Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie ma nic pomiędzy kobietą a mężczyzną
Autor Wiadomość
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-12-16, 18:41   Nie ma nic pomiędzy kobietą a mężczyzną

Czytam sobie to forum i wszystkie dylematy co do określenia się, chęci/niechęci podjęcia terapii, pewności, niepewności, problemów z określeniem się... I takie mam przemyślenia które nie do końca wiem jak ująć ale spróbuję możliwie prosto.
Czy nie jest przypadkiem tak, że wszelkie określenia agender, nongender, genderqueer biorą się nie tyle z "taki nieszkodliwy ekscentryk; szalona feministka; zniewieściały chłopiec; mógłby/mogłaby przestać wydziwiać" co raczej z: "to transseksualista, który z różnych powodów nie chce/nie może podjąć leczenia"? Czyli wysuwam odważną tezę, że jest odwrotnie niż się zazwyczaj twierdzi :P I że na przykład nie ma transgenderyzmu, jest tylko nieleczony transseksualizm? I co za tym idzie czyli że każdy kto czuje się źle ze swoją płcią genetyczną/społeczną jest w istocie po prostu osobą przeciwnej płci psychicznej i gdyby od początku urodził się tej przeciwnej płci to nawet nie byłoby żadnego problemu, nigdy by nie poznał terminów agender itp., bo zwyczajnie by żył w swojej (właściwej) płci, w której czułby się dobrze i na miejscu bez wątpliwości.
Dlaczego skłaniam się ku takiej opinii? Bo wątpliwości zazwyczaj nie odnoszą się ku temu czy się by dobrze czuło gdyby się urodziło z przeciwną płcią, a raczej tego że może nie warto nic zmieniać, może za trudne, może nie dam rady, może mi się wydaje, bo przecież skąd mam wiedzieć jak czuje kobieta swoje bycie kobietą/mężczyzna swoje bycie mężczyzną... Niektórzy twierdzą, że dobrze im pomiędzy... ale czy to nie jest trochę postawa przyjęta ze strachu przed tym ostatecznym i definitywnym krokiem na przeciwną stronę? (bo czasem nawet jak siedzimy w piekle to przecież nie wiemy czy podejmując ryzyko żeby się z niego wyrwać nie trafimy na jeszcze gorsze piekło ;) ). Inni twierdzą, że mogą/dobrze im funkcjonować w obu płciach (dobrze im a nawet jak nie to przynajmniej "da się" a skoro się da, to może nie trzeba nic zmieniać tak drastycznie jak np. przez operacje), ale czy to nie jest na zasadzie: "w przeciwnej byłoby mi bardzo dobrze, ale przez te lata kiedy musiałem/musiałam funkcjonować w biologicznej zdążyłem/am się tego nauczyć i jakoś daję radę"? Jeszcze inni nie chcą utracić jakichś przywilejów wynikających z płci biologicznej; wolą nie podejmować się operacji skoro dysforia nie jest aż tak mocna; czy po prostu nie jest dla nich aż tak istotne ciało/dokumenty... Z resztą nie ważne jaki jest powód, nie o to mi chodzi. Nie chcę też oceniać czy powinny być takie "płcie" jak "nongender", "pangender"... ani oceniać, że jak ktoś nie podejmuje się tranzycji to tchórz itp., bo generalnie uważam, że za potrzebą idą określenia, a jeśli u kogoś dysforia nie jest obezwładniająca to faktycznie może lepiej nie operować narządów, które w sumie z biologicznego punktu widzenia spełniają swoją funkcję lepiej niż będą te po operacji... Chodzi mi o fundament: że oni wszyscy gdyby od razu urodzili się z płcią przeciwną byliby zwykłymi mężczyznami/kobietami nie mającymi ani problemów ani dylematu z płcią, wcale by nie było tego tematu w ich życiu. Co o tym myślicie?
Ja się skłaniam ku takiej opinii. I również ku takiej, że większość niepewnych gdyby jednak poszła drogą tranzycji to by nie żałowała ;)
_________________
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-12-16, 20:08   

Ciekawa teoria, ale nie do końca się zgadzam. Możliwe, że w przypadku niektórych osób rzeczywiście tak jest, ale jednak... przyjmując, że istnieje tylko czarny i biały, a szary bierze się z wątpliwości (czy czego) i starczy wyprać w Perwollu, by nabrało ''odpowiedniego'' koloru, to mimo wszystko wydaje mi się, że trochę w tym generalizacji. Może to naprawdę jest szary? Świat ogólnie nie jest czarno-biały. To by było za proste. :P

wendigo napisał/a:
Chodzi mi o fundament: że oni wszyscy gdyby od razu urodzili się z płcią przeciwną byliby zwykłymi mężczyznami/kobietami nie mającymi ani problemów ani dylematu z płcią, wcale by nie było tego tematu w ich życiu. Co o tym myślicie?

Niekoniecznie... Ja na pewno czułbym się lepiej jako cis-mężczyzna (to się w końcu pisze razem czy osobno?), ale czy jednoznacznie? Tego bym nie powiedział. Zakładając, że nie miałbym wtedy takiej wiedzy na te tematy, jak mam teraz, to może uznałbym się za transwestytę - po najmniejszej linii oporu. :mrgreen: No ale znowu - niekoniecznie. Za innych się nie wypowiem.

Miałem ogólnie założyć podobny temat, ale nie o ''pomiędzy'', a o ''płynności'' tożsamości płciowej... i czy tożsamość płciowa na pewno może być płynna (czy może jest to wynik jakiegoś zaburzenia). Hm. Może założę.
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-16, 20:30   

Nie wiem co masz dokładnie na myśli - w końcu sam napisałeś, że wyrażenie tego nie będzie łatwe - ale postaram się odpowiedzieć, gdyż (zupełnie nie wiem dlaczego) poczułam się zobowiązana, a wręcz pociągnięta, do udzielenia odpowiedzi.

Twoim zdaniem określanie się jako "bycie pomiędzy" ma wynikać z różnych rodzajów lęków, czy to przed zmianą, utratą, ostracyzmem, decyzją - itd - osób transseksualnych, a nie z tego, że istnieją osoby, które zwyczajnie nie odnajdują się w standardowym podziale na mężczyzn i kobiety.
Myślę, że takie postawienie sprawy nie tylko jest błędne, ale wręcz krzywdzące. Coś na zasadzie: Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. Świat nie jest jednak zwyczajnie czarno biały jest trochę bardziej kolorowy :) Mogłabym napisać tutaj jakiś jałowy elaborat, ale po co? Odniosę się więc do swoich doświadczeń.

Sama nigdy nie czułam specjalnej przynależności do mężczyzn, zawsze czułam, że powinnam urodzić się kobietą. Jednak się nią nie urodziłam - no i klops. Co teraz? Podobnie jak miałam problem z utożsamieniem się z mężczyznami, tak samo miałam problem aby zobaczyć siebie jako jedną z kobiet. "Ich" świat, był dla mnie ezoteryczny, ekskluzywny (w sensie "wykluczający mnie z niego"), a wszystko z tego powodu, że brakowało mi - a też w większości przypadków nadal brakuje - desygnatów nadających mi "znamię" bycia kobietą. Co więcej widziałam w sobie raczej pomieszanie cech stereotypowo uznawanych za męskie i żeńskie, dlatego każda próba "utożsamienia się" z kobietami kończyła się fiaskiem i powinnam o sobie powiedzieć, że za każdym takim razem doświadczałam tym silniejszej dysforii. Chyba najlepiej opisał ten stan mój intelektualny mistrz - Martin Heidegger - gdy napisał w "Byciu i czasie":

Cytat:
Zatroskany obchód natrafia jednak nie tylko na coś niestosowalnego w obrębie czegoś zawsze już poręcznego; odnajduje on także to, czego brak, co nie tylko nie jest „dogodne", ale wręcz w ogóle nie „leży w dłoni". Tego rodzaju poczucie braku wynajdując nieporęczność odkrywa znowu coś poręcznego w postaci pewnego bycia-tylko- obecnym. Przez dostrzeżenie czegoś nieporęcznego coś poręcznego przybiera modus natrętności. Im bardziej natrętna jest potrzeba czegoś, czego brak, im wyraźniej stwierdzamy nieporęczność tego czegoś, tym bardziej natrętne staje się owo coś poręcznego i wręcz zdaje się tracić charakter poręczności. Odsłania się ono jako coś już tylko obecnego, czego bez tego, czego brak, nie można ruszyć z miejsca. Bezradność, z jaką stajemy wobec takiej sytuacji, odkrywa jako niepełny modus zatroskania bycie-już-tylko-obecnym czegoś poręcznego.


...no ale nie miałam zanudzać wywodami :P

W każdym razie próbując utożsamić się z kobietami odczuwałam tym silniejszą dysforię i rozpacz. Cokolwiek jednak nie robiłam, nie mogłam się również utożsamić z mężczyznami - odrzucało mnie, wręcz biologicznie, od takich prób.

Tak więc w tak postawionej sytuacji "kim jestem"? Osobą, którą nigdy nie będę, czy osobą należącą do "grona" którego nie jestem w stanie zaakceptować? Świadomość tego, że nigdy - cokolwiek nie zrobię - nie będę taka jak inne kobiety powodowała, że poczułam, iż nigdy nie będę jedną z nich. Pozostało mi więc być tylko "inną", innobyciem, osobliwością swoistą, która potrafi się utożsamić tylko z byciem "poza" (trans) płcią i standardowo rozumianą płciowością.
Z pewnością w tej mojej "inności" jest wiele strachu przed ostracyzmem społecznym, ale przede wszystkim jest w tej inności samoświadomość, świadmość własnego położenia, że nigdy nie będę "jedną z kobiet", zawsze będę osobliwością. Dlaczego więc miałabym uciekać od swojego prawdziwego oblicza?

Z tego wszystkiego wypada mi się z tobą nie zgodzić, a przynajmniej nie zgodzić w pewnej - istotnej dla mnie - części twojej wypowiedzi.

https://www.youtube.com/watch?v=iYYRH4apXDo
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 00:36   

Cytat:
Nie ma nic pomiędzy kobietą a mężczyzną

No bo nie ma. I to nie tylko wśród ludzi. Świat podzielony jest na samice i samce z jedynym wyjątkiem tzw. Obojniaków skupiających w sobie obie płcie lub osobnikami przenikającymi między płciami ale zawsze są to dwie płcie nie ma nic co byłoby czymś innym
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-17, 11:27   

Jeszcze tylko dorzucę, że niepotrzebnie traktujesz płci na zasadzie przeciwieństwa. Płeć żeńska nie jest opozycyjna wobec męskiej ;)
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-12-17, 11:52   

Błędne założenia, błędne wnioski.
Nie wszystkie osoby mające problem z genderem są transseksualne. Jeśli osobie mającej jakiś problem ze swoją płcią (ale nie mającej szczególnej dysforii innej niż społeczna), zorientowanej seksualnie na heteroseksualnych mężczyzn zrobisz k/mowe operacje - nie będzie jej się wcale lepiej funkcjonowało.
Jest też garść osób prawdziwie pomiędzy i niekoniecznie muszą chcieć zmian płci.
Strasznie masz ograniczone spojrzenie na te sprawy.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-17, 13:29   

*włazi do tematu*
*wylewa wiadro hejtu na głowę wendigo*
*idzie sobie*
Ić spać.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 14:11   

Nie zgadzam się z większością tego, co powiedziałeś Wendigo, ale dobry punkt na początek dyskusji.

W ogóle nie zgadzam się z koncepcją "leczenia" "transseksualizmu". Transseksualizm, jest rozmytym pojęciem i w pewnych kontekstach - sztucznym. W całym tym rozumowaniu jest za dużo niewypowiedzianych założeń i przeskoków myślowych, zbyt szybkiego wnioskowania jednego z drugiego, kiedy jeszcze to drugie nie jest ugruntowane, a jedynie pojawia się tego zarys.

Transseskualizm: ktoś czuje się osobą innej płci niż biologiczna. Ale co to znaczy? Myśli, czuje w ten a nie inny sposób, więc to jest w głowie. Płeć pierwotnie odnosi się do gamet tak sensu stricte. Mimo to możemy powiedzieć o płci innych części ciała niż narządy rozrodcze. Na przykład skóra jako organ, razem z owłosieniem. Wiele części ciała wykazuje jakieś cechy charakterystyczne dla płci, dlaczego nie mózg? Z tym, że tu już jest to płeć na zasadzie korelacji, a nie na zasadzie "z definicji".

Ja to widzę tak: mam taki a nie inny mózg, który powoduje, że pewne zachowania są dla mnie łatwiejsze, bardziej naturalne i będę mieć pewien obraz siebie. Ale tak samo mam bardzo włochate ręce. Czy powinnam je golić, bo włochate ręce są niekobiece? Lub na odwrót - czy powinnam wyhodować wąsy, bo do tych rąk to tak nie przystoi mieć taki niemęski brak zarostu? Możesz wydedukować mój stosunek do wszelkich "standardów" i walki z własną naturą na podstawie tego, że dałam sobie spokój z goleniem rąk, a wąsów nie hoduję. (czasem mnie zastanawia czy to wszystko to nie wina moich hormonów... jakaś taka włochata jestem, mam mocny zapach i śpiewam na dole altu...) Jeśli podejdziemy ten problem z założeniem "mózg determinuje płeć", to rezultat jest ten sam: likwidować piersi bo takie niemęskie? Chyba, że ktoś sam z siebie zupełnie bez powodu nie lubi tych piersi i właśnie na tym polega jego transowość, to wtedy sprawa jest zupełnie inna. Wtedy to jest raczej: dlaczego nie likwidować? Bo inni tak uważają? Chyba o tym mówisz. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc moim zdanie na pewno duża część z tych osób, które definiują się jako TG czy genderqueer i jednak nie robi tego czy siamtego, to po prostu: nie chce, nie czuje tego, że tak się wyrażę. Ich transpłciowość polega na czym innym niż Twoja, zwyczajnie. To tak jak parę moich znajomych, którzy twierdzą na temat osób, które zwyczajnie są introwertyczne i nie lubią dużej ilości kontaktu z innymi, że się boją, wycofują, mają problemy psychologiczne, nie lubią nas, są wrogo nastawieni, wywyższają się, no bo jak można czegoś tak super jak imprezy nie lubić? Na pewno część osób się boi i wycofuje, tak jak piszesz, zupełnie jak z imprez, ale spora część na pewno nie.

Poza tym, dla mnie TS, stricte TS a nie ogólne transpłciowość, odnosi się do ciała. Tylko i wyłącznie do ciała. Nie do bycia kimś, nie do tego, w jakiej roli funkcjonuje się ani jak się chce stylizować i jakim się woli wydawać - nie do genderu. Do relacji z cielesnymi cechami płci, kiedy stoisz nago przed lustrem na (prawie) bezludnej wyspie. Chociaż te dwie rzeczy są skorelowane. Często widzę, że się zakłada tutaj, że stosunek z płcią biologiczną i społeczną musi być taki sam i "transseksualizmem" nazywa się "inna płeć ciała niż mózgu", ale w mózgu płeć to nie tylko relacja z lustrem! Płeć społeczna, gender, też jest w mózgu, i też może popchnąć do pytania "kim jestem?". Często jest, ale nie zawsze musi być związana z relacją z ciałem. A, no i jeszcze da się mieć właśnie ten stosunek z ciałem trochę męski i trochę kobiecy, tak w ogóle, i można go mieć jeszcze zupełnie inny.

wendigo napisał/a:
Chodzi mi o fundament: że oni wszyscy gdyby od razu urodzili się z płcią przeciwną byliby zwykłymi mężczyznami/kobietami nie mającymi ani problemów ani dylematu z płcią, wcale by nie było tego tematu w ich życiu.


O, o, ja jestem szaloną feministką :mrgreen: (Wstawiłabym jakiś obraz z szalonym naukowcem, ale to strasznie od rzeczy i niestosowne w takim śmiertelnie poważnym wywodzie)

Pewnie zależy od osoby. Już mamy różne zdania. W moim życiu tematu by nie było. Byłabym gościem o artystycznym usposobieniu, może biseksualnym, może bym była nadal bardzo domowa, ale nie sądzę, żeby mi to wtedy zasugerowało myśl, że jestem dziewczyną, nie przeszłoby mi przez myśl, żeby chcieć wyglądać jak dziewczyna, czy żeby mieć jakieś biologiczne właściwości kobiety.

Ale mi nie jest z tym źle ;-) Nie uważam, żeby stała się tragedia. Tragedią jest jedynie, że swojej natury nie umiem zaakceptować i w kółko nie stawię czoła otoczeniu w wystarczającym stopniu i będę tłumić mdłości folgując konformizmowi i wyglądając tak, jak się podoba innym a nie mnie i zachowując się tak jak się podoba innym a nie mnie. Przez fakt urodzenia się w nim, uważam, że moje ciało jest moje i jest elementem mojej tożsamości, tworzyło moją tożsamość przez długi czas, jest pojemnikiem wspomnień i wpływało na ich kształt, tym samym tworząc mnie jako osobę, kształtując moją świadomość. Jest częścią mnie, choć może w niekonwencjonalny sposób.

Poza tym nie uważam, żeby w samym fakcie bycia postrzeganym jako kobieta czy mężczyzna było coś, co jest warte wyrzeczeń. Bo jedyne co, to:
1. Stereotypy, ale uważam że są krzywdzące dla obydwu stron, i jak już wyżej w wywodzie udowodnione, nie warto poświęcać czasu na dopasowywanie się do stereotypów.
2. Jak inni widzą twoje ciało, co jest gwoździem programu dla TS, jak sądzę. A nie wszystkim o to właśnie chodzi.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-17, 17:22   

Swan napisał/a:
W ogóle nie zgadzam się z koncepcją "leczenia" "transseksualizmu".

Mam podobnie ;) Dla mnie patologizowanie transseksualizmu jest niewłaściwym podejściem do tematu - ale to rozmowa na inną dyskusję.

Swan napisał/a:
Transseksualizm, jest rozmytym pojęciem i w pewnych kontekstach - sztucznym.

Czy ja wiem? Transseksualizm jest w miarę dobrze określonym pojęciem. Problemem jest pojęcie płci, które jeśli się mu przyjrzeć jest bardzo nieostre - co zauważasz w punkcie poniżej. Problem z pojęciem transseksualizmu polega na tym, że jego rozumienie oparte jest na bardzo rozmytym pojęciu płci.

Swan napisał/a:
To tak jak parę moich znajomych, którzy twierdzą na temat osób, które zwyczajnie są introwertyczne i nie lubią dużej ilości kontaktu z innymi, że się boją, wycofują, mają problemy psychologiczne, nie lubią nas, są wrogo nastawieni, wywyższają się, no bo jak można czegoś tak super jak imprezy nie lubić? Na pewno część osób się boi i wycofuje, tak jak piszesz, zupełnie jak z imprez, ale spora część na pewno nie.

Doskonałe porównanie.

Swan napisał/a:
Przez fakt urodzenia się w nim, uważam, że moje ciało jest moje i jest elementem mojej tożsamości, tworzyło moją tożsamość przez długi czas, jest pojemnikiem wspomnień i wpływało na ich kształt, tym samym tworząc mnie jako osobę, kształtując moją świadomość. Jest częścią mnie, choć może w niekonwencjonalny sposób.

Nic dodać, nic ująć :)

Swan napisał/a:
Poza tym nie uważam, żeby w samym fakcie bycia postrzeganym jako kobieta czy mężczyzna było coś, co jest warte wyrzeczeń.

Z tym się nie zgodzę - przynajmniej nie w całości. Jeżeli chcesz być postrzegana jakoś, to jest to warte poświęceń.
Chyba, że piszesz po prostu o "czystym" fakcie, a nie o ustosunkowaniu się do tego.


Z przytłaczającą większością wypowiedzi się zgadzam. Nie wszystkim osobom przeszkadza właśnie ciało albo też to nie ciało jest tym co pierwotnie przeszkadza. Często tym co jest niedogodne, to normy i postrzeganie przez innych, z racji posiadania określonego ciała. Osoba, której przeszkadza czysta fizyczność ciała ma zupełnie na czymś innym zasadzoną swoją "transpłciowość" niż osoba, której problem zasadzony jest w tym jak jest postrzegana przez innych i stąd wynika jej odrzucenie ciała - które nie jest w takim przypadku "ciałem płci", ale bardziej "znakiem" dla innych w jaki sposób mają daną osobę rozumieć i do niej podchodzić. W pierwszym przypadku to nie "wizerunek" jest pierwotny, a ciało jako ciało, jako jakaś substancja. W drugim przypadku problematyczny staje się wizerunek, który dużo łatwiej jest stopniować. Niektórym nie podoba się "całokształt wizerunku", innym osobą tylko pewne przejawy albo narzucane normy - jak powinno się wyglądać.
Myślę, że różnica w pierwszym i drugim przypadku zwykle jest kosmetyczna - szczególnie kiedy w drugim przypadku mamy dysforię odnośnie całego wizerunku siebie jako osoby danej płci. Należy jednak dostrzec te dwie gałęzie transpłciowości.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-17, 17:25   

Nieustannym zdumieniem napawa mnie fakt, że są ludzie, którzy mają jakikolwiek wizerunek samego siebie i do tego stanowią większość. Czy to nie tak, że po prostu nie mają czegoś takiego, ale ponieważ im wmówiono, że muszą mieć, to wmawiają sobie, że są kobietami/mężczyznami zgodnie lub niezgodnie z biologicznym statusem samca czy samicy? Bo tak trudno im zaakceptować, że w środku po prostu nic nie ma? Muszą to wypełnić jakoś sztucznymi pojęciami typu narodowość, płeć, które de facto nie istnieją? Płeć ma rolę tylko i wyłącznie przy odchowaniu młodych. Zrobienie z niej czegokolwiek większego niż po prostu podziału zadań w prokreacji nie ma żadnego sensu, jest kompletnym fałszem, który jednak nadal jest podtrzymywany.

Edycja: przesadzam. Trochę.

No i co zrobić z neutrois? Tymi wszystkimi, którzy odczuwają silną dysforię z powodu posiadania płci w ogóle/nieposiadania obu płci naraz? Nie jest powiedziane, że gq, pan czy ag nie może jednocześnie przejawiać silnej potrzeby życia w zgodzie z sobą? Tak jak chociażby Micah z Neutrois Nonsense? Ogrom kosztów, problemy znacznie większe niż przy TS, społeczne problemy większe niż u TS, to wszystko jest o wiele większy i nierozwiązywalny problem, a mimo to dysforia bywa tak silna, że idą tą drogą mimo iż łatwiejsze byłoby pozostanie przy swojej płci czy kompletna zmiana papierów i hormonów. Czy zostało w ogóle przebadane, jak konkretnie się ta "tożsamość" tworzy w życiu płodowym i jak na to wpływają różne wahania hormonalne? Twierdzenie, że wszyscy ci są albo inaczej ciężko zaburzeni, albo TS niedostatecznie przed samymi sobą wyoutowani nie ma podstaw na razie, by w sposób merytoryczny podważyć ich istnienie.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-17, 18:05   

Gabi napisał/a:
No bo nie ma. I to nie tylko wśród ludzi. Świat podzielony jest na samice i samce z jedynym wyjątkiem tzw. Obojniaków skupiających w sobie obie płcie lub osobnikami przenikającymi między płciami ale zawsze są to dwie płcie nie ma nic co byłoby czymś innym

Wszystko jest trochę bardziej skomplikowane. Prawdą jest, że dwupłciowość jest znacznie pospolitsza niż poliseksualność, ale są gatunki w przyrodzie, które wymykają się standardowemu podziałowi na samca i samicę. Zatem nie tylko obojnaki czy chimery, ale gatunki które posiadają kilka wariacji danej płci - u ssaków orangutany i jelenie, u bezkręgowców te wariacje są jednak znacznie bardziej widoczne.

Jednak to wszystko pikuś w porównaniu z królestwem śluzowców, które potrafią mieć po 400 rodzajów płci - właściwie wymykając się klasycznemu (biologicznemu) rozumieniu płci.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 18:23   

ElżbietaFromage napisał/a:
Czy ja wiem? Transseksualizm jest w miarę dobrze określonym pojęciem. Problemem jest pojęcie płci, które jeśli się mu przyjrzeć jest bardzo nieostre - co zauważasz w punkcie poniżej. Problem z pojęciem transseksualizmu polega na tym, że jego rozumienie oparte jest na bardzo rozmytym pojęciu płci.


Przyznaję rację :)

ElżbietaFromage napisał/a:
Swan napisał/a:

Poza tym nie uważam, żeby w samym fakcie bycia postrzeganym jako kobieta czy mężczyzna było coś, co jest warte wyrzeczeń.


Z tym się nie zgodzę - przynajmniej nie w całości. Jeżeli chcesz być postrzegana jakoś, to jest to warte poświęceń.
Chyba, że piszesz po prostu o "czystym" fakcie, a nie o ustosunkowaniu się do tego.


Bardzo mnie to zastanowiło. Pisałam odpowiedź na ten fragment kilka razy i kasowałam. Że kilka razy już się przejechałam na aspiracji do imidżu w moim krótkim życiu, że nie doprecyzowałam, że to w kontekście tranzycji... Ale coś mnie tknęło, że sama też aspiruję: na pomiędzy. No więc odpowiem tak: dalej uważam, że nie warte to wyrzeczeń, a przez wyrzeczenie rozumiem rezygnację z czegoś, co wydaje się właściwe, czego się chce, do czego jest się przywiązanym.

Jakoś tak zaleciało buddyzmem :lol: Z tym przywiązaniem. Ponoć porzucenie przywiązania i pragnienia to krok bliżej do nirwany. Aczkolwiek... Nirwanę może zostawmy dla Bhuddy.

Co rozumiesz przez ustosunkowanie się?

Hjalmar napisał/a:
Czy zostało w ogóle przebadane, jak konkretnie się ta "tożsamość" tworzy w życiu płodowym i jak na to wpływają różne wahania hormonalne?


Moim zdaniem dociekanie źródeł tożsamości płciowej jest bez sensu. Tożsamość płciowa jest zbyt rozmyta, żeby znaleźć ją w jednym konkretnym miejscu w mózgu. Język wydaje nam się na przykład tak konkretny, a zobacz, jaki to chaotyczny zwój "kabli", jak porozrzucany po głowie i jak u każdego inaczej upchnięty.
 
 
adsura22
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 18:34   

Wszystko zależy od Ludzkich poglądów.
Każdy Widzi to inaczej. Dla Mnie Każdy człowiek Jest Sam Ustala swoją tożsamość.
- zawsze Była różnica Płci Biologicznej. Rożnica w ubieraniu . w mówieniu. Innych Sposobach odróżnianiu płci ,wymyślił człowiek.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-17, 18:36   

Swan napisał/a:
Hjalmar napisał/a:
Czy zostało w ogóle przebadane, jak konkretnie się ta "tożsamość" tworzy w życiu płodowym i jak na to wpływają różne wahania hormonalne?


Moim zdaniem dociekanie źródeł tożsamości płciowej jest bez sensu. Tożsamość płciowa jest zbyt rozmyta, żeby znaleźć ją w jednym konkretnym miejscu w mózgu. Język wydaje nam się na przykład tak konkretny, a zobacz, jaki to chaotyczny zwój "kabli", jak porozrzucany po głowie i jak u każdego inaczej upchnięty.
Pytam, bo na każdym kroku można usłyszeć, że TS-y takie biedne, takie nieszczęśliwe, dysforia taka bardzo, a tym TG, GQ, AG to ten... niech se będą, ale i tak ich poczucie wzięło się skądinąd albo wręcz znikąd, są leniwi, wyparli, albo co jeszcze, są chorzy psychicznie, zwłaszcza jak jednak odczuwają dysforię i dążą do zmian, i jak chcą być tolerowani, to niech nie dążą, bo wtedy...
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 18:51   

Hjalmar napisał/a:
Pytam, bo na każdym kroku można usłyszeć, że TS-y takie biedne, takie nieszczęśliwe, dysforia taka bardzo, a tym TG, GQ, AG to ten... niech se będą, ale i tak ich poczucie wzięło się skądinąd albo wręcz znikąd, są leniwi, wyparli, albo co jeszcze, są chorzy psychicznie, zwłaszcza jak jednak odczuwają dysforię i dążą do zmian, i jak chcą być tolerowani, to niech nie dążą, bo wtedy...


A ja tak tak sobie tylko się odgrażam w stronę ogółu, który próbuje biologicznie uzasadadniać TS jakimś jądrem migdałowatym czy czymś ;) Osobiście uważam, że ma to JAKIŚ związek z biologią, ale nie taki prostoliniowy. Ponoć orientacja seksualna na przykład jest w iluśtam % zdeterminowana biologicznie, na przykład. Myślę, że tu jest tak samo, że to raczej gra pradowpodobieństwa, tendencji.
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 22:49   

ElżbietaFromage, No oczywiście można się odnieść oprócz roślin, grzybów i plechowców do świata stworzeń nieco bliższego zwierzętom czyli pierwotniaków, bakterii i robaków. Tylko czy porównanie człowieka do bakterii czy plechowca to dobry pomysł? Czy osoby uznające się za "pomiędzy" są robakami, bakteriami czy śluzowcami? No i z tymi ssakami to troszkę Ci się przegięło nie sądzisz? ;-) Jak na razie orangutany i jelenie występują jedynie w postaci samic i samców. Z biologicznego punktu widzenia, pomijając wspomniane wcześniej pierwotniaki i roślinki, gatunek w którym występowały by osobniki bez płci skazany by był niestety na wyginięcie z banalnie prostej przyczyny czyli braku potomstwa, no chyba, że podobnie jak bakterie rozmnażał by się przez podział komórek, jednak wydaje mi się, że ta metoda u ludzi raczej nie przejdzie.
W ogóle ta dyskusja przypomina mi dysputę filozofów nad "istotą istnienia istoty".
Moje zdanie jest takie, że można sobie wymyślać różnego rodzaju określenia jednak takie podejście do płci z pryzmatu " jest mi dobrze być pomiędzy, lubię swoje ciało i nie chcę zmian ale jestem pomiędzy bo jestem raz dziewczynką raz chłopczykiem" to raczej filozofia bliższa TV niż TS.
Być może mój system postrzegania świata jest upośledzony, ubogi a może jeszcze inny ale uważam, że postrzeganie płci w sensach biologicznych, społecznych, mentalnych i jakich tam sobie chcecie jest lekkim przegięciem w stronę jak tu ktoś nadmienił dezaprobaty. A to całe rozmywanie to po prostu zamydlanie. Ja wiem, że jeżeli chcę być postrzegana jako kobieta (postrzegana bo z biologicznego punktu widzenia nigdy nią nie będę, mogę jedynie pełnić funkcje kobiety w społeczeństwie) to muszę przede wszystkim wyglądać jak kobieta i tak też chcę wyglądać zarówno dla innych jak i dla siebie. Jeśli mój wygląd miałby nie mieć znaczenia bo byłoby mi wszystko jedno za kogo jestem brana to po co cała afera? Przecież nikt nikomu nie zabroni pełnić funkcji płci przeciwnej. Facet może prać, sprzątać, gotować pracować na kasie czy jako sekretarka a raczej sekretarz, czy kobiecie ktoś zabroni narąbać drzewa do kominka, wykopać łopatą rów melioracyjny czy pobić się z kimś pod barem? nie! może iść do pracy do kamieniołomów czy nawet do kopalni jak chce. Jeszcze niedawno były traktorzystki, murarki itp.
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-17, 23:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-17, 23:01   

Gabi napisał/a:
Moje zdanie jest takie, że można sobie wymyślać różnego rodzaju określenia jednak takie podejście do płci z pryzmatu " jest mi dobrze być pomiędzy, lubię swoje ciało i nie chcę zmian ale jestem pomiędzy bo jestem raz dziewczynką raz chłopczykiem" to raczej filozofia bliższa TV niż TS.

Każda z nas myśli swoje i jest chyba nam z tym dobrze. Zawsze można jednak otworzyć się i po prostu spróbować zrozumieć inną sytuację, która wychodzi poza rozumienie własnego świata. Nie chce mi się jednak wchodzić w dyskusję i udowodniać cokolwiek.

P.S. Pamiętaj, że nie jesteś jedyna i są też inni, którzy lubią sortować ludzi ;)

P.S.2 Bycie "pomiędzy" albo "poza" nie oznacza, że raz jest się chłopczykiem, raz dziewczynką - tak myślą tylko osoby, które widzą świat na zasadzie "albo albo".

BTW. Widzę, że wśród wielu osób TS (szczególnie tych uznających siebie za BARDZIEJ) panuje swego rodzaju "rasizm" i intensywna odraza do osób TV - w ogóle, chyba niektóre osoby TS lubią wyzywać innych od TV, w ten sposób próbując wykazać, że osoby TV są jakby "kimś gorszym", imitacją imitacji. Coś jakby na zasadzie wyzwisk dla do chłopców "jesteś jak baba", "zachowujesz się jak baba". "Myślisz jak transwestyta", "jesteś transwestytą" --- bardzo ciekawe skąd się to bierze? Czyżby z braku akceptacji dla swojej własnej inności? Nie wiem, ale jest to niezwykle zabawne - wręcz urocze.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2015-12-17, 23:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-17, 23:25   

Ja nie mam nic przeciwko :mrgreen: uważam, że każdy ma prawo decydować o sobie i nikogo nie sortuję, po prostu napisałam jak ja to sobie wyobrażam dopisałam w edycji wyżej o co mi chodzi i na prawdę nie mam zamiaru nikogo obrażać ani z nikim się spierać ;-) Każda osoba TV jest osobą TS i każda osoba TS była kiedyś osobą TV. Różnica polega na tym, że osoby TV nie dewastują swojego organizmu.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-12-18, 00:20   

Wednesday napisał/a:
przyjmując, że istnieje tylko czarny i biały, a szary bierze się z wątpliwości (czy czego) i starczy wyprać w Perwollu, by nabrało ''odpowiedniego'' koloru, to mimo wszystko wydaje mi się, że trochę w tym generalizacji.

Niee, nie napisałem, że coś "wystarczy" ;)

Wednesday napisał/a:
Zakładając, że nie miałbym wtedy takiej wiedzy na te tematy, jak mam teraz, to może uznałbym się za transwestytę - po najmniejszej linii oporu. :mrgreen:

No ale transwestyta (fetyszystyczny) nie ma raczej wątpliwości kim jest :P jest mężczyzną, czuje się mężczyzną itp. i tylko podnieca go ubranie kobiece. Dla mnie to nawet trochę tak transwestytyzm fetyszystyczny nie pasuje pod transpłciowość jak się tak zastanowić...
No chyba że mówisz o typie podwójnej roli... ale to nadal może być tylko rola? (nie wiem, tu mam za mało wiedzy).

ElżbietaFromage napisał/a:
Sama nigdy nie czułam specjalnej przynależności do mężczyzn, zawsze czułam, że powinnam urodzić się kobietą. Jednak się nią nie urodziłam - no i klops. Co teraz? Podobnie jak miałam problem z utożsamieniem się z mężczyznami, tak samo miałam problem aby zobaczyć siebie jako jedną z kobiet. "Ich" świat, był dla mnie ezoteryczny, ekskluzywny (w sensie "wykluczający mnie z niego"), a wszystko z tego powodu, że brakowało mi - a też w większości przypadków nadal brakuje - desygnatów nadających mi "znamię" bycia kobietą. Co więcej widziałam w sobie raczej pomieszanie cech stereotypowo uznawanych za męskie i żeńskie, dlatego każda próba "utożsamienia się" z kobietami kończyła się fiaskiem i powinnam o sobie powiedzieć, że za każdym takim razem doświadczałam tym silniejszej dysforii.

(...)

W każdym razie próbując utożsamić się z kobietami odczuwałam tym silniejszą dysforię i rozpacz. Cokolwiek jednak nie robiłam, nie mogłam się również utożsamić z mężczyznami - odrzucało mnie, wręcz biologicznie, od takich prób.

Tak więc w tak postawionej sytuacji "kim jestem"? Osobą, którą nigdy nie będę, czy osobą należącą do "grona" którego nie jestem w stanie zaakceptować? Świadomość tego, że nigdy - cokolwiek nie zrobię - nie będę taka jak inne kobiety powodowała, że poczułam, iż nigdy nie będę jedną z nich. Pozostało mi więc być tylko "inną", innobyciem, osobliwością swoistą, która potrafi się utożsamić tylko z byciem "poza" (trans) płcią i standardowo rozumianą płciowością.

Ależ Twój przypadek jest doskonałym argumentem na potwierdzenie tego o czym pisałem. Nie chodzi mi o to co jest możliwe, co leży w naszej możliwości - też nigdy nie będę cis-facetem. Ale chodzi mi o to co by było gdybyś urodziła się cis-kobietą. Po tym co napisałaś, można przypuszczać, że właśnie byłabyś kobietą jak większość innych, nie miałabyś żadnych wątpliwości i problemu na tle płci. Byłabyś po prostu kobietą. A że urodziłaś się w męskiej skórze, to stosujesz zabiegi określania się gdzieś pomiędzy. Podczas gdy z tego co piszesz nie wynika nawet że czujesz się gdzieś pomiędzy (chyba, że z konieczności).

ElżbietaFromage napisał/a:
Jeszcze tylko dorzucę, że niepotrzebnie traktujesz płci na zasadzie przeciwieństwa. Płeć żeńska nie jest opozycyjna wobec męskiej ;)

Hmm, z tego co napisałem coś takiego wynika? Bo wydaje mi się, że nie traktuję tak :P i też raczej uważam, że płeć w pewnych kryteriach jest raczej punktem na skali...

Jeżynka napisał/a:
Jeśli osobie mającej jakiś problem ze swoją płcią (ale nie mającej szczególnej dysforii innej niż społeczna), zorientowanej seksualnie na heteroseksualnych mężczyzn zrobisz k/mowe operacje - nie będzie jej się wcale lepiej funkcjonowało.

Ok, ale co to znaczy "problem z płcią", bo "dysforia społeczna" przywodzi mi na myśl przypadek osoby (w tym kontekście), która po prostu jest kobietą a nie odpowiadają jej pewne społeczne normy kobiecości - ale "normy" są takie bo się takie ukształtowały a wcale nie muszą takie być i to nie znaczy, że jak ktoś ich nie spełnia to nie jest kobietą (bo np. pracuje jako mechanik czy coś takiego).

Jeżynka napisał/a:
Strasznie masz ograniczone spojrzenie na te sprawy.

Po to jest temat żeby podyskutować, nie jestem szczególnie przywiązany do tego co napisałem ;)

Hjalmar napisał/a:
*włazi do tematu*
*wylewa wiadro hejtu na głowę wendigo*
*idzie sobie*
Ić spać.

Ej no, liczyłem na dyskusję :P

@Swan
Może trochę zamieszałem niepotrzebnie strzelając tymi powodami jak "strach, niepewność" itp. ;) a bardziej chodziło mi nie tyle o powody co o to sedno - gdyby się urodzić z płcią przeciwną, nie byłoby problemu (czy też by był?)
Ale w sumie Twój post zasugerował mi, że może te określenia nie są wcale po to by określić faktyczną/odczuwaną płeć, a bardziej swój stosunek do niej...

ElżbietaFromage napisał/a:
Z przytłaczającą większością wypowiedzi się zgadzam. Nie wszystkim osobom przeszkadza właśnie ciało albo też to nie ciało jest tym co pierwotnie przeszkadza. Często tym co jest niedogodne, to normy i postrzeganie przez innych, z racji posiadania określonego ciała.

Ale o tym pisałem - jeśli tak jest to problem leży w normach, a nie w swoim poczuciu płci.

Hjalmar napisał/a:
Nieustannym zdumieniem napawa mnie fakt, że są ludzie, którzy mają jakikolwiek wizerunek samego siebie i do tego stanowią większość. Czy to nie tak, że po prostu nie mają czegoś takiego, ale ponieważ im wmówiono, że muszą mieć, to wmawiają sobie, że są kobietami/mężczyznami zgodnie lub niezgodnie z biologicznym statusem samca czy samicy? Bo tak trudno im zaakceptować, że w środku po prostu nic nie ma? Muszą to wypełnić jakoś sztucznymi pojęciami typu narodowość, płeć, które de facto nie istnieją? Płeć ma rolę tylko i wyłącznie przy odchowaniu młodych. Zrobienie z niej czegokolwiek większego niż po prostu podziału zadań w prokreacji nie ma żadnego sensu, jest kompletnym fałszem, który jednak nadal jest podtrzymywany.

Edycja: przesadzam. Trochę.

A ja właściwie sądzę, że masz sporo racji :P Właściwie tak jest - płeć ma tylko znaczenie przy rozmnażaniu/uprawianiu seksu. No ale to czyli jednak chodzi o ciało. Bo jeśli pominąć tą kwestię, to co za różnica jak będzie człowiek wyglądał? Jaką "rolę" pełnił, jak się ubierał, jakie miał zainteresowania - to wszystko nie określa płci.

ElżbietaFromage napisał/a:
ale gatunki które posiadają kilka wariacji danej płci - u ssaków orangutany i jelenie,

Chyba prosiłem żeby to był temat o ludziach? ;) (czy zapomniałem?) Ale ok, daj jakieś źródło u tej płci orangutanów, a najlepiej napisz czym się fizycznie różną te wariacje płci męskiej/żeńskiej od siebie, bo jak dotychczas, podobnie jak Gabi, też słyszałem wyłącznie o samcach i samicach.
_________________
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-18, 00:49   

Widzę, że chyba też pojechałam trochę poza temat. :-P
Gdybym urodziła się kobietą nie było by mnie tutaj. Pewnie spałabym smacznie u boku męża :mrgreen: a może jeszcze nie spała? Ale na pewno nie rozkminiała bym tego tematu bo i po co? I na pewno ani by mi w głowie było udawać faceta :mrgreen:
A tak teraz to ja już się sama gubię w tym o co chodzi, kim jestem a kim nie jestem.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-18, 08:19   

wendigo napisał/a:
Ależ Twój przypadek jest doskonałym argumentem na potwierdzenie tego o czym pisałem. Nie chodzi mi o to co jest możliwe, co leży w naszej możliwości - też nigdy nie będę cis-facetem. Ale chodzi mi o to co by było gdybyś urodziła się cis-kobietą.

Wg mnie również.

wendigo napisał/a:
Dla mnie to nawet trochę tak transwestytyzm fetyszystyczny nie pasuje pod transpłciowość jak się tak zastanowić...

Gdyby babcia miała wąsy, byłaby dziadkiem.

Gdybać oczywiście możemy, ale rzeczywistość jest taka a nie inna. Nie urodziłam się kobietą, tak jak ty nie urodziłeś się mężczyzną. Mnie jako "urodzonej kobiety" nie ma, jestem jako ta transseksualna kobieta. Kim bym była gdybym urodziła się kobietą - nie wiem, mogłabym być nawet Twardowskim na Księżycu ;)

wendigo napisał/a:
Podczas gdy z tego co piszesz nie wynika nawet że czujesz się gdzieś pomiędzy (chyba, że z konieczności).

W sumie zawsze czułam się K/M urodzonym w złym (bo prawidłowym) ciele ;)

wendigo napisał/a:
Hmm, z tego co napisałem coś takiego wynika? Bo wydaje mi się, że nie traktuję tak i też raczej uważam, że płeć w pewnych kryteriach jest raczej punktem na skali...

Nadałeś podtytuł temu tematowi stosując pojęcie "przeciwności płci" ;P

wendigo napisał/a:
Chyba prosiłem żeby to był temat o ludziach? (czy zapomniałem?) Ale ok, daj jakieś źródło u tej płci orangutanów, a najlepiej napisz czym się fizycznie różną te wariacje płci męskiej/żeńskiej od siebie, bo jak dotychczas, podobnie jak Gabi, też słyszałem wyłącznie o samcach i samicach.

U jeleni czy orangutanów nie ma funkcjonalnej "trzeciej płci", ale za to masz dymorfizm wewnątrz płciowy - czyli masz dwa różne fenotypy męskie, a za różnym fenotypem idzie również odmienne zachowanie. O płci u orangutanów piszą na wiki - choć jest ona trochę błędnie opisana.

wendigo napisał/a:
Ale o tym pisałem - jeśli tak jest to problem leży w normach, a nie w swoim poczuciu płci.

Może, kto wie...
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-18, 11:56   

wendigo napisał/a:
Właściwie tak jest - płeć ma tylko znaczenie przy rozmnażaniu/uprawianiu seksu.


Gdyby to było takie banalne... Tzn. jeśli piszemy jakąś petycję, żeby tak było, to podpiszę się pod tym rękami i nogami, ale mam wrażenie, że większość tego nie kupi. Próbowałam kiedyś kogoś do tego kiedyś przekonać, i to kilkakrotnie, ale szło marnie ;)

Poza tym w rolach są różne stopnie cielesności. Są takie role jak np. projektant mody, które mają się do rozmnażania jak piernik do wiatraka, a są takie role jak "jak masz wyglądać i jak masz przeżywać miłość". Są właśnie też role związane z rozmnażaniem i uprawianiem seksu. Model rodziny. Heteronorma. Model związku, skrypt wg którego masz kochać i jak masz zaiteresować partnera. To wszystko nie jest wcale tak jaskrawo rozgraniczone. Równanie kobiecego ubioru z seksualnością. Np. mnie bardzo wkurza jak w filmach pokazuje się jak "chłopczyca staje się kobietą" i dobiera się do tych wszystkich kredek do oczu, bo nagle "odkrywa swoją seksualność" i lived happily ever after with full make-up. Chryste, zmiłuj się... Co to ma być? :-?

Ale z drugiej strony, czy podrywanie mężczyzn na mięśnia nie wydaje cię bardziej gejowskie niż kobiece?(Biorąc pod uwagę zdanie ludzi myślących normatywnie) Jeżeli kobiece, to nienormatywne. A kto powiedział, że mięśnie są męskie? I tak dalej. Granica między cielesnością a rolą jest płynna i dla wielu osób przebiegnie gdzie indziej, być może nawet będą zmieniać zdanie na ten temat z czasem.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-18, 14:56   

wendigo napisał/a:

Hjalmar napisał/a:
Nieustannym zdumieniem napawa mnie fakt, że są ludzie, którzy mają jakikolwiek wizerunek samego siebie i do tego stanowią większość. Czy to nie tak, że po prostu nie mają czegoś takiego, ale ponieważ im wmówiono, że muszą mieć, to wmawiają sobie, że są kobietami/mężczyznami zgodnie lub niezgodnie z biologicznym statusem samca czy samicy? Bo tak trudno im zaakceptować, że w środku po prostu nic nie ma? Muszą to wypełnić jakoś sztucznymi pojęciami typu narodowość, płeć, które de facto nie istnieją? Płeć ma rolę tylko i wyłącznie przy odchowaniu młodych. Zrobienie z niej czegokolwiek większego niż po prostu podziału zadań w prokreacji nie ma żadnego sensu, jest kompletnym fałszem, który jednak nadal jest podtrzymywany.

Edycja: przesadzam. Trochę.

A ja właściwie sądzę, że masz sporo racji :P Właściwie tak jest - płeć ma tylko znaczenie przy rozmnażaniu/uprawianiu seksu. No ale to czyli jednak chodzi o ciało. Bo jeśli pominąć tą kwestię, to co za różnica jak będzie człowiek wyglądał? Jaką "rolę" pełnił, jak się ubierał, jakie miał zainteresowania - to wszystko nie określa płci.

ElżbietaFromage napisał/a:
ale gatunki które posiadają kilka wariacji danej płci - u ssaków orangutany i jelenie,

Chyba prosiłem żeby to był temat o ludziach? ;) (czy zapomniałem?) Ale ok, daj jakieś źródło u tej płci orangutanów, a najlepiej napisz czym się fizycznie różną te wariacje płci męskiej/żeńskiej od siebie, bo jak dotychczas, podobnie jak Gabi, też słyszałem wyłącznie o samcach i samicach.

To niebezpieczne wspominać o tym przy Elżbiecie, ale jednak płeć - ta biologiczna, tylko do rozmnażania - nie zawsze zostaje użyta w ten sposób. Ludzie dążą do rozmnożenia w generalnie monogamicznych parach, ale może nie tak koniecznie. Wśród wilków rozmnaża się tylko para alfa, a samiec czy samica beta - generalnie osiłki - są przede wszystkim betami, dopiero później mają płeć.
Zresztą może po prostu się coś bardziej nie zgrało w tym tam rejonie odpowiedzialnym za tożsamość. Na pewno są i tacy, co z lenistwa, albo z obawy, albo coś, ale druga część mego poprzedniego postu. Niektórzy przechodzą zbyt wiele trudności, by uznać, że to TS, którzy nie decydują się na tranzycję. Ależ decydują! I próbują przedrzeć się przez system dwóch płci.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2015-12-19, 00:52   

Hjalmar napisał/a:
Wśród wilków rozmnaża się tylko para alfa, a samiec czy samica beta - generalnie osiłki - są przede wszystkim betami, dopiero później mają płeć.

Nie całkiem :P
Para alfa rozmnaża się praktycznie zawsze. Kiedy są obfitsze lata, to para beta również się rozmnaża. Kiedy mamy klęskę urodzaju rozmnażają się właściwie wszystkie ;)
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-19, 13:29   

ElżbietaFromage napisał/a:
Hjalmar napisał/a:
Wśród wilków rozmnaża się tylko para alfa, a samiec czy samica beta - generalnie osiłki - są przede wszystkim betami, dopiero później mają płeć.

Nie całkiem :P
Para alfa rozmnaża się praktycznie zawsze. Kiedy są obfitsze lata, to para beta również się rozmnaża. Kiedy mamy klęskę urodzaju rozmnażają się właściwie wszystkie ;)
Nie całkiem :P
Większa liczba miotów zwykle następuje przy obfitości pożywienia, po trudnych zimach i przy większej konkurencji ze strony innych watah czy drapieżników. Gdy nie ma bodźca, który zagraża danemu stadu, stado nie ma powodu do zwiększania liczby osobników i rozrastania się.
 
 
0ZM4
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-19, 15:45   

Nie ma czegoś takiego jak wilk alfaaaaaa
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-19, 16:03   

Dobra, wyłączam się z tej dyskusji. Podawanie jakiegokolwiek przykładu ma zerowy sens, gdy każdy dopieprza się do pojedynczych słówek z kontekstu. Polecam czytanie postów i załączanych linków, zanim zaczniecie wykazywać swoją wyższość.
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-19, 17:27   

[quote="Gabi"]
Cytat:
Nie ma nic pomiędzy kobietą a mężczyzną


Jak to nie ma ?? ??? :shock: A JA ?! :mrgreen:
I nie wierzę, że Ty to piszesz :P
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-19, 19:24   

Emiele napisał/a:
Gabi napisał/a:
Nie ma nic pomiędzy kobietą a mężczyzną


Jak to nie ma ?? ??? :shock: A JA ?! :mrgreen:
I nie wierzę, że Ty to piszesz :P

Emilka, zrób to albo nie rób wcale. Nie można próbować. Przyłącz się do nas, przejdź na różową stronę mocy. :mrgreen:
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 14:29   

wendigo napisał/a:
Ale o tym pisałem - jeśli tak jest to problem leży w normach, a nie w swoim poczuciu płci.


Moim zdaniem norma czy poczucie płci, wychodzi na to samo. Co to w ogóle jest norma? Jak zdefiniujesz poczucie płci? Możesz się zachowywać jak ta płeć lub inna, chcieć wyglądać tak a nie inaczej, możesz mieć jakieś skłonności w jedną lub drugą stronę, ale poczucie? Może "poczucie" to po prostu fatalne słowo na tożsamość płciową, tak samo jak "tożsamość". A jeśli pewne "normy" są po prostu logiczną konsekwencją biologii, a nie jakimś wymysłem w stylu różowy/niebieski?
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:02   

Gabi napisał/a:
Emilka, zrób to albo nie rób wcale. Nie można próbować. Przyłącz się do nas, przejdź na różową stronę mocy. :mrgreen:


Mogę to zrobić wbrew sobie i przejść. Ale czekam aż Ty to wreszcie zrobisz, wtedy moje "przechodzenie" nabierze większej mocy urzędowej ;>
 
 
Wednesday
użytkownik
It's alive!


Punktów: 17
Posty: 677
Skąd: Planeta Ser.
Wysłany: 2015-12-22, 16:47   

wendigo napisał/a:
Wednesday napisał/a:
przyjmując, że istnieje tylko czarny i biały, a szary bierze się z wątpliwości (czy czego) i starczy wyprać w Perwollu, by nabrało ''odpowiedniego'' koloru, to mimo wszystko wydaje mi się, że trochę w tym generalizacji.

Niee, nie napisałem, że coś "wystarczy" ;)

W zamyśle - "wystarczyłoby, gdyby urodził(a) się płci odczuwanej".


wendigo napisał/a:
Wednesday napisał/a:
Zakładając, że nie miałbym wtedy takiej wiedzy na te tematy, jak mam teraz, to może uznałbym się za transwestytę - po najmniejszej linii oporu. :mrgreen:

No ale transwestyta (fetyszystyczny) nie ma raczej wątpliwości kim jest :P jest mężczyzną, czuje się mężczyzną itp. i tylko podnieca go ubranie kobiece. Dla mnie to nawet trochę tak transwestytyzm fetyszystyczny nie pasuje pod transpłciowość jak się tak zastanowić...
No chyba że mówisz o typie podwójnej roli... ale to nadal może być tylko rola? (nie wiem, tu mam za mało wiedzy).

Nie chodziło mi o transwestytyzm fetyszystyczny (to odrębna sprawa, pewnie autoginefilię też bym miał ;) ), tylko właśnie podwójnej roli (podejrzewam, że jako cis facet mógłbym - nie mając wystarczającej wiedzy na temat tych wszystkich queerów i innych - się tak z początku i niekoniecznie prawidłowo identyfikować (bo to chyba jedna z pierwszych rzeczy, jaka przychodzi do głowy)). W każdym razie jestem na 70% pewien, że nawet jako genetyczny facet miałbym coś z transpłciowością wspólnego. :P
_________________
What a dark and dreadful morning. I love it.
 
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 17:06   

Wednesday napisał/a:
wendigo napisał/a:
Wednesday napisał/a:
przyjmując, że istnieje tylko czarny i biały, a szary bierze się z wątpliwości (czy czego) i starczy wyprać w Perwollu, by nabrało ''odpowiedniego'' koloru, to mimo wszystko wydaje mi się, że trochę w tym generalizacji.

Niee, nie napisałem, że coś "wystarczy" ;)

W zamyśle - "wystarczyłoby, gdyby urodził(a) się płci odczuwanej".


Ale ja się urodziłem w płci odczuwalnej - tylko nikt mi jej nie kce oficjalnie uznać :cry: buuuu
 
 
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 23:57   

Emiele napisał/a:
Ale ja się urodziłem w płci odczuwalnej - tylko nikt mi jej nie kce oficjalnie uznać buuuu

W takim razie uznaję oficjalnie, że Emilko urodziło się w odczuwalnej płci :mrgreen:
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-12-23, 02:25   

Swan napisał/a:
Co to w ogóle jest norma?

To co jest uważane za typowe przez większość na danym obszarze.

Swan napisał/a:
Jak zdefiniujesz poczucie płci?

To jest tak, że stajesz przed lustrem i ciągle nie dowierzasz, że widzisz tam kobietę. Chociaż przez 20 lat życia powinieneś się już przyzwyczaić ;) To tak nieco humorystycznie ale nie tak odlegle do prawdy. Poczucie płci... kiedy myślisz o sobie: "facet", kiedy taki swój obraz widzisz w głowie, jeśli takie masz wyobrażenia siebie. Kiedy wstyd Ci, że ktoś mógłby zobaczyć Twój biust (chociaż to normalne przecież u kobiet, którą biologicznie jesteś), kiedy wstyd Ci, że komuś mogłoby przyjść do głowy że masz okres (chociaż - jak wyżej). Kiedy wstyd Ci, że ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś kobietą, chociaż... :-/
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 09:13   

wendigo napisał/a:
To jest tak, że stajesz przed lustrem i ciągle nie dowierzasz, że widzisz tam kobietę. Chociaż przez 20 lat życia powinieneś się już przyzwyczaić ;) To tak nieco humorystycznie ale nie tak odlegle do prawdy. Poczucie płci... kiedy myślisz o sobie: "facet", kiedy taki swój obraz widzisz w głowie, jeśli takie masz wyobrażenia siebie. Kiedy wstyd Ci, że ktoś mógłby zobaczyć Twój biust (chociaż to normalne przecież u kobiet, którą biologicznie jesteś), kiedy wstyd Ci, że komuś mogłoby przyjść do głowy że masz okres (chociaż - jak wyżej). Kiedy wstyd Ci, że ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś kobietą, chociaż... :-/


Czyli słowem - bezludna wyspa?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-12-23, 11:57   

Każdy człowiek jest swoją własną bezludną wyspą ;)
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-28, 10:40   

No, to widzisz, nie pasję Ci w system, bo to, co opisujesz jako poczucie płci jest mi zupełnie obce, a problem i tak by nie istniał, gdybym się urodziła chłopakiem ¯\_(ツ)_/¯ To skoro cieleśnie widzę się jako kobietę, to teoretycznie urodziłam się w płci odczuwanej, to skąd problem, no nie?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-12-28, 22:13   

Ja nie bardzo rozumiem szczerze mówiąc Twoją ostatnią wypowiedź :P
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-04, 09:06   

Nie wiem czemu
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-05, 06:15   

Bo nie wiem czy zgadzasz się z moją "tezą" czy przeciwnie :P bo:

[quote="Swan"]No, to widzisz, nie pasję Ci w system, bo to, co opisujesz jako poczucie płci jest mi zupełnie obce, a problem i tak by nie istniał, gdybym się urodziła chłopakiem ¯\_(ツ)_/¯
Cytat:

tu jakby się zgadzasz ;)

[quote="Swan"]To skoro cieleśnie widzę się jako kobietę, to teoretycznie urodziłam się w płci odczuwanej, to skąd problem, no nie?

a tu chyba nie? ;)
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-05, 13:09   

No, właśnie o to chodzi :) O niejednoznaczność. Dlatego niewpasowanie w system. To jakby... Pytać, czy kwarat jest kołem czy trójkątem. Bynajmniej ma rogi, ale nie tyle co trzeba, żeby być trójkątem. I bardziej okrągły niż trójkąt, w sumie ;)
 
 
salamandra
użytkownik
Jaśnie Panienka


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 68
Posty: 791
Wysłany: 2016-01-05, 14:34   

Bo ja wiem? Widzisz ja np. Jakbym urodziła się kobietą, to chodziłabym na łyso, tłukła w jakieś sztuki walki, ale nie zrezygnowalabym z makijażu. Innymi słowy tylko przez męskie hormony nie załapię się na moją wizję kobiecości, chociaż czasami z zadowoleniem stwierdzam, u siebie wygląd chłopczycy, (nie męski, kobiecy, ale chłopczycy) przeszkadza mi w sumie gospodarka genitalna i wzrost. jako cis laska sądzę, że lubiłabym się przebrać za chłopaka i cieszyłabym się gdyby mówili do mnie czasem męskimi formami. Czy to dziwne?
_________________
Całuski!
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=L9p8LXD5UDs
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-05, 16:43   

salamandra, ale byłabyś nadal kobietą, która dobrze się z tym czuje :) Z resztą teraz też jesteś, Ty nie masz problemu (ja też nie mam), raczej chodziło mi o te osoby, które są niezdecydowane.

salamandra napisał/a:
jako cis laska sądzę, że lubiłabym się przebrać za chłopaka i cieszyłabym się gdyby mówili do mnie czasem męskimi formami. Czy to dziwne?

Czy ja wiem czy takie dziwne... Ja np. mogę sobie wyobrazić że ubranie damskiej bielizny przez faceta podczas masturbacji (TV fetyszystyczny) może być podniecające :P
_________________
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-03-20, 15:27   

wendigo napisał/a:
Czy nie jest przypadkiem tak, że wszelkie określenia agender, nongender [...] biorą się [...] z: "to transseksualista, który z różnych powodów nie chce/nie może podjąć leczenia"? [...] każdy kto czuje się źle ze swoją płcią genetyczną/społeczną jest w istocie po prostu osobą przeciwnej płci psychicznej i gdyby od początku urodził się tej przeciwnej płci to nawet nie byłoby żadnego problemu, nigdy by nie poznał terminów agender itp., bo zwyczajnie by żył w swojej (właściwej) płci, w której czułby się dobrze i na miejscu bez wątpliwości.
Jako że "agender" czy "nongender" to terminy, które odnoszą się do mojego postrzegania siebie (i nie tylko), odniosę się do Twoich przypuszczeń przez pryzmat własnego doświadczenia.
Zdarzyło mi się (kilkanaście lat temu) przeprowadzić wnikliwą analizę ludzkiej jaźni (na przykładzie własnym), czego efektem było uzyskanie przeświadczenia, że jestem w stanie wzbudzić w sobie pewne stany wewnętrzne, odruchy, rodzaje aktywności, jednym słowem poszerzyć swój potencjał osobowościowy. Co mnie blokowało przed tym by je uzewnętrzniać? Okazało się że tkwię w jakimś polu ograniczonym przez fakt posiadania płci biologicznej. Nie znana mi była wówczas definicja gender'u i pochodnych, jednakże intuicyjnie było dla mnie jasne, o co mi ze mną chodzi. Pamiętam uczucie przełamania czegoś w sobie, ulgi, swobody itp. Pozostała kwestia wyjaśnienia poniektórym zainteresowanym, co zaszło. Na potrzeby wyjaśniania i jednocześnie dekonstrukcji pojęciowej trafiły terminy "kobiecości" i "męskości". Były puste w środku, bez rdzenia. Jak się później okazało, nauka spięła je w słowie gender/rodzaj. Konsekwentnie wypadało mi uznać się za osobę o postawie "od-rodzajowionej/ungendered". I nie chodziło o wyzbycie się jakiegoś rodzaju, przybranie innego czy balansowania pomiędzy dwoma. Pojawiła się maksymalna otwartość co do sposobu kształtowania swojego "ja". Zaszło zwyczaje odklejanie etykietek genderowych od rzeczywistości. Przykładowo: różowy nie jest "kobiecy", tak jak niebieski to nie "męski". To są po prostu kolory. Nie potrzebuję seksistowskich etykietek by włączyć lub wyłączyć z mojego świata te czy inne barwy, albo inne rzeczy. Mam ochotę na pomarańczowe skarpetki, to je kupuję i noszę. Dla mnie pojęcia takie ja "nongender" czy "agender" to reakcja na istnienie całej tej genderowej przepychanki, skonfundowania [po tym następuje mnóstwo wulgaryzmów] i sprzeciw wobec "sex-etykietowania" czy "dżenderyzowania" rzeczywistości. To tak jak postawa ateistyczną odrzuca religię i wiarę w wykładnie mitycznych opowieści. Jeśli znikną koncepcje i wyznawanie bóstw czy genderów, znikają także postawy a-tyczne.
Poza tym, pojęcia "nongender" i synonimów nie traktuję jako 'płci' czy 'tożsamości płciowych'. Tak jak ateizm nie jest religią. Terminy te oznaczają że samo-określanie się, jak kto woli, moja identyfikacja/tożsamość utraciła lepkość na te rodzajowe etykietki. Akty wolicjonalne zachodzą (przykładowo) na zasadzie upodobania sobie czegoś lub braku zainteresowania; nastąpiła zmiana soczewek, z różowo-niebieskich, na przeźroczyste.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-03-22, 18:43   

Czyli agender i nongender, to po prostu buntownicy? ;)
_________________
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-03-22, 19:55   

Ja jestem męską, czy to można zaliczyć do buntu, czy może do zaburzenia?
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
terrence
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: tg
Punktów: 1
Posty: 137
Wysłany: 2016-03-22, 20:36   

ElżbietaFromage napisał/a:
Ja jestem męską, czy to można zaliczyć do buntu, czy może do zaburzenia?


To znaczy jaka?
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-03-22, 20:51   

wendigo napisał/a:
Czyli agender i nongender, to po prostu buntownicy? ;)
Dla mnie to zwykły brak potrzeby kategoryzowania rzeczywistości za pomocą etykietek genderowych. Brak potrzeby, sensu, racjonalnego uzasadnienia, świadomość abstrakcyjności tych etykiet.
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
terrence
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: tg
Punktów: 1
Posty: 137
Wysłany: 2016-03-22, 22:28   

Hilary napisał/a:
wendigo napisał/a:
Czyli agender i nongender, to po prostu buntownicy? ;)
Dla mnie to zwykły brak potrzeby kategoryzowania rzeczywistości za pomocą etykietek genderowych. Brak potrzeby, sensu, racjonalnego uzasadnienia, świadomość abstrakcyjności tych etykiet.


A według mnie jest dokładnie odwrotnie. Ta potrzeba jest silniejsza niż u reszty. To bardzo ciekawe że większość osób utożsamiających się z tumblr'owymi etykietkami czuje się z tego tytułu elitarna, lepsza niż reszta jakże głupich ludzi, skażonych patriarchatem i sztucznymi konstruktami. No, ale to tylko moje odczucia.
_________________
I Bóg stworzył transwestytę
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-03-22, 22:55   

terrence napisał/a:
A według mnie jest dokładnie odwrotnie. Ta potrzeba jest silniejsza niż u reszty. To bardzo ciekawe że większość osób utożsamiających się z tumblr'owymi etykietkami czuje się z tego tytułu elitarna, lepsza niż reszta jakże głupich ludzi, skażonych patriarchatem i sztucznymi konstruktami. No, ale to tylko moje odczucia.
Osobiście nie odnajduję siebie ani w tej potrzebie, ani w "większości", czy "reszcie". A Ty? Do której grupy się zaliczasz?
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
terrence
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: tg
Punktów: 1
Posty: 137
Wysłany: 2016-03-22, 23:26   

^Nie wiem, najbliżej mi do Amandy Lepore.
_________________
I Bóg stworzył transwestytę
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-03-23, 09:56   

terrence napisał/a:
To znaczy jaka?

Nie wiem, tak mi mówią:
- mam męski sposób komunikacji
- męsko się śmieje
- chodzę w męski sposób
- mam męskie ubrania
...

terrence napisał/a:
A według mnie jest dokładnie odwrotnie. Ta potrzeba jest silniejsza niż u reszty.

Też mam takie wrażenie.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-03-29, 11:55   

Cytat:
Prawdą jest, że każdy ma swoje gusta i powinien mieć totalną wolność w swoich zainteresowaniach, ale też nie można zapominać, że z biologicznego punktu widzenia, świat ssaków jednak od tysięcy lat dzieli się na seksowny świat samic, i brutalny z ogromnym popędem seksualnym świat samców, którzy mają zakodowane, aby płodzić potomstwo, a samice mają uwodzić samców. Wystarczy spojrzeć na zachowanie psów. Powiedzenie, "jak przyjdzie ochota to pies i kota wyłomota" nie wzięło się znikąd. Żądzą nami hormony, które potrafią sporo zdziałać i dobrze to wiem, jak nie posiada się silnej woli, to umysł bardzo łatwo się poddaje tym chemicznym reakcjom.
Ku, jak mniemam - nie tylko mojej - uciesze, - świat ssaków nie jest aż tak prosty jak Twoje myślenie o nim.
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-03-30, 09:09   

Cytat:
Owszem jest, jeszcze bardziej prosty niż to opisałam.

Owszem, jest to znacznie bardziej skomplikowane niż się Tobie wydaje. Ssak ssakowi nierówny.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-01, 01:58   

Nie rozpisałam się zbytnio na ten temat - że u ssaków jest to bardziej skomplikowane, niż się niektórym wydaje - a chyba warto, przynajmniej w celach edukacyjnych.
Więc przekrój u ssaków, przez zachowania damsko-męskie oraz męsko-męskie i damsko-damskie masz ogromny.
Przykładowo myszowory workowate są prawie idealnymi reprezentantami twojej tezy, gdyby nie fakt, że wcale nie myślą o biciu się między sobą, nie mają na to czasu, gdyż w przeciągu dwóch tygodni muszą zapłodnić jak najwięcej samic się da. Myślą więc nie o jatkach między sobą, tylko o seksie, nic innego nie mają w głowie, tylko seks, seks, seks. Tak długo myślą o tym seksie i intensywnie, że zapominają jeść i w przeciągu dwóch tygodni umierają. Ich życie jest zaskakująco długie jak na funkcję biologiczną jaka stoi przed samcami i wynosi, aż 9 miesięcy. Trochę dłużej niż żyją trutnie.
Możemy też zwrócić uwagę na golce. Tutaj sytuacja jest troszkę inna, samce sobie skubią trawkę, mają sielankę, za to samice jak zwykle pracują, ale nie pracują dla samca, ale dla matrony, która je gryzie szarpie i bije, co więcej w moczu ma specjalny składnik, który powoduje, że inne samice nie dojrzewają płciowo i nie zmieniają się w królowe - wówczas urodą przypominają matkę termitów. A samce spokojnie trawkę... korzonki sobie skubią, od czasu do czasu przelecą królową i żyją we wzajemnej obojętności.
Poza tymi przypadkami masz jeszcze takie stworzenia jak goryle, choć samce są postawne i biją się między sobą, to głownie stroszą piórka, prawdziwa walka toczy się między samicami, one wciąż zabiegają o względy samca, bijąc się między sobą, czasami atakują młode innych, więc jest ciekawie.
Jeszcze innym przypadkiem są psowate (szczególnie wilki i likaony), ale one nie są tak ciekawe jak gibony, które żyją w parach i razem walczą z innymi parami. Samce i samice po równo zajmują się potomstwem (wyjątek stanowią pierwsze dwa tygodnie, wówczas młode jest tylko z samicą).
Do grona wybijających się z twojej wersji zdarzeń należą również inne naczelne - szympansy bonobo - te rzadko ze sobą walczą, wolą uprawiać seks czy masturbować się, są wyjątkowo homoseksualne w swoich upodobaniach, więc znów trochę inaczej.
Kolejnym przykładem mogą być makaki, tutaj znów samce raczej walczą między sobą tylko w bardzo krótkim okresie czasu, a samice właściwie przez cały czas i to naprawde po chamsku. Dominujące samice siedzą w gorących źródłach ze swoimi małymi, a te niedominujące wraz z samcami na brzegu.
Wśród naczelnych inne zachowania seksualne mają również orangutany - z całą pewnością małpy, które przejawiają najmniej agresji, pacyfistów biją na głowę pod tym względem.
Mogłabym jeszcze sporo wymieniać, ale właściwie to powinno wystarczyć :)
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-01, 11:38   

Hilary napisał/a:
wendigo napisał/a:
Czyli agender i nongender, to po prostu buntownicy? ;)
Dla mnie to zwykły brak potrzeby kategoryzowania rzeczywistości za pomocą etykietek genderowych. Brak potrzeby, sensu, racjonalnego uzasadnienia, świadomość abstrakcyjności tych etykiet.

Jednak Twoje zdanie w sumie nie wyklucza mojej tezy :)

@Elżbieta
Mnie się zdaje, że Ani o trochę co innego chodziło... Ok, opisujesz pewne zachowania gatunków, ale no właśnie: całe gatunki się w ten sposób zachowują... czyli nimi też rządzą hormony czy instynkty, tylko te są trochę inne.
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-01, 13:29   

Część to buntownicy, część rzeczywiście pewnie nie ma polaryzacji płci w naszym kontekście. Potrzeba kategoryzowania... nie, coś mi tu nie gra, to nie jest tak że ktoś tu coś sobie wymyślił, my po prostu nazywamy to, co jest. Nazywanie i odróżnianie jest naturalnym ludzkim myśleniem.
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-06, 17:10   

Swan napisał/a:
Część to buntownicy, część rzeczywiście pewnie nie ma polaryzacji płci w naszym kontekście.
Potrzeba kategoryzowania... nie, coś mi tu nie gra, to nie jest tak że ktoś tu coś sobie wymyślił, my po prostu nazywamy to, co jest. Nazywanie i odróżnianie jest naturalnym ludzkim myśleniem.
Idąc tym tokiem rozumowania należałoby uznać iż np. pewien rodzaj butów, nazwany potocznie 'szpilkami' (nie mylić z 'high heels"), wypuszczono na rynek obuwia (w latach 30-ych XX w.) dla ogółu konsumentów. Dziwnym trafem zyskał on uznanie wśród przedstawicieli jednej płci. I stąd 'szpilki' zwyczajowo określa się jako 'obuwie damskie'. Otóż nie. Pewne atrybuty wytwarzane są zasadzie: "to będzie męskie/kobiece... coś tam (zegarek, torebka, ciuch, zapach, kolor, fryzura itp. itd.). Obrano za podstawę rozdzielnopłciowość i ruszyło upłciowienie/urodzajowienie rzeczywistości wszędzie tam, gdzie ową "kreatywnością" można by się wykazać. Ludzie "wmówili" sobie tą pozabiologiczną odmienność płciową i sfiksowali na punkcie pielęgnowania tej odmienności. Gdyby było tak jak piszesz, że "my po prostu nazywamy to co jest", to takie pojęcia jak mężczyzna/kobieta, męskie/żeńskie pozostałyby (jeśli już) na poziomie biologicznym, jako np. synonim dla komórek: "zapładnianej" i "zapładniającej". Tymczasem - nastąpiło rozdwojenie jaźni, rozszczepiono ludzki umysł (to się chyba "schizofrenia" nazywa) na męski i kobiecy. Emocje, uczucia, nastroje, paznokcie, owłosienie pachowe. To jak to jest? Nikt tu sobie niczego nie wymyślił ?

wendigo napisał/a:
Hilary napisał/a:
wendigo napisał/a:
Czyli agender i nongender, to po prostu buntownicy? ;)
Dla mnie to zwykły brak potrzeby kategoryzowania rzeczywistości za pomocą etykietek genderowych. Brak potrzeby, sensu, racjonalnego uzasadnienia, świadomość abstrakcyjności tych etykiet.

Jednak Twoje zdanie w sumie nie wyklucza mojej tezy :)
A czy Twój transseksualizm nie jest buntem? Nie mówisz "nie" płci biol., z którą przyszedłeś na świat? Też jestem w stanie spreparować pewne tezy odnośnie ts, łącznie z cisowością, w kategoriach "dziwactw" itp. I oczywiście wyjdzie na to, że to ja obrażam, denerwuję, drażnię, bo tylko osoby ts mają prawo stawiać "ujmujące" tezy i diagnozy. Co wam daje prawo do jedynie słusznej normalności? Oglądanie się binaryzm cisowy? Ktoś tam udowodnił jakieś normy, zgodności? Mi to wygląda na już dawno wyświechtaną szopkę, a zjawisko ts ... - to się domyślicie być może, parafrazując Butler.
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-06, 18:06   

Tak bardzo jak się zgadzam z Butler, tak bardzo nie sposób przeoczyć psychologicznego dymorfizmu płci i nie warto mu zaprzeczać. Ja też kiedyś miałem takie podejście, że płeć to nonsens, który wszyscy sobie wmawiają, zacząłem iść pod prąd i robić, co mi się podoba i... no właśnie. Każdy ma swoje miejsce w tym dymorfizmie, nie zawsze oczywiste.

Hilary napisał/a:
Dziwnym trafem

To dobre podsumowanie. Probabilistyka.


O, to. To jest dymorfizm, w skrócie.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-06, 20:45   

Hilary napisał/a:
Też jestem w stanie spreparować pewne tezy odnośnie ts, łącznie z cisowością, w kategoriach "dziwactw" itp. I oczywiście wyjdzie na to, że to ja obrażam, denerwuję, drażnię, bo tylko osoby ts mają prawo stawiać "ujmujące" tezy i diagnozy. Co wam daje prawo do jedynie słusznej normalności? Oglądanie się binaryzm cisowy? Ktoś tam udowodnił jakieś normy, zgodności? Mi to wygląda na już dawno wyświechtaną szopkę, a zjawisko ts ... - to się domyślicie być może, parafrazując Butler.

Hm? Po pierwsze nie chodzi mi o to żeby kogoś obrażać (ale owszem, jeśli chcesz rzucić odważną tezę na temat transseksualizmu, to też możesz, czemu nie). Ale po drugie... no wiesz - dwie płcie istnieją od tysięcy lat, a agenderyzm jest dość nowym pojęciem... to się po prostu zastanawiam nad tym pod różnymi kątami, skąd się bierze itp.
_________________
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-06, 22:50   

Swan napisał/a:
nie sposób przeoczyć psychologicznego dymorfizmu płci i nie warto mu zaprzeczać. Ja też kiedyś miałem takie podejście, że płeć to nonsens, który wszyscy sobie wmawiają, zacząłem iść pod prąd i robić, co mi się podoba i... no właśnie. Każdy ma swoje miejsce w tym dymorfizmie, nie zawsze oczywiste.
A może przeoczyłeś psychologiczny multimorfizm ludzkiego gatunku? Czyli okopałeś się w 'binarnej percepcji' jako punktu odniesienia dla wszystkich jednostek. Coś jak postrzeganie kolorów przede wszystkim przez pryzmat jasne/ciemne niźli jako paletę różnobarwności.

Swan napisał/a:
Hilary napisał/a:
Dziwnym trafem

To dobre podsumowanie. Probabilistyka.
Tyle że ten przemysł skutecznie zabezpiecza się przed takimi niepewnościami 'prawdopodobieństwa'. Klientela jest z góry ustalona, a i dla Panów mamy coś nowego 'męskiego' w tym sezonie, a może i na dekady całe. Ta produkcja odbywa się biegunowo. Na gruncie już ustalonych "stylizacji płciowych " preparuje się kolejne odmienne dziwactwa. I mnóstwo z nich jest już tak zesKANONowanych, że w zestawieniu z przedstawicielem płci, która nie jest intencjonalnym odbiorcą danego atrybutu, mamy wrażenie np. "nieprzystawania" wizerunkowego.

wendigo napisał/a:
Hm? Po pierwsze nie chodzi mi o to żeby kogoś obrażać (ale owszem, jeśli chcesz rzucić odważną tezę na temat transseksualizmu, to też możesz, czemu nie). Ale po drugie... no wiesz - dwie płcie istnieją od tysięcy lat, a agenderyzm jest dość nowym pojęciem... to się po prostu zastanawiam nad tym pod różnymi kątami, skąd się bierze itp.
Zauważ Wendigo, że (przed postawieniem swojej tezy "że na przykład nie ma transgenderyzmu....") przyklejasz gębę, sugerujesz "że wszelkie określenia agender, nongender, genderqueer biorą się [nie tyle] z "taki nieszkodliwy ekscentryk; szalona feministka; zniewieściały chłopiec; mógłby/mogłaby przestać wydziwiać" i wzmacniasz to tym, że tak "się zazwyczaj twierdzi". Poniekąd "ustaliłeś" jak wygląda rzeczywistość w powszechnym odbiorze tych określeń. Co prawda zaznaczyłeś, że jest to obraz z którym "nie tyle" się zgadzasz, ale poniekąd narzuciłeś sposób postrzegania pewnych osób. A potem jeszcze próbujesz wykazać zasadność i słuszność konieczności leczenia dla wszystkich powyższych przypadków, jakby to był jakiś nieodzowny wymóg. A może szukasz tylko usprawiedliwienia dla Twojej cielesnej tranzycji? Może to nie jest transseksualizm? Może nie da się usunąć jednej płci i zaszczepić inną w zupełności? Może to tylko chirurgia plastyczną pod osłoną nieprecyzyjnych pojęć? Może czujesz, że to było zbyteczne? Może stchórzyłeś przed byciem sobą bez względu na posiadane struktury płci biologicznej? Może wybrałeś schematyzm rodzajowy bo nie potrafisz wyjść poza stereotypy? Może uznałeś że cis-rzeczywistość jest absolutna, i pomimo tego, że nie wpisujesz się w jej ramy, postanowiłeś podtrzymać zasadność tego absolutu ulegając jego binarnym fantazmatom? Może nakarmiłeś świat, którego nigdy nie będziesz członkiem? A może i ten świat nie jest tak uniwersalny, jak Ci się wydaje? Może wszyscy są "trans", może jedne dzieci transuje się na "męskość", a inne na "kobiecość"? :p

Moja postawa nie ma nic wspólnego z wrodzoną płcią biologiczną. Czy mam poczucie płci? Tak, czuję namacalność tego i owego, cieleśnie. Nie czuję odrazy, akceptuję to. Nawet gdybym przyszło na świat z płcią przeciwną, to w razie dośjcia do momentu przemyśleń nad kwestiami związanymi z "płciowością" i rozpatrywania opcji niebinarnej, i zakładając identyczne ukształtowanie się specyfiki mojego zrozumienia tych rzeczy, obstawało bym za postawą agenderową. I nie nie ma w tym nic szczególnego. Postawę tą obierają i k. i m. i ts. i interseks.
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-06, 23:41   

Myślę, że wiele osób nie obchodzi, do kogo jest kierowany marketing, a wybierają co im się podoba i gusta się układają właśnie tak. Chyba, że ma się ma taką płciową schizę jak ja miałem, że próbuje się coś pokryć, zmieść pod dywan:

Ja: O, podoba mi się. Biorę.
Mama: to jest męskie, jak ty wyglądasz? Co ty robisz?
Ja: męskie? Że co? No rzeczywiście!
Mama: (coś w deseń, że powinienem zachowywać się jak dziewczyna)
Swan wzrusza ramionami i idzie na dział damski, żeby było podpisane "damskie" i żeby nikt mu nic nie zarzucił. Od tej pory zawsze się już upewnia, jak przedmioty są oznaczone - aż do czasu kiedy staje się to zbyt uciążliwe i zaczynia utrudniać zwykłe czynności.

Poza tym, nigdy nie twierdziłem, że wszyscy są binarni. Mamy mniej więcej cis binarną większość - i mamy całą resztę. Nadinterpretowujesz to, co mówię.

Osoby cis nie mają tak dużego problemu ze zmieszczeniem się - mniej więcej, pi razy oko - we własnej przypisanej przy urodzeniu płci. Nie muszą jej odgrywać, bo oni są tej płci. Nie muszą tego udawać. Właśnie na tym polega bycie cis.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-07, 15:46   

Hilary napisał/a:
Zauważ Wendigo, że (przed postawieniem swojej tezy "że na przykład nie ma transgenderyzmu....") przyklejasz gębę, sugerujesz "że wszelkie określenia agender, nongender, genderqueer biorą się [nie tyle] z "taki nieszkodliwy ekscentryk; szalona feministka; zniewieściały chłopiec; mógłby/mogłaby przestać wydziwiać" i wzmacniasz to tym, że tak "się zazwyczaj twierdzi". Poniekąd "ustaliłeś" jak wygląda rzeczywistość w powszechnym odbiorze tych określeń. Co prawda zaznaczyłeś, że jest to obraz z którym "nie tyle" się zgadzasz, ale poniekąd narzuciłeś sposób postrzegania pewnych osób.

Ta część Twojej wypowiedzi jest dość skomplikowana. Przeczytałem swoje wszystkie posty i uważam, że nadinterpretujesz.

Cytat:
A potem jeszcze próbujesz wykazać zasadność i słuszność konieczności leczenia dla wszystkich powyższych przypadków, jakby to był jakiś nieodzowny wymóg. A może szukasz tylko usprawiedliwienia dla Twojej cielesnej tranzycji? Może to nie jest transseksualizm? Może nie da się usunąć jednej płci i zaszczepić inną w zupełności?

No na pewno się nie da w zupełności. Psychicznie nie jest to konieczne, bo jesteśmy od początku właściwej płci, fizycznie się nie da niestety.

Cytat:
Może uznałeś że cis-rzeczywistość jest absolutna, i pomimo tego, że nie wpisujesz się w jej ramy, postanowiłeś podtrzymać zasadność tego absolutu ulegając jego binarnym fantazmatom?

Hmm... cis-rzeczywistoś jest... dość powszechna powiedziałbym ;) i chyba się całkiem nieźle w nią wpisuję (nawet nie mając "typowo męskich" zainteresowań, to tylko drobiazg uważam, który nie wyklucza wpasowania się).

Cytat:
Może nakarmiłeś świat, którego nigdy nie będziesz członkiem? A może i ten świat nie jest tak uniwersalny, jak Ci się wydaje? Może wszyscy są "trans", może jedne dzieci transuje się na "męskość", a inne na "kobiecość"? :p

Może, może... może tak, ale wiesz, oczekiwałem trochę innych odpowiedzi ;) Raczej oczekiwałem: "jestem agender, bo czuję... <i tu opis jakichś uczuć, takich których doświadczają ts>" ;) Tak żebym mógł to jakoś namacalnie złapać. Bo tak to łapię tylko że komuś role nie odpowiadają (więc wysuwam tezę, że może buntownik?), że ktoś nie chce się wpisać w żadną z ról itp... nie widzę na czym polega jego dyskomfort.

Cytat:
Nawet gdybym przyszło na świat z płcią przeciwną, to w razie dośjcia do momentu przemyśleń nad kwestiami związanymi z "płciowością" i rozpatrywania opcji niebinarnej, i zakładając identyczne ukształtowanie się specyfiki mojego zrozumienia tych rzeczy, obstawało bym za postawą agenderową.

"W razie dojścia" - to jest chyba kluczowy fragment. A jesteś pewne, że doszłobyś do tych przemyśleń rodząc się w przeciwnej płci biologicznej? Bo może właśnie nie?
_________________
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-07, 20:02   

Swan napisał/a:
Myślę, że wiele osób nie obchodzi, do kogo jest kierowany marketing, a wybierają co im się podoba i gusta się układają właśnie tak. Chyba, że ma się ma taką płciową schizę jak ja miałem, że próbuje się coś pokryć, zmieść pod dywan.
Wg mnie ta cisowa "zgodność" to właśnie taka 'schiza', że próbuje się coś pokryć, zmieść pod dywan.

Cytat:
Osoby cis nie mają tak dużego problemu ze zmieszczeniem się - mniej więcej, pi razy oko - we własnej przypisanej przy urodzeniu płci. Nie muszą jej odgrywać, bo oni są tej płci. Nie muszą tego udawać. Właśnie na tym polega bycie cis
Zgaduję, że Twoje zaznajamianie się z dorobkiem Butler nie dobrnęło jeszcze do terminu "performatywność płci". Nie sądzisz że określenia "własna" i "przypisana" stoją do siebie w opozycji. Jak dla mnie to cisowość jest wynikiem "przypisania" i "ulegnięcia/poddania się/zaakceptowania".
Wiem jak to przebiega, bo przez 20 parę lat od mych narodzin byłom takie cis. I doskonale pamiętam, co mnie w tym stanie utrzymywało: wiara w podział ludzi wedle kryterium płci biol., esencjalizm, hetero-norma i to nieustanne pranie mózgu wszechobecną binarnością. Przyznam, że nie było we mnie nic o charakterze 'poczucia płci psychicznej'. Raczej przeświadczenie, że ten podział po prostu jest, a moje miejsce jest na jednym z biegunów. I żadnych oporów z mojej strony nie było. Klapki na oczach i wio przez życie. No ale pojawił się moment dogłębnego przemyślenia kwestii "ogólnopłciowych" i bańka pękła.

wendigo napisał/a:
Psychicznie nie jest to konieczne, bo jesteśmy od początku właściwej płci, fizycznie się nie da niestety.
Ta psychiczna pewność że "jesteśmy od początku właściwej płci" to się okazuje względna i czasem zanika. Bo skąd zatem te przypadki, gdzie ts-y przyjmujmują postawę agenderową (przykład Wiktora)?

Cytat:
cis-rzeczywistoś jest... dość powszechna powiedziałbym ;) i chyba się całkiem nieźle w nią wpisuję (nawet nie mając "typowo męskich" zainteresowań, to tylko drobiazg uważam, który nie wyklucza wpasowania się).
No jest powszechna, paradygmat binarny trzyma się jeszcze całkiem dobrze, choć nie przewiduję mu długowieczności. Jest on taką "goebbelsowską prawdą" o naszym gatunku. Jeśli się zmienią proporcje "wierzących" vs "negujących" ową prawdę, to i 'powszechność' zmieni obóz.
Czyli jesteś raczej ts wizerunkowy, cielesny niźli 'duchowy'? Wystarczy Ci bycie postrzeganym jako mężczyzna, nie czujesz się zobowiązany do "męskości" w pewnych aspektach ?

Cytat:
oczekiwałem trochę innych odpowiedzi ;) Raczej oczekiwałem: "jestem agender, bo czuję... <i tu opis jakichś uczuć, takich których doświadczają ts>" ;) Tak żebym mógł to jakoś namacalnie złapać. Bo tak to łapię tylko że komuś role nie odpowiadają (więc wysuwam tezę, że może buntownik?), że ktoś nie chce się wpisać w żadną z ról itp... nie widzę na czym polega jego dyskomfort.
Moja postawa jest reakcją na "polaryzację" i "ślepotę", która jest w nią wpisana. Podobnie jak ts-om, włącza mi się 'lampka', gdy ktoś próbuje mnie faszerować swoją projekcją, bo wydaje mu się ona właściwa w odniesieniu do mojej płci biol. No i reaguję wtedy 'fak'iem' czy 'nie, dziękuję' i tyle.
Jedni się w role wpisują, a inni sobie je piszą po swojemu.
Ty się zbuntowałeś wobec funkcjonowania jako 'kobieta', a Ja się buntuję wobec czyjegoś widzimisię względem mnie.

Cytat:
A jesteś pewne, że doszłobyś do tych przemyśleń rodząc się w przeciwnej płci biologicznej? Bo może właśnie nie?
To może w czas przyszły skoczę. Jak bym się jutro obudziło w przeciwnej płci biol., to moja postawa nie uległaby zmianie. Nie przerobiłobym swej osobowości na "genderową". Przez te kilkanaście lat nic się w tej kwestii nie zmieniło i nie zmieni.

Cytat:
Hilary napisał/a:
przyklejasz gębę, [...]"ustaliłeś" jak wygląda rzeczywistość w powszechnym odbiorze tych określeń. Co prawda zaznaczyłeś, że jest to obraz z którym "nie tyle" się zgadzasz, ale poniekąd narzuciłeś sposób postrzegania pewnych osób.
część Twojej wypowiedzi jest dość skomplikowana. Przeczytałem swoje wszystkie posty i uważam, że nadinterpretujesz
Sparafrazuję zatem Twój post. Może to Ci otworzy oczy.

Czy nie jest przypadkiem tak, że wszelkie ts, m/k, k/m biorą się nie tyle z "taki gej, który zasłania się kobiecym genderem; albo dziewczyna, której natura poskąpiła kobiecych kształtów i urody; powinno się te dziwadła leczyć psychiatrycznie, bo coś im się pomieszało, żadna operacja nie spowoduje zmiany płci;" co raczej z: "to mężczyzna lub kobieta, którzy urodzili się w ciałach nieodpowiednich dla płci, którą silnie odczuwają psychicznie". Czyli wysuwam odważną tezę, że jest odwrotnie niż się zazwyczaj twierdzi :P I że im się nic nie pomieszało, tu po prostu zawiodła natura?

Widzisz to teraz?


P.S. Efekt echa się tu przewija. Wcześniej to było "przeintelektualizowane", a teraz jest "nad-interpretujesz". Coś jak zjawisko "umysłu zbiorowego".
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-08, 00:59   

http://neutrois.me/2012/12/12/everybodys-asexual/
 
 
ewww
użytkownik
dis gusting


Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: ts
Posty: 25
Skąd: /lgbt/, /cd/
Wysłany: 2016-04-08, 06:49   

Gender, jako konstrukt spoleczny, zalezy od rzeczywistosci spolecznej, nie psychologicznej samo identyfikacji.
W rzeczywistosci spolecznej istnieja tylko dwa gendery.

Inna sprawa jesli chodzi o plec biologiczna-intersex idzie w wielu smakach i odmianach.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-08, 15:46   

Hilary napisał/a:

wendigo napisał/a:
Psychicznie nie jest to konieczne, bo jesteśmy od początku właściwej płci, fizycznie się nie da niestety.
Ta psychiczna pewność że "jesteśmy od początku właściwej płci" to się okazuje względna i czasem zanika. Bo skąd zatem te przypadki, gdzie ts-y przyjmujmują postawę agenderową (przykład Wiktora)?

Noo... może właśnie jego przykład jest takim przykładem decyzji bardziej niż poczucia?

Hilary napisał/a:
Czyli jesteś raczej ts wizerunkowy, cielesny niźli 'duchowy'? Wystarczy Ci bycie postrzeganym jako mężczyzna, nie czujesz się zobowiązany do "męskości" w pewnych aspektach ?

O, super to ujęłoś! Tak, jestem wizerunkowy i cielesny raczej :) I faktycznie nie czuję się zobowiązany np. do "męskich" zainteresowań.

Hilary napisał/a:
Moja postawa jest reakcją na "polaryzację" i "ślepotę", która jest w nią wpisana. Podobnie jak ts-om, włącza mi się 'lampka', gdy ktoś próbuje mnie faszerować swoją projekcją, bo wydaje mu się ona właściwa w odniesieniu do mojej płci biol. No i reaguję wtedy 'fak'iem' czy 'nie, dziękuję' i tyle.
Jedni się w role wpisują, a inni sobie je piszą po swojemu.

No czyli znowu mi to przypomina postawę pewnego sprzeciwu, a nie konieczności (za jaką uważam korektę w przypadku większości TS).

Hilary napisał/a:
Ty się zbuntowałeś wobec funkcjonowania jako 'kobieta', a Ja się buntuję wobec czyjegoś widzimisię względem mnie.

Nie, ja zupełnie tego tak nie widzę. Bunt to rozumiem, że jest kiedy coś znoszę (z zewnątrz), zaczyna mnie złościć (raczej więc złość wewnętrzna jest tym głównym uczuciem), aż w pewnym momencie mam dość i w końcu wybucham i robię coś z tym.
Korekty nie zrobiłem bo mnie złościło traktowanie jak kobietę, korektę zrobiłem, bo mi w głowie było tak źle, nie ze złości ale z żalu i bólu niemal fizycznego że tak nie jest dobrze (pamiętam godziny przepłakane, przejęczane, brak woli życia, modlitwy o śmierć itp.). Nie zrobiłem tego bo się zbuntowałem, zrobiłem bo to była moja walka o przeżycie.

Hilary napisał/a:
Widzisz to teraz?

Szczerze to po woli wysiadam, zacząłem chyba jednak temat, którego nie jestem w stanie pojąć ;) chociaż się starałem.
_________________
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-08, 18:39   

Swan napisał/a:
http://neutrois.me/2012/12/12/everybodys-asexual/
Może choćby zdanie skrobniesz, co tym linkiem sugerujesz? Mogę zgadywać, ale wolę mieć pewność.

ewww napisał/a:
Gender, jako konstrukt spoleczny, zalezy od rzeczywistosci spolecznej, nie psychologicznej samo identyfikacji.
Skąd czerpiesz taką wiedzę? Nie zgodzę się z tym, bo chociażby w powszechnym, akademickim rozumieniu - gender to poczucie wewnętrzne bycia k lub m, aspekt psychiczny, psychologiczny, wytworzony w procesie społecznej interpretacji płci biologicznej. Pytanie, czy to "wewnętrzne poczucie" ma źródło w psychice danej osoby, czy jest to jednak efekt impulsów zewnętrznej sytuacji społeczno-kulturowej. Na podstawie swojego cisowego doświadczenia, obstaję za tą drugą opcją. W moim cisowym egzystowaniu dane mi było odczuć swoje miejsce w wyniku oddziaływania: płci przeciwnej, płci do której przynależę oraz heteronormy. To w rezultacie tych trzech czynników dano mi odczuć na którym z biegunów jest moje miejsce. Także "moje poczucie płci" (jeżeli już stwierdzić takowe w moim przypadku), to efekt doświadczenia zewnętrznego, tego jak mnie postrzegano, traktowano czy się do mnie odnoszono ze względu na społ.- kultur. interpretację mojej płci biologicznej. I myślę że generalnie tak to wygląda w świecie cisów. Jeśli jakiś cis twierdzi inaczej i wysnuwa jakieś "wewnętrzne poczucie płci" w wymiarze psychologicznym, to albo nie wie o czym mówi, albo zwyczajnie kłamie. Wg mnie do opisywania "wewnętrznych po-, od-, czuć" służą pojęcia z zakresu psychologii, a nie terminy powstałe na gruncie 'gender studies'. Także jeśli osoby ts w wyjaśnianiu swojej sytuacji posługują się argumentem "płci psychologicznej", to za tą deklaracją stoi pewna sytuacja/interpretacja społ.-kult. a nie jakieś "zaburzenie tożsamości płciowej".

Cytat:
W rzeczywistosci spolecznej istnieja tylko dwa gendery.
A ściślej - to je spreparowano, wytworzono. I raczej: dominują dwa gendery, w swych różnorodnych odcieniach. Poniekąd gdzieś tam jest jeszcze trzeci, czwarty ....

Cytat:
Inna sprawa jesli chodzi o plec biologiczna-intersex idzie w wielu smakach i odmianach.
Płeć biol. męska czy żeńska też nie jest jednorodna. Także ogólnie dziwi mnie stosowanie pojęcia "płciowej tożsamości (identyczności)". I obojętnie czy stosuje się je do "genderów" czy płci biologicznej. Cytując forumowicza: "Nie mogą istnieć dwa identyczne byty". Zatem wobec braku tej identyczności, stosowniej jest użyć formy "identyfikacji płciowej" albo jakoś inaczej.

wendigo napisał/a:
Noo... może właśnie jego przykład jest takim przykładem decyzji bardziej niż poczucia?
Najlepiej zapytać jego samego. Choć ciekawe jest, iż w jego k/m-owym okresie wyrażał on silne psychiczne poczucie przynależności do płci męskiej. Natomiast nie był w stanie określić jak swoją płciowość pojmują np. agenderyści. A obecnie obstaje przy ag. Także to 'wewnętrzne poczucie płci psychicznej' to dla mnie jakiś miraż. I przypadek Wiktora, czy mój i innych, to potwierdza.

Cytat:
znowu mi to przypomina postawę pewnego sprzeciwu, a nie konieczności (za jaką uważam korektę w przypadku większości TS).
W moim przypadku taka konieczność nigdy nie wystąpi. Dla mnie jest to zabieg krótkowzroczny i zbyteczny. Nie jestem ts i nie będę. Postawa ag a sytuacja ts to (jak dla mnie) dwa różne stany świadomości. Zdarza że się że współwystępują, ale u mnie to zestawienie nic nie da.

Cytat:
Korekty nie zrobiłem bo mnie złościło traktowanie jak kobietę, korektę zrobiłem, bo mi w głowie było tak źle, nie ze złości ale z żalu i bólu niemal fizycznego że tak nie jest dobrze (pamiętam godziny przepłakane, przejęczane, brak woli życia, modlitwy o śmierć itp.). Nie zrobiłem tego bo się zbuntowałem, zrobiłem bo to była moja walka o przeżycie.
A co było powodem tego że "w głowie było tak źle", tego żalu i bólu?

Cytat:
Szczerze to po woli wysiadam, zacząłem chyba jednak temat, którego nie jestem w stanie pojąć ;) chociaż się starałem.
W każdym razie ani w tej tezie "że wszelkie określenia agender, nongender [to] taki nieszkodliwy ekscentryk; szalona feministka; zniewieściały chłopiec; mógłby/mogłaby przestać wydziwiać", ani w Twojej anty-tezie że "to transseksualista, który z różnych powodów nie chce/nie może podjąć leczenia"nie znajduję choćby zahaczenia o istotę ag (przynajmniej mojego przypadku i tych, które znam).
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-10, 04:12   

Hilary napisał/a:
A co było powodem tego że "w głowie było tak źle", tego żalu i bólu?

Hmm, nie wiem czy to da się tak w kilku słowach opowiedzieć...
Niemożność zidentyfikowania się z kobietami, niechęć do ciała, wstyd z tego powodu (że inni mogliby zobaczyć, że jestem kobietą), dyskomfort, że ludzie widzą mnie inaczej niż ja czuję...
_________________
 
 
lexel
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 63
Posty: 716
Wysłany: 2016-04-10, 21:16   

Cytat:
świat ssaków sprowadza się ewidentnie do podziału na "DWIE PŁCIE"

Czy możesz przeanalizować na tej zasadzie świat ryb? Może agenderowcy spod znaku ryb powinni być rozpatrywani pod kątem luźnej przynależności? ;) Weźmy na przykład błazenki (Nemo ;) )
 
 
inka
moderator
to hell and back

Preferowany zaimek: ona
Punktów: 196
Posty: 1335
Skąd: Wars&Sawa
Wysłany: 2016-04-10, 21:37   

to ze wiemy jak i co jest nie znaczy wcale ze cokolwiek z tym mozemy zrobic.
Wezcie na przyklad nasza znajomosc wzgledem wszechswiata, to ze wiemy o ogromie tego swiata i dystansach ktore swiatlo pokonuje abysmy mogli o tym swiecie wiedziec i widziec, wcale nam nie pomaga dotknac zadnej planety, zadnego ukladu slonecznego.

Tak samo to ze wiemy ze biologicznie plec zlozona jest z zaplodniacza i wylegarki, nie wazne czy sa to dwie rozne odmiennosci czy ze system jest zmkniety w jednym czy jest + i - czy - i + , to nadal nasza rzeczywistosc jest ta sama.

Plec jest maska, tak samo jak awatar jest pojazdem czy wlasciwie pochodem ktorego uzywamy jako sposobu na poruszanie sie i przenoszenie naszego mozgu tam gdzie ten mozg w tym czasie chce byc.

Jaka maska tobie teraz pasuje i w jakiej jest ci wygodniej
Ostatnio zmieniony przez inka 2016-04-11, 00:23, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-10, 22:00   

Cytat:
Agender to jak dla mnie zwykła ucieczka od rzeczywistości, gdyż ich gusta są na tyle odmienne i nie wpasowują się w ogólnie pojęte normy społeczne, że siłą rzeczy nie odnajdują siebie po żadnej stronie medalu, więc czując się wyalienowanymi stworzyli sobie swój świat, a teraz wręcz z uporem maniaka środowiska genderowe przejęły tę modę i niedługo stworzą nową płeć pod każdą najmniejszą odmienność.
Postaw agenderowa nie jest ucieczką od rzeczywistości. To jest wycofanie się z fikcji genderowych, ich podziałów, rozmycia, nieokreśloności, totalnego rozkodowania i identyfikacyjnych przepychanek. I właśnie współcześnie, w czasie tej męsko/kobiecej dezorientacji i bałaganu schematowego, pojawiają się analizy zjawisk odnoszących się do płciowości, ujmujące pierwotny stan każdej poczętej ludzkiej istoty jako "genderless/agender". Nic nowego, coś jak 'czysta karta', z całym swym genetycznym potencjałem. I właśnie ten stan jawi się jako rzeczywisty stan ludzkiej podmiotowości. Nie wdrożonej jeszcze w postrzeganiu siebie i bliźnich w dwu-kategorialność. Uściślę - chodzi tu o jaźń, psychikę, umysł, a nie o płeć biologiczną. To że nie umiejscawiam się jednoznacznie na którymś z biegunów genderowych, nie oznacza, że jestem z jakiegoś totalnie innego wymiaru. Jeśli w swoim odbiorze człowieka używasz soczewek męsko/kobiecych, to znajdziesz je w osobie o postawie agenderowej, podobnie jak wypatrzysz je u kogoś kto chce być postrzegany jako kobieta czy jako mężczyzna, obojętnie czy ts czy cis. Może kombinacja moich gustów okaże się dla Ciebie zupełnie pokręcona, a może całkiem spójna, by osadzić ją w bardziej "męskim" czy "kobiecym" schemacie; to tylko kwestia Twojej percepcji. Jeśli jednak, przed poznaniem osoby, z uprzedzeniem narzucisz swoją własną nań projekcję, to (primo) stworzysz nieprzyjemne uczucie presji oczekiwania jakichś np. zachowań, i (secundo) możesz np. być zwyczajnie zaskoczona tym, jaką ta osoba rzeczywiście się okaże.
Akurat w moim przypadku można mówić o wzrastającej alienacji po przyjęciu tej postawy. Nie była ona reakcją na alienację. Moje cisowe życie było np. o wiele bardziej "społeczne" niż jest obecnie.
I uściślam ponownie. To jest postawa, a nie płeć. I np. moim postulatem do 'środowisk genderowych' jest odejście od tych kombinacji etykietowych. Bo jaki obraz da Ci np. stwierdzenie, że jestem ogólnie bardziej męskie niż kobiece? Co pewnego na podstawie tego opisu Ci się jawi odnośnie mej osoby? Hmm?
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-04-11, 00:37   

Dziś się dowiedziałem, że istnieje taka płeć jak "gender neurotic", w związku z czym już chyba myślę, że doświadczenie płci każdego człowieka jest indywidualne i unikalne, tylko po prostu ponad 95% ludzkości bez większego problemu stwierdza, że pasuje pod szufladkę "M" albo szufladkę "K" i zazwyczaj szufladka ta pokrywa się z biologicznymi cechami ich organizmu.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-04-11, 11:40   

Cytat:
Nie! jesteś kobietą, jesteś mężczyzną i pogódź się z tym, a jak się już pogodzisz to wtedy wyrażaj siebie i bądź sobą, rób to co lubisz, "to co chcesz" ale nie kwestionuj naturalnego podziału na dwie płcie, tylko dlatego, że jesteś na tyle inną osobą, że nie potrafisz się wpasować, wręcz jest to twoim atutem, gdyż nie jesteś taką samą osobą jak setki innych przedstawicieli danej płci.


Na tym forum jest sporo około-genderqueer-owych osób, włączając w to mnie. Dla mnie naturalnym jest, że istnieją cis M cis K (z punktu widzenia psychiki włączam w to także tru ts, bo te osoby przyjmują zwykle rolę z całym dobrodziejstwem inwentarza), oraz genderqueer (wszystkie inne kombinacje, w tym agender -tak upraszczając).
Przez całe życie miotałem się i sam nie wiedzialem dlaczego. Bardzo trudno jest mi w dalszym ciągu zgodzić się z sobą samym, ale nie zamierzam z tego rezygnować, bo Ty uważasz, że to nienaturalne. Dla mnie to jest naturalne jak oddychanie. Tak, jak dla Ciebie bycie kobietą. Nie musisz tego rozumieć, nie oczekuję tego od Ciebie. Ja za to nie muszę rozumieć jak to jest być cis lub trans K.
Ale ja niczego takim osobom nie wpieram.

Poza tym w wielu kulturach na przestrzeni dziejów istniały inne gendery oprócz K i M. To nasza jest taka uboga i o wąskich horyzontach społecznych przez to, że okrojono ją do binarności.

Nawet filozofię yin yang błędnie interpretujemy jako kobietę i mężczyznę, podczas gdy wszystko ma w sobie oba pierwiastki, łącznie z istotami ludzkimi. Spotkałem się nawet z interpretacją, że to dobro i zło, co już w ogóle jest jakąś totalną ignorancją.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-04-11, 11:43   

Armand, takie osoby same się boją. Jeżeli ktoś stworzył swoją tożsamość jako kobieta przez "nie bycie mężczyzną", albo tożsamość jako mężczyzna przez "nie bycie kobietą" to każdy niebinaryzm będzie zagrożeniem, i będzie trzeba niebinaryzm tępić. Zwykły, ludzki lęk przed wolnością
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-11, 12:48   

Cytat:
właśnie obstaję przy stanowisku, że każdy powinien mieć prawo wyrażać siebie, każdy ma swoje gusta i nikt nie powinien danej osobie niczego narzucać "bo tak wypada, czy tak powinno być". Jednak to nie powód, aby te osoby wypisywały się ze społecznej roli i tworzyły sobie jakąś trzecią płeć, a część z nich to właśnie próbuje robić.
Powiało prawem do wyrażania siebie, i walnęło w mur. Jaką to znamienną rolę społeczną wyraża noszenie krawata albo klipsów? Samonapędzającą się ludzką iluzję?
Cytat:
Nie! jesteś kobietą, jesteś mężczyzną i pogódź się z tym, a jak się już pogodzisz to wtedy wyrażaj siebie i bądź sobą, rób to co lubisz, "to co chcesz"
Nigdy się nie kłóciłom z moją płcią biologiczną. W sumie to Ja z nią żadnego dialogu nie pamiętam :P . Jest sobie i tyle. Nic sobie nie przerabiam, można rzec - jest ok. I wyrażam siebie i jestem sobą, itd. na swój agenderowy sposób.

Trzeba mieć jednak świadomość, że słowo "kobieta" zawdzięcza swoją obecność dzięki pewnym cechom przyrodniczym w obrębie naszego gatunku. 'Kobieta' jest pewnym skrótem pojęciowym, a istotę tego co to słowo opisuje wyraża już trochę dłuższe sformułowanie. Zatem sedno poruszanej tu kwestii stanowi poniekąd taki opis: osobnik homo sapiens, którego pewne funkcje i struktury biologiczne, zwane płcią żeńską (ang. womb-man > woman), są odmienne od struktur i funkcji biologicznych, zwanych płcią męską. Cała sztuczka polega na tym, że ze struktur i funkcji ciała dokonaliśmy przełożenia na poziom podmiotowy osoby ludzkiej, ustanowiliśmy 'Jestestwo', 'Bycie' . "Jestem kobietą/mężczyzną" znaczy dosłownie "Jestem płcią", czyli totalny przekręt ze stwierdzenia "mam/posiadam płeć biologiczną". Czy mówimy "Jestem rudoowłosieniem", "Jestem brązook, niebieskook"?
Spreparowaliśmy dwie grupy ludzi, o rzekomo odmiennych naturach, duszach, psychikach i całej tej otoczce "genderowej". "Jestem kobietą" nie oznacza dziś (w powszechnym rozumieniu) jedynie stwierdzenie faktu, iż "moje ciało wykazuje takie, a nie inne funkcje fizjologiczne". Za owym "Jestem" nie stoi wyłącznie różnica w obrębie płci biologicznej. "Jestem kobietą" sugeruje jakąś granicę w stosunku do stwierdzenia "Jestem mężczyzną", granicę w obrębie 'Jaźni', tyle że nie istnieje ów rzeczywisty, konkretny desygnat tego słowa "granica". Wtedy zostawiamy "Jaźń" i wracamy do fizjonomii. A na tym poziomie można to było określić za pomocą różnych słów i ich odmian rodzajowych np: "płeć zapładniana" i "płeć zapładniająca". Tylko że (celowo użyję dwóch rodzajów gramatycznych) osoba "Zapładniaczka/Zapładniacz/M" i "Zapładniany/ana/F"(j.polski tu 'nie wyrabia' - nie da się tu utworzyć rzeczownika inaczej niż sugerując jego 'byt' poprzez 'Imiesłów przymiotnikowy bierny') brzmi jakoś tak mało marketingowo.

Czemu nasze jestestwo nie określa się podstawie innych organów i ich fizjologii? Nie jest to regułą, ale w niektórych krajach dane 'sex' widnieją w dokumencie prawa jazdy. Nie zamieszcza się informacji typu: leworęczniak, albo praworęcznica (czyli osoba lewo/praworęczna). Czemu nie ma tam danych dotyczących tak istotnych w procesie prowadzenia pojazdu narządów ciała jak ramiona? Czy funkcje i struktury płci biol. biorą udział w procesie prowadzenia pojazdu?

Cytat:
nie kwestionuj naturalnego podziału na dwie płcie
Czy oby na pewno jesteśmy gatunkiem dwupłciowym? Funkcjonuje taki termin jak 'rozdzielnopłciowość' co wskazuje, że płeć jest tylko jedna, jednakże rozdzielona na dwa odrębne ciała. A 'odrębność ciała' oznacza, że istnieją ciała od siebie niezależne, tak jak ciało z XX względem ciała XXY, czy te względem XY. To chęć reprodukcji kolejnych ciał wymusza na pewnych odrębnych ciałach zaistnienie sytuacji "zależnej". Czy aby doszło do reprodukcji konieczna jest ta szopka z rynsztunkiem "męskości" i "kobiecości"?
Może w przypadkach interseksualnych mamy do czynienia z uaktywnieniem się genetycznego atawizmu? Wszak rozdzielnopłciowość jest stosunkowo późnym zjawiskiem. I nie ma pewności czy ta strategia z czasem nie ulegnie jakimś modyfikacjom.

Cytat:
jesteś na tyle inną osobą, że nie potrafisz się wpasować, wręcz jest to twoim atutem, gdyż nie jesteś taką samą osobą jak setki innych przedstawicieli danej płci.
Na tyle o ile. 'Inność' jest przymiotem każdej osoby. Czy znasz choćby dwie takie same osoby wśród przedstawicieli jednej z płci? Co dopiero setki.

Cytat:
Nie piję konkretnie do ciebie Hilary, ale wielu agenderowców mam wrażenie robi wielkie halo o nic i rozpętuje tzw. "[tererere] burzę"
A ja myślę, że świadomość kwestii okołopłciowych, którą napotykam wśród osób ag, dotyczy spraw niezwykle istotnych. To jest zmiana paradygmatu w obrębie naszego gatunku, rewolucja myślenia o nas samych. "Wstrzymaliśmy" ruch Słońca względem Ziemi, "wstrzymaliśmy" ingerencję Bogów w powstanie naszego gatunku i może czas najwyższy by "wstrzymać" się z naszym totalnym samookreślaniem się na podstawie jakichś funkcji i struktur fizjologicznych. :P

Może skoncentruj się raczej na swoim "wielkim halo"? Na uwikłaniu w dwu-percepcję genderową, opozycję agresja-uległość. Może warto poszukać dystansu do tych biegunów, przyjąć inną perspektywę, zneutralizować postrzeganie do czystego, otwartego odbioru rzeczywistości? Skupić się na własnym istnieniu jako takim i jego podtrzymaniu, bez oglądania się na jakieś 'wydumane założenia', które nie dają Ci spokoju.
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-11, 14:52   

Hilary napisał/a:
Czy oby na pewno jesteśmy gatunkiem dwupłciowym? Funkcjonuje taki termin jak 'rozdzielnopłciowość' co wskazuje, że płeć jest tylko jedna, jednakże rozdzielona na dwa odrębne ciała.

Rozdzielnopłciowość nie oznacza, że płeć jest tylko jedna, która została rozdzielona. Oznacza to, że dane organizmy rozmnażają się płciowo, ale nie są obojnacze. Punktem wyjścia nie jest pojęcie "płci", ale "płciowości", które oznacza tylko i wyłącznie tego, że "do tanga trzeba dwojga". Płeć jest pojęciem wtórnym wobec płciowości.


Hilary napisał/a:
Trzeba mieć jednak świadomość, że słowo "kobieta" zawdzięcza swoją obecność dzięki pewnym cechom przyrodniczym w obrębie naszego gatunku.

Słowo "kobieta" zawdzięcza swoją obecność w naszym języku, nie przez cechy gatunkowe, ale przez kulturowe. Słowo to pochodzi albo od czynności karmienia świń (kobiety zajmowały się tym swego czasu), albo od słowa "kobyła", które przywędrowało z Siedmiogrodu i oznaczało rodzaj klaczy ;)
Oczywiście są jeszcze inne pomysły na pochodzenie go, ale te dwa zdają się najbardziej prawdopodobne.

Hilary napisał/a:
Czemu nie ma tam danych dotyczących tak istotnych w procesie prowadzenia pojazdu narządów ciała jak ramiona? Czy funkcje i struktury płci biol. biorą udział w procesie prowadzenia pojazdu?

Ponieważ dane w dokumentach nie mają za zadania opisać ciebie i twoich cech, ale ułatwić identyfikację - że ty jesteś tą osobą, za którą się podajesz i masz takie, a nie inne uprawnienia. Płeć w 99,9% przypadków ułatwia identyfikację "na pierwszy rzut oka", ręczność już niekoniecznie. Dlaczego płeć jest łatwiejsza do identyfikacji niż ręczność? Może dlatego, że rozpoznawanie jakiej kto jest płci miało większe znaczenie ewolucyjne, niż identyfikacja ręczności?

Hilary napisał/a:
Może skoncentruj się raczej na swoim "wielkim halo"? Na uwikłaniu w dwu-percepcję genderową, opozycję agresja-uległość. Może warto poszukać dystansu do tych biegunów, przyjąć inną perspektywę, zneutralizować postrzeganie do czystego, otwartego odbioru rzeczywistości?

Czysty odbiór rzeczywistości to jaki? Jestem tego niezwykle ciekawa.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-11, 17:23   

Cytat:
Ja uchodzę za osobę, która filozofuje ale wy to już zwyczajnie na siłę szukacie dziury w całym

Może ta czarna płaszczyzna, na którą patrzysz to nie "całe", ale dziura właśnie i nie trzeba jej szukać, tylko zauważyć ;)

BTW Ja nie muszę uchodzić za taką osobę, ja się akurat tym zajmuję zawodowo ;)

Cytat:
Bez urazy ale nie chce mi się dyskutować na temat, który jest dla mnie wręcz oczywisty i bezdyskusyjny.

Dla wielu oczywiste i bezdyskusyjne było/jest to, że Ziemia jest płaska (przecie to widoć), a Słońce krąży dookoła niej (to również widoć).
Ino Boga nie widoć, ale on jest, tak samo jak własna rzyć, jej też nie widoć, ale jest.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-04-11, 18:22   

Cytat:
Ale ja przynajmniej potrafię zaakceptować prawa natury

Nie potrafisz. ;) Czego dowodem jest samo to:
Cytat:
tożsamość płciowa: k
kim jesteś: ts

Cytat:
Swój udział w temacie zakończę jedynie linkiem https://www.youtube.com/watch?v=YWeBunPiIzo (the best part? 2:58 "endless facepalm") i tyle w temacie.

Co w temacie? Co w związku z tym? Poza tym, że link nie na temat.

http://e1.pudelek.tv.sds....7fd0a66d0652497
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-11, 18:35   

Cytat:
Tylko, że ja w ogóle nie piję do norm społecznych, wręcz przeciwnie, właśnie obstaję przy stanowisku, że każdy powinien mieć prawo wyrażać siebie, każdy ma swoje gusta i nikt nie powinien danej osobie niczego narzucać "bo tak wypada, czy tak powinno być". Jednak to nie powód, aby te osoby wypisywały się ze społecznej roli i tworzyły sobie jakąś trzecią płeć, a część z nich to właśnie próbuje robić. Nie! jesteś kobietą, jesteś mężczyzną i pogódź się z tym, a jak się już pogodzisz to wtedy wyrażaj siebie i bądź sobą, rób to co lubisz, "to co chcesz" ale nie kwestionuj naturalnego podziału na dwie płcie, tylko dlatego, że jesteś na tyle inną osobą, że nie potrafisz się wpasować, wręcz jest to twoim atutem, gdyż nie jesteś taką samą osobą jak setki innych przedstawicieli danej płci.

Podoba mi się takie spojrzenie, tzn. to że można naprawdę być sobą nie wypisując się z binarnego płciowo świata :) Też od dawna to powtarzam.
Też właśnie tak to zawsze widziałem. Choć może jednak nie jest tak, skoro Hilary jako osoba ag twierdzi, że jest inaczej, nie ma sensu się kłócić.

Hilary napisał/a:
To jest wycofanie się z fikcji genderowych, ich podziałów, rozmycia, nieokreśloności, totalnego rozkodowania i identyfikacyjnych przepychanek. I właśnie współcześnie, w czasie tej męsko/kobiecej dezorientacji i bałaganu schematowego, pojawiają się analizy zjawisk odnoszących się do płciowości, ujmujące pierwotny stan każdej poczętej ludzkiej istoty jako "genderless/agender". Nic nowego, coś jak 'czysta karta', z całym swym genetycznym potencjałem. I właśnie ten stan jawi się jako rzeczywisty stan ludzkiej podmiotowości. Nie wdrożonej jeszcze w postrzeganiu siebie i bliźnich w dwu-kategorialność. Uściślę - chodzi tu o jaźń, psychikę, umysł, a nie o płeć biologiczną. To że nie umiejscawiam się jednoznacznie na którymś z biegunów genderowych, nie oznacza, że jestem z jakiegoś totalnie innego wymiaru.

Ooook, ale Ty cały czas pijesz do genderu. Może męski/kobiecy gender to jest rzeczywiście fikcja ale sex nie, sex (tzn. płeć biologiczna) jest czymś realnym. I o ile możesz być agender bez szkody dla funkcji biologicznych, tak raczej nie możesz być a-sex w tym sensie. Nie chcę teraz wchodzić w dyskusję czy to jakaś szkoda jak się jedna czy nawet 5% populacji uczyni bezpłodnymi i uczyni swoje ciała bezpłciowe, bo to nie o to chodzi.
I to jest chyba właśnie ta kwestia która mi w zagadnieniu agender najbardziej nie daje spokoju - bo ja się skupiam na "sex" a nie na "gender".

Uczynienie wszystkich ludzi agender się po prostu nie opłaca, bo upośledza rozmnażanie, a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe.

Cytat:
Jeśli jednak, przed poznaniem osoby, z uprzedzeniem narzucisz swoją własną nań projekcję, to (primo) stworzysz nieprzyjemne uczucie presji oczekiwania jakichś np. zachowań, i (secundo) możesz np. być zwyczajnie zaskoczona tym, jaką ta osoba rzeczywiście się okaże.

Ale ludzie nie mają czasu dogłębnie poznawać wszystkich którzy stają na ich drodze. Ja też nie mam czasu, dlatego jak chcę poznać partnera to robię profil na gejowskim portalu i zakładam, że poznam tam faceta o męskim "sex" i męskim "gender" (a jak nie, to wtedy się zdecyduję, czy jego nie do końca męski sex czy gender mogę zaakceptować czy też nie). A Twoje wypowiedzi trochę mi tak wyglądają jakbyś chciało żeby się poznawało ludzi, a dopiero potem miałoby się okazywać czy oni nam w całości pasują - to straszny nadwydatek energii...

Cytat:
Bo jaki obraz da Ci np. stwierdzenie, że jestem ogólnie bardziej męskie niż kobiece? Co pewnego na podstawie tego opisu Ci się jawi odnośnie mej osoby? Hmm?

Pewnego to faktycznie nic, ale to już będzie podpowiedź, że może masz np. bardziej męskie ciało, więc mogę założyć, że teoretycznie mógłbym iść z Tobą do łóżka, a nie np. że masz żeńskie i nie wzbudzi we mnie podniecenia. To takie proste rzeczy.

Hilary napisał/a:
Czemu nasze jestestwo nie określa się podstawie innych organów i ich fizjologii? Nie jest to regułą, ale w niektórych krajach dane 'sex' widnieją w dokumencie prawa jazdy. Nie zamieszcza się informacji typu: leworęczniak, albo praworęcznica (czyli osoba lewo/praworęczna). Czemu nie ma tam danych dotyczących tak istotnych w procesie prowadzenia pojazdu narządów ciała jak ramiona? Czy funkcje i struktury płci biol. biorą udział w procesie prowadzenia pojazdu?

Bo płeć jest istotna w momencie wypadku na przykład. Płeć (w sensie płeć-ciała, nie gender) jest istotna niemal w każdej sprawie medycznej. Bo tylko tym się różnimy: macicą, pochwą, penisem, jądrami, piersiami, czy może jeszcze czymś innym? Ok, możesz powiedzieć, że niektórzy ludzie mają serce odwrócone czy brak im jakichś narządów - no tak ale wtedy to jest nieprawidłowość, zaburzenie. To co nie jest zaburzeniem a nas różni... to właśnie budowa wynikająca z płci. A z resztą Elżbieta świetnie to wyjaśniła - znaczenie ewolucyjne.

Cytat:
Ja uchodzę za osobę, która filozofuje ale wy to już zwyczajnie na siłę szukacie dziury w całym,

A nie mówiłem, że przesadzasz z tym swoim filozofowaniem :P masz teraz tego dowód ;)

Cytat:
Swój udział w temacie zakończę jedynie linkiem https://www.youtube.com/watch?v=YWeBunPiIzo (the best part? 2:58 "endless facepalm") i tyle w temacie.

Mam nadzieję, że nie próbujesz tym obrazić osoby z linka, bo to mi się już mniej podoba. Tak żyje i tak jej odpowiada, więc ok. No i nie ma jej tu żeby ją o pewne sprawy zapytać ;)
_________________
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-11, 19:50   

wendigo napisał/a:
Uczynienie wszystkich ludzi agender się po prostu nie opłaca, bo upośledza rozmnażanie, a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe

No, tak... Niektóre osoby dokonują nawet tranzycji/korekty i pozbawiają się płodności w ten sposób. Np. możliwości urodzenia dziecka a jak sam zauważyłeś - "a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe". i co teras?
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-11, 23:42   

ElżbietaFromage napisał/a:
Rozdzielnopłciowość nie oznacza, że płeć jest tylko jedna, która została rozdzielona. Oznacza to, że dane organizmy rozmnażają się płciowo, ale nie są obojnacze. Punktem wyjścia nie jest pojęcie "płci", ale "płciowości", które oznacza tylko i wyłącznie tego, że "do tanga trzeba dwojga". Płeć jest pojęciem wtórnym wobec płciowości
I tu właśnie wpadłaś w sidła binaryzmu. Termin 'oboj-nactwo' sugeruje że jakiś organizm jest jakby 'dwupłciowy'. I jest to właśnie projekcja przez pryzmat binarnego postrzegania naszej specyfiki płciowej. Tzw. 'obojnak' (równie dobrze mógłby być nazwany 'holopłciowy'; porównywalnie - 'jednopienność' u roślin) jest po prostu w stanie rozmnożyć się bez udziału innego organizmu lub krzyżowo. Posiada dwa rodzaje gamet, jego płeć jest kompletna, wystarczalna nawet do samorozrodu. Rozdzielnopłciowość jest zjawiskiem ewolucyjnie wtórnym w stosunku do pierwotnych strategii autonomicznych. Gdyby trzymano się ściśle Twojej wersji o płci i płciowości, to nie ukuto by terminu 'obupłciowość' w odniesieniu do kwiatów. Ale niestety płeć i płciowość traktuje się synonimicznie.

Cytat:
Słowo "kobieta" zawdzięcza swoją obecność w naszym języku, nie przez cechy gatunkowe, ale przez kulturowe. Słowo to pochodzi albo od czynności karmienia świń (kobiety zajmowały się tym swego czasu), albo od słowa "kobyła", które przywędrowało z Siedmiogrodu i oznaczało rodzaj klaczy ;)
Oczywiście są jeszcze inne pomysły na pochodzenie go, ale te dwa zdają się najbardziej prawdopodobne.
Znam tę wersję. Tylko że nie chodziło mi o etymologię, ale o mechanizm wyodrębnienia słowa 'Kobieta' jako ludzkiego bytu podmiotowego. Stąd posłużyłom się ang. słowem, bo tam jest to szczególnie wyraźnie ujęte.

Cytat:
Ponieważ dane w dokumentach nie mają za zadania opisać ciebie i twoich cech, ale ułatwić identyfikację - że ty jesteś tą osobą, za którą się podajesz i masz takie, a nie inne uprawnienia. Płeć w 99,9% przypadków ułatwia identyfikację "na pierwszy rzut oka", ręczność już niekoniecznie. Dlaczego płeć jest łatwiejsza do identyfikacji niż ręczność? Może dlatego, że rozpoznawanie jakiej kto jest płci miało większe znaczenie ewolucyjne, niż identyfikacja ręczności?
A płeć to nie opisuje także Ciebie/pewnych Twoich cech? I że niby na "pierwszy rzut oka" identyfikacji dokonuje się właśnie wedle kryterium płci? Identyfikację znacznie bardziej ułatwia podobieństwo do osoby na zdjęciu. Płeć identyfikuje ciało, ale nie człowieka jako konkretną osobę. I tak na serio, to np. stan naszego wzroku jest o wiele istotniejszą daną w kwestii prowadzenia pojazdu niźli płeć. I dlatego info o "płci ", wśród danych na prawku, jest usuwane.
I co ma 'znaczenia ewolucyjne płci' do kwestii danych na prawku?

Cytat:
Czysty odbiór rzeczywistości to jaki? Jestem tego niezwykle ciekawa.
Np. z "zawieszeniem" pojęć i projekcji.

wendigo napisał/a:
Podoba mi się takie spojrzenie, tzn. to że można naprawdę być sobą nie wypisując się z binarnego płciowo świata :) Też od dawna to powtarzam.
Też właśnie tak to zawsze widziałem
Jeżeli Twoje 'bycie sobą' warunkujesz wpisaniem się np. w dyktat schematyczności wizerunkowej, to masz do tego prawo. Tylko czy to jest wtedy Twoja swobodna wizja wyglądu, czy raczej wizerunek spełniający jakieś zewnętrzne warunki, uzależniony od wpasowania się w jakąś 'typowość wyglądu'? A może widzisz to inaczej?

Cytat:
Choć może jednak nie jest tak, skoro Hilary jako osoba ag twierdzi, że jest inaczej, nie ma sensu się kłócić.
Czy to deklaracja Twojej niebinarności ? :P

Cytat:
Ooook, ale Ty cały czas pijesz do genderu. Może męski/kobiecy gender to jest rzeczywiście fikcja ale sex nie, sex (tzn. płeć biologiczna) jest czymś realnym. I o ile możesz być agender bez szkody dla funkcji biologicznych, tak raczej nie możesz być a-sex w tym sensie. Nie chcę teraz wchodzić w dyskusję czy to jakaś szkoda jak się jedna czy nawet 5% populacji uczyni bezpłodnymi i uczyni swoje ciała bezpłciowe, bo to nie o to chodzi.
I to jest chyba właśnie ta kwestia która mi w zagadnieniu agender najbardziej nie daje spokoju - bo ja się skupiam na "sex" a nie na "gender".
Nigdy nie włączałom jakieś a-sex, bezpłodność czy bezpłciowość w kwestię postawy agenderowej, więc do czego Ty pijesz?

Cytat:
Uczynienie wszystkich ludzi agender się po prostu nie opłaca, bo upośledza rozmnażanie, a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe.
A w jaki sposób ta postawa 'upośledza rozmnażanie'?

Cytat:
ludzie nie mają czasu dogłębnie poznawać wszystkich którzy stają na ich drodze. Ja też nie mam czasu, dlatego jak chcę poznać partnera to robię profil na gejowskim portalu i zakładam, że poznam tam faceta o męskim "sex" i męskim "gender" (a jak nie, to wtedy się zdecyduję, czy jego nie do końca męski sex czy gender mogę zaakceptować czy też nie). A Twoje wypowiedzi trochę mi tak wyglądają jakbyś chciało żeby się poznawało ludzi, a dopiero potem miałoby się okazywać czy oni nam w całości pasują - to straszny nadwydatek energii...
No to mamy inne podejście w kontaktach międzyludzkich. I z pewnością nie udało Ci się scharakteryzować mojego.

Cytat:
Pewnego to faktycznie nic, ale to już będzie podpowiedź, że może masz np. bardziej męskie ciało, więc mogę założyć, że teoretycznie mógłbym iść z Tobą do łóżka, a nie np. że masz żeńskie i nie wzbudzi we mnie podniecenia. To takie proste rzeczy.
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?

Cytat:
Bo płeć jest istotna w momencie wypadku na przykład. Płeć (w sensie płeć-ciała, nie gender) jest istotna niemal w każdej sprawie medycznej. Bo tylko tym się różnimy: macicą, pochwą, penisem, jądrami, piersiami, czy może jeszcze czymś innym? Ok, możesz powiedzieć, że niektórzy ludzie mają serce odwrócone czy brak im jakichś narządów - no tak ale wtedy to jest nieprawidłowość, zaburzenie. To co nie jest zaburzeniem a nas różni... to właśnie budowa wynikająca z płci. A z resztą Elżbieta świetnie to wyjaśniła - znaczenie ewolucyjne.
O wiele istotniejsza jest grupa krwi. I nigdzie nie podważam tych różnic fizjonomicznych. Jako osoby możemy się różnić w wielu aspektach. Tylko jaki sens ma ograniczanie ludzkich osobowości do np. jakichś tylko męskości lub kobiecości?
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-04-11, 23:58   

Hilary napisał/a:
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?



Hilary nie kuś mnie, żebym użył słowa na "ch", bo dostanę bana :mrgreen:
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-12, 00:27   

Armand napisał/a:
w wielu kulturach na przestrzeni dziejów istniały inne gendery oprócz K i M. To nasza jest taka uboga i o wąskich horyzontach społecznych przez to, że okrojono ją do binarności.
Część z nich, czy nawet większość, z punktu widzenia terminów naszej kultury, podchodzi po transgenderyzm FtM lub MtF. Jednak fakt, obecność tych osób jest tam specyficznie zaakcentowana kulturowo i społecznie.

kicur napisał/a:
Dziś się dowiedziałem, że istnieje taka płeć jak "gender neurotic", w związku z czym już chyba myślę, że doświadczenie płci każdego człowieka jest indywidualne i unikalne, tylko po prostu ponad 95% ludzkości bez większego problemu stwierdza, że pasuje pod szufladkę "M" albo szufladkę "K" i zazwyczaj szufladka ta pokrywa się z biologicznymi cechami ich organizmu.
Nie chodzi Ci raczej o 'neutrois' ?
'Pasuje', 'pokrywa się' bo tak po prostu się to dzieje czy stara się sprostać jakimś ramom typowości by nie przekroczyć granicy i ulec napiętnowaniu? Skąd się bierze ta własnowolna ludzka skłonność do chęci bycia zaszufladkowanym/ną ?
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-12, 08:42   

Hilary napisał/a:
I tu właśnie wpadłaś w sidła binaryzmu. Termin 'oboj-nactwo' sugeruje że jakiś organizm jest jakby 'dwupłciowy'.

Tak, skorzystałam ze skrótu myślowego. Równie dobrze mogłabym napisać, że nie są 300-płciowe, ale z racji, że nie jestem śluzowcem, a człowiekiem, mierzę wszystko swoją miarą. Podobnie jak o człowieku który ma dwie głowy powiem, że ma jedną "za dużo", a nie, że ja mam jedną za mało. U ludzi tak się składa, że dominuje rozmnażanie rozdzielnopłciowe. I mimo wszystko agender, czy panngender, dalej pozostaje mężczyzną lub kobietą w sensie biologicznym i dziecko może mieć tylko z osobą innej płci. Pomijam tu osoby interseksualne.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-12, 19:44   

ElżbietaFromage napisał/a:
Tak, skorzystałam ze skrótu myślowego. Równie dobrze mogłabym napisać, że nie są 300-płciowe, ale z racji, że nie jestem śluzowcem, a człowiekiem, mierzę wszystko swoją miarą. Podobnie jak o człowieku który ma dwie głowy powiem, że ma jedną "za dużo", a nie, że ja mam jedną za mało. U ludzi tak się składa, że dominuje rozmnażanie rozdzielnopłciowe. I mimo wszystko agender, czy panngender, dalej pozostaje mężczyzną lub kobietą w sensie biologicznym i dziecko może mieć tylko z osobą innej płci. Pomijam tu osoby interseksualne.
Porównując ilość głów do ilości płci schodzimy na manowce. To 'rozmnażanie rozdzielnopłciowe' brzmi jakoś tak bałamutnie. Coś jakby dziecko w czasie porodu było wydalane z więcej niż jednego ciała. Rozmnaża się/nas osobnik produkujący komórkę jajową po uprzednim jej zapłodnieniu przez plemnik. I do tego 'rozdzielnopłciowego' to już bardziej odpowiednie jest to 'zapłodnienie' właśnie.

A osoba agenderowa może być także biologicznie interseksem lub ts, neutrois czy też jakiejkolwiek kombinacji płci biologicznej.

Natomiast dziecko możemy mieć z osobą nie o 'innej płci', lecz z osobą, która (w ramach naszej-gatunkowej strategii płciowej/płci/płciowości) produkuje gamety komplementarne, dopełniające nasze gamety w systemie płci. Osoba o wyłącznie żeńskiej części płci może spłodzić dziecko z osobą o intrseksualnej kombinacji struktur i funkcji płciowych, produkującą plemniki. I odwrotnie.
O 'innej płci' możemy mówić w odniesieniu naszej płci do np. płci tasiemców; nie zaś w obrębie naszego gatunku. Struktury płciowe męskie i żeńskie są homologiczne, bodajże te męskie są 'nadbudowane' na schemacie pierwotnym, żeńskim. Zatem ta 'inność' jest grubą przesadą.

W przypadku kiedy biol. 'kobieta' lub 'mężczyzna' są bezpłodni i nie pomnażają gatunku, wówczas Owe "niby nieistniejące pomiędzy k i m" (z tezy Wendigo) np. dwa interseksualne i płodne osobniki (może się zdarzyć, że są nawet genderowo niebinarne) wpisują się na listę choćby potencjalnych 'dawców' potomstwa.
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2016-04-12, 20:18   

Cytat:
To moja psychika nie potrafi zaakceptować swej społecznej roli i najłatwiej byłoby uciec w coś pomiędzy, bo to taka prosta i bezbolesna droga.

Przecież możesz być chłopakiem i nie pełnić tej roli. Nie rozumiem.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-12, 20:21   

Hilary napisał/a:
Natomiast dziecko możemy mieć z osobą nie o 'innej płci', lecz z osobą, która (w ramach naszej-gatunkowej strategii płciowej/płci/płciowości) produkuje gamety komplementarne, dopełniające nasze gamety w systemie płci.

Jeżeli twoje myślenie na temat "płci" byłoby konsekwentne, to nie powinno w twoich wypowiedziach padać pojęcie "osoby" tylko powinna zostać podniesiona kwestia, że dziecka nie możemy mieć z "osobą (...)", a jedynie ze zlepkiem komórek, który w swojej organizacji potrafi wytworzyć komórki nazywane gametami.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-12, 20:34   

ElżbietaFromage napisał/a:
Hilary napisał/a:
Natomiast dziecko możemy mieć z osobą nie o 'innej płci', lecz z osobą, która (w ramach naszej-gatunkowej strategii płciowej/płci/płciowości) produkuje gamety komplementarne, dopełniające nasze gamety w systemie płci.

Zgodnie z twoim myśleniem na temat... "płci". To dziecka nie możemy mieć z "osobą (...)", a jedynie ze zlepkiem komórek, który w swojej organizacji potrafi wytworzyć komórki nazywane gametami.
Dobitnie piszę tam o osobach. Natomiast Twoje rozdrabnianie osoby do 'zlepku komórek' rozstrzyga chyba kwestię kto w swoim podejściu do płciowości wykazuje logikę "automatów do parzenia"... :p
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-12, 20:39   

Hilary napisał/a:
Dobitnie piszę tam o osobach. Natomiast Twoje rozdrabnianie osoby do 'zlepku komórek' rozstrzyga chyba kwestię kto w swoim podejściu do płciowości wykazuje logikę "automatów do parzenia"...

Naucz się myśleć konsekwentnie, to wówczas porozmawiamy. Na razie nie mam z kim.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-12, 20:50   

ElżbietaFromage napisał/a:
Naucz się myśleć konsekwentnie, to wówczas porozmawiamy. Na razie nie mam z kim.
Bo nie nauczyłaś się czytać ze zrozumieniem ;)
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-13, 18:58   

DeadSally napisał/a:
wendigo napisał/a:
Uczynienie wszystkich ludzi agender się po prostu nie opłaca, bo upośledza rozmnażanie, a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe

No, tak... Niektóre osoby dokonują nawet tranzycji/korekty i pozbawiają się płodności w ten sposób. Np. możliwości urodzenia dziecka a jak sam zauważyłeś - "a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe". i co teras?

Napisałem: "Uczynienie wszystkich...", to że tam jakiś promil przypadków czyni siebie agender, czy promil przypadków ubezpładnia się dokonując korekty to nie ma większego znaczenia dla gatunku, jesteśmy tylko ślepymi uliczkami ewolucji ;) ale gdyby mieli robić tak wszyscy to oczywiście byłoby tak samo szkodliwe dla gatunku.

Hilary napisał/a:
I tak na serio, to np. stan naszego wzroku jest o wiele istotniejszą daną w kwestii prowadzenia pojazdu niźli płeć.

I dlatego stan naszego wzroku też jest na prawie jazdy podany.

Cytat:
wendigo napisał/a:
Podoba mi się takie spojrzenie, tzn. to że można naprawdę być sobą nie wypisując się z binarnego płciowo świata :) Też od dawna to powtarzam.
Też właśnie tak to zawsze widziałem
Jeżeli Twoje 'bycie sobą' warunkujesz wpisaniem się np. w dyktat schematyczności wizerunkowej, to masz do tego prawo. Tylko czy to jest wtedy Twoja swobodna wizja wyglądu, czy raczej wizerunek spełniający jakieś zewnętrzne warunki, uzależniony od wpasowania się w jakąś 'typowość wyglądu'? A może widzisz to inaczej?

Trochę mi się mózg lasuje już tymi filozoficznymi tematami ;) Powiem tak: nie czuję żebym robił coś na siłę, podoba mi się męska ekspresja, męski ubiór, bycie 100 mężczyzną, wchodzenie do męskiej toalety itp. Jednocześnie zajmuję się decoupage, co jest w 95% a może i w 99% kobiecą domeną. Ale ja jestem mężczyzną, który to lubi, a nie jestem przez to, że lubię coś bardziej typowego dla kobiet agender. Tak samo nie jestem agender dlatego że robię tzw. bransoletki przyjaźni, co też jest 95% kobiecym hobby. I wiesz co, i na jednym i drugim forum przewinie się czasem jakiś facet (cis i hetero najczęściej), który też to lubi. I nie lubię sportu, jakbym miał oglądać piłkę nożną (czy nawet jakąś inną), to już wolałbym wyszywać (ale to akurat nie jest najlepszy przykład, wśród wyszywających facetów jest chyba trochę więcej niż 5% :P ). Zainteresowania nie czynią nas agenderami moim zdaniem.

Cytat:
Czy to deklaracja Twojej niebinarności ? :P

Niee, w żadnym razie :P to deklaracja, że uznaję Twoje prawo do bycia agender ;)

Cytat:
Nigdy nie włączałom jakieś a-sex, bezpłodność czy bezpłciowość w kwestię postawy agenderowej, więc do czego Ty pijesz?

Właśnie to jest problem, że tego nie włączasz. Co z pociągiem seksualnym? W ogóle o tym nie piszesz.
Do tego piję, że osobniki danego gatunku rozdzielnopłciowego muszą się wzajemnie pociągać żeby ten gatunek nie wymarł.

Cytat:
Cytat:
Uczynienie wszystkich ludzi agender się po prostu nie opłaca, bo upośledza rozmnażanie, a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe.
A w jaki sposób ta postawa 'upośledza rozmnażanie'?

Już napisałem: facetów w 90 do 95% przypadków pociągają kobiety (przynajmniej między innymi), i odwrotnie. I póki co tylko w ten sposób następuje rozmnażanie :P
I teraz stawiasz przed facetem osobnika agender - i on musi teraz wydatkować swoją energię na poznanie czy w ogóle będzie tą osobą seksualnie zainteresowany. Może się starać a potem się okaże, że nie - strata energii. A jak postawisz przed nim faceta, to on np. od razu wie: "aha, to jest facet, ja jestem hetero, szukam innego obiektu". Analogicznie w przypadku kobiet. Analogicznie w przypadku facetów homo (nawet jeśli bez rozmnażania :P ). Ja też nie chcę się zastanawiać czy osoba przede mną może mnie pociągać czy nie, jeśli szukam partnera, to chcę od razu wiedzieć że to facet.

Cytat:
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?

http://fscomps.fotosearch...aa123000068.jpg - bardziej jak to z lewej niż to z prawej ;)
_________________
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-13, 22:38   

wendigo napisał/a:
promil przypadków ubezpładnia się dokonując korekty to nie ma większego znaczenia dla gatunku, jesteśmy tylko ślepymi uliczkami ewolucji ;)
No właśnie. Mów za Siebie. :P

Cytat:
I dlatego stan naszego wzroku też jest na prawie jazdy podany.
Dlatego to akcentuję. A obecnie zmierza to, z tego ewentualnego "też", na "wyłącznie". Dane o "sex" są eliminowane. Więc to gloryfikowanie znaczenia płci poza wymiarem biol. to jakaś mania.

Cytat:
Trochę mi się mózg lasuje już tymi filozoficznymi tematami ;) Powiem tak: nie czuję żebym robił coś na siłę, podoba mi się męska ekspresja, męski ubiór, bycie 100 mężczyzną, wchodzenie do męskiej toalety itp. Jednocześnie zajmuję się decoupage, co jest w 95% a może i w 99% kobiecą domeną. Ale ja jestem mężczyzną, który to lubi, a nie jestem przez to, że lubię coś bardziej typowego dla kobiet agender. Tak samo nie jestem agender dlatego że robię tzw. bransoletki przyjaźni, co też jest 95% kobiecym hobby. I wiesz co, i na jednym i drugim forum przewinie się czasem jakiś facet (cis i hetero najczęściej), który też to lubi. I nie lubię sportu, jakbym miał oglądać piłkę nożną (czy nawet jakąś inną), to już wolałbym wyszywać (ale to akurat nie jest najlepszy przykład, wśród wyszywających facetów jest chyba trochę więcej niż 5% :P ). Zainteresowania nie czynią nas agenderami moim zdaniem.
To po co Ci była tranzycja? Czy nie zrobiłeś tego z wewnętrznego (acz warunkowanego z zewnątrz) przymusu, na siłę? Co by Ci przeszkadzało w tej ekspresji, stroju, byciu i wchodzeniu do toalety z ciałem przed tranzycją? Wg mnie potwierdzasz tezę, że problemem nie jest płeć ciała, ale jej percepcja, binarna i wartościowana, oraz przyjęcie jej za jakąś prawdę względem samego siebie. Ciekawe czy miałbyś ten problem w społeczności agenderowej (?)
Te statystyki to tylko liczby. Bo według tych podliczeń to statystyczny/ie "Mężczyzna" czy "Kobieta", męskie zainteresowanie itp. nie istnieje. A to połączenie Twojego wizerunku z owymi hobby daje mi ewidentny agenderowy obraz Twojej osoby. Ale rozumiem, z pewnych powodów słowo "męskość" wybrzmiewa Ci w głowie dźwięczniej niż "kobiecość" czy agenderowość.

Cytat:
Niee, w żadnym razie :P to deklaracja, że uznaję Twoje prawo do bycia agender ;)
Tak szczerze to nie zabiegam o czyjeś uznanie mojego prawa do bycia. A w kwestii terminu 'agender' - to opisuje on 'kim nie jestem', niż moje bycie jako takie. Już bardziej mi pasuje 'agenderowa percepcja'. Jestem człowiekiem, osobą.

Cytat:
Cytat:
Nigdy nie włączałom jakieś a-sex, bezpłodność czy bezpłciowość w kwestię postawy agenderowej, więc do czego Ty pijesz?

Właśnie to jest problem, że tego nie włączasz. Co z pociągiem seksualnym? W ogóle o tym nie piszesz.
Do tego piję, że osobniki danego gatunku rozdzielnopłciowego muszą się wzajemnie pociągać żeby ten gatunek nie wymarł.

Cytat:
Cytat:
Cytat:
Uczynienie wszystkich ludzi agender się po prostu nie opłaca, bo upośledza rozmnażanie, a to z punktu widzenia gatunku jest szkodliwe.
A w jaki sposób ta postawa 'upośledza rozmnażanie'?

Już napisałem: facetów w 90 do 95% przypadków pociągają kobiety (przynajmniej między innymi), i odwrotnie. I póki co tylko w ten sposób następuje rozmnażanie :P
I teraz stawiasz przed facetem osobnika agender - i on musi teraz wydatkować swoją energię na poznanie czy w ogóle będzie tą osobą seksualnie zainteresowany. Może się starać a potem się okaże, że nie - strata energii. A jak postawisz przed nim faceta, to on np. od razu wie: "aha, to jest facet, ja jestem hetero, szukam innego obiektu". Analogicznie w przypadku kobiet. Analogicznie w przypadku facetów homo (nawet jeśli bez rozmnażania :P ). Ja też nie chcę się zastanawiać czy osoba przede mną może mnie pociągać czy nie, jeśli szukam partnera, to chcę od razu wiedzieć że to facet.
Nie włączam, bo to jest pomylone zestawienie zagadnień, a i osobiście mnie nie dotyczą. Ciekawe że Twoje zarzuty kierujesz tam gdzie nie ma tych problemów, a nie widzisz ich u Siebie.
I rzeczywiście. Zapytanie o płeć biologiczną to ogromna strata energii. Daruj sobie to imputowanie jakiegoś upośledzenia odnośnie mojej postawy.
Cytat:

Cytat:
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?

http://fscomps.fotosearch...aa123000068.jpg - bardziej jak to z lewej niż to z prawej ;)
Z Twojej lewej czy z Mojej? :p
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-14, 19:56   

Hilary napisał/a:
wendigo napisał/a:
promil przypadków ubezpładnia się dokonując korekty to nie ma większego znaczenia dla gatunku, jesteśmy tylko ślepymi uliczkami ewolucji ;)
No właśnie. Mów za Siebie. :P

Cóż, myślę, że mogę tu mówić ogólnie, skoro jakiś organizm zmierza w kierunku czegoś przeciwnego niż rozmnażanie :P (przy czym nie wartościuję, po prostu stwierdzam).

Hilary napisał/a:
Cytat:
Trochę mi się mózg lasuje już tymi filozoficznymi tematami ;) Powiem tak: nie czuję żebym robił coś na siłę, podoba mi się męska ekspresja, męski ubiór, bycie 100 mężczyzną, wchodzenie do męskiej toalety itp. Jednocześnie zajmuję się decoupage, co jest w 95% a może i w 99% kobiecą domeną. Ale ja jestem mężczyzną, który to lubi, a nie jestem przez to, że lubię coś bardziej typowego dla kobiet agender. Tak samo nie jestem agender dlatego że robię tzw. bransoletki przyjaźni, co też jest 95% kobiecym hobby. I wiesz co, i na jednym i drugim forum przewinie się czasem jakiś facet (cis i hetero najczęściej), który też to lubi. I nie lubię sportu, jakbym miał oglądać piłkę nożną (czy nawet jakąś inną), to już wolałbym wyszywać (ale to akurat nie jest najlepszy przykład, wśród wyszywających facetów jest chyba trochę więcej niż 5% :P ). Zainteresowania nie czynią nas agenderami moim zdaniem.
To po co Ci była tranzycja? Czy nie zrobiłeś tego z wewnętrznego (acz warunkowanego z zewnątrz) przymusu, na siłę? Co by Ci przeszkadzało w tej ekspresji, stroju, byciu i wchodzeniu do toalety z ciałem przed tranzycją? Wg mnie potwierdzasz tezę, że problemem nie jest płeć ciała, ale jej percepcja, binarna i wartościowana, oraz przyjęcie jej za jakąś prawdę względem samego siebie. Ciekawe czy miałbyś ten problem w społeczności agenderowej (?)

Kompletnie nie rozumiem jak mogłoś dojść do takich wniosków... Z resztą już Ci na te pytania odpowiadałem wyżej... A tymczasem, czy Ty chcesz mi powiedzieć że tranzycję robi się żeby się wpasować w stereotypy płci, a jak ktoś nie pasuje, to nie powinien jej robić? Z resztą nie wiem czy dobrze rozumiem Twoje pytania. Co by mi przeszkadzało przed tranzycją w ekspresji męskiej? Ano głos, rysy twarzy, żeńska biologia - to mi przeszkadzało. Żeńskie ciało, bycie postrzeganym jako kobietę (oczywiście to też, ale zauważ, że przeszkadzało mi też to czego otoczenie nie widzi - bo MNIE to przeszkadzało). I po raz kolejny - ja lubię (w ogólności, szczegóły niekoniecznie) to jak wygląda binarny świat, podoba mi się podział na dwie płcie, tylko po prostu nie podobało mi się bycie zaliczanym do tej niewłaściwej :P
Gdyby problemem nie była dla mnie płeć ciała, to po co miałbym robić tranzycję? Przecież łatwiej by mi się chyba żyło jako kobiecie, która lubi decoupage i bransoletki przyjaźni ;) (i w ogóle kobietom jest w wielu sprawach łatwiej).

Hilary napisał/a:
A to połączenie Twojego wizerunku z owymi hobby daje mi ewidentny agenderowy obraz Twojej osoby. Ale rozumiem, z pewnych powodów słowo "męskość" wybrzmiewa Ci w głowie dźwięczniej niż "kobiecość" czy agenderowość.

Czekaj, bo chyba zaczynam łapać ;) Czyli określasz geneder/agender na podstawie zainteresowań, ekspresji, a nie tego co czuje dana osoba?

Hilary napisał/a:
Nie włączam, bo to jest pomylone zestawienie zagadnień, a i osobiście mnie nie dotyczą. Ciekawe że Twoje zarzuty kierujesz tam gdzie nie ma tych problemów, a nie widzisz ich u Siebie.
I rzeczywiście. Zapytanie o płeć biologiczną to ogromna strata energii. Daruj sobie to imputowanie jakiegoś upośledzenia odnośnie mojej postawy.

Tego fragmentu nie rozumiem.
A czego nie widzę u siebie?

Hilary napisał/a:
Cytat:

Cytat:
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?

http://fscomps.fotosearch...aa123000068.jpg - bardziej jak to z lewej niż to z prawej ;)
Z Twojej lewej czy z Mojej? :p

Masz inną lewą jak patrzysz na ten obrazek na wprost? :P
_________________
 
 
Hilary
użytkownik

Tożsamość płciowa: ag
Preferowany zaimek: ono
Punktów: 1
Posty: 163
Wysłany: 2016-04-15, 23:54   

wendigo napisał/a:
to że tam jakiś promil przypadków czyni siebie agender, czy promil przypadków ubezpładnia się dokonując korekty to nie ma większego znaczenia dla gatunku, jesteśmy tylko ślepymi uliczkami ewolucji ;) [...]
Cóż, myślę, że mogę tu mówić ogólnie, skoro jakiś organizm zmierza w kierunku czegoś przeciwnego niż rozmnażanie :P (przy czym nie wartościuję, po prostu stwierdzam).
Tylko wciąż nie dostrzegasz istotnej różnicy między ts a ag. Jeśli ktoś ze stanu cis przyjmuje postawę agenderową, to tam nie ma problemu dysforii płci i potrzeby korekty, czyli de facto: sterylizacji. Etymologicznie i logicznie jest tam tylko zwyczajna olewka na "labeling genderowymi słówkami".

Cytat:
czy Ty chcesz mi powiedzieć że tranzycję robi się żeby się wpasować w stereotypy płci, a jak ktoś nie pasuje, to nie powinien jej robić?
Nie. Ale w o dziwo tak to w Twoim przypadku wygląda. Chciałeś się wpasować w stereotypowy męski wygląd, wizerunek, by być postrzeganym jako mężczyzna. Do tego się tu przyznałeś.
I nie moja bajka, jeśli ktoś chce być ts to niech sobie będzie. Każdy ma swoją wolę i swój rozum.
Cytat:
przeszkadzało mi też to czego otoczenie nie widzi
Czego otoczenie nie widziało ?

Cytat:
podoba mi się podział na dwie płcie, tylko po prostu nie podobało mi się bycie zaliczanym do tej niewłaściwej :P
Brakuje mi tu symetrii w tej Twojej gloryfikacji binaryzmu. Jak by Ci się ten podział szczerze podobał, to "żeńska płeć" Twego ciała nie byłaby problemem. A jednak Twoja tranzycja i orientacja wskazują na jakąś formę seksizmu, szowinizmu.

Cytat:
Gdyby problemem nie była dla mnie płeć ciała, to po co miałbym robić tranzycję? Przecież łatwiej by mi się chyba żyło jako kobiecie, która lubi decoupage i bransoletki przyjaźni ;) (i w ogóle kobietom jest w wielu sprawach łatwiej).
Dla mnie, i pewnie mnóstwa osób, to jest bez różnicy jakiej płci są wytwórcy deco i bransoletek. Nie chodzi mi o wybieranie zainteresowań "zgodnych" z płcią, bo nie uważam nawet, że owe 'zgodności' w ogóle istnieją.

Cytat:
określasz geneder/agender na podstawie zainteresowań, ekspresji, a nie tego co czuje dana osoba?
Nie. Określam to na podstawie Twojego opisu Ciebie. Bo jak sam przyznałeś - Twoja "męskość" uwidacznia się bardziej w wizerunku niż np. hobby. Więc to jak to "czujesz" wyszło od Ciebie. Zaakcentowałeś że nie imasz się "typowo męskich" zajęć, czyli jakby w tym aspekcie są one nie-genderowo specyficzne jak na faceta. I przez wzgląd na to mam taki "agenderowy" odbiór Ciebie.
A w ogóle to, że ktoś się kurczowo trzyma jakiegoś wyimaginowanego "poczucia płci/genderu" nie zmieni mojego odbierania go jako człowieka. I tak właśnie rozumiem agenderowe postrzeganie każdej osoby, nie rozbijam ludzi na gatunek m i k. To że ktoś myśli o sobie jako kobiecie lub mężczyźnie niewiele dla mnie znaczy. Bo często kryje się za tym oczekiwanie jakiegoś specyficznego traktowania, a Ja staram się do podchodzić do ludzi na zasadzie równości, tak jak mam to wyrobione w swoim zwyczaju. K i M są dla mnie wskazówką to odpowiedniej formy gramatycznej. I chyba tylko do tego.

Cytat:
Hilary napisał/a:
Nie włączam, bo to jest pomylone zestawienie zagadnień, a i osobiście mnie nie dotyczą. Ciekawe że Twoje zarzuty kierujesz tam gdzie nie ma tych problemów, a nie widzisz ich u Siebie.
I rzeczywiście. Zapytanie o płeć biologiczną to ogromna strata energii. Daruj sobie to imputowanie jakiegoś upośledzenia odnośnie mojej postawy.

Tego fragmentu nie rozumiem.
A czego nie widzę u siebie?
Że np. tranzycja uczyniła Cię biologicznie bezpłciowym i bezpłodnym, być może i asexem, z tytułu problemów ze znalezieniem osoby chętnej do kopulacji. Ale oczywiście wpierw próbujesz to przykleić do postawy ag, a tak się składa, że ona akurat tych kwestii nie implikuje.
Jeśli jeszcze jakiś fragment jest niezrozumiały, to wyjaśnię.

Cytat:

Hilary napisał/a:
Cytat:

Cytat:
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?

http://fscomps.fotosearch...aa123000068.jpg - bardziej jak to z lewej niż to z prawej ;)
Z Twojej lewej czy z Mojej? :p

Masz inną lewą jak patrzysz na ten obrazek na wprost? :P
Ok. Czyli z mojej. Teraz rozumiem - "bardziej męskie ciało" np. to niż .to
_________________
- Możesz podać jakiś przykład "zgodności" w odniesieniu do cisów?
- Są trujące.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-16, 18:18   

Hilary napisał/a:
Tylko wciąż nie dostrzegasz istotnej różnicy między ts a ag. Jeśli ktoś ze stanu cis przyjmuje postawę agenderową, to tam nie ma problemu dysforii płci i potrzeby korekty, czyli de facto: sterylizacji. Etymologicznie i logicznie jest tam tylko zwyczajna olewka na "labeling genderowymi słówkami".

Ale też jest to... wybór? Wybór do określania się ag.

Cytat:
czy Ty chcesz mi powiedzieć że tranzycję robi się żeby się wpasować w stereotypy płci, a jak ktoś nie pasuje, to nie powinien jej robić?
Nie. Ale w o dziwo tak to w Twoim przypadku wygląda. Chciałeś się wpasować w stereotypowy męski wygląd, wizerunek, by być postrzeganym jako mężczyzna. Do tego się tu przyznałeś.
I nie moja bajka, jeśli ktoś chce być ts to niech sobie będzie. Każdy ma swoją wolę i swój rozum. [/quote]
Nie nadążam za Twoim tokiem rozumowania :P ale ok, staram się....
Tak, starałem się o męski wizerunek, by być tak postrzeganym, bo MNIE tak jest dobrze.

Cytat:
Czego otoczenie nie widziało ?

Ciała pod ubraniem na przykład.

Cytat:
Że np. tranzycja uczyniła Cię biologicznie bezpłciowym i bezpłodnym, być może i asexem, z tytułu problemów ze znalezieniem osoby chętnej do kopulacji. Ale oczywiście wpierw próbujesz to przykleić do postawy ag, a tak się składa, że ona akurat tych kwestii nie implikuje.
Jeśli jeszcze jakiś fragment jest niezrozumiały, to wyjaśnię.

Teraz jasne, dzięki.
Och, to ja to widzę, że tranzycja to masę problemów ;) nie wiem, może faktycznie nie mniej niż ma osoba agender i może faktycznie patrzę na te kwestie za bardzo z punktu widzenia swojego. Chociaż starałem się wychodzić z tego co pisały o sobie i swoich problemach ze znalezieniem partnera osoby ag.

Cytat:
Teraz rozumiem - "bardziej męskie ciało" np. to niż .to

Dla mnie to one oba są żeńskie :P Więc znów nie wiem skąd takie Twoje postrzeganie ;) to może w tej kwestii wróćmy do tego co napisał Armand:
Armand napisał/a:
Hilary napisał/a:
Jak wygląda "bardziej męskie ciało"?

Hilary nie kuś mnie, żebym użył słowa na "ch", bo dostanę bana :mrgreen:

;)
_________________
 
 
reader_skasowane
użytkownik

Posty: 33
Wysłany: 2016-05-24, 03:22   

Witam,
Bardzo ciekawa dyskusja, odniosę się jednak tylko do pierwszego postu. Autor tematu zarzuca niebinarnym między innymi że: " Niektórzy twierdzą, że dobrze im pomiędzy... ale czy to nie jest trochę postawa przyjęta ze strachu przed tym ostatecznym i definitywnym krokiem na przeciwną stronę?", albo "Jeszcze inni nie chcą utracić jakichś przywilejów wynikających.."
Bardzo podobne "argumenty" wytaczają niektóre osoby homoseksualne względem osób biseksualnych. Również pojawiają się twierdzenia, że nie istnieje coś takiego jak biseksualizm, a każda osoba twierdząca, ża jest biseksualna, tak naprawdę boi się przejść na stronę homoseksualną ze strachu przed reakcją otoczenia, brakiem samoakceptacji, czy strachu przed utratą przywilejów.

I dalej:
" Chodzi mi o fundament: że oni wszyscy gdyby od razu urodzili się z płcią przeciwną byliby zwykłymi mężczyznami/kobietami nie mającymi ani problemów ani dylematu z płcią, wcale by nie było tego tematu w ich życiu. Co o tym myślicie? "
Tyle, że w takim przypadku dany człowiek miałby inny zestaw chromosomów, inny kod genetyczny i podlegał innym hormonom w czasie życia płodowego. Byłby więc zupełnie inną osobą. Ewentualne czynniki biologiczne, stojące za rozwojem transpłciowości mogłyby się w ogóle nie pojawić. Albo wręcz przeciwnie, pojawiłyby się w jeszcze większym natężeniu.

Dla mnie bardzo ciekawe jest inne pytanie : Co powoduje opór (zwłaszcza wśród transeksualistów) przed przyjęciem do wiadomości faktu, że tożsamość płciowa może być niebinarna?

Pozdrawiam
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-05-24, 03:58   

reader napisał/a:
Bardzo podobne "argumenty" wytaczają niektóre osoby homoseksualne względem osób biseksualnych. Również pojawiają się twierdzenia, że nie istnieje coś takiego jak biseksualizm, a każda osoba twierdząca, ża jest biseksualna, tak naprawdę boi się przejść na stronę homoseksualną ze strachu przed reakcją otoczenia, brakiem samoakceptacji, czy strachu przed utratą przywilejów.

No i trochę w tym jest często prawdy ;) (oczywiście nie zawsze! - żeby się ktoś nie czepiał).
Jeśli jednak płeć miałbym tak porównywać do orientacji to trzeba by płeć przedstawić na skali żeby było najwłaściwiej. Tylko nie wiem czy można tak porównać płeć do orientacji.

reader napisał/a:
Dla mnie bardzo ciekawe jest inne pytanie : Co powoduje opór (zwłaszcza wśród transeksualistów) przed przyjęciem do wiadomości faktu, że tożsamość płciowa może być niebinarna?

Pewnie właśnie to że sami jesteśmy transseksualni - patrzymy trochę przez pryzmat siebie... tak samo jak pewnie homoseksualiści, którzy też kiedyś sobie wmawiali że są biseksualni ;) Może dokładnie tak to działa - niektórzy homoseksualiści wmawiali sobie biseksualizm, dlatego im się teraz wydaje, że wszyscy deklarujący się jako bi też sobie wmawiają. Pewnie też wielu transseksualistów próbowało sobie wmawiać, że nie chcą korekty wcale czy pełnej i w ogóle to są pomiędzy i tak jest ok. Z mojej strony pewne takie rzeczy były swego rodzaju ucieczką.
_________________
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-05-24, 08:58   

reader napisał/a:
Tyle, że w takim przypadku dany człowiek miałby inny zestaw chromosomów, inny kod genetyczny i podlegał innym hormonom w czasie życia płodowego.

Dokładnie. Byłby inną osobą. Jesteśmy jakie jesteśmy. Innej możliwości nie ma. Cała reszta to zbędna spekulacja.

wendigo napisał/a:
Pewnie też wielu transseksualistów próbowało sobie wmawiać, że nie chcą korekty wcale czy pełnej i w ogóle to są pomiędzy i tak jest ok. Z mojej strony pewne takie rzeczy były swego rodzaju ucieczką.

Czyli mówiąc inaczej, chcesz wiedzieć lepiej od osby zainteresowanej, jaka ona jest ;)

Dla mnie to wszystko właśnie polega na tym, że większość ludzi nie potrafi oderwać swojego myślenia od swojego wartościowania świata i swoich doświadczeń. Zwykła ludzka ułomność.
Inną sprawą jest to, że większość ludzi potrzebuje prostych czarno-białych schematów, "tak albo nie", żadnych gradientów, żadnych niuansów i nie mogą się pogodzić z tym, że pomarańczowy jest pomarańczowym, a nie złamanym czerwonym, czy złamaną żółcią.

W sumie mogłabym napisać, że nie istnieją ani mężczyźni, ani kobiety. Istnieją tylko ludzie, którzy boją się być inni od reszty.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,78 sekundy. Zapytań do SQL: 10