Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
TG czyli obudź się
Autor Wiadomość
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-17, 17:15   

Ja też myślę, że Ryu już najważniejsze powiedział.

bitter napisał/a:
Chodzilo o to, ze przed tranzycja sa powazne problemy z psychika i po trazycji sa rownie powazne. Wiec pytanie- czy bylo warto? Jeden dyskomfort zamienic na drugi? Czy wlasnie nie lepiej czuc sie facetem w kobiecym ciele i nauczyc sie tak funkcjonowac- rozwiazanie nie idealne ale mozliwe do wykonania. Kazdy sam musi to rozstrzygnac.

No właśnie - dla jednego warto, dla innego nie warto, zależy jak silna jest dysforia. Poza tym po tranzycji znika choć część problemów z ciałem :P No i ludzie postrzegają jak należy - to też może poprawiać stan psychiczny.

A poza tym Jeżynka też... ma... rację...
(@Jeżynka - choć nie byłbym aż tak ostry... to jest właśnie to, może ktoś nie czuje czym naprawdę jest transseksualizm).
_________________
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2016-07-17, 17:40   

Tia, jeśli ktoś jest trans, to mimo wszystko, wieeele jego problemów może się wraz z tranzycją rozwiązać, bo fobie społeczna u transów wiadomo często skąd się bierze.
Ale nie rozumiem po co od razu wchodzić w tak ostrą, niepotrzebnie moim zdaniem, retorykę, Jeżynka.
Przecież wszyscy tu po prostu dyskutujemy, obmyślamy różne koncepcje, a Bitter nie brzmi wcale jak jakiś złośliwy troll, jak dla mnie.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-17, 17:48   

Jeżynka napisał/a:
bitter napisał/a:

Chodzilo o to, ze przed tranzycja sa powazne problemy z psychika i po trazycji sa rownie powazne. Wiec pytanie- czy bylo warto?

Nie wierzę, że ktoś może być tak tępy, żeby transowe tranzycje określać jako nic nie warte, bo nie rozwiązują problemów niezwiązanych z transowością :|
Chyba, że to po prostu kolejny terfowy trolling.


A ja nie rozumiem jak mozna byc chamskim. Problemy po tranzycji moga jak najbardziej byc zwiazane z transowoscia.

Jeżynka napisał/a:

No jak ktoś jest butch lesbą, tudzież inną alternatywną laską to pewnie tak. Różnica między transseksualistami, a resztą społeczeństwa rozbija się właśnie na tym, czy to istotnie jest możliwe dla nich do wykonania, czy nie.


Wiekszosc ftm, ktorych sluchalam na youtubie mialo za soba czasem dlugie lata bycia butch lesbijka i to wcale nie byly lata cierpien. Owszem, przychodzil czas, ze odkrywali w sobie po prostu faceta ale tez kwestia tranzycji czy nie nie byla kwestia zycia i smierci. Chocby wspomniany Slofox, ktory 8 lat sie zastanawial nad swoja tozsamoscia i mial bardzo mnostwo watpliwosci, niepewnosci i nic nie bylo jednoznaczne. Podobnie jak menzis, ktory teraz juz na testosteronie wczesniej byl w wielu wspanialych relacjach lesbijskich i bardzo dobrze je wspomina, nie zaluje i wrecz zastanawia sie czy po tranzycji jest mozliwa taka bliskosc jak w zwiazku lesbijskim.
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2016-07-17, 17:53   

A kto to jest menzis? Bo nie widziałem jeszcze ziomka, a filmików FtM obejrzałem już....stanowczo za dużo ;-)
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-17, 18:01   

Misiek napisał/a:
A kto to jest menzis? Bo nie widziałem jeszcze ziomka, a filmików FtM obejrzałem już....stanowczo za dużo ;-)


:)
tutaj jeszcze jako dziewczyna:
https://www.youtube.com/watch?v=TYaNPY9uHsM
a tu juz na t:
https://www.youtube.com/watch?v=6bvWkoGLYpw
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-17, 19:08   

Też się zgadzam że Ruy dobrze gada. Nie chciałem tak od razu wyskakiwać ;) Wendigo też dobrze gada, zależy co komu na ile przeszkadza w funkcjonowaniu.

A Jeżynka... To, że się czegoś nie rozumie, nie znaczy że nie istnieje. Na przykład nie rozumiem elektrodynamiki kwantowej, co nie zmienia faktu że ona istnieje i ma się dobrze.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-17, 22:01   

Misiek napisał/a:
Tia, jeśli ktoś jest trans, to mimo wszystko, wieeele jego problemów może się wraz z tranzycją rozwiązać, bo fobie społeczna u transów wiadomo często skąd się bierze.

Fobia społeczna jest zaburzeniem lękowym, które mogło mieć źródło w czymś racjonalnym, ale wymknęło się spod kontroli. Tranzycja nie leczy fobii społecznej, co najwyżej likwiduje część powodów do lęku, przez co zaburzenie staje się mniej dotkliwe.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-18, 09:32   

Ryu napisał/a:


Jednakowoż być facetem w kobiecym ciele i nauczyć się tak funkcjonować bez tranzycji, tylko dlatego, że i teraz nie jest super, i potem nie będzie super - historia uczy, że nie warto.


Twoja historia, z tego co czytam na forum uczy chyba, ze trazycja moglaby byc powaznym bledem i to co sie wydawalo 100% pewne pare lat wczesniej nie wydaje sie juz takie w chwili obecnej. Przynajmniej tak zrozumialam watek- " omg moge byc kobieta"
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-07-18, 12:27   

bitter napisał/a:

Twoja historia, z tego co czytam na forum uczy chyba, ze trazycja moglaby byc powaznym bledem i to co sie wydawalo 100% pewne pare lat wczesniej nie wydaje sie juz takie w chwili obecnej. Przynajmniej tak zrozumialam watek- " omg moge byc kobieta"

Pewnie, jak ktoś ma borderline.

A propo "chamstwa" - moim zdaniem dużo większym chamstwem jest przychodzenie na forum transowe, żeby udowadniać na podstawie oglądanych przez siebie butch lesbijek, nonbinarów, osób zagubionych, oraz osób ze zdiagnozowanymi zaburzeniami wykluczającymi, lub utrudniającymi diagnozę TS, że tranzycja (bez której wiele osób nie mogłoby żyć i w którą włożyło często tak wiele wysiłku) jest w sumie [terefere] warta i można żyć bez niej, jak się człowiek postara :>
Umniejszanie cierpień osób TS przez uprzywilejowaną ciskę, która tak bardzo utożsamia się z FtMami, bo nie lubi swojego genderu. Niby nic nowego, ale irytuje nadal.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-18, 12:46   

bitter napisał/a:
Ryu napisał/a:


Jednakowoż być facetem w kobiecym ciele i nauczyć się tak funkcjonować bez tranzycji, tylko dlatego, że i teraz nie jest super, i potem nie będzie super - historia uczy, że nie warto.


Twoja historia, z tego co czytam na forum uczy chyba, ze trazycja moglaby byc powaznym bledem i to co sie wydawalo 100% pewne pare lat wczesniej nie wydaje sie juz takie w chwili obecnej. Przynajmniej tak zrozumialam watek- " omg moge byc kobieta"

Tak, tylko że ja poprzez tranzycję powoli nauczyłem się kobiecości i teraz, po psychoterapii (ukierunkowanej na rozwiązywanie dodatkowych problemów, a nie na płciowe zawirowania) dostaję komplementy, że tak pięknie wyglądam i jestem taki kobiecy, och ach. PRAWDZIWIE transseksualny facet by tego nie osiągnął, a to takiego miałem na myśli, pisząc to powyżej.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-18, 12:49   

Jeżynka napisał/a:
A propo "chamstwa" - moim zdaniem dużo większym chamstwem jest przychodzenie na forum transowe, żeby udowadniać na podstawie oglądanych przez siebie butch lesbijek, nonbinarów, osób zagubionych, oraz osób ze zdiagnozowanymi zaburzeniami wykluczającymi, lub utrudniającymi diagnozę TS, że tranzycja (bez której wiele osób nie mogłoby żyć i w którą włożyło często tak wiele wysiłku) jest w sumie [terefere] warta i można żyć bez niej, jak się człowiek postara :>
Umniejszanie cierpień osób TS przez uprzywilejowaną ciskę, która tak bardzo utożsamia się z FtMami, bo nie lubi swojego genderu. Niby nic nowego, ale irytuje nadal.

Ja jednak myślę, że Bitter nie jest osobą chamską, a jedynie zagubioną. Po coś na tym forum jest, i to raczej jest udowadnianie czegoś sobie, a nie innym.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-18, 14:11   

Ryu napisał/a:

Tak, tylko że ja poprzez tranzycję powoli nauczyłem się kobiecości i teraz, po psychoterapii (ukierunkowanej na rozwiązywanie dodatkowych problemów, a nie na płciowe zawirowania) dostaję komplementy, że tak pięknie wyglądam i jestem taki kobiecy, och ach. PRAWDZIWIE transseksualny facet by tego nie osiągnął, a to takiego miałem na myśli, pisząc to powyżej.


Ale gdybys pare lat temu gdy miales zdiagnozowany transeksualizm i czules sie 100% trans- gdybys wtedy zaczal hormony i przeszedl operacje- a potem po paru latach odkrylbys to co odkrywasz teraz to bylby kłopot i moglbys zalowac tej decyzji. Nigdy nie wiadomo co czlowiek bedzie czul za 5 albo 10 lat. Wiec ta PRAWDZIWOSC, o ktorej piszesz bywa wzgledna. Dawalam juz wczesniej linka do ftm, ktory dopiero po 5 latach od pelnej tranzycji zaczal uswiadamias sobie ze jest bardziej genderfluid niz myslal.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-18, 18:55   

bitter napisał/a:
Wiec ta PRAWDZIWOSC, o ktorej piszesz bywa wzgledna.

Nie. Kwestia dobrej diagnozy. Jeżynka już się do tego wyżej odnosiła:

Cytat:
na podstawie oglądanych przez siebie butch lesbijek, nonbinarów, osób zagubionych, oraz osób ze zdiagnozowanymi zaburzeniami wykluczającymi, lub utrudniającymi diagnozę TS,
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-18, 18:56   

bitter, musisz wziąć pod uwagę, że każdy człowiek odczuwa pewne rzeczy inaczej. Nie wszyscy na tym forum są tru ts. Część osób z różnych względów waha się przed korektą płci, mając jakieś swoje obawy, lub argumenty przeciw tejże. Ale są też osoby, które nie mają żadnych wątpliwości.
Jeśli ktoś nie ma wątpliwości to nie ma sensu się wahać.
A jeśli odmieni mu się po 5 latach, no to cóż, jest dorosły i musi wziąć to na klatę.
Nikt nikogo do tranzycji nie zmusza. To nie kraje arabskie.

Jeżynka, mam wrażenie, że traktujesz wypowiedzi bitter jako atak na transseksualistów.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-18, 19:07   

Armand napisał/a:
bitter, musisz wziąć pod uwagę, że każdy człowiek odczuwa pewne rzeczy inaczej. Nie wszyscy na tym forum są tru ts. Część osób z różnych względów waha się przed korektą płci, mając jakieś swoje obawy, lub argumenty przeciw tejże. Ale są też osoby, które nie mają żadnych wątpliwości.
Jeśli ktoś nie ma wątpliwości to nie ma sensu się wahać.
A jeśli odmieni mu się po 5 latach, no to cóż, jest dorosły i musi wziąć to na klatę.
Nikt nikogo do tranzycji nie zmusza. To nie kraje arabskie.


Zgadzam sie w 100%. Osoby, ktore nie maja zadnych watpliwosci powinny robic to co uwazaja za sluszne. Ale ja odnosilam sie tylko i dawalam filmiki do osob ftm po trazycji. Wiec jesli ktos po pieciu latach od trazycji uswiadamia sobie ze byc moze jest bardziej genderfluid niz mu sie wczesniej wydawalo to po prostu warto sie nad tym chwile zastanowic, co przeciez nie znaczy, ze nie nalezy dokonywac tranzycji. Warto miec po prostu swiadomosc, ze i tak moze byc.

A dobra diagnoza? Wiem, ze w stanach ta procedura jest bardzo uproszczona i wcale takiej poglebionej diagnostyki sie nie przeprowadza. Zreszta np bedac w terapii niektore rzeczy, nawet kluczowe moga wyjsc np dopiero po 3 latach. Wiec ile czasu musialaby trwac taka diagnostyka?
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-18, 19:10   

Tak, w stanach to jest niemalże jak kupić bułkę na śniadanie. Hormony bodaj nawet nie są na receptę. Dlatego też osoby niebinarne szybko się na nią decydują. Nie oznacza to jednak, że żałują decyzji. Są po prostu "bardziej w tę drugą stronę", której im wcześniej fizycznie brakowało.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-18, 19:17   

Armand napisał/a:
Tak, w stanach to jest niemalże jak kupić bułkę na śniadanie. Hormony bodaj nawet nie są na receptę. Dlatego też osoby niebinarne szybko się na nią decydują. Nie oznacza to jednak, że żałują decyzji. Są po prostu "bardziej w tę drugą stronę", której im wcześniej fizycznie brakowało.


Sa takie, ktore nie zaluja i takie, ktore zaluja. Zreszta tak jak pisalam- moim zdaniem nie ma idealnego rozwiazania, kazda z opcji ma swoje plusy i minusy, jak to w zyciu.
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-07-18, 20:41   

w stanach żaden lekarz nie przepisze hormonów bez listu od psychologa ( przynajmniej takie jest prawo)
Zależnie od psychologa, i od pacjenta, jeśli zagmatwane dojście do oczywistej konkluzji to terapia przed-hormonowa może trwać nawet dłużej niż rok.
Co prawda hormony można zamówić bez recepty w pirackich aptekach internetowych ale wtedy płaci się x18!
A wiec, w konkluzji, jedyna różnica jeśli chodzi o specjalistów to większa znajomość w temacie , większość psychologów już nie stosuje barbarzyńskiej metody "Real Life Experience" a bułki są do [terefere] bo smakują jak wata, chyba że się zapłaci $4 za euro-podobne z dobrej piekarni.... :shock:
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-19, 00:07   

Myślę więc że Inka rozwiała Wasze wątpliwości co do leczenia w USA :P


Wycięto offtop i usunięto odpowiedź na offtop. To nie piaskownica. /Ryu
_________________
Ostatnio zmieniony przez Ryu 2016-07-19, 12:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-19, 12:11   

Ryu napisał/a:
bitter napisał/a:
Wiec ta PRAWDZIWOSC, o ktorej piszesz bywa wzgledna.

Nie. Kwestia dobrej diagnozy.


Czyli uwazasz, ze wtedy gdy miales zdiagnozowany transeksualizm i czules sie trans- gdyby wtedy lekarz Ci powiedzial- To borderline a nie transeksualizm- to bys to zaakceptowal czy raczej zmienil lekarza a tego uznal za niedouczonego konowala?
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-20, 10:46   

bitter napisał/a:
Ryu napisał/a:
bitter napisał/a:
Wiec ta PRAWDZIWOSC, o ktorej piszesz bywa wzgledna.

Nie. Kwestia dobrej diagnozy.


Czyli uwazasz, ze wtedy gdy miales zdiagnozowany transeksualizm i czules sie trans- gdyby wtedy lekarz Ci powiedzial- To borderline a nie transeksualizm- to bys to zaakceptowal czy raczej zmienil lekarza a tego uznal za niedouczonego konowala?

Dobra diagnoza to nie tylko komunikat. Diagnoza to także zbudowanie współpracy i zaufania ze strony pacjenta.

Notabene, u mnie to nie jest kwestia borderline.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 13:29   

Nie kwestia borderline? W sensie że "koktajl" z borderline jako składnikiem, i paroma innymi czynnikami?
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-20, 15:11   

Ryu napisał/a:
bitter napisał/a:
Ryu napisał/a:
bitter napisał/a:
Wiec ta PRAWDZIWOSC, o ktorej piszesz bywa wzgledna.

Nie. Kwestia dobrej diagnozy.


Czyli uwazasz, ze wtedy gdy miales zdiagnozowany transeksualizm i czules sie trans- gdyby wtedy lekarz Ci powiedzial- To borderline a nie transeksualizm- to bys to zaakceptowal czy raczej zmienil lekarza a tego uznal za niedouczonego konowala?

Dobra diagnoza to nie tylko komunikat. Diagnoza to także zbudowanie współpracy i zaufania ze strony pacjenta.

Notabene, u mnie to nie jest kwestia borderline.


Czyli sadzisz, ze w tym czasie kiedy uwazales sie w 100% za trans dobry lekarz zdobywajac Twoje zaufanie bylby w stanie wyprowadzic Cie z błedu? Bylbys chetny do wspolpracy gdybys wyczul, ze lekarz skladnia sie w innym kierunku niz trans?
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-07-20, 15:45   

płeć mózgowa to poczucie siebie w otoczeniu. Nawet dzieciaki uczą się sposobu bycia względem narzuconych norm społecznych płci biologicznej. Każdy człowiek posiada miksturę kobieta/mężczyzna, od normatywnych do skrajnych. niestety kobieta która zachowuje się jak facet jest tak samo uważana za dziwadło jak i zniewieściały facet. Niektórzy czują płeć zupełnie odmienna od genetycznej i dążą do korekty. W większości przypadków przy korekcie czuja ulgę normalizacji,ale nie wszyscy. Są i ci którzy po zasmakowaniu socio-normalizacji czuja że właściwie ich płeć to ekspresja miedzy pomiędzy na skali płci.
niestety, aby czasami dojść do tego faktu trzeba przebrnąć niezły dystans w psychice. Psycholog jedynie może pomóc na tyle na ile pacjent mu da.
podroż w podświadomość jest tak samo zależna od dobrego psychologa ile jest zależna od pacjenta i jego/jej otwartości.
_________________
religia jest dla tych, którzy boją się piekła, duchowość dla tych, którzy już tam byli...
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-20, 16:07   

inka napisał/a:
płeć mózgowa to poczucie siebie w otoczeniu. Nawet dzieciaki uczą się sposobu bycia względem narzuconych norm społecznych płci biologicznej. Każdy człowiek posiada miksturę kobieta/mężczyzna, od normatywnych do skrajnych. niestety kobieta która zachowuje się jak facet jest tak samo uważana za dziwadło jak i zniewieściały facet. Niektórzy czują płeć zupełnie odmienna od genetycznej i dążą do korekty. W większości przypadków przy korekcie czuja ulgę normalizacji,ale nie wszyscy. Są i ci którzy po zasmakowaniu socio-normalizacji czuja że właściwie ich płeć to ekspresja miedzy pomiędzy na skali płci.
niestety, aby czasami dojść do tego faktu trzeba przebrnąć niezły dystans w psychice. Psycholog jedynie może pomóc na tyle na ile pacjent mu da.
podroż w podświadomość jest tak samo zależna od dobrego psychologa ile jest zależna od pacjenta i jego/jej otwartości.


Zgadzam sie z Toba. I mysle, ze podroz w podswiadomosc zanim dokona sie tranzycji powinna byc naprawde skrupulatna zeby nie popelnic bledu zlej diagnozy. Bo potem odwrotu juz nie ma.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-21, 11:28   

bitter napisał/a:
Czyli sadzisz, ze w tym czasie kiedy uwazales sie w 100% za trans dobry lekarz zdobywajac Twoje zaufanie bylby w stanie wyprowadzic Cie z błedu? Bylbys chetny do wspolpracy gdybys wyczul, ze lekarz skladnia sie w innym kierunku niz trans?

Nie wiem. To było wiele lat temu. Kiedy poznałem w końcu kogoś, kto mi pomógł, zajęło mu to rok intensywnej pracy, ale wtedy miałem już sporo powodów do wahań.
Chociaż wahania stłamsiłem w sobie na potrzeby diagnosty, o którym wiedziałem, że nie wzbudza zaufania i że trzeba po prostu diagnozę przejść. No a potem to już był automat: żyję jako mężczyzna, więc jestem mężczyzną.
Za to jakbym miał wsparcie podczas reakcji na zmiany na hormonach... hm.

Generalnie za dużo niewiadomych. Bywały etapy, kiedy byłbym podatny na wpływ kogoś, komu ufam i takie, kiedy trzymałem się uparcie stuprocentowej transmęskości.
Z naciskiem na "uparcie".

Swan napisał/a:
Nie kwestia borderline? W sensie że "koktajl" z borderline jako składnikiem, i paroma innymi czynnikami?

Tak, jest jeszcze kilka innych czynników. Mniej lub bardziej prywatnych/tajnych.

Oczywiście, wszystko dałoby się wychwycić podczas dobrej diagnozy, o ile ja byłbym transparentny i nie zależałoby mi na ominięciu strażnika czy zrobieniu dobrego wrażenia, tylko na diagnozie, a diagnosta nie byłby konowałem XD


Jak tak sobie nad tym myślę, to jedyne miejsce, gdzie by dało się zorganizować taką diagnozę, jaka miałaby sens w moim przypadku, to dzienny oddział dla transów w szpitalu psychiatrycznym, z całym zespołem specjalistów, codzienną terapią indywidualną i grupową itd. Ale specjaliści musieliby być pro, a nie tacy jak w naturze. No i musiałbym im ufać. Haha.
Nie do zorganizowania.


W kazdym razie po ośmiu latach transowania trafiłem w końcu na kogoś, kto do mnie dotarł i mi pomógł ogarnąć siebie. Mogło być gorzej.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-21, 11:50   

Ryu napisał/a:


Jak tak sobie nad tym myślę, to jedyne miejsce, gdzie by dało się zorganizować taką diagnozę, jaka miałaby sens w moim przypadku, to dzienny oddział dla transów w szpitalu psychiatrycznym, z całym zespołem specjalistów, codzienną terapią indywidualną i grupową itd. Ale specjaliści musieliby być pro, a nie tacy jak w naturze. No i musiałbym im ufać. Haha.
Nie do zorganizowania.


Ja uwazam, ze nie tylko w Twoim przypadku. W kazdym przypadku. I moze nie koniecznie musialby to byc oddzial dzienny psychiatryka ale np klinika czy przychodnia gender, gdzie bylby zespol lekrzy i psychoterapetow, ktorzy naprawde gleboko rozumieja temat. I uwazam, ze taka poglebiona i rozciagnieta w czasie diagnostyka+ terapia przynioslaby ogromne korzysci- zarowno tym, ktorzy by z trazycji zrezygnowali jak i tym, ktorzy by ja przeszli. Jak slucham roznych ftm, ktorzy po paru latach mowia, ze dopiero teraz sobie zdaja sprawe z tego jak bardzo sa genderfluid a jak jeszcze pare lat wczesniej dali by sie pokroic, ze sa 100% facetami- to mysle, ze z to wszystko powinno byc uswiadomione jeszcze przed tranzycja- rozne aspekty wlasnej tozsamosci, seksualnosci itd. a nie wychodzic po latach i budzic przerazenie i depresje.
Ostatnio ogladalam film o chlopaku z ameryki pld ktory mial slownie jedna wizyte u lekarza, ktory na podstawie tego, ze pacjent w dziecinstwie wolal chlopieco neutralne ubrania i zabawki a teraz nie umie byc kobieta- dostal skierowanie do endokrynologa i zaczal kuracje a po kilku miesiacach przeszedl operacje. Moim zdaniem to jest niepowazne. Oczywiscie- moze byl to dobry krok ale co jesli nie?
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-21, 14:18   

Ale Ty bitter chcesz tranzycji i sie zastanawiasz, uważasz że powinnaś, nie odnajdujesz sie jako kobieta...?
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-07-21, 14:29   

kuracje kuracjami, terapie też, nie ma dobrego kroku tylko istnieje dyskomfort tożsamości względem narzuconych ramek bycia!

zacznijmy od tego że bycie samcem a mężczyzną, czy samicą a kobietą to zupełnie różne kategorie płaszczyzn rzeczywistości. Pomijając biologie bo to temat ponury, zadam pytanie...."Kto to jest ten JA"

Zapewne nigdy do końca nie wiemy, i założę się że jeśli naprawdę się zastanowicie i wejdziecie głęboko pod swą naturalną świadomość nabytą poprzez interakcje ze światem codziennym, zauważycie że naprawdę siebie nie znacie.

Ale to wcale nie jest złe, bo nie chodzi o zrozumienie, no bo jak zrozumieć to co jest tak naprawdę wieczne, bezustanne, nielokalne....

Kobiecość, męskość, człowieczeństwo, to cielesne, namacalne płaszczyzny świadomości znajdujące się na zewnętrznych warstwach rzeczywistości, niczym ubranie założone na prawdziwe ciało.

Bycie kobieta tak jak i bycie mężczyzną to maska, ubranie, powłoka, naturalnie sztuczne tak jak i cały namacalny świat!

Ubieramy się w to co nam wydaje się wygodne, a przynajmniej powinniśmy się tak ubierać, my jako ci obdarzeni trzecim umysłem upokorzenia transowością, dostajemy bolesnego bodźca w formie zapytania się samej/go siebie. Kim ja właściwie jestem?
Po pewnym czasie odkrywamy maskę która nas kłuje i zakładamy tą nową, tą o której marzyliśmy całe życie. Pasuje? Zapewne pasuje lepiej, ale po pewnym czasie wychyla się sedno sprawy, że to pasowanie też ma swoje wady, zapewne jest lepiej ale.....

Przychodzi czas zastanowienia się "KIM to JA naprawdę jest"....i to właśnie tutaj zaczyna się to prawdziwe istnienie
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-21, 16:09   

inka napisał/a:

Przychodzi czas zastanowienia się "KIM to JA naprawdę jest"....i to właśnie tutaj zaczyna się to prawdziwe istnienie


I KIM naprawde jest Twoje JA? Bo brzmisz troche jak Eckhart Tolle;)
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-21, 16:11   

Swan napisał/a:
Ale Ty bitter chcesz tranzycji i sie zastanawiasz, uważasz że powinnaś, nie odnajdujesz sie jako kobieta...?


Nie, tak jak pisalam, jestem genderfluid- mam bardzo rozne fazy i chyba przestalam sobie ufac. To co mi sie wydawalo juz nie jest takie pewne.
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-07-21, 19:23   

bitter napisał/a:
inka napisał/a:

Przychodzi czas zastanowienia się "KIM to JA naprawdę jest"....i to właśnie tutaj zaczyna się to prawdziwe istnienie


I KIM naprawde jest Twoje JA? Bo brzmisz troche jak Eckhart Tolle;)


Jestem indywidualną ekspresją singularity budującą oblicze świadomości i materii za pomocą wymiaru czasu...
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-21, 19:33   

"Jestem indywidualną ekspresją singularity budującą oblicze świadomości i materii za pomocą wymiaru czasu..." jest kodem programu Ego w tobie.
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-07-21, 19:41   

DeadSally napisał/a:
"Jestem indywidualną ekspresją singularity budującą oblicze świadomości i materii za pomocą wymiaru czasu..." jest kodem programu Ego w tobie.


dokładnie 8-)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-21, 22:23   

bitter napisał/a:
Ja uwazam, ze nie tylko w Twoim przypadku. W kazdym przypadku.

Strasznie mnie zastanawia te tendencja widoczna w Polsce (a przynajmniej na polskich forach) zmierzająca do tego żeby jeszcze przedłużyć i skomplikować diagnostykę... skąd to się bierze? Np. w Niemczech czegoś takiego nie ma, tu są czynione starania żeby w ogóle usunąć wymaganie opinii biegłych, wychodząc z założenia, że pacjent najlepiej wie jak się czuje i jeśli mówi że czuje się m lub k to tak jest.
Skąd ta różnica?
_________________
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-21, 23:13   

wendigo, wydaje mi się, że różnica bierze się stąd, że w Polsce niestety nie ma zwyczaju poszanowania dla samostanowienia. 50 lat PRL i wszyscy myślą, że są jakoś kolektywnie uprawomocnieni do decydowania o życiu innych.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-21, 23:19   

wendigo napisał/a:
wychodząc z założenia, że pacjent najlepiej wie jak się czuje i jeśli mówi że czuje się m lub k to tak jest.

Ha. Ha. Ha.

To będzie bardzo interesujące za x lat, kiedy okaże się, że większość osób robiących łatwą tranzycję to ludzie, którym się tylko wydawało, że są transseksualni - którzy sobie nie radzą teraz w życiu, są na marginesie społeczeństwa i mogą żyć tylko jako genderqueery, bo nie da się już przeprowadzić pełnej detranzycji.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-22, 00:16   

Nie sądzisz, że już to powinno być widoczne?
Z resztą ja nie mówię, że oni wszyscy i zawsze mają rację :P Ja się tylko zastanawiam skąd takie przeciwne tendencje, to zjawisko mnie interesuje. Ale może być coś w tym co Armand pisze...

Poza tym jest jeszcze coś... ludzie, którzy chodzą ze mną na grupę... no nikt nie sprawia nawet wrażenia niepewności, oni nie mają takich pytań i rozterek jak niektórzy tu na forum... A jednocześnie są ludzie pasujący jakoś do gq (np. osoba, która zrobiła mastektomię całkowitą nie podejmując przy tym żadnych innych kroków w kierunku tranzycji, no może jeszcze poza używaniem męskiego imienia w gronie znajomych), ludzie po prostu jakby... mniej się miotają.
_________________
 
 
ozi
użytkownik


Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 6
Wysłany: 2016-07-22, 07:06   

wendigo napisał/a:
ludzie po prostu jakby... mniej się miotają.


Myślę, że to raczej kwestia tego, że ci pewni swojej tożsamości jako ts mają mniejszą potrzebę korzystania z forum.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-22, 07:46   

wendigo napisał/a:
pacjent najlepiej wie jak się czuje i jeśli mówi że czuje się m lub k to tak jest.
Skąd ta różnica?


Pacjent wie jak sie czuje i tego nikt nie moze podwazac ale po pierwsze te odczucia moga miec rozne przyczyny, z ktorych pacjent moze juz sobie nie zdawac sprawy. Po drugie- to, ze czuje sie tak teraz nie znaczy, ze bedzie sie czul tak za 10 lat. Po trzecie- wyobrazac sobie siebie w roli faceta/ kobiety a potem stac sie nim realnie ze wszystkimi spolecznymi konsekwencjami to tez dwie rozne sprawy. Do tego trzeba sie jednak przygotowac a nie dzialac pod wplywem impulsow.

Co by nie mowic zmiana plci to bardzo powazny krok. Dluzsza i naprawde profesjonalna diagnostyka i terapia przed tranzycja zapobieglaby pomylka ale tez lepiej przygotowalaby psychicznie ludzi, ktorzy jednak by sie zdecydowali na tranzycje.

Ja nie rozumiem jak odpowiedzialny lekarz moze po jednej wizycie dac skierowanie na hormony.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-22, 10:30   

bitter napisał/a:
Swan napisał/a:
Ale Ty bitter chcesz tranzycji i sie zastanawiasz, uważasz że powinnaś, nie odnajdujesz sie jako kobieta...?


Nie, tak jak pisalam, jestem genderfluid- mam bardzo rozne fazy i chyba przestalam sobie ufac. To co mi sie wydawalo juz nie jest takie pewne.


A jak wyglądają u Ciebie te fazy? Jeśli mogę spytać z ciekawości. Ja myślałem kiedyś że jestem genderfluid bo jednego dnia mam ochotę na kwiatki a innego po męsku, ale prawda jest trochę bardziej pokręcona niż genderfluid.
Ostatnio zmieniony przez 2016-07-22, 11:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
2in1_inkarnacje
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-22, 10:51   

bitter napisał/a:
Ja nie rozumiem jak odpowiedzialny lekarz moze po jednej wizycie dac skierowanie na hormony.

Może: idziesz, płacisz, masz. Tak było i ze mną. Ale czy słusznie, to z punktu widzenia społecznego, sprawa mocno dyskusyjna.

Ryu napisał/a:
mogą żyć tylko jako genderqueery, bo nie da się już przeprowadzić pełnej detranzycji.

Są i tacy, którzy nie mogą przeprowadzić pełnej tranzycji i też żyją jako genderqueery i nie mają passingu w żadną stronę :roll:
 
 
Belial
użytkownik
Chaos


Preferowany zaimek: on
Punktów: 3
Posty: 965
Wysłany: 2016-07-22, 10:56   

Ale to ze sa problemy po korekcie z nowym zyciem nie znaczy ze ta osoba nie jest ts. Moze tez latwiej stwierdzic ze jest sie queer bo nie daja rady dopasowac sie do nowych wytycznych?
_________________
Male inside, human outside.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-22, 11:11   

Swan napisał/a:
bitter napisał/a:
Swan napisał/a:
Ale Ty bitter chcesz tranzycji i sie zastanawiasz, uważasz że powinnaś, nie odnajdujesz sie jako kobieta...?


Nie, tak jak pisalam, jestem genderfluid- mam bardzo rozne fazy i chyba przestalam sobie ufac. To co mi sie wydawalo juz nie jest takie pewne.


A jak wyglądają u Ciebie te fazy? Jeśli mogę spytać z ciekawości. Ja myślałem kiedyś że kestem genderfluid bo jednego dnia mam ochotę na kwiatki a innego po męsku, ale prawda jest trochę bardziej pokręcona niż genderfluid.


Po prostu sa sytuacje, kiedy ta meska strona psychiki sie uaktywnia i wtedy ja czuje i wydaje mi sie, ze to jest wlasnie moje autentyczne ja a potem pod wplywem innych okolicznosci, innych ludzi- te trans odczucia znikaja, rozplywaja sie a nawet wydaja mi sie niedorzeczne. Jak juz pisalam- kobiece kobiety uaktwyniaja we mnie te odczucia- wtedy relacje sie polaryzuja pod wzgledem genderowym. A jak jest u Ciebie?
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-22, 11:38   

Ja właśnie ni w ząb nie rozumiem o czym ludzie mówią jak mówią o stronach itd. Mam płeć tylko w kontekście. Kiedyś, chyba z rok temu, tak to pojmowałem że genderfluid, bo np różnie się zachowuję z zależności od zmiennych typu kierunek wiatru ;) Np wstaję rano i zupełnie bez powodu np mam ochotę się wylaszczyć albo wręcz odwrotnie, jestem wściekły, ściskam balast, ubieram się na czarno-granatowo i jadę guylinerem :P No, i mam wtedy libido jak się patrzy, i wściekam się, i przepycham z kolegami. Podejrzewam spory wpływ cyklu. A są takie dni kiedy jestem potulną samicą, jestem zadowolony, spokojny, wdzięczę się i mam zachcianki jedzeniowe. Hormony - co robią z człowiekiem... Także... To.

Myślałem też że genderfluid bo pojmuję siebie w zależności od kontekstu albo obejmuję różne role. Ale to chyba jest zupełnie normalne. Myślałem że jestem agender bo nie kapuję i nie odczuwam w sobie płci. Albo że mieszanką agender i dziewczyny, bo identyfikowałem siebie jako dziewczynę pod wpływem indoktrynacji i nie czułem nic.

A prawda jest taka że mam wbudowane poczucie bycia chłopakiem, bo taki mam typ mózgu, typ myślenia, doświadczania świata, i nie obchodzi mnie czy ktokolwiek się ze mną zgadza i na co komu wyglądam, a tradycyjne męskie zajęcia dają mi poczucie spełnienia i tylko tego potrzebuję. Na chwilę obecną uważam się za osobę nienormatywną, bo bycie kobietą jest moją tożsamością, bo moje życiowe doświadczenie jest pod wieloma względami takie jak innych kobiet, jest podobny zestaw problemów i tak dalej, i bycie mężczyzną też jest moją tożsamością na tej samj zasadzie ale w innych aspektach, i bycie osobą queer też, tak samo, w innych aspektach.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-22, 11:57   

Swan napisał/a:
Na chwilę obecną uważam się za osobę nienormatywną, bo bycie kobietą jest moją tożsamością, bo moje życiowe doświadczenie jest pod wieloma względami takie jak innych kobiet, jest podobny zestaw problemów i tak dalej, i bycie mężczyzną też jest moją tożsamością na tej samj zasadzie ale w innych aspektach, i bycie osobą queer też, tak samo, w innych aspektach.

O, to trochę jak ja teraz. Po raz pierwszy od lat nie dzielę siebie sztucznie tylko czuję się i zachowuję się raz tak, a raz tak. Jest mi dobrze z kobiecymi, męskimi i queerowymi aspektami i, jako "kobieta", mogę sobie na to wszystko pozwolić bez skazywania się na życie na marginesie społeczeństwa.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-22, 12:55   

Tja, ja mam na swój temat taką opinię że po prostu urodziłem się jakąś mieszanką płci. I jakoś mam z tym żyć. Utożsamiałem się jako tylko i wyłącznie kobieta przez lat naście, potem przyszedł okres dojrzewania i jak na płciowego mutanta przystało, okazało się że hormony w normie a nie działają na mnie jak na innych. Zawsze byłem taką ruchliwą dziewczynką, i to było okej, taka tożsamość była okej. Nic nie wadziło. Ale w pewnym momencie, gdzieś w gimnazjum, wszystko się posypało, zasabotowałem okres, bo nie utożsamiałem się z kobietami i chciałem zmienić płeć. Potem następował powolny rozwój tożsamości płciowej, i dalej następuje. Rozumienie siebie, innych, świata, swojego miejsca w tym wszystkim, dostosowywania zachowań (de facto tworzenia własnej płci). Myślę że ostatni rok był dla mnie okresem najszybszego rozwoju tożsamości. Ta podróż przez etykietki też była pewnym etapem rozwoju dążącego do integracji - i życia, odnajdywania się w społeczeństwie.
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-22, 14:48   

Swan napisał/a:
zasabotowałem okres


Co to w ogóle oznacza?
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-22, 15:47   

To oznacza aktywne (nieudane) próby pozbycia się go. Co było baaaardzo głupie. Potem poszedłem po rozum do głowy i po prostu zacząłem jeść normalnie i się ruszać. I pozwoliłem sobie na identyfikowanie się i zachowywanie się inaczej.
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-07-22, 16:04   

To że czujemy się uwiezieni w danej płci nie znaczy że dosłownie wszystkie cechy tego nam nie odpowiadają.

Każdy człowiek składa się z cech obu płci, przewaga powoduje ogólne odczucie płci.

Niestety korekta to podroż w nieznane, nigdy do końca nie wiemy jak przyszłość będzie wyglądała. Nawet neurony zmieniają gospodarkę myśli pod wpływem nowej chemii hormonów.

Z drugiej strony, Cis kobiety czy mężczyźni, także idą przez życie zmagając się z pewnymi cechami które nie odpowiadają normom społecznym danej płci. U nich nie ma potrzeby korekty bo nadal czuja swa tożsamość wedle płci genetycznej.

Myślę że przemiana nie jest rzeczą doskonałą, tylko po prostu jest ona kompromisem pomiędzy cierpieniem a zaspokojeniem...
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-22, 22:24   

ozi napisał/a:
wendigo napisał/a:
ludzie po prostu jakby... mniej się miotają.


Myślę, że to raczej kwestia tego, że ci pewni swojej tożsamości jako ts mają mniejszą potrzebę korzystania z forum.

Faktycznie, możesz mieć rację...
_________________
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-07-23, 18:29   

Ryu napisał/a:
wendigo napisał/a:
wychodząc z założenia, że pacjent najlepiej wie jak się czuje i jeśli mówi że czuje się m lub k to tak jest.

Ha. Ha. Ha.

To będzie bardzo interesujące za x lat, kiedy okaże się, że większość osób robiących łatwą tranzycję to ludzie, którym się tylko wydawało, że są transseksualni - którzy sobie nie radzą teraz w życiu, są na marginesie społeczeństwa i mogą żyć tylko jako genderqueery, bo nie da się już przeprowadzić pełnej detranzycji.

Prawdopodobne, że należę do tego podzbioru, choć nie uważam, że złe wybory ludzi idących w tranzycję są jakimkolwiek argumentem za utrudnianiem procesu diagnostyki dla wszystkich i jestem raczej za niemieckim niż angielskim systemem, czy polskim brakiem systemu, którego specyfikę ładnie podsumował Armand.

"Czucie się" jest ciekawą sprawą, mi najbardziej "czuło się" przeciwną płcią przed i na początku leczenia. Po konsekutywnym waleniu głową w ścianę, wywalaniu się na wszystkich elementach życia przez strach i fobie nabyte w czasie prób sforsowania swojej tożsamości na świat, "czuło mi się" coraz i coraz mniej. Na tą chwilę, po czterech latach, nie widzę żadnego wspólnego pierwiastka z kobietami, nie wiem kim jestem i czuję się jak zaszczute zwierzę. Ale powtórzę, że największym skurwysyństwem byłoby ograniczanie dostępności leczenia dla true ts, przez to, że różne kulki zaburzeń łapią się za samoleczenie nie od tej strony, co powinny. Tacy ludzie zawsze znajdą inne sposoby, żeby sobie zaszkodzić, nie trzeba uwalać przez to ludzi z serio problemami.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-23, 18:52   

Jeżynka napisał/a:
Ale powtórzę, że największym skurwysyństwem byłoby ograniczanie dostępności leczenia dla true ts, przez to, że różne kulki zaburzeń łapią się za samoleczenie nie od tej strony, co powinny. Tacy ludzie zawsze znajdą inne sposoby, żeby sobie zaszkodzić, nie trzeba uwalać przez to ludzi z serio problemami.

Patrzysz na to z bardzo zlej strony. Te, jak ich nazwałaś, kulki zaburzeń, to również ludzie z serio problemami. Nie dziel więc ludzi na lepszych i gorszych, nie odnoś się pogardliwie do tych, którzy Ci się mniej podobają i dostrzeż, że na pierwszy rzut oka amator nie odróżni tzw. prawdziwego transseksualisty od osoby z innym zaburzeniem. My też siebie samych nie umiemy dobrze rozpoznać. Diagnoza nie jest po to, aby zrobić w poprzek jakimś osobom, ale po to, żeby każdy dostał adekwatną pomoc.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-07-23, 19:08   

Ryu napisał/a:
Jeżynka napisał/a:
Ale powtórzę, że największym skurwysyństwem byłoby ograniczanie dostępności leczenia dla true ts, przez to, że różne kulki zaburzeń łapią się za samoleczenie nie od tej strony, co powinny. Tacy ludzie zawsze znajdą inne sposoby, żeby sobie zaszkodzić, nie trzeba uwalać przez to ludzi z serio problemami.

Patrzysz na to z bardzo zlej strony. Te, jak ich nazwałaś, kulki zaburzeń

Chodziło mi głównie o siebie i osoby mi podobne. Wydłużanie czasu trwania diagnostyki TS w nieskończoność niekoniecznie zwiększa wyłapywalność innych zaburzeń, jak oba polskie przypadki, które wniosły o cofnięcie zmiany danych wykazują. Wydłużanie/utrudnianie procesu nie jest rozwiązaniem, a szkodzi przede wszystkim osobom transseksualnym bez współwystępujących zaburzeń m.in uniemożliwiając leczenie w młodym wieku.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-23, 20:03   

Ryu napisał/a:
na pierwszy rzut oka amator nie odróżni tzw. prawdziwego transseksualisty od osoby z innym zaburzeniem. My też siebie samych nie umiemy dobrze rozpoznać. Diagnoza nie jest po to, aby zrobić w poprzek jakimś osobom, ale po to, żeby każdy dostał adekwatną pomoc.


Ja mysle, ze dodatkowe zaburzenia to jedno ale mozna tez nie miec dodatkowych zaburzen typu- borderline i CZUC SIE plcia przeciwna i spelniac wymogi bycia ts a po tranzycji, czasem po kilku latach zrozumiec, ze jednak jest sie np. genderfluid i np zaczac myslec o detranyzcji. W takim przypadku nie mamy do czynienia z zaburzeniami wykluczajacymi diagnoze ts tylko z problemem, ze diagnoza oparta jest na subiektywnych odczuciach, ktore zwyczajnie bywaja zmienne w czasie i zalezne od okolicznosci. Osobiscie uwazam, ze kazda transgenderowa osoba powinna udac sie na dobra, kilkuletnia terapie i dopiero wtedy podejmowac decyzje jak juz troche sie w siebie zaglebi. I to tez zreszta nie da 100% gwarancji. Podchodzenie do terapii jak do skurwysynstwa i robienia komus na zlosc- jest prosta droga do wyladowania w miejscu gdzie czlowiek czuje sie jak zaszczute zwierze.
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-23, 22:21   

bitter napisał/a:
Osobiscie uwazam, ze kazda transgenderowa osoba powinna udac sie na dobra, kilkuletnia terapie i dopiero wtedy podejmowac decyzje jak juz troche sie w siebie zaglebi.


Ale w zasadzie taka opcja istnieje.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-23, 22:34   

Cytat:
dobra, kilkuletnia terapie

spoko, tylko co terapeutyzować?
Cytat:
Podchodzenie do terapii jak do skurwysynstwa i robienia komus na zlosc- jest prosta droga do wyladowania w miejscu gdzie czlowiek czuje sie jak zaszczute zwierze

uważam że przymusowa psychoterapia z nie wiadomo czego nie ma żadnej wartości i jest czystą stratą pieniędzy i czasu
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-23, 23:02   

hikaru napisał/a:

uważam że przymusowa psychoterapia z nie wiadomo czego nie ma żadnej wartości i jest czystą stratą pieniędzy i czasu


Terapia to przede wszystkim lepsze poznanie i lepsze zrozumienie siebie.
I nie chodzi o przymusowosc tylko zwykly rozsadek. A jak ktos chce dostac hormony po jednej wizycie- coz, jest pelnoletni, to jego zycie i jego cialo.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 00:16   

No dobra, nie ważne czy to nazwiesz przymusem czy rozsądkiem, jeżeli ktoś chce tylko zmienić płeć a nie poznawać siebie to taka terapia nic mu nie da poza [terefere] i frustracją.
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-07-24, 01:23   

bitter napisał/a:

Terapia to przede wszystkim lepsze poznanie i lepsze zrozumienie siebie.
I nie chodzi o przymusowosc tylko zwykly rozsadek. A jak ktos chce dostac hormony po jednej wizycie- coz, jest pelnoletni, to jego zycie i jego cialo.

Właśnie - jego życie i jego ciało. Więc nikomu nic do tego, a szczególnie nie mądralom, które zagadnienia transseksualizmu znają głównie z youtuba i tumblra. Ja się do swoich porażek przyznaję, ale bardzo proszę nie wykorzystywać ich w swojej propagandzie, tym bardziej, że żadnej "detranzycji" robić nie zamierzam.

Każdej osobie diagnozowanej pod kątem TS rekomendowana jest terapia, wielu prowadzących wręcz odsyła do psychologów z którymi współpracują, więc naciskanie na to, żeby każda transgenderowa osoba milion lat rozdłubywała swoją tożsamość pod okiem psychoterapeuty to już jest wciskanie ludziom czegoś na siłę. (Stąd też wzięły się moje podejrzenia bitter o terfizm, bo nikt normalny nie nastukałby 40 postów przekonując w kółko, że dorośli ludzie nie są wystarczająco dorośli, żeby decydować o sobie, jeśli nie miałby jakiejś agendy)
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-24, 08:07   

hikaru napisał/a:
No dobra, nie ważne czy to nazwiesz przymusem czy rozsądkiem, jeżeli ktoś chce tylko zmienić płeć a nie poznawać siebie to taka terapia nic mu nie da poza [terefere] i frustracją.


Odwracajac- jesli ktos przed zmiana " tylko plci" nie chce niczego w sobie poznawac i rozumiec to moim zdaniem ta zmiana plci moze nic mu nie dac poza [terefere] i frustracja.
Ale jak juz napisalam- kazdy czlowiek jest wolny i moze robic co chce, w razie czego sam bedzie ponosil konsekwencje swoich wyborow, nie lekarz, ktory nie wystarczajaco wnikliwie zdiagnozowal. Ja nie pisalam o tym jaka powinna byc procedura dopuszczenia do tranzycji tylko pisalam, ze moim zdaniem w interesie osob rozwazajacych tranzycje jest taka terapia. Ale to tylko moje zdanie.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 10:47   

Cytat:
jesli ktos przed zmiana " tylko plci" nie chce niczego w sobie poznawac i rozumiec to moim zdaniem ta zmiana plci moze nic mu nie dac poza [terefere] i frustracja

Jak to nie? Da mu to czego właśnie chce - zmiany płci. Oczywiście jeżeli ktoś przez zmianę płci tak naprawdę chce osiągnąć coś zupełnie innego to warto byłoby postawić przed sobą uczciwie sprawę co przez tą zmianę płci chce się osiągnąć. Ale taki ktoś, myślę, prędzej czy później i tak trafi na terapię z własnej woli. Przykładowo - mnie ostatnie lata ludzie wysyłali na terapie, musiałam się leczyć też psychiatrycznie bo mój stan psychiczny bywał bardzo zły, nic to nie pomagało. Pomogło tylko 60 tys zł i zrobienie sobie SRS, oraz znalezienie sobie znajomych angażujących się ze mną w jakieś wspólne rzeczy. Od tamtego momentu czuję się świetnie.
Cytat:
kazdy czlowiek jest wolny i moze robic co chce, w razie czego sam bedzie ponosil konsekwencje swoich wyborow

Prawda - ja ponoszę z radością wiedząc, że to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam w swoim życiu.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-24, 11:04   

hikaru napisał/a:

Prawda - ja ponoszę z radością wiedząc, że to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam w swoim życiu.


No i super. Jednak ludzie, ktorzy po tranzycji odkrywaja, ze jednak sie pomylili sa w bardzo trudnej sytuacji. Lepiej tego uniknac niz do konca zycia ponosic nieodwracalne konsekwencje. Jak pisalam, terapia moze tez sluzyc temu zeby sie utwierdzic, ze decyzja o tranzycji jest sluszna i przygotwac sie psychicznie do zmiany.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-24, 11:19   

Ale terapia to powinna być nakierowana na zrealizowanie konkretnego celu. Rzeczywiście, wielu osób trans lub uważających, że ich problem związany jest z płcią, ma jeszcze inne poważne problemy.

Jak chodzi o kwestię, czy dla kogoś tranzycja jest dobrym rozwiązaniem, to stosuje się taką terapię wspierającą, która sprawdza, jak ktoś czuje się z początkami funkcjonowania w swojej nowej roli społecznej.

Tak, konsekwencje tranzycji u źle zdiagnozowanej osoby są poważne, dlatego lepiej moim zdaniem sprawdzić w otoczeniu zaufanych przyjaciół, czy ktoś rzeczywiście dobrze się czuje jako osoba swojej płci odczuwanej. Ale są osoby, które rzeczywiście są TS, i to dla nich najlepsze rozwiązanie. Mogłyby się bujać do pięćdziesiątki zastanawiając, czy powinny skorygować płeć, czy to dla nich dobre rozwiązanie i czy może ktoś się nie obrazi O.O a w tym czasie życie ucieka.

W ogóle tak jest z wszystkimi poważnymi życiowymi decyzjami: moja cis współlokatorka ma 38 lat i mówi, że jeszcze nie wie, czy chce mieć dziecko...
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 12:34   

Cytat:
Jak pisalam, terapia moze tez sluzyc temu zeby sie utwierdzic, ze decyzja o tranzycji jest sluszna i przygotwac sie psychicznie do zmiany.

Jak może być niesłuszna? :D W sensie - abo ktoś zmienia płeć albo nie, zwykły wybór, to nie może stać się niesłuszne. Można oczywiście zmieniać zdanie, ale to powraca do pytania o stan psychiczny osoba która to robiła; ale jeżeli np. ktoś sobie robi tatuaż, a potem zmienia zdanie, to nikt nie proponuje przecież wieloletniej psychoanalizy przed decyzją o zrobieniu tatuażu, podobnie jeżeli chodzi o decyzje ubezpładniające jak owariektomia które w wielu miejscach świata robi się na rządanie pacjentki. Oczywiście nie rozważam jakichś sytuacji gdy zmiana płci musi być powiązana z porzuceniem rodziny, dzieci, itd. - no ale to inna para kaloszy i nie wiem czy psychoterapia tak naprawdę może problem rozwiązać.

Inny problem - przygotowanie psychiczne. Tranzycja to nic takiego, moim zdaniem nie powinno się jakoś specjalnie przygotowywać ludzi do niej jak przed pójściem do obozu, tylko stworzyć im odpowiednie warunki w których nie będą się czuć poniżani na każdym kroku. :P

Naprawdę uważam że większość z tych problemów jest sztucznie wykreowana i istnieje tylko dlatego, że społeczeństwo prześladuje osoby transpłciowe i jest strasznie nietolerancyjne dla niezwykłości, a nasze wewnętrzne środowisko bywa wcale nie lepsze. Błędne tranzycje to dla mnie ta sama kategoria co tzw. syndrom poaborcyjny - problem który nie istniałby gdyby nie szczucie społeczne.
Cytat:
W ogóle tak jest z wszystkimi poważnymi życiowymi decyzjami: moja cis współlokatorka ma 38 lat i mówi, że jeszcze nie wie, czy chce mieć dziecko...

A to źle?
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-24, 12:49   

hikaru napisał/a:
Tranzycja to nic takiego, moim zdaniem nie powinno się jakoś specjalnie przygotowywać ludzi do niej jak przed pójściem do obozu, tylko stworzyć im odpowiednie warunki w których nie będą się czuć poniżani na każdym kroku.


hikaru napisał/a:

Naprawdę uważam że większość z tych problemów jest sztucznie wykreowana i istnieje tylko dlatego, że społeczeństwo prześladuje osoby transpłciowe i jest strasznie nietolerancyjne dla niezwykłości, a nasze wewnętrzne środowisko bywa wcale nie lepsze. Błędne tranzycje to dla mnie ta sama kategoria co tzw. syndrom poaborcyjny - problem który nie istniałby gdyby nie szczucie społeczne.


No było by miło, ale jak się nie ma co się lubi to się kradnie, co popadnie.
Jeśli społeczeństwo jest oporne, to trzeba zadbać o to, żeby mieć twardą d***.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-24, 13:09   

hikaru napisał/a:

Cytat:
W ogóle tak jest z wszystkimi poważnymi życiowymi decyzjami: moja cis współlokatorka ma 38 lat i mówi, że jeszcze nie wie, czy chce mieć dziecko...

A to źle?


Ogólnie to nie. Ale czy jak będzie się nad tym zastanawiać jeszcze 7 lat, to czy podejmie lepszą decyzję, niż gdyby się zastanawiała pół roku?
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-07-24, 13:18   

kicur, może na ten moment nie chce mieć dziecka. A może nigdy nie zechce. Chyba nie powinna go w takim razie majstrować na wypadek gdyby jednak okazało się strzałem w dychę?
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-24, 13:19   

hikaru napisał/a:
Tranzycja to nic takiego, moim zdaniem nie powinno się jakoś specjalnie przygotowywać ludzi do niej


Jasne, a ze po kilku latach ludzie znow maja dysforie bo np. zmiany pod wplywem hormonow postepuja a oni nie moga siebie poznac w lustrze i chca odstawic hormony a nie moga bo sa juz np. po wycieciu jajnikow- to w ogole nic takiego, kto by o tym myslal i sie psychicznie przygotowywal. To, ze czym innym jest czucie sie plcia przeciwna a czym innym realne zderzenie z rzeczywistoscia w tej roli po tranzycji- co tam sobie zawracac glowe mysleniem zawczasu o konsekwencjach.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-24, 14:17   

hikaru napisał/a:
Cytat:
Jak pisalam, terapia moze tez sluzyc temu zeby sie utwierdzic, ze decyzja o tranzycji jest sluszna i przygotwac sie psychicznie do zmiany.

Jak może być niesłuszna? :D W sensie - abo ktoś zmienia płeć albo nie, zwykły wybór, to nie może stać się niesłuszne. (...) Błędne tranzycje to dla mnie ta sama kategoria co tzw. syndrom poaborcyjny - problem który nie istniałby gdyby nie szczucie społeczne.

Zapewniam Cię, że nie jestem ofiarą szczucia społecznego, a jednak okazało się, że w moim przypadku tranzycja była błędną decyzją. To, że jakoś się z tego umiem wyplątać i uporządkować sobie życie, jest zasługą ponadprzeciętnych kompetencji intrapersonalnych, dwuletniej psychoterapii i wsparcia w moim otoczeniu, a nie tego, że "zmieniłem zdanie" i konsekwencje tej "zmiany decyzji" po mnie spłynęły.
Większość osób radzi sobie z detranzycją znacznie gorzej, co zresztą widać po tym, że tranzycję przeszedłem relatywnie bardzo gładko, pomimo częściowo konserwatywnego otoczenia, przemocowej matki, skłonności do depresji, fobii społecznej i paru innych czynników.

hikaru napisał/a:
Można oczywiście zmieniać zdanie, ale to powraca do pytania o stan psychiczny osoba która to robiła;

Odbiję piłeczkę. Mnie ciekawi stan psychiczny KAŻDEJ osoby, która decyduje się na tranzycję, bo WSZYSTKIE mają zaburzoną identyfikację z płcią. Tylko niektóre mają ją zaburzoną z powodu transseksualizmu i jedyną nadzieją jest tranzycja, a inne mają ją zaburzoną z powodu innych zaburzeń psychicznych i dla nich tranzycja to przeważnie zła droga, z której prawdopodobnie będą chciały zawrócić. Chyba że już nie mogą, bo za dużo zmian zaszło w ich ciałach i życiach, więc pozostaje im robić dobrą minę do złej gry.

hikaru napisał/a:
ale jeżeli np. ktoś sobie robi tatuaż, a potem zmienia zdanie, to nikt nie proponuje przecież wieloletniej psychoanalizy przed decyzją o zrobieniu tatuażu,

Wiesz, że to porównanie jest żałosne? Nikt nie przeżywa takich dramatów w związku z decyzją o tatuażu, jakie spotykają kogoś, kto podjął decyzję o tranzycji. Jakoś w każdym razie nie słyszałem o tym, by ludzie z tatuażami byli na marginesie społeczeństwa i mieli ponadprzeciętnie dużo zaburzeń psychicznych, a ich rodziny przeżywały z tego powodu swoistą żałobę.

hikaru napisał/a:
podobnie jeżeli chodzi o decyzje ubezpładniające jak owariektomia które w wielu miejscach świata robi się na rządanie pacjentki.

Jak wyżej, tylko problem jest nieco bardziej poważny niż tatuaż. Wciąż nie umywa się do tranzycji.

hikaru napisał/a:
Inny problem - przygotowanie psychiczne. Tranzycja to nic takiego

Nie wiem jak to skomentować tak, żebym nie musiał dać sobie potem za to ostrzeżenia, więc tylko Ci zasygnalizuję, że mi odjęło mowę.

hikaru napisał/a:
Naprawdę uważam że większość z tych problemów jest sztucznie wykreowana i istnieje tylko dlatego, że społeczeństwo prześladuje osoby transpłciowe i jest strasznie nietolerancyjne dla niezwykłości

Znajdź i obejrzyj sobie listę stresorów w życiu człowieka (wydarzeń zarówno negatywnych, jak i pozytywnych). I w ogóle poczytaj sobie trochę o stresorach. Potem będziemy mogli pogadać.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 14:20   

Cytat:
Mnie ciekawi stan psychiczny KAŻDEJ osoby, która decyduje się na tranzycję, bo WSZYSTKIE mają zaburzoną identyfikację z płcią.

Wypraszam sobie, nie jestem mężczyzną. To że mam kariotyp XY nie oznacza, że powinnam się zachowywać jak mężczyzna (swoją drogą męskie zachowanie uważam za zryutalizowaną dominację i odrzucam coś takiego z przyczyn moralnych...). Kobiecie z AIS która też ma XY ale społeczeństwo jej przypisało żeńską płeć przy urodzeniu, nazwiesz interką z nieprawidłowym ciałem, a nie mężczyzną z nieprawidłową identyfikacją. :P
Cytat:
Nikt nie przeżywa takich dramatów w związku z decyzją o tatuażu, jakie spotykają kogoś, kto podjął decyzję o tranzycji.

Przez społeczeństwo właśnie - które między innymi ma bardzo silne wymogi odnośnie tego jak kobieta ma wyglądać i się zachowywać, więc ktoś, kto robi detranzycję k/m czuje się okropnie.

Więcej, Ryu, pokusiłabym się opinię, że właśnie w czasie ów "terapii" wmawia się ludziom większość problemów, które potem pchają ich do detranzycji albo bycia nieszczęśliwymi po tranzycji. Np. takie typu "nie będziesz już wartościową kobietą po tym jak zrobi ci się mutacja głosu", "nie jesteś dość kobieca żeby być kobietą" i inne.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-24, 19:30   

bitter napisał/a:
Ja mysle, ze dodatkowe zaburzenia to jedno ale mozna tez nie miec dodatkowych zaburzen typu- borderline i CZUC SIE plcia przeciwna i spelniac wymogi bycia ts a po tranzycji, czasem po kilku latach zrozumiec, ze jednak jest sie np. genderfluid i np zaczac myslec o detranyzcji.

A znasz taki choć jeden przypadek? Chyba nawet Wiktor raczej jest zadowolony z tranzycji... Jak ktoś żył już w jednej płci, dokonał tranzycji i stwierdza, że jest genderfluid, to już na trzecią płeć skorygować nie może bo takiej nie ma :P A żyć jako gq można zawsze.
A po drugie, i ważniejsze, przecież jeśli nawet ktoś taki jest, to i tak się o tym nie przekona dopóki tej tranzycji nie zrobi...

Cytat:
Osobiscie uwazam, ze kazda transgenderowa osoba powinna udac sie na dobra, kilkuletnia terapie i dopiero wtedy podejmowac decyzje jak juz troche sie w siebie zaglebi.

Problem w tym, że ja się w siebie zagłębiałem 4 lata PRZED podjęciem korekty. Już naprawdę więcej bym nie zniósł (i tak uważam dziś, że straciłem masę czasu i bardzo ŻAŁUJĘ tego, że nie zacząłem wcześniej).

Cytat:
jest prosta droga do wyladowania w miejscu gdzie czlowiek czuje sie jak zaszczute zwierze.

To ciekawe że mówisz o jakimś zaszczuciu w przypadku złej diagnozy, w ogóle o tranzycji... a nie widzisz jak bardzo często zaszczute są osoby ts przed tranzycją...

bitter napisał/a:
A jak ktos chce dostac hormony po jednej wizycie- coz, jest pelnoletni, to jego zycie i jego cialo.

I właśnie o to cały czas się rozchodzi - o prawo ludzi do decydowania o sobie nawet jeśli będą popełniać błędy.

hikaru napisał/a:
Inny problem - przygotowanie psychiczne. Tranzycja to nic takiego, moim zdaniem nie powinno się jakoś specjalnie przygotowywać ludzi do niej jak przed pójściem do obozu, tylko stworzyć im odpowiednie warunki w których nie będą się czuć poniżani na każdym kroku. :P

Masz dużo racji. Znaczy ja akurat uważam, że wielu przyda się psychoterapia przy tym ale raczej też na wzór niemiecki - czyli terapia "towarzysząca" (pomagająca) w przemianie, a nie mająca na celu diagnostykę...

Cytat:

Cytat:
W ogóle tak jest z wszystkimi poważnymi życiowymi decyzjami: moja cis współlokatorka ma 38 lat i mówi, że jeszcze nie wie, czy chce mieć dziecko...

A to źle?

No wiesz, z dzieckiem w przypadku kobiet to jeszcze gorzej niż z korektą płci :P bo ją możesz zrobić niezależnie od wieku, a kobieta w końcu jednak traci płodność...

bitter napisał/a:
hikaru napisał/a:
Tranzycja to nic takiego, moim zdaniem nie powinno się jakoś specjalnie przygotowywać ludzi do niej


Jasne, a ze po kilku latach ludzie znow maja dysforie bo np. zmiany pod wplywem hormonow postepuja a oni nie moga siebie poznac w lustrze i chca odstawic hormony a nie moga bo sa juz np. po wycieciu jajnikow- to w ogole nic takiego, kto by o tym myslal i sie psychicznie przygotowywal. To, ze czym innym jest czucie sie plcia przeciwna a czym innym realne zderzenie z rzeczywistoscia w tej roli po tranzycji- co tam sobie zawracac glowe mysleniem zawczasu o konsekwencjach.

Ok, a skąd wiesz, że starzenie się w ciele biologicznym poprzedniej płci nie byłoby tak samo traumatyczne dla tych ludzi? Bo ja uważam, że to bardzo prawdopodobne. Z resztą nawet nie trzeba być ts żeby mieć problem ze swoim zmieniającym się ciałem.
_________________
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-24, 19:55   

wendigo napisał/a:


Ok, a skąd wiesz, że starzenie się w ciele biologicznym poprzedniej płci nie byłoby tak samo traumatyczne dla tych ludzi? Bo ja uważam, że to bardzo prawdopodobne. Z resztą nawet nie trzeba być ts żeby mieć problem ze swoim zmieniającym się ciałem.


Ale tu nie chodzi o zwykle starzenie sie tylko o zmiany pod wplywem t, ktore powoduja innego rodzaju dysforie, ze czlowiek sam sie nie poznaje w lustrze. I np. sa ludzie, ktorzy chcieliby zatrzymac dzialanie t bo wizerunek jaki osiagneli juz im odpowiada a nie chca zeby zmiany nadal sie poglebialy ale operacje spowodowaly, ze nie mozna juz odstawic t. Albo odstawiaja t jesli moga bo nie chca dalszych zmian ale estrogeny szybko cofaja osiagniete rezultaty co tez nie jest pozadane. I zaczynaja sie miotac. Ogladalam kilka filmow na ten temat. Mi sie wydaje, ze wszystkie te kwestie czlowiek powinien sobie uswiadomic jeszcze przed tranzycja.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 20:55   

Cytat:
Ale tu nie chodzi o zwykle starzenie sie tylko o zmiany pod wplywem t, ktore powoduja innego rodzaju dysforie, ze czlowiek sam sie nie poznaje w lustrze

Przecież u cisów zmiany wywołane testosteronem i dojrzewaniem płciowym są takie same.
Cytat:
I np. sa ludzie, ktorzy chcieliby zatrzymac dzialanie t bo wizerunek jaki osiagneli juz im odpowiada a nie chca zeby zmiany nadal sie poglebialy ale operacje spowodowaly, ze nie mozna juz odstawic t

Mogą brać estro, ewentualnie bardzo małe dawki testosteronu. Wielu cisów bierze blokery żeby powstrzymać łysienie i inne takie negatywne objawy testosteronu.
Cytat:
Albo odstawiaja t jesli moga bo nie chca dalszych zmian ale estrogeny szybko cofaja osiagniete rezultaty co tez nie jest pozadane

Przecież skoro nie podoba im się że cofają, to jak mieliby być zadowoleni ze stanu bez żadnych zmian? Dostrzegam tu pewną niekonsekwencję.
Cytat:
Ogladalam kilka filmow na ten temat.

Myślę że tu może być problem. Filmiki z youtube'a wykrzywiajączęsto obraz rzeczywistości - pamiętaj, że to co ludzie wrzucają do tych filmów to nie tylko jest jej urywek, to jest zwykle urywek skrajnie nieobiektywnego i tendencyjnego przedstawiania pewnych spraw społecznych.
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-24, 21:04   

Youtube, tumblr, osoby którym się wydaje że bycie trans to fajna przygoda.
A potem poczucie rozczarowania że się łysieje albo że "tam" rosną włosy.
Przeprowadziłam masę rozmów z m/k -mi które były zszokowane i nie dowierzały że na hrt "przestanie stawać". Stan niewiedzy czy nie wiem, brak jakiegoś ogarnięcia w temacie jest tak duży że aż druzgoczący...
 
 
Martaa
użytkownik
Tępicielka dewotek


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 112
Posty: 689
Wysłany: 2016-07-24, 21:40   

DeadSally napisał/a:
Youtube, tumblr, osoby którym się wydaje że bycie trans to fajna przygoda.
A potem poczucie rozczarowania że się łysieje albo że "tam" rosną włosy.

Widzisz, bo pod tym względem potencjalni k/m mają gorzej niż m/k. Mnie się na głowie jeży włos jak sobie pomyślę, że byłabym ładną naturalną dziewczyną i w wyniku pomyłki zniszczyła bezpowrotnie testosteronem to moje ciało, a nie daj Zeusie jakbym jeszcze amputowała sobie piersi, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Wiesz, pewnie nie powinnam tego mówić, ale wciąż mam "problem" z trans mężczyznami, których widziałam jeszcze jako śliczne dziewczyny. Niby rozumiem ich problem, bo rozumiem czym jest TS, a mimo to nieraz w duchu sobie myślę - jak można było "zdewastować" takie piękne ciało. Nie wiem, może trans chłopaki myślą podobnie o m/kach.
W każdym razie, w przypadku m/k i ich ewentualnej pomyłki sprawa jest zdecydowanie łatwiejsza i chyba w zdecydowanie większej mierze odwracalna, przynajmniej do SRS albo orchi. To oczywiście tylko moje subiektywne odczucie.
_________________
 
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-24, 21:59   

Martaa napisał/a:
Niby rozumiem ich problem, bo rozumiem czym jest TS, a mimo to nieraz w duchu sobie myślę - jak można było "zdewastować" takie piękne ciało. Nie wiem, może trans chłopaki myślą podobnie o m/kach.
W każdym razie, w przypadku m/k i ich ewentualnej pomyłki sprawa jest zdecydowanie łatwiejsza i chyba w zdecydowanie większej mierze odwracalna, przynajmniej do SRS albo orchi. To oczywiście tylko moje subiektywne odczucie.


Właściwie tak, ale tylko w kontekście SRS.

Wiesz, spora część zmian po testosteronie trochę się cofa po jego odstawieniu. Po amputacji piersi można sobie wstawić implanty, choć oczywiście sztuczne nie będą wyglądać tak samo jak naturalne i odpada możliwość karmienia piersią w przypadku urodzenia dziecka.

Swoją drogą, to interesujące, ale chyba nigdy w mainstreamie nie słyszałem przerażenia, że ktoś w ramach korekty płci robi sobie waginektomię i co jeśli potem zmieni zdanie i będzie tego żałował O.O a w odniesieniu do SRSu jest to powszechny pomysł :)
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-24, 22:04   

Martaa napisał/a:

Niby rozumiem ich problem, bo rozumiem czym jest TS, a mimo to nieraz w duchu sobie myślę - jak można było "zdewastować" takie piękne ciało.

Ale to że ktoś ma Twoim zdaniem piękne ciało to nie znaczy że w tym ciele czuje się dobrze. To nie jest tak że tranzycji poddają sie ludzie dlatego że mają brzydkie ciała, tylko dlatego że mają je niedostosowane do tego kim się czują- nawet jeśli inni uznają je za ładne.

Martaa napisał/a:
nie daj Zeusie jakbym jeszcze amputowała sobie piersi, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

Jak ktoś nieakceptuje swojej swojej płci to nie akceptuje też atrybutów tej płci- w przypadku kobiety to piersi, biodra, uda, kobieca pupa. Chociaz inni ludzie uważają te atrybuty za ponętne to dla osoby która je ma, a chciałaby mieć ciało płci przeciwnej- są one ohydne. Ja na przykład potrafiłam sie zagłodzić do granic możliwości byle by tylko pozbawić się kobiecych kształtow na tyle, na ile sie da bez operacji. Nie sprawiło to że zaczelam wygladac jak mezczyzna, ale na pewno nie wygladalam jak dorodna kobieta. Mam tak pomimo tego że bardzo podobaja mi sie kobiety w sensie sexualnym i zawsze ceniłam sobie to że moje partnerki wygladaly kobieco. Ale u siebie takiego wygladu nie akceptuje.
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-24, 22:09   

Martaa napisał/a:
Niby rozumiem ich problem, bo rozumiem czym jest TS, a mimo to nieraz w duchu sobie myślę - jak można było "zdewastować" takie piękne ciało. Nie wiem, może trans chłopaki myślą podobnie o m/kach.

#wstydliwewyznania zdarzyło mi się też mówić kaemom takie rzeczy...
 
 
Martaa
użytkownik
Tępicielka dewotek


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 112
Posty: 689
Wysłany: 2016-07-24, 22:33   

Maju, no ale przecież napisałam, że rozumiem czym jest TS, nie musisz mi tego tłumaczyć jak się czujesz Ty i w ogóle trans mężczyźni, przecież czuję to samo tylko odwrotnie i stąd tęsknota i jakiś żal za tym co masz, czego chcesz się pozbyć, a czego ja nie mam i nigdy nie będę miała w 100%.
Eeech, żeby tak można było się zamieniać na opakowania. ;-)
DeadSally napisał/a:
zdarzyło mi się też mówić kaemom takie rzeczy...

Mnie nigdy i nigdy żadnemu tego nie powiem, bo mimo wszystko rozumiem czym jest TS.
_________________
 
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-24, 22:37   

Martaa, no tak, wszak jestem znanym potworem.
 
 
Martaa
użytkownik
Tępicielka dewotek


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 112
Posty: 689
Wysłany: 2016-07-24, 22:41   

DeadSally napisał/a:
no tak, wszak jestem znanym potworem.

Daj spokój, nie podejrzewam Cię o premedytację i celową niegrzeczność w stosunku do k/mów. ;-)


Kończymy, bo się offtop robi.


.
_________________
 
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-24, 22:46   

Martaa napisał/a:
się offtop robi

no, właśnie... czy na pewno? czy też temat ewoluuje?
no, dobra. to pytanie to offtop.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 23:00   

Cytat:
Mnie się na głowie jeży włos jak sobie pomyślę, że byłabym ładną naturalną dziewczyną i w wyniku pomyłki zniszczyła bezpowrotnie testosteronem to moje ciało, a nie daj Zeusie jakbym jeszcze amputowała sobie piersi, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

Czyli - jak już wspomniałam wyżej. Czysto społeczne wymagania. Osoba która wraca z kmowej tranzycji ma bardziej społecznie przewalone, niż osoba która wraca z mkowej, bo do kobiet i ich wyglądu oraz zachowania występują znacznie bardziej restrykcyjne normy, a ich ciało oraz kobiecość jest bez przerwy społecznie oceniana. Włosy na twarzy, niższy głos, i już czujesz się gorsza, już czujesz się uszkodzona.
Cytat:
Swoją drogą, to interesujące, ale chyba nigdy w mainstreamie nie słyszałem przerażenia, że ktoś w ramach korekty płci robi sobie waginektomię i co jeśli potem zmieni zdanie i będzie tego żałował O.O a w odniesieniu do SRSu jest to powszechny pomysł :)

Czysto kulturowo nakręcona paranoja. Fallus jako symbol sama nie wiem czego.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-24, 23:03   

Jeżynka napisał/a:
"Czucie się" jest ciekawą sprawą

... i jest zupełnie czym innym niż życie w roli. Stąd myślę cały ambaras "bardziej genderfluid niż myślałem".
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-24, 23:39   

Cytat:
Jak slucham roznych ftm, ktorzy po paru latach mowia, ze dopiero teraz sobie zdaja sprawe z tego jak bardzo sa genderfluid a jak jeszcze pare lat wczesniej dali by sie pokroic, ze sa 100% facetami- to mysle, ze z to wszystko powinno byc uswiadomione jeszcze przed tranzycja- rozne aspekty wlasnej tozsamosci, seksualnosci itd. a nie wychodzic po latach i budzic przerazenie i depresje.

Spróbuję napisać podobną narrację, w podobnym stylu, i zastanówcie się, co o tym myślicie.

Jak słucham różnych lesbijek, które po paru latach mówią, że dopiero teraz sobie zdają sprawę z tego jak bardzo są bisekualne, a jeszcze parę lat wcześniej dały się pokroić że są 100% lesbijkami - to myślę że to też powinno być uświadomione zanim zacznie się funkcjonować społecznie jako lesbijka - różne aspekty seksualności, a nie wychodzić po latach i budzić przerażenie.

Naprawdę, spójrzcie na to od tej strony - czy ktoś, kto przy zdrowych zmysłach, proponował, żeby przed zaangażowaniem się w homoseksualny związek, przejść jednak porządną psychoanalizę, albo nawet, żeby stworzyć specjalny oddział w psychiatryku dla homoseksualistów, bo ktoś, kto później stwierdzi, że jest jednak hetero, będzie bardzo mocno wstrząśnięty tym, że wyoutował się publicznie jako homoseksualista, i łatka 'tęczowego' do niego przylgnęła na stałe? Co powiecie o tej narracji typu 'masz 18 lat, jesteś młoda, jak możesz twierdzić, że jesteś lesbijką! a co jeżeli zachcesz mieć dziecko?' i dlaczego w stosunku do osób trans taka narracja jest akceptowana 'masz 18 lat, jak możesz twierdzić, że jesteś chłopakiem! a co jeżeli zachcesz mieć dziecko?'.

Kiedyś byłam przeciwna temu, ale się coraz bardziej przekonuję, co ciekawe, pod wpływem nowego pokolenia transów, trans-dzieciarni tak zwanej: problem tkwi w postrzeganiu transpłciowości jako zjawiska patologicznego, jako zaburzenia, które należy leczyć - a nie jako odmienności, która podlega społecznej opresji, i w której przypadku leczenie jest łagodzeniem skutków opresji, a nie naprawianiem wadliwej jednostki. Bo jesteśmy normalni, wartościowi, tacy jacy jesteśmy, i nie ma powodu do tego, by ciągle podważać zasadność naszych wyborów życiowych, czy ciągle wahać się w wyborze - czy jestem bardziej męski, czy bardziej kobieca?

Wśród moich znajomych genderqueerów sytuacja jest za to zupełnie odmienna niż ta, która jest przedstawiona w tym temacie. Są to osoby które tkwią ciągle w narzuconej im roli społecznej - partnerek, lesbijek, mężów lub ojców - ponieważ nawet nie pomyślały, że mogłyby zrobić tranzycję. Tranzycja przecież jest dla ludzi z zaburzeniami tożsamości płciowej, czujących się płcią przeciwną - a nie jest po prostu wyborem życiowym dla wolnych jednostek. I, w takim razie, wciąż się męczą. Chciałabym im pomóc szczerze mówiąc, chociaż nie wiem jak. Jedno co wiem na pewno - to to, że gdyby nie milion chamskich tekstów, i dyskretnych mikroagresji, to byłoby im dużo lżej.
Ostatnio zmieniony przez hikaru 2016-07-24, 23:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Gabi
użytkownik

Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 259
Posty: 1367
Wysłany: 2016-07-24, 23:42   

hikaru napisał/a:
Czyli - jak już wspomniałam wyżej. Czysto społeczne wymagania. Osoba która wraca z kmowej tranzycji ma bardziej społecznie przewalone, niż osoba która wraca z mkowej,
Taki paradoks Co nie? :-P Bo w drugą stronę jest zupełnie odwrotnie ;-)
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-25, 01:21   

hikaru napisał/a:
Spróbuję napisać podobną narrację, w podobnym stylu, i zastanówcie się, co o tym myślicie.

Jak słucham różnych lesbijek, które po paru latach mówią, że dopiero teraz sobie zdają sprawę z tego jak bardzo są bisekualne, a jeszcze parę lat wcześniej dały się pokroić że są 100% lesbijkami - to myślę że to też powinno być uświadomione zanim zacznie się funkcjonować społecznie jako lesbijka - różne aspekty seksualności, a nie wychodzić po latach i budzić przerażenie.

Naprawdę, spójrzcie na to od tej strony - czy ktoś, kto przy zdrowych zmysłach, proponował, żeby przed zaangażowaniem się w homoseksualny związek, przejść jednak porządną psychoanalizę, albo nawet, żeby stworzyć specjalny oddział w psychiatryku dla homoseksualistów, bo ktoś, kto później stwierdzi, że jest jednak hetero, będzie bardzo mocno wstrząśnięty tym, że wyoutował się publicznie jako homoseksualista, i łatka 'tęczowego' do niego przylgnęła na stałe? Co powiecie o tej narracji typu 'masz 18 lat, jesteś młoda, jak możesz twierdzić, że jesteś lesbijką! a co jeżeli zachcesz mieć dziecko?' i dlaczego w stosunku do osób trans taka narracja jest akceptowana 'masz 18 lat, jak możesz twierdzić, że jesteś chłopakiem! a co jeżeli zachcesz mieć dziecko?'.

Uważam, że uprawiasz propagandę i że nie zdajesz sobie sprawy z tego, co piszesz. Przerabiałem lesbijski coming-out przed sobą i przed światem, to był pryszcz w porównaniu z transowym coming-outem, a życie w związku lesbijskim absolutnie nie wymagało psychoanalizy etc. Tak więc owszem, ta narracja, którą zaprezentowałaś, śmieszy. Ale to jest bardzo gorzki śmiech.

hikaru napisał/a:
Kiedyś byłam przeciwna temu, ale się coraz bardziej przekonuję, co ciekawe, pod wpływem nowego pokolenia transów, trans-dzieciarni tak zwanej: problem tkwi w postrzeganiu transpłciowości jako zjawiska patologicznego, jako zaburzenia, które należy leczyć - a nie jako odmienności, która podlega społecznej opresji, i w której przypadku leczenie jest łagodzeniem skutków opresji, a nie naprawianiem wadliwej jednostki.

A ja się kiedyś tłukłem z tru TS-ami - między innymi z Tobą, wówczas tak bardzo w depresji i z tyloma różnymi zaburzeniami - o to, że transpłciowość jest spoko i że opresja, etc., a w ogóle to znajdźcie w tym źródło swojej siły, jako i ja znalazłem. Po czym się okazało, że w zasadzie to dla świata jestem biseksualną dziewczyną, która kiedyś tam sobie żyła jako chłopak-gej i w związku z tym teraz czasem wychodzi z niej genderqueer. Lol.

hikaru napisał/a:
Cytat:
Mnie ciekawi stan psychiczny KAŻDEJ osoby, która decyduje się na tranzycję, bo WSZYSTKIE mają zaburzoną identyfikację z płcią.

Wypraszam sobie, nie jestem mężczyzną. To że mam kariotyp XY nie oznacza, że powinnam się zachowywać jak mężczyzna (swoją drogą męskie zachowanie uważam za zryutalizowaną dominację i odrzucam coś takiego z przyczyn moralnych...). Kobiecie z AIS która też ma XY ale społeczeństwo jej przypisało żeńską płeć przy urodzeniu, nazwiesz interką z nieprawidłowym ciałem, a nie mężczyzną z nieprawidłową identyfikacją. :P

Ale Ty nie jesteś interseksualną kobietą z AIS tylko transseksualną kobietą.
Nie uważam Cię za mężczyznę, ale poruszając się na gruncie medycznym i Ty, i ja, i cała rzesza wypowiadających się na tym forum osób mamy jakieś zaburzenia identyfikacji z płcią biologiczną. Tylko że Twoje Ciebie czynią kobietą, a moje czynią mnie dziwadłem oraz prawdopodobnie kobietą in spe, sądząc po dotychczasowym kierunku zmian ;P

hikaru napisał/a:
Bo jesteśmy normalni, wartościowi, tacy jacy jesteśmy, i nie ma powodu do tego, by ciągle podważać zasadność naszych wyborów życiowych, czy ciągle wahać się w wyborze - czy jestem bardziej męski, czy bardziej kobieca?

Właśnie powiedziałaś, że osoby z zaburzeniami psychicznymi nie są wartościowe. Co może tłumaczyć, dlaczego odżegnujesz się od tej łatki.


*
hikaru napisał/a:
Cytat:
Ale tu nie chodzi o zwykle starzenie sie tylko o zmiany pod wplywem t, ktore powoduja innego rodzaju dysforie, ze czlowiek sam sie nie poznaje w lustrze

Przecież u cisów zmiany wywołane testosteronem i dojrzewaniem płciowym są takie same.

Nie, nie są. Znowu zakłamujesz rzeczywistość. U cisów są - o ile ktoś nie ma zaburzeń - całkowicie zgodne z obrazem ciała i spodziewanym przez całe życie rozwojem płciowym. U transów są zgodne z pożądanymi zmianami, a to co innego. Poza tym większość K/M szybko łysieje, więc te zmiany nie do końca są takie, jakie są. A, i K/M wcale nie zmieniają się w dojrzalszych płciowo cismężczyzn pod wpływem testosteronu, zmieniają się w zmaskulinizowane osoby płci żeńskiej (hirsutyzm etc.).
Ja siebie nie poznawałem w lustrze. Ani patrząc na siebie bez ubrania. I niektóre zmiany mnie cieszyły, a inne sprawiły, że zmniejszyłem dawki testosteronu - pomimo trwającego jeszcze wiele lat przekonania, że jestem zwyczajnym transem.

kicur napisał/a:
Wiesz, spora część zmian po testosteronie trochę się cofa po jego odstawieniu. Po amputacji piersi można sobie wstawić implanty, choć oczywiście sztuczne nie będą wyglądać tak samo jak naturalne i odpada możliwość karmienia piersią w przypadku urodzenia dziecka.

Trochę. To dobre słowo.
Trochę to niekonieczne jest dostatecznie.


Maja napisał/a:
Martaa napisał/a:

Niby rozumiem ich problem, bo rozumiem czym jest TS, a mimo to nieraz w duchu sobie myślę - jak można było "zdewastować" takie piękne ciało.

Ale to że ktoś ma Twoim zdaniem piękne ciało to nie znaczy że w tym ciele czuje się dobrze. To nie jest tak że tranzycji poddają sie ludzie dlatego że mają brzydkie ciała, tylko dlatego że mają je niedostosowane do tego kim się czują- nawet jeśli inni uznają je za ładne.

Za to jak je okaleczą, to znaczy po jakimś czasie przyjmą perspektywę okaleczenia, to rzeczywiście jest im kiepsko, tak jak pisze Martaa.
Ja miałem figurę modelki przed tranzycją. Wróciłem do niej, więc spoko. Zmasakrowane binderem cycki mogę sobie podnieść stanikiem, zresztą powoli odzyskują kształt. Ale miałem też przepiękny głos, którego nienawidziłem, bo zdradzał moją płeć. I tego głosu już nigdy nie odzyskam. To jest tylko głos i ten obecny w sumie też jest spoko, choć kariery w operze już nie zrobię (z tamtym bym mógł). Ale jakby to było całe ciało...? Rany. Nie wiem, jak bym to przeżył. Oraz CZY bym to przeżył.

Maja napisał/a:
Martaa napisał/a:
nie daj Zeusie jakbym jeszcze amputowała sobie piersi, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

Jak ktoś nieakceptuje swojej swojej płci to nie akceptuje też atrybutów tej płci- w przypadku kobiety to piersi, biodra, uda, kobieca pupa. Chociaz inni ludzie uważają te atrybuty za ponętne to dla osoby która je ma, a chciałaby mieć ciało płci przeciwnej- są one ohydne.

Nie, nie, nie. Mówimy o sytuacji detranzycji. Detranzycja oznacza, że w Twoim mózgu coś zrobiło klik! klik! klik! i już nie myślisz jak osoba trans, tylko jak osoba cis. Zmienia się Twoja tożsamość, a zatem i Twój obraz ciała. I to, co dawniej było ohydne, teraz jest pożądane... i, w opisanym przypadku amputacji piersi, bezpowrotnie utracone.

kicur napisał/a:
Swoją drogą, to interesujące, ale chyba nigdy w mainstreamie nie słyszałem przerażenia, że ktoś w ramach korekty płci robi sobie waginektomię i co jeśli potem zmieni zdanie i będzie tego żałował O.O a w odniesieniu do SRSu jest to powszechny pomysł :)

Może dlatego, że mało kto robi waginektomię, nawet wśród K/M? Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem to słowo.

*

hikaru napisał/a:
Cytat:
Nikt nie przeżywa takich dramatów w związku z decyzją o tatuażu, jakie spotykają kogoś, kto podjął decyzję o tranzycji.

Przez społeczeństwo właśnie - które między innymi ma bardzo silne wymogi odnośnie tego jak kobieta ma wyglądać i się zachowywać, więc ktoś, kto robi detranzycję k/m czuje się okropnie.


Upraszczasz. U mnie kwestia wyglądu odgrywała przy tranzycji relatywnie marginalne znaczenie, bo dość łatwo było mi osiągnąć żeński wygląd i jeszcze doszedłem do tego w trakcie miesięcy danych sobie na "zapuszczenie się" (odrastające włosy, niedbanie o passing, etc.), żeby zobaczyć, w jakim kierunku to mnie zaprowadzi.
Ale nie było mi komfortowo podczas spotkań z AKCEPTUJĄCYMI wszystko znajomymi, fatalnie się czuję w kontaktach z moją matką (jej nieogarnianie sprawia, że zachowuje się żenująco, zwłaszcza za moimi plecami, a, i jeszcze wyoutowała mnie jako osobę trans przed ludźmi, wobec których nie planowałem ujawniać żadnych osobistych szczegółów, z namiarami na bloga włącznie), nauka kobiecości po tylu latach od socjalizacji w tym kierunku była cholernie męcząca, no i jeszcze te niekończące się wątpliwości łagodzone dawaniem sobie na wstrzymanie, i kryzys wiary we własną zdolność do oceny sytuacji, i wypadnięcie z psychoterapii, bo terapeutka chciała ze mną rozmawiać o tym, jak mi jest z tranzycją, a mnie było łatwiej tego nie ruszać... O, i jeszcze hejt ze strony środowiska. To jest cholernie poważna zmiana. I tranzycja też jest cholernie poważną zmianą. I nawet jak się ma wkoło samych wspierających ludzi, to jest to mocno stresujące.


hikaru napisał/a:
Więcej, Ryu, pokusiłabym się opinię, że właśnie w czasie ów "terapii" wmawia się ludziom większość problemów, które potem pchają ich do detranzycji albo bycia nieszczęśliwymi po tranzycji. Np. takie typu "nie będziesz już wartościową kobietą po tym jak zrobi ci się mutacja głosu", "nie jesteś dość kobieca żeby być kobietą" i inne.

Moje doświadczenia nijak tego nie potwierdzają, ale bardzo możliwe, że masz rację w odniesieniu do innych pojedynczych historii.

wendigo napisał/a:
bitter napisał/a:
Ja mysle, ze dodatkowe zaburzenia to jedno ale mozna tez nie miec dodatkowych zaburzen typu- borderline i CZUC SIE plcia przeciwna i spelniac wymogi bycia ts a po tranzycji, czasem po kilku latach zrozumiec, ze jednak jest sie np. genderfluid i np zaczac myslec o detranyzcji.

A znasz taki choć jeden przypadek? Chyba nawet Wiktor raczej jest zadowolony z tranzycji...

Wiktor nie spełniał wymogów bycia TS - otwarcie mówi, że kłamał podczas diagnozy. Uczyłem się od niego, co mówić, żeby przejść sito :P
A czy jest zadowolony, to niech sam powie, ma tu konto.

wendigo napisał/a:
Jak ktoś żył już w jednej płci, dokonał tranzycji i stwierdza, że jest genderfluid, to już na trzecią płeć skorygować nie może bo takiej nie ma :P A żyć jako gq można zawsze.

To dobry moment, bym podzielił się swoją nową, cyniczną wizją świata.
Otóż życie jako gq ssie i będzie ssało jeszcze bardzo długo. Jak ktoś jest gq, to bardziej mu się opłaca nauczyć się żyć w roli biologicznej i korzystać z przywilejów związanych z cispłciowością, a równocześnie być osobą gq wobec mniej lub bardziej szerokiego grona bliskich. Inaczej raz po raz podlega się ostracyzmowi, a to nie jest fajne. Co więcej, jako osoba jawnie gq, podlega się ostracyzmowi nie przez jakiś czas do końca tranzycji, a zawsze. I w obie strony.

wendigo napisał/a:
A po drugie, i ważniejsze, przecież jeśli nawet ktoś taki jest, to i tak się o tym nie przekona dopóki tej tranzycji nie zrobi...

Hm. Jakbym teraz był sobą dwudziestoletnim i zastanawiał się, jako kto przeżyć resztę swojego życia, to nie robiłbym tranzycji. Dziesięć lat temu nie miałem nienormatywnych płciowo punktów odniesienia i jedyną opcją, żeby dojść do momentu, w którym jestem teraz, była droga przez korektę i detranzycję. Nie widziałem innej drogi jak bycie cis albo TS-po-korekcie. Teraz od początku dążyłbym do tego, co mam jako ja trzydziestoletni, bo mniej więcej tego dla siebie chciałem. Mam dużo wolności, umiem sobie radzić z ludźmi (nawet z moją matką), funkcjonuję jak mi się akurat podoba... Aktualnie to jest dla mnie OK i myślę, że jakbym miał taki punkt odniesienia dziesięć lat temu, to bym się nie wkręcał w TS-owe "albo-albo".
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-25, 07:32   

hikaru napisał/a:


Naprawdę, spójrzcie na to od tej strony - czy ktoś, kto przy zdrowych zmysłach, proponował, żeby przed zaangażowaniem się w homoseksualny związek, przejść jednak porządną psychoanalizę, albo nawet, żeby stworzyć specjalny oddział w psychiatryku


Zaangazowanie sie w homoseksualny zwiazek niczego za soba nie pociaga. Jesli sie okaze, ze to wlasnie to- super, jesli nie- zwiazek sie konczy i wchodzisz w zwiazek hetero. Usuniecie sobie piersi, jajnikow( albo penisa) to droga w jedna strone. W przypadku pomylki- rodzi tragiczne skutki. Dlatego nikt przy zdrowych zmyslach nie powinien przechodzic tych zmian bez wnikliwej diagnostyki i dlugiej terapii, oszukujac diagnoste i mowiac to co on chce uslyszec. Tym bardziej, ze zycie pokazuje jak wiele potrafi sie zmienic w ciagu zycia i jak bardzo wyobrazenia zostaja zrewidowany przy wdrazaniu ich w zycie.


I tez uwazam, ze dla osoby, ktora jednak okazuje sie genderqueer/fluid lepiej jest zostawic cialo w spokoju lub wycofac sie dopoki nie jest za pozno.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-25, 13:40   

Ryu, skoro powiedziałeś że czytając moje posty ogarnia cię gorzki śmiech, to napiszę co ja odczuwam gdy piszę twoje posty. Nie znam cię, co prawda, ale czytając zapiski, którymi dzieliłeś się ze światem, odnoszę wrażenie, że przez cały okres swojej tragicznej tranzycji i gdy widziałam cię już po detranzycji, jako osobę która dalece uszkodziła swoją kobiecość, to odnoszę wrażenie, że funkcjonujesz w roli kobiecej lepiej niż ja kiedykolwiek w życiu będę mogła. :/

Czytałam posty Jeżynki, nie podpisuję się pod ich agresywnym tonem, oczywiście, ale chyba rozumiem co ją tak boli podczas czytania tego tematu. Sytuacja w której społeczeństwo przekonuje ją cały czas do tkwienia w stanie w którym nie ma życia, i nie da nawet odrobiny pomocy, by mogła odnaleźć się w jakiejkolwiek roli społecznej, tylko po to, by zatrzymać ją przed czymś, co może pozbawić ją możliwości bycia Adonisem. Jak można bowiem zgodzić się na przemoc pod pozorem terapii? Dopóki ktoś nie jest całkiem złamany psychicznie, będzie stawiał czemuś takiemu opór.

Odbieram te wypowiedzi jako straszną nierówność w podejściu, która traktuje ze świętością ciało i funkcjonowanie jako osoby cis, zupełnie nie dbając o to, jak będzie funkcjonowała osoba transseksualna, zdając to na konsekwencje jej wyborów i domniemanie, że skoro jest aż tak bardzo zaburzona to jedyne wyjście. Piszesz że nie przeżyłbyś gdyby ci się zmaskulinizowało całe ciało, ale mk chcesz skazać na to żeby się na to patrzyły, tylko dlatego, że postrzegasz je jako osoby zaburzone psychicznie.

Tymczasem powiedzmy sobie szczerze, to nie jest nigdy jedyne wyjście, bo zawsze można odłożyć tranzycję na nieokreślone później. Narracja którą proponujecie oznacza w praktyce powstrzymywanie ludzi przed zmianą, aby ocalić ich przed ich własną wolnością, aby nie mogli odrzucić tego, co tak naprawdę chcą odrzucić - tylko dlatego, że występuje u was resentyment w stosunku do roli społecznej jako osoba queerowa, wywołany sytuacją społeczną. Szczerze mówiąc moje funkcjonowanie po zmianie też nie jest zadowalające, ale nie widzę powrotu - bo do w sumie czego? Jako chłopiec byłam wykluczona i społeczeństwu nie pasowałam jeszcze bardziej niż teraz. Poświęciłam się więc działaniu na rzecz zmiany społeczeństwa a w moim otoczeniu ludzie nie oceniają mnie przez pryzmat płci biologicznej, i dużo łatwiej jest mi być po prostu out. Kładzenie nacisku na medykalizację transpłciowości i reifikowanie medycznych koncepcji - jak interseksualizm czy transseksualizm, przecież oboje doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak te kategorie medyczne są tworzone - jest dla mnie krokiem w tył, oddalającym od pożądanej zmiany społecznej, w której wystąpić powinna liberalizacja podejścia do ludzkiej płciowości, wymagań odnośnie ciał i zachowania.
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-25, 14:28   

Nie mogę już edytować, więc tylko dodam, że mnie bawi zupełnie inna narracja. Gdy osoba queerowa która zrobiła tranzycję, zrobiła błąd, jest to postrzegane jako przesłanka do tego, żeby resztę ograniczać, natomiast gdy ja muszę się pogodzić z tym, że najprawdopodobniej nigdy w życiu nie doświadczę seksu z mężczyną, czy możliwości pokazania swojego ciała bez wstydu, jest po prostu konsekwencją moich wyborów życiowych, które powinnam zaakceptować i za które ponoszę wyłączną odpowiedzialność. Ja swoich ponoszę, dlaczego inni mają nie ponosić swoich?
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-25, 14:40   

hikaru napisał/a:
Nie mogę już edytować, więc tylko dodam, że mnie bawi zupełnie inna narracja. Gdy osoba queerowa która zrobiła tranzycję, zrobiła błąd, jest to postrzegane jako przesłanka do tego, żeby resztę ograniczać, natomiast gdy ja muszę się pogodzić z tym, że najprawdopodobniej nigdy w życiu nie doświadczę seksu z mężczyną, czy możliwości pokazania swojego ciała bez wstydu, jest po prostu konsekwencją moich wyborów życiowych, które powinnam zaakceptować i za które ponoszę wyłączną odpowiedzialność. Ja swoich ponoszę, dlaczego inni mają nie ponosić swoich?


Zaczynam podejrzewac, ze wlasnie to jest drugie dno Twoich wypowiedzi. Skoro ja musze ponosic konsekwencje swoich decyzji( najpierw deklarowalas jaka to byla wspaniala decyzja, teraz przyznajesz, ze zle funkcjonujesz) to dlaczegoz by inni nie mieli sie znalezc w mojej sytuacji. Niech nikt sie nad niczym nie zastanawia, nie przewiduje, nie chodzi na terapie, niech idzie bezrefleksyjnie pod noz- przyjamniej sama nie bede ze swoim nieszczesciem a za swoje nieszczescie nie bede obwiniac siebie, ze podjelam zla decyzje tylko spoleczenstwo.


I jeszcze odniose sie do tych slow: " Na tą chwilę, po czterech latach, nie widzę żadnego wspólnego pierwiastka z kobietami, nie wiem kim jestem i czuję się jak zaszczute zwierzę. "

Czyli przed tranzycja widzialam same podobienstwa i czulam sie kobieta z teraz nie widze nic wspolnego. Czy to znaczy, ze przez ten czas kobiety sie zmienily czy moze jednek odczucia byly bledne?
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-25, 14:54   

Cytat:
Zaczynam podejrzewac, ze wlasnie to jest drugie dno Twoich wypowiedzi. Skoro ja musze ponosic konsekwencje swoich decyzji( najpierw deklarowalas jaka to byla wspaniala decyzja, teraz przyznajesz, ze zle funkcjonujesz) to dlaczegoz by inni nie mieli sie znalezc w mojej sytuacji.

A czy ja narzekałam że decyzja była zła? Przed tranzycją ciągle myślałam o samobójstwie, moje życie nie istniało, nie mogłam odnaleźć się w życiu towarzyskim - nic! Teraz jest naprawdę dużo lepiej niż było przedtem i dużo lepiej odnajduję się w życiu jako kobieta niż wcześniej.

Rzecz w tym że jest obiektywnie dużo gorzej niż to na co narzekają osoby po detranzycji.

NIGDZIE nie napisałam że jestem nieszczęśliwa. Nieszczęśliwa byłam do momentu w którym nie zrobiłam SRS który postrzegam jako symboliczny moment zakończenia tranzycji. Dlaczego sugerujesz mi że podjęłam złą decyzję? Podjęłam najlepszą jaką mogłam.

Tylko, rozumiem to doskonale, dla takich osób lepiej będzie, gdy nie będę miała życia jako "cischłopak" niż gdy nie będę miała perfekcyjnego życia jako transkobieta. Bo lepiej będzie gdy będę bardziej zduszona i zgnojona, niż gdy będę mniej.
Cytat:
Czyli przed tranzycja widzialam same podobienstwa i czulam sie kobieta z teraz nie widze nic wspolnego. Czy to znaczy, ze przez ten czas kobiety sie zmienily czy moze jednek odczucia byly bledne?

Akurat znam Jeżynkę i jej historię. Dołączasz się do przemocy na niej, wmawiając jej że jej uczucia były błędne. Nienawidzę czegoś takiego. Powiedzieć ci dlaczego Jeżynka tak się czuje? Dlatego że dziewczyny ją odrzucają. Dlatego że została wyśmiana za to że przyszła do szkoły w biustonoszu. Dlatego że ludzie śmieją się z tego w jakich chodzi butach i jak się ubiera, oraz z jej zachowania. To dziewczyna z bardzo wrażliwą dusza którą skopano i na którą napluto, a ty dołączasz się do chóru krzywdzących ją osób, gdy już podłamana chce negować swoją tożsamość, próbując ja dobić jeszcze bardziej. Właśnie na tym polega ta tak zwana 'psychoterapia' zamiast leczenia transseksualizmu - na pogłębianiu dramatu zgnojonych transów i gnojenia ich dalej, aż się zabiją.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-25, 15:16   

hikaru napisał/a:

Cytat:
Czyli przed tranzycja widzialam same podobienstwa i czulam sie kobieta z teraz nie widze nic wspolnego. Czy to znaczy, ze przez ten czas kobiety sie zmienily czy moze jednak odczucia byly bledne?


Akurat znam Jeżynkę i jej historię. Dołączasz się do przemocy na niej, wmawiając jej że jej uczucia były błędne. Nienawidzę czegoś takiego. Powiedzieć ci dlaczego Jeżynka tak się czuje? Dlatego że dziewczyny ją odrzucają. Dlatego że została wyśmiana


Ona sama przyznaje, ze uczucia identyfikacji z kobietami byly bledne- wtedy je czula teraz- nie widzi juz nic wspolnego. Ja np choc mam czasami trans odczucia to jednak kiedy mam sie porownac do typowego faceta- tez nie widze nic wspolnego. I to powinno dac do myslenia ludziom, ktorzy rozwazaja tranzycje. Binarny podzial bedzie istanial bo ponad 99% ludzi jest cis. Wiec skoro jednak nie identyfikuje sie z typowymi facetami- to musze sie dwa razy zastanowic jak bede funkcjonowac po ewentualnej tranzycji. Bo moze spolecznie o wiele gorzej niz teraz a dodatkowo okalecze zdrowe cialo? Twoje postrzeganie terapii jako przemocy wynika moim zdaniem z leku przed zaglebieniem sie w siebie. Wygodniej Ci myslec o zlym spoleczenstwie, ktore zaszczuwa niz o wlasnych watpliwosciach na swoj temat.
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-25, 15:20   

Stop.
Dyskusja dyskusją, ale nie róbcie Jeżynki jej podmiotem ani argumentem.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-25, 16:30   

Uważam że patologizowanie identyfikacji z płcią przeciwną jest tak bzdurne jak patologizowanie jakiejkolwiek ludzkiej różnorodności. W wielu wypadkach odrzucenie takiej identyfikacji jest barbarzyńskim samozaprzeczeniem i patrzeniem przez palce tylko po to żeby coś się komuś podobało i spełniało czyjeś życzenia, kosztem rzeczywstości i zdrowego oglądu i oceny siebie.

Pozwolę sobie zdefiniować chorobę - choroba to coś co przeszkadza w funkcjonowaniu, a nie coś co się nie podoba społeczeństwu bo burzy czyjeś wąskie wyobrażenia. To te wyobrażenia są wynaturzeniem - lub zwykłą głupotą.

Wypraszam sobie od zaburzeń. Inność i samoświadomość tego nie jest zaburzeniem. Będę sączyć jad do upadłego.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-07-25, 17:15   

bitter napisał/a:
wendigo napisał/a:


Ok, a skąd wiesz, że starzenie się w ciele biologicznym poprzedniej płci nie byłoby tak samo traumatyczne dla tych ludzi? Bo ja uważam, że to bardzo prawdopodobne. Z resztą nawet nie trzeba być ts żeby mieć problem ze swoim zmieniającym się ciałem.


Ale tu nie chodzi o zwykle starzenie sie tylko o zmiany pod wplywem t, ktore powoduja innego rodzaju dysforie, ze czlowiek sam sie nie poznaje w lustrze. I np. sa ludzie, ktorzy chcieliby zatrzymac dzialanie t bo wizerunek jaki osiagneli juz im odpowiada a nie chca zeby zmiany nadal sie poglebialy ale operacje spowodowaly, ze nie mozna juz odstawic t. Albo odstawiaja t jesli moga bo nie chca dalszych zmian ale estrogeny szybko cofaja osiagniete rezultaty co tez nie jest pozadane. I zaczynaja sie miotac. Ogladalam kilka filmow na ten temat. Mi sie wydaje, ze wszystkie te kwestie czlowiek powinien sobie uswiadomic jeszcze przed tranzycja.

Ech... przecież my nie jesteśmy kosmitami i zmiany, które w nas zachodzą, są takimi samymi zmianami jakie zachodzą w biologicznych mężczyznach kiedy ci dorastają (a potem z czasem starzeją się). Jak jest chłopiec chłopcem, to też nie ma owłosienia, a jak dorasta to zaczyna się ono pojawiać - tak samo jak u k/m. I tak samo cis facet też może się z tym źle czuć (znam takich cis co się cali depilują na przykład...).
Jak mi piszesz: "bo wizerunek jaki osiagneli juz im odpowiada a nie chca zeby zmiany nadal sie poglebialy", no to po prostu nie wiem co mam na to odpowiedzieć - mam obraz człowieka, który chciałby mieć ciastko i zjeść ciastko. Albo osoby próbującej ze wszystkich sił powstrzymać starość - jej też odpowiada to jak teraz wygląda i chciałaby "zatrzymać zmiany" swojego ciała :P Albo jak ludzie uzależnienie od operacji plastycznych - oni też by czegoś chcieli od swojego ciała. Gdzieś tutaj trzeba wyważyć sobie zdrowy rozsądek i nadal nie uważam, że to ma coś wspólnego z płcią.

Martaa napisał/a:
Niby rozumiem ich problem, bo rozumiem czym jest TS, a mimo to nieraz w duchu sobie myślę - jak można było "zdewastować" takie piękne ciało. Nie wiem, może trans chłopaki myślą podobnie o m/kach.

Staram się nie myśleć i też Was rozumieć (i wyobrażać sobie, że też macie ciężko, np. kiedy się golę i widzę że tak na zero i żeby nie było widać, to się nawet nie da, to wtedy myślę sobie, że dziewczyny to mogą faktycznie mieć takie trudne problemy), ale ogólnie to spoko luz, czasem też tak myślę ;)

Swan napisał/a:
Jeżynka napisał/a:
"Czucie się" jest ciekawą sprawą

... i jest zupełnie czym innym niż życie w roli. Stąd myślę cały ambaras "bardziej genderfluid niż myślałem".

Ja nie wiem co Wy z tą jakąś mityczną rolą macie... Człowiek jest jaki jest, nie ma żadnej roli... Czasem ktoś się zdziwi, że nie interesuję się sportem, ale to tyle ;)

Ryu napisał/a:
Poza tym większość K/M szybko łysieje, więc te zmiany nie do końca są takie, jakie są.

Spotkałem już cisów, którzy łysieli jeszcze szybciej.

Ryu napisał/a:
A, i K/M wcale nie zmieniają się w dojrzalszych płciowo cismężczyzn pod wpływem testosteronu, zmieniają się w zmaskulinizowane osoby płci żeńskiej (hirsutyzm etc.).

Moje zmiany przypominają jednak bardziej męskie niż hirsutyzm.

Ryu napisał/a:
Ja miałem figurę modelki przed tranzycją. Wróciłem do niej, więc spoko. Zmasakrowane binderem cycki mogę sobie podnieść stanikiem, zresztą powoli odzyskują kształt. Ale miałem też przepiękny głos, którego nienawidziłem, bo zdradzał moją płeć. I tego głosu już nigdy nie odzyskam. To jest tylko głos i ten obecny w sumie też jest spoko, choć kariery w operze już nie zrobię (z tamtym bym mógł). Ale jakby to było całe ciało...? Rany. Nie wiem, jak bym to przeżył. Oraz CZY bym to przeżył.

Ok, to pojedźmy z grubej rury nawet: załóżmy, że jeden na dziesięciu pacjentów nie jest ts i będzie żałował, a drugi będzie mniej lub bardziej gq i będzie do końca życia myślał nad sobą, czy dobrze zrobił i kim właściwie jest. Z powodu tych dwóch osób pozostałe osiem ma latami przechodzić diagnozę itp. opóźniać swoje życie? Zastanawiasz się jak oni to przeżyją? Jakie to będzie miało konsekwencje dla ich późniejszego życia?

bitter napisał/a:
Zaangazowanie sie w homoseksualny zwiazek niczego za soba nie pociaga. Jesli sie okaze, ze to wlasnie to- super, jesli nie- zwiazek sie konczy i wchodzisz w zwiazek hetero.

Mylisz się. Tu nie chodzi o jakiśtam sobie związek, tu chodzi o comming out. Pociąga za sobą bardzo dużo, niektórzy też już nigdy nie spojrzą w ten sam sposób na człowieka, który raz zadeklarował homoseksualizm, a jak jeszcze do tego zrobił rewolucje w swoim życiu, to też konsekwencje pozostają na stałe.

bitter napisał/a:
Zaczynam podejrzewac, ze wlasnie to jest drugie dno Twoich wypowiedzi. Skoro ja musze ponosic konsekwencje swoich decyzji( najpierw deklarowalas jaka to byla wspaniala decyzja, teraz przyznajesz, ze zle funkcjonujesz) to dlaczegoz by inni nie mieli sie znalezc w mojej sytuacji. Niech nikt sie nad niczym nie zastanawia, nie przewiduje, nie chodzi na terapie, niech idzie bezrefleksyjnie pod noz- przyjamniej sama nie bede ze swoim nieszczesciem a za swoje nieszczescie nie bede obwiniac siebie, ze podjelam zla decyzje tylko spoleczenstwo.

Przykro mi, że nic nie zrozumiałaś z tego co pisze hikaru. Nic kompletnie.. :-(

bitter napisał/a:
Ja np choc mam czasami trans odczucia to jednak kiedy mam sie porownac do typowego faceta- tez nie widze nic wspolnego. I to powinno dac do myslenia ludziom, ktorzy rozwazaja tranzycje.

Tak, jeśli ktoś w ten sposób myśli i w ten sposób do tego podchodzi, to rzeczywiście powinno dać mu do myślenia.

Swan napisał/a:
Wypraszam sobie od zaburzeń.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Transseksualizm - pierwsze zdanie.
W ogóle F64.
(ale też przestańcie wreszcie rozumować na zasadzie: zaburzenie=coś złego)
_________________
 
 
hikaru
użytkownik


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 203
Posty: 1020
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-07-25, 17:32   

Cytat:
Twoje postrzeganie terapii jako przemocy wynika moim zdaniem z leku przed zaglebieniem sie w siebie. Wygodniej Ci myslec o zlym spoleczenstwie, ktore zaszczuwa niz o wlasnych watpliwosciach na swoj temat.

O cholera, zrobiłaś mi teraz psychoanalizę z której wyszło że mam rzekomo jakieś własne wątpliwości na temat mojej płciowości. :)

Pragnę cię poinformować że nie mam, a moja tożsamość płciowa jest do bólu banalna. Lubię takie stereotypowo kobiece rzeczy, kwiatki, kolorki, malowanie paznokci, ładne perfumy, mam miękki nadgarstek w gestykulacji i nigdy w życiu za męską rolę bym się nie zamieniła, lubię też taki seks w którym ktoś mi wkłada i nie znosiłam myśli o tym, że ja mogłabym komuś (ale nie jestem hetero). Cały problem ze mną jest nie w roli płciowej którą sobie wybrałam, a z całą resztą i z tym, że jestem trochę wymęczona psychicznie po swoich przeżyciach życiowych - ale hej, któż ma w życiu z górki? Życie zresztą jest za krótkie i tylko jedno, żeby poświęcać je hedonizmowi, albo żeby tracić je na użalanie się nad własnym ciężkim losem. Lepszym wyborem w obliczu ciężkiego losu jest zrobienie czegoś, by los swój i innych był lepszy.

Psychoterapię postrzegam jako przemoc nie bez przyczyny. Na tych terapiach na których byłam, najwięcej co usłyszałam, to zniechęcanie mnie do kroków nieodwracalnych, których podjęcie okazało się oczyszczające dla mojej psychiki i których dokonanie okazało się ogromną ulgą. W przypadku mojej bliskiej osoby, o której tutaj nie powinniśmy rozmawiać - także, psychoterapia bardziej przypominała disempowerment transseksualnej osoby niż cokolwiek co stało obok jakiegokolwiek wsparcia.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-25, 17:50   

Jak uważasz się za zaburzonego, to droga wolna. Jeżeli chcesz dzielić ludzi i osądzać, rób to, ale będziesz osądzany i odeparowany. Bez mojego udziału. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto jest bez winy.

Homoseksualizm też figurował kiedyś na liście zaburzeń. Wiktorianie uznawali za zaburzenie masturbację, seks niesankcjonowany ślubem, odstępstwa od ówczesnych roli płciowych i wiele innych "niebożych" rzeczy. Dla przykładu. To że wszyscy tak wtedy uważali, nie oznacza że mieli racje. A to że "O obrotach sfer niebieskich" było na liście ksiąg zakazanych? Listy i wykazy prawidłowości. Tyle mam w tym temacie do powiedzenia.

Jeżeli Tobie Twoja identyfikacja przeszkadza w funkcjonowaniu i potrzebujesz na to papieru i pomocy od kogoś - to jak najbardziej należy to leczyć i ta terminologia jest właściwa. Mi moja identyfikacja nie przeszkadza, a wręcz ułatwia życie. A to innym jest ze mną nie po drodze bo nie pasuję im do światopoglądu, i to tylko niektórym.
 
 
bitter
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: ona
Posty: 250
Wysłany: 2016-07-25, 19:12   

Tak jak juz pisalam- ja tu nie postuluje jakie powinny byc procedury dopuszczania do tranzycji( choc fakt- wypisanie skierowania do endokrynologa na hormony po jednej wizycie- jest dla mnie niepoważne i sprzeczne z etyka lekarska) Ja pisze, ze terapia i wnikliwa diagnostyka jest moim zdaniem w interesie osoby, ktora zamierza dokonac tranzycji, w niczyim innym bo to ona bedzie ponosila skutki ewentualnej pomylki. Ale jesli ktos uwaza, ze najlepiej naklamac diagnoscie i olac terapie i dostac hormony i sobie poobcinac co trzeba- jego sprawa.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,58 sekundy. Zapytań do SQL: 13