Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Poliamoria - czy to coś chorego ?
Autor Wiadomość
EnGirl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 08:03   Poliamoria - czy to coś chorego ?

Poliamoria od zawsze kojarzyła mi się z czymś co po prostu pewna część społeczeństwa posiada i jest w stanie równocześnie kochać na tym samym poziomie więcej niż jedną osobę. Nie chodzi mi tutaj o eksperymenty seksualne typu trójkąty bo osobiście sam sex z więcej niż jedną osobą nie uważam za poliamorię. Raczej związek typu "trójkąt" gdzie kocham więcej niż jedną osobę i kocham ich równo i żadnej nie traktuję gorzej ani lepiej. Niby ok - wszystko jest piękne bo darzę uczuciem więcej niż jedną osobę.

Gorzej jeśli niestety ta poliamoria rani drugą osobę. Gdy jest się w związku z kimś kto jednak nie jest osobą poliamoryczną i nie zgadza się na takie układy ewidentnie. Człowiek wtedy zaczyna się zastanawiać czy to, że jest osobą poliamoryczną nei jest chorobą....

I właśnie - czy poliamoria to jednak poważne zaburzenie, które da się wyleczyć ? Czy jest to jednak po prostu coś nierealnego co po prostu nigdy w życiu nie będzie trwałe i zawsze jednak bądź co bądź pozostanie jedynie związek monogamiczny (ogólnie czy związek poliamoryczny ma prawo dłuższego bytu)...
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 09:03   

To nie jest zaburzenie bo wymóg monogamii/monoamorii jest czysto kulturowy, większość ludzi potrafi być w stabilnych relacjach uczuciowych i seksualnych z kilkoma osobami na raz.

Ale jeżeli to nie pasuje partnerce lub partnerowi, to najwidoczniej do siebie nie pasujecie i nie ma tutaj rozwiązania, nie znaczy to że ktoś jest zaburzony tylko po prostu nie powinniście razem być.
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 12:05   

No może przesadziłam z tym że nie powinniście być razem bo różne rzeczy można poświęcić dla związku, pytanie tylko na ile jesteście oboje lub obie gotowe na kompromisy w tej dziedzinie.
 
 
EnGirl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 12:32   

ainiki napisał/a:
No może przesadziłam z tym że nie powinniście być razem bo różne rzeczy można poświęcić dla związku, pytanie tylko na ile jesteście oboje lub obie gotowe na kompromisy w tej dziedzinie.


Stracić jej na 200% nie chcę bo ją kocham i ona mnie też. W głębi serca mam nadzieję, że z czasem jednak zejdzie z tonu. Pod względem seksualnym jest ok bo się zgadza. Pod względem uczuciowym czy nawet "fuck friend" - pół na pół, ale jednak bardziej na nie. Powiem tak, że jestem bardzo otwarta i naprawdę kocham ją, ale też....no nie chcę jednak ponownie udawać kogoś kim nie jestem i mieć na sobie kajdany...

Myślę nad jakimiś sposobami przekazania jej tego, aby była spokojna.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-06-08, 12:58   

Ale niektórzy ludzie się po prostu nie nadają do relacji poliamorycznej, może ona też nie...
Nie ma w takich związkach nic złego, jeśli dają szczęście wszystkim zaangażowanym, ale no właśnie - trzeba się dobrać w takie osoby, które tego chcą i będą się cieszyć taką relacją. Ja na przykład nie chciałbym być w takiej nigdy i to również nic dla mnie. Pewnie bym się przez jakiś czas nagiął do kogoś, kto by mnie pociągał, ale wcześniej czy później stwierdziłbym, że nie mam ochoty ciągnąć tego dalej raczej.
_________________
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-08, 14:17   

Odpowiem jak to wygląda u mnie, może przyda Ci się coś z moich doświadczeń.
Mam za sobą kilka różnych związków poli, mniej lub bardziej udanych. Teraz jestem w związku monogamicznym i czuję się trochę ograniczony, ale postrzegam to jako moją własną decyzję - kocham tego konkretnie faceta i chcę z nim być, obecnie jest za wcześnie żebyśmy mogli rozmawiać o ewentualnym otwarciu związku. Równocześnie mam kilka innych osób, które kocham (dłużej niż mojego partnera), ale nie jestem z nimi w związkach, nie uprawiamy seksu itd. Pilnuję, żeby żadna inna relacja nie zagroziła mojemu związkowi. Myślę, że to jest fair. Z perspektywy przeciętnego człowieka te moje inne relacje to po prostu przyjaźnie.
Po pięciu latach oswajania się z tematem poliamoria dla mnie jest czymś zupełnie normalnym, równorzędnym do monogamii, więc nie przejmuję się tym, czy to jest coś złego, chorego, zboczonego, niepokojącego itd. Postawa mojego partnera nie ma szansy wpłynąć na moją (w sumie to nawet jej nie znam, nigdy nie rozmawialiśmy o poli, po prostu widzę z różnych drobnych przekazów, że on jest monogamiczny). Tak więc wszystko sprowadza się do moich świadomych wyborów. Jestem z nimi raczej spokojny, choć przyznaję, że bywa mi trudno, kiedy widzę, że ktoś inny, na kim mi zależy, chciałby ze mną być. Wtedy muszę podjąć decyzję - i decyduję, że nie, przecież jestem w związku.
Z czasem pewnie ten temat pojawi się w moim związku i wtedy mój partner usłyszy mniej więcej to, co tutaj napisałem. Myślę, że to przyjmie spokojnie - jest dojrzały, doświadczony życiowo i daleki od doszukiwania się u innych chorób i zboczeń.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
LubieżnaEwa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 15:28   

Ryu napisał/a:
jest za wcześnie żebyśmy mogli rozmawiać o ewentualnym otwarciu związku


Pomyśl o jego psychice. Dla niektórych im później, tym trudniej. Są osoby, które nigdy się na to nie zgodzą i próba takiej rozmowy (szczególnie późna) może być jak nóż w serce (tak by było na pewno u mnie).

Dla dobra takiej osoby chyba lepiej już odejść niż coś takiego zaproponować.
Warto wcześniej znać choć trochę poglądy drugiej osoby na te tematy.
 
 
Fizia
moderator
MK

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Punktów: 22
Posty: 386
Skąd: UĆ
Wysłany: 2015-06-08, 15:44   

EnGirl napisał/a:
Gorzej jeśli niestety ta poliamoria rani drugą osobę. Gdy jest się w związku z kimś kto jednak nie jest osobą poliamoryczną i nie zgadza się na takie układy ewidentnie. Człowiek wtedy zaczyna się zastanawiać czy to, że jest osobą poliamoryczną nei jest chorobą....

I właśnie - czy poliamoria to jednak poważne zaburzenie, które da się wyleczyć ?


Normą w każdym związku dwóch czy więcej osób jest to, że dzieją się w nim rzeczy akceptowane przez wszystkich uczestników tego związku. Wydaje mi się, że to sprawa wyboru i dobrania odpowiednich partnerów/ek. Wybór, a nie "mus".

Jeśli partnerce to nie odpowiada a Tobie odpowiada to nie widzę powodu aby to "leczyć" - wg mnie to po prostu wybór - Twój i Jej. Albo chcesz być z kimś w monogamicznym związku, albo chcesz mieć wielu kochanków/ek. Może być też tak , że ta jedna osoba da Ci więcej niż trzy inne osoby razem wzięte w związku poliamorycznym. Nie mam doświadczeń praktycznych i jakoś ja sobie nie wyobrażam przyjęcia poliamoryczności do kanonu moich zachowań seksualnych, ale generalnie akceptuję istnienie tego- ale wg mnie to musi być jasny układ. Bo jeśli związek jest niby monogamiczny, ale jeden z partnerów skrycie uprawia" poliamorię" :) to wg mnie to nie jest poliamoria tylko skór...ństwo i oszustwo :(
Po prostu sprawa wyboru i uczciwości.
 
 
LubieżnaEwa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 15:51   

Fizia napisał/a:
Bo jeśli związek jest niby monogamiczny, ale jeden z partnerów skrycie uprawia" poliamorię" :) to wg mnie to nie jest poliamoria tylko skór...ństwo i oszustwo :(
Po prostu sprawa wyboru i uczciwości.


Po prostu egoizm. Chęć zaspokojenia własnych potrzeb emocjonalnych (i/lub seksualnych) postawiona ponad tę drugą osobę.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-08, 16:20   

LubieżnaEwa napisał/a:
Ryu napisał/a:
jest za wcześnie żebyśmy mogli rozmawiać o ewentualnym otwarciu związku


Pomyśl o jego psychice. Dla niektórych im później, tym trudniej. Są osoby, które nigdy się na to nie zgodzą i próba takiej rozmowy (szczególnie późna) może być jak nóż w serce (tak by było na pewno u mnie).


Pomyślałem. I myślę, że skoro ta rozmowa może wyglądać tak:
- A co myślisz o związkach otwartych?
- To nie dla mnie.
- Rozumiem, tak mi się wydawało.
to nie wydaje mi się, żeby miało to być szczególnie bolesne.

Mój partner wie, że byłem w przeszłości w relacjach angażujących kilka osób, bo mu o tym przy kilku okazjach wspominałem. Wie też, że utrzymuję bliską przyjaźń z jednym ze swoich byłych. Więc poliamoria to nie jest coś, co by go miało jakoś zaszokować tylko coś, co ewentualnie możemy omówić jako pasujące do nas bądź niepasujące. Ale myślę, że to kwestia kilku lat, bo na razie jesteśmy wciąż w fazie "my i tylko my, no i ewentualnie jakieś wspólne wyjście do znajomych" - czyli baaardzo daleko od "my + x".
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 20:21   

Dla mnie jest chore. Ja rozumiem mieć kilka osób szczególnie bliskich. Ale tą "jedną" powinno się mieć ponad wszystko. A żeby z kilkoma osobami na raz...
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-06-08, 22:52   

Ale czemu tak nagle negować takie coś? Araby jakoś mają kilka żon, i (chyba) je kochają tak samo :lol:
A tak w ogóle, to skoro jest coś takiego jak homo, bi i inne cuda, to czemu nie poliamoryzm?
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-08, 22:52   

Dlaczego powinno? Dlaczego jedną osobę tak obciążać? I dlaczego musi być "ponad wszystko"?
 
 
LubieżnaEwa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 00:13   

Nadiyah napisał/a:
Ale czemu tak nagle negować takie coś? Araby jakoś mają kilka żon, i (chyba) je kochają tak samo :lol:
A tak w ogóle, to skoro jest coś takiego jak homo, bi i inne cuda, to czemu nie poliamoryzm?


Nie Araby, tylko Arabowie. Araby to konie.

A pytałaś tych żon, czy jest im z tym dobrze?
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-06-09, 08:04   

Nie znam arabskiego na tyle zeby ich spytac :(
Ale chyba im dobrze, skoro tam siedzą. Zreszta kto jest pobożny nie bedzie zwracał uwage na swoje niewygody.
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Merry
moderator
Poniżam moje myśli


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 129
Posty: 413
Wysłany: 2015-06-09, 09:13   

Nadiyah napisał/a:
Ale chyba im dobrze, skoro tam siedzą.


Sześciolatki wydawane za mąż widocznie też są zadowolone, skoro nie uciekają w popłochu...
Zapytam z ciekawości. Trollujesz, czy mówisz poważnie?
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-06-09, 12:43   

A co maja 6 latki do poliamorii? Akurat ta wiadomosc była rozdmuchana przez media i stad taka wizja tutaj w Europie.
Nic z tym nie zrobimy. Taka kulturkie majo.
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Merry
moderator
Poniżam moje myśli


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 129
Posty: 413
Wysłany: 2015-06-09, 12:55   

Nadiyah napisał/a:
A co maja 6 latki do poliamorii? Akurat ta wiadomosc była rozdmuchana przez media i stad taka wizja tutaj w Europie.
Nic z tym nie zrobimy. Taka kulturkie majo.


Mają to, że jesteś przekonana, że gdyby wielożeństwo nie pasowało arabskim kobietom, "nie siedziałyby tam". Żadna sześciolatka w Arabii Saudyjskiej nie uciekła sprzed ołtarza, więc pewnie muszą być zachwycone perspektywą wyjścia za mąż - idąc oczywiście Twoim tokiem rozumowania.
Nie wiem, czy zdrada męża dalej jest karana śmiercią, w każdym razie, jeszcze do niedawna (może informacje te są niestety dalej aktualne, nie wiem) szanowny mąż ani nie kochał swoich żon tak samo, ani nie miały równych praw. Jego ulubienica miała zazwyczaj najwięcej przywilejów, zresztą, na niej spoczywał obowiązek odnotowywania każdego stosunku, jaki odbywa mąż. Listy były prowadzone po to, by małżonek nie wychowywał cudzego dziecka. Gdy jedna z żon okazywała się w ciąży, sprawdzano, czy w dniu zapłodnienia miała schadzkę z mężem. Zdarzały się często przypadki, gdy faworyty z premedytacją zmieniały datę stosunku, by mieć sfabrykowany dowód na niewierność nielubianej kobiety, bądź takiej, która zagraża jej roli faworyty.
Także nie, to nie jest "taka kulturkia". Takie relacje nie są dobre i nie można ich porównywać do związków poliamorycznych. Poliamoria nie jest tym samym, co poligamia.
Kobiety, które są krzywdzone przez poligamię nie mogą odejść. Tak samo jak odejście często jest praktycznie niemożliwe dla kobiet tkwiących w toksycznych, przemocowych związkach. Fakt, że ofiara nie ucieka, nie znaczy, że nie czuje się zagrożona.
 
 
EnGirl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 13:08   

Jak coś to dziękuje za rady, ponieważ ja i moja ukochana po wielogodzinnej rozmowie doszłyśmy do porozumienia i teraz już nie czujemy się źle :)

Ale temat zostawiam,aby ludzie mogli się wypowiedzieć w tym temacie.
 
 
Merry
moderator
Poniżam moje myśli


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 129
Posty: 413
Wysłany: 2015-06-09, 13:25   

EnGirl napisał/a:
Jak coś to dziękuje za rady, ponieważ ja i moja ukochana po wielogodzinnej rozmowie doszłyśmy do porozumienia i teraz już nie czujemy się źle :)


Super, że udało Wam się dogadać. :)
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-06-09, 13:40   

Rownież gratuluje i życzę najdłuższej drogi!!! :)
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7097
Wysłany: 2015-06-09, 13:58   

Mi by to raczej nie pasowało i (przede wszystkim) nie wyobrażam sobie w praktyce możliwości zbudowania trwałego, poliamorycznego związku.

Natomiast nie ukrywam, że bywały sytuacje, kiedy czułam coś jednocześnie do dwóch różnych osób, ale były to raczej wyjątki od reguły niż reguła.
 
 
sliwka
użytkownik
mirabelka

Punktów: 2
Posty: 181
Wysłany: 2015-06-09, 15:12   

Nie wiem, czemu by skreślać poliamorię - jeśli wszystkim pasuje, to nie ma problemu.
Jeśli potrafimy zakochać się w jednej osobie na zabój, zerwać, a potem w drugiej, to czemu nie można w dwóch naraz? Miłość nie jest jedyna.

Osobiście nie wyobrażam sobie wybierać, kogo kocham. Jeśli kocham dwie osoby tak samo, to miałabym się od kogoś odcinać? Niedorzeczność! Z drugiej strony, jestem nie fair, bo nie chciałabym, żeby moja dziewczyna tworzyła intymną więź z kim innym :P Jak dla mnie, najlepiej mieć dużo przyjaciół i koniec :)
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-09, 18:03   

Szczerze mówiąc, nie rozumiem. W sensie monogamii. To znaczy pewnie ja z moim obsesyjnym charakterem byłbym w jakichkolwiek relacjach absolutnie ze ślepiami wbitymi w jedynie jeden obiekt (rada: nigdy nie pytać mię o zwierzątka domowe, to mój nieodmienny obiekt afektacji), ale nie wyobrażam sobie bycia jedynym obiektem. Obojętnie, o jaką relację chodzi, zwiałbym na koniec świata, jakby ktoś mię nakłonić do związków próbował, a był zaprzysięgłym monogamistą i nie zgadzał się znaleźć sobie kogoś jeszcze.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 20:21   

Ah. Źle się wyraziłam. Przepraszam, mam problemy ostatnio bo znów mi się świat sypie...
Ale wracając do tematu... Chodziło mi o to, że można kochać więcej osób. Ale jak jest się z kimś w związku to powinno się szczególnym uczuciem darzyć tą osobę z którą się jest. To chciałam powiedzieć. Bo monogamii nie potrafię zaakceptować. Może jestem konsewatywna, ale skoro tak, to niech tak i będzie.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-09, 20:45   

...ale monogamia to właśnie związek <ok, oficjalnie zawarty> z jedną osobą. Właśnie z tą "wyjątkową", "jedyną" i "ponad wszystko", co też budzi mój instynktowny sprzeciw.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 21:53   

Ah... już mi się chrzani wszystko. Miałam na myśli poligamię. :/ Dzięki za zwrócenie uwagi na mój błąd. Przpepraszam, za zamieszanie..
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-06-10, 02:02   

Hjalmar napisał/a:
Szczerze mówiąc, nie rozumiem. W sensie monogamii. To znaczy pewnie ja z moim obsesyjnym charakterem byłbym w jakichkolwiek relacjach absolutnie ze ślepiami wbitymi w jedynie jeden obiekt (rada: nigdy nie pytać mię o zwierzątka domowe, to mój nieodmienny obiekt afektacji), ale nie wyobrażam sobie bycia jedynym obiektem. Obojętnie, o jaką relację chodzi, zwiałbym na koniec świata, jakby ktoś mię nakłonić do związków próbował, a był zaprzysięgłym monogamistą i nie zgadzał się znaleźć sobie kogoś jeszcze.

Jak to ludzie jednak różni są... ja bym właśnie chciał być dla kogoś tym jedynym...
Co ja się tam na związkach znam, nigdy w żadnym nie byłem, ale podobali mi się faceci... czasem dwóch na raz, ale zawsze jeden już bladł gdy pojawiał się ten drugi ;) więc nie, nie wyobrażam sobie poliamorycznego związku. Nie chciałbym, nie dla mnie i zwyczajnie mnie się osobiście taka wizja nie podoba :P
_________________
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-10, 04:05   

Pewnie z nieco innej perspektywy na to patrzę, bo ja generalnie od związków trzymam się na odległość kija i w zasadzie nie moja bajka, więc bardziej mi się obraz związku skupia na odpowiedzialności, z którą i tak u mnie cienko, aniżeli na konkretnych emocjach. Blednięcie rozumiem poniekąd - jak mi się zdarza co jakiś czas kumpel albo kumpela, przez pewien czas są głównym kumplem. Ale to mija i po jakimś czasie się stabilizuje i równoważy. Nierozsądnie byłoby działać na takim impulsie chyba.
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-06-14, 13:12   

Lagertha napisał/a:
Dla mnie jest chore. Ja rozumiem mieć kilka osób szczególnie bliskich. Ale tą "jedną" powinno się mieć ponad wszystko. A żeby z kilkoma osobami na raz...

Ja pod tym względem też mam podobne poglądy. może nie tyle uważam to za chore, bo nie zaglądam innym do łóżka ani do prywatnego życia, dopóki nie dotyczy ono mnie, niech sobie ludzie robią, co chcą. ale ja sam nie umiałbym być w takim związku, bo jeśli już dopadnie mnie miłość, to jestem straszliwie monogamiczny.
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
autumn
użytkownik
Mhrok

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 310
Skąd: Jukej
Wysłany: 2015-06-15, 09:08   

Dla mnie osobiście dobrze działająca i świadoma poliamoria to idealna forma relacji. Poliamoria opiera się na pełnym zrozumieniu siebie, swoich emocji i potrzeb, potrzeb partnerów, charakterów, uczciwości, przepracowaniu najprostszych oraz imprintowanych nam odruchów lub instynktów (jak potrzeba posiadania, nie pewność, zazdrość) oraz komunikacji, czy mówiłam już o KOMUNIKACJI?

Swoją hmmm znajomość z Poly zaczęłam poznając pewną cudowną kobietę. Z początku było trudno, boleśnie, traumatycznie. Pełno łez, krzyków, bólu, ale też zrozumienia siebie, pracy nad sobą, samodoskonalenie. Kierowały mną uczucie, oraz fakt, że od początku w argumentach osób, które są aktywistami poly dostrzegłam, że mają rację. Ludzie z natury nie są monogamiczni, to wewnętrzna insecurity oraz potrzeba zawłaszczania oraz posiadania pcha ich w te układy, w których większość się dusi, rozsadzając coś dobrego czym jest ich związek i niszcząc go lub/oraz zdradzając, z czym wiążę się kłamstwo. A tego ostatniego nie potrafię zaakceptować, za długo w nim żyłam. Mogę po 4 latach bycia w różnych relacjach poly, że nigdy nie okłamałam w sprawach istotnych żadnego partnera/ki. Zawsze jestem open na temat mojego statusu.

Zaczynałam jako mono w związku poly, z początku z trudem, później akceptując sytuację, a teraz mogę się określić jako poly. Wiem, że umiem kochać romantycznie więcej niż jedną osobę. Wiem, że umiem czuć pociąg od więcej niż jednej osoby. Wiem, że lubię seks w większych grupach. Wiem, że świadomość, iż mój partner/ka ma kogoś jeszcze, że uprawia sex z kimś innym nie sprawia mi bólu. Bywam zazdrosna, bywam zaborcza, ale uważam, że przeważnie są one moimi wewnętrznymi wadami, z którymi sobie mogę poradzić.
_________________
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 11:27   

autumn napisał/a:
Wiem, że lubię seks w większych grupach. Wiem, że świadomość, iż mój partner/ka ma kogoś jeszcze, że uprawia sex z kimś innym nie sprawia mi bólu. Bywam zazdrosna, bywam zaborcza, ale uważam, że przeważnie są one moimi wewnętrznymi wadami, z którymi sobie mogę poradzić.


Własnie to jedna z tych rzeczy której nie potrafię zaakceptować i nie potrafię tego zrozumieć. Bo jaki ma sens rozdrabniać sie w związku na wiele osób? Albo seks grupowy... I właśnie tutaj pytnie, czy ta zazdrość nie jest czasem w jakimś tam stopniu normalna? Bo jabym nie chciała by moj partner miał kogoś na boku..

I jakoś w dalszym ciągu nie odrzucam wszystkich wartości z którymi mnie wychowano, bo nie wszystko jest złe i nie z wszystkim trzeba walczyć. A niestety mam coraz sliniejsze wrażenie, że wsystko co tradycyjene i "heretyckie" jest złe i należy się tego pozbyć i zastąpić nowym. Ale czy lepszym?

A co do okłamywania bliskich osób. Myślę, że zależy to od osoby a nie od rodzaju związku. Ja też staram się nie kłamać. A jakoś nie jestem poly.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7097
Wysłany: 2015-06-15, 12:28   

Lagertha napisał/a:
I jakoś w dalszym ciągu nie odrzucam wszystkich wartości z którymi mnie wychowano, bo nie wszystko jest złe i nie z wszystkim trzeba walczyć. A niestety mam coraz sliniejsze wrażenie, że wsystko co tradycyjene i "heretyckie" jest złe i należy się tego pozbyć i zastąpić nowym. Ale czy lepszym?

Ale nikt nikogo nie zmusza do: transseksualizmu, homoseksualizmu, poliamoryzmu itp.
A jeśli ktoś tak chce i chcą tak też ci, z którymi on/ona chce, to co mnie to obchodzi?

W skrajnych przypadkach niektóre specyficzne upodobania erotyczne / kulinarne mogą mnie po prostu brzydzić, ale j.w.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-15, 12:59   

No fakt, zakazywać nie zamierzam, zglądać innym do łóżka też nie. Niech robią tam co chcą, ale jakoś tak ogólnie pewnych rzezczy nie potrafię zaakceptować jako "coś normalnego" - Tylko o oto mi chodzi. Po prostu nie potrafię zrozumieć. I cóż, dla mnie niestety, ale spotykam się od jakiegoś czasu z różnymi formami związków i wyrażania siebie i ciągle mam w głowie pytanie "dlaczego"?
 
 
autumn
użytkownik
Mhrok

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 310
Skąd: Jukej
Wysłany: 2015-06-15, 13:54   

Lagertha napisał/a:

Własnie to jedna z tych rzeczy której nie potrafię zaakceptować i nie potrafię tego zrozumieć. Bo jaki ma sens rozdrabniać sie w związku na wiele osób? Albo seks grupowy... I właśnie tutaj pytnie, czy ta zazdrość nie jest czasem w jakimś tam stopniu normalna? Bo jabym nie chciała by moj partner miał kogoś na boku..

I jakoś w dalszym ciągu nie odrzucam wszystkich wartości z którymi mnie wychowano, bo nie wszystko jest złe i nie z wszystkim trzeba walczyć. A niestety mam coraz sliniejsze wrażenie, że wsystko co tradycyjene i "heretyckie" jest złe i należy się tego pozbyć i zastąpić nowym. Ale czy lepszym?


Rozdrabniać się w związku? Co to znaczy dokładnie? Czy ilość miłości? Czy Matka mając dwójkę dzieci kocha je mniej niż jakby miała jedno? Czy któregoś nie kocha? A może każde kocha inaczej? A może chodzi Ci o czas poświęcany? Czy mając kilkoro przyjaciół rozdrabniasz się? Czy cierpi przez to związek bo poświęcasz czas komuś innemu? A może zainteresowanie A spełniasz z jednym przyjacielem, zwierzasz się przyjaciółce, itd.?
Zazdrość jest normalną emocją, ale nie do końca dobrą, ani też złą. Zazdrość i związane z nią poczucie zagrożenia może wskazywać na realne problemy, kiedy czujemy się zagrożeni. Ale przeważnie zazdrość jest toksyczną emocją powiązaną z zawłaszczaniem drugiej osoby i/lub irracjonalnym strachem. Drugi człowiek, jego/jej ciało i umysł nie stają się nagle w wyniku rozpoczęcia związku własnością partnera. Wszyscy znamy historie toksycznych związków, gdzie partnerzy zrywają znajomość z przyjaciółmi i znajomymi bo są tak o siebie zazdrośni. W słowniku pojęć Poly jest słowo Compersion czyli radość z tego, że Twój partner/ka rozwija i czerpie przyjemność z relacji z kimś innym. W zdrowym mono związku też partnerzy mogą być zadowoleni z faktu, że ich druga połówka ma np. dobrego przyjaciela, z którym czuje się świetnie. Poly idzie o krok dalej.

Nikt nie twierdzi, że wszystko co tradycyjne należy na siłę i koniecznie obalać. Ale warto się zastanowić co jest opresyjne, wynika z narzuconego przez społeczeństwo systemu i krzywdzi ludzi, którzy mu są poddawani. Nawet jeśli krzywda dotyczy małego promila społeczeństwa to jest miejsce na przewartościowanie danego pojęcia.

Lagertha napisał/a:

A co do okłamywania bliskich osób. Myślę, że zależy to od osoby a nie od rodzaju związku. Ja też staram się nie kłamać. A jakoś nie jestem poly.


Nie twierdzę, że osoby mono nie potrafią być szczere. Ale zdrada i związane z nią oszustwo jest zaprzeczeniem poly. Poly to uczciwa i konsensualna nie monogamia. A nie każda forma nie-monogamii.
_________________
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7097
Wysłany: 2015-06-15, 14:20   

Lagertha napisał/a:
ale jakoś tak ogólnie pewnych rzezczy nie potrafię zaakceptować jako "coś normalnego" - Tylko o oto mi chodzi.

Tolerancja nie musi oznaczać akceptacji. Nie masz obowiązku lubienia czegokolwiek, wystarczy, że nie będziesz innym przeszkadzać żyć po swojemu i obgadywać ich z powodu ich inności.

Wiem, że to może być trudne :D
 
 
Angelique
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 15:49   

Monogamia nie jest naturalna - to fakt.

Poza tym trzeba też przeanalizować i zdać sobie sprawę z tego, jak się traktuję problematykę poliamorii bo rozmawiając o tym na innych forach z różnymi osobami można usłyszeć różne odbieranie tego terminu. Przede wszystkim chodzi tutaj o wzajemną miłość, zrozumienie, brak zazdrości (tej złej), szczerość i dawanie czegoś od siebie. Na pewno w taką relację nie powinny wchodzić osoby, których problemy życiowe skłaniają do wpadania w takie układy w celu polepszenia sobie samooceny, ponieważ taka osoba nie da rady, zwiąże się z jakąś, zakocha się i będzie inne osoby nadzwyczajnie olewać i nie będzie miała ochoty nawet tej osoby "puścić" (czyt. będzie toksycznie o nią zazdrosna). Jeśli przyjąć, że zazdrość wynika z niskiej samooceny (jeśli nie to poprawce) to mamy podsumowanie kto w takie relacje nie powinien wchodzić. Mówiąc krótki poly to nie kółko wzajemnej adoracji i pocieszenia gdzie człowiek ma się poczuć lepiej - to odpowiedzialność za siebie i wszystkie osoby w układzie i co najważniejsze dojrzałość emocjonalna.

Przez długi czas uważałam siebie za poly, ale nie byłam gotowa wejść w taki układ, weszłam - katastrofa, drugi raz to samo. Dopiero jak ogarnęłam sie życiowo i psychicznie i poznałam swoją dziewczynę i patrząc jak się czuję i jak bardzo tej osobie daje wolność mogę stwierdzić, że jestem gotowa na stworzenie takiego układu - sęk w tym, że mało osób jest poly (albo ja źle szukam albo co).

W każdym razie jest to prawdziwy sprawdzian osobowości człowieka i jego dojrzałości.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 16:20   

Cytat:
Monogamia nie jest naturalna - to fakt.

Może nieładnie napiszę, ale nie jest niczyim prawem ustalać reszcie co jest naturalne, a co nie. Każdy żyje jak chce i jeżeli jest z tym szczęśliwy to najwidoczniej to jest dla niego naturalne.

Więc o ile tolerancja i wzajemny szacunek są podstwą, to profetyzm niektórych poliamorystów jakoby była to wspaniała, nowa, wybawiająca od problemów forma związków - a takie wrażenie można odnieść czytajac podstawowe lektury na ten temat - jest już przegięciem i wzbudza podejrzenia; najbardziej bowiem nawracają innych świeżo upieczeni neofici, pragnący dowieść swojej wiary, oraz ci, którzy stracili głębokie wewnetrzne przekonanie do swojej wiary i zostało już im tylko potwierdzanie jej społecznym dowodem słuszności ('jeżeli jestem w stanie przekonać innych, to znaczy chyba, że mam rację' :) ).
Cytat:
W każdym razie jest to prawdziwy sprawdzian osobowości człowieka i jego dojrzałości.

Powiedz mi tylko, co robią poliamoryści, gdy partner lub partnerka odmawia wydania swojej osobowości i dojrzałości na próbę, bądź tą próbę oblewa i nie czuje się szczęśliwa w takiej relacji?
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 17:09   

Mam problem z poliamorią, ponieważ że gdy się o niej czyta jest fascynująca, brzmi bardzo fajnie, i wydaje się, że gdyby świat działał na tych zasadach to byłby cudowny. Tylko...

We wszystkich źródłach, jakie udało mi się znaleźć, zakładane są pewne nie zawarte wprost założenia. Samo to wzbudza więc moją nieufność, skoro według filozofii poliamori wszelkie zasady i założenia relacji powinny być wyrażane zrozumiale dla partnerów i dyskutowane. Założenia, mam wrazenie, dotyczące dynamiki władzy i kontroli w relacjach miłosnych... Poliamoryści których zdarzyło mi się spotkać na swojej drodze tworzą specyficzna grupę ludzi, zwykle bezpieczną ekonomicznie, jeżeliby nie powiedzieć zamożną, w wieku młodym lub średnim, niezależną od siebie nawzajem, bez zobowiązań, liberalną światopoglądowo i w tkaimż otoczeniu funkcjonującą, z państw zachodnich, pierwszego świata. Odnoszę wrażenie, że też podobieństo sytuacji ekonomicznej i społecznej jest zakładane nie wprost też przez autorów książek na ten temat. Nachodzą mnie więc obawy, wątpliwości, jak działałyby poliamoryczne założenia bez zachowania tych reguł - reguł równości pozycji i jasności sytuacji?

Kiedyś widziało mi się pierwszy polski film o poliamorii, w którym centralną rolę miał Krzysztof Pacewicz. Nie mogę go teraz znaleźć, ani przypomnieć sobie tytułu, ale obiecuję, że poszukam. Dla mnie jego wymowa jest dobrym wyrażeniem tego, o czym myślę pisząc swoją krytykę.

[dodane]
O, jest: http://stopklatka.pl/filmy/-/128736866,przeplywy
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-26, 18:10   

Pewnie by żadnych założeń poliamorycznych nie było. Ale żeby konkrety i zrozumieć proces, trzeba byłoby pewnie zrobić duży research na temat historii małżeństwa, które dopiero w XIX wieku zaczęło być związkiem, a nie transakcją. Powstanie mitu miłości rodzinnej i małżeństwa z miłości nadpisało się na wcześniejszy konstrukt oparty na korzyści. Nie dziwne zatem, że na całkowite odejście od tego schematu decydują się ludzie, którzy mogą sobie na to pozwolić, i których dziadkowie mogli sobie pozwolić na hajtanie się z kim chcą, a rodzice mogli już wybrać, kiedy i czy chcą związek legalizować. To po prostu efekt coraz większej swobody. Bez niej związek znów wraca do prostego rachunku zysków i strat i prokreacji.
 
 
Angelique
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 18:19   

end_of_words napisał/a:
Może nieładnie napiszę, ale nie jest niczyim prawem ustalać reszcie co jest naturalne, a co nie. Każdy żyje jak chce i jeżeli jest z tym szczęśliwy to najwidoczniej to jest dla niego naturalne.


Człowiek przed rozwinięciem kultury był taki jak inne gatunki zwierząt, czyli nie ograniczał się tylko do 1 partnera/partnerki. Nie chodziło mi tutaj o to, aby uznać monogamistów za wynaturzenie czy "coś". Chciałam tylko nadmienić, że dla naszych praprzodków to był chleb powwszedni.

end_of_words napisał/a:
Powiedz mi tylko, co robią poliamoryści, gdy partner lub partnerka odmawia wydania swojej osobowości i dojrzałości na próbę, bądź tą próbę oblewa i nie czuje się szczęśliwa w takiej relacji?


Z dojrzałością w relacji poliamorycznej jest tak samo jak w relacji mono. Chodzi tutaj o nastawienie człowieka, że "związek z kimś rozwiąże wszystkie moje problemy" oraz "będę szczęśliwsza/wszy gdy będzie mnie kochać więcej niż jedna osoba". Takie nastawienie powoduje, że człowiek tak myślący dostaje w życiu zupełnie coś innego niż oczekiwał jednocześnie raniąc tym inne osoby. W relacjach mono oraz poly decydujące jest nasze ego i to czy potrafimy sobie radzić z egoizmem.

end_of_words napisał/a:
Więc o ile tolerancja i wzajemny szacunek są podstwą, to profetyzm niektórych poliamorystów jakoby była to wspaniała, nowa, wybawiająca od problemów forma związków - a takie wrażenie można odnieść czytajac podstawowe lektury na ten temat - jest już przegięciem i wzbudza podejrzenia;


Moja rada - czytaj książki i analizuj to co w nich jest zawarte. Wiadome jest to, że każda publikacja na temat czegoś co łamie społeczne tabu ten profetyzm będzie posiadać. Nie oznacza to, że środowisko poly jest wyniosłe, uważające się za lepsze i bardziej nowocześniejsze.

end_of_words napisał/a:
Poliamoryści których zdarzyło mi się spotkać na swojej drodze tworzą specyficzna grupę ludzi, zwykle bezpieczną ekonomicznie, jeżeliby nie powiedzieć zamożną, w wieku młodym lub średnim, niezależną od siebie nawzajem, bez zobowiązań, liberalną światopoglądowo i w tkaimż otoczeniu funkcjonującą, z państw zachodnich, pierwszego świata. Odnoszę wrażenie, że też podobieństo sytuacji ekonomicznej i społecznej jest zakładane nie wprost też przez autorów książek na ten temat. Nachodzą mnie więc obawy, wątpliwości, jak działałyby poliamoryczne założenia bez zachowania tych reguł - reguł równości pozycji i jasności sytuacji?


Generalizowanie. Najważniejszą rzeczą jest dopasowanie i komunikacja miedzy sobą. Jeśli pasujemy do siebie, dogadujemy się, czujemy MIŁOŚĆ to wtedy różnice materialne spadają na dalszy plan.

end_of_words napisał/a:
Kiedyś widziało mi się pierwszy polski film o poliamorii, w którym centralną rolę miał Krzysztof Pacewicz. Nie mogę go teraz znaleźć, ani przypomnieć sobie tytułu, ale obiecuję, że poszukam. Dla mnie jego wymowa jest dobrym wyrażeniem tego, o czym myślę pisząc swoją krytykę.


Gdyby filmy były 100% odwzorowaniem rzeczywistości :-P a nie żródłem zarabiania pieniędzy...
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 18:43   

Cytat:
Człowiek przed rozwinięciem kultury był taki jak inne gatunki zwierząt, czyli nie ograniczał się tylko do 1 partnera/partnerki.

Ależ, to przecież nie jest argument! :P

Mam wrażenie, że próbujesz tutaj wykorzystać bardzo klasyczną metodę argumentacji, mówiącą, że coś 'zawsze bylo' w związku z czym jeżeli obecnie jest inaczej to należy to zmienić, albo przeciwnie, że jeżeli nadal trwa, to w związku z tym nie należy tego zmieniać. Taki idealizm troszkę. Że natura ludzka istnieje i jest niezmienna, że istniała jakaś wyidealizowana przeszłośc, w której człowiek żył w zgodzie z naturą, lub był z nią zlany, coś na kształt biblijnego Raju, a współczesne problemy wynikają z odejścia od tego, spożycia metaforycznego Owocu z Drzewa Wiadomości, stworzenia kultury negującej ową idealną naturę.

A to wszystko są założenia, a przed przejściem do stwierdzania faktów na ich podstawie, należałoby je zweryfikować, nieprawdaż? ;) Poniekąd - jeżeli naszą prawdziwą naturę odkrywać musimy po lekturze jakiejś książki, czy innego źrodła kultury, to chyba jest coś nie tak? :P

A właśnie taki idealizm dostrzegam w książkach poliamorycznych. Revival hippisowskich komun zbudowanych na wolnej miłości - tylko, że nie w kontekście duchowo i chemicznie natchnionej kontrkultury, tylko konsumpcjonizmu liberlanej klasy średniej, tworzącej zamknięte elitystyczne grupki.
Cytat:
Chodzi tutaj o nastawienie człowieka, że "związek z kimś rozwiąże wszystkie moje problemy" oraz "będę szczęśliwsza/wszy gdy będzie mnie kochać więcej niż jedna osoba". Takie nastawienie powoduje, że człowiek tak myślący dostaje w życiu zupełnie coś innego niż oczekiwał jednocześnie raniąc tym inne osoby.

To też jest trochę, mam wrażenie, temat obok. Bo dotyczy bardziej tego, czego oczekujemy od innych ludzi, czy oczekiwania te mogą spełnić, oraz empatii, i partnerskiego traktowania, ale to wszystko bynajmniej nie są kwestie specyficzne dla relacji poliamorycznych. Więc czemu przytaczamy je w tym kontekście, jak gdyby jako ich wyróżnik?
Cytat:
a nie żródłem zarabiania pieniędzy

Ten film jest całkowicie niekomercyjny i jego celem jest przesłanie.
Cytat:
Ale żeby konkrety i zrozumieć proces, trzeba byłoby pewnie zrobić duży research na temat historii małżeństwa, które dopiero w XIX wieku zaczęło być związkiem, a nie transakcją. Powstanie mitu miłości rodzinnej i małżeństwa z miłości nadpisało się na wcześniejszy konstrukt oparty na korzyści. Nie dziwne zatem, że na całkowite odejście od tego schematu decydują się ludzie, którzy mogą sobie na to pozwolić, i których dziadkowie mogli sobie pozwolić na hajtanie się z kim chcą, a rodzice mogli już wybrać, kiedy i czy chcą związek legalizować. To po prostu efekt coraz większej swobody. Bez niej związek znów wraca do prostego rachunku zysków i strat i prokreacji.

Myślę podobnie. Tylko też dla mnie jest istotne, żeby tą analizę związków i małżeństwa przeprowadzić bez europocentryzmu, i bez deprecjacji kultur innych niż nasza. Wtedy mogą wyjśc interesujące wnioski...
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-26, 19:22   

"Inne gatunki zwierząt" mają bardzo zróżnicowane podejście do partnerstwa. Niektóre wychowują młode same, inne stadnie, inne w parach. Stada z dominującym samcem i wianuszkiem samic typu stada lwów nie są powszechne. Łabędzie są ściśle monogamiczne. Wilki - mimo życia w stadzie - opierają swoją konstrukcję społeczną na monogamicznej parze alfa. Wszystko rozbija się o MŁODE. Gdy w grę nie wchodzą młode, zwierzęta w ogóle nie wchodzą w związki. Ani w ich "związkach", ani w związkach ludzi aż do XIX wieku NIE BYŁO mowy o żadnych miłościach. Argumentacja, że takie związki zawsze były, jest błędna - do niedawna opierały się na względach bezpieczeństwa, ekonomii i wychowywania potomków i nie miały uwzględniać miłości. Jeśli były poligamiczne, to dlatego, że ukształtowała je kultura na podstawie tego, co wypaliło jako najskuteczniejsze dla przetrwania i rozmnażania w danej społeczności. Monogamia - samiec wie, że młode są jego, samica zaś ma zapewnioną opiekę nad młodymi, czy poligamia - przy czym zwykle opiera się na jednym osobniku jednej płci i kilku drugiej (poliandria lub poligynia). To bzdura, że poligamia jest naturalniejsza, a zwierzęta (w ogóle co to za uogólnienie?!) są poligamiczne. Lwia (oj, zły dobór słów) część nie jest.

A, publikacja naukowa, która zapluwa się profetyzmem, nie powinna w ogóle dostać pozytywnych recenzji. Niestety, bolączka naszych czasów, że masowo wychodzą naukowe buble i agitprop w przebraniu nauki.

Co do badań - one gdzieś są. Sam nigdy nic konkretnego na ten temat nie czytałem, ale temat przewijał się nieraz podczas researchu w innych kwestiach. Na pewno co najmniej kilka dość ważnych i "łamiących tabu" w sposób rozsądny książek wydano - chociażby Minimizing Marriage. Niemniej jednak zarówno u europocentrycznych starych badaczy, jak i u tych nowszych, można znaleźć sporo - jeśli nie teorii, to po prostu opisów. Szczególnie młodsi badacze zwracają się z powrotem w stronę Europy - co o tyle istotne, że rozkładają właśnie wcześniej traktowaną jako lepszą i uniwersalną zachodnią mentalność na części pierwsze. O historii małżeństwa powiedziano już dość sporo. Sam się opieram głównie na Narodzinach człowieka kulturalnego, który naprawdę dobrze zarysowuje cały proces przemiany mentalnej XIX wieku. Szczegółów bardziej szczegółowych nie będę przytaczał - małżeństwo i jego historia to kompletnie nie moja bajka, nie mój obszar badawczy.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-07-05, 14:39   

Lagertha napisał/a:
Bo jaki ma sens rozdrabniać sie w związku na wiele osób? Albo seks grupowy...

To akurat bardzo proste: nie wszystko da się zrobić w seksie 1:1 :P (chyba, że z dodatkowym dildo, ale po co jak można dodatkową osobę ;) ). Także seks grupowy jak najbardziej (tyle że ja bym wolał od czasu do czasu kogoś trzeciego zaprosić do łóżka niż na stałe żyć w poliamorycznym związku).

Lagertha napisał/a:
I jakoś w dalszym ciągu nie odrzucam wszystkich wartości z którymi mnie wychowano, bo nie wszystko jest złe i nie z wszystkim trzeba walczyć. A niestety mam coraz sliniejsze wrażenie, że wsystko co tradycyjene i "heretyckie" jest złe i należy się tego pozbyć i zastąpić nowym. Ale czy lepszym?

Ja myślę, że nikt nie mówi, że to co stare jest zawsze złe - ja tak nie mówię ;) Ale warto uświadomić sobie, że nie ma nic strasznego w tych demonizowanych nowościach.

end_of_words napisał/a:
Cytat:
Człowiek przed rozwinięciem kultury był taki jak inne gatunki zwierząt, czyli nie ograniczał się tylko do 1 partnera/partnerki.

Ależ, to przecież nie jest argument! :P

Mam wrażenie, że próbujesz tutaj wykorzystać bardzo klasyczną metodę argumentacji, mówiącą, że coś 'zawsze bylo' w związku z czym jeżeli obecnie jest inaczej to należy to zmienić, albo przeciwnie, że jeżeli nadal trwa, to w związku z tym nie należy tego zmieniać. Taki idealizm troszkę. Że natura ludzka istnieje i jest niezmienna, że istniała jakaś wyidealizowana przeszłośc, w której człowiek żył w zgodzie z naturą, lub był z nią zlany, coś na kształt biblijnego Raju, a współczesne problemy wynikają z odejścia od tego, spożycia metaforycznego Owocu z Drzewa Wiadomości, stworzenia kultury negującej ową idealną naturę.

A ja myślę, że to nie o to chodzi i nie chodzi wcale o ludzi tylko ogólnie o organizmy żywe (to jest natura) - większość jednak nie jest monogamiczna. I o to chodzi. Ale oczywiście to nie znaczy że to jest dla każdego dobre. Ale naturalne jest.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 9