Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
I co dalej
Autor Wiadomość
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-16, 12:51   I co dalej

Niektórzy już mnie znają, niektórzy dopiero teraz coś o mnie przeczytają... W skrócie, jakiś czas temu dowiedziałam się że mój mąż nie czuje się dobrze będąc mężczyzną. Dzięki temu forum, wypłakuje swoje emocje z tym wszystkim związane i jeszcze raz Wam za to dziękuję, że przyjęliście mnie do swojego grona, chociaż moje przeżycia są po drugiej stronie.
Nie wiem co jest, ale co jakiś mam wrażenie że wpadam do ogromnego dołu. Nie umiem się z niego wydostać. Wtedy wszystko widzę w czarnych barwach. Wtedy czuję, że moje wysiłki nie mają sensu..., bo ja skrycie wierzę że jednak wszystko wróci i dalej mój mąż będzie moim mężem. Głupie to... Wiem o tym...
Ostatnio widziałam, że wyszła jakaś książka nawiązująca do osób trans "My trans" Piotra Jaconia
Może trochę literatury nie zaszkodzi, a może dzięki niej będę w stanie bardziej zrozumieć Wasz świat. Może jest ktoś na tym forum, co przeżywa lub przeżywała to samo. Nie wiem już co się ze mną dzieje.
Bardzo się cieszę, że Was znalazłam, że jest jakaś taka strona, gdzie można poczytać, wyżalić się, poopowiadać i poradzić. To naprawdę jest potrzebne.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2021-11-16, 15:54   

Mądra literatura potrafi otworzyć oczy na wiele spraw. Polecić mogę również książkę Laurie Frankel "Tak to już jest". Filmów też nie brakuje, chociażby "Dziewczyna z portretu" czy "Na zawsze Laurence", które bardziej skupiają się na relacjach partnerskich.
_________________
 
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-11-17, 23:48   

Własnie zamówiłem tę pozycję. Zobaczymy, co to takiego. :)
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-11-20, 22:37   Re: I co dalej

zagubiona_zona napisał/a:

Może trochę literatury nie zaszkodzi, a może dzięki niej będę w stanie bardziej zrozumieć Wasz świat. Może jest ktoś na tym forum, co przeżywa lub przeżywała to samo.


zagubiona_zona, przypomniało mi się, że przecież jakiś czas temu wydała zostana publikacja Trans-Fuzji i Biura RPO o osobach transpłciowych w rodzinie. Do pobrania za free tutaj (Rodzina przede wszystkim) :mrgreen:

KLIK
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-22, 09:59   

Dziękuję kicur, napewno skorzystam.
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-23, 08:40   

Przeczytałam... Bardzo ciekawa lektura, przynajmniej dla mnie. Polecam.
Ostatnio czuję się gorzej. Zaczynam siebie obwiniać, że są ludzie, którzy to wszystko przyjmują bez problemu a ja mam cały czas wątpliwości, pytania. Tysiąc myśli na sekundę.
Zadaje sobie pytanie, czy jak by to mnie dotyczyło tzn. czy jak ja bym chciała dokonać zmiany, to czy moja męża byłaby ze mną. Czy by to zaakceptowała? Łatwo jest mówić i odpowiadać na pytania, gdy stoi się po drugiej stronie barykady...
Zaczął padać śnieg i "dużymi krokami" nadchodzi zima... Może to jest powodem mojej nostalgii. Ogólnie nie lubię zimna... A do wiosny i lata daleko...
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2021-11-23, 12:04   

A to da się ukrywać przez 10 lat sypiając z kimś i żeby się nie domyślił/a? Przy takim poziomie intymności łatwo zauważyć, że coś nie gra. Moi byli pytali mnie, o co chodzi np z moim sposobem poruszania się, kiedy sam nie wiedziałem, o co chodzi. Inny zapytał, czy wolę kobiety. XD
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-23, 15:48   

Denver napisał/a:
A to da się ukrywać przez 10 lat sypiając z kimś i żeby się nie domyślił/a? Przy takim poziomie intymności łatwo zauważyć, że coś nie gra. Moi byli pytali mnie, o co chodzi np z moim sposobem poruszania się, kiedy sam nie wiedziałem, o co chodzi. Inny zapytał, czy wolę kobiety. XD

Uwierz, że się da... W pierwszych swoich postach pisałam, że od zawsze wiedziałam, że moja męża od czasu do czasu lubiła się przebierać i traktowaliśmy to jako zabawę (przynajmniej tak mi się wydawało wtedy). Ja to rozumiałam, bo wiem że każdy ma różne zachcianki... O samym fakcie, że czuje się jako kobieta, dowiedziałam się stosunkowo niedawno (ok 2 lat).
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2021-11-23, 16:46   

Prawdę powiedziawszy, sami siebie potrafimy okłamywać, czasem przez wiele lat. W takim przypadku, związki z innymi można określić jako kłamstwo rozszerzone. Nie polecam jednak ani pierwszego, ani drugiego.
_________________
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-11-30, 00:05   

zagubiona_zona napisał/a:
Zaczynam siebie obwiniać, że są ludzie, którzy to wszystko przyjmują bez problemu a ja mam cały czas wątpliwości, pytania. Tysiąc myśli na sekundę.
Zadaje sobie pytanie, czy jak by to mnie dotyczyło tzn. czy jak ja bym chciała dokonać zmiany, to czy moja męża byłaby ze mną. Czy by to zaakceptowała?

Moim zdaniem za bardzo się zadręczasz. Możesz być dla niej przyjaciółką, ale nikt nie może wymagać żebyś zaakceptowała ją jako partnerkę, ja raczej bym nie umiał tego zrobić. Gdybym się związał z mężczyzną, a nagle okazało się, że jestem z kobietą, to byłoby to trudne. W domu jak w domu - to w sumie rzeczywiście nie aż takie ważne, ale w łóżku? Jeśli podniecają mnie powiedzmy tylko mężczyźni, to ni jak nie da się zrobić żeby zaczęły podniecać kobiety, co mam robić z kobietą w łóżku? mam zamknąć oczy i wyobrażać sobie jak mnie zadowala oralnie, że jest facetem?* czy to w ogóle byłoby w porządku w stosunku do niej? bo moim zdaniem też nie byłoby... No niestety orientacji sobie nie wybieramy... A nikt nie rodzi się po to żeby być męczennikiem dla kogoś innego...

* przepraszam za dosadność, ale no tak jest...
_________________
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-12-09, 08:49   

Dziś znów... masakra... wczoraj rozmawiałam ze swoją partnerką. Skończyło się tym, że poszłam spać do salonu. Źle mi z tym... Kocham ją..., a raczej jego. Chcę być przy niej i ją wspierać. Wiem, że tego bardzo potrzebuje. Mam za sobą nieprzespaną noc, ale muszę się jakoś ogarnąć bo w pracy też nie jest za ciekawie. Wiem, że ona też to bardzo przeżywa, wyszła dziś w nocy na dwie godziny i nie wiem gdzie była. Ja w tym czasie zamartwiałam się a serce waliło mi jak młot.
Już chyba nie umiemy ze sobą rozmawiać...
Nie będę ukrywać, że ostatnio nie dochodziło między nami do zbliżeń, naprawdę jest mi z tym ciężko.
Zabolało mnie ogromnie, jak powiedziała że ona już nie chce takiego związku. W głowie cały czas słyszę jak to mówi... Wiem, że to dobry człowiek i wiem jak bardzo cierpi. Tak bardzo chciałabym jej pomóc.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2021-12-09, 12:21   

W sumie to nie napisałaś, jakie orientacji jest twoja partnerka, ale skoro do czegoś między wami wcześniej dochodziło, to mniemam, że jest les albo bi.

No i nie opisałaś, jakie były konkretnie przyczyny braku zbliżeń, ale podejrzewam, że problem jest taki, że chciałabyś w łóżku mieć jednak faceta i to nawet jeśli nie oczekiwałaś penetracji, bo problemem są już różnice w samym zachowaniu, gestach itp.

I to nie tyczy się tylko łóżka, ale też każdego aspektu związku czy wszelkich relacji międzyludzkich. Transseksualizm polega właśnie na tym, że nie chce się wyglądać i funkcjonować jako osoba płci przypisanej nam przy urodzeniu, a właśnie tej przeciwnej.

Zatem, skoro jak już wcześniej pisałaś, sama nie jesteś lesbijką, to sądzę, że docelowo raczej nic z tego nie wyjdzie. Wyglądasz na dobrą i zakochaną kobietę, ale to nie wystarczy, żeby stworzyć związek z osobą, której płeć nie odpowiada twojej orientacji.

Wniosek jest może przykry, ale realistyczny. Myślę, że pora pomyśleć o tym, jak rozstać się w miarę bezwybuchowo i jak zaplanować dalej swoje własne życie :/
_________________
Freja Draco
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-12-09, 13:02   

Freja napisał/a:
Wniosek jest może przykry, ale realistyczny. Myślę, że pora pomyśleć o tym, jak rozstać się w miarę bezwybuchowo i jak zaplanować dalej swoje własne życie


Nie chcę planować swojego własnego życia. Chciałabym resztę swojego życia przeżyć z nią... Ale chyba nie umiem, źle mi z tym...
Na dodatek, wczoraj dowiedziałam się, że moje być albo nie być w pracy jest mocno niepewne. Nie ma to nic wspólnego z moimi kwalifikacjami a całkowitą zmianą kierownictwa i możliwą chęcią zlikwidowania działu.
Coraz częściej myślę o wyjeździe w swoje rodzinne strony. Może to jest ten moment. Rozwalone życie, brak pracy... I tak trzeba wszystko zacząć od nowa. Już nic mnie tu nie będzie trzymało, w szczególności że ona (moja partnerka) nie chce już takiego związku. A ja nie wiem. Może ja potrzebuje więcej czasu, więcej zrozumienia... nie wiem.
Gdyby nie to forum, to byłabym zupełnie sama i nie wiem jakby się to skończyło.

W gruncie rzeczy nie jestem "dobra" i mam wiele za "uszami" - może to co dzieje się teraz w moim życiu to jakaś kara... Ale wiem, że kocham i kocham szczerze, pomimo wielu błędów jakie popełniłam. Nie byłoby mnie tutaj gdyby było inaczej.
Może czas się poddać i dać spokojnie przejść mojej partnerce przez całą tranzycje i znalezienie kogoś kto ją całkowicie zrozumie...
Dół, dół, dół... jestem zmęczona. Zostawiona sama sobie. Na co dzień, udaję że jest wszystko ok, ale w środku... brak słów.
Dziękuję, że przynajmniej Wy jesteście.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2021-12-09, 15:10   

Jeśli masz taką możliwość, to sugerowałabym wyjechać w miejsce, gdzie będziesz sobie mogła porozmawiać ze znajomymi i rodziną, bo siedzenie w odosobnieniu w takim momencie, to chyba najgorsza możliwa opcja, kiedy zostajesz sama z ganiającymi po twojej głowie demonami.

Wyjedziesz, zdystansujesz się trochę, poukładasz sobie pewne sprawy, ty i twoja partnerka. I może wtedy łatwiej będzie podejmować pewne decyzje.

To niestety często tak bywa i w wielu różnych związkach, że zakochujemy się nie tyle w drugiej osobie, co w naszym marzeniu i wyobrażeniu na jej temat. A jak się później okazuje, że ten ktoś nie jest takim człowiekiem, za jakiego go braliśmy, to bardzo trudno jest nam później rozstać się ze swoim... marzeniem. Ale z marzeniami nie da się żyć w związku.

A jeśli wygląda na to, że sypią ci się tutaj różne rzeczy na raz, to może naprawdę to dobra okazja, żeby zmienić otoczenie i zacząć od nowa gdzie indziej.
_________________
Freja Draco
 
 
K-passion
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 41
Skąd: Katowice
Wysłany: 2021-12-09, 18:27   

Hej.
Mój wpis będzie bardzo surowy, za co na wstępie przepraszam.

Wiem, że niektóre z nas przeżywają i użalają się nad swoim losem bardziej, inne mniej, a jeszcze inne przyjmują życie takim jakie jest. Część z nas jest pogodzona z losem, a druga część będzie szukać usprawiedliwienia, wymówek czy poparcia swoich przemyśleń i teorii.
Kwestia orientacji seksualnej. W swoim całym życiu poznałam przynajmniej trzy osoby, które uważały, że w 100% są hetero. I absolutnie zarzekały, że nie mogłyby być z osobą tej samej płci. Dziś te osoby są w związkach les/gej. Nie będę dochodzić do tego, co spowodowało taką zmianę. Ani wywlekać opinii seksuologów, nt. płynności w tej materii.

Po tym co przeczytałam wnioskuję, że nie do końca chodzi o orientację, ale o wstyd, pt. "Co otoczenie pomyśli" - w końcu wczoraj wydawało mi się, że jestem z facetem. A dziś okazuje się, że jestem z kobietą.
Nie ukrywam, że mnie zabolało to co napisałaś, a co dopiero Twoja partnerka pomyślałaby czytając te wpisy?

zagubiona_zona napisał/a:
Może czas się poddać i dać spokojnie przejść mojej partnerce przez całą tranzycje i znalezienie kogoś kto ją całkowicie zrozumie...
Dół, dół, dół... jestem zmęczona.


Wiesz co, ja mam dobre serce. I jestem w stanie zdjąć z Ciebie ten ogromny ciężar. Daj mi namiar na Twoją partnerkę. Ja ją chętnie przygarnę. Dam jej dach nad głowę, spokój i przestrzeń, żeby mogła spokojnie przejść tranzycję. Zapewnię jej wszystko, czego będzie potrzebować. Będę ją wspierać. A Ty sobie odpocznij.

Namiar na swoją partnerkę możesz mi wysłać w wiadomości prywatnej.
____________________
Czytając to co napisałaś zastanawiam się, czy gdyby Twoje dziecko okazało się transpłciowe, to też podeszłabyś do tematu w ten sam sposób. - "Niech idzie w świat. Może inna matka, która zrozumie, przygarnie to transpłciowe dziecie, bo ja już jestem zmęczona".

Być może odbieram to wszystko w inny sposób, ale ja widzę, że cały czas siebie stawiasz na pierwszym miejscu. Do tego cała masa sprzeczności - z jednej strony kochasz i chcesz być, a z drugiej chcesz odpuścić i pozbyć się problemu. Odnoszę trochę takie wrażenie, że swoją partnerkę traktujesz jak zbędny balast, coś co łatwo można wyrzucić i zapomnieć.

Nie wiem czego oczekujesz, ale to forum nie da Tobie odpowiedzi jak powinnaś postąpić. Jest wiele związków cis-ts, które mają się dobrze, kochają i wspierają się wzajemnie. Tylko jest takie słowo klucz - miłość. Jeśli kochasz, to przetrwasz wszystko i będziesz wspierać swoją partnerkę, bez względu na to jakiego dokona wyboru. Pytanie czy w Twoim przypadku można mówić o miłości, bo ja na przykład nigdy nie pomyślałabym nawet, żeby zostawić swoją partnerkę. I nie użalałabym się, że jestem zmęczona naszym związkiem. Zwłaszcza wiedząc, że moja partnerka jest w o wiele gorszej sytuacji niż ja.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-12-10, 03:11   

K-passion napisał/a:
Kwestia orientacji seksualnej. W swoim całym życiu poznałam przynajmniej trzy osoby, które uważały, że w 100% są hetero. I absolutnie zarzekały, że nie mogłyby być z osobą tej samej płci. Dziś te osoby są w związkach les/gej.

Jedni są bardziej płynni, inni nie.

K-passion napisał/a:
Po tym co przeczytałam wnioskuję, że nie do końca chodzi o orientację, ale o wstyd, pt. "Co otoczenie pomyśli"

Serio? Bo ja wywnioskowałem, że może to wcale nie chodzi o zagubioną_żonę, może to jej partnerka "nie chce już takiego związku"? Ja tak zrozumiałem.

K-passion napisał/a:
Czytając to co napisałaś zastanawiam się, czy gdyby Twoje dziecko okazało się transpłciowe, to też podeszłabyś do tematu w ten sam sposób. - "Niech idzie w świat. Może inna matka, która zrozumie, przygarnie to transpłciowe dziecie, bo ja już jestem zmęczona".

A ja myślę, że to jest zupełnie nietrafione porównanie - relacja z dzieckiem jest zupełnie inna niż relacja z partnerem/partnerką - za dziecko jesteśmy odpowiedzialni, bo powołaliśmy je na świat, możemy je wspierać ale nie jesteśmy z nim - nie wybraliśmy sobie go na towarzysza naszego życia. Partnerstwo to natomiast umowa dwóch (lub więcej) dorosłych ludzi, którzy świadomie w nie wchodzą i tak samo świadomie mogą wyjść.

K-passion napisał/a:
Być może odbieram to wszystko w inny sposób, ale ja widzę, że cały czas siebie stawiasz na pierwszym miejscu.

I bardzo dobrze, tak powinno być. Każdy powinien siebie stawiać na pierwszym miejscu - wtedy każdy by był na czyimś pierwszym miejscu ;)

K-passion napisał/a:
Tylko jest takie słowo klucz - miłość. Jeśli kochasz, to przetrwasz wszystko i będziesz wspierać swoją partnerkę, bez względu na to jakiego dokona wyboru. Pytanie czy w Twoim przypadku można mówić o miłości, bo ja na przykład nigdy nie pomyślałabym nawet, żeby zostawić swoją partnerkę. I nie użalałabym się, że jestem zmęczona naszym związkiem. Zwłaszcza wiedząc, że moja partnerka jest w o wiele gorszej sytuacji niż ja.

Chyba mówisz o innym rodzaju miłości - tak kochać można nawet nie będąc w związku. W związku jednak fizyczność ma też znaczenie.
_________________
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-12-10, 08:49   

K-passion napisał/a:
Być może odbieram to wszystko w inny sposób, ale ja widzę, że cały czas siebie stawiasz na pierwszym miejscu. Do tego cała masa sprzeczności - z jednej strony kochasz i chcesz być, a z drugiej chcesz odpuścić i pozbyć się problemu. Odnoszę trochę takie wrażenie, że swoją partnerkę traktujesz jak zbędny balast, coś co łatwo można wyrzucić i zapomnieć.

Nie wiem czego oczekujesz, ale to forum nie da Tobie odpowiedzi jak powinnaś postąpić. Jest wiele związków cis-ts, które mają się dobrze, kochają i wspierają się wzajemnie. Tylko jest takie słowo klucz - miłość. Jeśli kochasz, to przetrwasz wszystko i będziesz wspierać swoją partnerkę, bez względu na to jakiego dokona wyboru. Pytanie czy w Twoim przypadku można mówić o miłości, bo ja na przykład nigdy nie pomyślałabym nawet, żeby zostawić swoją partnerkę. I nie użalałabym się, że jestem zmęczona naszym związkiem. Zwłaszcza wiedząc, że moja partnerka jest w o wiele gorszej sytuacji niż ja.


Jesteś niesprawiedliwa. Z mojej strony to wygląda tak, jakbyś nie czytała wszystkich moich postów a jedynie selektywnie wyrywała części moich wypowiedzi. W odróżnieniu od Ciebie, próbuje poznać obie strony i ich problemy. Gdybym tego nie robiła, nie przejmowała się nikim poza mną, to tego bym nie robiła. Mam wrażenie, że to nie ja stawiam siebie jako "pierwszą", tylko to jest Twoje podejście. Nie starasz się zrozumieć innych. Szanuje, że masz swój światopogląd, ale warto spojrzeć na to z innej strony.
I jeżeli piszesz, co byś zrobiła gdyby......, to powiem Ci, że nigdy nie wiesz jak zachowasz się w danej sytuacji dopóki jej nie doświadczysz.
Nie szukam tutaj odpowiedzi i drogi jaką mam pójść. Forum to pomaga mi przejść przez całą tą sytuacje, dzięki niemu mogę wylać wszelkie moje myśli, wątpliwości itp., których nie byłabym w stanie powiedzieć na żywo.
W życiu codziennym, staram się nie oceniać innych, bo wiem, że nasz punkt myślenia zależy od punktu patrzenia.
Nie masz pojęcia co ja przeżywam, bo znajdujesz się po drugiej strony barykady. Ja przynajmniej staram się zrozumieć osoby trans i próbuję wczuć się w ich skórę. Nikogo nie krytykuję.
Przepraszam, za ostry ton, ale nie lubię gdy ktoś ocenia innych, nie mając zielonego pojęcia o sytuacji w jakiej się znalazła i patrzy tylko na czubek własnego nosa.
Zapamiętaj jedno: nic nie jest tylko czarne albo białe. Jest jeszcze wiele innych kolorów.
Szanuję Was wszystkich i wiem, że na tym forum można znaleźć wiele interesujących osób i poglądów. Staram się brać wszystkie pod uwagę. Krytykę również.
Dziękuję.
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2021-12-10, 09:31   

Piccola napisał/a:
Tak ma jednak po latach ustępuje miejsca innym rzeczom a sama fizyczność staje się bardziej subtelna, nie patrzysz na partnerkę/partnera jak na obiekt seksualny a liczy się całokształt,

W przypadku przyjaźni i żywienia sympatii do danej osoby, jasne, to nie jest zależne od fizyczności. Są osoby, które mają taką seksualność, że wygląd nie jest dla nich ważny albo po prostu tak jak piszesz o swojej partnerce - mają małe potrzeby, mogą się obejść bez seksu. Ale dla wielu osób tak nie jest, to nie ma nic wspólnego z uprzedmiatawianiem, "patrzeniem jak na obiekt", po prostu jeden człowiek cię kręci, a inny nie, to nie ma nic wspólnego z lubieniem tej osoby, odczuwaniem przywiązania itd. Są osoby, którym odpowiada układ bez seksu lub z mało satysfakcjonującym seksem, bo inne rzeczy są ważniejsze, np. towarzystwo tej osoby, albo nie mają za specjalnie ciśnienia, ale są też osoby, którym to nie odpowiada. To normalne, że ludzie mają potrzeby seksualne, a to, że ktoś się nie podoba, nie znaczy, że nie można się z tą osobą przyjaźnić czy że się tej osoby nie lubi.
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2021-12-10, 09:44   

zagubiona_zona napisał/a:
Nie masz pojęcia co ja przeżywam, bo znajdujesz się po drugiej strony barykady. Ja przynajmniej staram się zrozumieć osoby trans i próbuję wczuć się w ich skórę.


Super, teraz obie na siebie naskoczycie, a pójdzie o brak komunikacji. Na forum jest podstawową zasadą, najpierw czytaj potem pisz.
 
 
K-passion
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 41
Skąd: Katowice
Wysłany: 2021-12-10, 09:53   

@wendigo
"Partnerstwo to natomiast umowa dwóch (lub więcej) dorosłych ludzi, którzy świadomie w nie wchodzą i tak samo świadomie mogą wyjść." - Temat dotyczy małżeństwa i relacji w związku małżeńskim. Piccola już trafnie napisała i ja się pod tym podpisuję. Właśnie na tym polega małżeństwo, że nawet jeśli trafiamy na jakieś przeciwności to jesteśmy w tym razem - niezależnie od tego czy to będzie choroba, kalectwo czy jak w tym przypadku tranzycja.
"W związku jednak fizyczność ma też znaczenie." - według tego o czym piszesz wychodzi na to, że wszystkie długoletnie związki/małżeństwa nie mają racji bytu. W takim razie nie wiem jakim cudem nasze babcie i dziadki dożywają swoich ostatnich dni, właśnie będąc w związku. Tutaj chyba nie ja piszę o "innym rodzaju miłości". Ja piszę po prostu o (miłości).
Autorka nie opisuje tego w jaki sposób odnosi się i jak traktuje swoją żonę. Daje tylko wybiórcze informacje, które mogą stawiać jej żonę w złym świetle.
Pewnie, że możesz stawiać siebie na pierwszym miejscu ale nie kosztem krzywdy drugiej osoby.
Gdybym napisała, że moja partnerka powiedziała, że nie chce być w tym związku i trzasnęła drzwiami. I nie wspomniałabym ani słowem o tym, co ja jej wcześniej wykrzyczałam i jakich emocjach to wszystko się odbywało, to też odebrałbyś to w taki sam sposób.

@zagubiona_zona
Trudno jest być sprawiedliwym jeżeli ktoś podaje zdawkowe informacje. Zamieszczając na forum swoją historię powinnaś liczyć się z odmiennym zdaniem pozostałych użytkowników i tym, że pod ocenę wezmą wszystko o czym napisałaś. Co osoba, to inna interpretacja i tego powinnaś mieć świadomość. Nie rani mnie ton Twojej wypowiedzi, zauważyłam po wpisach, że jesteś bardzo emocjonalna.
Nie wiem o której stronie barykady piszesz. I gdybym nie starała się zrozumieć Twojego problemu to zwyczajnie przyklasnęłabym Tobie "tak zostaw ją, bo to nie ma sensu". A właśnie tak nie robię. Chciałabym, żebyś zrozumiała, że to nie jest koniec świata.
Przepraszam jeśli uraziłam Cię wcześniejszym wpisem.
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-12-10, 10:22   

K-passion masz rację, jestem emocjonalna. Nie wiem, czy tylko dobrze mnie zrozumiałaś, to nie ja powiedziałam, że mam dość tego związku. To słowa mojej partnerki. Ja z całych sił staram się, jak tylko mogę i umiem, wspierać ją. Może nie wychodzi mi to jak ona by tego chciała, ale próbuję.
Nie chcę jej zostawić, ale coraz częściej myślę, że może lepiej by jej było gdyby jednak nie widziała tego jak ja to przeżywam i jak mi z tym wszystkim ciężko.
Mamy jeszcze dzieci, które chcę i muszę chronić.
I jeszcze jedno, nigdy nie na tym forum, ani nigdzie indziej, nie stawiałam mojej partnerki w złym świetle. Opisuję tylko swoje odczucia. Swoją partnerkę zawsze ceniłam i jestem tu dla niej, nie dla siebie.
 
 
K-passion
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 41
Skąd: Katowice
Wysłany: 2021-12-10, 11:33   

Kochana, ja Ciebie dobrze zrozumiałam. Tylko opisujesz nam swoją wersję, a nigdy nie ma tak, że jest jedna wersja i jedna racja. Jeśli Twoja partnerka wypowiedziała w emocjach takie słowa, to może warto zastanowić się dlaczego do tego doszło, co było przedmiotem dyskusji, czy nie odebrała Twoich słów jako atak, czy jej nie odwodzisz od zmiany, która dla niej jest bardzo trudna. Tutaj obu stronom towarzyszą silne emocje. Zastanów się głębiej, czym mogłaś ją urazić i staraj się podejść do dyskusji na zimno. Wiem, że dzieci musimy chronić. Ale nie musisz ich chyba chronić przed partnerką, prawda? To są wasze dzieci i wspólnie o nie dbacie.
Nikt nam nie obiecywał, że życie będzie usłane płatkami róż, i w życiu mamy raz z górki, a raz pod górkę ale najważniejsze jest to, żeby prowadzić dialog, wsłuchać się w to co druga strona ma do przekazania.
Naprawdę życzę wam obu wytrwałości.
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2021-12-10, 14:50   

Cytat:

Denver - tylko że ja piszę o miłości nie o układzie

A ja o tym, że miłość (to, co się odczuwa zarówno do drugiej połowy jak i do członków rodziny) nie musi oznaczać rezygnowania ze swoich potrzeb. No ale nieważne - sytuacja z wątku jest bardziej zawiła. W moim odbiorze, jest tu dużo lęku przed traspłciowością partnerki, poza zanikiem pociągu.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-12-14, 03:20   

K-passion napisał/a:
Właśnie na tym polega małżeństwo, że nawet jeśli trafiamy na jakieś przeciwności to jesteśmy w tym razem - niezależnie od tego czy to będzie choroba, kalectwo czy jak w tym przypadku tranzycja.

Choroba czy kalectwo, to jednak coś zupełnie innego niż tranzycja. Dla mnie to w ogóle przypadki nie do porównania i nie wierzę, że się pojawiły w takim zestawieniu.

K-passion napisał/a:
"W związku jednak fizyczność ma też znaczenie." - według tego o czym piszesz wychodzi na to, że wszystkie długoletnie związki/małżeństwa nie mają racji bytu. W takim razie nie wiem jakim cudem nasze babcie i dziadki dożywają swoich ostatnich dni, właśnie będąc w związku. Tutaj chyba nie ja piszę o "innym rodzaju miłości". Ja piszę po prostu o (miłości).

Ale że chcesz powiedzieć, że starsi ludzie nie uprawiają seksu czy co? Otóż, pewnie niektórzy nie uprawiają, ale wielu uprawia go do śmierci (tak, po osiemdziesiątce też).
Inna sprawa, że nasze babcie i dziadki są ze sobą często z przyzwyczajenia, niechęci zmian, nieznajomości procedur rozwodowych, lęków czy poradzą sobie sami (z niską emeryturą to jest bardzo trudne), lęków co powiedziałoby otoczenie na ludzi, którzy w wieku np. 70-80 lat się rozwodzą itp., wielu też myśli że nic lepszego ich już nie czeka i nie warto nic robić bo i tak niedługo umrą, więc co za różnica. No ale to zupełnie inny temat.
Ale tak, piszę o "innym rodzaju miłości", bo chyba nie mówimy o miłości do rodziców czy do przyjaciół?

K-passion napisał/a:
Pewnie, że możesz stawiać siebie na pierwszym miejscu ale nie kosztem krzywdy drugiej osoby.

Nie możesz też dawać szczęścia drugiej osobie kosztem własnego cierpienia.

K-passion napisał/a:
Gdybym napisała, że moja partnerka powiedziała, że nie chce być w tym związku i trzasnęła drzwiami. I nie wspomniałabym ani słowem o tym, co ja jej wcześniej wykrzyczałam i jakich emocjach to wszystko się odbywało, to też odebrałbyś to w taki sam sposób.

Masz rację, że to tylko jedna strona, dlatego nie bądźmy sędziami, bo nie o to chodzi.
_________________
 
 
K-passion
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 41
Skąd: Katowice
Wysłany: 2021-12-14, 15:11   

@wendigo
Widzę, że prowadzenie dyskusji z Tobą jest bezcelowe. Nie bardzo też rozumiem intencji, chociaż wygląda na to, że celowo chcesz zrobić dramę. Przecinki i spójniki nie są od parady. W zdaniach pojawiają się w konkretnym celu. I jeśli widzisz porównanie choroby z tranzycją, to najwyraźniej powinieneś czytać tekst do momentu, aż go zrozumiesz, a dopiero później komentować. I proszę nie imputuj mi nic.
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-12-14, 15:29   

@K-passion
jesteś bardzo nerwowa i porywcza. Twoje posty "zalane" są niesamowitą złością. Mam wrażenie, że szukasz wszędzie konfliktu. A przecież nie oto chodzi na forum.
 
 
Alicja
użytkownik
Alicja


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 13
Posty: 53
Wysłany: 2021-12-15, 11:36   

zagubiona_zona napisał/a:
@K-passion
jesteś bardzo nerwowa i porywcza. Twoje posty "zalane" są niesamowitą złością. Mam wrażenie, że szukasz wszędzie konfliktu. A przecież nie oto chodzi na forum.
I w cale się jej nie dziwię, że traci cierpliwość. Argumenty na temat seksualności starców i przyczyn, dla których nasi dziadkowie, rodzice się nie rozwodzą jest wzięty co najmniej z sufitu. Można by złośliwie wyprowadzić wniosek, że gdyby nasze polskie dziadki były bardziej "mobilne', to hurtowo by się rozwodziły, żeby wiązać się z nowymi partnerami, z którymi lepiej się układa w łóżku... błagam. Jeżeli kobiecie jest potrzeby do szczęścia jurny gwałtownik i samiec alfa (choćby w tydzień), to ze mną by sobie życia nie ułożyła na pewno. Natomiast moje relacje z moją żoną są na tle tak zwanej średniej krajowej wręcz idealne, a obszar życia, w którym wykonuje się te wszystkie czynności "niegodne filozofa" mamy poniekąd za sobą i jakoś nie cierpimy z tego powodu. Nie dlatego, że jesteśmy starzy (nasz wiek, to wiek średni), tylko dlatego, że jakoś sprawy łóżkowe praktycznie nas nie absorbują. I tyle. Tak więc twierdzenie, że fizyczność i seksualność są warunkami koniecznymi do tworzenia udanego związku jest po prostu nieprawdziwe i oparte na schematach. Ale to są nasze (naszego związku) standardy, które do "średniej krajowej" pasują jak pięść do oka. Tym niemniej upieranie, że tak się nie da, bo "fizyczność ma znaczenie" może wywołać zniecierpliwienie, a już szczególnie u partnerki trans - kobiety, której wmawia się, że jej związek nie ma szans na przetrwanie, ponieważ alkowy seniorów 80+ bywają rozgrzane do czerwoności.
Jest trochę emocji w tym, co napisałam, ale dla mnie (dla nas) są to zagadnienia budzące dużo emocji i dodam jeszcze na koniec, że być może bardziej kluczowe dla powodzenia w kontynuowaniu takiego związku (szczęśliwego) jest to, ile mamy oleju w głowach a nie nasza fizyczność i seksualność.
_________________
Pozdrawiam, Ala
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2021-12-15, 14:15   

Alicja napisał/a:
zagubiona_zona napisał/a:
@K-passion
jesteś bardzo nerwowa i porywcza. Twoje posty "zalane" są niesamowitą złością. Mam wrażenie, że szukasz wszędzie konfliktu. A przecież nie oto chodzi na forum.
I w cale się jej nie dziwię, że traci cierpliwość. Argumenty na temat seksualności starców i przyczyn, dla których nasi dziadkowie, rodzice się nie rozwodzą jest wzięty co najmniej z sufitu. Można by złośliwie wyprowadzić wniosek, że gdyby nasze polskie dziadki były bardziej "mobilne', to hurtowo by się rozwodziły, żeby wiązać się z nowymi partnerami, z którymi lepiej się układa w łóżku... błagam. Jeżeli kobiecie jest potrzeby do szczęścia jurny gwałtownik i samiec alfa (choćby w tydzień), to ze mną by sobie życia nie ułożyła na pewno. Natomiast moje relacje z moją żoną są na tle tak zwanej średniej krajowej wręcz idealne, a obszar życia, w którym wykonuje się te wszystkie czynności "niegodne filozofa" mamy poniekąd za sobą i jakoś nie cierpimy z tego powodu. Nie dlatego, że jesteśmy starzy (nasz wiek, to wiek średni), tylko dlatego, że jakoś sprawy łóżkowe praktycznie nas nie absorbują. I tyle. Tak więc twierdzenie, że fizyczność i seksualność są warunkami koniecznymi do tworzenia udanego związku jest po prostu nieprawdziwe i oparte na schematach. Ale to są nasze (naszego związku) standardy, które do "średniej krajowej" pasują jak pięść do oka. Tym niemniej upieranie, że tak się nie da, bo "fizyczność ma znaczenie" może wywołać zniecierpliwienie, a już szczególnie u partnerki trans - kobiety, której wmawia się, że jej związek nie ma szans na przetrwanie, ponieważ alkowy seniorów 80+ bywają rozgrzane do czerwoności.
Jest trochę emocji w tym, co napisałam, ale dla mnie (dla nas) są to zagadnienia budzące dużo emocji i dodam jeszcze na koniec, że być może bardziej kluczowe dla powodzenia w kontynuowaniu takiego związku (szczęśliwego) jest to, ile mamy oleju w głowach a nie nasza fizyczność i seksualność.


Jako aseks - zgadzam się z tym 100%. Może dlatego łatwiej mi to pojąć. Bo niektórzy nie wyobrażają sobie że można z kimś być i nie uprawiać pola.

Jest też wielu ludzi, którzy kiedyś lubili seks a z czasem mogli się przyzwyczaić do życia bez niego. Z różnych przyczyn, brak czasu i siły, znudzenie się nim, mniejszy popęd, zestarzeli się psychicznie lub fizycznie :p I mogą sobie się nazywać aseksualnymi, jak im to się podoba.
Seks to seks, a miłość i przywiązanie to miłość i przywiązanie. Ja bym tam bardzo chciał żyć w związku bez seksu, to piękna rzecz.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2021-12-15, 15:47   

Alicja napisał/a:
Tym niemniej upieranie, że tak się nie da, bo "fizyczność ma znaczenie" może wywołać zniecierpliwienie, a już szczególnie u partnerki trans - kobiety, której wmawia się, że jej związek nie ma szans na przetrwanie, ponieważ alkowy seniorów 80+ bywają rozgrzane do czerwoności.
Jest trochę emocji w tym, co napisałam, ale dla mnie (dla nas) są to zagadnienia budzące dużo emocji i dodam jeszcze na koniec, że być może bardziej kluczowe dla powodzenia w kontynuowaniu takiego związku (szczęśliwego) jest to, ile mamy oleju w głowach a nie nasza fizyczność i seksualność.


Jeśli komuś to pasuje, to tak.

Pytanie tylko, czy autorce wątku też tak będzie pasować.
_________________
Freja Draco
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-12-19, 04:31   

K-passion napisał/a:
@wendigo
Widzę, że prowadzenie dyskusji z Tobą jest bezcelowe.

Jeśli chcesz mnie przekonać, że partnerka transseksualistki m/k zawsze powinna się odnaleźć w takim związku albo że ktokolwiek powinien zrezygnować z siebie żeby przypadkiem nie zranić partnera/partnerki, to tak - rzeczywiście jest to bezcelowe.

K-passion napisał/a:
Nie bardzo też rozumiem intencji, chociaż wygląda na to, że celowo chcesz zrobić dramę.

Moje intencje są takie, żeby każdy zrozumiał, że w pierwszej kolejności powinien zadbać o własne szczęście - nie szczęście swoich rodziców, nie szczęście swoich partnerów, nawet nie szczęście swoich dzieci tylko własne. Bo jak o to zadba, to szczęścia tych innych osób też można osiągnąć, a przynajmniej nie będą zbudowane na kłamstwie czy wyrzeczeniach. Ja mam wrażenie, że dramatyzm to wprowadzasz Ty.

K-passion napisał/a:
Przecinki i spójniki nie są od parady. W zdaniach pojawiają się w konkretnym celu. I jeśli widzisz porównanie choroby z tranzycją, to najwyraźniej powinieneś czytać tekst do momentu, aż go zrozumiesz, a dopiero później komentować. I proszę nie imputuj mi nic.

Proszę Cię, nie sil się na takie "argumenty". Wymieniasz różne "przeciwności" (jak sama to nazwałaś) tak jakby na każdą z nich można było tak samo zareagować, a nie można.

Alicja napisał/a:
Argumenty na temat seksualności starców i przyczyn, dla których nasi dziadkowie, rodzice się nie rozwodzą jest wzięty co najmniej z sufitu.

Argumenty na temat seksualności starców są wzięte z relacji lekarzy seksuologów, a argumenty na temat przyczyn dlaczego starsi ludzie się nie rozwodzą są przede wszystkim z obserwacji (i że to tak nazwę "wywiadów" prywatnych).

Alicja napisał/a:
Jeżeli kobiecie jest potrzeby do szczęścia jurny gwałtownik i samiec alfa (choćby w tydzień), to ze mną by sobie życia nie ułożyła na pewno.

A to jest faktycznie wreszcie jakiś słuszny argument... Ale też nie w każdym związku z m/k musiało być tak samo - może niektóre bardziej udają...

Alicja napisał/a:
Tak więc twierdzenie, że fizyczność i seksualność są warunkami koniecznymi do tworzenia udanego związku jest po prostu nieprawdziwe i oparte na schematach. Ale to są nasze (naszego związku) standardy, które do "średniej krajowej" pasują jak pięść do oka. Tym niemniej upieranie, że tak się nie da, bo "fizyczność ma znaczenie" może wywołać zniecierpliwienie, a już szczególnie u partnerki trans - kobiety, której wmawia się, że jej związek nie ma szans na przetrwanie, ponieważ alkowy seniorów 80+ bywają rozgrzane do czerwoności.

Ależ oczywiście tak może się dać. Ale nie u każdego i jeśli u kogoś się nie da, to nie znaczy że z nim coś nie tak i że za słabo próbuje i jak on może tak "tylko o swoim szczęściu myśleć" itp. :-? Okropne jest takie wpędzanie kogoś w poczucie winy tylko dlatego, że chciałby klasycznego związku hetero - przecież to nie jest zbrodnia ani nawet nic niestosownego.

Wild napisał/a:
Bo niektórzy nie wyobrażają sobie że można z kimś być i nie uprawiać pola.

Oczywiście sobie wyobrażam, a nawet bardziej niż wyobrażam ;) Ale to musi w równym stopniu pasować wszystkim. Ewentualnie można uprawiać pole sąsiada, ale czy to będzie wszystkim pasowało?
_________________
 
 
K-passion
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 41
Skąd: Katowice
Wysłany: 2021-12-21, 19:34   

A ja się zgadzam w 100% z Alicją i Wild. <spoko>
@zagubiona_żona, jak długo jestem na tym forum, to nie sprowokowałam żadnych konfliktów. Nie jestem nerwowa, ani porywcza. Ale żeby to wiedzieć, to trzeba mnie znać.
@wendigo, czytam co piszesz, i muszę wyznać, że śmieszysz mnie. ;)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-12-23, 20:07   

K-passion, to miło, że masz dobry humor :)
_________________
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2021-12-24, 00:53   

wendigo, jesteś niesamowity.

W tym wątku brakuje mi u większości dyskutantów zrozumienia hierarchii wartości ich oponentów. W zasadzie bardzo trudno było by mi się nie zgodzić z podejściem każdego z Was. Jednocześnie nie zgadzam się na brak zrozumienia szczegółów sytuacji w jakiej się znajdujecie.

Sposobów na przebycie życia jest mnóstwo, w zdarzeniu z transseksualizmem obowiązuje taka sama różnorodność. Przybliżę na przykładzie hipotetycznej koleżanki.

Otóż owa (wow, chyba wpiszę tą konstrukcje na stałe do słownika) ignorowała latami symptomy własnej inności założyła rodzinę, gdzie podobnie do zagubionej jej partnerką nie wyobraża sobie związku homoseksualnego. Po kilku latach dram przeplatanych przygnębieniem i agresją jakoś dla dobra rodziny relacje się ułożyły. Z tym, że koleżanka obecnie jest zarośniętym śmierdzącym trollem, ot tak dla niepoznaki. Za to w swoim trolleniu znalazła ciut radości dla siebie z dawania jej innym.

Konkluzja. Akurat jej udaje się tak żyć, bo tak sobie to ułożyła według własnych możliwości psychicznych. Partnerce zagubionej tak się nie uda, zagubiona nie będzie tak samo podchodziła do sytuacji jak partnerką hipotetycznej koleżanki.

Konkluzja secundo. Nie oznacza to, że podejście do sytuacji zarówno zagubionej jak i jej partnerki nie ulegnie po okresie burzy zmianom. Na to trzeba czasu, bo czas dodaje mądrości i leczy rany.

Konkluzja tertio. Jeśli wasze emocje spowodują chęci do czynów zabronionych, nie przejmujcie się poprzednim wnioskiem, ale odejdźcie puki jeszcze można.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-12-25, 02:45   

Jaga napisał/a:
W tym wątku brakuje mi u większości dyskutantów zrozumienia hierarchii wartości ich oponentów.

Być może masz rację. Ale są też osoby (jak np. ja), które bardzo długo cierpiały, bo "nie mogę tego zrobić osobie x czy y, no po prostu NIE MOGĘ". Dlatego ja naprawdę rozumiem tą stronę i takie podejście, tylko po prostu nie uważam go za właściwe. Wiem, że nie jest właściwe.

Jaga napisał/a:
Z tym, że koleżanka obecnie jest zarośniętym śmierdzącym trollem, ot tak dla niepoznaki. Za to w swoim trolleniu znalazła ciut radości dla siebie z dawania jej innym.

Konkluzja. Akurat jej udaje się tak żyć, bo tak sobie to ułożyła według własnych możliwości psychicznych.

Dobrze, że znalazła chociaż ciut, zawsze to lepiej niż pełna depresja. A jednocześnie tak smutno, że tylko ciut, bo może mogłaby znaleźć dwie ciutki gdyby zrobiła coś innego, albo nawet jeszcze więcej tej radości gdyby zrobiła coś jeszcze innego! Jednocześnie całkiem możliwe, że ci inni byliby równie, jeśli nie jeszcze bardziej szczęśliwi (nawet jeśli teraz jej się wydaje to absolutnie niemożliwe - mnie też się tak wydawało).
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,44 sekundy. Zapytań do SQL: 9