Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Stary człowiek... nie może
Autor Wiadomość
Vic_hyung
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Posty: 1
  Wysłany: 2021-12-30, 23:18   Stary człowiek... nie może

Cześć!
Gratuluję wszystkim, którzy przechodzą tę wyboistą drogę, że dajecie radę!
Ja jestem tchórzem i wiem, że tranzycja w późnym wieku to nie jest dobry pomysł.

Moja mama tak pragnęła pięknej córeczki... Córką starałem się być dobrą, grzeczną, prymusem, olimpijczykiem. Z pięknością ciut nie wyszło. Od dziecka czułem, że coś jest nie tak. Nienawidziłem swojego ciała. Raz lekarka kazała mi się rozebrać do naga i to była trauma na 10 lat.
Nie eksplorowałem tematu, dopadła mnie przedwczesna dorosłość. Choroba mamy, babci, przejęcie roli pana (pani?) domu, studia, drugie studia, praca po 12h, śmierć ukochanej kobiety i próba reparatywnego wydania mnie za mąż, co skończyło się... źle. U mnie zawsze było tak, że moje potrzeby były na ostatnim miejscu. Tak mnie wychowano, zaprogramowano. Opinia innych była ważniejsza od prywatnego szczęścia. Przez kilka lat swego życia ubierałem się bardzo kobieco, nakładałem tonę tapety, czułem się jak drag queen, a jednocześnie bezpieczny. Miałem swoją "maskę", trudniej mnie było "zobaczyć", a przy okazji zranić. Niemal wszystkie moje związki rozpadły się przez moją awersję do intymności. Niesiony (nie)mocą walki z depresją w końcu poszukałem pomocy. I, ja, zaszafowany, zamknięty jak puszka sardynek, zacząłem się otwierać. Nie żałuję. Lepiej poznałem siebie. Zacząłem otwierać drzwi klatki.

A potem nieopatrznie wyszedłem z szafy przed najbardziej zaufanymi ludźmi. Śmiech, drwina, lekceważenie i sugerowanie urojeń były gorsze niż agresja czy zrywanie kontaktu. Grono przyjaciół stopniało do 0. Rodzina? Spróbowałem zasugerować coś bratu. Reszta ukamienowałaby mnie żywcem. No i wróciłem do szafy, zapewniłem, że to był eksperyment, żart, obiecałem, że nie będę używał prawdziwego imienia. Ale... Przez te kilka miesięcy "bycia sobą" czułem, że żyję. Podjąłem więcej inicjatyw niż przez ostatnią dekadę, bywałem szczęśliwy, słyszałem, że promienieję. Pierwszy raz od dawna miałem plany. Mam 34 lata, jestem przed "wszystkim", mam 3 zawody, znam kilka języków i mam wrażenie, że... nie istnieję. Czuję się upokorzony, wbity w ziemię, brak mi nadziei. Chyba za późno dla mnie. Mogę być facetem tylko w książkach, które piszę. Nadal ubieram się jak "babochłop". Marzy mi się tylko usunięcie "góry", bo w tym ciele nie wytrzymam już długo. Nie planuję zmiany dokumentów. Tu, gdzie mieszkam, w moim środowisku, taka zmiana nie wchodzi w grę.

Przepraszam za długość posta. Zacząłem sobie zadawać pytania, że może znajomi mają rację, że mnie nie ma i nie było (i nie będzie). Chciałbym wrócić na terapię, ale nie powiem "panie doktorze, to był taki dżołk". A cóż mi da, że w gabinecie i internetach będę sobą, gdy oficjalnie będę kimś innym? To jest dopiero schizofrenia! Wiem, że długie szafosiedzenie podkopało moją wiarygodność, a ci, co mnie znają, wiedzą, iż wystarczy powiedzieć ostrzej, a ustąpię pod ich naciskami.

Dodałam do użytkowników. /Freja
_________________
Your sin is your very existence.
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2021-12-31, 07:09   

Cześć, Vic_hyung.

Ostatnio w jednej z książek przeczytałem takie zdanie: "Trzeba żyć, a nie tylko istnieć". Całkowicie się z tym zgadzam, choć jest to trudne. Przynajmniej dla nas.
Postanowiłem zacząć żyć mając znacznie więcej lat niż Ty, więc jest to realne. Pamiętam jednak, że w wieku +/- 34 lat moje przeżycia były bardzo podobne do Twoich.
Absolutnie nie namawiam Cię do czegokolwiek. Chcę tylko, żebyś pamiętał, że to, co niemożliwe jest obecnie (lub wydaje się niemożliwe) za jakiś czas być może stanie się realne. I właśnie tego Ci życzę.
_________________
 
 
 
dorota745!
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 25
Posty: 115
Skąd: Lublin
Wysłany: 2021-12-31, 09:38   

Vic_hyung nie poddawaj się. Tranzycję rozpoczęłam w wieku 44 lat bo już nie dawałam rady dłużej oszukiwać i siebie i innych. Moja HRT z cała pewnością daje gorsze efekty niż jest to w drugą stronę, a mimo to jestem niezmiernie zadowolona z efektów. Dla Ciebie nie jest za późno, nigdy nie jest za późno by iść po szczęście.
_________________
 
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2021-12-31, 10:01   

Stary? Toć ty jeszcze młody juhas jesteś. Niemniej rozumiem, co czujesz. Najbardziej stara w życiu czułam się, jak miałam 25 lat.

W jednej kwestii się zgodzę: (na razie) ciebie nie ma. Ale to zawsze można zmienić.

Witaj :)
_________________
Freja Draco
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2021-12-31, 10:19   

Vic_hyung, witaj na forum
 
 
Wild
użytkownik


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 54
Posty: 1286
Wysłany: 2021-12-31, 12:50   

Witaj na forum. Nie jest to stary wiek, chociaż już trochę fajnych lat za tobą. Niektórzy podchodzą do korekty w wieku 70 lat i też są szczęśliwi, nie płacząc że za późno ale o nich raczej na zagranicznych stronach będzie więcej. Lepiej zrobić coś z głową niż zbyt prędko i żałować. Masz dużo czasu.
Mam nadzieje, że uda ci się znaleźć złoty środek by funkcjonować dobrze w swoim nietolerancyjnym otoczeniu. I znalezienia sojuszników.
Cytat:
Ale... Przez te kilka miesięcy "bycia sobą" czułem, że żyję. Podjąłem więcej inicjatyw niż przez ostatnią dekadę, bywałem szczęśliwy, słyszałem, że promienieję. Pierwszy raz od dawna miałem plany.

Jak czytam ten fragment to tak jakby czytać siebie.
Z tym, że takie uczucie towarzyszyło mi podczas pierwszych strzałów z hormonów i po wyjściu z szafy jeszcze przed zmianą dokumentów i trochę po, a później nastąpił marazm i nie robienie niczego. Nadal nie potrafię znaleźć przyczyny. Czasem towarzyszy mi obrzydzenie a czasem duma z tego kim jestem. Możliwe, że strach przed odrzuceniem i ówczesna chamska reakcja mamuśki powoduje u mnie to obrzydzenie do siebie. Dlatego rozumiem niechęć wychodzenia z szafy, jeśli otaczają ciebie naprawdę nieakceptujący ludzie to szybko mogą ostudzić twoje emocje i zamiast przeżywać siebie będziesz przez nich cierpieć... Może jest opcja wyprowadzki? Przemyśl to dobrze, licząc się z tym, że dotychczasowe kontakty zostaną zerwane albo pogorszone, tylko że jak rozumiem na razie żyjesz wg tego czego chcą inni. A to nie jest ok
 
 
Denver
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 83
Posty: 537
Wysłany: 2021-12-31, 19:00   

Mi to ten marazm przyszedł z wiekiem. Chyba zużyłem przeżycia emocjonalne na to wcielenie...
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1152
Wysłany: 2022-01-01, 00:17   

Znam kogos kto wszystko zaczynal po piecdziesisiatce - tez kaem, poznalem go gdy byl juz po 1 i od 2 lat na hormonach - wygladal jak dwudziestolatek. 30 lat to ciagle mlodosc, chlopie ty masz wszystko przed soba. Jak znasz kilka jezykow (zakladam ze sa wsrod nich jakies jezyki uzywane w UE) to bez problemu mozesz znalezc prace daleko od nietolerancyjnego srodowiska. Ja wyjechalem za granice i zaczalem wszystko od nowa w wieku 39 lat. Nie ma sie co przejmowac tym ze ktos Cie nie akceptuje - jak tak podchodzi do Twojego problemu to go po prostu olej, rob to co daje Ci szczescie. Nigdy nie zapomne tych wyjazdow do W-wy i spotkan z doktorem D. w obecnosci ktorego po raz pierwszy moglem byc soba, gdy moglem przy nim mowic w meskiej formie i potem tego szczescia gdy widzialem jak testosteron zmienia moje cialo i psychike. To czego Ci potrzeba to odwaga, aby byc soba. Zaufaj swoim pragnieniom bycia soba.
 
 
Jaga
użytkownik
Westalka w służbie.


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 77
Posty: 438
Skąd: Z lasu.
Wysłany: 2022-01-01, 12:06   

Cześć

Chcesz się zamienić na pesel?
 
 
Freddie86
użytkownik


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: on
Punktów: 4
Posty: 60
Skąd: Kraków (okolice)
Wysłany: 2022-01-01, 20:21   

Cześć
Ja też jestem po 30. Dopiero w tamtym roku odkryłem kim tak naprawdę jestem.
Też często czuję, że dla mnie jest już za późno, a w dodatku mam 2 małych dzieci.
W sumie to jestem przed wyjściem z szafy, na razie wie tylko mąż i psycholog.
Myślę, że Cię rozumiem... To ciągłe udawanie to nie jest życie, to teatr. Samotność, bo relacje z innymi, kiedy nie jesteśmy sobą są takie nie do końca prawdziwe.
Vic_hyung napisał/a:
Ja jestem tchórzem
Ja też :-)
Vic_hyung napisał/a:
Córką starałem się być dobrą, grzeczną, prymusem
Też to znam. Myślę, że przez te trzydzieści parę lat udawania spłaciliśmy "dług wobec społeczeństwa", a reszta życia jest nasza i możemy przeżyć ją po swojemu.
Jestem z Tobą. Mam nadzieję, że nam się uda.
Przesyłam dużo pozytywnej energii. Czuję, że 2022 rok przyniesie coś dobrego.
_________________
Peace & Love
All You Need Is Love
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2022-01-13, 21:06   Re: Stary człowiek... nie może

Vic_hyung, nie przepraszaj za długość posta, jest bardzo dobry i bardzo poruszający, zwłaszcza to:
Cytat:
Mam 34 lata, jestem przed "wszystkim", mam 3 zawody, znam kilka języków i mam wrażenie, że... nie istnieję.


Każdy z nas tracił nadzieję, to też normalne. Jak już przedmówcy powiedzieli - nigdy nie jest za późno! I może wyprowadzka, może nawet do innego kraju byłaby rzeczywiście najlepszą opcją...
_________________
 
 
Idiota
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Posty: 9
Wysłany: 2023-03-20, 01:07   

Zguba się znalazła! Tak, trudno w to uwierzyć, ale to jest mój stary wątek. Wkrótce po jego napisaniu miałem nieprzyjemną przeprawę z przyjacielem (znajomość dziś jest definitywnie zakończona). W efekcie uznałem całe moje usiłowania za bezsens, skasowałem maila do tego konta i nie zaglądałem tu co najmniej kilka miesięcy.

Jestem zażenowany, co tu nawypisywałem. Zapytałbym dziś siebie: chłopie, ty się chwalisz czy żalisz?
Jestem zażenowany, ale niech zostanie jako kliniczny dowód na to, co depresja robi człowiekiem i mózgiem tegoż. Szczerze? W tamtym momencie nie wierzyłem, że z tego wyjdę. Myślałem tunelowo. Miałem dokładnie zaplanowane, jak zakończyć swoje sprawy, potem żywot, minimalizując negatywne efekty dla bliskich.

Wyjechałem na trochę. Poświęciłem się mojej pasji - górom. To miał być taki mój pożegnalny prezent dla samego siebie. Tymczasem stało się inaczej. Stałem się głodny życia. Zrozumiałem, że świat, do jakiego zostałem wytresowany, jest zaledwie ułamkiem świata jako całości. A ludzie są różni, z jednymi mi po drodze, z innymi nie, ale "zakałą rodziny" jestem tylko w rodzinie. Poza nią nie jestem taki durnowaty i idzie mnie czasem lubić.

Punkt krytyczny nastąpił wtedy, gdy mój brat między wierszami zasugerował, że tacy jak ja mogliby honorowo robić ze sobą porządek. Rozważałem to przez 15 sekund i... zacząłem bluźnić w duchu. Coś we mnie pękło. Przestałem potrafić kochać za nas dwóch. Przestałem bezimiennie żebrać o aprobatę mojego brata-narcyza. Powiedziałem sobie: masz tu, chłopie, coś jeszcze do zrobienia!

Nadal noszę się z zamiarem wyjazdu na stałe z Polski, ale nie w formie ucieczkowej. Bo wtedy uciekać będę już zawsze, a nie chcę.

Dzięki Wam wszystkim, którzy kibicowaliście wtedy i wierzyliście, że jeszcze wyjdę na ludzi. Ja wówczas nie wierzyłem ani trochę. A teraz chcę iść naprzód, bez względu na to, ile mam czasu i z jakimi przeszkodami mam się zmierzyć. Nie łudzę się, że łatwo przyjdzie. Choć jestem na początku drogi i tak mówię: udało mi się. Pokonałem drogę stamtąd dotąd. Pokonałem swoją słabość.

Mówię: pokonałem słabość, choć jeszcze niedawno płakałem, lecz z powodów całkiem innych. Nawet mi się oberwało, że "jednak baba jestem". Na początku tygodnia pochowałem mojego chrzestnego. W rodzinie słyszałem, że podobno wujek nie życzyłby sobie mnie na pogrzebie, że generalnie jestem persona non grata. Mogłem się łatwo wymigać od uczestnictwa. Pogrzeb był w innym mieście, w dniu roboczym. Nie potrafiłem, a jednocześnie nie chciałem robić taniej sensacji, bo to nie czas i miejsce ku temu. Mimo wątpliwości pojechałem i to w garniturze. Nic złego się nie wydarzyło. Żadnego "linczu". Wiele osób się wręcz... za mną stęskniło? W każdym razie trudno mi przypomnieć sobie pogrzeb, który, pomimo smutku, wspominałbym w sumie ciepło. Może skoro coś zmieniło się we mnie, to w innych także?

To takie przeboje moje. Znów się rozwlokłem... Przepraszam.
Wiktor
_________________
The needs of the many outweigh the needs of the few.
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1152
Wysłany: 2023-03-21, 15:17   

Najwazniejsze ze zaczales myslec pozytywnie, ze tak jak mowisz cos sie w Tobie zmienilo. Czas zaczac cos robic w celu osiagniecia upragnionego celu - tylko nie uzalezniaj tego wszystkiego od tego czy w innnych sie cos zmienilo czy nie - dla Ciebie nie powinnno to byc istotne - Ty masz swoje zycie, Twoja rodzina i znajomi swoje. Zajmij sie tym co jest wazne dla Ciebie, jesli inni nie beda w stanie zaakceptowac Twojej decyzji to ich problem. Wtedy tez jesli rodzina bedzie robic ci trudnosci to moze i warto bedzie sie od nich troche odsunac. Ja w takiej sytuacji bym wyjechal, zaczal wszystko od poczatku w miejscu gdzie nikt nie jest zorientowany w sytuacji. Wcale nie uwazam ze byla by to ucieczka - w pewnych sytuacjach nie warto bic glowa w mur (czyli na przyklad na sile szukac akceptacji ludzi ktorzy nigdy Cie nie zaakceptuja z takich czy innych wzgledow. Odsuniecie sie od ich toksycznosci (no bo jak inaczej nazwac slowa twojego brata zachecajace Cie do samobojsta?) Jest jak najbardziej zdrowa reakcja, nie ma t takim przypadku mowy o jakiejs ucieczce.
Poza tym jesli znasz kilka jezykow to nie kusi Cie zeby wejsc glebiej w kulture danego kraju, poznac ten jezyk jeszcze lepiej, zaczac na codzien funkcjonowac w danym jezyku? Jak ja zaczalem sie uczyc jezyka obcego w mlodosci to od razu takie marzenie sie pojawilo. Chcialem na kilka chociazby lat moc mieszkac w kraju anglojezycznym i uzywac tego jezyka na codzien a nie tylko uczyc go czy tlumaczyc rzeczy z jednego jezyka na drugi.
 
 
Idiota
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Posty: 9
Wysłany: 2023-03-21, 17:29   

Właśnie mózg mi się przetransformował nareszcie, z czego się cieszę, bardzo się cieszę. I jakoś działam w dobrym, mam nadzieję, kierunku.
Rodzinę "odpuścić" bywa ciężko, zwłaszcza, gdy ona tak trochę poszatkowana już jest. Spieszmy się kochać ludzi - z tyłu głowy dzwoni. Opanowałem w podstawowym stopniu trudną sztukę niebrania do siebie wszystkich ich komentarzy. Ich akceptacji sobie nie zaskarbię, bo musiałbym działać wbrew sobie. Już to wiem.
Pisałem o ucieczce w takim kontekście, że jeśli nie pozałatwiam spraw tutaj, nie określę granic w dotychczasowym środowisku, podkulę ogon, to, dokądkolwiek się udam, najpewniej powielę te same błędy i dam sobie wejść na głowę zupełnie niezależnie od kwestii płci. Wyjazd raczej mnie ostatecznie czeka, bo w naszym kraju przemian na lepsze nie spodziewam się w ciągu najbliższej dekady. Z drugiej strony, trawa zdaje się zieleńsza po drugiej stronie płotu... Miałem "skończyć" w Hiszpanii, jednak Hiszpania (i Portugalia) okazały się dla mnie trochę za głośne, za stadne dla biednego introwertyka, choć ich kultura, sztuka, języki bardzo mnie fascynują. Zobaczymy, gdzie ostatecznie osiądę. Rozważam dwa kierunki poza Europę, ale to muszę mieć najpierw pozamykane sprawy tutaj, bo o ile hormony dostanę pewnie wszędzie, to bulić 2 tys. na bilet lotniczy, by przylecieć na rozprawę raczej nie będzie mi się opłacało. Dużo łatwiej będzie zacząć od nowa już z nowym papierem w rękach. Poza tym, w życiu rzadko coś idzie zgodnie z planem. Ktoś mnie tutaj trochę... przykotwiczył. Nic nie mówię więcej, bo zaraz się może okazać, że zrobiłem z siebie wioskowego głupka.
Dwa lata temu likwidowałem mieszkanie, teraz mam 2x mniejsze, a i tak przeraża mnie liczba posiadanych rzeczy. Zwłaszcza ta cała ściana regałów z książkami. Najwyżej zostanę dobroczyńcą lokalnej biblioteki, bo raczej ze sobą tego nie zabiorę. No i jest trochę pamiątek po mamie, po babci. Jednak chyba sentymentalny jestem...
_________________
The needs of the many outweigh the needs of the few.
 
 
southener
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Punktów: 202
Posty: 1152
Wysłany: 2023-03-21, 18:23   

Najlepiej jest wyjechac wlasnie na nowych papierach i pojawic sie w nowym srodowisku jako ten prawdziwy on, wtedy nie ma zadnego ryzyka ze ktos bedzie Ci sprawial probemy z powodu Twojej przeszlosci. Tak tez na pewno bedzie lepiej dla potencjalnej partnerki i dzieci. Ja wlasnie wyjechalem jak juz mialem wszystko pozmieniane, jak wyjedza sie bez nowych dokumentow to potem w niektorych krajach trzeba wszystko odkrecac np urzad podatkowy, ktory nie chce zaakceptowac Twojej nowej plci bez przechodzenia procedury (wprawdzie uproszczonej) jeszcze raz w nowym kraju zamieszkania. Tak jest np w UK ktory to kraj uchodzi przeciez za bardzo postepowy jesli chodzi o podejscie do gender, jednak jest trzymanie sie tego ze wazne tylko to co nasze i jak masz wyrok sadowy z innego kraju to on tutaj sam z siebie sie nie liczy jest najwyzej dowodem pozwalajacym ci przejsc ponowna tym razem uproszczonna procedure zmiany plci prawnej. Nie wiem jak to jest z tym w krajach, ktore Cie interesuja, no ale moze byc roznie wiec najlepiej miec juz wszystko zrobione w Polsce.
Wyjazd wcale nie musi oznaczac ze opuszczasz rodzine, mozesz przeciez codziennie rozmawiac z nimi online. W niektorych sytuacjach jednak po prostu lepiej jest byc z dala od niej. Wciaz mozna wtedy byc w kontakcie na tyle czestym na ile pozwalaja na to okolicznnosci. Mozesz tez wtedy kontrolowac czestotliwosc i rodzaj kontaktow z rodzina. Jesli wydaja sie cie akceptowac to utrzymujesz czeste i intensywne kontakty. Jesli nie sa dla Ciebie przyjemni ograniczasz kontakty i czynisz je bardziej formalnymi. Zreszta, jesli wyjedziesz to z perspektywy czasu bedziesz widzial wszystko w innym swietle - zobaczysz ze tych rodzinnych kontaktow az tak bardzo nie potrzebujesz. Teskni sie tylko przez kilka pierwszych lat, potem jak wracasz z wakacji do swojego nowego kraju to masz poczucie ze wracasz do domu. Ja niby lubie jezdzic do Polski na wakacje jednak jak juz tam jestem to mam cos w rodzaju rozdwojenia jazni - to przeciez byl kiedys moj dom, ale teraz moj dom jest gdzies indziej i nie lubie tego odczucia dwoistosci, tego powrotu odczuwania tego co zostawilem w Polsce jako mojego domu. Nie czuje wiec tez potrzeby czestych przyjazdow do Polski. Tylko czesc wakacji spedzam w Polsce, druga najczesciej w miejscach hiszpansko-jezycznych - w tym roku nawet zaczalem sie uczyc hiszpanskiego zeby moc cos w tym jezyku powiedziec gdy w maju polece do Meksyku. Zaraz po wyjezdze bylem pewien tego ze na emeryturze wroce na stale do Polski - teraz wcale nie jestem tego pewien - gdybym mial mozliwosc to najchetniej bym zamieszkal na ktorejs z Wysp Kanaryjskich. Nie wykluczam tez pozostania na stale w UK. Z perspektywy czasu widze swoje watpliwosci co do tego jak sie odnajde zdala od rodziny jako dosyc dziwne. Teraz to perspektywa powrotu do Polski nie wydaje mi wcale kuszaca.
 
 
Idiota
użytkownik

Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Posty: 9
Wysłany: 2023-03-21, 20:04   

Jeśli jesteś obywatelem tych krajów, to zmiana dokumentów jest stosunkowo prostą, urzędową procedurą. Niestety, nie jestem i musiałbym odczekać więcej tam lat, nim prawdopodobnie potrwa sprawa w Polsce. Poza tym wolałbym uniknąć kolejnych outingów, tłumaczenia się, itd.
southener napisał/a:
pojawic sie w nowym srodowisku jako ten prawdziwy on
Dokładnie.
southener napisał/a:
mozesz przeciez codziennie rozmawiac z nimi online

Takiej częstotliwości bym nie zdzierżył chyba ;-) Zacząłem te kontakty ograniczać już ładnych parę lat temu, bo za duża ich częstość źle mi robiła na psychikę. Paskudnie to brzmi, ale cóż...
Pewnie tęskniłbym. Tęsknię czasem nawet za ludźmi, którzy nie zachowali się wobec mnie fair.
Z tym domem jest chyba tak, że jest on tam, gdzie czujesz się dobrze. Od dawna nie miałem poczucia: jestem u siebie. Teraz połowicznie, bo trochę zaczyna się układać, ale to jeszcze nie jest to.
Z moich, może pobieżnych, obserwacji UK jest tolerancyjny tylko na pozór, choć akurat w Grampianach mógłbym się zaszyć na trochę. Hiszpania wydaje mi się bardziej otwarta, ale akurat te regiony, gdzie chciałbym mieszkać, to z kolei raczej bastiony tradycji.
Powodzenia w nauce hiszpańskiego i udanej wycieczki do Meksyku.
_________________
The needs of the many outweigh the needs of the few.
 
 
interFAN emki
użytkownik
queer-inter


Tożsamość płciowa: qg
Kim jesteś: is
Preferowany zaimek: on
Posty: 73
Skąd: Z Piątnicy, no bo skąd? (zPoznania)
Wysłany: 2023-03-28, 00:51   

Dzień dobry, Vic_hyung -może problem polega w doborze zawodów? Piszesz, że masz trzy. Wymień je. Ja z punktu widzenia interpłciowości i akceptacji postrzegam to delikatnie inaczej.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 10