Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Akceptacja niestandardowości a odsetek korekt płci
Autor Wiadomość
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2022-05-23, 20:52   Akceptacja niestandardowości a odsetek korekt płci

Gdyby ludzie odstający od stereotypowego modelu męzczyzny i kobiet byli 100% akceptowani to by było mniej niepotrzebnych korekt operacyjnych i dokumentowych?
Odnoszę wrażenie i dotarło do mnie że dość sporo osób błędnie uważa się za trans chociaż wystarczyłaby im akceptacja tego jak chcą być traktowane i traktowanie ich jak osoby płci nieokreślonej czy przeciwnej.
Skoro wielu z nich nie czuje żadnej niechęci do swojego ciała a przynajmniej nie w sferze seksualnej tylko co najwyżej takiej jaką odczuwają w pełni cis kobiety i mężczyźni (nie lubienie swoich wielkich dup)
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-23, 21:44   

Cytat:
Gdyby ludzie odstający od stereotypowego modelu męzczyzny i kobiet byli 100% akceptowani to by było mniej niepotrzebnych korekt operacyjnych i dokumentowych?

Na pewno.

Z mojej perspektywy: gdyby akceptowano osoby trans jako płeć, którą odczuwają, na pewno wiele osób miałoby mniejsze ciśnienie na rzeczy, których tak naprawdę nie chcą
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-23, 21:47   Re: Akceptacja niestandardowości a odsetek korekt płci

Wild napisał/a:

Odnoszę wrażenie i dotarło do mnie że dość sporo osób błędnie uważa się za trans chociaż wystarczyłaby im akceptacja tego jak chcą być traktowane i traktowanie ich jak osoby płci nieokreślonej czy przeciwnej

Skucha ;) Transpłciowość polega między innymi na tym, że ktoś chce być traktowany zgodnie z tym, kim się czuje. Jak nie modyfikuje swojego ciała, to też jest wtedy transpłciowy/a.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2022-05-24, 03:45   Re: Akceptacja niestandardowości a odsetek korekt płci

Wild napisał/a:
niepotrzebnych korekt operacyjnych i dokumentowych?

heh... ja tylko ciekawy jestem skąd Ty wiesz ile jest niepotrzebnych korekt? masz jakieś statystyki? :P

Pewnie by było trochę mniej korekt, bo są ci którym jest to obojętne co mają w papierach albo jakie ciało. Ale ja bym nie chciał być akceptowany jako ktoś pomiędzy i pewnie wiele innych osób transpłciowych też nie, więc kwestia ilu jest nas, a ilu tych którym niekonieczna jest jednoznaczność...
_________________
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2022-05-24, 13:40   

W moim przypadku, gdyby inność była akceptowalna społecznie, pewnie skorzystała bym z okazji, a nie dusiła jej w sobie. Myślę, że pchnęło by mnie to w stronę tranzycji.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2022-05-24, 16:04   

Jaga, ty żyjesz :)
_________________
Freja Draco
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-25, 13:00   

Wild napisał/a:
akceptacja tego jak chcą być traktowane i traktowanie ich jak osoby płci nieokreślonej czy przeciwnej.

A tobie jak by pasowało?

Dla mnie to chyba trochę kosmos, szczerze mówiąc, staram się nie wkurzać, jak ktoś mówi, że bycie trans miało coś wspólnego z seksizmem. Bo dla mnie to nie ma nic wspólnego z niczym, po prostu chcę być sobą, czuję, że jestem mężczyzną z pewną innością, a nie kobietą, która [wstaw cokolwiek] ani osobą bez płci albo z płcią pomiędzy. Zacząłem mieć w nosie, jak kto mnie traktuje, odkąd zacząłem żyć jako on. W sumie chyba od początku miałem to w nosie, po prostu przeszkadzało mi to 24 godziny na dobę, że muszę przed kimś mówić, że jestem kobietą i postępować w zgodzie z tym. Wielu ludziom ich płeć czy ekspresja płci jest obojętna, ale dla mnie nie jest, męska kobieta jest dużo mniej męska od męskiego mężczyzny lub nawet przeciętnego mężczyzny. Nie jestem męską kobietą.

W sumie ciekawe, poznałem ostatnio trochę lesbijek i osób nb afab (jakoś wcześniej nie składało się - w końcu to kobiety, które kochają kobiety, a kobieta ze mnie jak fortepian ze słonia ;) ), one są jakieś inne, nawet emocjonalnie, temperamentalnie. Mało i niezbyt intensywnie się złoszczą. Nie wiem, czemu jak kobiety się złoszczą, to im nawet tętno nie skoczy ;)
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2022-05-25, 20:44   

Denver napisał/a:

A tobie jak by pasowało?


Sama/samo/sam już nie wiem co najlepiej. Ostatnio odkrywam siebie i na razie wydaje się że:
1- lubię gdy ludzie wiedzą, że naprawdę jestem genetyczną dziewczyną ale pod warunkiem że nie będą uznawali mnie za kogoś chorego psychicznie (jeżeli to dla nich pretekst by nie traktować mnie poważnie) - to mnie bardzo zawsze bolało i być może wynika z faktu, że moje odczucia nie były kiedyś traktowane przez niektórych żałosnych osobników poważnie, nie lubię tego.
2- lubię gdy traktują mnie po męsku tak jak się traktuje chłopaka i mężczyznę a nie jak kobiety. To znaczy nie widzą we mnie kobiety a kumpla.
3- ale też lubię odrobinę przekory i przekomarzań z facetami - od czasu korekty tego rzadko doświadczam, choć się zdarza.
4- podobało mi się bycie chłopczycą w czasach szkoły podstawowej.
5- pełnienie roli męskiej mi odpowiada ale korekta odcięła mnie od silnych prawdziwych relacji, wszystkie są płytkie i sztuczne.
6- nie chcę wracać do oficjalnej kobiety, ale bardziej widzę siebie jako two-spirit albo agender.
7- rzucanie hormonów zawsze dawało mi ulgę i satysfakcję. Tylko nie podobał mi się powrót zbyt fem wyglądu. teraz jestem po II więc zobaczymy.
Denver napisał/a:
W sumie ciekawe, poznałem ostatnio trochę lesbijek i osób nb afab (jakoś wcześniej nie składało się - w końcu to kobiety, które kochają kobiety, a kobieta ze mnie jak fortepian ze słonia ;) ), one są jakieś inne, nawet emocjonalnie, temperamentalnie. Mało i niezbyt intensywnie się złoszczą. Nie wiem, czemu jak kobiety się złoszczą, to im nawet tętno nie skoczy ;)

To na pewno zależy od temperamentu i być może od poziomu hormonów.
Z tym że ja potrafiłem denerwować się wybuchowo - i w dzieciństwie i okresie dojrzewania i później - przed braniem testosteronu. Ale zawsze tylko słownie - krzykiem.

Testosteron mnie uspokoił czego też nie bardzo lubiłem. Nie lubię tego efektu uładzenia psychiki i emocji. A w mojej sytuacji - wykastrowania z emocji. Wiem że wielu tego doświadcza, a niektórzy twierdzą że dalej żyją emocjonalnie mimo lat na testosteronie.

Teraz juz nie biorę i denerwują mnie różne nieważne rzeczy. Zawsze potrafię kontrolować tę złość i zwykle jest to takie chwilowe wybuchnięcie gniewem a potem "ok tam". Nigdy też nic nie niszczę, nie rzucam bo nie chcę.

Co ciekawe, w towarzystwie mniej bliskich lub obcych osób lecz ogólnie przychylnych nie wybucham gniewem aż tak wybuchowo tylko denerwuję się po cichu albo wcale. Podkreślam przychylnych bo jak mnie zdenerwuje kasjer czy urzędnik to nie mam oporów by na niego odrobinę nakrzyczeć :D
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-26, 01:07   

Hm

Powiem Ci, że nie wiem, z perspektywy mojej sytuacji. Jak się nad tym bardziej zastanowię, to obie płcie i jakieś traktowanie przez społeczeństwo, to tylko to, co ludzie sobie myślą, to jak cię osądzają. Jak to jest z tymi hormonami i emocjami, to nie wiem, bo testosteronu nie brałem. (Zastrzegam, że mam passing i dużo osób, które znam, oczywiście powierzchownie, nie wie, że nie jestem cis)

Ty tylko krzyczysz? Ja mam ochotę kogoś zdzielić, chociaż wiadomo, że nie cały czas.

Tak, przechodzić to mi też szybko przechodzi, ale to trochę w kółko panie Macieju... ;)

Jak skończyłem 18 czy 20 lat, coś mi się zmieniło i zacząłem się tak wkurzać, że ciężko mi było nad tym zapanować przez dobre parę lat. Kilka razy byłem bliski spowodowania wypadku samochodowego. Pomogło mi chyba pochodzenie trochę na sporty walki i wywoływanie tego w kontrolowanych warunkach.

Z kolejnej strony, ja zawsze (prawie) jestem wkurzony i bywają takie okresy, że jestem wściekły bez widocznego powodu, "na zapas" i bardziej niż zwykle. Rywalizacja sprawia mi dużo przyjemności. W sumie to też pojawiło się z wiekiem, w gimnazjum chciałem się cały czas zachowywać jak chłopak, ale później, dopiero po 18, nabrało to charakteru wiecznego podminowania. Zacząłem też zauważać coś takiego, że kiedy jestem mocno podminowany, właśnie czuję się dziwnie, nic nie wywiera na mnie wrażenia, mam jakby "szklaną ścianę". Nawet jak ktoś na mnie trąbił, ktoś do mnie coś krzyczał na ulicy, zauważyłem, że nie odczuwam tego. Nie cały czas tak mam, ale czasami tak.

Nie wiem, czy to ma z czymkolwiek cokolwiek wspólnego, w sumie... Chciałbym to wyjaśnić, o co właściwie biega z tym moim testosteronem, bo opinie lekarskie są sprzeczne. Ćwiczę głos i bez problemu osiągam męski rejestr... Nie wiem, czy to powinno tak być? Naczytałem się, że niby nie...
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-26, 09:41   

No ale w sumie podobno nie sprawiam wrażenia nerwowego, więc nie wiem. Może po prostu nie denerwuję się o dużo drobnych rzeczy.

W sumie głównie ze strony psychologów i samych transów spotkałem się z twierdzeniem, że to choroba psychiczna i też tego nie cierpię. To, że człowiek chce czegoś, co nie jest pospolite, żeby chcieć i że jest inny, nie znaczy, że to błąd w rozumowaniu. Ja jeszcze rozumiem, że choroba somatyczna, bo leki. Ale psychiczna?

Cytat:
lubię gdy traktują mnie po męsku tak jak się traktuje chłopaka i mężczyznę a nie jak kobiety. To znaczy nie widzą we mnie kobiety a kumpla.

Ciekawe, czy cispłciowym kobietom to też przeszkadza, pewnie tak, nikt nie lubi być traktowany jak idiota... Chociaż niektóre chyba to lubią, bo lubią, żeby robić za nie różne rzeczy. Pewnie kobiety nie dochodzą do takich wniosków, że żeby im pokazać, że nie warto do niej szczebiotać, to powiedzą im, że tak naprawdę są mężczyzną albo że zetną na krótko włosy, założą męskie ubrania i problem się rozwiąże. Właśnie zauważyłem coś takiego, że denerwowało mmie to u pewnych osób i traktowanie z ich strony się nie zmieniło ani po oucie ani po poprawie passingu, ale przestałem na nie zwracać uwagę. Tzn najwyraźniej nigdy mi nie chodziło o te osoby i ich traktowanie, bo jak się robi coś, z czego jest się zadowolonym, to pewność siebie wzrasta.

Ja w podstawówce nie byłem chłopczycą. W ogóle nie byłem chłopczycą w szkole. Ale miałem kolegów.

Z tymi nie-płytkimi relacjami to chyba w ogóle jest ciężkie. Też mam ten problem, a nie staram się kryć z byciem trans celowo. Mi się po prostu nie chce wojować i w sumie cieszę się tym komfortem, że nie muszę, bo jak prezentowałem się może nie kobieco, ale jako kobieta, to czułem potrzebę outowania się. Mówisz o ludziach z pracy czy spoza pracy? W pracy to rzeczywiście ciężko znaleźć jakichś przyjaciół. Dużo osób tak mówi. Chyba że praca jest twoją pasją, może.

Wild napisał/a:
lubię odrobinę przekory i przekomarzań z facetami - od czasu korekty tego rzadko doświadczam, choć się zdarza.

Ciekawe, wydawałoby się odwrotnie.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2022-05-26, 09:45   

Denver napisał/a:
Ćwiczę głos i bez problemu osiągam męski rejestr... Nie wiem, czy to powinno tak być? Naczytałem się, że niby nie...

A dużo znasz genetycznych lasek, które osiągają męski rejestr?
_________________
Freja Draco
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-26, 09:51   

Freja napisał/a:
Denver napisał/a:
Ćwiczę głos i bez problemu osiągam męski rejestr... Nie wiem, czy to powinno tak być? Naczytałem się, że niby nie...

A dużo znasz genetycznych lasek, które osiągają męski rejestr?

Nie wiem, nie chwaliły się tym faktem ;)
W liceum była jedna, też miała PCOS jak ja.
A dla mnie to był długo powód do wstydu...
 
 
ElżbietaFromage
moderator
Ośmiornica z Wenus


Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 186
Posty: 2533
Skąd: Nie-biegun
Wysłany: 2022-05-27, 05:44   Re: Akceptacja niestandardowości a odsetek korekt płci

Wild napisał/a:
Skoro wielu z nich nie czuje żadnej niechęci do swojego ciała a przynajmniej nie w sferze seksualnej tylko co najwyżej takiej jaką odczuwają w pełni cis kobiety i mężczyźni (nie lubienie swoich wielkich dup)

„Ba bla bla” i srutututu. Wybacz tę nieuprzejmość, ale czy motywacja do zmiany musi być tylko negatywna? Czy osoby TS mają chcieć zmiany swojego ciała tylko dlatego, że je one odrzucają?m? Moim zdaniem społeczna akceptacja zjawiska raczej przyczyniłaby się do zwiększonej liczby tranzycji pozytywnych, a tak wiele osób mówi: „bunkrów nie ma, ale też jest zaje***cie”
_________________
Izolacja, izolacja, kroplówka, cukierki…
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2022-05-28, 03:28   

Wild napisał/a:
Nie lubię tego efektu uładzenia psychiki i emocji. A w mojej sytuacji - wykastrowania z emocji. Wiem że wielu tego doświadcza, a niektórzy twierdzą że dalej żyją emocjonalnie mimo lat na testosteronie.

No bo przecież są też emocjonalni faceci :P (ja jestem w ogóle wysokowrażliwy, takie osoby chyba zawsze będą miały emocje ;) ), widzę różnicę w porównaniu ze stanem sprzed hormonów ale ona jest bardziej taka, że hmm... no wtedy to na wszystko mogłem reagować płaczem - ktoś mnie skrytykował: od razu płacz; ktoś mi zwracał na coś uwagę - płacz; ktoś mnie pouczał - płacz... nawet nie to, że mnie to jakoś bolało czy bardzo się przejmowałem ale no... tak mi się robiło samo :P Po hormonach na takie rzeczy reakcję mam taką, że albo się zgadzam albo nie zgadzam ale ta potrzeba płaczu w ogóle nie występuje i w ogóle nie wiem czemu by miała wystąpić - to jest ta najważniejsza różnica ;) A jak coś smutnego obejrzę/przeczytam czy przypomnę sobie albo pomyślę o czyimś ciężkim losie, to nadal mogę się wzruszyć - bez problemu ;)

ElżbietaFromage napisał/a:
czy motywacja do zmiany musi być tylko negatywna? Czy osoby TS mają chcieć zmiany swojego ciała tylko dlatego, że je one odrzucają?

hmm, wiesz... niby nie ale... no ale jednak tak jest dramatyczniej ;) No i to jest proces, kosztowny, często bolesny - jakbym nie czuł że muszę i że inaczej nie będę szczęśliwy, to nie wiem czy by mi się chciało... no bo w imię czego tracić lata życia? żeby było trochę lepiej?
_________________
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-05-29, 10:36   

Ja nigdy tak nie miałem, żeby płakać, a w dorosłości to już w ogóle płakałem tyle razy, że na palcach liczyć.

Myślę, że chodzi Ci o poczucie, że od jakiegoś leku nie poznajesz swojego charakteru. Ja wiele z opisanych rzeczy mam od urodzenia albo od gimnazjum czyli całe życie i mi to nie przeszkadza, bo uważam to za swój charakter. Jednocześnie nie powiedziałbym, że jestem niewrażliwy. Emocje umieją mnie przytłoczyć, choć fakt faktem, nie przeżywam negatywnych emocji jako płacz i rozprężenie ani nie obchodzą mnie różne szczegóły, nie jestem za bardzo "delikatny". We mnie z kolei pakowali blokery i od tego to wszystko znikało, co jest też innym wariantem normy, ale nie czułem się wcale sobą, co jest naprawdę słabe.
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1152
Wysłany: 2022-07-02, 15:50   

Mnie przyszlo na mysl cos takiego: Moze to narzekanie Wilda na zanik emocjonalnosci pod wplywem testosteronu wcale nie wynika wylacznie z tego, ze taki brak emocji jakos mu szczegolnie przeszkadza. Moze nie akceptuje siebie jako faceta i co za tym idzie wszystkich cech zwiazanych z meskoscia w tym tego stereotypowego braku emocji.
Nasunelo mi sie takie porownanie dotyczace mojego wlasnego postrzegania swojej emocjonalnosci: przed cala tranzycja gdy bylem jeszcze nastolatkiem bralem przez jakis czas antydepresanty. Po nich tak samo jak po hormonach nastepuja zmiany w emocjonalnosci - czulem wyraznie ze przestalem sie wtedy przejmowac roznymi sprawami, przestalem roztrzasac rozne przykre sprawy, przestalem sie nimi zamartwiac, ogolnie stalem sie bardziej pogodny i szczesliwszy. Jednak zamiast byc wszystkimi tymi zmianami zachwycony zaczalem narzekac, ze moja emocje ulegly splyceniu, ze nie przezywam wszystkiego tak intensywnie jak przed antydepresantami. Tak naprawde jednak to nie te pozytywne w sumie zmiany byly tym czego nie akceptowalem - nie moglem sie pogodzic z tym, ze nie potrafie sobie sam bez pomocy lekow radzic ze swoim zyciem, ze musze brac leki zeby normalnie funkcjonowac. Branie lekow przerwalem z roznych przyczyn, dawna emocjonalnosc znowu mi wrocila. Potem po kilku latach zaczalem brac testosteron - znow zaobserwowalem, ze moja emocjonalnosc sie zmniejsza, ze znow nie przejmuje sie roznymi sytuacjami, ze znow odczuwam mniej emocji. Jednak tym razem wcale mi to nie przeszkadzalo, bo te zmiany byly czescia procesu ktory akceptowalem, czescia przemian, ktorych bardzo pragnalem. Ten brak emocjonalnosci wrecz bardzo mi sie podoba, uwazam go za jedna z tych wspanialych rzeczy ktore przydarzyly mi sie dzieki hormonom. Gdyby tym czego nie akceptowalem gdy bralem antydepresanty byla naprawde zmniejszona emocjonalnosc to za drugim razem gdy pod wplywem testosteronu ta emocjonalnosc zaczela sie obnizac to tez powinienem byc tym przygnebiony tak jak Wild. Tak sie jednak nie stalo, a to oznacza ze wczesniej gdy bralem antydepresanty to nie splycenie emocji mi tak naprawde przeszkadzalo, ale proces ktorego one byly czescia czyli proces leczenia psychiatrycznego.
Moze tak samo Wild nie lubi braku emocji nie dlatego na przyklad jest to jakos szczegolnie uciazliwe, splycajace osobowosc (czy w jakis inny sposob negatywne), ale wlasnie dlatego, ze nie akceptuje w pelni przemian w kierunku plci meskiej, bo tak naprawde malo go z ta plcia laczy i wszystko co go do tej plci zbliza w zbyt duzym jego zdaniem stopniu zaczyna go irytowac.
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2022-07-03, 11:15   

southener napisał/a:
Potem po kilku latach zaczalem brac testosteron - znow zaobserwowalem, ze moja emocjonalnosc sie zmniejsza


A takie mam pytanie. Otóż na forum kobiety-kobietom.pl przeczytałam parę dni temu stwierdzenie mówiące, iż mężczyźni uważają kobiety za bardziej emocjonalne tylko dlatego, że z jakiegoś powodu nie uznają agresji za emocję.

Czy nie zauważałeś zatem równolegle wzrostu agresywnych emocji?

Bo patrząc np. na skłonność do zachowań agresywnych u mężczyzn i kobiet oraz u samych mężczyzn zależnie od wieku, to wychodzi z tego wyraźna korelacja z poziomem testosteronu.
_________________
Freja Draco
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1152
Wysłany: 2022-07-03, 15:47   

Zauwazylem korelacje poziomu testosteronu z poziomem mojej agresji - jednak nie taka jak sie powszechnie uwaza. Wszyscy sadza ze im wiekszy poziom testosteronu tym wieksza agresja. Kiedys w to wierzylem no bo tak na zdrowy rozum to wydaje sie to oczywiste. Potem na wlasnej skorze przekonalem sie ze jest dokladnie odwrotnie.
Od kiedy pamietam tzn od bardzo wczesnego dziecinstwa bylem osoba agresywna, w szkole czesto rzucalem sie do bicia gdy ktos mnie prowokowal, potem jeszcze przed tranzycja gdy nie bylo u mnie mowy o duzym poziomie testosteronu zostalem skazany na 2 lat prac spolecznych za uderzenie funkcjonariusza na sluzbie. Potem zaczalem brac normalna dawke testosteronu i nie zauwazylem zeby jakos moj poziom agresji sie zmienil - nie dostrzeglem aby byl wiekszy lub mniejszy, byl taki sam jak przed rozpoczeciem terapii i niestety ataki fizyczne na osoby ktore mnie prowokowaly nadal sie zdarzaly. W rezultacie jeszcze jeden wyrok, tym razem pozbawienie wolnosci w zawieszeniu, proba terapii na Sobieskiego w Warszawie z ktorej zostalem wyrzucony po zaatakowaniu innego pacjenta ktory sie ze mne wysmiewal. Leki ktore po tym incydencie dostalem na Sobieskiego tylko doprowadzily mnie do depresji wiec po jakichs 3 miesiacach przestalem je brac. Balem sie isc do pracy bo pobicie za ktore zostalem skazany zdarzylo sie wlasnie w pracy, kiedys wczesniej jeszcze przed hormonami tez kogos uderzylem w pracy i tylko dzieki temu ze ktos z mojej rodziny byl w zarzadzie firmy udalo sie przekonac poszkodowana osobe zeby nie zglaszala sprawy na policje. Nie wierzylem ze jakiekolwiek leki moga mi pomoc bo wczesniej bralem rozne i pomimo tego wybuchy agresji sie powtarzaly. Do tego zupelnie nie zgadzalem sie z diagnoza ktora postawiono mi na Sobieskiego, moim zdaniem przyczyna agresji byla moja osobowosc lekowa i kumulowanie emocji, niemoznosc zareagowania na agresje slowna innych w wyniku czego zle emocje sie we mnie zbieraly by wybuchnac po pewnym czasie. Pomyslalem ze wieksza dawka testosteronu doda mi pewnosci siebie, zaczalem wiec brac 2 razy wieksza dawke, po miesiacu po zauwazylem ogromne zminy emocjonalne.Zniknela moja potrzeba czestego kontaktu z pewna osoba (wrecz uzaleznienie emocjonalne). Po miesiacu poszedlem tez do pracy, takiej samej jaka wykonywalem poprzednio - te same zachowania ludzi, te same wyzwania - i przez caly czas w tamtej pracy nie mialem ani jednego incydentu gdzie zachowalbym sie agresywnie. Widzialem wyrazna roznice w swoim odczuwaniu - jezeli ktos chamsko sie do mnie odezwal to zupelnie to mnie nie ruszalo emocjonalnie, owszem reagowalem na zaczepki ale spokojnie, nie dotykaly mnie one osobiscie wiec nie bylo powodun aby reagowac wybuchem agresji czy to slownym czy tym bardziej fizycznym. Tak sobie potem jechalem na tej wysokiej dawce przez kilkanascie lat i dzieki temu moje problemy z agresja sie skonczyly, w miedzyczasie byla nowa praca i tez zero problemow. Tak jest do dzisiaj mimo tego ze wrocilem do mniejszej dawki (troche wiekszej niz ta na poczatku po 2-ce)
Takie jest moje doswiadczenie z roznymi pozimami testosteronu ale oprocz niego moje przeswiadczenie o tym ze to niski poziom testosteronu jest odpowiedzialny z agresje opieram rowniez na badaniu naukowym - tym slawnym z jednego z wiezien w USA. To od tego badania rozpoczelo sie obwinianie wysokiego poziomu testosteronu za agresje. Jednak po latach jego wyniki uznano za bledne - bo wszyscy badani wiezniowie poziom testosteronu mieli w dolnej granicy meskiej normy. Inny dowod na to ze to niski poziom testosteronu odpowiada za agresje to to ze koksiarze reaguja agresja nie kiedy sa w trakcie brania ale zaraz po odstawieniu kiedy pozio testosteronu u nich gwaltownie spada bo juz nie przyjmuja testosteronu z zewnatrz a ich organizm jeszcze nie powrocil normalnej do produkcji wlasnego testosteronu.

Wieksza agresywnosc mezczyzn w stosunku do kobiet moze miec podloze kulturowe - kobiety spoleczenstwo karze za przejawy agresji fizycznej, dziewczynkom mowi sie, ze agresywne zachowania nie przystoja ich plci, chlopcow wrecz przeciwnie za te same zachowania sie nagradza, mowi sie o nich ze umia sobie radzic z problemami.
Mlodzi mezczyzni nie koniecznie sa bardziej agresywni od starszych - maja oni jednak wieksze szanse wyjsc zwyciesko z bojek, starszych przed fizyczna konfrontacja ogranicza strach przed dostaniem lania a takze czesto oprocz mniejszej sily fizycznej rozne inne ograniczenia zdrowotne.
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-07-03, 18:57   

Nie wypowiem się na temat hormonów w tej kwestii, ale mi skłonność do bójek minęła z wiekiem. Denerwuję się tak samo, też odczuwam duże fizyczne pobudzenie, ale nie przytłacza mnie to, umiem wykorzystać tą złość zamiast dać się jej zjeść.

Dużo się złoszczę. Potrafię się obudzić i od samego rana być wkurzony na maksa, więc raczej nic nie mogło tego spowodować z samego rana.

Poza tym jednak coś jest w tym, że wypierana złość się gromadzi. Przestałem być miły, przestałem płaszczyć się, że według niektórych jestem nadpobudliwy, jak chcę, to idę uprawiać sport i tyle, a jak chcę coś komuś powiedzieć do słuchu, to mówię, najwyraźniej zasłużył sobie. Kiedyś ktoś mi gadał, że jestem nienormalny, bo jak się na kogoś mocniej wkurzę, to mam ochotę wlać tej osobie, przyżywałem z tego powodu wyrzuty sumienia, ale w pewnym momencie przerobiłem ten temat na tyle, że dotarło do mnie, że to czepialstwo jest w 150% bez sensu, bo to są normalne emocje, a ktoś, kto się tego czepia (były to koleżanki współczujące wszystkim małym pieskom i kotkom, opowiadające się na każdym kroku za wege, eko i co tam jeszcze...), to chciałby, żeby toalety pachniały fiołkami i wytwarza wokół rzeczy normalnych i zwykłych jakąś psychozę. :roll:
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1152
Wysłany: 2022-07-03, 20:12   

Ja jestem na 100% pewien, ze mi przeszlo po podniesieniu sie poziomu testosteronu. Przez ponad 30 lat od malego szkraba zawsze jak sie we mnie nagromadzila zlosc to musialem komus przywalic, a potem nagle po miesiacu brania podwojnej dawki testosteronu zauwazylem, ze umiem panowac nad soba. Wlasnie przy tych moich wybuchach to nie bylo tak, ze czulem sie wkurzony i mowilem sobie 'No to teraz tej osobie pokaze'. To byl zupelny brak kontroli nad tym co robilem, reakcja byla natychmiastowa, rzucalem sie na taka osobe bez zadnego ostrzezenia. Wszystko dzialo sie tak szybko i jakby poza moja swiadomoscia, ze w ogole nie bylem w stanie najpierw pomyslec o konsekwencjach. Czasami pozniej nawet nie pamietalem jak taka akcja przebiegala, a raz nawet o dziwo nie bylem w stanie sobie po wszystkim przypomniec co mnie tak rozzloscilo. Pytalem o to swiadkow, ale nikt nie chcial mi powiedziec co sie dzialo przed.
Przy zwiekszonej poziomie testosteronu ta zlosc po prostu przestala sie we mnie kumulowac z tej prostej przyczyny, ze wszystkim sie mniej przejmowalem, jak ktos mi dokuczal to nie zamykalem sie pod wplywem zlosci (bo jej juz nie odczuwalem) i dlatego bylo mi latwiej zareagowac na przykre dla mnie sytuacje. To wszystko stalo sie tak nagle, w ciagu miesiaca ze sam bylem zszokowany - tym bardziej ze zauwazylem inna nagla zmiane - jak wczesniej bardzo mi brakowalo codziennego kontaktu z pewna osoba, ciagle o tym myslalem, z trudem powstrzymywalem sie zeby do tej osoby zadzwonic (no bo nie bylismy para. a kazdy przeciez ma swoje zycie i nie potrzebuje ciaglych telefonow od obojetnych sobie osob) To pragnienie czestego kontaktu trwalo latami, a potem nagle po tym miesiacu zwiekszonego testosteronu zauwazylem ze wcale nie zalezy mi na czestym kontakcie, nie zalezy mi na opowiadaniu co sie dzieje w moim zyciu ani dopytywaniu tej osoby o jej sprawy. Przez to tez z biegiem czasu ta znajomosc stala sie zdrowsza, utrzymujemy ja do dzisiaj, ale jest to relacja przyjacielska.

Co do zlosci to w przeciwienstwie do Ciebie Denver ja nigdy nie odczuwalem zebym zloscil sie bez powodu. Nie zdarzylo mi sie wstawac rano zlym, zlosc zawsze byla u mnie nagla reakcja na czyjes zachowanie, ta zlosc ktora gromadzilem wprawdzie odczuwalem, ale nie w jakis dotkliwy sposob, tzn nie chodzilem z tego powodu podminowany ani tez nie mialem potrzeby wyladowywac sie na innych - uwolnienie jej nastepowalo po kolejnej zaczepce delikwenta i tylko na nim sie skupialo.
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2022-07-03, 21:06   

Nie no, ja nie neguję, to ma sens z tymi hormonami. Jak ma się dobre samopoczucie, to się nie złości. Także to wypadkowa temperamentu i czucia się po prostu źle. Temperamentu, bo są na świecie ludzie, którzy jak im źle, to się nie złoszczą, tylko nie wiem... boją się albo im smutno? A wyższe poziomy hormonów poprawiają samopoczucie - na to jest dużo literatury, ale też dowodów anegdotycznych. Chociaż ja bywam wkurzony nawet jak czuję się dobrze. I trochę wtedy szukam zaczepki :-p

Cytat:
To byl zupelny brak kontroli nad tym co robilem, reakcja byla natychmiastowa, rzucalem sie na taka osobe bez zadnego ostrzezenia. Wszystko dzialo sie tak szybko i jakby poza moja swiadomoscia, ze w ogole nie bylem w stanie najpierw pomyslec o konsekwencjach.

Niestety to znam, ale na szczęście coś takiego zdarzyło mi się tylko parę razy i nie zrobiłem nic wyjątkowo głupiego. No i tu się zgadzam, że to z kumulowania. Potrzeba ciągłego kontaktu też jest typowo lękowa, też to znam, ale przytrafiło mi się tylko kilka razy. W ogóle lęki to nie jest coś, co mi dokucza. Każdy czasem je ma, ale dla wielu osób one stanowią problem - dla mnie nie. Oczywiście denerwuję się, ale raczej na zezłoszczonego i na smutno. Na to poprawa nastroju nic dziwnego że pomogła, no bo to właśnie z tego wynika.

A koksiarze to jakieś cuda wyczyniają z tymi hormonami, nic dziwnego, że im siada na głowę. Najpierw dają ich ponad normę, potem odstawiają... Rozwalają sobie receptory w mózgu. I zupełnie destabilizują neuroprzekaźniki.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 9