Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
"Ludzie straceni"
Autor Wiadomość
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2018-04-13, 11:54   "Ludzie straceni"

Pojawiają mi się ostatnio nieco trudne myśli dotyczące ludzi z którymi teraz przebywam, tzn. większości ze swoich rówieśników, znajomych bliższych i dalszych. Zerwałam ostatnio kontakty z bliskim znajomymi, z przyjacielem z tego grona możliwe że też, ponieważ...
Zaczęłam postrzegać ludzi, którzy mnie widzieli jako faceta, przed decyzją, ubrania, zachowanie, funkcjonowanie itp. jako ludzi dla mnie straconych. To znaczy są to ludzie dla mnie straceni pod względem więzi emocjonalnych i kontaktów emocjonalnych ponieważ wydaje mi się, że nie będą w stanie nigdy zobaczyć jaką naprawdę jestem osobą bo to jaką mnie kiedy widzieli przyćmiewa im to kim jestem teraz. W rezultacie w kontaktach z nimi i oni idą na kompromis starając się być jak najbardziej okej wobec mnie i ja również idę z nimi na pewien kompromis ponieważ widzę, że inaczej kontaktu by nie było. Widzę ich jako ludzi, których wytnę kiedyś ze swojego życia, wyjątkami są osoby, którym zależy na kontakcie ze mną mimo tych trudności. Zaczęłam się zastanawiać czy ten obustronny kompromis ma sens? Chodzi mi o osoby z którymi rozmawiam, spotykam się w czasie wolnym czyli nieprzymusowe kontakty bo wiadomo, że na kompromis trzeba w życiu iść nie jeden raz.
Przestało mi niejako zależeć na kontakcie z nimi, tak mi wszystko jedno bo świadomość, że oni kiedyś znikną jest dla mnie coraz bardziej pewna i bliska.
Przez to zaczęłam sobie pozwalać na więcej względem nich, więcej ryzykować, mieć więcej odwagi. Gadam z cishetami o tematach ts, czasami o głupich żartach i ogólnie takich rozmowach o życiu moim i ich i widzę, że to niełatwe dla nich, a ja robię to bo czuje, że nie mam nic do stracenia, więc zaspokajam swoją ciekawość i pozwalam sobie upuścić z siebie trochę strachu związanego z otwieraniem się przed "zwykłymi" osobami o byciu trans.
Pomyślałam sobie też, że ci którzy mnie kiedyś znali, mogliby pójść na pogrzeb osoby którą kiedyś byłam i nie byłoby to takie dalekie od prawdy. Nie czuję z nimi więzi emocjonalnej, mam jedynie wspomnienia, czasem sentyment a oni czują więź i lubią kogoś kogo już nie ma.
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2018-04-13, 13:26   

Lea, też miałem/mam takie myśli. Tylko, że u mnie to było ucięcie kontaktu.
Nigdy nie miałem de facto przyjaciół, czy znajomych, ale wiadomo, że z jakimiś ludźmi czas musiałem nieraz spędzić. Pierwsze odcięcie to był wyjazd na studia do innego miasta. Drugie odcięcie było na samych studiach, zrobiłem rok przerwy, i przeniosłem się na pokrewny kierunek. Wiadomo, wykładowcy wiedzą, ale ludzie już nie. Ty jesteś w trochę innej sytuacji, plus w ogóle masz tych znajomych, spędzasz z nimi wolny czas (ja tak nie robiłem, typowe cześć/cześć i gadki o pracach domowych na uczelni) i ja jak najbardziej Cię rozumiem, w sensie to, że pozwalasz sobie na więcej i tak ich traktujesz. Zapewne Cię nie rozumieją, starają być mili, ale to i tak czuć,że ktoś jest tylko grzeczny, dla takich osób zawsze będziesz Leą, która kiedyś była Jankiem, tak mi się wydaje.

Oni też mogą chcieć zerwać z Tobą kontakt zresztą, tylko nie wiedzą jak to zrobić, bo czują, że to byłoby chamskie tak Cię nagle odtrącić. Im bardziej będziesz sobą, tym im będzie pewnie trudniej i tak czy siak nie będą utrzymywać kontaktu.

Dobrze, że masz osoby, które lubią po prostu Ciebie, mimo "trudności" :)

Moją główną bolączką jest to, że rodzina jest również tymi "straconymi ludźmi", a z nimi czuję więź emocjonalną :-| Też sobie czasem pożartuję z mojego ts w rodzinie, ale wtedy widzę, że są raczej skonsternowani.

Ja takich nazwałem "straceńcami", także widzisz, nawet podobnie :-p
_________________
 
 
Vera-chan
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 148
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-04-13, 13:47   

To ja mam podobnie. Sprzed matury 0 kontaktów. Ze studiów raptem 2, ale nie chcę by były stracone. Jak będzie nie wiem. Znajomi "od hobby" - część już bez kontaktu, część jeszcze przez jakiś czas, i dosłownie kilka osób, z którymi fajnie byłoby utrzymać kontakt już po wszystkim, ale i bez tego widzimy się tak rzadko, że raczej nic z tego nie wyjdzie, nie wiem czy jest nawet sens z nimi o tym rozmawiać. Rodzina - domownicy jak najbardziej dla mnie ważni, ale dalsza rodzina już raczej należy do "straconych" (co widać zresztą po moim z nimi kontakcie, czy raczej postępującej od lat separacji, bardzo rzadkiego spotykania).

W ogóle moje życie to postępujące pasmo cichego palenia mostów, usuwania się z życia, z internetu itp. Przynajmniej do bieżącego okresu. Teraz jeszcze jest taki czas przejściowy, nim będę mieć siłę? ochotę? by, może nie odbudować, co zbudować od nowa. W teraźniejszości muszę się uporać. Niemniej, przypuszczam, że w perspektywie 10-15 lat jakieś kontakty z "dawnego życia" może się wznowią. Natomiast w perspektywie najbliższych 5 - już tego nie widzę.

A i też mam więcej odwagi, by mówić otwarcie (jak nigdy w życiu). To taki duży plus bieżących problemów i mam nadzieję go scalić ze sobą ;-)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2018-04-15, 05:38   

O, a tego jakoś nie odczułem.
Przed leczeniem miałem mało znajomych, oni z resztą potem coś robili, a ja sobie wegetowałem w domu ;) kontakty więc naturalnie się rozluźniły. Po leczeniu kilku z nich napisałem jak jest - nadal utrzymujemy kontakt itp. Myślę, że ważne jest to co Vera napisała - w perspektywie 10-15 lat - dokładnie. Nie trzeba zaraz zrywać definitywnie kontaktów, czasem mogą się same z siebie wygasić... a jak się spotkacie za 10-15 lat, to myślę, że jednak nie będziesz już tą "Leą co była Jankiem" tylko kimś może nawet trochę innym, może obcym ale Leą jednak.
Nie powiedziałbym o nikim, że jest stracony, bo nasze życie, to nie tylko rok-dwa do przodu. Może rok-dwa to mało, ale jak się spotkać za piętnaście... :) wtedy i Ty będziesz już żyła kilkanaście lat będąc sobą - będziesz mieć nową (tą właściwą swojej płci) historię, wtedy będzie można pogadać o życiu ze starymi znajomymi :) Ja to tak widzę.
_________________
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1153
Wysłany: 2018-04-15, 15:20   

Nie rozumiem dlaczego rodzina mialaby byc tymi ludzmi 'straconymi'. Jesli jest ustosunkowana zdecydowanie wrogo - to tak - to jest mozliwe. Jednak rodziny czesto w koncu dochodza do akceptacji osoby transseksualnej. Tak bylo w moim przypadku - na samym poczatku rodzina nie byla zachwycona moja decyzja, probowala wplynac na jej zmiane, jednak z czasem nawet dostalem pieniadze na pierwsza i druga operacje. Ta decyzja o wsparciu finansowym wyszla tylko od jednego czlonka rodziny, druga osoba majaca mozliwosci finansowego wsparcia mnie byla nadal niechetnie nastawiona do mojej decyzji. Nie bylo latwo z odpowioednimi koncowkami i imieniem - rodzina dlugo sie nie mogla sie przyzwyczaic do nowej sytuacji, rodzenstwo chyba najdluzej. Mijaly miesiace i lata, moj wyglad sie zmienial, ludzie z dalszego otoczenia stopniowo zmieniali sposob zwracania sie do mnie, jak sie mylili to poprawialem - w koncu rodzina tez sie przestawila na nowe imie i koncowki. To, ze rodzina znala mnie kiedys jako inna osobe teraz mi zupelnie nie przeszkadza. Osoba ktora mnie najbardziej nnie akceptowala juz nie zyje, w latach poprzedzajacych smierc jednak wydawala sie pogodzona z tym co sie stalo, uzywala mojego nowego imienia.. itd W kontaktach z innymi czlonkami rodziny moja przeszlosc w ogole nie powraca. Zyjemy wszyscy chwila obecna, nie mamy potrzeby wracania do tego co bylo.
 
 
ann
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 5
Posty: 21
Wysłany: 2018-04-15, 15:37   

Ludzie mają różne kontakty i różnie traktują innych. Też odnosiłam wrażenie, że chociażby z ludźmi ze studiów urwę wszelki kontaktów po studiach właśnie z tego powodu że "nie zobaczą prawdziwej mnie" - ale ludzie jednak zmieniają swoje poglądy, zmieniają stosunek do innych osób tylko to wszystko wymaga czasu. Faktycznie, że przez jakiś czas ciężko jest osobom, które nas znały przed tranzycją postrzegać nas poprawnie, ale powoli ta percepcja zmieniałaby się. Jak z (prawie) wszystkim w tranzycji - trzeba być cierpliwym.

Jest też kwestia tego, że izolując się od takich osób wpadamy w koło - nie dajemy się poznać takimi jakimi naprawdę jesteśmy, a oni nie mogąc nas poznać nadal utrzymują stare postrzeganie. Trochę się mądrze, bo jednak jestem na samym początku tranzycji, ale póki co otwartość jest o wiele bardziej dla mnie korzystna i pomaga mi budować relacje chociażby na uczelni od nowa.

Są też oczywiście ludzie zamknięci umysłowo (żeby nie powiedzieć inaczej) którzy muszą dojść do pewnych wniosków sami i faktycznie prawdopodobnie by nie zmienili stosunku, ale wydaję mi się że dosyć łatwo się odsiewa takie osoby.
 
 
Nemie
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 18
Posty: 153
Wysłany: 2018-04-15, 16:38   

Arisa napisał/a:
Umiecie wyjaśnić dlaczego jest więcej trans-M/K-fobów niż trans-K/M-fobów?


Bo zapewne m/k dla ludzi to zboczeńcy. W końcu faceci fantazjują o kobietach, podniecają się nimi. Więc taki "facet chcący" być kobietą jest brany jak swoistego rodzaju zboczenie i wynaturzenie.
 
 
Nemie
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 18
Posty: 153
Wysłany: 2018-04-15, 18:04   

Będąc hetero mogę powiedzieć, że u mnie to wygląda "trochę" inaczej odkąd pozbyłam się testosteronu. Mając testo w żyłach to było raczej dzikie podniecenie, które trzeba było kontrolować. A podniecenie było zapoczątkowane zwykłą aparycją. A samo podniecenie było częste.

Aktualnie to jest jak niebo i ziemia. Pierwsza różnica, to myślę o tym rzadko, jak mam nastrój i nie jest to powodowane podnieceniem, które powoduje u mnie te myśli. Jest na odwrót - ja myślę kiedy czasem chcę się podniecić. Druga sprawa mając tst we krwii to myśl przewodnia była taka by dać "upust" bo się coś zobaczyło podniecającego. Teraz wygląd zewnętrzny jakoś mnie nie podnieca. Owszem, obejrzę się za jakimś przystojnym mężczyzną, zabije trochę szybciej serce, ale nie jest to podniecenie. Przy okazji "wyniucham" jak pachnie (bo jak cuchnie to fuuj i czar pryska). A podnieca mnie bardziej dotyk, bliskość drugiej osoby, więc wystarczą pocałunki, czy nawet czułe przytulenie. Także samo myślenie o facecie, który wykonuje odpowiednie ruchy może skutkować tym samym. Będąc w towarzystwie facetów to często słyszałam "A: patrz jaki ma tyłek. B: Ale bym ją zaliczył" (nie chodziło o mnie) i tyle :P

Czasem jak widzę hejt na osoby ts, to własnie od facetów. Oceniają przez swój pryzmat.


A co do ludzi straconych. Całe życie odgradzałam się od ludzi. Ludzi, z którymi spędzam czas mogę policzyć na palcach jednej ręki. Teraz pracuję w przeciwnym kierunku. Chcę się stać ponownie otwartą osobą, którą kiedyś byłam, a którą zatraciłam przez inność od reszty w szkole i na podwórku. Mam dosyć odgradzania się od ludzi, bo ciągle gdzieś nie pasowałam i przez to zagrzebałam się w swojej skorupie. Obecnie przez te odgradzanie mam tylko znajomych, którzy myślę, że na 90% się ode mnie nie odwrócą jak im powiem. Z pewnością będą potrzebowali czasu by przetrawić te informacje, ale nie chcę ich skreślać. No chyba, że tego nie uszanują, ale wtedy nie ma o czym rozmawiać.
 
 
Hestia
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 87
Posty: 262
Wysłany: 2018-04-15, 19:11   

Arisa, Inna jest sytuacja, gdy wchodzisz w nowe środowisko z passingiem jako ona, a inna kiedy znali ciebie jako on, a ty masz już tego dość i przechodzisz wkoncu na prawdziwą wersję siebie, gdy możesz i wkoncu jesteś w stanie to zrobić
_________________
 
 
Nemie
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 18
Posty: 153
Wysłany: 2018-04-15, 19:14   

Arisa, chyba nie zrozumiałaś. Hiv to nie tranzycja, której nie da się ukryć. A cenię sobie tą przyjaźń na tyle, że nie mam zamiaru łatwo z niej rezygnować.
Rozdzielmy tu przyjaźń i znajomość. Mam znajomych całkiem sporo, z którymi się nie spotykam i zniknę bez słowa, a oni i tak nie zauważą. Nie zamierzam też każdej nowo napotkanej osobie tego mówić bo chcę funkcjonować jak normalna kobieta bez żadnej nalepki. Przyjaciołom mam jednak potrzebę powiedzieć, bo znamy się na tyle długo i tyle razy sobie pomagaliśmy, że w moim odczuciu mają prawo wiedzieć i odgrodzenie się od nich natychmiastowo byłoby bezduszne. Przyjaźń zbudowana raczej na długiej znajomości, częstych rozmowach i pomocy, więc to, że będę się bawiła włosami, zamiast udawania, że się znam na np. "męskich sprawach" wiele tu nie zmieni.
Nie zaakceptują tego po dłuższym czasie, to dopiero wtedy warto o tym myśleć. Nie przypuszczam jednak aby miało to miejsce. Nie przyjaźnimi sie, bo byłam w ich oczach facetem.
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2018-04-15, 20:01   

Ja obecnie zaczynam mieć coraz mniej cierpliwości by czekać na ludzi, aż im się to zobaczy (ja wiem, że to skomplikowane dla cisów, ale zaczynam mieć to gdzieś i bardziej przejmować się tym co ja czuję i czy mi jest dobrze bo dla nich to nie jest wysiłek w porównaniu do tego co my mamy jako trans...). Nie miałam zamiaru robić tego wszystkiego tak szybko, ale przyśpieszył to wszystko facet, który spadł mi jak z nieba i traktuje mnie tak jak ja tego chcę i pragnę i to tak mnie zmieniło i zmienia. Nic już nie jest takie samo. Dostałam nagle prawie 100% i te wszystkie inne kontakty gdzie ja się muszę starać a w zamian dostaję niewystarczająco stały się zbędnym balastem bo mam dość bycia tą, która krzesa z siebie więcej zrozumienia, mimo że to ja mam niełatwą sytuację a nie oni. Mam ich wszystkich w d... Łącznie z niemal całą rodziną z którą nie mieszkam. Tyle lat ich w moim życiu nie było, nie zależało im, nie pomagali, czemu nagle miałoby mi zacząć na nich zależeć, prosić się o prawdziwą akceptację, kiedy są mi obojętni...
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2018-04-15, 22:21   

Lea, też tak miałem/mam (no bo z rodziną kontaktów nie zerwałem)...
Ale gratuluję tych 100% :D Wspaniałe uczucie.
_________________
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2573
Skąd: Łódź
Wysłany: 2018-04-24, 18:11   

"Ludziom straconym" z mojego bliższego i dalszego otoczenia mam do powiedzenia dokładnie to samo, co zawarte jest w tekście:
The Bill - Godność
_________________
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,38 sekundy. Zapytań do SQL: 9