To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

dział dla partnerek i partnerów osób trans - Tutaj Styczeń, dobry wieczór wszystkim.

Styczeń - 2016-01-14, 20:32
Temat postu: Tutaj Styczeń, dobry wieczór wszystkim.
Dobry wieczór.
a początek zaznaczę, że nie jestem osobą transseksualną. W zasadzie ten temat mnie nie dotyczy, a przynajmniej nie bezpośrednio. Nie wiem, czy mogę zakładać tu konto, ale wpadłam właśnie na taki a nie inny pomysł, by znaleźć odpowiedzi na swoje pytania i poradę. A wiadomo, że najlepiej szukać u ludzi, których to dotyczy.

Mianowicie, mam chłopaka. Trans k/m.
Układa nam się całkiem dobrze, tylko...
Jest bardzo zdołowany swoją biologiczną płcią. Wie o tym niewiele osób, w swoim środowisku codziennym wciąż pozostaje dziewczyną. Nie wiem jak mu pomóc. Ma poważne stany depresyjne, nie chodzi do żadnego lekarza, nie robi nic w żadnym kierunku.
Chciałabym go jakoś wesprzeć, pomóc, ale nie mam pojęcia jak. Zazwyczaj pada hasło, że tego nie zrozumiem.
I... Nie wiem jak być dla niego podporą.

Wild - 2016-01-14, 20:40
Temat postu: Re: Tutaj Styczeń, dobry wieczór wszystkim.
Styczeń napisał/a:
Nie wiem jak być dla niego podporą.


Już jesteś. Domyśl się czemu?

Armand - 2016-01-14, 20:47

Witaj na forum Styczeń. Nie sądzę, żeby ktoś miał coś przeciwko, byś się dołączyła.

Z Twojego opisu wynika, że jest to dla niego temat, którego on sam nie chce ruszać. Trudno pomóc komuś, kto nie chce tej pomocy wziąć z różnych względów.
Skoro jesteście ciągle razem, to pewnie jesteś dla niego wsparciem, tak czy inaczej.
No i skoro jesteś cis normatywna, to nie musisz rozumieć jak to jest być ts. Ale to żaden zarzut. Większość ludzi jest na tyle empatyczna, że może sobie chociaż wyobrazić, jak człowiekowi z dowolnymi problemami jest ciężko.
Może on miałby chęć się na forum zarejestrować? Nie musi o sobie opowiadać, ani udzielać się w dyskusji. Jest tu dużo wątków, które jakoś przystają do jego sytuacji, a także porad.

inka - 2016-01-14, 20:47

Hejka witamy, i gratulacje za odwagę i chęć pomocy, oby takich jak ty więcej <3
Styczeń - 2016-01-14, 20:48

Đefiant, dlatego, że jestem? ;-;
Wiele razy mi mówił, że jest wdzięczny za to że jestem i się staram. Ale to nie pomaga. Problemem jest też to, że no... Oboje jesteśmy ludźmi niestabilnymi psychicznie, że tak to ujmę. W dodatku nosi taki ciężar i widzę jak go przytłacza, a nic już więcej zrobić nie mogę. Ostatnio pisał, że zastanawia się nad pójściem do seksuologa. Kiedy potem dopytywałam, powiedział że przeprasza, że o tym wspominał i mam zapomnieć. Tylko za co on przepraszał?
Dołuje się tym, że nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną, a przecież to nie jest niemożliwe. Trudne owszem, ale nie niewykonalne. A n chyba stracił nadzieję, mimo że jest młody jeszcze.

Styczeń - 2016-01-14, 20:50

Armand napisał/a:
Z Twojego opisu wynika, że jest to dla niego temat, którego on sam nie chce ruszać. Trudno pomóc komuś, kto nie chce tej pomocy wziąć z różnych względów.
Skoro jesteście ciągle razem, to pewnie jesteś dla niego wsparciem, tak czy inaczej.
No i skoro jesteś cis normatywna, to nie musisz rozumieć jak to jest być ts. Ale to żaden zarzut. Większość ludzi jest na tyle empatyczna, że może sobie chociaż wyobrazić, jak człowiekowi z problemami jest ciężko.
Może on miałby chęć się na forum zarejestrować? Nie musi o sobie opowiadać, ani udzielać się w dyskusji. Jest tu dużo wątków, które jakoś przystają do jego sytuacji, a także porad.


Potrafię sobie wyobrazić, bo przez swoje zaburzenia też miałam okresy niepewności i "szukania siebie". Ale to się ustabilizowało, nie muszę tego dźwigać cały czas. Nie wiem czy chciałby, wolę by nie wiedział, że szukam odpowiedzi na forach. Nie wiem czy mu by się to spodobało.

inka, :oops:

Belial - 2016-01-14, 20:55

Hej, Styczen.
A jest jakas szansa, ze do psychologa szybciej pojdzie? Np z toba? Trudno cos zrobic, jesli ta druga strona nie chce pomocy.
Nie wiem za co przepraszal. Spytaj moze? ;)

Styczeń - 2016-01-14, 20:59

Belial, wiesz, to jest sprawa bardzie skomplikowana... On się leczył psychiatrycznie, teraz zaprzestał, ze względu na problemy rodzinne i finansowe. Ja również się leczę, ale staram się dawać z siebie wszystko.
namawiałam go na psychiatrę, o seksuologu były jakieś wzmianki. Wspominałam o terapii hormonalnej, bo chcę by czuł się ze sobą dobrze. Ale póki co nie ma jak tego zrobić.

Belial - 2016-01-14, 21:31

Może grupa wsparcia? Dla niego albo dla ciebie?

Terapia hormonalna to zbyt dalekie wybieganie w przyszłość.

Freja - 2016-01-14, 21:34

Witaj :)
Trudno jest pomóc komuś, kto nie chce pomóc sam sobie. Podejrzewam, że cała ta sytuacja człowieka na tyle przytłacza, że woli raczej uciekać od sprawy myślami, niż zmierzyć się z problemem. Tylko, że to niczego nie rozwiązuje.

Moja rada może ci się wydać dziwna, ale: nie masz wcale obowiązku dawać z siebie wszystkiego. Masz zadbać także o własny interes i o to, żeby relacje w waszym związku były symetryczne. Bo bez tego zwyczajnie nikt nie będzie szczęśliwy na dłuższą metę.

Styczeń - 2016-01-14, 21:54

Belial, ja mam się dobrze! :D Chciałam się po prostu dowiedzieć czegoś "u źródła", bo każda większa rozmowa w tym temacie prowadzi u niego do dołowania się, autoagresji, lub napadów lęku.
Próbuję go zachęcić do odwiedzenia lekarza, na razie to tylko suche obietnice.

Freja, on również daje mi dużo wsparcia. To nie jest tak, że jak skaczę w okół niego, a on siedzi i płacze.
Nasza relacja ma się całkiem całkiem. Wiadomo, są kłótnie, ale szybko nam nerwy mijają. :)

Mam jeszcze jedno takie pytanie... Nie wiem czy odpowiednie, jeśli nie, to przepraszam. Chodzi mi o zbliżenie z osobą transpłuciową. Z jego reakcji wynika że nie chce bym go dotykała. Chociaż wydaje mi się to zrozumiałe... Przepraszam, piszę nieskładnie, nie wiem jak to sformułować. Tyle rzeczy chciałabym sobie w głowie rozjaśnić, że mam totalny chaos już.

Armand - 2016-01-14, 22:05

Czy to będzie zbyt intymne pytanie jeśli spytam na co się konkretnie leczył psychiatrycznie?

Styczeń napisał/a:
Chodzi mi o zbliżenie z osobą transpłuciową. Z jego reakcji wynika że nie chce bym go dotykała. Chociaż wydaje mi się to zrozumiałe...


Nie wiem jak długo jesteście razem.
Kiedy zaczęliśmy być razem, ja i moja była dziewczyna, to chciałem się kochać. Ale przez jakiś czas trudno mi było się przełamać, żeby pozwolić jej się dotykać.
Tak więc przez jakiś czas to ja jej dotykałem, aż w końcu się przełamałem. Ona zapewniała mnie, że mnie akceptuje takim jakim jestem i było to pomocne, chociaż nieraz zamykałem oczy i wyobrażałem sobie, że moje ciało jest inne niż jest.
Potem stawało się to coraz łatwiejsze dla mnie i nauczyłem się czerpać z tego przyjemność, chociaż moje ciało na początku opieszale reagowało na bodźce.

Mówisz, ze z jego reakcji to wynika. Chodzi o reakcję werbalną, czy nie mówi tego wprost, a wnosisz to z tego, że się odsuwa, lub spina kiedy jesteście blisko?
Może go o to wprost zapytaj, czy chce. Jeśli nie, to masz prawo zapytać dlaczego i co by mu pomogło. A jeśli tak, to tym lepiej - zapytaj go czego potrzebuje, żeby czuć się bardziej komfortowo.

Styczeń - 2016-01-14, 22:23

Armand, właśnie... Dotyk jest dozwolony, ale tylko on mnie. Ja mogę tak do ramion, już mi to zaznaczył. Czasami nawet jak leżeliśmy przytuleni to widziałam, że czuł się niekomfortowo, co potem wytłumaczył, że dręczyło go to, że mogę czuć piersi.
Oczywiście go zapewniłam, zgodnie z prawdą, że nie czuję nic, bo nie zwracam na to w ogóle uwagi. Mimo, że wiem że ma kobiece ciało, to postrzegam go jako normalnego faceta. :3
Mam nadzieję, że kiedyś będzie się dobrze ze sobą czuł.

W ogóle dziękuję Wam serdecznie za odzew i pomoc. :)

Armand - 2016-01-14, 22:35

Rozumiem, że teraz nie potrafi się za bardzo otworzyć, ale myślę, że warto go do tego zachęcać. Co jakiś czas sprawdzać, czy czuje się komfortowo, żeby o czymś pogadać.

Mówisz, że też zastanawiałaś się nad swoją tożsamością. Opowiadałaś mu o tym? Może przekona się, że jednak nie jest Ci to aż tak dalekie.
A do seksuologa warto się przejść, albo do psychiatry. Są za friko z NFZ. Jeśli ma stany depresyjne, to najpierw będzie sobie musiał to ogarnąć. Mało kto myśli racjonalnie, kiedy ma doła jak sto pindziesiont.

Ja bym nie miał nic przeciwko, gdyby bliska mi osoba poszła ze mną. Czułbym się pewniej.
Skąd jesteście? Może jest niedaleko Was grupa wsparcia dla osób ts?
Miałem stresa jak szedłem na pierwsze spotkanie, ale okazało się, że nie ma czego się bać. A warto posłuchać historii innych. Wtedy człowiek się przekonuje, że nie jest sam na świecie z tym problemem, i wie, że na różne sposoby mozna sobie zacząć radzić. A sposobów jest tyle co ludzi.
Grupa pomaga też na stany depresyjne, bo problemy innych pozwalają przyjrzeć się własnym z dystansu.
Przynajmniej na mnie to tak działa.
Z resztą zapewne nie ma przeszkód, żebyscie razem poszli na grupę.

Styczeń - 2016-01-14, 22:38

Armand, mówiłam mu o tym, że miałam takie wahania. W zasadzie jeszcze miewam od czasu do czasu, ale to raczej kwestia moich zaburzeń.
W zasadzie stany depresyjne to mało powiedziane. No, psychika u niego leży, a problemy z ciałem jeszcze dobijają.
Z grupą jest pewien problem, bo mieszkamy w dwóch różnych miastach i widujemy się znacznie rzadziej, niż byśmy chcieli. :/

Armand - 2016-01-14, 22:51

Styczeń napisał/a:

Armand, mówiłam mu o tym, że miałam takie wahania.


I jak się do tego odnosił?

Z własnego doświadczenia wiem, że do ludzi w depresji niewiele dociera. Czasem nie są skłonni dogłębnie przeanalizowac i przyjąć to co mówią nawet bliskie osoby.

Hmm... Nie wiem czy to będzie pomocne, ale zerknij do tematu http://transpomoc.pl/viewtopic.php?t=959

Post Jaskółki opisuje sprawę ze strony osoby będącej w związku z k/m (w zasadzie ze mną)
Przyznam, że i mnie otworzył oczy na wiele spraw.

Styczeń - 2016-01-14, 23:04

Armand, bardziej się otworzył, bo co nieco jednak potrafiłam zrozumieć.
Armand napisał/a:
Z własnego doświadczenia wiem, że do ludzi w depresji niewiele dociera. Czasem nie są skłonni dogłębnie przeanalizowac i przyjąć to co mówią nawet bliskie osoby.

Ja również wiem, nie leczę się bez powodu. :lol:
Zerknę. Dziękuję bardzo. :)

Armand - 2016-01-14, 23:05

Powodzenia!
marco-polo - 2016-01-15, 16:54

Heja a w jakim wieku on jest? bo może jest niedojrzały do podejmowania decyzji, albo jest związany bardzo z rodziną-coś mu przeszkadza jeszcze prócz tego że jest ts.... to nie będzie rada bo tu widzę depresję ale na mnie działa w 85% jak się nie mogę zmobilizować do czegoś ja mi moja mówi "baba jesteś?" - to ja wiesz na baczność stoję i udowadniam że nie jestem bo to "obciach" ;)
Wild - 2016-01-15, 19:01

Styczeń napisał/a:
Đefiant, dlatego, że jestem? ;-;
Wiele razy mi mówił, że jest wdzięczny za to że jestem i się staram. Ale to nie pomaga. Problemem jest też to, że no... Oboje jesteśmy ludźmi niestabilnymi psychicznie, że tak to ujmę. W dodatku nosi taki ciężar i widzę jak go przytłacza, a nic już więcej zrobić nie mogę. Ostatnio pisał, że zastanawia się nad pójściem do seksuologa. Kiedy potem dopytywałam, powiedział że przeprasza, że o tym wspominał i mam zapomnieć. Tylko za co on przepraszał?
Dołuje się tym, że nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną, a przecież to nie jest niemożliwe. Trudne owszem, ale nie niewykonalne. A n chyba stracił nadzieję, mimo że jest młody jeszcze.


Nosz kurde właśne że dzięki tobie ma partnerkę, nie wiem jak jaśniej to wytłumaczyć.

Każdy ma jakiś ciężar. Co to znaczy prawdziwy mężczyzna? Dla niego dla ciebie?

Styczeń - 2016-01-16, 00:42

marco-polo, jesteśmy w tym samym wieku, mamy po 20 lat. Jest młody, ale jest dosyć ogarniętym człowiekiem. I fakt, depresja i problemy rodzinne to też duża przeszkoda.

Đefiant, dla mnie jest mężczyzną z prawdziwego zdarzenia.
Z jego perspektywy no cóż... Myślę, że najzwyczajniej w świecie chciałby mieć penisa, jak każdy trans k/m.

Ryu - 2016-01-16, 11:12

Nie każdy trans k/m chciałby mieć penisa.

Co mu jest i dlaczego nie korzysta z pomocy psychiatrycznej, mimo że ewidentnie powinien ruszyć się z wyra i do niego pójść, a nie wisieć na swoim prawdopodobnie jedynym wsparciu?

kapelusznik - 2016-01-16, 12:48

Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Dowiedziawszy się, zże założyłatutaj temat by mnie lepiej zzrozumieć i moc wspierać sam pprzełamałem się i dołączyłem tutaj. By nie czuć się w "w tym temacie" jak dziki zwierz, który ploszy się na każdą wzmiankę o tym.

Może odpowiem, bo Styczeń juz zignorował parę pytań na temat moich problemów psychicznych.

Ryu, cierpię na depresję z ciężkimi zaburzeniami świadomości. Z powodów rodzinnych i formalnych nie leczę się od paru lat. I w sumie masz rację. Czas to zmienić, by nie wisieć na swoim jedynym wsparciu. Niby fakt oczywisty, ale jednak nie zawsze. Dzięki. ;)

Styczeń - 2016-01-16, 13:31

Ryu, określenie "wisieć" chyba jest odrobinę nie na miejscu. Wcześniej już pisałam, że brak opieki psychiatrycznej jest tutaj spowodowany problemami rodzinno-finansowymi.
Ale może ja już umilknę w tym temacie.

Ryu - 2016-01-16, 13:50

Styczeń, mnie też się zdarza uwiesić na kimś, kiedy mam fazę depresyjną, i użyłem tego słowa z pełną świadomością, że jest nieprzyjemne. Ale też człowiek w nieleczonej depresji potrafi być skrajnie toksyczny i pochłaniać ciepło i wsparcie jak czarna dziura albo inszy wampir energetyczny. Jak tylko wychodzę z najgorszego doła dzięki lekom (ostatnio: w zeszłym tygodniu), widzę to i mi głupio. Ale na szczęście moje wsparcie umie się na mnie wydrzeć, że nie pozwala tak się traktować, nie podpisał ze mną umowy o opiekę i mam przestać go prześladować i zamieniać jego życie w koszmar. Ja się wtedy wściekam, że mnie nie rozumie i nie wspiera, a potem coś do mnie dociera. Gdyby mnie głaskał po głowie i zapewniał, że przy mnie jest i wszystko będzie dobrze, to by nic nie dotarło, on by się dawno wypalił i tyle byłoby z jego dobrych chęci i wsparcia. Parę moich związków rozpadło się w ten sposób.

Nie umiem sobie wyobrazić, jakie problemy rodzinne mogą spowodować brak opieki psychiatrycznej i chętnie się dowiem, bo będzie wiadomo, jakie przeszkody pokonać - może znajdziemy wspólnymi siłami jakiś sposób. Natomiast problemy finansowe nie są przekonującą wymówką, bo psychiatrzy są dostępni na NFZ bez skierowania, a przy ciężkich i przewlekłych chorobach psychicznych leki potrafią kosztować po 5 zł na miesiąc.

Styczeń - 2016-01-16, 13:54

Ryu, no dobra, z tym wieszaniem się muszę przyznać Ci rację, zdarza mi się być zmęczoną. Co nie znaczy, że kopnąć w tyłek nie potrafię. :lol:
Problemy finansowe - brak ubezpieczenia jednak już odrobinę komplikuje sprawę, nie?
Ale niedługo i to powinno być załatwione.
Sama wiem jak wygląda leczenie psychiatryczne na NFZ. Tuptam w ten sposób już ponad dwa lata.
O problemach rodzinnych już może nie będę się wypowiadać, niech Kapelusznik sam opowie, jeśli będzie chciał o tym rozmawiać.

Ryu - 2016-01-16, 14:00

A skąd brak ubezpieczenia?
Styczeń - 2016-01-16, 14:03

Ryu, szkoła zaoczna, brak pracy, brak statusu bezrobotnego. Na szczęście to już będzie załatwione i będzie można przeć naprzód.
Ryu - 2016-01-16, 14:07

No, wystarczy się zarejestrować jako bezrobotny. To nie jest długotrwała przeszkoda, na szczęście :)
W razie czego ubezpieczenie można załatwić jeszcze przez Ośrodek Pomocy Społecznej.

Styczeń - 2016-01-16, 14:10

Ryu, ubezpieczenie będzie, potem lekarz i... no a potem to nie wiem w zasadzie. Ale ważne, że główny problem będzie rozwiązany. Ps. Masz bardzo fajny avatar. Lubię L.
kapelusznik - 2016-01-16, 14:15

Leczylem się dość długo farmakologiczne, chodziłem na terapię i zdarzały się hospitalizacje. Jednak rodzinie znudziło się to wszystko - a ja od nich zależny finansowo, niepełnoletni nic zrobić nie mogłem. Od stawilimi sami leki, utrudniali kontakt z lekarzem. Przez ich zachowanie ppogorszyła mi się, zawaliłem szkole, nie miałempracy, nie bbyłem w stanie załatwić urzędowych spraw. Teraz powoli wychodzę z tego, mam 20 lat i małymi krokami się podnoszę. Pozostała kwestia ubezpieczenia bo bez niej nic zdziałać nie mogę. I zacznę działać. Tylko kompletnie nie wiem od czego mam zacząć u lekarza. Chciałbym zająć się kwestia mojej tożsamości płciowej. Ale nie wiem co mam u niego mówić. Czy nie będzieuuprzedzeń, czy mnie nie wyśmieje. I nie wiem do końca co mógłby mi taki lekarz doradzić w tej sprawie.
Styczeń - 2016-01-16, 14:20

kapelusznik, a nie lepiej byłoby zająć się wpierw kwestią Twoich ataków lękowych? Chyba one ostatnio najbardziej cię podkopują.
Ryu - 2016-01-16, 15:23

Styczeń dobrze mówi. Zacznij od problemów, które Ci przeszkadzają w codziennym życiu. Stany lękowe czy ataki paniki są paskudne i potrafią uniemożliwić jakiekolwiek inne działania zmierzające do poprawy sytuacji (np. wyjście do urzędu czy uczęszczanie do szkoły). To samo z depresją. Najpierw gasimy pożary, potem reszta.

Tożsamość płciowa i korekta płci to problem drugorzędny, który fajnie byłoby móc poruszyć w rozmowie z psychiatrą, ale... nie ma gwarancji, że psychiatra to będzie człek ogarnięty. Proponuję odłożyć go do omówienia później, kiedy już / jeśli nabierzesz zaufania do swojego lekarza. Na szczęście nie jest tak, że pominięcie tego, że jesteś TS, zmieni cokolwiek w Twojej diagnozie - to nie jest jakiś dodatkowy objaw, który koniecznie trzeba wziąć pod uwagę.

A rodziców bym obdarł ze skóry, gdybym mógł. ZNUDZIŁO IM SIĘ, więc podcięli skrzydła swojemu dziecku. Masakra. Co za tłuki.

Styczeń - 2016-01-16, 15:37

Ryu napisał/a:
Styczeń dobrze mówi. Zacznij od problemów, które Ci przeszkadzają w codziennym życiu. Stany lękowe czy ataki paniki są paskudne i potrafią uniemożliwić jakiekolwiek inne działania zmierzające do poprawy sytuacji (np. wyjście do urzędu czy uczęszczanie do szkoły).

Święta racja. Człowiek się potrafi długi czas leczyć, a i tak miewa z tym problemy. :roll:

Armand - 2016-01-16, 21:37

Nie wiej skąd jesteś Kapelusznik, ale polecam ośrodek Feniks w Sosnowcu, jeśli masz tam blisko. Ja chodziłem tam na terapię grupową przez 3 miesiące. Nic innego nie byłoby w stanie postawić mnie na nogi, jak ta terapia. Nie żałuję, że tam poszedłem.

Oczywiście nie było łatwo. Strasznie mnie tam przetrzepali. Ale właściwie o to w terapii chodzi. Takie p..enie kotka za pomocą młotka i głaskanie to mało pomocne jest. Jak to mówią: No Pain, No Gain.

Teraz, kiedy nie mozesz liczyć na wsparcie rodziny wszystko zależy od Ciebie. Z jednej strony to może być przerażające, ale wierz mi, po jakimś czasie stanie się Twoim wyzwoleniem.

Dostałem kiedyś nieśmiertelnik od mojej byłej dziewczyny. Nosze go cały czas. Jest na nim wygrawerowane motto, które staram się miec zawsze w głowie, chociaż nie raz nie udaje mi się czegoś zrealizować.
Motto to jest dokładnie tym samym, które mam na dole postów.

kapelusznik - 2016-01-16, 22:32

Ryu, drugorzedny. .. pewnie tak, wiem w jakim kontekście to mówisz. Jednak ja wstydzę się wyjść z domu chwilami. Boję się że ludzie będą wyśmiewac to, jak wyglądam. To ze nie jestem męski, że jestem kobietą. .Przez to staram ssię unikać nowych miejsc i wychodzić z domu wtedy kiedy muszę. Nie wiem od czego powinienem zacząć, pewnie Styczeń ma rację. Jeszcze pomyślę nad tą sprawą.
Armand, niestety, mieszkam daleko od Sosnowca i nie mam możliwościby tam ssię leczyć.
W rodzinie tak szczerze ufam jednej siostrze - która jest daleko zagranica niestety. Ale ona wie o moim problemie. Jako jedyna wie wszystko i mnie wspiera. Ona zastepuje mi każdainna oosobę w rodzinie. I to też mi pomaga.
Dziękuję za odzew w tym temacie. :)

Wild - 2016-01-16, 23:29

Armand napisał/a:

Oczywiście nie było łatwo. Strasznie mnie tam przetrzepali. Ale właściwie o to w terapii chodzi. Takie p..enie kotka za pomocą młotka i głaskanie to mało pomocne .


a konretnie?

Armand - 2016-01-16, 23:54

Đefiant napisał/a:
Armand napisał/a:

Oczywiście nie było łatwo. Strasznie mnie tam przetrzepali. Ale właściwie o to w terapii chodzi. Takie p..enie kotka za pomocą młotka i głaskanie to mało pomocne .


a konretnie?


Musiałbyś skonkretyzować co konkretnie xD

Dużo tego było.
Terapia trwała 3 miechy, 5 dni w tygodniu po 4 godziny (3h + 1h przerwy, żeby mózg przestygł). Była to grupa dla osób z depresją/ nerwicą.
Trzeba było sobie wybrać tematy, które się chce opracować. Nie od razu, ale powiedzmy w ciągu kilku pierwszych dni. Ja wybrałem poczucie winy i gniew (o ile dobrze pamiętam), a było tego co nie miara do wyboru. Trzeba było się jednak do czegoś ograniczyć. Oczywiście musiałem przedyskutować relacje z rodzicami - standard. Nie wspominałem o ts, chociaż o tym myślałem, ale nie miałem odwagi.

Po jakimś czasie zaczęło się u mnie pojawiać nasilenie objawów lękowych, psychosomatycznych, byłem wyczerpany psychicznie i fizycznie, ale to normalne, kiedy się odgrzebuje rzeczy, których nie chciało się przez całe życie ruszać.
Musiałem przełamywać wstyd i obawę przed ośmieszeniem się, lub osądzeniem.

Było ciężko z różnych względów, ale zasada była, że nie osądzamy i nie dajemy rad, możemy tylko dzielić się spostrzeżeniami i własnymi doświadczeniami oraz odczuciami. Obowiązywała absolutna dyskrecja. To akurat pomagało się przełamać.
Nie można było spotykać się prywatnie z ludźmi z grupy (to mi akurat nie przeszkadzało, bo nie angażuję się spontanicznie i potrafiłem utrzymać dyscyplinę w tym temacie).

W konsekwencji okazywało się, że prawie zawsze ktoś z grupy reagował na dane zwierzenie wyznaniem, że ma podobne mysli/ doświadczenia. Taki jest z resztą sens terapii tego typu.

Nie wiem jakby to było z ts. Ale może ktoś miałby chociaż poczucie niebinarności tam. Nie sprawdziłem tego.

Jeśli jeszcze masz jakieś pytania to wal.

P.S. A, i ważna rzecz, nie wolno takiej terapii przerywać. Człowiek jest w trakcie taki rozgrzebany, że mógłby się jeszcze bardziej rozsypać.

Wild - 2016-01-17, 00:00

byłem ciekaw dlaczego było to trudne i na czym dokładnie polegało
wendigo - 2016-01-18, 18:27

kapelusznik napisał/a:
Pozostała kwestia ubezpieczenia bo bez niej nic zdziałać nie mogę.

Ja wiem, to pewnie nie jest w takim stanie możliwe, ale gdybyś się uczył, rodzice mieli by obowiązek Cię utrzymywać do 25rż. (chyba nawet w przypadku gdy przerwałeś naukę, ale gdybyś podjął ją ponownie?)

kapelusznik napisał/a:
Tylko kompletnie nie wiem od czego mam zacząć u lekarza. Chciałbym zająć się kwestia mojej tożsamości płciowej. Ale nie wiem co mam u niego mówić. Czy nie będzieuuprzedzeń, czy mnie nie wyśmieje. I nie wiem do końca co mógłby mi taki lekarz doradzić w tej sprawie.

Jeśli chcesz zająć się kwestią swojej tożsamości płciowej (chociaż w przypadku silnych lęków może psychiatra na początek by opanować lęk będzie lepszą opcją, jak już przedmówcy pisali), to najlepiej iść do obeznanego lekarza (możesz iść do innego ale jak mówisz - nie wiadomo czy się będzie znał itp.), czyli najlepiej wejść na www.transseksualizm.pl i z menu po lewej przejrzeć lekarzy i któregoś wybrać. A jeszcze wcześniej najlepiej przeczytać całą tą stronę, a przynajmniej działy dla k/m :) I w ogóle dużo czytać.

kapelusznik napisał/a:
Ryu, drugorzedny. .. pewnie tak, wiem w jakim kontekście to mówisz. Jednak ja wstydzę się wyjść z domu chwilami. Boję się że ludzie będą wyśmiewac to, jak wyglądam. To ze nie jestem męski, że jestem kobietą. .Przez to staram ssię unikać nowych miejsc i wychodzić z domu wtedy kiedy muszę. Nie wiem od czego powinienem zacząć, pewnie Styczeń ma rację. Jeszcze pomyślę nad tą sprawą.

Powiem Ci tak: korekta płci może obniżyć te lęki, ale jeśli masz osobowość lękową, to nie wystarczy (zawsze będzie jakiś powód do lęków: że za mało męski jesteś, że za niski, że to czy tamto). Psychiatra z lekami pewnie pomoże na lęki bardziej.

Charlie - 2016-01-18, 19:37

Cześć Wam! Przeczytałem pierwszy post i postanowiłem, że dokończę, bo temat jest mi dość bliski.
Styczeń, miałem dziewczynę w Twojej sytuacji i momentami zachowywałem się jak Twój chłopak. Polecam przede wszystkim dużo rozmów, u nas zwykle to działało. Ale mogę dodać jeszcze, że jest dużo filmików na yt kiedy dziewczyny km się wypowiadają (po angielsku no ale...) i mają naprawdę fajne propozycje, jak oglądałem to nieraz pomyślałem, że genialne, szkoda, że na to nie wpadliśmy wcześniej... Więc polecam rozmowy, żarty też na temat!, wolne kroczki, a jak mówi że nie zrozumiesz... to prawda, nikt nie zrozumie, tak jak Twoich problemów nikt nie zrozumie, nie bierz tego do siebie ;)
Co do dotykania... ja też byłem początkowo najeżony, ale z czasem najnormalniej chciałem żeby mi się położyła na klacie i żebyśmy sobie poleżeli. Myślę, że w biegiem czasu i z powiększaniem się komfortu między Wami, też może to się zmienić ;-)
I taka ostatnia rada... bardziej z troski o Ciebie, nie zadręczaj się tylko problemami chłopaka, źle to wyjdzie. Mów też o swoich problemach, zmartwieniach. To chyba jeden z częstszych problemów w związkach z km - że ich dziewczyny (nie wiem jak chłopaki) za bardzo się przejmują, niemal żyją ich problemem i przez to tracą tak jakby... no część swojej tożsamości.

Kapeluszniku, współczuję, że tak się potoczyło, mogę tylko zaproponować jednak wychodzenie do ludzi - mimo że to takie przerażające, to jednak udało mi się w tym odnaleźć wiele dobrego: nabrałem trochę pewności siebie, nauczyłem się mówić o tym że jestem trans bez drżącego głosu, nie można zatrzymywać życia tylko dlatego, że nie jesteśmy po tranzycji, ani w trakcie. Wiem, to wyzwanie, ale szkoda czasu na siedzenie w domu, zabierz dziewczynę do kina czy coś :D

Trzymam za Was kciuki! :)

Styczeń - 2016-01-19, 15:56

Charlie, hej, witaj. c:
Co do dotyku, to akurat nie jest kwestia jakaś strasznie dla mnie ważna. Mogę się przytulić, poleżeć obok, więc nie jest to nic pierwszorzędnego.
Rozmawiamy ze sobą sporo, chociaż kontakt w realu kuleje, to chcemy się spotykać jak najczęściej, w miarę możliwości.
No i spokojnie, nie żyję tylko jego problemami, swoich też mam całkiem sporo.
Czasem zdarza się nam wisieć na sobie nawzajem.
On za bardzo przeżywa, kiedy u mnie się źle dzieje i na odwrót, ja panikuję, kiedy u niego jest nie tak.
Myślę ze to kwestia pracy nad sobą i nabycie umiejętności życia razem, no bo oboje jesteśmy lekko skrzywieni.

Wild - 2016-01-19, 16:25

to znaczy że to związek netowy i spotykacie się od czasu do czasu?
Styczeń - 2016-01-19, 18:12

Def1ant, nie nazwałabym tego związkiem internetowym. Poznaliśmy się na jednym z forum, to prawda, ale spotykamy się tak często jak to możliwe.
Ryu - 2016-01-19, 18:24

Czyli średnio co ile?
Styczeń - 2016-01-19, 18:51

Ryu, ciężko powiedzieć. To zależy od mojej szkoły, jego szkoły i pracy. Ostatnio przyjechał do mnie pod koniec grudnia, na tydzień. Widzimy się tak często jak pozwalają na to okoliczności i finanse. Ale czy to jest jakiś problem? Bo nie rozumiem zainteresowania sprawą naszych spotkań. ;-;
Charlie - 2016-01-19, 19:48

Styczeń, generalnie Was podziwiam, ponieważ ostatnio spartoliłem szansę na związek z dziewczyną, która też miała pewne trudności (niestabilność emocjonalną) w zasadzie z czystego tchórzostwa. Wiele wtedy o tym myślałem, więc cóż... rozumiem sytuację, nawet jestem w Waszym wieku ;) Będzie to Was kosztować trochę pracy, bo rozmowy w realu są istotne. Jeśli nie będziecie umieli rozmawiać na żywo to każda kłótnia będzie tłumiona do czasu, kiedy usiądziecie przed telefonem/komputerem, a wiadomo, to destrukcyjne dla każdej relacji. Jak nie możecie się często widywać, to mogę zaproponować skypa, to już lepsze niż wymienianie smsów :P
Wild - 2016-01-19, 20:08

Styczeń napisał/a:
Ryu, ciężko powiedzieć. To zależy od mojej szkoły, jego szkoły i pracy. Ostatnio przyjechał do mnie pod koniec grudnia, na tydzień. Widzimy się tak często jak pozwalają na to okoliczności i finanse. Ale czy to jest jakiś problem? Bo nie rozumiem zainteresowania sprawą naszych spotkań. ;-;


ak ma znaczenie bo tu wymieniamy się doświadczeniami a skoro już powiedziało się A to spodziewać się można że bedzie trzeba powiedzieć B żeby zaspokoić ciekawość innych ;) - bo jednak co innego związek w realu w którym możecie się spotkać w każdej chwili a co innego związek na odległość i spotkania raz na x tygodni...
Buduję sobie pewne wyobrażenia na cudzych doświadczeniach i chcę wiedzieć takie szczegóły. Jeśli to problem - nie odpowiadaj.

Styczeń - 2016-01-19, 21:25

Charlie, rozmawiamy często na skajpie. :D Jakoś dajemy radę.
Def1ant, to nie problem, tak tylko pytałam, bo nie wiedziałam, że to istotne. :)

Styczeń - 2016-02-25, 09:42

Witam. Długo mnie tu nie było, w zasadzie trochę się pozmieniało. Dużo złych rzeczy ię działo, ale teraz powoli ciągnę wszystko w górę. A co u Was słychać?
Sig - 2016-02-26, 03:58

Nie wypowiadałem się w temacie, ale ciekaw byłem bo dopiero od niedawna jestem w Poważnym Związku na Serio (czyt. Gdzie widzę jego przyszłość jako długofalowe bycie z kimś i ot tak dzielenie życia bez idealizmu).

Dlaczego się zmieniło na gorsze? Wnioskuję, że wszystko się zawaliło z powodu ogromu problemów na was obojgu? Jednak skoro lepiej to już coś - każdy związek leci w dół w pewnym momencie - grunt to razem wyleźć z tego i przeanalizować wsio.

Sądzę, że ludki pytają o spotkania bo związki na odległość są trudniejsze i wymagają stania na rzęsach w komunikacji. Dotyczy i mnie (Szkocja i Anglia) - failujemy czasem na całej linii, ale nauczyliśmy się rozmawiać i słuchać (zapewne nie do końca, bo uczymy się do końca życia). U nas, zdecydowanie lepiej wypadamy razem fizycznie, jednak pewne rzeczy możemy wyrazić pisząc bo takie z nas ludki (co możemy robić ... blisko siebie, co nawet praktykowaliśmy).

Ale, Styczniu, jestem ciekaw jak u was się podziało.

Styczeń - 2016-02-26, 11:02

Sig, było gorzej, bo choroba Kapelusznika się pogłębiła. Ostre urojenia dały mu w kość, tak, że teraz leży w szpitalu z podejrzeniem schizofrenii. U mnie też było gorzej, ale teraz jest coraz lepiej.
Myślę, że razem uda nam się z tego wyjść. c:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group