Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Depresja, dysforia ...
Autor Wiadomość
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-16, 11:18   Depresja, dysforia ...

W sumie to nie wiem czy to ma być pytanie, czy bardziej stwierdzenie. Chodzi o to że kilka razy w msc. porównuję to do PMS, mam straszne stany depresyjne, ostatnio, choć nie mam kłopotów ze snem obudziłam się po 2h z myślą, że wszystko co robię jest nie tak, w sensie nie wyglądu, ale tego do czego dążę czyli bycia K. Moje przemyślenia, często łączą się z totalną bezsilnością, płaczem i takim stanem, że człowiek zwija się w kłębek, cały się trzęsie chociaż nie jest mu zimno i najchętniej zapadłby się pod ziemię. Nie ma to nic wspólnego z jakimiś myślami samobójczymi, ale ze wspomnieniami w sumie negatywnymi i to bardzo, nigdy nie byłam jakoś super pamiętliwa, ale są rzeczy które mi po prostu zapadają w pamięć. Branie hormonów zaczęłam na stypendium zagranicznym na studiach, pomyślałam, najlepszy czas, bo zmian nikt nie zauważy, lekarz u którego byłam, powiedział że mam dobre warunki itp. itd. ale zawsze jest szansa że coś może się nie udać, bo to są hormony, później zabiegi chirurgiczne, długa droga, a właściwie dożywotnia. Spytał się czy jestem pewna, powiedziałam że jestem gotowa oddać całe swoje przeżyte życie i to co mam przeżyć, żeby chociaż przez 1 rok być prawdziwą kobietą.

I właśnie z tym się wiąże mój dyskomfort, bo ja wiem że tak naprawdę, nigdy nie będę prawdziwą kobietą, nie ważne jak dobrze będę wyglądać, jak wielki będę miała biust, jak super ciało, jak świetnie sfeminizowaną twarz. Dlaczego tak mówię bo zostałam w tym kilka razy utwierdzona i to boleśnie, jeszcze w 1 klasie liceum, zaczęłam się umawiać ( właściwie to ona zaczęła się ze mną umawiać) z dziewczyną o rok starszą, była to najładniejsza dziewczyna w liceum, świetnie wyglądała, wysoka, zgrabna, przepiękne blond włosy, ogólnie mogła mieć każdego ( bez skojarzeń ), ja się nie zastanawiałam dlaczego ją do mnie ciągnie, bo w sumie mi to jakoś wisiało, no ale po pewnym czasie Julicie zachciało się czegoś więcej, jak to amerykanie mówią : trzeciej bazy. Wtedy przyszedł czas na rozmowę z nią, poważną, powiedziałam jej, że ..., wytłumaczyłam kim jestem w sensie wewnętrznym, nie powiem zdenerwowała się i to bardzo zaczęła mi wrzucać że wiedziała że ze mną jest coś nie tak, bo wyglądam jak baba, całuję się jak baba i pieszczę. Dodała jeszcze : Bóg dał ci piękne ciało ale ch... męski głos, którego nigdy się nie pozbędziesz ( a z tego co pamiętałam to wieżąca nie była) Ogólnie kazała mi wynosić się, ale na odchodne mi powiedziała że kobietą nigdy nie będę , bo przeszłość zawsze będzie za mną szła i samej siebie nie oszukam. Jedyne czego się bałam to to że rozpapla to w szkole, na szczęście chyba sama nie chciała robić z siebie głupiej.

Później była sytuacja kiedy to straciłam (dobrze to zabrzmi) swoje dziewictwo w Holandii z ts, ale już po zmianach, jedyne co to nie miała srs, też jej opowiedziałam kim jestem. Ona podtrzymała mnie na duchu, ale odradziła srs, mówiła że to niepewne, duże ryzyko. I wtedy nadeszło chyba moje największe przerażenie. Nie chcę tu obrazić tych co nie robią srs z własnej woli- co by nimi nie kierowało rozumiem że to jest ich indywidualna sprawa, dlatego to co teraz opisze tyczy się tylko odczuć wobec samej siebie. Ale stanęła przede mną wizja mnie takiej, (sorka za określenie) osoby pomiędzy płciami, w sensie, ciężko to określić osoby która bedzię bardziej wzbudzać sensację, niż prawdziwe uczucie kogoś. Wiem że majtek przed każdym nie muszę zdejmować, ale to ograniczy moje szanse na związek do minimum. Bo jeśli by mnie interesowali faceci to byli by tylko na zasadzie: fajnie spotykać się z "kobietą z ptakiem", plus wielu miało by wymagania żeby go używać, na co ja nie mam po 1 ochoty, a po 2 wątpię żebym dała radę, bo od 3msc hrt nie osiągam żadnego podniecenia. Jeśli bym się miała spotykać z kobietą, to też w jakich relacjach, rozumiem lesbijskich, tylko jeśli ja jestem pasywna, ona aktywna to jedyne co wchodzi w grę to tylko stosunek analny, rozumiem można kilka razy, ale nie całe życie. To jest dobre rozwiązanie dla dziewczyn które czują potrzebę używania swojej pozostałości cząstki męskiej, lub takie co pracują w escort usługach, tak jak tamta pracowała. Nie potępiam tego, ale to nie dla mnie.

Następna sytuacja to była kiedy powiedziałam o tym rodzicom, było to już po powrocie do kraju, czyli nie tak dawno bo aż 2msc. temu oni oczywiście żadnych zmian nie zauważyli, zresztą zawsze byłam na bocznym torze, fakt że przed nimi się nigdy nie afiszowałam, bo w dzieciństwie dostałam kilka przykrych uwag. Więc po tym jak im powiedziałam, to od ojca usłyszałam: Czyli dobrze się domyślałem że lubisz ku..., wcześniej ty waliłeś dziewczyny, a teraz ciebie bedą walić. Od matki tylko że to się nie uda, nie wiem co tu miała na myśli mówiąc ( nie będziesz szczęśliwa, bo się urodziłaś chłopcem i będziesz nim na zawsze), na szczęście nie mieszkałam z nimi, później niby mnie przeprosili, powiedzieli że akceptują i chcą żebym była szczęśliwa, ale wiem że tak nigdy nie będzię, bo nawet jak z nimi rozmawiam przez tel. to czuję tą złość w głosie.

Kolejny raz miałam to kiedy chodziłam do psychologa na diagnozę, Pani dr. oczywiście zrobiła wszystkie badania, analizy, rozmowy przeprowadziliśmy, testy, powychodziły jakieś bzdury że mam znacznie ponadprzeciętną inteligencję, że mam bardzo kobiecy mózg, zachowania w pełni kobiece, gesty itp., ale powiedziała mi też że choruję na coś takiego jak: chorobliwy perfekcjonizm. Nie ma wątpliwości co do moich objawów TS, ani żadnych przeciwwskazań, ale uważa że będę miała bardzo duże problemy z samoakceptacją w społeczeństwie, nie chodziło jej o wygląd,ale ja sama jej to napomknęłam że o mój głos, którego się wstydzę, bo faktycznie w drobnym ciele jest strasznie potężny głos, który nie jest moim. Powiedziała że dążę do chorobliwego ideału którego nie ma. Zaleciła mi spotkania w grupie wsparcia, czy tam z jakimś innym psychologiem co zajmuje się : pomocą w przystosowaniu się. Oczywiście powiedziałam że ok, ok, ale nie będę chodzić bo wiem że taka psycholog w niczym mi nie pomoże, wysłucha, przytaknie i da rachunek.

Później może jakiś msc, temu oglądałam program, gdzie właśnie był chłopak ts, fakt wysoki, ale z bardzo delikatną urodą, byli tam jacyś eksperci co strasznie na niego najeżdżali, szczególnie jedna babka, co mówiła: co by nie zrobił to nigdy nie będzie kobietą, bo nie będzię mógł urodzić dziecka. Wtedy pomyślałam że to jakieś brednie, ale zaraz do tego wrócę.

Ostatnio, zresztą pytałam się tu właśnie o związki i orientację, zaczęłam się zastanawiać, że ja bym nie mogła żyć w kłamstwie, w sensie, jeśli bym nawet wyglądała jak "Bogini Sexu - a chciała bym <rotfl3> " to przyjdzie czas że będę musiała powiedzieć prawdę, bo po prostu to zadusi mnie od środka. Więc jak będę wyglądać w oczach partnerki/partnera? Jak dziwadło, nie w sensie fizyczności, ale będę do końca oceniana tym kim byłam kiedyś, tak jak moja 1 dziewczyna powiedziała: siebie nie oszukasz. Może to wyjdzie w złości, bo tacy są ludzie, kłócą się , czasem o pierdoły, ale w czasie tego można powiedzieć rzecz która kogoś skrzywdzi, jakbym usłyszała od kogoś kogo darzę uczuciem że jestem babo-chłopem, albo jakimś zwyrodnialcem ( nawet w złości) to całe moje samo wartościowanie legnie w gruzach, więc jaka jest szansa, że znajdzie się kogoś kto cie pokocha taką jaką jestem i zaakceptuje moją przeszłość, ilu jest takich ludzi? Gdzie bym mogła bez kłamstwa żyć w miłości? I tu też wraca kwestia dziecka, nigdy wcześniej o tym nie myślałam, może to płytkie, ale miłości matki i dziecka są bezgraniczne, wiąże je specjalna więź, można powiedzieć nierozerwalna, wiem bo tak mam, kocham mamę, jaka by nie była i co by mi nie powiedziała, mogę się z nią nie widywać, ale to nic nie zmieni ( pisząc to po prostu ryczę ).
Więc pytam się jaką szansę na miłości, taką prawdziwą mają takie osoby? Pod miłością nie mam na myśli tylko sexu, ale ciepła, tego że opiekujemy się sobą nawzajem, że w trudnych chwilach jest nam z kim porozmawiać, z osobą której nie są obojętne nasze uczucia. Że jak jest mi źle, chce się płakać to mam się do kogo przytulić.

Pogodziłam się z tym że ts to choroba ( z naukowego pkt. widzenia), choć ja się chorą nie czuję. Godzę się na wszystkie zmiany, na te kłody pod nogami jakie trzeba przejść żeby dotrzeć do celu. Jednak nie mogę się pogodzić z tym że społeczeństwo nas nie akceptuje, zawsze byliśmy, jesteśmy i będziemy , sama nie wiem: zboczeńcami? zwyrodnialcami? może jakieś jeszcze inne słowo będzie pasować. Geje i Lesbijki wywalczyli swoje prawa i miejsce w świecie. Może ludzie tego nie popierają, ale akceptują mówią: chłop z chłopem? jak jest szczęśliwy to ok. Ale jak słyszą o ts to już zaczyna się burza. Najlepszymi przykładami jest Dana International i Jenna Talackova. Pierwsza jak wiadomo, śpiewaczka światowego formatu, genialny głos, świetny passing, przez wielu uważana za skarb narodowy Izraela, jednak jeszcze kiedy występowała na Eurowizji nie wiedziano że jest TS, po tym jak wygrała , wyszło to na jaw to podniosły się głosy żeby jej zabrać nagrodę bo nie zasłużyła, dlaczego jest gorsza? wygrała podstępem? Druga to światowego formatu modelka, zdobyła kilka tytułów miss, ale jak wyszło na jaw że też jest ts, to złożono wniosek żeby jej to zabrać, pytam się dlaczego?
Przykładów pewnie można by wymienić jeszcze więcej.

Na koniec jeszcze tylko powiem, że choć jestem nie wierząca, to mam odczucie jakby ten, Bóg, co nie istnieje właśnie rzucał mi te kłody pod nogi. Mówi: chciałaś iść wbrew naturze, to teraz będziesz miała, twoje życie będzie piekłem, a kobietą prawdziwą i tak nigdy nie będziesz.
Najgorsze że to tkwi we mnie to przekonanie i nie ważne czego bym nie osiągnęła, jak bym nie wyglądała to zawsze wewnątrz, moja przeszłość będzie się za mną ciągnąć, pies z tym że wewnątrz mnie, najgorzej jak ktoś mi to wypomni to wtedy to wszystko co zbudowałam wali się, a ja zostaję naga i znowu samotna.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-16, 12:06   

usunięte-konoto-1: Wszystko to znam... Mi też wielokrotnie powtarzano, że nigdy nie będę prawdziwą kobietą, tylko dziwadłem i przerobionym facetem... Słyszałam to od rodziny, lekarzy i innych osób. No i mylili się. Nie jestem dziwadłem. Nie dawaj sobie tego wmówić, bo to nie jest prawda.

Jak chodzi o seksualność to ja miałam tak, że na początku leczenia byłam praktycznie aseksualna a potem po jakimś roku na HRT się zaczął pojawiać coraz silniejsza potrzeba :/ Może to i fajne, ale nie jak się nie ma SRSu i nie można normalnie.

Co do partnerów, to mam te same obawy, co Ty masz. Też nie chcę być "egzotyczną" atrakcją. Niestety ale bardzo wiele z nas jest bardzo samotnych. Do tego wiszące nad nami tabu i różne legendy jacy to nie jesteśmy (ja jako IS choć MK doświadczam tego samego).

Z przeszłością to różnie jest. Wiele osób się od niej odcina i wymazuje, zmienia miejsce zamieszkania. Inne są otwarte i nie kryją tego kim są. Choć też się zdarza, że przeszłość nieustannie depcze po piętach..
Ja tak mam. Dwa lata po zmianie danych i dalej ciągle jestem outowana przez lekarzy i urzędników. W wojsku nie bardzo wiedzą jak mnie traktować, bo jestem pierwsza, której się udało i w systemie są moje stare i aktualne dane, co przysporzyło mi już masę problemów (ale chyba małoktóra MK chce iść do wojska). Do tego polska matura której nie mogę zmienić. Bo zmianę danych przeszłam w Szwajcarii a polska jej nie akceptuje i takie tam. W moim przypadku niestety przeszłość mnie prześladuje i nie daje spokoju. Mimo że wyglądam dosyć normalnie (poza wzrostem).

Jak chodzi o perfekcjonizm to mam bardzo podobnie. Z głosem miałam. Wojsko mnie wyleczyło z kompleksu głosu. xD

Ale wiesz... Mimo tego wszystkiego to cieszę się, że mogę być sobą. Bo nie byłam nigdy facetem i to wcześniej to nie było życie. A teraz mimo że mi jest ciężko to jestem wiele bardziej szczęśliwa niż wcześniej.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-02-16, 12:24   

Niestety, nasze życie nie jest wyposażone w przycisk "delete", że można wykasować, co się chce. Bardzo żałuję, bo sam chętnie wykasowałbym przeszłość.
Prawdziwa kobieta, prawdziwy mężczyzna... Co to znaczy? Zapewne, dla nas co innego, a co innego dla cisów. Jeśli ktoś mówi: "Nigdy nie będziesz prawdziwą kobietą", po prostu, odpowiedz: "Tak, jak ty, nigdy nie będziesz prawdziwą przyjaciółką (znajomą itp). Nie można pozwolić, by inni jeździli po nas w taki sposób.
_________________
 
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-16, 12:28   

Wiesz, chodzi o to że ja już wszystko poodcinałam, nie wstydzę się tego kim jestem, wstydzę się tylko zachowań ludzkich, dając dowód nie chcą mnie obsługiwać, muszę nosić ze sobą po 2-3 dokumenty bo nic nie mogę załatwić, wstydzę się żę muszę wyjaśniać co robię, a w zamian słyszę: no wie Pan w życiu Pana bym nie posądzała, wygląda Pan na dziewczynkę max 16-17 lat. Już do komentowania wieku się przyzwyczaiłam, ale te procedury to śmiech na sali. Dochodzi też do tego że nie wiem jak się zachowywać, ostatnio leciałam do Londynu to w okienku potraktowano mnie jak faceta - bo w paszport popatrzono, a zaraz za przejsciem, zostałam zrewidowana jako kobieta.
jestem też dumna z tego że są osoby które działają społecznie i propagują że ts to nic złego, w sumie to źle powiedziane - że jest to normalne. Kiedyś oglądałam program gdzie właśnie matka jakiegoś ts rozmawiała z lekarzem i lekarz się spytał jej: a jakby Pani dziecko urodziło się kalekie, albo z nieuleczalną chorobą, to też by je Pani przestała kochać, albo kochała mniej? Chodzi tylko tak jak napisałam, przychodzą dni, że ten syf wraca, ta niepewność, a co do tej egzotyczności, boję się właśnie że tak pozostanie do końca, bo nawet jak coś z tym zrobisz , ale powiesz komuś prawdę( w sensie osobie na której ci zależy) to narażasz się właśnie na to co pisałam, że ktoś w złości ci kiedyś to wypowie. Może się nie znam, ale nie słyszałam za bardzo o wielu szczęśliwych związkach osób ts, a część znowu jak jest w takim związku to jest traktowane jako egzotyczne, jak był też program na Discovery właśnie o takich sytuacjach, to facet powiedział: podoba mi się że jest JAK KOBIETA a na dole ma NIESPODZIANKĘ <rotfl3> , nie wiem się czy śmiać się czy płakać. Bo nie wiem czy mam być zwierzątkiem wystawowym, czy człowiekiem

AwryBoy napisał/a:
Niestety, nasze życie nie jest wyposażone w przycisk "delete", że można wykasować, co się chce. Bardzo żałuję, bo sam chętnie wykasowałbym przeszłość.
Prawdziwa kobieta, prawdziwy mężczyzna... Co to znaczy? Zapewne, dla nas co innego, a co innego dla cisów. Jeśli ktoś mówi: "Nigdy nie będziesz prawdziwą kobietą", po prostu, odpowiedz: "Tak, jak ty, nigdy nie będziesz prawdziwą przyjaciółką (znajomą itp). Nie można pozwolić, by inni jeździli po nas w taki sposób.


Wiesz powiedzenie komuś że nie będzie przyjaciółką spłynie jak po kaczce, to tak jakbym ci powiedziała: nie będziesz nigdy dobry w kosza. To jest coś czego nie zmienię. Bo jak powiedziałam faktycznie wyglądać mogę kobieco, zachowywać się też, ale nawet w dokumentach dalej będę facetem: pełny odpis aktu urodzenia.
Oczywiście mogę się mylić, może to tylko moje odczucia, nigdy w poważnym związku nie byłam, jak zaczynałam coś na poważnie to zaraz się kończyło, bo musiałam wyłożyć wszystkie karty na stół, nie mogę kogoś okłamać, albo zataić prawdy bo to wbrew mnie. Raz od dziewczyny na studiach jak się umawialiśmy, jak jej powiedziałam co i jak to usłyszałam : OK, może być, ale k... nie utniesz :shock: po prostu zdębiałam, zakończyłam to jednym cięciem, ale byłam w szoku, nie mogłam się otrząsnąć przez długi czas. Bo zostałam właśnie postawiona do roli dziwadła
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-02-16, 12:54   

Może spłynie, a może nie - też tego nie wiesz. Faktem jest, że ja eliminuję takie osoby ze swojego otoczenia - bez żalu. I pewnie moje podejście jest inne, bo raczej nie spodziewam się bycia z kimś. Nie dlatego, że nigdy nie będę cis facetem, tylko dlatego, że już nie czuję takiej potrzeby.
Rozumiem jednak, o czym napisałaś. Pewnie na 100% cisów, 10% jest w stanie nas zaakceptować. Problem tylko polega na tym, że trzeba do tych 10% dotrzeć w jakiś sposób.
_________________
 
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-02-16, 12:59   Re: Depresja, dysforia ...

No... chyba najdłuższy post na tym forum :>

usunięte-konoto-1 napisał/a:
kilka razy w msc. porównuję to do PMS, mam straszne stany depresyjne

Dobra, to nie jest PMS, chociaż ostatnio sama żartowałam, że chyba mam jakiegoś wirtualnego pms-a ;) Jeśli chcesz czegoś i starasz się robić coś "wbrew całemu światu", a w każdym razie tak to odczuwasz, bo nie otrzymujesz wsparcia i zrozumienia od ludzi w swoim otoczeniu, to nie ma się co dziwić, że czujesz się w taki właśnie sposób. Ale ludzie, na których się przejechałaś, to jeszcze nie wszyscy ludzie na świecie. A twoje życie to twoje życie nie ich, i twojej (a nie ich) satysfakcji ma służyć. Masz prawo żyć po swojemu.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
wiem że tak naprawdę, nigdy nie będę prawdziwą kobietą, nie ważne jak dobrze będę wyglądać, jak wielki będę miała biust, jak super ciało, jak świetnie sfeminizowaną twarz

A co to jest prawdziwa kobieta? Czy laska z usuniętą macicą przestaje być kobietą? Czy dziewczyny, które urodziły się z AIS i mają kariotyp XY nie są prawdziwymi kobietami?
Poza tym, życie i polityka są sztuką osiągania realnych celów. Zatem podejmuje się takie decyzje, żeby ze stanu, który nam się nie podoba przesunąć się do stanu, który odbieramy jako korzystniejszy dla nas, nawet jeżeli nie mamy szans na osiągnięcie stanu w naszym odczuciu idealnego.

Z resztą psycholożka powiedziała ci coś podobnego:
Cytat:
Powiedziała że dążę do chorobliwego ideału którego nie ma


usunięte-konoto-1 napisał/a:
nigdy nie byłam jakoś super pamiętliwa, ale są rzeczy które mi po prostu zapadają w pamięć

usunięte-konoto-1 napisał/a:
po pewnym czasie Julicie zachciało się czegoś więcej, jak to amerykanie mówią : trzeciej bazy. Wtedy przyszedł czas na rozmowę z nią, poważną, powiedziałam jej, że ...(...) zdenerwowała się i to bardzo zaczęła mi wrzucać (...) kazała mi wynosić się, ale na odchodne mi powiedziała że kobietą nigdy nie będę

To teraz spróbuj postawić się w jej położeniu. Znalazła sobie "faceta", który jej pasował, mniemam, że się zaangażowała, liczyła na coś, miała jakieś wizje przyszłości związanej z tobą i wtedy... 30 kilowy młotek spadł jej na głowę. Zatem nie dziw się, że była wstrząśnięta, wk... i że starała się zranić ciebie w odwecie.

Co dowodzi to jedynie jej złych emocji.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
od ojca usłyszałam: Czyli dobrze się domyślałem że lubisz ku..., wcześniej ty waliłeś dziewczyny, a teraz ciebie bedą walić. Od matki tylko że to się nie uda (...) nie będziesz szczęśliwa, bo się urodziłaś chłopcem i będziesz nim na zawsze (...) nawet jak z nimi rozmawiam przez tel. to czuję tą złość w głosie.

Rodzice akurat bardzo często tak reagują. Tranzycja dziecka rozwala ich wizję świata, a że ich wizja świata jest często przy tym bardzo ciasna i konserwatywna, to jeszcze im się włącza "a co ludzie powiedzą (o mnie)". Więc są na ciebie źli i starają się odwieść od niezrozumiałych dla nich pomysłów.

Co dowodzi jedynie ich zaściankowego światopoglądu i złych emocji.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
[psycholożka] że mam bardzo kobiecy mózg, zachowania w pełni kobiece, gesty itp., ale powiedziała mi też że choruję na coś takiego jak: chorobliwy perfekcjonizm. Nie ma wątpliwości co do moich objawów TS, ani żadnych przeciwwskazań, ale uważa że będę miała bardzo duże problemy z samoakceptacją w społeczeństwie


Co wydaje się być prawdą, ale nie było też żadnym przytykiem / atakiem na ciebie, tylko wskazaniem problemu. Perfekcjonizm (podobnie jak większość innych skrzywień) wynosi się zazwyczaj z domu i (podobnie jak w przypadku większości innych skrzywień) daje się nad tą cechą pracować. Co może zająć lata i wymagać dużo pracy, ale wyleczenie się z zaburzonych wzorców zachowań przynosi ostatecznie ulgę, więc warto. To nie wyrok, to drogowskaz.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Zaleciła mi spotkania w grupie wsparcia, czy tam z jakimś innym psychologiem co zajmuje się : pomocą w przystosowaniu się. Oczywiście powiedziałam że ok, ok, ale nie będę chodzić bo wiem że taka psycholog w niczym mi nie pomoże, wysłucha, przytaknie i da rachunek.


Nie zgodzę się. Bliższe poznanie innych transów mogłoby prawdopodobnie sprawić, że przestaniesz się uważać za "największy na świecie wybryk natury" ;)

A co do psychologów to hm... dwa razy w życiu pomogli mi psychologowie z książek, którzy prowadzili sesje z bohaterami w podobnym stanie psychicznym jak ja. Oczywiście rozumiem, twoje obawy i zdaję sobie sprawę, że to jeszcze zależy od tego, na kogo trafisz, ale czasami wystarczy jedno zdanie, żeby coś zmienić w twoim nastawieniu.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
[głos]

Głos jest do wyćwiczenia, zwłaszcza jak jesteś jeszcze młodą laską, to możesz brzmieć bardzo dobrze. Oczywiście: krew, pot i łzy i miesiące (jeśli nawet nie 2-3 lata) ćwiczeń, ale rzecz jest do przeskoczenia.

A do reszty się później odniosę.
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-16, 13:02   

odnoszenie się do konstruktu "prawdziwa kobieta" jest psychologicznie szkodliwe i w 2017 nieaktualne. kobiety są albo cis albo trans (is też zaliczam do trans). nie ma tu za bardzo nic więcej.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-02-16, 13:17   

Teraz odnośnie innych kwestii:

Dokumenty - no to akurat dosyć logiczne. Urzędnicy są od przestrzegania procedur, a ty im te procedury rozwalasz. Zrób prawną korektę i wszystko będzie się znowu zgadzać.

SRS - ryzyko jak każda operacja, ale jeśli finansowo będzie cię stać i jest to właśnie to, czego byś chciała, to zrób to i wszystko zacznie się znowu zgadać.

Mówienie partnerowi - osobiście też sobie nie wyobrażam życia z kimś, kto nie wie o mojej przeszłości (z resztą to nawet technicznie byłoby trudne, bo rodzice, znajomi, zdjęcia i wydarzenia z przeszłości itp). Oczywiście nie trzeba z tym wyskakiwać zaraz na pierwszej randce, ale różni ludzie mają różne tajemnice, choroby itp, o których mówi się jednak jakoś na początku związku, jak już człowiek wydaje się być zainteresowany, ale jeśli się zdecyduje, to żeby wiedział na co się decyduje.

Cytat:
Może to wyjdzie w złości, bo tacy są ludzie, kłócą się , czasem o pierdoły, ale w czasie tego można powiedzieć rzecz która kogoś skrzywdzi.

Na każdego można znaleźć takiego "haka", który szczególnie go zaboli.
Jeżeli twój partner/partnerka miałby pogrywać z tobą w taki sposób, to po prostu nie byłaby to osoba warta, żeby się z nią wiązać.

Cytat:
jaka jest szansa, że znajdzie się kogoś kto cie pokocha taką jaką jestem i zaakceptuje moją przeszłość, ilu jest takich ludzi?

Szansa jest, normalni ludzie istnieją, a k/m-i i m/k-i wchodzą w związki.

Cytat:
miłości matki i dziecka są bezgraniczne, wiąże je specjalna więź, można powiedzieć nierozerwalna, wiem bo tak mam, kocham mamę, jaka by nie była i co by mi nie powiedziała, mogę się z nią nie widywać, ale to nic nie zmieni ( pisząc to po prostu ryczę )

A ja swojej nie kocham. I z resztą ze wzajemnością, bo ona kocha tylko jakieś swoje wyobrażenie na mój temat.
Domyślam się, że dla ludzi związanych emocjonalnie z rodzicami, emocjonalne rozstanie się z nimi może być przykre, ale jest wykonalne. Podobnie jak wykonalne jest np. rozstanie się z partnerem, który nas nie szanuje. I po jakimś czasie to jednak przestaje boleć.

Cytat:
Najgorsze że to tkwi we mnie to przekonanie i nie ważne czego bym nie osiągnęła...

I to jest kluczowa kwestia całego tego długiego posta i kluczowy problem do rozkminiania. Możliwe, że do rozkminiania na całe lata, ale warto.
 
 
Lea
użytkownik
biere hormony


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 725
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-02-16, 13:23   

Smutno mi się czyta to co piszesz bo znam to tak dobrze. Bezsilność, zwijanie się w kłębek i trzęsienie się z zimna są potworne...
Z moich doświadczeń wynika, że co człowiek to inny wszechświat. Możesz trafić na takich którzy najchętniej wytykaliby cie palcami albo nawet uciekali się do przemocy. Psycholog, doktor, ktokolwiek jakąkolwiek rangą ma swoje poglądy i nie muszą być one w porządku ile tytułów nie ma na ścianie i ile rączek nie uściśnie. Każdy ma swoją wizję świata czy to bardziej piękną czy bardziej gównianą.
Ja jestem jeszcze przed HRT i wyoutowałam się przed najbliższą rodziną, przyjaciółmi i bliższymi znajomymi. Wszyscy mnie zaakceptowali. Z tego wnioskuje, że musisz otaczać się właściwymi ludźmi (pomijając tego że rodziców sobie nie wybierzesz). Nie wiem jakie są tu kryteria. Sama inteligencja to za mało, dobre serce? Nie każdy się zatrzymuje żeby złapać oddech i pomyśleć a już na pewno nie każdy zatrzymuje się nad tematem ts, no bo po co by mieli? Nie mają potrzeby, to wchodzą stereotypy bo tak jest najwygodniej. Omijać umysłowe pustostany na ile się da...
Latami zastanawiałam się czy jest sens i doszłam do tego że nic innego nie ma sensu. Nie ma takich osiągnięć ani takich pieniędzy które ktoś mógłby mi zagwarantować żebym została dalej mężczyzną do końca życia. Nie mam nic do stracenia, absolutnie. To jest chyba najlepszy motor do działania. Tyle mi wystarczy by wiedzieć czego chcę.
Reszta się nie liczy i cholera nie jest super, wszystkie to wiemy. Trzeba to po prostu wziąć i zaakceptować (przekonuje też siebie, też mi się chce płakać). Ech...
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2017-02-16, 14:00   

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Dodała jeszcze : Bóg dał ci piękne ciało ale ch... męski głos, którego nigdy się nie pozbędziesz ( a z tego co pamiętałam to wieżąca nie była) Ogólnie kazała mi wynosić się, ale na odchodne mi powiedziała że kobietą nigdy nie będę , bo przeszłość zawsze będzie za mną szła i samej siebie nie oszukam. Jedyne czego się bałam to to że rozpapla to w szkole, na szczęście chyba sama nie chciała robić z siebie głupiej.


To musiało być bardzo przykre, ale ta dziewczyna nie ma monopolu na prawdę życiową i powiedziała to tylko dlatego, że poczuła się źle z tym czego się o Tobie dowiedziała. To nie zmienia tak naprawdę niczego, jeśli chodzi o Twoje wysiłki i rezultaty związane z tranzycją.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
tak jak moja 1 dziewczyna powiedziała: siebie nie oszukasz.


Pytanie czy oszustwem jest dla Ciebie życie jako płeć odczuwana czy udawanie mężczyzny.


usunięte-konoto-1 napisał/a:
Zaleciła mi spotkania w grupie wsparcia, czy tam z jakimś innym psychologiem co zajmuje się : pomocą w przystosowaniu się. Oczywiście powiedziałam że ok, ok, ale nie będę chodzić bo wiem że taka psycholog w niczym mi nie pomoże, wysłucha, przytaknie i da rachunek.


Za grupy wsparcia nie musisz płacić.


usunięte-konoto-1 napisał/a:
Może to wyjdzie w złości, bo tacy są ludzie, kłócą się , czasem o pierdoły, ale w czasie tego można powiedzieć rzecz która kogoś skrzywdzi, jakbym usłyszała od kogoś kogo darzę uczuciem że jestem babo-chłopem, albo jakimś zwyrodnialcem ( nawet w złości) to całe moje samo wartościowanie legnie w gruzach, więc jaka jest szansa, że znajdzie się kogoś kto cie pokocha taką jaką jestem i zaakceptuje moją przeszłość, ilu jest takich ludzi?



Jest szansa na spotkanie kogoś, kto Cię zaakceptuje i pokocha z dobrodziejstwem inwentarza. Ale czasem trzeba dać czas, żeby się partner z tym oswoił.

Jeśli ktoś, nawet w złości, nazywa partnera zwyrodnialcem, lub obrzuca inwektywami to sorry, ale lepiej sobie taką osobę darować.
Co do macierzyństwa, to nie wszystkie cis kobiety chcą lub mogą być matkami. Nie jest to jakiś obowiązek. Istnieją też matki, które nie kochają swoich dzieci. Głębia każdej relacji zależy od tego jak się ją pielęgnuje. Jeśli się ją traktuje byle jak, to jest byle jaka.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-02-16, 21:23   

usunięte-konoto-1 napisał/a:
dając dowód nie chcą mnie obsługiwać, muszę nosić ze sobą po 2-3 dokumenty bo nic nie mogę załatwić, wstydzę się żę muszę wyjaśniać co robię, a w zamian słyszę: no wie Pan w życiu Pana bym nie posądzała, wygląda Pan na dziewczynkę max 16-17 lat. Już do komentowania wieku się przyzwyczaiłam, ale te procedury to śmiech na sali. Dochodzi też do tego że nie wiem jak się zachowywać, ostatnio leciałam do Londynu to w okienku potraktowano mnie jak faceta - bo w paszport popatrzono, a zaraz za przejsciem, zostałam zrewidowana jako kobieta.

Oprócz tego, co radzi Freja - zrobienie prawnej korekty płci - to mogę jeszcze doradzić, żebyś powiedziała "Ale ja jestem kobietą, po zmianie płci. Nie zmieniłam tylko jeszcze dokumentów sądownie.". Sami przecież nie zgadną, że jesteś kobietą (tylko trans), bo w końcu takich ludzi nie ma za dużo.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Bo jak powiedziałam faktycznie wyglądać mogę kobieco, zachowywać się też, ale nawet w dokumentach dalej będę facetem: pełny odpis aktu urodzenia.

Niezupełnie. Ja mam w zupełnym odpisie aktu urodzenia, że moja mama urodziła się w Boryszewie - a nie istnieje teraz taka miejscowość :P Kilka lat po jej urodzeniu stała się administracyjnie częścią innej miejscowości.
Analogicznie, w oczach prawa po korekcie płci metrykalnej będziesz kobietą, która do pewnego momentu była mężczyzną. A dla mnie - z prawnego punktu widzenia - skoro już masz passing, to nie jesteś mężczyzną, bo Twoja sytuacja się znacząco różni od sytuacji cismężczyzn, którzy są postrzegani przez otoczenie jako osoby swojej płci (jestem z wykształcenia magistrem prawa).

Edit: z orzecznictwa sądów wynika, że jeśli ktoś przeszedł tranzycję medyczną i prawną, to nie wolno go publicznie określać w rodzaju nijakim bądź przypisanym do jego płci biologicznej (orzeczenie sądu apelacyjnego w Warszawie z dnia 23.06.2015 r., VI ACa 1460/14)
http://orzeczenia.waw.sa...._2015-06-23_002

Rzeczywiście masz w sobie sporo perfekcjonizmu... ale wielu cisów też ma taki problem.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-16, 22:13   

Dziękuję wam bardzo za słowa otuchy. Jak powiedziałam, takiego stanu nie mam non stop, ale przychodzą takie dni, że człowiek nie wie co z sobą zrobić. Nawet zła nie trzymam na tej dziewczynie, w pewnym sensie, powiedzmy ją rozumiem , w sumie to Ona chciała ze mą chodzić, a nie ja z nią, więc mi to wisiało. Jednak ja w swoim życiu nauczyłam się ważyć słowa, czasem lepiej powiedzieć słowo mniej. No ale są emocje itp, może miała wtedy gorszy dzień :D .

Co do tego prawa to nie wiedziałam, myślałam że w pełnym odpisie figuruje jako F i że zmienił się na K.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-02-16, 22:41   

W odpisie zupełnym na początku masz tak, jak sporządzono po urodzeniu, a na końcu jest takie pole na tzw. wzmianki dodatkowe. Tam się umieszcza np. zmiany miejscowości albo właśnie prawomocne orzeczenie ustalające płeć jako przeciwną. :)
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-02-18, 03:54   Re: Depresja, dysforia ...

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Ogólnie kazała mi wynosić się, ale na odchodne mi powiedziała że kobietą nigdy nie będę , bo przeszłość zawsze będzie za mną szła i samej siebie nie oszukam.

Poczuła się zraniona i odpowiedziała atakiem, reakcja obronna.

Cytat:
Oczywiście powiedziałam że ok, ok, ale nie będę chodzić bo wiem że taka psycholog w niczym mi nie pomoże, wysłucha, przytaknie i da rachunek.

Niekoniecznie. Mnie psycholog bardzo pomógł, tylko trzeba trafić na takiego który nam przypasuje.

usunięte-konoto-1 napisał/a:
wstydzę się żę muszę wyjaśniać co robię

Ale to minie kiedyś, jak zmienisz dane, teraz tylko cierpliwość...

AwryBoy napisał/a:
Pewnie na 100% cisów, 10% jest w stanie nas zaakceptować. Problem tylko polega na tym, że trzeba do tych 10% dotrzeć w jakiś sposób.

Słusznie. Przypomniało mi się jak się w podobny sposób żaliłem psychologowi, że faceci homoseksualni nie zaakceptują mnie jako partnera (też jakoś w taki sposób, że 100% nie), a on mi na to: "Ale ty nie potrzebujesz 100%, potrzebujesz jednego, który cię zaakceptuje". I to mi dało do myślenia. Faktycznie każdy potrzebuję najwyżej jednej osoby (jeśli nie chce wchodzić w poli związki ;) ). Więc co mnie obchodzi 100%? :P

Lea napisał/a:

Latami zastanawiałam się czy jest sens i doszłam do tego że nic innego nie ma sensu. Nie ma takich osiągnięć ani takich pieniędzy które ktoś mógłby mi zagwarantować żebym została dalej mężczyzną do końca życia. Nie mam nic do stracenia, absolutnie. To jest chyba najlepszy motor do działania. Tyle mi wystarczy by wiedzieć czego chcę.

Ładne, ładnie powiedziane. Trafne i prawdziwe.
_________________
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2017-02-18, 04:49   

wendigo napisał/a:
Ale ty nie potrzebujesz 100%, potrzebujesz jednego, który cię zaakceptuje". I to mi dało do myślenia. Faktycznie każdy potrzebuję najwyżej jednej osoby (jeśli nie chce wchodzić w poli związki ;) ). Więc co mnie obchodzi 100%? :P

Dawno temu, jak poznałam pierwszą dziewczynę, która interesowała się fantastyką, to stało się dla mnie oczywiste, że każda następna po prostu MUSI interesować się fantastyką, bo to oznaczało zupełnie inną jakość relacji i inaczej już nie umiałam sobie związku wyobrazić.

A później policzyłam:
- 144 sztuki Nowej Fantastyki sprzedawane w Legnicy,
- załóżmy 20% z tego to dziewczyny = 30 sztuk,
- zawężając przedział wiekowy, odrzucając osoby w związkach, wychodziło mi raptem kilka osób.

A później poznałam kilka takich dziewczyn, w tym dwie moje przyszłe partnerki. No dobra: nie w samej Legnicy i poza pierwotnie założonymi widełkami wiekowymi, ale reszta się zgadzała.
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-18, 19:05   

Wendigo masz rację, tylko tutaj pojawia się kwestia że nawet po skończeniu ts, de facto i powiedzeniu komuś o tym, nadal jesteś między płciami. Dlaczego? Nie wiem ale tak jest w Polsce. Raz byłam w klubie w Holandii, atmosfera była super naprawdę, ludzie przemili, to było jeszcze przed hrt. W Polsce nie byłam, ale mam kolegę homo co mi mówił że poziom clubbingu jest żenujący, do tego stopnia, że chyba w wawie jest klub, gdzie akceptują tylko gejów, nawet lesbijki nie są tam mile widziane. Tak jak powiedziałam, w świecie środowisko homo wywalczyło sobie miejsce, a trans są traktowani jak odludki, najgorzej że nawet przez środowisko homo.
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-18, 19:12   

usunięte-konoto-1, były już na tym forum posty w tym temacie...
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-02-19, 02:47   

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Wendigo masz rację, tylko tutaj pojawia się kwestia że nawet po skończeniu ts, de facto i powiedzeniu komuś o tym, nadal jesteś między płciami. Dlaczego? Nie wiem ale tak jest w Polsce. Raz byłam w klubie w Holandii, atmosfera była super naprawdę, ludzie przemili, to było jeszcze przed hrt. W Polsce nie byłam, ale mam kolegę homo co mi mówił że poziom clubbingu jest żenujący, do tego stopnia, że chyba w wawie jest klub, gdzie akceptują tylko gejów, nawet lesbijki nie są tam mile widziane. Tak jak powiedziałam, w świecie środowisko homo wywalczyło sobie miejsce, a trans są traktowani jak odludki, najgorzej że nawet przez środowisko homo.

A tam, takie kluby ustalają sobie swoje regulaminy i co zrobisz, możesz ominąć taki klub. Z tym z resztą tak idealnie nie jest nawet na zachodzie - ostatnio na grupie jeden k/m mówił, że go do gejowskiej sauny nie wpuścili, bo... trzeba mieć penisa XD biust jest nieważny (nie przeszkadza) ale penisa trzeba mieć :P Też trochę dyskryminujące.
_________________
 
 
sara91
użytkownik

Tożsamość płciowa: nb
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 6
Posty: 105
Wysłany: 2017-02-19, 03:27   Re: Depresja, dysforia ...

usunięte-konoto-1 napisał/a:
Kolejny raz miałam to kiedy chodziłam do psychologa na diagnozę, Pani dr. oczywiście zrobiła wszystkie badania, analizy, rozmowy przeprowadziliśmy, testy, powychodziły jakieś bzdury że mam znacznie ponadprzeciętną inteligencję, że mam bardzo kobiecy mózg, zachowania w pełni kobiece, gesty itp., ale powiedziała mi też że choruję na coś takiego jak: chorobliwy perfekcjonizm. Nie ma wątpliwości co do moich objawów TS, ani żadnych przeciwwskazań, ale uważa że będę miała bardzo duże problemy z samoakceptacją w społeczeństwie, nie chodziło jej o wygląd,ale ja sama jej to napomknęłam że o mój głos, którego się wstydzę, bo faktycznie w drobnym ciele jest strasznie potężny głos, który nie jest moim. Powiedziała że dążę do chorobliwego ideału którego nie ma. Zaleciła mi spotkania w grupie wsparcia, czy tam z jakimś innym psychologiem co zajmuje się : pomocą w przystosowaniu się. Oczywiście powiedziałam że ok, ok, ale nie będę chodzić bo wiem że taka psycholog w niczym mi nie pomoże, wysłucha, przytaknie i da rachunek.


jakbym siebie widziała ;) dodam tylko że moim skromnym zdaniem ten chorobliwy perfekcjonizm (wynikający zapewne z wysokiego ilorazu inteligencji - tak mi się przynajmniej wydaje) to najgorsze zło, bo choćbyś osiągnęła zamierzony rezultat to i tak zawsze będzie mało :) to jest coś w rodzaju ciągłej pogoni za króliczkiem i jedynym sensownym rozwiązaniem żeby nie dać się zwariować, jest 100%-owa samoakceptacja - najzwyczajniej w świecie musisz poczuć się dobrze sama z sobą i tyle :) niestety - nieważne jak piękni i doskonali bylibyśmy, zawsze znajdzie się coś co chcielibyśmy poprawić - ot taka już nasza natura ;)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-02-19, 03:30   Re: Depresja, dysforia ...

sara91 napisał/a:
moim skromnym zdaniem ten chorobliwy perfekcjonizm (wynikający zapewne z wysokiego ilorazu inteligencji - tak mi się przynajmniej wydaje)

Nie :P raczej z niskiego poczucia własnej wartości :P (been there, done that...)
_________________
 
 
Kimberly
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 117
Posty: 531
Wysłany: 2017-02-19, 12:13   

wendigo napisał/a:
biust jest nieważny (nie przeszkadza) ale penisa trzeba mieć :-p

Czyli, jak rozumiem, mk-ę przed SRSem wpuściliby bez problemu? W końcu nie liczy się wygląd i identyfikacja tylko fakt posiadania penisa... :roll:
wendigo napisał/a:
ostatnio na grupie jeden k/m mówił, że go do gejowskiej sauny nie wpuścili, bo... trzeba mieć penisa XD

Do sauny można przecież wejść w ręczniku. Nie ma obowiązku zdejmowania go i rozbierania się do naga nawet w środku (chyba, że tam była taka zasada). Ale jeżeli nie i mimo to zdecydował się rozbrać to już jest moim zdaniem zwykła lekkomyślność.
 
 
usunięte-konoto-1
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-19, 13:10   

Nie wiem czy to z niskiej samooceny i też nie wiem czy chorobowy perfekcjonizm jest z tym związany. Wczoraj wieczorem byłam w knajpie z koleżanką, ona trochę starsza, znamy się z liceum, później skończyła psychologię, poprosiłam ją o poradę. Ona nie zajmuje się stricte TS, bo jakby tak było to by mi te opinie wszystkie wydała. Ale popytała się co mnie boli. To właśnie powiedziałam, że nie czuję się pewnie, mówię że nawet teraz jak idziemy ( był wieczór, tylko że dość tłoczno, bo to jakiś deptak był, ubrana byłam neutralnie, tylko że miałam szpilki) pod rękę, faceci się w sumie gapili na mnie (bo nawet ona mi na to zwróciła uwagę) to mówię: nie wiem czy gapią się bo: widzą we mnie faceta, czy bo im się podobam. Powiedział mi że faceta nie widzą, bo ja nigdy jak facet nie wyglądałam, nawet w liceum na początku, dziewczyny myślały że jestem dziewczyną, ewentualnie która zmienia się w chłopaka, bo miałam męskie imię.

Później mi jeszcze doradziła co mam robić żeby podnieść swoją samoocenę. I na koniec ( nazwy już nie pamiętam) , ale tyczy się to tego perfekcjonizmu, że mogę mieć syndrom podobny do kobiet co robią operacje plastyczne i zawsze jest im mało, bo wydaje im się że mają jakieś niedoskonałości, więc tu też doradziła, żeby zacząć patrzeć na siebie bardziej łaskawym okiem ( ciężkie jak cholera) .

Wendigo właśnie o tym mówię, że jesteśmy segregowani według wyglądu + narządów płciowych. I tak cie ludzie będą oceniać. Nie masz pe..., nie jesteś facetem, nie masz po... nie jesteś kobietą. A jeśli nawet już masz, ale wyjdzie że byłeś ts, to znowu zaczynają się schody.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-02-19, 19:13   

Kimberly napisał/a:
wendigo napisał/a:
biust jest nieważny (nie przeszkadza) ale penisa trzeba mieć :-p

Czyli, jak rozumiem, mk-ę przed SRSem wpuściliby bez problemu? W końcu nie liczy się wygląd i identyfikacja tylko fakt posiadania penisa... :roll:

Jakby miała męskie dane, to pewnie tak. Ja myślę, że to po danych wpuszczają/nie wpuszczają... (tzn. w Niemczech jest jeszcze coś takiego w rodzaju legitymacji trans, że można używać nowej tożsamości przed zmianą danych, ale to jednak już outuje, więc...)

Cytat:

wendigo napisał/a:
ostatnio na grupie jeden k/m mówił, że go do gejowskiej sauny nie wpuścili, bo... trzeba mieć penisa XD

Do sauny można przecież wejść w ręczniku. Nie ma obowiązku zdejmowania go i rozbierania się do naga nawet w środku (chyba, że tam była taka zasada). Ale jeżeli nie i mimo to zdecydował się rozbrać to już jest moim zdaniem zwykła lekkomyślność.

Jak wyżej - pewnie podał dane itd.
_________________
 
 
sara91
użytkownik

Tożsamość płciowa: nb
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 6
Posty: 105
Wysłany: 2017-02-19, 23:38   Re: Depresja, dysforia ...

wendigo napisał/a:
Nie :P raczej z niskiego poczucia własnej wartości :P (been there, done that...)


każdy przypadek jest inny ;) jeśli ktoś np. lubi swoje wnętrze (charakter, itp.), a przeszkadza mu jedynie ciało to chyba nie oznacza to od razu że ma niskie poczucie własnej wartości :)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2017-02-20, 02:33   

Można lubić swoje wnętrze i jednocześnie nie lubić siebie :) To wbrew pozorom zwykle tak działa...
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 10