Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Estrogeny, testosteron i tyreotropina - prośba o pomoc
Autor Wiadomość
Soror Vlvlem
użytkownik
sororvla miserabilis


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 6
Skąd: Tuchola
  Wysłany: 2016-06-01, 17:22   Estrogeny, testosteron i tyreotropina - prośba o pomoc

Witam,

jestem osobą transgenderyczną m/k (nietransseksualną) i na wstępie muszę zaznaczyć, iż mam trudności z formowaniem myśli po polsku, a do tego bardzo się wstydzę pisać publicznie na polskim forum, długo wahał[e/a]m się przeto przed założeniem konta. Nie jestem Pol(a)k(ą/iem), ale mieszkam w tym kraju, w województwie kujawsko-pomorskim, ergo skazan(y/a)m jest na konsultacje z polskimi lekarzami. Mam 24 lata, ze względu na długotrwałe problemy seksualne oraz zdrowotne (m.in. anemia, hipokalcemia, niedoczynność tarczycy, zespół Gilberta, torbiel na wątrobie, znaczne poszerzenie lewéj miedniczki nerkowéj i hydronefrozę) nie ukończył(e/a)m żadnéj innéj szkoły po gimnazjum, od lat w zasadzie nie wychodzę z domu, tylko do lekarza pierwszego kontaktu, specjalisty bądź do laboratorium na nieregularne badanie krwi. Czasem też z mamą na zakupy, rzadko jakkolwiek. Jestem pochodzenia niemieckiego, ale czytuję już tylko po angielsku. Nie mam przyjaciół, nie rozmawiam z nikim poza najbliższą rodziną. Jestem wegan(inem/ką) od 9 lat. Ogromne ilości fitoestrogenów w diecie sprawiły, że przez lata nie miał(e/a)m najmniéjszych problemów z delikatnym owłosieniem na twarzy i ciele. Jadam jakieś 20 kg siemienia lnianego rocznie; do tego masę słonecznika i produkty z soją od czasu do czasu. Jeszcze rok temu, w wieku lat 23, potrzeba mi było golić się raz na 2-3 tygodnie. Czuł(e/a)m się bardzo kobieco. Choć mieszkam w dość niewielkiéj miéjscowości na północy województwa, wszyscy, którzy nie znając mnie, nie mieli pojęcia, jakiego to mini-pytona (ok. 5 cm w stanie wzwodu) hoduję w biodrówkach, zwracali się do mnie zawsze per "pani." Był(e/a)m tak z siebie dumn(y/a), że mogę być osobą, którą czuję się wewnątrz (i to "od zawsze;" zapuścił[e/a]m włosy w wieku lat 11, maluję się od dwunastego). Wzrost 172 cm, waga 53 kg, wymiary modelki poza oczywiście płaską klatką piersiową, ale na piersiach mi zbyt nie zależy. (Mam właściwie wstręt do dużych biustów, niemalże taki sam jak do jąder i nadmiernego owłosienia w ogóle.) Wszystko skończyło się z decyzją, aby rozpocząć terapię z Euthyroksem, 25 μg, w porywach do 50 (ale bardzo źle się czu[e/a]m na tak silnéj dawce). Niestety nigdy nie mierzono mi w przeszłości poziomu testosteronu, nie mogę więc niczego udowodnić; TSH wynosiło niecałe 10 mIU/L w maju MMXV (nigdy nie mierzono mi również poziomu tyroksyny ani trójodotyroniny; parathormon w maju MMXII 57.3 pg/ml przy normie do 72 pg/ml; z innych badań hormonalnych podwyższony SHBG 66.6 nmol/l przy normie do 57 nmol/l i estradiol E2 41.59 pg/ml przy normie do 42.6[?] w tym samym okresie).

Czuję, że moje życie wywróciło się do góry nogami. Pewnie każda prawdziwa m/k (ja nie czuję się w zasadzie kobietą, stąd określam się jako osobę transgenderyczną i jestem tego pewn[ym/ą]) zna obrzydliwe uczucie przebudzenia się po polucji nocnéj, obkléjona swoim nasieniem. W moim przypadku takie rzeczy występowały najczęściéj o wilczéj godzinie, jakoś o 3 czy 4 am. (Silny ból jąder następował zwykle potém, uniemożliwiając ponowne zaśnięcie.) Dla uniknięcia tego masturbuję się nieregularnie od 14 roku życia. Odkąd jestem wegan(ką/ninem) moja ochota na seks bardzo się zmniéjszyła i dało mi to ogromne szczęście. Nienawidzę stymulować swojego penisa; czasem wyobrażał[e/a]m sobie, że należy on do kogoś innego (jestem biseksualn[y/a], ale "chyba" bardziéj wolę mężczyzn), innym razem w ogóle nie dotykał(e/a)m członka, stymulując się tylko analnie aż do orgazmu. Robił[e/a]m to bardzo szybko, z pornografią u boku, jakieś 2 razy w tygodniu, właściwie tylko po to, aby nie mieć polucji nocnéj i nie zabrudzić bielizny. Orgazm nie daje mi zupełnie uczuć spełnienia ni rozładowania energii; brzydzę się swojego ciała. Czasami umartwiam się, i poszczę w Wielkim Poście i Adwencie każdego roku (jestem chrześcijan[ką/inem] gnosty[czką/kiem]), takoż przy diecie poniżéj 800 kcal dziennie nie mam na seks ochoty zupełnie. I w ten sposób sobie żył[e/a]m spokojnie na zasiłku stałym i nie zauważył[e/a]m żadnéj zmiany aż do kilku ostatnich miesięcy; TSH zmalało w tym czasie do 5.19 mIU/L, (czyli "wszystko" wraca do normy). Niestety, "wszystko." Mimo diety wegańskiéj, mimo objadania się siemieniem lnianym aż do bólu brzucha, "wszystko" się popsuło. Mam ochotę na seks nawet dwa razy na dzień, to już niemalże priapizm (sic!), a broda rośnie jak okrutny grzyb po deszczu. Nie poznaję się w lustrze. Nie przytył[e/a]m znacznie, ale dół brzucha jest bardzo wzdęty, tym bardziéj, że od grudnia przestał[e/a]m pić tyle płynów, co dawniéj, ze względu na wykryte poszerzenie miedniczki, nie mogę więc wypłukiwać siemienia lnianego z organizmu tak szybko jak niegdyś. Koszmaru dopełnia fakt, iż penis chyba urósł!

Łykam grzecznie tą lewotyroksynę ze względu na inne problemy zdrowotne, ale furia rośnie. Czeka mnie możliwie wkrótce operacja na lewą nerkę i do tego mam złogi w woreczku żółciowym. Powin[iene/na]m na siebie uważać. Moją endokrynolog jest dr Rydzkowska, dość miła kobieta. Postraszyła mnie ona, że nikt mnie nie zoperuje z tak wysokim TSH jak powyżéj, a lekarz rodzinny, do którego mam zaufanie, przyszedł jéj w sukurs; ugi[ę/ą]ł[a/e]m się tedy przed ich opinią. Oboje przekonywali, że lewotyroksyna nie wpłynie w żaden sposób negatywnie na moją kobiecość. Zniszczyli mi życie, i po prostu nie potrafię już spojrzeć pani doktor w oczy; na ostatnią konsultację wysłał[e/a]m mamę, aby pokazała za mnie wyniki TSH. Wstydzę się z kimkolwiek spotykać, wychodzić z domu na badania czy do sklepu. (Nie potrafię się porządnie ogolić; mam prawie zawsze podrażnienia, a pod nosem i na szyi pozostają czarne kropki, które późniéj pudruję.) Każdego dnia, z każdą połkniętą tabletką oddalam się jak gdyby od ideału odciśniętego w mojéj duszy, a resztki mojéj wegetacji rozsypały się w gruzy, i teraz już rozumiem znacznie lepiéj, przez co wszystkie przechodzicie, dziewczęta m/k!

Słuchajcie, nie jestem do końca tak[a/i] jak wy. Było mi naprawdę świetnie będąc osobą androgyniczną. Kiedy zwracano się do mnie jako do niewiasty, nigdy nie czuł[e/a]m, że gram jakąś rolę. To był[e/a]m "ja," ja prawdziw[y/a], ale świadomość, że urodził[e/a]m się z wężem, nigdy mnie nie opuszcza. Nie chcę nikogo oszukać, i gdy głęboko wsłuchuję się w swoje sumienie, to wydaje mi się, że rozumiem psychiatrów, którzy postrzegają prawdziwy transseksualizm jako deluzję. Nie potrafił[a]bym powiedzieć sobie, "jesteś kobietą." Byłoby to kłamstwo. Ale wiem, że moja dusza nie jest męska, a męskie cechy płciowe są jéj zupełnie obce; są one przyczyną głębokiego dyskomfortu, wstydu, obrzydzenia i pogardy. Chcę, aby świat postrzegał mnie po prostu jako tą, kim jestem; osobę aseksualną, a więc transgenderyczną. (Może nieprawidłowo traktuję te terminy jako synonimy?) Z drugiéj strony, nigdym nie odczuwał[a] najmniéjszego pobudzenia seksualnego ubierając się w kobiece fatałaszki; strój to strój, białogłowy bardziéj mi odpowiada, zakładam więc biodrówki i koturny, a z chęcią ubrał[a]bym nawet i ładną gotycką spódniczkę z falbankami (mam takich kilka). Ładne odzienie po prostu poprawia mi nastrój, sprawiając, iż czuję się atrakcyjniéj i bardziéj wartościowo. Nie jestem więc transwestytą.

Moje problemy seksualne rozpoczęły się we wczesnym dzieciństwie. Przykłady? W podstawówce nie cierpiał[e/a]m sportu, wstydził[e/a]m rozbierać w szatni przy innych chłopcach, (ale przy dziewczynkach też bym się wstydził[a]!,). Jako dziecko chętnie bawił[e/a]m się maskotkami. Późniéj przytył[e/a]m aż do 80 kg. Miał[e/a]m też kilka przyjaciółek, a niewielu w zasadzie kolegów, przy których czuł[e/a]m się często zażenowan[y/a], gdyż nie mieliśmy wspólnych zainteresowań. (Kiedy udało mi się w końcu schudnąć, nigdym nie czuł[a] się już gorsz[y/a] od innych dziewczyn, był[e/a]m bowiem uprzywiléjowan[y/a] mogąc wéjść w ciaśniéjsze portki od większości z nich!) Zakochiwał[e/a]m się i w dziewczątkach, i w chłopcach, ale wydaje mi się teraz, po dziesięciu z górą latach, iż moje wczesne fascynacje płcią biologicznie przeciwną motywowane były bardziéj zazdrością o ich świetne ciała, biodra, piersi, a zwłaszcza waginę i faktu, iż rozpoczęły one miesiączkować, a ja "nadal" nie. Śnił[e/a]m o tym, wyglądało to czasem tak jak w "Carrie" z Sissy Spacek, ale film obéjrzał[e/a]m dopiero kilka lat późniéj, porównanie nie jest więc całkiem oczywiste. Działo się to zwłaszcza w tym samym okresie, kiedy moja nadwaga poczęła zamieniać się w otyłość. Zawsze się malował[e/a]m, do tego długie włosy; więc kiedy tył[e/a]m, dzieciaki dokuczały mi w gimnazjum coraz to bardziéj, aż do "rzucenia" szkoły, sprawy sądowéj i kuratora. Skończył[e/a]m gimnazjum indywidualnie, a potém zapadł[e/a]m na anemię. Transfuzja, pobyt w szpitalu, długotrwałe osłabienie i omdlenia. Hipokalcemia, ataki tetanii (tężyczki), suplementacja wapniem z D3, tak poznał[e/a]m dr Rydzkowską. Wiedział[e/a]m o domniemanym hypotyroidyźmie trzy lata, zanim zmanipulowan[y/a] zdecydował[e/a]m się na terapię lewotyroksyną. Tak bardzo tego teraz żałuję!

Po co opisuję mą sytuację? Otóż szukam porady. Co zrobić? Odstawić lewotyroksynę? Czy poziom testosteronu w końcu opadnie? Z niedoczynnością tarczycy żyło się świetnie, a mimo to boję się tego; a co z zabiegami, które mnie oczekują? Czy powin[iene/na]m pomyśleć o wizycie u seksuologa? (Nigdy żadnego nie spotkał[e/a]m.) Boję się hormonów. Nie chcę cierpieć, nie chcę zapaść na raka. Czytał[e/a]m trochę o suplementacji estrogenami bez blokowania testosteronu. Czy dałoby to coś w moim przypadku? Wiem naturalnie, iż nie kupię prawdziwych estrogenów (estradiolu? czy tak się toto nazywa) bez recepty, ale myślę sobie obsesyjnie o ekstraktach z soi i lnu dla kobiet w okresie przekwitania, które można za tanie pieniądze kupić na Allegro; może soja, tak oczerniana na każdéj stronie opisującéj leczenie niedoczynności, mogłaby "odwrócić" a przynajmniéj "zneutralizować" to, co uczynił we mnie/ze mną Euthyrox? Co może mi teraz grozić? Com właściwie z sobą zrobił[a] w chwili, gdym nieświadomnie rozpocz[ęła/ął] terapię lewotyroksynową? Czy może grozić mi wole/guz tarczycy? Co stanie się z ilością testosteronu w przypadku potencjalnego operacyjnego usunięcia tarczycy? Stanę się bardziéj kobiec[y/a] czy męsk[i/a]? A może równoczesna suplementacja Euthyroksem 25 μg i e.g. Liguninem, powiedzmy 200 mg dziennie, jest stosunkowo bezpieczna, i mogłaby delikatnie i bezboleśnie ponownie obniżyć poziom testosteronu/podwyższyć poziom estrogenów na tyle, iż tak częstotliwość wzwodów jak potrzeba golenia brody i owłosienia łonowego obie uległyby ponownie istotnemu zmniéjszeniu?

Uwierzcie mi, nie mogę już z sam[ym/ą] sobą wytrzymać. Błagam, pomóżcie mi; poradźcie! Nie potrafię żyć jako normalny mężczyzna, i wiem o tym co najmniéj połowę długości mojego żywota. Nigdym jednak nie zdecydował[a] bym się na operację, i podziwiam te z was, które się na nią zdecydowały. Boję się lekarzy, szpitali. Jasne, że śnię o kastracji; ale czuję też, że pochwa jest nie dla mnie. Może nie zasługuję na taki luksus? Jestem nikim, niczego sobą nie reprezentuję, nie skończył[e/a]m żadnéj szkoły, i Szatan ze swoimi æonami jedni wiedzą, jak długo jeszcze pożyję, zanim nerki mi padną i skończę na dializach. Lewa nerka bardzo boli, wciąż łykam no-spę, a bydgoski urolog odesłał mnie do neurologa, twierdząc, że to niemożliwe, aby nerka była przyczyną mego cierpienia. Badania USG w różnych szpitalach wskazują na sprzeczne wyniki; GFR lewéj na scyntygrafii jest 53 ml/min., prawéj 45 ml/min. Proces wydalniczy w obu jest znacznie przedłużony. Do tego dziwny ból z prawéj strony podbrzusza, promieniujący do prawego jądra i uda bez względu na wysiłek, dietę, głodówkę, od czterech miesięcy; prawie stały, tępy. USG i tomografia jamy brzusznéj nie wykazują żadnych nieprawidłowości; to nie zapalenie wyrostka robaczkowego, nie przepuklina i pewnie nie atak woreczka żółciowego, ból byłby bowiem wyżéj, z prawéj strony klatki piersiowéj. To trochę tak, jak gdyby wszystko się na mnie zawaliło; a to, co stało się z moim ciałem na lewotyroksynie to jak gwóźdź do trumny. Nie mogę, nie potrafię tego zaakceptować...

Na koniec, przepraszam za wszystkie zaistniałe błędy w tekście. Nie potrafię pisać za dobrze po polsku, a do tego na forum. Wielka liczba użytkowników, doczepki i przepychanki słowne przerażają mnie. Proszę, bądźcie ze mną delikatni! Ucieszyłoby mnie zwłaszcza, gdybyśmy mogli porozmawiać po angielsku. Może na PM albo drogą e-mailową? (Zdradzę swoje imię, wszystkie szczegóły i e-mail na PM, jeśli będziecie dla mnie mili; może nawet podzielę się swoimi zdjęciami sprzed rozpoczęcia kuracji Euthyroksem? ;-) )

Nie cierpię tego surowego wyboru rodzaju gramatycznego, istniéjącego w językach słowiańskich. Ten przymus zawstydza mnie jeszcze bardziéj. Jak już, wolał[a]bym być "ono," stąd też nawiasy kwadratowe. Do tegom jest głupiutką osóbką; nie mającą pojęcia, o czym pisze. Od rozpoczęcia diety wegańskiéj nigdym (a przynajmniéj bardzo rzadko) nie myślał[a] na poważnie, przez co wszystkie m/k-i muszą przechodzić, zwłaszcza pod polską okupacją. Współczuł[e/a]m wam, ale wydawało mi się też, że jestem od was niejako lepsz[y/a]; udało mi się bowiem znaleźć sposób, o którymyście pozornie nigdy nie słyszały! Radykalnie uboga dieta wegańska! Post i mortyfikacja! Gdym zapadł[a] na hipokalcemię w MMXII, bał[e/a]m się tak bardzo, bardzo, że mój piękny sen się skończy, a wapń i cholekalcyferol wpłyną na testosteron, ale tak się szczęśliwie nie stało. Od tamtego czasu przeżył[e/a]m trzy piękne lata, choć przetykane smutkiem i rozpaczą (śmierć babci; odmowa komisji ZUS-owskiéj przedłużenia renty o koléjne dwa lata). Sądził[e/a]m, że z lewotyroksyną będzie tak samo, ale widocznie historia nie zawsze zatacza koła.

Dziękuję każdemu, kto poświęcił swój czas na zapoznanie się z moim problemem. Jeszcze raz błagam o wyrozumiałość i delikatność, i przepraszam z całego serca, jeśli wybrał[e/a]m niewłaściwe miejsce na publikację téj wiadomości. Pochlebił[e/a]m sobie jednak, iż mój przypadek można już nazwać "związanym z terapią."
_________________
羯諦羯諦波羅羯諦 波羅僧羯諦 菩提薩婆訶
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-01, 19:07   

Witaj na forum Soror Vlvlem.
Mam trochę mało czasu teraz, więc sie nie rozpiszę, ale ciekawi mnie, jak długo jesteś już na diecie wegańskiej i jak to wpływa na wszystkie przypadłości, które Cię dotykają.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Soror Vlvlem
użytkownik
sororvla miserabilis


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 6
Skąd: Tuchola
Wysłany: 2016-06-01, 19:27   

Panie Armandzie, jestem na radykalnéj diecie weg(etari)ańskiéj już 9 lat. Przez jakiś czas z przerwami wprowadzał[e/a]m do niéj nabiał, ostatni raz cztery lata temu przez półtora miesiąca. Nie mam pojęcia, jak to wpływa na moje przypadłości, tylko się domyślam, ale wolał[a]bym w życiu nie kosztować mięsa, i chyba mogę dodać, choć pretensjonalnie, iż wolał[a]bym umrzeć, niż być do tego zmuszon[ym/ą], (ale to obłudne, gdyż wyczerpan[y/a] długim głodem, na bezludnéj wyspie, pewnie zjadł[a]bym inne żywe stworzenie; byłoby to silniejsze ode mnie...). Mogę się tylko domyślać, że z mięsem w diecie miał[a]bym częste ataki pęcherzyka żółciowego, a więc musiał[a]bym go chyba naprawdę zoperować. A tak, nie boli prawie wcale, mogę więc zwlekać w nieskończoność, o ile ten ból, który czuję obecnie w prawym boku to raczéj "niedokluta" przepuklina, niż cokolwiek z wątrobą (parametry wątrobowe poza bilirubiną w normie). Daléj... nie, przepraszam, ale nie potrafię tego tak daléj analizować. Weganizm zbyt wiele dla mnie znaczy, żebym miał[a] coś z tym zrobić. Może Pan analizować sobie moją sytuację do woli i śmiać się ze mnie, jednakże zasmuca mnie to i boli; cokolwiek zrobiły ze mną i jeszcze zrobią fitoestrogeny, dzięki nim przeżył[e/a]m najpięknieszy okres w moim życiu, kiedy mogł[e/a]m wyrażać siebie, żyjąc bez problemu jako osoba, którą naprawdę jestem.
_________________
羯諦羯諦波羅羯諦 波羅僧羯諦 菩提薩婆訶
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-01, 21:40   

No wszystko piknie ładnie. Ale:

Soror Vlvlem napisał/a:
Panie Armandzie


Nie musisz mówić do mnie per pan. Miłe, doceniam, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Reszta forum od dziś ma mówić Pan Armand ;-)

Soror Vlvlem napisał/a:
Daléj... nie, przepraszam, ale nie potrafię tego tak daléj analizować. Weganizm zbyt wiele dla mnie znaczy, żebym miał[a] coś z tym zrobić.


Nie namawiam Cię, żeby coś z tym robić.

Soror Vlvlem napisał/a:
Może Pan analizować sobie moją sytuację do woli i śmiać się ze mnie


Nie zamierzam się śmiać. Jeśli już to trochę jestem przerażony.

Soror Vlvlem napisał/a:
jednakże zasmuca mnie to i boli


Więc nie ma potrzeby smutać i boleć.

Pytałem, bo szczerze mówiąc tak podejrzewałem, że nie zastanawiasz się nad zależnością dieta - zdrowie. Czy Twoi lekarze wiedzą, na jakiej diecie jesteś? I czy jest możliwe, że anemia z tego powodu się pojawiła? Bo jeśli nie, to błądzą po omacku i ładują w Ciebie leki, które mogą Ci szkodzić, i jak piszesz - których nawet nie chcesz.

Może porozmawiaj z dobrym lekarzem dietetykiem. Nie namawiam Cię do jedzenia mięsa, lub produktów odzwierzęcych, ale wegańska dieta 800 kalorii zabiłaby każdego. Może warto sprawdzić, czy nie popełniasz powolnego samobójsta przez niedobory w diecie.

Sporo chorób można wyeliminować dobrze dobranym sposobem żywienia.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-01, 23:19   

Zrobiłem mały research i taką stronkę znalazłem. Jest tam o działaniu leku Eurythrox, o skutkach ubocznych, a także wzmianka na temat interakcji z hormonami płciowymi, chociaż podawanymi z zewnątrz. Ale wnoszę, że efekt jest podobny.

http://www.tlustezycie.pl...ie-wiesz-o.html

Tu jest test tej samej autorki o możliwych przyczynach osłabienia pracy tarczycy, czyli niedoczynności.
BTW czy ktoś badał Cię na Hashimoto?

http://www.tlustezycie.pl...ak-znalezc.html

Z Twojego posta wynika, że przynajmniej kilka warunków spełniasz:

Cytat:
Co wpływa na osłabioną pracę tarczy?

1.zbyt mało kalorii

Dieta redukcyjna jest najczęstszym powodem osłabienia pracy tarczycy wśród młodych kobiet. Zbyt mało energii powoduje spadek konwersji T4 w T3 i osłabia pracę przysadki (tak, to centrum dowodzenia hormonami).


2. niedobory składników odżywczych

Działają podwójnie: osłabiają nie tylko pracę tarczycy, ale i konwersję T4 w aktywną formę T3. Witaminy A i D, cynk oraz selen to najczęstsi winowajcy.


3. anemia

Anemia oznacza, że zarówno mózg jak i tarczyca mają zmniejszony dostęp do tlenu. W konsekwencji tarczyca nie jest w stanie poprawnie funkcjonować. Również niedobory B12 oraz obfite miesiączki oprócz niedoborów żelaza będą miały wpływ na anemię.


4. niestabilny poziom glukozy we krwi

Powoduje wzmożoną pracę nadnerczy, które z kolei potrzebują aktywnego hormonu tarczycy. Chroniczne skoki cukru we krwi są ogromnym stresem i wiążą się z nieustannym wydzielaniem kortyzolu, co powoduje osłabienie osi podwzgórze-przysadka-tarczyca i oczywiście nadnerczy.


Wszystkie te czynniki są dieto-zależne, więc może warto przyjrzeć się temu zagadnieniu. I tak naprawdę w dużej mierze zależy to od Ciebie.

BTW. Jeśli objadasz się siemieniem lnianym do bólu brzucha, to też nie jest dobry pomysł.
Objadanie się czymkolwiek do bólu nim nie jest.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Soror Vlvlem
użytkownik
sororvla miserabilis


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 6
Skąd: Tuchola
Wysłany: 2016-06-02, 14:41   

Słuchaj, Armand, z całego serca dziękuję za wysiłek, jakiś włożył w wyszukanie tych nader wartościowych informacji. Znaczy to dla mnie bardzo wiele, naprawdę.

Jest jednakże kilka rzeczy, które potrzeba sprecyzować. Otóż wymienił[e/a]m przypadłości, z jakimi zmagał[e/a]m się w ciągu dobrych siedmiu lat. To nie znaczy, że na wszystkie nadal cierpię. Chciał[e/a]m raczéj pokazać, przez co przechodził[e/a]m, aby poznawszy moją historię można było łatwiéj pojąć, dlaczego mam teraz taką historię z Euthyroksem, owłosieniem i potencją. Anemii chwilowo nie mam. W lutym chirurg na izbie przyjęć był wręcz zdziwiony: "Ma Pan taką hemoglobinę na téj zieleninie?" Wyniki były świetne, bo w sezonie bożonarodzeniowym w mojéj diecie pojawiło się więcéj soczewicy i kilka granatów. To znaczy, że jeśli tylko chcę, potrafię ją zbilansować. Jednakże zwykle nie chcę i tutaj pojawia się problem czysto psychiczny, kwestia moich ideałów. Mam żółtaczkę, i.e. zespół Gilberta. Bilirubina się już w zasadzie unormowała, ale wcześniéj było kiepsko, były wahania nawet do 4 mg/dl. Widzisz, nigdy nie chciał[e/a]m być "żółty." W ogóle, nie potrafię też pojąć wszystkich tych niewiast, chodzących na solarium i godzinami leżących na słońcu. To nie dla mnie. Piękna kobieta jest blada. I desperacko się tego trzymam. W moim środowisku znam wiele dziewczyn i kobiet z lekką niedokrwistością; to przecież całkiem normalne. Prawdziwe kobiety miesiączkują. Cóż innego mogł[a]bym z sobą zrobić? Pijawki? To ohydne. Poza tym wydaje mi się, że postępując z sobą tak a nie inaczéj, piekę jak gdyby dwie pieczenie na jednym ogniu. Bo widzisz, poszczę tak bardzo, bardzo radykalnie zwykle tylko w sezonach liturgicznych, jak Adwent i Wielki Post, to znaczy jakieś 60 dni. Do tego można też doliczyć kilka tygodni latém, w czasie największych upałów, gdy nie ma się ochoty niczego gotować. W sumie może 100-120 dni w ciągu roku. Resztę czasu w ciągu ostatnich 2-3 lat dzienna ilość kcal pewnie nieco przekraczała 900-1000. Ryż brązowy, soczewica czerwona (zielona rzadziéj), mak, sezam, orzechy włoskie, laskowe i kokosowe, pestki słonecznika i czasem dyni wszystkie stanowią o ich ilości na moim stole. Tak czy inaczéj, w moim życiu jest i miéjsce na ofiarę dla prawdziwego Boga, i na chwilę zadumy, a równocześnie na stawanie się bladsz[ym/ą]; ergo bardziéj kobiec[ym/ą], i jest to dla mnie bardzo ważne. Te kwestie są złożone. Może kiedy rozbieram je na części pierwsze, wydaje się to wszystko nieco chaotyczne, ale to moje życie i w głębi wiem, że mam je schludnie poukładane; wszystkie przyczyny, (a są ich dziesiątki,) dla których jako piętnastolatka przesz[ed]ł[a/e]m na weganizm.

Daléj, nie łykam masy leków. To koléjne nieporozumienie. Tylko Euthyrox i analgetyki, No-Spę i znacznie rzadziéj Tramal. Suplementuję wapń z D3 od kwietnia MMXII; do tego czasami żelazo i B12 (jeśli morfologia jest bardzo kiepska), i jeszcze codziennie borówkę czernicę z luteiną ze względu na słaby wzrok i częste przemęczenie. Pierwszy raz połkn[ę/ą]ł[a/e]m kapsułkę z żelazem we wrześniu MMIX po pobycie w szpitalu i transfuzji ze względu na poważną niedokrwistość. Ale to był zupełnie nagły przypadek. Zatrucie pokarmowe, krwawienie z przewodu pokarmowego; choć pewne, że przyszło mi to tak ciężko wyłącznie ze względu na uprzednią już anemię, któréj przyczyną była długotrwale uboga dieta (w tamtym czasie potrafił[e/a]m zjeść tylko 1 jabłko na cały dzień, a w MMXVIII chodził[e/a]m jeszcze ostatni rok do gimnazjum). Tyle tylko, że potém nie było mi zbyt lekko wrócić do formy na diecie wegetariańskiéj, nawet z żelazem, były więc następne omdlenia i ogólne osłabienie przez cały następny rok. Normalny siedemnastolatek wylizałby się oczywiście znacznie szybciéj. Nie poddawszy się jednak od razu, w końcu moje problemy z krwią się skończyły i wszystko jest już w ekwilibrium. Zwykle, jeśli porównuję wyniki morfologii z wynikami mamy (także mam przed sobą normy referencyjne dla kobiet), to mieszczę się w górnéj granicy normy białogłowych; tylko na moich "męskich" statystykach HCT, HGB i RBC są zwykle zbyt niskie (e.g. dwa tygodnie tému miał[e/a]m RBC 4.11; norma referencyjna "męska" jest od 4.5; norma "kobieca" od 4 10*3/uL). Dzięki mojéj diecie jestem zawsze krok bliżéj spełnienia mego marzenia, mając wyniki menstruującéj kobiety bez większego wysiłku.

Następnie, to oczywiste, że wszyscy lekarze wiedzą o mojéj diecie. Nie wstydzę się tego; to moja chluba (i.e. stałość i konsekwencja). Wielokrotnie spotkał[e/a]m się z negatywnymi komentarzami, ale nic sobie z nich nie robię, choć czasem robi mi się przykro. Innymi razy, lekarze mnie chwalą; akceptują, a nawet zdają się zafascynowani moim wyborem. (Z panią dr laryngolog, która zna mnie od dziecka, wymieniamy się przepisami na wege-potrawy.) Jednakże nie wykluczam, iż konsultacja z dietetykiem mogłaby być bardzo oświecająca.

Nikt nigdy nie badał mnie na Hashimoto; w ogóle niewiele badań na mnie przeprowadzono, i gdy o tym teraz myślę, to nie jestem już nawet pewn[ym/ą], czy to w ogóle hypotyroidyzm. Dr Rydzkowska upiera się tylko przy TSH, a wcześniéj przy Parathormonie. Nigdy nie zmierzono mi T4 and T3. Już wspomniał[e/a]m o tym wyżéj. Zastanawiam się nad czymś. W maju MMXII trafił[e/a]m do bydgoskiego Jurasza z hipokalcemią i atakami tetanii. Epikryza podaje "znaczne podwyższenie stężenia parathormonu (1019,7 pg/ml)." (Dr Rydzkowska była jéj współautorką.) Dano mi kroplówki z wapniem, a na wyjściu przypisano kapsułki z węglanem wapnia, ale skład otoczki mi się nie podobał. Wybrał[e/a]m przeto samodzielnie suplement firmy Olimp z dodatkiem D3. Na "olimpijskim" chelacie aminokwasowym był[e/a]m już przez dobre dwadzieścia sześć miesiący, kiedy w końcu przyszedł termin wizyty u dr Rydzkowskiéj w lipcu MMIV w jéj gabinecie (tak długo czekało się na pierwszą wizytę!). W międzyczasie lekarz pierwszego kontaktu pomagał mi kontrolować raz na miesiąc stężenie wapnia w organizmie. Ataki tężyczki zupełnie minęły rok wcześniéj. Dieta ściśle wegańska, żadnego nabiału; do tego bardzo uboga, bo nie miał[e/a]m w tym czasie żadnego dochodu. Moja waga w tamtym okresie to jakieś 57-58 kg. Do podkreślenia: żadnych hormonów oprócz masy fitoœstrogenów w pokarmie. 16 lipca MMIV PTH wynosił już sam z siebie 57,30 pg/ml. Zakres referencyjny do 72 pg/ml.

Niestety, pod koniec roku coś się u dr Rydzkowskiéj pozmieniało; przy następnéj wizycie zaczęła twierdzić, że PTH jest niewystarczającą oceną stanu zdrowotnego tarczycy i takiego badania nie powinno się już w ogóle przeprowadzać. Upierała się przy TSH. Badanie powtórzyliśmy kilkakrotnie, zanim udało się mnie przekonać do potrzeby suplementacji lewotyroksyny sodowéj. Aha, zupełnie na początku leczenia w MMXII diagnoza nie brzmiała "niedoczynność tarczycy," tylko "wtórna nadczynność przytarczyc wynikająca z niedoborów pokarmowych wania." Dopiero znacznie późniéj pani doktor zupełnie zmieniła swą opinię.

Myślę tak sobie po przeczytaniu obu artykułów na wskazanym blogu, że zwiększenie ilości lignanów czy izoflawonów w diecie niewiele mi teraz pomoże. To nie ma sensu, moja dieta jest i tak nazbyt w nie bogata. Skoro w jakiś pokrętny sposób zwiększenie ilości tyroksyny we krwi wpłynęło na poprawę wydzielania testosteronu, to na czym powinien[e/a]m się teraz skupić, to chyba ponowne częściowe jego upośledzenie bez ingerowania póki co w to, co dziéje się z moją tarczycą per se? (Zamierzam zaréjestrować się do dr Rydzkowskiéj na ponowną wizytę w jak najszybszym możliwym terminie na NFZ, a do tego skonsultować się z prywatnym endokrynologiem po dodatkową poradę, gdy tylko otrzymam zasiłek w środę 22 czerwca.) Wątpię, czy zmiana Euthyroksu na jakiéj niesyntetyczne "zbroje" czy cokolwiek mogłaby tu jeszcze zadziałać. Przekonan[y/a]m obecnie, iż tyreotropina i testosteron są ze sobą w jakiś sposób połączone, i uzdrowienie jednego "automatycznie" (poniekąd) wiąże się z drugim. Wbrew własnéj woli staję się "po prostu" normalnym zdrowym mężczyzną. Ze zdrową tarczycą nigdy nie stanę się ponownie bardziéj kobiecy, a tak jak jestem, to lepiéj mi już chyba umrzeć na nerki bez żadnych operacji. To chyba oczywiste. A zatém "delikatny" blocker testosteronu byłby najbardziéj pożądaną opcją. Czy dostanę gdzieś w Polsce przykładowo wyciąg z dzięgielu chińskiego, pluskwicy groniastéj albo boczni piłkowanéj (aktywne składniki jednego z wielu amerykańskich ziołowych preparatów obniżających testosteron, znalezionych na eBayu, lecz bez możliwości wysyłki za granicę).
_________________
羯諦羯諦波羅羯諦 波羅僧羯諦 菩提薩婆訶
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-02, 19:19   

Przeczytałem jeszcze raz Twojego posta i widzę, że zrozumiałem opacznie Twoją prośbę, która rozmyła się w natłoku informacji. Ale cieszę się, że Ci to w jakiś sposób pomogło.

Pozwól, że będę w stosunku do Ciebie używał formy żeńskiej, bo wspominałaś, że Ci odpowiada, kiedy ludzie się tak do Ciebie zwracają, a mnie to bardzo ułatwi klecenie zdań. Jeśli nie będzie to dla Ciebie komfortowe to daj znać.

Soror Vlvlem napisał/a:
To znaczy, że jeśli tylko chcę, potrafię ją zbilansować. Jednakże zwykle nie chcę i tutaj pojawia się problem czysto psychiczny, kwestia moich ideałów.


Soror Vlvlem napisał/a:
Widzisz, nigdy nie chciał[e/a]m być "żółty." W ogóle, nie potrafię też pojąć wszystkich tych niewiast, chodzących na solarium i godzinami leżących na słońcu. To nie dla mnie. Piękna kobieta jest blada. I desperacko się tego trzymam.


Mechanizm desperackiego dążenia do bycia pomarańczowym jest dokładnie taki sam jak do bycia bladym jak ściana, więc generalnie to to samo tylko na odwrót ;-)

Rozumiem, że Twoim celem jest blada cera i osiągasz to przez niedożywienie, które sprawia, że Twój normalnie niegroźny zespół Gilberta się uaktywnia i sprawia, że jesteś żółta, czyli raczej efekt odwrotny do zamierzonego.

Cytat:
Daléj, nie łykam masy leków. To koléjne nieporozumienie. Tylko Euthyrox i analgetyki, No-Spę i znacznie rzadziéj Tramal.


To jest sporo leków. Może tego tak nie postrzegasz, bo po prostu się przyzwyczaiłaś. Nie jest to obojętne dla Twojej wątroby. Ludzie z zespołem Gilberta powinni też unikać niskokalorycznych diet i głodówek. Kamienie żółciowe powstają także z powodu podniesionego poziomu bilirubiny, co u Ciebie także występuje. Wygląda więc na to, że wkładasz dużo pracy w coś, co przynosi pożądany efekt tylko na chwilę, by potem stać się komplikacją z efektem niepożądanym, a nawet chorobą.

Soror Vlvlem napisał/a:
Następnie, to oczywiste, że wszyscy lekarze wiedzą o mojéj diecie. Nie wstydzę się tego; to moja chluba (i.e. stałość i konsekwencja).

Soror Vlvlem napisał/a:
Innymi razy, lekarze mnie chwalą; akceptują, a nawet zdają się zafascynowani moim wyborem.


Gdybym był Twoim lekarzem, to daleko by mi było do chwalenia. Wydaje mi się, że oni po prostu nie mają pełnego obrazu. Być może są pełni podziwu dla Twojego wegańskiego wyboru, ale czy wiedzą ile kalorii dziennie spożywasz? Wątpię, bo gdyby wiedzieli, to wiedzieliby też, czemu chorujesz. No chyba, że jednak wiedzą, ale w takim razie są miernymi lekarzami, albo zgoła żadnymi.

Soror Vlvlem napisał/a:
Wbrew własnéj woli staję się "po prostu" normalnym zdrowym mężczyzną. Ze zdrową tarczycą nigdy nie stanę się ponownie bardziéj kobiecy, a tak jak jestem, to lepiéj mi już chyba umrzeć na nerki bez żadnych operacji. To chyba oczywiste


Może Cię to zaskoczy, ale dla większości ludzi to nie jest oczywiste. Nawet dla osób ts, które często mają myśli samobójcze nie jest to takie oczywiste, że umrzeć jest lepiej niż żyć.

Nie jest moim zamiarem oceniać Ciebie. Rozumiem, że taka dieta jest Twoim wyborem ze względów ideologicznych. Rzecz w tym, że organizm ludzki ma w nosie ideologie (albo w tej tylnej części ciała) i potrzebuje pewnych warunków, żeby funkcjonować, niezależnie od tego, czy ktoś chce być chudszy, grubszy, chce zamienić waginę na penisa, albo odwrotnie. I jeśli nie weźmie się tych warunków pod uwagę, to można sobie bardzo zaszkodzić, a nawet umrzeć.
Jeśli będziesz kontynuować taki styl życia, umrzesz wcześniej niż później. Mam nadzieję, że jesteś świadoma tej konsekwencji.

Jeszcze odnośnie zbilansowanej diety wegańskiej, to jest to dla mnie kosmos. Postrzegam to jako olbrzymie wyzwanie, bo nie jest filozofią się zaniedbać. Dużo większym powodem do dumy jest robić wszystko tak, by śmigało bez zarzutu.

Wracając do, jak rozumiem, powodu napisania tego wątku, szukasz sposobu na to by ograniczyć wpływ testosteronu na swoje ciało, żonglując przy tym dietą, lekami, rytuałami o charakterze natręctw, które mają pomóc Ci panować nad swoim życiem. Dosyć to skomplikowane.
Może rozwiązaniem problemu byłoby usunięcie gonad. Co prawda w Polsce chyba nie można tego zrobić bez medycznego powodu, ale już za granicą(jakąkolwiek) pewnie tak. To rozwiązałoby problem produkcji testosteronu i maskulinizacji, a przy okazji nie narażałabyś się na interakcje leków, albo zatrucie chińskimi korzonkami wątpliwego pochodzenia.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-06-03, 01:46   

Armand napisał/a:
Jeszcze odnośnie zbilansowanej diety wegańskiej, to jest to dla mnie kosmos. Postrzegam to jako olbrzymie wyzwanie, bo nie jest filozofią się zaniedbać. Dużo większym powodem do dumy jest robić wszystko tak, by śmigało bez zarzutu.

Nawet jak taka dieta nie jest super zbilansowana, co z tego? Czy każdy mięsożerca odżywia się zdrowo? No raczej nie, bo nie wystarczy jeść mięso żeby można było powiedzieć, że się ma zdrową i zbilansowaną dietę :) dlatego nie wiem czemu akurat na wegetarian/wegan taka presja tej zbilansowanej diety...
_________________
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 06:32   

wendigo napisał/a:
dlatego nie wiem czemu akurat na wegetarian/wegan taka presja tej zbilansowanej diety.

Bo jest "kult mięsa". W Polsce zwłaszcza.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 10:07   

Muszę na początku zaznaczyć, że nie jestem lekarzem, ale spotkałam się z niektórymi rzeczami, które opisujesz.

Z problemami tarczycy lub anemią się nie spotkałam i nie znam się na tym. Ale z bardzo silnymi bólami jąder już tak. Mówię tutaj o bólach na tyle silnych by utrudniać czasem poruszanie się. Lekarze przez długi czas nie wiedzieli co mi jest, ale w końcu ustalono, że są to bóle, na które cierpią mężczyźni. Pochodzenie jest niewiadome, jedyne co można na to zdziałać to jest branie środków przeciwbólowych. Ale pamiętaj by wykluczyć najpierw wszelkie inne problemy, bo taką opinię może wydać tylko lekarz!!

W sprawie przekroczonych wartości na wynikach lekarskich. Myślę, że w większości przypadków nie musisz się tym, aż tak bardzo przejmować. Ponieważ tabele te są tworzone na podstawie statystyk, a każdy organizm działa trochę inaczej. Jeżeli lekarze nic nie mówili na temat potencjalnego zagrożenia, to nie ma czym się przejmować.

Dojrzewanie płciowe (porost włosów, zarost, łamanie głosu, libido). Czasem się zdarza, że rozpoczyna się ono później.

Problemy zdrowotne o pochodzeniu nieznanym, bardzo dokuczliwe i bolesne. Jeżeli, wszystkie inne wyniki badan medycznych wydają się być w porządku i nie można znaleźć przyczyny problemu. Może być, że jest to spowodowane przeciążeniem psychicznym. Więc jeżeli wszystko co mogłoby zagrażać życiu zostało wykluczone, to polecałabym wizytę u psychiatry w celu wykluczenia ewentualnych problemów psychicznych, które mogą powodować różnej maści dolegliwości. Dolegliwości takie mogą powstawać na skutek przewlekłego stresu lub innych problemów.
Seksuolog wydaje się być dobrym pomysłem by móc trochę poukładać problemy natury seksualnej. Ale bądź ostrożne bo lekarze w Polsce nie są aż tak "otwarci" jak w krajach niemieckojęzycznych.

Poruszony przez ciebie temat fitoestrogenów (soja, rośliny). Nie liczyłabym na dobre wyniki stosowania tych środków, ponieważ są one wielokrotnie słabsze niż leki hormonalne. Istnieją pewne osoby, co twierdzą, że mają dobre wyniki, ale nie są te przypadki potwierdzone medycznie. Sama próbowałam je na początku stosować ale bez powodzenia.

W przypadku kuracji hormonalnej sprawa wygląda tak, że trzeba się liczyć z wieloma możliwymi powikłaniami na skutek stosowanej terapii. Jednak wspomniany przez ciebie nowotwór jąder jest jednym z częściej występujących nowotworów w populacji i zdarza się też dosyć często u całkowicie zdrowych mężczyzn. W przypadku wczesnego wykrycia rokowania są dosyć dobre. W przypadku przyjmowania leków hormonalnych trzeba regularnie przeprowadzać kontrole urologiczne i w miarę możliwości przejść orchidektomię.
 
 
Soror Vlvlem
użytkownik
sororvla miserabilis


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 6
Skąd: Tuchola
Wysłany: 2016-06-03, 15:10   

Armand napisał/a:
Pozwól, że będę w stosunku do Ciebie używał formy żeńskiej, bo wspominałaś, że Ci odpowiada, kiedy ludzie się tak do Ciebie zwracają


Dziękuję, Armandzie. Myślę, że to dobry pomysł, i sama dla uproszczenia sobie będę się od teraz również tak wypowiadała. (Choć mówiąc o sobie w formach męskich odczuwam dyskomfort, potrafię się do tego zmusić ze względu na społeczeństwo; mam silną wolę. U lekarzy, czy w biurach, gdzie mają moje męskie dane osobowe, zawsze obłudnie przystosowuję się do ich oczekiwań. Nie mam zaś przyjaciół, nie znam nikogo, z kim musiałabym komunikować się po polsku; dlatego wybór polskich końcówek był dla mnie nieco trudny.)

Armand napisał/a:
Rozumiem, że Twoim celem jest blada cera i osiągasz to przez niedożywienie, które sprawia, że Twój normalnie niegroźny zespół Gilberta się uaktywnia i sprawia, że jesteś żółta, czyli raczej efekt odwrotny do zamierzonego.


Nie, nie. No, właśnie absolutnie ten mechanizm z Gilbertém tak nie działa. Pani hepatolog powiedziała mi to zaraz na samym początku. Małe przekąski, ale częste. Ilość kcal nie gra tu istotnéj roli. Poważne problemy z bilirubiną były, ale tylko na początku. Mam na mojéj diecie średnio 1.8 do 2 mg/dl. Sęk w tym, że nawet "normalny, zdrowy" kolor skóry to dla mnie za mało. Dzięki niedokrwistości jestem bledsza. A na to najjaśniéjszy puder, jaki dostanę w drogerii, i można było wyjść na miasto. :-)

Nie zgadzam się też absolutnie z Twoją opinią nt. powstawania kamieni żółciowych. To znaczy, tak może być u innych, ale nie w moim przypadku. Mam je bowiem sprzed początku zmiany diety, i prawdopodobnie są wynikiem niezdrowéj diety w dzieciństwie (słodycze, chipsy, chińskie zupki z proszku, brak normalnych obiadów, zero warzyw). Od czasu pierwotnéj diagnozy, "szeregu niewielkich złogów" nic się nie zmieniło, i doświadczyłam tylko dwóch albo trzech ataków silnego bólu przez cały ten tak długi okres. Boję się wszelako, iż taki stan jest mimo wszystko niebezpieczny, i chciałabym poddać się operacji laparoskopowéj, skoro stan mojego TSH jest chwilowo w normie. Z tego strachu kilka razy w roku kontroluję parametry wątrobowe, i są dzięki bogom nadal w porządku. Zasugerowano mi, że moje teraźniéjsze bóle po prawéj stronie podbrzusza mogą być spowodowane właśnie tymi złogami. Nie mam możliwości potwierdzenia tego w inny sposób niż przekonanie się, czy ból zniknie po cholecystektomii. USG bez zmian. Tomografia w porządku.

Pozwolę sobie na jeszcze kilka słów dot. tego dziwnego bólu. Po prawéj stronie podbrzusza, od pępka w dół, promieniujący do prawego uda, przez pachwinę do prawego jądra, i w bok od pępka, aż do prawéj nerki. Czasem nie do wytrzymania. No-Spa rzadko pomaga, a Tramalu staram się za dużo nie zażywać. Po raz pierwszy pojawił się w lutym. Otóż w styczniu przebyłam scyntygrafię nerek, i po badaniu przez trzy tygodnie odczuwałam straszliwe bóle po obu stronach pleców. Nic nie łagodziło dolegliwości. Było to nie do zniesienia. Podłożyłam sobie wtedy pewnego dnia drążek do ćwiczeń pod drzwi i porobiłam trochę "brzuszków." Uczucie ciepła po wysiłku pomogło lepiéj niż wszystkie znane mi analgetyki. Od tego czasu zaczęłam bardzo dużo ćwiczyć. W końcu i tak byłam płaska jak deska, a na mojéj diecie za dużych, "męskich" mięśni sobie raczéj nie wyrobię, więc się niczym nie przéjmowałam. I tak doszłam do ok. 250 brzuszków dziennie. Czułam się lepiéj, aż do Środy Popielcowéj, kiedy poczułam lekkie kłucie w okolicy pępka przy śniadaniu. W czwartek było gorzéj, ale zbagatelizowałam odczucia. W piątek po Popielcu miałam na obiad brukselkę z selerami. Kilka godzin późniéj ból był już tak bardzo silny, że udałam się z mamą do szpitala po zastrzyk. W pierwszéj koléjności sądziliśmy, że to atak wyrostka robaczkowego, gdyż w mojéj rodzinie wszyscy poza mną i dziadkiem są już po appendektomii. Badania krwi, moczu i USG tego nie potwierdziły. Trudno było mi to skojarzyć z moimi ćwiczeniami, gdyż nic nie bolało mnie nigdy bezpośrednio po nich. Ale wydaje mi się, że prawy bok brzucha jest w pewnym miejscu trochę twardszy od lewego, chociaż lekarze się z tym nie zgadzają. Możliwe, że przepuklina się jeszcze nie zdołała całkowicie "wykluć," i w końcu ból minie, a mnie, biedaczkę, czekać będzie następna operacja (i.e. gdy bulaj stanie się widoczny). A może to ból od prawéj nerki? To już sugestia lekarza rodzinnego, z którą urolodzy się nie zgadzają. Albo ból czynnościowy (choć nie mija całkiem nawet na głodówce). Nie mam pojęcia, do jakiego lekarza mam się z tym udać. Urolog kliniczny na Jurasza w Bydgoszczy obmacał mnie porządnie i nie stwierdził żadnéj przepukliny, ani brzusznéj, ani pachwinowéj. Stwierdził, że wszystko w porządku, z GFR nerek również, a bóle są raczéj neurologiczne, bo prowadzę głównie siedzący tryb życia. Któż wie, może to prawda? Ale do neurologa się chyba nie mam po co wybierać. Jestem dopiero dwa miesiące po tomografii brzusznéj, a chyba badania nie powinno się tak szybko powtarzać. (Nasz miéjski neurolog na NFZ zdaje się diagnozować bóle pleców głównie po tomografii bez kontrastu...)

Armand napisał/a:
Soror Vlvlem napisał/a:
Wbrew własnéj woli staję się "po prostu" normalnym zdrowym mężczyzną. Ze zdrową tarczycą nigdy nie stanę się ponownie bardziéj kobiecy, a tak jak jestem, to lepiéj mi już chyba umrzeć na nerki bez żadnych operacji. To chyba oczywiste


Może Cię to zaskoczy, ale dla większości ludzi to nie jest oczywiste. Nawet dla osób ts, które często mają myśli samobójcze nie jest to takie oczywiste, że umrzeć jest lepiej niż żyć.


Przepraszam, nie powinnam była tego pisać. Zrobiłam to bez zastanowienia. To tylko taka próżna retoryka popisującéj się gothki. Strasznie głupia jestem.

Poważnie; mam dwadzieścia cztery lata i w jakiś tam sposób cierpię w sobie z powodu niewłaściwości swojéj biologicznéj płci przez całe życie. Dokuczano mi, straszono, miałam nawet sprawę sądową i kuratora, kiedy zamęczona przez rówieśników nie potrafiłam się już zdobyć na uczęszczanie do gimnazjum w MMVII. (Sędzia nazwał mnie zupełnie nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie.) W szpitalu chirurdzy jeszcze zanim poznali, jaką osobą naprawdę jestem, też sądzili, że robię sobie celowo krzywdę, i mieli ochotę przymusić mnie do badań psychiatrycznych, aż w końcu zrozumieli. Nigdy, nigdy na poważnie może nie tyle "nie rozważałam zupełnie," ale nie zdobyłam się na popełnienie próby samobójczéj. Nigdy nie zrobiłam sobie celowo krzywdy. (Poza tym, że czasami, gdy mi smutno, tnę się po rękach dość płytko odkażonym uprzednio w oktenidynie ostrzem noża do owoców.) Kocham życie; kocham historię starożytną i średniowiecza, dreszcz emocji, gdy siedzę w łacińskich i greckich doktorach Kościoła; gdy mogę badać sobie spokojnie Augustyna i Akwinatę, albo spisywać lingwistyczne kwiatki porównujące łacinę, grekę i hebrajski u Hieronima, a potem zainspirowana nimi pisać antykatolicką poezję. Uwielbiam muzykę, i jest jeszcze tyle płyt, których nie przesłuchałam. Tylu nieodkrytych kompozytorów. Modlitwa i post dają mi przeogromną wewnętrzną satysfakcję, poczucie czystości i uświęcenia. Ergo naprawdę, naprawdę nie chciałabym jeszcze wykitować. Tylko boję się nadmiernie cierpieć, i jestem do tego wszystkiego nieodpowiedzialna i leniwa.

Armand napisał/a:
Jeśli będziesz kontynuować taki styl życia, umrzesz wcześniej niż później.


Nie pierwszy mi to mówisz. :-)

Podczas gdy dziewięć lat już jestem weganką, wszyscy lekarze mówią mi, że jestem, powiedzmy "niemal zupełnie," zdrowa, i pewnie w listopadzie nie przedłużą mi na komisji zasiłku i świadczenia pielęgnacyjnego...

Lagertha napisał/a:
Poruszony przez ciebie temat fitoestrogenów (soja, rośliny). Nie liczyłabym na dobre wyniki stosowania tych środków, ponieważ są one wielokrotnie słabsze niż leki hormonalne. Istnieją pewne osoby, co twierdzą, że mają dobre wyniki...


Nie przeczytałaś chyba ze zrozumieniem tego, co powyżéj napisałam! Gdybym miała do Ciebie trochę więcéj zaufania, podesłałabym Ci moje starsze zdjęcia, e.g. sprzed dwóch lat. ;-) Fitoœstrogeny działają, a przynajmniéj dopóki ma się problemy z tarczycą, i jestem tego żywym dowodem! Jeszcze rok temu byłam bardzo kobieca. Ciężko było uwierzyć, że jestem dwudziestotrzyletnim facetem. Wyglądałam może jak piętnastolatek, ale raczéj jak gotycko-androgyniczna "chłopczyca." (Z długimi rzęsami i pięknymi, gęstymi włosami!) To nie chodzi o późniéjsze dojrzewanie. Mężczyźni nie dojrzewają aż tak późno. (Mutację miałam w wieku piętnastu/szesnastu lat jak każdy, a potém nauczyłam się mówić kobieco, tym łatwiéj, iż oddycham z przyzwyczajenia "płytko;" może dlatego, że od zawsze miałam problemy z zatokami. Pierwszy "świadomy" wzwód w wieku lat dziewięciu, a polucja w wieku lat dwunastu/trzynastu; pierwszy raz masturbowałam się do wytrysku jako trzynastolatka. Włosy na ciele rosły normalnie, dopóki nie zamieniłam wieprzowiny na kotlet sojowy, a rosołu na kleik lniany.) Pozwolę sobie na powtórzenie. Zanim zaczęłam łykać Euthyrox wystarczyło, że ogoliłam się raz na 2-3 tygodnie. Po tygodniu od golenia nadal byłam gładka, prawie jak niemowlę. Teraz zaś mam widoczne czarne włoski pod nosem już kilka godzin po goleniu. (Włosy na nogach i na reszcie ciała tylko nieco dłuższe i obfitsze od mojéj mamy; a obecnie, klata zaczęła mi zarastać aż po szyję poniżej jabłka Adamowego!) Do tego, dawniéj wcale nie miałam tak wielkiéj ochoty na seks, a teraz mam wzwód kilka razy na dzień, i nie mogę się zupełnie opanować, co przeszkadza mi najbardziéj, jak powyżéj sygnalizowałam.

Wendigo i Martwa Sally, pozwolę sobie na przemilczenie Waszych uwag. Takie podejście do diety weg(etari)ańskiéj było dla mnie przez lata przyczyną wielkiego żalu i cierpienia. Wolę o tym obecnie zbyt dużo nie myśleć. Tak jest łatwiéj, a jestem przeogromną hipokrytką, która do życia potrzebuje okłamywać się, iż robi wszystko, co w swojéj mocy (dla zwierząt), a nie jest tego tak bardzo wiele. Wystarczające że ludzie, którzy mnie osobiście znają, zwykle uczą się szanować moje przekonania, a ja przestałam wnikać w to, co kładą sobie oni na talerz.

Armand napisał/a:
Może rozwiązaniem problemu byłoby usunięcie gonad."


I to jest to. Super. Dziękuję Ci, Armandzie. W tym momencie moglibyśmy już właściwie zamknąć ten wątek, aby nie robić dalszych offtopów. Nikt mi tutaj nie pomoże, kochani! Skoro urolog w Bydgoszczy obściskał mi jądra w kwietniu tego roku, stwierdziwszy, że nie ma powodów do obaw, to może, Lagertho, masz zatém rację, iż nie ma na bóle rady innéj niż analgetyki. W każdym razie, nikt nie podéjmie odpowiedzialności za moje wybory. Wierzcie mi, wszyscy, gdyby było tak łatwo zdobyć te 10 czy 12 tysięcy, to pojechałabym do Tajlandii bez wahania. Poddałabym się prostéj orchidektomii, a już za miesiąc albo dwa mogłabym wéjść w każde biodrówki jeszcze łatwiéj, bez potrzeby "rolowania naleśników z parówkami." Nie chcę mieć pochwy, nie byłoby więc żadnego problemu. Przez kilka lat albo dłużéj (pewnie do końca żywota, co?) zażywałabym potém większe albo mniéjsze dawki TST, żeby całkiem "nie zbiałogłowieć" (nie roztyć się zupełnie; nie chcę mieć też zbyt wielkich piersi, a mam taki "paskudny" genotyp; przyrodnia siostra i mama w młodości obie mają/miały ogromny, ciężki biust!) i byłabym szczęśliwą androgyniczką. Może żadnych œstrogenów poza tymi naturalnie występującymi na talerzu. Jednakowoż osoba na zasiłku stałym (umiarkowanym) nie może sobie na taki luksus pozwolić. Wybór mój pada wszelako (oczywiście) na chińskie korzonki. :-)

Jest to opcja najbezpieczniéjsza z tych, jakie mi pozostają, skoro ne chcę już więcéj ingerować w gospodarkę hormonów tarczycy. Częściowe/okresowe zablokowanie testosteronu byłoby najlepszym, co mogłoby mnie w téj chwili spotkać. I cenowo, ekstrakt z ziółek byłby o kilkaset złotych tańszy od prawdziwych hormonów przypisywanych przez lekarzy. Pytanie, w jaki sposób owe roślinki działają? Czy Dong Quai posiada jakiś inny rodzaj fitoœstrogenów od tych zawartych w soi i lnie, któremu warto byłoby dać szansę? (Od zbyt dużéj ilości œstrogenów w diecie prędzéj czy późniéj dostanę pewnie raka jąder tak czy siak. Właściwie skupiłam się akurat na tym tak bardzo tylko dlatego, że mnie bolą, a ponieważ nie miałam jeszcze USG jąder, nie jestem pewna, czy wierzyć urologom po ręcznéj "obdukcji.") Ale jak wygląda sprawa z legalnością takich internetowych zakupów? Czy takie substancje jak dzięgiel chiński, pluskwica groniasta czy bocznia piłkowana nie są prawnie zakazane pod polską okupacją? Czy na poczcie mogliby odmówić wydania mojéj paczki? A co z zakupami bezpośrednio za granicą? Czy można przewozić ze sobą taki suplement w Unii Européjskiéj, czy też przechwyciliby moje tabletki na odprawie celnéj? (Przykładowo, może mogłabym sama zapłacić za nie przez Internet i po podaniu adresu bliskiéj mi osoby mieszkającéj w UK, ona odebrałaby za przesyłkę i przywiozła mi ją z powrotem... Ale czy tak można zrobić?) I, czy nie ma tutaj żadnéj m/k-i, która próbowała podobnych suplementów? Jak bezpośrednie efekty? Jak poziom TST jakiś czas późniéj? Czy rzeczywiście się był obniżył?

Męczy mnie już to pisanie po polsku. Jeśli nikt nie może doradzić mi żadnego sposobu radzenia sobie ze zwariowanym testosteronem z własnego doświadczenia albo na podstawie przeczytanéj literatury, temat można zamknąć. Jeszcze raz dziękuję przy tym wszystkim z Was za czas poświęcony i cierpliwość mi okazaną.
_________________
羯諦羯諦波羅羯諦 波羅僧羯諦 菩提薩婆訶
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-03, 19:44   

Soror Vlvlem napisał/a:
Stwierdził, że wszystko w porządku, z GFR nerek również, a bóle są raczéj neurologiczne, bo prowadzę głównie siedzący tryb życia.


Jeśli prowadzisz siedzący tryb życia to może to być ból od kręgosłupa. Tomografię sobie daruj, nic nie wykaże. Ale polecam udać się do dobrego lekarza fizjoterapeuty, który się specjalizuje w akupunkturze. Nie wiem jak tam z tym u Was jest, bo jestem ze Śląska. Ale kilka nakłuć potrafi nieraz od razu przynieść poprawę.

Soror Vlvlem napisał/a:
gdyby było tak łatwo zdobyć te 10 czy 12 tysięcy, to pojechałabym do Tajlandii bez wahania. Poddałabym się prostéj orchidektomii, a już za miesiąc albo dwa mogłabym wéjść w każde biodrówki jeszcze łatwiéj


Nie musisz udawać się to Tajlandii w celu przejścia tak prostego zabiegu jakim jest orchidektomia. Myslę, że Czechy lub Niemcy wystarczą. Nie sądzę też, by to była tak zawrotna suma. Któraś z dziewczyn wrzucała swego czasu linka do strony z lekarzami. Chyba nawet polskimi. Brali po 2000-3000 tysiące za prywatny zabieg, a skoro tak, to na lewo chyba się da usunąc gonady w Polsce. Ale może niech któraś z dziewczyn się wypowie, bo ja się aż tak nie orientuję w temacie.

EDIT: chyba znalazłem tego linka

https://www.tourmedica.pl...enowotworowego/
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Soror Vlvlem
użytkownik
sororvla miserabilis


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 6
Skąd: Tuchola
Wysłany: 2016-06-04, 22:19   

Armandzie, jeszcze raz dziękuję za Twoje zaangażowanie i dobre rady. Obiecuję, że się nad nimi zastanowię. To bardzo ciekawe, co piszesz zwłaszcza o przeprowadzaniu prywatnych orchidektomii na życzenie z niezwiązanych z nowotworami przyczyn. W zasadzie podany przez Ciebie link mnie nieco zaszokował. Zupełnie nie spodziewałam się, iż w ten sposób zakończy się moja konsultacja z forumowymi specjalistami. :-)
_________________
羯諦羯諦波羅羯諦 波羅僧羯諦 菩提薩婆訶
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-04, 23:06   

Żeby była jasność, ja Ci nic nie wpieram xD
I nie są ci lekarze w żaden sposób ze mną spokrewnieni.
To od Twojej decyzji zależy co zrobisz. Po prostu jest to jedna z opcji.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-06-21, 09:52   

cocogirl napisał/a:
a i 53 kg przy 172 to nie wygląd modelki tylko lekka nadwaga,


Śmiechłem. 53 kilo przy 172 cm to jest niedowaga.

cocogirl napisał/a:
Co do chęci nie operowania się to przy twoim rozmiarze lepiej mieć cipkę co innego jak jest dorodny dong 20 cm mocno użylony gruby wtedy jak nie chcesz operacji to nie namawiam ale mając 5 cm we wzwodzie to trochę wstyd


Jeśli ktoś jest androgyne, to może tej osobie pasować, że nie ma dużego penisa. Powiem szczerze, że jak czytam niektóre Twoje teksty to mi kartofle w piwnicy gniją. A nawet nie mam piwnicy.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
cocogirl
użytkownik

Punktów: 1
Posty: 100
Wysłany: 2016-06-21, 09:56   

armand sorry myślałam że 63 kg, 53 to jest ok
 
 
Soror Vlvlem
użytkownik
sororvla miserabilis


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 6
Skąd: Tuchola
Wysłany: 2017-09-23, 23:51   

Cześć wszystkim ponownie!

Chciałabym dokonać pewnego update'u; piętnaście miesięcy na fitoestrogenach w tabletkach (Ligunin, 2-3 kapsułki dziennie), a do tego Dong Quai i koniczyna czerwona, i czuję się tak źle, jak to tylko w podobnych okolicznościach możliwe. Od kilku miesięcy nie mierzyłam poziomu TSH, ale musi być wysoki, bo szyja boli mnie prawie cały czas, a do tego jest mi strasznie zimno i, choć waga wskazuje te same liczby co zawsze, to jestem taka jakby "przytyta", opuchnięta, i wciąż zmęczona.

Chciałabym zapytać, czy nic się przez cały ten czas, kiedy mnie nie było, nie zmieniło; czy może miałby ktoś jaką nową radę albo wskazówkę, żeby mi pomóc? Z chęcią porozmawiałabym z kimś przez PM albo wymieniła kilka e-maili, najlepiej po angielsku. :-)

P.S.
Nadal nie mam zamiaru się wykastrować!
_________________
羯諦羯諦波羅羯諦 波羅僧羯諦 菩提薩婆訶
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2017-09-24, 00:15   

Może idź na badanie krwi, łącznie z hormonami tarczycy. Możesz się zajechać.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2017-09-24, 11:13   

Idź pilnie do lekarza sprwadzić czy bóle nie są związane z ewentualną reakcją alergiczną lub przedawkowania (o tym preparacie piszą by brać 1-2 kapsułki dziennie, Ty bierzesz więcej niż wolno). Zacznij brać normalne HRT pod opieką lekarza.

----

Odnośnie dawkowania i leków.

Regulamin Forum: 4.2 niedozwolone są:

4.2.2. "Dobre rady" odnośnie: niezgodnego z zaleceniami lekarza dawkowania leków, przyjmowania leków nieprzypisanych przez lekarza. Sugerowania innym osobom przyjmowania - bez konsultacji z lekarzem - leków/dawek, które przypisano komuś innemu. Itp.
 
 
Detranzycja
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 4
Posty: 55
Wysłany: 2017-09-24, 12:56   

Masz najprawdopodobnie Hashimoto.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 11