Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Co mam ze sobą zrobić?
Autor Wiadomość
Autumnus
użytkownik
Król w sukni balowej

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 3
Posty: 22
  Wysłany: 2016-11-30, 14:04   Co mam ze sobą zrobić?

Może zacznę od początku… Znaczy – najpierw polecę trochę stereotypami (wybaczcie), a potem zaczną się konkrety. Wplotę też nieco moich innych problemów natury psychicznej, bo myślę, że mogą być kluczowe.

Od wczesnego dzieciństwa nie lubiłem towarzystwa dziewczynek. A dziewczynki nie lubiły mojego towarzystwa. Chłopcy też nie lubili mojego towarzystwa. (Mowa o przedszkolu) Ale kiedy w wieku czterech lat przeprowadziłem się na drugi koniec miasta, poznałem dwóch świetnych kumpli M i D. Potem jeszcze trzeciego i czwartego (K i A). Nie chciałem się bawić z dziewczynkami, bo ich zabawy… przyprawiały mnie o ziewanie. Wolałem budować bazy, bawić się w żołnierzy, rycerzy nawet. Kiedyś dostałem lalkę „niemowlaka”. Obadałem jak to działa i po dwóch dniach rzuciłem w kąt. W domu bawiłem się tylko klockami, resorakami, ewentualnie grałem w gry komputerowe typu Call Of Duty, GTA, Diablo II (nieodpowiednie dla dzieci, ale cóż… matka mi pozwalała xD). Wtedy w ogóle nie utożsamiałem się z dziewczynkami. Z chłopcami też nie. Raczej coś pomiędzy agender a genderqueer, ciężko mi to sensownie wytłumaczyć. Wracając do życiorysu: do dziewiątego roku życia zadawałem się wyłącznie z chłopcami, ale potem poznałem nowego kolegę i nową koleżankę (S i P). D, A i K stworzyli własną ekipę, a ja, M, S i P stworzyliśmy swoją.

Ale rok później zaczął się u mnie tzw. okres buntu. Nie licząc głebokiej depresji ciągnącej się od 5 lat narobiłem sobie jeszcze więcej problemów. Masakra, co ja wtedy wyrabiałem. Były lajtowe rzeczy typu nieudolne próby przestawienia się na ekstrawertyzm, ucieczki z gabinetu psychologa, udawanie różnych chorób, żeby nie iść do szkoły (mam daleko posuniętą fobię społeczną, prawdopodobnie wynika ona z tego, że w klasach 1-4 ostro mnie gnębiono w szkole, potem się przepisałem, ale to już nie pomogło) lub ścięcie włosów na krótko mimo sprzeciwu otoczenia. Były rzeczy pośrednie typu wpadnięcie w złe towarzystwo, drobne kradzieże w supermarketach. I były rzeczy totalnie hardcorowe, godne potępienia i godne porządnego facepalma. Były to uzależnienia wszelakie. Byłem uzależniony od pornografii, alkoholu(!), leków przeciwbólowych, papierosów oraz seksu(!). Oprócz tego byłem bardzo wybuchowy i agresywny. W tym okresie miałem krótkie włosy, ale w typowo damskiej fryzurze. Co ciekawe, mimo że jakoś specjalnie się nie starałem – jakieś 80% ludzi brało mnie za chłopca. Wyglądałem tak autentycznie, że kiedyś w szpitalu podszedłem do pielęgniarki ubrany w spódniczkę i baleriny, a ona do mnie „co chciałeś, chłopczyku?”. xD Generalnie bardzo mnie to cieszyło.

Okres ten skończył się nagle, w wieku 13 lat. Moje ciało również skończyło wtedy dojrzewać (od tamtej pory ani nie urosłem wzwyż, ani nie rozrósł mi się kościec, ani nie zmieniły mi się rysy twarzy, nic). Przez to, że tak szybko moje ciało przestało dojrzewać, teraz jestem dosyć niskiego wzrostu. Zawsze byłem najwyższy w klasie, wszyscy myśleli, że będę miał co najmniej 1,8 m wzrostu, a tu niespodzianka. Jeśli chodzi o ciało to byłem średnio zadowolony z efektu dorastania. Ogólnie miałem parcie na ubieranie się na różowo. o.O Co ciekawe – jednocześnie marzyłem o szerokich ramionach, dużych bicepsach i ostrych rysach twarzy i ogólnie cechach wyglądu raczej męskich. Nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy, że coś może być „nie tak”. W wieku 13-16 lat byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miałem passing w obie strony, co również bardzo mnie cieszyło.

Paczka moich znajomych się rozrosła i teraz jest nas siódemka. Moi znajomi traktują mnie w zależności od sytuacji albo jak kobietę albo jak mężczyznę. Kiedy trzeba ładnie wyglądać to mam być kobietą i koniec. Ale jak trzeba odprowadzić koleżankę w środku nocy do domu to ona nalega, żebym ja to zrobił bo „jestem prawdziwym mężczyzną i ją obronię”. Dziwna sprawa. I jakoś tak żyłem przez te trzy lata w swoim ciele, które nie było idealne, ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało. Nawet zapuściłem włosy.

Ale krótko po 16-tych urodzinach zawalił mi się cały świat i się załamałem (znowu). Zachorowałem na schizofrenię. Mówi się, że schizofrenik jest zawsze święcie przekonany, że to co słyszy/widzi jest prawdziwe. Nie prawda. Kiedy pierwszy raz usłyszałem głosy pomyślałem, że to ze zmęczenia, ale postanowiłem, że jak to się powtórzy to dzwonię do psychiatry. Gdy się powtórzyło uświadomiłem sobie, że najprawdopodobniej jestem chory i będę musiał do końca życia brać leki oraz, że mogę kiedyś stracić kontakt z rzeczywistością. Przeraziło mnie to, byłem załamany. Ale to nie istotne. Istotne jest to, że w konsekwencji tego zacząłem brać Risperidon (3 mg). A jak wiadomo – od psychotropów się tyje. Ale jakbym tylko utył to bym miał za dobrze, więc doszły jeszcze zaburzenia hormonalne (zdecydowanie za dużo prolaktyny i wszystko wskazywało na to, że estrogenów również miałem za dużo). No i się zaczęło. Przytyłem 11 kilo, ale żeby było śmieszniej to cały tłuszcz poszedł mi w biodra,w piersi i w twarz, bo pod wpływem nadwyżki hormonów tłuszcz zaczął mi się odkładać w innych partiach niż zazwyczaj (wcześniej były to kończyny). No i może trochę głupie, ale dodatkowo mnie zmartwiło, że przestały mi rosnąć włosy na klacie... Wtedy zacząłem odczuwać silną dysforię. Potem doszły zmiany w psychice. Miałem problem z podjęciem prostej decyzji, a gdy już się zdecydowałem to zaraz się rozmyślałem (podczas, gdy wcześniej nie miałem z tym problemu). Kiedyś również gdy ktoś mnie uderzył, to nie bałem się oddać. A na lekach była taka sytuacja, że jakiś koleś mnie szarpał, a ja się nawet nie odezwałem. Po prostu nie miałem niezbędnego minimum agresji w sobie. Byłem łagodny jak baranek. Kolejną rzeczą była nadmierna emocjonalność. Potrafiłem rozważać samobójstwo bo kawa wylała mi się na biurko(!). Wszystko to łącznie z nasilającą się dysforią pogłębiało moją depresję. Pewnego razu pomyślałem, że muszę się w końcu zabić. Wziąłem do rąk wszystkie psychotropy, jakie miałem (a miałem tego trochę), ale pomyślałem, że to niemęskie i że wolę się powiesić. A za chwilę pomyślałem, że może po prostu namówię psychiatrę na zmianę leków.

Od ponad dwóch miesięcy zażywam Olanzapinę (5 mg) i na początku czułem się świetnie. W kilka dni przeszła mi depresja, schudłem 5 kilo, po kilku tygodniach moje włosy na ciele zaczęły powoli znowu rosnąć dłuższe i gęstsze oraz ciemniejsze (za to włosy na głowie zaczęły mi znów wypadać garściami, ale trudno, mam gęste) i moja dysforia tak jakby ucichła. Ale ostatnio znowu wróciła bez wyraźnego powodu. Co prawda nie o takim nasileniu jak wcześniej, ale wróciła.

I tu się rodzi pytanie: jak wytrzymać ze sobą?
Leczenie hormonalne czy jakiekolwiek operacje odpadają, zwłaszcza, że nie mam pewności czy jestem TS czy jakimś pokręconym przypadkiem genderqueer czy może mam urojenia. Dodatkowo, kiedy myślę, że mam dać się pokroić, do tego trzykrotnie i jeszcze do końca życia brać zastrzyki w wiadomą część ciała to mi się odechciewa.
Kolejne pytanie: jak poradzić sobie z matką?
Ona zawsze uważała, że kiedy ubieram się po męsku albo neutralnie, albo jak tzw. gender confusion to moim celem jest po prostu trollowanie przechodniów i że ogólnie po prostu sobie robię jaja. A kiedy uświadomiłem jej, co mi się nie podoba w moim ciele, stwierdziła, że mi odbiło, bo naczytałem się głupot w internecie i że na pewno mi przejdzie. Przy czym jednocześnie utrzymuje, że mnie akceptuje. Od tamtej pory czasami „przez pomyłkę” używa w stosunku do mnie męskiej formy. I nie wiem czy to jest jakiś rodzaj kpiny, czy co? W każdym razie jest nieco niezręczne, i to wygląda, jakby ona to robiła specjalnie. Odpowiadało by mi to, gdyby nie fakt, ze funkcjonuję jako dziewczyna. :/
Jeszcze jedno pytanie: jakie czynniki wpływają na passing lub jego brak?
Zdradza mnie dużo rzeczy. Wzrost, małe dłonie i stopy, szerokie biodra, krótki, cofnięty podbródek. Ale ciekaw jestem co jest najbardziej demaskujące.
I ostatnie pytanie: co zrobić, żeby wyglądać bardziej męsko, ale bez zmiany fryzury?
Mam długie, farbowane włosy, ale z mojego doświadczenia wynika, że można mieć świetny passing mimo typowo damskiej fryzury. xD (Wiem, nie tak się stosuje empiryzm, ale innego punktu odniesienia nie mam niestety.) Więc, jeśli ktoś wie, co można zrobić, żeby wyglądać nawet nie męsko, ale chociaż neutralnie, to prosiłbym o poradę.

*Dodatkowe pytanie: kim ja jestem?
Jeszcze niedawno określałem się jako genderfluid, ale coś mi nie pasuje, bo w zasadzie nigdy nie czuję się ani trochę kobietą, nawet jeśli chętnie noszę damskie ciuszki, to nadal czuję się chłopakiem jednak. Także to pytanie jest bardzo skomplikowane, ale chciałbym chociaż poznać waszą opinię. Wiem, że sam muszę dojść do tego kim jestem, ale bez jakichkolwiek wskazówek będę wiecznie błądził.

Przepraszam za bełkot, nigdy nie byłem dobry w pracach pisemnych. Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał cokolwiek. xD
_________________
Ludzie są jak ziemniaki - jak ich zjesz, to umrą.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2016-11-30, 18:05   

Dobra, chyba wszyscy trochę wymiękli wobec tej publikacji.

Jeśli sam nie wiesz, kim się czujesz i czego właściwie byś chciał, to nikt inny niestety ci tego nie powie.

Ludzie mogą ci co najwyżej opisywać własne przypadki, drogę którą przeszli i to, jak dochodzili do swojego własnego zdefiniowania tożsamości.

Standardowa rada: zakoleguj się z innymi tv/ts/tg, poczytaj, pobywaj na spotkaniach, pogadaj z nimi w realu i prywatnie, i może ci się coś trochę rozjaśni :)
_________________
Freja Draco
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-11-30, 19:13   

Ja wymiękłem, przyznaję. Po prostu nie mam weny, żeby znowu odpowiadać na te same pytania. Jeśli na jakieś w ogóle można dać jednoznaczną odpowiedź.
Co mogę rzec Autumnus, współczuję Ci sytuacji, bo sam wiem, że nie jest łatwo, chociaż mnie akurat schizofrenii nie zdiagnozowali. Tyle Ci powiem, że tak naprawdę wszystko sprowadza się do decyzji i wzięcia za jej konsekwencje odpowiedzialności.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-30, 19:35   

Armand napisał/a:
Po prostu nie mam weny, żeby znowu odpowiadać na te same pytania.
nieludzki jesteś...
 
 
Autumnus
użytkownik
Król w sukni balowej

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 3
Posty: 22
Wysłany: 2016-11-30, 19:52   

Freja, mam kolegę transa, ale on jest jeszcze bardziej zagubiony, niż ja, także wiele mi nie pomoże. :-) A z jakimiś masowymi spotkaniami będzie spory problem (vide fobia społeczna), ale może kiedyś...

Armand, bardziej niż na jednoznacznej odpowiedzi zależy mi na poznaniu w ogóle opcji jakie mam do wyboru. Wiem na pewno, że tranzycji nie przejdę. Ale męczy mnie dysforia i myślałem, że może są jakieś "lifehacki" czy coś... W sumie to chyba trochę naiwnie myślałem. :mrgreen:

DeadSally, oj tam zaraz "nieludzki". Po prostu nie owija w bawełnę (i w jakimś sensie to doceniam). ;-)
_________________
Ludzie są jak ziemniaki - jak ich zjesz, to umrą.
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-11-30, 20:05   

Autumnus napisał/a:

Armand, bardziej niż na jednoznacznej odpowiedzi zależy mi na poznaniu w ogóle opcji jakie mam do wyboru. Wiem na pewno, że tranzycji nie przejdę. Ale męczy mnie dysforia i myślałem, że może są jakieś "lifehacki" czy coś... W sumie to chyba trochę naiwnie myślałem. :mrgreen:


Nie wiem, czy coś Ci to pomoże, bo uważam się za niebinarnego, ale ja radzę sobie w ten sposób, że ustawiłem sobie priorytety. Znalazłem w swoim życiu rzeczy ważne dla mnie na tyle, by skupiać się na nich zamiast na dysforii. Nie zawsze działa, ale nie mam magicznej pigułki szczęścia. To mi musi wystarczyć. A co przyniesie przyszłość to się okaże. Nie mam zamiaru siedzieć i biadolić z tego powodu, bo szkoda mi życia.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-30, 20:46   

Też trochę wymiękłem.

Czy Twoja dysforia dotyczy sfery ciała, czy też funkcjonowania społecznego?
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
lexel
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 63
Posty: 716
Wysłany: 2016-11-30, 21:45   

Są spłaszczaki (bindery), makijaż charakteryzujący twarz na bardziej męską, ćwiczenia głosu... wszystko do znalezienia w internecie.
 
 
Autumnus
użytkownik
Król w sukni balowej

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 3
Posty: 22
Wysłany: 2016-12-04, 17:15   

Armand, dzięki. Mądrze gadasz.

kicur napisał/a:
Też trochę wymiękłem.

Czy Twoja dysforia dotyczy sfery ciała, czy też funkcjonowania społecznego?

Na pewno ciała, a czy sfery społecznej... ciężko powiedzieć. Żałuję, że zacząłem ten wątek. Miało być przemyślane, ale chyba mam jeszcze zbyt wielki bałagan w głowie, żeby napisać coś sensownego.

lexel, wiem, że są pewne drobne rzeczy, które można zmienić, ale niestety w moim przypadku one średnio działają. Akurat piersi są najmniejszym problemem, binder mam i czasem używam, ale i tak nikt mi się tam nie patrzy. Najbardziej chyba demaskuje mnie głos... Próbuję ćwiczyć, ale kiedy już mi się uda wypracować jako-takie efekty jednego dnia, to na drugi dzień nie ma po nich śladu i znowu piszczę. Ćwiczę głos niemal codziennie od ponad 4 lat. :-(


Ehh...
_________________
Ludzie są jak ziemniaki - jak ich zjesz, to umrą.
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-04, 19:31   

Autumnus napisał/a:
Żałuję, że zacząłem ten wątek. Miało być przemyślane, ale chyba mam jeszcze zbyt wielki bałagan w głowie, żeby napisać coś sensownego.


Nie żałuj. Gdybyś go nie zaczął, to może trudniej byłoby Ci sobie ten bałagan układać.
Generalnie ludzie dużo częściej żałują, że czegoś zaniechali.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
mou
użytkownik


Preferowany zaimek: on
Punktów: 3
Posty: 79
Skąd: Lublin
Wysłany: 2016-12-05, 18:04   

Też wymiękam. Nie dlatego że za długie czy za dużo treści, po prostu oczekujesz cudu jeśli chcesz odpowiedzi na pytanie kim jesteś.
Najczęściej spotykam radę: eksperymentuj, sprawdzaj, testuj, mieszaj, zmieniaj. I skłaniam się powoli ku tej opcji, bo to pomaga bardziej niż czytanie/ słuchanie przeżyć innych. Może akurat za którymś razem znajdziesz tą wersję siebie, tego jak się zachowywać, ubierać, mówić etc, która naprawdę będzie twoja i będzie Ci z tym dobrze.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9