Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Finanse w związku
Autor Wiadomość
Angelique
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-10, 21:10   Finanse w związku

Zakładamy, że para (ts czy ts + cis) zamieszkuje razem pod jednym dachem. Załóżmy dwie sytuacje:

1) Nasza ukochana osoba traci pracę lub pomimo przesiadywania dniami i nocami nie znajduje niczego konkretnego, ale nadal się nie poddaje.

2) Nasza ukochana osoba nie ma zamiaru iść do pracy bo zawsze znajdzie jakąś wymówkę, lubi żyć na czyimś utrzymaniu i woli sobie tak żyć zamiast dosłownie niczego nie szukać byleby zarobić te parę gr.

Czekam na wasze opinie dot. tego jak widzicie związek i jakie rozwiązania w przypadku obu tych punktów.

Przyznam się, że temat założyłam też z powodu własnego doświadczenia. Tak się składa, że to ja jestem w związku osobą zarabiająca pieniądze. Mam dziewczynę, która aktualnie nie zarabia, ale szuka pracy i ma zamiar ta kasę zarobić (przypadek numer 1). Ustaliliśmy tak, że dałam jej ok. 2-3 miesiące na znalezienie pracy. Jeśli do tego momentu jej nie znajdzie to ustaliliśmy, ze ona wraca do domu rodzinnego.

Nie ukryję, ale jestem przeciwna utrzymywaniu kogokolwiek (nawet osoby chorej). Sama na własnej skórze wielokrotnie przekonałam się, że dzielenie się non-stop swoimi pieniędzmi wywołuje u mnie frustracje i złość oraz kłótnie. Miłość miłością, ale w związku poza 2 osobą nie można zaniedbywać też siebie. Jeśli nie mamy na potrzebne rzeczy dla siebie, jeśli nie dbamy o siebie w wyniku oddawania tych pieniędzy 2 osobie to uważam, że powinno się wtedy zapalić czerwoną lampkę i postawić "ultimatum" swojej ukochanej osobie.

Też uważam, że opcja opuszczenia mojego mieszkania przez drugą osobę aby wróciła do domu rodzinnego nie oznacza zakończenia związku. Zawsze można spotykać się mieszkając oddzielnie i trwać w tym stanie dopóki 2 osób nie usamodzielni się finansowo.

Ponadto będąc w związku mamy osobne konta. Jedzenie mamy wspólne. Kosmetyki i ubrania oraz inne duperele zdecydowanie osobno.

Mówiąc krótko - jeśli moja ukochana osoba nie ma kasy to "get out" z mieszkania ale nie z związku : p Sama jakbym straciła pracę lub nie miałabym jak pozyskać kasy to bym wolała zamieszkać pod mostem niż żyć na czyimś utrzymaniu.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-07-10, 22:46   

Angelique napisał/a:
Czekam na wasze opinie dot. tego jak widzicie związek i jakie rozwiązania w przypadku obu tych punktów.

Uważam, że dobrze kombinujesz.

Z własnego doświadczenia (a tak się składa, że reprezentuję tutaj raczej tą drugą stronę) dodam, że bardzo dobrze mi zrobiło, jak moja laska po różnych moich podchodach, kiedy czasem coś zarabiałam, a czasem nie, pewnego pięknego dnia położyła mi na stole stertę rachunków i powiedziała: zapłać. W tym miesiącu i we wszystkich następnych :P
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-10, 23:30   

"dzielenie się non-stop swoimi pieniędzmi wywołuje u mnie frustracje" co to znaczy? To taki wczesny rodzaj związku? Brak wspólnych pieniędzy? Jakiś "razem ale osobno"? To na pewno miłość?
W małżeństwie też niepracująca osoba miałaby się wyprowadzić?
Czy to jest trolling?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-07-11, 00:40   Re: Finanse w związku

Ja generalnie jestem przeciwny pracy w ogóle ;) (czyli: kombinować jak się da by nie musieć pracować :P ), bo praca zabiera czas, męczy, niszczy zdrowie itp., a jak się coś naprawdę lubi to przecież można by też się tym zajmować hobbystycznie.
No ale jest jak jest i czasem (w większości przypadków ;) ) trzeba pracować... więc tak: to trudne pytania, które zadajesz...
Gdybym to ja był osobą niepracującą w związku (nie mam nic przeciwko, mogę zostać z dziećmi w domu! :P ), to byłoby to dla mnie ok (aczkolwiek oczywiście zrozumiałbym gdyby dla drugiej strony nie było to ok ;) ).
Gdybym był osobą zarabiającą... to też wszystko zależy. Od tego ile bym zarabiał, powodu nieposiadania pracy przez partnera ale przede wszystkim jego stosunku do sytuacji. Załóżmy że zarabiałbym mniej niż potrzeba na życie na luzie dla dwóch osób, to wtedy bym zapewne dążył do tego by parter też pracował. Ale nie powiedziałbym: do 3 miesięcy musisz znaleźć pracę albo out, bo gdybym widział że mu jest głupio w tej sytuacji to nie robiłbym żadnych limitów czasowych. A gdybym z kolei widział, że jemu jest tak wygodnie... to zastanowiłbym się w ogóle nad przyszłością naszego związku, bo to by oznaczało, że mamy inne zapatrywania.
_________________
 
 
Angelique
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-11, 06:29   

DeadSally napisał/a:
"dzielenie się non-stop swoimi pieniędzmi wywołuje u mnie frustracje" co to znaczy? To taki wczesny rodzaj związku? Brak wspólnych pieniędzy? Jakiś "razem ale osobno"? To na pewno miłość?
W małżeństwie też niepracująca osoba miałaby się wyprowadzić?


Nie, po prostu - nie uznaję w związku ani w żadnej relacji czegoś takiego jak "wspólne pieniądze", "wspólna własność". W związku powinny być jasno oddzielone pieniądze (poprzez posiadanie własnych kont bankowych) oraz jasno wydzielone rzeczy, aby w razie rozstania zarówno ja i druga osoba nie została na lodzie z niczym. Ofc. bez przesady bo np. telewizor w domu ma się jeden i jest on użytkowany wspólnie. Tak samo inne rzeczy, których oddzielnie nie da się używać. Chyba, że można pójść o krok dalej i w czasie rozstania powiedzieć: "wyprowadzam się, biorę mój telewizor, mojego kompa, moje meble a Ty zostajesz z Twoimi rzeczami".

Jeśli chodzi o nieruchomość, czyli mieszkanie własnościowe. Dla własnego bezpieczeństwa akt notarialny zawsze będzie przepisany tylko na mnie (zakładając, ze byłam właścicielką tego mieszkania jeszcze nim byłam w związku) a osoba, z która jestem w związku będzie to mieszkanie wynajmować. Osobiście uważam, że gdyby tego typu podziały były powszechne to nie byłoby kłopotu z podziałem majątku po rozwodach. "Co moje to moje, co Twoje to Twoje".

I tak - dla mnie taki model nie przekleśla słowa "miłość" bo bądźmy szczerzy - życie jest życiem a poza drugą osobą powinniśmy sami o siebie zadbać, o swoją przyszłość oraz o swoje zabezpieczenie. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, kiedy nasz partner/ka jest księzniczką na ziarnku grochu, która nic nie ma własnego a korzysta z luksusów jakie daje jej partner/rka.

Cytat:
Gdybym był osobą zarabiającą... to też wszystko zależy. Od tego ile bym zarabiał, powodu nieposiadania pracy przez partnera ale przede wszystkim jego stosunku do sytuacji. Załóżmy że zarabiałbym mniej niż potrzeba na życie na luzie dla dwóch osób, to wtedy bym zapewne dążył do tego by parter też pracował. Ale nie powiedziałbym: do 3 miesięcy musisz znaleźć pracę albo out, bo gdybym widział że mu jest głupio w tej sytuacji to nie robiłbym żadnych limitów czasowych. A gdybym z kolei widział, że jemu jest tak wygodnie... to zastanowiłbym się w ogóle nad przyszłością naszego związku, bo to by oznaczało, że mamy inne zapatrywania.


Mamy podobnie z tym, że ja sądzę że dawanie limitu powinno zdrowo zmotywować tego kogoś do szukania roboty (nawet za granicą) niż siedzenia na 4 literacyh.

Aha i żeby nie było to działa w dwie strony - przykładowo ja trace pracę, więc sama pakuje manatki i wyprowadzam się, ponieważ nie mam zamiaru żyć na czyimś utrzymaniu i żyć z czyjejś pensji, albo nie biorę ubrań osoby z którą jestem jeśli sama ich nie mam (chodzi o zużycie) bo wiem, że druga osoba cięzko pracowała aby te ubrania mieć.

Btw. w tym rozważaniu pomijam sytuację, gdy jest rodzina z dzieckiem. Wtedy sytuacja się całkiem zmienia.
 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-11, 09:39   

Heh, naobserwowałem się bab, które utrzymują facetów.
Ale jeszcze zależy od przyjętego modelu. Jakbym przyjął kogoś na zasadzie "od psa nie wymagam" i miałbym z tego wymierne korzyści, to ok. Chociaż i tak nalegałbym na znalezienie pracy, bo takie niebożę sobie samo nie poradzi, a nieodpowiedzialne byłoby tylko taką skłonność do zależności podlewać i pielęgnować jak kwiatki w doniczkach. A jak przestanie być przydatne, to niestety będzie musiało albo zacząć pracować, albo sobie iść. Kwestia odpowiedzialności - jakbym już rozważał utrzymywanie jakiejś osoby, to znaczy, że generalnie wyrzucenie jej na zbity pysk będzie raczej kłopotliwe. Więc o ile równego rozdziału płacenia nie ma co wymagać, o tyle pozwalać na spoczęcie na laurach też nie.
Poza tym wierzę głęboko w nepotyzm. Jeśli już kogoś zapraszam do domu na mieszkanie, to znaczy, że miałbym jakiś pomysł na posłanie takiej osoby do pracy.
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-07-11, 10:29   

A co jeśli osoba, z którą się jest i to w prawnym związku, a niestety straciła pracę? Też 'get out'? ;) Niestety z prawnymi związkami zawsze taki kłopot jest, że to co 'druga osoba, to i ja', więc nawet zaciągnięty kredyt jest wtedy wspólny…

Owszem jestem za tym, że druga osoba również musi pracować, bo przecież jak to by było jak by nie pracowała? Owszem, może zostać kurą domową, no ale nie w tym rzecz jest… Miłość miłością, ale prędzej czy później rozsądek przychodzi i trzeba jakoś się ogarnąć w tych sprawach.

Najgorzej jest jak taka osoba jedynie udaje, że szuka pracy, lub specjalnie zawala interview, właśnie po to żeby zdobyć łaskę drugiej osoby i siedzieć ja jej garnuszku… (bo przecież nie sprawdzimy co robi jak my pracujemy)

Co do posiadania rzeczy dla siebie…
Wspólny majątek u obu osób jest jak najbardziej wiadomy.
W przypadku jak obie osoby przed związkiem mają jakieś domy/samochody/cokolwiek to jest to ich własność i to od nich zależy czy chcą dopisać i swojego partnera do tej rzeczy.
Natomiast przy zawartym związku a późniejszym kupnie nieruchomości no to niestety zaczynają się schody, ponieważ z automatu te rzeczy są obojga.
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-07-11, 17:58   

Angelique napisał/a:
aby w razie rozstania zarówno ja i druga osoba nie została na lodzie z niczym.

Trochę średnio wchodzić w związek z takimi złożeniami, że się nie uda :P

Cytat:
Mamy podobnie z tym, że ja sądzę że dawanie limitu powinno zdrowo zmotywować tego kogoś do szukania roboty (nawet za granicą) niż siedzenia na 4 literacyh.

Dla mnie by to było bezczelne i gdybym to był tym, który stracił pracę, pewnie po usłyszeniu o takim limicie też bym wolał zakończyć związek.
A związku na odległość to już w ogóle nie uznaję - albo oboje wyjeżdżają do pracy za granicę albo żadne.
_________________
 
 
Angelique
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-11, 19:01   

wendigo napisał/a:
Trochę średnio wchodzić w związek z takimi złożeniami, że się nie uda :P


W związek należy wchodzić z realistycznym podejściem do sprawy. Miłość miłością, ale jeżeli przez drugą osobę tracimy zdolność do trzeźwego oceniania sytuacji to moim zdaniem jest to wręcz niepoważne. Rozumiem motyle w brzuchu i ekscytacja swoim szczęściem tylko aby się tym szczęściem nie zadławiło w pewnym momencie :p

wendigo napisał/a:
Dla mnie by to było bezczelne i gdybym to był tym, który stracił pracę, pewnie po usłyszeniu o takim limicie też bym wolał zakończyć związek.


Postaw się w sytuacji osoby, która jest z kimś pod jednym dachem i utrzymuje kogoś kto....
- mija miesiąc i nadal nie ma pracy
- mijają 3 miesiące i nadal nie ma pracy
- mija pół roku i nadal nie ma pracy
- mijają lata i nadal nie ma pracy....
Jeżeli ktoś preferuje taki model związkowy to ja się w to nie wtrącam. Jednak trzeba wiedzieć, że utrzymując osobę bezrobotną tracimy możliwość na wydanie ciężko zarobionych pieniędzy na własne potrzeby więc = zaniedbujemy siebie na rzecz drugiej osoby. Z tego co widzę to mało osób pójdzie na tak pięknie opisywany w teorii altruizm :p Zazwyczaj gdy druga osoba miesiącami nie idzie do pracy to osoba która zarabia dostaje w pewnym momencie szału i niestety, ale postawia wszystko na jedną kartę.

No CHYBA, ŻE osoba która nie pracuje zgodzi się na to, aby kupować jej tylko jedzenie oraz potrzebne leki bez ubrań, kosmetyków itp. - to nawet i ja bym poszła na taki układ.

Nadiyah napisał/a:
Niestety z prawnymi związkami zawsze taki kłopot jest, że to co 'druga osoba, to i ja', więc nawet zaciągnięty kredyt jest wtedy wspólny…


Moim zdaniem kredytem powinien być obciążony kredytobiorca a nie małżonek lub jego dzieci nawet w przypadku śmierci (albo inne długi, które w razie śmierci dłużnika przechodzą na dzieci)
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-07-11, 19:41   

Angelique napisał/a:
Miłość miłością, ale jeżeli przez drugą osobę tracimy zdolność do trzeźwego oceniania sytuacji to moim zdaniem jest to wręcz niepoważne.
Dlatego właśnie trzeba zawsze trochę patrzeć od tyłu na związek jeśli chodzi o takie czy inne sprawy. Nie można przecież mieć motyli całe życie…

Angelique napisał/a:
No CHYBA, ŻE osoba która nie pracuje zgodzi się na to, aby kupować jej tylko jedzenie oraz potrzebne leki bez ubrań, kosmetyków itp. - to nawet i ja bym poszła na taki układ.
Trochę bezsensu… To jest nadal utrzymywanie kogoś na garnuszku… Prędzej czy później kosmetyki/ubrania się zużyją i trzeba będzie kupić je, ale skąd kase się weźmie…?

Angelique napisał/a:
Moim zdaniem kredytem powinien być obciążony kredytobiorca a nie małżonek lub jego dzieci nawet w przypadku śmierci (albo inne długi, które w razie śmierci dłużnika przechodzą na dzieci)
Niestety jest jak jest, i ktoś musi jednak spłacić ten kredyt (pod warunkiem, że ubezpieczenia nie wykupił)
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Hjalmar
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 743
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-07-11, 19:53   

Raczej biznesowe podejście do związku. Takie zmiany społeczne, że jeśli związek przestaje kręcić się sam i trzeba popracować, to wygodniej jest zerwać. Bo związek to produkt. Oferta. Zawsze można znaleźć nowy, bo popracować nad istniejącym to za trudno. Trzeba by, olaboga, poświęcić czas i nie czekać, aż się dostanie wszystko na srebrnej tacy.
Osobiście wolę odjąć sobie od gęby i dać psu niż tego psa oddać. Nawet jeśli jest to pies z problemami - z jakiegoś powodu inne mi się nie trafiały - nie oddaję psa, bo nie umiem sobie z nim początkowo poradzić. Podobne podejście mam do ludzi. Nie zapraszam do finansów osób, co do których nie mam mniej więcej wyobrażenia, jak to będzie działać. Jak dla mnie, wchodzenie w związek z założeniem, że nie wyjdzie, jest pomyłką. Taki związek po prostu nie wyjdzie i tyle. Jakby mi ktoś twierdził "możesz być bez pracy tyle a tyle, a potem fora ze dwora", wyniósłbym się od razu, błogosławiąc, że nieodpowiedzialność i niesolidarność drugiej osoby tak szybko się ujawniła i uniknąłem szarpania się z kimś takim. Jeśli mam wchodzić w branżę usługową i składać oferty klientom, to niech chociaż mi za to płacą, a nie tylko wymagają.
Jak kogoś znasz, to wiesz, czego od niego wymagać i czego się spodziewać. Jeśli jesteś z kimś, kogo do tego stopnia nie znasz, że nie masz nawet wyczucia, co może się zdarzyć w przypadku długotrwałego braku pracy i nie widzisz zmian nastawienia, to raczej twój problem, a nie drugiej osoby.

Ha, ale się mądrzę. Może nie będę się przyznawać, że chętnie obżeram ludzi z obiadu, naciągam na jedzenie, etc., bo jeszcze wyjdzie na wierzch moja radosna hipokryzja. Ale serio, jak jest szacunek, to nie ma chamskiego wykorzystywania.
 
 
Martyna
użytkownik
VHS->TS->HD


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 3
Posty: 200
Skąd: Berlin
Wysłany: 2015-07-12, 09:04   Re: Finanse w związku

Angelique napisał/a:

1) Nasza ukochana osoba traci pracę lub pomimo przesiadywania dniami i nocami nie znajduje niczego konkretnego, ale nadal się nie poddaje.


Dniami i nocami?
A mogłabym wiedzieć jak duże jest to miasto w którym mieszkacie, bądź do którego macie dojazd?

W barach szybkiej obsługi typu Mcdonalds czy Kfc czy innych punktach gastronomicznych jest bardzo duża rotacja.
Ludzie przychodzą co chwila nowi, zanim nie znajdą lepszej pracy.
Możną taką prace dostać dosłownie od ręki lub poczekać jakiś czas jak tylko zwolni się miejsce.

No chyba korona z głowy nie spadnie twojej ukochanej osobie jak będzie robić frytki i układać hamburgery?
 
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-07-12, 09:23   

Angelique napisał/a:
Jednak trzeba wiedzieć, że utrzymując osobę bezrobotną tracimy możliwość na wydanie ciężko zarobionych pieniędzy na własne potrzeby więc = zaniedbujemy siebie na rzecz drugiej osoby.

Bullshit. W małżeństwie potrzeby jednej osoby, to potrzeby drugiej osoby. Takie coś podchodzi mi pod egoizm mimo to, że w większości się z tobą zgadzam. Jak dana osoba zarabia 1200zł i będzie potrzebować 10 tyś na operację, to też jej nie dasz, nie pomożesz, bo nie wydasz na własne potrzeby?

Wierzę też, że piszesz o sytuacji, gdzie jedna osoba nie ma żadnych obowiązków, a druga pracuje. Czasem zdarza się tak, że osoba bezrobotna zajmuje się mieszkaniem, sprząta, gotuje, opiekuje się dziećmi itp. Dla mnie taki związek 1 zarabia, 2 praca w domu jest jak najbardziej OK.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-07-12, 09:29   Re: Finanse w związku

Martyna napisał/a:
Angelique napisał/a:

1) Nasza ukochana osoba traci pracę lub pomimo przesiadywania dniami i nocami nie znajduje niczego konkretnego, ale nadal się nie poddaje.


Dniami i nocami?
A mogłabym wiedzieć jak duże jest to miasto w którym mieszkacie, bądź do którego macie dojazd?

W barach szybkiej obsługi typu Mcdonalds czy Kfc czy innych punktach gastronomicznych jest bardzo duża rotacja.
Ludzie przychodzą co chwila nowi, zanim nie znajdą lepszej pracy.
Możną taką prace dostać dosłownie od ręki lub poczekać jakiś czas jak tylko zwolni się miejsce.

No chyba korona z głowy nie spadnie twojej ukochanej osobie jak będzie robić frytki i układać hamburgery?

+1

Jest jeszcze jeden problem - jeśli osoba nie pracująca próbuje szukać pracy nie posiadając żadnego 'fachu', studiów lub doświadczenia, to taka osoba za dużo nie znajdzie na rynku pracy…
Z drugiej strony, jeśli dana osoba ma ten fach i jest np. specjalistą morskim, a szuka pracy na śląsku to raczej będzie to niemożliwe… :D
To ta 'kochana osoba' ma dostosować się do rynku pracy, a nie rynek do niej…
A najgorsi są ludzie, którzy nie ruszą tyłka, bo '1000 zł to za mało'… I stąd polacy zapełniają miejsca na angielskich zmywakach, a ludzie ze wschodu zajmują polskie zmywaki ;)
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
Martyna
użytkownik
VHS->TS->HD


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 3
Posty: 200
Skąd: Berlin
Wysłany: 2015-07-12, 09:45   Re: Finanse w związku

Nadiyah napisał/a:
Martyna napisał/a:
Angelique napisał/a:

1) Nasza ukochana osoba traci pracę lub pomimo przesiadywania dniami i nocami nie znajduje niczego konkretnego, ale nadal się nie poddaje.


Dniami i nocami?
A mogłabym wiedzieć jak duże jest to miasto w którym mieszkacie, bądź do którego macie dojazd?

W barach szybkiej obsługi typu Mcdonalds czy Kfc czy innych punktach gastronomicznych jest bardzo duża rotacja.
Ludzie przychodzą co chwila nowi, zanim nie znajdą lepszej pracy.
Możną taką prace dostać dosłownie od ręki lub poczekać jakiś czas jak tylko zwolni się miejsce.

No chyba korona z głowy nie spadnie twojej ukochanej osobie jak będzie robić frytki i układać hamburgery?

+1

Jest jeszcze jeden problem - jeśli osoba nie pracująca próbuje szukać pracy nie posiadając żadnego 'fachu', studiów lub doświadczenia, to taka osoba za dużo nie znajdzie na rynku pracy…
)


Tylko dlatego też piszę o mcdonaldzie czy kfc. Do takiej pracy nie potrzeba naprawdę żadnej szkoły czy doświadczenia. :-)
Takich prac gdzie żadne doświadczenie nie jest potrzebne jest dużo więcej.
Oczywiście są to zajęcia słabo płatne, jednak lepszy wróbel w garści...

U mnie w miasteczku jest zgm, praca przy zamiataniu ulic. Fajna pensja, praca tez fajna, na świeżym powietrzu i ile można schudnąć, nie przyjemnie jest jak jest ciapa zimą.
I do takiej pracy to miejsca pozajmowane bo wiele takiej chce.
 
 
 
Nadiyah
użytkownik
użytkowniik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 17
Posty: 502
Skąd: EPWA/EPMO
Wysłany: 2015-07-12, 11:46   

Nie no ja to wiem, ale ludzie czasem myślą, że pensja z takiego sprzątania czy przekręcania kotletów jest żadna, to wola nic nie robic i tak się zamyka kółko.
Ale fakt "lepszy wróbel w garści" ;)
_________________
我喜欢吃鸡

 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-07-12, 21:32   

Angelique napisał/a:

Postaw się w sytuacji osoby, która jest z kimś pod jednym dachem i utrzymuje kogoś kto....
- mija miesiąc i nadal nie ma pracy
- mijają 3 miesiące i nadal nie ma pracy
- mija pół roku i nadal nie ma pracy
- mijają lata i nadal nie ma pracy....
Jeżeli ktoś preferuje taki model związkowy to ja się w to nie wtrącam. Jednak trzeba wiedzieć, że utrzymując osobę bezrobotną tracimy możliwość na wydanie ciężko zarobionych pieniędzy na własne potrzeby więc = zaniedbujemy siebie na rzecz drugiej osoby. Z tego co widzę to mało osób pójdzie na tak pięknie opisywany w teorii altruizm :p Zazwyczaj gdy druga osoba miesiącami nie idzie do pracy to osoba która zarabia dostaje w pewnym momencie szału i niestety, ale postawia wszystko na jedną kartę.

Ja to wszystko rozumiem i zgadzam się, że można dostać szału. Tylko że cały ten wątek nie jest taki prosty, Twoje pytania to złożone problemy, na które nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem.
To zależy od bardzo wielu czynników, np. od zarobków. Powiedzmy że zarabiam 1000€, co jest sumą, za którą mogę się utrzymać na średnio-niskim poziomie, ale mogę bez problemu. To oczywiste, że dwóch osób za to nie utrzymam, za 1400€ już tak, ale tu jak mówisz - na inne wydatki niewiele zostanie. Natomiast gdybym zarabiał 3000€ (czy nawet 2600€ niech będzie) to mi to rybka, mogę utrzymywać drugą osobę :P bo mi na wydatki i tak zostanie (chyba że będzie ona miała jakieś nadzwyczajne wymagania, ale no to wtedy już wchodzi inny konflikt). Gdybym dużo zarabiał, to prawdopodobnie nie robiłbym z tego problemu. Oczywiście ktoś może powiedzieć: "chcę mieć moje 2600/3000€ dla siebie" ale to już trochę przesada... bo przecież co jeśli ta druga osoba będzie zarabiać tylko mniej? I np. Ty chcesz pojechać na wycieczkę droższą, na którą jej nie stać? dołożysz jej czy też powiesz, że Ty jedziesz, bo Ciebie stać a ona se może pojechać na tańszą i jedziecie samotnie? Jak dla mnie to jest ta sama sytuacja, baa - czasem się zwyczajnie nie opłaca by obie osoby pracowały. Weźmy np. kwestię dzieci (które ja kiedyś chcę mieć), jeśli powiedzmy zarabiam 1200€, a niańka za mniej niż 1000€ też nie będzie pracować, to chyba bez sensu jest iść na taki układ tylko po to żebym pracował? Jak się jest w związku czasem trzeba i takie decyzje podejmować.

Angelique napisał/a:
Moim zdaniem kredytem powinien być obciążony kredytobiorca a nie małżonek lub jego dzieci nawet w przypadku śmierci (albo inne długi, które w razie śmierci dłużnika przechodzą na dzieci)

I kto b to spłacał? Poza tym z tego kredytu najczęściej korzysta cała rodzina...
_________________
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-07-12, 21:43   

wendigo napisał/a:

Angelique napisał/a:

Postaw się w sytuacji osoby, która jest z kimś pod jednym dachem i utrzymuje kogoś kto....
- mija miesiąc i nadal nie ma pracy
- mijają 3 miesiące i nadal nie ma pracy
- mija pół roku i nadal nie ma pracy
- mijają lata i nadal nie ma pracy....
Jeżeli ktoś preferuje taki model związkowy to ja się w to nie wtrącam. Jednak trzeba wiedzieć, że utrzymując osobę bezrobotną tracimy możliwość na wydanie ciężko zarobionych pieniędzy na własne potrzeby więc = zaniedbujemy siebie na rzecz drugiej osoby. Z tego co widzę to mało osób pójdzie na tak pięknie opisywany w teorii altruizm Zazwyczaj gdy druga osoba miesiącami nie idzie do pracy to osoba która zarabia dostaje w pewnym momencie szału i niestety, ale postawia wszystko na jedną kartę.


W ten sposób można się dorobić garba i co parę miesięcy przygarniać nowego delikwenta z wiarą, że to ten związek a owa osoba po czasie zwinie żagle. Jestem za dzieleniem finansów pół na pół bezwzględnie.
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Martyna
użytkownik
VHS->TS->HD


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 3
Posty: 200
Skąd: Berlin
Wysłany: 2015-07-13, 10:10   

Masz rację Wendigo co do tych finansów. Myślę tak samo.

Trzymam kciuki za taki świetny związek w którym będziesz też miał dzieci! :-)
_________________
 
 
 
JurekB
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-15, 18:19   

Hjalmar napisał/a:
Heh, naobserwowałem się bab, które utrzymują facetów.


Tutaj mamy do czynienia w dwoma MK-kami.
A skoro w tej parze nie ma już żadnego faceta :mrgreen: więc Twoje porównanie jest chybione.

Usunęłam wycieczki osobiste / Lagertha
Ostatnio zmieniony przez 2015-07-16, 22:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Martyna
użytkownik
VHS->TS->HD


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 3
Posty: 200
Skąd: Berlin
Wysłany: 2015-07-15, 18:51   

JurekB napisał/a:

Tutaj mamy do czynienia w dwoma MK-kami.


Mógłbyś sobie darować takie coś.
To że znasz niektóre osoby to nie znaczy że możesz tak tutaj kilka rzeczy upubliczniać, Angelique może sobie tego nie życzyć.
 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-07-15, 19:07   

JurekB napisał/a:
Tutaj mamy do czynienia w dwoma MK-kami.

Co ma się do tematu jak piernik do wiatraka.

JurekB napisał/a:
bo hrt jest od 18

Bzdura. Można zacząć wcześniej.
_________________
 
 
JurekB
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-15, 22:49   

wendigo napisał/a:
JurekB napisał/a:
Tutaj mamy do czynienia w dwoma MK-kami.

Co ma się do tematu jak piernik do wiatraka.
JurekB napisał/a:
bo hrt jest od 18

Bzdura. Można zacząć wcześniej.


Ad 1 - ma się do tematu ... i to mocno.
jakby cis utrzymywał trans - to OK , to prawidłowo ;-)
ale jakby trans łożyła na osobę cis - no to beeee... :evil:
Filozofia Kalego wiecznie żywa ... :-(
i na tym forum wielu osobom niestety nie obca.
Ad 2 pewnie, że można wcześniej niż 18 lat , tyle że nie w Polsce. No chyba, że nielegalnie.
Ale można i później , na przykład po 40-stce .
Tylko co z tego? przecież "Diabolique" sama podaje ile ma lat i jak długo jest już na hrt. Nie robi z tego żadnej tajemnicy.
Są przypadki , kiedy htr przeprowadza się w młodszym wieku , ale to nie temat tego wątku.
------------------------------------------------
Prawdziwa miłość nie stawia takich pytań jakie stawia autorka wątku. Bo miłość dzieli smutki a mnoży radości .... nigdy odwrotnie.
Sorry , ale nie wierze w to Wasze uczucie, nie widać wzajemności.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-07-16, 18:22   

JurekB napisał/a:
Ad 2 pewnie, że można wcześniej niż 18 lat , tyle że nie w Polsce. No chyba, że nielegalnie.

Mozna legalnie, wystarczy zgoda rodzicow, skad ty bierzesz takie informacje?
JurekB napisał/a:
Sorry , ale nie wierze w to Wasze uczucie, nie widać wzajemności.

Dlaczego robisz sobie monopol na definicje prawdziwej milosci? Kazda osoba kocha inaczej i stawia inne wymagania sobie i partnerowi...
JurekB napisał/a:
Prawdziwa miłość nie stawia takich pytań jakie stawia autorka wątku. Bo miłość dzieli smutki a mnoży radości .... nigdy odwrotnie.

Jasne, poswiecac sie w imie prawdziwej milosci, zeby potem dostac kopa w pupe. Dojrzaly zwiazek to taki gdzie obydwie osoby cos soba reprezentuja, a nie jedna skacze kolo zachcianek drugiej.
Kolejna sprawa to zdrowy egoizm - o tym tez nie slyszales? To tez jest potrzebne w kazdej sferze zycia, a szczegolnie w bliskich relacjach miedzyludzkich.
JurekB napisał/a:
Ad 1 - ma się do tematu ... i to mocno.
jakby cis utrzymywał trans - to OK , to prawidłowo ;-)
ale jakby trans łożyła na osobę cis - no to beeee... :evil:
Filozofia Kalego wiecznie żywa ... :-(

Po 1 - ktos juz to napisal. Mimo to, ze znasz autorke tematu, to bardzo niegrzecznym jest przywolywanie faktow z jej zycia na publicznym forum w ogolnodostepnym temacie. Ja bym sobie nie zyczyla, gdyby ktos kto mnie zna rozwazal tutaj niuanse mojego zwiazku.
Po 2 - nie widze roznicy miedzy trans, a cis. Jedyne z czym moze byc problem, to praca w nietolerancyjnym srodowisku przed zmiana danych - ale to tez sie da zalatwic papierem od lekarza.
Po 3 - temat jest dosc ogolny, a ty sprowadzasz to do swojego: "wiem o autorce tematu to i tamto" i zamiast dyskusji o rozkladzie finansow w zwiazku jest temat o pieniadzach w zwiazku Angelique.
 
 
JurekB
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-16, 19:49   

Alpaka napisał/a:
... (bla bla bla) ...


Odpowiedź daję Ci na priv: faktycznie to nie jest temat na forum.
Musiałaś sporo czasu poświęcić na ten post, więc należy się Tobie info.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-07-16, 22:57   

JurekB napisał/a:

jakby cis utrzymywał trans - to OK , to prawidłowo ;-)
ale jakby trans łożyła na osobę cis - no to beeee... :evil:

Co Ty opowiadasz, z innego tematu wynika coś zupełnie innego ;)
_________________
 
 
matthewmat
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 5
Posty: 109
Wysłany: 2017-07-30, 18:03   

Dla mnie w związku pieniądze są wspólne a kazanie komuś się wyprowadzić z własnego mieszkania to już lekka przesada. Co nie oznacza,ze to dobrze kiedy jedna osoba wykłada ciągle pieniądze
 
 
Chucky
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 97
Wysłany: 2017-07-30, 21:03   

A moim zdaniem zależy kto jest na jakim miejscu.
Jeśli facet 'utrzymuje' kobietę to jest okej jak dla mnie i może w niektórych kwestiach jestem tradycjonalistą, ale nie widzę w tym nic złego. Uważam, że kobieta może pracować jasne, jest łatwiej zwłaszcza w dzisiejszych czasach jeśli 2 osoby pracują, z resztą siedząc w domu i nie robić nic to można dostać pier$^lca + mogą przychodzić głupie pomysły z nudów xD ALE jeśli byłaby sytuacja, że miałbym kobietę utrzymywać, to nie widziałbym w tym problemu. Oczywiście zakładając, ze to związek oparty na miłości i wspólnych planach na przyszłość gdzie obie osoby się szanują nawzajem, co zaznaczam, bo związek związkowi nie równy i każda sytuacja jest inna, ale tak w temacie ogólnie mówiąc....


Nie wyobrażam sobie sytuacji, że mówię ''słuchaj jak nie znajdziesz pracy przez 3 miesiące to spadaj''. Masakra.... Oczywiście sytuacja jest inna, jeśli ta osoba niepracująca byłaby nastawiona tylko na zysk i byłaby ogólnie nie fair, ale wtedy trzebaby się zastanowić nad sensem związku takiego, a nie jedynie nad przeprowadzką jednej osoby.



Teraz idąc w drugim kierunku - dziewczyna pracuje a facet jest na jej utrzymaniu. Takiej sytuacji w ogóle nie dopuszczam do siebie, osobiście strzeliłbym sobie chyba w łeb, nie mógłbym tak. Różne są w życiu rzeczy, wiadomo - utrata pracy, choroba, różne inne przeciwności losu. Ale osobiście chciałbym w takim wypadku jak najszybciej wrócić/iść do jakiejkolwiek pracy, nawet jakiejś mega słabej, byleby pracować, zarabiać pieniądze i dzielić się wydatkami oraz mieć na swoje potrzeby czy na kwiaty dla kobiety. (bo jak w sytuacji kiedy ta druga osoba nie pracuje kupić coś drugiej osobie? "kochanie daj mi kieszonkowe?" xD Paranoja xD)

Nie wiem jak jest ze związkami jednopłciowymi, więc ciężko mi się wypowiadać. Ale i tak podsumowując - związek jak sama nazwa wskazuje jest ZWIĄZKIEM i wszystko jest kwestią dogadania. Jeśli komuś nie odpowiada druga osoba, to nie jest kwestia wyprowadzki tylko zerwania.
 
 
Jenny
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 356
Posty: 1953
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-30, 21:59   

Chucky napisał/a:
"kochanie daj mi kieszonkowe?" xD Paranoja xD

Mogłoby też być tak, że pracowałbyś, a i tak musiałbyś ją pytać o kieszonkowe :-p
_________________
Tranzycja to nie wszystko, ale wszystko bez tranzycji to ch**.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-07-30, 22:18   

Angelique napisał/a:
Nie ukryję, ale jestem przeciwna utrzymywaniu kogokolwiek (nawet osoby chorej).


To jest ten jeden z chorych przypadków, który nie odbierze bliskiej osoby ze szpitala albo wykopie ją do domu opieki. Tacy ludzie powinni za karę być sami do końca życia.
_________________
 
 
 
Chucky
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 7
Posty: 97
Wysłany: 2017-07-30, 22:39   

Jenny napisał/a:
Chucky napisał/a:
"kochanie daj mi kieszonkowe?" xD Paranoja xD

Mogłoby też być tak, że pracowałbyś, a i tak musiałbyś ją pytać o kieszonkowe :-p


W sumie to prawda, o tym nie pomyślałem :lol: :lol: :lol:
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2017-07-31, 09:22   

AwryBoy napisał/a:

To jest ten jeden z chorych przypadków, który nie odbierze bliskiej osoby ze szpitala albo wykopie ją do domu opieki. Tacy ludzie powinni za karę być sami do końca życia.


Może nigdy nikogo nie kochała i nie wie, że mogłaby dla takiej osoby bardzo wiele chcieć zrobić.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Usunięty
[Usunięty]

Wysłany: 2017-07-31, 10:44   

Chucky, jest coś takiego jak przemoc finansowa. Najczęściej dotyka kobiety. Partner wydziela im pieniądze i dokładnie kontroluje na co wydają. Często nawet gdy kobieta pracuje. Brak takiego własnego źródła pieniędzy, z którymi można zrobić co się chce, bez bata nad głową, nie być na łasce partnera, jest bardzo ważna. Dla obu płci.
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-31, 10:57   

Usunięty napisał/a:
Brak takiego własnego źródła pieniędzy, z którymi można zrobić co się chce, bez bata nad głową, nie być na łasce partnera, jest bardzo ważna. Dla obu płci.

Dokładnie, dla własnego bezpieczeństwa warto być niezależnym finansowo od innych, partnera czy rodziny. Wtedy nikt nie mówi, jak ma się żyć. I w każdej chwili można odejść, gdy w związku pojawia się przemoc czy inne nadużycia.
 
 
BlackDragon
użytkownik
RPG player


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 14
Wysłany: 2017-07-31, 12:11   

U mnie wygląda to tak, że akurat ja i moja Partnerka pracujemy. Póki co, wystarcza nam pieniędzy na normalne życie. Kiedyś było tak, że ja przez pół roku nie mogłem znaleźć pracy i nawet nie tyle z powodu braku wykształcenia tylko raczej pracodawcy chcą najlepiej żeby zaraz po studiach mieć pięcioletnie doświadczenie, najchętniej jeszcze żeby do tego miec jakiś stopień inwalidztwa, być studentem, albo emerytem. A chyba najlepiej wszystko na raz. A ze to małe miasto, to było ciężko. Mnie samemu było głupio siedzieć na czyimś utrzymaniu i to wcale nie polepsza wtedy stanu psychiki. Jakbym usłyszał,ze mam sie wynieść, to chyba jednak zerwały M kontakt. Na szczęście już teraz mam pracę i zarabiam więcej niż moja Partnerka. Nigdy nie usłyszałem, ze mam się wynosić. Wszystkie przeciwności przechodziliśmy razem i pieniędzmi się dzielimy. Pieniądze mają być dla nas, a nie my mamy żyć dla nich. Ogólnie nie chcę mieć takiego życia, w którym będę musiał liczyć się z każdym groszem i odmawiać sobie czegokolwiek. Wspólnie pracujemy nad osiągnięciem dobrobytu. I powiem nawet, że gdybym kiedyś posiadał dużo pieniędzy, to nie miałbym nic przeciwko gdybym sam utrzymywał Partnerkę, a Ona wtedy miałaby czas na pisanie, bo to lubi.
Choć akurat mój stosunek do pracy jest podobny do tego jaki ma wendigo, gdybym nie musiał, to bym nie pracował. (Mam na myśli posiadanie odpowiedniej sumy, a nie siedzenie na czyimś utrzymaniu.) Praca zabiera czas na przyjemności, a że ja się nie nudzę, to bym miał wiele innych zajęć. Niestety nie mam jeszcze takiego komfortu. Nadal pracuję nad zmianą, choć nie zamierzam się przy tym na smierć zapracować. I nie dałbym ultimatum z wyprowadzaniem się, bo czuje się odpowiedzialny za tych, na których mi zależy.
 
 
Jenny
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 356
Posty: 1953
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-31, 13:29   

Usunięty, a czy możnaby też użyć tego określenia w przypadku dzieci i ich kieszonkowego?
_________________
Tranzycja to nie wszystko, ale wszystko bez tranzycji to ch**.
 
 
Kei
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 15
Posty: 220
Wysłany: 2017-08-04, 15:54   

Wszystko zależy od sytuacji, typu relacji i tego jak ta druga osoba widzi tę relację. Jest różnica między osobami, które wykorzystują czyjąś dobroć, a tymi, które na jakimś etapie życia znalazły się w trudnej sytuacji i potrzebują wsparcia bliskich, aby stanąć na nogach. Jeśli to by był związek na poważnie, a cała sytuacja byłaby po prostu trudnością, jakich wiele w życiu to starałbym się wspierać, dopingować, pomóc. Jak ktoś chce znaleźć pracę to znajdzie. Nawet jeśli w obecnej chwili nie ma czegoś, co by nas w pełni zadowalało można wziąć się za coś innego i chociaż tych kilka groszy zarobić. Lepsze to niż nic nie robić, a międzyczasie można rozglądać się za czymś lepszym. Wspólne życie tworzy się wspólnie. Nie da się zwalać wszystkiego na jedną osobę, która ma harować jak wół, podczas gdy drugi leży i wymaga - takiego czegoś nie jestem w stanie zaakceptować i dla mnie to zwykłe wykorzystywanie drugiej osoby. Wiele można zrobić dla kogoś bliskiego, ale kiedy ktoś patrzy tylko na pieniądze to coś tutaj jest nie tak jak powinno.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-08-06, 06:08   

Kei napisał/a:
Nie da się zwalać wszystkiego na jedną osobę, która ma harować jak wół, podczas gdy drugi leży i wymaga - takiego czegoś nie jestem w stanie zaakceptować i dla mnie to zwykłe wykorzystywanie drugiej osoby.

Dokładnie tak.

Kei napisał/a:
Wspólne życie tworzy się wspólnie.

A także istnieje coś takiego, jak odpowiedzialność.

Jeśli rozpoczynam nową pracę, staram się być odpowiedzialnym pracownikiem: nie spóźniam się, wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię, nie uciekam po miesiącu na półroczne zwolnienie, bo lepiej mieć 80% wynagrodzenia i leżeć pępkiem do góry, niż pracować, etc.
Jeśli biorę psa ze schroniska, staję się za niego odpowiedzialny: karmię go, wyprowadzam na spacery, poświęcam mu czas, dbam o jego wygląd i zdrowie, etc. Nie oddam go z powrotem do schroniska i nie wykopię go na ulicę tylko dlatego, że zeżarł mi markową skarpetkę, albo że ma problem z utrzymaniem moczu. Nie postąpię tak, bo jestem za niego odpowiedzialny.
Jeśli wchodzę w związek z drugą osobą, w pewien sposób staję się za tę osobę odpowiedzialny. Jeśli nagle partner traci pracę (dzisiaj, dość powszechne zjawisko), traci zdrowie, nie wywalę go z domu mówiąc: "Wrócisz, jak będzie wszystko okej". Nie zrobię tak, bo jestem za niego odpowiedzialny.
A kwestie finansowe? Każdy powinien zastanowić się i odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czy wchodzę w związek z daną osobą, czy z jej pieniędzmi? Jeśli z osobą, jest to związek. Jeśli z jej pieniędzmi, jest to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.
Tak właśnie pojmuję te sprawy.
_________________
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 10