Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Strach przed operacjami
Autor Wiadomość
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 00:58   Strach przed operacjami

Eh pora iść spać ale chyba jednak czeka mnie znów bezsenna noc...
Z tego co udało mi się wywnioskować dla wielu ts podstawowym celem jest srs, oszczędzają każdą złotówkę i odliczają dni do upragnionej operacji. U mnie tak nie jest. HRT - ok. Ale im więcej czytam o szczegółach operacji (powikłania, śmiertelność, kastracja/okalecznie na własne życzenie) tym większy strach odczuwam. Motyw skalpela tnącego moje ciało powraca często w koszmarach. Zastanawiam się, czy to nie mój umysł jest chory skoro chce okaleczyć w pełni zdrowe ciało.
Może dlatego że ów ciało nigdy nie miało operacji a każde nawet głupie pobranie krwi ociera się u mnie o traumę... W szpitalach bywam rzadko, jak już to gdy ktoś ze znajomych/bliskich zachoruje. Każda wizyta jest dla mnie mocno przygnębiająca, zwłaszcza gdy widzę tylu chorych/umierających ludzi :( Ledwo wytrzymuję w takim miejscu godzinę, nie wiem co by było gdyby trzeba było zostać na dłużej.
W innych sytuacjach nie zachowuje się aż tak tchórzliwie, to czego się boję w życiu najbardziej to chyba właśnie szpitale, choroby itp. Nie pomaga fakt iż najprawdopodobniej jak przyjdzie co do czego to drogę zmiany płci pozostanie mi przejść samotnie. Nie mam nikogo kto byłby przy mnie albo mnie jakoś wspierał...
Dochodząc do sedna, pytanie brzmi: jak radziliście sobie ze strachem przed operacją?
Pytanie dodatkowe: znacie może jakieś statystyki co do śmiertelności/powikłań dla poszczególnych operacji? Mam na myśli 1,2,3 w przypadku k/m i srs/ffs w przypadku m/k (coby nie było egoistycznie wątek ten ma służyć wszystkim :P ).
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-11-27, 01:02   Re: Strach przed operacjami

sam napisał/a:
Z tego co udało mi się wywnioskować dla wielu ts podstawowym celem jest srs, oszczędzają każdą złotówkę i odliczają dni do upragnionej operacji. U mnie tak nie jest. HRT - ok. Ale im więcej czytam o szczegółach operacji (powikłania, śmiertelność, kastracja/okalecznie na własne życzenie) tym większy strach odczuwam. Motyw skalpela tnącego moje ciało powraca często w koszmarach. Zastanawiam się, czy to nie mój umysł jest chory skoro chce okaleczyć w pełni zdrowe ciało.

No, jeśli myślisz o tym w takich kategoriach i swoje ciało postrzegasz jako zdrowe, to raczej bankowo operacje nie są dla ciebie i raczej nie jest to kwestia lęku do przepracowania.
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 01:08   Re: Strach przed operacjami

Jeżynka napisał/a:

No, jeśli myślisz o tym w takich kategoriach i swoje ciało postrzegasz jako zdrowe, to raczej bankowo operacje nie są dla ciebie i raczej nie jest to kwestia lęku do przepracowania.

Jest zdrowe bo na nic nie choruje. No chyba że uznamy transseksualizm za chorobę. Dysforia wynikająca z tego że moja płeć przeżywana jest inna niż płeć biologiczna to osobna kwestia.

Dodam też że nie mam takich myśli (okaleczanie zdrowego ciała) cały czas, zazwyczaj wtedy kiedy lewa półkula mózgu zaczyna dominować.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-11-27, 01:30   Re: Strach przed operacjami

sam napisał/a:
Ale im więcej czytam o szczegółach operacji (powikłania, śmiertelność, kastracja/okalecznie na własne życzenie) tym większy strach odczuwam.

A gdzie Ty o czymś takim czytasz? :P nigdy nie trafiłem na takie info... (ale ok, ja też nie szukałem takich informacji).

Cytat:
Może dlatego że ów ciało nigdy nie miało operacji a każde nawet głupie pobranie krwi ociera się u mnie o traumę... W szpitalach bywam rzadko

U mnie było identycznie. Plus igłofobia :P (histeria urządzana przed każdą szczepionką i te sprawy).

Cytat:
Nie pomaga fakt iż najprawdopodobniej jak przyjdzie co do czego to drogę zmiany płci pozostanie mi przejść samotnie. Nie mam nikogo kto byłby przy mnie albo mnie jakoś wspierał...

Wesz... w szpitalu to nie jest aż takie ważne, serio, raczej i tak śpisz albo chcesz odpocząć :P

Cytat:
Dochodząc do sedna, pytanie brzmi: jak radziliście sobie ze strachem przed operacją?

W ogóle o tym nie myślałem. Przyjąłem nastawienie człowieka powiedzmy chorego na serce, który wie, że tylko przeszczep może go uratować - więc nie ma nawet po co myśleć o tym, to trzeba zrobić i tyle.

Cytat:
Pytanie dodatkowe: znacie może jakieś statystyki co do śmiertelności/powikłań dla poszczególnych operacji? Mam na myśli 1,2,3 w przypadku k/m i srs/ffs w przypadku m/k (coby nie było egoistycznie wątek ten ma służyć wszystkim :P ).

Hmm, jakieś 0,00001%? :P nie no, trochę żartuję, może jakieś 1-2%? gdzieś się chyba a taką statystyką spotkałem, ale to było chyba odnośnie powikłań po falloplastyce w Serbii... Będzie trudno o ogólną statystykę, ale możesz popatrzeć na poszczególnych chirurgów.
O przypadkach śmiertelnych nie słyszałem nigdy.
_________________
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 02:06   

Dzięki, nieco mnie to podniosło na duchu. W sumie najlepiej chyba patrzeć na operacje jak na ratowanie życia. Bo jeżeli mój stan pozostanie bez zmian (bezsenność, bóle serca i problemy z oddychaniem spowodowane stresem) to może się okazać że zejdę na zawał przed 30-ką...
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-11-27, 02:24   

sam napisał/a:

Z tego co udało mi się wywnioskować dla wielu ts podstawowym celem jest srs, oszczędzają każdą złotówkę i odliczają dni do upragnionej operacji. U mnie tak nie jest. HRT - ok. Ale im więcej czytam o szczegółach operacji (powikłania, śmiertelność, kastracja/okalecznie na własne życzenie) tym większy strach odczuwam. Motyw skalpela tnącego moje ciało powraca często w koszmarach. Zastanawiam się, czy to nie mój umysł jest chory skoro chce okaleczyć w pełni zdrowe ciało.


Srs nie jest przymusowy.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 10:00   

Wiadomo do srsu nikt nie zmusza natomiast jeżeli się go nie zrobi po rozpoczęciu HRT to skutki mogą być opłakane. U K/M brak dwójki grozi tym co jest opisane tutaj: http://www.transseksualizm.pl/p71 a u M/K brak srs grozi czymśtam związanym z jądrami (gdzieś było że długotrwałe przyjmowanie blokerów bez srs jest zagrożeniem dla życia i zdrowia ale teraz nie mogę znaleźć źródła, może ktoś mógłby się do tego odnieść?). Pewien endokrynolog (Zdrojewski chyba) radził zresztą że najlepiej byłoby zaczynać całą terapię od srs.

PS. Przypomniało mi się, gdzie było o śmierci po operacji. W tym temacie wątek niejakiej Marianny: http://transpomoc.pl/viewtopic.php?p=30607
 
 
kicur
moderator
GeekofJurisprudence


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 478
Posty: 3629
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-27, 10:43   

Jeśli się bardziej boisz operacji, niż czujesz, że ich potrzebujesz, to chyba znaczy, że po prostu nie są dla Ciebie. Może wystarczy Ci HRT?

Marianna dostała wylewu niedługo po operacji i wymaga teraz rehabilitacji. Była po pięćdziesiątce, więc coś takiego mogło się zdarzyć i bez operacji.
_________________
Każdy królem może być,
Każdy własnym królem jest.


 
 
 
caprica
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 1
Posty: 46
Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-11-27, 11:40   

U m/k wystarczy orchidektomia (czyli usunięcie jąder) jeśli z jakichś przyczyn, nie robisz od razu srs (np. brak funduszy :-D
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-11-27, 13:07   

sam napisał/a:
Wiadomo do srsu nikt nie zmusza natomiast jeżeli się go nie zrobi po rozpoczęciu HRT to skutki mogą być opłakane.


No nie do końca.
Srs to jest operacja polegająca na odtworzeniu genitaliów płci odczuwanej, a by chronić się przed niepożądanymi skutkami hrt wystarczy przejść operację usunięcia gonad, czyli orchdektomia u mk (usunięcie jąder z worka mosznowego), a u km histerektomię, czyli usunięcie macicy i jajników (tzw. dwójka. Trójka to jest dopiero srs dla km).
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 13:18   

Oczywiście masz rację, chodziło mi właśnie o orchi/2 :oops: Choć w kontekście ogólnego strachu przed operacjami nie wiem czy to aż tak wiele zmienia bo i to operacja i to operacja. SRS co prawda jest o wiele bardziej skomplikowany a więc i więcej strachu gdyż większe ryzyko powikłań :cry:
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 14:53   

Sam: Moim zdaniem się nakręcasz. To że ktoś się boi operacji to rzecz całkowicie normalna. Nie boją się tylko wariaci. Ja mając moją ostatnią operację też się straszliwie bałam, a tchórzliwa nie jestem. A byłam tam tak jak Ty się obawiasz.. całkowicie sama i nikt na mnie nie czekał.. To też da się przeżyć.

Co się tyczy dwójki to jest ona konieczna ze względów zdrowotnych. Oczywiście możesz nie robić jej, ale ryzykujesz wówczas dosyć poważnie własnym zdrowiem. To samo tyczy się zresztą z orchi i mk. Natomiast sam SRS to nie jest obowiązkowy. Nie każdy też go może mieć. Różne mogą być powody.

A samych szpitali bać się nie musisz. Nie są to przyjemne miejsca, ale ludzie którzy tam pracują na pewno zrobią wszystko by nie wysłać Cię na drugi świat. Natomiast co się tyczy chirurgów i lekarzy, to dziś można się w miarę łatwo dowiedzieć różnych rzeczy na ich temat. Wystarczy trochę poszukać i iść do tego który najbardziej nam odpowiada. Jakieś ryzyko zawsze jest, ale tak na prawdę to jest ono wszędzie. Nawet jadąc samochodem potencjalnie ryzykujesz... Na prawdę nie ma sensu bać się na zapas.

A co się tyczy okaleczania. To jest tak, że każda operacja gdy jest niekonieczna jest okaleczeniem. Ale gdy jest konieczna to wówczas nim nie jest.
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 17:06   

No, tak - Sam się nakręca. Ale... Znam jeszcze ze 3 osoby z podobnymi przemyśleniami. Wszystkie one jako argument wymieniały m.in. "sprawę Marianny". jedna z tych osób od kilku miesięcy ma niezrealizowaną pierwszą receptę na hormony bo boi że "wpadnie w śpiączkę". to jest jakiś efekt wertera.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2569
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-11-27, 19:04   

Jestem rodzinnie obciążony chorobami układu krążenia. Moi rodzice, dziadkowie (rodzice matki), brat mojej matki - wszyscy zmarli w wyniku "krążeniówki". Mimo tego nie zrezygnuję ani z hormonów, ani też z operacji. Wiem, że muszę o siebie dbać, przynajmniej raz w roku robić badania. To są zalecenia mojej lekarki i zamierzam ich przestrzegać. Być może zacznę HRT za pół roku, a może dopiero za rok, ale już teraz zaczynam działać, zmieniając sposób odżywiania i tryb życia. Tylko tyle i aż tyle mogę zrobić. Reszta nie będzie zależała ode mnie.
_________________
 
 
 
Gabi
użytkownik

Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 259
Posty: 1367
Wysłany: 2016-11-28, 01:12   

Strach to normalna rzecz każdy się boi trzeba sobie tylko uświadomić, że przecież większość po operacji po cierpi jakiś czas a potem wszystko mija i zostaje tylko wspomnienie. Kiedyś bałam się latać ale uświadomiłam sobie, że przecież załoga też chce żyć i nie leci po to by się zabić. Ja natomiast boję się wręcz odwrotnej sytuacji, że ktos powie "nie da rady, nie da się, to wykluczone"
 
 
redorov
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 4
Posty: 88
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-12-04, 22:49   

sam napisał/a:
kastracja/okalecznie na własne życzenie


Jeżeli ktoś SRS postrzega w tych kategoriach to mam dla tej osoby smutną wiadomość - to nie transseksualizm jest jej problemem.
_________________
Tró Antycudak
 
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2016-12-05, 06:57   

redorov napisał/a:
sam napisał/a:
kastracja/okalecznie na własne życzenie


Jeżeli ktoś SRS postrzega w tych kategoriach to mam dla tej osoby smutną wiadomość - to nie transseksualizm jest jej problemem.


Obecna metoda SRS jest niczym innym jak okaleczaniem siebie bo materiał pobiera się z innych części ciała. Nic jak okaleczanie się. Wcale się nie dziwię, że tak wielu się na to nie decyduje bo widzi jak strasznie hvjowa jest. Jeśli ty tego nie widzisz to zaprzeczasz faktom i sam masz problem.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2016-12-05, 08:33   

Wild napisał/a:
Obecna metoda SRS jest niczym innym jak okaleczaniem siebie bo materiał pobiera się z innych części ciała

W przypadku 3-ki u kaem-ów faktycznie można tak na to patrzeć.
Ale w przypadku srs-a u emek, materiał pobiera się z tych części ciała, na których akurat najmniej nam zależy, a nawet poziom zależenia na nich osiąga u nas wartości wręcz ujemne :>
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-05, 09:23   

No i jest jeszcze meto u k/m, gdzie też nie dochodzi do żadnego okaleczenia. Z resztą jak dla mnie to i tak jesteśmy okaleczeni już w momencie urodzenia. Transseksualizm jest okaleczeniem sam w sobie.
Tym niemniej nie zgadzam się z redorov i uważam że można to i tak widzieć jak zacytowana osoba.
_________________
 
 
Hestia
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 87
Posty: 262
Wysłany: 2016-12-05, 12:41   

Freja napisał/a:

u emek, materiał pobiera się z tych części ciała, na których akurat najmniej nam zależy, a nawet poziom zależenia na nich osiąga u nas wartości wręcz ujemne :>


kocham xD
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-05, 15:00   

redorov napisał/a:
Jeżeli ktoś SRS postrzega w tych kategoriach to mam dla tej osoby smutną wiadomość - to nie transseksualizm jest jej problemem.

Mam za sobą lekturę wątku "Kto jest TS a kto nie. Etykietki, podziały, tró i cudaki" i znam Twój punkt widzenia. Ale wykluczanie z grona ts osób które wahają się albo nie decydują się na srs (a z tego co widzę jest ich całkiem sporo) zakrawa to na nieco arogancki punkt widzenia.
Mamy przykładowo rastafarian którzy uznają zasadę jedności ciała - Bob Marley umarł ponieważ odmówił amputacji palca w którym był nowotwór. Albo ludzi którzy mają jakieś fobie na punkcie krojenia ciała (jak być może ja) lub tak jak było wspomniane w rachunku zysków i strat (trójka) możliwy do uzyskania efekt vs powikłania po prostu ich nie satysfakcjonuje.
Kolejna sprawa jest taka że HRT nie wprowadza jeszcze aż tak drastycznych zmian jak operacje. Jeżeli się okaże że ktoś nie jest "tru ts" a przejdzie operacje to ma pozamiatane z detranzycją. A takie sytuacje mogą się zdarzać często gdy diagnostyka ts opiera się w większości na samodiagnozie.
Ja waham się cały czas i dopadają mnie różne myśli, począwszy od entuzjastycznych, poprzez "ktoś inny zrobiłby dużo lepszy użytek z takiego ciała" i skończywszy na wspomnianych. Ale po prostu taką już mam osobowość że zawsze wolę coś przeanalizować do bólu 1000 razy aniżeli podjąć niewłaściwa decyzję.

motylek dzięki za posta, właśnie o tego typu dane statystyczne mi chodziło :) W sumie już nawet nie wiem czy bardziej boje się śmierci czy powikłań :shock:

motylek napisał/a:
[1] https://www.realself.com/...-work-good-soft
[2] http://www.dailyrecord.co...-kellie-4682925

Czemu coś mnie podkusiło żeby wchodzić w te linki, czemu :shock:
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-12-05, 18:01   

sam napisał/a:
redorov napisał/a:
Jeżeli ktoś SRS postrzega w tych kategoriach to mam dla tej osoby smutną wiadomość - to nie transseksualizm jest jej problemem.

Mam za sobą lekturę wątku "Kto jest TS a kto nie. Etykietki, podziały, tró i cudaki" i znam Twój punkt widzenia. Ale wykluczanie z grona ts osób które wahają się albo nie decydują się na srs (a z tego co widzę jest ich całkiem sporo) zakrawa to na nieco arogancki punkt widzenia.

Kolejna sprawa jest taka że HRT nie wprowadza jeszcze aż tak drastycznych zmian jak operacje. Jeżeli się okaże że ktoś nie jest "tru ts" a przejdzie operacje to ma pozamiatane z detranzycją. A takie sytuacje mogą się zdarzać często gdy diagnostyka ts opiera się w większości na samodiagnozie.
Ja waham się cały czas i dopadają mnie różne myśli, począwszy od entuzjastycznych, poprzez "ktoś inny zrobiłby dużo lepszy użytek z takiego ciała" i skończywszy na wspomnianych. Ale po prostu taką już mam osobowość że zawsze wolę coś przeanalizować do bólu 1000 razy aniżeli podjąć niewłaściwa decyzję.

To znaczy nie, po prostu można być trans, a nie być transseksualną osobą. Nie ma tu wykluczania (z czego niby? z choroby?), po prostu jeśli ktoś ma takie podejście do operacji to po prostu widać, że nie ma tak dużej dysforii cielesnej, żeby takie operacje były mu potrzebne i swoje ciało postrzega jako "swoje".

A samodiagnoza właśnie na tym polega. Jeśli ktoś się waha, albo cały czas rozkminia "a co będzie jak mu się odwidzi" no to sorry, specjaliści tym bardziej nie będą skorzy do diagnozowania TS, bo po tym jak się komuś rzeczywiście odwidzi to można ich posądzić o błąd w sztuce.
Też nie rozumiem czemu pisanie, że ktoś może nie być transseksualny jest odbierane jako atak, transseksualizm to nie jest nic bardziej zajebistego niż zapalenie płuc i raczej lepiej jeśli ktoś tego nie ma.

Poza tym diagnostyka transseksualizmu nie polega na samodiagnozie, przynajmniej nie w Polsce. Większość lekarzy będzie się bało nawet przepisać hormony jeśli ktoś nie ma co najmniej opinii psychologicznej (a "nietransowi" endokrynolodzy będą najczęściej wymagać wyroku sądu, do którego potrzeba pozytywnej opinii od 3-4 specjalistów).
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-05, 18:35   

Jeżynka napisał/a:
To znaczy nie, po prostu można być trans, a nie być transseksualną osobą. Nie ma tu wykluczania (z czego niby? z choroby?), po prostu jeśli ktoś ma takie podejście do operacji to po prostu widać, że nie ma tak dużej dysforii cielesnej, żeby takie operacje były mu potrzebne i swoje ciało postrzega jako "swoje"..

Transseksualizm to nie choroba z tego co wiem, poza tym dysforia przybiera różne postaci. Ja mam np. skrajną dysforię ale na punkcie widzialnych przez innych części mojego ciała. Narządy płciowe czyli to co można ukryć mają dla mnie drugorzędne znaczenia gdyż nikt mi w majtki nie zagląda i w przewidywalnej przyszłości nie ma perspektyw aby się to mogło zmienić...
Czy osobę bez srs (i zamiaru zrobienia srs) która bierze hormony aby upodobnić swoje ciało do płci przeciwnej określimy jako transseksualną czy transpłciową? To już chyba temat na osobny wątek, tak samo jak temat diagnozy (oba były już zresztą wielokrotnie wałkowane na tym forum).
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-12-05, 19:26   

sam napisał/a:

Transseksualizm to nie choroba z tego co wiem, poza tym dysforia przybiera różne postaci. Ja mam np. skrajną dysforię ale na punkcie widzialnych przez innych części mojego ciała. Narządy płciowe czyli to co można ukryć mają dla mnie drugorzędne znaczenia gdyż nikt mi w majtki nie zagląda

Czyli znowu, piszesz głównie o postrzeganiu przez innych (i zapewne przypisywaniu genderu na podstawie "widzialnych" cech), a sam swojego ciała jako patologicznego nie postrzegasz. Opisujesz raczej dysforię "społeczną" niż cielesną. Dla mnie właśnie jest to jest podstawowym kryterium rozróżniającym transseksualizm (w którym występują obie) od transpłciowości.
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-05, 20:14   

Emmm chodziło mi bardziej o kwestię priorytetów. Jeżeli byłaby opcja że np jutro obudzę się w zdrowym i normalnym ciele płci przeciwnej to decyzja byłaby oczywista. Ale niestety jak wiadomo nie jest to takie proste i trzeba kombinować z procedurami którym daleko od ideału. Jeżeli mam do wyboru dostosowanie ciała tak aby mieć jakikolwiek passing vs koncentrować się na srs (rzekomej "faktycznej" zmianie płci) to zawsze w pierwszej kolejności wybiorę tą pierwszą opcję. Nigdy nie była przeze mnie odczuwana harmonia z moim ciałem, prędzej nienawiść. Od jakiegoś czasu dzięki m.in. psychoterapii i psychodelikom nie mam już jakichś mega epizodów samonienawiści gdyż niektóre rzeczy zostały po prostu przeze mnie zaakceptowane jako takie których zmienić się nie da. Ale to już tak na marginesie.

W ogóle wątek nie jest o mnie ani tym kim jestem tylko o strachu przed operacjami i tym jak sobie z nim radzić, tak tylko subtelnie przypominam ;)

Wracając do tematu, ostatnio po przeczytaniu książki "Przyszłośc umysłu" autorstwa Michio Kaku zaczęły mnie nachodzić jeszcze dziwniejsze rozkminy. Bo czy poddawanie się operacjom itd (równoznaczne ze skracaniem sobie życia) jest dobrym pomysłem w sytuacji gdy możliwe jest że za kilkadziesiąt lat nauka znajdzie sposób na aśmiertelność lub transfering umysłu do komputera i/lub syntetycznych ciał :shock:
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-12-05, 21:19   

sam napisał/a:
Emmm chodziło mi bardziej o kwestię priorytetów. Jeżeli byłaby opcja że np jutro obudzę się w zdrowym i normalnym ciele płci przeciwnej to decyzja byłaby oczywista. Ale niestety jak wiadomo nie jest to takie proste i trzeba kombinować z procedurami którym daleko od ideału. Jeżeli mam do wyboru dostosowanie ciała tak aby mieć jakikolwiek passing vs koncentrować się na srs (rzekomej "faktycznej" zmianie płci) to zawsze w pierwszej kolejności wybiorę tą pierwszą opcję. Nigdy nie była przeze mnie odczuwana harmonia z moim ciałem, prędzej nienawiść. Od jakiegoś czasu dzięki m.in. psychoterapii i psychodelikom nie mam już jakichś mega epizodów samonienawiści gdyż niektóre rzeczy zostały po prostu przeze mnie zaakceptowane jako takie których zmienić się nie da. Ale to już tak na marginesie.

W ogóle wątek nie jest o mnie ani tym kim jestem tylko o strachu przed operacjami i tym jak sobie z nim radzić, tak tylko subtelnie przypominam ;)

Nie można rozmawiać o lęku w oderwaniu od osoby, bo każdy przeżywa podobne uczucia inaczej i z różnych przyczyn. Np. sama mam zaburzenia lękowe i dla mnie większość internetowych protipów nt. anxiety nadaje się do rozbicia o przysłowiowy kant [terefere].

Masz jakieś badania nt. transowych operacji rzekomo skracających życie? Bo dla mnie już brzmi to jak jakieś celowe propagowanie dezinformacji. A transseksualiści raczej wykorzystają to co istnieje, zamiast fantazjować o transferach świadomości.
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 10:26   

Jeżynka napisał/a:
Masz jakieś badania nt. transowych operacji rzekomo skracających życie? Bo dla mnie już brzmi to jak jakieś celowe propagowanie dezinformacji.

Jeżynka chill, to chyba logiczne że jak mamy dwa zdrowe ciała (psychiki nie liczę) to ciało które zacznie przyjmować leki oraz przechodzić operacje szybciej się "zużyje" w stosunku do tego które zostawi się bez zewnętrznej ingerencji. Co do źródła to na transowych forach które debatują na temat długości życia osób ts zazwyczaj podaje się linka do tych badań: http://journals.plos.org/...&type=printable
Jeżeli komuś uda się mnie przekonać że srs nie ma żadnego wpływu na zdrowie to bardzo proszę, może wtedy będę się mniej obawiać tej operacji :) (choć i tak pewnie kiedyś do niej dojdzie bo zbieram na nią kasę od dłuższego czasu tak na wszelki wypadek).

Idąc dalej kiedy porównamy srs z np. operacją usunięcia śmiertelnego guza to wiadomo że bez tej pierwszej ktoś ma szansę przeżyć i nawet dożyć sędziwego wieku. W fatalnej kondycji psychicznej ale jednak. No chyba że popełni samobójstwo albo zejdzie na zawał z nerwów no ale nie wszyscy tak mają.
Ogólnie moja konkluzja jest bardzo podobna do tego co jest w wypowiedziach ElżbietyFromage w tym wątku: http://transpomoc.pl/viewtopic.php?p=38856

Jeżynka napisał/a:
A transseksualiści raczej wykorzystają to co istnieje, zamiast fantazjować o transferach świadomości.

* otwiera notatnik ze spisem rzeczy których nie przystoi robić tru ts*
* nie czytać książek o transhumaniźmie - dopisano *
:-D
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-07, 11:45   

Błędem jest rozpatrywanie kondycji fizycznej nie licząc psychicznej - tak się po prostu nie da.
Jaki miałby srs wykonany prawidłowo mieć wpływ na zdrowie? Nie większy niż każda inna blizna pewnie.
_________________
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2016-12-07, 12:14   

sam napisał/a:
Co do źródła to na transowych forach które debatują na temat długości życia osób ts zazwyczaj podaje się linka do tych badań: http://journals.plos.org/...&type=printable


To mi teraz powiedz, czy ja dobrze rozumiem ten wykres:



Bo jego podpis brzmi dla mnie trochę bez sensu:
Cytat:
Figure 1. Death from any cause as a function of time after sex reassignment among 324 transsexual persons in Sweden (male-to-
female: N=191, female-to-male: N=133), and population controls matched on birth year.


A rozumiem tak: procentowa przeżywalność osób ts w funkcji czasu liczonego od momentu SRS w zestawieniu ze statystyczną przeżywalnością osób cis w analogicznym wieku.

I wychodziłoby z tego, że po 30 latach spada ona u trans w stosunku do cisów o 15 punktów procentowych.

I teraz zastrzeżenie mam takie, że jeśli mamy oceniać skutki zdrowotne SRS, to grupą kontrolną powinna być tutaj populacja trans nieprzechodząca SRS-u, bo w innym wypadku, drogą podobnej dedukcji można by pewnie wykazać szkodliwość zdrowotną zabiegu usuwania kamieni żółciowych.
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 13:37   

wendigo napisał/a:
Jaki miałby srs wykonany prawidłowo mieć wpływ na zdrowie? Nie większy niż każda inna blizna pewnie.

Mam taką nadzieję, wendigo. Mam taką nadzieję.
Freja napisał/a:
To mi teraz powiedz, czy ja dobrze rozumiem ten wykres:

Tak, chodzi o odsetek oryginalnej populacji wciąż będącej na tym świecie po x latach podzielonej na tych co po srs oraz losowych cisów dobranych po roku urodzenia.
Cytat:
For each exposed person (N = 324), we randomly selected 10 unexposed controls. A person was defined as unexposed if there were no discrepancies in sex designation across the Censuses, Medical Birth, and Total Population registers and no gender identity disorder diagnosis according to the Hospital Discharge Register. Control persons were matched by sex and birth year and had to be alive and residing in Sweden at the estimated sex reassignment date of the case person. To study possible genderspecific effects on outcomes of interest, we used two different control groups: one with the same sex as the case individual at birth (birth sex matching) and the other with the sex that the case individual had been reassigned to (final sex matching).


Freja napisał/a:
jeśli mamy oceniać skutki zdrowotne SRS, to grupą kontrolną powinna być tutaj populacja trans nieprzechodząca SRS-u

No w sumie masz rację, ale w sytuacji kiedy tak mało wiemy na temat długofalowych skutków srs dobre i to. Może akurat jak zaczynali badanie to nie udało im się znaleźć transów którzy z jakiegoś powodu nie robili srsu albo transy te popełniły samobójstwo tak szybko że nie było czego badać :shock:
 
 
Jeżynka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 943
Posty: 1161
Wysłany: 2016-12-07, 14:16   

sam napisał/a:
Jeżynka napisał/a:
Masz jakieś badania nt. transowych operacji rzekomo skracających życie? Bo dla mnie już brzmi to jak jakieś celowe propagowanie dezinformacji.

Jeżynka chill, to chyba logiczne że jak mamy dwa zdrowe ciała (psychiki nie liczę) to ciało które zacznie przyjmować leki oraz przechodzić operacje szybciej się "zużyje" w stosunku do tego które zostawi się bez zewnętrznej ingerencji.

Nie jest logiczne i wieje mi antymedyczną agendą. Kastracja w przypadku organizmów XY życie nawet potencjalnie wydłuża, co jest udokumentowane dość dobrze...
Resztę napisała Freja.

Co do transhumanizmu, znowu świadomie manipulujesz, bo nie chodziło mi bynajmniej o samo czytanie, a o to, że ktokolwiek kto serio potrzebuje op nie odstawi tego na za 50 lat, kiedy tech będzie lepszy. Obecne techniki SRSu nie są idealne, ale jeśli komuś się chce czekać 3/4 życia na lepsze, no to raczej równie dobrze może sobie ich wcale nie robić i tylko o to mi chodziło. W tym kontekście rzeczywiscie, transseksualiści dla których operacje są poprawieniem jakości życia (czy wręcz umożliwieniem normalnego przejścia przezeń), a nie jakąś kosmetyczną fantazją są jednak trochę inną grupą.

A Elżbiecie Fromage kumplującej się z katolickimi fundamentalistami faza na dekonstruowanie transseksualizmu i racjonalizacje detranzycji chyba dawno przeszła.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2016-12-07, 14:38   

sam napisał/a:
No w sumie masz rację, ale w sytuacji kiedy tak mało wiemy na temat długofalowych skutków srs dobre i to.

Podejrzewam, że SRS wpływa jakoś tam na zdrowie i śmiertelność, ale naprawdę trudno tak porównywać osobników z grup narażonych na zupełnie inne czynniki stresowe itp. W ramach ilustracji wyniki analogicznych badań śmiertelności dla homoseksualistów (konkretniej osób w małżeństwach jednopłciowych) w porównaniu do heteryków.

Osoby w związkach jednopłciowych doświadczają:
- mężczyźni - 5.92 więcej zgonów na 1000 osób, w sumie 13.5
- kobiety: - 1.15 więcej zgonów na 1000 osób, w sumie 4. 6

A żadnych dodatkowych operacji przecież nie przechodzili.

Cytat:
persons in same-sex marriages experienced 5.92 and 1.15 extra deaths per 1000 person-years among men and women

https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC2636618/
 
 
sam
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-07, 15:24   

Jeżynka napisał/a:
Kastracja w przypadku organizmów XY życie nawet potencjalnie wydłuża, co jest udokumentowane dość dobrze...

Źródło byłoby wskazane jeśli mogę prosić :)
Jeżynka napisał/a:
Co do transhumanizmu, znowu świadomie manipulujesz, bo nie chodziło mi bynajmniej o samo czytanie

To było pisane pół żartem pół serio. Ehh, a wydawało mi się że to ja nie mam poczucia humoru.
Jeżynka napisał/a:
że ktokolwiek kto serio potrzebuje op nie odstawi tego na za 50 lat, kiedy tech będzie lepszy

Ludzie odkładają w czasie tranzycję z różnych i często błahych powodów. Czy świadczy to o nich źle albo że nie są w rzeczywistości transseksualni? Ogólnie trochę słaby argument bo myśląc w ten sposób można równie dobrze zarzucić osobom które zaczynają po 40-ce coś w stylu "skoro tego naprawdę potrzebujesz to czemu nie zrobiłeś tego w wieku 18 lat tylko tyle zwlekałeś?".
Jeżynka napisał/a:
A Elżbiecie Fromage kumplującej się z katolickimi fundamentalistami faza na dekonstruowanie transseksualizmu i racjonalizacje detranzycji chyba dawno przeszła.

We wspomnianym wątku nie udało mi się zauważyć jakiejkolwiek racjonalizacji detranzycji no ale może coś zostało przeze mnie pominięte. Co do dekonstruowania to nie jest to nic złego (o ile mamy to samo pojęcie na myśli). Zwłaszcza w naszym dalekim od ideału świecie dekonstrukcja rzeczywistości widzi mi się jako coś niezbędnego.
Freja napisał/a:
Osoby w związkach jednopłciowych doświadczają:
- mężczyźni - 5.92 więcej zgonów na 1000 osób, w sumie 13.5
- kobiety: - 1.15 więcej zgonów na 1000 osób, w sumie 4. 6

Ciekawe, pierwszy raz spotykam się z tymi statystykami. Mam nadzieję że jakimś radykalistom nie przyjdzie do głowy wykorzystywanie ich przeciwko małżeństwom homo :evil:
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2016-12-07, 15:39   

sam napisał/a:
Jeżynka napisał/a:
Kastracja w przypadku organizmów XY życie nawet potencjalnie wydłuża, co jest udokumentowane dość dobrze...

Źródło byłoby wskazane jeśli mogę prosić :)


http://lesswrong.com/lw/l..._expectancy_of/
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-12-07, 19:24   

sam napisał/a:

Ludzie odkładają w czasie tranzycję z różnych i często błahych powodów. Czy świadczy to o nich źle albo że nie są w rzeczywistości transseksualni?


Od razu Ci powiem, że tak. Dla części tru ts to właśnie to znaczy. Więc możesz od razu sobie na to poprawkę wziąć.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-12-10, 03:49   

sam napisał/a:
wendigo napisał/a:
Jaki miałby srs wykonany prawidłowo mieć wpływ na zdrowie? Nie większy niż każda inna blizna pewnie.

Mam taką nadzieję, wendigo. Mam taką nadzieję.

No bo pomyśl logicznie: co takiego właściwie zmienia srs w kwestii zdrowotnej? To nie jest jakaś operacja przeszczepu serca czy nerki, gdzie musisz pamiętać o zażywaniu leków itp., srs ingeruje jedynie plastycznie no i może trochę w układ wydalniczy ale to też tylko w jego końcówkę - tu może wprawdzie coś pójść źle, ale dlatego napisałem o prawidłowo wykonanym - chyba po latach sama z siebie cewka się np. nie zwęzi itp.
_________________
 
 
salamandra
użytkownik
Jaśnie Panienka


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 68
Posty: 791
Wysłany: 2016-12-10, 15:31   

ja doskonale rozumiem sam, ponieważ tego typu obawy sprawiały, że przez długi czas nie mogłam się zdecydować, nie jak chodzi o wizerunek, bo osoby zagubione przeważnie "odnajdują się" trzy razy w tygodniu, ale przed sobą, wiecznie szukałam wymówek, przez wyparcie, androgynizm, whatever, po multiplicity (DID), medytacje, czantowanie, buddyzm, LSD, ayahuasce, MXE, aż do przywoływania mrocznych sił ziemi, dopiero gdy wszystko zawiodło pogodziłam się z faktem, że modliłam się do szatana przez całe dzieciństwo aby uczynił mnie dziewczyną, a gdy to zrobił w zamian zażyczył sobie ode mnie życia w związku z tą parszywą cywilizacją i zdrowie. kontrakt musi się wypełnić. moim zdaniem się czepiacie, rzeczowe wypowiedzi w tym wątku są fajne i ciekawe, ale ustalanie prawdziwości naszych tożsamości zostawmy cisom.
_________________
Całuski!
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=L9p8LXD5UDs
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 10