Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
ogólna refleksja
Autor Wiadomość
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-05-30, 15:26   ogólna refleksja

Mimo uczucia konieczności zmian, i rosnącej determinacji by ułożyć wszystko wreszcie tak jak należy, wciąż nie mogę pozbyć się niemalże paraliżującego strachu. Wciąż nie mogę przestać układać w głowie najczarniejszych scenariuszy, widzieć w każdym wroga, a zwłaszcza w tym co widzę w lustrze. Za każdym razem gdy spojrzę na swoje ciało, twarz napawa mnie chęć by wybuchnąć płaczem, choć jak na ironię, nie potrafię już z siebie nawet wydusić łez.
Chociaż moja rodzina nigdy do "konserwatywnych" nie należała, głęboko wątpię w to, że znajdę tam jakiekolwiek wsparcie. Gdy rozmawiam z babcią (mieszkam z dziadkami, taka sytuacja) i próbuję wypowiedzieć wszystko, w odwrocie słyszę że to mi przejdzie, i powinnam sobie kawałek czekolady zjeść/książkę przeczytać. Nic nie dało mi jeszcze nigdy podlejszego uczucia niż te słowa. Cała moja głęboko i w bólach przez te lata ukrywana (może raczej powinnam napisać, bita, miażdżona i deptana) natura została zrównana z jakąś chandrą.
Boję się, że lekarze do których pójdę zrobią co w ich mocy by stanąć mi na drodze, w imię
obrony własnych przekonań, chociaż nawet nie mam (niby) ku temu podstaw. Boję się że nawet gdyby dano mi przejść moją drogę i dopełnić wszystkiego co konieczne, gdzieś ktoś
by wywęszył co jest na rzeczy, i poświęcił całe swoje życie by mnie całkowicie zniszczyć, choć zdaję sobie sprawę jakie to irracjonalne, za pewne wszystko co tu piszę wywoła na twarzy czytających chłodny uśmieszek politowania jeśli nie salwę artyleryjską. Czuję się tak bardzo głupia że ciężko to sobie nawet wyobrazić, nie potrafiłam niczego zrobić z życiem jako on, a tutaj pojawia się perspektywa zburzenia siebie, i zbudowania na nowo. To jakby wiedzieć że trzeba wejść do małego pokoju, bo od tego może wszystko zależeć etc, ale jednocześnie mieć paniczną klaustrofobię. Mam nadzieję, że te moje pożal się boże wywody są chociaż w części przejrzyste i zrozumiałe. Nawet pisząc w swojej preferowanej formie i odkrywając siebie dużo (jeśli nie za dużo) czuję się jakbym skoczyła z wieżowca i zaczęła tego żałować. Czuję się niewolnikiem tego czym byłam całe życie, jakby moja męska forma nabrała osobowości i robiła co w jej mocy by mnie odciągnąć od tego co chcę zrobić.
Jakby Łukasz (nie ma sensu chować tego imienia) chciał za wszelką cenę znowu wypijać po 8 piw dziennie, zjadać tyle pizzy i innego toksycznego gówna ile się da, do samego oporu.
Jakby czuł się śmiertelnie zagrożony. Z drugiej strony, to chyba oczywiste, że ogół ludzi mnie nie zrozumie. Bo jak to niby wytłumaczyć komuś, kto czuję się bardzo albo chociaż względnie zgodny z tym jak wygląda i z wizerunkiem nadanym mu przez otoczenie?
Widzę błędy w swoim rozumowaniu, widzę egocentryzm, swoją skłonność do szufladkowania ludzi, swoją skłonność do prorokowania przyszłości bez choćby najmniejszego oparcia w stanie faktycznym. Ale co z tego że to widzę? Przesiąkła mnie już ostatecznie beznadzieja, strach odebrał mi już zdolność logicznego myślenia. Gdy tylko chcę rozpocząć żyć tak jak chcę żyć, moje umysłowe łańcuchy wracają, nie dadzą odpocząć, za wszelką cenę, nie pozwolą bym poczuła się w stanie cokolwiek zmienić, uniemożliwiają ciągłość w budowie osobowości, niczym program autodestrukcji. Jak na początku wspomniałam, piszę to wszystko z kamienną twarzą, nie dam rady się rozpłakać, czuję tylko to dziwne ciśnienie w środku, ale to nie jest gniew (lub przynajmniej w mniejszym stopniu), to chyba najczystszy przykład niemocy. Książkowa definicja. Nie wiem nawet po co to piszę, jeszcze ktoś czas zmarnuje na przeczytanie tego. Tak bardzo mi przykro, że nie jestem w stanie tego nawet opisać. Jakby już nastąpił koniec.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-05-30, 17:11   

grzeczna napisał/a:
Boję się, że lekarze do których pójdę zrobią co w ich mocy by stanąć mi na drodze, w imię obrony własnych przekonań

Zależy do jakich pójdziesz. Na http://trannsseksualizm.pl są listy odpowiednich specjalistów, którzy nie będą utrudniać, tylko pomogą.

grzeczna napisał/a:
Boję się że nawet gdyby dano mi przejść moją drogę i dopełnić wszystkiego co konieczne, gdzieś ktoś by wywęszył co jest na rzeczy, i poświęcił całe swoje życie by mnie całkowicie zniszczyć

No to już jest paranoja ;)

grzeczna napisał/a:
za pewne wszystko co tu piszę wywoła na twarzy czytających chłodny uśmieszek politowania

Nie. To jest stan przez który większość z nas przechodziła/przechodzi, więc doskonale rozumiemy, o czym piszesz.

grzeczna napisał/a:
czuję się jakbym skoczyła z wieżowca i zaczęła tego żałować

No... przeczytaj sobie ten wątek: http://transpomoc.pl/view...ighlight=#53202

grzeczna napisał/a:
Czuję się niewolnikiem tego czym byłam całe życie, jakby moja męska forma nabrała osobowości i robiła co w jej mocy by mnie odciągnąć od tego co chcę zrobić.

Twoja męska forma i związany z nią styl życia jest obecnie częścią ciebie, nawet jeżeli stała się nią jedynie w wyniku przyzwyczajenia. Nie jest niczym niezwykłym, jeśli żegnając się z tą częścią siebie poryczysz się, jak np. przy rozstaniu z kimś, od kogo postanowiłaś odejść, ale jednak spędziliście ileś czasu razem.

A poza tym, to nie jest tak, że przechodząc tranzycję masz obowiązek zrezygnować z wszelkich męskich zainteresowań, hobby itp.
_________________
Freja Draco
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-05-30, 17:51   

Listę na pewno przestudiuję. Co do paranoi, to prawda że mam skłonność do wpadania w nią, tak samo jak do zaniżania swojej samooceny, nierzadko z szaleńczym zapałem i pasją. Dzięki również za tą listę trans-problemów :) Co do osobowości, to nie jest tak że całkiem ją chcę porzucić, nie wiem nawet czy da się to zrobić, ale kategorycznie chcę, przynajmniej, spróbować ujarzmić tą obleśną, nie znającą umiarkowania i po prostu nieprzyjemną część mnie. Ujarzmić bo nie wiem czy jestem wstanie to całkiem z siebie usunąć.
Odnośnie hobby, nie ma szans że z tego zrezygnuje :P

PS
Nie znalazłam niestety na niebieskim żadnych informacji o lekarzach w Rzeszowie :(
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-05-30, 19:55   Re: ogólna refleksja

grzeczna napisał/a:
Chociaż moja rodzina nigdy do "konserwatywnych" nie należała, głęboko wątpię w to, że znajdę tam jakiekolwiek wsparcie. Gdy rozmawiam z babcią (mieszkam z dziadkami, taka sytuacja) i próbuję wypowiedzieć wszystko, w odwrocie słyszę że to mi przejdzie, i powinnam sobie kawałek czekolady zjeść/książkę przeczytać.


Miałam tak samo. Gdy powiedziałam matce o tym, że nie czuję się facetem i ogólnie, że planuję brać hormony i zbieram pieniądze na operacje to zapewniała, że jakoś się z tym pogodzi, ale będzie jej ciężko bo urodziła syna - nie córkę.
Wszystko poszło w niepamięć. Dopiero gdy zrozumiała, że jeżdżę po lekarzach zaczęła wypytywać o szczegóły (orientację seksualną, czy to na dole też zamierzam odciąć, jakie imię sobie wybrałam..) to wyjawiłam jej także, że biorę już hormony. I tak podejrzewała bo widziała przez koszulkę nienaturalne wybrzuszenia.
Gdy doszło do pewnej rozmowy wyrzuciła z siebie, że nigdy się nie pogodzi z tym co robię, że myślała, że to tylko chwilowe i mi przejdzie i że sobie to wszystko przemyślę..
No cóż.. obiło się kilka smutnych słów jak: "mogłeś umrzeć przy porodzie" itd.. na szczęście jestem twardsza niż przed HRT bo przysięgłam sobie, że chociażbym miała być sama z problemami to wejdę w to bagno tylko po to by być szczęśliwa sama dla siebie.

Tobie też radzę już teraz podjąć podobne myślenie. Jedni z rodziny zaakceptują, a inni będą Tobą gardzić i nie obędzie się bez przykrych słów..

grzeczna napisał/a:
Boję się że nawet gdyby dano mi przejść moją drogę i dopełnić wszystkiego co konieczne, gdzieś ktoś
by wywęszył co jest na rzeczy, i poświęcił całe swoje życie by mnie całkowicie zniszczyć


Też takie obawy miałam przed rozpoczęciem wszystkiego: bałam się, że matka mnie wyrzuci z domu, że ludzie się szybko dowiedzą, że zwariuję albo przez hormony albo przez presję otoczenia i wszyscy mi będą wmawiać, że to moja wina..
Musisz wydostać się z tych paranoi - bo rzeczywiście to są paranoje - i zacząć myśleć racjonalnie. Popatrz na to pozytywnie: nigdy nie dostajesz od losu więcej na barki niż jesteś w stanie unieść. Możesz nawet nie wiedzieć ile w tobie siły i zapału się kryje. Ja to odnalazłam i do dzisiaj nie znam dna tej siły..

grzeczna napisał/a:
choć zdaję sobie sprawę jakie to irracjonalne, za pewne wszystko co tu piszę wywoła na twarzy czytających chłodny uśmieszek politowania jeśli nie salwę artyleryjską


Po to jest forum, aby mówić o swoich problemach i rozterkach. Bardzo się cieszę, że postanowiłaś się podzielić swoimi przemyśleniami. Nie ma się czego wstydzić ani obawiać. Tu większość szuka pomocy i sama stara się pomagać.

grzeczna napisał/a:
Czuję się niewolnikiem tego czym byłam całe życie, jakby moja męska forma nabrała osobowości i robiła co w jej mocy by mnie odciągnąć od tego co chcę zrobić.


Miałam podobnie, tylko że wtedy to się bałam, że to moja kobieca forma nabrała osobowości i planuje mnie porwać/zabić aby zaistnieć. Wszystko przez znajomego chorego na schizofrenię, który nawkręcał mnie w swoje paranoje i przez niego długi czas walczyłam ze swoim prawdziwym ja.
Teraz? Teraz moja męska część zanikła. Nigdy nie wyzbędę się tych 20 lat wspomnień, zawsze będzie mnie to jakoś prześladowało, ale odcinając się od męskiego świata jest mi łatwiej patrzeć w przód - gdzie wcześniej stałam w miejscu, a nawet się cofałam.

grzeczna napisał/a:
Bo jak to niby wytłumaczyć komuś, kto czuję się bardzo albo chociaż względnie zgodny z tym jak wygląda i z wizerunkiem nadanym mu przez otoczenie?


Po co komukolwiek to tłumaczyć?

grzeczna napisał/a:
Gdy tylko chcę rozpocząć żyć tak jak chcę żyć, moje umysłowe łańcuchy wracają, nie dadzą odpocząć, za wszelką cenę, nie pozwolą bym poczuła się w stanie cokolwiek zmienić


To wszystko od zbyt częstego myślenia i zbyt dużo zadajesz sobie pytanie "a co jeśli..". Pamiętaj, że 80% twoich wątpliwości się nigdy nie sprawdzi. Powinnaś znaleźć coś co da Ci poukładać myśli, odpocząć, zrelaksować się. Zbyt długie życie w strachu, stresie i beznadziei prowadzi właśnie do zakładania sobie tych łańcuchów umysłowych.

grzeczna napisał/a:
Nie wiem nawet po co to piszę, jeszcze ktoś czas zmarnuje na przeczytanie tego.


Akurat uwielbiam czytać czyjeś wypociny z własnego życia. Często przytaczam je ze swoimi dawnymi/obecnymi rozterkami. Sama po części wiem co przechodzisz, bo uwierz, że też miałam takie problemy. Przez to nawracające depresje, brak pomocy i ciągłe myśli i bezradność..
Ale wyszłam z tego. Wiesz jak? Dzięki egoizmowi. Odcięłam się od osób, które mnie raniły i zadawały ból. Przestałam myśleć o ludziach - tych bliskich i tych obcych typu: "co sobie pomyślą", "będą mnie dręczyć", "sprawię im ból".. Co oni mnie interesują? Skoro nikt z nich nie opłakiwałby mnie po śmierci to po co ja się mam nimi przejmować? Ja tu jestem najważniejsza i liczą się tylko moje pragnienia i moje szczęście!
Widzę też u Ciebie bardzo, ale to bardzo zaniżoną samoocenę. Tak jak wspomniałam wcześniej - znajdź w sobie ogromne pokłady siły, bo na pewno je masz. Każdy człowiek posiadający skazy na psychice, który sięga dna ma w sobie tyle siły, że mógłby nią wysuszyć oceany.


grzeczna napisał/a:
Tak bardzo mi przykro, że nie jestem w stanie tego nawet opisać. Jakby już nastąpił koniec.


Oj, bardzo dobrze opisałaś to co chciałaś opisać. Daj sama sobie odpocząć i nie zadręczaj się. Już wystarczająco dużo cierpisz przez nie urodzenie się we właściwym ciele - dlaczego ono ma być dodatkowo dla ciebie śmiertelnym wrogiem? Pora powiedzieć "dość!" i wziąć stery w swoje ręce.
_________________
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 20:16   

Ania96, jestem pod wrażeniem zmian w Twoim myśleniu
BTW tak humorystycznie, ale w moim odczuciu dobrze powiedziane https://youtu.be/FO51-Ue6rlk?t=2090 nie mogłam znaleźć odpowiedniego wycinka.. .
Ostatnio zmieniony przez 2017-05-30, 20:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-05-30, 20:17   

Ogarnia mnie wdzięczność gdy czytam Twojego posta Aniu, za czas jaki poświęciłaś na to by mi odpowiedzieć. Nie wiem czemu, ale nawet tutaj po publikowaniu swoich pierwszych postów czułam potworny wstyd, takie "i po co ci to", tak głęboko chyba już się to we mnie zakorzeniło. Nie mogę się jednak sobie nadziwić, że tyle czasu udawało mi się to kryć. Pytanie tylko czy strach był tak silny czy ja taka słaba...
Przykro się robi słuchając o tych wszystkich konfliktach z rodziną, niewłaściwych słowach padających z niewłaściwych ust, ale masz tu oczywiście 100 % racji że to nie może powstrzymywać przed podjęciem decyzji. Koniec końców człowiek nie rodzi się i nie żyje by być czyjąś własnością, ani niczyim avatarem.
Co więcej, może rzeczywiście nie ma sensu bać się słów innych, w sytuacji gdy już się i tak swoje o sobie nasłuchało (moje nie tenteges, zawsze objawiało się w jakiś sposób, przysparzając mi właśnie tych rozmaitych i przykrych sytuacji). Samoocenę po latach zakopywania jej w najgłębszym z dołów może być naprawdę ciężko podnieść, ale wierzę że w końcu się uda pokochać siebie. :)
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 20:28   

grzeczna napisał/a:
takie "i po co ci to", tak głęboko chyba już się to we mnie zakorzeniło

myślę, że walka o siebie jest najlepszą inwestycją we własna przyszłość, nie rozumiałam tego i nie zwracałam uwagi przez popadanie w pracoholizm...
grzeczna napisał/a:
Pytanie tylko czy strach był tak silny czy ja taka słaba...

jedno na drugie wychodzi... strach jest rzeczą normalną, chyba tylko psychopaci albo nieświadomi nie boją się zmian...
grzeczna napisał/a:
Co więcej, może rzeczywiście nie ma sensu bać się słów innych, w sytuacji gdy już się i tak swoje o sobie nasłuchało
wierz mi, nie ważna w jakiej formie jesteś... zawsze jest ktoś, kto stara się uprzykrzyć Ci życie głupią paplaniną
grzeczna napisał/a:
Samoocenę po latach zakopywania jej w najgłębszym z dołów może być naprawdę ciężko podnieść, ale wierzę że w końcu się uda pokochać siebie. :)
może czasem wystarczy odciąć się od tego co Cię dołuje? zająć się sobą i swoją przyszłością?
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-05-30, 20:46   

Crissy napisał/a:
Ania96, jestem pod wrażeniem zmian w Twoim myśleniu
BTW tak humorystycznie, ale w moim odczuciu dobrze powiedziane https://youtu.be/FO51-Ue6rlk?t=2090 nie mogłam znaleźć odpowiedniego wycinka.. .


Każdy w końcu dochodzi do pewnych prawd i myślenie staje się bardziej płynne i realistyczne - lecz samemu trzeba je nastroić.
Odnosząc się do linku - ajm dont spik inglisz :)

grzeczna, jeszcze nie dawno moja samoocena była równie nisko jak twoja. Ciągle użalanie się, wspominanie ciężkich chwil..

Ale jakby to określić.. im większy dostawałam wycisk od życia, tym łatwiej było mi się ogarnąć.
Pomyśl sobie, że masz przyjaciela, który Cię akceptuje i dobrze się czujesz w jego towarzystwie bo jest jedyną osobą na którą możesz liczyć. Planujesz nawet w przyszłości opłacić mu lot do Tajlandii po to aby się Tobą opiekował po operacji bo mu bezgranicznie ufasz. A tu nagle sprawy się komplikują - on zaczyna mieć obawy "co ludzie powiedzą", coraz mniej możesz na nim polegać.. A gdy w końcu dajesz mu do zrozumienia, że: "albo będziesz przy mnie jak przyjaciel, albo nie chcę Cię znać" po pewnym czasie bije Cię i wyzywa od ciot.. No cios niewyobrażalny.. W sumie to wydarzenie, oraz myśl, że na nikim już polegać nie mogę sprawiły, że stałam się twarda jak stal. Mogłam się albo utopić w smutku i płakać do poduszki, albo stać się egoistką myślącą tylko o swoim szczęściu.

Strach jest najgorszą rzeczą, ale jak uświadomisz sobie jaki on jest karykaturalnie malutki to odblokujesz w sobie coś czego wcześniej nie znałaś.
Sama długi czas bałam się dostać od jakiś dresów gdyby się rozeszły plotki. I tak coraz więcej osób wie przez nieostrożną rodzinkę.. I - mówiąc szczerze i bez bajerów - gdyby doszło do takiej sytuacji, że by mnie bili, pluli, kopali i wyzywali to po krótkim czasie byłabym jeszcze pewniejsza swoich sił. Bo mimo bólu fizycznego nie straciłam wiary w to co robię.
_________________
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-05-30, 20:53   Re: ogólna refleksja

grzeczna napisał/a:
Cała moja głęboko i w bólach przez te lata ukrywana (może raczej powinnam napisać, bita, miażdżona i deptana) natura została zrównana z jakąś chandrą.

Tak... tak to często cisy widzą, nic nie zrobisz... ale wiesz, ja sobie tak wtedy myślę, że ponieważ sadystą nie jestem, to w sumie dobrze, że przynajmniej oni tak nie cierpią i nie muszą poznawać na własnej skórze jak to jest... Nawet jeżeli nie zdają sobie sprawy z tego jakie mają szczęście, to jednak nieszczęście kolejnej osoby mojego samopoczucia też by nie poprawiło ;)

grzeczna napisał/a:
choć zdaję sobie sprawę jakie to irracjonalne, za pewne wszystko co tu piszę wywoła na twarzy czytających chłodny uśmieszek politowania jeśli nie salwę artyleryjską.

Ooch, nie myśl, że nie mamy swoich demonów :P
A ten potworny ogrom lęku to niestety u ts też częste...

grzeczna napisał/a:
PS
Nie znalazłam niestety na niebieskim żadnych informacji o lekarzach w Rzeszowie :(

No niestety nie zawsze jest tak dobrze, że ma się lekarzy na miejscu... mnie np. jedna wizyta u psychologa z dojazdami zajmowała dokładnie 25h :P
_________________
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-05-30, 21:00   

Ania96 napisał/a:
Popatrz na to pozytywnie: nigdy nie dostajesz od losu więcej na barki niż jesteś w stanie unieść.

Nie, nie, nie! Pozytywne myślenie jest ważne, ale takim nastawieniem można sobie zrobić zwyczajnie krzywdę. Trzeba szacować siły, planować, podejmować racjonalne decyzje i dawać z siebie dużo, ale dbać też o to, żeby się nie zajechać.
_________________
Freja Draco
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-05-30, 21:14   

Freja napisał/a:
Ania96 napisał/a:
Popatrz na to pozytywnie: nigdy nie dostajesz od losu więcej na barki niż jesteś w stanie unieść.

Nie, nie, nie! Pozytywne myślenie jest ważne, ale takim nastawieniem można sobie zrobić zwyczajnie krzywdę. Trzeba szacować siły, planować, podejmować racjonalne decyzje i dawać z siebie dużo, ale dbać też o to, żeby się nie zajechać.


Czy gdybyś straciła całą rodzinę w wypadku, w tym samym czasie twój partner by z Tobą zerwał i zostałabyś zupełnie sama na lodzie, a dodatkowo stwierdzono nieuleczalną chorobę - mogłabyś oszacować siły, jakie będą Ci potrzebne aby się z tego podnieść, planować dalsze życie i racjonalnie myśleć?
RACZEJ NIE!
Albo po chwili załamania przychodzi eksplozja wewnętrznej siły, która Cię napędzi do ogarnięcia swojego stanu, albo tkwisz w tym i udręczasz się, bo nie wierzysz w to, że Ci się uda.


(przepraszam za tak ostre porównanie, mam nadzieję, że nikt tego źle nie odebrał).
_________________
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-30, 21:29   

Ania96 napisał/a:

Czy gdybyś straciła całą rodzinę w wypadku, w tym samym czasie twój partner by z Tobą zerwał i zostałabyś zupełnie sama na lodzie, a dodatkowo stwierdzono nieuleczalną chorobę - mogłabyś oszacować siły, jakie będą Ci potrzebne aby się z tego podnieść, planować dalsze życie i racjonalnie myśleć?
RACZEJ NIE!
Albo po chwili załamania przychodzi eksplozja wewnętrznej siły, która Cię napędzi do ogarnięcia swojego stanu, albo tkwisz w tym i udręczasz się, bo nie wierzysz w to, że Ci się uda.


Ludzie nieraz nie zdają sobie sprawy ile mają w sobie siły, są przekonani że pewne sytuacje ich przerosną a potem się okazuje że wcale tak nie jest.
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 21:31   

Ania96, ja ... no nie poznaję koleżanki. Mam nadzieję, że takie nastawienie już ci zostanie na zawsze.

Muszę się jednak zgodzić z matką przełożoną, bo zawsze warto (jeśli idziemy w porównania) wziąć łopatę jeśli czeka nas wagon węgla do rozładowania. Gołymi rękami też się da tylko po co?
Ostatnio zmieniony przez 2017-05-30, 21:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 21:32   

Ania96 napisał/a:
nigdy nie dostajesz od losu więcej na barki niż jesteś w stanie unieść.
już to gdzies słyszałam....
masz sporo racji, Freja, Ty również... "mierz siły na zamiary".
To są dwa różne podejścia do problemu, oba słuszne i oba mylne ... w zależności od okoliczności lub zamiaru, wszystko i tak się sprowadzi do konsekwencji, które mona przyjąć z wiarą, lub zapobiec przez ostrożność..
trochę uściślę, zapobiec wielu rzeczom się nie da, bo nie są zależne od nas samych tj. śmierć bliskich osób czy rozejście z partnerem i gdy to wszystko dzieje się na raz.
Same konsekwencje czynów własnych można ważyć, a wręcz trzeba.. .
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-05-30, 21:47   

Maja napisał/a:

Ludzie nieraz nie zdają sobie sprawy ile mają w sobie siły, są przekonani że pewne sytuacje ich przerosną a potem się okazuje że wcale tak nie jest.


Dokładnie tak. Wystarczy przypomnieć sobie w swoim życiu ile było takich chwil gdy wszystko nas przerastało a tu daliśmy radę bez większego problemu.
Najważniejsza jest odwaga. A dla osób TS jest to coś, co zaraz po swoim życiu jest priorytetem aby przetrwać.
Kto jej nie ma często żyje w kłamstwie przed sobą i innymi, zakłada rodziny, ma dzieci, kredyty - wtedy już ciężko spróbować sobie wszystko poukładać.
Dlatego rozsądne myślenie i planowanie też jest ważne, ale ja odwołałam się właściwie do takiej siły podjęcia działań i podniesienia się po upadku.

Ada75 napisał/a:
Ania96, ja ... no nie poznaję koleżanki. Mam nadzieję, że takie nastawienie już ci zostanie na zawsze.


Yyy.. a jakie nastawienie miałam? :-o Bo gorzej jak sama siebie nie poznam :shock:
_________________
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 21:49   

Ania96, a weź poczytaj swoje pierwsi posty.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-05-30, 22:01   

Ania96 napisał/a:
Albo po chwili załamania przychodzi eksplozja wewnętrznej siły, która Cię napędzi do ogarnięcia swojego stanu, albo tkwisz w tym i udręczasz się, bo nie wierzysz w to, że Ci się uda.

Masz trochę racji. Czasami "w szaleństwie jest metoda" i udaje nam się zrobić coś, co racjonalnie rzecz biorąc wydawało się niemożliwe. A udaje się, bo nie wiedzieliśmy, że to jest "niemożliwe". A poza tym mnóstwo osób nosi w swoich głowach różne bariery, które blokują je w działaniach.

Ale są też rzeczy, które naprawdę są niemożliwe i sama wiara nic tu nie pomoże.

Są też takie sytuacje, kiedy myśleniem w stylu "na pewno dam radę" może nas zwyczajnie wpędzić w kłopoty. Z finansami, ze zdrowiem, a niekiedy wręcz pozbawić życia.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-05-30, 22:12   

Ania96 napisał/a:
Dokładnie tak. Wystarczy przypomnieć sobie w swoim życiu ile było takich chwil gdy wszystko nas przerastało a tu daliśmy radę bez większego problemu.
Najważniejsza jest odwaga. A dla osób TS jest to coś, co zaraz po swoim życiu jest priorytetem aby przetrwać.

Odpowiem ci tak: Przez dużą część życia byłam leniwa, tchórzliwa i pozbawiona wizji na przyszłość. I ponosiłam negatywne konsekwencje takiej postawy, bo tak się dobrze żyć nie da. Przed laty, będąc już starą d... nauczyłam się odwagi i pracowitości, bo brak tych dwóch cech przez lata straszliwie mnie ograniczał. I to było cudowne, bo przez kilka lat robiłam więcej niż przez wcześniejszych kilkanaście i jeszcze budziłam się codziennie z poczuciem, że mogę wszystko. W pewnym momencie zaczęłam się budzić ze stanami lękowymi, ale szybko dawałam sobie z nimi radę, bo nauczyłam się już przecież odwagi i tego, że teraz mogę wszystko. Aż któregoś dnia wylądowałam u kardiologa z nerwicą, napadami lęku, depresją i derealizacją. Przez kolejny miesiąc niczego już nie robiłam, tylko stałam i przytrzymywałam świat, żeby się nie rozleciał. A przez kolejnych kilka lat uczyłam się rozsądku i odpoczywania.

W życiu trzeba zachować równowagę we wszystkim :>
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 22:14   

Freja napisał/a:
Masz trochę racji. Czasami "w szaleństwie jest metoda" i udaje nam się zrobić coś, co racjonalnie rzecz biorąc wydawało się niemożliwe.
jest taka książka, kompletnie nie pamiętam szczegółów, tylko parę. jak facet, polak szukał w stalinowskiej rosji ojca wywiezionego chyba na sybir. otóż ten facet został niearesztowany tylko dlatego że nosił budzący grozę, niosący skojarzenia z czeka/nkwd czarny, skórzany płaszcz
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-05-30, 22:15   

Freja, ja myślę że mądrze mówisz. Sama się obawiam, że trafię na swój limit bo coraz częściej myślę o tym że potrzebuje odpoczynku i odetchnienia. A jest odwrotnie. Coraz więcej wszystkiego x'D i ja coraz więcej bym chciała wszystkiego.
DeadSally, jeśli prawdziwa historia to bardzo ciekawa ; o. (ale by teraz można było walnąć przytyk co do pewnego systemu z którego się wywodzi nkwd... Bo jeśli prawdziwa to trochę to mówi o tym systemie... ale nie, Lea, spokojnie, nie idź w tym kierunku)
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-05-30, 22:34   

Freja, fakt, podkreślasz bardzo dużo ważnych rzeczy. Swoje wady, które ograniczają nasz wysiłek trzeba wyeliminować, aby dalej się rozwijać. Bo w twoim przypadku nastawienie "dam radę!" będąc leniwą naprawdę nic nie da, a jeszcze pogorszy sytuację.
Ale tak jak pisałam wyżej:
Ania96 napisał/a:
Dlatego rozsądne myślenie i planowanie też jest ważne, ale ja odwołałam się właściwie do takiej siły podjęcia działań i podniesienia się po upadku.


Bez odwagi w swoje możliwości nie ma pewności siebie. A bez pewności siebie stoimy w miejscu i zadręczamy się w pułapce umysłu.
Mając odwagę, dodatkowo myśląc, planując i działając można wiele osiągnąć.
Ja jak miałam wieloletnią depresję to ciągle myślałam jakie to wszystko jest bez sensu. Teraz ciągle myślę w jaki sposób podjąć kolejne kroki, aby było tak a nie inaczej. Non stop myślę - tyle że planuję. I mając odwagę do wprowadzania planów w życie wszystko się udaje i jestem dumna z siebie. Bo jeśli ja nie będę dumna z siebie to kto będzie? Matka, która urodziła dziwaka?


Ada75 napisał/a:
Ania96, a weź poczytaj swoje pierwsi posty.


O cholera.. no fakt. Szkoda, że nie piszę pamiętnika, bo wtedy czytając go po X latach można naprawdę dostrzec jak się charakter zmienił :D
_________________
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-30, 22:38   

Lea napisał/a:
Bo jeśli prawdziwa to trochę to mówi o tym systemie
owszem. nikt temu nie zaprzecza
 
 
Vera-chan
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 148
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-30, 22:53   

Miało być krótko, a się rozpisałam, aż mnie wylogowało :-p

grzeczna, pamiętaj że "boisz się" = odczuwasz strach. Strach jest wtedy, gdy spotykasz się z zagrożeniem. Jego źródło jest "na zewnątrz". Boisz się kogoś, kto cię wyzywa, boisz się warczącego psa itp. To są sytuacje, które wymagają reakcji, nawet jeśli jest to zamarcie w przerażeniu. Reszta to "lękam się". Lęk, który bierze się tylko z własnej psychiki. Owszem, może opierać się na przeszłych realnych wydarzeniach, ale nie ma go "teraz". Ma niego nie sensu reagować, bo zagrożenie nie istnieje.

Teraz - jak to przetłumaczyć emocjom, żeby się nie załączały, żeby nie uruchamiały z byle powodu. By odczuwać (choć lepiej nie mieć okazji :-D ) zdrowy strach, zamiast niezdrowego lęku. Bo to też jest dziwne, że człowiek nie chce odczuć strach, a zamiast tego popada w lęk i niby wychodzi na to samo, ale dużo gorzej. Strach jest taki, że raz, dwa i po nim. Ewentualnie trauma czy szok, które uczulają, by więcej nie doświadczyć ponownie "zdarzenia", gdy się ma dużego pecha. Albo przeciągające się poczucie zagrożenia w sytuacjach ekstremalnych (wojna itp.). Ale to był konkret. Jakieś zagrożenie, które minęło i już można (po chwili) odetchnąć.

A lęk nie daje wytchnienia. Będzie dusił, krępował, utrudniał życie na niemal każdym kroku. I to bez "powodu", bez rzeczywistego konkretnego zagrożenia. Tylko dlatego, że umysł chce uniknąć zagrożenia, sam się wpędza w podobny stan, jakby zaraz miał tego doświadczyć :-|

Nie wiem. Mam całkiem pokaźne grono lęków. Czasem udaje mi się przez nie przebić, czasem nie. Pomaga mi świadomość tego, co napisałam w pierwszym akapicie. Skrypt racjonalizujący :-p Jeśli to siedzi w psychice, to psychiką mogę się oprzeć. By uciekać przed watahą psów, może mi nie starczyć szczęścia, biorąc pod uwagę, że one są dobre w pościgach, a ja biegam słabo, ale psychika to mój ogródek. To jestem JA sama ze sobą. To jest dużo bardziej sprawiedliwa sytuacja. Siły są wyrównane. Zawsze wygrywam i przegrywam ja :lol: Co ja chcę od siebie. Dalej siedzieć w schowku pod schodami? Chowając się przed czymś, czego nie ma? To co sobie wyobrażam MOŻE się zdarzy. To tylko prawdopodobieństwo, jakąś statystyka, a te, jak wiadomo, kłamią :mrgreen:

I tak sobie mogę do siebie mówić, przekonywać, a efekt i tak jest różny. Raz się przełamię, raz nie. Przynajmniej ostatnio częściej się nie zamykam w lękach. Nadal ostrożnie, powoli, ale tylko na tyle mam siły. Ale to się zmieniło dopiero w tym roku, gdy było ze mną naprawdę źle. Może nie tak tragicznie jak w konfliktowych rodzinach, ale i tak gorszego okresu w moim życiu nie było. I nie chcę przez to przechodzić ponownie. Teraz jest źle, ale stabilnie. Coś się dzieje, choć strasznie powoli, ale daje mi to siłę, by przeć do celu. Nie chcę myśleć, jaka będzie przyszłość, jeśli pojawią się okoliczności to uniemożliwiające. Samo zerknięcie w taką perspektywę już nasuwa czarne myśli. Zdaję się na efekty badań, które dopiero nadejdą, nie wiem kiedy. To usypia. Też nie jest to zbyt zdrowe, ale na ten moment tak sobie radzę.

W tym wszystkim, najgorsze było otwarcie. Wykonanie pierwszego kroku. Chyba tydzień trwała walka ze sobą, odkąd udało mi SIĘ wrócić. Potworny lęk o przyszłość, o bliskich, o siebie. Różne scenariusze. Wszystko czarne. Ja już nie chcę. Nie mogę. Nie potrafię tak udawać życia. Albo coś zacznę COŚ robić albo dalej trwać i się pogrążać, choć nie wiem jak głęboko byłabym jeszcze w stanie tonąć i wytrzymywać rosnące ciśnienie. W końcu nie dałabym rady po prostu trwać. Nie wiem czy za miesiąc, za rok czy za 10. Kiedyś by się to musiało jakoś skończyć. A jeśli mam wybierać, między rezygnacją i szybkim końcem, albo uchwyceniem choćby tylko niewielkiej nici nadziei, to tak - wolę wybrać to co chcę, niż czego chcieć się lękałam. I zmusić się do zrobienia pierwszego kroku. Potem kolejnego. Nawet jeśli boli, to za jakiś czas przestanie. Może nie, a może tak. Jakie to ma znaczenie czy boli, jeśli alternatywa dla mnie jest gorsza i nie chcę jej. :roll:

Ada75 napisał/a:
Muszę się jednak zgodzić z matką przełożoną, bo zawsze warto (jeśli idziemy w porównania) wziąć łopatę jeśli czeka nas wagon węgla do rozładowania. Gołymi rękami też się da tylko po co?


Wagon to może nie, ale gdy z bratem wrzucaliśmy węgiel (w innym budynku, przez okienko na wysokości 1,5m), to on preferował wykorzystywanie narzędzi do pomocy, a ja rzucanie tymi bryłkami. Po tylu latach niewiele mi brakuje do celności hobbitów :mrgreen:
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-06-01, 14:23   

Chyba nie uda mi się zachować optymalnych relacji rodzinnych. Po dzisiejszej rozmowie przez tel już
całkiem przestaję w to wierzyć. Dla babci najważniejsze było życie jakie dla mnie widziała a nie ja.
Mówi że to wszystko mój wymysł bo nie powiedziałam nic nigdy wcześniej, bo przestałam brać nexpram,
bo to i tamto i tamto... Zagroziła wydziedziczeniem, przedrzeźniała mnie i stawiała kontrę do wszystkiego co mówię. Próbowała mi wcisnąć, że "oo ty to każdego masz za szmatę i gorszego", więc powiedziałam że to siebie za to mam, zgadnijcie co powiedziała potem... "Mnie za szmate masz???". Tak, dokładnie tak było, może ciężko w to uwierzyć, ale to prawda. Nie mogę być sobą chyba po prostu. Ona myśli że wystarczy ssri i znowu będę normalnym Łukaszem, nawet nie widzi, że go nigdy nie było, a już tym bardziej "normalnego" (cokolwiek to w ogóle znaczy). Nie wiem czy jest sens już rozmawiać i prosić o zrozumienie. To chyba po ostateczne potwierdzenie tego, że na tej drodze jestem sama.
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-01, 14:52   

grzeczna napisał/a:
Zagroziła wydziedziczeniem, przedrzeźniała mnie i stawiała kontrę do wszystkiego co mówię. Próbowała mi wcisnąć, że "oo ty to każdego masz za szmatę i gorszego", więc powiedziałam że to siebie za to mam, zgadnijcie co powiedziała potem... "Mnie za szmate masz???". Tak, dokładnie tak było, może ciężko w to uwierzyć, ale to prawda.

Dżizus, jakie zagrywki emocjonalne... Staram się trzymać z dala od ludzi, którzy tak się zachowują... nawet w rodzinie, dla zdrowia psychicznego, a majątki? Jak zaczniesz wierzyć w siebie, zdobędziesz własne.
W życiu możesz liczyć na to co ma Ci skapnąć i być więźniem tych, którzy Ci to mają dać, albo sama sięgnąć po to czego chcesz w taki sposób jaki uważasz za moralny nie uzależniając się od nikogo i niczego.
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-06-01, 15:38   

Po prostu boję się ich skrzywdzić, wiem jak to brzmi, ale domyślam też jak oni to wszystko teraz odbierają. Nie potrafię być stanowcza i iść do celu nie zważając na nic ani nikogo.
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-01, 15:52   

grzeczna napisał/a:
Po prostu boję się ich skrzywdzić,
takim myśleniem najbardziej krzywdzisz siebie, zwłaszcza, że wahasz się między spełnianiem czyichś oczekiwań względem siebie a swoim szczęściem. To zależność dążąca do upadku zazwyczaj, to tylko kwestia czasu, kiedy to zrozumiesz.
Na siłę nic się nie da a zwłaszcza zmienić człowieka, by mu zrobić dobrze.
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-06-01, 16:11   

A jednak, patrząc w tył dochodzę do wniosku, że wina leży również i po mojej stronie.
Brakuje mi umiejętności by wytłumaczyć swoją sytuację tak, by dało się to całkowicie
zrozumieć. Szybko wpadam w złość, zaczynam krzyczeć, odsądzać od czci i wiary, zamiast
panować nad emocjami pozwalam im panować nad sobą, co w efekcie zakłóca cały
przekaz. Nie chcę się wybielać, wpadać w egocentryzm i tylko się odgrażać krzycząc:
"jestem najważniejsza, zacznijcie się mną przejmować, róbcie co mówię or else..."
Nie powinnam wychodzić z założenia że cały świat jest przeciwko mnie, bo to zakrzywia
pojmowanie faktycznego stanu rzeczy.
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-01, 16:18   

grzeczna napisał/a:
Nie chcę się wybielać, wpadać w egocentryzm i tylko się odgrażać krzycząc:
"jestem najważniejsza, zacznijcie się mną przejmować, róbcie co mówię or else..."
to skrajne myślenie...
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2017-06-01, 16:56   

wchodzisz w sfery jaźni prawdy! Nie wiele osób taką podroż podejmuje aby w końcu odkryć prawdę o sobie i o duchowej rzeczywistości. Jako trans jesteśmy jak gdyby do tego zmuszeni choć przyznam że nie wszyscy podejmują się tego najtrudniejszego życiowego przedsięwzięcia. Jedyne do czego mogę to porównać to do świadomego pchnięcia bram, aby wedle własnej determinacji i świadomości tego kroku, wejść w głębi piekła z nadzieja że w końcu wyjdziemy z drugiej strony. Tam już dowiemy się wszystkiego. Tak jak jedno z Indiańskich przysłów mówi, "religia jest dla tych którzy boja się piekła, duchowość jest w tych którzy już tam byli"
Co do miłości to doznałam i poznałam prawdziwą. Ta prawdziwa nie przywłaszcza do siebie ale wręcz przeciwnie uwalnia i puszcza na wolność. Jeśli twoi bliscy naprawdę kochają wtedy nawet po dowiedzeniu się prawdy o tobie będą nadal kochali. Jeśli natomiast nie potrafią kochać miłością prawdziwą, to nie ważne czy teraz czy później, nie pokochają ciebie!!!
Mówisz o skoku "z wieżowca", tranzycja to dosłownie to, skaczesz w niewiadome bez możliwości na powrót. Głęboko w twym sercu mieści się prawda, wsłuchaj się w siebie, pozwól tej prawdzie aby jej szept wytoczył ci drogę.
Tak jak życzę wszystkim, abyś wyczerpała wszystkie możliwości i siły przed wejściem przez te piekielne bramy. Jedynie wtedy będziesz gotowa na tą podroż.
Ostatnio zmieniony przez inka 2017-06-01, 19:28, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-01, 18:06   

inka, pięknie to napisałaś
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-06-01, 19:25   

grzeczna napisał/a:
Szybko wpadam w złość, zaczynam krzyczeć, odsądzać od czci i wiary, zamiast panować nad emocjami pozwalam im panować nad sobą, co w efekcie zakłóca cały
przekaz.

Zatem napisz list.
_________________
Freja Draco
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-01, 20:23   

grzeczna napisał/a:
Chyba nie uda mi się zachować optymalnych relacji rodzinnych. Po dzisiejszej rozmowie przez tel już
całkiem przestaję w to wierzyć.


Najlepszym rozwiązaniem na coming out dla rodziny jest rozmowa w żywe oczy. Telefon to telefon - nie widzicie swoich gestów, emocji i pierwsze bierze w górę szok. A później dochodzi do zdenerwowania, krzyków i wrzasków.

grzeczna napisał/a:
Nie mogę być sobą chyba po prostu. Ona myśli że wystarczy ssri i znowu będę normalnym Łukaszem, nawet nie widzi, że go nigdy nie było, a już tym bardziej "normalnego" (cokolwiek to w ogóle znaczy).


Sobą możesz być zawsze. Jakbyś była homoseksualna i babcia czy rodzina powiedzieli by Ci, że tym gardzą to nagle stałabyś się hetero? To samo tyczy się trans. Oni sobie może i myślą, że to twoje takie chwilowe "widzimisie", ale zobaczysz ich reakcję jak pokażesz świstek od swojego lekarza, że podjęłaś (tak napisane) "zmianę płci".

grzeczna napisał/a:
Nie wiem czy jest sens już rozmawiać i prosić o zrozumienie.


Rozmawiać zawsze jest sens, ale prosić, błagać o zrozumienie? Jeśli tego nie rozumieją i nie tolerują to w najbliższej przyszłości to się nie zmieni. Może dopiero jak zauważą u Ciebie zmiany, zmieni się twój wygląd i zobaczą, że jesteś szczęśliwa to jest jakaś nadzieja.

grzeczna napisał/a:
To chyba po ostateczne potwierdzenie tego, że na tej drodze jestem sama.


Niestety. Ale jak tobie jednej - bez udziału osób trzecich - uda się wejść na tą właściwą drogę i nią podążać przed siebie to sama poznasz to niesamowite uczucie swojej dumy.
Do szczęścia nie są Ci potrzebne osoby, które będą Cię krzywdzić, ranić i próbować zrzucić z mostu.

A i...

grzeczna napisał/a:
Po prostu boję się ich skrzywdzić, wiem jak to brzmi, ale domyślam też jak oni to wszystko teraz odbierają. Nie potrafię być stanowcza i iść do celu nie zważając na nic ani nikogo.


Mówiłam coś wyżej o egoizmie? Zacznij myśleć tylko o sobie. Oni są znacznie większymi egoistami nie zważając na twoje uczucia, a ty się boisz, że ich skrzywdzisz? Czym? Własnym szczęściem?
W tym przypadku szczęście = egoizm.
_________________
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-06-01, 20:53   

Aniu, coming out był na żywo, telefony potem. Miałam przyjechać jutro do domu ale chyba tego nie zrobię. Widzę ich jak głodne psy, które tylko czekają żeby mnie rozszarpać, chyba już kompletnie tracę rozum... moja własna rodzina mnie osądzi. Nie mam nawet słów, to by było chyba na tyle.
 
 
Vera-chan
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 148
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-01, 22:01   

Można by to zobrazować np.
- Mamo mam raka przyrodzenia, muszę amputować.
- Nie rób tego. Nie będziesz mieć dzieci. Kto się tobą zaopiekuje na starość
- Jeśli tego nie zrobię, nie będzie żadnej starości. Wiem lepiej od ciebie, co zapewni mi dożycie do tego etapu.
- Ale są inne metody, może jakaś chemia. Nie marnuj swojego życia na emeryturze...
- Tu masz opinię lekarzy. Jest tylko jedna metoda i tylko tak mogę przeżyć. Może chcesz dobrze, ale twoja wizja mojego szczęścia nie istnieje.

Poza tym lepiej odczekaj jakiś czas. Czas jaki muszą mieć na własne przemyślenia. Aplikuj małe dawki, ale skuteczne.
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-01, 22:23   

grzeczna, a pytałaś się ich co na twój przyjazd? Bo jeśli nadal chcą, abyś przyjechała to jest możliwość przynajmniej załagodzenia sytuacji. Jeśli nie, no to po co przyjeżdżać?

Vera-chan napisał/a:
Można by to zobrazować np.
- Mamo mam raka przyrodzenia, muszę amputować.
- Nie rób tego. Nie będziesz mieć dzieci. Kto się tobą zaopiekuje na starość
- Jeśli tego nie zrobię, nie będzie żadnej starości. Wiem lepiej od ciebie, co zapewni mi dożycie do tego etapu.
- Ale są inne metody, może jakaś chemia. Nie marnuj swojego życia na emeryturze...
- Tu masz opinię lekarzy. Jest tylko jedna metoda i tylko tak mogę przeżyć. Może chcesz dobrze, ale twoja wizja mojego szczęścia nie istnieje.

Poza tym lepiej odczekaj jakiś czas. Czas jaki muszą mieć na własne przemyślenia. Aplikuj małe dawki, ale skuteczne.


Vera-chan, bardzo dobrze zobrazowane :) Można spróbować uzasadnić ostatnim zdaniem: "Może chcesz dobrze, ale twoja wizja mojego szczęścia nie istnieje."
_________________
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-06-01, 22:37   

Oczywiście że chcą bym przyjechała, Aniu. Chcą mnie zagryźć, chcą się zemścić, bo widzą że ich przyszłość jest zagrożona, to ja miałam na nich zarabiać, a nie oni wydawać na mnie. Wyrok jest
już wydany. Vera, mogłabym to powiedzieć, ale usłyszę że to moja "fanaberia". I tyle.
Doskonale zdają sobie sprawę z tego jak mnie ranią ich słowa. Słowa w ogóle. To mój słaby punkt, uderzenie gwarantuje 100 % skuteczności.
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-01, 22:55   

grzeczna, no to ja już nie wiem co Ci doradzić, skoro dalej będziesz dla nich taka grzeczna.. :D

1a40889164_pierdol_ich_.jpg
Plik ściągnięto 6481 raz(y) 23,76 KB

_________________
 
 
Vera-chan
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 148
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-01, 23:07   

Domyślam się :-| Myślę, że lepsze będzie podjęcie działania - wypowiedzenie tych czy innych słów, zamiast rozmyślać nad ewentualnym egocentryzmem, którego wolisz uniknąć. Egoizm i altruizm nie są złe, o ile nie popada się w skrajności. Dobrze jest umieć nimi balansować, żeby lecieć do przodu. Jeśli będziesz się bała używać jednego silnika, będziesz się kręcić w kółko :-)

Ty nie masz obowiązku się tłumaczyć. Wystarczy opinia lekarza, a od ciebie - tylko opowiedzieć. Nie podchodząc do tego na zasadzie - muszę ich przekonać, tylko jak w spektaklu - wystawić mniej lub barwne przedstawienie "O swoim dotychczasowym życiu i planach na przyszłość". Widownia może bić brawa, może rzucać pomidorami, ale to twoja sztuka. Najgorsze są te, które są robione pod publikę. Potem oczekujesz recenzji. Jeśli zechcą, wystawisz kolejny spektakl, jak nie to wraz z trupom aktorów zawędrujesz do innej publiki. Pomijam cały trud z tym wszystkim związany, bo to oczywiste :-(

Wg mnie, lepiej odczekać. Teraz to może być zbyt świeże i w nerwach, pełno emocji. Lepiej jak ochłoną, może inne przemyślenia przyjdą im do głowy.

grzeczna napisał/a:
Po prostu boję się ich skrzywdzić, wiem jak to brzmi, ale domyślam też jak oni to wszystko teraz odbierają. Nie potrafię być stanowcza i iść do celu nie zważając na nic ani nikogo.


Ja mam tak samo. Nie cierpię po trupach od celu, ale po tylu latach widzę, że chowanie swojego "egoizmu" nie jest zdrowe. W końcu rodzina zaczęła się martwić moim stanem i zrozumiałam, że droga którą szłam, nie prowadzi do niczyjego szczęścia. Musiałam ponownie, jak w okresie dojrzewania, postawić mocno na swoim i udać się tam gdzie chcę. Wtedy było mnóstwo krzyku i płaczu (w sumie dwie takie sytuacje), ale wiedziałam, co jest dla mnie lepsze i ważniejsze, a ich obawy nieuzasadnione (i na szczęście nie uderzali "w punkt" jak twoi).

Może to ci pomoże, ale sama spójrz - ile w swoim życiu było sytuacji, gdy podążałaś, podlegałaś rodzicom prawie, lub całkiem bezdyskusyjnie, a ile razy poszłaś za "egoistycznym" głosem serca. Niech to będzie wskazówką dla ciebie, gdzie znajduje się twój obóz na polu walki między ego i altru, ale w żadnym razie argumentem w kłótni (bo na dyskusję może nie być miejsca).

I słowa może będą boleć, ale po prostu nie pozostaje nic innego, niż zacisnąć zęby, może wypuścić pare łez, trząść się w zalewie emocji, ale przetrwać ten krótki czas wyrzutów i pójść w stronę zachodzącego słońca jeśli trzeba :-|
 
 
grzeczna
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 23
Wysłany: 2017-06-01, 23:30   

Aniu, uległość leży w mojej naturze, stety czy niestety... nie wiem czy potrafię cokolwiek z tym zrobić.
Vera, nie chcę czekać z podjęciem decyzji, nie chcę czekać z terapią. Zrobię to tak czy inaczej, najwyżej
będzie mnie prześladować uczucie że zadałam krzywdę bliskim... ale jeśli tak ma być to jestem gotowa
gotowa ponieść konsekwencje.
 
 
Vera-chan
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 148
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-02, 01:44   

Mam na myśli, by poczekać z ?konfrontacją? w domu. Nie z decyzją, terapią itp. :-)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-06-02, 01:45   

grzeczna napisał/a:
Próbowała mi wcisnąć, że "oo ty to każdego masz za szmatę i gorszego", więc powiedziałam że to siebie za to mam, zgadnijcie co powiedziała potem... "Mnie za szmate masz???". Tak, dokładnie tak było, może ciężko w to uwierzyć, ale to prawda.

Wcale nie ciężko, to częsta taktyka - odwrócić tak kota ogonem żeby jeszcze wpędzić w poczucie winy...

grzeczna napisał/a:
Brakuje mi umiejętności by wytłumaczyć swoją sytuację tak, by dało się to całkowicie
zrozumieć.

Ale to nie jest żadna zbrodnia... to może być pewna nieporadność ale przecież nie Twoja wina.

grzeczna napisał/a:
Szybko wpadam w złość, zaczynam krzyczeć, odsądzać od czci i wiary, zamiast
panować nad emocjami pozwalam im panować nad sobą, co w efekcie zakłóca cały
przekaz.

Też tak miałem... no psychika siada. Po hrt mi przeszło ;)

grzeczna napisał/a:
Oczywiście że chcą bym przyjechała, Aniu. Chcą mnie zagryźć, chcą się zemścić, bo widzą że ich przyszłość jest zagrożona, to ja miałam na nich zarabiać, a nie oni wydawać na mnie. Wyrok jest
już wydany. Vera, mogłabym to powiedzieć, ale usłyszę że to moja "fanaberia". I tyle.
Doskonale zdają sobie sprawę z tego jak mnie ranią ich słowa. Słowa w ogóle. To mój słaby punkt, uderzenie gwarantuje 100 % skuteczności.

Więc nie jedź. Nie skazuj się dobrowolnie na taki masochizm.
_________________
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-02, 11:35   

Ja to ogólnie nie rozumiem tego strachu, tyczącego sie wszystkiego. Za to własnie podobają mi się obywatele zachodnich krajów, a w szczególności USA i Kanada, tam mają wy... na wszystko. Nie liczą się ze zdaniem innych, w sensie co o mie pomyślą. Mnie na przykład wisiało co pomyślą rodzice, nie zależało mi na ich akceptacji, musiałam powiedzieć bo potrzebowałam papiery do sądu. Zaakceptowali, ale zwracają się do mnie w formie męskiej i ok, nie przeszkadza mi to, mogę być dla nich synem do końca, to nie jest ważne.

Tak samo jak w innym temacie o butach, czy myślicie że jeśli wystroicie się jak dziewczyna to ktoś w was zobaczy faceta? Codziennie na ulicy mijacie setki dziewczyn, ponad połowa jest zaniedbana, ubrana kijowo i mają to gdzieś, ale ważne jest to że się nie boją, jeśli się boisz i nawet się wystroisz to ludzie wyczuwają strach i wiedzą że coś jest nie tak.

I nie mówię tu o żadnej atrakcyjności, bo atrakcyjność to pojęcie względne, nie wiem czy mam predyspozycje do tego co robię, osobiście sama sobie się średnio podobam, inni uważają że jestem atrakcyjna. Ale zmierzam do tego że czasem są takie dni że człowiek czuje się źle, źle spał, a może jeszcze inne aspekty, patrzy w lustro i widzi siebie i mówi : no że ja p..., wyglądam na faceta. Wtedy zakładam fajne ciuchy, żeby wyglądać atrakcyjnie i wychodzę i mam w zystko głęboko w d....

Uwierzcie mi głos mam naprawdę niski, ale w towarzystwie, zazwyczaj osób obcych nikt nie zwraca na to uwagi, po prostu przestałam patrzeć na siebie jak na zakompleksioną dziewczynkę.

I tak samo zrozumiałam że wiele osób, jak im się powie że jesteś ts, też ma na to wywalone, żyją swoim życiem i inni i wiszą. Nikomu nic nie trzeba tłumaczyć, po prostu robię to i już.

Był taki program na Discovery o osobach ts w różnym wieku, i był też taki facet, instruktor fitnesu, który powiedział że nie zamierza robić tego do końca, chce być pomiędzy płciami, podobają mu się jego piersi, ale też to co ma między nogami. Ale najważniejsze w tym jest to kiedy mówił o rozmowie ze swoją matką. Ona mu powiedziała że tego nie rozumie, a on jej odparł że żeby kochać nie musi rozumieć.

Niestety jest tak że, chyba to środowisko, samo lubi zapędzać się w kozi róg, nadając swoim zachowaniom, odczucią jakiś ponadwymiarowe znaczenie, gdzie tak nie jest. I szczerze mówiąc robiąc z siebie ofiary losu na siłę, wmwiając sobie i innym, jacy to jesteśmy biedni bo tacy, sracy, owacy, jak to nas los pokrzywdził.

Może to zabrzmi przewrotnie, ale kiedyś nienawidziłam że nie urodziłam się dziewczyną, teraz szczerze, dziękuję za to nie wiem komu: Bogu? Naturze?, To kim się urodziłam i kim teraz jestem pozwoliło popatrzeć na moje życie z 2 perspektyw, gdzie ilu 99% ludzi jest to nie dane. Spędziłam fajne lata jako chłopak, teraz jest jeszcze lepiej jako dziewczyna, ale wiem jak smakuje życie obu płci i szczerze wiem że życie dziewczyny jest lepsze po prostu to wiem. Jedyny mankament to że nie będę mieć własnych dzieci, no ale chyba w życiu nie można mieć wszystkiego. Zycie faceta nauczyło mnie: niczego się nie bać, iść przed siebie swoją drogą i przeciwnością patrzeć w oczy, a nie spuszczać wzrok, teraz te zasady odziedziczyłam tylko że robie to jako fajna dziewczyna.
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-02, 18:13   

usunięte-konoto-1, pospierałabym się ale...
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-02, 20:41   

grzeczna napisał/a:
Aniu, uległość leży w mojej naturze, stety czy niestety... nie wiem czy potrafię cokolwiek z tym zrobić.


Raczej twoja uległość wydostaje się z przyzwyczajenia a nie z natury. Też kiedyś myślałam, że jestem wobec wszystkich uległa, nie potrafię odmówić i ogólnie zawsze będę ta gorsza.. Wiara w siebie to zmieniła, więc teraz wiem, że taka z natury nie byłam - i ty też nie jesteś.
To trochę jak z rzucaniem papierosów - niby się nie da, jest się skazanym na jaranie do starości, a jednak Ci, którzy postanowią sobie stanowczo powiedzieć: "nie będę już palić!" rzucają nawet z dnia na dzień.


usunięte-konoto-1 napisał/a:
Tak samo jak w innym temacie o butach, czy myślicie że jeśli wystroicie się jak dziewczyna to ktoś w was zobaczy faceta? Codziennie na ulicy mijacie setki dziewczyn, ponad połowa jest zaniedbana, ubrana kijowo i mają to gdzieś, ale ważne jest to że się nie boją, jeśli się boisz i nawet się wystroisz to ludzie wyczuwają strach i wiedzą że coś jest nie tak.


No zależy od umiejętności makijażu (aby zakryć różne rzeczy) no i jak się ma mega kwadratową szczękę to raczej ciężko aby ktoś się krzywo nie popatrzał. Chociaż nie mówię, bo wiele emek przeciętnych lub mniej niż przeciętnych jeśli się dobrze ubierze i wymaluje to wyglądają OK.
Cis kobiety mogą być kijowo ubrane i pomalowane, ale to nie dodaje im wcale męskości - co najwyżej zaniża punkty atrakcyjności.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Ale zmierzam do tego że czasem są takie dni że człowiek czuje się źle, źle spał, a może jeszcze inne aspekty, patrzy w lustro i widzi siebie i mówi : no że ja p..., wyglądam na faceta. Wtedy zakładam fajne ciuchy, żeby wyglądać atrakcyjnie i wychodzę i mam w zystko głęboko w d....


I chyba to jest prawda, bo też tak mam, że patrzę w lustro i sobie myślę: "nie jest źle", albo "jest ok", a są takie dni, że rzeczywiście chce mi się ryczeć do lustra..

usunięte-konoto-1 napisał/a:
I tak samo zrozumiałam że wiele osób, jak im się powie że jesteś ts, też ma na to wywalone, żyją swoim życiem i inni i wiszą. Nikomu nic nie trzeba tłumaczyć, po prostu robię to i już.


Czasem takie podejście może być zdradne i można się nabić na nieprzyjemne konsekwencje.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Niestety jest tak że, chyba to środowisko, samo lubi zapędzać się w kozi róg, nadając swoim zachowaniom, odczucią jakiś ponadwymiarowe znaczenie, gdzie tak nie jest. I szczerze mówiąc robiąc z siebie ofiary losu na siłę, wmwiając sobie i innym, jacy to jesteśmy biedni bo tacy, sracy, owacy, jak to nas los pokrzywdził.


True..

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Może to zabrzmi przewrotnie, ale kiedyś nienawidziłam że nie urodziłam się dziewczyną, teraz szczerze, dziękuję za to nie wiem komu: Bogu? Naturze?, To kim się urodziłam i kim teraz jestem pozwoliło popatrzeć na moje życie z 2 perspektyw, gdzie ilu 99% ludzi jest to nie dane. Spędziłam fajne lata jako chłopak, teraz jest jeszcze lepiej jako dziewczyna, ale wiem jak smakuje życie obu płci i szczerze wiem że życie dziewczyny jest lepsze po prostu to wiem. Jedyny mankament to że nie będę mieć własnych dzieci, no ale chyba w życiu nie można mieć wszystkiego.


Jak widać pod wieloma względami się nie różnimy. Ja też niby mam żal, że urodziłam się facetem, ale nie wiem czy chciałabym urodzić się kobietą. Lepiej chyba jest jak jest bo właśnie można spróbować obu ról i z obu wyciągnąć jakieś wnioski.
A czy życie dziewczyny jest lepsze to będzie wiedziała jak już będę full time :D

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Zycie faceta nauczyło mnie: niczego się nie bać, iść przed siebie swoją drogą i przeciwnością patrzeć w oczy, a nie spuszczać wzrok


U mnie na odwrót.. przed HRT byłam strasznie płochliwa, zlękniona, bezsilna i taka bardziej "ofiara losu", a teraz mam tę moc :)
_________________
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 08:43   

usunięte-konoto-1 napisał/a:

Uwierzcie mi głos mam naprawdę niski, ale w towarzystwie, zazwyczaj osób obcych nikt nie zwraca na to uwagi, po prostu przestałam patrzeć na siebie jak na zakompleksioną dziewczynkę.
No ja się przyzwyczaiłam do mojego głosu w wojsku... :D W każdym razie teraz zmieniłam nastawienie. Nie zastanawiam się nad jego niskością tylko podchodzę do tego, że mam seksowny niższy kobiecy głos. Pomaga :) A jak mi ktoś przez telefon powie na "pan" to już mam na to wywalone.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Tak samo jak w innym temacie o butach, czy myślicie że jeśli wystroicie się jak dziewczyna to ktoś w was zobaczy faceta? Codziennie na ulicy mijacie setki dziewczyn, ponad połowa jest zaniedbana, ubrana kijowo i mają to gdzieś, ale ważne jest to że się nie boją, jeśli się boisz i nawet się wystroisz to ludzie wyczuwają strach i wiedzą że coś jest nie tak.
No i tak jest.

Choć jeżeli ktoś nie ma passingu to wystrojenie się niewiele da. Ale to chyba na inny temat.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Ja to ogólnie nie rozumiem tego strachu, tyczącego sie wszystkiego.
Bo banie się jest najprostsze. Trudniej jest znaleźć w sobie odwagę i się zmierzyć z lękiem.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Niestety jest tak że, chyba to środowisko, samo lubi zapędzać się w kozi róg, nadając swoim zachowaniom, odczucią jakiś ponadwymiarowe znaczenie, gdzie tak nie jest. I szczerze mówiąc robiąc z siebie ofiary losu na siłę, wmwiając sobie i innym, jacy to jesteśmy biedni bo tacy, sracy, owacy, jak to nas los pokrzywdził
Zgadzam się z Tobą. Też mnie to wkurza. Potem CIS myślą, że wszyscy tacy są i wszystkich tak traktują. A jak ktoś taki nie jest to jest usadzany bo rzecież "każdy jest ofiarą losu". Przynajmniej spotykam się z takim nastawieniem bardzo często :| <facepalm>
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 12:53   

Ania powiem ci tak kwadratowa szczęką? popatrz na Salmę Hayek, kobieta ma kwadratową i co? uchodzi za symbol seksu. Ja np. nie używam makijażu, po 1 nie umiem, po 2 nie chce mi się, ot czasem szminka i podkręcam brwi i tam gdzie pracuje jest to brane za wielki atut.

Nie ma ludzi idealnych we wszystkim. Ważne jest znaleźć w sobie swoje walory i je podkreślić. Np. Włosy, nie proste, ale kręcone zrobić, dodają niewinności. Np. masz świetne nogi- odsłoń je. Zgrabna pupa, załóż obcisłe spodnie, sukienke, czy co tam wolisz. Łabędzia szyja? odsłoń ją podkreślając dodatkiem- naszyjnik, apaszka. Ładne ręce- Fajny kolor na paznokciach.
I wtedy twoje mankamenty przepadają, ludzie patrzą na twoje nogi, nie zwracając uwagi na szczękę, albo patrzą na twoje doskonale podkreślone niebieskie oko i myślą, kurcze, ale bym się zatopił w takim błękicie.

Zycie kobiety to eksperyment, ze wszystkim, w miłości w ubiorze, w życiu. To ma być fun. Ważny jest ten 1 raz, jak się przełamiesz, zobaczysz że cie ludzie akceptują, albo raczej nie wzbudzasz w nich specjalnego zainteresowania to to zrozumiesz, inaczej możesz przeyć całe życie na hrt będąc w rzeczywistości facetem. Kurcze ile mam koleżanek co autentycznie, bez żadnej potrzeby wyglądają jak faceci.

Może tak, akurat nie dla mnie, bo ja z ubiorem eksperymentuje od 8 roku życia, ale porównuje to do jazdy na rowerze, przychodzi czas kiedy pora przesiąść się z 4 kołowego na 2 kołowy. Strach jest na starcie, później jedziesz z górki i chcesz coraz więcej.

Nie powinnam tego robić, bo akurat za nią osobiście przepadam, bo to jest naprawdę fajna dziewczyna, ale wystarczy spojrzeć. Fakt 1 zdjęcie dla funnu, ale zabierz włosy i fajny facet metroseksualny.

drugie bez makijażu i co, ot normalna dziewczyna, bez photo shopów

adriana-lima-no-makeup-brazil-main2__oPt.jpg
Plik ściągnięto 6499 raz(y) 33,87 KB

Model-Adriana-Lima-with-a-Beard--76760.jpg
Plik ściągnięto 6498 raz(y) 208,58 KB

 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-03, 18:52   

usunięte-konoto-1, zgodzę się z Tobą, że jest wiele cis kobiet (m.in. Salma Hayek), które często ukazują się w modzie czy w aktorstwie i takie aspekty, które są u nich odbierane za seksowne dla dziewczyny TS są powodem do nienawidzenia siebie.
Jeden prosty powód - biologiczna kobieta z kwadratową szczęką (w podanym twoim przykładzie nawet skrajnie kwadratową) jednak odbierana jest za kobietę, a emka nie chce w sobie (nie tylko w twarzy) widzieć nic męskiego i przez to ma kompleksy.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Nie ma ludzi idealnych we wszystkim. Ważne jest znaleźć w sobie swoje walory i je podkreślić. Np. Włosy, nie proste, ale kręcone zrobić, dodają niewinności. Np. masz świetne nogi- odsłoń je. Zgrabna pupa, załóż obcisłe spodnie, sukienke, czy co tam wolisz. Łabędzia szyja? odsłoń ją podkreślając dodatkiem- naszyjnik, apaszka. Ładne ręce- Fajny kolor na paznokciach.
I wtedy twoje mankamenty przepadają, ludzie patrzą na twoje nogi, nie zwracając uwagi na szczękę, albo patrzą na twoje doskonale podkreślone niebieskie oko i myślą, kurcze, ale bym się zatopił w takim błękicie.


Właśnie takie myślenie wyciągnęło mnie ze skrajnych kompleksów i dołków i polecam je każdemu :)


usunięte-konoto-1 napisał/a:
Ważny jest ten 1 raz, jak się przełamiesz, zobaczysz że cie ludzie akceptują, albo raczej nie wzbudzasz w nich specjalnego zainteresowania to to zrozumiesz, inaczej możesz przeyć całe życie na hrt będąc w rzeczywistości facetem.


Ale, żeby doszło do bezpiecznego tego "1-wszego razu" trzeba robić wszystko drobnymi kroczkami. Najpierw męski unisex i dodatki, później dobór unisex z damskiej półki, a dopiero wtedy już ubierać to co się żywnie podoba.
Po pierwsze - nabieramy pewności siebie i wiemy na ile możemy sobie pozwolić, aby społeczność nas nie zjadła. Po drugie - w ten sposób dobieramy co do nas pasuje i czasem mimo damskich ubrań można pozostać z kilkoma męskimi dodatkami - bo tak ładnie.

Sama pamiętam jak się bałam wyjść z pomalowanymi brwiami, a wcześniej w rurkach i obcisłych bluzkach - co to było za przeżycie.. :roll:
A teraz wiem, że jest OK i jestem coraz bliżej (chociaż ciągle daleko) tego swojego "1-wszego razu" ;)
_________________
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 19:10   

usunięte-konoto-1, focia za focię.
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-03, 19:18   

DeadSally, :p

A tu z pewnej słynnej komedii..

00049VTTEIEERRIA-C122-F4.jpg
Plik ściągnięto 6488 raz(y) 39,59 KB

_________________
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 19:29   

Ania96, dokładnie. i teraz czekam na "porady anastazji"
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 20:36   

No ale i czym ty mowisz? Wyglada normalnie. Problemem jest to ze twoja glowa siedzi w ts. Jak zaczynalam hrt to moja byla dziewczyna w co 2-3 dziewczynie widziala ts. Rozbijasz wyglas na szczegoly , a nie na caloksztalt. Wezmy twarz. Idac ulica majac podkreslowe oko i usta, nikt nie zwroci uwagi ze masz szeroki podbrodek, jest to fizycznie niemozliwe. Wiesz a siedzac przed fotka to dopatrzysz sie roznych mankamentow. Ponprostu na swiecie sa ludzie ladni i normalni. W wiekszosci ladnosc polega na tym ze ktos umie sie umalowac i dobrze ubrac. Tez mozesz spotkac faceta przystojnego a ubranego fatalnie i nawet nie zwrocisz uwagi.

Tak jak mowilam srodowisko ts samo sobie wbija gola, ciagle marudzac ze to jest takie srakie, owakie.

Tez powiem, ostatnio lezac w loKu, ogladajac swoje rece zauwazylam ze mam ciut krzywy palec wskazujacy w lewej rece, wiec mysle ok, troche wk..., ale dam rade. Ale ludzie mowia ze mam super dlonie. Noe doszukuj ie sie dziury w calem
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-06-03, 21:03   

usunięte-konoto-1, to co piszesz to sama prawda, ale ile trzeba mieć w sobie tej pewności siebie żeby zacząć żyć podług tego i w końcu przestać dawać przeszłości odciskać swoje piętno. Tyle lat patrzenia w lustro ze smutkiem, rozczarowaniem albo łzami w oczach nie przejdzie od tak. Im lepszy passing tym łatwiej więc wnioskuje, że tobie trudno nie było haha. Trzeba się przebić całością, czego brakuje w wyglądzie nadrobić charakterem jeśli to możliwe itd... No i odwrotnie oczywiście też. Ja od jakiegoś czasu się sporo przyglądam ciskom (a może transkom z dobrym passingiem?!) i patrzę jakie to mają niedoskonałości a i tak są kobietami x'D. No z zazdrością i smutkiem też patrzę...
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 21:33   

Lea, ale przecież ty jesteś śliczną dziewczyną.
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 21:43   

Ja uwazam ze w ludziach trzeba szukac dobra i pozytywow, a nie ujmowac im czegos. Dlatego nie patrze na dziewczyny i sie nie porownuje, robie swoje. Dla mnie przejscie na kobiecy styl byl naturalny, zreszta jako facet jesli chcialam zakladalam rurki, spodnie w kwiatki, zakladalam noge na noge i nigdy u nikogo nie widzialam zgorszenia, zreszta mialabym to w d... . Moj styl jedynie sie co zmienil to nosze sukienki (dziekuje ci wiosno). Po prostu moze nam taka nature ze sie nie wtydze. Albo lubie byc w centrum uwagi.
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-06-03, 21:43   

Ada75, póki mam jeszcze zarost na twarzy to po prostu wszystko bierze w diabli. Tak mnie to blokuje. Mam zbyt delikatną skórę żeby się golić codziennie więc mam wybór między mniejszym lub większym zarostem a poharataną twarzą... Muszę sobie wybierać dni w których będę czuć się ze sobą lepiej bo się ogolę i chociaż się uśmiechnę do lustra trochę a pomiędzy tym że wszystko mi jedno co na siebie włożę.
 
 
Alone_usunięty
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 22:11   

Lea napisał/a:
Ada75, póki mam jeszcze zarost na twarzy to po prostu wszystko bierze w diabli. Tak mnie to blokuje. Mam zbyt delikatną skórę żeby się golić codziennie więc mam wybór między mniejszym lub większym zarostem a poharataną twarzą... Muszę sobie wybierać dni w których będę czuć się ze sobą lepiej bo się ogolę i chociaż się uśmiechnę do lustra trochę a pomiędzy tym że wszystko mi jedno co na siebie włożę.


Noo to chyba najbardziej dołująca rzecz. :(
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 22:12   

Nie wychodziłam przy dobrej widoczności, przez cień zarostu na twarzy. Patrzyłam w lustro i czułam obrzydzenie. Za radą Frei zaczęłam rwać zarost, jak stwierdził kiedyś Alone jak wściekła kotka. Owszem zdarza się dzień kiedy to wyłazi hurtem ale ogólnie to potrafię się dziś uśmiechnąć do lustra.
 
 
Alone_usunięty
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 22:28   

Ada75 napisał/a:
Nie wychodziłam przy dobrej widoczności, przez cień zarostu na twarzy. Patrzyłam w lustro i czułam obrzydzenie. Za radą Frei zaczęłam rwać zarost, jak stwierdził kiedyś Alone jak wściekła kotka. Owszem zdarza się dzień kiedy to wyłazi hurtem ale ogólnie to potrafię się dziś uśmiechnąć do lustra.


Taa. Obiecywałaś kiedyś mi darmowy zabieg. :D Obawiam się że Tobie pierwszej by się to znudziło niż ja bym umarł z bólu. :D To jest masakra. Potrafię cień zarostu zamaskować ale psychicznie to nie załatwia sprawy...
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 22:31   

Lea, zarost?!?! na zdjęciu nie widać nic... chciała bym mieć taki przynajmniej...
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-06-03, 22:42   

Crissy, nie widać bo oczywiście nie zrobię sobie zdjęcia w taki dzień w który widać D:
Laser największym przyjacielem i sadystą zarazem.
Ada75, chyba bym umarła gdybym miała rwać z twarzy, chociaż zależy jeszcze skąd x'D. Pewnie bym próbowała ale nie można w trakcie lasera.
Tak sobie myślę, to by było wsparcie od państwa. Talony na laser dla emek. Walczyłabym.
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 22:52   

Rwanie nie jest straszne, najgorzej w miejscach, gdzie inne ssaki mają wąsy czuciowe :D .
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 22:53   

Lea napisał/a:
nie widać bo oczywiście nie zrobię sobie zdjęcia w taki dzień w który widać D:
Laser największym przyjacielem i sadystą zarazem.
niestety, ale jak by nie używała aparatu, zawsze widać.... kiedyś taki zarost był na głowie, teraz na twarzy.. .boję się pomyśleć jak będzie z resztą ciała za kilka lat..... laser na szczęście już na mnie czeka :P
 
 
Alone_usunięty
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 23:01   

Crissy napisał/a:
Lea napisał/a:
nie widać bo oczywiście nie zrobię sobie zdjęcia w taki dzień w który widać D:
Laser największym przyjacielem i sadystą zarazem.
niestety, ale jak by nie używała aparatu, zawsze widać.... kiedyś taki zarost był na głowie, teraz na twarzy.. .boję się pomyśleć jak będzie z resztą ciała za kilka lat..... laser na szczęście już na mnie czeka :P


Z resztą ciała bywa różnie. :) Ja np ma tu i ówdzie trzy kłaki na krzyż. Znałem też cis faceta któremu nie rosły włosy nigdzie po za brodą...
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 23:32   

na szczęście w lipcu całe te dziadostwo pójdzie w niepamięć.... a przynajmniej zacznie iść....
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-06-03, 23:35   

Crissy, bardzo boli ale są efekty <pocieszacz>
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-03, 23:47   

Dorota Lan napisał/a:
możesz robić laserowe usuwanie włosów na twarzy w lecie?

... determinacja...
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-06-04, 00:01   

Ja też będę mieć w lato. Używam 50 za każdym razem jak wychodzę na słońce. Nie zatrzymają mnie ;>
 
 
Crissy
[Usunięty]

Wysłany: 2017-06-04, 00:13   

niestety ale moje białe włoski muszę pielęgnować w nadzieji na poprawne wybarwienie..... reszta to wredne kudły rosnące po 3 z jednego punktu, których chcę się pozbyć w każdy możliwy sposób nie ważne w jakich warunkach pogodowych, czasowych etc....
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-06-04, 18:22   

Lea napisał/a:
Ada75, chyba bym umarła gdybym miała rwać z twarzy, chociaż zależy jeszcze skąd x'D. Pewnie bym próbowała ale nie można w trakcie lasera.
Tak sobie myślę, to by było wsparcie od państwa. Talony na laser dla emek. Walczyłabym.


To nie takie bolesne - bynajmniej nie za którymś już razem :)
Ja pamiętam, że nie chciałam się golić maszynką, aby zarost nie robił się twardszy. Postanowiłam użyć depilatora i.. pomogło :)
Teraz mam takie włoski bez barwnika (albo białe) i jedynie pod baczkami depiluję i podbródek. Wąsik naprawdę mocno boli, więc wyrywam pęsetką. Na policzkach na szczęście owłosienia jako takiego "męskiego" nie mam.

Dlatego polecam. Za pierwszymi 2-3 razami może nie być ciekawie, ale ja akurat lubię taki ból, więc dla mnie to nie problem (a już oczyszczanie z kłaków nosa to czysta rozkosz :) )
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 18