Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
żona m/k
Autor Wiadomość
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-03, 13:13   żona m/k

Cześć wszystkim,
od jakiegoś czasu zaglądam tutaj i zapoznaje się w temacie trans. Nie powiem jest to dla mnie ciężki temat. Jestem tutaj z powodu mojego "męża". Od zawsze wykazywał zainteresowanie różnymi "zabawami" - bo tak to ja pojmowałam - w przebieranki, ale dwa lata temu powiedział mi że czuję się w 100% kobietą. Nawet nie zdajecie sobie sprawy co przeżyłam. Teraz próbuje sobie jakoś to wszystko ułożyć. Jestem załamana i nie mam z kim pogadać. Chcę z nim być a jednocześnie nie wiem czy dam radę, bo jestem całkowicie hetero. Nigdy nie pociągały mnie kobiety. Proszę nie hejtujcie mnie od razu, ja tylko próbuje to wszystko zrozumieć. Zrozumieć jak mogło mi się tak życie powywracać do góry nogami. Jak mogłam tego wcześniej nie widzieć. Jesteśmy małżeństwem już 11 lat i mamy dwójkę dzieci, które dopiero wkraczają w dorosłość. Boję się o nie, o siebie... Boję się też, że mój mąż może żałować transformacji, którą już zaczął. Proszę tylko o wasze zrozumienie i przygarnięcie mnie do Waszego grona.

Dodałam do użytkowników. /Freja
 
 
mlem
użytkownik

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 30
Posty: 47
Wysłany: 2021-11-03, 13:42   

Jest to zdecydowanie trudna sytuacja zarówno dla ciebie jak i dla drugiej połówki. Niestety tak to jest że kiedy społeczeństwo tak wjeżdża z taką nienawiścią do osób takich jak ja, to potem spora część takich osób kieruje tą nienawiść wobec siebie, i dusi się w sobie przez lata, czasami wręcz próbując "przechylać wahadło w drugą stronę", zachowując się tak bardzo wg stereotypów przypisanej płci przy urodzeniu żeby przekonać wszystkich, a najbardziej siebie, że są faktycznie tą osobą którą inni widzą. Idą do wojska, biorą ślub, mają dzieci, z nadzieją że jak wypełnią stereotyp to może im "przejdzie".

Niestety po czasie się to odbija, bo im dłużej problem jest niezaadresowany, tym trudniej jest go ignorować, i coraz większy ból potem sprawia.

Cytat:
Chcę z nim być a jednocześnie nie wiem czy dam radę, bo jestem całkowicie hetero. Nigdy nie pociągały mnie kobiety.


Tak samo jak niesprawiedliwe jest żeby twoja połówka musiała się zmuszać do udawania bycia facetem, tak samo ty nie musisz się zmuszać żeby pociągały cię romantycznie bądź seksualnie kobiety. To jest kwestia ustalenia z twoją drugą połówką jaki będzie wasz związek, i ustalenia granic i waszych oczekiwań.

Cytat:
Boję się też, że mój mąż może żałować transformacji, którą już zaczął.


Tu mogę cię uspokoić: najczęstsze przyczyny żałowania tranzycji są zewnętrzne - kiedy zwalniają cię z pracy, kiedy właściciel mieszkania wymawia ci umowę, kiedy w sklepie osiedlowym nie chcą cię obsługiwać, kiedy boisz się pokazywać dokumenty. Z twoim wsparciem myślę że sobie da radę :)
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-03, 14:36   

Dziękuję za odpowiedź. Rzeczywiście tak jest jak piszesz. Mój "mąż" już ma dość być mężczyzną - tak mi kiedyś powiedział. Problemem jest fakt, że ja jestem hetero i czuję, że tracę do niego pożądanie... I nie wiem co mam z tym zrobić. Podczas naszych zbliżeń, zamykam oczy... i wyobrażam sobie jego w chwili poznania... Nie wiem już co mam robić... Tak bardzo chciałabym usnąć i obudzić się w dawnej rzeczywistości...
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-03, 14:36   

Mlem, w samo sedno.
_________________
 
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2021-11-03, 23:29   

Cześć.

To se neo wrati jak mawiają bracia Czesi.

Teraz jest czas na znalezienie rozwiązań. Piszesz, że jesteś hetero, więc powiem brutalnie w tych sprawach dla was koniec. Tylko czy te sprawy to jest najważniejsza rzecz w związku? Czy to jest najważniejsza rzecz w waszej wspólnej drodze przez życie?

Są pewnie sprawy ważniejsze i trzeba by się nimi zainteresować, np dziećmi i ich usamodzielnieniem.

Ach, była bym zapomniała, coś tam z tego pierwiastka kobiecego było w niej od początku. Pomyśl, powspominać a znajdziesz.

Współczuję bardzo sytuacji, proszę o zrozumienie i brak dramy a tym bardziej agresji.

3m się.
 
 
NadiaWalevska
użytkownik
IS : TrapGirlLikeMe


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 35
Posty: 150
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2021-11-04, 03:15   

Pełne zrozumienie i szacunek ode mnie. Na pewno jest Ci z tym bardzo ciężko. Znam jedną taką parę - mają razem syna, który niedawno skończył 18 lat. Pozostali serdecznymi przyjaciółmi. A w zasadzie serdecznymi przyjaciółkami. Z synem kontakt jest rewelacyjny, pełna akceptacja. Młodsze pokolenie jest tolerancyjne - tik tok, Instagram, Facebook. Osoby transpłciowe to już nie jest coś szalonego w ich zrozumieniu. Moi najlepsi znajomi, u których mam pełną akceptację i pomogli mi w trudnych chwilach mają 20-25 lat , a Ja 35. Niemniej jednak rodzina, czyli roczniki starsze, to już trochę gorzej. Akceptacja jest, ale chyba czekają kiedy mi się odwidzi. Prawda jest taka, że się nie odwidzi. Kto zaczął odkrywać Siebie na nowo i przekroczył tą magiczną granicę, nie chce wracać z powrotem. Polecam film - Danish girl. Podczas oglądania robiło mi się gorąco w środku z emocji, ponieważ tranzycja to też wstyd i zażenowanie momentami i mnóstwo nieporozumień, jednak życie jest tylko jedno i chciałoby się je przeżyć po swojemu, a nie tak jakby chcieli inni. Moje podejście jest takie - każda osoba, która mnie nie zaakceptuje bądź nie zaakceptowała - zniknie z mojego otoczenia. Choćby był to rodzic, brat, siostra, przyjaciel. Może to brutalne, ale często tak się to właśnie kończy. Nie chcę sugerować, że tak samo będzie z twoim mężem, jednak chcę przedstawić jak to wygląda u mnie, dzięki czemu może łatwiej będzie Ci zrozumieć, że Sam fakt, że do tego Ci się przyznał wymaga nie lada odwagi i przypuszczam, że nie ma już drogi odwrotu. Pozostają teraz kompromisy.
_________________
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-04, 11:08   

Dziękuję za wsparcie. Szczerze nie myślałam, że tutaj je znajdę. W pewnym sensie przeżywamy to samo ale stoimy po dwóch różnych stronach. Każdy z nas cierpi inaczej. Bardzo Wam współczuję, że musicie z każdym i na każdym kroku walczyć o Was samych. Wielki szacunek. To na pewno wymaga od Was wiele wysiłku psychicznego. Od mojego męża odwrócił się już jego tata. Uznał go za dziwoląga. Nie rozumiem jak tak można. Osobiście nigdy bym tak nie zrobiła, to przecież w dalszym ciągu by było moje dziecko.
Pisze się, że osoby trans są słabe psychicznie... - nie zgadzam się z tym. Jesteście wszyscy ogromnie silni... Przeciwstawiacie się całemu światu... Macie swój cel i za nim podążacie. Wiem, jest ciężko ale idziecie dalej. Potykacie się, ale wstajecie... bo idziecie po swoją wolność. A co mają powiedzieć partnerzy takich osób? Szczerze... Ja osobiście czuję się oszukana... okropnie oszukana.... mam mętlik w głowie... czuję się wykorzystana... czuję, że to ja teraz muszę wspierać, ale czy ktoś pomyśli, że i nas partnerów też trzeba wspierać? Wy wszyscy macie cel, my partnerzy nie wiemy jak to będzie wyglądać, czy uda nam się to wszystko posklejać, czy damy radę...
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam. Nie miałam takiego zamiaru. Chciałam tylko przedstawić po krótce swoje rozterki. Ja po prostu nie wiem co dalej. Boję się... Swoje rozterki mogę tylko tutaj napisać, bo nie mogę teraz nikomu się wygadać. Czuję, że gasnę.
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-04, 12:16   

Piszesz dokładnie to samo co mówi moja żona. Wydaje mi się, że partnerkom wcale nie jest lżej niż nam. Po prostu jest inaczej. Moja zona też czuje się oszukana, chociaż od samego początku próbowałam jej o tym mówić. To nie jest takie proste. Chciałam zabrać tę tajemnicę do grobu ale się to nie udało. Mój problem polegał na tym, że miałam ciągle nadzieję, że to minie. Nie minęło. Nie wiem na jakim etapie tranzycji jest Twój mąż/partnerka ale rzeczą najgorszą jest teraz zostawić ją samą sobie. Staram się przechodzić tranzycję w sposób jak najmniej dotkliwy dla mojej żony. Nie noszę sukienek i nie cierpię z tego powodu. Do tego jest potrzebny kompromis. Problem pojawia się w łóżku, bo wszelkie funkcje, których moja zona oczekiwałaby ode mnie po prostu zanikły. Dodatkowo piersi rosną jak na drożdżach, co nie jest fajne dla mojej żony. To jest bardzo trudny czas ale naprawdę da się osiągnąć jakiś kompromis.
_________________
 
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-04, 13:15   

Mój mąż ma już za sobą wszelkie badania i opinie psychologiczne i psychiatryczne. Depilacja brody i wszelkiego owłosienia jest ku końcowi. Tak naprawdę to już w tamtym roku zaczął brać hormony, niestety ja po dwóch miesiącach załamałam się. Po prostu nie wytrzymałam i przebłagałam go żeby przestał, że ja nie dam rady. W ciągu tego roku, nazbierał trochę pieniędzy i tak naprawdę przygotowywuje się do feminizacji twarzy, rozpraw sądowych no i pewnie hormonów.
Chciałby żebym go wspierała, ale ja nie mam tyle siły. Nie mam siły, żeby sama siebie wspierać. Boję się jutra... Cały czas się zmienia... Już brak jakiegokolwiek zarostu jest dla mnie przerażające. Nie umiem sobie radzić. Ja naprawdę jestem w dołku, chociaż staram się tego na zewnątrz nie pokazywać. Dręczą mnie myśli, jak przyjmą to dzieci, czy nie będą miały nieprzyjemności. One dopiero co poznają świat. 10 lat to za mało na takie przeżycia...
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-04, 14:02   

Zarost jest jedną z największych zmór jakie nas dotykają. Nie dziw się, że chce się pozbyć tej plagi. Odpowiedz sobie na pytanie czy chciałabyś mieć zarost czy to na twarzy czy na innych częściach ciała? Wiem, że nie chcesz widzieć w mężu kobiety. To zrozumiałe. A czy widzisz kobietę w mężu? To wciąż ta sama osoba, która zmienia się fizycznie ale nadal to ta sama osoba, którą pokochałaś. Zobacz w tej osobie swojego męża, jego wnętrze, a nie wygląd fizyczny.
_________________
 
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-04, 14:15   

Niewiem co się dzieje, ale widzę w nim kobietę... Mam wrażenie, że zmienił swoje zachowanie, ale może to tylko wrażenie. Zakochałam się w mężczyźnie, teraz okazuje się że to kobieta... Ciężko mi to pojąć, chociaż próbuje. Zaraz ktoś mnie skrytykuje, że wygląd nie ma znaczenia. Może i tak, ale płeć już tak. Nigdy nie odczuwałam pociągu fizycznego do kobiet. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym być teraz bi. Myślę, że to jest dla mnie największy problem. Teraz wiem, że powinnam go, a raczej ją wspierać. Tylko żeby wspierać kogokolwiek, to trzeba być silnym, a ja nie jestem. Do tego dochodzą jeszcze dzieci i ich emocjonalne potrzeby. Mam wrażenie, że powoli zasypuje się potrzebami innych... Czy tak da się żyć? Wiem na pewno jedno. Zostanę przy niej, tak długo jak tylko będę umiała. Będę się starać jak tylko umiem... Aż padnę. Tylko, czy wtedy będzie ktoś kto mi pomoże... Nie wiem...
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-04, 14:36   

I dla jednej i dla drugiej strony jest to sytuacja bardzo niepewna i trudna. Nie wiem ile wytrzymam, a ile wytrzyma moja zona ale wiem jedno - dłużej tak już żyć nie mogłam. Zapewne Twoja partnerka/mąż przeżywa to samo. Mam ciągłe wyrzuty sumienia ale nie tak łatwo jest umrzeć. Zobacz w niej swoją miłość, nie nakręcaj się niepotrzebnie i nie dostrzegaj w niej zmian, których nie ma.
_________________
 
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-04, 15:09   

Powiedz mi tak szczerze. Gdyby nie żona (i dzieci) to zdecydowałabyś się wcześniej na całą tą walkę?
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-04, 15:16   

Tylko ze względu na żonę i dzieci nie zdecydowałam się na to wcześniej. Ciągle miałam nadzieję, że dam radę, że wytrzymam, że przez całe życie nikt się o tym nie dowie. Ale życie na 20% nie jest życiem.
_________________
 
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-04, 15:27   

Przepraszam, że pytam, ale w sytuacji gdybyście nie mieli dzieci to by coś zmieniło? Może byś wcześniej się zdecydowała? Wiem, że to są dosyć osobiste pytania i jeżeli nie chcesz nie odpowiadaj.
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-04, 15:40   

Trudno mi powiedzieć, mamy dzieci, wspaniałą dwójkę i nie wyobrażam sobie, żeby ich nie było. Trudno mi tak gdybać i nie wiem czy bez dzieci wcześniej podjęłabym taką decyzję wcześniej. Jest duże prawdopodobieństwo, że tak.
_________________
 
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2570
Skąd: Łódź
Wysłany: 2021-11-04, 16:51   

zagubiona_zono, przyjmij radę od starszego kolegi: nie testuj swojej wytrzymałości i zwróć się o profesjonalną pomoc do życzliwego i rozumiejącego sprawy osób trans psychologa. Takich psychologów znajdziesz np. w Trans-Fuzji (Warszawa). Nie wiem, jak teraz, ale mieli też grupę wsparcia dla bliskich osób trans.

I jeszcze jedno.
zagubiona_zona napisał/a:
tak naprawdę przygotowywuje się do feminizacji twarzy, rozpraw sądowych

Prawna korekta płci jest możliwa dopiero po orzeczonym rozwodzie. Niestety, w naszym kraju nie ma innej drogi.
_________________
 
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-11-04, 19:01   

Podpisuję się pod tym, że przyda się psycholog dla Ciebie, oraz nawiązanie kontaktu z innymi partnerkami/partnerami osób przechodzących tranzycję. Być może też terapia partnerska dla Waszej dwójki, żeby to sobie poukładać, być może podjąć decyzję, czy rozstajecie się, czy też kontynuujecie związek na zmienionych zasadach. Dla Ciebie być może pomocne będzie nawiązanie kontaktu z jakąś kobietą, która już zakończyła korektę płci.

Cytat:
Dręczą mnie myśli, jak przyjmą to dzieci, czy nie będą miały nieprzyjemności. One dopiero co poznają świat. 10 lat to za mało na takie przeżycia...


Być może dobrze też sprawdzić, czy dzieci nie potrzebują, chwilowego choćby, wsparcia psychologa. Dobra wiadomość jest taka, że im młodsze dzieci, tym lepiej znoszą tranzycję jednego z rodziców :) Ale rzeczywiście istnieje możliwość, że spotka je nietolerancja z powodu transpłciowości rodzica.

Potwierdzam, że w Polsce nie wydają wyroków ustalających płeć osobom pozostającym w związkach małżeńskich. Alternatywą może być administracyjna zmiana imienia na neutralne płciowo.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
K-passion
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 14
Posty: 41
Skąd: Katowice
Wysłany: 2021-11-04, 23:56   

zagubiona_zona napisał/a:
Ja osobiście czuję się oszukana... okropnie oszukana.... mam mętlik w głowie... czuję się wykorzystana... czuję, że to ja teraz muszę wspierać, ale czy ktoś pomyśli, że i nas partnerów też trzeba wspierać?
Masz prawo czuć się oszukana. Ale też powinnaś zrozumieć osobę, którą kochasz. Niektórzy odkrywaja siebie (szukają własnego ja) bardzo długo. Często jest tak, że wypieramy pewne myśli i nie do końca chcemy przyznać nawet przed samym sobą, że coś się z nami dzieje, że nie jesteśmy tacy jak inni. Napisałaś też, że czujesz się wykorzystania i nie bardzo potrafię zrozumieć dlaczego, a raczej do czego.

Dla mnie akurat płeć nie ma znaczenia, liczy się człowiek i to co ma w głowie. Natomiast rozumiem, że trudno jest pogodzić się z taką sytuacją. W końcu tak jak napisałaś - zakochałaś się w mężczyźnie, którego cechy i fizyczność pociągały Cię. Nawet ja doznałabym szoku, gdyby moja partnerka nagle po osmiu latach oznajmiła mi, że jest TS k/m. Reakcja naturalna dla każdego.


Związek dwojga - obojętne w jakiej konfiguracji, polega między innymi na wzajemnym wspieraniu się. Z tego co napisałaś wywnioskowałam, że wcześniej nie wspierałaś swojej partnerki (umówmy się na wyrażenie partnerka, a wykreślmy już "mąż"). Wspierajcie się obie, a będzie dobrze. Zdecyduj się na wizytę u psychologa, pomoże ci poukładać wszystko w głowie. Wiem, że możesz czuć wstyd przed otoczeniem, ale pamietaj psycholog jest od tego, żeby pomóc, a nie oceniać.

I na koniec. Uważam, że i tak zrobiłaś krok w przód szukając takiego forum. Wykazałaś chęć zrozumienia i zgłębienia tematu, co ważniejsze nie odcięłaś się od ukochanej osoby.
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-05, 08:50   

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Zdaję sobie sprawę, że potrzebuje wsparcia psychologicznego, ale nie czuję się jeszcze na to gotowa. Nie umiem o tym swobodnie rozmawiać. Pisać to co innego. Czuję że się zgubiłam i nie umiem znaleźć drogi. Albo jeszcze inaczej, mam kilka dróg do wyboru, ale na żadną nie umiem się zdecydować. Dzięki Wam trochę się otworzyłam i za to bardzo dziękuję.
WojtekM napisał/a:
Prawna korekta płci jest możliwa dopiero po orzeczonym rozwodzie. Niestety, w naszym kraju nie ma innej drogi.

WojtekM masz rację, ale nikt nie zabrania operacji plastycznych takich jak feminizacja twarzy przed rozwodem. Taką drogę przyjęła moja partnerka. Potem rozwód, pozew rodziców i dalsze przemiany...

Jeśli chodzi o to że czuję się wykorzystana, to raczej chodziło mi o takie prozaiczne znaczenie. Nie potrafię zrozumieć, że jeżeli ktoś wie, że coś jest z nim/nią nie tak, to dlaczego decyduje się na dzieci? Nasze dzieci były w pełni zaplanowane i bardzo chciane.
Wiem, że jak zdecyduję się odejść to też zostanę z niczym. Połowę naszego małżeństwa "poświęciłam" na wychowanie dzieci i pomoc mężowi w jego rozwoju. Dzięki pomocy jego taty, mieliśmy dobry start (mieszkanie, zlecenia firmowe itp.). Moja partnerka wszystko teraz to spieniężyła i przeznacza te pieniądze na odzyskanie samej siebie. Ja nie mam prawa do niczego, ponieważ wszystkie te dobra zostały zakupione z darowizn, a darowizny przekazywane jemu wiązały się ściśle z życiem rodzinnym.
Od jakiś 5 lat pracuję, wszystkie moje pieniądze idą na bieżące potrzeby. A "nasze" dobra, które są konsekwencją poszerzenia majątku w małżeństwie pochodzą z darowizn. Więc, jak widzicie, mieszkanie niby wspólne, ale raczej jego (bo zostało w większej części sfinansowane z mieszkania pochodzącego z darowizn) itd. Zaraz powiecie że to uczciwe i że jestem materialistką. Tak to może wyglądać z zewnątrz. Ale ja też poświęcałam swoją karierę na wychowanie dzieci, na pracę w męża firmie... Prawnie nic nie jest moje... Odchodząc, nie jestem w stanie zagwarantować dzieciom nic.
Teraz jej tata się od nas odwrócił, uznając jej zachowanie jako fanaberię. A ja uważam, że zostałam oszukana na samym początku, uważam też że zostały oszukane moje dzieci... Wiem, że to straszne, ale niestety czuję się wykorzystana. Moja partnerka chciała pokazać wszystkim, jak to potrafi założyć rodzinę, być wspaniałym mężem i ojcem... Mam wrażenie że to wszystko było tylko na pokaz. A gdzie w tym wszystkim jestem ja, gdzie w tym wszystkim są dzieci? Jaki to miało sens? Nie raz sobie myślę, że to wszystko po to by wyciągnąć pieniądze od swojego taty, który cieszył się że ma syna który sprawdza się na każdej płaszczyźnie...
Rozpisałam się trochę, ale mam niesamowity mętlik w głowie, dzięki Wam wszystkim w końcu mogę to z siebie wyrzucić. Dziękuję jeszcze raz... Wszyscy tu jesteście WIELCY...
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-11-05, 11:07   

Masz w sobie bardzo dużo żalu i chyba Cię rozumiem, przynajmniej staram się. Wydaje mi się, że powinniście udać się na terapię i jestem pewna, że kompromis jest możliwy. W moim przypadku jest tak, że nie stawiam wszystkiego na ostrzu noża. Biorę bloker testosteronu, co powoduje u mnie dysfunkcje seksualne ale na to też są sposoby, by moja zona nie czuła się opuszczona, biorę hormony i tutaj powoli następuje feminizacja całego ciała. Jednak nie biorę pod uwagę zmian wyglądu za pomocą operacji. Zrezygnowałam z ciuchów bo nie chcę żonie robić przykrości. To wszystko jest trudne i wydaje się, że każdy dzień jest próbą ale też trzeba dostrzegać światełko, które oświetli ścieżki jeszcze wspólnie niewydeptane.

Pomagasz też zrozumieć mi moją żonę bo zapewne boryka się z takimi samymi problemami.
_________________
 
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-05, 11:34   

dorota745! napisał/a:
Pomagasz też zrozumieć mi moją żonę bo zapewne boryka się z takimi samymi problemami.

A ja dzięki Tobie poznaję stronę swojej partnerki, dziękuję.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2021-11-06, 02:38   

zagubiona_zona napisał/a:
Problemem jest fakt, że ja jestem hetero i czuję, że tracę do niego pożądanie... I nie wiem co mam z tym zrobić.

Wcale mnie to nie dziwi, nikt nie może od Ciebie oczekiwać żeby Ci się zmieniła orientacja.

zagubiona_zona napisał/a:
Dręczą mnie myśli, jak przyjmą to dzieci, czy nie będą miały nieprzyjemności. One dopiero co poznają świat. 10 lat to za mało na takie przeżycia...

Dzieci zazwyczaj przyjmują wszystko tak jak jest :) ale ważne też żeby rodzice nie robili przed nimi z tego problemu... Plus psycholog dla Ciebie i może dla dzieci to też dobra opcja (ale to już przedmówcy pisali).

zagubiona_zona napisał/a:
Zaraz ktoś mnie skrytykuje, że wygląd nie ma znaczenia. Może i tak, ale płeć już tak.

Nie wiem, to chyba tylko aseksualiści mogliby skrytykować ;) (uważam, że nawet biseksualista może się zakochać w kimś konkretnym i niekoniecznie tak łatwo przyjąć "zmianę" płci).
Wiesz... możesz być z nią jako przyjaciółka, ale uważam że nikt nie powinien Cię krytykować jeśli stwierdzisz, że do związku potrzebujesz mężczyzny (i że to jest dla Ciebie ważne i że chcesz ułożyć sobie życie z kimś innym).

zagubiona_zona napisał/a:
Ja nie mam prawa do niczego, ponieważ wszystkie te dobra zostały zakupione z darowizn, a darowizny przekazywane jemu wiązały się ściśle z życiem rodzinnym.

Nie jestem specjalistą od prawa, ale myślę, że jednak masz - w końcu Twój wkład w ten związek też był, nawet jeśli nie materialny.
Zdaję sobie sprawę, że to trudna sytuacja, ale ta akurat kwestia nie ma wiele wspólnego z transseksualizmem - ludzie się rozstają też z innych przyczyn (czasami gorszych, czasami rozstają się w gniewie i nienawiści) i też muszą sobie te sprawy materialno-finansowe jakoś poukładać...
_________________
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2021-11-06, 07:46   

Ze swojej strony dodam tylko tyle, że znam osobiście rodziny, gdzie oboje opiekunów jest tej samej płci. Oczywiście są to związki z założenia homoseksualne i nie ma porównania do twojej sytuacji na tym polu. ALE, są w tych związkach dzieci i nie dzieje im się krzywda, tak ze strony rodziców, jak i otoczenia. Należy jedynie odpowiednio takie otoczenie wybrać. Nie może to zatem być Pcim dolny, czy też warszawski Targówek.

Twoją sytuację znam z autopsji, jednak jest mi trudno o niej mówić publicznie. Nie wiem nawet, czy zdecydowała bym się o niej rozmawiać z zupełnie obcą osobą.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-11-06, 22:44   

zagubiona_zona napisał/a:
Jeśli chodzi o to że czuję się wykorzystana, to raczej chodziło mi o takie prozaiczne znaczenie. Nie potrafię zrozumieć, że jeżeli ktoś wie, że coś jest z nim/nią nie tak, to dlaczego decyduje się na dzieci?


zagubiona_zona napisał/a:
A ja uważam, że zostałam oszukana na samym początku, uważam też że zostały oszukane moje dzieci... Wiem, że to straszne, ale niestety czuję się wykorzystana. Moja partnerka chciała pokazać wszystkim, jak to potrafi założyć rodzinę, być wspaniałym mężem i ojcem...


Statystyki pokazują, że od 25% do 50% osób transpłciowych ma biologiczne dzieci. Częściej trans kobiety i osoby, które zaczynają tranzycję w późniejszym wieku.

Jest multum powodów. Myślisz sobie, że transpłciowość jest taka rzadka, więc w Twoim przypadku to tylko chęć założenia sukienki i makijażu od czasu do czasu. Ktoś Ci mówi, może nawet sama zaczynasz wierzyć, że ślub i dzieci wyleczy Cię z poczucia bycia kobietą. Dowiadujesz się o tym, na ile trudna jest tranzycja, więc stwierdzasz, że chyba jesteś zbyt słabą jednostką, by w ogóle zaczynać, to równie dobrze możesz podążać ścieżką przypadającą w naszym społeczeństwie osobom Twojej płci określonej po urodzeniu.

To znaczy, absolutnie nie dziwię się, że czujesz się oszukana, natomiast nasze społeczeństwo sprawia, że podobne historie dzieją się cały czas. Z gejami i lesbijkami podobne.

wendigo napisał/a:
zagubiona_zona napisał/a:
Ja nie mam prawa do niczego, ponieważ wszystkie te dobra zostały zakupione z darowizn, a darowizny przekazywane jemu wiązały się ściśle z życiem rodzinnym.


Nie jestem specjalistą od prawa, ale myślę, że jednak masz - w końcu Twój wkład w ten związek też był, nawet jeśli nie materialny.


Niestety to możliwe. Darowizny na rzecz tylko jednego małżonka trafiają do jego majątku odrębnego, a przy rozwodzie dzieli się tylko majątek wspólny. Można ewentualnie zbadać, czy Zagubionej Żonie nie przysługuje jakieś roszczenie o zwrot nakładów koniecznych (np. na dom/mieszkanie).
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2021-11-07, 00:01   

Tyle, że zagubiona pisze o negatywnej reakcji ojca jej męża, zatem jej obawy o zostanie bez darowanego majątku mogą się spełnić prędzej niż nam się wydaje.

Z drugiej strony, dysponowanie darowizną należy do obdarowanej, nie zakładała bym z góry, że zachłannie nie będzie się chciała dzielić z najbliższymi.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7093
Wysłany: 2021-11-09, 13:24   

Zagubiona Żono.

Nie mam zamiaru ciebie dołować, ale jeżeli, jak piszesz, jesteś w 100% heteroseksualna, to raczej nie wróżę wam szans na przetrwanie tego związku.

No chyba, że waszą wzajemną relację postrzegasz jako na tyle cenną i unikalną, że byłabyś w stanie zrezygnować dla niej z seksu, a w każdym razie z satysfakcjonującego seksu. Bo w sumie różni są ludzie i różne mają priorytety, ale większość naszej populacji zapewne by tak nie umiała.

Myślę, że twoje obecne myślenie wynika w dużej mierze z tego, że jesteś po prostu zakochana, tyle tylko, że zakochana w osobie, której już nie ma, a ściślej rzecz biorąc, której tak naprawdę nigdy nie było. I od uświadomienia sobie tego faktu i pogodzenia się z nim wypadałoby tutaj zacząć i dopiero na takiej podstawie podejmować dalsze decyzje.

Nie masz obowiązku bezwarunkowo i na wszelkie możliwe sposoby wspierać partnerki w sytuacji zmiany płci, zachowywać się wbrew własnej orientacji seksualnej, na dłuższą metę z resztą i tak nie będziesz do tego zdolna. Podobnie jak twoja była męża nie była zdolna w nieskończoność utrzymywać fikcji bycia mężczyzną, mężem, ojcem, etc. Związek ludzi to jednak pewien układ, układ który opiera się na określonych założeniach i jest formą niepisanej umowy, a w przypadku małżeństwa to w sumie nawet pisanej. Jeśli zmieniają się jakieś zasadnicze warunki tej umowy strony mogą od niej zwyczajnie odstąpić.

W zupełności wystarczy, jeżeli nie przestaniesz w swoim byłym mężu widzieć człowieka i nie poświęcisz większości swojej energii na zemstę i próby szkodzenia obecnemu/byłemu małżonkowi. Oczywiście domyślam się, że ona najpewniej chciałaby zachować wasz układ i marzyłaby jej się pełna akceptacja z twojej strony bez zmiany charakteru relacji, ale no... ani tego nie musisz, ani nawet nie musisz być w stanie. I z tego, co tutaj piszesz, wnioskuję, że najpewniej w stanie nie będziesz.


Wasze rozliczenia materialne, to osobna kwestia i w sumie nie mająca wiele wspólnego z transseksualizmem. Na ten temat proponuję poszukać informacji na jakichś forach rozwodowych albo np. na netkobiety.pl. Tam zapewne doradzą ci w tej materii coś więcej i lepiej. By my tutaj, to tylko proste transy jesteśmy ;)

I nie załamuj się. Nawet jeśli życie nas mocno poturbuje, zazwyczaj dajemy później radę ponownie się pozbierać. Gdybyśmy nie dawali, to ten gatunek zapewne od dawna by już nie istniał :)
_________________
Freja Draco
 
 
zagubiona_zona
użytkownik
zagubiona_zona_m-k

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 2
Posty: 20
Wysłany: 2021-11-09, 13:51   

Dziękuje Wam, dziękuję Wam wszystkim za dobre słowa, rady etc.
Sytuacja materialna, którą poruszyłam, nie jest do końca moim głównym problemem. To tylko tak przy okazji poruszyłam, gdy już wszystko "weszło" mi na głowę. Nieraz jak człowiek nie ma już sił to zaczyna wszystko wyolbrzymiać. A ja tak się momentami czuję. Tak jakby moja głowa tego nie przyjmowała. Często łapie się na tym, że próbuje o tym wszystkim zapomnieć, by przez chwilę żyć tak jak kiedyś. Patrzę na swojego męża i widzę w nim tego samego człowieka co 11 lat temu... Niestety szybko to mija bo wiem, że to najprawdziwsza kobieta... Boję się jej o tym wszystkim powiedzieć, bo wiem jak ją to zrani. Widzę jak się stara, jak walczy o mnie... A ja... ja cały czas prowadzę ze sobą wojnę. Przychodzą momenty, że już wiem co dalej robić, ale po chwili znów tego nie pojmuję. Jest mi ciężko... Próbuję żyć i cieszyć się teraz każdą chwilą. Ale na jak długo starczy mi sił? Nie wiem... Cały czas walczę...
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7093
Wysłany: 2021-11-10, 00:38   

Cytat:
Już bez przesady z tym seksem. Jak wielką rolę on odgrywa w codziennym życiu.

Dla jednych mniejszą, dla innych większą. Myślę jednak, że dla większości ludzi jest to dosyć istotna kwestia.

Poza tym płeć drugiej osoby jest też czynnikiem warunkującym pociąg romantyczny i jeśli ktoś nie jest biromantyczny, to nie będzie w stanie czuć tego samego do osób tak jednej, jak drugiej płci.

Wiem, że często tu się pojawiają twierdzenia, że przecież to nadal ta sama osoba, w której się zakochaliśmy, ale to nie do końca jest prawda. To trochę tak, jakby zakochać się w postaci, granej przez aktora odmiennej płci. Po zdjęciu charakteryzacji i póz będących elementem roli, ten ktoś nie musi już wywoływać u nas motyli w brzuchu, nawet jeśli nadal cenimy jego/ją jako człowieka.
_________________
Freja Draco
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7093
Wysłany: 2021-11-10, 00:47   

zagubiona_zona napisał/a:
A ja... ja cały czas prowadzę ze sobą wojnę.


Żono, obejrzyj sobie etapy adaptacji do nowej sytuacji:
https://bliskochorego.pl/emocje/etapy-adaptacji-do-trudnej-sytuacji.html

Podobne etapy występują w kontekście choroby, śmierci bliskiej osoby, rozwodu itp.
Niestety musisz przejść przez ten proces. Zrozumienie, co się z tobą dzieje pewnie ci trochę pomoże, ale też nie rozwiąże problemu. To jest coś, co po prostu układa nam się w głowie, zanim ponownie staniemy się gotowi do życia i do tego, żeby ponownie czerpać z tego życia radość.

Przed tobą noc, może nawet dosyć długa, ale żadna noc nie twa wiecznie.
_________________
Freja Draco
 
 
Freddie86
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: on
Punktów: 4
Posty: 60
Skąd: Kraków (okolice)
Wysłany: 2021-11-15, 02:54   

Freja napisał/a:
zagubiona_zona napisał/a:
A ja... ja cały czas prowadzę ze sobą wojnę.


Podobne etapy występują w kontekście choroby, śmierci bliskiej osoby, rozwodu itp.


Freja ma rację, to trochę tak jakby Twój mąż zmarł.
Trzymam za Ciebie kciuki, żeby udało Ci się poukładać to sobie.
Tak jak inni polecam wizytę u psychoterapeuty. Ja jestem K/M, a oprócz tego parę innych problemów. Od pół roku chodzę na terapię psychologiczną i jest lepiej. Na początku myślałem, że tego nie przetrwam, ale leki od psychiatry plus terapia i powoli układam swoje życie.

Co do przetrwania związku, to przypomniała mi się historia Elliota Page'a. Najpierw jako Ellen (aktorka, która grała w "Juno") zrobiła coming out i wyznała, że jest lesbijką i weszła w związek małżeński z kobietą. Po pewnym czasie Ellen odkryła, że nie jest homoseksualną kobietą, tylko mężczyzną hetero. Mimo, że żona wspierała Elliota, to niestety związek nie przetrwał.
_________________
Peace & Love
All You Need Is Love
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 538
Wysłany: 2021-11-15, 17:22   

Freddie86, cieszę się, że jest lepiej :-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 9