowania i zwyczajnej braku chęci do współdzielenia np. toalet, szatni itp. z mężczyznami.

Czyli masz kobiecą tożsamośc płciową i jedynym wyjściem jest tranzycja. Jeżeli nie możesz znieść swojego wyglądu to pozostaje robić wszystko, żeby go znosić. Czyli jak najbardziej upodonić swoje ciało do ciała ciski. Czyli to samo, co też i ja staram się robić.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-04, 17:04   

nunumu napisał/a:
Wcale nie. Pozbycie się owłosienia, delikatna skóra itd. - wszystko to można załatwić kosmetyką. Po prostu z blokerami jest łatwiej.

Na co mnie zwyczajnie nie stać, bo laser/elektroliza na całe ciało jest za droga.
Na depilację innymi metodami nie mam obecnie siły psychicznej, a golenie się codziennie mija się z celem (co czeka mnie bez blokerów).
nunumu napisał/a:
Nie każda. Np. moja znajoma wygląda tak, że mylą ją z chłopakiem. Tylko że ona ma to gdzieś, bo nie zależy jej żeby się podobać facetom

A wygląda tak, bo chce tak wyglądać i wyłamuje się ze stereotypu.
Jak zwykła kobieta pójdzie inaczej ubrana niż zwykle, bez makijażu, to nikt jej z facetem nie pomyli. Ja się źle uczeszę, fryzura mi się popsuje i już zaczyna się misgendering i gapienie przez moje specyficzne warunki fizyczne.
Mnie np. bardzo bolałoby gdyby ktoś mówił za plecami o mnie, że to facet, trans itp.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-04, 17:22   

Cytat:
Na co mnie zwyczajnie nie stać, bo laser/elektroliza na całe ciało jest za droga.

Możesz spróbować zarobić... Do tego momentu można się depilować klasycznymi metodami. Ja na swój SRS też muszę wyłożyć masę pieniędzy a bez tego żyć jakoś niespecjalnie mogę. A elektroliza na samą twarz to nie są kosmiczne sumy.
Cytat:
A wygląda tak, bo chce tak wyglądać i wyłamuje się ze stereotypu.

Nie, nie dlatego. Dlatego że żyła w izolacji od innych dziewczyn, była nerdówą, która nie nauczyła się malować i ubiera się w coś, co jest bardzo uniwersalne, sportowe i nie rzucające się w oczy. Opiekuje się dziećmi więc ma krótkie włosy (łatwo się brudzą).

Prawda jest taka że każda kobieta żeby wyglądać pięknie musi się namęczyć. To jak wojsko, nie ma zmiłuj, jeżeli chcesz być ładna to musisz dać z siebie wszystko.
Cytat:
Mnie np. bardzo bolałoby gdyby ktoś mówił za plecami o mnie, że to facet, trans itp.

Dla odmiany ja mam to gdzieś, mimo że męskiej roli seksualnej, społecznej i fizycznie męskiego ciała nienawidzę.
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-11-04, 20:16   

Proponuję rozdzielenie wątku Alpaki od tematu Wednesday

@Środa
Na mój rozum to nie trzeba iść "ani w przód, ani w tył". Można troszku polawirować, określić cele/z jakimi rozwiązaniami się czujesz ok.

Mama pewnie po czasie się domyśli i nie trzeba będzie dużo tłumaczyć.

Cytat:
Tak się miotam i powoli już zaczyna brakować mi sił. Fajnie by było, gdyby ktoś podjął tę decyzję ostatecznie i nieodwołalnie za mnie.

W tym rzeczywiście może pomóc jakiś ogarniętszy terapeuta, ale można bardzo chybić. Zagraniczne fora mogą być dobre z braku lepszego supportu, ale rozwiązania jakie mogą tam proponować nie zawsze będą kompatybilne z polskimi realiami.

Cytat:
Nie potrafię siebie zaakceptować jako osoby transpłciowej. Inni to dla mnie zwyczajni faceci i zwyczajne babki, ale na siebie w ten sposób nie potrafię patrzeć

A musisz?
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-11-04, 20:34   

wendigo napisał/a:
A ja myślę, że trochę jesteś perfekcjonistą

Wiem. Ale głównie pod tym względem. Choć często porzucam coś, co nie jest w stanie spełnić moich oczekiwań/czego nie potrafię zrobić w 100% zgodnie ze swoją wizją. Hm. Z tej perspektywy rzeczywiście jestem perfekcjonistą. Nie myślałem nigdy o tym w ten sposób.

wendigo napisał/a:
Nadal mam dni gdzie siadam sobie i pytam nie wiem kogo: "no ale dlaczego ja?!" i że nie chcę taki być i jak wiele w życiu tracę przez to, i jak trudno jest mi coś osiągnąć przez to... Ale nikt mi na te pytania nie odpowie, w końcu trzeba się wziąć w garść i żyć dalej jakoś...

Może nie pocieszające, ale przynajmniej uświadamia, że nie tylko ja mam takie myśli. W sumie pewnie większość ma.

wendigo napisał/a:
Chociaż oczywiście fakt, dla mnie w przeciwieństwie do Ciebie ciało kobiety tylko dlatego że biologicznie byłoby perfekcyjne, nie jest żadną opcją - dla mnie samo to że ono było żeńskie było większą wadą niż teraz mikropenis czy blizny

U mnie jest trochę dziwnie z tym w ogóle, ale tak, takie mam myśli, choć odnoszą się tylko do mnie, bo to moje ciało. Jak patrzę na inne osoby *trans, to w sumie ich ciała nie są złe. Ale ja do życia w jednym z nich mimo wszystko mam obiekcje.
Mam też dosyć niespójną wizję siebie w przyszłości:
- najbliższe lata młodości umiem sobie wyobrazić i jako facet, i kobieta
- wiek średni umiem sobie wyobrazić przede wszystkim jako facet
- starość umiem sobie wyobrazić raczej jako kobieta
Gdzie tu sens? Bo mógłbym logicznie uargumentować, dlaczego tak, a nie inaczej, ale nie chce mi się zbierać myśli, skomplikowane to. Latać w tę i we w tę mi się jednak nie uśmiecha.

wendigo napisał/a:
Prezerwatywa. Owszem, nie zabezpieczy przed wszystkim ale zabezpiecza całkiem dobrze przed najgorszym. Resztę można wyleczyć

Wzięło mi się to stąd, że chyba naczytałem się za wielu głupot. Jak na przykład to, że w razie czego to nawet gumka na HIVa niewiele zdziała, bo nie trzeba wymieniać płynów fizjologicznych, starczy, że się dotknie gołą skórą nie tam, gdzie się powinno (że jakby rana była czy coś, ale tak po prostu?). Brzmi to trochę irracjonalnie. Zresztą nie wiem.

Lagertha napisał/a:
Opowiedz sobie na pytanie, czy chcesz żyć w kłamstwie, czy też chcesz żyć w zgodzie z sobą.

W kłamstwie nie chcę żyć, zależy tylko, jaka jest prawda, bo jeszcze do tego dochodzę.

Lagertha napisał/a:
Nie radziłabym tobie byś od razu wszystko odwracał, ale nie radziłabym też podążania na siłę na przód gdy masz aż tak silne wątpliwości.

No właśnie tego nie robię. Zatrzymałem się (i coraz częściej słyszę te pytania, kiedy w końcu zajmę się sądem... ciągle się wymiguję albo mówię, że zajmę się tym w tym tygodniu, bo nie mam jaj powiedzieć, że nie chcę iść w tej chwili dalej... a czas i tak ucieka). Bardzo bym chciał wydedukować jednoznaczną odpowiedź - ''no idę albo nie idę'' (swoją drogą jak bardzo to oddaje stan, w którym się znajduję), a nie całe eseje w myślach tworzę. Z jednej strony to dobrze, z drugiej to trochę upierdliwe. Ja w sumie często mam problemy z podejmowaniem decyzji, ale potrafię szybko przeanalizować plusy/minusy/co na daną chwilę jest lepsze, ale to jednak w tej sytuacji nie jest tak proste. Może dlatego, że mam przeświadczenie, że to będzie rzutowało na całe moje życie. W sumie będzie.

Lagertha napisał/a:
Co do diagnozowania się, myślę, że to dobry pomysł. Nie rozważałeś może by iść do psychologa/psychiatry, który nie ma z transowymi rzeczami do czynienia? Wiesz, bo może też i sam problem jest gdzie indziej..?

Rozważałem (pewnie się w końcu wybiorę). Co prawda głównie przez wzgląd na umiarkowaną fobię społeczną, ale przy okazji chciałbym wykluczyć inne rozrywki.
Z takich ''cięższych'' wyszła mi schizotypia w jakże rzetelnych, miarodajnych i godnych zaufania testach internetowych. Jak sobie przeanalizowałem i dopasowałem, to rzeczywiście kilka cech pasuje. Ale idąc tym tropem... połowa uczestników festiwalu tatuażu ma schizotypię, bo normalnie to oni nie wyglądają. :mrgreen:

Gabi napisał/a:
Napisałam sporego posta w odpowiedzi na to co piszesz, ale po namyśle poszedł w diabły.

Szkoda.

Gabi napisał/a:
Ale wiesz co jest najważniejsze? To czy kiedyś nie powiesz sobie "żałuję".

Dlatego lepiej się wycofać i najwyżej zacząć jeszcze raz, niż przejść przez wszystko i obudzić się z ręką w nocniku.

Gabi napisał/a:
Jeśli Cię to pocieszy to nie tylko Ty masz takie jazdy.

Nie wiem, czy to pocieszające. Nikomu nie życzę. :-P

Gabi napisał/a:
Ale to chyba znów zaczyna się ten okres kiedy na forum więcej zdołowańców niż innych.

W sensie jesienna chandra? U mnie raczej nie. Ja tam lubię, jak jest ponuro, paradoksalnie mam dobry humor. Całą wiosnę i lato czekałem na jesień.

Alpaka napisał/a:
antypatia do mężczyzn, która nie wiąże się z dysforią cielesną.

No masz. Ciebie trapi antypatia do mężczyzn, a mnie antypatia do schematu roli kobiety w społeczeństwie. Niby zupełnie co innego, ale tak trochę jednak...

Jeżynka napisał/a:
Proponuję rozdzielenie wątku Alpaki od tematu Wednesday

Popiram uprzejmie.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-05, 00:08   

Wednesday napisał/a:


Dlatego lepiej się wycofać i najwyżej zacząć jeszcze raz, niż przejść przez wszystko i obudzić się z ręką w nocniku.

W sensie jesienna chandra? U mnie raczej nie. Ja tam lubię, jak jest ponuro, paradoksalnie mam dobry humor. Całą wiosnę i lato czekałem na jesień.


Błąd. ...Dlatego lepiej się dobrze zastanowić nad sobą niż żałować pochopnie podjętej decyzji wiesz ilu alpinistów pluło sobie w brodę, że byli już tak blisko szczytu i odpuścili? Owszem są i tacy, którzy żałowali, że w ogóle wybrali się w góry. Ty już jesteś w górach co zrobisz? Wrócisz czy zawalczysz o szczyt? Może go zdobędziesz a może odmrozisz sobie stopy, tego nie wiesz ale czy nie będzie szkoda kiedyś powiedzieć "było tak blisko"? Do niczego Cię nie namawiam ale i niczego nie odradzam bo tą decyzję musisz podjąć osobiście ale nie pod wpływem emocji.
Jesień może jest i piękna ja osobiście wolę wiosnę ;-)
Może i pisze głupoty ale ... jeśli wszystko dobrze przemyślisz nie będzie Ci potrzebna opinia innych do podjęcia decyzji.
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-11-05, 01:58   

Gabi napisał/a:
Ty już jesteś w górach co zrobisz?

Stwierdzę, że może przeceniłem swoje umiejętności, jakość sprzętu, a morze wcale nie musi się okazać takie złe (przypominam, że nie utożsamiam się jednoznacznie z płcią męską), choć ludzie i stworzenia je zamieszkujące tam sikają. Jak odmrożę sobie nogi, to nie będę mieć nóg, a jak się wycofam, to zawsze mogę kiedyś wrócić i to lepiej przygotowany. Będzie mi pewnie żal, gdy zacznę wylegiwać się na plaży, ale ten żal będzie porównywalny do dręczących mnie wątpliwości, więc pod tym względem dużej różnicy nie będzie, zwłaszcza jeśli nawet odrobinę podoba mi się szum fal.
Gabi napisał/a:
jeśli wszystko dobrze przemyślisz nie będzie Ci potrzebna opinia innych do podjęcia decyzji.

W sumie opinia innych ostatecznie nie ma żadnego znaczenia. No, może ich punkt widzenia, który pokaże mi coś, czego sam wcześniej nie dostrzegałem (to jest wartościowe). Ale wnioski wysnuć muszę jednak sam w oparciu o swoje przemyślenia i priorytety, nie czyjeś. :P
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-05, 08:31   

Wednesday napisał/a:
Ale wnioski wysnuć muszę jednak sam w oparciu o swoje przemyślenia i priorytety, nie czyjeś.

Najważniejsze to pewność siebie ;-)
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-05, 10:32   

Wednesday napisał/a:
(przypominam, że nie utożsamiam się jednoznacznie z płcią męską)

To tak jak jaaa :mrgreen: ale z żeńską toże ;>
powinno nas być więcej, to stworzymy nowe płcie :lol:
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-11-06, 00:41   

Emiele napisał/a:
powinno nas być więcej, to stworzymy nowe płcie

Będzie ciężko, na tumblrze pewnie już wymyślili wszystko, co tylko się dało. Tam ponoć się dopiero cuda dzieją. Dlatego go nie mam.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-11, 03:21   

Alpaka napisał/a:

nunumu napisał/a:
Ja się nie boję nikogo urazić. Możesz mi wysłać zdjecia na PW.

Zdjęcia nic nie pokażą, bo mogę wysłać takie, gdzie wyglądam na super laskę i takie, na których wyglądam na faceta.

Nie masz wysyłać takich, na których wyglądasz ja laska albo jak facet. Masz wziąć i usiąść sobie ot choćby teraz natychmiast bez przygotowania, zrobić sobie kilka zdjęć i wysłać - tak chyba będzie najbardziej obiektywnie.

Wednesday napisał/a:
- starość umiem sobie wyobrazić raczej jako kobieta

Serio? Być taką babcinką? brr... ;) (chociaż w sumie jak się XX nie postara, to na starość właściwie raczej wygląda całkiem androgenicznie :P )

Wednesday napisał/a:

wendigo napisał/a:
Prezerwatywa. Owszem, nie zabezpieczy przed wszystkim ale zabezpiecza całkiem dobrze przed najgorszym. Resztę można wyleczyć

Wzięło mi się to stąd, że chyba naczytałem się za wielu głupot. Jak na przykład to, że w razie czego to nawet gumka na HIVa niewiele zdziała, bo nie trzeba wymieniać płynów fizjologicznych, starczy, że się dotknie gołą skórą nie tam, gdzie się powinno (że jakby rana była czy coś, ale tak po prostu?). Brzmi to trochę irracjonalnie. Zresztą nie wiem.

Tylko w przypadku rany. No i pewnie - gumka zawsze może pęknąć czy się zsunąć. Ale z drugiej strony nawet bez gumki, nawet w przypadku seksu penetracyjnego z chorą osobą można się nie zarazić. Bo to nie jest tak, że automatycznie i zawsze.
Ja mam takie zdanie: trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy żeby się zabezpieczyć. A jak się nie uda, no cóż, trudno - takie hipotetyczne obawy to za mało by mnie powstrzymać (z resztą mogę przecież się potknąć i rozbić sobie kolano o kamień, o który kilka minut temu otarł się ktoś z HIV - mało prawdopodobne ale nie niemożliwe ;) ).

Wednesday napisał/a:
Jak odmrożę sobie nogi, to nie będę mieć nóg, a jak się wycofam, to zawsze mogę kiedyś wrócić i to lepiej przygotowany.

No to chyba masz swoją odpowiedź.

(jeej, jak się cieszę, że ja nie miałem i nie mam takich wątpliwości ;) )
_________________
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-11, 13:51   

wendigo napisał/a:
Nie masz wysyłać takich, na których wyglądasz ja laska albo jak facet. Masz wziąć i usiąść sobie ot choćby teraz natychmiast bez przygotowania, zrobić sobie kilka zdjęć i wysłać - tak chyba będzie najbardziej obiektywnie.

Aparaty też zniekształcają obraz. Na laptopie wyglądam idealnie, a na telefonie jak potwór.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-11-11, 15:18   

wendigo napisał/a:
Serio? Być taką babcinką? brr...

Nie mam awersji do tej wizji, odkąd parę lat temu na obozie językowym jedna z osób, które przyjmowały nas pod dach, była niesamowitą - odrobinę ekscentryczną - babcią. Każdy ostatecznie zazdrościł tym, którzy do niej trafili. Taką mogę być (choć niekoniecznie muszą mnie wszyscy rozchwytywać, jestem samotnikiem). :P

wendigo napisał/a:
A jak się nie uda, no cóż, trudno - takie hipotetyczne obawy to za mało by mnie powstrzymać (z resztą mogę przecież się potknąć i rozbić sobie kolano o kamień, o który kilka minut temu otarł się ktoś z HIV - mało prawdopodobne ale nie niemożliwe ).

Czasami bardzo brakuje mi tu "Lubię to". :mrgreen:

wendigo napisał/a:
No to chyba masz swoją odpowiedź.

Mam. Już niby wcześniej miałem. Musiałem tylko poukładać myśli. Przy okazji zrobiłem sobie listę plusów i minusów na ostateczny rozrachunek.
Nawet wiem, jak ewentualnie miałbym to powiedzieć bliskim. Ale to jednak trudna sprawa.


A wracając do tego psychoterapeuty na moment. Hm. Myślałem o tym jeszcze. Poszedłbym, ale wolałbym to utrzymać w tajemnicy. Problem w tym, że nie bardzo mam jak. Albo brakuje mi pomysłu na sensowną wymówkę. Zresztą nie chcę kłamać. Ale jeszcze bardziej nie chcę się do tego przyznawać.

Alpaka napisał/a:
wendigo napisał/a:
Nie masz wysyłać takich, na których wyglądasz ja laska albo jak facet. Masz wziąć i usiąść sobie ot choćby teraz natychmiast bez przygotowania, zrobić sobie kilka zdjęć i wysłać - tak chyba będzie najbardziej obiektywnie.

Aparaty też zniekształcają obraz. Na laptopie wyglądam idealnie, a na telefonie jak potwór.

Każdy chyba tak ma, że na jednym wychodzi dobrze, a na drugim nie. Zrób sesję telefonem i laptopem dla równowagi. Czy czym tam.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-12-14, 01:21   

Miałem to w kąciku marudzenia umieścić, ale... Jakoś wolę tutaj.

A więc już moja matka wie, że nie wiem, czy pojadę do Warszawy, by załatwić opinię od Libera.
I, delikatnie ujmując, jest na mnie wku*wiona, popłakała się, choć w sumie nic takiego jej nie powiedziałem, wręcz przeciwnie - to ona mi cisnęła.
Nic więcej póki co nie zdradziłem, ale dowiedziałem się (po raz kolejny), że:
- na pewno zostanę darmozjadem
- pewnie nawet nie planuję iść na studia
- ona darmozjada utrzymywać nie będzie
Poza tym znów robiła mi wyrzuty o wydane pieniądze (tego akurat nie mogę znieść, to chyba jedyna rzecz, która sprawia, że czuję się naprawdę podle, bo w końcu się starała), zaczęła używać ironicznie zdrobniałej wersji starego imienia w nadziei, że mnie to zaboli i parę innych rzeczy się jeszcze stało, ale się nie będę bardziej wywnętrzniać, bo to już trochę wstyd i zabrzmiałoby gorzej, niż było w rzeczywistości.
Ogólnie z domu mnie nie wywaliła i pewnie jej przejdzie, ale ciężkie chwile mnie czekają, ponadto czuję się odrobinę upokorzony, bo mieszka z nami jej mąż, a zdecydowanie nie chciałem, by do kłótni (bo wiedziałem, że tak będzie) doszło przy nim. I pewnie to ja wyszedłem jako ten zły.
Ona ma poczucie, że do wszystkiego musi mnie popychać, bo samodzielnie nic nie zrobię. Potem mi mówi, że to moje życie i to ja je sobie najwyżej zmarnuję, na co odpowiadam, że ma rację, więc niech przestanie mi ciągle w kółko powtarzać, co mam robić, bo ja doskonale wiem, co mam robić.
I niby jestem z nią blisko, ale jak widać - nie potrafię z nią być w pewnych kwestiach szczery. Taka reakcja bynajmniej do szczerości mnie nie zachęca. Ona mnie pytała wcześniej, czy ja mam wątpliwości, ale byłem pewien, że to się może tak potoczyć. Fakt, że nie ma pełnego obrazu, dlaczego postępuję tak, a nie inaczej, jednak powiedzenie jej o tym, o czym rozmawiałem tutaj, wcale mi się nie uśmiecha, co jest chyba zrozumiałe. A może też zwyczajnie nie umiem się przyznać, że tak, może to wszystko były zbyt pochopne wnioski, ale ja przecież byłem stuprocentowo pewny (i to nie przez tydzień czy miesiąc, ale kilka lat). :roll:
Pewnie część z ludzi by się zamieniła na taką matkę, która wręcz próbuje wymusić dalszą tranzycję, ale w mojej sytuacji to ma raczej mizerne skutki.
Zrobiłbym wiele, byle uniknąć ponownej dyskusji na ten temat, ale nie mogę przecież na siłę pchać się w tak poważne rzeczy jak zmiana dokumentów, bo mama nalega, nie ona w końcu za mnie życie przeżyje.
Nie wiem, czy to kwestia nadopiekuńczości, czy czego, ale sprawia to, że mam ochotę się wynieść, bo czuję się ograniczony, jakby każda moja decyzja była uzależniona od opinii mojej mamy, a ja jak dzieciak boję się przyznać.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,53 sekundy. Zapytań do SQL: 12