Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Ciąg dalszy konsternacji?
Autor Wiadomość
lucy
użytkownik


Tożsamość płciowa: qg
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 10
Wysłany: 2016-04-13, 04:55   Ciąg dalszy konsternacji?

Post dla wytrwałych ;)

Jakieś 3 lata temu opisywałam/em swoją sytaucję na starym forum. Stanęło na tym, że na pewno dezaprobata płci mnie dotyczy. I właściwie na tym koniec...Starałam (niech już zostanie ta forma) się wymyślić plan, w jaki sposób mogę się zidentyfikować. Zaczęłam od swojego ciała, które nigdy mi się nie podobało w kontekście figury, kilogramów i ogólnej sylwetki. Jako, że nastąpił w moim życiu i głowie ogromny przełom to postanowiłam zapisać się na siłownię. Podobają mi się umięśnione kobiety i rzeczywiście teraz podobam się sobie o wiele bardziej, czuje się o wiele bardziej swobodnie i pewnie, aleee...Potrafię stwierdzić, że moje ciało wygląda lepiej jako ciało kobiety i nic ponad to. Za to cieszy mnie strasznie potencjał jaki przy tym wyszedł. To, że mogę łatwiej niż większość kobiet rozbudować się od pasa w górę i kontynuowanie treningu może u mnie doprowadzić do kompletnego zaniku talii niezmiernie mnie cieszy. Cóż, jest tak, jak podejrzewałam. U mnie problem braku akceptacji ciała ze względu na nadwagę i sylwetkę był ogromny i mocno się na nim skupiałam, dlatego nie mogłam go przeoczyć. Teraz mogę powiedzieć, że na 100% ta kwestia nie bierze w tym udziału.

W moim przełomie główną rolę odegrało zainteresowanie duchowością. Dzięki temu dotarłam do źródła problemu. Dość skomplikowane kwestie, ale to coś, co czuję całę życie i muszę o tym napisać. Prawdopodobnie przez większość, jeśli nie wszystkie poprzednie wcielenia wybierałam męskie ciało. A teraz niestety nadszedł czas na 'wyrównanie rachunku' i tylko z tego powodu mam ciało, jakie mam. Jestem też na końcu koła reinkarnacyjnego, pozostało mi niewiele wcieleń na ziemi. A w takich przypadkach osoba nie czuje już, że jest w świecie materialnym, odczuwa to jakby stała z boku, nie mogła już dosięgnąć materii, dotknąć. To taki stan zawieszenia między materią, a duchem mówiąc najprościej. To samo tyczy się mojego ciała. Mam tak ogromny problem, bo nie potrafię poczuć go materialnie jak większość osób, utworzył się dystans który będzie tylko rósł. Mimo, że czuję u siebie naprawdę silne męskie cechy, które udało mi się wydobyć i uzdrowić, to są też te kompletnie przeciwstawne - społecznie uważane za kobiece. Te kobiece są dorobkiem obecnego wcielenia i odczuwam je jako neutralne (bardzo wątpię żeby się to zmieniło), za to męskie kompletnie we mnie wrosły i stanowią naturę esencji. Innymi słowy, kobiece cechy są dla mnie czymś nowym, nieznanym i muszę się od nowa uczyć jak sobie z nimi radzić i z nich korzystać. Te kobiece cechy (chociaż najbliżej mi do określenia ich gejowsko-ciotowatymi) to coś, co miało służyć przerobieniu złej karmy (prawdopodobnie nie ma jej już wcale, albo jest przerobiona prawie całkiem), ale oczywiście zostaną ze mną do końca.

Jak do tego dotarłam? Bardzo długa droga, dużo źródeł, ale przede wszstkim wewnętrzny głos, który krzyczał całe życie i w końcu udało mu się przebić... Kwestia mojej płci wyjaśniła się przy okazji.

Ps. Wiecie, że w horoskopie można znaleźć transseksualizm? U mnie raczej nie ma nic co by na to wskazywało.

Ale, ale. Nawet w takim położeniu nie jest przekreślona możliwość bycia 'normalną kobietą'. Faktu, że baaardzo długi czas wizja normalnego stosunku z facetem mocno mnie odrzucała, obrzydzała wręcz doszukuję się w tym, co wyprawiałam w poprzednim wcieleniu. Otóż okazało się, że byłam gwałcicielem, ogólnie bardzo brutalną osobą u której popęd seksualny zdominował całe życie. Więc postrzeganie seksualności było 'zatrute' złą karmą, szczególnie w dzieciństwie. Na dzień dzisiejszy czuję najczęściej obojętność, ale od niedawna zdarza mi się też myśleć o tym w kategoriach przyjemności. Podobnie z kobiecą rolą w łóżku - zaczynam w małych ilościach dopuszczać takie myśli. Zdaje się, że mam jeszcze traumy związane z seksem do wyleczenia. Jednak nadal dominującym uczuciem jest chęć przyjęcia męskiej roli, bo to odczuwam za najbardziej naturalne...A przy tym męskie ciuchy i męskie zachowanie budzą we mnie podniecenie - też testowane. Moja matka usłyszała od 2 osób, które 'w tym siedzą', że powinnam mieć męskie ciało, bo w życiu byłoby mi po prostu wygodniej. A jedna nie chciała w ogóle wierzyć, że moja mama ma córkę :)

Jeśli chodzi o odbiór, to cóż...Pomylona z facetem, nazwana pedałem czuję radość i wręcz satysfakcję :mrgreen: A gdy cis facet się do mnie ślini, to pojawia się flustracja, że postrzega mnie przez pryzmat kobiecego ciała. Najgorzej i najczęściej jest tak, że niestety nie widzą nic poza ciałem. To potrafi być dobijające, mimo, że gdzieś z boku jest też duża radość z podobania się.

Jestem teraz spokojna i nie razi mnie brak akceptacji innych, chociaż zupełnie nie mam już pomysłu jak się określić :) I transgenderyczny wygląd w dalszym ciągu jest tym, który mi najbardziej odpowiada. Nic się nie zmieniło w kwestii mastektomii - nadal jest dla mnie czymś mocno kuszącym...

Pozdrawiam tych, którzy wytrwali :mrgreen:
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-13, 08:02   Re: Ciąg dalszy konsternacji?

lucy napisał/a:
Ps. Wiecie, że w horoskopie można znaleźć transseksualizm?

Tak? A co niby o tym świadczy? (ja wiem co może ale ciekaw jestem co Ty masz na myśli ;) ).
_________________
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-13, 09:37   

lucy napisał/a:
Ps. Wiecie, że w horoskopie można znaleźć transseksualizm? U mnie raczej nie ma nic co by na to wskazywało.

U mnie to samo. Znajoma astrolożka przekonywała mnie, że to coś innego, bo w horoskopie mam czystą męską energię. Kolega, wkręcony ostro w temat, również tak mi mówił. Więc to chyba prawda. Planetarnie jestem samcem alfa.

lucy napisał/a:
Prawdopodobnie przez większość, jeśli nie wszystkie poprzednie wcielenia wybierałam męskie ciało.

Brzmi bardzo wiarygodnie.

lucy napisał/a:
Jestem też na końcu koła reinkarnacyjnego, pozostało mi niewiele wcieleń na ziemi.

Mi zostało jeszcze około pięciu (jeśli dobrze pójdzie), a tobie ile?

lucy napisał/a:
To taki stan zawieszenia między materią, a duchem mówiąc najprościej.

Są na to proszki, ale można poradzić sobie z tym w inny sposób.

lucy napisał/a:
Te kobiece są dorobkiem obecnego wcielenia i odczuwam je jako neutralne (bardzo wątpię żeby się to zmieniło), za to męskie kompletnie we mnie wrosły i stanowią naturę esencji.

"Stanowienie natury esencji" brzmi co najmniej apetycznie, dla mojego skażonego ziemską logiką umysłu. Mów dalej!

lucy napisał/a:
Innymi słowy, kobiece cechy są dla mnie czymś nowym, nieznanym i muszę się od nowa uczyć jak sobie z nimi radzić i z nich korzystać. Te kobiece cechy (chociaż najbliżej mi do określenia ich gejowsko-ciotowatymi) to coś, co miało służyć przerobieniu złej karmy (prawdopodobnie nie ma jej już wcale, albo jest przerobiona prawie całkiem), ale oczywiście zostaną ze mną do końca.

Okej. Wybacz, ale chyba mi jakaś żyłka w mózgu pękła i więcej nie przeczytam.

Polecam dobrą psychoterapię, może Tobie bardzo pomóc w twojej ścieżce duchowego rozwoju. Ewentualnie trochę krytycyzmu. Może czytanie współczesnej filozofii tobie pomoże? Mi pomogło, ale byłam w trochę innym stanie.
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-04-13, 09:50   

Witaj na forum lucy.

Przyznam, że mógłbym się podpisać pod wieloma rzeczami, które opisałaś.
Dumam sobie nad reinkarnacją od jakiegoś czasu i być może też mnie karma dopadła w postaci kobiecego ciała. Tzn. możliwe, że sam sobie je wybrałem, żeby się czegoś nauczyć. Z tego względu waham się co do tranzycji, bo ciekawi mnie co by to mogło być, mimo, że nie jest lekko.
Nie zagłębiam się jakoś bardzo w astrologię, ale kiedyś kumpela, która się tym interesuje obliczyła korzystając z jakieś numerologii, że ja i moja siostra jesteśmy starymi duszami. Więc może dlatego też nie potrafiłem się długo odnaleźć w tym świecie. Do tej pory przychodzi mi to z niejakim trudem.
Albo po prostu jestem na tyle smarkaty, że nie umiem jeszcze wielu rzeczy, ale myślę, że wtedy miałbym więcej entuzjazmu :-)
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-13, 12:45   

Dobra, może zacznę od tego, że zapewne jestem dużo młodszy. Dawno temu zaczęło mi się w kółko śnić, że jestem mężczyzną i nachodziły mnie takie myśli, że to reinkarnacja, mówiłem, że w poprzednim życiu musiałem być męzczyzną... Błąd. Ja jestem mężczyzną tu i teraz. To mózg daje znać, czego chce. To moje jedyne wcielenie, jeżeli chodzi o moje poglądy, a jeżeli już się zagłębiać w ezoterykę, to wierzę, że ostatnie, że w tym życiu jest mi pisane odczucie Jedności.

O, o, też w sumie zacząłem od ćwiczenia ile wlezie, żeby nikt mnie nie mógł spacyfikować do roli no... kobiety. Eee, poza tym, zawsze chciałem być wysoką i umięśnioną dziewczyną (???) :-> Też mnie przez długi czas odrzucało wielu rzeczy, na przykład zakładanie rodziny i posiadanie dzieci, ale przeszło mi to. Na facetów, którzy się ślinią mam krótko mówiąc wylane, chociaż kiedyś mnie to niepokoiło. Przerobiłem już to wszystko, że tak powiem. Wyglądam jak ni pies ni wydra, zachowuję się jak chłopak, wyganiają mnie za to z łazienki i damskich drużyn sportowych, i tak mi chyba już zostanie.

Słowem, brzmi całkiem znajomo. Identyfiacja przyprawia mnie o zawrót głowy, i mam na ten temat filozoficzne wynurzenia, więc dałem sobie spokój z upychaniem się gdzieś. Jestem kim jestem, i tyle *macha ręką*. Nie ważne jak to nazywać.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-13, 17:44   

Armand napisał/a:
Dumam sobie nad reinkarnacją od jakiegoś czasu i być może też mnie karma dopadła w postaci kobiecego ciała. Tzn. możliwe, że sam sobie je wybrałem, żeby się czegoś nauczyć. Z tego względu waham się co do tranzycji, bo ciekawi mnie co by to mogło być, mimo, że nie jest lekko.

Wiesz czego chciałeś się nauczyć jeśli już? Może właśnie tego jak przejść tranzycję :P Takie jest moje zdanie. Jeśli faktycznie wybieramy sobie kobiece ciało żeby się czegoś nauczyć, a potem myślimy o tranzycji, to pewnie właśnie tego chcieliśmy się nauczyć, a nie tam jakiegoś mitycznego bycia kobietą.
_________________
 
 
lucy
użytkownik


Tożsamość płciowa: qg
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 10
Wysłany: 2016-04-14, 00:23   

wendigo napisał/a:
lucy napisał/a:
Ps. Wiecie, że w horoskopie można znaleźć transseksualizm?

Tak? A co niby o tym świadczy? (ja wiem co może ale ciekaw jestem co Ty masz na myśli ;) ).


Nie zagłębiałam się, natknęłam się tylko przypadkiem przy okazji szukania jakiejś interpretacji. Pamiętam tylko, że dotyczyło to domu 5 w horoskopie (znak lub planeta).

Wrona napisał/a:

lucy napisał/a:
Jestem też na końcu koła reinkarnacyjnego, pozostało mi niewiele wcieleń na ziemi.

Mi zostało jeszcze około pięciu (jeśli dobrze pójdzie), a tobie ile?


Nie sprawdzałam jeszcze dokładnie.

Wrona napisał/a:
lucy napisał/a:
To taki stan zawieszenia między materią, a duchem mówiąc najprościej.

Są na to proszki, ale można poradzić sobie z tym w inny sposób.


Nie wydaje mi się, żeby były proszki na 'wyleczenie się' z bycia starą duszą. To normalny stan świadomości i nie da się go już zmienić. Zresztą to nie jest dla mnie żadnym problemem odkąd sobie to uświadomiłam. Tak po prostu jest i już.

Wrona napisał/a:
lucy napisał/a:
Innymi słowy, kobiece cechy są dla mnie czymś nowym, nieznanym i muszę się od nowa uczyć jak sobie z nimi radzić i z nich korzystać. Te kobiece cechy (chociaż najbliżej mi do określenia ich gejowsko-ciotowatymi) to coś, co miało służyć przerobieniu złej karmy (prawdopodobnie nie ma jej już wcale, albo jest przerobiona prawie całkiem), ale oczywiście zostaną ze mną do końca.

Okej. Wybacz, ale chyba mi jakaś żyłka w mózgu pękła i więcej nie przeczytam.

Polecam dobrą psychoterapię, może Tobie bardzo pomóc w twojej ścieżce duchowego rozwoju. Ewentualnie trochę krytycyzmu. Może czytanie współczesnej filozofii tobie pomoże? Mi pomogło, ale byłam w trochę innym stanie.


A po co psychoterapia? Nie bardzo rozumiem. Moim celem wcielenia jest pokora, byłam poniżana przez całe życie i jestem nadal. Naprawdę dogłębnie i doskolne rozumiem co znaczy samokrytycyzm i nie rozumiem tego zarzutu w tym miejscu. Chciałam jedynie przedstawić swoją sytuację i miałam nadzieję, że może komuś to pomóc, a przynajmniej wziąć tą opcję pod uwagę...Chociaż wiem, że to wszystko może brzmieć dość abstrakcyjnie, ale tak naprawdę trudno to wszystko opisać i przedstawić. Warto chyba też dodać, że dążenia psychiki i dążenia duszy mogą być ze sobą sprzeczne (można sprawdzić w numerologii właśnie). I przy złapaniu kontaktu z duszą takie kwestie wychodzą. Warto o tym poczytać.

Nie sądzę też, że potrzebna mi pomoc...Nie wpadłam w żadną obsesję i funkcjonuję tak dobrze jak nigdy wcześniej. Lekiem okazała się pełna akceptacja i zrozumienie własnego położenia, a potem transformacja kawałków osobowości. Ten proces nadal trwa, ale najgorsze już za mną.

Pozwoliłam sobie na korektę przy cytowanych postach - Wrona.
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2016-04-14, 09:55, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-14, 10:13   

lucy napisał/a:
Nie wydaje mi się, żeby były proszki na 'wyleczenie się' z bycia starą duszą.
Same proszki pewnie nie pomogą, faktycznie. Mogą jednak zmniejszyć odczucie "nienależenia do tego świata", jednak specjalistką nie jestem. Warto skonsultować się w tej kwestii z psychiatrą.

lucy napisał/a:
To normalny stan świadomości i nie da się go już zmienić.

Nie wiem czy normalny (cokolwiek w odniesieniu do pojęcia świadomości to znaczy), jednak jest możliwa zmiana. Zmiany świadomości zdarzają się nam każdego dnia i to wielokrotnie - kiedy zasypiasz, czy budzisz się itd. Świadomość nie jest monolitem, właściwie to najbardziej zmienna część w nas samych.

lucy napisał/a:
Moim celem wcielenia jest pokora, byłam poniżana przez całe życie i jestem nadal.

Czy celem istnienia (wcieleń) zwierząt, również jest pokora? Pies bity przez właściciela i głodzony, ujeżdżane konie itd?
Jeżeli sama sobie ustanawiasz taki cel, to twoja sprawa, jednak nie jest on tobie dany przez los - sama sobie taki cel nadałaś, aby to wszystko ciebie tak nie bolało, a jednocześnie dlatego, abyś nie musiała podejmować walki.
Nikt nie rodzi się niewolnikiem, ale zostaje nim uczyniony.
Nikt nie rodzi się by być pokornym, ale kimś takim zostaje uczyniony.

Moim zdaniem powinnaś stać się panią swojego życia, stać się odpowiedzialna za nie, bez winy, wstydu.
Masz prawo żyć, masz prawo cieszyć się, masz prawo chcieć i pragnąć, masz prawo walczyć o siebie.

Jeżeli jest jednak tobie lepiej, w tej wersji opowieści, którą sprzedajesz, to nie będę ciebie z niej próbowała wyciągnąć. Chcę tylko byś wiedziała, że masz prawo do walki o siebie, przeciwko temu całemu poniżeniu, które cię spotyka. Nie musisz uciekać, możesz walczyć.

lucy napisał/a:
Chciałam jedynie przedstawić swoją sytuację i miałam nadzieję, że może komuś to pomóc, a przynajmniej wziąć tą opcję pod uwagę...

Przepraszam Ciebie za swój ton. Często takie poglądy jakie zaprezentowałaś wykręcają mi nadgarstki. Zbyt często podobne rzeczy słyszałam od "zbitych przez życie na kwaśne jabłko" osób, które uciekały w podobne poglądy, starając sobie wytłumaczyć dlaczego ich to spotyka. Kiedyś sama ulegałam podobnym teorią, szukając afirmacji swojego losu. Dzisiaj w tym widzę tylko ucieczkę przed łzami, gniewem i niechęć do podjęcia walki, i tak naprawdę przyznanie racji swoim oprawcom.

lucy napisał/a:
Chociaż wiem, że to wszystko może brzmieć dość abstrakcyjnie, ale tak naprawdę trudno to wszystko opisać i przedstawić.

Dla mnie to wszystko nie brzmi abstrakcyjnie - możesz mi wierzyć.

lucy napisał/a:
Warto chyba też dodać, że dążenia psychiki i dążenia duszy mogą być ze sobą sprzeczne (można sprawdzić w numerologii właśnie).

Tak, mogą być sprzeczne, oczywiście. Tylko jest jeden mały problem. Pojęcie "psyche" znaczy dokładnie tyle co dusza ;)
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2016-04-14, 18:46   

lucy napisał/a:
wendigo napisał/a:
lucy napisał/a:
Ps. Wiecie, że w horoskopie można znaleźć transseksualizm?

Tak? A co niby o tym świadczy? (ja wiem co może ale ciekaw jestem co Ty masz na myśli ;) ).

Nie zagłębiałam się, natknęłam się tylko przypadkiem przy okazji szukania jakiejś interpretacji. Pamiętam tylko, że dotyczyło to domu 5 w horoskopie (znak lub planeta).

No może. Chociaż na 8. dom też warto zwrócić uwagę ;)
_________________
 
 
lucy
użytkownik


Tożsamość płciowa: qg
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 10
Wysłany: 2016-04-14, 19:00   

ElżbietaFromage napisał/a:
lucy napisał/a:
Nie wydaje mi się, żeby były proszki na 'wyleczenie się' z bycia starą duszą.
Same proszki pewnie nie pomogą, faktycznie. Mogą jednak zmniejszyć odczucie "nienależenia do tego świata", jednak specjalistką nie jestem. Warto skonsultować się w tej kwestii z psychiatrą.


Mówimy o 2 różnych rzeczach. Mi chodziło o świadomość duchową. Energetyka na tym poziomie jest tak duża, że posiadanie ciała fizycznego jest odczuwane jako skafander, który ogranicza nam ruchy. Poczytaj o tym, jak ludzie o starych duszach to odczuwają, a wszędzie znajdziesz to samo. Stan psychiki niewiele ma tu wspólnego. Oczywiście, istnieją choroby psychiczne które mają efekt podobnego odbierania świata, tak samo środki odurzające etc...Ale w tym przypadku to nie stan chorobowy.

Cytat:

lucy napisał/a:
Moim celem wcielenia jest pokora, byłam poniżana przez całe życie i jestem nadal.

Czy celem istnienia (wcieleń) zwierząt, również jest pokora? Pies bity przez właściciela i głodzony, ujeżdżane konie itd?
Jeżeli sama sobie ustanawiasz taki cel, to twoja sprawa, jednak nie jest on tobie dany przez los - sama sobie taki cel nadałaś, aby to wszystko ciebie tak nie bolało, a jednocześnie dlatego, abyś nie musiała podejmować walki.
Nikt nie rodzi się niewolnikiem, ale zostaje nim uczyniony.
Nikt nie rodzi się by być pokornym, ale kimś takim zostaje uczyniony.


Twoja dusza przed urodzeniem wybiera cel danego wcielenia. Moim poprzednim celem była arogancja (mogą być równie dobrze pozytywne jak i negatywne). Więc teraz przypadło na pokorę i nie czuję z tego powodu żadnego żalu.

Cytat:
Moim zdaniem powinnaś stać się panią swojego życia, stać się odpowiedzialna za nie, bez winy, wstydu.
Masz prawo żyć, masz prawo cieszyć się, masz prawo chcieć i pragnąć, masz prawo walczyć o siebie.

Jeżeli jest jednak tobie lepiej, w tej wersji opowieści, którą sprzedajesz, to nie będę ciebie z niej próbowała wyciągnąć. Chcę tylko byś wiedziała, że masz prawo do walki o siebie, przeciwko temu całemu poniżeniu, które cię spotyka. Nie musisz uciekać, możesz walczyć.


Jestem Panią swojego życia, ale trzeba też zrozumieć, że człowiek zawsze będzie w pewnym stopniu ograniczony. Uważanie, że ma się zupełnie wolną wolę jest równoznaczne z uważaniem się za Boga (w sumie większościom ludzi właśnie tak się wydaje). Na przykładzie astrologii i horoskopu - Mamy z urodzenia pewne skłonności i pewne przestrzenie do ich realizowania. Możemy je dowolnie zmieniać, dowolnie się po tym wszystkim poruszać, ale wszystko będzie się realizować w zakresie tego co mamy. A wszyscy mamy bardzo dużo, to tylko kwestia odkrycia i korzystania.

Ja nie uciekam. Wszystko co mi się przytrafiło było jedynie drogą do wzmocnienia. Nie mam negatywnych emocji związanych z przeszłością. Nie czuję się ofiarą i nie zachowuję się jak ofiara. Już nie. Wiem, jakie to wszystko może dawać wrażenie. Bardzo nie lubię o tym mówić właśnie ze względu na to jak ludzie to odbierają. Ale ostatecznie możecie wszyscy myśleć o mnie co chcecie, bo w tym stanie w którym sobie wypracowałam to absolutnie nie jest w stanie na mnie wpłynąć.


Cytat:
lucy napisał/a:
Chciałam jedynie przedstawić swoją sytuację i miałam nadzieję, że może komuś to pomóc, a przynajmniej wziąć tą opcję pod uwagę...

Przepraszam Ciebie za swój ton. Często takie poglądy jakie zaprezentowałaś wykręcają mi nadgarstki. Zbyt często podobne rzeczy słyszałam od "zbitych przez życie na kwaśne jabłko" osób, które uciekały w podobne poglądy, starając sobie wytłumaczyć dlaczego ich to spotyka. Kiedyś sama ulegałam podobnym teorią, szukając afirmacji swojego losu. Dzisiaj w tym widzę tylko ucieczkę przed łzami, gniewem i niechęć do podjęcia walki, i tak naprawdę przyznanie racji swoim oprawcom.


Też kiedyś ulegałam iluzji, przez całe 19 lat. Ale trzeba sobie tu zadać pytanie, czy coś przez co byłam w stanie wyleczyć się z depresji która trwała całe życie, z fobii społecznej i wielu innych chorób i co pozwoliło mi oczyścić się z tego wszystkiego w ogóle może być iluzją? Ja jestem pewna, że nie. Szczerze - przez większość życia czułam się winna, brudna, miałam wewnętrzną świadomość, że zrobiłam coś potwornego. Owszem, robiłam wiele okropnych rzeczy, ale nie w tym wcieleniu. Ale ta świadomość w duszy została, a ja czułam się niewarta niczego, czułam, że zasługuję tylko na najgorsze...Teraz jestem 'czysta' i wreszcie czuję, że mogę rozpocząć nowy, zdrowy już rozdział. Nadal trudno mi w to uwierzyć, całe życie byłam strasznie zagubiona i absolutnie nie miałam nadziei na to, że kiedyś może być lepiej. Ale może. I może być jeszcze lepiej, niż teraz. A ja wiem, że sama mogę tego dokonać. Chociaż chyba nadal nie przyzwyczaiłam się do tego stanu (trwa 1,5 roku), ale to coś wspaniałego po tym wszystkim co przeszłam.
Ostatnio zmieniony przez ElżbietaFromage 2016-04-14, 20:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2016-04-14, 21:14   

lucy napisał/a:
Energetyka na tym poziomie jest tak duża, że posiadanie ciała fizycznego jest odczuwane jako skafander, który ogranicza nam ruchy. Poczytaj o tym, jak ludzie o starych duszach to odczuwają, a wszędzie znajdziesz to samo.

Podobnie jeśli poczytam o obcych porywających ludzi i montujących chipy w zęby.

Jak to napisał Nietzsche: "Spacerek po schronisku dla obłąkanych pokazuje, iż sama wiara nie dowodzi niczego."

lucy napisał/a:
Oczywiście, istnieją choroby psychiczne które mają efekt podobnego odbierania świata, tak samo środki odurzające etc...Ale w tym przypadku to nie stan chorobowy.

Skąd ta pewność?

lucy napisał/a:
Twoja dusza przed urodzeniem wybiera cel danego wcielenia. Moim poprzednim celem była arogancja (mogą być równie dobrze pozytywne jak i negatywne). Więc teraz przypadło na pokorę i nie czuję z tego powodu żadnego żalu.

W takim razie, TY nie masz już nic do gadania. Twoje życie zostało wybrane już wcześniej. Więc jaka jest twoja rola?

lucy napisał/a:
Szczerze - przez większość życia czułam się winna, brudna, miałam wewnętrzną świadomość, że zrobiłam coś potwornego. Owszem, robiłam wiele okropnych rzeczy, ale nie w tym wcieleniu.

Czyli dalej czujesz się winna, tylko przerzucasz to na inne wcielenia. Tylko po to, aby nie czuć absurdalności swojej sytuacji i słusznego gniewu na to co cię spotyka. Moim zdaniem odcinasz się od swoich uczuć, ponieważ boisz się czuć gniew, smutek i absurd. Wolisz dalej czynić się winną za cały swój los: ty go wybrałaś, odpokutowujesz poprzednie życia itd. Dzięki temu nie musisz czuć tego, co naprawdę w głębi czujesz.

W mojej opinii uciekasz od siebie i swojej prawdziwej niewinności. Czekasz na zbawienie (nie odradzanie się więcej).

Wielu ludzi sądzi, że najważniejszym na świecie pytaniem jest: Kim jest Jezus Chrystus? – Błąd! Wielu sądzi, że jest nim pytanie: Czy istnieje Bóg? – Źle! Dla wielu będzie to pytanie: Czy istnieje życie pozagrobowe? – Źle! Natomiast pytanie: Czy jest życie przed
śmiercią? – wydaje się nikogo nie interesować. Zgodnie z moim doświadczeniem ci, którzy tak bardzo emocjonują się i martwią o to inne życie, to ci właśnie, którzy nie wiedzą, co zrobić... z tym życiem. Jednym ze znaków przebudzenia jest fakt, że nie dbasz ani trochę o to, co zdarzy się w przyszłym życiu. Nie obchodzi cię to, nie zajmuje. Nie interesuje cię to i koniec.
- A. de Mello
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
salamandra
użytkownik
Jaśnie Panienka


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 68
Posty: 791
Wysłany: 2016-04-14, 21:50   

nie chcę nic mówić, ale miałam w swoim życiu okres wiary w istnienie "tam", miejsca poza światem, metafizycznej przestrzeni z której przybywają różne byty, wierzyłam, że mogę połączyć się z tym miejscem przez medytację, wierzyłam, że ciało jest jak dom, mieszkają w nim różne osoby, można zaprosić nowe itd. oszukiwałam się co do swojej rzekomej pluralności, wierząc, że mnogość człowieka jest błędnie definiowana jako zaburzenie osobowości typu dysocjacyjnego, do czasu kiedy właśnie się okazało, że to wszystko jest tłusta ściema, którą sprzedajemy sobie sami. dotknęło mnie coś tak bolesnego, że wmówiłam sobie iż mnie to nie spotkało, tylko inną osobę. na szczęście po około roku życia w ten sposób zjadłam kwasa i ogarnęłam co robię ze swoim życiem. wybacz, ale dowodzenie że jesteś starą duszą, smokiem, czy elfem wydaje mi się zbyt maluczkie jak na sprawy którymi zajmują się "stare dusze", bez obrazy, ale srsly? dowodzenie swojej odmienności, tego, ze widzisz więcej i jesteś samozwańczą wyjątkową personą? wybacz, ale jest dużo osób, które przerobiły to, że nie muszą być w centrum uwagi, a nie uważają się za ludzi w jakikolwiek sposób lepszych. jak stara dusza do starej duszy zapraszam cię do spędzenia więcej czasu na kontemplacji w odosobnieniu i modlitwie.
_________________
Całuski!
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=L9p8LXD5UDs
 
 
lucy
użytkownik


Tożsamość płciowa: qg
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 10
Wysłany: 2016-04-15, 20:13   

Cytat:
W takim razie, TY nie masz już nic do gadania. Twoje życie zostało wybrane już wcześniej. Więc jaka jest twoja rola?


"Cel jest wskazówką, co chcemy osiągnąć w danej inkarnacji, co nasza esencja chce osiągnąć w tym życiu."

Cytat:
Czyli dalej czujesz się winna, tylko przerzucasz to na inne wcielenia. Tylko po to, aby nie czuć absurdalności swojej sytuacji i słusznego gniewu na to co cię spotyka. Moim zdaniem odcinasz się od swoich uczuć, ponieważ boisz się czuć gniew, smutek i absurd. Wolisz dalej czynić się winną za cały swój los: ty go wybrałaś, odpokutowujesz poprzednie życia itd. Dzięki temu nie musisz czuć tego, co naprawdę w głębi czujesz.


Nie. Ani w głębi, ani nigdzie nie czuję się winna. Nie interesuję się tymi sprawami całe życie. Miałam ogromne problemy z tymi emocjami, bo były dla mnie destrukcyjne, ale tak jak pisałam na samym początku zostały przetransformowane przez rozłożenie wszystkiego na części pierwsze i autoterapię.

salamandra napisał/a:
nie chcę nic mówić, ale miałam w swoim życiu okres wiary w istnienie "tam", miejsca poza światem, metafizycznej przestrzeni z której przybywają różne byty, wierzyłam, że mogę połączyć się z tym miejscem przez medytację, wierzyłam, że ciało jest jak dom, mieszkają w nim różne osoby, można zaprosić nowe itd. oszukiwałam się co do swojej rzekomej pluralności, wierząc, że mnogość człowieka jest błędnie definiowana jako zaburzenie osobowości typu dysocjacyjnego, do czasu kiedy właśnie się okazało, że to wszystko jest tłusta ściema, którą sprzedajemy sobie sami. dotknęło mnie coś tak bolesnego, że wmówiłam sobie iż mnie to nie spotkało, tylko inną osobę. na szczęście po około roku życia w ten sposób zjadłam kwasa i ogarnęłam co robię ze swoim życiem. wybacz, ale dowodzenie że jesteś starą duszą, smokiem, czy elfem wydaje mi się zbyt maluczkie jak na sprawy którymi zajmują się "stare dusze", bez obrazy, ale srsly? dowodzenie swojej odmienności, tego, ze widzisz więcej i jesteś samozwańczą wyjątkową personą? wybacz, ale jest dużo osób, które przerobiły to, że nie muszą być w centrum uwagi, a nie uważają się za ludzi w jakikolwiek sposób lepszych. jak stara dusza do starej duszy zapraszam cię do spędzenia więcej czasu na kontemplacji w odosobnieniu i modlitwie.


Nie napisałam tego z zamiarem dowodzenia czegokolwiek, ale musiałam o tym wspomnieć, bo to jednak istotny element. Chodziło mi TYLKO o odniesienie tej kwestii do problemów z tożsamością płciową. Jakby moim celem było jakiekolwiek wywyższanie się to trochę inaczej by to wyglądało. Jeśli nie muszę, to o tym nie mówię, ale ze względu na to, że w tym wypadku mogłoby to komuś pomóc to napisałam. Przykre, że zawsze jest to tak odbierane. Naprawdę nie czuję się w żaden sposób lepsza i mam świadomość swojej małości w obliczu wszechświata. Nie wiem też co mogło w mojej wypowiedzi sugerować jakiekolwiek wywyższanie się.

Jeśli zdążyliście już wydać diagnozy, to proponuję wrócić do tematu (czyżby znowu ucieczka?). Nie chciałam się tu rozwodzić nad moimi kwestiami tylko odnieść ten temat do zagadnień związanych z forum...
 
 
Armand
użytkownik
ImperialistycznyKnur


Preferowany zaimek: on
Punktów: 775
Posty: 5163
Skąd: Katowice/Katzendorf
Wysłany: 2016-04-15, 20:58   

Ja nie odebralem tego w ten sposob, ze sie wywyzszasz. Masz prawo miec swoje przemyślenia i filozofie zycia.
_________________
"Jeśli chcesz mieć coś, czego nie miałeś, musisz zacząć robić coś, czego nie robiłeś."
 
 
salamandra
użytkownik
Jaśnie Panienka


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 68
Posty: 791
Wysłany: 2016-04-15, 21:33   

okidokispokoloko... nic nie mówię.
_________________
Całuski!
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=L9p8LXD5UDs
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2016-04-15, 22:20   

Armand napisał/a:
Ja nie odebralem tego w ten sposob, ze sie wywyzszasz. Masz prawo miec swoje przemyślenia i filozofie zycia.

Też tak myślę. Podstawowa rzeczywistość materialna, to często taki kanał, że czasem trzeba sobie do niej dobudować jeszcze drugie tyle w wyższych wymiarach, żeby dało się z tym jakoś dojść do ładu. Byle tylko później w tych wyższych wymiarach całkiem nie zabłądzić i nie wciskać innym na chama swojej własnej wykładni tao a będzie luz :)

O! Np. my smoki nikogo na siłę nie uszczęśliwiamy swoją własną szajbą :p
 
 
lucy
użytkownik


Tożsamość płciowa: qg
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 10
Wysłany: 2016-04-16, 00:22   

Nie mam zamiaru na siłę komuś czegoś 'wpychać', bo to i tak nie ma sensu. Chciałam jedynie uwrażliwić na te kwestie przez swój przykład.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 905
Posty: 7092
Wysłany: 2016-04-16, 01:47   

lucy napisał/a:
Nie mam zamiaru na siłę komuś czegoś 'wpychać', bo to i tak nie ma sensu. Chciałam jedynie uwrażliwić na te kwestie przez swój przykład.

Tylko widzisz, to działa jakoś tak, jak już starożytni mówili:

"Tao wyrażone słowami, nie jest prawdziwym tao".

Jeśli nosisz w sobie jakąś wrażliwość, która wykracza poza dotykalną fizyczność, to ona jest twoja. Można się nią cieszyć, można ją wykorzystać w poezji, natomiast kiedy próbujesz, to jakoś konkretnie opisywać, to - niestety - kicha wychodzi.
 
 
lucy
użytkownik


Tożsamość płciowa: qg
Preferowany zaimek: dowolny
Posty: 10
Wysłany: 2016-04-16, 05:13   

Freja napisał/a:
lucy napisał/a:
Nie mam zamiaru na siłę komuś czegoś 'wpychać', bo to i tak nie ma sensu. Chciałam jedynie uwrażliwić na te kwestie przez swój przykład.

Tylko widzisz, to działa jakoś tak, jak już starożytni mówili:

"Tao wyrażone słowami, nie jest prawdziwym tao".

Jeśli nosisz w sobie jakąś wrażliwość, która wykracza poza dotykalną fizyczność, to ona jest twoja. Można się nią cieszyć, można ją wykorzystać w poezji, natomiast kiedy próbujesz, to jakoś konkretnie opisywać, to - niestety - kicha wychodzi.


Generalnie mam tego świadomość i obserwuję to też u innych osób, ale jakoś w kontekście tej sytaucji nie wyobrażam sobie przedstawienia tego inaczej (w takim sensie, że to zbyt zawiłe).

Swoją drogą mam ogromną potrzebę tworzenia, ale czuję się jakoś przyblokowana i nie potrafię przelać myśli na papier...
 
 
salamandra
użytkownik
Jaśnie Panienka


Tożsamość płciowa: k
Punktów: 68
Posty: 791
Wysłany: 2016-04-16, 10:50   

Freja, wiesz, że ze smokami nie zadzieram, wszak jestem tylko płotem. mam zielone sztachety osobowości, jestem uparta, ale pamiętam by zostawić uchyloną furtkę. my płoty nie zadzieramy ze smokami, bo są na tyle duże, że musimy liczyć na ich uprzejmość i zgodę z ich strony na nienaruszalność naszych granic, ale najwyraźniej tak musi być, bez wiary w bliźnich nigdy nie zbudujemy komunizmu, a lepiej zaufać tysiąc razy za dużo i się zawieść, niż nie zaufać raz, gdy warto.
_________________
Całuski!
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=L9p8LXD5UDs
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 11