Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Do singli k/m, jaki macie stosunek do bycia samotnym?
Autor Wiadomość
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-20, 13:49   Do singli k/m, jaki macie stosunek do bycia samotnym?

Jaki macie stosunek do tego że jesteście sami? Z wyboru? Z braku odpowiedniej kandydatki? Nie macie dostatecznych kontaktów, praca was pochłania? A może szkoła? A może macie wywalone na dziewczyny? Opowiadać mi tu, dzielcie się wyznaniami.

Osobiście miałem wywalone i na nikim m nie zależało a od jakiegoś okresu 2 miesięcy się mi odmieniło :)
 
 
marco-polo
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 40
Posty: 871
Wysłany: 2016-01-20, 13:54   

Defi wypiołeś d*** na mnie z tym tematem.. foch! :-?

Ostrzeżenie za wulgarność, niemerytoryczność i wtrącanie się w temat przeznaczony dla innej grupy odbiorców. To survival a nie piaskownica. Proszę pilnować działów. I języka. /Ryu
Ostatnio zmieniony przez Ryu 2016-01-20, 14:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-20, 14:02   

No zostan singlem to sie wypowiesz
 
 
Charlie
użytkownik
Michał

Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 2
Posty: 239
Skąd: Gdańsk, Suwałki
Wysłany: 2016-01-20, 17:37   

Wypowiedź marco-polo odebrałem jako żart xd

Stosunek mam ambiwalentny (choć pół roku temu byłem co najmniej wrakiem człowieka). Dziewczyna mnie rzuciła, więc z wyboru, ale nie mojego. Nie szukam na siłę kolejnej, bo boję się zaangażować (co jak to nie ta? nie chcę nikomu łamać serca i nie chcę znów mieć złamanego) Ale jeśli pojawi się na horyzoncie taka, którą naprawdę mocno się zainteresuję (i ona mną) to nie będę się wahać. Chyba główny problem to brak pewności siebie w tej kwestii. :P

A że zacząłem studia w dużym mieście, pełno tu ciekawych dziewczyn, to kto wie :D
_________________
"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze"
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-20, 21:28   Re: Do singli k/m, jaki macie stosunek do bycia samotnym?

O, bardzo dobry temat. Odpowiem trochę nie po kolei:

Cytat:
Z braku odpowiedniej kandydatki?

Z braku odpowiedniego kandydata :P

Cytat:
praca was pochłania?

Tak, trochę brak mi czasu na szukanie tego kandydata, to znaczy to jest bardzo głupie pojęcie ten "brak czasu", bo to taka wymówka :P Bardziej jest to niewłaściwa organizacja czasu, złe nawyki... Bo ostatnio pracę miałem nawet niecałe 40h tygodniowo, a mimo to... mam tak dużo aktywności internetowych, że nie umiem znaleźć czasu na poznawanie potencjalnych kandydatów na partnerów :P i ciągle tego czasu "nie mam" ;) Muszę to jakoś zmienić, tylko nie wiem co jeszcze mogę zrobić... Zwłaszcza, że jak dochodzą lęki, to i motywacji do innych działań brak.

Cytat:
Z wyboru? Nie macie dostatecznych kontaktów,

Nie z wyboru (chociaż nie wiem jak by to było w związku - nigdy nie byłem, może też mi nie odpowiadać). Nie mam dostatecznych kontaktów - tak, z powodów jakie już wyżej opisałem.

Def1ant napisał/a:
Jaki macie stosunek do tego że jesteście sami?

Bardzo ambiwalentny... Mam czas dla siebie i mogę nim dysponować w całości tak jak chcę, nie jestem od nikogo zależny, nie muszę nikim się martwić, nie muszę do nikogo się naginać, nie muszę iść na żadne ustępstwa, kompromisy, to wszystko jest fajne. Z drugiej strony jest jakaś tęsknota za czymś, czego w sumie nie przeżyłem i nie wiem jak to jest - nie wiem czy jest za czym tęsknić ale chciałbym się przekonać. Źle jest o np. jak się nie ma pracy - bo nie ma się też niczego innego i jakby nikogo, kto pocieszy, kto byłby obok - myślę, że wiecie o co chodzi. Oczywiście przy moim charakterze może się okazać, że taka osoba będzie bardziej przeszkadzać niż pomagać, ale to trzeba przeżyć żeby się przekonać :P
Reasumując: brakuje mi czegoś (o seksie nie wspomnę :P ), czasami bardzo, ale nie a tak żeby się wieszać czy coś ;) aż takiej desperacji nie rozumiem - ostatecznie życie może być też piękne w zupełnie innych aspektach (np. podróże), do czego aż tak koniecznie nie trzeba partnera/partnerki. Jak się nie ma takowego czy takowej, to trzeba się na nich skupiać :)

Od samego braku partnera większym problemem dla mnie jest stosunek mnie do siebie samego (głównie mojego ciała), to jest taki kamień, którego nie mogę przeskoczyć (a ktory rzutuje na te kwestie), ale to inny temat, więc nie będę offtopować...
_________________
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-20, 22:46   Re: Do singli k/m, jaki macie stosunek do bycia samotnym?

Ja singlem juz nie jestem ale przez 5 lat mojego dorosłego zycia byłam, wiec sie wypowiem bo jeszcze duzo pamietam ;) Bylam sama poniewaz bardzo trudno bylo mi znalezc czlowieka ktory mnie zrozumie i zaakceptuje w sytuacji kiedy ja nie do konca sama sie rozumiem i akceptuje. Kim innym sie czuje, na kogo innego wygladam. Duza sprzecznosc. Kiedy zaczelo mi przeszkadzac bycie singlem, zaczelam sie intensywnie umawiac na randki bo wieksze prawdopodobienstwo ze kogos znajde. Bardzo mi bylo trudno znalezc kogos komu ja bede odpowiadac i kto jednoczesnie mnie zainteresuje. Dla wiekszosc "normalnych" ludzi bycie ts to jednak kompletna abstrakcja.

Def1ant napisał/a:

Osobiście miałem wywalone i na nikim m nie zależało a od jakiegoś okresu 2 miesięcy się mi odmieniło :)

odmienilo Ci sie bo poznales kogos interesujacego, na kim Ci zalezy?
 
 
Rockman
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Punktów: 62
Posty: 454
Wysłany: 2016-01-20, 23:52   

Ciężko mi jednowyrazowo się określić co do stosunku. Miałem dziewczynę ale była tak naszpikowana lękami, zaburzeniami i borderlinem, że sama poszła i mi zostawiła mózg do szycia. Ale dzięki temu uczę się doceniać siebie, doskonalić, ile jestem wart, no w dużym skrócie wkładam ogromną pracę w poczucie własnej wartości i podobno są efekty jak twierdzą znajomi. Dzięki niej, wiem na co nikomu już nigdy nie pozwolę, jeśli chodzi o wzajemny 'szacunek' i odejdę w porę jeśli zajdzie taka potrzeba.
Z drugiej strony, mam strasznie nietypowy gust i takich ostrych lasek które mi się podobają jest mniej niż jak na lekarstwo, wiec.. przesrane :P Problemu z otwartością nigdy nie odnotowałem, raczej z pewnością siebie (olaboga, wyglądam i brzmię jak dziewczyna, nie będę podbijać nawet bez podtekstu) ale zmienia się to wprost proporcjonalnie do długości brania testo. Trzecią sprawą jest to, że za chiny ludowę nie chcę mieć relacji typowo 'chłopak-seks-dziewczyna' bo w życiu stawiam na to, żeby ktoś był moim PRAWDZIWYM przyjacielem no i jest problem... ale wychodzę z założenia że "Good things come to those who wait" (Słowa pana z avatara ;) i singielski czas przeznaczam na swój maksymalny rozwój, staram wejrzeć sobie w umysł, a to nie takie łatwe! Biegać, ćwiczyć sylwetkę, czytać książki, grać na gitarze (nowa piękna czarna perło, przybywaj czym prędzej tym kurierem), założyć bloga, który pozwoli mi patrzeć na progress jaki robię. Mam dużo twórczych pomysłów, i zastanawiam się jak tu je powdrażać w życie.
 
 
asdfghj
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 33
Posty: 311
Wysłany: 2016-01-21, 00:23   

Parę razy próbowałem się z kimś związać, ale jakoś tak nigdy z tego nic nie wychodziło, a to ja się za mało starałem, a to druga strona. Nie lubię zobowiązań. A może inaczej. Nie lubię związku, bo to dodatkowe obowiązki. Tak, wiem brzmi okrutnie, ale męczy mnie takie coś. Codzienne rozmowy, spotkania, "kotku, pysiu, mysiu" itp. :-? Wolę posiedzieć samotnie w domu, żreć czipsy i oglądać Netfliksa niż trwać w miłosnym uniesieniu. No i dlatego jestem singlem. xD

Ale niezmiernie irytuje mnie fakt, że ktoś mi się bardzo podoba.

No bo w sumie fajnie by było razem tego Netfliksa oglądać...

Ahh
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-21, 10:52   Re: Do singli k/m, jaki macie stosunek do bycia samotnym?

Maja napisał/a:

odmienilo Ci sie bo poznales kogos interesujacego, na kim Ci zalezy?


A nie to nie jest i nie było takie proste :D

Poniekąd ale zaczęło się od tego że najpierw zaczałem cos nowego w życiu robić, doszły nowe wyzwania a ja jako moja sygnatura mówi - jestem niskoreaktywny i dopiero dużo wyzwań wyzwala we mnie nowe pokłady energii. Jak jest monotonnie to gasnę.
No a później..
Potem przylazłem sobie na forum, poznałem ludzi z tego forum..

A w tym czasie okazało się dość szybko znowu że potrafię się zauraczać w ludziach - nie zdarzyło mi się to od kilku lat.

a potem poczytałem parę historyjek miłosnych też na forum i doszedłem do wniosku że ja też tak chcę, że mało mi wyzwań, że czasami innym zazdroszczę tych głupich związków itd
 
 
Sotha Sil
użytkownik
discount goth


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: on
Posty: 72
Skąd: Toruń
Wysłany: 2016-01-21, 15:04   

Def1ant napisał/a:
Z wyboru?


Otóż to. Jakem aro ace, zamierzam spędzić swoje życie samotnie. Mam za sobą ze dwa związki i oba skończyły się niezbyt ciekawie, ale to dawne dzieje, młodym i głupim się było.
_________________
I watch. I wonder. I build. I tear down.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-21, 23:48   

Sam jestem głównie z przyzwyczajenia.

Gdy miałem 12-15 lat, to moja mama mi powtarzała, że nie mogę być taki męski, bo mnie nikt nigdy nie zechce, więc uwierzyłem, że jestem mało atrakcyjny. W liceum bardzo chciałem być w związku z kimś, różni chłopacy mi się podobali, ale ani nie wiedziałem, jak zabrać się za stworzenie związku, ani nie wierzyłem, że ktoś chciał by być w związku ze mną.

Potem poszedłem na studia, po pierwsze zacząłem mieć dużo znajomych, ciągle jakieś imprezy, alkohol, rozrywki :D Byłem lubiany i miałem jak spędzać wolny czas. Z drugiej strony, należałem do różnych kół naukowych i organizacji studenckich, więc tego wolnego czasu nie miałem zbyt dużo, bo chodziłem i jeździłem na różne konferencje naukowe czy szkolenia albo sam brałem udział w ich organizacji. Nie czułem nawet, że chciałem być w związku, bo po prostu miałem inne interesujące rzeczy w życiu do robienia.

Też w czasie studiów, zdarzało mi się spotykać z mężczyznami tylko na seks - to uwierzyłem, że jeśli chodzi o tylko seks, jednak mogę dla kogoś być atrakcyjny.

Pod koniec studiów ktoś okazał mi zainteresowanie, a ja na tyle się obawiałem, że skoro mam 23 lata, to jak nie stworzę związku teraz, to zostanę sam na resztę życia, że bardzo poważnie się zaangażowałem. Związek okazał się całkowitym niewypałem ^^

Teraz się zastanawiam, czy 2 lata od rozstania to jest dosyć, żeby być gotowym na kolejny związek. Mój stosunek? Taki, że od zawsze tak było, że byłem sam, a miłość i związki się przytrafiały innym ludziom :D Chyba zresztą w ogóle nie rozumiem miłości i związków - seks jest znacznie prostszy... Z drugiej strony trudno nie myśleć, że jak byłem w związku, to seksu miałem potąd, i może teraz też by mogło tak być. I pewnie częściej bym wychodził, do parku, na kawę czy gdzieś - bo sam to nie mam motywacji.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-22, 09:11   

Sprowadzanie związku do seksu? To nie dla mnie, Nah...w związku jest tyle innych niezastapionych rzeczy..

Cenię dzielenie wspólnych zainteresowań i spędzanie czasu z kimś kto mnie intryguje, i się mi najzwyczajniej w świecie podoba, posiadanie kogoś do kogo można się przytulać, kto będzie cenił wszystkie moje pasje, zainteresowania - będzie mnie motywował a nie zniechęcał do działania, możliwość stanięcia w Jej obronie..

Związek dla seksu samego w sobie w ogóle nie wchodzi u mnie w grę. Kiedy związek staje się źródłem wyrzeczeń to też nie dla mnie.
Aha i związek oparty na bezkresowym wazeliniarstwie, nieustającym lizaniu się na ulicy i wchodzenia sobie w tyłki z epitetami też nie dla mnie.
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-01-24, 22:22   

Def1ant napisał/a:

a potem poczytałem parę historyjek miłosnych też na forum i doszedłem do wniosku że ja też tak chcę, że mało mi wyzwań, że czasami innym zazdroszczę tych głupich związków itd

ja czytalam na forum same nieszczesliwe historie milosne, te pozytywne musialam chyba przeoczyc ;)



Def1ant napisał/a:
Sprowadzanie związku do seksu? To nie dla mnie, Nah...w związku jest tyle innych niezastapionych rzeczy..

Cenię dzielenie wspólnych zainteresowań i spędzanie czasu z kimś kto mnie intryguje, i się mi najzwyczajniej w świecie podoba, posiadanie kogoś do kogo można się przytulać, kto będzie cenił wszystkie moje pasje, zainteresowania - będzie mnie motywował a nie zniechęcał do działania, możliwość stanięcia w Jej obronie..

Związek dla seksu samego w sobie w ogóle nie wchodzi u mnie w grę.

bardzo dobre podejscie :) bo jak minie mlodosc, atrakcyjnosc i chec do sexu to dzieki wspolnym pasjom, zainteresowaniom, działaniom itp- nadal bedziecie dla siebie interesujacy. To teraz jeszcze musisz znalezc pasujaca do siebie osobe i juz masz zwiazek idealny
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-01-24, 22:48   

Maja napisał/a:
ja czytalam na forum same nieszczesliwe historie milosne, te pozytywne musialam chyba przeoczyc ;)

Być może. Ale ja nie pisałem tylko o tych cukierkowych bo i takich nie pamiętam. Pisalem o tych w których partnerki tracą głowę że nie mogą żyć bez k/m-a pomimo że ciągle na niego w swojej historii narzekają.

Maja napisał/a:

bardzo dobre podejscie :) bo jak minie mlodosc, atrakcyjnosc i chec do sexu to dzieki wspolnym pasjom, zainteresowaniom, działaniom itp- nadal bedziecie dla siebie interesujacy. To teraz jeszcze musisz znalezc pasujaca do siebie osobe i juz masz zwiazek idealny

:) )
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-01-25, 19:14   

Maja napisał/a:
bardzo dobre podejscie :) bo jak minie mlodosc, atrakcyjnosc i chec do sexu to dzieki wspolnym pasjom, zainteresowaniom, działaniom itp- nadal bedziecie dla siebie interesujacy.

Jak stawiasz na związek na następne 150 lat to tak ;) ale jak wystarczy na 4-5...
Nie no, ja się zgadzam - związek dla samego seksu jest bez sensu, bo dla seksu nie trzeba wchodzić w związek :P Natomiast jak dla mnie, to w związku seks byłby ważny, bo wspólne zainteresowania i spędzanie czasu czy podróże mogę mieć z przyjaciółmi. Dla mnie tym, co odróżnia związek od przyjaźni jest właśnie ta bliskość fizyczna, więc w pewnym sensie to ona tworzy związek (może nie wyłącznie, ale jest ważna).
_________________
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2016-02-06, 22:30   

Związki to trudny temat. Jestem szczęśliwym singlem i nie narzekam - jakby się pojawiła na horyzoncie jakaś kobieta, która by mnie zaintrygowała to nie pogardzę ;) Ale też nie spędzam dni wyszukując jej na siłę.
Mam sporo zainteresowań i jakoś brakuje mi czasu bardziej niż go zostaje :)

Zarazem od bycia wieloletnim singlem mam świadomość, że mam już swoje nawyki, przyzwyczajenia itd itp, w które trudno byłoby włożyć drugą osobę i konieczność robienia czegoś po jej myśli, kompromisy itp.

Niemniej nie zamykam się. Wierze chyba, że to co wszechświat nam daje, jest dla nas w danym momencie najlepsze... no może z pewnymi wyjątkami.

Generalnie wyznaję zasadę, że trzeba się cieszyć życiem i doceniać co się ma. Aaaa i nie przepadam za zmianami... ale i ich nie wykluczam ;)
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-02-06, 23:35   

Fadi napisał/a:

Zarazem od bycia wieloletnim singlem mam świadomość, że mam już swoje nawyki, przyzwyczajenia itd itp, w które trudno byłoby włożyć drugą osobę i konieczność robienia czegoś po jej myśli, kompromisy itp.

Kompromis to nie obowiązkowa część związku.
związek nie ma być pętlą na szyi.
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2016-02-07, 00:13   

No ale jednak spotykasz drugiego człowieka, który jest całkowicie odrębnym bytem i różnym w pewnych kwestiach od Ciebie - nawet jeśli podobnym.

Defiant: chcę iść na musical
Ukochana/y: chcę iść na "Rambo"

Więc albo idziemy na musical albo na Rambo (ale nie może być tak, że któraś strona zawsze wygrywa, bo ktoś by był pokrzywdzony), albo idziemy na... komedie romantyczną. Albo nie idziemy nigdzie i uprawiamy cały wieczór dziki sex ;)

Zawsze gdzieś się przemyca ten cholerny kompromis... a ja lubię jak moje zawsze wygrywa.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-02-07, 00:19   

Fadi napisał/a:
a ja lubię jak moje zawsze wygrywa.

Myślisz że ja nie? Moje zawsze musi wygrać

Ja idę na Rambo a dziewczyna na musical.
Proste. Albo pierniczymy wszystko ściągamy oba filmy i oglądamy na kompach w domu :-D
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-02-07, 00:29   

Od kompromisu lepszy jest konsensus. Win-win.
I kto mówi, że Wasze(co chcecie, żeby było na wierzchu) nie może pokrywać się z partnera/ki? Ludzie zazwyczak łączą sie w związki z takimi ludźmi, którzy pod tym kątem pasują.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2016-02-07, 00:56   

Armand - ale ludzie się jednak różnią między sobą. Bliźniaka nie znajdziesz ;)

Problem polega na tym, że ja po latach singielstwa i zapewne predyspozycji charakteru mam tak, że ZAWSZE musi być po mojemu. Jako że lubię filmy poszłabym na oba... ale jakby grali jeden seans w 1 terminie, to MUSIAŁBY być Rambo ;)
 
 
Sig
użytkownik
Użyszkodnik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 2
Posty: 152
Skąd: glasvegas
Wysłany: 2016-02-12, 07:18   

[Z czytnika, brak polskich znakow] Dokladnie wiem o czym Fadi mowi na przykladzie mojej mamy, ktora w powazny zwiazek weszla po 20 latach - owszem, randki, przelotne zwiazki i insze sie zdarzaly, ale obecnie mieszka z chlopakiem po tydzien w miesiacu. Oboje sa totalnie upartymi indywiduami, ktore faktycznie lubia postawic na swoim. Jednak ucza sie bycia razem i podziwiam ich, nawet jezeli zerwa po latach.

Jak dla mnie kazdy z was pisze o istotnych rzeczach dla swych zwiazkow. Posiadane kogos do ogladania seriali jest fajne. Sekszenie z kims bez zwiazku albo nie sekszenie w zwiazku rowniez wymiata, ale to kwestia komunikacji i bycia szczerym z innymi. Po prostu najpierw kazdy musi sie nauczyc byc ze soba poza zwiazkiem.
_________________
[/justify]

[/center]
 
 
 
lexel
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 63
Posty: 716
Wysłany: 2016-03-09, 22:54   

Ekhm właściwie to już w pełni mogę się wypowiedzieć w tym temacie. W sumie to nie wiem czy jestem stworzony do związków, bo jak pojawia się ładna buzia to zaraz dla niej tracę głowę ;p . Ale właściwie dalej się spotykam z ludźmi dla których jestem ważny i może dlatego nie odczuwam samotności. Czuję się lepiej niż będąc związanym.
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2016-03-12, 10:14   

To ja może powiem tak. Sam jestem, bo chłopak odszedł (nie będę podawać szczegółów). Nadal go kocham, ale tego było za dużo, więc teraz jestem sam, i kompletnie nikogo nie szukam. Najwyżej będę sam do końca życia i tyle.
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Sora
użytkownik


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Posty: 31
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2016-06-19, 16:52   

U mnie to dość złożone i zawirowane... mój pierwszy i ostatni związek był jakieś 6 lat temu. Wiedziałem już o sobie i ciężko było mi sobie z tym poradzić. Rozstaliśmy się z partnerem - oczywiście w jego totalnej niewiedzy o mnie - i od tamtej pory unikałem związków jak ognia. Strasznie bałem się sparzyć i zostać zranionym, a później przy moich problemach związanych ze swoją osobą, nie chciałem nikogo do mnie dopuścić, wiedząc, że będą widzieć babkę, a nie faceta.
No i kolejna sprawa to fakt, że wolę facetów, więc to już kolejne, dodatkowe utrudnienie w i tak już trudnej sytuacji ;-) Bo w życiu nie można mieć za łatwo.
Dodatkowo jestem przed jakimkolwiek leczeniem i po prostu nie potrafię sobie wyobrazić związku przy obecnym stanie rzeczy (chociaż od kilku miesięcy bardzo odczuwam potrzebę znalezienia bliskiej mi osoby, która mnie zaakceptuje, przytuli czy pocałuje bez jakiegokolwiek powodu, ale w romantyczny sposób) ^^
Trochę się też sparzyłem, ponieważ staram się funkcjonować w społeczeństwie jako mężczyzna, tam gdzie mogę, a w szczególności poznając nowe osoby (zależy mi by widzieli we mnie chłopaka, nie wiedząc, że jestem ts)i kiedy poznałem fajnego chłopaka, który okazywał mi swoje zainteresowanie i stał mi się przyjacielem... przyznałem się i... znajomość została zakończona. Niby pozytywnie przyjął ten fakt, ale chyba straciłem w jego oczach jako potencjalny kandydat na partnera, ponieważ się ode mnie odsunął.

No i tak to u mnie jest... kiedyś niechęć i własny wybór, teraz strach o brak akceptacji. Cały czas mam w głowie przeświadczenie, podparte wcześniejszym przykładem - chociaż wiem, że jeden przypadek nie czyni reguły - że biologiczni faceci nie zainteresują się kimś takim jak ja. Nie tacy wolący facetów. Staram się oswoić z myślą bycia singlem do końca życia :oops:
 
 
Mocking_Juggler
użytkownik

Preferowany zaimek: on
Posty: 27
Wysłany: 2016-06-20, 20:35   

Heh, ja także do pewnego czasu sądziłem, że nikogo w moim przypadku nie znajdę i że tym samym nie będę nigdy zdolny do głębszych uczuć. Ale przeliczyłem się na początku tego roku. Wystarczyła akceptacja mnie takiego, jakim jestem [to na dobrą sprawę jedyna osoba, która wspiera mnie w jako takim coming-oucie]. Mam wrażenie, że coś z tego będzie, oby, ale staram się to budować małymi, rozważnymi krokami [opcjonalnie będzie to mój pierwszy związek]. Prawdę mówiąc jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do drugiej osoby. To nie są takie typowe 'objawy' zakochania, typu motylki w brzuchu. Czuję, że to coś znacznie bardziej złożonego. Widzę ją - i tak, jakbym miał to zaprogramowane, niczym wdrożony uprzednio protokół, jak u maszyny - automatycznie czuję potrzebę chronienia jej za wszelką cenę. Jest dla mnie takim swoistym priorytetem. Nawet na swoim punkcie nie jestem tak przewrażliwiony, jak na niej. Czuję, że muszę być przy niej, ha, ja tego pragnę jak niczego innego. Co prawda jeszcze oficjalnie o tym nie wie, ale jest na tyle inteligentna, że chyba się domyśla. I mimo, że moja samoocena jest w miarę w porządku, tak jeszcze cały czas mimo wszystko się waham. To jest, prawdę mówiąc, coś pięknego. Posiadać przy swoim boku kogoś, dla kogo chce się żyć - oprócz samego siebie. Nie da się tego wyrazić słowami. A z miejsca chciałbym życzyć przy tym każdemu powodzenia i wiary w siebie, bo skoro ja, taki skrajny przypadek osoby stroniącej od wszelkich poufności, zakochałem się w tak nieplatoniczny sposób, to zrobić to może, idąc tym tokiem rozumowania, każdy. :-> Wiadomo, zdarzają się różne przypadki, ale to czasem jest jak istny grom z jasnego nieba - tak właśnie było w moim przypadku. Nawet tego nie planowałem, to było mimowolne, a z czasem przerodziło się w coś, czego jestem w całym swoim życiu najbardziej pewien ze wszystkich rzeczy.
 
 
Kei
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 15
Posty: 220
Wysłany: 2017-01-06, 10:59   

Od zawsze jestem sam, po prostu tak wyszło. Nie poznałem jeszcze osoby, dla której chciałbym zmienić status wiecznego singla, choć w myśl zasady nigdy nie mów nigdy, nie wykluczam, że kiedyś może się to zmienić. Poza tym dochodzi też do tego wiele innych rzeczy. Nie wyobrażam sobie związku bez więzi, przyjaźni, akceptacji, bez poczucia bezpieczeństwa i zaufania. Poza tym nie wiem, czy jest sens zmieniać ten status, kiedy ugrzęzło się już w tej samotni na tyle mocno i głęboko, że wpuszczenie drugiej osoby do własnego życia wywołuje lęk.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2017-01-08, 02:11   

Moja samotność jest z wyboru, a może bardziej z rozsądku. Mam też poważny problem z zaufaniem. W takich okolicznościach trudno jest budować cokolwiek, a zwłaszcza bliską relację z drugim człowiekiem.
Poza tym, dawniej jechałem na myśleniu typu: "Jakoś to będzie". I było jakoś, z reguły byle jak i kończyło się fatalnie. Nie zamierzam wracać do tego. Dzisiaj jestem bardziej świadomy, z kim, ewentualnie, chciałbym stworzyć związek, a z kim na pewno nie. I tego będę się trzymał.
Sora napisał/a:
biologiczni faceci nie zainteresują się kimś takim jak ja. Nie tacy wolący facetów.

To nie jest prawda. Tacy faceci istnieją, tylko trudno na nich trafić ;) Znam dwóch gejów, dla których związek z kaemem jest jak najbardziej możliwy :-D
_________________
 
 
 
lexel
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 63
Posty: 716
Wysłany: 2017-01-08, 07:05   

Wielu facetom trzeba dopiero uświadomić że wolą facetów 8-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 10