Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Brak poczucia bezpieczeństwa
Autor Wiadomość
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-08, 20:56   Brak poczucia bezpieczeństwa

Witajcie! Czy wy również macie problem z brakiem poczucia bezpieczeństwa? Jestem transem k/m , który od 6 miesięcy jest na terapii hormonalnej.. Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości odnośnie swojej tożsamości. Zawsze byłem osoba bardzo refleksyjną i świadomą ( przynajmniej po części ) swoich problemów natury psychologicznej. Ostatnio poznałem człowieka, który uświadomił mi( choć wcześniej też dużo o tym myślałem, lecz lęk najprawdopodobniej wyparł to z mojej świadomości), że poczucie bezpieczeństwa, którego od zawsze tak bardzo mi brakuje mam szansę dostać tylko jako kobieta. Jako trans, i trans- mężczyzna, te braki będą się raczej pogłębiać niż maleć. Czy zmiana płci tak naprawdę jest rozwiązaniem? Czy transseksualista ma w ogóle jakieś optymalne rozwiązanie swojego problemu? Co o tym myślicie? Czy tez na swojej drodze mieliście jakieś wątpliwośći? Zaznaczę, że moje wątpliwości nie dotyczą tożsamości, tylko przyszłości. Tak kruchej przyszłości..
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-08, 21:25   

Poczucie bezpieczeństwa w czym?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-08, 21:32   

W jakim sensie masz na myśli to poczucie bezpieczeństwa? bo to bardzo szeroki temat... (ale ciekawy!)
Transseksualiści są grupą społeczną, w której poziom lęku jest największy (tak mówią badania), lęk to nie jest poczucie bezpieczeństwa... ale pewnie nie o ten lęk akurat chodzi ;) (a nawet gdyby - ts się jest i decyzja o tranzycji lub nie, niczego tu nie zmieni, tylko być może właśnie tranzycja obniża poziom lęku).

Ogólnie to właśnie mężczyźni w wieku produkcyjnym są grupą najbardziej narażoną na kradzieże, ataki, pobicia, morderstwa, więc w tym sensie to tak - bycie kobietą może dawać trochę większe poczucie bezpieczeństwa ;) Ale pewnie też nie o to chodzi (No i nie można zapominać o wyjątku: gwałty - tu jak nie trudno się domyślić kobiety są jednak bardziej narażone).

Wiesz, powiem Ci coś o poczuciu bezpieczeństwa... Będąc jeszcze na dość wczesnym etapie leczenia, wracałem właśnie od lekarza prowadzącego (a miałem dalekooooo) pociągiem nocnym i to jeszcze był okres jak cała hołota jeździła po Polsce w te i we w tę do wojska. W tamtej chwili o tym nawet nie myślałem, znalazłem wolne miejsce i usiłowałem spać. Dopiero jak wróciłem do domu, uświadomiłem sobie że jechałem całą noc w pociągu pełnym pijanych mężczyzn, w przedziale z 3 innymi śpiącymi mężczyznami. Gdybym wyglądał jak kobieta, to niee wieem jak by to się odbyło... A tak nawet nie zwróciłem szczególnej uwagi na sytuację.

Ale może chodzi o to poczucie bezpieczeństwa, które niby mają kobiety, bo kobieta to ta słabsza istota, która jak sobie znajdzie faceta, to on się nią zaopiekuje, będzie zarabiał na utrzymanie itp.? No to cóż, w teorii to może i się sprawdza, ale w praktyce to niekoniecznie :P Więc moim zdaniem żadna gwarancja.
Jeśli pytasz czy się boję samotności? to tak, czasem się boję (zwłaszcza, że mam moim zdaniem trudniej, bo wolę mężczyzn, a k/m hetero mają łatwiej), i nie - nie mam na to nic pocieszającego do powiedzenia. Może tylko tyle, że swoje życie i poczucie bezpieczeństwa trzeba budować sobie w pojedynkę, jeśli zjawi się ktoś, kto będzie z nami chciał je dzielić, to super - jeśli nie, to trzeba znaleźć sobie takie zajęcia żeby samemu też być szczęśliwym :)
_________________
 
 
lexel
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 63
Posty: 716
Wysłany: 2016-01-08, 23:53   

Ja zdecydowanie uważam że będę się czuł bezpieczniej właśnie we w pełni męskiej formie: obniżone ryzyko gwałtów, kradzież z pobiciem zdarzyła mi się już w damskiej, testosteron wspomoże moją rozbudowę mięśni dzięki czemu łatwiej mi będzie się bronić. Oczywiście są różne aspekty poczucia bezpieczeństwa.
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-08, 23:55   

Ja mam poczucie bezpieczeństwa t y l k o i wyłącznie w wersji genders ;>
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-09, 00:18   

A może jednak problem nie tkwi w poczuciu fizycznego bezpieczeństwa tylko trochę w czym innym? Facet stereotypowo daje kobiecie to "silne ramię", ale kobieta też potrafi dać poczucie bezpieczeństwa. Mam na myśli zaufanie, stabilizację, ciepło i inne...

Fizycznie to mi nieraz się zdarzyło uciekać zarówno jako kobieta jak i jako facet przed potencjalnymi oprawcami (kradzież, pobicie). I również zdarzyło mi się bronić kobiety przez zgrają lasek (jako kobieta) jak i w innej sytuacji laskę przed jej własnym facetem (również jako kobieta). Z oczywistych względów facetów przed facetami nie bronię - co by nie było wiem, że mam mniej siły niż genetyczny facet. Bezpieczeństwo w obecnych czasach zależy bardziej od przypadku niż od płci.
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2016-01-09, 00:34   

Hej, o dobry temat!
Też nie wiem co do końca miał na myśli autor tematu pod hasłem bezpieczeństwa, ale "przechodzenie" na tą męską stronę, ostatnio trochę mnie przerasta i wiążę się z tym też to poczucie presji...ale żeby wrócić do wątku.
Mam myśli takie, jak chodzę czasem w piątkowy wieczór po mieście i mijam te grupy podpitych młodzieńców nabuzowanych alkoholem i testosteronem, i coraz częściej myślę (oprócz tego, że "co za debile", to że mógłbym dostać w mordę od każdego z nich, i nie miałbym szans, że nie do końca mam ochotę robić z siebie osiłka, ale jednak ten męski świat, gdzie wszyscy teraz chodzą na siłkę, i mają dużo więcej siły fizycznej niż ja, budzi moje obawy. Bo to ja muszę być silny, bo to ja będę musiał zareagować jak któryś się przyczepi do jakiejś kobiety (no chciałbym, tylko raczej by mnie zbili na kwaśne jabłko), bo to ja muszę zarabiać i się ogarnąć w życiu...bo nie będę mógł się już nikomu wypłakać w ramionach.

Widzę tych napakowanych cisów...i nijak nie odnajduję się w ich świecie. I nawet nie mam ochoty, póki co...(no ale to taka wizja złego, agresywnego, nieprzyjaznego świata). parę razy ktoś mnie zaczepił "ej ziomek...potem było "masz szluga?", ale mnie już pot oblał, bo wiedziałem, że to nie będzie jak równy z równym.
Kiedyś mnie napadła grupka romów, dzieciaki co prawda, ale jeden chyba miał jakieś narzędzie w ręku (nie wiem czy nie nóż)...chcieli mnie okraść, i jedyne co mnie uratowało to, że ściągnąłem kaptur, i wtedy wyglądałem jeszcze jak dziewczyna (miałem długie włosy) więc kurtuazyjnie jeden do drugiego powiedział: "ej to dziewczyna, weź zostaw)..teraz, kiedy wyglądam na 16 letniego podrostka, nie wiem jakby było...

No cóż, ja się nie do końca czuję bezpiecznie, szczególnie mijając grupy agresywnych młodzieńców, szczególnie wieczorami, ale jako kobieta zapewne też bym się nie czuł.

A nie mam ochoty robić z siebie twardziela na siłę...wydaje mi się, że wielu kaemów ma w sobie taką...wrażliwość? ona jest piękna na swój sposób, ale w tym świecie często wrażliwości nie można pokazywać. trzeba być twardym, zdeterminowanym, i skoncentrowanym na celu (?)
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-09, 00:58   

wendigo napisał/a:
Gdybym wyglądał jak kobieta, to niee wieem jak by to się odbyło...


Mnie seksualne zaczepki w biały dzień nie dodają poczucia bezpieczeństwa... A na wszelki wypadek może jadnak gaz pieprzowy, nóż albo krav maga, jakiś kurs samoobrony? No i unikanie ryzykownych sytuacji, przede wszystkim. Sporo moich znajomych wybiera jedno z powyższych. Chyba nikt, niezależnie od płci i postury, nie jest bezpieczny w zetknięciu z bandą dresiarzy. 1-1 to jeszcze jest jakaś szansa, ale żeby wyjść bez szwanku z ataku wielu-1 to trzeba być chyba Jamesem Bondem.
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2016-01-09, 01:08   

Tyż racja. Ale wiesz my to lubimy sobie tutaj pomarudzić i ponarzekać, jak to ciężko jest być facetem i jakimi to musimy być superbohaterami, bo społeczeństwo od nas tego wymaga. :-P
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-09, 03:16   

Misiek napisał/a:
Bo to ja muszę być silny, bo to ja będę musiał zareagować jak któryś się przyczepi do jakiejś kobiety (no chciałbym, tylko raczej by mnie zbili na kwaśne jabłko),

Yyy, w takiej sytuacji się ucieka niepostrzeżenie za róg i dzwoni na policję, a nie zgrywa bohatera :P

Ogólnie jak tak opowiadacie... ja na szczęście nigdy nie byłem w sytuacji żadnego takiego bezpośredniego zagrożenia. Ale Swan dobrze gada - UNIKAĆ - to przede wszystkim. A poza tym to nie wiem, jakiś gaz pieprzowy (ale grupy agresorów to i tak nie powstrzyma).

Natomiast to o czym Misiek jeszcze pisze - te grupki, ja akurat po korekcie poczułem się pewniej nawet takie grupki mijając, bo teraz nie zwracają na mnie uwagi, kiedyś to słyszałem: "Ej, to chłopak czy dziewczyna?"...
_________________
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-09, 03:36   

Misiek napisał/a:
ten męski świat, gdzie wszyscy teraz chodzą na siłkę, i mają dużo więcej siły fizycznej niż ja, budzi moje obawy. Bo to ja muszę być silny, bo to ja będę musiał zareagować jak któryś się przyczepi do jakiejś kobiety (no chciałbym, tylko raczej by mnie zbili na kwaśne jabłko), bo to ja muszę zarabiać i się ogarnąć w życiu...bo nie będę mógł się już nikomu wypłakać w ramionach.

Brednie, a nie męski świat ;)
Kilkakrotnie jakiś mężczyzna wypłakiwał mi się w ramionach, a iluż ja się zwierzeń nasłuchałem...
Większość mężczyzn nie chodzi na siłownię. Owszem, są silniejsi, taka biologia, ale nie aż tak bardzo.
Jeśli będziesz z kobietą, to Cię raczej nie zaatakują ani się do niej nie przyczepią, a poza tym mierz siły na zamiary.
Każdy musi zarabiać i powinien być ogarnięty w życiu.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-09, 04:06   

Misiek napisał/a:
No cóż, ja się nie do końca czuję bezpiecznie, szczególnie mijając grupy agresywnych młodzieńców, szczególnie wieczorami, ale jako kobieta zapewne też bym się nie czuł.

Ja też nie. Ale w takiej sytuacji nie można okazać strachu. Bo jak to zauważą to ich to jeszcze zachęci.
Ryu napisał/a:
Misiek napisał/a:
ten męski świat, gdzie wszyscy teraz chodzą na siłkę, i mają dużo więcej siły fizycznej niż ja, budzi moje obawy. Bo to ja muszę być silny, bo to ja będę musiał zareagować jak któryś się przyczepi do jakiejś kobiety (no chciałbym, tylko raczej by mnie zbili na kwaśne jabłko), bo to ja muszę zarabiać i się ogarnąć w życiu...bo nie będę mógł się już nikomu wypłakać w ramionach.

Brednie, a nie męski świat ;)
Kilkakrotnie jakiś mężczyzna wypłakiwał mi się w ramionach, a iluż ja się zwierzeń nasłuchałem...
Większość mężczyzn nie chodzi na siłownię. Owszem, są silniejsi, taka biologia, ale nie aż tak bardzo.

Podpisuję się pod Ryu. Poza tym "siłka" i bicepsy to nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze w głowie. A w przypadku konieczności samoobrony to nawet słaba kobieta może sobie poradzić z silniejszym mężczyzną. Po prostu nie może spanikować i musi znać podstawy samoobrony. Taki twardziel też ma czułe miejsca tak jak każdy inny człowiek. Zresztą czytałam o tym artykuł w jednej z szwajcarskich gazet na temat co powinna robić kobieta w takiej sytuacji, bo w CH też były masowe napaści na kobiety na Nowy Rok.
Swan napisał/a:
A na wszelki wypadek może jadnak gaz pieprzowy, nóż albo krav maga, jakiś kurs samoobrony? No i unikanie ryzykownych sytuacji, przede wszystkim. Sporo moich znajomych wybiera jedno z powyższych.
Nie polecam nosić noża. Bo jeżeli go użyjesz w sytuacji, gdy nie byłby proporcjonalną odpowiedzią do zagrożenia to możesz mieć poważne problemy. To samo tyczy się przeciw agresywnym zwierzętom. Nożem takie prawdopodobnie bardziej rozwścieczysz jeszcze. Gaz jest już lepszym rozwiązaniem. Ale pamiętaj, są różne ich rodzaje do różnych sytuacji.

Unikanie ryzykownych sytuacji jest dobrym podejściem. Uczyłam się jeszcze o takich dwóch zasadach bezpieczeństwa. Na wypadek zagrożenia. Pierwsza, to: "lepiej być przez chwilę tchórzem niż całą wieczność martwym" - czyli nie zgrywać bohatera i nie wdawać się w ryzykowne sytuacje. Druga, jak już musisz uciekać np na ulicy. To NIGDY nie wbiegać w klatki schodowe i inne zamknięte miejsca. Bo tam nikt nic nie usłyszy i nie zobaczy. Lepiej już wyjść na środek ulicy. Bo nawet jeżeli będzie pusta to prędzej czy później ktoś zauważy co się dzieje. Oczywiście nie chodzi o to by rzucać się na nią. To nie.

andrzej napisał/a:
A może jednak problem nie tkwi w poczuciu fizycznego bezpieczeństwa tylko trochę w czym innym? Facet stereotypowo daje kobiecie to "silne ramię", ale kobieta też potrafi dać poczucie bezpieczeństwa. Mam na myśli zaufanie, stabilizację, ciepło i inne...
Też to tak rozumiem. Ale myślę, że by móc dać to poczucie bezpieczeństwa drugiej osobie. Trzeba czuć sie dobrze w własnym ciele.
 
 
Misiek
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 342
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2016-01-09, 12:44   

jak mówiłem mnie wciąż prześladuję te stereotypy, męskich mężczyzn itp. "męskich". niby do tego nie dążę, ale np. rozmawiając już z nie agresywną grupa mężczyzn, ale po prostu w grupie, czuję ten nacisk. ale to może bardziej związane z byciem trans, niż samą męskością.

Anyway
Ryu-racja. W życiu trzeba się ogarniać ;-)

I ogółem raczej też bym szukał ucieczki, gorzej gdy ma się w towarzystwie dziewczynę na szpilkach/obcasach, która już tak szybko nie pobiegnie. chyba...że sprzeda odpowiedniego strzała w odpowiednie miejsce agresorowi:P
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-09, 14:18   

Lagertha napisał/a:
Nie polecam nosić noża. Bo jeżeli go użyjesz w sytuacji, gdy nie byłby proporcjonalną odpowiedzią do zagrożenia to możesz mieć poważne problemy. To samo tyczy się przeciw agresywnym zwierzętom. Nożem takie prawdopodobnie bardziej rozwścieczysz jeszcze. Gaz jest już lepszym rozwiązaniem. Ale pamiętaj, są różne ich rodzaje do różnych sytuacji.


Ja nie polecam nosić noża, bo to w naszym kraju wykroczenie i za sam fakt posiadania go w miejscu publicznym można mieć problemy. O użyciu wolę nawet nie myśleć. Gaz pieprzowy niby legalny ale też może narobić problemów. Wiem z autopsji, bo kiedyś zdarzyło mi się go użyć przeciwko facetowi, który się na mnie rzucił. Przyjechała policja i to mnie zatrzymano, a nie jego. Uargumentowano to faktem posiadania przeze mnie "niebezpiecznego narzędzia". Dodatkowo mi praktycznie nic nie było po całym zajściu a on miał spuchnięte pół twarzy, co wg policji działało na moją niekorzyść. No i gdzie tu sprawiedliwość? Z tego wynika, że najlepiej kogoś znokautować i zbiec zamiast wzywać policję.

Misiek napisał/a:
jak mówiłem mnie wciąż prześladuję te stereotypy, męskich mężczyzn itp. "męskich". niby do tego nie dążę, ale np. rozmawiając już z nie agresywną grupa mężczyzn, ale po prostu w grupie, czuję ten nacisk. ale to może bardziej związane z byciem trans, niż samą męskością.


To jest zakorzenione w Twojej głowie. Wywal to jakoś ;-) Jest wielu "kurdupli" którzy pewnością siebie przerastają 2-metrowych byków. Ja np. się źle nie czuję wśród grupy facetów o ile nie wiedzą że jestem K i traktują mnie jak swojego.

Polecam sztuki walki. Dodadzą pewności siebie i nauczą reagowania na atak w sposób współmierny do zagrożenia. Szczególnie wspomniana już chyba gdzieś wyżej krav maga jest dobrym wyborem.

Lagertha napisał/a:
Ale myślę, że by móc dać to poczucie bezpieczeństwa drugiej osobie. Trzeba czuć sie dobrze w własnym ciele.


100% true :->
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-09, 14:48   

Cytat:
Zresztą czytałam o tym artykuł w jednej z szwajcarskich gazet na temat co powinna robić kobieta w takiej sytuacji, bo w CH też były masowe napaści na kobiety na Nowy Rok.

Podobno w wypadku ataku jądrowego należy paść na ziemię, skulić się i zasłonić głowę. :P Czy to coś da? Nie. Ale ludzie będą czuli się trochę lepiej, myśląc, że mają jakieś szanse i wiedzą jak się zachować.

I tutaj jest niestety podobnie, taki jest sens tego artykułu, jak domniemam.

Jedyne co zrównuje szanse mężczyzny i kobiety w starciu to broń potencjalnie zabójcza - np. palna. I sytuacja prawna, w której agresor boi się zaatakować, bo wie że zostanie złapany i poniesie za to bolesną karę. W walce wręcz z silnym mężczyzną większość kobiet nie ma szans, choćby miały świetną technikę samoobrony (argument? rzuć przez siebie 100 kg worek... to dużo łatwiejsze niż walka). Tym bardziej w walce z grupą. Tym bardziej że z uwagi na poziom empatii reakcje obronne u kobiet zwykle są przyblokowane.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-09, 15:10   

nunumu napisał/a:
sytuacja prawna, w której agresor boi się zaatakować, bo wie że zostanie złapany i poniesie za to bolesną karę.


chyba, że odwróci sytuację na swoją korzyść, co wbrew pozorom nie jest trudne

nunumu napisał/a:
W walce wręcz z silnym mężczyzną większość kobiet nie ma szans, choćby miały świetną technikę samoobrony. Tym bardziej w walce z grupą.


zupełnie się nie zgadzam. W walce wręcz liczy się szybkość i technika, a nie siła. Oczywiście mając na myśli typowych drechów, a nie masywnego faceta ćwiczącego karate (jednakże nie znam przypadku, aby ktoś ćwiczący od lat sztuki walki atakował ludzi na ulicy).

nunumu napisał/a:
z uwagi na poziom empatii reakcje obronne u kobiet zwykle są przyblokowane (btw to jest powodem dla którego zawsze dostawałam mimo bycia naturalnie silniejszą niż 95% chłopców w moim wieku - tym kolesiom satysfakcję dawało że mogą bić silniejszą od siebie a ja się boję uderzyć bo wiem jaki to mogłoby mieć skutek).


:shock: moja matka została kiedyś wezwana do szkoły bo pobiłam chłopaka z klasy (zaatakował mnie pierwszy) :lol: w mojej ocenie to nie poziom empatii a wychowanie - dziewczynki są w większości domów wychowywane na nieporadne, mi natomiast od dziecka powtarzano "nigdy nie atakuj pierwsza, ale jak ktoś Cię atakuje to masz się bronić!", a jak powszechnie wiadomo "najlepszą obroną jest atak" :-P
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-09, 16:42   

Nóż nie jest bronią, możesz go mieć gdzie chcesz kiedy chcesz (poza miejscami w których specyficzny regulamin zabrania) i nikt ci nic nie zrobi za to.
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-09, 17:08   

Cytat:
w mojej ocenie to nie poziom empatii a wychowanie

Możemy się spierać, co jest źródłem tego stanu rzeczy i większego poziomu empatii u kobiet - czy geny, czy wychowanie, podejrzewam, że zajęłoby to masęstron tematu i nie doszłybyśmy do niczego nowego; ale to nie ma znaczenia skoro zgadzamy się że taka sytuacja jest... W walce skuteczna jest ta osoba której wewnętrznie nie boli krzywda zrobiona przeciwnikowi i która nie boi się go zranić.

Zresztą, twoja historia sama trochę stoi na bakier z twierdzeniem o wychowaniu jako czynniku decydującym. Chociaż na pewno ma jakiś wpływ: gdybym żyła jako cis to nigdy nie nauczyłabym się pewnych zachowań pozwalających przetrwać w towarzystwie chłopców i w konsekwencji z moją obronnością byłoby jeszcze gorzej. Fundamentów to jednak nie zmieniło.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-09, 18:17   

nunumu napisał/a:
Podobno w wypadku ataku jądrowego należy paść na ziemię, skulić się i zasłonić głowę. :P Czy to coś da? Nie. Ale ludzie będą czuli się trochę lepiej, myśląc, że mają jakieś szanse i wiedzą jak się zachować.
Wybacz, ale opowiadasz bzdury. W wypadku ataku jądrowego. Upadanie na ziemię nic nie da, bo jak błysnęło - to już dostałaś dawkę promieniowania i to najprawdopodobniej śmiertelną. Padanie na ziemię, najlepiej w jakąś szczelinę, typu np okopy albo jakiś bunkier ma na celu tylko to by nie zostać zdmuchniętą przez falę uderzeniową powstającą przez gwałtowną zmianę ciśnienia.
Natomiast idzie przeżyć atak i nie dostać śmiertelnej dawki. Wystarczy schować się w podziemnym pomieszczeniu minimum metr pod ziemią. Albo mieć nad sobą metr ściółki leśnej. I paradoksalnie atak jądrowy jest najlżejszy z ataków z grupy "ABC".

Wracając do tematu.

nunumu napisał/a:
Jedyne co zrównuje szanse mężczyzny i kobiety w starciu to broń potencjalnie zabójcza - np. palna. I sytuacja prawna, w której agresor boi się zaatakować, bo wie że zostanie złapany i poniesie za to bolesną karę. W walce wręcz z silnym mężczyzną większość kobiet nie ma szans, choćby miały świetną technikę samoobrony (argument? rzuć przez siebie 100 kg worek... to dużo łatwiejsze niż walka). Tym bardziej w walce z grupą. Tym bardziej że z uwagi na poziom empatii reakcje obronne u kobiet zwykle są przyblokowane.
Wiesz. Prawda, z grupą kilkudziesięciu, kilkunastu osób nie ma szans nawet uzbrojony po zęby komandos. Prędzej się wystrzela a oni i tak go zadepczą. W takich sytuacjach najlepiej po prostu jest uciec i wezwać pomoc i nie zgrywać bohatera. Jako martwy bohater przegrałaś.

Co do walki z silniejszym osobnikiem (nie musi być to wbrew pozorom mężczyzna). Kobieta ma szansę. Ale podstawą jest nie dać się panice. Panikować możesz już po. Jak już musisz walczyć, to działaj!!! Nie ważne czy podręcznikowo czy nie. Bo jeżeli nic nie zrobisz - napastnik zadecyduje za Ciebie. Tutaj jest dokładnie to samo co w przypadku sytuacji survivalowej. Możesz mieć najlepszy na świecie sprzęt, ale jak go nie znasz i nie umiesz się nim posłużyć to zginiesz. Poza tym broń = odpowiedzialność. Nie dziwie się, że dostęp do nie jest tak trudny.
Wiesz nie wiem jak Ty, ale ja byłam raz w sytuacji zagrożenia życia przez gościa z nożem myśliwskim który na mnie siedział i praktycznie mnie obezwładnił. Nie chcę wnikać co i jak. Ale sytuacja była niebezpieczna. A mimo to dałam radę mimo tego, że jestem dosyć słaba fizycznie. Wykorzystałam wtedy to, że znałam kilka chwytów na takie sytuacje i gość chwilę potem był tam gdzie ja wcześniej. Jakbym nic nie zrobiła to nie wiem, czy bym dziś pisała te słowa.
0ZM4 napisał/a:
Nóż nie jest bronią, możesz go mieć gdzie chcesz kiedy chcesz (poza miejscami w których specyficzny regulamin zabrania) i nikt ci nic nie zrobi za to.
Jeżeli jest noszy na widoku może za broń zostać uznany. Poza tym jest coś takiego jeszcze jak dozwolona długość ostrza. W PL z tego co pamiętam było coś około 25 cm. W Szwajcarii jest to już 12 cm - by nóż nie doszedł do serca w razie ataku nożownika.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-09, 18:36   

0ZM4 napisał/a:
Nóż nie jest bronią, możesz go mieć gdzie chcesz kiedy chcesz (poza miejscami w których specyficzny regulamin zabrania) i nikt ci nic nie zrobi za to.


art. 50a KW § 1. Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobnie niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3.000 zł.

a teraz wyobraź sobie, że ktoś Cię atakuje i dochodzi do bójki. Podjeżdża patrol policji i podczas przeszukania (do którego dochodzi praktycznie zawsze) wychodzi, że masz nóż. Delikatnie mówiąc jesteś z automatu na przegranej pozycji. Gdy zrobisz komuś krzywdę gołymi rękami zawsze można to jakoś podciągnąć pod obronę konieczną, natomiast z faktu posiadania noża się przed sądem logicznie nie wytłumaczysz.

wypowiadam się w kontekście tego tematu, który jest o bezpieczeństwie i nieprzyjemnych sytuacjach

nunumu napisał/a:
W walce skuteczna jest ta osoba której wewnętrznie nie boli krzywda zrobiona przeciwnikowi i która nie boi się go zranić.


dobrze powiedziane

nunumu napisał/a:
Zresztą, twoja historia sama trochę stoi na bakier z twierdzeniem o wychowaniu jako czynniku decydującym. Chociaż na pewno ma jakiś wpływ: gdybym żyła jako cis to nigdy nie nauczyłabym się pewnych zachowań pozwalających przetrwać w towarzystwie chłopców i w konsekwencji z moją obronnością byłoby jeszcze gorzej. Fundamentów to jednak nie zmieniło.


moja wypowiedź była w kontekście obronności, a uogólniasz ją do zasady. Uważam, że to czy dziecko się broni, czy nie jest zależne od wychowania. Są dziewczynki, które się bronią i są chłopcy, których jedyną reakcją jest płacz. Geny męskie czy damskie tu nic do tego nie mają. Po prostu statystycznie dziewczynki są wychowywane na nieporadne, a chłopcy na takich, którzy muszą sprostać każdej sytuacji. Znam wiele cis kobiet, które potrafią w razie potrzeby komuś przyłożyć. Jak również znałam paru takich chłopaków, których trzeba było bronić, bo sami potrafili tylko się skulić i czekać aż napastnikom się znudzi. Empatia empatią, w takich sytuacjach włącza się instynkt samozachowawczy, który skutecznie ową empatię zagłusza. Jedynie wpajanie dziecku, że to nie wypada, albo że niezależnie od sytuacji nie wolno robić nikomu krzywdy doprowadza do sytuacji, w których taka osoba nie potrafi się obronić i w efekcie daje sobie tą krzywdę zrobić.

Podsumowując, najważniejsze to nie bać się i racjonalnie podejść do sytuacji. Jednakże na pewno bezpieczniejsze są osoby postrzegane za cis K lub M, niż ci zwracający na siebie uwagę nieokreślonym wyglądem...

Lagertha napisał/a:
Wiesz. Prawda, z grupą kilkudziesięciu, kilkunastu osób nie ma szans nawet uzbrojony po zęby komandos. Prędzej się wystrzela a oni i tak go zadepczą. W takich sytuacjach najlepiej po prostu jest uciec i wezwać pomoc i nie zgrywać bohatera. Jako martwy bohater przegrałaś.

Co do walki z silniejszym osobnikiem (nie musi być to wbrew pozorom mężczyzna). Kobieta ma szansę. Ale podstawą jest nie dać się panice. Panikować możesz już po. Jak już musisz walczyć, to działaj!!! Nie ważne czy podręcznikowo czy nie. Bo jeżeli nic nie zrobisz - napastnik zadecyduje za Ciebie. Tutaj jest dokładnie to samo co w przypadku sytuacji survivalowej. Możesz mieć najlepszy na świecie sprzęt, ale jak go nie znasz i nie umiesz się nim posłużyć to zginiesz. Poza tym broń = odpowiedzialność. Nie dziwie się, że dostęp do nie jest tak trudny.
Wiesz nie wiem jak Ty, ale ja byłam raz w sytuacji zagrożenia życia przez gościa z nożem myśliwskim który na mnie siedział i praktycznie mnie obezwładnił. Nie chcę wnikać co i jak. Ale sytuacja była niebezpieczna. A mimo to dałam radę mimo tego, że jestem dosyć słaba fizycznie. Wykorzystałam wtedy to, że znałam kilka chwytów na takie sytuacje i gość chwilę potem był tam gdzie ja wcześniej. Jakbym nic nie zrobiła to nie wiem, czy bym dziś pisała te słowa.


Lagertha bardzo mądrze pisze. Za mną też kiedyś ćpun biegał z nożem kuchennym, bo mu się coś uroiło. Był ode mnie wyższy i dużo silniejszy i gdybym spanikowała to by mnie pewnie zarżnął i tak by się skończył mój marny żywot ;-)

Przypuszczam, że wszystkie moje nieprzyjemne sytuacje były spowodowane moim nieokreślonym wtedy wyglądem (K/M).
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-09, 20:09   

Lagertha napisał/a:
nunumu napisał/a:
Podobno w wypadku ataku jądrowego należy paść na ziemię, skulić się i zasłonić głowę. :P Czy to coś da? Nie. Ale ludzie będą czuli się trochę lepiej, myśląc, że mają jakieś szanse i wiedzą jak się zachować.
Wybacz, ale opowiadasz bzdury. W wypadku ataku jądrowego. Upadanie na ziemię nic nie da, bo jak błysnęło - to już dostałaś dawkę promieniowania i to najprawdopodobniej śmiertelną. Padanie na ziemię, najlepiej w jakąś szczelinę, typu np okopy albo jakiś bunkier ma na celu tylko to by nie zostać zdmuchniętą przez falę uderzeniową powstającą przez gwałtowną zmianę ciśnienia.
Natomiast idzie przeżyć atak i nie dostać śmiertelnej dawki. Wystarczy schować się w podziemnym pomieszczeniu minimum metr pod ziemią. Albo mieć nad sobą metr ściółki leśnej. I paradoksalnie atak jądrowy jest najlżejszy z ataków z grupy "ABC".


To niezupełnie prawda - w razie ataku jądrowego padanie na ziemię ma wszelki sens: chroni ważne części ciała, jak twarz czy ręce, przed poparzeniami oraz skaleczeniem fragmentami szkła z wybitych okien.

Trudno też powiedzieć, czy sama otrzymana dawka promieniowania będzie aż takim problemem - większość postaci choroby popromiennej nie charakteryzuje się stuprocentową śmiertelnością. W czasie II wojny światowej w Japonii odnotowano przypadek kobiety, której udało się przeżyć, choć znajdowała się tylko 500 m od miejsca upadku bomby atomowej. Oczywiście takie osoby mogą się borykać z różnymi problemami zdrowotnymi aż do końca życia.
 
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-09, 20:10   

Cytat:
Wiesz nie wiem jak Ty, ale ja byłam raz w sytuacji zagrożenia życia przez gościa z nożem myśliwskim który na mnie siedział i praktycznie mnie obezwładnił. Nie chcę wnikać co i jak. Ale sytuacja była niebezpieczna.

Nie byłam. Na szczęście, bo pewnie bym tutaj nie pisała...

Ale coś kiedyś pokazał mi kolega, swoją drogą ćwiczący Krav Magę przez wiele lat. Gdy jeszcze nie odbierał mnie jako dziewczynę, bo moja prezencja wtedy była gejowato-androgyniczna. Mianowicie - pokazał mi jak człowiek na ulicy może mnie zabić w mniej niż 2 sekundy. Za mało czasu na reakcję, myślenie, planowanie, czy stosowanie jakichkolwiek chwytów, bo byłabym już dawno ze wspomnianym tu nożem w gardle. Chcę przeżyć? Nie mogę pozwolić przeciwnikowi się do siebie nawet zbliżyć. W sytuacji w jakiej ty byłaś - można i należy robić wszystko co w naszej mocy, ale szanse mamy tylko, gdy przeciwnik zrobi błąd.

Wtedy i tak nie miałam dużych szans w ulicznym starciu, mimo, że nie byłam ani lekka ani całkiem słaba. Teraz jestem dużo słabsza fizycznie po latach HRT i wiem że bynajmniej nie mam większych.
Cytat:
Natomiast idzie przeżyć atak i nie dostać śmiertelnej dawki. Wystarczy schować się w podziemnym pomieszczeniu minimum metr pod ziemią.

Miałaś na myśli chyba siedzieć w bunkrze w momencie ataku. :P Czyli opcja dla mniej niż 1% ludzi. ;)
Cytat:
W czasie II wojny światowej w Japonii odnotowano przypadek kobiety, której udało się przeżyć, choć znajdowała się tylko 500 m od miejsca upadku bomby atomowej.

http://nuclearsecrecy.com...t=0&ff=55&zm=10
amerykańska bomba wodorowa i skala rażenia w Warszawie :P
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-09, 23:29   

andrzej napisał/a:
0ZM4 napisał/a:
Nóż nie jest bronią, możesz go mieć gdzie chcesz kiedy chcesz (poza miejscami w których specyficzny regulamin zabrania) i nikt ci nic nie zrobi za to.


art. 50a KW § 1. Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobnie niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3.000 zł.

Pogrubiłam, bo wygodnie ominąłeś. Ja zaś zacytuję ustawę o broni:
Art. 4. 1. Ilekroć w ustawie jest mowa o broni, należy przez to rozumieć:
- broń palną, w tym broń bojową, myśliwską, sportową, gazową, alarmową i sygnałową;
- broń pneumatyczną;
- miotacze gazu obezwładniającego;
4) narzędzia i urządzenia, których używanie może zagrażać życiu lub zdrowiu:
a) broń białą w postaci:
– ostrzy ukrytych w przedmiotach niemających wyglądu broni,
– kastetów i nunczaków,
– pałek posiadających zakończenie z ciężkiego i twardego materiału lub
zawierających wkładki z takiego materiału,
– pałek wykonanych z drewna lub innego ciężkiego i twardego
materiału, imitujących kij bejsbolowy,
b) broń cięciwową w postaci kusz,
c) przedmioty przeznaczone do obezwładniania osób za pomocą energii
elektrycznej.
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-09, 23:30   

Cytat:
Poza tym jest coś takiego jeszcze jak dozwolona długość ostrza. W PL z tego co pamiętam było coś około 25 cm.

Nie ma, nie było, nie jest.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-10, 00:03   

To poczucie bezpieczzeństwa o którym pisałem to właśnie ten fakt, że kobieta jest delikatna, zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał ją obronić, zaopiekować się nią. A facet? Facet tak naprawdę pozostaje sam sobie. Dobra - na tym świecie każdy jest oddany sam sobie, ale wydaje mi się, że facet zdecydowanie bardziej. Podając tutaj już całkowicie skrajne przypadki, to kobiecie nawet łatwiej zdobyć pieniądze.. Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.

A my, marni transi - tak naprawdę nigdy nie będziemy mogli równać się z genetycznymi facetami. Nie mówię tutaj nawet o fizyczności, ale np. o poczuciu, że osoba która z nami żyje zawsze może zechcieć kogoś " normalnego " . W końcu " normalność " jak i seks jest w tym życiu bardzo pożądana.

Następna sprawa to chociażby Polski szpital.. Słyszałem o historiach jak to trans trafił nieprzytomny do szpitala, lekarze/ pielęgniarki biorą się za zakładanie cewnika, a tutaj kuku.. No i śmiech na sali. Oczywiście dylemat- gdzie położyć taką osobę? Co zrobić z taką osoba? Jak leczyć taką osobę?

Oczywiście jest tego o wiele, wiele więcej..
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-10, 00:24   

Cytat:
Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.

Tak to nawet jako mężczyzna cis, a i również k/m możesz zarobić. A pewnie tak samo jak cis geje można z tego wyciągnąć nawet większe pieniądze.
Cytat:
Nie mówię tutaj nawet o fizyczności, ale np. o poczuciu, że osoba która z nami żyje zawsze może zechcieć kogoś " normalnego " .

To znajdź sobie m/k... Chyba, że ona też zechce "normalnego", albo ty nie zechcesz nienormalnej?
Cytat:
Słyszałem o historiach jak to trans trafił nieprzytomny do szpitala, lekarze/ pielęgniarki biorą się za zakładanie cewnika, a tutaj kuku.. No i śmiech na sali. Oczywiście dylemat- gdzie położyć taką osobę? Co zrobić z taką osoba? Jak leczyć taką osobę?

Cokolwiek nie wymyślą, raczej nie zrobią tak, żebyś umarł lub stracił zdrowie. Więc co za problem?

Jedyny problem gdzie cię położyć, podejrzewam, to mieliby jeżeli po zmianie danych i funkcjonowania społecznego trafisz do szpitala w ciąży. Poza tym wszystko idzie według standardowych procedur.
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-10, 00:40   

enigman napisał/a:
To poczucie bezpieczzeństwa o którym pisałem to właśnie ten fakt, że kobieta jest delikatna, zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał ją obronić, zaopiekować się nią.

Lub ją napaść i na przykład hmm co by tu ... zgwałcić, bo takie delikatne coś nawet się nie obroni przed jednym a co dopiero jak jest ich kilku. Nawet jeśli kobieta ma faceta to nie jest z nią 24h/ dobę.

enigman napisał/a:
A facet? Facet tak naprawdę pozostaje sam sobie. Dobra - na tym świecie każdy jest oddany sam sobie, ale wydaje mi się, że facet zdecydowanie bardziej.
Wiesz co? chodziłam wieczorami i nocami sama jako facet, wyglądając jak facet i nigdy nie zdarzyło się aby ktoś mnie kiedykolwiek zaczepił, jako kobieta bałabym się łazić po nocach sama.

enigman napisał/a:
Podając tutaj już całkowicie skrajne przypadki, to kobiecie nawet łatwiej zdobyć pieniądze.. Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.

Tego nawet nie skomentuję bo dostałabym ostrzeżenie od adminów.

enigman napisał/a:
A my, marni transi - tak naprawdę nigdy nie będziemy mogli równać się z genetycznymi facetami. Nie mówię tutaj nawet o fizyczności, ale np. o poczuciu, że osoba która z nami żyje zawsze może zechcieć kogoś " normalnego " . W końcu " normalność " jak i seks jest w tym życiu bardzo pożądana.
Wybacz ale moim zdaniem to co piszesz to bzdury. Zarówno pod względem fizyczności znam gościa, który ważył tyle co kogut, do tego tzw. Facet z metra cięty dostawał wciry w szkole na każdej przerwie a dziś pewnie nie bał by się stawić Pudzianowi. Co to dla ciebie normalność? Łysy chamowaty kark zapewniający swej samicy kasę ochronę i sex? No sorry ale wolałabym kochanego czułego ciepłego faceta.

enigman napisał/a:
Następna sprawa to chociażby Polski szpital.. Słyszałem o historiach jak to trans trafił nieprzytomny do szpitala, lekarze/ pielęgniarki biorą się za zakładanie cewnika, a tutaj kuku.. No i śmiech na sali. Oczywiście dylemat- gdzie położyć taką osobę? Co zrobić z taką osoba? Jak leczyć taką osobę?

Oczywiście jest tego o wiele, wiele więcej..
Na to nic nie poradzisz jeśli kogoś śmieszy czyjeś ciało. Ale to tylko dowód na brak wiedzy, i ludzkich uczuć.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-10, 01:03   

0ZM4 napisał/a:
andrzej napisał/a:
0ZM4 napisał/a:
Nóż nie jest bronią, możesz go mieć gdzie chcesz kiedy chcesz (poza miejscami w których specyficzny regulamin zabrania) i nikt ci nic nie zrobi za to.


art. 50a KW § 1. Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobnie niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3.000 zł.

Pogrubiłam, bo wygodnie ominąłeś. Ja zaś zacytuję ustawę o broni:
Art. 4. 1. Ilekroć w ustawie jest mowa o broni, należy przez to rozumieć:
- broń palną, w tym broń bojową, myśliwską, sportową, gazową, alarmową i sygnałową;
- broń pneumatyczną;
- miotacze gazu obezwładniającego;
4) narzędzia i urządzenia, których używanie może zagrażać życiu lub zdrowiu:
a) broń białą w postaci:
– ostrzy ukrytych w przedmiotach niemających wyglądu broni,
– kastetów i nunczaków,
– pałek posiadających zakończenie z ciężkiego i twardego materiału lub
zawierających wkładki z takiego materiału,
– pałek wykonanych z drewna lub innego ciężkiego i twardego
materiału, imitujących kij bejsbolowy,
b) broń cięciwową w postaci kusz,
c) przedmioty przeznaczone do obezwładniania osób za pomocą energii
elektrycznej.


ja piszę o niebezpiecznych przedmiotach cytując artykuł z kodeksu wykroczeń, a Ty wyjeżdżasz o broni na podstawie ustawy o broni... uwierz, że nie tylko przez posiadanie broni można sobie narobić problemów. Tak samo jak nie musisz doprowadzić do poważnego uszczerbku na zdrowiu, żeby Cię skazali np. za napaść. Wystarczy samo narażenie kogoś na takowy uszczerbek (przykład: art. 158 KK).

andrzej napisał/a:
a teraz wyobraź sobie, że ktoś Cię atakuje i dochodzi do bójki. Podjeżdża patrol policji i podczas przeszukania (do którego dochodzi praktycznie zawsze) wychodzi, że masz nóż. Delikatnie mówiąc jesteś z automatu na przegranej pozycji. Gdy zrobisz komuś krzywdę gołymi rękami zawsze można to jakoś podciągnąć pod obronę konieczną, natomiast z faktu posiadania noża się przed sądem logicznie nie wytłumaczysz.


i niczego nie ominąłem. Przeczytałaś powyższe ze zrozumieniem?

enigman napisał/a:
To poczucie bezpieczzeństwa o którym pisałem to właśnie ten fakt, że kobieta jest delikatna, zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał ją obronić, zaopiekować się nią. A facet? Facet tak naprawdę pozostaje sam sobie. Dobra - na tym świecie każdy jest oddany sam sobie, ale wydaje mi się, że facet zdecydowanie bardziej. Podając tutaj już całkowicie skrajne przypadki, to kobiecie nawet łatwiej zdobyć pieniądze.. Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.


mnie moja dziewczyna, która jest mała i drobna nieraz już broniła przed idiotami nabuzowanymi testosteronem i chcącymi się wyżyć na "chudym małolacie" (bo ludzie mylą mnie z chłopaczkiem - licealistą), zresztą niejedna kobieta już mnie broniła :-P

kobieta delikatna... śmiem twierdzić, że w obecnych czasach to już stereotyp. Przynajmniej wśród kobiet nie hetero.

czy kobiecie łatwiej zarobić? no nie wiem... jest wiele zawodów do których kobiety nie wezmą. A z tą "kobietą do towarzystwa" to też różnie bywa i wszyscy wiedzą, co mam na myśli...

Gabi napisał/a:
Lub ją napaść i na przykład hmm co by tu ... zgwałcić, bo takie delikatne coś nawet się nie obroni przed jednym a co dopiero jak jest ich kilku. Nawet jeśli kobieta ma faceta to nie jest z nią 24h/ dobę.


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Gabi napisał/a:
Wiesz co? chodziłam wieczorami i nocami sama jako facet, wyglądając jak facet i nigdy nie zdarzyło się aby ktoś mnie kiedykolwiek zaczepił, jako kobieta bałabym się łazić po nocach sama.


a ja częściej obrywam jako młokos (M) niż jako dojrzała kobieta

enigman napisał/a:
A my, marni transi - tak naprawdę nigdy nie będziemy mogli równać się z genetycznymi facetami. Nie mówię tutaj nawet o fizyczności, ale np. o poczuciu, że osoba która z nami żyje zawsze może zechcieć kogoś " normalnego " . W końcu " normalność " jak i seks jest w tym życiu bardzo pożądana.


W klasycznym wzorcu życia może i owszem, ale nie zapominaj, że są ludzie, którzy nie lubią standardów i nudy, a taki trans może im zagwarantować ciekawe życie, którego tak pożądają ;-)

zagadka: skąd się biorą zdrady w 90% związków? odp: z nudy i rutyny

a z transem nigdy nie będzie nudno :-P

nunumu napisał/a:
To znajdź sobie m/k... Chyba, że ona też zechce "normalnego", albo ty nie zechcesz nienormalnej?


nie trzeba do tego m/k, mało kobiet bi na tym świecie? :-P

Gabi napisał/a:
Co to dla ciebie normalność? Łysy chamowaty kark zapewniający swej samicy kasę ochronę i sex? No sorry ale wolałabym kochanego czułego ciepłego faceta.


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: olaboga jakie refleksje haha :mrgreen:

kolejny etap obalania stereotypów - delikatni i kochający faceci bardzo pożądani. Niezaprzeczalny fakt w obecnych czasach. I najlepiej jeszcze jakby zajmowali się dziećmi, żeby kobieta mogła robić karierę :mrgreen:

enigman napisał/a:
Następna sprawa to chociażby Polski szpital.. Słyszałem o historiach jak to trans trafił nieprzytomny do szpitala, lekarze/ pielęgniarki biorą się za zakładanie cewnika, a tutaj kuku.. No i śmiech na sali. Oczywiście dylemat- gdzie położyć taką osobę? Co zrobić z taką osoba? Jak leczyć taką osobę?


no to fakt, ale i nie Twój problem. Najwyżej dadzą Ci salę indywidualną :-D a jak leczyć dobry lekarz będzie wiedział niezależnie od tego do czego zamontuje cewnik ;-)

enigman strasznie negatywnie się nastawiasz do życia jako facet. Zupełnie niepotrzebnie ;-)
 
 
md
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Posty: 14
Wysłany: 2016-01-10, 01:39   

bylam kiedys okradziona na ulicy w bialy dzien, przez dwie osoby, jedna z nich trzymala cos na ksztalt malego noza w reku, nie widzialam dobre bo zasłaniała rekawem, szczesliwie wyszlam calo z tego. polecam miec cos przy sobie np. gaz. Nigdy nie wiadomo, co i gdzie moze sie wydarzyc. Inną sprawa jest poczucie bezpieczenstwa, które daje nam druga osoba. Ja jestem jakby druga stroną, moj partner jest m/k , w trakcie leczenia i tez mam poczucie że tracę własnie to męskie ramie ktore do tej pory miałam, bo staje sie bardziej wrazliwy niz był do tej pory. Ale i tak najwieksze poczucie bezpieczeństwa i wsparcie daje nam osoba , ktora nas kocha i kiedy wiemy ze jakby nie było, dobrze czy źle to zawsze bedzie z nami, ze mozna na nia liczyc. Nie wazne czy jestesmy, trans czy cis tu chodzi o uczucia i o zaufanie do siebie.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-10, 05:22   

enigman napisał/a:
A facet? Facet tak naprawdę pozostaje sam sobie. Dobra - na tym świecie każdy jest oddany sam sobie, ale wydaje mi się, że facet zdecydowanie bardziej.

Ok, tak, masz rację - kobiety mają odrobinkę łatwiejsze życie - też tak myślę. Ale tylko odrobinkę ;)

enigman napisał/a:
Podając tutaj już całkowicie skrajne przypadki, to kobiecie nawet łatwiej zdobyć pieniądze.. Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.

Też racja.

enigman napisał/a:
A my, marni transi - tak naprawdę nigdy nie będziemy mogli równać się z genetycznymi facetami. Nie mówię tutaj nawet o fizyczności, ale np. o poczuciu, że osoba która z nami żyje zawsze może zechcieć kogoś " normalnego " . W końcu " normalność " jak i seks jest w tym życiu bardzo pożądana.

Szczerze powiedziawszy to i mój główny problem, którego jeszcze nie przepracowałem :P ale powiem Ci co mnie mówią: chodzi o to, że osoba która Cię kocha, chce być z Tobą, właśnie Tobą i nie patrzy w tych kategoriach. Z resztą nawet tu na forum pisała jedna partnerka że też ma poczucie, że jej facet (k/m) może znaleźć lepszą. Więc ogólnie to od takiego poczucia nie są wolni chyba nawet ci "normalni" ;)

enigman napisał/a:
Następna sprawa to chociażby Polski szpital.. Słyszałem o historiach jak to trans trafił nieprzytomny do szpitala, lekarze/ pielęgniarki biorą się za zakładanie cewnika, a tutaj kuku.. No i śmiech na sali. Oczywiście dylemat- gdzie położyć taką osobę? Co zrobić z taką osoba? Jak leczyć taką osobę?

A to już chyba tylko taka zmyślona historyjka z tym cewnikiem ;) Tam włożą, gdzie znajdą cewkę moczową ;) A osobę tam położą, co ma w papierach. A co do leczenia to masz trochę racji - ale to nie TS mają problem, tylko ci pomiędzy raczej...

nunumu napisał/a:
Cytat:
Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.

Tak to nawet jako mężczyzna cis, a i również k/m możesz zarobić. A pewnie tak samo jak cis geje można z tego wyciągnąć nawet większe pieniądze.

Nie zgodzę się. Na facetów nie ma takiego popytu jak na kobiety (zwłaszcza na facetów hetero). Nie mówię, że się w ogóle nie da - to nie byłaby prawda, ale jednak kobiety mają w tej branży o wiele większe szanse. To widać choćby na erotycznych czatach - przecież gdyby się któraś kobieta zaoferowała za darmo to by się pozabijali bez względu na to jak wygląda ;) wszędzie tylko faceci szukają kobiety na jedną noc, odwrotnie jeszcze nie spotkałem (co nie znaczy, że nie ma, są też oczywiście ale no mówię tu o częstotliwości występowania).
_________________
 
 
Belial
użytkownik
Chaos


Preferowany zaimek: on
Punktów: 3
Posty: 965
Wysłany: 2016-01-10, 10:04   

Jako kobieta chodzaca nocami po Warszawie (nawet w okolicach Centralnego) czuje sie bezpiecznie. Fakt, grupki dresikow spotkane na ulicy troche niepewnosci wprowadzaja. Nie ufam tez osobom pijanym.

Jak mowil moj trener judo (z Pragi). Widzisz podejrzana grupke to przechodzisz na druga strone ulicy.
_________________
Male inside, human outside.
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-10, 11:28   

Belial napisał/a:
Jako kobieta chodzaca nocami po Warszawie (nawet w okolicach Centralnego) czuje sie bezpiecznie. Fakt, grupki dresikow spotkane na ulicy troche niepewnosci wprowadzaja. Nie ufam tez osobom pijanym.

Jak mowil moj trener judo (z Pragi). Widzisz podejrzana grupke to przechodzisz na druga strone ulicy.

Widać, kto mieszka po dobrej stronie wisły :c
 
 
Belial
użytkownik
Chaos


Preferowany zaimek: on
Punktów: 3
Posty: 965
Wysłany: 2016-01-10, 13:29   

Wg jakichs statystyk (nie wiem jaka byla metodologia) moja dzielnica jest jedna z najniebezpieczniejszych (a np. Wesola najmniej).
_________________
Male inside, human outside.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-10, 15:42   

Cytat:
enigman strasznie negatywnie się nastawiasz do życia jako facet. Zupełnie niepotrzebnie ;-)
Nie nastawiam się negatywnie, bo facetem czuję się od kiedy pamiętam, tylko boję się życia jako trans.

wendigo napisał/a:
Następna sprawa to chociażby Polski szpital.. Słyszałem o historiach jak to trans trafił nieprzytomny do szpitala, lekarze/ pielęgniarki biorą się za zakładanie cewnika, a tutaj kuku.. No i śmiech na sali. Oczywiście dylemat- gdzie położyć taką osobę? Co zrobić z taką osoba? Jak leczyć taką osobę?

A to już chyba tylko taka zmyślona historyjka z tym cewnikiem ;) Tam włożą, gdzie znajdą cewkę moczową ;) A osobę tam położą, co ma w papierach. A co do leczenia to masz trochę racji - ale to nie TS mają problem, tylko ci pomiędzy raczej..


Nie zmyślona. Opowiadała mi o tym bardzo bliska i zaufana osoba.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-10, 16:46   

enigman napisał/a:
A my, marni transi - tak naprawdę nigdy nie będziemy mogli równać się z genetycznymi facetami. Nie mówię tutaj nawet o fizyczności, ale np. o poczuciu, że osoba która z nami żyje zawsze może zechcieć kogoś " normalnego " .
To się tyczy też nas. Też jest mi ciężko, że nie jestem "normalną" dziewczyną.
enigman napisał/a:
Następna sprawa to chociażby Polski szpital..
To nie tylko w Polsce tak jest. Nie jest to przyjemne. Ale jak już ktoś pisał. Nie wyślą Cię na tamten świat.
wendigo napisał/a:
enigman napisał/a:
A facet? Facet tak naprawdę pozostaje sam sobie. Dobra - na tym świecie każdy jest oddany sam sobie, ale wydaje mi się, że facet zdecydowanie bardziej.

Ok, tak, masz rację - kobiety mają odrobinkę łatwiejsze życie - też tak myślę. Ale tylko odrobinkę ;)
Zawsze słyszałam odwrotnie. Wiele kobiet mówiło mi, że to mężczyźni mają łatwiejsze życie, a kobiety mają trudniej, ale za to życie kobiet jest ciekawsze.
wendigo napisał/a:
enigman napisał/a:
Podając tutaj już całkowicie skrajne przypadki, to kobiecie nawet łatwiej zdobyć pieniądze.. Po stokroć widzę kupę ogłoszeń, gdzie faceci chcą płacić kobiecie chociażby za towarzystwo.

Też racja.
Jak sami zauważacie to skrajne przypadki. Tylko, czy takie zarabianie daje poczucie bezpieczeństwa? A co z kobietami, które nie chcą robić takiej "kariery"? Wtedy nagle się okazuje, że wcale nie jest łatwiej. A MK mają jeszcze ciężej, zwłaszcza jak nie mają najlepszego passingu. Choć z doświadczenia wiem, że nawet mając passing to dla większości i tak będzie się co najwyżej "ciekawym zjawiskiem" - mało kto będzie brać taką osobę na poważnie i to niezależnie od tego co się sobą prezentuje. Uprzedzenia są silniejsze.
md napisał/a:
polecam miec cos przy sobie np. gaz. Nigdy nie wiadomo, co i gdzie moze sie wydarzyc.
Prawda, lepiej mieć, ale nie każdy ma. Poza tym nie wystarczy "mieć" trzeba umieć go użyć, mieć odpowiedni do danych warunków bo są różne jego typy. Każdy ma swoje wady i zalety. I kolejna ważna rzecz, to mieć go pod ręką. Najlepiej mieć jakieś miejsce, gdzie jest łatwo dostępny. Bo wrzucenie do torebki nie zapewnia łatwego dostępu - bo w torebce czasem trzeba się naszukać by coś znaleźć. A w takich sytuacjach liczy się czas.
md napisał/a:
Inną sprawa jest poczucie bezpieczenstwa, które daje nam druga osoba.
Prawda. We dwie osoby albo i w większej grupie poczucie bezpieczeństwa wzrasta. Ale jak ktoś jest sam/a i nie ma tej drugiej osoby... To nie jest łatwo, gdziekolwiek będąc wiedzieć, że ma się "tylko siebie" i jest sie zdaną na siebie i w razie czego nie będzie pomocy. Ale da się i nie trzeba być do tego "facetem" by dać radę.
Arisu napisał/a:
Moja znajoma (też TS) nosi że sobą pistolet gazowy, ale to moim zdaniem lekka przesada bo można narobic sobie problemów :P
Moim zdaniem przesadzacie. Naprawdę. Ja też się staram nie chodzić w nocy po ulicy, ale bez przesady. A ta Twoja znajoma umie z niego celnie strzelać? Wiesz, pytam dlatego że nie wystarczy mieć broń. Broń, gaz i inne bajery same się nie użyją. Trzeba jeszcze wiedzieć kiedy jej użyć i umieć to zrobić. Mam coraz większe odczucie, że wszyscy się nakręcają strasznie na to, jak to jest niebezpiecznie i pokładają w środkach obronnych jakieś wielkie nadzieje. A to nie jest takie proste.
Powiem coś odnośnie "trafiania" w cel. By nie było, że mówię bez pokrycia. Wiecie na pewno ile to jest 25 m - nie jest to dużo. Na strzelnicy z broni krótkiej na spokojnie raczej trafi każdy. Jak sie zdenerwuje to już zaczyna się nie trafiać - a przecież nic się nie dzieje. Nikt nas nie atakuje i jesteśmy w bezpiecznej sytuacji. A w sytuacji stresowej, szczerze mówiąc wątpię, by udało się to osobie zagrożonej i niedoświadczonej. Co dodatkowo jeszcze tylko zaostrza sytuację. A nawet z 1 m idzie spudłować, zwłaszcza jak się spanikuje i się trzęsą ręce.

Ja sama nic nie noszę. Żadnych noży, pałek i gazów. Choć rozważam ostatnio by się w gaz obronny zaopatrzyć. A przede wszystkim unikam niebezpiecznych sytuacji i dbam o własne bezpieczeństwo. Nawet jak przechodzę przez ulicę. Tak samo nie biegam przez ulice by dogonić odjeżdżający autobus - trudno najwyżej pojadę następnym.
Belial napisał/a:
Jak mowil moj trener judo (z Pragi). Widzisz podejrzana grupke to przechodzisz na druga stronę ulicy.
Właśnie. Może nie od razu w ostatnim momencie, bo się zorientują. Ale najważniejsze jest zachowanie spokoju i nie dać sie sprowokować przez nich ani nie stwarzać sytuacji, gdzie by sie oni mogli poczuć "zachęceni". Przez stwarzanie sytuacji mam na myśli ubiór - mimo wszystko ale zbyt kuse ubranie może sprowokować i to nie zależnie od miejsca na świecie. Nie można od tak wpadać w panikę i uciekać jak się nic nie dzieje, na sam widok, przyspieszać kroku. Trzeba zachowywać się normalnie. Wewnątrz można umierać z strachy, ale nie wolno im tego okazać. To samo tyczy się zaczepek słownych. Lepiej zignorować i nie odpowiadać, a już na pewno nie wdawać się w dyskusję i nie zatrzymywać. Tyczy się to zwłaszcza osób, lubiących komuś dogadać i odpyskować. Takie coś może się źle skończyć.
enigman napisał/a:
Cytat:
enigman strasznie negatywnie się nastawiasz do życia jako facet. Zupełnie niepotrzebnie ;-)
Nie nastawiam się negatywnie, bo facetem czuję się od kiedy pamiętam, tylko boję się życia jako trans.
Z takim nastawieniem to będziesz żyć w ciągłym lęku. Nie warto. Zresztą odwaga nie polega na "braku strachu". Odwaga polega na tym, by mimo strachu coś zrobić. Ci którzy się nie boją są albo głupi albo mają poważne problemy psychiczne. Taka prawda.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-11, 05:47   

Lagertha napisał/a:

wendigo napisał/a:
enigman napisał/a:
A facet? Facet tak naprawdę pozostaje sam sobie. Dobra - na tym świecie każdy jest oddany sam sobie, ale wydaje mi się, że facet zdecydowanie bardziej.

Ok, tak, masz rację - kobiety mają odrobinkę łatwiejsze życie - też tak myślę. Ale tylko odrobinkę ;)
Zawsze słyszałam odwrotnie. Wiele kobiet mówiło mi, że to mężczyźni mają łatwiejsze życie, a kobiety mają trudniej, ale za to życie kobiet jest ciekawsze.

Kiedyś też tak uważałem ;) Dziś myślę, że mogę mówić bardziej obiektywnie... a może nie? Nie wiem, nie wiem czy w czymś takim będziemy kiedykolwiek całkiem obiektywni ;) Ale myślę, że kobiety jednak mają odrobinkę łatwiej (tak reasumując, bo wiadomo że są różne dziedziny gdzie różnie to bywa).

Lagertha napisał/a:
Tylko, czy takie zarabianie daje poczucie bezpieczeństwa? A co z kobietami, które nie chcą robić takiej "kariery"?

Nie o to chodzi czy daje i czy się chce tak zarabiać czy nie, chodzi o możliwość. Jak się kobieta ogłosi np. na czacie, to zaraz znajdzie klienta. Jak się ogłosi facet (że szuka klientki), to może nie znaleźć wcale :P

Lagertha napisał/a:
Mam coraz większe odczucie, że wszyscy się nakręcają strasznie na to, jak to jest niebezpiecznie i pokładają w środkach obronnych jakieś wielkie nadzieje.

No ale to akurat dobrze (nawet gdyby to miało niewiele mieć wspólnego z rzeczywistością) - mieć nadzieję, to czuć się pewniej. Chociaż tyle.

Jak zacząłem jeździć do lekarza tymi nocnymi pociągami przez pół Polski to zacząłem nosić gaz pieprzowy. Jak się wyprowadziłem z Polski, przestałem, bo tu czułem się zawsze bezpiecznie (aczkolwiek wcześniej nie mieszkałem w mieście), może znów zacznę... (ale raczej jednak nie, bo jak widzę jest tu dość drogi, a z PL nie mogę sobie przywieźć, z tego co wiem tutaj musi na gazie być napisane że jest do obrony przed zwierzętami - taki przepis, do czego zostanie użyty to już inna sprawa ale pisać musi że na zwierzęta :P ).
_________________
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-01-11, 12:19   

wendigo napisał/a:
Ale myślę, że kobiety jednak mają odrobinkę łatwiej (tak reasumując, bo wiadomo że są różne dziedziny gdzie różnie to bywa).


Wydaje mi się, że to od człowieka zależy. Są kobiety, które, eufemistycznie rzecz ujmując, potrafią każdą okoliczność przekuć na swoją korzyść, a są takie, które mają pewne zasady. To samo tyczy się mężczyzn.
Ja niezależnie od tego, czy przejdę tranzycję czy spróbuję sobie ułożyć życie w ciele kobiety, nie wyobrażam sobie, żebym był od kogoś zależny finansowo. Nie znajdę sobie bogatego męża/żony/sponsora płci dowolnej, zeby leżeć i pachnieć, bo nie czułbym się z tym dobrze. Nie mówiąc o nierządzie...
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-11, 14:25   

Armand napisał/a:
wendigo napisał/a:
Ale myślę, że kobiety jednak mają odrobinkę łatwiej (tak reasumując, bo wiadomo że są różne dziedziny gdzie różnie to bywa).


Wydaje mi się, że to od człowieka zależy. Są kobiety, które, eufemistycznie rzecz ujmując, potrafią każdą okoliczność przekuć na swoją korzyść, a są takie, które mają pewne zasady. To samo tyczy się mężczyzn.
Ja niezależnie od tego, czy przejdę tranzycję czy spróbuję sobie ułożyć życie w ciele kobiety, nie wyobrażam sobie, żebym był od kogoś zależny finansowo. Nie znajdę sobie bogatego męża/żony/sponsora płci dowolnej, zeby leżeć i pachnieć, bo nie czułbym się z tym dobrze. Nie mówiąc o nierządzie...


Mądre słowa.

Po pradze najlepiej chodzić w kapturze i poruszać się jak cień. No i przede wszystkim nie patrzeć nikomu w oczy. Też jestem dzieckiem pragi i całe dotychczasowe życie funkcjonuję po prawej stronie wisły, a wszystkie niebezpieczne sytuacje zdarzyły mi się poza granicami wawy :-| a nie na tej zniesławionej pradze

Lagertha napisał/a:
Arisu napisał/a:
Moja znajoma (też TS) nosi że sobą pistolet gazowy, ale to moim zdaniem lekka przesada bo można narobic sobie problemów :P
Moim zdaniem przesadzacie. Naprawdę. Ja też się staram nie chodzić w nocy po ulicy, ale bez przesady. A ta Twoja znajoma umie z niego celnie strzelać? Wiesz, pytam dlatego że nie wystarczy mieć broń. Broń, gaz i inne bajery same się nie użyją. Trzeba jeszcze wiedzieć kiedy jej użyć i umieć to zrobić. Mam coraz większe odczucie, że wszyscy się nakręcają strasznie na to, jak to jest niebezpiecznie i pokładają w środkach obronnych jakieś wielkie nadzieje. A to nie jest takie proste.


pistolet gazowy, który można kupić w PL bez zezwoleń to zwykły miotacz gazu, który z wyglądu imituje pistolet. Zasięg ma zwykle taki sam jak gaz z puszki. Niech ta znajoma wyobrazi sobie, że trafia na napastnika, który posiada prawdziwą broń... Wyjmuje swój pistolecik, z nadzieją, że go przestraszy i dostaje z tej okazji kulkę, bo napastnik myślał, że sam takową oberwie i strzelił pierwszy. Efekt odwrotny od oczekiwanego.

Co do tego czy K czy M mają lepiej... Chyba zależy czego kto od życia oczekuje i co go interesuje. Ja np. jako fizycznie K miałam okropne problemy ze znalezieniem satysfakcjonującej pracy, bo pasjonowałam się mechaniką ale kobiety nikt na stanowisku mechanika nie zatrudni bo "co baba może wiedzieć o samochodach" :evil: i nikogo to nie obchodziło, że jestem po szkole samochodowej i że sama sobie zrobiłam remont silnika i parę swapów. Nie bo jestem kobietą i koniec.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-11, 19:16   

andrzej napisał/a:
Co do tego czy K czy M mają lepiej... Chyba zależy czego kto od życia oczekuje i co go interesuje. Ja np. jako fizycznie K miałam okropne problemy ze znalezieniem satysfakcjonującej pracy, bo pasjonowałam się mechaniką ale kobiety nikt na stanowisku mechanika nie zatrudni bo "co baba może wiedzieć o samochodach" :evil: i nikogo to nie obchodziło, że jestem po szkole samochodowej i że sama sobie zrobiłam remont silnika i parę swapów. Nie bo jestem kobietą i koniec.
Takie stereotypy są okropne i beznadziejne. A generalnie kobieta może się w wielu takich " męskich " sprawach okazać o wiele lepsza niż facet. Tak samo jest ze wzrostem - jak mały, to się nie obroni i nie wpierdoli nikomu. Też obalone, choć masa akurat ma znaczenie.

Jeszcze co do poczucie bezpieczeństwa. Dajmy tutaj przykład filmu " Nie czas na łzy " . Ktoś z braku akceptacji może mieć ochotę sobie nas po prostu pogwałcić, powyżywać się itp. W końcu ilu homofobów żyje wokół nas. A zawsze ktoś komuś przekaże, że jesteśmy trans, plotka pójdzie dalej i może być ciekawie. Wiem, że może piszę już paranoicznie, ale takie sytuacje się zdarzają.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-11, 20:14   

enigman napisał/a:
Ktoś z braku akceptacji może mieć ochotę sobie nas po prostu pogwałcić, powyżywać się itp. W końcu ilu homofobów żyje wokół nas. A zawsze ktoś komuś przekaże, że jesteśmy trans, plotka pójdzie dalej i może być ciekawie. Wiem, że może piszę już paranoicznie, ale takie sytuacje się zdarzają.


moim zdaniem nie piszesz paranoicznie. W moim otoczeniu był jeden gej, który ukrywał swoją orientację przed ludźmi ale jakoś się wydało i nie miał przyjemnie później. Został nawet któregoś dnia pobity.

Dlatego ja właśnie robię reset znajomych. Starych nie będzie a nowi się pojawią po ewentualnych zmianach :-P Nie będzie miał kto przekazać.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-11, 21:45   

enigman napisał/a:
Dajmy tutaj przykład filmu " Nie czas na łzy " . Ktoś z braku akceptacji może mieć ochotę sobie nas po prostu pogwałcić, powyżywać się itp. W końcu ilu homofobów żyje wokół nas.


Bohater tego filmu:
-ukradł auto,
-wdawał się w bójki w barach,
-obracał się takim trochę szemranym towarzystwie, w którym faceci bywali agresywni, a popularne były nie do końca legalne rozrywki jak ściganie się samochodem po drodze publicznej,
-zaangażował się w związek z dziewczyną, w którym był seks, nie wspominając jej, że właściwie to biologicznie jest innej płci.

To wszystko nie brzmi jak zachowanie kogoś, kto się trochę zastanawia i dba o własne bezpieczeństwo.

enigman napisał/a:
A zawsze ktoś komuś przekaże, że jesteśmy trans, plotka pójdzie dalej i może być ciekawie. Wiem, że może piszę już paranoicznie, ale takie sytuacje się zdarzają.


To osobista decyzja każdego, ale wiesz - jak wszyscy wiedzą, że jesteś trans, to nie ma się co wydać. Mam też wrażenie, że jak się trzyma coś w tajemnicy, to ludzie mogą zacząć z góry myśleć, że to coś złego - bo inaczej by nie było potrzeby ukrywania czegoś.

I wracając do akapitu powyżej - jasne, nie należy ignorować, że prawdziwe wydarzenia będące podstawą filmu miały miejsce na początku lat 90.tych, czyli epokę temu - ale pewnie wszyscy z otoczenia głównego bohatera się zrobili tacy wkurzeni, bo poczuli, że ktoś ich okłamywał.
 
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-12, 09:50   

enigman napisał/a:
Dajmy tutaj przykład filmu " Nie czas na łzy " . Ktoś z braku akceptacji może mieć ochotę sobie nas po prostu pogwałcić, powyżywać się itp. W końcu ilu homofobów żyje wokół nas. A zawsze ktoś komuś przekaże, że jesteśmy trans, plotka pójdzie dalej i może być ciekawie. Wiem, że może piszę już paranoicznie, ale takie sytuacje się zdarzają.

Najczęściej wtedy, kiedy ktoś traktuje swoją transseksualność jako sekret i słaby punkt. Im bardziej ktoś jest częścią społeczności, im bardziej staje się "naszym transem", tym mniejsze ryzyko ataku. Dlatego bardziej opłaca się mieć dużo sojuszników, którzy wiedzą i nic sobie z tego nie robią, niż zero przyjaciół i tajemnicę. I tak jak już wcześniej wspomniano - to poczucie bycia oszukanym zadecydowało w przypadku Brandona.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-12, 12:36   

andrzej napisał/a:
Dlatego ja właśnie robię reset znajomych. Starych nie będzie a nowi się pojawią po ewentualnych zmianach :-P Nie będzie miał kto przekazać.
Zawsze może jakoś wyjść. Świat jest mały. Sam się o tym przekonałem..
Ryu napisał/a:
Najczęściej wtedy, kiedy ktoś traktuje swoją transseksualność jako sekret i słaby punkt. Im bardziej ktoś jest częścią społeczności, im bardziej staje się "naszym transem", tym mniejsze ryzyko ataku. Dlatego bardziej opłaca się mieć dużo sojuszników, którzy wiedzą i nic sobie z tego nie robią, niż zero przyjaciół i tajemnicę. I tak jak już wcześniej wspomniano - to poczucie bycia oszukanym zadecydowało w przypadku Brandona.
A więc zacząć nowe życie jako świadomy trans? Wtedy każdy traktuje Cię jako trans, a nie normalnego faceta. Ja chciałbym zacząć wszystko normalnie - tak jak być powinno. Nie lubię się obnosić ze swoim transseksualizmem.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-12, 13:58   

kicur napisał/a:
To osobista decyzja każdego, ale wiesz - jak wszyscy wiedzą, że jesteś trans, to nie ma się co wydać. Mam też wrażenie, że jak się trzyma coś w tajemnicy, to ludzie mogą zacząć z góry myśleć, że to coś złego - bo inaczej by nie było potrzeby ukrywania czegoś.

I wracając do akapitu powyżej - jasne, nie należy ignorować, że prawdziwe wydarzenia będące podstawą filmu miały miejsce na początku lat 90.tych, czyli epokę temu - ale pewnie wszyscy z otoczenia głównego bohatera się zrobili tacy wkurzeni, bo poczuli, że ktoś ich okłamywał.


Zazdroszczę Ci optymizmu. Chociaż w sumie jeszcze 7 lat temu też taki miałem. Ale życie mnie trochę skopało i optymizm odszedł gdzieś daleko.

Był pewien okres w moim życiu, kiedy wyglądałem jak typowa laska. Miałem wtedy wielu znajomych, byłem lubiany, nie było chwili żebym siedział sam. Wszyscy domyślali się że wolę kobiety ale mnie nikt nie zapytał wprost, a ja nikomu nie mówiłem i dopóki byłem singlem to było wszystko git. W pewnym momencie związałem się z dziewczyną. No i co się stało? 95% moich znajomych pozrywało ze mną kontakt. Nagle wszyscy zrobili się zapracowani i zajęci.

Nie - to nie jest historia z poprzedniej epoki. To miało miejsce w 2010r.

Jaki wniosek z tego wyciągnąłem? Czasami lepiej jest ludzi trzymać w niepewności. Nie mówię, żeby kłamać. Oszukiwanie jest złe. Ale nie mówienie wszystkiego głośno nie jest kłamstwem. A jak zmienię płeć, to co mam nowym znajomym specjalnie mówić, że jestem (przepraszam za wyrażenie ale nie ma jak tego inaczej napisać) "facetem z cipką"? Bez sensu.

enigman napisał/a:
Zawsze może jakoś wyjść. Świat jest mały. Sam się o tym przekonałem..


Owszem może wyjść i trzeba umieć wziąć to na klatę. Ale jak to nazwałeś "obnoszenie się" jest niepotrzebne. Po prostu trzeba żyć jak zwykły szary facet i nie sądzę, żeby ktokolwiek specjalnie zwrócił na nas wtedy uwagę.
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-12, 14:55   

Cytat:
No i co się stało? 95% moich znajomych pozrywało ze mną kontakt. Nagle wszyscy zrobili się zapracowani i zajęci.

Nie - to nie jest historia z poprzedniej epoki. To miało miejsce w 2010r.

No i widzisz, dlatego ja od razu, gdy kogoś poznaję, walę z grubej rury, że żyję w środowisku queerowo-lewackim. Dlatego po mojej tranzycji nikt ze znajomych (0 osób) się ode mnie nie odsunął. Tylko najbliższa rodzina. ;)
Cytat:
A jak zmienię płeć, to co mam nowym znajomym specjalnie mówić, że jestem (przepraszam za wyrażenie ale nie ma jak tego inaczej napisać) "facetem z cipką"? Bez sensu.

Wszyscy, lub większość moich znajomych wiedzą, że jestem jakoś płciowo nietypowa. Nie wszyscy wiedzą jak. Wiedzą jakie mam poglądy, i z jakimi ludźmi się zadaję, co ogólnie sobą reprezentuję. Niedawno koleżanka mnie zapytała, tak po mnie patrząc, czy wciąż jestem k/m. :) Więc domniemam, że mimo wszystko, nikt nie zastanawiał się specjalnie na temat zawartości moich majtek.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-12, 15:13   

nunumu napisał/a:
Wszyscy, lub większość moich znajomych wiedzą, że jestem jakoś płciowo nietypowa. Nie wszyscy wiedzą jak. Wiedzą jakie mam poglądy, i z jakimi ludźmi się zadaję, co ogólnie sobą reprezentuję. Niedawno koleżanka mnie zapytała, tak po mnie patrząc, czy wciąż jestem k/m. :) Więc domniemam, że mimo wszystko, nikt nie zastanawiał się specjalnie na temat zawartości moich majtek.


Skąd to wiedzą? Widać coś po Tobie? Wyróżniasz się fizycznie w jakiś sposób? Poglądy i cis hetero nierzadko mają bardzo lewicowe.

Miałem kiedyś koleżankę cis hetero, która poza swoim chłopakiem nie miała żadnych znajomych hetero :mrgreen: i nikt jej o dziwo nie podejrzewał o bycie nie hetero. Nawet jak kogoś nowego poznawała i słyszał, że obraca się w branży, to fakt że miała chłopaka powodował brak jakichkolwiek podejrzeń co do orientacji. Po prostu była uważana za osobę bardzo otwartą i tolerancyjną.

Tak więc można być 100% cis hetero i obracać się w środowisku lgbt bez lipy. Czyli wnioskuję, że jak po tranzycji będę w związku hetero, to ludzie mnie odbiorą po prostu jako tolerancyjnego faceta.
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-01-12, 15:17   

Cytat:
Skąd to wiedzą? Widać coś po Tobie? Wyróżniasz się fizycznie w jakiś sposób?

Tak. 'Cannot into' kobiecy gender. Nie umiem się malować, nie umiem się ubrać jak normalna kobieta. To po pierwsze. Po drugie moja twarz, figura, też odbiegają od ciskobiecej... Chociaż może tutaj ludzie się nie domyślają, nie wiem. Zwykle jestem brana za biologiczna kobietę.
Cytat:
Tak więc można być 100% cis hetero i obracać się w środowisku lgbt bez lipy.

Ano, można. Podobno tacy są. Podobno też nie mają uprzedzeń. Ja takich nie znam za wiele, nie przypominam sobie tak szczerze - żadnych.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-12, 15:30   

nunumu napisał/a:
Tak. 'Cannot into' kobiecy gender. Nie umiem się malować, nie umiem się ubrać jak normalna kobieta. To po pierwsze. Po drugie moja twarz, figura, też odbiegają od ciskobiecej... Chociaż może tutaj ludzie się nie domyślają, nie wiem. Zwykle jestem brana za biologiczna kobietę.


Czyli gdyby nie ten "brak umiejętności" istnieje duże prawdopodobieństwo, że otoczenie by niczego nie ogarnęło?

Teraz obróćmy to na zmianę k/m. Osobie z predyspozycjami pod wpływem testosteronu sylwetka i twarz zmieni się na typowo męską. Rozumiem z tego, że jeśli sam nie powiem ludziom, że jestem trans, to oni na to nie wpadną... bo przecież bez zaglądania w majtki nikt nie będzie miał jak tego zauważyć :->
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-12, 16:48   

enigman napisał/a:
A więc zacząć nowe życie jako świadomy trans? Wtedy każdy traktuje Cię jako trans, a nie normalnego faceta. Ja chciałbym zacząć wszystko normalnie - tak jak być powinno. Nie lubię się obnosić ze swoim transseksualizmem.

A nie można tak bez żadnych skrajności? Normalnie, jak każdy facet, ale jak wyjdzie to wyjdzie, nie robić z tego problemu tylko raczej coś w rodzaju drobnostki z przeszłości : "a to, no tak, taka była moja przeszłość, cóż, nie opowiadałem bo o czym tu opowiadać, opowiadasz o każdym pryszczu na d***?" ;)
_________________
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-12, 18:15   

wendigo napisał/a:
A nie można tak bez żadnych skrajności? Normalnie, jak każdy facet, ale jak wyjdzie to wyjdzie, nie robić z tego problemu tylko raczej coś w rodzaju drobnostki z przeszłości : "a to, no tak, taka była moja przeszłość, cóż, nie opowiadałem bo o czym tu opowiadać, opowiadasz o każdym pryszczu na d***?" ;)


i właśnie o to chodzi

przecież nie trzeba ani tego rozpowiadać ani ukrywać

Moja babcia lubi wyjadać fusy z kawy. Nie chodzi i nie mówi tego wszystkim, ale jak dostanie dobrą kawę to je te fusy i wszyscy to widzą. Nie ukrywa tego że lubi jeść fusy chociaż jest to dziwne. Jak ją ktoś zapyta czy lubi jeść fusy to powie normalnie że lubi i się sama z tego śmieje. Grunt to mieć do siebie dystans :-)

jesteś facetem? jesteś. Nieważne że po tranzycji. Facet to facet i tyle. Mówiąc, że nim jesteś nikogo nie okłamujesz. Nie rozumiem tych stwierdzeń o ukrywaniu. Jesteś jaki jesteś i tyle. A że w spodniach jest trochę co innego to nie powinno nikogo interesować poza partnerem/ką :-P

Ja robię reset otoczenia, bo nikogo wartościowego w nim nie było, a przy okazji uniknę niepotrzebnego rozgłosu. A później zacznę sobie życie od nowa jako facet i moja przeszłość nie będzie mi się przynajmniej za często przypominać.

Unikanie niepotrzebnego rozgłosu to nie to samo co ukrywanie się.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-12, 20:27   

enigman napisał/a:
A więc zacząć nowe życie jako świadomy trans? Wtedy każdy traktuje Cię jako trans, a nie normalnego faceta.


W sumie to mam wrażenie, że nie zaczynałem nowego życia, tylko... kontynuuję stare. Dalej mieszkam w tym samym mieszkaniu, mam tych samych przyjaciół i znajomych, mam takie same zainteresowania. No dobrze, zmieniłem pracę.

enigman napisał/a:
Ja chciałbym zacząć wszystko normalnie - tak jak być powinno. Nie lubię się obnosić ze swoim transseksualizmem.


No tak, ale przez pierwsze 25 lat mojego życia wszyscy mnie uważali za kobietę i ja próbowałem tak żyć. Jakbym teraz, w celu zaczęcia normalnie, udawał, że wcale tak nie było, to znów by było udawanie.

Andrzej napisał/a:
Zazdroszczę Ci optymizmu. Chociaż w sumie jeszcze 7 lat temu też taki miałem. Ale życie mnie trochę skopało i optymizm odszedł gdzieś daleko.


Nie powiedziałbym, że od decyzji o korekcie płci wszystko w moim życiu było z różowego lukru - poprzednia firma zakończyła ze mną współpracę i jakiś czas szukałem innego zatrudnienia, miewałem doły, a psychoterapeuta powiedział, że to jeszcze nie depresja kliniczna i nie potrzebuję żadnych leków...

Co do kontaktów społecznych, to najbliżsi przyjaciele potrzebowali trochę więcej czasu, żeby się przyzwyczaić do mnie i uwierzyć, że ta zmiana płci to na poważnie. Znajomi to przyjęli znacznie szybciej - niektóre osoby momentami w sposób zbyt entuzjastyczny ^^ ("Ale zmiana płci z operacjami i w ogóle? Super! Mieć penisa to jest szacun!" "Kiedy powiesz w biurze, to pewnie jako nowoczesna i trendy firma poinformują o tym na swoim profilu na facebooku!")

Moment, kiedy mi się wykruszyło sporo znajomych, to był 2013 r. (w związku z ich wyprowadzką z miasta, gdzie studiowaliśmy) i 2014 r. (w związku z moją wyprowadzką stamtąd).
 
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-12, 23:17   

To i ja się dorzucę. Nie będę cytować, bo za wiele by tego było.

Ja żyję tak, że się nie ukrywam na siłę. Moje otoczenie to najbliższe o mnie wie. Jak kogoś poznaję, to właściwie też często mówię, kim jestem - taka szybka selekcja. Ale nie obnoszę się z tym. Na co dzień żyje normalnie i tyle. Jak np muszę posłużyć się oficjalnymi danymi (bo jeszcze nie mam nowych dokumentów) to potrafię w kilku słowach wyjaśnić o co chodzi.
Po prostu uważam, że żyjąc normalnie będąc kim/czym jestem mam większe szanse na w miarę normalne życie, niż ktoś kto ze strachu, że ktoś się dowie ucieka przed własnym cieniem.

A co do samej tranzycji, to wytłumaczyłam sobie to "nowe" życie tak:
Cytat:
To jest trochę tak jak granie drugi raz w tego samego RPGa. Świat i jego funkcjonowanie już znam. Po prostu teraz mam nową postać i zaczynam wszystko od początku.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-12, 23:43   

andrzej napisał/a:
A może jednak problem nie tkwi w poczuciu fizycznego bezpieczeństwa tylko trochę w czym innym? Facet stereotypowo daje kobiecie to "silne ramię", ale kobieta też potrafi dać poczucie bezpieczeństwa. Mam na myśli zaufanie, stabilizację, ciepło i inne...
Tak szczerze to mam inny obraz: babki zaharowującej się w imię darmozjada, który nawet za prąd nie chce zapłacić. Facet może bardzo łatwo skorzystać z tego, że prędzej czy później znajdzie się babka, która uzna, że go uratuje i mu pomoże, bo miał trudne dzieciństwo, i będzie znosić to wszystko, póki jej do reszty życie nie zbrzydnie, ale wtedy szybko znajdzie się następna. Natomiast kobieta nie ma takiego luksusu - trudna jesteś, z przeszłością, to licz się z tym, że potencjalni partnerzy nie będą się rwać do smarowania kremikiem twoich ran.

wendigo napisał/a:
Misiek napisał/a:
Bo to ja muszę być silny, bo to ja będę musiał zareagować jak któryś się przyczepi do jakiejś kobiety (no chciałbym, tylko raczej by mnie zbili na kwaśne jabłko),

Yyy, w takiej sytuacji się ucieka niepostrzeżenie za róg i dzwoni na policję, a nie zgrywa bohatera :P
D: a ja zawsze myślałem, że należy wyrwać z asfaltu jakiś znak drogowy i zrobić z niego halabardę albo kopię i lecieć jak bezkonny husarz na wroga D:

kicur napisał/a:
enigman napisał/a:
Dajmy tutaj przykład filmu " Nie czas na łzy " . Ktoś z braku akceptacji może mieć ochotę sobie nas po prostu pogwałcić, powyżywać się itp. W końcu ilu homofobów żyje wokół nas.


Bohater tego filmu:
-ukradł auto,
-wdawał się w bójki w barach,
-obracał się takim trochę szemranym towarzystwie, w którym faceci bywali agresywni, a popularne były nie do końca legalne rozrywki jak ściganie się samochodem po drodze publicznej,
-zaangażował się w związek z dziewczyną, w którym był seks, nie wspominając jej, że właściwie to biologicznie jest innej płci.

To wszystko nie brzmi jak zachowanie kogoś, kto się trochę zastanawia i dba o własne bezpieczeństwo.

Owo szemrane towarzystwo liczyło mordercę, z tego co pamiętam, i było to w czasach i rejonie homofobicznym. Więc racja, marny czas na integrowanie się z podejrzanym elementem, będąc TS.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-13, 00:02   

Hjalmar napisał/a:
Tak szczerze to mam inny obraz: babki zaharowującej się w imię darmozjada, który nawet za prąd nie chce zapłacić. Facet może bardzo łatwo skorzystać z tego, że prędzej czy później znajdzie się babka, która uzna, że go uratuje i mu pomoże, bo miał trudne dzieciństwo, i będzie znosić to wszystko, póki jej do reszty życie nie zbrzydnie, ale wtedy szybko znajdzie się następna. Natomiast kobieta nie ma takiego luksusu - trudna jesteś, z przeszłością, to licz się z tym, że potencjalni partnerzy nie będą się rwać do smarowania kremikiem twoich ran.

Właściwie to też mam taki obraz i myślę, że jest w tym dużo prawdy.

Hjalmar napisał/a:
a ja zawsze myślałem, że należy wyrwać z asfaltu jakiś znak drogowy i zrobić z niego halabardę albo kopię i lecieć jak bezkonny husarz na wroga D:
Jak masz tyle siły :D

[Proszę nie cytować całych, bądź wielokrotnych wypowiedzi./Lagertha]
_________________
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-14, 10:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-14, 02:44   Re: Brak poczucia bezpieczeństwa

enigman napisał/a:
Witajcie! Czy wy również macie problem z brakiem poczucia bezpieczeństwa? Jestem transem k/m


Poczucie bezpieczeństwa? A co to jest?
Abraham Maslow w 1943 stworzył piramidę potrzeb ludzkich. Powiem tylko, że ta jego teorię można rozbić o kant d***. W mojej piramidzie potrzeb wszystko stoi na opak w stosunku do jego, potrzeba bezpieczeństwa na samym dole więc nie, nie mam.

Przed tranzycją wszelkie przejawy opieki, chęci otaczania opieką, doprowadzały mnie do szewskiej pasji, na szczęście nie zdarzały się zbyt często i tylko wśród obcych - bo wśród ludzi którzy mnie poznali - w ogóle. Tak naprawdę poczucie prawdziwego męskiego braku bezpieczeństwa pokazało że to jest moja bajka i że w końcu jestem na swojej pozycji.

[Wypunktowałam wulgaryzm./Lagertha]
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-14, 09:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-14, 09:47   

Czekaj, w sensie masz potrzeby podstawowe na samej górze? ^^" Wow, smutne troszkę.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-14, 10:12   

OZM4 no nie coś pokręciłem.. To wszystko przez piramidę Maslowa. Co to w ogóle za pomysł żeby potrzeby w postaci piramidy przedstawiać.

U mnie wygląd to tak:
Najpierw potrzeba fizjologiczna - żarcia i snu się niestety jeszcze nie da przeskoczyć.
Potem potrzeba samorealizacji i rozwoju, następnie może być uznania, potem może przynależności do jakiejś wąskiej elity i środowiska z którym się identyfikuję(ale nie stada) i na końcu dopiero bezpieczenstwa
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-14, 11:59   

Ale to nie jest nawet nic nowego, już Platon zauważył w Państwie, że człowiek głodny nie będzie się zajmował filozofią :P Maslow to po prostu uściślił wg badań społecznych.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-14, 12:19   

Đefiant napisał/a:
Przed tranzycją wszelkie przejawy opieki, chęci otaczania opieką, doprowadzały mnie do szewskiej pasji, na szczęście nie zdarzały się zbyt często i tylko wśród obcych - bo wśród ludzi którzy mnie poznali - w ogóle.
A mi się wydaje, że to jest pewnego rodzaju blokada. W Twojej podświadomości jednak widnieją te potrzeby, tylko silnie je zamaskowałem sam przed sobą. Żaden człowiek nie chce żyć w lęku i poczucie niebezpieczeństwa. No chyba, że jesteś pozbawiony takich uczuć, a to już niestety nie jest normalne.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-14, 12:52   

enigman napisał/a:
Đefiant napisał/a:
Przed tranzycją wszelkie przejawy opieki, chęci otaczania opieką, doprowadzały mnie do szewskiej pasji, na szczęście nie zdarzały się zbyt często i tylko wśród obcych - bo wśród ludzi którzy mnie poznali - w ogóle.
A mi się wydaje, że to jest pewnego rodzaju blokada. W Twojej podświadomości jednak widnieją te potrzeby, tylko silnie je zamaskowałem sam przed sobą. Żaden człowiek nie chce żyć w lęku i poczucie niebezpieczeństwa. No chyba, że jesteś pozbawiony takich uczuć, a to już niestety nie jest normalne.


Nie doszukuj się, analityku i diagnosto, teorii w mojej piramidzie wartości i potrzeb i nie przypisuj mi lęków.

Samo stawianie samorealizacji nad poczucie bezpieczeństwa i stabilności (bo tu dokładniej oznacza pojęcie bezpieczeństwa u AM) nie oznacza życia w lęku. Pomyśl o tym.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-14, 14:10   

Cytat:
Nie doszukuj się, analityku i diagnosto, teorii w mojej piramidzie wartości i potrzeb i nie przypisuj mi lęków.
Hehe, sama Twoja reakcja daje dużo do myślenia.. Bunt w czystej postaci.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-14, 14:14   

Dlaczego tak niewiele osób potrafi czytać ze zrozumieniem i pisać klarowne wypowiedzi... Powinni położyć na to nacisk w szkołach :roll:

Đefiant napisał/a:
Poczucie bezpieczeństwa? A co to jest? (...) W mojej piramidzie potrzeb (...) potrzeba bezpieczeństwa na samym dole więc nie, nie mam. (...) Tak naprawdę poczucie prawdziwego męskiego braku bezpieczeństwa pokazało że to jest moja bajka i że w końcu jestem na swojej pozycji.


z tej wypowiedzi wynika, że autor nie ma w ogóle potrzeby poczucia bezpieczeństwa

przypuszczam, że jakby żył np. podczas wojny w ciągłym strachu, to by się pojawiła ale w obecnych czasach brak takiej potrzeby jest w sumie zrozumiały

enigman napisał/a:
Żaden człowiek nie chce żyć w lęku i poczucie niebezpieczeństwa.


nikt nie pisał o tym, że chce żyć w lęku. Brak potrzeby bezpieczeństwa nie jest jednoznaczny z chęcią życia w lęku...

Đefiant napisał/a:
Samo stawianie samorealizacji nad poczucie bezpieczeństwa i stabilności nie oznacza życia w lęku.


Z tym się w pełni zgadzam, natomiast w swojej poprzedniej wypowiedzi całkowicie zaprzeczyłeś posiadaniu czegoś takiego jak "potrzeba poczucia bezpieczeństwa".

A skoro powróciliśmy już do tego tematu na forum, to zastanawia mnie fakt, dlaczego większość osób skupiła się na bezpieczeństwie stricte cielesnym. Tak mało tu wypowiedzi o uczuciach i stabilizacji.... Nie macie takich potrzeb?
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-14, 17:24   

Bo trzeba najpierw zdefiniować o jakim bezpieczeństwie mowa.

I faktycznie w tym znaczeniu o którym tu mowa ja nie posiadam.
andrzej dziękuję za zrozumienie i wyjaśnienie bo trafiłeś ze swoimi objaśnieniami do tekstu :)

Niektórzy za bezpieczeństwo podstawiają zupełnie inne definicje więc znowu wracamy do określenia o czym mówimy.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-14, 17:31   

Z kolei co do uczuć, a co konkretnie masz na mysli i jak mam rozumieć stabilizację uczuć?

Potrzeba bycia adorowanym, kochanym, obiektem westchnienia wpisuje się w twoje pytanie? :-D Wieesz, Garfield taki
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-14, 21:33   

No tak, dla każdego poczucie bezpieczeństwa to coś innego. Dla jednych stabilizacja finansowa, dla innych oparcie w drugiej osobie i tego typu podobne rzeczy.

Pisząc ten post miałem na myśli głównie poczucie bezpieczeństwa tyczące się uczuć. No ale samo poczucie braku czy też nie także jest jakimś uczuciem/odczuciem. Czy nie mam racji?
Jedno wynika z drugiego.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-14, 23:42   

Đefiant napisał/a:
Z kolei co do uczuć, a co konkretnie masz na mysli i jak mam rozumieć stabilizację uczuć?


nie stabilizację uczuć tylko uczucia (przyjaźń, miłość) i stabilizację (w życiu: dach nad głową, praca, świadomość posiadania osoby, która jest dla nas ważna, daje nam wsparcie i wiemy, że nas nie zostawi przez jakieś fanaberie)

mi właśnie stabilizacja w postaci bliskiej osoby daje poczucie bezpieczeństwa. Reszta schodzi na dalszy plan.

enigman napisał/a:
samo poczucie braku czy też nie także jest jakimś uczuciem/odczuciem. Czy nie mam racji?


poczucie braku czego?

merytorycznie rzecz ujmując każde poczucie czegoś daje jakieś odczucie ;-)
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-14, 23:58   

andrzej napisał/a:


nie stabilizację uczuć tylko uczucia (przyjaźń, miłość) i stabilizację (w życiu: dach nad głową, praca, świadomość posiadania osoby, która jest dla nas ważna, daje nam wsparcie i wiemy, że nas nie zostawi przez jakieś fanaberie)


Ale to nie jest żadne bezpieczeństwo! Ja bym powiedział, że jest doładnie na odwrót, praca, przyjaciół i ktoś bliski to więcej wyzwań, okazji do tworzenia burzliwych relacji, rywalizacji,...
Gdzie tu miejsce na bezpieczeństwo? Ja to wpisuję w potrzebę przynależności, przynależności do jakiejś społeczności, do siebie nawzajem, do środowiska. Nie musisz się jednak zgadzać z moim podziałem. Kocham wszystko z powyższych a ostatnio mam szczególny pociąg do tych wszystkich rzeczy.

andrzej napisał/a:

mi właśnie stabilizacja w postaci bliskiej osoby daje poczucie bezpieczeństwa. Reszta schodzi na dalszy plan.



A mi daje poczucie posiadania ciekawych opcji spędzania wolnego czasu, których mi brakuje.
 
 
andrzej
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 56
Posty: 159
Skąd: W-wa
Wysłany: 2016-01-15, 12:05   

dla mnie w poczucie bezpieczeństwa wchodzi też świadomość, że np. nikt mnie z dnia na dzień nie wyrzuci z mieszkania, że nie zostanę sam na wynajmowanym, że jeśli będę mieć jakieś problemy to mam kogoś kto mi pomoże...

Đefiant napisał/a:
praca, przyjaciół i ktoś bliski to więcej wyzwań, okazji do tworzenia burzliwych relacji, rywalizacji,...
Ja to wpisuję w potrzebę przynależności, przynależności do jakiejś społeczności, do siebie nawzajem, do środowiska.


praca dla mnie nie jest potrzebą przynależności bo nie lubię pracować :-/ pracuję, żeby mieć stabilizację i nie zastanawiać się czy jutro będę mieć co jeść albo z czego zapłacę za mieszkanie...

przyjaciel i ktoś bliski (partner/ka)... dla mnie to nie są i nigdy nie byli ludzie do rywalizacji, tylko do spędzania wspólnie czasu, a w razie potrzeby wzajemnego wspierania się i niesienia pomocy

Đefiant napisał/a:
A mi daje poczucie posiadania ciekawych opcji spędzania wolnego czasu


też :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-15, 12:55   

Cytat:
przyjaciel i ktoś bliski (partner/ka)... dla mnie to nie są i nigdy nie byli ludzie do rywalizacji, tylko do spędzania wspólnie czasu, a w razie potrzeby wzajemnego wspierania się i niesienia pomocy


No i sie zgadza do miłego spędzania wolnego czasu partnerka i przyjaciółka/przyjaciel - do rywalizacji wrogowie ew. znajomi ale też przyjaciele
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-18, 04:15   

andrzej napisał/a:
A skoro powróciliśmy już do tego tematu na forum, to zastanawia mnie fakt, dlaczego większość osób skupiła się na bezpieczeństwie stricte cielesnym. Tak mało tu wypowiedzi o uczuciach i stabilizacji.... Nie macie takich potrzeb?

Mam czasem takie pragnienia, ale to jest na zasadzie pragnienia czegoś, czego nigdy nie doświadczyłem, więc nie - nie boję się że nie będę tego miał ;) Tzn. to jeśli chodzi o partnera i jakieś uczucia w stosunku do niego i od niego. Nie czuję braku bezpieczeństwa dlatego, że nikogo nie mam, to nie to.
A wsparcie czy emocjonalne bezpieczeństwo itp. może dawać np. rodzic.
_________________
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-18, 05:57   

wendigo napisał/a:

Mam czasem takie pragnienia, ale to jest na zasadzie pragnienia czegoś, czego nigdy nie doświadczyłem, więc nie - nie boję się że nie będę tego miał ;) Tzn. to jeśli chodzi o partnera i jakieś uczucia w stosunku do niego i od niego. Nie czuję braku bezpieczeństwa dlatego, że nikogo nie mam, to nie to.


Wendigo a czujesz frustracje z powodu że nikogo nie masz?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-18, 08:00   

Tak, na ogół czuję. Ale czasem nie ;)
_________________
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-18, 13:46   Re: Brak poczucia bezpieczeństwa

enigman napisał/a:
Ostatnio poznałem człowieka, który uświadomił mi( choć wcześniej też dużo o tym myślałem, lecz lęk najprawdopodobniej wyparł to z mojej świadomości), że poczucie bezpieczeństwa, którego od zawsze tak bardzo mi brakuje mam szansę dostać tylko jako kobieta. Jako trans, i trans- mężczyzna, te braki będą się raczej pogłębiać niż maleć. Czy zmiana płci tak naprawdę jest rozwiązaniem?

a czemu uwazasz ze poczucie bezpieczeństwa masz szansę dostać tylko jako kobieta? wydaje mi sie ze to kobiety czesciej padaja ofiara przemocy zarowno w miejscach publicznych jak i w rodzinie, maja mniejsze szanse na znalezienie satysfakcjonujacej pracy i zarabiaja mniej na tych samych stanowiskach, rzadziej awansuja. tak statystycznie...

enigman napisał/a:

A skoro powróciliśmy już do tego tematu na forum, to zastanawia mnie fakt, dlaczego większość osób skupiła się na bezpieczeństwie stricte cielesnym. Tak mało tu wypowiedzi o uczuciach i stabilizacji.... Nie macie takich potrzeb?

Bo zezpieczeństwo stricte cielesne jest cholernie wazne, to chyba podstawa by moc normalnie funkcjonowac. Ja mam stala partnerke od paru lat ale nie wiem czy to daje mi wieksze poczucie bezpieczenstwa. Raczej tranzycji nie przyspieszy i innych problemow z tym zwiazanych nie rozwiaze. Bo tranzycja to tak naprawde bardzo indywidualna sprawa, cos co siedzi w nas samych, wiec ani przychylnie nastawiona rodzina (jak ktos taka ma szczescie posiadac) ani partnerka za nas tego nie rozwiaze.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-18, 15:38   

Maja napisał/a:
a czemu uwazasz ze poczucie bezpieczeństwa masz szansę dostać tylko jako kobieta? wydaje mi sie ze to kobiety czesciej padaja ofiara przemocy zarowno w miejscach publicznych jak i w rodzinie, maja mniejsze szanse na znalezienie satysfakcjonujacej pracy i zarabiaja mniej na tych samych stanowiskach, rzadziej awansuja. tak statystycznie...
To już są skrajności i patologia. Ja mówię o normalnym życiu. To kobieta zawsze jest otulana i broniona przez mężczyznę. Faceci generalnie niby tego nie potrzebują, ale myślę, że nie jeden chciałby poczuć się właśnie tak jak " księciu " .
Ciężko ubrać w słowa to co chciałbym przekazać, mam jednak nadzieję, żę rozumiecie o co mi chodzi.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-18, 15:51   

Nie lubię być broniony.
Bez bycia samcem otoczonym czułą opieką kobiety która dostrzega silnego faceta w razie potrzeby też się obszedłbym, ale to już jest całkiem przyjemne :)
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-18, 16:15   

Mnie się zdaje że rozumiem, z tym że trochę nie mam nad czym się rozpisywać w tym temacie. Osobiście, podobnie jak Defiant, mam zerową potrzebę tak ujętego bezpieczeństwa. Lub nawet w drugą stronę, chcę wszystko zrobić sama i wszystkim pokazać ;) i na model z księżniczką/księciem mam lekką alergię. Ja tam nawet lubię ryzyko. Oczywiście w granicach rozsądku. Życie wydaje się bardziej kolorowe i angażujące z taką zdrową dawką niepewności i wyzwań. Inaczej wpadam w doła. Stagnacja działa na mnie toksycznie. A posiadanie kochającego/kochającej partnera/partnerki, stabilności finansowej itd to już inna , oddzielna sprawa. Tyle mam do powiedzenia w temacie. Również nie jestem TS więc nie odzywałam się za specjalnie, bo co ja tam wiem?

A tak na marginesie to znam wielu facetów, którzy sobie znaleźli silną (psychicznie) partnerkę, która daje im oparcie, także... Albo takich, którzy nie imają się wyzwań/ryzyka. Przecież możesz być takim facetem :) Czy Ty może się martwisz, że nie znajdziesz kogoś, kto Cię pokocha? Albo obawiasz się przyszłości jako trans, po prostu? Na zasadzie, że nie wiesz, czego się spodziewać. Albo jeszcze coś innego? Bo te problemy chyba na ogół nie są rozumiane pod "poczuciem bezpieczeństwa", chyba, stąd może się brać nieporozumienie?
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-18, 16:16   

enigman napisał/a:
To kobieta zawsze jest otulana i broniona przez mężczyznę.

to chyba jednak troche stereotyp? nie wiem czy kobietom tak dobrze jest w zyciu? pewnie jak masz zamożnego męża ktory przy tym cie kocha to tak. Ja jestem kobieta z urodzenia i moje doswiadczenia nie sa niestety tak pozytywne. A nie zrobilam tranzycji wiec przez innych ludzi jestem postrzegana jako 100% kobieta.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-18, 16:25   

Maja napisał/a:
enigman napisał/a:
To kobieta zawsze jest otulana i broniona przez mężczyznę.
to chyba jednak troche stereotyp? [...] A nie zrobilam tranzycji wiec przez innych ludzi jestem postrzegana jako 100% kobieta.
Dla mnie to też stereotypowe podejście. Tak się, składa, że poznałam kilka takich "księżniczek" co bez faceta u boku nie są w stanie nic zrobić... :-/ To jest jak dla mnie robienie z siebie ofiary a nie kobiecość.
@Maja: Ja zrobiłam tranzycję (jeszcze mi SRS został) i mimo woutowania jestem postrzegana jako 100% kobieta. Też się da. :-P
wendigo napisał/a:
andrzej napisał/a:
A skoro powróciliśmy już do tego tematu na forum, to zastanawia mnie fakt, dlaczego większość osób skupiła się na bezpieczeństwie stricte cielesnym. Tak mało tu wypowiedzi o uczuciach i stabilizacji.... Nie macie takich potrzeb?

Mam czasem takie pragnienia, ale to jest na zasadzie pragnienia czegoś, czego nigdy nie doświadczyłem, więc nie - nie boję się że nie będę tego miał ;)
Też mam takie pragnienia, ale równie jak Wendigo, nie doświadczyłam nigdy. Choć prawda, boję się, że pozostanę sama na zawsze i jest to bardzo ciężkie i bolesne. Ale nie zagraża to mojemu życiu - dlatego nie liczę tego jako bezpieczeństwo. To inny temat.
Ostatnio zmieniony przez Lagertha 2016-01-18, 16:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-18, 16:28   

Maja napisał/a:
enigman napisał/a:
To kobieta zawsze jest otulana i broniona przez mężczyznę.

to chyba jednak troche stereotyp? nie wiem czy kobietom tak dobrze jest w zyciu? pewnie jak masz zamożnego męża ktory przy tym cie kocha to tak. Ja jestem kobieta z urodzenia i moje doswiadczenia nie sa niestety tak pozytywne. A nie zrobilam tranzycji wiec przez innych ludzi jestem postrzegana jako 100% kobieta.


No właśnie... Nawet z tym zamożnym kochającym mężem to i tak... A co jak mu firma splajtuje? Stereotyp. Jest całkiem sporo wyjątków od reguły. Albo jak ma się męża, który nie dość, że nie jest czuły i nie daje oparcia to jeszcze wisi na Tobie? Albo jak jest się wieczną singielką albo samotną matką? Jako samotna matka to raczej trzeba umieć dawać oparcie. Oczywiście są takie dziewczyny, co zawsze się ustawią i zmanipulują otoczenie na swoją korzyść, ale to raczej charakter niż płeć...
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-18, 16:34   

Lagertha napisał/a:

@Maja: Ja zrobiłam tranzycję (jeszcze mi SRS został) i mimo woutowania jestem postrzegana jako 100% kobieta. Też się da. :-P

Po tranzycji to chyba nic dziwnego :D Tak powinno byc!

Lagertha napisał/a:
Też mam takie pragnienia, ale równie jak Wendigo, nie doświadczyłam nigdy. Choć prawda, boję się, że pozostanę sama na zawsze i jest to bardzo ciężkie i bolesne. Ale nie zagraża to mojemu życiu - dlatego nie liczę tego jako bezpieczeństwo. To inny temat.

Ja bylam sama przez 5 lat doroslego zycia bo tak mi sie ulozylo i w koncu stworzylam udany zwiazek. Na prawdziwa milosc trzeba czasem poczekac. Najgorzej to brac kogo popadnie byle tylko nie byc samym. Ty przynajmniej mialas odwage przejsc tranzycje i byc soba.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-18, 17:44   

Maja napisał/a:
Ja bylam sama przez 5 lat doroslego zycia bo tak mi sie ulozylo i w koncu stworzylam udany zwiazek. Na prawdziwa milosc trzeba czasem poczekac. Najgorzej to brac kogo popadnie byle tylko nie byc samym. Ty przynajmniej mialas odwage przejsc tranzycje i byc soba.
Prawda.

Co do związków.. Cóż, trochę lat już mam i jeszcze nigdy nic nie miałam. Więc, jak mnie najdzie w nocy poczucie samotności, to przytulam pluszaka i śpię dalej. Może i dziecinne, ale pomaga jakoś tam przynajmniej, albo rzucam awaryjnego lightsticka na ziemie i jakoś tak się trochę bezpieczniej czuję.
A na ulicy itd.. To po prostu uważam na siebie, ale bez przesady. No, ok.. unikam przepełnionych pociągów, autobusów i godzin szczytu, jednak trochę się obawiam. Bo u mnie w mieście jest wylęgarnia terrorystów :-/
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-18, 21:34   

Def1ant napisał/a:
Nie lubię być broniony.
Bez bycia samcem otoczonym czułą opieką kobiety która dostrzega silnego faceta w razie potrzeby też się obszedłbym, ale to już jest całkiem przyjemne
Obejść się, to wielu z nas się obeszło i obejdzie, ale chodzi o to, że byłoby po prostu miło i przyjemnie poczuć czasami, że nie musisz wszystkiemu stawiać czoła sam. Ja akurat lubię być samodzielny, ale mimo wszystko - jakieś święto kilka razy w roku, dla odskoczni mogłoby się przydać. Ot tak.
Swan napisał/a:
Czy Ty może się martwisz, że nie znajdziesz kogoś, kto Cię pokocha? Albo obawiasz się przyszłości jako trans, po prostu? Na zasadzie, że nie wiesz, czego się spodziewać. Albo jeszcze coś innego? Bo te problemy chyba na ogół nie są rozumiane pod "poczuciem bezpieczeństwa", chyba, stąd może się brać nieporozumienie?
Tak, chyba trafiłaś w sedno. Nie czuję się bezpiecznie utykając " między płciami ". Chyba tak to mogę nazwać.
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-18, 21:38   

Lagertha napisał/a:
Maja napisał/a:
enigman napisał/a:
To kobieta zawsze jest otulana i broniona przez mężczyznę.
to chyba jednak troche stereotyp? [...] A nie zrobilam tranzycji wiec przez innych ludzi jestem postrzegana jako 100% kobieta.
Dla mnie to też stereotypowe podejście. Tak się, składa, że poznałam kilka takich "księżniczek" co bez faceta u boku nie są w stanie nic zrobić... :-/ To jest jak dla mnie robienie z siebie ofiary a nie kobiecość.
Źle mnie zrozumiałyście. Z tą księżniczką może trochę przekoloryzowałem. Ale zazwyczaj jest tak, przynajmniej w zdrowej relacji i w większości przypadków, że facet tak jakby opiekuje się kobietą. Wiadomo, że są różne kobiety i różne sytuacje. Ja to jednak wywnioskowuje z obserwacji i rozmów, które przeprowadziłem na temat związków i par z normalnymi, przeciętnymi ludźmi.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-18, 23:16   

enigman napisał/a:
Ale zazwyczaj jest tak, przynajmniej w zdrowej relacji i w większości przypadków, że facet tak jakby opiekuje się kobietą.


Wiesz, moim zdaniem zależy od charakteru ludzi w związku. Całe życie żyję jako kobieta, a nigdy się nie zetknęłam z tą regularnością. Do tego trzeba mieć odpowiedni charakter, a nie płeć. Oczywiście, pewne charaktery zdarzają się częściej jednej z płci, ale to nie zmienia faktu, że to kwestia charakteru. Nie raz opiekowałam się facetami.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-18, 23:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-18, 23:19   

enigman napisał/a:
Ale zazwyczaj jest tak, przynajmniej w zdrowej relacji i w większości przypadków, że facet tak jakby opiekuje się kobietą.


w zdrowej relacji nikt się nikim nie opiekuje. Opiekować się można kimś niedysponowanym kto do siebie dochodzi (np. po jakimś przypadku) a nie na codzień. Jeśli komuś wydaje się, że traktowanie drugiej połówki jak kogoś nad kim należy sprawować pieczę 24h/dobę jest ok to nie jest to zdrowy związek.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-18, 23:30   

Def1ant napisał/a:
Jeśli komuś wydaje się, że traktowanie drugiej połówki jak kogoś nad kim należy sprawować pieczę 24h/dobę jest ok to nie jest to zdrowy związek.


To też. Co innego wspieranie się nawzajem, co innego to^^. Relacje nie powinny być jednostronne, jeżeli już mowa o patologicznych związkach. W zdrowej relacji obie połówki mają miejsce na słabość i obie dają coś od siebie.
 
 
salamandra
użytkownik
Jaśnie Panienka


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 68
Posty: 791
Wysłany: 2016-01-18, 23:47   

Z kobietą będąca częściej niż mężczyźni ofiarą przemocy domowej, czy ulicznej, to bardzo krzywdzący stereotyp. Badania niezmiennie pokazują, że kobiety nie rzadziej stosują przemoc niż mężczyźni, i nie częściej są tej przemocy ofiarami, to że o przemocy względem kobiet się mówi a o przemocy względem mężczyzn się milczy pogłębia sytuację. Dodatkowo problemem jest brak miejsc w których mężczyźni mogą znaleźć pomoc, często policja wyśmiewa ich wezwania, przyznanie się do bycia ofiarą przemocy ze strony kobiety jest społecznie odbierane z pogardą.

Osobiście znam dwa przypadki gwałtu dokonanego przez kobietę na mężczyźnie, w jednym przypadku babcia gwałciła bliską mi osobę w dzieciństwie, w drugim przypadku stosunek został wymuszony szantażem pomimo wyraźnie wyrażonej niechęci.

Jeśli kogoś interesują linki do źródeł na które się powołałam, to proszę napisać, a jutro podam, bo dzisiaj już idę spać.

@Enigman, niestety w naszym społeczeństwie wciąż wymaga się od mężczyzn eemocjonalnosci czołgu, bardziej na zachód już nie ma takiego ciśnienia. Możliwe, że mój obraz jest zakrzywiony, mnie za emocjonalne nnieprzystawanie spotkało wiele krzywdy. Nie jestem w stanie ci doradzić, wydaje mi się, że w polsce od faceta wymaga się jakiej jędrnej samodzielności, ale większość facetów tylko ją udaje przed innymi. Przeważnie chyba też czują się samotni, boją się, że nie dadzą rady, czasem nie mają siły lub tracą nadzieję... wydaje mi się, że faceci to też ludzie, tacy jak inni ludzie.

I na koniec... hmm w moim związku nie ma tak, że mój facet się mną opiekuje, a ja nim nie. W innym zakresie, ale przecież on też jest człowiekiem i potrzebuje kogoś, kto go przytuli, zrozumie pocieszy i takie tam... to kwestia tego, żeby dobrze siebie nawzajem znać, ja nie muszę przed nim udowadniać, że jestem kobietą, ani on przede mnę że jest mężczyzną, razem jesteśmy silniejsi, ale osobno też potrafimy żyć i nie mamy problemu z samodzielnością. Nie wiem, czy to, co napisałam w czymkolwiek pomogło, ale zostawię to tutaj, może się przyda...
_________________
Całuski!
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=L9p8LXD5UDs
 
 
enigman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 1
Posty: 84
Wysłany: 2016-01-19, 00:02   

Oczywiście, macie racje. Ja tylko piszę, co zaobserwowałem i wywnioskowałem z rozmów niektórych ludzi. Niestety żyjemy jeszcze w społeczeństwie mocno zagnieżdżonym w stereotypowym myśleniu i postrzegania świata.
Niestety trafiłem w życiu na wielu takich ludzi, którzy kurczliwie są przekonani, że to kobieta jest zawsze tą słabszą, delikatniejszą - po prostu tą do opieki. Tak jak napisał Def1ant, opiekować można się osobą niedysponowaną, chorą, czy cokolwiek podobnego.

Oczywiście , że "zdrowa relacja " powinna polegać na obopólności. Bez dwóch zdań.

Wracając do meritum tego postu, uważam, że osoby trans, szczególnie po tranzycji mogą mieć poczucie życia w ciągłym zagrożeniu. Wiadomo jak przystosowane do inności mamy społeczeństwo. Wystarczy, że ktoś się dowie od kogoś przez kogoś do kogoś.. Co trafi w niepowołane uszy i w najlepszym wypadku morda obita.. Chodzi mi głowie o poczucie tego lęku. Chociażby przed samotnością, co akurat często nas spotyka..
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-19, 00:18   

enigman napisał/a:
Niestety trafiłem w życiu na wielu takich ludzi, którzy kurczliwie są przekonani, że to kobieta jest zawsze tą słabszą, delikatniejszą - po prostu tą do opieki.

:mrgreen: Ha,ha, ha To znaczy, że nie bywasz w polskich gimnazjach osobiście widziałam jak dwie dziewczynki te słabe duszki okładały chłopaka a biedak nie wiedział gdzie ma uciekać w końcu dopadły go pod ścianą przewróciły skopały i opluły. A wcale na herod baby nie wygladały bo ledwo chłopakowi do ramienia sięgały
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-19, 00:21   

Gabi napisał/a:
enigman napisał/a:
Niestety trafiłem w życiu na wielu takich ludzi, którzy kurczliwie są przekonani, że to kobieta jest zawsze tą słabszą, delikatniejszą - po prostu tą do opieki.

:mrgreen: Ha,ha, ha To znaczy, że nie bywasz w polskich gimnazjach osobiście widziałam jak dwie dziewczynki te słabe duszki okładały chłopaka a biedak nie wiedział gdzie ma uciekać w końcu dopadły go pod ścianą przewróciły skopały i opluły. A wcale na herod baby nie wygladały bo ledwo chłopakowi do ramienia sięgały

Czy one były genderowe ? ;> Bo wygląda mi to na skrajny przypadeg
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-19, 00:32   

No niestety nie skrajny. No chyba, że mieszkam w jakimś wyjątkowym mieście bo akurat takie przypadki to u mnie dość częste zjawisko. A ostre bójki między dziewczynami to niemal standard i wcale nie mam na myśli ciągania się za włosy.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-19, 00:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-19, 00:38   

enigman napisał/a:
Niestety żyjemy jeszcze w społeczeństwie mocno zagnieżdżonym w stereotypowym myśleniu i postrzegania świata.
Niestety trafiłem w życiu na wielu takich ludzi, którzy kurczliwie są przekonani, że to kobieta jest zawsze tą słabszą, delikatniejszą - po prostu tą do opieki. Tak jak napisał Def1ant, opiekować można się osobą niedysponowaną, chorą, czy cokolwiek podobnego.
Gorzej jak kobiety też w to wierzą.. Zostałam mniej więcej w takim nastawieniu wychowana. Że, np kobiecie nie wolno samej iść do lasu, bo tylko z facetem u boku może czuć się bezpieczna itd.. Na szczęście mi się to nie udzieliło.

enigman napisał/a:
uważam, że osoby trans, szczególnie po tranzycji mogą mieć poczucie życia w ciągłym zagrożeniu. Wiadomo jak przystosowane do inności mamy społeczeństwo. Wystarczy, że ktoś się dowie od kogoś przez kogoś do kogoś..
Mogą, ale nie muszą. A z tym obiciem... Nie przesadzajmy. To nie jest wcale aż tak częste. A dyskryminacja jest na całym świecie. Poza tym, poczucie życia w ciągłym zagrożeniu nadaje się na temat dla dobrego terapeuty. Ponieważ, osoba taka się prędzej sama wykończy niż coś się jej stanie. Nie można negować zagrożenia, ale nie można wiecznie umierać z strachu i bać się wyjść z domu, bo to już jest delikatnie mówiąc paranoja.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-19, 02:12   

enigman napisał/a:
Wystarczy, że ktoś się dowie od kogoś przez kogoś do kogoś.. Co trafi w niepowołane uszy i w najlepszym wypadku morda obita.. Chodzi mi głowie o poczucie tego lęku. Chociażby przed samotnością, co akurat często nas spotyka..

Grubo przesadzasz :) Taka agresja to sporadyczne przypadki, sporadyczne. I nie, jakoś się tego nie boję. Więc nie, nie żyję w zagrożeniu, wręcz przeciwnie. Tranzycja pozwoliła mi się uwolnić od lęku co będzie jak wyjdę między ludzi i będę ich konsternować swoim jestestwem (czy się tylko skrzywią, czy mi coś dowalą, czy się uśmiechną pod nosem, czy mnie potem wyśmieją i obgadają z innymi) itp.
_________________
 
 
anka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 21:32   

Nie chcę się wdawać w dyskusje, ale chcę przekazać trochę doświadczenia zarobionego w formie blizn - jako ważąca 50-60 kg wielokrotna ofiara agresji fizycznej (dziesiątki razy, idące w setkę), a potem fanatyczna Kraverka przez dwa lata (stopień P3). Zastrzeżenie: nie jestem profesjonalistką; po prostu jestem z kiepskiej dzielnicy, a moja fizyczność naturalnie stawiała mnie zawsze w roli ofiary. To jest wynik 20+ lat obcowania z agresją:


1) Najlepszą obroną jest mowa ciała

Eliminuje Cię ona z puli potencjalnych ofiar drapieżnika, bo "łatwiejszy" będzie ktoś inny. Ludzie operują na automatycznych odruchach - na tej samej zasadzie, na której kotowate nie zaatakuje Cię, jeśli nie odwrócisz się plecami (wyjątek: matka broniąca młodych). Zatem:

Ważne w mowie ciała (pozwala "nie zdać rozmowy wstępnej", czyli nie zostać wytypowaną na ofiarę):
- poruszaj się wolno i z rozmysłem ("spacer przez basen"), zarówno całym ciałem, jak i w ruchach rąk czy głowy - szybkie ruchy sugerują Twoją nerwowość, a nerwowe są... ofiary; zagadnięta po prostu idź spokojnie i powoli dalej, jakbyś nie zauważyła;
- głowa do góry (to wbrew intuicji, ale szyja wystawiona na cios pokazuje, że się nie boisz - więc nie odpalasz w drugiej stronie drapieżnika, tylko go onieśmielasz pewnością siebie; przyjmowanie postawy skulonej-obronnej-nerwowej powoduje podkręcenie drapieżcy w drugiej strony, nie chcesz tego);
- ramiona do tyłu (klatka otwarta na cios - zasada taka sama, jak wyżej); żeby się nauczyć prawidłowo, wsadź kciuki dłoni w kieszenie z tyłu spodni;
^ ten schemat zachowania prawdopodobnie będą w Twoim otoczeniu przejawiać najbardziej męscy, "samiec alfa" mężczyźni. Jeśli nie wierzysz, sprawdź.

Mniej ważne:
- jeśli już musisz do napastnika mówić, rób to wolno i spokojnie - uspokoisz go; mówiąc nerwowo zaś - zdenerwujesz, potencjalnie szkodząc obu stronom;
- przy chodzeniu nogi szeroko (mam taaakie jaja), stopy szpicem do przodu (wiem, dokąd zmierzam);
- patrzenie w oczy to u ssaków wyzwanie na pojedynek; wzrok lepiej trzymać na środku klatki piersiowej przeciwnika, zobaczysz jego ruchy pół sekundy wcześniej.


2) Rodzaje agresji i unikanie ich

Czyli: "zdałaś rozmowę wstępną, bo nie rozumiesz punktu 1". Groźba przemocy z reguły zawiera instrukcję, jak uniknąć przemocy.

-- przemoc terytorialna: celem jest Twoje oddalenie się z danego terytorium. Ktoś grozi Ci przemocą, jeśli sobie nie pójdziesz - nie rozmawiaj, powoli i spokojnie wstań, bez słowa wyjdź; celem nie jesteś Ty, tylko jego status w grupie; odchodząc zyskujesz najwięcej dla siebie i niego.

-- przemoc nastawiona na zmianę Twojego zachowania: np. powiedziałaś kawał o "cwelach" przy ludziach, którzy siedzieli w więzieniu (moje przeżycie). Mówią, że jeśli się nie zamkniesz, pobiją Cię. Krótko przeproś, zamknij się. Jeśli oni piją, po krótkiej chwili kulturalnie się oddal.

-- przemoc zarobkowa: celem nie jesteś Ty, tylko Twoje przedmioty. Jeśli masz przy szyi nóż albo wycelowany w Ciebie pistolet i instrukcję "oddaj portfel", oddaj portfel - z reguły będziesz móc po drodze wyciągnąć najpotrzebniejsze dokumenty, ten ktoś po prostu zarabia tak na życie, nie chce Cię skrzywdzić ani zabić - ale może, jeśli go sprowokujesz.

-- przemoc drapieżna: celem jesteś Ty - Twoje zdrowie lub życie. Bardzo rzadko spotykana sama z siebie. Bardzo często spotykana jako wynik niezrozumienia sposobów wyplątania się z trzech powyższych sytuacji. Jeśli znajdujesz się w tej sytuacji pierwszy raz w życiu, a druga strona nie - zawsze (99,9%) przegrasz. Jeśli długo ćwiczyłaś agresywną samoobronę, Twoje umiejętności spadają do 20%. Jeśli nie, spadają do zera.


3) Rozkład adrenalinowy

Fala adrenaliny powoduje, że tracisz zdolność wykonywania małych, precyzyjnych ruchów. Chwyt za nadgarstek, precyzyjny cios w gardło, dobrze wycelowany kopniak w jądra, którakolwiek technika z aikido? Zapomnij - chyba, że to Twój pierwszy ruch rozpoczyna starcie, ale wtedy to Ty jesteś agresorem. Jesteś za to w stanie działać całą masą ciała - np. kogoś odepchnąć, wbiec w niego "barankiem", kopnąć nadbiegającego w klatkę piersiową, czy złapać za szyję/szczękę i napierając całym ciałem walnąć jego głową o ścianę za nim (ach, ci znajomi chuligani-ultrasi).

Bokserzy są skuteczni, bo znają osiem technik na krzyż, i ćwiczą je całe życie. Co z tego dla nas? Zasada pareto 20/80. Wyciągnij rozcapierzoną dłoń przed siebie i obróć 90 stopni ku środkowi ciała. Podstawą tej dłoni masz trafić z boku w czubek szczęki przeciwnika, przechodząc "w bok" przez cel (mózg lata w puszce -> nokaut). Od razu wchodzisz tak samo drugą ręką, dopóki stoi (używając całego ciała jak sprężyny, bo w walce jest ono właśnie nią). Jeśli ma to zadziałać w prawdziwej sytuacji, musisz to powtarzać tysiące razy. Przykro mi, że tu jesteś - miałaś po drodze szansę nie zdać rozmowy wstępnej i/lub zastosować się do polecenia agresora.


4) Mózg ludzki, małpi i gadzi

Czytając to, myślisz ludzkim. Ale w obliczu agresywnego napastnika włączy Ci się małpi - "co, on będzie mi tak mówił? Pokażę mu!". Żeby go uciszyć, trzymaj się punktu 1, z modyfikacją: ręce skrzyżuj na klatce, potem jedną połóż na uchu. Jeśli posłuchasz małpiego mózgu, przeciwnikowi też się taki włączy -> nastąpi eskalacja do przemocy drapieżnej. Zaś komandosi dekorujący po nocach ludzkimi jelitami chaty wspierających partyzantkę tubylców, używają gadziego. Dostęp uzyskasz po przeżyciu przemocy drapieżnej dziesiątki razy: widząc, jak giną używający małpiego, nauczysz się. O ile nie zginiesz właśnie Ty.


5) Broń

Gaz (sprawdź kierunek wiatru!) i pistolet na gumowe kule mają sens. Noszenie innej powoduje więcej eskalacji, niż rozwiązuje problemów. Jeśli już nosisz, ma jej nie być widać do momentu użycia jej. Jeśli starasz się odstraszyć kogoś wyciągniętą bronią, prawdopodobnie za chwilę zostanie użyta przeciwko Tobie. Jeśli upierasz się przy nożu, noś śrubokręt - policja może do niego podejść bardziej wyrozumiale. Osoby umiejące walczyć bronią powiedzą Ci, że techniki są tak naprawdę dwie:
-- zmyłka ręką bez broni -> cios
-- zmyłka ręką z bronią -> zmyłka ręką bez broni -> cios

Dziękuję za uwagę. Żyjcie bezpiecznie.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-20, 22:01, w całości zmieniany 5 razy  
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-20, 21:41   

anka, dzięki wielkie za Twój długi post :) Myślę, że to się może przydać nam wszystkim.
_________________
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 22:25   

anka, Co do broni...hmm. Jest taka zasada, "Jeżeli sięgasz po broń, bądź gotowy żeby ją użyć". Jeśli wyciągniesz żeby postraszyć już po tobie. A więc wszelkiego rodzaju straszaki lepiej zostawić w domu. Broń ma obezwładnić a żadna broń prócz tej którą można zabić nie jest skuteczna. Bandyci ale i nie tylko bo i wszelkiej maści chuligani są obeznani z bólem więc gumowa kulka to dla niego coś śmiesznego. Gaz? To już na prawdę temat sprawdzony przeze mnie osobiście, skuteczność zerowa a do tego trzeba pamiętać, że gaz nie działa na osoby pod wpływem narkotyków a jakby tego było mało to osoby bawiące się w napady uliczne urządzają sobie zabawy który więcej gazu na dzioba przyjmie przy okazji uodparniając się na jego działanie. Z resztą nie taki gaz straszny jak go opisują sprzedawcy w stylu Militaria pl. A tu krótki filmik jak ruscy bawią się pistoletem gazowym.
https://www.youtube.com/w...index=8&list=WL
Z resztą przy bezpośrednim kontakcie użycie broni jest naprawdę trudne i ja osobiście stawiam na markowe perfumy ;-) we flakoniku z grubego kanciastego szkła
https://www.youtube.com/watch?v=dsXJ0OJu_dI
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 23:53   

Gabi napisał/a:
Jest taka zasada, "Jeżeli sięgasz po broń, bądź gotowy żeby ją użyć". Jeśli wyciągniesz żeby postraszyć już po tobie. A więc wszelkiego rodzaju straszaki lepiej zostawić w domu.
Też znam tą zasadę.
Co do samych gazów, to chyba jeszcze zależy jaki się weźmie. W tym materiale z ORF co linkowałaś pokazywali gaz za około 5 euro. Takiego w życiu bym nie wzięła, bo nie wiadomo nic o skuteczności. Wolę wydać więcej i mieć gwarancję, że zadziała. Cudom, typu z sklepów "militaria.pl" i podobnym nie ufam. Jak potrzebuję już coś specjalnego, to szukam sprawdzonych źródeł dla nabywców z danej branży i tam się zaopatruję. Podróbką i tanim zamiennikom nie ufam, gdy idzie o własne bezpieczeństwo.
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-21, 00:08   

Jeżeli chodzi o gazy to najskuteczniejsze są te używane przez policję ale dostęp do nich jest trudny. To co sprzedają w sklepach to głównie kapsaicyna. Jak trafisz na kogoś kto na obiad jada chili z sosem tabasco i dopieprza do smaku to wciągnie ci cały miotacz nosem i powie "AAAAA... pycha" :mrgreen: z kolegami testowaliśmy miotacz gazu dostępny w sklepie no cóż zasięg od 0,5 do 1 m a po teście obiekt testowany zrobił wielkie oczy i powiedział "JUŻ ?! Trochę chciało mi się kichać od swędzenia" :mrgreen:
 
 
anka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-21, 00:24   

Gabi napisał/a:
Broń ma obezwładnić a żadna broń prócz tej którą można zabić nie jest skuteczna.

Musiałaś mieć mało przyjemne doznania w tym temacie, przykro mi z tego powodu. Jednak ten pogląd jest niebezpieczny - samoobrona zawsze ma kontekst prawny, a używając śmiercionośnej broni kończy się w więzieniu. Wydaje mi się, że nie ma gorszego miejsca dla transkobiety.

Cytat:
Bandyci ale i nie tylko bo i wszelkiej maści chuligani są obeznani z bólem więc gumowa kulka to dla niego coś śmiesznego.

Myślę, że poleceni przez Ciebie panowie z Rosji (zdecydowanie zapoznani z bólem, skoro testują na sobie broń) nie zgodziliby się z tym stwierdzeniem - temu gumowe kule z pistoletu zrobiły gustowne dziury w brzuchu [Wycięłam. /Lagertha]

Cytat:
gaz nie działa na osoby pod wpływem narkotyków

Ponieważ się nie znam, musiałam doczytać (dzięki za okazję). Pieprzowy (w przeciwieństwie do łzawiącego) działa na naćpanych i pijaków, a nawet osoby nieodczuwające bólu (testowane na naćpanych PCP). Więc nie jest tak źle. Źródło:
http://www.pepper-spray-s...-vs-pepperspray

Zgoda, że pistolet gazowy jest bez sensu. Ale - jeśli używasz pieprzowego, a nie łzawiącego - nie martwiłabym się tym, że ktoś się uodporni na gaz. W pieprzowym jest kapsaicyna, której skala ponoć leci w górę do 16 mln, podczas, gdy papryczki do jedzenia mają po kilka tysięcy - jeśli dotknęłaś sobie kiedyś oka kawałkiem chili, wiesz, jaki efekt daje kilka tysięcy jednostek. Pierwszy gaz pieprzowy, który sprawdziłam, miał siłę 5 mln jednostek (wiem, że liczy się też objętość w puszce, ale sam przeskok o trzy rzędy wartości daje do myślenia). Z autopsji, jako fanka wszelkiego ostrego żarcia: raz, będąc na gazie alkoholowym, dostałam pieprzowym w ramach żartu od kolegi. Ślepota na ~30 sekund, kichanie/kaszel/czkawka (sparaliżowana przepona) ~15 minut, wietrzenie pomieszczenia ~30 minut.

Niestety, każda drobna broń podlega rozkładowi adrenalinowemu, a poza tym trzeba jej dobyć. To ja już wolę zostać przy waleniu pięścią/łokciem w bok szczęki. Większa szansa, że zdążę cokolwiek zrobić. Najbardziej opłaca się stosować mowę ciała - to zabawne, ale od kiedy to stosuję, nikt mnie nie zaczepił. Wyjątek - "zdjęcie zbroi" - zrobiłam dwa razy. W pierwszym wypadku, w ciągu pół minuty, jakiś chłop idący z naprzeciwka splunął mi pod nogi i chciał popchnąć (sama zeszłam na bok, poszłam sobie). Za drugim razem jakieś bandziory chciały "zagaić rozmowę" (ja: spojrzenie w bok, rozbrajający uśmiech, poszłam dalej). Już zbroi nie zdejmuję.

Musiałabym zobaczyć chojraka, który faktycznie spokojnie przetrwa strumień pieprzowego na nos i oczy, żeby uwierzyć, że się w ogóle da. Będzie miał na skórze parujący gaz, a kiedyś musi wziąć oddech.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-21, 00:33, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-21, 00:27   

Miałam na myśli właśnie taki policyjny. Jest droższy, bo ceny zaczynają się od 30 chf wzwyż, ale dostaje się konkretny towar. W Szwajcarii jest legalnie dostępny do samoobrony, ale można go użyć TYLKO do samoobrony. A w Polsce, to chyba ceny są jeszcze większe. Z tego co się orientuję, to takie policyjne gazy są skuteczne też przeciwko osobnikom pod wpływem środków odurzających, jak i zwierząt.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,74 sekundy. Zapytań do SQL: 16