Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Detranzycje i inne przerażające rzeczy
Autor Wiadomość
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-28, 17:28   Detranzycje i inne przerażające rzeczy

Powoli (również dzięki waszej pomocy) zaczynam dochodzić do sedna swojego transseksualizmu. Dużo moich wątpliwości się już rozwiało i chcę wreszcie podjąć jakąś poważniejszą decyzję (mam wsparcie w rodzinie i właściwie ode mnie zależy, kiedy zdecyduję się na rozpoczęcie terapii).
Niestety, jak to zauważyłem już nie raz w swoim życiu, gdy tylko przez chwilę uda mi się poczuć pewniej we własnej skórze, zaraz pojawiają się okoliczności, które prowokują mnie do ponownego kwestionowania moich przekonań...ostatnio był to znaleziony w Internetach tekst o detranzycjach...Ba, o ostatnim "wysypie detranzycji". Podobno to zjawisko jest coraz częstsze z jakiś tam przyczyn i niestety jego świadomość skutecznie podburza moją pewność siebie...
No bo to jest tak: niby jesteś pewien, że tak, to ty, w tej płci faktycznie się odnajdujesz, jest niewyobrażalnie lepiej niż w roli biologicznej...Ale potem ktoś ci mówi: uważaj, musisz mieć 100% pewności przed podjęciem tranzycji, że nie będziesz tego żałował. No i podłamanie: jak to, skąd ja niby mam wytrzasnąć to 100% pewności? Wiedząc, że gdzieś na świecie ludzie się "rozmyślają" i wracają do roli biologicznej nie wiem czemu.
I chociaż niby wiem, czego chcę, to cały czas mam w głowie pytanie: "A co, jeśli jednak będę tego kiedyś żałować?" albo gorsze: "Co, jeśli to tylko chwilowe odczucie?"
Tak, to prawda, że swojego transseksualizmu jestem świadomy dopiero od pół roku. Ale nigdy nie było mi dobrze w roli dziewczyny. Byłem inny, coś stale nie pasowało. Teraz wreszcie mam wrażenie, że odkryłem, kim jestem i nic tego nie zmieni...A jednocześnie się boję, że MOŻE JEDNAK. No i jak tu żyć? :roll: Myślicie, że dobrze by było może jeszcze zaczekać z podjęciem decyzji, żeby później uniknąć rozczarowań?
Pomimo tego, że nie widzę teraz, by była dla mnie jakakolwiek inna opcja i pomimo, że chciałbym mieć to już za sobą i zacząć normalnie żyć...Kurde, nie wiem. pomuszće, pls :-/
 
 
eMily_Mae
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-28, 18:34   Re: Detranzycje i inne przerażające rzeczy

U mnie jest tak, że nie było mi dobrze w roli "normalnego" chłopaka, ani też nie było(by) mi dobrze w roli "typowej" dziewczyny. Dlatego, ostatecznie nie wybieram żadnej z tych opcji i jestem pomiędzy jednym a drugim. I tak jest mi najlepiej, raz jak biorą mnie za (andro)chłopaka, raz dziewczynę. Może to powiedzonko odnosi się do czegoś innego, ale w tym przypadku się sprawdzi : Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek :-P :-P :-P
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-28, 20:58   

Zawsze są jakieś obawy, a część ludu po prostu traktuje własne odczucia podejrzliwie, część zawsze będzie roztrząsać miliard razy, chociaż doskonale wie. Nie wierzę w 100% pewności przy żadnej decyzji, a co dopiero takiej, co niesie za sobą sporo skutków, które mogą być stresujące.
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-28, 23:01   

Czołgu napisał/a:
skąd ja niby mam wytrzasnąć to 100% pewności?

Bo to nie o pewność tutaj chodzi a o świadomość i odpowiedzialność za swoje posunięcia. Możesz być pewny na 100%, że chcesz lody waniliowe a potem stwierdzić jednak czekoladowe były by lepsze. Ale możesz świadomie i konsekwentnie podjąć decyzję " decyduję się na waniliowe i nawet jeśli mi nie posmakują to je zjem bo to świadomy i odpowiedzialny mój własny wybór. Problem pojawia się jak takiego wyboru dokonują osoby nieodpowiedzialne.
 
 
Iryd
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 349
Skąd: znad morza
Wysłany: 2015-05-28, 23:58   

Jakbym o sobie czytał, tak mam pewność 100% od dobrych paru lat ale nie jestem w stanie ruszyć z miejsca bo boje się podejmować decyzji a chyba bardziej to się boję ludzi naokoło. Ale tylko wariaci nie mają wątpliwości więc to chyba dobrze jakieś mieć i poczekać trochę dłużej.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 00:49   

@Czolgu:

Poczekalabym na twoim miejscu skoro masz takie watpliwosci. Mysle ze jestes jednak nie w takiej zlej sytuacji, bo np nie musisz sie spieszyc ze wzgledow hormonalnych jak to u mk jest. Do tego piszesz, ze masz wsparcie rodziny i ze sam boisz sie zrobic ten Krokodil na przod.

Moja rada jest taka: Przemysl to na spokojnie raz jeszcze i jak bedziesz pewny to przemysl raz jeszcze odpoczatku. Uwzgledniajac wszystkie "za" i "przeciw" i jak poznasz odpowiedz to sie tego trzymaj i dopoki nie zabrniesz w nieodwracalne w skutkach pole powtarzaj sobie czasem te argumenty.
A co do innych i ich twierdzen. Niech sobie twierdza, zapomnij o nich - Ty masz wlasne zycie - walcz o nie.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-29, 10:30   

Ja też bym poczekała skoro to sprawa od pół roku i masz wątpliwości.

Z własnego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że to, że nie jest Ci dobrze w roli dziewczyny nie musi oznaczać ts. Jeśli to się sprowadza do tego, że czujesz się chłopakiem czy czymś innym, i właśnie z tego wynika dyskomfort, to tak, jest to ts i tranzycja Ci pomoże. Jeśli natomiast chodzi o coś innego, nawet szeroko rozumianą sytuację społeczno-rodzinną czy gender kobiecy w naszym społeczeństwie (m.in. rola opiekunki ogniska domowego, rola księżniczki w wieży, heteronorma, rola ozdoby, zakaz zachowywania się "jak facet", normy wyglądu), to lepiej przepracować problem i go rozwiązać, co nie zawsze jest proste. I nie zawsze taki problem z genderem jest łatwo zauważalny.

Anegdotka: kiedyś tak się zaplątałam, że pałałam wręcz transową nienawiścią do własnej macicy i zupełnie serio chciałam nie być dziewczyną i się jej pozbyć, ale po pewnym czasie się okazało, że narząd, choć nieprzyjemny w posiadaniu przez kilka dni w miesiącu, to Bogu ducha winny. Problem stanowił obraz kobiety i jakąś dziwną logiką wszystko przypisałam rolę płciową w całości - macicy, biodrom.

Od strony ts nie powiem Ci jak to wygląda. Nie jestem ts. Mogę Ci tylko pokazać, jak wygląda błąd w rozumowaniu i zbyt sztywne pojmowanie płci, i że może prowadzić do nieszczęścia.

Do ewentualnego wykluczenia "pomyłki" mogę Ci tylko doradzić spróbowanie bycia nawet skrajnie nienormatywną dziewczyną czy męskim/androgynicznym gq/nb bez tranzycji i jak Ci się to widzi, o ile jest lepiej lub nie jest lepiej.

A że się boisz to zupełnie normalne. Nie sądzę, że jest tu ktokolwiek, kto się tranzycji nie bał.
 
 
Sig
użytkownik
Użyszkodnik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 2
Posty: 152
Skąd: glasvegas
Wysłany: 2015-05-29, 20:36   

Gabi napisał/a:
Czołgu napisał/a:
skąd ja niby mam wytrzasnąć to 100% pewności?

Bo to nie o pewność tutaj chodzi a o świadomość i odpowiedzialność za swoje posunięcia. Możesz być pewny na 100%, że chcesz lody waniliowe a potem stwierdzić jednak czekoladowe były by lepsze. Ale możesz świadomie i konsekwentnie podjąć decyzję " decyduję się na waniliowe i nawet jeśli mi nie posmakują to je zjem bo to świadomy i odpowiedzialny mój własny wybór. Problem pojawia się jak takiego wyboru dokonują osoby nieodpowiedzialne.


Podpisuję się pod Gabi.

Twierdzę, że każde poważne decyzje podejmujemy w zależności na stan obecny, nigdy nie możemy być niczego do końca pewni. Sami zmieniamy się całe życie.

Co do detranzycji, to jest naprawdę mało osób które podjęły się tranzycji w pewności 100% transseksualizmu a potem okazują się 100% cis. Owszem, słyszałem o kilku takich osobach, jednak większość to osoby które po prostu nie są stricte transseksualne i znajdują siebie, więc to pozytyw :P .
_________________
[/justify]

[/center]
 
 
 
Fizia
moderator
MK

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Punktów: 22
Posty: 386
Skąd: UĆ
Wysłany: 2015-05-30, 07:27   

No wiesz- jak biologiczny facet przechodzi tranzycję i ucina sobie po niej jądra to odkrycie, że jednak jest mężczyzną a nie kobietą może być bardzo tragiczne :(
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-05-30, 09:47   

Poczekanie jakiś czas/przemyślenie sprawy bez nakręcania się transowymi forami może mieć sens. Ja weszłam na leczenie dopiero po kilku latach roztrząsania tematu, ale nie miałam żadnych wątpliwości czy żalu (choć efekty mogłyby być trochę lepsze jak na start w w. 19 lat).
 
 
Misia_m
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Posty: 40
Skąd: Zagł(ą/ę)bie
Wysłany: 2015-05-30, 13:51   

Fizia napisał/a:
No wiesz- jak biologiczny facet przechodzi tranzycję i ucina sobie po niej jądra to odkrycie, że jednak jest mężczyzną a nie kobietą może być bardzo tragiczne :(


To jeszcze nie jest źle, Testosteron w zastrzykach i po sprawie. Tyle, że będzie bezpłodny.
Gorzej by było po SRS. Resztę można w razie czego próbować jakoś odkręcać :P

Kurcze, już ponad 3 miesiące wcinam sobie 1 diane dziennie i czasami mam wrażenie, że zmuszam się do tranzycji, choć nie wyobrażam sobie życia jako facet. No i całkiem dobrze mi w roli kobiety :P
Nie potrafię sobie wyobrazić jak miałabym funkcjonować w razie takiej detranzycji. Wydaje mi się, że właśnie takie "głupie" wątpliwości spowodowane wstydem z powodu bycia ts, obawy przed reakcją rodziny/ społeczeństwa leżą u podstawy tego strachu. Jak czujesz się dobrze
w "nowej" roli to chyba nie ma się czym za bardzo martwić. No i jak ci się do tej pory nie odwidziało to też chyba ok :P
_________________
Najwyższa Izba Prezesa nie potrzebuje podpisu!
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-05-30, 19:31   Re: Detranzycje i inne przerażające rzeczy

W sumie przychylam się do zdania tych, którzy piszą, że odnośnie niczego nie można mieć 100% pewności, tak po prostu jest :)

Czołgu napisał/a:
ostatnio był to znaleziony w Internetach tekst o detranzycjach...Ba, o ostatnim "wysypie detranzycji". Podobno to zjawisko jest coraz częstsze z jakiś tam przyczyn i niestety jego świadomość skutecznie podburza moją pewność siebie...

Jaki wysyp? jaki artykuł :shock: o żadnym wysypie detranzycji nic nie wiem :lol: nawet nie wiem nic o choćby jednej detranzycji :P (no może o jednej raz czytałem, pewną niemiecką stronę dla TS prowadził facet, który przeszedł drogę m->k->m ale on nie żałował, był zadowolony ze wszystkiego co przeżył i dobrze mu z tym było).
_________________
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-05-30, 19:49   

Nie chcę tutaj rozbijać poprzednich wypowiedzi. Ale przypomniałam sobie jak jakiś czas temu sama zaczynałam brać hormony. Bardzo tego chciałam. Ale cholernie się bałam i pierwszy dzień HRT nie był w cale najlepszym dniem mojego życia - a jednym z smutniejszych, bo wiedziałam, że jak wezmę te tabletki to nie ma odwrotu - stracę wszystko no i tak się stało... Natomiast wiedziałam, że chcę tego co hormony mogą zmienić i na co wpłynąć. Ale pewności na 100% nigdy się nie ma. Nie ważne co się robi, niestety. Też najpierw sama uciekałam od tematu przez wiele lat próbując różnych innych rzeczy by wiedzieć, że spróbowałam wszystkiego co było mi znane. Zresztą ode mnie nie dowiesz się o cudownych właściowściach hormonów. Bo one tylko pomagają, to co się zmienia to różnie bywa, w moim przypadu na przykład uregulowały gospodarkę hormonalną i bardziej pomagają w tranzycji niż działają cuda. A kwestie jak odbiór, wygląd i passing to efekty ciężkiej pracy nad samą sobą i tego hormony nie zrobią za ciebie, mogą jedynie pomóc - jednym bardziej - innym mniej albo nawet czasem i wcale... No i zmiany które zachodzą są w dużej części nie dowaracalne. Więc przynajmniej muszisz być pewny że to jest właśnie to czego chcesz i się z tym liczyć, że jeżeli kiedyś miało by się to zmienić, to pewnych rzeczy nie naprawisz bo nie będzie już czego naprawiać.

A jak chodzi o funkcjonowanie w społeczeństwie. To nie musisz koniecznie przechodzić korekcji płci by funkcjonować tak jak chcesz. Możesz też nauczyć się funkcjonować tak jak chesz bez zmiany ciała jeżeli na przykład nie jest to dla ciebie absolutnie niezbędne. Więc jak widzisz, są różne drogi i różne możliwości. Natomiast nie uważam że hormony to cudowny lek na szukanie siebie. One są jak coś dla ludzi zdeterminowanych i w ostateczności a nie do próbowania co będzie pasować a co nie.
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-30, 20:51   

Swan napisał/a:
Do ewentualnego wykluczenia "pomyłki" mogę Ci tylko doradzić spróbowanie bycia nawet skrajnie nienormatywną dziewczyną czy męskim/androgynicznym gq/nb bez tranzycji i jak Ci się to widzi, o ile jest lepiej lub nie jest lepiej.

No właśnie sęk w tym, że już od ponad 2 lat funkcjonuję jako skrajnie nienormatywna dziewczyna i niestety źle mi w tej roli. Od początku, gdy tylko postanowiłem, że zacznę się nosić w stylu "tomboy" (co było jakieś 3 lata temu), czułem się niby sobą, a jednak nie do końca...Wpadłem łatwo w pułapkę robienia na siłę "męskich" rzeczy - nawet tych, które mi nie odpowiadały, np. zapisałem się na rugby, co okazało się sportem zupełnie nie dla mnie ale zmuszałem się do uprawiania go, bo tak bardzo chciałem zakopać w sobie najmniejsze pierwiastki kobiecości...Posunąłem się nawet do tego, że zamiast skończyć z dobrym wynikiem gimnazjum i pójść do porządnego liceum, by - chyba samemu sobie - udowodnić, jak bardzo jestem "męska", olałem naukę i udałem się do technikum samochodowego, gdzie już pierwszego dnia wdałem się w bójkę z chłopakiem z ostatniej klasy po tym, jak zawołał do mnie "ty pedale" czy coś w tym stylu. Masakra, ze szkoły przeniosłem się po miesiącu i wiedziałem, że bardzo utrudniłem sobie start w szkołę średnią...Ale już pomijając to... :-|
Będąc, a raczej grając supermęską kobietę nienawidziłem samego siebie...i nienawidziłem ludzi dookoła. Irytowały mnie strasznie zarówno "kobiece kobiety" bo nie umiałem zrozumieć, jak można w ogóle chcieć być kimś takim, jak one, jak i drażniły mnie "chłopczyce" bo, porównując się do nich, czułem, że nie jestem wystarczająco męski.
Transseksualizm w moim życiu przewijał się rzadko i zazwyczaj olewałem go bądź tłumiłem myśli na jego temat. Dopiero pod koniec zeszłego roku zdecydowałem się stawić mu czoła.
Następne parę miesięcy było cholernie trudnym okresem podczas którego próbowałem zrozumieć siebie samego. Myślałem o tym dzień i noc...W końcu, jakoś na wiosnę, doszedłem do porozumienia ze sobą. Powiedziałem sobie: już wiem. Już wiem, skąd ta nienawiść do siebie i całego świata. Skąd to ciągłe poczucie bycia nie-sobą. Nie jestem kobietą. Jestem facetem. Ba, i to jakim! Dopiero, gdy dotarło do mnie, że mogę faktycznie być transseksualistą, poczułem ulgę. Odpuściłem sobie i...po raz pierwszy od tych kilku lat odważyłem się (paradoksalnie) odkryć w sobie pierwiastek kobiecy :->
Dopiero gdy zacząłem postrzegać siebie jako faceta, poczułem, że jestem wolny. Że już nie muszę nikogo udawać. Że jeśli jestem mężczyzną, to automatycznie wszystko, co robię, jest męskie. I - wierzcie lub nie - po raz pierwszy z tej okazji postanowiłem kupić sobie błyszczyk :lol: I porzucić paskudne luźne dresy, które okazały się nie być w moim stylu ale po prostu wcześniej je nosiłem bo pasowały mi do wizerunku chłopczycy. Esktremalnie niekobiecej. Ten wizerunek mnie wykańczał. Bo, jakby na to nie patrzeć, ja jestem w dość sporym stopniu kobiecy i nie boję się do tego przyznać. Teraz. Gdy postrzegam siebie jako chłopaka. Grając dziewczynę, którą tak naprawdę nie jestem, w życiu bym sobie na to nie pozwolił. Teraz mogę się swobodnie wyrażać i czuję, że nic nie zagrozi już mojej męskości. Nie dlatego bo należę do drużyny rugby. Dlatego, że jestem mężczyzną. :-D
No i teraz przechodzę obok kobiet różnych typów na ulicy i - niezależnie od ich ekspresji - czy to bardziej tomboyowej, czy to heteronormatywnej - widzę, że są maksymalnie kobiece i czuję, że tak powinno być. Akceptuję je. I podziwiam. Wreszcie.
O tranzycji marzę nie dlatego (przepraszam, nie tylko dlatego), że chcę funkcjonować społecznie jako 100% facet. Już teraz mam dość dobry passing. Nie akceptuję natomiast (od małego) pewnej istotnej części mojego ciała. Przeraża mnie ona i rzeczywiście (jak ten TRU TS :roll: ) nienawidzę jej. Mam na myśli moje narządy płciowe. Chcę hormonów i chcę operacji. Ale nie bynajmniej po to, aby sobie coś udowodnić. Po prostu chcę przestać odczuwać dyskomfort związany z moim ciałem i czuć, że pasuje ono do tego, kim się czuję :->
Sorry za długi post btw. 8-)
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-05-30, 20:58   

Ojej...strasznie długie...no musisz to wszystko przemyśleć.
..
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-05-30, 21:39   

Czołgu napisał/a:
Dopiero gdy zacząłem postrzegać siebie jako faceta, poczułem, że jestem wolny. Że już nie muszę nikogo udawać.

Dokładnie! Możesz robić, co chcesz, ponieważ możesz to robić, a nie dlatego, że uważasz, że tak ci akurat - z takich czy innych powodów - wypada :)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-05-31, 00:54   

Czołgu napisał/a:

O tranzycji marzę nie dlatego (przepraszam, nie tylko dlatego), że chcę funkcjonować społecznie jako 100% facet. Już teraz mam dość dobry passing. Nie akceptuję natomiast (od małego) pewnej istotnej części mojego ciała. Przeraża mnie ona i rzeczywiście (jak ten TRU TS :roll: ) nienawidzę jej. Mam na myśli moje narządy płciowe. Chcę hormonów i chcę operacji. Ale nie bynajmniej po to, aby sobie coś udowodnić. Po prostu chcę przestać odczuwać dyskomfort związany z moim ciałem i czuć, że pasuje ono do tego, kim się czuję :->

No to chyba masz swoją odpowiedź :)

Z tą wolnością to też Cię rozumiem :)
_________________
 
 
Rockman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Punktów: 62
Posty: 454
Wysłany: 2015-05-31, 01:49   

Czołgu, w odpowiedzi na twojego długiego posta:
Poczynając od mojego bardzo wczesnego dzieciństwa, paliłem lalki w piecu (rodzice nie mogli dojść co się z nimi dzieje) po czym strzelałem z łuku w indiańskim pióropuszu. Generalnie tak miło minęło mi dzieciństwo. Potem zaczęło się gimnazjum w którym cierpiałem katusze zadręczając się, na jaką chorobę umysłową jestem chory. Gdy zaczęło się liceum, poznałem pewną [terefere] dziewczynę, potem to wiecie poleciało. Postanowiłem, że jestem w takim razie less, hurra to jednak nie choroba. Wszystko było ładnie i pięknie. Pewnego dnia, po znacznym zacieśnieniu znajomości, z niemałym trudem po raz pierwszy w życiu oświadczyłem komukolwiek, że czuje się facetem od zawsze i sumie trudno mi to już dłużej ukrywać przed nią. Była zaskoczona, ale stwierdziła, że raczej preferuje facetów, więc jakby nie było, mój mały sukces. Tu następuje, sielankowy okres, po czym w praniu wychodzi że dziewczyna ma problemy ze sobą jak stąd na księżyc (fobie społecznie, borderline, ogółem najgorszemu wrogowi nie życzę). Dwoję się i troję żeby pomóc jej z tego wyjść ale to ja zaczynam być wrogiem i jest tylko coraz gorzej. Stwierdzam, że nie daje rady ciągnąć dalej tej szopki (dla wszystkich z zewnątrz jesteśmy koleżankami, dopiero za zamkniętymi drzwiami jest fuck love story) Ona cały czas powtarza sentencje w stylu " W Polsce takie mamy społeczeństwo, polecą na nas z widłami" Udaje jej się na mnie wpłynąć i to bardzo dobrze. Zaczynam się bać. Robię wszystko aby czuć się skrajnie nienormatywną dziewczyną, bo przecież taki trans w tym naszym polskim społeczeństwie będzie wbity na pal, przy lesbijkach to pikuś...Trwa to 3 lata. Po czym załamuję się, nie wiem co jest juz dobre a co złe (Poprzez posiadanie znajomych byłem posądzany o zdradę w dość widowiskowy sposób, wtedy się nie wstydziła mi przypierdolić w twarz przy wszystkich) tracę orientację we wszystkim. Letarguję sobie tak, rozważając metody bezbolesnego zejścia z tego padołu. Po czym stwierdzam, ze idę do mojej dawnej dobrej znajomej (zaniechałem kontaktów na 2 lata, z powodu karczemnych awantur o rzekomą zdradę właśnie( emocjonalną?)), żeby powiedziała mi czy już zwariowałem i dobrze myślę. W skrócie-uratowała mi życie. Oczywiście nie stało się to cudownie od razu i nagle, ale zacząłem wierzyć, że jednak nie zwariowałem. Dochodziłem do siebie z rok. I całe przekonanie o transseksualizmie wróciło. Z potrojoną siłą. Już się nie boję, nikogo. Wiem, że mam jedno życie i chcę je przeżyć na mój sposób. Stare babcie mylące mnie z młodzieńcem przestały mnie przerażać, teraz normalnie się śmieję z tak dobrego passingu: Mam długie włosy(choć ścięte bardzo nietypowo), jak na faceta to dosyć cherlawo z moją wagą, cycki no małe, ale obecne). Ostatnio odkryłem, że mój problem z kupnem ciuchów skończył się w dziale męskim :D 1-3 sklepy i mam to co chcę, przedtem 3 galerie i nic mi nie pasowało.
Dosyć długi ten wątek z dziewczyną, ale chcę pokazać jak łatwo ktoś może wpłynąć postrzeganie siebie, podkopać poczucie własnej wartości. Moim zdaniem, skoro czujesz jak opisałeś wyżej: Rejestruj się do lekarza, żeby wykluczyć inne choroby, od diagnostyki wąsy nie wyrosną :)
 
 
Asaf
użytkownik
K/M


Punktów: 3
Posty: 52
Wysłany: 2015-05-31, 11:27   

Rockman napisał/a:
Poczynając od mojego bardzo wczesnego dzieciństwa, paliłem lalki w piecu (rodzice nie mogli dojść co się z nimi dzieje) po czym strzelałem z łuku w indiańskim pióropuszu.




Ja tam bawiłem się lalkami siostry, ale na podwórku byli sami chłopcy więc bawiłem się w ich zabawy. Zupełnie naturalnie. Nikt mnie za to nie karcił. Ot warunki życiowe. Płeć zachciałem zmieniać w liceum bo była to dla mnie naturalna kolej rzeczy.
_________________
A tak. Bardziej tam: transseksualni.czo.pl
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-31, 19:57   

Hm...to myślicie w końcu, że jednak warto się już teraz pofatygować na diagnostykę, co?
W końcu podobno

Rockman napisał/a:
od diagnostyki wąsy nie wyrosną


:lol:
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-05-31, 22:26   

Ale Czołgu, nikt Tobie nie powie kim jesteś... diagnostyka jest po to by wykluczyć choroby psychiczne... więc... nie wiem czy już teraz warto.
_________________
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-04, 21:12   

Wiem, że nikt nie stwierdzi tego za mnie i nie po to chcę iść na diagnozę. Chodzi o to, że widzę to jako okazję do przedyskutowania tej kwestii od strony psychologiczno-seksuologicznej z kimś, kto się zna na temacie i mógłby mi w ten sposób pomóc nieco rozjaśnić pewnie kwestie i rozwiać niektóre wątpliwości...Dlatego też chyba nawet bardziej zależy mi na nieco dłuższej diagnozie, która dałaby mi większą pewność co do tego, co robię i jakie będą tego konsekwencje niż na takim szybkim 'załatwieniu sobie hormonów". :-) Skoro w przypadku k/m-ów nie ma takiego ciśnienia z rozpoczynaniem terapii, to chyba mogę sobie pozwolić na nieco więcej czasu na przemyślenia...Zwłaszcza, że funkcjonować jako facet można i bez hormonów...Tak mi się wydaje :roll:
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2015-06-09, 15:33   

Czołgu, trochę jakbym czytał o sobie....Wspieram duchowo i mentalnie ;-)

Ja mam jakieś takie (może nieodpowiedzialne) podejście, że nawet jeżeli na diagnozie by nie wyszło, że jestem TS, czy w ogóle facetem....cóż, ja nim pragnę być. I czy ktoś może mi tego zabronić?

Czuję, że wtedy istnieje. I też uważam, że życie mamy tylko jedno. A tożsamość młodych transów, którzy jeszcze nie podjęli leczenia czy żadnych konkretnych kroków medycznych/prawnych wydaje mi się, że łatwo jest podkopywać, bo to dla ludzi którzy się o nas "martwią" (czasem na serio, nie tylko w "") wydaje się najcięższa z możliwych dróg. Liczą, że nam się odwidzi, a my widząc, że nie zawsze życie jak chcemy jest takie proste, też możemy zacząć sobie dawać "Czas na przemyślenia", że może nam się odwidzi....no bo jednak prościej jest być cis niż trans. nie trzeba hormonów, operacji, walki o passing i szacunek społeczeństwa w stosunku do własnej osoby.

Ja nabieram coraz większej pewności, określając siebie jako facet (choć może zniewieściały, choć może bardziej trans-facet niż facet) jak zadaje sobie pytanie: gdybym mógł się urodzić jeszcze raz czy chciałbym się urodzić cis? kim chciałbym bym być? gdybym mógł się "pozbyć" tej transowości i wszystkich atrakcji z tym związanych....otóż jedyna bardziej adekwatna opcja jaka mi przychodzi do głowy to to, że urodziłbym się jako cis-chłopak. po prostu. nie istnieje w mojej głowie obraz siebie jako kobiety.

no ale nie wiem czy Ci to coś pomogło. :-P nie warto się spieszyć tak myślę, i podejmować kroki tylko takie na jakie jesteśmy gotowi, które są w zgodzie z nami, ale też wydaje mi się, że trzeba się uodpornić na opinie innych, żeby nie budzić się codziennie rano z pytaniem o to kim jesteśmy, i że to może zbyt trudna droga. po prostu nikt za nas nie zdecyduje, nikt za nas tego nie czuje. w ogóle jeżeli podkopujemy swoją tożsamość każdego dnia to naprawdę....to może prowadzić to schizofrenicznych stanów.
ale nie uważam, że pójście do specjalisty do zły pomysł...chociażby, żeby właśnie wykluczyć zaburzenia psychiczne i ewentualnie ogarnąć jak one wpływają na naszą płeć psychiczną.
ja mam takie podejście, że jeżeli ja chcę być facetem, to nim będę, niezależnie od tego co powie jakiś lekarz, czy nawet 100 lekarzy. bo ja wiem lepiej :mrgreen: :lol: ...no na serio. i te chęci przecież też znikąd się nie biorą.
mi się wydaje (choć to hipotezy), że lepiej dokonać zmiany na lepsze...czy najlepszą możliwą opcję dla nas w tej chwili...i kiedyś zmienić decyzję, ale być w tym czasie szczęśliwym, i żyć w zgodzie z sobą, niż zawsze tkwić pomiędzy. bo za tym wszystkim często stoi strach przed innymi...czy stratą innych. tak mi się wydaje. przynajmniej ja tak mam, że o bożeee a co będzie jak mi się kiedyś "odwidzi" jednak. no tranzycje to jeszcze zaakceptują ..ale detranzycję?! strach przed odrzuceniem.
Ale to bardziej może mierzę swoją miarą.
...powiedział nie do końca wyoutowany trans... :-P
a na świecie zawsze się znajdą ludzie, którze będą się z nami przyjaźnić nawet jak 5 razy "zmienimy" płeć. i chyba takich warto poznawać.
offtop, sorki :mrgreen:
 
 
Usunięty
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 17:18   

Wizja, że:
Cytat:
a co będzie jak mi się kiedyś "odwidzi"
przeraża mnie na tyle, że stoję w miejscu... Ale jak czytam to forum, widzę, że wiele osób też tak ma. Wiem co powinnam zrobić, ale nic nie robię i zwlekam przez obawy w stylu, co powie rodzina, co z pracą itp.
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2015-06-09, 17:39   

No tak, rozumiem te obawy. Szczególnie o pracę. Np. też się zastanawiam, jak to będzie jak będę "pomiędzy", w czasie tranzycji, może najbliżsi przyjaciele (ekhem, jakbym ich miał na pęczki...no ale) zrozumieją...a jak nie, to trudno przyjaźń się skończy...tak się czasem zdarza, no ale niestety przyjaciel chleba, dachu nad głową nie zapewni. Trzeba zarabiać na siebie. Tzn. najlepiej zarabiać na siebie.
Dlatego ja próbuję się zebrać w sobie, poukładać i przygotowywać do podejmowania decyzji, póki jeszcze mam źródło utrzymania od rodziców, żeby potem swobodniej móc wkroczyć na rynek pracy. Ale wiem, że wielu ludzi nie ma wsparcia od rodziny...a nawet jak ma to i tak czuje, że sami powinni sobie pomóc, wziąć pełną odpowiedzialność. To dla mnie też byłby ideał. Samemu sobie zarobić na hormony/lekarzy i moje "przygody". Wtedy nie ma żadnego długu i może nawet pewna satysfakcja, że sam o siebie zawalczyłem i ponoszę tego konsekwencje....
A to takie błędne koło dla mnie, trochę. Nie mam kasy swojej, więc nie mam hormonów (choć może mógłbym poprosić rodziców..ale nie wiem czy chcę)...a jak nie mam hormonów to ciężko mi znaleźć pracę, bo ja taki średnio cis jestem. W rolach, do których z reguły przyjmują kobiety, czuje się wręcz fatalnie, w typowo męskich zajęciach...no cóż po prostu nie dam rady fizycznie. A wyoutowując się przed pracodawcą...cóż może znalazłbym coś w jakiejś mega LGBT friendly kafejce jakąś robotę. może by sie ktoś zlitował...ale nie! ja nie chcę litości. no więc o prace będzie ciężko póki co...a więc i o płacę, a więc i o hormony...

Rodziną też się trochę przejmuję. choć moje kontakty rodzinne ograniczają się w zsadzie do rodziców, zdanie reszty mi wisi.Rodzeństwa nie mam. A rodzice przyjęli to w miarę na spokojnie...dosyć dziwnie. Ja nie zgłębiam tematu, bo nie chcę im w sumie zmartwień nastręczać. jak ja znajdę pracę itd. itp. Jak ktoś już ma wykształcenie kierunkowe, albo jakiś konkretny fach w ręku i jest w tym dobry, to może docenią go po prostu jako pracownika. I oby też poszanowali jego/jej tożsamość...ehhh. jak ktoś jest jednym z dzięsiątek tysięcy (przyszłych:)) studentów poszukujących pracy ...jak ja...to nie wiem jak to będzie. mogę psuć imidż. większość woli kogoś "normalnego".

Kurde, czasem bym wsiadł w samolot do San Francisco. Life.
 
 
Rockman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Punktów: 62
Posty: 454
Wysłany: 2015-06-09, 21:13   

Misiek napisał/a:


Po prostu nikt za nas nie zdecyduje, nikt za nas tego nie czuje. w ogóle jeżeli podkopujemy swoją tożsamość każdego dnia to naprawdę....to może prowadzić to schizofrenicznych stanów.

Potwierdzam, jestem naocznym dowodem :)
Co do zmian...
To jestem teraz na 2-gim roku studiów inżynierskich, czyli zostało 1,5 do końca. Nie wiem jak zareagują ludzie z roku, na pewno będą gadać, jednak myślę, że już wystarczy mi cierpień z powodu bicia się z własnymi myślami o to że nie jestem sobą i tak jak Ryu pisał (Popodniecają się, pogadają miesiąc i przestaną. Mam nadzieję.) Zostawiam te pół roku na diagnozę (UWAGA: MAM JUŻ SKIEROWANIE!!! :mrgreen: ) a reszta start z hormonami :) Planuję zacząć po tym czasie inne studia, w innym mieście, i chcę tam poznać ludzi w mojej "prawidziwej" formie. Jedno, co nie daje mi spokoju to jedynie dzieci, bo jednak chciałbym kiedyś takie mieć i poważnie rozważam dawstwo, chociaż aktualnie przeraża mnie forma pobrania gamet (punkcją przez pochwę :-/ ...)
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2015-06-10, 01:58   

A rozważacie w ogóle tranzycję bez 100% pewności? To poważny i bolesny krok i warto go moim skromnym zdaniem dobrze przemyśleć/przegadać/przeanalizować/przećwiczyć... bo przechodzenie tego samego w drugą stronę to istna gehenna...
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-06-10, 07:13   

W przeważającej większości jak już ktoś zacznie hrt a mu nie 'spodobają' się zachodzące zmiany to z reguły już wie, że osobą ts nie jest (albo to dla niego za wcześnie)…
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Sig
użytkownik
Użyszkodnik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 2
Posty: 152
Skąd: glasvegas
Wysłany: 2015-06-11, 19:19   

Przypomniałem sobie dobre pytanie mojego psychologa naczelnego, które mi pomogło przestać obsesyjnie myśleć "a co jak jestem szalony?" - otóż spytał mnie co by było gdybym nie mógł przejść tranzycji medycznej. U mnie z passingiem to wóz albo przewóz - zero spłaszczania bo plecy, więc biegam na hormonach z cyckami. Odpowiedziałem, że nic, nadal jestem facetem, byłoby trudno, ale nie chciałbym nikomu kłamać.

Obecnie poznaję ludzi wpierw przez internet, potem bliżej - sądzą żem cis, póki się nie wyoutuję, na co robią 'meh'. Wyjście poza środowisko też pomaga :P .
_________________
[/justify]

[/center]
 
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-18, 19:28   

Dziwna sprawa, u mnie w ostatnim czasie znowu pojawiły się poważniejsze wątpliwości...może nawet nie co do słuszności całej tranzycji, tylko co do tego, czy rzeczywiście czuję się facetem aż tak bardzo. Nie, nie chodzi o to, że nagle "zachciało mi się" być kobietą. Absolutnie nie. To chyba najgorsza opcja z możliwych. Ale nie wiem, czy moje poczucie płci męskiej jest we mnie aż tak silne...Czasami mam ochotę powiedzieć: "Walę to, nie wiem, czym jestem"...Jednocześnie pragnąc posiadać męskie ciało.
W Internecie jest mi poza tym jakoś tak o wiele łatwiej funkcjonować jako chłopak. W "realu" nie umiem się za nic przemóc do męskiego rodzaju, nie chce mi się nawet myśleć o imieniu...Chociaż swojego obecnego nienawidzę.
Trochę mnie martwi ta cała sytuacja bo nie umiem się w sobie odnaleźć. Zadaję sobie pytanie: "Ej, ale tak na poważnie. Kim ty właściwie jesteś? Nie według twojego kariotypu, nie według twojego ciała, nie według ludzi dookoła ciebie. Według ciebie samego."... - I jakoś nie umiem sobie odpowiedzieć. Mam wrażenie, że nieustannie żyję w jakimś kłamstwie przed innymi i samym sobą, choć jednocześnie doskonale wiem, że nie można żyć w kłamstwie nawet nie znając prawdy...Nie wiem...Czy ktoś cokolwiek rozumie z tych moich wypocin? :-/
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-18, 19:42   

Myślę, że dobrze, że zadajesz sobie te pytania. Jakby nie było stoisz przed życiową decyzją i to normalne że masz wątpliowści. Każdy jakieś ma. Co do tranzycji - to bym poczekała jeszcze na Twoim miejscu... I przeczytaj ten wątek raz jeszcze od początku. Masz dużo różnych odpowiedzi, myślę, że kilka może nadal być aktualnych. Co do imienia. To możesz też wybrać inne żeńskie i na nie zmienić, skoro nie potrafisz myśleć o męskim, a tego nie lubisz. Co do tego kim jesteś... Wydaje mi się, że powinieneś akurat to wiedzieć, skoro myślisz na poważnie o tranzycji. Bo potem... Będziesz po i co dalej? Co będzie, jeżeli dojdziesz, że może to jednak nie to, a szkody już będą? Musisz być odpowiedzialny za siebie i swoje życie.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-18, 20:01   

Co do tego czy się naprawdę czujesz mężczyzną, to bym się aż tak nie przejmowała na twoim miejscu. Pomyśl, czego chcesz i jak sobie wyobrażasz przyszłość. Co jest Ci potrzebne. Bardziej w tych kategoriach.
Zadawałam sobie pytanie, kim jestem, zdecydowanie za długo. Nie wiem. To nie jest ważne. Wiem dokąd idę i to się liczy. Nie musisz umieć sobie odpowiedzieć. Część osób ma silne poczucie płci i pojawia się pewna presja, ale nie musisz się jej poddawać.
Są i transi ftm, którzy nie czują się facetami. Nie wiem, chociażby Micah, który pisze bloga Neutrois Nonsense. Przeszedł 1-kę i bierze niską dawkę T, funkcjonuje dla ogółu jako M. Można? Można.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-18, 20:28   

Mam trochę podobny problem :/ kompletnie nie rozumiem takich rzeczy jak tożsamość. Moja "tożsamość" bazuje na kolorze włosów, oczu, wzroście, numerze buta. Płeć kulturowa jest dla mnie nie do ogarnięcia - nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem! Jak? Dlaczego? Po co? Rodzina jako coś więcej aniżeli zbieżność genetyczna jest dla mnie nie do ogarnięcia - nie rozumiem. Co to jest przyszłość? Skąd mam wiedzieć, jaka będzie? Nie umiem chcieć być jakimś w przyszłości - co takie chcenie może zmienić? Jeśli chcesz, to rób coś, a nie sobie wyobrażaj. Jestem teraz, tutaj, a nie za trzy lata gdzieś tam. Nie umiem sobie wyobrazić przyszłości. Czym jest przeszłość? Jak to jest wspominać coś, jak to jest odczuwać nostalgię, jak to jest tęsknić? Czym w ogóle jest tożsamość? Można ją zmierzyć? Wziąć próbkę, wysłać do laboratorium i dostać czarno na białym? Nie można, kurde mol. Nie można nawet rozkręcić, porównać śrubek i trybików ze śrubkami i trybikami innej tożsamości i orzec - tak, konstrukcja ta sama. Zmierzyć, zważyć, pomacać. Jak więc można ją ocenić? Skąd ludzie wiedzą takie rzeczy? ...po co właściwie się określają słowami, skoro nie ma to być chwyt marketingowy? Co to znaczy być X? Albo Y? Jakie to uczucie? Dla mnie to nie ma sensu, nie umiem kompletnie połączyć tych wszystkich słów w jakąkolwiek treścią, to puste, bardzo arbitralne znaki. Zawsze określałem się tym, czym, jak sądziłem, warto się określać, bo tak należy i już, bo jak się użyje złego słowa, to ludzie będą niezadowoleni. Umiem tylko określić się przez zaprzeczenie - no tym to na pewno nie! Nie, w tej szufladce jest tak okropnie, że lepiej zdechnąć, jak nie uda się wydostać. Nic na to nie poradzę raczej, kiedyś myślałem, że moja niechęć do bycia traktowanym jak kobieta to dlatego, że jestem feministką. Nie, nie odwrotnie.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-18, 20:32   

Tożsamość dla mnie to dużo spraw abstrakcyjnych i umownych. Tożsamość płci czy nacji to sprawa kulturowa. Można właściwie jak sięchce ją kreować. Jedni wolą bardziej złożone, niszowe nazwy, inni bardziej proste. Nie ma to znaczenia właściwie dla innych osób poza nami samymi.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-18, 20:46   

Też się miałam za feministkę, taką wyjątkowo wojującą
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-18, 20:47   

Wojujący feminizm jest spoko, myślę, że nie ma po co go odrzucać.
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-06-18, 22:48   

Swan napisał/a:
Pomyśl, czego chcesz i jak sobie wyobrażasz przyszłość. Co jest Ci potrzebne. Bardziej w tych kategoriach.

Myślę, że lepszym jest pomyślenie "jak sobie wyobrażasz teraźniejszość". Na marzeniu o przyszłości można się przejechać.

Hjalmar napisał/a:
Moja "tożsamość" bazuje na kolorze włosów, oczu, wzroście, numerze buta.

Chyba mam podobnie z tożsamością i przyszłością. Czuję się bardziej "sumą wszystkich części" niż czymkolwiek innym i kiedy ktoś mnie pyta o przyszłość, to nie wiem o czym mówi. Może to charakterystyczne dla jakichś autyzmów :P

Cytat:
Czym w ogóle jest tożsamość? Można ją zmierzyć? Wziąć próbkę, wysłać do laboratorium i dostać czarno na białym? Nie można.

Deklaracja. Ale ciężko na tym opierać np. prawo inne niż antydyskryminacyjne (a nawet z tym jest problem).
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-19, 06:39   

Ale większość ludzie wie kim jest bądź poszukuje. Ma jakiś pogląd na siebie. Skąd go mają? Jak coś takiego zdobyć? Bauman twierdzi, że spoko loko, można kupić, ale to tylko ładna metafora. Deklaracje, że jestem tym a tamtym zwykle nie zmieniały niczego poza tym, że przycinałem się do kolejnej szufladki i przejmowałem obcą osobowość wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza. Kiedyś testowałem deklarowanie i zostałem osobą z mniejszości niemieckiej. Nic się nie zmieniło, może poza tym, że stanowiło deklarację i nie niosło już ze sobą próby przestawienia się na kompletnie niemieckość 100%. I co? Mogę tak sobie być z mniejszości niemieckiej albo TS albo facetem, bo tak? Całe to czytanie o tym, że płeć to kwestia społeczna, TG, nieoperacyjnym i szczęśliwym można być, że cała kwestia staje się kompletnie nieinterpretowalna dla mnie i przemawia językiem, którego nie rozumiem, ale którym muszę się na ślepo posługiwać.

Co do samej ewentualności detranzycji, to się jej nie obawiam. Nie umiem. Za daleka perspektywa i niepojmowalna z mojego obecnego punktu widzenia. Tym, czym obecnie fizycznie i mierzalnie jestem, być nie mogę, identyfikować się z tym nie umiem, więc nie mam innej drogi, jak stać się tym drugim.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-06-19, 09:39   

Hjalmar napisał/a:
Ale większość ludzie wie kim jest bądź poszukuje. Ma jakiś pogląd na siebie. Skąd go mają? Jak coś takiego zdobyć?

Z rozmyślania nad sobą, czytania książek, puszukiwań w necie, rozmów z ludźmi, z notowania tego, co ci do głowy przychodzi i wracania do tego, z porównywania własnych i cudzych doświadczeń. W pewnym momencie (prędzej lub... później) suma takich rozważań przekracza pewną masę krytyczną i czujesz, że zaczynasz rozumieć kolejny kawałek siebie, życia i świata.

http://kariera.wsukience....zycie_na_biznes
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-19, 13:06   

Ale jak to robić, by to się zbierało? Nigdy mi się nic nie zebrało, a powyższe praktykuję od 12 lat i przyniosły jedyni decyzję, by nigdy więcej nie próbować określać się słowami. To nie przynosi nic dobrego, tylko kolejne ograniczenia, przez które nie można dojść ze sobą do porozumienia.

I ten artykuł poradniczkowo-bestsellerowy? To a propos czego? Nie widzę żadnego sensownego połączenia z tematem...
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-06-19, 13:47   

Hjalmar napisał/a:
Ale jak to robić, by to się zbierało? Nigdy mi się nic nie zebrało, a powyższe praktykuję od 12 lat

A znasz dużo osób transowych i queerowych?

Hjalmar napisał/a:
I ten artykuł poradniczkowo-bestsellerowy? To a propos czego? Nie widzę żadnego sensownego połączenia z tematem...

A propos tego, że wiedzenie "kim się jest" jest tylko jednym z elementów szerszego rozumienia swoich potrzeb i możliwości. I zasady rozkminiania są tu zwykle podobne.

Osobiście najwięcej zawsze zyskiwałam, kiedy poznawałam ludzi z nowych dla mnie środowisk / grup społecznych. Poznawałam nowe dla mnie dziedziny wiedzy, nowe poglądy. Wtedy świat mi się poszerzał a moje patrzenie na różne kwestie zmieniało.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-19, 14:21   

end_of_words napisał/a:
Wojujący feminizm jest spoko, myślę, że nie ma po co go odrzucać.


Odrzucać? A po co? :-)
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-19, 14:25   

Hjalmar napisał/a:
To nie przynosi nic dobrego, tylko kolejne ograniczenia, przez które nie można dojść ze sobą do porozumienia.

Ograniczenia? Nie, to nie w tą stronę :-) Najpierw dochodzisz do wniosku, czym jesteś, a potem znajdujesz słowo, które temu odpowiada chociaż częściowo (raczej nigdy nie odopwiada w 100,00%). A nie starasz się wypełniać pojęcie. Starasz się być sobą, robić to, co Ci wychodzi naturalnie, a potem dopiero się przyglądasz co z Ciebie jest. Nalepki dla Ciebie, nie Ty dla nalepek :-)
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-19, 16:22   

Hjalmar napisał/a:
Ale większość ludzie wie kim jest bądź poszukuje.

I am who I am.

Nie prościej tak?
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-19, 16:45   

Ale czytam tu, że nie można tak i trzeba mieć tożsamość, i to obowiązkowo. I do tego pomysły na życie, które powinny być nierozsądne i należy przed nimi długo nic nie robić(?). Przestałem cokolwiek rozumieć z tej kwestii ;_; a powinienem rozumieć, inaczej będzie automatyczne zakładanie, że zrobię detranzycję albo nie jest mi dość źle czy co :<
Ale chyba tego się nie przeskoczy :/
 
 
avery
użytkownik


Kim jesteś: tg
Posty: 97
Wysłany: 2015-06-19, 17:02   

Hjalmar, nie wiem, czy cię to pocieszy, ale powiem, że mam trochę podobnie. moja tożsamość płciowa ogranicza się do "nie jestem mężczyzną, nie jestem kobietą, ale mam jakąś płeć... chyba". nie umiem przyłożyć pojęcia płci kulturowej do siebie, chociaż teoretycznie je rozumiem w odniesieniu do innych ludzi. nie uważam tego za problem, po prostu najwyraźniej tak działa mój mózg. nie ma obowiązku posiadania schludnej, poukładanej i dającej się łatwo opisać tożsamości płciowej (ani w ogóle żadnej); niektórzy mają, i super, a niektórzy nie, i to jest ok. tak ja to widzę.
_________________
używam form żeńskich, jestem płci niebinarnej (nie kobietą)

for every warrior down a million born in his place
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-06-19, 20:13   

@Hjalmar
Jeśli mogę coś radzić - daj sobie luz z definicjami typu: kim jestem, co to oznacza, czym to się różni od, itp. Takie parcie jest często na początku: "jak się zaszufladkuję, to świat się zrobi uporządkowany i wreszcie poznam swoje miejsce i wreszcie będzie ok". Oczywiście dopiero po tym, jak się na 100% upewnię, że jestem prawdziwym A, B, C...

Tymczasem można spędzić lata na mnożeniu definicji, rozkminianiu ich aspektów i g... z tego wynika.

Skup się raczej na tym, czego chcesz, czego nie chcesz i jak to pierwsze osiągnąć, a tego drugiego unikać. I tyle.

I jak już osiągniesz to, czego chcesz od życia, to wtedy możesz ew. spróbować to nazwać. Może da się to określić jakimś istniejącym A, B, C, a może nie i wtedy pozostanie ci już tylko powiedzieć coś w stylu: "jestem Hjalmar class".
_________________
Freja Draco
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-25, 20:52   

Hjalmar, wiele z rzeczy, które tu napisałeś odpowiada w zasadzie moim odczuciom...Szczególnie to o trudności w pojęciu, czym właściwie jest tożsamość i w jaki sposób się ją zdobywa. Bo szczerze mówiąc, u mnie to wygląda tak, że kiedy ktoś (jakaś osoba, jakaś nowo poznana grupa) wyznaje jakieś określone poglądy, czy zachowuje się w określony sposób, to mam skłonność przejmowania ich. Chłonięcia jak gąbka. Gdy ktoś powie: "Ja to lubią to i to, czuję się tym i tym" zaczynam powoli mimowolnie myśleć, że ja też właściwie lubię to samo i czuję się tym samym...Nie wiem, czy wyrażam się teraz jasno :-) Ludzie zdają się mieć na mnie zbyt duży wpływ bo po prostu...
Po prostu mam niestety wrażenie, że nie umiem się sam określić, nie wiem, kim jestem, nie wiem, co lubię, nie wiem, czy moje odczucia się liczą i czy można je uznać za "wystarczająco prawdziwe aby były prawdziwe", nie wiem, czego właściwie chcę (wiem za to, czego nie chcę).
Rzeczywiście w podjęciu decyzji a propos tranzycji stoi mi na przeszkodzie głównie problem identyfikacji, tożsamości...Nie czuję się aż TAK pewnie określając się jako chłopak ale jeżeli jest to jedyna (przynajmniej w naszym społeczeństwie) alternatywa dla bycia dziewczyną, to ja jestem pierwszy w kolejce po taką nalepkę. U mnie tranzycja raczej miałaby rozwiązać moje problemy związane z akceptacją ciała. Ja nie chcę tego ciała, kobiecego. Ale jeśli chodzi o płeć kulturową, to jest mi wszystko jedno, dla siebie samego jestem nie wiadomo czym, dla innych, żeby już nie komplikować, niech będę facetem i będzie ok...
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-25, 21:09   

Lustereczko, powiedz przecie!

Witaj w klubie luster. Mamy zniżkę na basen.

To, co opisujesz, znam. Mam tak samo. Ale wpływ ludzi nigdy nie zmienił mojego braku identyfikacji z żeńskością, kobiecością, samiczością i wszystkim co żeńskie, a caluteńkie życie otaczały mnie same kobiety. Może po prostu nie miałem wzoru i takie wychowanie spowodowało u mnie jednobiegunowe widzenie świata? To by była jakaś teoria. Diabli tam, ważne, że wiadomo co jest absolutnie nie do przyjęcia i jak się od tego uwolnić, nie? Jeśli nie wiesz, co lubisz, ale wiesz, czym na 100% nie jesteś, to chyba o czymś świadczy.
Pytanie tylko, co seksuolog na to. TS to tożsamość, a tożsamość ma związek z osobowością, a jak nie rozumie się tego tak podstawowego pojęcia... a kiedyś trzeba to ogarnąć - tylko co będzie, jak się powie prawdę i seksuolog udupi, stwierdzając, że nie ma powodu do tranzycji? Nic tylko pozamykać swoje sprawy i fora z tego świata.
 
 
eMily_Mae
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 06:17   

Nadiyah napisał/a:
W przeważającej większości jak już ktoś zacznie hrt a mu nie 'spodobają' się zachodzące zmiany to z reguły już wie, że osobą ts nie jest (albo to dla niego za wcześnie)…


A jeśli mu się bardzo podobają, a ts jednak nie jest ( nie uważa się za ts )? ;>
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 07:15   

eMily_Mae napisał/a:
Nadiyah napisał/a:
W przeważającej większości jak już ktoś zacznie hrt a mu nie 'spodobają' się zachodzące zmiany to z reguły już wie, że osobą ts nie jest (albo to dla niego za wcześnie)…


A jeśli mu się bardzo podobają, a ts jednak nie jest ( nie uważa się za ts )? ;>


A kobiety, co biorą anaboliki i pakują? To są ts czy nie? Z jednej strony publicznie nie określają się jako trans, z drugiej - diabli wiedzą, bo lubią ten męski image ciała, co im wychodzi...

Trzeba przyznać, że sprawa jest naprawdę bardzo nieuchwytna.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 10:35   

Cytat:
A jeśli mu się bardzo podobają, a ts jednak nie jest ( nie uważa się za ts )?

Są różne problemy z psychiką, które mogą powodować, że ktoś nie akceptuje swojego ciała i swoich cech płci, które nie wiążą się z posiadaniem transpłciowej tożsamości. Do takich przypadków należy między innymi dysmorfofobia która może towaryszyć wielu różnym zaburzeniom psychicznym. Pacjenci z taką formą dysmorfofobii, skoncentrowaną zwykle na jakimś elemencie ich ciała, mogą zgłaszać się do lekarzy z chęcią zmiany płci, brania hormonów, przejścia operacji różnego typu mających usunąć wyróżniające ich płeć części ciała, ale nie odczuwają pragnienia zmiany funkcjonowania w społeczeństwie.

To jest tak, gdy ktoś kto jest biologicznie chłopakiem chce np. zrobić sobie opeację pozbawiającą go penisa, albo innych męskich cech płciowych, ponieważ nie może z nimi żyć, ale nie czuje się kobietą, nie próbuje funkcjonować jako kobieta i nadal się tak przedstawia, mając tożsamość całkowicie męską.
 
 
eMily_Mae
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 18:41   

end_of_words napisał/a:
To jest tak, gdy ktoś kto jest biologicznie chłopakiem chce np. zrobić sobie opeację pozbawiającą go penisa, albo innych męskich cech płciowych, ponieważ nie może z nimi żyć, ale nie czuje się kobietą, nie próbuje funkcjonować jako kobieta i nadal się tak przedstawia, mając tożsamość całkowicie męską.


+10 :mrgreen:
brzmi znajomo :-P ze swojej strony gorąco pochwalam 8-)
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-26, 21:35   

Hjalmar napisał/a:
Pytanie tylko, co seksuolog na to. TS to tożsamość, a tożsamość ma związek z osobowością, a jak nie rozumie się tego tak podstawowego pojęcia... a kiedyś trzeba to ogarnąć - tylko co będzie, jak się powie prawdę i seksuolog udupi, stwierdzając, że nie ma powodu do tranzycji?

No właśnie, co wtedy?
To beznadziejne, że osoby, które uważają się za agender/demi/queer/cokolwiek mają o wiele bardziej pod górkę od zadeklarowanych transów poruszających się po osi między męskością a kobiecością. Ja o sobie wiem tyle, że z pewnością nie czuję się kobietą. Być może mam tę formę tej całej dysmorfofobii, kto wie. Jednak nie uważam absolutnie, żeby była ona jedynym powodem, dla którego chcę tranzycji. W życiu!
Tak naprawdę to jest tak, że przez większość czasu gdy o sobie myślę, widzę siebie jako chłopaka (mówię o wyglądzie), chcę być w ten sposób traktowany przez społeczeństwo, pragnę pozbyć się nalepki "dziewczyna". Ale jednocześnie w mojej głowie panuje taki mętlik, spowodowany moją niestabilnością/brakiem tożsamości, że sam siebie nie określiłbym z pewnością jako faceta. A już na pewno nie na 100%. Gdyby była jakaś inna opcja funkcjonowania w społeczeństwie, być może bym ją wybrał. A być może nie. Prawda jest też taka, że często i w dzieciństwie zdarzało mi się marzyć o byciu chłopakiem, udawać, że nim jestem. Po prostu całe życie bardzo pasowała mi ta rola i czułem się z nią wygodnie. Jak w domu. Co wcale jednocześnie nie oznaczało, że się w 100% identyfikowałem z innymi chłopakami. Ja to w sumie nie wiem. Może jestem właśnie jednym z tych nieszczęsnych gender queerów czy czymś tam. Nie wiem, nie umiem się bliżej określić. Ale jak już mówiłem, jedno wiem na pewno - być i funkcjonować jako kobieta nie chcę i nie będę. Jeśli tylko dostanę szansę.
Chyba zaczynam sobie uświadamiać, że moje "bycie wszystkim tylko nie kobietą" może, MOŻE być uznane za jakąś tożsamość albo jej część...Niezmienną :roll:
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 22:22   

Czołgu, brzmi to trochę podobnie do mnie. Mnie przed zmianą płci też nie widziało się siebie, jako osoby tej płci, którą chciało mi się być. Było u mnie raczej poczucie, że chcę, pragnę, wolę być innej płci - a nie że jestem tej płci. To chyba zrozumiałe, przecież, skoro moja biologia mówiła coś jednoznacznego w stronę przeze mnie nie chcianą. Dopiero po zmianie, po życiu kilka lat w takiej roli, tak o sobie myślę, chociaż nadal mam poczucie niestety, że moje ciało nie odpowiada w pełni temu obrazowi. Rola społeczna tak - teraz dopiero, po zmianie, czuję się jednoznacznie, ale ciało nie pozwala mi się czuć jednoznacznie płciowo w pełni. Jest to jednak dla mnie pewien etap, ponieważ dążę jednak do pozbycia się tego poczucia międzypłciowości (fizycznie, bo genderowo dobrze się czuję z środkiem) - dużo lepiej mi jest w wersji binarnej.

Ale przed, w czasach, gdy mój odbiór, życie, wygląd ciała, odpowiadały mojej płci biologicznej, ta tożsamość nie była tak jednoznacznie, nie mogło mi się przyznać ze szczerością i autentycznością 'tak, jestem tej płci którą chcę być'.
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-27, 22:47   

Hm, end_of_words, możesz mieć rację, że moja trudność w postrzeganiu siebie jako chłopaka jest spowodowana moim obecnym wyglądem, czy tym, w jaki sposób odnoszą się do mnie ludzie. Też w sumie myślałem, że to właśnie dlatego tak może być.
I przyznam, że mógłbym się podpisać pod prawie wszystkim, co tu piszesz. Prawie - ponieważ jeszcze mam tranzycję przed sobą - rzecz jasna. ;-)
Poza tym moje odczucia się zgadzają. I, jeśli dobrze zrozumiałem twoje słowa, mi również zależy przede wszystkim na tym, by moje ciało było jednoznaczne płciowo i innej płci niż biologiczna, a mentalnie mogę sobie latać gdzieś pomiędzy spektrum płci a jego brakiem.
Trudno, zobaczymy, co na taką postawę powie seksuolog...jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam...Choć nie przewiduję zbyt dobrych rezultatów ale może dramatyzuję... :roll:
Chyba przestaję wierzyć w detranzycję w moim przypadku, dla której to założyłem przecież ten wątek. Uświadamiam sobie, że wydaje mi się ona czymś tak niesamowicie nierealnym i niemożliwym...Nie, nie wyobrażam sobie kompletnie, że kiedyś mnie "olśni" i coś się "zmieni" i znowu mi się "zachce" być kobietą albo - jeszcze lepiej - że będę żałować, że już nią nie jestem! Jak teraz na to patrzę, to przecież jakiś absurd! :-)
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 09:55   

Jesteś pewien, że już się nie wachasz i że takie mrozmyślania to jakiś nierealny absurd? Bo wiesz, jak sobie czytam ten twoj wątek to mam odczucie, że się wachasz, że dokońca niejesteś pewien czego tak na prawdę chcesz. A "latąć pomiędzy płciami" też można bez hormonów i innych operacji. I trochę szybko zmieniasz zdanie. Bo wybacz, ale zakładałeś ten wątek jakiś miesiąc temu pisząc o detranzycjach i innych rzeczach, a miesiąc później już nie masz wątpliwości... W takich życiowych sprawach to nie funkcjonuje tak szybko. Przynjamniej z moich doświadczeń, ważne sprawy potrafią zajać dużo czasu na rozmyślania za i przeciw.
 
 
Usunięty
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 11:12   

Ja myślę o tranzycji od miesięcy. I coraz bardziej odrzucam argumenty które można sprowadzić do wspólnego mianownika - "co ludzie powiedzą", a szalę przeważają te "jak ja chcę żyć". Wątpliwości w jakimś stopniu pozostaną, jednak zaczynam stawiać na swoim, a nie na oczekiwaniach innych wobec mnie.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 12:17   

Lagertha, jaki cel ma takie pisanie? Uważasz, że pomagasz komuś się ogarnąć przez złośliwe nakręcanie go w lęki i wątpliwości, gdy wyraźnie napisał, że ciało chce mieć jednoznaczne?

Szczerze mówiąc to po tym co piszesz na forum nie widać żebyś sama była totalnie, jednoznacznie stereotypowo kobieca. Piszesz że lubisz jakieś wojskowe rzeczy itd. A innym nakręcasz w ten sposób wątliwości.

Moim zdaniem nie jest takie zachowanie w porządku, bo podnoszenie sobie pewności siebie i samooceny koszem innych nie jest niczym chlubnym.
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-28, 12:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-28, 12:30   

Wiesz, Lagertha, można nigdy nie dojść do żadnego wniosku, a żyć się tak dalej już nie da.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 13:34   

end_of_words napisał/a:
Lagertha, jaki cel ma takie pisanie? Uważasz, że pomagasz komuś się ogarnąć przez złośliwe nakręcanie go w lęki i wątpliwości, gdy wyraźnie napisał, że ciało chce mieć jednoznaczne?


Nie nie chcę nikogo wpychać w lęki. Nie pisałam też z zamiarem złośliwości, przykro mi, że tak to odbierasz. Po prostu nie uważam, operacji i hormonów za cudowne leki na wszystko i jako środek pomocowy do znalezienia własnego miejsca.
end_of_words napisał/a:
[b]Szczerze mówiąc to po tym co piszesz na forum nie widać żebyś sama była totalnie, jednoznacznie stereotypowo kobieca. Piszesz że lubisz jakieś wojskowe rzeczy itd. A innym nakręcasz w ten sposób wątliwości.

Nie jestem stereotypowo kobieca. Ale nie jestem też po między, płciami, tylko jestem kobietą i kobieca na swój sposób też jestem. Mam stałą silną identyfikacje, tego kim jestem i taki też mam odbiór w życiu. Więc proszę cię, nie mieszaj kilku rzeczy w zlepek, by mnie atakować. Nikogo nie chcę nakręcać w wątpliwości. Po prostu takie decyzje są dość istotynm punktem w życiu i trzeba mieć pewność, że to co się robi to to właściwe. Jeżeli się nie wacha, to niech robi, ale jeżeli się zastanawia i bierze detranzycje pod uwagę na tyle by zakładć na ten temat wątek, to niech się na prawdę dorze zastanowi czego chce. Tylko o to mi chodziło.

Hjalmar napisał/a:
Wiesz, Lagertha, można nigdy nie dojść do żadnego wniosku, a żyć się tak dalej już nie da.


Wiem, znam to. Czasem się latami szuka odpowiedzi na pewne pytania i się nie znajduje odpowiedzi. Znam to. Ale nie uważam, by aż tak ważne życiowe decyzje podejmować na zasadzie nie da się żyć to muszę zmienić ciało. Bo po prostu tranzycja to bardzo ekstrymalna forma rozwiązania pewnych problemów, która nie leczy mimo wszystko wielu innych a jeszcze stwarza nowe. Jak i w dość dużej części nie jest odwracalna. Dlatego nie uważam tego jako cudowne lekarstwo na wszystko i na poszukiwanie siebie.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-28, 14:29   

Niekoniecznie musi chodzić o "znalezienie własnego miejsca". No ale. I tak nie umiem kłamać, więc będę musiał szczerze się wyspowiadać, więc zobaczymy. Jak mi się uda, to może i innym też. Chociaż zastanawiam się, czy mam jakiekolwiek moralne prawo w ogóle się starać o tranzycję i o życie. No ale ostatecznie po angielsku jest trash can, nie trash cannot.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 14:47   

Cytat:
Po prostu nie uważam, operacji i hormonów za cudowne leki na wszystko i jako środek pomocowy do znalezienia własnego miejsca.

Dlatego sama bierzesz hormony - i jak rozumiem - planujesz operacje? :roll: Jeżeli zaczynasz kogoś nawracać to może daj sama przykład osoby która tak postępuje...

Mam wrażenie że masz pewną ślepotę genderową, nie widzisz pewnych schematów. K/mowie zwykle są wychowani w otoczneiu które sugeruje im i traktuje ich właśnie tak jak zwerbalizowałaś - wmawiając im, że nie wiedzą sami czego chcą, tylko ktoś inny wie lepiej, że otoczenie powie im co mają robić, a oni są winni postępować tak, jak inni oczekują. Coś zupełnie przeciwnego niż przekaz który dostają m/k. Dlatego m/k zwykle nie mają wahać czego chcą, tak jak napisałaś - nawet jeżeli nie są stereotypowe, to bez wahań, jednoznacznie się określają, a k/mowie ciągle rozplątują i rozkładają swoje tożsamości i pragnienia na części pierwsze, nie ufając samym sobie.

A ty tylko to kontynuujesz, tylko dlatego, że automatycznie widzisz siebie właśnie w tym społecznym obrazie - osoby która bardziej niż inni, a szczególnie bardizej niż osoby socjalizowane jako kobiety, wie czego sama chce i czego inni chcą, potrzebują. :roll:
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-28, 14:59   

Fajnie by było, jak by się dało powyjaśniać kwestie bez wjazdów personalnych, pojazdów i innych dorożek, end_of_words. Robienie flame'a nic nie pomoże, a tylko spieprzy cały trud wyjaśniania po kolei. To, co piszesz, ma sens, ale szkoda, że służy wyjaśnianiu Lagercie, czemu jest tą złą i niecną.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 15:28   

#end_of_words Proszę nie dokładaj do moich wypowiedzi, rzczeczy których nie powiedziałam. Bo to na prawde nie ma sensu. Możemy się kłócić, ale co to da? A to co napisałam wyżej to nie kierowałam się czy K/M czy też nie. Jakby chodziło o M/K to też bym to samo napisała.
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-06-28, 23:05   

end_of_words napisał/a:
K/mowie zwykle są wychowani w otoczeniu które sugeruje im i traktuje ich właśnie tak jak zwerbalizowałaś - wmawiając im, że nie wiedzą sami czego chcą, tylko ktoś inny wie lepiej, że otoczenie powie im co mają robić, a oni są winni postępować tak, jak inni oczekują.



Zawsze wiedziałem czego chcę.

end_of_words napisał/a:
a k/mowie ciągle rozplątują i rozkładają swoje tożsamości i pragnienia na części pierwsze, nie ufając samym sobie.


Zawsze sobie ufałem i nie bawię się w rozkładanie siebie na części pierwsze. Wręcz uważam to za babską skłonność, męczy mnie takie gmeranie i odrzuca. Nigdy też nie pomyślałem nawet przez chwilę, że to może mieć jakikolwiek wpływ na "powrót do przeszłości". Trzeba wiedzieć czego się od życia oczekuje, bez względu na to, co myśli otoczenie i chce przez to osiągnąć.
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-29, 21:54   

Taliesin napisał/a:
Zawsze sobie ufałem i nie bawię się w rozkładanie siebie na części pierwsze. Wręcz uważam to za babską skłonność, męczy mnie takie gmeranie i odrzuca.

Kurde, cieszę się, że są osoby, które wiedzą dokładnie czego chcą i są w tym pewne. Ale niestety ja do nich nie należę. Być może przez to, że łatwo ulegam manipulacji i zastraszeniu, być może przez to, że mój mózg - niestety - nadal działa w kobiecy sposób choć wolałbym, by było inaczej. I po prostu takie gadanie jest dla mnie...no, przykre. W sumie. :-/ Co ja mam poradzić, że nie umiem się określić pewnie jako 100% TRÓ Trans? Przez całe życie zmagam się z zaburzeniami osobowości i lekkim autyzmem, które mogą mieć na to silny wpływ. Nie, nie na to, że chcę tranzycji. Na to, że się waham.
To binarne podejście mnie nieco dobija. A co jeśli wolę być agender ale w męskim ciele? Co wtedy? Nie mam prawa do życia w zgodzie ze sobą? Trochę nie fair, tak mi się wydaje. :roll:
Prawda jest taka, że jestem osobą mocno introspektywną i większość czasu w ciągu dnia (i nieprzespanej nocy) spędzam na zastanawianiu się, kim jestem, co robię i czego chcę. I choć jest to świetny sposób na znajdowanie nowych wątpliwości, to też pozwala mi dość szybko przepracowywać pewne tematy. Nad słusznością tranzycji nie zastanawiam się od miesiąca, tylko, pardon, od ponad pół roku. I jestem świadomy tego, jak bardzo poważna i ryzykowna jest to decyzja. Doskonale świadomy.
Ale nie widzę innego wyjścia. Już.
Bo co innego mógłbym zrobić, co? Bawić się w bycie męską kobietą? Znam to. Nic przyjemnego. Trzy lata poczucia nieautentyczności i bycia najpaskudniejszym dziwadłem, jakie nosiła Matka Ziemia.
A może dla odmiany zabawa w mężczyznę bez hormonów i operacji? Taki wieczny real-life test? Mógłbym. Ale oznaczałoby to, że umarłbym za życia. Nie mógłbym bowiem: ani pójść na basen (cycki), ani stworzyć intymnego związku (oczywiste), a nawet bycie wiarygodnym w relacjach ze znajomymi byłoby niesamowicie ciężkie, jeśli nie niemożliwe (nie oszukujmy się, bez hormonów z szerokim tyłkiem, babskim głosem, zerowym zarostem nie jest łatwo funkcjonować jako mężczyzna - nie można obciąć włosów bo się wygląda jak lesbijka, nie można zapuścić bo się wygląda jak najbrzydsza laska pod słońcem). Już nawet nie chce mi się wspominać o pracy, dokumentach, czy nawet o własnym dyskomforcie, jaki odczuwam w związku z moim ciałem...
Jest niby jeszcze trzecia opcja. Mógłbym być totalnie gender queer w ciele dziewczyny. Mógłbym. Tyle, że nie chcę. Jeśli mówicie o pewności własnej tożsamości i identyfikacji, to, jak już mówiłem, jedno wiem na pewno. Kobiece ciało nie jest i nie będzie tym, co będę chciał posiadać do końca życia. Wręcz nie może tak być. Tego jestem pewien. Owszem, miesiąc temu jakiś głupi artykuł namieszał mi nieco w głowie, skłaniając mnie do założenia tego wątku. Ale to było tylko chwilowe zawahanie. Szybko mi przeszło. Po prostu jak zwykle zbyt łatwo uległem czyjemuś wpływowi, nic więcej.
Czy takie postawienie sprawy można uznać za męskie? Czy to znowu tylko kolejne odrzucające babskie gmeranie? Jeśli tak, to wybaczcie. Nie mam wpływu na to, jakie wydzielam hormony. A estrogen lubi podjudzać i mieszać w głowie. ;-)
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-06-30, 00:55   

Każdy robi ze swoim życiem, co chce... ja się cieszę się ogromnie , że jestem "ukonkretyzowany" i wiem czego chcę od życia. Idę prostą drogą (choć nie ukrywam , że i ja mam swoje doły). Nie wyobrażam sobie tylko bym miał je sobie dodatkowo utrudniać nowymi filozofiami... skoro pojawią się pierwsze wątpliwości... One są zawsze i wszędzie. Nie ma osoby, która by była ich pozbawiona. Może warto zrobić sobie listę plusów i minusów? Określić priorytety?
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-30, 01:08   

*czyta, co Czołgu napisał, i bije brawo. Wszystkimi kończynami.*

Tak mnie ciekawi, i ty, i Jeżynka wspominaci autyzm, do mnie mają się odezwać za jakieś pewnie pół roku-rok, by ustalić terminy diagnozy. Może to jakiś trop? Kurde, trzeba znów przejrzeć te fachowe ksiunszki, ale coś mi się kojarzy, że w którejś wspominano o niewyraźnym obrazie siebie [tu wstaw długą tyradę, która szybko przestaje mieć coś wspólnego z pierwotnym tematem].
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-06-30, 08:27   

Hjalmar napisał/a:

Tak mnie ciekawi, i ty, i Jeżynka wspominaci autyzm, do mnie mają się odezwać za jakieś pewnie pół roku-rok, by ustalić terminy diagnozy. Może to jakiś trop? Kurde, trzeba znów przejrzeć te fachowe ksiunszki, ale coś mi się kojarzy, że w którejś wspominano o niewyraźnym obrazie siebie [tu wstaw długą tyradę, która szybko przestaje mieć coś wspólnego z pierwotnym tematem].

Sporo osób ts, czy tg znajduje się gdzieśtam na spektrum autyzmu. Możliwe, że ma to duży związek (albo i nawet wyklucza klasyczny transseksualizm?) ale nie przejmuję się tym specjalnie :P
Też mam duże problemy z podejmowaniem decyzji, choć tej dotyczącej wejścia na HRT akurat nigdy nie kwestionowałam.

Choć po namyśle - pytanie, czy brak identyfikacji z przypisaną płcią jest "wystarczający" do tego by pełna tranzycja nie okazała się błędem rzeczywiście może być ważne. Czy po drugiej stronie na pewno będzie dało się funkcjonować lepiej niż dotychczas? Różnie może być (ale człowiek nie dowie się, dopóki nie sprawdzi na sobie).
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-30, 10:23   

Właśnie w jednym artykule było, że ma związek, bo proporcje osób autystycznych wśród TS są wyższe niż w grupie kontrolnej i wspominano, że jest to właśnie bardzo silnie związane z ciałem, a nie rolą. Ale po prostu ciekawi mnie to. I doświadczenia autystyków z TS. Na pewno się różnią od doświadczeń neurotypowych.
Bo kompletnie nie wyklucza, wykluczać TS mogą tylko jakieś zespoły urojeniowe. Na temat autyzmu krąży sporo bzdetów, jak choćby to, że nie mogą go mieć dziewczynki albo dorośli, bo to zaburzenie dziecięce.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 10:49   

Jeżynka napisał/a:
Sporo osób ts, czy tg znajduje się gdzieśtam na spektrum autyzmu. Możliwe, że ma to duży związek (albo i nawet wyklucza klasyczny transseksualizm?) ale nie przejmuję się tym specjalnie :P

Najnowsze badania wskazują, że ASD zwiększa 7-krotnie prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń identyfikacji płciowej, a ADHD 5-6x. Przypuszcza się, że TS w przypadku ASD może wynikać ze zbyt sztywnego i mocno czarno-białego myślenia. Do tego przypuszczają, że gorzej sobie radzą z odczytywaniem »kodu społecznego«, co może budzić w nich przekonanie, że powinny być innej płci. Są też badania (ale na bardzo małej grupie) pokazujące, że należy być ostrożnym przy diagnozowaniu osób mających ASD w kierunku TS - badacze wskazują, że w przypadku współwystępowania ASD i GID powinno się wydłużyć okres diagnostyczny i nie podejmować radykalnych decyzji związanych z zabiegami chirurgicznymi.

Jeżynka napisał/a:
Choć po namyśle - pytanie, czy brak identyfikacji z przypisaną płcią jest "wystarczający" do tego by pełna tranzycja nie okazała się błędem rzeczywiście może być ważne.
Pytanie tylko kto powinien decydować o tym jakie działanie będzie błędne a jakie nie? Czy lekarze mają mieć prawo »ratowania« osób z GID przed popełnieniem błędnych decyzji? A kto będzie ratował cisseksualne osoby przed błędnymi wyborami (np. nieodpowiedniego partnera, złe decyzje zakupowe, źle ulokowane pieniądze). Czy z racji, że ktoś ma ASD ma wynikać to, że należy traktować taką osobę jak dziecko? [terefere]?!
Czy w ogóle można lekkie ASD traktować jako zaburzenie? Dla mnie traktowanie osób z ZA, HFA itp. jako osób zaburzonych jest rodzajem dyskryminacji, ksenofobii i ukrytego »apartheidu«.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 12:13   

Cytat:
Są też badania (ale na bardzo małej grupie) pokazujące, że należy być ostrożnym przy diagnozowaniu osób mających ASD w kierunku TS - badacze wskazują, że w przypadku współwystępowania ASD i GID powinno się wydłużyć okres diagnostyczny i nie podejmować radykalnych decyzji związanych z zabiegami chirurgicznymi.

A czmeuż to?

Bo przechodzi? Bo jest większe ryzyko detranzycji? O takich rzeczach nic mi się nie słyszało.
Cytat:
Przypuszcza się, że TS w przypadku ASD może wynikać ze zbyt sztywnego i mocno czarno-białego myślenia. Do tego przypuszczają, że gorzej sobie radzą z odczytywaniem »kodu społecznego«, co może budzić w nich przekonanie, że powinny być innej płci

Ach, te psychologiczne teorie powstawania TS jako błędu w myśleniu. :roll:

Dla mnie takie badania jakie przytaczasz są niewiarygodne bo zakładają mnóstwo przekonań badaczy które nie dotyczą tematu badania i niektórzy przy ich pomocy próbują dowodzić rzeczy które z nich nie wynikają - a to nadużycie.

Myślę, że do podważenia jest diagnozowanie 'spektrum autyzmu' u wszystkich ludzi którzy mieli problem z odpowiednią socjalizacją w dzieciństwie. Jakie są podstawy do zakładania, że nasza socjalizacja powinna przebiegać tak samo jak cis o tej samej płci biologicznej? Słabe? Więc porównywanie osób transpłciowych z cis-autystykami jest uzasadnione z punktu widzenia badawczego?

Bardzo chciałoby mi się to wiedzieć. Ale na razie wydaje mi się że nie.
Cytat:
Czy w ogóle można lekkie ASD traktować jako zaburzenie?

A czy można to w ogóle jakkolwiek poważnie traktować, gdy mamy do czynienia z kategorią tak nieścisłą, że w przypadku diagnozy zależną od wyczucia i podejścia diagnosty, i zachodzącą na mnóstwo innych kategorii diagnostycznych jak zaburzenia osobowości, fobia społeczna i inne? :P

Na razie to co przytoczyłaś przypomina mi na mieszankę złej metodologii i błędnych założeń.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-30, 12:35   

Do cholery, end_of_words, ile razy zamierzasz jeszcze wcinać się ze swoimi foszkami i robić flame'a z każdego dostępnego powodu?

ElżbietaFromage, możesz podrzucić te badania? Ciekawi mnie, czy to aby te same, na które trafiłem. Także te na małej grupie. Poniekąd rozumiem, co mogło z nich wyniknąć i chyba też na coś takiego trafiłem.
Jak na moje, zadaniem diagnosty jest upewnić się, że pacjent nie robi sobie kuku przypadkiem, więc dokładniejsza diagnoza jest wskazana, jeśli istnieje podejrzenie, że pacjent może nie do końca dobrze szacować swoje odczucia, ale kompletnie nie rozumiem tego o braku chirurgicznych interwencji. Czyli że co - TS nieneurotypowy nie ma prawa do życia w komforcie braku uczucia dysforii? Dafuq?

Chociaż w sumie teorię można poznajdować, ciekawsze jest, jak sami nieneurotypowi to przeżywają, bo teoria teorią, bywa ciekawa, ale to tylko puste słowa i niewiele pomaga poza dostarczeniem statystyki.
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-06-30, 14:04   

ElżbietaFromage napisał/a:

Przypuszcza się, że TS w przypadku ASD może wynikać ze zbyt sztywnego i mocno czarno-białego myślenia. Do tego przypuszczają, że gorzej sobie radzą z odczytywaniem »kodu społecznego«, co może budzić w nich przekonanie, że powinny być innej płci.

Słabe i cokolwiek powierzchowne wydają mi się te badania/przypuszczenia :P

ElżbietaFromage napisał/a:
Pytanie tylko kto powinien decydować o tym jakie działanie będzie błędne a jakie nie? Czy lekarze mają mieć prawo »ratowania« osób z GID przed popełnieniem błędnych decyzji?

Nie chodziło mi w żadnym razie o lekarzy i nie jestem za takimi rozwiązaniami. Bardziej szło mi o osobistą ocenę.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 14:06   

Ok, już widzę że przeginam. Dziękuję za zawórcenie mi uwagi. :roll:

Miało mi się tylko na myśli to, że większa liczba diagnoz ADHD/ZA i innych spraw neurologicznych u osób transpłciowych opiera się na porównaniu ich zachowania, problemów, z cispłciową grupą porównwaczą. Na przykład podczas diagnozowania ZA czy ADHD u k/ma diagnosta porównuje go do grupy ciskobiet nieautystycznych - a mogło być też tak nie integrował się tak z kobietami, ponieważ nie czuł się jedną z nich, i dlatego nie ma pewnych umiejętności społecznych które są w tej gupie powszechne. Więc może nie być nie tak pewna diagnoza, a jeżeli taka diagnoza ma służyć nie do pomocy tylko głównie do podważania pragnień, potrzeb osób transpłciowych, jak zmiany prawnej czy operacji, to widzę tu straszną nieuczciwość.

W dodatku mówimy o kategoriach które są bardzo nieścisłe i sami psychiatrzy sobie z tego zdają sprawę. Pamiętam osobę transpłciową, która od 3 różnych specjalistów, z tymi samymi objawami, dostała 3 różne diagnozy: osobowość schizoidalna, autyzm wysokofunkcjonujący i schizofrenia prosta. Która z nich jest poprawna i kto, jak, mógłby to ocenić?
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 16:50   

end_of_words napisał/a:
Na przykład podczas diagnozowania ZA czy ADHD u k/ma diagnosta porównuje go do grupy ciskobiet nieautystycznych - a mogło być też tak nie integrował się tak z kobietami, ponieważ nie czuł się jedną z nich, i dlatego nie ma pewnych umiejętności społecznych które są w tej gupie powszechne.

Problem w tym, że taki sam odsetek dotyczy również osób m/k ;)

Cytat:
Pamiętam osobę transpłciową, która od 3 różnych specjalistów, z tymi samymi objawami, dostała 3 różne diagnozy: osobowość schizoidalna, autyzm wysokofunkcjonujący i schizofrenia prosta. Która z nich jest poprawna i kto, jak, mógłby to ocenić?

Czy różowy bardziej wchodzi w czerwień, czy we fiolet? A pomarańcz jest bardziej czerwienią, czy żółcią?
Problemem jest to, że kryteria diagnostyczne ZA, HFA, schizotypalności, schizoidalności, schizofrenii prostej są do siebie zbyt podobne. Nie oznacza to jednak tego, że tej osobie nic nie dolegało, po prostu trudno było powiedzieć czy jest bardziej fioletowa, czy czerwona, gdyż diagnostyka psychologiczna do tej pory opiera się na subiektywnych odczuciach diagnosty. Zauważ jednocześnie, że ani jedna z osób diagnozujących nie powiedziała: "panu/pani nic nie dolega".
Ostatnie badania pokazują, że różnice między ZA, a HFA są widoczne w badaniach MRI. Nie wiem jak z resztą zaburzeń.

Cytat:
Więc może nie być nie tak pewna diagnoza, a jeżeli taka diagnoza ma służyć nie do pomocy tylko głównie do podważania pragnień, potrzeb osób transpłciowych, jak zmiany prawnej czy operacji, to widzę tu straszną nieuczciwość.

Kto tu mówi o nieuczciwości? Wiadomo, że osoby ze spektrum ASD mają silne obsesje, które po czasie mijają. Nie można wykluczyć tego, że pragnienie zmiany płci jest również kolejną obsesją. Warto też zauważyć, że osoby mające ASD są... daltonistami społecznymi, co powoduje, że nie rozróżniają kodów społecznych. Badania nad seksualnością osób z ZA wskazuje, że często uważają się za ossoby apłciowe, obojnacze etc. mają również specyficzne preferencje seksualne. Trudno nie nakierować w takim przypadku dyskusji i badań na drogę prowadzącą do wyjaśnienia zagadki.
Przyczyny mogą być różne:
- złe podejście metodologiczne
- podobna etiologia ASD, ADHD i TS
- czarno-białe i obsesyjne myślenie osób mających ASD
- wtórność objawów ASD/ADHD wobec poczucia tożsamości płciowej
Trudno wymagać od naukowców, aby we wnioskach poddali w wątpliwość przyjęte przez siebie założenia metodologiczne. Etiologia jest poza zasięgiem zespołu badawczego, a wtórność ASD/ADHD jest wątpliwa ze względu na badania w których uwzględniono wiek. Osoby młodsze będące ASD/ADHD miały statystycznie rzadziej GID niż osoby w wieku dojrzewania. Wskazuje to raczej na to, że GID jest u tych osób albo równoległe z ASD/ADHD, albo wtórne wobec tych zaburzeń.
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2015-06-30, 17:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 17:06   

Cytat:
Problem w tym, że taki sam odsetek dotyczy również osób m/k ;)

Myślę że mała m/k może mieć taki sam poziom wyizolowania z grupy innych dzieci podobnie jak mały k/m. Małej m/k może być trudniej w interakcji w grupie chłopców, jeżeli nie czuje się jednym z nich, a od dziewczynek różni się i przez otoczenie jest inaczej traktowna.

Jeżeli powodem tych objawów byłyby problemy z relacjami w grupach i socjalizacją, to mogłoby powodować że osoby transpłciowe częściej spełniają kryteria diagnozy ASD. Poza tym, kryteria zdiagnozowania spektrum autyzmu u obu płci się różnią. Bardzo dużo kmów dostaje podejrzenie spektrum autystycznego gdy są porównywani do grupy kontrolnej złożonej głównie z heteroseksualnych cis kobiet, a w sytuacji w której byliby porównywani do grupy kontrolnej złożonej z mężczyzn ich zainteresowania i zachowanie mogłyby nie zostać uznane za aż tak nietypowe. :roll:

Cytat:
Wiadomo, że osoby ze spektrum ASD mają silne obsesje, które po czasie mijają. Nie można wykluczyć tego, że pragnienie zmiany płci jest również kolejną obsesją. Warto też zauważyć, że osoby mające ASD są... daltonistami społecznymi, co powoduje, że nie rozróżniają kodów społecznych. Badania nad seksualnością osób z ZA wskazuje, że często uważają się za ossoby apłciowe, obojnacze etc. mają również specyficzne preferencje seksualne.

Dla mnie to wygląda jak mieszanka ogólników ('specyficzne preferencje seksualne' nic nie mówi...), z trochę nietypowym rozumieniem transseksualizmu. Pragnienie zmiany płci nie jest częstą obsesją, u osób z ASD te obsesje mają zwykle inny charakter.

Piszesz, że nikt nie wie jaka jest przyczyna transpłciowości, nazywając to "GID", czyli zaburzonym postrzeganiem swojej płci, a potem sugerujesz, że być może jest to wtórne wobec objawów ASD. Nie wiem skąd bierzesz te interpretacje, gdy tak naprawdę nie ma pewności, które objawy wywołane są przez transpłciowość a które przez ASD, i czy diagnoza ASD jest poprawna.
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-30, 17:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 17:19   

end_of_words napisał/a:
Bardzo dużo kmów dostaje podejrzenie spektrum autystycznego gdy są porównywani do grupy kontrolnej złożonej głównie z heteroseksualnych cis kobiet, a w sytuacji w której byliby porównywani do grupy kontrolnej złożonej z mężczyzn ani ich zainteresowania ani zachowania nie byłyby uznane za nietypowe.

U k/m faktycznie. Dlaczego jednak podobne odchylenie obserwuje się u m/k? Odchylenie autystyczne nie wynika tylko i wyłącznie z »bycia poza grupą płciową«, ale dotyczy również sposobu zachowania, przyjmowanych strategii poznawczych, określonej kognicji.
Wedle mnie osoby z ASD po prostu są niezdolne do »prawidłowej« socjalizacji (braki neuronów lustrzanych), a w związku z tym wtórnie doświadczają odrzucenia przez własną grupę płciową.
Badania nad ciałem migdałowatym osób z ASD wykazały, że mają taką samą reakcję tej części mózgu niezależnie od tego czy słyszą przekaz kierowany od chłopców, czy od dziewcząt. Inne badania wykazały, że u osób z ASD ciało migdałowate znacznie silniej się aktywuje niezależnie czy patrzą na twarz osób znanych, czy nieznanych (prawdopodobnie jest związane to z reakcją lękową). Z badań post-mortem wiadomo, że osoby mające ASD mają w tej części mózgu o połowę mniej komórek nerwowych.
Biorąc to wszystko pod uwagę można wnosić, że u osób z ASD transseksualizm jest wtórny, polegający na »nieprawidłowej« socjalizacji. Oznaczałoby to, że osoby z ASD są bardziej TG niż TS :)
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 17:22   

end_of_words napisał/a:
Dla mnie to wygląda jak mieszanka ogólników ('specyficzne preferencje seksualne' nic nie mówi...), z trochę nietypowym rozumieniem transseksualizmu. Pragnienie zmiany płci nie jest częstą obsesją, u osób z ASD te obsesje mają zwykle inny charakter.
Tylko, że są badania pokazujące, że osobą z ASD pragnienie funkcjonowania w roli płci przeciwnej do biologicznej mija z czasem. Problemem jest jednak mała próba badawcza, ale z tego co się dowiedziałam zespół dostał grant na kontynuowanie badań w tym kierunku, więc pewnie niedługo będą uzupełnione.


Hjalmar wrote:
ElżbietaFromage, możesz podrzucić te badania? Ciekawi mnie, czy to aby te same, na które trafiłem

Tak na szybko, bo nie mam czasu ponownie szukać, to powinny być te:
https://imfar.confex.com/imfar/2009/webprogram/Paper4222.html
http://www.ncbi.nlm.nih.g...les/PMC2904453/
http://link.springer.com/...0508-014-0285-3
http://www.medscape.com/viewarticle/822077
http://apy.sagepub.com/content/22/1/84.long

EDIT: naprawiłam niedziałające linki. Na MedScape niestety należy się zarejestrować - artykułu nie mogę znaleźć poza tym źródłem (tylko już sprawozdania na portalach).
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2015-06-30, 18:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 17:24   

Cytat:
Wedle mnie osoby z ASD po prostu są niezdolne do »prawidłowej« socjalizacji (braki neuronów lustrzanych), a w związku z tym wtórnie doświadczają odrzucenia przez własną grupę płciową.

A osoby transpłciowe wcale nie doświadczają odrzucenia? I dlaczego to odrzucenie ma być przyczyną nie skutkiem transpłciowości? W dodatku - a może to objawy ASD lub ZA są wtórne wobec odrzucenia przez grupę? Dlaczego takiej możliwości nie bierzemy pod uwagę?

Mam wrażenie że jesteś zwolenniczką psychologicznej teorii transpłciowości, czyli że transpłciowość nie może wynikać z cech wrodzonych, tylko jest wynikiem różnych zaburzeń lub odrzucenia przez grupę. Nie ma jednak na tą teorię dowodów. W dodatku wspomnienia osób transpłciowych sugerują trochę coś innego.
Cytat:
Badania nad ciałem migdałowatym osób z ASD wykazały, że mają taką samą reakcję tej części mózgu niezależnie od tego czy słyszą przekaz kierowany od chłopców, czy od dziewcząt.

Niech zgadnę - to badanie było zrobione tylko na osobach cispłciowych które zostały zdiagnozowane z ASD.
Cytat:
Tylko, że są badania pokazujące, że osobą z ASD pragnienie funkcjonowania w roli płci przeciwnej do biologicznej mija z czasem.

Jeżeli komuś będziemy rzucać kłody pod nogi i ciągle wmawiać, że nie może funkcjonować jak pragnie, że to tylko ASD, że się myli - to może w końcu się może faktycznie zniechęci i przestanie walczyć o hormony dochodząc do wniosku widocznie musi tak być. :roll:
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 17:35   

end_of_words napisał/a:
Mam wrażenie że jesteśzwolenniczką psychologicznej teorii transpłciowości

Nie jestem zwolenniczką psychologicznej teorii transpłciowości (wręcz przeciwnie), po prostu dostrzegam jej racje.
Zresztą jakie ma to znaczenie czego jestem zwolenniczką?
end_of_words napisał/a:
czyli że transpłciowość nie może wynikać z cech wrodzonych, tylko jest wynikiem różnych zaburzeń

Tutaj się absolutnie z tobą nie zgodzę :) Jeśli ADHD i ZA są wrodzone, to również TS w tym przypadku może mieć taki charakter.
Pytanie co rozumiesz przez »wrodzone«? Pojęcie to jest wysoce niejednoznaczne. Czy »wrodzone« oznacza dla ciebie »genetyczne«, »epigenetyczne«, »ontogenetycznie«. Trudno rozróżnić co jest »wrodzone«, a co »nabyte«. Wszystko w sumie jest nabyte, a wrodzone mogą być tylko pewne tendencje rozwojowe.

end_of_words napisał/a:
Nie ma jednak na tąteoriędowodów.

Jak na żadną inną.

end_of_words napisał/a:
W dodatku wspomnienia osób transpłciowych sugerują trochęcoś innego.

Nie ma nic bardziej zawodnego niż wspomnienia, szczególnie te dotyczące dzieciństwa. Bardzo łatwo jest zmienić ich interpretację - wystarczy, że masz inny nastrój i już inaczej interpretujesz swoją przeszłość.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 17:36   

end_of_words napisał/a:
Jeżeli komuś będziemy rzucać kłody pod nogi i ciągle wmawiać, że nie może funkcjonować jak pragnie, że to tylko ASD, że się myli - to może w końcu się może faktycznie zniechęci i przestanie walczyć o hormony dochodząc do wniosku widocznie musi tak być.

Badania przeprowadzono na osobach, które przeszły pełną (lub prawie pełną) tranzycję.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 17:38   

Cytat:
Nie ma nic bardziej zawodnego niż wspomnienia, szczególnie te dotyczące dzieciństwa.

Nie są czymś na tyle mocnym, aby czegokolwiek dowodzić, ale sugerują zwykle, że podobne problemy z relacjami, pragnienie bycia innej płci, osoby transpłciowe mają od wczesnego dziecinstwa. A diagnozuje się transseksualizm w wieku dorosłym. Za to Zespół Aspergera dla przykładu dagnozuje się tylko w dzieciństwie, rzadko w wieku dorosłym.

Możliwość, że to samo, co w wieku dziecięcym było Zespołem Aspergera a w wieku dorosłym stało się dysforią płciową, wydaje mi się nieco fantastyczna, nieprawdaż? ;)

Cytat:
Badania przeprowadzono na osobach, które przeszły pełną (lub prawie pełną) tranzycję.

Okej, to by mnie przekonywało ostatecznie do twojej racji, bo rozmywa moje wątpliwości na temat tego, czy osoby ze zdiagnozowanymi sprawami autystycznymi częściej dokonują detranzycji. Dziękuję. :)
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-30, 17:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 17:39   

end_of_words napisał/a:
Nie są czymś na tyle mocnym, aby czegokolwiek dowodzić, ale sugerują zwykle, że podobne problemy z relacjami, pragnienie bycia innej płci, osoby transpłciowe mają od wczesnego dziecinstwa.

A czy były prowadzone badania na grupie osób cispłcowych, czy miały we wczesnym dzieciństwie epizody dezaprobaty płci albo czy pamiętają jakieś momenty w swoim życiu kiedy chciały być innej płci?
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 17:41   

Cytat:
A czy były prowadzone badania na grupie osób cispłcowych, czy miały we wczesnym dzieciństwie epizody dezaprobaty płci albo czy pamiętają jakieś momenty w swoim życiu kiedy chciały być innej płci?

Z tego co pamiętam - były. Dlatego też zauważono że osoby homoseksualne częściej poddają w wątpliwość własną płeć w dzieciństwie. Ale u osób transpłciowych wygląda to inaczej.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 17:50   

end_of_words napisał/a:
Z tego co pamiętam - były. Dlatego też zauważono że osoby homoseksualne częściej poddają w wątpliwość własną płeć w dzieciństwie. Ale u osób transpłciowych wygląda to inaczej.
Inaczej, czyli nie podważały swojej płci w dzieciństwie?

Ogólnie w moim przekonaniu nie ma znaczenia co jest przyczyną transseksualizmu. Uważam, że możliwość zmiany płci powinna być prawem każdego człowieka, bez względu na przesłanki stojące za chęcią dokonania tego.
Tak samo jak uważam, że każdy powinien mieć prawo do eutanazji, bez względu na powody, które stoją za chęcią tego czynu. Jedynym warunkiem powinno być »wytrwanie w postanowieniu«.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-30, 18:23   

ElżbietaFromage napisał/a:
Biorąc to wszystko pod uwagę można wnosić, że u osób z ASD transseksualizm jest wtórny, polegający na »nieprawidłowej« socjalizacji. Oznaczałoby to, że osoby z ASD są bardziej TG niż TS :)
Gdzieś czytałem, że właśnie może być też TS stricte TS, związany silnie z dysforią cielesną, a mniej zwracający uwagę na role, bo i tak są niejasne.

Część linków niestety wywala errora :/ Można może autorów i tytuły? Wyszukam sobie.

end_of_words napisał/a:
Cytat:
Wedle mnie osoby z ASD po prostu są niezdolne do »prawidłowej« socjalizacji (braki neuronów lustrzanych), a w związku z tym wtórnie doświadczają odrzucenia przez własną grupę płciową.

A osoby transpłciowe wcale nie doświadczają odrzucenia? I dlaczego to odrzucenie ma być przyczyną nie skutkiem transpłciowości? W dodatku - a może to objawy ASD lub ZA są wtórne wobec odrzucenia przez grupę? Dlaczego takiej możliwości nie bierzemy pod uwagę?
Bo to bzdura i podejście behawioralne. Jakim w ogóle cudem odrzucenie miałoby powodować brak neuronów? Jakim cudem odrzucenie może być genetyczne - a musiałoby być, skoro skłonność do ASD jest? Objawy pojawiają się w wieku około wieku trzech lat - wtedy dzieci dopiero ZACZYNAJĄ przejawiać zdolność i chęć do zabawy z innymi dziećmi. Osoby z ASD nie i to zwykle jest powodem szukania pomocy przez rodziców.
Mi bynajmniej nie chodzi o to, by rzucać osobom z ASD kłody pod nogi. Wręcz przeciwnie, raczej o to, by zebrać doświadczenia takich osób, by powstała jakaś w miarę rzetelna wskazówka dla innych TS z ASD, poparta fachową literaturą, a nie flamewar oparty na absurdalnych twierdzeniach, jakoby odrzucenie mogło powodować trwałe zmiany w mózgu.
end_of_words napisał/a:
A diagnozuje się transseksualizm w wieku dorosłym. Za to Zespół Aspergera dla przykładu dagnozuje się tylko w dzieciństwie, rzadko w wieku dorosłym.

Czo? ZA to diagnoza, którą przykleja się wszystkim późnodziecięcym i nastoletnim pacjentom z ASD, ponieważ w Polsce autyzm może być TYLKO dziecięcy, atypowy lub jako ZA. Diagnoza w dzieciństwie wynika z tego, że wtedy pojawiają się wyraźne różnice - możliwości diagnozy dorosłych ISTNIEJĄ. Ale nie można zdiagnozować autyzmu dziecięcego u osoby dorosłej - jedyną dostępną łatką jest autyzm atypowy lub ZA, przy czym ZA jest użyteczniejsze, bo dorośli przychodzący po diagnozę przeważnie potrafią posługiwać się językiem.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 18:55   

Czołgu napisał/a:
No bo to jest tak: niby jesteś pewien, że tak, to ty, w tej płci faktycznie się odnajdujesz, jest niewyobrażalnie lepiej niż w roli biologicznej...Ale potem ktoś ci mówi: uważaj, musisz mieć 100% pewności przed podjęciem tranzycji, że nie będziesz tego żałował. No i podłamanie: jak to, skąd ja niby mam wytrzasnąć to 100% pewności? Wiedząc, że gdzieś na świecie ludzie się "rozmyślają" i wracają do roli biologicznej nie wiem czemu.

Prawdziwe decyzje podejmowane są kiedy nie ma się pewności. A czy będziesz żałował? Kierkegaard napisał coś takiego:
Ożeń się, będziesz tego żałował; nie żeń się, będziesz tego żałował; żeń się lub nie żeń, będziesz i tego, i tego żałował.
Ważne aby nie popaść wedle niego w rozpacz, czyli wycofanie się z decyzji, zamrożenie jej, niepodejmowanie ze względu na lęk przed błędem.
Powiedz co się stanie jeśli się pomylisz? Też miałam takie wątpliwości, więc nic nie robiłam... teraz jestem bliska pojechania do jednej z klinik Exit International ;) Największym błędem jest oczekiwanie 100% pewności - zresztą życie straciłoby swój urok.
Lagertha napisał/a:
Moja rada jest taka: Przemysl to na spokojnie raz jeszcze i jak bedziesz pewny to przemysl raz jeszcze odpoczatku. Uwzgledniajac wszystkie "za" i "przeciw" i jak poznasz odpowiedz to sie tego trzymaj i dopoki nie zabrniesz w nieodwracalne w skutkach pole powtarzaj sobie czasem te argumenty.

Sądzę, że myślenie na zasadzie »za« i »przeciw« to duży błąd w przypadku transseksualizmu - zawsze lepiej jest nic nie zmieniać, tym bardziej jak ma się wątpliwości, które często wynikają z lęku, że nam się nie uda. Moim głównym zmartwieniem było zawsze to, że jeśli powiem A, to nie wykrzeszę z siebie siły aby powiedzieć B i przez to inni stwierdzą, że nie jestem tró ;) Kieruj się uczuciami (nie emocjami, tylko uczuciami). Oczywiście uczucia się zmieniają, podobnie jak myśli i emocje ];>

Czołgu napisał/a:
Wiem, że nikt nie stwierdzi tego za mnie i nie po to chcę iść na diagnozę. Chodzi o to, że widzę to jako okazję do przedyskutowania tej kwestii od strony psychologiczno-seksuologicznej z kimś, kto się zna na temacie i mógłby mi w ten sposób pomóc nieco rozjaśnić pewnie kwestie i rozwiać niektóre wątpliwości...

Myślę, że powinieneś zrobić diagnozę. Oczywiście nikt nie powie ci czy jesteś TS czy nie, ale czasami warto usłyszeć od kogoś, że wątpliwości są całkiem naturalne, a przede wszystkim, że się sobie tego problemu nie wymyśliło.

Misia_m napisał/a:
Kurcze, już ponad 3 miesiące wcinam sobie 1 diane dziennie i czasami mam wrażenie, że zmuszam się do tranzycji, choć nie wyobrażam sobie życia jako facet. No i całkiem dobrze mi w roli kobiety

Chyba naturalne jest to, że na początku tranzycji wszystko trochę odpuszcza. Jeszcze czeka cię niezły rollercoster :)

Lagertha napisał/a:
Natomiast wiedziałam, że chcę tego co hormony mogą zmienić i na co wpłynąć. Ale pewności na 100% nigdy się nie ma. Nie ważne co się robi, niestety. Też najpierw sama uciekałam od tematu przez wiele lat próbując różnych innych rzeczy by wiedzieć, że spróbowałam wszystkiego co było mi znane.

A jak oceniasz swoje poszukiwania innych rozwiązań dzisiaj? Czy uważasz, że dobrze zrobiłaś albo, że było Ci to potrzebne?
Ja bardzo negatywnie wspominam całą »ucieczkę«, może przez to, że utraciłam wszystko bezpowrotnie, a miałam prawie wszystko czego potrzebowałam? Czy była mi ta ucieczka potrzebna? Dzięki niej zrozumiałam, że przed sobą nie ma ucieczki - zdecydowanie wolałabym odkryć coś przeciwnego.
Hjalmar napisał/a:
Mam trochę podobny problem :/ kompletnie nie rozumiem takich rzeczy jak tożsamość. Moja "tożsamość" bazuje na kolorze włosów, oczu, wzroście, numerze buta. Płeć kulturowa jest dla mnie nie do ogarnięcia - nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem! Jak? Dlaczego? Po co?

Ja miałam inaczej. Moja tożsamość opierała się na poczuciu niesprawiedliwej oceny mnie przez innych na podstawie wszystkich cech zewnętrznych. Czułam się jakby cały świat oceniał moją tożsamość właśnie po kolorze włosów, numerze buta, wzroście, a ja zawsze utożsamiałam się ze swoim poczuciem wartości etycznych oraz wiedzą. Ciało było dla mnie przeźroczystym duchem, jego pragmatyczne aspekty jeszcze bardziej. Dysforie poczułam dopiero wówczas kiedy zrozumiałam, że ucieczki przed tożsamością jaką narzucają mi inni nie ma ucieczki - wówczas się znienawidziłam.
Czołgu napisał/a:
To beznadziejne, że osoby, które uważają się za agender/demi/queer/cokolwiek mają o wiele bardziej pod górkę od zadeklarowanych transów poruszających się po osi między męskością a kobiecością.

Pomyśl, że były czasy, że miały równie przerąbane w oczach diagnostów. Były czasy, że osoby TS homo nie miały lekko - jeszcze czasami mają problemy. Po prostu należy iść naprzód. Dzisiaj coraz więcej osób ag/dg/gq się ujawnia i w tym tkwi siła :)

Hjalmar napisał/a:
Czym w ogóle jest tożsamość? Można ją zmierzyć? Wziąć próbkę, wysłać do laboratorium i dostać czarno na białym? Nie można, kurde mol. Nie można nawet rozkręcić, porównać śrubek i trybików ze śrubkami i trybikami innej tożsamości i orzec - tak

Jeszcze 10 lat temu się nad tym zastanawiałam. Nie rozumiałam zdania »być sobą«, dla mnie wszyscy zawsze byli sobą, nie będąc sobą byli sobą, bo ich bycie sobą polegało na niebyciu sobą ;) Wciąż mówiłam »jestem sobie/siebie«, a tożsamość wydawała mi się mega sztucznym pojęciem, usztywnieniem siebie do pewnego obszaru (do tego miejsca jeszcze jestem sobą, a krok dalej to już nie ja, ktoś inny - idiotyzm :) ). A teraz pojęcie »bycia sobą« rozumiem jako brak tarcia między tym co chcę, a tym co mogę :) Jestem tym czego chcę, a chcę jeść, więc jestem głodna :E....
Hjalmar napisał/a:
Ale większość ludzie wie kim jest bądź poszukuje. Ma jakiś pogląd na siebie. Skąd go mają?

Większość ludzi nie wie kim są, ale wydaje się im, że to wiedzą. Większość z nas jest tym czego broni. Tożsamość to rodzaj systemu immunologicznego, który nie dopuszcza do tego byś się zmienił. Tożsamość to nic innego jak to-samość, identyczność - iluzja bycia ciągle tą samą osobą. Mówiąc inaczej nic bardziej nudnego od bycia tożsamą ze samą sobą nie ma - nie zaskoczysz sama siebie, jesteś dla siebie przewidywalna jak Windows.

Dobra idę jeść :)
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2015-06-30, 19:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 19:08   

Hjalmar napisał/a:
Gdzieś czytałem, że właśnie może być też TS stricte TS, związany silnie z dysforią cielesną, a mniej zwracający uwagę na role, bo i tak są niejasne.

A możesz rzucić namiary?

Hjalmar napisał/a:
Część linków niestety wywala errora :/ Można może autorów i tytuły? Wyszukam sobie.
Już są poprawione :)
A jednak nie :/ /// nie wiem dlaczego ten gówniany phpBB je skraca.

jako nie-linki (może da radę :) )

ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2904453/

link.springer.com/article/10.1007/s10508-014-0285-3

P.S. Jednak działają, pomimo skrócenia - przynajmniej u mnie, w razie czego tu są namiary do wklepania ręcznego :)
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 21:08   

Cytat:
Jakim w ogóle cudem odrzucenie miałoby powodować brak neuronów?

Nie może. Ale nikt nie sprawdza neuronów podczas diagnozowania ASD. Diagnozuje się na podstawie zachowania i problemów które często mogą być wyjaśnialne zupełnie innymi zaburzeniami, które nie objawiają się nietypowościami w neuronach... Czyż nie zgodzicie się, że w kategorii diagnostycznej jaką jest 'osobowość schizoidalna' raczej nie możemy mówić o nietypowościach neurologicznych podobnych do tych które są u osób ze spektrum autyzmu? A przecież te kategorie bywają mylone.

Po prostu podważam wiarygodność części (nie każdej) diagnozy ZA lub ASD u osób transseksualnych, pragnę wysunąć sugestię, że żadnych nieprawidłowości w neuronach może po prostu u nich nie być, że te diagnozy mogły być postawione błędnie.

Spotkało mi się z tym żę gdy się jest transseksualistą dużo łatwiej dostać etykietkę osoby poważnie zaburzonej. Zwykle jest to diagnoza Borderline Personality Disorder. A wiele osób transseksualnych które znam z diagnozą osobowości pogranicznej szczerze mówiąc nie wygląda, nie zachowuje się typowo dla tej kategorii diagnostycznej i to do takiego stopnia zastanawiające w porównaniu do znanych mi cisów z Borderline, że zaczynam mieć wątpliwości... Ale - wiem, to może być przypadek, nie mam zamiaru robićtego na poważnie.
 
 
Czołgu
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Posty: 39
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-30, 21:54   

Kurde, jak sobie na początku czytałem i znalazłem, że poczucie dysforii płciowej może być po prostu jedną z moich wielu obsesji, o których wiem, że przemijają, miałem ochotę się - oczywiście - załamać, zamknąć w sobie i ponownie popaść w depresję.
end_of_words napisał/a:
Jeżeli komuś będziemy rzucać kłody pod nogi i ciągle wmawiać, że nie może funkcjonować jak pragnie, że to tylko ASD, że się myli - to może w końcu się może faktycznie zniechęci i przestanie walczyć o hormony dochodząc do wniosku widocznie musi tak być.

No, właśnie... :roll:
Niestety łatwo jest mnie podłamać. Trudniej jest mnie podbudować. Na szczęście trochę się to wam, nawet mimo woli, udało :-)
Hjalmar napisał/a:
Gdzieś czytałem, że właśnie może być też TS stricte TS, związany silnie z dysforią cielesną, a mniej zwracający uwagę na role, bo i tak są niejasne.

Mam wrażenie, że to właśnie pasowałoby do moich odczuć związanych z tematem. I to właśnie pomogło mi mimo wszystko się nie załamać i uwierzyć w możliwą słuszność mojej decyzji, jaką zapewne kiedyś podejmę. Bo może faktycznie to pragnienie istnienia w męskiej roli jest przejściowe. Być może. Ale mój dyskomfort związany z własnym ciałem jest "odwieczny".
Mam też wrażenie, że mój ZA mógł wręcz spowodować zatuszowanie TS przez większość życia. Chociaż tutaj też nie mam absolutnej pewności.
Chciałbym również, jakby się dało, dowiedzieć się więcej o tej właśnie formie transseksualizmu. Wydaje mi się to niezmiernie ciekawe, i to nie tylko dlatego, że mocno dotyczy mnie. ;-) Więc też uważam, że fajnie byłoby zdobyć jakieś namiary.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-30, 22:11   

Rozwinięcie się zaburzeń towarzyszących nie jest niczym nadzwyczajnym, zdarza się, że z jednego robi się combo. Zaburzenia osobowości powstają podczas okresu dorastania - wiążą się zwykle z reakcją na trudną sytuację. Nie mogą być zdiagnozowane w dzieciństwie i nie objawiały się wtedy. Jeśli objawy ciągną się od dzieciństwa, nie można poprzestać na diagnozie zaburzenia osobowości. Szczerze, to współwystępowanie TS i osobowości chwiejnej emocjonalnie typu borderline raczej nie dziwi, biorąc pod uwagę specyfikę tego zaburzenia, jeśli osoba z TS usiłowała się wpasować w narzucone tabelki. Borderline podlega też psychoterapii, która jakieś skutki łagodzące ma, więc można się domyślić, że zaradzenie TSowi może także załagodzić problem. Moja siostra ma za sobą długą historię ukrywania się mimo braku TS i nikt, kompletnie nikt, nawet ja, bym jej nie uznał za borderową - a ma ciężkiego bordera.

Co do artykułu - szukam, ale znaleźć nie mogę. To był jeden z pierwszych w temacie współwystępowania TS i ASD, więc mogło to nie być nic naukowego i nic dziwnego, że znaleźć nie mogę. Trudno, nie było tematu. Chociaż, podobnie jak Czołgu, przychylam się ku temu stwierdzeniu - jako że skoro TS ma być wrodzony, to jak inaczej miałby się - ten wrodzony TS - objawiać u osób z trudnościami z pojmowaniem ról społecznych? One wymagają sporej dozy abstrakcji, która jest dla autystyków często wyzwaniem. No ale póki co nie mam czym tego podeprzeć. Trudno, jak kiedyś trafię znów na ten tekst, podrzucę.
I widzę, że mamy inną teorię uczuć i emocji xD mi się zawsze wydawało, że uczucie do wektor, bo ma kierunek i zwrot (np. sympatia), a emocja to pole (np. bycie złym, irytacja). A ty chyba masz definicję związaną z ich trwaniem w czasie, ni? Ale definicja "bycia sobą" niezła, bardzo stosowalna :D
ElżbietaFromage napisał/a:
Hjalmar napisał/a:
Mam trochę podobny problem :/ kompletnie nie rozumiem takich rzeczy jak tożsamość. Moja "tożsamość" bazuje na kolorze włosów, oczu, wzroście, numerze buta. Płeć kulturowa jest dla mnie nie do ogarnięcia - nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem! Jak? Dlaczego? Po co?

Ja miałam inaczej. Moja tożsamość opierała się na poczuciu niesprawiedliwej oceny mnie przez innych na podstawie wszystkich cech zewnętrznych. Czułam się jakby cały świat oceniał moją tożsamość właśnie po kolorze włosów, numerze buta, wzroście, a ja zawsze utożsamiałam się ze swoim poczuciem wartości etycznych oraz wiedzą. Ciało było dla mnie przeźroczystym duchem, jego pragmatyczne aspekty jeszcze bardziej. Dysforie poczułam dopiero wówczas kiedy zrozumiałam, że ucieczki przed tożsamością jaką narzucają mi inni nie ma ucieczki - wówczas się znienawidziłam.

Niesprawiedliwa ocena też. Ciało było przezroczystym duchem, ale tylko do wtedy, gdy byłem częścią grupy chłopców, a ocena po płci gryzła wtedy, gdy mnie z jej powodu wykluczali. Gdy wykopano mnie do grupy dziewczynek, a ciało podczas dojrzewania wyznaczyło, że coś muszę, że mam się opowiadać po jednej stronie - wszystko zdechło. Ciągnąc porównanie do Windowsa, moja psychika wywaliła blue screen of death, a system zaczął się ponownie uruchamiać dopiero koło 15-16 roku życia. Czyli mniej więcej 7 lat przebywania gdzieś głęboko pod dnem i mułem.

Czołgu, też tak myślałem. Ale po 6 latach i terapii szokowej z powodu złej oceny własnych odczuć orzekam, że mi się nie znudziło. Znudził mi się jeden kierunek studiów, drugi, zdążyłem obskoczyć sryliard obsesyjnych zainteresowań i nadal nie jestem i nie chcę być babą.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-06-30, 23:11   

end_of_words napisał/a:
Cytat:
Jakim w ogóle cudem odrzucenie miałoby powodować brak neuronów?

Nie może. Ale nikt nie sprawdza neuronów podczas diagnozowania ASD. Diagnozuje się na podstawie zachowania i problemów które często mogą być wyjaśnialne zupełnie innymi zaburzeniami, które nie objawiają się nietypowościami w neuronach... Czyż nie zgodzicie się, że w kategorii diagnostycznej jaką jest 'osobowość schizoidalna' raczej nie możemy mówić o nietypowościach neurologicznych podobnych do tych które są u osób ze spektrum autyzmu? A przecież te kategorie bywają mylone.

Nie zgodzę się.
W przypadku neuronów:::
1) Neurony obumierają w momencie w którym nie są wykorzystywane. Obumierają też neurony, które pracują zbyt intensywnie. Nie pomijajmy też roli neuroprzekaźników.
2) Mniejsza ilość neuronów w punktach odpowiedzialnych za czynności społeczne może w efekcie skutkować gorszą socjalizacją, a to będzie się odbijać na odrzuceniu przez inne osoby.
3) Inna praca układu neurohormonalnego może przyczynić się do odrzucenia danej osoby, a przy okazji do utrwalenia sztywniejszych form zachowania (w efekcie prowadzących do obumarcia komórek).
Jeśli uważacie, że brak neuronów w pewnych partiach mózgu nie może prowadzić do odrzucenia, to powiedzcie dlaczego wasi znajomi - zwykle, ale nie zawsze - mają podobny poziom intelektualny do waszego?
Badania nad wieloma ośrodkami mózgu pokazują, że jeśli nie będą one stymulowane w określonym czasie, to ostatecznie nie wykształcają się - i zmniejsza się gęstość neuronów w danym miejscu.

Nie zgodzę się też z kwestią osobowości schizoidalnej. Z całą pewnością mózg takiej osoby funkcjonuje inaczej niż osoby nie-schizoidalnej. Do osób ze spektrum autyzmu (szczególnie ZA, ale nie HFA) bardziej podobne są osoby schizotypowe.


Hjalmar napisał/a:

I widzę, że mamy inną teorię uczuć i emocji xD mi się zawsze wydawało, że uczucie do wektor, bo ma kierunek i zwrot (np. sympatia), a emocja to pole (np. bycie złym, irytacja). A ty chyba masz definicję związaną z ich trwaniem w czasie, ni? Ale definicja "bycia sobą" niezła, bardzo stosowalna


Cieszę się, że podoba ci się stosowalność definicji »bycia sobą« :)
W odniesieniu do uczuć i emocji rozróżniam je na zasadzie »bycia na planie«. Uczucia tworzą »klimat«, są tłem. Emocje to aktorzy pierwszoplanowi (czasami drugo, jeśli na pierwsze miejsce przyjdzie »logika«). W każdym razie uczucia bliższe są w moim odczuciu do pojęcia nastroju, albo jak to Heidegger ujął »nastrojonego położenia«:
- Nastrój ujawnia jak komuś jest
Uczucia są w moim przekonaniu pozbawione afektu, są »smakiem«, »tłem«, »esencją« życia :) ))) Cała reszta to dekoracje.

P.S. Czy nie masz czasami dysleksji? Tak przyszło mi do głowy kiedy zamiast napisać »to« napisałam »do«, podobnie jak się tobie zdarzyło :)
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2015-06-30, 23:22, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-01, 00:28   

Nie mam dysleksji ani troszkę, tylko trochę przy szybkim pisaniu paluchy latają na wszystkie strony i się czasem d z t myli. Zboczenie zawodowe - w studiowanym języku t-d wymienia się jak u nas ó-o albo r-rz ^^'

O, są jeszcze nastroje, prawda. Nastrój to taki klimat. Uczucia, hm, się mówi "żywić uczucia do <kogoś>". Stąd wniosek, że to wektor. Fizyka, filozofia, oba na F.

Co do neuronów - mi chodziło o odwrócenie schematu, czyli że odrzucenie miałoby automatycznie powodować niewykształcenie się neuronów, co byłoby bez sensu w sytuacji, gdy wymagany jest wpływ długotrwały, a jednocześnie efekt widać, zanim zaistnieje sytuacja, która miałaby to powodować po dłuższym czasie. Widać to też po sporych szansach na znaczną poprawę funkcjonowania części dzieci z ASD po terapii, że neurony da się ratować. Z tym że - serio - kto na początku lat 90. w całym poprzełomowym bajzlu wiedział, gdzie szukać w tej kwestii pomocy dla dzieciaka? Sporo z tych dzieciaków może później trafić do psychiatry, który na autyzmie zna się jak kura na pieprzu, nawet nie wykona koniecznego dla diagnozy osobowości schizoidalnej różnicowania z autyzmem albo dokona na zasadzie "autyzm dotyczy tylko dzieci" i radośnie wykrzyknie "schizofrenia!" albo "osobowość schizoidalna!".
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-07-01, 08:00   

Hjalmar napisał/a:
Co do neuronów - mi chodziło o odwrócenie schematu, czyli że odrzucenie miałoby automatycznie powodować niewykształcenie się neuronów, co byłoby bez sensu w sytuacji, gdy wymagany jest wpływ długotrwały

To nie zrozumiałam :) Prawda, krótkotrwałe odrzucenie nie może prowadzić do istotnych zmian neurologicznych, więc stwierdzenie, że cechy autystyczne u osób z GID są wtórne, wydaje mi się co najmniej mało prawdopodobne.
Znam jednego chłopca z GID i z tego powodu nie jest odrzucany przez rówieśniczki, wręcz go uwielbiają - uwielbiały, bo kiedy poszedł do szkoły stał się »typowym chłopakiem«. [oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni ;] ]

Hjalmar napisał/a:
Z tym że - serio - kto na początku lat 90. w całym poprzełomowym bajzlu wiedział, gdzie szukać w tej kwestii pomocy dla dzieciaka?

Z opowieści wiem, że również dzisiaj jest ciężko znaleźć dobrego psychologa, który potrafiłby wcześnie zdiagnozować ZA lub NLD. Nie wiem czy jakikolwiek psycholog w PL potrafi diagnozować kaetekstie (http://caetextia.com/).
Hjalmar napisał/a:
Sporo z tych dzieciaków może później trafić do psychiatry, który na autyzmie zna się jak kura na pieprzu, nawet nie wykona koniecznego dla diagnozy osobowości schizoidalnej różnicowania z autyzmem albo dokona na zasadzie "autyzm dotyczy tylko dzieci" i radośnie wykrzyknie "schizofrenia!" albo "osobowość schizoidalna!".

Kto wie czy przez to nie powstała jednostka nozeologiczna »osobowości schizoidalnej« ;)
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-01, 08:58   

Cytat:
Jeśli uważacie, że brak neuronów w pewnych partiach mózgu nie może prowadzić do odrzucenia, to powiedzcie dlaczego wasi znajomi - zwykle, ale nie zawsze - mają podobny poziom intelektualny do waszego?

Nie uważam tak. Uważam tylko że nie jest to jedyna możliwa przyczyna i wyjaśnienie problemów społecznych w dziciństwie. Innym wyjaśnieniem może być np. transseksualizm.

Cytat:
Znam jednego chłopca z GID i z tego powodu nie jest odrzucany przez rówieśniczki, wręcz go uwielbiają - uwielbiały, bo kiedy poszedł do szkoły stał się »typowym chłopakiem«. [oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni ;] ]

U osób transseksualnych nieakceptacja płci zaczyna się stopniowo, osiągając najwyższy poziom właśnie w szkole i w wieku dojrzewania. Transseksualizmu nie wyleczysz przez zmianę środowiska, z tego się nie wyrasta. Używasz jednego słowa na określenie 2 różnych zjawisk.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-07-01, 09:48   

end_of_words napisał/a:
Nie uważam tak. Uważam tylko że nie jest to jedyna możliwa przyczyna i wyjaśnienie problemów społecznych w dziciństwie. Innym wyjaśnieniem może być np. transseksualizm.
Tylko jeśli transseksualizm objawia się stopniowo, to następuje ryzyko, że jest zjawiskiem wtórnym wobec innych spraw.
Inną kwestią jest to, że jeśli transseksualizm jest wrodzony, a nie »nabyty«, to tym mocniej należy zwrócić uwagę właśnie na anomalie w budowie różnych ośrodków w mózgu.

end_of_words napisał/a:
U osób transseksualnych nieakceptacja płci zaczyna się stopniowo, osiągając najwyższy poziom właśnie w szkole i w wieku dojrzewania. Transseksualizmu nie wyleczysz przez zmianę środowiska, z tego się nie wyrasta. Używasz jednego słowa na określenie 2 różnych zjawisk.

Oczywiście, że nie wyleczy się transseksualizmu przez zmianę środowiska. Jestem prawie pewna, że ten chłopak albo będzie w życiu dorosłym gejem, albo osobą transseksualną właśnie. Chciałam na jego przykładzie pokazać tylko to, że pomimo GID (a właściwie GD) bez problemu adaptuje się w grupach społecznych. Stąd mój wniosek, że u osób z ASD transseksualizm może polegać na zupełnie czymś innym niż u osób »neurotypowych«, i przede wszystkim opierać się właśnie na ślepocie dotyczącej kontekstów społecznych. Z moich obserwacji wynika, że wiele M/K ma pewne braki w odczytywaniu sygnałów i kontekstów społecznych. Funkcjonują często w czarno-białym świecie, a jeśli w kolorowym to brakuje w nim rozpoznawania odcieni. U wielu m/k spotkałam się z osłabioną empatią i silnym myśleniem systemowym.
Wiele z tych kwestii może być wtórne wobec transseksualizmu lub zupełnie niezależne od niego. Jednak nie można wykluczyć tego, że transseksualizm u osób o rysie ASD jest wtórny.
 
 
end_of_words
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-01, 09:56   

Cytat:
Tylko jeśli transseksualizm objawia się stopniowo, to następuje ryzyko, że jest zjawiskiem wtórnym wobec innych spraw.

Nie widzę wynikania. Poza tym nie wiem dlaczego stosujesz tą logikę tylko do transseksualizmu a nie do 'innych spraw'. Nie podważasz owych innych spraw traktując diagnozę Zespołu Aspergera lub ASD w wieku dorosłym jako 100% pewną i tłumaczącą czyjś transseksualizm, diagnozę transseksualizmu jako zawsze niepewną i podważalną. Nie wiem skąd to wynika ale szczerze mówiąc jest irytujące.

Twoje tłumaczenie byłoby prawdopodobne gdyby to było typowe dla osób z Zespołem Aspergera lub ASD, że chcą zmieniać płeć - a nie jest. Takie pragnienia dotyczą tylko niewielkiej grupy ludzi. W dodatku objawy ASD w dzieciństwie są inne niż transseksualizmu.
Cytat:
Chciałam na jego przykładzie pokazać tylko to, że pomimo GID (a właściwie GD) bez problemu adaptuje się w grupach społecznych.

Przykład jednej osoby w dodatku z relacji z drugiej i trzeciej ręki nic nie dowodzi. Nawet nie wiemy czy jest transseksualny.
Cytat:
Jednak nie można wykluczyć tego, że transseksualizm u osób o rysie ASD jest wtórny.

Nie można wykluczyć tego u żadnej osoby. Zabrońmy leczyć transseksualizm bo w każdym przypadku może być wtórny wobec czegoś innego, nie mamy więc nigdy 100% pewności. :roll:
Ostatnio zmieniony przez 2015-07-01, 10:01, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-01, 09:57   

Problemy społeczne to tylko element autyzmu wynikający z innych przyczyn. Sprowadzanie ASD do problemów społecznych jest dzikim uproszczeniem i po prostu przekłamaniem. Dotyczy też sposobu postrzegania, odbioru zmysłowego, wrażliwości na bodźce, często braku wglądu w swoje własne emocje czy trudności w stwierdzeniu, gdzie fizycznie kończy się ja a zaczyna świat - to nie ma prostego wyprowadzenia z problemów społecznych. A przeładowanie zmysłowe?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 14