Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Szansa na związek m/k'i z mężczyzną przed SRS?
Autor Wiadomość
OliwkaTS
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Posty: 52
Skąd: Łódź
Wysłany: 2015-06-07, 22:10   Szansa na związek m/k'i z mężczyzną przed SRS?

Hej, zaczęłam się zastanawiać nad moją seksualnością, która w ostatnim czasie strasznie się zmieniła. Wcześniej zapalona lesbijka, tylko kobiety! W tej chwili kiedy związek mi się wali, jestem prawie na pierwszym stopniu rozpoczęcia tranzycji (oczekuję na pierwszą wizytę do dr. Robachy) zaczęłam odczuwać pociąg do mężczyzn. Stałam się biseksualna, zapewne nie jestem sama. Swojego czasu miałam raz jeden epizod z chłopakiem gejem. Jednak nasza przygoda zakończyła się na relacji czysto "heteroseksualnej", tzn ja czułam się jako kobieta, a on jako normalny facet. Jednak nie wyszło. Stąd moje zapytanie w temacie "Czy dziewczynka m/k'a ma szansę na związek z mężczyzną przed SRS? " Chciałabym znać Wasze zdanie na temat takiej sytuacji oraz doświadczenie. Wiadomo, że każdy człowiek jest inny i nie można uogólniać, jednakże chciałabym się Was poradzić. Nie jestem w stanie być z chłopakiem w związku jeśli on widzi we mnie innego samca alfa, ponieważ jestem przed HRT. Czy powinnam sobie darować teraz? I przejść tranzycję samotnie i dopiero wtedy myśleć nad kimś bardziej poważnie? Przypuszczam, że bez SRS także by się nie obyło. Ostatnie pytanie czy byście powiedziały o swojej korekcie czy zataiły fakt?

pozdrawiam Oliwka.
_________________
One love
Just music
Rock & Roll
 
 
sliwka
użytkownik
mirabelka

Punktów: 2
Posty: 181
Wysłany: 2015-06-07, 22:41   

Może przemawia przeze mnie cynizm, czy coś, ale... Ja na Twoim miejscu wchodziłabym w związki bez względu na takie rzeczy. I tak się kiedyś skończą, a przy okazji lepiej nauczysz się, na czym polega dobry (albo zły) związek.

O tranzycji pewnie bym powiedziała... kiedyś. Dopiero, gdy wiedziałabym, że jestem z kimś, kto jest moim przyjacielem.
 
 
OliwkaTS
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Posty: 52
Skąd: Łódź
Wysłany: 2015-06-07, 22:51   

Wiesz, ja po 4 latach związku z osobą którą kocham... Może bardziej kochałam poznaję co to związek. Szkoda, że toksyczny, gdzie tylko jedna strona się stara i poświęca.
_________________
One love
Just music
Rock & Roll
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 09:07   

Cytat:
W tej chwili kiedy związek mi się wali, jestem prawie na pierwszym stopniu rozpoczęcia tranzycji (oczekuję na pierwszą wizytę do dr. Robachy) zaczęłam odczuwać pociąg do mężczyzn.

Orientacja seksualna sięnie zmienia.

Widocznie wmawiasz coś sobie usilnie żeby być bardziej 'true'. Gdy dysforia ci opadnie i będziesz czuć się znowu pewnie to twoja seksualność wróci do tego jaka była wcześniej. :roll:

Co do seksu przed SRS - fetyszyści nie wybrzydzają w tym więc seks nie jest specjalnie trudny.
 
 
OliwkaTS
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Posty: 52
Skąd: Łódź
Wysłany: 2015-06-08, 09:37   

Czyli chcesz mi powiedzieć, że wmawiam sobie tylko pociąg do mężczyzn, aby być bardziej "true"? :)
_________________
One love
Just music
Rock & Roll
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2015-06-08, 10:28   

Ew. wcześniej sobie wmawiałaś brak pociągu, żeby "nie być gejem".

A miałaś w ogóle wcześniej jakieś fantazje z facetami?
_________________
Freja Draco
 
 
OliwkaTS
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Posty: 52
Skąd: Łódź
Wysłany: 2015-06-08, 11:32   

Ten ów jeden raz z facetem, był spontaniczny i zamknięty temat. Jednak już od jakiegoś czasu odczuwam pociąg do facetów. Potrafię się za nimi oglądać na ulicy, wyobrażać związek z takowymi. Związek w którym czuje się bardzo kobieco, kiedy adorowali by mnie. W głowie mi różne fantazje chadzają, mam zarówno seksualne jak i zwykłe jak np. spacery za rękę itp.
_________________
One love
Just music
Rock & Roll
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 12:03   

Cytat:
potrafię się za nimi oglądać na ulicy

Nie trzeba się oglądać, większość moich koleżanek się nie ogląda.
Cytat:
Związek w którym czuje się bardzo kobieco, kiedy adorowali by mnie.

No właśnie - to też nie wygląda jak pociag do mężczyzny tylko pragnienie poczucia się 'bardzo kobieco'.

Nie piszesz nic o tym, żeby pociągali cię mężczyźni, męskie ciało, tylko o tym, że chcesz się czuć kobieco w relacji z mężczyzną. Nie wiem, rób jak chcesz. Wiele moich koleżanek lesbijek miało identyczne myślenie i dlatego zmuszało się do relacji z mężczyznami którzy ich nie pociągali ani trochę. Bo przecież kobieta musi być w relacji z mężczyzną, aby być kobieca, czyż nie?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-06-08, 12:54   

ainiki napisał/a:
Orientacja seksualna się nie zmienia.

Oczywiście, masz rację, bo większość ludzi jest biseksualna :P
Nie widzę nic dziwnego w tym, że w autorce tematu mogła się odblokować ta hetero strona.
_________________
 
 
OliwkaTS
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Posty: 52
Skąd: Łódź
Wysłany: 2015-06-08, 13:03   

ainiki napisał/a:
Cytat:
potrafię się za nimi oglądać na ulicy

Nie trzeba się oglądać, większość moich koleżanek się nie ogląda.
Cytat:
Związek w którym czuje się bardzo kobieco, kiedy adorowali by mnie.

No właśnie - to też nie wygląda jak pociag do mężczyzny tylko pragnienie poczucia się 'bardzo kobieco'.

Nie piszesz nic o tym, żeby pociągali cię mężczyźni, męskie ciało, tylko o tym, że chcesz się czuć kobieco w relacji z mężczyzną. Nie wiem, rób jak chcesz. Wiele moich koleżanek lesbijek miało identyczne myślenie i dlatego zmuszało się do relacji z mężczyznami którzy ich nie pociągali ani trochę. Bo przecież kobieta musi być w relacji z mężczyzną, aby być kobieca, czyż nie?


A mnie się wydaję, że starasz się łapać mnie za słówka. :) Jestem zagubiona w tym wszystkim co ostatnio się wokół mnie dzieje, aż ciężko mi ubrać to w słowa. Oczywiście, że mam też na myśli pociąg do męskiego ciała, nie tylko czucia się kobieco. Mówiąc dosłownie podoba mi się druga płeć. Więc jestem biseksualna. Lecz wracając do meritum tego tematu. Czy osoba TS może liczyć na szczęśliwy związek z cis płciowym mężczyzną? Chciałabym poznać wasze zdanie. :)
_________________
One love
Just music
Rock & Roll
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 13:57   

Szczerze?

Pewnie może. Tylko dlaczego jakiś normalny mężczyzna chciałby się wiązać z jakąś mk, którą i tak przepaść dzieli od innych cis lasek i w dodatku nie może dać mu jeszcze potomswa... Ja osobiście nie wierzę w takie cuda.

Bardziej prawdopodobna jest wieczna samotność.. Coraz bardziej wątpię w istnienie miłośći i cudownych małżeństw i innych cudów. Po cholerę wtłaczają nam do głów historie o cudownej miłości i jedności małżonków i inne pierdoły, jak potem to i tak nie istnieje w życiu. Mam coraz bardziej dosyć tego życia - jakoś nie ma dla mnie sensu siedzieć sama bez celu i żyć sama dla siebie. I nie ma co wierzyć w księcia z bajki bo zwyczajnie go nie ma i nie będzie. Ludzie w większości są samolubni i egoistyczni i myślą tylko jak zaspokoić swoje rządze, a drudga osoba się nie liczy.

Zaczynąją mnie też wkurzać te wszystkie tematy o ładnych mkach, o tym czy może znaleźć sobie faceta - koniecznie cis i szczęścliwych związkach, gdybaniach i innych pierdołach. Gdy trzeba żyć i walczyć na codzień, by nie dać się pochłonąć odchłani.
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 19:21   

Cytat:
Oczywiście, masz rację, bo większość ludzi jest biseksualna :P

To że każdy właściwie jest zdolny do tego żeby pójść do łóżka z osobą własnej płci bez szczególnego cierpienia nie tworzy jeszcze biseksualisty... Większość cis jest hetero, w przypadku transów to już nie wiem - chyba jednak większość nie jest.
Tylko mimo to nasza społeczność jest ultraheteronormatywna a szczególnie mocno to widać po ludziach odwiedzających lekarzy w rodzaju dr Robachy którzy sami sobie wmówią wszystko byle tylko dostać uprawnioną diagnozę i hormony. A mk homoseksualne które na siłę próbują wiązać się z mężczyznami bo czują że powinny to zjawisko bardzo powszechne... Czytałam gdzieś badania wg których około 90% transseksualistek jest seksualnie zorientowanych wyłącznie na kobiety - czemu polskich na forach tego nie widać? Skoro na Zachodnich tak?
Cytat:
Pewnie może. Tylko dlaczego jakiś normalny mężczyzna chciałby się wiązać z jakąś mk, którą i tak przepaść dzieli od innych cis lasek i w dodatku nie może dać mu jeszcze potomswa... Ja osobiście nie wierzę w takie cuda.

Dlatego że nie każdy związek służy płodzeniu dzieci. Akurat jest dużo mk w związkach z mężczyznami, więcej jest z kobietami ale to wynika głównie z ich orientacji właśnie a nie z innych rzeczy. I też odnoszę czasami wrażenie że wiele z mk po prostu mężczyźni nie pociągają i nigdy nie pociągali, i z tego właśnie też może się brać brak relacji z nimi. :P
Okej - mk znacznie trudniej jest znaleźć partnera niż cisce, ale to nie oznacza że jest to niemożliwe, dla przeciętnej młodej dziewczyny jest to bardzo łatwe, więc z odrobiną wysiłku nie mówcie że mk się nie uda.

Tylko wtedy niestety trzeba też zadbać o odbiór i wrażenie kobiecości. Czyli ważne jest też pewne czucie się w nowej roli społecznej, przede wszystkim, i funkcjonowanie poza społecznością transkobiet.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-08, 19:47   

Lagertha napisał/a:
Coraz bardziej wątpię w istnienie miłośći i cudownych małżeństw i innych cudów.

Wracając do tematu.
Cytat:

Czy powinnam sobie darować teraz? I przejść tranzycję samotnie i dopiero wtedy myśleć nad kimś bardziej poważnie?

Zależy od twojej psychiki. Jeżeli potrafisz przyjąć porażkę w związku i nie zniszczyć sobie z tego powodu żadnej dziedziny życia, to możesz próbować. Czasem trafi się na tyle empatyczny facet, że będzie chciał być z mk podczas tranzycji, ale taki związek jest trudny do utrzymania z obu stron i praktycznie zawsze nie wypala.
Cytat:

Przypuszczam, że bez SRS także by się nie obyło. Ostatnie pytanie czy byście powiedziały o swojej korekcie czy zataiły fakt?

Tak, nie ma sensu żyć w kłamstwie, by utrzymać związek.

OliwkaTS napisał/a:
"Czy dziewczynka m/k'a ma szansę na związek z mężczyzną przed SRS? "

Z hetero cisem - bardzo małe
Z gejem - średnie (czasem zdarzają się geje, których kobiecy faceci jarają)
Z fetyszystą shemale - to nie związek
Nadaje tutaj się ten cytat:
Cytat:
Pewnie może. Tylko dlaczego jakiś normalny mężczyzna chciałby się wiązać z jakąś mk, którą i tak przepaść dzieli od innych cis lasek i w dodatku nie może dać mu jeszcze potomswa... Ja osobiście nie wierzę w takie cuda.


Zauważam, że mk w normalnych związkach wcale się do tego cytatu nie odnoszą. Nie uważają się za gorsze od ciskobiet, nie uważają że ich bezpłodność je dyskwalifikuje, nie mają kompleksów na punkcie bycia trans.
W skrócie wyrosły z transowania i stały się kobietami, które częściej lub rzadziej muszą przyjmować hormony.

ainiki napisał/a:
A mk homoseksualne które na siłę próbują wiązać się z mężczyznami bo czują że powinny to zjawisko bardzo powszechne...

Podpisze się pod tym, bo ze mną było podobnie. Presja społeczna przy doborze partnera jest u trans o tyle większa, że ludzie nie rozumieją, że tożsamość płciowa=/=orientacja. Praktycznie zawsze słyszy się teksty:
-po co chcesz zmieniać płeć jak nie wiesz z kim chcesz być/chcesz być z kobietą (czy też mężczyzną w przypadku km).
Najgorsze jest to, że niektórzy lekarze myślą tak samo - skoro jesteś trans, to musisz chcieć stworzyć normalny heteronormatywny związek, bo inaczej się nie da.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 20:06   

Cytat:
Z hetero cisem - bardzo małe
Z gejem - średnie (czasem zdarzają się geje, których kobiecy faceci jarają)
Z fetyszystą shemale - to nie związek
Nadaje tutaj się ten cytat:

Powiedziała to osoba homoseksualna. :roll:

Gej to nie jest żadne szukające niezwykłości cudo, tylko zwykły facet. Nie będzie w związku z mk chyba że zrobi detranzycję bo homo faceta po prostu nie pociągają kobiety. Obojętnie czy z penisem czy bez. Jeżeli chcemy żeby nas nie oceniano stereotypowo to też nie powtarzajmy homofobicznych klisz...

Z hetero cisem szansa jest dużo większa choć mają oni dużo stereotypów i w pierwszej kolejności założą, że nie bierzesz hormonów i nie chcesz SRS, być może masz osobowość mnogą albo jakieś inne poważne problemy z psychiką, a poza tym widzą mk jako pornograficzny twór pod nazwą 'shemale' a mogą nie chcieć uprawiać takiego seksu. O ile oczywiście w ich umyśle nie pojawi się skojarzenie 'maniak seksualny pedofil'. Brzmi głupio ale tak wygląda sytuacja z tego co widziałam i słyszałam w czasie umawiania się z ludźmi.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-08, 22:03   

ainiki napisał/a:
Gej to nie jest żadne szukające niezwykłości cudo, tylko zwykły facet. Nie będzie w związku z mk chyba że zrobi detranzycję bo homo faceta po prostu nie pociągają kobiety.

Są geje, których pociągają po prostu penisy. Znam jedną mk, która wygląda jak cis (młodo zaczęła). Umawia się tylko z gejami, a na brak partnerów nie narzeka. Tak samo było u mnie, niektórzy geje byli mocno zainteresowani moją kobiecą stroną i tym, że dla nich wyglądam jak zniewieściały facet.
Cytat:
Z hetero cisem szansa jest dużo większa

Rozmawiamy tutaj o sytuacji bez SRS. Kontynuując:
ainiki napisał/a:
a poza tym widzą mk jako pornograficzny twór pod nazwą 'shemale' a mogą nie chcieć uprawiać takiego seksu.

W dodatku większość nie uważa takich mk za kobiety.
Dlatego wg. mnie szansa jest bardzo mała bez SRS.

Zacytuje sama siebie:
Alpaka napisał/a:
Zauważam, że mk w normalnych związkach nie uważają się za gorsze od ciskobiet, nie uważają że ich bezpłodność je dyskwalifikuje, nie mają kompleksów na punkcie bycia trans.

Sądzę, że przy takim podejściu najłatwiej kogoś znaleźć.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-06-08, 23:32   

Lagertha napisał/a:

Zaczynąją mnie też wkurzać te wszystkie tematy o ładnych mkach, o tym czy może znaleźć sobie faceta - koniecznie cis

Możesz jeszcze znaleźć ts :P
To wszystko co opisałaś, mówią nam o tym dlatego, że w sumie... jest to prawda. Tylko nie aż tak powszechna może ;)

ainiki napisał/a:
To że każdy właściwie jest zdolny do tego żeby pójść do łóżka z osobą własnej płci bez szczególnego cierpienia nie tworzy jeszcze biseksualisty...

Zależy od definicji ;)

Alpaka napisał/a:
niektórzy geje byli mocno zainteresowani moją kobiecą stroną i tym, że dla nich wyglądam jak zniewieściały facet.

Nom, tylko nie każda m/k chciałaby mieć partnera dla którego wygląda jak zniewieściały facet...
_________________
 
 
eMily_Mae
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 23:34   

wendigo napisał/a:
Możesz jeszcze znaleźć ts :P

Czyżbyś coś konkretnego tu sugerował ? ;>
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-06-08, 23:56   

Hehe, nie, po prostu... Lagertha tak to napisała, że podałem inne możliwe rozwiązania, są takie związki. Ale ja już kiedyś mówiłem, że dla mnie to dość smutne. No ale można i w takich kręgach szukać partnera.partnerki jeśli ktoś swobodniej czuje się z inną osobą ts :)
_________________
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-08, 23:58   

wendigo napisał/a:
Nom, tylko nie każda m/k chciałaby mieć partnera dla którego wygląda jak zniewieściały facet...

Wiem, piszę tylko o ewentualnej opcji, jeżeli koniecznie ma się parcie na faceta.
wendigo napisał/a:
Możesz jeszcze znaleźć ts :P

I to wcale nie jest głupia opcja o ile obydwie osoby są ułożone.
 
 
LubieżnaEwa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 00:10   

Lagertha napisał/a:
Tylko dlaczego jakiś normalny mężczyzna chciałby się wiązać z jakąś mk, którą i tak przepaść dzieli od innych cis lasek i w dodatku nie może dać mu jeszcze potomswa...


Bo się zakocha. Szczerze.
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 02:26   

Cytat:
Znam jedną mk, która wygląda jak cis (młodo zaczęła). Umawia się tylko z gejami, a na brak partnerów nie narzeka.

A świstak siedzi, i zawija je w te sreberka.
Cytat:
W dodatku większość nie uważa takich mk za kobiety.
Dlatego wg. mnie szansa jest bardzo mała bez SRS.

Iluzja polega na tym, że łudzisz się, że SRS zmienia jak nas postrzegają, i że spowoduje, że ktoś w ten osobie dostrzeże kobietę gdy przed nie dostrzegał, albo jest jakąś bramą do lepszego życia seksualnego.

Dwa z głównych powodów żałowania SRSu. Bo wydanie kilkudziesięciu tysięcy i pomęczenie się z bólem po to, aby potem skonstatować, że wcale tak nie jest, i nasz odbiór od tego nie zależy, nie jest najmilszą rzeczą na świecie. :P

Kobiecość to nie genitalia, nawet dla cisów.
Cytat:
Zacytuje sama siebie

Może zrób sobie taką złotą tabliczkę z najmądrzejszymi cytatami z samej siebie, co? ;)
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 02:32   

Cytat:
piszę tylko o ewentualnej opcji, jeżeli koniecznie ma się parcie na faceta

Przede wszystkim, to piszesz bzdury nie znane z własnego doświadczenia aby dowalić osobom hetero. Myślisz że tego nie widać? Że ktoś to bierze do serca i kogoś to boli?

Tak samo błędne myślenie jak to z SRSem.

Jeżeli ktoś idzie do łóżka z kobietą to nie jest gejem, to bardzo proste, gejów pociągają mężczyźni i męskie ciała. Robisz z nich jakichś fetyszystów fiutów oczywiście w kontraście do cis kobiet, swoich partnerek, które wcale nie są hetero w tych samych warunkach.

Chyba, że twoja ukochana też jest heteroseksualna.
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 02:38   

Cytat:
Nom, tylko nie każda m/k chciałaby mieć partnera dla którego wygląda jak zniewieściały facet...

Zrozum ten klimat, ta osoba wmawia mk że wyglądają jak zniewieścieli faceci nawet gdy wyglądają 'jak cis'. Dlatego rzekomo mają szansę tylko u gejów. Sama też raz zachwyca się swoim wyglądem a raz mówi, że nie ma passingu.

Dla mnie to już przeszło wszelkie granice absurdu. Zakładamy że jestem cis laską i mam strap-ona, mam szansę u gejów? A jak mam przerost łechtaczki - podejrzewam że też spoko, w końcu wiele różnicy nie ma, prawie jak penis. Albo jak nadmiar testosteronu, wąsy i owłosione nogi?
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-09, 03:31   

ainiki napisał/a:
A świstak siedzi, i zawija je w te sreberka.

Skoro mi nie wierzysz, to nie, nie mam zamiaru podawać jej personaliów, żeby podać jako dowód anegdotyczny. Jestem świadoma, że taki związek istnieje i jest możliwy. Pytanie tylko, na jaką skalę.
ainiki napisał/a:
Iluzja polega na tym, że łudzisz się, że SRS zmienia jak nas postrzegają, i że spowoduje, że ktoś w ten osobie dostrzeże kobietę gdy przed nie dostrzegał, albo jest jakąś bramą do lepszego życia seksualnego.

Jasne. Oczywiście nie ma różnicy między penisem, a cipką i nie wpływa to na potencjalny związek.
ainiki napisał/a:

Iluzja polega na tym, że łudzisz się, że SRS zmienia jak nas postrzegają, i że spowoduje, że ktoś w ten osobie dostrzeże kobietę gdy przed nie dostrzegał, albo jest jakąś bramą do lepszego życia seksualnego.

Absolutnie nie zmienia nic w postrzeganiu zewnętrznym, masz rację. Ale w życiu seksualnym potrafi dużo zmienić. Nie jest cudownym remedium na znalezienie partnera, ale bardzo pomaga to, że faceta nie odrzuca wizja związku z laską z penisem.
ainiki napisał/a:
Może zrób sobie taką złotą tabliczkę z najmądrzejszymi cytatami z samej siebie, co? ;)

Po co ten jad? Jara cię to? Zacytowałam, bo ten cytat oddaje najbardziej to co myślę w temacie. Poprzedni post był niejednoznaczny, bo wyraziłam różne sprzeczne ze sobą opinie.
ainiki napisał/a:
Przede wszystkim, to piszesz bzdury nie znane z własnego doświadczenia aby dowalić osobom hetero. Myślisz że tego nie widać? Że ktoś to bierze do serca i kogoś to boli?

Pytanie jest ogólnie o związek z mężczyzną, a nie konkretnie z heteronormatywnym.
Znam osoby, które mają parcie na seks i związek i znam osoby, które tego parcia nie mają. Podejrzewam, że zdecydowana większość mk nie będzie chciała pakować się w związek z gejem, bo nie będzie traktowana poważnie. Jako opcja jednak nadal pozostaje.
ainiki napisał/a:
I przestań obrażać w swoich postach homoseksualistów. Jeżeli ktoś idzie do łóżka z kobietą to nie jest gejem, to bardzo proste i jasne, gejów pociągająmężczyźni i męskie ciała.

Nie każdy homoseksualista jest stereotypowy. Tak samo jak nie każdy heteroseksualista jest stereotypowy.
ainiki napisał/a:
Robisz z nich jakichśfetyszystów fiutów oczywiście w kontraście do cis kobiet które na ciebie lecą, które wcale nie są hetero.

Wszyscy? Nie. Część? Tak, leciała. Dodam, że wtedy nie miałam rozwiniętych piersi i wyglądałam dość pomiędzy, a z czasem się to zmieniło.

Czemu nie potrafisz wyjść poza czubek swoich poglądów i stereotypów i zobaczyć, że świat nie jest 0/1? W Japonii np. stereotyp związku gejowskiego to seme (dominujący) i uke (uległy), gdzie uke często jest przedstawiany jako chłopak na pograniczu kobiecości i męskości.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-09, 03:39   

ainiki napisał/a:
Zrozum ten klimat, ta osoba wmawia mk że wyglądają jak zniewieścieli faceci nawet gdy wyglądają 'jak cis'.

Gdzie ja to wmawiam?
ainiki napisał/a:
Sama też raz zachwyca się swoim wyglądem a raz mówi, że nie ma passingu.

Wyjaśniłam to w odpowiednim temacie. Jak serio nie rozróżniasz czasu przeszłego od teraźniejszego, to już nie moja wina.
ainiki napisał/a:
Zakładamy że jestem cis laską i mam strap-ona, mam szansę u gejów? A jak mam przerost łechtaczki - podejrzewam że też spoko, w końcu wiele różnicy nie ma, prawie jak penis. Albo jak nadmiar testosteronu, wąsy i owłosione nogi?

Weź sie ogarnij, bo patrzysz na związek przez pryzmat stereotypów. Ostatnie zdanie równa się temu, że km nie ma szans u gejów, bo w końcu ma nadmiar testosteronu i owłosione nogi...
Nie zauważasz też faktu, że każda mk przechodzi przez okres zniewieściałego faceta (a przynajmniej te, co zaczęły hormony po rozpoczęciu dojrzewania płciowego), a gej może na takiego zniewieściałego faceta polecieć.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 13:19   

Cytat:
Jasne. Oczywiście nie ma różnicy między penisem, a cipką i nie wpływa to na potencjalny związek.

Zamiast przekręcać to co piszę może zastanów się czy to co sama wypisujesz ma jakikolwiek sens.

Pisałam to: genitalia nie wpływają na to czy inni ludzie odbierają cię jako mężczyznę czy jako kobietę.

I tak właśnie jest. Dopóki nie chodzisz z nimi na wierzchu, to nie ma znaczenia, czy jesteś pre czy post op. I to samo odnosi się też do mężczyzn zresztą.

Zarzucasz mi że myślę stereotypami a tak naprawdę to ty myślisz bardzo transfobicznymi i homofbicznymi stereotypami. Na przykład km dla ciebie to najwyraźniej zwykła laska z nadmiarem testosteronu. Tymczasem kmowie mają normalny męski poziom testosteronu i wyglądają oraz zachowują się jak mężczyźni, mają męskie ciała. Czy masz identyczne wyobrażenia jak te dziewczyny które piszą na lesbijskim forum, że pociągają je kmowie, gdy tymczasem najwyraźniej w ogóle nie mają pojęcia o kim piszą - bo myślą o lasce ubranej w męskie ciuchy lub Drag Kingu, a nie o zwykłym kolesiu który mówi, wygląda, zachowuje się i pachnie jak mężczyzna?

I na tym samym poziomie niestety są twoje przemyślenia o gejach i mk. Zrozum że homoseksualność to orientacja a nie fetysz genitaliów ani nietypowe preferencje seksualne. Sugerując że geje wiążą się z kobietami z penisami robisz krzywdę zarówno mk, ich partnerom jak i gejom, rozpowszechniasz te same porąbane mity w które wierzą cisi i o których już w tym temacie wspomniałam.

Nie ma żadnej biologicznej przeszkody, żeby transseksualistka mogła wchodzić w heteroseksualne relacje z mężczyznami. Więcej - to jest w podstawie do zmiany płci... Jeżeli nadal tego nie rozumiesz to polecam pobyć na hormonach więcej niż rok i zadbać o to żeby jednak mieć passing jako kobieta i wtedy dopiero postarać się podrywać homoseksualnych mężczyzn lub heteroseksualne kobiety. Życzę sukcesów.

Sugerując, że mk to zwykły zniewieściały crossdresser i tak też jest odbierana przez partnerów - dziwisz się, że ktoś odpowiada ci złośliwym i jadowitym tekstem?

Przestań wmawiać że mk jest w odbiorze mężczyzną i jeżeli jej zależy na seksie to powinna wiązać się z gejami i może nie generalizuj sytuacji transów sprzed i na początku leczenia hormonalnego na wszystkich i na zawsze. Ekspresja płciowa większości mk mogłaby cię bowiem bardzo zdziwić i zaskoczyć. :roll:
Cytat:
W Japonii

Zacne iż uraczyłaś mnie niszową wiedzą na temat subkultur homoseksualnych w krajach Dalekiego Wschodu acz racz zwrócić uwagę iż twoja fachowa wiedza i suponowane przez ciebie ciekawostki oświecać mój umysł niekoniecznie mogą.



Cytat:
nie mam zamiaru podawać jej personaliów

BTW I tak się domyślam o której piszesz. Środowisko jest małe.
 
 
EnGirl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 21:37   

Z doświadczenia swojego, oraz koleżanek mogę powiedzieć,że taki związek bardzo rzadko się udaje. Pomijając fakt tego,że facet może jarać się tym co m/k ma między nogami to zazwyczaj w takie związki wchodzą faceci o patologicznych zachowaniach. Związków m/k przed SRS, które są zdrowe i normalne jest bardzo mało.

Sądzę,że m/k wchodząc w związek z facetem przed SRS powinna być potwornie cięta na jego stosunek do nadal męskich narządów płciowych oraz na to,aby pozbyć się patologicznych zachowań. Przykładowo jeśli facet będzie napominał o tym, że kocha Ciebie mimo tego, że nadal masz penisa = ostrzeżenie, że raczej jest to shemale lover i w razie czego wypominać mu fakt, że SRS zostanie zrobiony.

Mówiąc krótko - widzisz we mnie dziewczynę i chcesz SRS tak jak ja to super. Widzisz we mnie dziewczynę ale nie przeszkadza mi Twój penis/Twój penis jest ładny/po co chcesz SRS/sratata tata w podobnym tonie - w takim przypadku pokieruj się rozumem i powiedz temu gościowi dosadne w......
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-09, 21:58   

ainiki napisał/a:
Pisałam to: genitalia nie wpływają na to czy inni ludzie odbierają cię jako mężczyznę czy jako kobietę.

Zgodziłam się z tobą w tym aspekcie. Nie zgadzam się, że genitalia nie mają wpływu na związek i postrzeganie kogoś jako potencjalnego partnera.
ainiki napisał/a:
I tak właśnie jest. Dopóki nie chodzisz z nimi na wierzchu, to nie ma znaczenia, czy jesteś pre czy post op. I to samo odnosi się też do mężczyzn zresztą.

Ma znaczenie w związku. Jak jesteś pre op, dużo łatwiej o wpadkę niż post op.
ainiki napisał/a:
Na przykład km dla ciebie to najwyraźniej zwykła laska z nadmiarem testosteronu.

To była ironia. Chyba jej nie dostrzegłaś.
ainiki napisał/a:
I na tym samym poziomie niestety są twoje przemyślenia o gejach i mk. Zrozum że homoseksualność to orientacja a nie fetysz genitaliów ani nietypowe preferencje seksualne.

To czemu wyglądając jak spedalony chłopczyk niektórzy geje się mną interesowali? Odpowiadam: bo widzieli we mnie delikatnego chłopca, a nie dziewczynę.
Nie każda heteronormatywna mk pójdzie na taki związek, szczególnie jak będzie traktowana jako facet.
ainiki napisał/a:
Sugerując że geje wiążą się z kobietami z penisami robisz krzywdę zarówno mk, ich partnerom jak i gejom, rozpowszechniasz te same porąbane mity w które wierzą cisi i o których już w tym temacie wspomniałam.

A czy ja piszę o mk, które już mają super passing i wyglądają jak kobiety? Powtórzę, każda mk przechodzi przez okres kiedy wygląda jak dziewczęcy chłopczyk i wtedy może być przystojna dla geja.
Abstrahując już od tego, że mk, która wygląda jak ciska właśnie z gejami chodzi, a skoro tak, to w niektórych przypadkach jest to możliwe.
ainiki napisał/a:
Nie ma żadnej biologicznej przeszkody, żeby transseksualistka mogła wchodzić w heteroseksualne relacje z mężczyznami. Więcej - to jest w podstawie do zmiany płci...

Nie jest w podstawie do zmiany płci. Co ty [terefere]. Orientacja seksualna nie ma wpływu na tożsamość płciową.

ainiki napisał/a:
Jeżeli nadal tego nie rozumiesz to polecam pobyć na hormonach więcej niż rok i zadbać o to żeby jednak mieć passing jako kobieta i wtedy dopiero postarać się podrywać homoseksualnych mężczyzn lub heteroseksualne kobiety. Życzę sukcesów.

A ja życzę sukcesów w szukaniu heteronormatywnego faceta bez SRS. Bez okłamywania go w kwestii płci.
ainiki napisał/a:
Sugerując, że mk to zwykły zniewieściały crossdresser i tak też jest odbierana przez partnerów - dziwisz się, że ktoś odpowiada ci złośliwym i jadowitym tekstem?

Przez pewien czas tak jest. Przez pewien czas MK jest zniewieściałym crossdresserem, bo hormony to nie magiczna różdżka i działają stopniowo. U niektórych na tyle stopniowo, że ten okres bycia zniewieściałym facetem może być dość długi. (Żebyś się nie przyczepiła bez powodu - piszę tylko o wyglądzie fizycznym w tym okresie).
ainiki napisał/a:
Przestań wmawiać że mk jest w odbiorze mężczyzną

Ta jasne. Cofnij się do czasu kiedy zaczynałaś hormony. Byłaś mk? Byłaś. Teraz zadaj sobie pytanie jak cię wtedy ludzie odbierali. Pewnie 100% kobietę, cis i brak problemu z passingiem?
ainiki napisał/a:
jeżeli jej zależy na seksie to powinna wiązać się z gejami

To taka sama jałowa dyskusja jak: "nie wmawiaj facetom, że jak zależy im na seksie, to nie mają chodzić na dziwki/wiązać się z fuckfriendami".
ainiki napisał/a:
Ekspresja płciowa większości mk mogłaby cię bowiem bardzo zdziwić i zaskoczyć. :roll:

To akurat wiem na swoim przykładzie.

Cytat:
BTW I tak się domyślam o której piszesz. Środowisko jest małe.

Bardzo możliwe.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 21:59   

LubieżnaEwa napisał/a:

Bo się zakocha. Szczerze.

Wątpię.

A załóżmy że się jakiś zakocha. To kiedy mu powiedzieć..? Na początku, zanim sobie porobi nadzieje, czy później?

No i czy są w ogóle jacyś hetero faceci, którzy nie pragną za wszelkę cenę seksu? Bo np. przed SRS nie potrafię sobie wyobrazić nic. A przyjdzie mi długo poczekać... A bardzo nie chcę być sama. Tylko.. kurde.. Gdzie można też znaleźć faceta..?
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-09, 22:14, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:03   

Cytat:
Ma znaczenie w związku. Jak jesteś pre op, dużo łatwiej o wpadkę niż post op.

Mówisz o ciąży? :P Myślałam, że mówimy o relacji mk z cismężczyzną. :P
Cytat:
To czemu wyglądając jak spedalony chłopczyk niektórzy geje się mną interesowali? Odpowiadam: bo widzieli we mnie delikatnego chłopca, a nie dziewczynę.

Najwidoczniej tak im się jawiłaś.

Zrozumiałam że dla ciebie jest to opcja przed SRS a nie przed hormonami, bo o tym był temat. A tak naprawdę SRS na to nie wpływa.
I tutaj robisz dalej wielkie dyskusje zamiast przyznać, że po prostu nie jest tak jak pisałaś.

Genitalia nie powodują, że mk nie może być w heteroseksualnej relacji mężczyzną, albo że jej partner może być lub jest jakoś gejem, a przekonanie, że bycie z mk pre-op robi z mężczyzny geja jest właśnie przyczyną, dlaczego mk są odrzucane. Przykład - mój kolega od dzieciństwa miał przyjaciółkę mk (jej nie znam bo unika środowiska). Non-op przy okazji. Gdy na wieczorze kawalerskim któryś z kumpli pana młodego przypadkiem się dowiedział że ona jest mk, padł tekst 'co ty, pedałem jesteś? z transwestytą się żenisz?' A mówimy o dziewczynie która była na HRT dobre kilkanaście lat, od dzieciństwa. Myślisz więc, że gdyby poszedł temat jej operacji i czy jest przed czy po, pogląd tego człowieka by się zmienił?
Cytat:
Cofnij się do czasu kiedy zaczynałaś hormony. Byłaś mk? Byłaś. Teraz zadaj sobie pytanie jak cię wtedy ludzie odbierali. Pewnie 100% kobietę, cis i brak problemu z passingiem?

A jakie ma znaczenie, jak mnie odbierali przed hormonami. Pytanie było o SRS nie hormony.
Cytat:
A ja życzę sukcesów w szukaniu heteronormatywnego faceta bez SRS. Bez okłamywania go w kwestii płci.

Trolujesz? Transseksualistka jest kobietą.

To proste naprawdę, i to widać po prostu w kontakcie, bez konieczności wchodzenia w jakieś gender-teorie. I w życiu seksualnym też.

Ale jak ktoś lubi uprzedzenia krzywdzące nas wszystkie i wszystkich - nie ma rady.
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-09, 22:17, w całości zmieniany 16 razy  
 
 
EnGirl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:07   

Lagertha napisał/a:
A załużmy że się jakiś zakocha. To kiedy mu powiedzieć..? Na początku, zanim sobie porobi nadzieje, czy później?


Lagertha pliz ,_,
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 22:16   

Poprawiałam. Chyba muszę słownik w przeglądarce zainstalować. No i za dużo niemieckiego używam od jakiegoś czasu...
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-09, 22:43   

ainiki napisał/a:
Mówisz o ciąży? :P Myślałam, że mówimy o relacji mk z cismężczyzną. :P

Mówię o wpadce, kiedy na wierzch wyjdzie nasza wyjściowa płeć i transseksualizm.
ainiki napisał/a:
Genitalia nie powodują, że mk nie może być w heteroseksualnej relacji mężczyzną,

Zgadzam się. Ale bardzo to utrudniają.
ainiki napisał/a:
albo że jej partner może być lub jest jakoś gejem, a przekonanie, że bycie z mk pre-op robi z mężczyzny geja jest właśnie przyczyną, dlaczego mk są odrzucane. Przykład - mój kolega od dzieciństwa miał przyjaciółkę mk

Też się zgadzam.
ainiki napisał/a:
A jakie ma znaczenie, jak mnie odbierali przed hormonami. Pytanie było o SRS nie hormony.

Tak, ale nie było sprecyzowane, w którym momencie przed SRS. Bo bycie mk przed SRS zaczyna się właśnie od momentu uświadomienia sobie, że jednak się tą mk jest.
Cytat:
Trolujesz? Transseksualistka jest kobietą.

Jest kobietą. Chodzi o to, że większość facetów nie uznaje transseksualistek za normalne kobiety. W szczególności takie bez SRS. Dla nas to nie ma znaczenia - dla cisów niestety narząd ma. Zadałam pytanie kiedyś cisowi:
-a co jeżeli taka transka zachowuje się jak kobieta, wygląda jak kobieta i jest nie do odróżnienia od kobiety?
-to nadal jest facetem, bo geny, bo się taki urodził (i milion innych argumentów, które znaczenia nie mają).
Gadaj tu z takim - a spora część ma takie podejście
Lagertha napisał/a:
No i czy są w ogóle jacyś hetero faceci, którzy nie pragną za wszelkę cenę seksu?

Są faceci, którzy wiążą się z katoliczkami i czekają na seks do ślubu.
Lagertha napisał/a:
Tylko.. kurde.. Gdzie można też znaleźć faceta..?

Teoretycznie wszędzie, w praktyce trochę gorzej.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 23:07   

Cytat:
Mówię o wpadce, kiedy na wierzch wyjdzie nasza wyjściowa płeć i transseksualizm.

Nie wiem, czemu trzebaby to ukrywać. Nie będzie oszustwa, nie będzie wpadki.
Cytat:
Ale bardzo to utrudniają.

Utrudniają jedynie stereotypy i uprzedzenia które sama rozpowszechniasz. :P
Cytat:
Bo bycie mk przed SRS zaczyna się właśnie od momentu uświadomienia sobie, że jednak się tą mk jest.

...definiujesz kogoś przez pryzmat jego genitaliów... M/k niekoniecznie jest przed SRS bo nie musi wcale chcieć go robić.
Cytat:
Chodzi o to, że większość facetów nie uznaje transseksualistek za normalne kobiety. W szczególności takie bez SRS.

Co za bzdura. Ktoś kto nie uznaje cię za kobietę nie uzna cię nawet choćbyś sobie macicę i jajniki przeszczepiła. Kiedy to się zrozumie świat naprawdę staje się dużo prostszy a stresy związane z operacjami opadają. Srlsy. I łatwiej jest skupić się na szczęśliwym życiu z potencjałem fajnego związku.
Cytat:
Gadaj tu z takim - a spora część ma takie podejście

To podejście wynika z uprzedzeń które sama masz, i które pisałaś w swoich postach, nie z orientacji.

I męcząca jest rozmowa z tobą. Powiedz tylko czy swojej dziewczynie też tłumaczysz takie mądrości nt. płci mk i orientacji ich partnerów lub partnerek?
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-10, 02:05   

ainiki napisał/a:
Nie wiem, czemu trzebaby to ukrywać. Nie będzie oszustwa, nie będzie wpadki.

Dlatego, że bardzo łatwo można narazić się na niepotrzebny ostracyzm społeczny. Co jak co, ale ja nie mam zamiaru się przyznawać bez potrzeby, że jestem trans.
ainiki napisał/a:
Utrudniają jedynie stereotypy i uprzedzenia które sama rozpowszechniasz. :P

Uprzedzenia do penisa? Z reguły facetów brzydzą penisy. To nie jest normalny stan, w którym on chciałby widzieć kobietę. Łatwo sobie wmawiać: "jestem normalna, mam penisa, wszyscy to akceptują", ale tak nie jest. Dla nas to normalność, dla cisów niezbyt.
Cytat:
...definiujesz kogoś przez pryzmat jego genitaliów... M/k niekoniecznie jest przed SRS bo nie musi wcale chcieć go robić.

Boże drogi. Naprawdę nie rozumiesz mojej wypowiedzi?
A skoro nie chce robić SRS (nigdy w życiu), to raczej transseksualna nie jest.
ainiki napisał/a:
To podejście wynika z uprzedzeń które sama masz, i które pisałaś w swoich postach, nie z orientacji.

Ja mam takie podejście? Ja nie uznaję mk za kobiety?
ainiki napisał/a:

...definiujesz kogoś przez pryzmat jego genitaliów...

Nie. Tak robi większość cisów. Dla nich nie liczy się to, co jest w głowie. Jak ktoś się dowie, że dana kobieta ma penisa, to postrzeganie jej zmieni się diametralnie.

ainiki napisał/a:
Powiedz tylko czy swojej dziewczynie też tłumaczysz takie mądrości

A twoje mądrości są takie, że mki powinny zaakceptować swoje penisy, bo to nic złego, wcale nie wydaje się obrzydliwa laska z penisem. Wcale genitalia nie mają znaczenia w związku, bo przecież cis osoby na to uwagi nie zwracają.
Niedawny wywiad i zdjęcie z Edytą Baker, jest doskonałym przykładem takiego myślenia.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-06-10, 02:29   

ainiki napisał/a:
Sama też raz zachwyca się swoim wyglądem a raz mówi, że nie ma passingu.

Tego bym się akurat nie czepia. Też tak miewam :P

Alpaka napisał/a:
Abstrahując już od tego, że mk, która wygląda jak ciska właśnie z gejami chodzi, a skoro tak, to w niektórych przypadkach jest to możliwe.

Cóż, bo geje tak jak heterycy - niekoniecznie są 100% homo :P

Lagertha napisał/a:
A załóżmy że się jakiś zakocha. To kiedy mu powiedzieć..? Na początku, zanim sobie porobi nadzieje, czy później?

Z tego co ja zawsze słyszałem: nie od razu, trochę mu już musi zacząć zależeć... ale też nie na chwilę przed ślubem czy pójściem do łóżka :P

Lagertha napisał/a:
No i czy są w ogóle jacyś hetero faceci, którzy nie pragną za wszelkę cenę seksu?

Są, ale w mniejszości...

Lagertha napisał/a:
Bo np. przed SRS nie potrafię sobie wyobrazić nic.

Analny też nie? z resztą seks to nie tylko narządy płciowe, jest jeszcze oralny...

Alpaka napisał/a:

A skoro nie chce robić SRS (nigdy w życiu), to raczej transseksualna nie jest.

Bez przesady. Może zwyczajnie się obawiać komplikacji.
_________________
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-10, 10:31   

wendigo napisał/a:
Bez przesady. Może zwyczajnie się obawiać komplikacji.

Piszę o sytuacji, kiedy nie chce SRS wcale. bo akceptuje swojego penisa.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-10, 10:46   

A ja piszę o styuacji gdy z dowolnego powodu nie chce SRS.

Zresztą nawet jeżeli akceptuje to nie przestaje byc kobietą ani być tak odbierana. To żaden przymus ani konieczność.
Cytat:
Dlatego, że bardzo łatwo można narazić się na niepotrzebny ostracyzm społeczny. Co jak co, ale ja nie mam zamiaru się przyznawać bez potrzeby, że jestem trans.

No i dlatego właśnie:
- uczestniczysz w rozpowszechnianiu poglądów, które ten ostracyzm społeczny powodują?
- aby zasymilowac się społecznie, poczuć się jak cis i mieć możliwosc takiego samego podejścia do innych osób trans jak cisi?
Już pomijając to że nie mówienie partnerowi o transseksualności jeżeli tranzycję zrobiło się ~20 roku życia lub później uważam za niemoralne.
Cytat:
Z reguły facetów brzydzą penisy. To nie jest normalny stan, w którym on chciałby widzieć kobietę.

Na podstawie moich doświadczeń - tak ,to jest wersja oficjalna, którą się powtarza żeby broń boże nie wyjść na geja.
Cytat:
Łatwo sobie wmawiać: "jestem normalna, mam penisa, wszyscy to akceptują", ale tak nie jest.

W moim otoczeniu, samych cisów, ludzie ogólnie mają gdzieś co mam w majtkach i o tym nie myślą.
Cytat:
Ja nie uznaję mk za kobiety?

Najwyraźniej tak. I wiele razy dałaś temu wyraz w postach.
Cytat:
A twoje mądrości są takie, że mki powinny zaakceptować swoje penisy, bo to nic złego, wcale nie wydaje się obrzydliwa laska z penisem.

Widzę, że twój mózg sie przegrał, skapitulował i nie potrafi już przyswajać informacji. Poczekam więc z dalszą dyskusją na poprawę sytuacji. :P
 
 
EnGirl
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-10, 21:57   

Alpaka napisał/a:

Co jak co, ale ja nie mam zamiaru się przyznawać bez potrzeby, że jestem trans.


Popieram +1

Alpaka napisał/a:

Uprzedzenia do penisa? Z reguły facetów brzydzą penisy. To nie jest normalny stan, w którym on chciałby widzieć kobietę. Łatwo sobie wmawiać: "jestem normalna, mam penisa, wszyscy to akceptują", ale tak nie jest. Dla nas to normalność, dla cisów niezbyt.


Dopisz "facetów homoseksualnych" bo gdyby facetów wszystkich brzydziły penisy to nie byłoby gejów :p Poza tym racja choć nie wiem, czy dla osób ts posiadanie penisa to coś normalnego. Z reguły większość ma dysforie do tego organu.

Tak apropo SRS - generalnie rzecz biorąc niech mi ktoś wytłumaczy tak porządnie dlaczego osobę, która nie chce robić SRS nadal się uważa za osobę transseksualną ? Tak na dobrą sprawę skoro jest mega dysforia płciowa wobec tego narządu to naturalną kolej rzeczy aby poczuć sie lepiej i żyć w 100% jako kobieta to po prostu ten SRS się robi.

To pytanie może być mega głupie, ale po prostu nie wiem - nie wyobrażam sobie życia z tym czymś między nogami tak dalej bo to jest jedyna rzecz, która odbiera mi poczucie kobiecości w pewnym stopniu. Co jak co, ale ostatnio zaczyna mi rosnąć chęć kobiecej ekspresji w wyglądzie i zachowaniu i niestety ta dysforia rośnie - nie wiem...po prostu trudno jest mi to ogarnąć troche....niech ktoś obyty mi to wytłumaczy..
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-10, 22:51   

Cytat:
Tak apropo SRS - generalnie rzecz biorąc niech mi ktoś wytłumaczy tak porządnie dlaczego osobę, która nie chce robić SRS nadal się uważa za osobę transseksualną ?

W sumie też nie wiem - może się nazywać zwykłą dziewczyną / kobietą i nie chcieć mieć jakichkolwiek związków z transbagnem.
Cytat:
Tak na dobrą sprawę skoro jest mega dysforia płciowa wobec tego narządu to naturalną kolej rzeczy aby poczuć sie lepiej i żyć w 100% jako kobieta to po prostu ten SRS się robi.

Ad 1. Jest więcej sposobów, aby poradzić sobie z dysforią, niż robić SRS. Właściwie dla każdego jest odpowiedni sposób. A SRS nie zawsze rozwiązuje problem do końca - i tak. Bo nie ma się miesiączki, macicy, bo nie zawsze ma się w pełni rozwinięte piersi, bo owłosienie w niektórych miejscach odrasta, bo tyje się dalej jak chłopak itd.

Ad 2. SRS nie spowoduje, że ktoś kto nie mógł żyć jako kobieta, miał problem z passingiem czy odbiorem, w magiczny sposób będzie mógł. Nie wiem czy to dobrze, raczej nie, ale warto mieć tego świadomość żeby potem się nie zawieść.
Cytat:
nie wyobrażam sobie życia z tym czymś między nogami tak dalej bo to jest jedyna rzecz, która odbiera mi poczucie kobiecości w pewnym stopniu

Ok. Ale nie każdy tak ma.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 02:00   

Z własnego doświadzczenia, powiem, że idzie się choć trochę pogodzić z losem, że się to coś ma. Na przykład, u mnie to nie wiadomo czy będę mogła mieć SRS z względów zdrowonych, a do tego dochodzą jeszcze możliwości finansowe - a właściwie ich brak. Więc przyjdzie mi jeszcze bardzo długo poczekać. No i siłą rzeczy musiałam się jakoś pogodzić że mam co mam... Nie mówię tutaj o zaakceptowaniu i pozbyciu się dysforii. Ale o dojściu do siebie na tyle by przy każdym przypomnieniu co się ma nie mieć myśli samobójczych i móc jakoś w miarę normalnie żyć - jak chodzi oczywiście o codzienne samotne życie.

Nie każda z nas ma możliwość by zrobić SRS, a już z tego co się orientuję to na tajlandię to nie wiele stać. W moim kraju zamieszkania, jest tak samo. A żyć jakoś trzeba.

Odczuwam wielki smutek, jak przypominam sobie co tam jest. Ale co mam zrobić. No i teraz, kim w takim razie jestem. Czy nie jestem kobietą, bo mam co mam? Czy jeżeli nawet bym miała możliwość zrobić to w kraju, wiedząc że często są poważne komplikacje bo SRS dalej jest w fazie eksperymentalnej, to czy to mnie dyskwalifikuje z bycia kobietą jak się nie zdecyduję i odłożę na później - że może uda mi się uzbierać fundusze na niemcy albo tajlandię? A jeżeli by się okazało, że w ogóle nie mogę... To kim w takim razię jestem? No i kwestia strachu... Nie będę zgrywać tej co się niczego nie boji. Bo boję się... I nie potrafię od tak położyć się na stole, aż takich nerwów to nie mam. Czy mnie to też dyskwalifikuje z bycia kobietą? Bo przyznam się, że ja już nie wiem jak to jest...

Wydaje mi się, że powody dla których inne dziewczyny nie zawsze robią SRS jest sporo. I ocenianie, że "nie robisz to nie jesteś kobietą" jest conajmniej krzywdzące. Zwłaszcza, jak się nie zna całokształtu sytuacji i ocenia w ciemno.

@Wendigo: Raczej nie potrafię sobie wyobrazić. Sama myśl o tym teraz, sprowadza na mnie tonę pytań i poczucie, że może jednak ci któzy mówili mi, że nigdzy nie będę kobietą mieli rację.. bo mam to co mam. A wchodzić w relacje homoseksualne to nie chcę (patrząc po genitaliach). Poza tym, potrzebuję bliskości, a nie seksu - dlatego pytałam czy są tacy którzy potrafią bez tego żyć.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 02:35   

By nie było, pisze o normalnych dziewczynach, a nie takich pokroju Edyty Baker, czy Rafalali. I nie akceptuję też ludzi którzy chcą zaspokoić swoje fantazje seksualne i mówią, że są kobietami i biorą do tego hormony by się upodobnić. Ci to inna historia i ich nie akceptuję.

Chodzi mi po prostu, o to, że to nie jest wszystko takie proste jakby się mogło wydawać. I że ocenianie na podstawie przebytych operacji nie jest sprawiedliwe, bo różne rzeczy chodzą po ludziach.
 
 
ainiki
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 02:38   

Cytat:
By nie było, pisze o normalnych dziewczynach, a nie takich pokroju Edyty Baker, czy Rafalali. I nie akceptuję też ludzi którzy chcą zaspokoić swoje fantazje seksualne i mówią, że są kobietami i biorą do tego hormony by się upodobnić. Ci to inna historia i ich nie akceptuję.

Gdzie ci ludzie są to ja nawet nie...

I naprawdę, dajcie już spokój Edycie Baker i Rafalali bo to jest niesmaczne.
Cytat:
ocenianie na podstawie przebytych operacji nie jest sprawiedliwe

Kto to mówi, ktoś kto ocenia innych na podstawie wieku/wyglądu/orientacji. :roll:
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2015-06-11, 11:09   

Lagertha napisał/a:
Bo boję się...

Nie ty jedna. Tylko głupcy się niczego nie boją.
W zasadzie to miałam chyba tylko jeden okres w życiu, jak się akurat zdefiniowałam i przestałam udawać faceta, jak w tej wielkiej radości byłabym gotowa iść nawet pod skalpel bez żadnego lęku i z pieśnią na ustach i w sumie, to żałuję, że wtedy sobie na coś takiego nie mogłam pozwolić.

A na ten moment, to widzę, że mój ts z jednej strony zmusił mnie do tego, żeby jakoś ogarnąć swoje życie, uporządkować ten chaos, nadać jakiś kierunek i zacząć do czegoś wreszcie konsekwentnie dążyć. I to było/jest dobre.

Tylko z drugiej strony, to czuję się obecnie trochę taka sponiewierana jak po kilku lat na linii frontu (choćby i zwycięskiego) i na rysującą się właśnie kwestię powrotu do tranzycji, patrzę z jednej strony jak na szansę zakończenia tej cholernej kampanii i możliwość pożycia w końcu jak ludzie, a z drugiej, z drugiej cóż... to będzie jak otwarcie kolejnego frontu, będzie wymagać działań, decyzji i wiązać się nowymi stresami. I nie powiem, że myślę o tym wszystkim bez żadnych obaw.
 
 
Lagertha
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 13:10   

Freja napisał/a:

Tylko z drugiej strony, to czuję się obecnie trochę taka sponiewierana jak po kilku lat na linii frontu (choćby i zwycięskiego)


Nie mogłaś tego lepiej ująć. Ja się czuję jakbym dalej była na tej linii frontu. Czasem nie mam już sił, ale nie można się podać. Trzeba walczyć i być jak Leonidas i jego 300 spartan.
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-17, 02:05   

ainiki napisał/a:
No i dlatego właśnie:
- uczestniczysz w rozpowszechnianiu poglądów, które ten ostracyzm społeczny powodują?
- aby zasymilowac się społecznie, poczuć się jak cis i mieć możliwosc takiego samego podejścia do innych osób trans jak cisi?

Zmieniam dane, ide na nową uczelnie. Cześć jestem Alpaka, jestem transseksualna i wgl taka krejzi bo zmieniam płeć. Czy nie wydaje ci się to absurdem? Osoby transseksualne mają żyć jak cisi, a nie do końca życia tkwić w swojej transseksualności.
Skoro zmieniam płeć, to zmieniam ją po to, aby żyć jak (najbliżej) cis, a nie jak trans.
ainiki napisał/a:
Już pomijając to że nie mówienie partnerowi o transseksualności jeżeli tranzycję zrobiło się ~20 roku życia lub później uważam za niemoralne.

Partner, a znajomi, przyjaciele i losowe osoby na ulicy to dwie różne rzeczy.
EnGirl napisał/a:
Dopisz "facetów homoseksualnych" bo gdyby facetów wszystkich brzydziły penisy to nie byłoby gejów :p P

Cały czas pisałam o heteronormatywnych cisach :P
Cytat:
Bo nie ma się miesiączki, macicy, bo nie zawsze ma się w pełni rozwinięte piersi, bo owłosienie w niektórych miejscach odrasta, bo tyje się dalej jak chłopak itd.

Och nie, kobiety po histerektomii też nie mają jajników i macicy. Nie każda kobieta ma w pełni rozwinięte piersi, część kobiet cierpi na hirsutyzm. Dla eksperymentu (jak jesteś przed SRS): stań przed lustrem - jak penis nie zaburza ci twojej wizji kobiety, to nie mam więcej pytań.
ainiki napisał/a:
Ad 2. SRS nie spowoduje, że ktoś kto nie mógł żyć jako kobieta, miał problem z passingiem czy odbiorem, w magiczny sposób będzie mógł. Nie wiem czy to dobrze, raczej nie, ale warto mieć tego świadomość żeby potem się nie zawieść.

To jest bardzo ważne.
Cytat:

Ok. Ale nie każdy tak ma.

Skoro wyobraża sobie życie z penisem i go akceptuje to według mnie nie jest transseksualistką. Temat o wywiadzie z Edytą Baker to zagadnienie poruszył.
ainiki napisał/a:
W moim otoczeniu, samych cisów, ludzie ogólnie mają gdzieś co mam w majtkach i o tym nie myślą.

W każdym otoczeniu większości nie interesuje co masz w majtkach. Tu nie chodzi o to.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Angelique
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-26, 10:36   

Alpaka napisał/a:
Zmieniam dane, ide na nową uczelnie. Cześć jestem Alpaka, jestem transseksualna i wgl taka krejzi bo zmieniam płeć. Czy nie wydaje ci się to absurdem? Osoby transseksualne mają żyć jak cisi, a nie do końca życia tkwić w swojej transseksualności.
Skoro zmieniam płeć, to zmieniam ją po to, aby żyć jak (najbliżej) cis, a nie jak trans.


Zgadzam się. Jeśli ma się passing to nie widzę absolutnie sensu w ciągłym przyznawaniu się do tego. Inna sprawa, gdyby po m/k dałoby się poznać męskie cechy to wtedy taka deklaracja jest uzasadniona.
Alpaka napisał/a:
Och nie, kobiety po histerektomii też nie mają jajników i macicy. Nie każda kobieta ma w pełni rozwinięte piersi, część kobiet cierpi na hirsutyzm. Dla eksperymentu (jak jesteś przed SRS): stań przed lustrem - jak penis nie zaburza ci twojej wizji kobiety, to nie mam więcej pytań.


Problem pojawia się wtedy,kiedy Twój chłopak chce iść z Tobą do lekarza. Sprawa wyznawania swojemu ukochanemu to kim się jest jest mega dyskusyjna. Tutaj najbardziej decyduje wygląd dziewczyny.

Alpaka napisał/a:
Skoro wyobraża sobie życie z penisem i go akceptuje to według mnie nie jest transseksualistką. Temat o wywiadzie z Edytą Baker to zagadnienie poruszył.


Słuszna uwaga.
 
 
IzaIzulka
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 6
Posty: 757
Wysłany: 2015-06-27, 17:35   

[quote="Alpaka"]
ainiki napisał/a:

Skoro wyobraża sobie życie z penisem i go akceptuje to według mnie nie jest transseksualistką.


Oczywiście dziwi mnie z pozowanie narządami płciowymi na wierzchu.

Dla mnie na przykład, srs to sprawa drugorzędna. Największym pragnieniem moim jest wpasować się w otoczenia jako kobieta. Chcę być tak traktowana i chcę tak wyglądać. Stosunek do penisa to dla mnie sprawa drugorzędna. Bardziej mi przeszkadza mój duży, krzywy nos, który bardziej kojarzy mi się z męskością czy brak cycków. Z penisem na wierzchu i tak nie będę chodziła. Kwestia narządów płciowych ma znaczenie dopiero wtedy, gdy nawiązuje się z kimś bliższą relację i staje się dopiero wtedy problematyczna. I jak właśnie zrobię jakieś operacje to w pierwszej kolejności: nos i cycki (jeśli będzie taka potrzeba). Nie wezmę kredytów i nie stanę na głowie żeby zrobić tego srs-a za wszelką cenę. Jak nie będę miała passingu to kwestia posiadania nie będzie miała większego znaczenia. Biorąc hormony i blokery i tak zapominam, że go mam. Może srs stanie się dla mnie z czasem priorytetem, ale w tej chwili nim nie jest.

Co do Edyty to może po prostu jej wystarczy taki stan rzeczy jaki jest teraz? No, ale nie można też negować tego, że miała dysforię płciową, depresję związanej z tym jak jest odbierana. Jeżeli nie jest to zaburzenie związane z transseksualizmem to z czym?
_________________
 
 
eMily_Mae
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-28, 19:29   

Myślę, że mki z "bonusami" wyrobiły sobie w świecie tak specyficzną "markę", że żaden poważny facet nie weźmie ich na serio, "bo to szymalki" itp i "pewnie interesuje je tylko okazjonalna zabawa".
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-06-29, 16:51   

Cytat:
Dla mnie na przykład, srs to sprawa drugorzędna.

Dla mnie też drugorzędna ale bynajmniej nie umniejszam wagi tej operacji.
IzaIzulka napisał/a:
Co do Edyty to może po prostu jej wystarczy taki stan rzeczy jaki jest teraz? No, ale nie można też negować tego, że miała dysforię płciową, depresję związanej z tym jak jest odbierana. Jeżeli nie jest to zaburzenie związane z transseksualizmem to z czym?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Transwestytyzm
"Transwestytyzm o typie podwójnej roli (ICD-10 F64.1) – polega na ubieraniu się w stroje płci przeciwnej w celu uzyskania zadowolenia z chwilowego doświadczenia bycia osobą płci przeciwnej, bez pragnienia trwałej zmiany płci."
Jak dla mnie tyle w temacie.
IzaIzulka napisał/a:
I jak właśnie zrobię jakieś operacje to w pierwszej kolejności: nos i cycki (jeśli będzie taka potrzeba).

Uważam tak samo jak ty, że wygląd zewnętrzny jest ważniejszy od właściwego narządu (po co mi cipka jak nie mam passingu) i także wolę poprawić wady twarzy niż pchać się w coś czego się brzydzę i boję, ale to już w innym temacie.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Kalomea
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Posty: 19
Wysłany: 2015-10-31, 12:16   

Na kija Pana chcesz wiązać się z facetem dla miłości ? Wiesz jak faceci traktują kobiety ? Facet jest tylko po to, aby związać się z nim w celu uzyskania znacznych korzyści majątkowych starając się wykorzystać jego potencjalne uczucie, do dobrego seksu i tyle bo poza byciem "żywym bankomatem" to w facetach nie ma nic wartościowego - chodzi mi ofc. o facetów hetero.
 
 
Cukierkowy
użytkownik
Witajcie!

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Posty: 32
Skąd: Wrocław- okolice
Wysłany: 2015-10-31, 13:36   

Obawiam się, że trafiłaś na nieodpowiednie forum... :-(
_________________
Witajcie! :-)
 
 
Ryu
użytkownik
pangender


Preferowany zaimek: on
Punktów: 14
Posty: 1411
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-10-31, 13:44   

Kalomea napisał/a:
Na kija Pana chcesz wiązać się z facetem dla miłości ? Wiesz jak faceci traktują kobiety ? Facet jest tylko po to, aby związać się z nim w celu uzyskania znacznych korzyści majątkowych starając się wykorzystać jego potencjalne uczucie, do dobrego seksu i tyle bo poza byciem "żywym bankomatem" to w facetach nie ma nic wartościowego - chodzi mi ofc. o facetów hetero.

Najpierw pomyślałem, że jesteś trollem. Potem poczytałem inne Twoje wpisy - o depresji, rodzinie, znowu o depresji, o samotności itd. Bardzo współczuję Ci traumatycznych przeżyć, które doprowadziły do aż takiej wrogości wobec mężczyzn - sporo musiało się w Twoim życiu zadziać, skoro malujesz świat w tak jednoznacznie czarnych barwach. Na szczęście to, o czym piszesz, to tylko Twoja wykrzywiona perspektywa, a nie rzeczywistość.
Byłaś kiedyś na psychoterapii? Dobrze poprowadzona rozwiązałaby większość Twoich problemów ze sobą i światem.
_________________
Przewodnik po tranzycji. Psychologiczne co i jak

Poradnik prawny - ustalenie płci z art. 189 Kpc.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-10-31, 15:47   

Ryu przed minutą pisałem do ciebie posta w innym wątku ale w porę się ugryzłem w język i ci puściłem płazem twoją powtarzalność.
Tym razem jednak wchodzę w kolejny i widzę to samo: psychoterapeuta jedynym lekiem na problemy! Wow wow wow teraz jak wchodzę w twój wpis to od razu wiem co będzie - w każdym polecasz usługi psychoterapeutów. Może ustaw sobie to w sygnaturze co?

Ciekawe jak sobie ludzie radzili kiedy nie było tych cudotwórców
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-10-31, 19:15   

Defiant napisał/a:
Tym razem jednak wchodzę w kolejny i widzę to samo: psychoterapeuta jedynym lekiem na problemy! Wow wow wow teraz jak wchodzę w twój wpis to od razu wiem co będzie - w każdym polecasz usługi psychoterapeutów. Może ustaw sobie to w sygnaturze co?

Ciekawe jak sobie ludzie radzili kiedy nie było tych cudotwórców

Kiedyś ludzie nie mieli tak dużego dostępu do informacji i środków komunikacji więc problemy psychiczne nie wychodziły na światło dzienne i z reguły nikt nie mógł pokazać, że dane przekonania są po prostu niezgodne z prawdą. Rolą psychoterapeuty jest zmiana tych przekonań, by ktoś sobie (lub innym) nie zepsuł życia.

Defiant napisał/a:
Ciekawe jak sobie ludzie radzili kiedy nie było tych cudotwórców

Nie radzili sobie. Strzelali samobója, popadali w nałogi. Dopiero stosunkowo niedawno rozmawia się o leczeniu depresji i innych zaburzeń. W dawnych czasach jak komuś odwalało, to strach się było przyznać, bo przylgnęłaby do niego łatka świra, od której nie dałoby się uwolnić.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-10-31, 19:31   

Defiant napisał/a:
Ryu przed minutą pisałem do ciebie posta w innym wątku ale w porę się ugryzłem w język i ci puściłem płazem twoją powtarzalność.
Tym razem jednak wchodzę w kolejny i widzę to samo: psychoterapeuta jedynym lekiem na problemy! Wow wow wow teraz jak wchodzę w twój wpis to od razu wiem co będzie - w każdym polecasz usługi psychoterapeutów. Może ustaw sobie to w sygnaturze co?

Ciekawe jak sobie ludzie radzili kiedy nie było tych cudotwórców

zależy od przypadku, jednym psychoterapeuta pomoże, innym na nic się nie przyda. Zaburzenia psychiki, osobowosci itp sa bardzo rozne. Byc moze niektorym taka forma terapii pomoze. Przy wiekszych zaburzeniach warto udac sie do psychiatry-maja prawo do przepisywania skutecznych lekow.
 
 
Andreja183
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-31, 19:44   Re: Szansa na związek m/k'i z mężczyzną przed SRS?

OliwkaTS napisał/a:
"Czy dziewczynka m/k'a ma szansę na związek z mężczyzną przed SRS? "

Tak , ale nie każda. Te o bardzo silnie przejawiającej się wewnętrzej kobieciości , jeżeli jest to połączone z deliktną budową ciała, to jest to możliwe.
Przeszkód jest multum, nie rozwijam ich tutaj, ale to w specyficznych przypadkach możliwe.

OliwkaTS napisał/a:

... jestem przed HRT. Czy powinnam sobie darować teraz? I przejść tranzycję samotnie i dopiero wtedy myśleć nad kimś bardziej poważnie?

Zrób najpierw chociaż rok HRT i zacznij żyć en femme . Pkt 1 jest mozliwy , ale bardzo mało prawdopodbobny aby się za to brać. Powinnaś mieć juz wygląd zblizony do ostatecznego , kiedy kogoś zaczniesz szukać.
Inaczej poleci na ciebie tylko (krypto) gej , albo shemalelower - a taki ktoś po tranzycji Cię rzuci. Bo przestaniesz byc dla niego atrakcyjna.


OliwkaTS napisał/a:

... bez SRS także by się nie obyło. Ostatnie pytanie czy byście powiedziały o swojej korekcie czy zataiły fakt?

To mit że facet hereo, nie pozna się. Powtarzany z uporem maniaka. Prędzej czy później pozna. Jakis pojedyńczy sex po ciemku , czy po alkoholu , to zgoda, nie pokapuje się po dobrze zrobionym srs, ale że cos takiego w związku miało by się udać zataić, to dyrdymały dla naiwnych.
Trzeba powiedzieć. Po solidnym poznaniu się, a przed poważnym zaangażowaniem.
Są hetero jacy w wyniku tej wiedzy nie odejdą. I Ci zostaną już . To super męscy
faceci: tacy jacy nie odglądają się na nikogo i na nic. Jeżeli masz dobry passing i archetypowy kobiecy charakter - kupią to, ale tylko całkowicie świadomie.
I nie bądź nachalna zanim prawda się nie wyda, bo wtedy cóż ... mogą podbić oko , albo policzyc zęby. To jednak tylko facec , czyli jedynie lekko ucywizowana dwunożna małpa.
Taki koleś musi , wiedząc wszystko, sam zechcieć Cię wziąć. Jeżeli to umiesz sprawić , będziesz z nim bezpieczna i szczęśliwa.

Wszystko to jest cholernie trudne. Więc oczywiscie najlepiej jest opiero po zakończeniu tranzycji.
Ale młode , ładne laski , z blokermi przez osiemnastką, są ponoc takie co całą przemiane przechodzą już z facetem.
Ale w realu nie znam takiej zadnej. Tolko z neta , a jak wiadomo klawiarura wszystko potrafi wystukać.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-11-01, 01:07   

Alpaka napisał/a:

Kiedyś ludzie nie mieli tak dużego dostępu do informacji i środków komunikacji więc problemy psychiczne nie wychodziły na światło dzienne i z reguły nikt nie mógł pokazać, że dane przekonania są po prostu niezgodne z prawdą. Rolą psychoterapeuty jest zmiana tych przekonań, by ktoś sobie (lub innym) nie zepsuł życia.

Kiedyś nie nazywano ich problemami a tym bardziej psychicznymi i dzięki temu nie było etykietowania.
Rola psychoterapeutów czy innych przedsiębiorców jest znana - trzepanie hajsu. Pytanie czy taki przyjaciel na wynajem może pomóc samotnemu człowiekowi? Bo liczby przyjaciół mu nie zwiększy.

Dostęp do informacji jest spoko. Coś o tym wiem. Konfrontacja z innymi ludźmi zawsze działa stymulująco, na mnie, bo nie wiem jak na innych.

Człowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych. Ale kiedy to towarzystwo ma mu powiedzieć "potrzebujesz specjalisty" to znaczy mu nie pomoże

Alpaka napisał/a:

Nie radzili sobie. Strzelali samobója, popadali w nałogi. Dopiero stosunkowo niedawno rozmawia się o leczeniu depresji i innych zaburzeń. W dawnych czasach jak komuś odwalało, to strach się było przyznać, bo przylgnęłaby do niego łatka świra, od której nie dałoby się uwolnić.


Teraz łatki nie przylegają
Teraz człowieki nie popadają w nałogi. Nie zabijają się. Wszyscy są happy ewentualnie żyją już na stałe na psychotropach i nadal są happy.

Skąd ty wiesz jak ci ludzie postępowali? Jak sobie radzili?
A czy przypadkiem nie tak że tworzyli silne relacje, opowiadali sobie co ich gnębi, czasami dali po mordach tym którzy ich denerwowali i tyle. Nie byli samotni bo punkt 1. Nie mieli wzorców sfrustrowanych innych Januszów którzy ogłaszają całemu światu że się chcą zabić i nagle wszyscy zwracają na nich uwagę. Wiedząc że takie wyznanie spowoduje komplementy i zainteresowanie a ne napiętnowanie - upublicznienie bycia frustratem to kusząca perspektywa. Nie wiem jak ty bo ja uważam że radzili sobie całkiem dobrze!
Ostatnio zmieniony przez Wild 2015-11-01, 01:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-11-01, 01:10   

Maja napisał/a:
Przy wiekszych zaburzeniach warto udac sie do psychiatry-maja prawo do przepisywania skutecznych lekow.


Ok, problemem jest to że tych "większych zaburzen" jest coraz więcej! :lol: a później odstający od normy / zdołowani jakąś uzasadnioną przyczyną zdrowi ludzie / samotnicy są wrzuceni do jednego worka z realnymi świrami i tu jest problem
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2015-11-01, 01:39   

Ale samotność to nie jedyny problem jakim zajmują się psychoterapeuci... A jak już mogą Ci powiedzieć dlaczego trudno Ci jest budować relacje z innymi ludźmi.

Osobiście w kwestii psychologów - siebie w tym fotelu nie widzę, ale jeśli komuś pomaga, to why not ;)

Słyszałam jeszcze opinię, że kiedyś ludzie chodzili do kościoła i się spowiadali - teraz spowiadają się za kasę psychoterapeutom ;)
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-01, 04:24   

Defiant napisał/a:
Ryu przed minutą pisałem do ciebie posta w innym wątku ale w porę się ugryzłem w język i ci puściłem płazem twoją powtarzalność.
Tym razem jednak wchodzę w kolejny i widzę to samo: psychoterapeuta jedynym lekiem na problemy! Wow wow wow teraz jak wchodzę w twój wpis to od razu wiem co będzie - w każdym polecasz usługi psychoterapeutów. Może ustaw sobie to w sygnaturze co?

A nie ma racji? Chyba mi nie powiesz, że zdrowe jest to co Kalomea napisała w tym wątku...

Defiant napisał/a:
Ciekawe jak sobie ludzie radzili kiedy nie było tych cudotwórców

Nijak. Ludzie kiedyś tak długo nie żyli :P Ale przede wszystkim: kiedyś były inne czasy i inaczej się żyło i może faktycznie psychoterapie nie były tak często potrzebne.

Defiant napisał/a:
Człowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych.

Tak, tylko dla niektórych zdobycie towarzystwa i znajomych to mission impossibe. I w tym momencie oni potrzebują psychoterapeuty.
_________________
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-01, 16:17   

Defiant napisał/a:
Maja napisał/a:
Przy wiekszych zaburzeniach warto udac sie do psychiatry-maja prawo do przepisywania skutecznych lekow.


Ok, problemem jest to że tych "większych zaburzen" jest coraz więcej! :lol: a później odstający od normy / zdołowani jakąś uzasadnioną przyczyną zdrowi ludzie / samotnicy są wrzuceni do jednego worka z realnymi świrami i tu jest problem

wiekszych zaburzen jest coraz to wiecej ale korzystanie z porad psychiatry juz dawno przestalo pietnowac ludzi jako wariatow. Psychiatrzy nie zajmuja sie tylko swirami z zakladow zamknietych. W przeciwienstwie do psychoterapeutow maja prawo do przepisywania lekow ktore moga odmienic czyjes zycie- pod warunkiem ze problem danej osoby mozna medycznie rozwiazac. Niektorym po prostu brakuje towarzystwa innych ludzi, z samotnosci tez bierze sie duzo psychoz bo czlowiek nie jest istota ktora bedzie szczesliwa zyjac samotnie.
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-11-01, 16:58   

wendigo napisał/a:

A nie ma racji? Chyba mi nie powiesz, że zdrowe jest to co Kalomea napisała w tym wątku...


Nie zgadzam się z tym co napisała w tym wątku bo nie ma racji, ale nie wyślę jej z tego powodu do psychologa tylko powiem niech nie ocenia ludzi jedną miarką.

wendigo napisał/a:
Defiant napisał/a:
Człowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych.

Tak, tylko dla niektórych zdobycie towarzystwa i znajomych to mission impossibe. I w tym momencie oni potrzebują psychoterapeuty.


Wybacz, ale nie rozumiem dlaczego tylko on ma pomóc

Maja napisał/a:
pod warunkiem ze problem danej osoby mozna medycznie rozwiazac. Niektorym po prostu brakuje towarzystwa innych ludzi, z samotnosci tez bierze sie duzo psychoz bo czlowiek nie jest istota ktora bedzie szczesliwa zyjac samotnie.


To czemu tylu pacjentów skarży się że biorą leki a jest zero poprawy albo gorzej bo są co prawda spokojniejsi (czytaj: obojętni) ale kumpli coś im nie przybywa?
 
 
Alpaka
użytkownik

Preferowany zaimek: bez zaimków
Posty: 542
Wysłany: 2015-11-01, 17:02   

Defiant napisał/a:
Kiedyś nie nazywano ich problemami a tym bardziej psychicznymi i dzięki temu nie było etykietowania.

Tu nie chodzi o etykietowanie. To, ze ktoś przestanie nazywać coś problemem nie oznacza, że problem zniknie, czy dana osoba stanie się szczęśliwa.
Defiant napisał/a:
Rola psychoterapeutów czy innych przedsiębiorców jest znana - trzepanie hajsu. Pytanie czy taki przyjaciel na wynajem może pomóc samotnemu człowiekowi? Bo liczby przyjaciół mu nie zwiększy.

To nie jest przyjaciel na wynajem. Przyjaciel nie posiada specjalistycznej wiedzy odnośnie danych mechanizmów. Przyjaciel nie zdiagnozuje sedna problemu i nie da gotowego rozwiązania tylko mniej lub bardziej wartościową życiową radę.
Nawet jeżeli chodzi o problem samotności - jak ktoś, kto nie ma znajomych i nie wie jak z tego wyjść ma sobie z tym poradzić, skoro nawet nie ma do kogo zagadać?
Defiant napisał/a:
Konfrontacja z innymi ludźmi zawsze działa stymulująco, na mnie, bo nie wiem jak na innych.

I to ma być dowód, że psychoterapeuci nie są potrzebni? To, że na ciebie coś działa nie oznacza, że ktoś będzie miał podobne odczucia. Dla osób z fobią społeczną konfrontacja z ludźmi może być traumatyczna, a nie stymulująca.
Defiant napisał/a:
Człowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych.

Nieprawda. Nawet jak ktoś posiada mnóstwo znajomych i jest duszą towarzystwa może być osobą samotną, bo coś go blokuje przed zacieśnianiem więzi.
Błędne przekonania o sobie i innych, które negatywnie wpływają na życie nie są łatwe do zmiany.
Defiant napisał/a:
Skąd ty wiesz jak ci ludzie postępowali? Jak sobie radzili?
A czy przypadkiem nie tak że tworzyli silne relacje, opowiadali sobie co ich gnębi, czasami dali po mordach tym którzy ich denerwowali i tyle. Nie byli samotni bo punkt 1. Nie mieli wzorców sfrustrowanych innych Januszów którzy ogłaszają całemu światu że się chcą zabić i nagle wszyscy zwracają na nich uwagę. Wiedząc że takie wyznanie spowoduje komplementy i zainteresowanie a ne napiętnowanie - upublicznienie bycia frustratem to kusząca perspektywa. Nie wiem jak ty bo ja uważam że radzili sobie całkiem dobrze!

A ja uważam, że wręcz przeciwnie. Wszystkie sprawy, które "nie przystawały" były zamiatane pod dywan, dlatego że ludzie bali się potępienia. Przez ostatnie lata ludzie starali się przełamywać tabu, żeby można głośno o seksie, o orientacji seksualnej, o wstydliwych chorobach, o problemach psychicznych. To raczej nie jest otwartość, o której piszesz.
Defiant napisał/a:
Ok, problemem jest to że tych "większych zaburzen" jest coraz więcej! :lol: a później odstający od normy / zdołowani jakąś uzasadnioną przyczyną zdrowi ludzie / samotnicy są wrzuceni do jednego worka z realnymi świrami i tu jest problem

To co piszesz jest absurdem.
Zaburzeń może wydawać się więcej, dlatego że uczymy się je lepiej identyfikować. Kiedyś wszystko było wrzucane do jednego wora, a dopiero potem okazało się, że da się odróżnić transseksualizm od schizofrenii.
Gdyby lekarze i naukowcy tego nie robili, to pewnie nadal stosowano by lobotomię jako sposób na wszystko.
Maja napisał/a:
W przeciwienstwie do psychoterapeutow maja prawo do przepisywania lekow ktore moga odmienic czyjes zycie-

Co niekoniecznie musi oznaczać psychotropy, a np. leki poprawiające nastrój czy też coś na uspokojenie.
_________________
Mam problem neurologiczny - w razie bełkotu poprawcie
 
 
Maja
użytkownik
k/m


Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 32
Posty: 807
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-01, 19:01   

Alpaka napisał/a:

Maja napisał/a:
W przeciwienstwie do psychoterapeutow maja prawo do przepisywania lekow ktore moga odmienic czyjes zycie-

Co niekoniecznie musi oznaczać psychotropy, a np. leki poprawiające nastrój czy też coś na uspokojenie.

pewnie, ja nigdzie nie napisalam ze to maja byc od razu psychotropy i nie jestem zwolennikiem faszerowania nimi kazdego kto ma jakies problemy. Sa rozne rodzaje lekow ktore wspomagaja w trudnych momentach zycia. Psychoterapeuta nie ma prawa ich przepisac, tylko psychiatra.


Defiant napisał/a:

Maja napisał/a:
pod warunkiem ze problem danej osoby mozna medycznie rozwiazac. Niektorym po prostu brakuje towarzystwa innych ludzi, z samotnosci tez bierze sie duzo psychoz bo czlowiek nie jest istota ktora bedzie szczesliwa zyjac samotnie.


To czemu tylu pacjentów skarży się że biorą leki a jest zero poprawy albo gorzej bo są co prawda spokojniejsi (czytaj: obojętni) ale kumpli coś im nie przybywa?


Branie lekow przepisanych przez psychiatre nie sprawi ze ktos powiekszy sobie grono znajomych w tempie ekspresowym. Naiwnoscią jest w cos takiego wierzyc. Sa ludzie ktorych problemy sa wynikiem niewlasciwym poziomem pewnych substancji w mozgu- im pomoga leki. Calej reszcie nie za bardzo, chyba ze chca sie znieczulic na caly swiat i kompletnie nic nie odczuwac, tak jak napisales zobojetniec. Żeby miec znajomych trzeba miec kase, klase i prezencje albo po prostu byc swietnych czlowiekiem.
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1153
Wysłany: 2015-11-01, 20:47   

Jesli ktos na przyklad ma zaburzenia lekowe, to czasami trzeba zaczac leczenie od podania lekarstwa, ktory obnizy poziom leku. Ale samo obnizenie sie poziomu leku nie sprawi, ze ta osoba bedzie zdolna do zawierania nowych znajomosci. Nadal beda u tej osoby istniec przyczyny dla ktorych ten lek sie pojawia. Zadaniem psychoterapii bedzie wiec znalezienie przyczyn leku i wypracowanie sposobow radzenia sobie z nim.
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 00:06   

southener napisał/a:
zaburzenia lekowe,
poziom leku.
obnizenie sie poziomu leku
ten lek sie pojawia
znalezienie przyczyn leku

Profesor Bralczyk:
"Używajcie polskich znaków. W końcu ma znaczenie czy zrobisz komuś łaskę czy laske" :P
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-11-02, 01:09   

Nie będę się tym razem sprzeczał Alpaka - postawiłeś mi silne argumenty z którymi w pełni się zgadzam. Nie pamiętam jednak bym gdzieś pisał że psychoterapeuci są beznadziejni. Szczera rozmowa jest zawsze pomocna a rozmowa z kimś kto rozumie mechanizmy ludzkiego zachowania to już wgl.

Skupiałem się na tym że są zbyt często traktowani jako deska ratunku zanim jeszcze pozna się sytuację danej osoby. Specjalista może pomóc przyspieszyć wyjście z dołka, Ale to, że specjalista ma wiedzę nie czyni go świętą krową która ma monopol na udzielenie pomocy. Po co wysyłać kogoś na płatną terapię skoro przyszedł tu na forum nieprzypadkiem - mniemam żeby poznać podobnych sobie i zobaczyć że nie on jedyny ma takie szurnięte problemy.

Ja poradziłem sobie sam ze swoimi problemami. Można? Można. Czy ze wszystkimi? Nie, resztę nielicznych rozkminiam sobie czytając to forum.

Nie mam już na serio chęci ciągnięcia dyskusji o tym czy psycho są skuteczni czy nie - jeśli komuś pomogą to są a jak nie to nie.
Osobiście jednak nie widzę żadnej pomocy w stwierdzeniu "spróbuj psychoterapii" kiedy ktoś ewidentnie na forum poszukuje wyłacznie osób podobnych do siebie i chce podzielić się swoim problemem albo skonfrontować swoje wątpliwości. Może ktoś powie że sceptyczne podejście do psychoterapii to staroświeckie podejście - trudno, ale pisanie na forum jest mało staroświeckie a to drugie zdecydowanie przynosi lepsze efekty.

Uogólniam ale odnoszę się tu głównie do Ryu który ostatnio każdemu to proponował :lol:
Myślę że się zrozumieliśmy w końcu :lol:

Wymiękam bo już i tak offtop i autorka nei będzie zadowolona :lol: Chociaż to nie ja go zacząłem
 
 
Martaa
użytkownik
Tępicielka dewotek


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 112
Posty: 689
Wysłany: 2015-11-02, 02:04   

Defiant napisał/a:
Nie będę się tym razem sprzeczał Alpaka - postawiłeś mi silne argumenty

Defiant, Alpaka jest dziewczyną :roll:



.
 
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-11-02, 02:41   

Kajam się, jakoś zawsze ten nick kojarzy mi się męsko. Nie poprawię bo minęło 30 minut.
 
 
Emiele
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 02:52   

Martaa napisał/a:
Defiant napisał/a:
Nie będę się tym razem sprzeczał Alpaka - postawiłeś mi silne argumenty

Defiant, Alpaka jest dziewczyną :roll:

Dlatego jestem osobą Androgyniczną i w moim przypadku misgendering jest niemożliwy :D To jedna z zalet bycia Androgyne ;)
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-02, 09:44   

Cytat:
Rolą psychoterapeuty jest zmiana tych przekonań, by ktoś sobie (lub innym) nie zepsuł życia.

W ZSRR też byli tacy psychoterapeuci - a nawet, jak twoje przekonania były wyjątkowo szkodliwe dla społeczeństwa socjalistycznego i twojej osoby to można było trafić do psychuszki. :mrgreen:

Tylko niestety gdyby w mózgu ludzi dało się grzebać dowolnie, i na skutek intensywnego bombardowania odpowiednio spreparowanymi informacjami możnaby było łatwo i bezboleśnie zmienić czyjeś przekonania, świat wyglądałby inaczej. Bo faktycznie nie można zmienić czyjejś osobowości, ani spowodować, żeby otyła laska przestała zauważać, że jest otyła (nawet jeżeli ona będzie doskonale przekonywała się że nie jest, otoczenie będzie widziało coś innego i tego dysonansu nie rozwiąże). Albo żeby chłopiec zaczął myśleć że jest dziewczynką, lub odwrotnie, także w przypadku TS. Psychoterapeuta nie ma kontroli nad całością informacji wejściowej jaka trafia do pacjenta. Cała reszta jest niezależna od psychoterapii i związana z tym, jaki jest świat otaczający. Niestety albo na szczęście?

Psychoterapia może działać. Jeżeli ktoś np. ma konflikty z rodziną, i nie wie z czego wynikają, psychoterapeuta może powiedzieć żeby porozmawiać z nimi czasem w innym tonie niż zwykle, albo coś w tym stylu. Wtedy faktycznie może pojawić się jakaś zmiana. Gorzej z problemami, które leżą głębiej w psychice. Z depresją i innymi chorobami psychicznymi dość skutecznie radzą sobie psychiatrzy zapisujący odpowiednie leki. Psychoterapeuci - tylko jako wspomaganie. Wszystko jest zależne od silnej woli osoby poddajacej się psychoterapii, rola terapeuty i jego technik jest marginalna. Jeżeli ktoś wyobraża sobie psychoterapię jak ja niegdyś, jako coś w rodzaju szamańskiej magii zmieniającej czyjąś osobowość, która pozwoli stać się lepszym człowiekiem - zawiedzie się.
Cytat:
Osobiście jednak nie widzę żadnej pomocy w stwierdzeniu "spróbuj psychoterapii" kiedy ktoś ewidentnie na forum poszukuje wyłacznie osób podobnych do siebie i chce podzielić się swoim problemem albo skonfrontować swoje wątpliwości.

Z tym się z grubsza zgadzam. Chociaż to "spróbuj psychoterapii" wynika ze statystycznej kalkulacji: kto wie, może komuś pomoże, więc czemu nie doradzić? Może być i tak, że nic tej osobie nie pomoże, i będzie się tułała ze swoimi problemami całe życie. Nie każdemu można pomóc, i przekonałam się sama o tym wiele razy. Dlatego nikogo na psychoterapię nie wysyłam jeżeli widzę, że ta osoba jako-tako jest świadoma swojego problemu i jego konsekwencji, bo wtedy wyraźnie widać, że psychoteapia jej nic nie da. Czasami trzeba się pogodzić z tym że ludzie są tacy jacy są i nikt nie jest perfekcyjny.
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-02, 12:01   

Cytat:
złowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych. Ale kiedy to towarzystwo ma mu powiedzieć "potrzebujesz specjalisty" to znaczy mu nie pomoże

Jeżeli tak jest, to taka osoba musi się zdecydować - albo zagryzie zęby i rozwiąze swoje problemy, albo nie znajdzie przyjaciół. Rzeczywistość jest taka że mało kto chce się przyjaźnić z ludźmi z problemami - inni mają na tyle własnych, że o problemach innych nie chcą słyszeć; zresztą większość chce mieć pozytywnych i wartościowych znajomych bo na podstawie tego z kim się przyjaźnią określają też swoją własną samoocenę. Jest dokładnie tak:
Cytat:
Branie lekow przepisanych przez psychiatre nie sprawi ze ktos powiekszy sobie grono znajomych w tempie ekspresowym. Naiwnoscią jest w cos takiego wierzyc. Sa ludzie ktorych problemy sa wynikiem niewlasciwym poziomem pewnych substancji w mozgu- im pomoga leki. Calej reszcie nie za bardzo, chyba ze chca sie znieczulic na caly swiat i kompletnie nic nie odczuwac, tak jak napisales zobojetniec. Żeby miec znajomych trzeba miec kase, klase i prezencje albo po prostu byc swietnych czlowiekiem.

Jeżeli ktoś chce mieć znajomych powinien zrozumieć problemy i rozwiązać je, lub przynajmniej nie pokazywać ich po sobie. W tym może pomóc psycholog, ale sama rozmowa z nim nic nie pomoże. Trzeba bowiem po prostu się ogarnąć samodzielnie - jeżeli nie rozumie się, co jest problemem, pomoże psychoteapeuta, jeżeli wiadomo co jest problemem, to wystarczy tylko zacząć to zmieniać.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-02, 22:05   

Defiant napisał/a:
wendigo napisał/a:

A nie ma racji? Chyba mi nie powiesz, że zdrowe jest to co Kalomea napisała w tym wątku...

Nie zgadzam się z tym co napisała w tym wątku bo nie ma racji, ale nie wyślę jej z tego powodu do psychologa tylko powiem niech nie ocenia ludzi jedną miarką.

Ale jak ona ma zobaczyć, że to nie jest prawda co napisała? "niech nie ocenia" - fajnie brzmi, ale czasem takich rzeczy nie da się zrobić jak pstryknięcie palcami. Właśnie ocenianie kogoś inaczej wymaga czasem przebudowy sposobu myślenia - a po to właśnie jest psychoterapia.

Defiant napisał/a:
wendigo napisał/a:
Defiant napisał/a:
Człowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych.

Tak, tylko dla niektórych zdobycie towarzystwa i znajomych to mission impossibe. I w tym momencie oni potrzebują psychoterapeuty.

Wybacz, ale nie rozumiem dlaczego tylko on ma pomóc

A jaką masz inną propozycję? Co jeszcze może pomóc?

Emiele napisał/a:

Profesor Bralczyk:
"Używajcie polskich znaków. W końcu ma znaczenie czy zrobisz komuś łaskę czy laske" :P

Generalnie się zgadzam z używaniem polskich znaków ale southener może ich wcale nie ma :P więc też bez przesady.

nunumu napisał/a:
Tylko niestety gdyby w mózgu ludzi dało się grzebać dowolnie, i na skutek intensywnego bombardowania odpowiednio spreparowanymi informacjami możnaby było łatwo i bezboleśnie zmienić czyjeś przekonania, świat wyglądałby inaczej.

Ale czekaj, zaraz... o jakim bombardowaniu Ty piszesz? Psychoterapia nie polega na bombardowaniu mózgu pacjenta informacjami. No i nie jest łatwa ani bezbolesna zwykle.

nunumu napisał/a:
Bo faktycznie nie można zmienić czyjejś osobowości, ani spowodować, żeby otyła laska przestała zauważać, że jest otyła (nawet jeżeli ona będzie doskonale przekonywała się że nie jest, otoczenie będzie widziało coś innego i tego dysonansu nie rozwiąże).

Psychoterapia również nie służy przekonaniu otyłej pacjentki, że nie jest otyła, skąd Ty bierzesz takie pomysły? :shock: Psychoterapeuta w takim przypadku powinien zapytać pacjentki czego ona chce, czego potrzebuje by poczuć się dobrze: czy akceptacji siebie taką jaka jest (a nie wmówienia sobie że jest chuda), czy zmiany swojej wagi - a następnie powinien jej towarzyszyć w realizacji tego, co ona wybierze. Przynajmniej tak działa mój psychoterapeuta (nawiasem mówiąc pierwsza chyba osoba, która nie próbowała usilnie mnie przekonywać że nie mam nadwagi).

nunumu napisał/a:
Z depresją i innymi chorobami psychicznymi dość skutecznie radzą sobie psychiatrzy zapisujący odpowiednie leki. Psychoterapeuci - tylko jako wspomaganie.

Przeczytaj jeszcze raz to co napisał southener - w przypadku zaburzeń lękowych rzeczywiście przydatne są leki, żeby te lęki przyhamować. Ale leki nie zlikwidują lęków!! W tym momencie konieczna jest psychoterapia (i to leki są wspomaganiem a nie odwrotnie, chodzi przecież o to by docelowo pacjent mógł funkcjonować bez leków). Ale oczywiście - pacjent musi też ciężko nad sobą pracować.
_________________
 
 
DeadSally
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 22:17   

wendigo napisał/a:
Psychoterapia również nie służy przekonaniu otyłej pacjentki, że nie jest otyła, skąd Ty bierzesz takie pomysły?

Anectdata ale z obserwacji znajomych którzy chodzą/chodzili na psychoterapię to trochę tak to wygląda właśnie.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-02, 22:24   

Cóż, nie każdy psychoterapeuta jest dobry ;)
_________________
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2015-11-02, 22:54   

wendigo napisał/a:
Defiant napisał/a:
wendigo napisał/a:

A nie ma racji? Chyba mi nie powiesz, że zdrowe jest to co Kalomea napisała w tym wątku...

Nie zgadzam się z tym co napisała w tym wątku bo nie ma racji, ale nie wyślę jej z tego powodu do psychologa tylko powiem niech nie ocenia ludzi jedną miarką.

Ale jak ona ma zobaczyć, że to nie jest prawda co napisała? "niech nie ocenia" - fajnie brzmi, ale czasem takich rzeczy nie da się zrobić jak pstryknięcie palcami. Właśnie ocenianie kogoś inaczej wymaga czasem przebudowy sposobu myślenia - a po to właśnie jest psychoterapia.

Defiant napisał/a:
wendigo napisał/a:
Defiant napisał/a:
Człowiek, który zaczyna mieć durnowate rozkminy z powodu samotności, nie potrzebuje psychoterapeuty tylko towarzystwa i znajomych.

Tak, tylko dla niektórych zdobycie towarzystwa i znajomych to mission impossibe. I w tym momencie oni potrzebują psychoterapeuty.

Wybacz, ale nie rozumiem dlaczego tylko on ma pomóc

A jaką masz inną propozycję? Co jeszcze może pomóc?


Samodzielne zdanie sobie sprawy z potrzeby kontaktu - co dla mnie przejawia się na przykład rejestracją takiego człowieka na naszym forum.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-02, 23:05   

Ale to nie niezdawanie sobie sprawy z potrzeby kontaktu jest problemem - problemem jest nawiązanie kontaktu. Np. człowiek z zaburzeniami lękowymi może być tak sparaliżowany lękiem, że nie będzie w stanie się odezwać.
_________________
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-03, 10:03   

@wendigo
Z mojego doświadczenia psychoterapia polega na wywołaniu u pacjenta dysosnansu poznawczego a potem podaniu mu na tacy odpowiednio przygotowanego wcześniej mechanimzu jego rozwiązania. Z grubsza, bo niektórzy mają na to słabą tolerancję i od razu się psychicznie zamykają na takie kombinacje. No i w temacie otyłości (nie nadwagi) - pacjent lub pacjentka może doskonale sobie zdawać sprawę, że akceptacja tego jaki/jaka jest doprowadzi go/ją do zmarnowania sobie zdrowia i życia osobistego, ale mimo to nie odczuwać motywacji. A jeżeli sobie nie zdaje sprawy to prędzej czy później to do jego/jej dotrze, ale nie musi to w sumie nic zmienić.

Zapomina się o tym że sama zmiana czyichś przekonań nie powoduje zmiany czyjegoś zachowania. Możesz wmówić osobie transseksualnej że płci nie da się zmienić, żeby deklarowała się jako osoba płci biologicznej, ale nie zacznie się zachowywać jak płciowa norma nakazuje, więc albo znajdzie sobie jakąś niszę w queerowym świecie i w końcu i tak będzie funkcjonować jak chce (różnie subkultury typu butch drag itd. często dawniej były taką niszą dla ts) albo będzie bardzo nieszczęśliwa. Podobnie jest z każdym innym tematem... A najpowazniejsze problemy biorą się z zachowania a nie z przekonań - i z tego wynika mój sceptycyzm. :|
Cytat:
Ale czekaj, zaraz... o jakim bombardowaniu Ty piszesz? Psychoterapia nie polega na bombardowaniu mózgu pacjenta informacjami. No i nie jest łatwa ani bezbolesna zwykle.

Powinna być bezbolesna, chyba że przez 'psychoterapię' rozumiesz torturowanie psychiczne kogoś do momentu w którym się złamie i podda temu, co próbujesz mu wmówić. Owszem wiem że niektórzy mają takie podejście ale dla mnie to jest nietylko nieskuteczne a też i nieetyczne. Nie słyszałam bowiem żeby taki 'terapeuta' pomógł komuś w czymś innym niż opróżnienie zawartości swojego portfela.
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-03, 10:53   

W dodatku są też ludzie (np. ja) którzy po prostu nie chcą wyleczyć swoich zaburzeń i wtedy też psychoterapeuta nic nie pomoże . :P
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2015-11-04, 00:24   

Oczywiście, jeżeli ktoś nie chce to psychoterapia faktycznie nie pomoże :P To chyba kwestia kluczowa.

nunumu napisał/a:
@wendigo
Z mojego doświadczenia psychoterapia polega na wywołaniu u pacjenta dysosnansu poznawczego a potem podaniu mu na tacy odpowiednio przygotowanego wcześniej mechanimzu jego rozwiązania.

A bierzesz pod wagę, że możesz mieć złe doświadczenia?
Bo ilekroć piszesz o podawaniu czegoś na tacy, zastanawiam się co to jest to co ja robię, bo mojej psychoterapii to nie przypomina :P

nunumu napisał/a:
Cytat:
Ale czekaj, zaraz... o jakim bombardowaniu Ty piszesz? Psychoterapia nie polega na bombardowaniu mózgu pacjenta informacjami. No i nie jest łatwa ani bezbolesna zwykle.

Powinna być bezbolesna, chyba że przez 'psychoterapię' rozumiesz torturowanie psychiczne kogoś do momentu w którym się złamie i podda temu, co próbujesz mu wmówić.

Od razu pomyślałaś o tym że psychoterapeuta torturuje pacjenta... A ja miałem po prostu na myśli, że czasem moje wspomnienia (których on ode mnie wcale nie wyciąga, raczej ja chcę się z nimi zmierzyć) mnie torturuj ;)
_________________
 
 
nunumu
użytkownik
płomyczek

Tożsamość płciowa: ag
Kim jesteś: cis
Preferowany zaimek: bez zaimków
Punktów: 9
Posty: 953
Wysłany: 2015-11-04, 11:27   

Cytat:
A bierzesz pod wagę, że możesz mieć złe doświadczenia?

To nie tylko moje doświadczenia...
Cytat:
Bo ilekroć piszesz o podawaniu czegoś na tacy, zastanawiam się co to jest to co ja robię, bo mojej psychoterapii to nie przypomina

Okej, źle się wyraziłam. To nie jest danie człowiekowi 4, tylko 2 + 2. :P
Cytat:
Od razu pomyślałaś o tym że psychoterapeuta torturuje pacjenta...

Cóż - są też i tacy.
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2015-11-14, 02:46   

Trzeba też trafić na dobrego psychologa... i wykazywać chęć pójścia na współpracę... dla mnie to jest nie do ogarnięcia tak się uzewnętrzniać niekontrolowanie komuś obcemu ;)

Co innego uzewnętrzniać się na forum hehe ;)
 
 
terrence
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: tg
Punktów: 1
Posty: 137
Wysłany: 2016-01-15, 09:01   

Jak widać po Rafalali i Śniadeckim, jest możliwy.
_________________
I Bóg stworzył transwestytę
 
 
Cukierkowa
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 50
Posty: 424
Wysłany: 2016-07-07, 13:50   

LubieżnaEwa napisał/a:
Bo się zakocha. Szczerze.


podpisuje się dwoma rękami
 
 
lyliyth
użytkownik
Wredna istotka


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 5
Posty: 162
Skąd: Leicester, UK / Legnica, PL
Wysłany: 2016-07-09, 20:57   

(darowałam sobie 1/3 cytatów, przepraszam)
OliwkaTS napisał/a:
Czy dziewczynka m/k'a ma szansę na związek z mężczyzną przed SRS?

Oczywiście, kwestia podejścia i jak facet to odbiera, jak już kilka osób napisało, ludzie chcą zaspokajaś głównie własne potrzeby i często to robią dosyć egoistycznie. Wielu Hetero nawet się by zainteresowało takim związkiem, z własnej ciekawości zapewne i pewnie coś jeszcze...
OliwkaTS napisał/a:
Czy powinnam sobie darować teraz? I przejść tranzycję samotnie i dopiero wtedy myśleć nad kimś bardziej poważnie? Przypuszczam, że bez SRS także by się nie obyło. Ostatnie pytanie czy byście powiedziały o swojej korekcie czy zataiły fakt?
Jak bym była z kimś już po SRS, to myślę że była by to dosyć otwarta osoba, chciała bym by wiedział o tym.
Co do samej orientacji, w podstawówce i gimnazjum byłam z dziewczynami, bo mnie to kręciło, chciałam poznawać ciało dziewczyny, jak to jest itp. taka niepohamowana ciekawość troszkę i nawet byłam z drugą dosyć blisko raz, całkiem nieźle było, skradła mi pierwszy pocałunek i teraz z chęcią bym taki związek odtworzyła, ale sekszenie się odpada, jakoś tego nie widzę w obecnej chwili, natomiast z chłopakiem z chęcią bym się jakoś seksiła, ale czuję ćze nie było by takiej namiętności między nami.
_________________
"Wszystko nie ma sensu, tylko jedyne to to że sens tkwi w naszym pragnieniu." @inka

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,55 sekundy. Zapytań do SQL: 13