Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Starość a samotność...
Autor Wiadomość
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-11, 11:39   Starość a samotność...

Boicie się samotności na starość, czy wierzycie, że umrzecie młodo i was to nie dotyczy? Osobiście sam trochę się jej boję: że nie będę miał się z kim pokłócić, nie wniesie mi nikt węgla na czwarte piętro, że zapomnę... po co poszedłem do sklepu...
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Ozma
użytkownik
50 funtów naciągu


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Punktów: 3
Posty: 202
Skąd: STO-LI-CA
Wysłany: 2015-04-11, 14:27   

Nah, nie planuję dożyć do czterdziestki.
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-11, 15:04   

Ozma napisał/a:
Nah, nie planuję dożyć do czterdziestki.



No kurcze...To już mnie nie powinno być...Przekroczyłem ów magiczny próg...
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-04-11, 15:12   

Taliesin napisał/a:
No kurcze...To już mnie nie powinno być...Przekroczyłem ów magiczny próg...

Ty też? :)
_________________
Freja Draco
 
 
sliwka
użytkownik
mirabelka

Punktów: 2
Posty: 181
Wysłany: 2015-04-11, 15:46   

Ozma napisał/a:
Nah, nie planuję dożyć do czterdziestki.

Ty też? :)
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-11, 16:13   

Freja napisał/a:
Taliesin napisał/a:
No kurcze...To już mnie nie powinno być...Przekroczyłem ów magiczny próg...

Ty też? :)



Pfff :( niestety ....
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-11, 16:14   

sliwka napisał/a:
Ozma napisał/a:
Nah, nie planuję dożyć do czterdziestki.

Ty też? :)



Biorąc pod uwagę działalność polityczną Putina, może wam się udać :)
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
silveira
użytkownik
Austin Jonas


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Punktów: 18
Posty: 2660
Skąd: ruski szpieg jestem.
Wysłany: 2015-04-11, 18:56   

Ja chce być nieśmiertelny i wiecznie młody :< tyle że chcieć to sobie można. Nie chcę być sam na starość, to pewne.
_________________
They burst to dust
They turn to liquid
Spread themselves like sunlight
Thinking they were universe


Call me Austin.
 
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-04-11, 20:24   

Ozma napisał/a:
Nah, nie planuję dożyć do czterdziestki.

This.

Starością będę się przejmować jak się zestarzeję. Teraz mam tysiące innych powodów do narzekania :P
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2015-04-11, 21:48   

Jeżynka napisał/a:

Starością będę się przejmować jak się zestarzeję. Teraz mam tysiące innych powodów do narzekania :P


Widać nie jesteś jeszcze w "tym wieku" ;) (kiedy to o starości się już myśli)
 
 
bynka
użytkownik

Posty: 19
Wysłany: 2015-04-11, 22:02   

Ehm, jak miałam naście lat to myślałam że ludzi po 40 to właściwie nie ma na świecie bo umierają ze starości, teraz mam bliżej 50-stki, właśnie skończyłam studia i szukam pierwszej pracy dla absolwentów. Aa , czytałam też o właśnie o tranzycji mk w wieku 64 lata i pani teraz pracuje dla firm którę chcą być bardziej na czasie z gender variance. Wyluzujcie więc, cieszcie się swoją młodością ale nie popadajcie w przesadę. :-)
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2015-04-11, 22:16   

Inna rzecz, że ludzie różnie się starzeją :)
 
 
aneta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-11, 23:12   

Życie zaczyna się po czterdziestce , ale żeby się o tym przekonać trzeba do niej dożyć.
Nasze życie nie zależy od naszych planów , zależy od tego w co wierzymy.
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2015-04-11, 23:19   

Ale starość nie do końca zależy od nas... załatwisz sobie dzieci, ale wyjadą za granicę i zostajesz sama... nagle dostajesz inwazyjnego raka, albo Alzheimera, albo zwykłą cukrzycę, wylew, udar.

A w wersji wielu trans nie masz dobrego kontaktu z rodziną, albo nikt z rodziny już nie żyje bo dobiegasz 90tki?

Dla mnie to jest realny lęk... ale go wypieram ;)

Jak się ma wiara do starości?
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-11, 23:42   

Fadi napisał/a:
A w wersji wielu trans nie masz dobrego kontaktu z rodziną, albo nikt z rodziny już nie żyje bo dobiegasz 90tki?


No i właśnie o takiej starości myślałem. Nie dość, że TS odseparowuje w jakiś tam sposób od ludzi to jak sobie jeszcze pomyślę, że będę od kogoś zależny to jestem przerażony.
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2015-04-12, 00:13   

Nie zajmuję się problemami, które będą za dziesiątki lat. Staram się rozwiązywać te aktualne i planować w takiej perspektywie czasowej, w której coś się da planować.

Co do rodziny, to również obecnie prawie nie mam z nią kontaktu. Moimi bliskimi byli zwykle ludzie, z którymi nie byłam spokrewniona.
_________________
Freja Draco
 
 
Miros
użytkownik

Posty: 9
Skąd: Pruszków
Wysłany: 2015-04-12, 00:42   

Myślę że w naszych rodzinach jest jakieś oparcie, więc zakładajmy je jak najszybciej. TS
nie jest tylko jakimś odseparowaniem, ts jest wręcz wykluczeniem ze społeczeństwa. Wiem co piszę, dlatego właśnie w innym dziale poszukuję przyjaźni.
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-12, 01:13   

Miros napisał/a:
Myślę że w naszych rodzinach jest jakieś oparcie, więc zakładajmy je jak najszybciej.



I tu się zatrzymałem na dłużej. Nagle uświadomiłem sobie dlaczego tak bardzo zawsze zależało mi na stworzeniu ciepłego, przyjaznego, partnerskiego domu. Poszukiwałem intuicyjnie w nim tego poczucia bezpieczeństwa i oparcia na wypadek upadku. Inna sprawa, że my to potrafimy zrobić, a inna, że nawet najbardziej sprzyjająca partnerka ma czasami problemy ze zrozumieniem całokształtu sprawy. Cóż się dziwić jak my sami czasami się wewnętrznie dogadać nie możemy. Myśl o starości jeszcze pogarsza stan naszego ducha.
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2015-04-12, 02:08   

Miros napisał/a:
Myślę że w naszych rodzinach jest jakieś oparcie, więc zakładajmy je jak najszybciej.

Nie postrzegam tak rodzin. Uważam to za coś, co bardzo trudno stworzyć w praktyce na tyle dobrze, żeby działało, a co za tym idzie - bardzo ambitny cel.

Rodzina nie jest też po to by być personalną grupą wsparcia i nie rozumiem dążenia do niej jako do czegoś co ma rozwiązać osobiste problemy jednostki (chyba, że czyimś problemem jest właśnie niezrealizowana potrzeba założenia rodziny).
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-04-12, 04:02   Re: Starość a samotność...

Taliesin napisał/a:
Boicie się samotności na starość, czy wierzycie, że umrzecie młodo i was to nie dotyczy? Osobiście sam trochę się jej boję: że nie będę miał się z kim pokłócić, nie wniesie mi nikt węgla na czwarte piętro, że zapomnę... po co poszedłem do sklepu...

Czasami mam takie myśli, że całe życie w samotności... ale bez przesady, czasy się zmieniają, są komputery, tak całkiem samotnym nie można być w internecie :)
Aha, nie zamierzam umierać przed 80-tką, a tak dożyć 105 byłoby ok ;)

Freja napisał/a:
Nie zajmuję się problemami, które będą za dziesiątki lat. Staram się rozwiązywać te aktualne i planować w takiej perspektywie czasowej, w której coś się da planować.

o, no właśnie.
_________________
 
 
antares
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 4
Posty: 30
Wysłany: 2015-04-12, 09:18   

Że też nikt jeszcze nie wymyślił tabletki na starość, zrobiłby niesamowity interes.

Jeśli jest zdrowie i względna kondycja fizyczna to starość może nie wydawać się czymś tak strasznym, ale czy starość jest zapisana w metryce? Chyba raczej w tym co czujesz w sobie, a ważne jest aby duch pozostał wiecznie młody.

Kiedyś przeczytałem takie zdanie że starzy ludzie już nic nie potrzebują... i to jest chyba to co obrazuje ten stan. I to jest straszne w tym wszystkim, i to jest ważne aby zachować młodość ducha, gdzie pomimo wieku nadal człowiek nie czuje się skreślony całkowicie we wszystkim tak że w sumie powinien już leżeć w trumnie i czekać na to ostateczne zamknięcie jego oczu.

Ludzie na starość zazwyczaj pozostają samotni, niezależnie od tego czy są trans czy cis. Bo młodzi mają swoje życie, swoje sprawy a nie jest miło patrzeć na starszą osobę i słuchać po raz ''nty'' jej opowieści, bo taka osoba jakoś w niemiły sposób mówi młodym że to także ich czeka nieuchronnie, bo życie jest tylko dla młodych i sprawnych a wszystko na tym świecie i w życiu jest przecież dla nich przeznaczone.

Starość spycha na margines życia.

I jeszcze inna sprawa, jeśli jesteś emerytem mając zachodnią emeryturę to możesz sobie podróżować w różne ciekawe miejsca i wygrzewać swój artretyzm w słońcu Majorki, a w polskiej rzeczywistości, no cóż. Każdy sobie może dopowiedzieć scenariusz.
 
 
Taliesin
użytkownik
Taliesin


Punktów: 4
Posty: 727
Wysłany: 2015-04-18, 22:12   

aneta napisał/a:
Życie zaczyna się po czterdziestce , ale żeby się o tym przekonać trzeba do niej dożyć.
Nasze życie nie zależy od naszych planów , zależy od tego w co wierzymy.


Minąłem ten magiczny próg. Właśnie ktoś to pięknie ujął: "Życie to pasmo początków a nie zakończeń". No cóż. Dobrze wierzyć, że każdy kolejny dzień to nowy początek bez względu na to jak zakończył się ten poprzedni i w co był przyodziany.
_________________
A gdy już cię zirytuje, brak swobody wypowiedzi, pamiętaj, że masz alternatywy: transseksualizm.com.pl
 
 
Kei
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 15
Posty: 220
Wysłany: 2016-12-18, 18:56   

Martwię się tym, że samotność stanie się stałym elementem mojego życia, a tym samym będzie mi towarzyszyć aż do starości. Czy jednak boję się samotności w starszym wieku? Nie mniej niż w młodym. A do tego chyba na starość ciężej się tej samotności pozbyć. Nie uśmiecha mi się samotność przez całe życie. Razem jest po prostu raźniej, ale to też nie jest tak, że chcę się otaczać ludźmi dla własnej satysfakcji, czy wygody, bo takie znajomości bez więzi, bez przyjaźni nie niszczą poczucia samotności, tworzą za to czasami uczucie samotności w tłumie, a to niczego nie zmienia. Dobrze jest mieć wokół siebie zaufane osoby, z którymi kontakt nie zniknie i będzie trwał do tych późnych lat - taka prawdziwa przyjaźń. Tak samo w przypadku bliskich sobie osób - więź, bezpieczeństwo, zaufanie, swoje miejsce. W samotności tworzy się jedynie uczucie izolacji :(
 
 
Ania96
użytkownik
Ania 96


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 55
Posty: 691
Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-12-18, 20:03   

Kei napisał/a:
[...] Dobrze jest mieć wokół siebie zaufane osoby, z którymi kontakt nie zniknie i będzie trwał do tych późnych lat - taka prawdziwa przyjaźń. [...]


Ja już ostatnio bardzo przejechałam się na takiej "prawdziwej przyjaźni".. Gdy zaczęła się sypać nie wiedziałam co ze sobą począć bo nikogo innego nie miałam w swoim życiu z kim mogłabym pogadać.
Na szczęście człowiek z natury potrafi dostosować się do sytuacji. Zahartowałam się i postanowiłam, że lepiej abym była samotna niż skrzywdzona przez innych ludzi. Od dziecka zawsze bawiłam się sama, wszystko co umiem nauczyłam się sama i w sumie nikomu nic w swoim życiu nie zawdzięczam. No może jedynie mamie dzięki której mam pracę, oraz osobom na tym forum, które nie dały mi się wyłamać w określeniu swojej drogi (pewnie nieświadomie, ale jednak).
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-18, 20:08   

To nie do końca tak działa, Kei. Jedno amerykańskie badanie wykazało, że w grupie osób, które deklarowały, że czują się chronicznie samotne, aż 62,5% było w związku małżeńskim i żyło ze swoim małżonkiem.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Kei
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 15
Posty: 220
Wysłany: 2016-12-18, 20:33   

Ania96 rozumiem, też miałem takich pseudo przyjaciół. Podobnie, jak Ty wszystko robiłem zawsze sam, ale nie dam kilku niepowodzeniom odebrać sobie możliwości zaprzyjaźnienia się z kimś wartościowym. Problem polega na tym, że ciężko znaleźć osoby godne zaufania. Co nie znaczy, że ich nie ma. Ale zgodzę się z tym, że w większości przypadków lepiej pozostać samotnym.
kicur wybacz, ale chodziło mi jedynie o moje odczucia, o to jak ja się czuję w grupie osób, które znam, a z którymi nic więcej mnie nie łączy. Co mają do mojej osoby jakieś badania? Nic.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-12-18, 23:44   

Najgorzej jest przywyknąć do samotności, zwłaszcza jeśli trwała wiele lat. Potem tym bardziej boimy się wpuścić kogoś do naszego życia, boimy się, że ten ktoś zrobi nam małą rewolucję, będzie próbował "przemeblować" nam życie. Podobnie jest, gdy sparzyliśmy się na osobach bliskich, przyjaciołach. A jeśli zbiegnie się czynnik pierwszy z drugim - lepiej zostać samemu i nie zawracać innym głowy.
Napisałem to w oparciu o własne doświadczenie.
_________________
 
 
 
Gabi
użytkownik

Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 259
Posty: 1367
Wysłany: 2016-12-19, 00:53   

O, że ja nie zauważyłam wcześniej tego tematu. Toż to idealny temat dla mnie. Stara już jestem i samotna choć w koło mnie mnóstwo ludzi. Tak Kicur masz rację samotnym wcale nie jest ten kto nie ma nikogo ale ten, którego nikt nie widzi lub widzieć nie chce. I to chyba gorsza wersja samotności niż ta kiedy nie ma w koło Ciebie nikogo. Jestem w domu pierwszy dzień po długiej przerwie i już po kilku treściwych kłótniach a torba jak ją wczoraj rozpakowałam tak dzisiaj znów spakowałam i tylko jednej iskierki brakuje abym znów uciekła tam gdzie jestem sama gdyby to było lato już bym tam była.
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-19, 04:49   

Ja stary nie jestem, ale przyzwyczaiłem się do samotności, czy może bardziej do robienia rzeczy niezależnie od innych, nie oglądania się na to, czy ktoś mnie nie lubi, życia w swoim świecie. Ja sam się przywiązuję do ludzi okazując to głównie czynami, ale jak ktoś mi okazuje sympatię, to nie umiem się odnaleźć. Tak jakbym uważał to za coś niestosownego i boję się otworzyć, a wtedy się wycofuję. Tracę przez to znajomości z wartościowymi ludźmi. I nie mówię o głębszych relacjach, tylko takich zwyczajnych praca/studia, a nawet w Internecie :-? To pewnie żaden wyjątkowy problem, no, ale źle się z tym czuję. Chyba uważam opuszczenie "swojego świata" na dłużej za jakąś zdradę, i wracam jak bumerang. Dobrze się czuję z tym, co znam, ale widzę jak mnie to ogranicza. To głupie, ale nie potrafię tego zmienić. Ech, sorry za ten bełkot.
_________________
 
 
Kei
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 15
Posty: 220
Wysłany: 2016-12-19, 06:30   

AwryBoy napisał/a:
Najgorzej jest przywyknąć do samotności, zwłaszcza jeśli trwała wiele lat. Potem tym bardziej boimy się wpuścić kogoś do naszego życia, boimy się, że ten ktoś zrobi nam małą rewolucję, będzie próbował "przemeblować" nam życie. Podobnie jest, gdy sparzyliśmy się na osobach bliskich, przyjaciołach. A jeśli zbiegnie się czynnik pierwszy z drugim - lepiej zostać samemu i nie zawracać innym głowy.
Napisałem to w oparciu o własne doświadczenie.

Zgadzam się z tym w stu procentach, bo również znam to bardzo dobrze. Przykre doświadczenia robią swoje. Ale ludzie są różni i to czasami kusi, aby wyjść z własnej samotni. Ale - zawsze jest to "ale" - obawy pozostają.
 
 
Katja
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 56
Posty: 595
Wysłany: 2016-12-19, 10:44   Katja

A ja mam tak ze kiedys moglam byc sama. W sensie swietnie czulam sie w swoim towarzystwie. Teraz nie potrzafie wytrzymac bez ukochanej. Noze to wplyw lekow. Kij wie. Ale jak jestem sama nie mam co ze soba zrobic.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-12-19, 11:16   

Karatajew napisał/a:
przyzwyczaiłem się do samotności, czy może bardziej do robienia rzeczy niezależnie od innych, nie oglądania się na to, czy ktoś mnie nie lubi, życia w swoim świecie.

Nic dodać, nic ująć. Również zbudowałem ten swój świat i czuję się w nim dobrze i bezpiecznie. Może dlatego boję się, że ktoś mi ten świat "przemebluje" ;-)

Karatajew napisał/a:
Ja sam się przywiązuję do ludzi okazując to głównie czynami, ale jak ktoś mi okazuje sympatię, to nie umiem się odnaleźć. Tak jakbym uważał to za coś niestosownego i boję się otworzyć, a wtedy się wycofuję. Tracę przez to znajomości z wartościowymi ludźmi.

Mam dokładnie tak samo, ale staram się z tym walczyć - właśnie dlatego, że ludzie, z którymi mam kontakt są wartościowi...
_________________
 
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-19, 12:17   

AwryBoy napisał/a:
boję się, że ktoś mi ten świat "przemebluje"

ja się raczej obawiam, że będę mu poświęcał mniej czasu i z tego wyniknęłoby coś nieciekawego.
Kłopot w tym, że niektórych zachowań nie da się cofnąć i tak po prostu spróbować drugi raz, bo to wszystko w oczach innych osób kumuluje się i zbiera na jakiś obraz mnie.

Motylek, też chciałbym tego doświadczyć... Choć "krótki czas" brzmi smutno. Ale wszystko jeszcze przed nami ;-)
_________________
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-12-19, 12:52   

Karatajew napisał/a:
ja się raczej obawiam, że będę mu poświęcał mniej czasu i z tego wyniknęłoby coś nieciekawego.
Kłopot w tym, że niektórych zachowań nie da się cofnąć i tak po prostu spróbować drugi raz, bo to wszystko w oczach innych osób kumuluje się i zbiera na jakiś obraz mnie.

A może warto komuś wyznać, tak szczerze, jak nam na forum, że tak się dzieje i nie wynika to z Twojej złej woli? Istnieją ludzie, którzy są w stanie to zrozumieć.
W każdym razie, życzę Ci spotkania kogoś rozumiejącego.
_________________
 
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-19, 13:27   

AwryBoy, wyznałem to paru osobom, ale to głównie rówieśnicy albo ludzie o równym statusie. Gorzej jak są to osoby starsze/wyższe "rangą" i właśnie tutaj najbardziej muszę się starać, żeby nie popełniać błędów. A wtedy dochodzi presja świadomości, że "mam już kilka minusów, jak złapię więcej to będę skreślony". No cóż, jakoś muszę sobie radzić. Dzięki ;-)
_________________
 
 
jerzol
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1
Posty: 16
Skąd: koło poznania
Wysłany: 2016-12-19, 17:33   

Kurde. Ja nigdy nie miałem nikogo bliskiego i nawet chciałbym żeby ktoś mi trochę przemeblował życie.Zanim zmienię się w starego marudę,bo wtedy to już chyba nikt się na mnie nie połaszczy :-)
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-19, 20:40   

Gabi napisał/a:
Tak Kicur masz rację samotnym wcale nie jest ten kto nie ma nikogo ale ten, którego nikt nie widzi lub widzieć nie chce.

Mam tak samo. Bardzo trudno jest mi znaleźć przyjaciela, który będzie widział we mnie człowieka, którym jestem a nie którym chciałby, bym była.

Co do samotności- ponad 4 lata byłam w związku, który niedawno się zakończył i jest to bardzo duża odmiana dla mnie. Najgorzej jest stracić dom, który się z kimś stworzyło.
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-19, 21:11   

Samotność to jedna z najgorszych rzeczy, bez względu na wiek. Niby też na co dzień mam kontakt z wieloma ludźmi ale co z tego. Ponadto większość z moich znajomych to pary i kiedy się z nimi spotykam występuje w roli piątego koła u wozu :-/ Zazdroszczę wszystkim którzy choć raz mieli jakąś naprawdę bliską osobę, bez względu na to czy chodzi o rodzica, przyjaciela czy partnera. Przynajmniej mają jakieś miłe wspomnienia do których mogą się odnieść.

Znalezienie kogoś bliskiego stanowi dla mnie chyba główny cel w życiu. Może zabrzmi to głupio ale to co innym przychodzi z łatwością dla mnie stanowi jakąś wyprawę na mt everest do kwadratu.
Mam nadzieję że tranzycja w końcu to zmieni, gdyż właśnie w problemach z samo-nienawiścią itp doszukuje się przyczyny moich niepowodzeń miłosnych. Jest takie powiedzenie że nie można być w szczęśliwym związku jeśli choć trochę nie kocha się siebie i myślę że jest w tym sporo prawdy.
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-19, 23:44   

Piotrek napisał/a:
Bo zawsze są te głupie pytania o to, kiedy będę miał dzieci, rodzinę itp., no bo już powinienem mieć.


Co my mamy powiedzieć? ;)

Nie do końca wiem, czy o to chodziło sam, ale dużą różnicą też jest, jak ktoś jest już dorosłą osobą, a nigdy w życiu nie był w związku. Wtedy to naturalne, że jest się bardzo ciekawym, jak to jest, a dodatkowo przez filmy i książki ma się oczekiwania, że to coś strasznie fajnego :v
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-19, 23:52   

W każdym związku jest inaczej, bo jest się z inną osobą. Ja jestem po kilku związkach i zauważyłem, że każdy kolejny był bardziej dojrzały, przynajmniej z mojej strony.
Z pierwszego uciekłem, chyba ze strachu przed odrzuceniem i jakoś nie widziałem się w roli żony i matki.
Przy drugim dołożyłem wszelkich starań, by nie dać się obezwładnić własnym lękom. Udało mi się to, no ale w końcu się okazało, że druga strona też się powinna starać.
Przy trzecim związku jestem dużo bogatszy o doświadczenia i znam się o wiele lepiej i mam nadzieję, że uda mi się ten związek już zawsze pielęgnować.

Jednego jestem pewien. Teraz nie mógłbym być w związku udając kogoś kim nie jestem i oszukiwać siebie i tę drugą osobę.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-20, 00:25   

Piotrek napisał/a:

Tak, masz rację. Człowiek z biegiem lat się uczy, nabywa doświadczenia. Ale nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale im jesteśmy starsi, tym coraz mniej ulegamy emocjom. Na przykład powiem Ci to na moim przykładzie. Jak miałem jakieś 15-25 lat, to byłem dosyć kochliwy. Ale potem, coraz bardziej stawałem się "analizatorem" :-P , czy w ogóle warto być z tą osobą, czy to ma sens itp. Człowiek im starszy, tym mniej chyba jakby idzie "na żywioł".


Zapewne tak bywa, ale z mojego doświadczenia wynika, że życie może naprawdę zaskoczyć :-D
Po 4 latach związku jestem w dalszym ciągu zakochany do szaleństwa i ma to tendencję zwyżkującą.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-20, 02:34   

kicur napisał/a:
Wtedy to naturalne, że jest się bardzo ciekawym, jak to jest, a dodatkowo przez filmy i książki ma się oczekiwania, że to coś strasznie fajnego :v

Tak, to ja :P Piszesz jakby to nie było coś fajnego w co trudno mi uwierzyć i chyba raczej nigdy nie uwierzę. Oczywiście zależy to od osoby itd itd ale to nie znaczy że idealna miłość nie istnieje :oops: Praktycznie cały czas wyobrażam sobie jak by takie coś mogło wyglądać, pomaga mi to przechodzić przez trudne okresy. Liczę na happy end w stylu tego co pisze o swoim związku Armand - "i żyli długo i szczęśliwie" xD
Co do książek i filmów to niestety większość jest przesiąknięta cisheteronormą na którą mam lekkie uczulenie. Dobrze przynajmniej że jest internet i produkcje lgbt.

Piotrek napisał/a:
Czasem jeszcze zdarza mi się jakaś randka, ale raczej nic z tego nie wychodzi, bo ja stałem się jakiś taki bez uczuć i nie umiem już się zakochać. Stałem się obojętny.

U mnie odwrotnie, mam dużo uczuć ale dusze je w środku nie potrafiąc wydobyć ich na zewnątrz. A uczucia zazwyczaj mam dość pozytywnie, ogólnie mam dość sporo wiary w ludzi i staram się dostrzegać w drugiej osobie zalety zamiast wad. Żeby tylko jeszcze umieć to komuś wyrazić tak aby druga osoba mnie nie odrzuciła...

Wielokrotnie zdarzało mi się wydawać iż mój transseksualizm jest spowodowany tym że nigdy nie dane mi było być w jakimś poważnym związku i tym że nigdy nikt mnie nie kochał. Więc jak mnie ktoś pokocha to wtedy przestaną mnie dręczyć transseksualne myśli :P Ale to chyba nie działa w ten sposób. Jeżeli się z kimś spotykam to nie mogę ścierpieć faktu iż druga osoba widzi mnie przez pryzmat mojej płci biologicznej i ma w związku z tym pewne oczekiwania których nie jestem w stanie spełnić choćby nie wiem jak bardzo udawać. No i taki związek w mojej obecnej formie byłby związkiem hetero a tutaj dość sporą przeszkodą jest wspomniana alergia na związki hetero :-/ Porypane to wszystko...
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-20, 06:17   

No nie, miało to dwa plusy: 1. dużo regularnego seksu, 2. pokazanie moim znajomym, że nie jestem takim loserem i mogę być w związku z kimś. Natomiast cała reszta była fatalna ;/

Jak będziesz w trakcie albo po, to druga osoba może na Ciebie spojrzeć przez pryzmat płci odczuwanej i jeśli dany stereotyp nie będzie zgodny z tym, jaką osobą jesteś, to też może Ci to przeszkadzać... choć pewnie mniej, niż to, co masz teraz.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-20, 06:57   

Piotrek napisał/a:
Ale potem, coraz bardziej stawałem się "analizatorem"

Ja akurat mam tak cały czas, od kiedy raz się "zakochałem" (oczywiście bez wzajemności i bez związku). Emocje były poztytywne, ale dziś myślę, że była to zbyt duża utrata kontroli nad sobą. Poza raczej nie jestem teraz w odpowiednim momencie życia na poważniejszy związek. Nie sprawia to jednak, że nie brakuje mi bliskości :-/ I chyba dobrze, że nie odczuwam pożądania/popędu, bo jeszcze bardziej brak związku dawałby mi się we znaki. Psycholożka powiedziała, że jestem za bardzo racjonalny, 'za często' zadaję pytanie o sens/cel postępowania, zachowania etc.

Armand, fajnie, że Ci się udało :-)
_________________
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-20, 11:32   

sam, Karatajew, żeby była jasność. To nie jest tak, że coś się udało. O związek trzeba dbać cały czas, bo nic nie jest dane raz na zawsze i bez starań się nie obejdzie. Bywa, że jest trudno i to też trzeba umieć przepracować. Dodatkową trudnością jest to, że w związku są dwie osoby, więc wymaga to dobrej komunikacji i respektowania potrzeb swoich i partnera.
Idealny związek nie polega na wąchaniu kwiatków i trzymaniu się za ręce. Tylko na stworzeniu duetu, który razem ma siłę stawić czoła każdej przeszkodzie.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-20, 12:22   

Armand napisał/a:
Idealny związek nie polega na wąchaniu kwiatków i trzymaniu się za ręce. Tylko na stworzeniu duetu, który razem ma siłę stawić czoła każdej przeszkodzie.


Cytat:
Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze


sam napisał/a:
Jest takie powiedzenie że nie można być w szczęśliwym związku jeśli choć trochę nie kocha się siebie i myślę że jest w tym sporo prawdy.

Przekonałem się na własnej skórze.
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-20, 12:26   

Armand, ale potrzeba do tego drugiej osoby, która chce właśnie z Tobą rozwinąć relację i jest świadoma, że trzeba nad nią pracować. Przede wszystkim trzeba umieć słuchać, bo to w ogóle podstawa rozmowy, a co za tym idzie komunikacji. To jedyne, czego szukam w ludziach, ale chyba umówili się, by na co dzień tego nie okazywać, albo nie posiadają takiej umiejętności.
Miałem na myśli bardziej, że udało Ci się poznać taką osobę, bo reszta zależy już od waszych starań, a że starania wam "wychodzą", to tylko pogratulować :-)
_________________
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-20, 21:49   

Piotrek napisał/a:

Do tego zbyt siebie szanuje, aby szukać na siłę, latać po imprezach dla singli itp. To nie w moim stylu. Dlatego jeśli los zdecyduje, że mam być sam, to niech tak będzie.


Kiedyś, kiedyś, wydawało mi się, że ludziom się udaje być w związkach z powodu tego, kim są. Dużo mężczyzn mi się podobało, ale z żadnym nie udawało się nic więcej. A potem zacząłem z nimi sypiać, ale związku też mi się nie udawało stworzyć. Jednocześnie dużo dziewczyn w moim wieku było w związkach... zastanawiałem się więc, czy żaden facet mnie nie chce, bo jestem nieujawnionym TS, albo bo jestem zbyt inteligentny... :| Aż potem stworzyłem związek z moim eks i uświadomiłem sobie, że ludzie tworzą związki nie dlatego, że kimśtam czy jacyś są, tylko dlatego, że coś robią (np. umieją flirtować).

Karatajew napisał/a:
Piotrek napisał/a:
Ale potem, coraz bardziej stawałem się "analizatorem"
Ja akurat mam tak cały czas


Mój psychoterapeuta powiedział, że trafia do niego trochę ludzi - w różnym wieku, niektórzy w klasie maturalnej, niektórzy koło trzydziestki - którzy się z kimś wiążą, jak tylko ten ktoś z nimi być razem; nie zastanawiają się wcale, czy ta osoba będzie do nich pasować, i między innymi dlatego te związki im nie wychodzą...
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-21, 00:02   

sam napisał/a:
kicur napisał/a:
Wtedy to naturalne, że jest się bardzo ciekawym, jak to jest, a dodatkowo przez filmy i książki ma się oczekiwania, że to coś strasznie fajnego :v

Tak, to ja :P Piszesz jakby to nie było coś fajnego w co trudno mi uwierzyć i chyba raczej nigdy nie uwierzę. Oczywiście zależy to od osoby itd itd ale to nie znaczy że idealna miłość nie istnieje :oops:

Mnie się ostatni wydaje, że w tym nie ma nic aż tak fajnego :-P po prostu: chcesz mieć seks i/lub kogo przytulić pod ręką, to godzisz się na masę niedogodności i jesteś w tym związku :-P czasem się związek jeszcze do innych rzeczy przydaje... ale teraz mi żadne nie przychodzą do głowy :lol: (wycieczki? może fajnie z kimś ale nie wiem, samemu też daję radę, a z kimś to by mogły być nieporozumienia; może do wychowywania dzieci - nie wszystkie obowiązki spadają na ciebie i jak chcesz mieć chwilę spokoju to możesz choć na chwilę wcisnąć dzieciaka partnerowi/partnerce :-P ).

Edit: Kto zmienił emotikonki domyślne na te żółte paskudztwa? :evil:
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-21, 00:14   

wendigo napisał/a:
chcesz mieć seks i/lub kogo przytulić

Brzmi jak zły pomysł.

Pffft. Związki... Miłość, ludziska, miłość.

kicur napisał/a:
udzie tworzą związki nie dlatego, że kimśtam czy jacyś są, tylko dlatego, że coś robią (np. umieją flirtować).

Ciekawe. Nigdy tak na to nie patrzyłem, w sensie... może nie miałem akurat z tym problemu. Dla mnie to raczej... bo zaiskrzyło... bo się dogadują... bo umieją to podtrzymać i być z kimś...
Ostatnio zmieniony przez 2016-12-21, 00:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-21, 00:19   

sam napisał/a:
kicur napisał/a:
Wtedy to naturalne, że jest się bardzo ciekawym, jak to jest, a dodatkowo przez filmy i książki ma się oczekiwania, że to coś strasznie fajnego :v

Tak, to ja :P Piszesz jakby to nie było coś fajnego w co trudno mi uwierzyć i chyba raczej nigdy nie uwierzę


Często wchodzimy w związek z kimś kogo kochamy i to miłość jest tym powodem, dla którego jesteśmy razem. Przynajmniej ja tak zawsze miałam. Trudno stworzyć związek bez miłości, dla mnie byłoby to niewykonalne. Ogólnie zgodzę się z tym że związek to fajna rzecz, ale należy wziąć pod uwagę że niektórzy są urodzonym singlami i nie czują potrzeby wchodzenia w głębsze relacje.
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-21, 03:01   

kicur napisał/a:
ludzie tworzą związki nie dlatego, że kimśtam czy jacyś są, tylko dlatego, że coś robią (np. umieją flirtować).

Czyli np. "Jestem z Tobą, dlatego że umiesz flirtować"?
Dla mnie brzmi równie źle jak
wendigo napisał/a:
po prostu: chcesz mieć seks i/lub kogo przytulić pod ręką, to godzisz się na masę niedogodności i jesteś w tym związku
:-|

Gdybym był w związku, na pewno chciałbym o nim rozmawiać z tą drugą osobą, jak ona go postrzega, co dla niej znaczy i jak go traktuje etc. Oczywiście to się może zmieniać w czasie i trzeba mieć tego świadomość, no ale to jest przecież kluczowa informacja. I mam na myśli szczerą, poważną rozmowę, a nie wysłodzone teksty z komedii romantycznych.
Macie swoje zdanie i nic mi do tego, ale gdyby mnie ktoś coś takiego powiedział, jak wendigo, to poczułbym się potraktowany przedmiotowo.
_________________
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-21, 08:09   

Karatajew napisał/a:
Macie swoje zdanie i nic mi do tego, ale gdyby mnie ktoś coś takiego powiedział, jak wendigo, to poczułbym się potraktowany przedmiotowo.

A ja nie :mrgreen: W sumie w pierwszym momencie te rzeczy też mi przeszły przez myśl gdyż na co dzień mi ich brakuje (przytulanie, wspólne podróże) i dość często o nich myślę. Dopiero po chwili przyszło mi do głowy że przecież w związku chodzi o miłość i to jak wiele ludzie w stanie są dla siebie nawzajem zrobić. A pod wpływem miłości chyba nie ma dla mnie takiej rzeczy której nie dałoby się zrobić dla drugiej osoby. Zdecydowanie nie jestem "urodzonym singlem" czy osobą egocentryczną.
To chyba przebywanie przez dłuższy czas samotnie oraz związane z tym pewne braki w empatycznej komunikacji międzyludzkiej (przynajmniej ja tak mam) powodują iż może się wydawać że na pierwszy rzut oka traktuje się kogoś przedmiotowo. Wydaje mi się że taki był kontekst wypowiedzi wendigo i przy okazji że nie obrazi się on na mnie za tę pseudo-obronę :-)
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-21, 10:04   

Karatajew napisał/a:

Czyli np. "Jestem z Tobą, dlatego że umiesz flirtować"?
Dla mnie brzmi równie źle jak


Nie wiem co jest złego w tym, że ktoś wziął inicjatywę w swoje ręce. Moim zdaniem to lepsze niż "wpadliśmy na siebie nawzajem na korytarzu, ona wybiła mi zęba, a ja jej oko. Teraz nikt inny już nas nie zechce, więc zostaliśmy parą", albo "jesteśmy nieśmiali więc się do nikogo nie odzywamy. Usiedliśmy raz na ławce obok siebie w milczeniu i już tak zostaliśmy".
Give me a break.
Ja moją dziewczynę podrywałem i miałem z tego dużą przyjemność. Ona z resztą też.
Taki rytuał godowy.

Karatajew napisał/a:
Macie swoje zdanie i nic mi do tego, ale gdyby mnie ktoś coś takiego powiedział, jak wendigo, to poczułbym się potraktowany przedmiotowo.


Samego podejścia wendigo nie rozumiem, ale przyjmuję do wiadomości, że ktoś tak może to odczuwać.
Dla mnie jest to zbyt okrojona wersja życia.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Kei
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 15
Posty: 220
Wysłany: 2016-12-21, 12:11   

AwryBoy napisał/a:
Potem tym bardziej boimy się wpuścić kogoś do naszego życia, boimy się, że ten ktoś zrobi nam małą rewolucję, będzie próbował "przemeblować" nam życie.

Chciałem jeszcze dodać do mojej wcześniejszej wypowiedzi, że z tym właśnie jest kłopot. Często niektóre osoby chcą zmieniać czyjeś życie wedle własnego widzimisię, a i przy okazji również i partnera, aby nagiąć go do jakiegoś tam swojego ideału. I tak naprawdę to zakochują się w tym wyobrażeniu, a nie w drugiej osobie. Jeśli komuś naprawdę zależy, jest uczucie, to chce poznać ten mały świat drugiej osoby i być jego częścią, a nie siać w nim destrukcję. Jeśli ktoś szuka drugiej osoby tylko po to, aby na późne - i nie tylko - lata ktoś wokół niego gonił na posyłki, bo boi się zmierzyć z własnym życiem to to jest jakieś toksyczne dla mnie. Od takich osób trzeba uciekać jak najdalej, bo to jest czysty egoizm. A w więzi z drugą osobą - obojętnie, czy w przyjaźni, czy w uczuciach - liczy się wzajemność.
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-21, 13:12   

Armand napisał/a:
Nie wiem co jest złego w tym, że ktoś wziął inicjatywę w swoje ręce. Ja moją dziewczynę podrywałem i miałem z tego dużą przyjemność. Ona z resztą też.

Nie no, w tym nie ma nic złego. Bez inicjatywy to nic nie powstanie, ale z jakichś powodów tę inicjatywę wykazujemy i te powody - wg mnie - są ważne. kicur napisał tak jakby to, kim i jacy jesteśmy miało niewielkie znaczenie. Samo to, że ktoś mnie podrywa i jest miło, nie oznacza, że to jest osoba, z którą chcę stworzyć bliższą relację.
Ja tak podchodzę, że podryw ma charakter gry, przez to jest fajny i przyjemny. Ale obok tego powinno być coś poważniejszego. Ja musiałbym najpierw kogoś lepiej poznać, zakolegować się, a nie zaczynać realcji z poziomu romantycznego.
Choć nigdy nie wiadomo, co się w życiu przydarzy <z jezorem>
Armand napisał/a:
Samego podejścia wendigo nie rozumiem, ale przyjmuję do wiadomości, że ktoś tak może to odczuwać. Dla mnie jest to zbyt okrojona wersja życia.
Dokładnie.
_________________
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-12-21, 17:03   

Kei napisał/a:
Często niektóre osoby chcą zmieniać czyjeś życie wedle własnego widzimisię, a i przy okazji również i partnera, aby nagiąć go do jakiegoś tam swojego ideału.

Dokładnie o to mi chodziło pisząc o "przemeblowaniu" życia. Nie wiem, czy bardziej boję się takich ludzi, czy też bardziej mam na nich alergię? Całe życie walczyłem z matką, która miała jedynie słuszne wizje wszystkiego, w tym również mojego życia. I wystarczy.
A co mi się marzy? Związek partnerski - nie tylko z nazwy.
_________________
 
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-21, 20:41   

Karatajew napisał/a:
kicur napisał/a:
ludzie tworzą związki nie dlatego, że kimśtam czy jacyś są, tylko dlatego, że coś robią (np. umieją flirtować).

Czyli np. "Jestem z Tobą, dlatego że umiesz flirtować"?
Dla mnie brzmi równie źle


Nie do końca precyzyjnie się wyraziłem. Raczej ktoś umie flirtować, więc czasem to robi i za którymś razem poznaje osobę, której się podoba, więc między nimi zaczyna coś iskrzyć.

Mało kto zaprasza na randkę, jeśli nie uważa, że ma spore szanse, że to zaproszenie zostanie przyjęte, no bo przecież nikt nie lubi dostawać kosza.

Raz, tak zupełnie z d ..., zapytałem chłopaka, który mi się podobał, czy dałby się zaprosić na obiad. Wyglądał na totalnie zaskoczonego i oczywiście odmówił :3

Karatajew napisał/a:
kicur napisał tak jakby to, kim i jacy jesteśmy miało niewielkie znaczenie. Samo to, że ktoś mnie podrywa i jest miło, nie oznacza, że to jest osoba, z którą chcę stworzyć bliższą relację.


Ma znaczenie. Ale jeśli coś robisz w kierunku nawiązania relacji, i poznajesz trochę nowych ludzi, to w końcu poznasz kogoś, kto będzie Ci mniej więcej pasował (i na odwrót).

Armand napisał/a:
Moim zdaniem to lepsze niż "wpadliśmy na siebie nawzajem na korytarzu, ona wybiła mi zęba, a ja jej oko. Teraz nikt inny już nas nie zechce, więc zostaliśmy parą"

Koleżanka z pracy poznała swojego męża wylewając na niego piwo na imprezie w klubie. Są dziś całkiem dobraną parą :mrgreen:
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-22, 02:42   

Karatajew napisał/a:
wendigo napisał/a:
po prostu: chcesz mieć seks i/lub kogo przytulić pod ręką, to godzisz się na masę niedogodności i jesteś w tym związku
:-|

Gdybym był w związku, na pewno chciałbym o nim rozmawiać z tą drugą osobą, jak ona go postrzega, co dla niej znaczy i jak go traktuje etc.

Ale ile można rozmawiać tylko o tym związku? :P Przecież to jest rozmowa na godzinę, a potem się w tym związku już jest ;) Nie będziecie chyba cały czas tylko o tym rozmawiać...
No bo ogólnie to jest tak - ludzie mi czasem tłumaczą dlaczego chcą być w związku, zwykle podają takie argumenty, że mogę tylko odpowiedzieć: "yyy, aha, ok, ja mam od tego przyjaciół" :P Żeby mieć z kim pogadać, mieć się komu zwierzać, fajnie spędzać czas itp., nadal nie trzeba być w związku - takie rzeczy robi się z przyjaciółmi. A znowu żeby mieć seks, też niekoniecznie trzeba być w związku. I te dwa aspekty realizowane poza związkiem sprawiają, że potrzeby są zrealizowane, a jednocześnie nie ma takiej presji i niewygody, jaka może się zdarzyć w związku. Dlatego napisałem, że związek to chyba po to żeby te rzeczy mieć "pod ręką" (bo ma się je bardziej pod ręką, ale i jak wyżej - presja też jest wyższa).

Armand napisał/a:

Samego podejścia wendigo nie rozumiem, ale przyjmuję do wiadomości, że ktoś tak może to odczuwać.
Dla mnie jest to zbyt okrojona wersja życia.

Bo trochę jest, oczywiście :P Tylko tak jak napisałem - ludzie najczęściej idealizują związek.

Reasumując: tak naprawdę, to myślę, że to jest tak, że jak ktoś nam się tak bardzo-bardzo podoba (albo go kochamy - nie wiem, nie byłem zakochany chyba nigdy), to po prostu jakoś chcemy "mieć go" dla siebie... i stąd pragnienie bycia w związku z konkretną osobą rozumiem (baa, nawet sam mam :P noo i żeby mieć ten seks i przytulanie "pod ręką" z tą konkretną osobą ;) ).
_________________
 
 
Tomek1995
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 24
Posty: 200
Wysłany: 2016-12-22, 05:29   

Armand napisał/a:
No bo ogólnie to jest tak - ludzie mi czasem tłumaczą dlaczego chcą być w związku, zwykle podają takie argumenty, że mogę tylko odpowiedzieć: "yyy, aha, ok, ja mam od tego przyjaciół" Żeby mieć z kim pogadać, mieć się komu zwierzać, fajnie spędzać czas itp., nadal nie trzeba być w związku - takie rzeczy robi się z przyjaciółmi. (...) Dlatego napisałem, że związek to chyba po to żeby te rzeczy mieć "pod ręką" (bo ma się je bardziej pod ręką, ale i jak wyżej - presja też jest wyższa).

Po części rozumiem, ale wydaje mi się że nie masz racji.
Tak - wszystko możesz robić z innymi osobami i nie musisz być w żadnym związku.
Ale zauważ że ci przyjaciele i inni ludzie maja potrzebę, która chyba każdy z nas odczuwa - żeby nie być samotnym , żeby mieć kogoś bliskiego.
Ci przyjaciele z którymi kiedyś można było często spędzać miło czas, będą zakładać swoje rodziny.

Jedna z moich przyjaciółek ma chłopaka w którym jest strasznie zakochana i w zasadzie mimo że mieszka w innym mieście i studiuje to przynajmniej raz na dwa miesiące się spotykaliśmy, a tak na codzień zawsze razem pisaliśmy. Odkąd jest w związku brakuje jej dla mnie czasu. Tak po prostu. Ja wiem że jest strasznie szczęśliwa, ale człowiek czuje się trochę do kitu jak stopniowo masz coraz mniej kontaktu, a nawet jak się spotkacie tak jak dawniej raz na kilka miesięcy to ona będzie kilka razy odbierać od niego telefony i długo gadać...
Cieszę się jej szczęściem, no ale do cholery jedno spotkanie na tak długi okres czasu to chociaż mogła by poświęcić to spotkanie w całości na to żebyśmy pogadali, posiedzieli, a nie będzie kilka razy odbierać i olewać cię.
Ostatnio jak spotkaliśmy się w 3 - ja i moje dwie przyjaciółki (są siostrami) to raz z tym telefonem wyszła chyba na pół godziny, a jak znowu dzwonił to już sobie poszła i gadała, że ją widziałem jak juz wychodziłem.

Po to są związki żebyś miał kogoś dla siebie, a ty był dla tej drugiej osoby. Razem budujecie swoją rodzinę. Więc jako część tej rodziny wiesz że ta osoba cie nie opuści, że nie zabraknie jej czasu. Jesteście dla siebie.
Gdy inni budują swoje rodziny i nie mają dla ciebie tyle czasu co dawnej, ty wiesz że nie zostaniesz sam jak palec. Bo będąc z kimś coś tworzysz. Jesteście dla siebie.
 
 
Karatajew
użytkownik
\__________/


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 158
Posty: 973
Skąd: z brzucha mamy
Wysłany: 2016-12-22, 14:33   

wendigo napisał/a:
Ale ile można rozmawiać tylko o tym związku? :P Przecież to jest rozmowa na godzinę, a potem się w tym związku już jest ;) Nie będziecie chyba cały czas tylko o tym rozmawiać...

:-o Nigdzie nie napisałem, że tylko o tym chcę rozmawiać. Po prostu świadomość tej decyzji i określenie swojego podejścia, żeby każdy wiedział na czym stoi, postrzegam jako kluczowe.

wendigo, to o czym piszesz, to są wg mnie, takie zewnętrzne kwestie - nie bez wagi, ale, tak jak napisałeś, to można robić nie będąc w związku. Gdybyś poprosił ludzi o wypisanie jak spędzają czas razem, to mogę się założyć, że wyszłoby, że ~~ "wszyscy robią to samo" (oczywiście to kwestia indywidualna, ale pula "aktywności" byłaby niewielka).
Mimo to, część związków jest "pozytywnych", a część "negatywnych"*. I to już chyba zależy od tego, jacy jesteśmy wewnątrz i jak się komunikujemy. Ja pod hasłem związek rozumiem właśnie tę relację, którą się tworzy i rozwija właśnie z tą jedną osobą, a nie z różnymi. Także, nie wiem, ale może to, co ty uznajesz za idealizowanie związku, to komuś po prostu chodzi o bardziej emocjonalne "zyski"?

To
wendigo napisał/a:
jakoś chcemy "mieć go" dla siebie...
jest przyjemne uczucie, ale na decyzje potrzeba patrzeć też z boku i się trochę zastanowić nad pewnymi rzeczami i ich znaczeniem, bo później są tzw. "wielkie rozczarowania", "wpadki", rozwody po paru miesiącach itp., a to przecież była "miłość na całe życie, której nic nie pokona", albo ktoś wchodzi w związek, choć wcale mu nie zależy, tylko "a no jakoś tak, w sumie co mi szkodzi", a druga strona się angażuje :|

*uproszczenie techniczne
_________________
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-22, 23:24   

"Miłość jest jak gruszka. Jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdefiniować kształt gruszki."
[Jaskier, poeta]
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-23, 23:50   

Tomek1995 napisał/a:

Ale zauważ że ci przyjaciele i inni ludzie maja potrzebę, która chyba każdy z nas odczuwa - żeby nie być samotnym , żeby mieć kogoś bliskiego.
Ci przyjaciele z którymi kiedyś można było często spędzać miło czas, będą zakładać swoje rodziny.

Ok... może to zależy jakich się ma przyjaciół :P moi w większości... no raczej chyba będzie im trudno tak samo jak mnie :P a niektórzy jednak umieją znaleźć czas :)

@Armand
O to też mi chodziło - jak się kogoś kocha, to się chce pewnie tego związku (nie wiem, nie kochałem, ale jak się kogoś pragnie, to też tak działa :P ), ale tak ogólnie związku samego w sobie to już bym chyba nie chciał... (więc ze względu na osobę, żeby "mieć ją dla siebie", tą jedną konkretną, to tak...)
_________________
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-24, 00:31   

wendigo napisał/a:

O to też mi chodziło - jak się kogoś kocha, to się chce pewnie tego związku (nie wiem, nie kochałem, ale jak się kogoś pragnie, to też tak działa :P )


Nooo.... nie.
Raz miałem straszną chcicę na jednego kolesia, wyrwałem go tylko dla seksu i szczerze mówiąc nie było to jakieś super. Ani z tego nie było żadnego związku (czego z resztą nie chciałem). Na trzeźwo seks, dopiero po kilku piwach w ogóle żeśmy rozmawiali.
Tak więc pożądanie nie równa się miłości.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-24, 01:04   

Domyślam się, że się nie równa. Ale pożądanie znam, a miłości chyba nie (i też bym chciał związku z tym facetem, którego pożądam :P )
_________________
 
 
Andrut
użytkownik
Uparty gnojek

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 9
Posty: 71
Skąd: Z nienacka
Wysłany: 2017-01-02, 02:31   

kicur napisał/a:
Mało kto zaprasza na randkę, jeśli nie uważa, że ma spore szanse, że to zaproszenie zostanie przyjęte, no bo przecież nikt nie lubi dostawać kosza.


Chyba jestem jakiś inny :lol:

Jak mi się jakaś dziewczyna podobała, to po prostu podchodziłem i zagadywałem. Zdarzało mi się pytać o numer dziewczyny w metrze. Raz dostałem. Raz nie. Samo życie, ale jakoś nie mam problemu, że numeru nie dostanę albo się nie umówię.

A że mierzyć lubię wysoko, to trochę się tych koszy w życiu nazbierało. :mrgreen: Ale równie wiele razy udało się umówić z naprawdę fajną panną, do której bym nie zagadał, gdybym obawiał się odrzucenia. Bo "nie moja liga" czy coś w ten deseń.

Samotności na starość się nie boję. To chyba nie leży w mojej naturze. Zresztą, skoro teraz nie mogę o sobie powiedzieć, żebym był samotny, to nie widzę powodu, dla którego miałoby się to później jakoś skrajnie zmienić.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 10