Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Co myślisz o zmianie pomysłu perezydenta Waszawy.
Autor Wiadomość
Melk4
użytkownik
użytkownik


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 7
Posty: 157
Skąd: Skąd:
Wysłany: 2020-07-04, 19:01   Co myślisz o zmianie pomysłu perezydenta Waszawy.

Witam.
Co myślisz o zmianie frontu prezydenta Trzaskowskiego na temat adopcji dzieci przez pary w związkach jednopłciowych?
Kiedyś był ZA, aktualnie jest PRZECIWNY.
Czy robi to aby wygrać?
Czy przedstawiane przez pisy jego siedemdziesiąt parę postulatów za kadencji prezydenta stołecznego, których nie spełnił, to tylko najazd, czy rzeczywistość?
Jeżeli tak było, jak to może rzutować na przyszłość?
Czy ten kandydat ma stopień naukowy doktora?
Proszę o poważne odpowiedzi.
 
 
Bruce
użytkownik
Realista


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 32
Posty: 164
Wysłany: 2020-07-05, 00:28   

Nie pamiętam, by kiedykolwiek Rafał Trzaskowski mówił, że jest zwolennikiem adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Może prywatnie mu ten postulat nie przeszkadza, szczególnie przysposobienie dziecka partnera/ki, ale publicznie chyba nie wypowiadał się na ten temat.

Za to jego współpracownik, Paweł Rabiej dawniej w mediach społecznościowych pisał, że jest za każdą możliwością adopcji dzieci po wcześniejszym wprowadzeniu małżeństw jednopłciowych, co stało mantrą powtarzaną prawie codziennie w Wiadomościach TVPiS. A przecież obaj panowie nie muszą się zgadzać we wszystkich kwestiach.

Sam Rafał Trzaskowski dokładnie wie, jak nadal wygląda sytuacja światopoglądowa w naszym kraju i nie jest to odpowiedni moment na tego typu deklaracje. Większość Polaków nie ma miałaby problemu z wprowadzeniem związków partnerskich, natomiast adopcja dzieci to dla nich zdecydowanie za dużo. Nawet zwolennicy tego postulatu wiedzą, że dziecko mogłoby być wyśmiewane z racji wychowywania go przez małżeństwo jednopłciowe. Polska nie jest jeszcze na tyle tolerancyjnym krajem.

https://queer.pl/artykul/204597/oliwa-do-ognia-nie-czas-zalowac-adopcji-gdy-gina-mlodzi-ludzie

Na kolejne pytanie trudno mi odpowiedzieć, ponieważ nie znam tych 70 postulatów, nie jestem Warszawiakiem. Zaś kadencja prezydenta Trzaskowskiego trwa dopiero 1,5 roku, więc ma jeszcze dużo czasu, jakieś 3,5 roku na ich zrealizowanie.

Tak, Rafał Trzaskowski ma stopień doktora nauk humanistycznych, wystarczy zajrzeć do Wikipedii - https://pl.wikipedia.org/wiki/Rafał_Trzaskowski
_________________
Na HRT w ch.. czasu
 
 
OneLotusPetal
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-05, 00:59   

Nie wiem, czemu to robi. Spotkałem się z różnymi teoriami. Że to była jego odpowiedź na atak Dudy, że naprawdę tak sądzi, że PO mu tak kazała mówić, itd.

Dla mnie to i tak jest żenujące. Lata dwudzieste XXI wieku to już nie jest już czas, by głosić takie rzeczy, zwłaszcza z ust kandydata na prezydenta. Być może czuję spory niesmak, bo mieszkałem wcześniej w kraju bardzo otwartym i różnorodnym (choć nie idealnym), gdzie małżeństwa i adopcje są od dawna (Anglia), ale tak właśnie czuję.

Moim zdaniem wstyd na całą Europę. Po raz kolejny.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-07-05, 04:58   

Podobnie jak Bruce nie pamiętam żebym się spotkał z wypowiedzą że jest za. Nie wiem co myślę i generalnie nic nie wiem. Wiem tylko że po raz kolejny trzeba zagłosować "przeciwko PiS", więc tak jakby dużego wyboru nie mam :/
_________________
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-05, 12:46   

Wiem, że Rafał jest za wspieraniem osób LGBT. Ale nie przypominam sobie, by wypowiadał się wcześniej na temat adopcji, a trzeba to sobie powiedzieć jasno - nie każda osoba wspierająca osoby LGBT w walce o normalne traktowanie przez społeczeństwo, czy w walce o związki partnerskie/równość małżeńską, popierają adopcje przez pary jednopłciowe.

Sama jestem tego przeciwniczką. Tak jak pisał Bruce - dziecko z takiej rodziny byłoby ofiarą prześladowań w szkole. Sama doświadczyłam prześladowania, przez lata, wiem jak to ryje mózg, jak potrafi zniszczyć człowieka... i głównie dlatego sama nie popieram adopcji. Nie chcę, by w imię idei cierpiały nikomu winne dzieci.
 
 
OneLotusPetal
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-05, 14:10   

Kamko, to, że się jest przeciwnym i zabroni adopcji, nie znaczy, że takich rodzin nie ma. Są, tylko mają nieuregulowana sytuację prawną. Osobiście znam taką jedna parę. Trochę to w sumie jak teraz z transami na Węgrzech... Prawnie nie można uregulować płci, co nie znaczy, że nie ma osób trans. Są, tylko mają trochę niefajną sytuację. Po prostu utrudniło się im życie. Żadnego pożytku z tego nie ma.

Jest jeszcze głośny przypadek Victora, który ma w akcie urodzenia (brytyjskim) dwie mamy i nie chcą mu na tej podstawie wydać polskich dokumentów. Dziecko w świetle prawa nie istnieje. No nie mów, że lepiej tak, niż żeby miało te dwie matki w dokumentach...

Edit: Poza tym ten nieśmiertelny argument "nie, bo dziecko będzie prześladowane"... Powiem ci tak. Mam ciemne włosy, śniadą karnację. Wyglądam trochę na południowca. Wielokrotnie mi w dzieciństwie z tego powodu dokuczano, ale wtedy się skarżyłem starszym i dzieci dostawały opierdol. Nigdy więcej już ta sama osoba nie powiedziała nic na mój temat. A nie, że zmieniali mi kolor wlosow, żebym tylko nie "narażał się" innym... Tak się z tym powinno walczyć, a nie przez dokopywanie ofierze. Dokopywanie ofierze daje sygnał oprawcy, że jego zachowanie jest okej.
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-05, 22:02   

Cytat:
Te dzieci już cierpią bo są w domu dziecka, chodzi właśnie o to by ukrócić im te cierpienia zapewniając dom i rodzinę.


Dom dziecka domu dziecka nierówny. Skąd ta pewność, że dziecko w rodzinie jednopłciowej będzie bardziej szczęśliwe? Że nie będzie cierpiało tak samo albo mniej?

Przechodziłaś kiedykolwiek przez bycie ofiarą przez kilka lat w szkole? Czy dręczono Cię latami, katowano, grożono, upokarzano?
Bo mnie tak.
Nie mówię, że wolałabym być z domu dziecka niż mieć rodziców jakich mam, ale wiem jak to jest być ofiarą. Uwierz mi albo nie, ale przetrwałam to ledwo. Cudem. Nie dzięki rodzinie i absolutnie nie dzięki społeczności wokół. Szkoła - nauczyciele, dyrekcja, psycholog? Dorzucali jeszcze do pieca moich problemów. A powodem mojego cierpienia były tematy lekkie w porównaniu z tematyką LGBT. Mimo, że od zdania matury i wyjechania z rodzinnego miasta mija już 9 lat i mimo tego, że od 9 lat ciężko pracuję nad sobą, to nadal odczuwam na sobie traumę z tamtych lat, efekty uboczne tamtych wydarzeń ciążą na mnie cały czas. Kilka lat psychoterapii, rok na lekach od psychiatry... duża część depresji minęła, jestem pozytywniejszą osobą, ale na samą myśl o tym, że czasem mi umysł funduje cierpienia jak te, z którymi użerałam się dzisiaj, bierze mnie na płacz. Nadal. Po tym wszystkim.

Dlaczego zawsze przy tym temacie rozpatruje się szczęście dziecka w kategorii Dom Dziecka - Dom, a nigdy nie rozpatruje się tego w temacie szkoły i przestrzeni wokół? Dziecko większość czasu spędza w szkole albo łażąc po mieście, a nie na obiadkach, kolacjach i biwakach z rodzicami. Przez to nawet jak w domu będzie dobrze, to dziecko zakatowane psychicznie przez rówieśników może próbować targnąć się na swoje życie. Ale o tym już nikt nie myśli, bo liczy się idea. /wycinka/... ryzyko cierpienia dziecka w imię szczęścia par jednopłciowych zakrwawa o makiawelizm.
Na razie daję Ci słowne upomnienie. Temat jest kontrowersyjny, ale nie uprawnia Cię do rzucania podobnych oskarżeń wobec dyskutujących użytkowniczek/użytkowników. WojtekM

Piccola napisał/a:
Też tak myślałam... Do czasu aż zdałam sobie sprawę, że nie byłoby prześladowań z tego powodu gdyby to było zupełnie normalne, gdyby było to w pełni akceptowane przez społeczeństwo. Oczywistym jest fakt iż jeszcze przez wiele lat, lub być może nawet nigdy, adopcja przez pary homoseksualne nie będzie akceptowana przez całe nasze społeczeństwo, ale to już rolą rodziców byłoby to by żyć w takim miejscu naszego kraju, gdzie byłoby to akceptowane, a rolą rządu byłoby to by takie dzieci miały wsparcie w szkołach.


To może najpierw doprowadźmy do związków jednopłciowych, popracujmy nad społeczeństwem by tolerancja wzrosła, a dopiero potem myślmy o adopcjach? W Polsce dla wielu ludzi jest jeszcze za wcześnie na wprowadzenie małżeństw jednopłciowych, a co dopiero adopcji. Bardzo mi przykro, ale prawda jest taka, że zanim ten zacofany, zamknięty w mentalnym średniowieczu naród dojrzeje w ogóle do myśli o adopcji przez pary jednopłciowe, to przynajmniej jedno pokolenie musi przeminąć. Pod kątem rozwoju moralnego, jesteśmy o ok. 1 pokolenie do tyłu względem Zachodu.

OneLotusPetal napisał/a:
Kamko, to, że się jest przeciwnym i zabroni adopcji, nie znaczy, że takich rodzin nie ma. Są, tylko mają nieuregulowana sytuację prawną. Osobiście znam taką jedna parę. Trochę to w sumie jak teraz z transami na Węgrzech... Prawnie nie można uregulować płci, co nie znaczy, że nie ma osób trans. Są, tylko mają trochę niefajną sytuację. Po prostu utrudniło się im życie. Żadnego pożytku z tego nie ma.


Dobra, może i są takie pary, ale nie wiem co to ma do moich obaw o cierpienie dziecka przez prześladowania z powodu posiadania dwóch mam/dwóch tatusiów zamiast "normalnej" rodziny? Może dziecko nie cierpi i może dlatego, bo mało kto wie jaka jest prawda o rodzinie tego dziecka?

Cytat:
Jest jeszcze głośny przypadek Victora, który ma w akcie urodzenia (brytyjskim) dwie mamy i nie chcą mu na tej podstawie wydać polskich dokumentów. Dziecko w świetle prawa nie istnieje. No nie mów, że lepiej tak, niż żeby miało te dwie matki w dokumentach...


Tak głośny przypadek, że słyszę o nim pierwszy raz.
Ale przepraszam, jakim cudem w akcie urodzenia są wpisane dwie matki?! Rozumiem, że pewne kraje mogą akceptować adopcje przez pary jednopłciowe, ale nie oszukujmy przy tym biologii - biologiczni rodzice to zawsze będą kobieta i mężczyzna. Matka i ojciec. Nie ma w akcie urodzenia - sporządzanym tuż po porodzie - informacji o biologicznych rodzicach?

Cytat:
Edit: Poza tym ten nieśmiertelny argument "nie, bo dziecko będzie prześladowane"... Powiem ci tak. Mam ciemne włosy, śniadą karnację. Wyglądam trochę na południowca. Wielokrotnie mi w dzieciństwie z tego powodu dokuczano, ale wtedy się skarżyłem starszym i dzieci dostawały opierdol. Nigdy więcej już ta sama osoba nie powiedziała nic na mój temat. A nie, że zmieniali mi kolor wlosow, żebym tylko nie "narażał się" innym... Tak się z tym powinno walczyć, a nie przez dokopywanie ofierze. Dokopywanie ofierze daje sygnał oprawcy, że jego zachowanie jest okej.


Powiedz to tym, którzy mimo moich próśb o pomoc nie pomagali mi.
Miałeś farta. Jesteś jednym przypadkiem na setki, tysiące, może milion.
A ja jestem przypadkiem, który farta nie miał. Tak więc daruj sobie tego typu gadki i nie lekceważ zagrożenia dla psychiki dziecka tylko dlatego, bo ty miałeś szczęście od losu.
Ostatnio zmieniony przez WojtekM 2020-07-05, 23:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
OneLotusPetal
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-06, 05:09   

Kamko napisał/a:
Tak głośny przypadek, że słyszę o nim pierwszy raz

Było w wielu gazetach, m. in. w Wyborczej i Newsweeku.

Kamko, jesteś tu na tej stronie już jakiś czas i dalej nie wiesz, że akt urodzenia nie ma za zadania odzwierciedlać biologii, tylko ukazywać stan prawny?
W akcie urodzenia wpisuje się rodziców adopcyjnych jako normalnych, biologicznych rodziców nawet w Polsce. Jeśli adoptujesz tu w Polsce dziecko, to zmienią mu akt urodzenia w taki sposób, że będziesz w nim matką.

Kamko napisał/a:
ja jestem przypadkiem, który farta nie miał. Tak więc daruj sobie tego typu gadki i nie lekceważ zagrożenia dla psychiki dziecka tylko dlatego, bo ty miałeś szczęście od losu.

To najwyraźniej dorośli na to pozwolili. Wina tych dorosłych.

Po pierwsze, nie, nie miałem farta. Jak ktoś wolał na mnie "brudas", to odkrzykiwałem "brzydkimi słowami" i rzucałem w niego patykami :lol: Jak ktoś dalej coś mówił albo dokuczał, to mazałem mu pisakiem po butach albo plecaku. Jak dalej ktoś brnął (ale tylko raz się zdarzyło, że nie dano mi jeszcze spokoju, bo większość na tym etapie odpuszczała), mówiłem mamie. Mama szła do matki tego dziecka ze mną za rękę, dziecko dostawało szlaban i przychodziło do mnie z czekolada z przeprosinami.
To nie był fart. Po prostu nie dawałem sobie w kaszę dmuchać. A rodzice mi mówili, że jeśli ktokolwiek będzie mi dokuczał, to mam od razu ich o tym informować.
Nie wierzę, że jakiekolwiek małżeństwo jednopłciowe nie instruuje swoich dzieci w podobny sposób.

Po drugie, lekceważenie to dokopywanie ofierze. Gdyby dziecko zawsze było otwarcie homo, trans, ciemne czy cokolwiek, podobnie jak inni dookoła, to by to powszechnie akceptowano. Ważne jest się nie ukrywać ze strachu. Znasz powiedzenie "normalizacja pociąga za sobą depatologizację"?
Jeśli się komuś stwarza warunki do bycia oprawcą, to tym oprawcą będzie, tak działa psychologia, bo ludzie lubią wchodzić w role. Do poczytania m. in. w eksperymencie więziennym Zimbardo.
Ludzie nie zaczną nagle sami z siebie akceptować homo, transów, tęczowych rodzin itd. Czy ktokolwiek kiedykolwiek wypracował sobie tolerancję/prawa nic nie robiąc? Czarni, kobiety?

"Chrońmy dzieci" to jest język PiS, narzędzie do siania homofobii, nietolerancji i bezsilności. Chrońmy dzieci przed gejami, chrońmy dzieci przed tęczowymi rodzicami, chrońmy dzieci przed edukacją seksualną. Mówisz, że rówieśnicy nie daliby takim dzieciom żyć. Moim zdaniem nie rówieśnicy, tylko dorośli. Dzieci nie znają uprzedzeń, dopiero w domu od rodziny słyszą słowa jak p*dał czy brudas. Ale gdyby poznali jedną, drugą, trzecią tęczowa rodzinę, to w końcu nie mieliby wyjscia, musieliby się pogodzić z takim stanem rzeczy.

Wiara w to, że "jak nie będziemy się wychylać, to hejt im w końcu minie" jest co najmniej śmieszna. Nie, nie minie, ludzie wtedy się jeszcze bardziej nakręcają. W Polsce osoby LGBT mają okrągłe zero praw i przez wieloletnie gadanie "nie, nie róbmy nic teraz, teraz trzeba odsunąć PiS od władzy, nie prowokujmy nikogo" spadliśmy teraz na ostatnie miejsce w Europie w tolerancji. Gratulacje.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-07-06, 09:27   

Kamko napisał/a:
Sama jestem tego przeciwniczką. Tak jak pisał Bruce - dziecko z takiej rodziny byłoby ofiarą prześladowań w szkole. Sama doświadczyłam prześladowania, przez lata, wiem jak to ryje mózg, jak potrafi zniszczyć człowieka... i głównie dlatego sama nie popieram adopcji. Nie chcę, by w imię idei cierpiały nikomu winne dzieci.

Doświadczyłaś prześladowania, a Twoi rodzice są homoseksualni? Nie? No to sama również widzisz, że nie trzeba mieć tęczowej rodziny żeby doświadczyć prześladowania - w związku z tym to żaden argument.
I w ogóle jakiej idei... to nawet nie chodzi o adopcję dziecka z domu dziecka (takich jest i tak za mało nawet dla par hetero), ale co jeśli rodzic biologiczny mający pod opieką dzieci wiąże się z osobą tej samej płci? Co, ma się nie wiązać, bo dzieci będą miały ciężko, czy co? On z kolei ma się poświęcić w imię... czego?

Kamko napisał/a:
Cytat:
Te dzieci już cierpią bo są w domu dziecka, chodzi właśnie o to by ukrócić im te cierpienia zapewniając dom i rodzinę.

Dom dziecka domu dziecka nierówny. Skąd ta pewność, że dziecko w rodzinie jednopłciowej będzie bardziej szczęśliwe? Że nie będzie cierpiało tak samo albo mniej?

A ile dzieci z domu dziecka poznałaś? Ja pamiętam takiego kolegę z klasy, to co dobrze pamiętam to że zazdrościł nam domu - tak, właśnie. Nie tyle rodziny co domu. Stąd pewność, że będą szczęśliwsze.

Cytat:
Przechodziłaś kiedykolwiek przez bycie ofiarą przez kilka lat w szkole?

Naprawdę z takim pytaniem na forum dla ts? Obstawiam że z połowa z nas to przechodziła o ile nie większość, tylko nie każdy może tak samo intensywnie...

Cytat:
Dziecko większość czasu spędza w szkole albo łażąc po mieście, a nie na obiadkach, kolacjach i biwakach z rodzicami.

:shock: no zależy jakie dziecko, ja jednak większość czasu spędzałem z rodzicami, rodziną (przynajmniej z jednym z rodziców). Chybabym umarł gdybym musiał więcej czasu spędzać z rówieśnikami niż to absolutnie konieczne.

Cytat:
To może najpierw doprowadźmy do związków jednopłciowych, popracujmy nad społeczeństwem by tolerancja wzrosła, a dopiero potem myślmy o adopcjach?

To jest wiadome, ale my tutaj chyba możemy robić dalekosiężniejsze plany?

Cytat:
Miałeś farta. Jesteś jednym przypadkiem na setki, tysiące, może milion.
A ja jestem przypadkiem, który farta nie miał.

Nie, po prostu dzieci dzielą się na te, które mogą liczyć na rodziców i te które nie mogą...
_________________
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-06, 12:40   

Piccola napisał/a:
W związku z tym iż w Polsce nie mamy nawet związków partnerskich, społeczeństwo nie jest kompletnie gotowe na to by zaakceptować adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, ale uważam, że lepiej jest mówić o tym że byłoby to dobre i przekonywać do tego innych, niż mówić, że faktycznie byłoby to niedobre, bo dzieci by były szykanowane przez innych itd. Oczywiście, to są bardzo ważne kwestie które trzeba brać pod uwagę, ale nie powinny one wg mnie decydować o tym że taka adopcja zły pomysł. Powinno się raczej zastanawiać nad tym jak temu zaradzić. I nie uważam w żadnym wypadku, że to eksperymentowanie na dzieciach, tak samo jak nie uważam, że eksperymentowaniem na dzieciach byłaby adopcja przez singli która w Polsce również jest prawie że niemożliwa, tak jakby dzieci zawsze były wychowywane przez dwóch rodziców... :-?


Ja uważam, że w Polsce zmiany trzeba wprowadzać etapami, bo trzeba też społeczeństwo odpowiednio ukształtować. Mamy najbardziej homofobiczny naród w UE, są awantury przy wprowadzaniu związków jednopłciowych, więc wprowadzanie adopcji teraz? Jest zdecydowanie na to zawcześnie i dopóki społeczeństwo nie dojrzeje odpowiednio, to legalizacja adopcji przez pary jednopłciowe będzie mniejszym lub większym ryzykowaniem zdrowiem psychicznym dzieci.

OneLotusPetal napisał/a:
Kamko, jesteś tu na tej stronie już jakiś czas i dalej nie wiesz, że akt urodzenia nie ma za zadania odzwierciedlać biologii, tylko ukazywać stan prawny?
W akcie urodzenia wpisuje się rodziców adopcyjnych jako normalnych, biologicznych rodziców nawet w Polsce. Jeśli adoptujesz tu w Polsce dziecko, to zmienią mu akt urodzenia w taki sposób, że będziesz w nim matką.


Dzięki za objaśnienie. Nie, nie wiedziałem, bo ponieważ nie postanowiłam o przechodzeniu tranzycji, nie zagłębiałam się nigdy w szczegóły prawne.

Cytat:
To najwyraźniej dorośli na to pozwolili. Wina tych dorosłych.


Wina dorosłych i tego, że Polska to bardziej zwierzyniec, gdzie jest dyktat osoby silniejszej i dyktat większości (katolicy, kościół, prawicowość).
Dlatego cały czas piszę - wpierw trzeba społeczeństwo do zmian przygotować.

Cytat:
Po pierwsze, nie, nie miałem farta. Jak ktoś wolał na mnie "brudas", to odkrzykiwałem "brzydkimi słowami" i rzucałem w niego patykami :lol: Jak ktoś dalej coś mówił albo dokuczał, to mazałem mu pisakiem po butach albo plecaku. Jak dalej ktoś brnął (ale tylko raz się zdarzyło, że nie dano mi jeszcze spokoju, bo większość na tym etapie odpuszczała), mówiłem mamie. Mama szła do matki tego dziecka ze mną za rękę, dziecko dostawało szlaban i przychodziło do mnie z czekolada z przeprosinami.
To nie był fart. Po prostu nie dawałem sobie w kaszę dmuchać. A rodzice mi mówili, że jeśli ktokolwiek będzie mi dokuczał, to mam od razu ich o tym informować.
Nie wierzę, że jakiekolwiek małżeństwo jednopłciowe nie instruuje swoich dzieci w podobny sposób


No to widzisz, ja albo szukałam pomocy albo musiałam radzić sobie sama i nie raz byłam wplątana w bójki i awantury. Starałam się nie dawać sobie w kaszę dmuchać, obrywało mi się za to, a szkoła wiedząc dosłownie o wszystkim, kreowała rzeczywistość wedle której problem był we mnie i rodzice w to uwierzyli. Dlaczego? Szkoła nie może się przecież mylić, a dla szkoły to było wygodne zamiatanie problemu pod dywan. Albo czysta ignorancja. Szkoła nie widziała nigdy problemu w tym, że mnie się prześladowało na tle wagi i przy tej okazji upokarzano mnie i rodzine wielokrotnie, za to widziała problem w tym, gdy ja za każdym razem próbowałam coś z tym zrobić na własną rękę.
I teraz wyobraź sobie dziecko z pary jednopłciowej mieszkającej w mieście bardziej sebixowym, dresiarskim, niż w normalnym. W takich miastach jak nauczyciela nie korci by zjechać ucznia (np. mojej przyjaciółce to nauczyciele czasem potrafili dowalić sami od siebie, albo przyzwalali na to, co dzisiaj byłoby określane molestowaniem, ze strony innych uczniów), to będzie korciło by dawać ciche przyzwolenie na walkę z czymś, czego nie popiera (jeszcze brakuje klauzuli sumienia u nauczycieli... ).

Cytat:
Po drugie, lekceważenie to dokopywanie ofierze. Gdyby dziecko zawsze było otwarcie homo, trans, ciemne czy cokolwiek, podobnie jak inni dookoła, to by to powszechnie akceptowano. Ważne jest się nie ukrywać ze strachu. Znasz powiedzenie "normalizacja pociąga za sobą depatologizację"?
Jeśli się komuś stwarza warunki do bycia oprawcą, to tym oprawcą będzie, tak działa psychologia, bo ludzie lubią wchodzić w role. Do poczytania m. in. w eksperymencie więziennym Zimbardo.
Ludzie nie zaczną nagle sami z siebie akceptować homo, transów, tęczowych rodzin itd. Czy ktokolwiek kiedykolwiek wypracował sobie tolerancję/prawa nic nie robiąc? Czarni, kobiety?


Kolejny dowód na to, że wpierw trzeba społeczeństwo przygotować do zmian, zamiast pchać je tu i teraz.

Cytat:
"Chrońmy dzieci" to jest język PiS, narzędzie do siania homofobii, nietolerancji i bezsilności. Chrońmy dzieci przed gejami, chrońmy dzieci przed tęczowymi rodzicami, chrońmy dzieci przed edukacją seksualną. Mówisz, że rówieśnicy nie daliby takim dzieciom żyć. Moim zdaniem nie rówieśnicy, tylko dorośli. Dzieci nie znają uprzedzeń, dopiero w domu od rodziny słyszą słowa jak p*dał czy brudas. Ale gdyby poznali jedną, drugą, trzecią tęczowa rodzinę, to w końcu nie mieliby wyjscia, musieliby się pogodzić z takim stanem rzeczy.


Język PiS? Nie obrażaj mnie. Różnica jest taka, że PiS mówi o chronieniu dzieci przed osobami LGBT, bo w tym widzą zagrożenie. A ja zagrożenia nie widzę w ludziach LGBT. Zagrożenie widzę po stronie... khem... "normalnego" społeczeństwa, w tym wyznawców PiS.
Ja nie chcę chronić dzieci przed LGBT, a przed wystawianiem ich na cierpienie w imię idei. Bo to nie będzie krzywda zadana przez pary jednopłciowe, tylko przez nietolerancyjne, zacofane społeczeństwo, a posiadanie rodziców jednopłciowych będzie jedynie pretekstem.

Cytat:
Wiara w to, że "jak nie będziemy się wychylać, to hejt im w końcu minie" jest co najmniej śmieszna. Nie, nie minie, ludzie wtedy się jeszcze bardziej nakręcają. W Polsce osoby LGBT mają okrągłe zero praw i przez wieloletnie gadanie "nie, nie róbmy nic teraz, teraz trzeba odsunąć PiS od władzy, nie prowokujmy nikogo" spadliśmy teraz na ostatnie miejsce w Europie w tolerancji. Gratulacje.




Kto tu mówi o tym, by się nie wychylać?

wendigo napisał/a:
Doświadczyłaś prześladowania, a Twoi rodzice są homoseksualni? Nie? No to sama również widzisz, że nie trzeba mieć tęczowej rodziny żeby doświadczyć prześladowania - w związku z tym to żaden argument.


Chwila... co? Twierdzisz, że ryzyko prześladowania nie jest argumentem, bo już i tak na świecie istnieje prześladowanie na tle innych czynników?
Nie wierzę, że taki argument w ogóle tutaj pada...



To masz rację, dołóżmy dzieciakom jeszcze jedno potencjalne ryzyko, jeszcze jeden powód do bania się o bezpieczeństwo psychiczne, bo przecież powodów do wytworzenia się kompleksów i do cierpienia dzieci i nastolatki mają jeszcze za mało.

Cytat:
I w ogóle jakiej idei... to nawet nie chodzi o adopcję dziecka z domu dziecka (takich jest i tak za mało nawet dla par hetero), ale co jeśli rodzic biologiczny mający pod opieką dzieci wiąże się z osobą tej samej płci? Co, ma się nie wiązać, bo dzieci będą miały ciężko, czy co? On z kolei ma się poświęcić w imię... czego?


A tu już faktycznie dobry argument. Pół biedy jak po prostu rodzice są rozwiedzeni, wtedy zawsze dzieci mogą iść pod opiekę do heteroseksualnego rodzica i spędzać czas z drugim rodzicem, ale w razie rodzic idący w związek jednopłciowy jest wdowcem... twardy orzech do zgryzienia. I powiem wprost - nie wiem co ci na to odpowiedzieć. Punkt dla Ciebie.

Cytat:
A ile dzieci z domu dziecka poznałaś? Ja pamiętam takiego kolegę z klasy, to co dobrze pamiętam to że zazdrościł nam domu - tak, właśnie. Nie tyle rodziny co domu. Stąd pewność, że będą szczęśliwsze.


Widzisz, ty miałaś kolegę z klasy, a ja miałam koleżankę w klasie, w gimnazjum. I teraz możemy bawić się w przerzucanie się anegdotami, ale fakt z tego pozostaje niezmienny - dom dziecka domu dziecka nierówny.

Cytat:
Cytat:
Przechodziłaś kiedykolwiek przez bycie ofiarą przez kilka lat w szkole?

Naprawdę z takim pytaniem na forum dla ts? Obstawiam że z połowa z nas to przechodziła o ile nie większość, tylko nie każdy może tak samo intensywnie...


Ale ja nie chce stosować uogólnienia, tylko dyskutuję z konkretnymi ludźmi i pytam konkretne osoby o to, czy one konkretnie przez takie coś przechodziły. Sam piszesz, że nie wszyscy przez to przechodzili, czyli tak naprawdę niektórzy tutaj mogą sobie conajwyżej wyobrażać co to znaczy żyć jako osoba prześladowana i niszczona psychicznie. Nie znam życia każdej tutejszej osoby, więc daruj sobie czepianie się takiego pytania.

Cytat:
Cytat:
Dziecko większość czasu spędza w szkole albo łażąc po mieście, a nie na obiadkach, kolacjach i biwakach z rodzicami.

:shock: no zależy jakie dziecko, ja jednak większość czasu spędzałem z rodzicami, rodziną (przynajmniej z jednym z rodziców). Chybabym umarł gdybym musiał więcej czasu spędzać z rówieśnikami niż to absolutnie konieczne.


To ile czasu ty w szkole siedziałeś? Bo np. u mnie lekcje często trwały od 8 do 16:00. A czasem lubiłam też chodzić np. na zajęcia teatralne, co oznaczało, że w domu pojawiałam się czasem dopiero ok. 19-20.

Cytat:
Cytat:
To może najpierw doprowadźmy do związków jednopłciowych, popracujmy nad społeczeństwem by tolerancja wzrosła, a dopiero potem myślmy o adopcjach?

To jest wiadome, ale my tutaj chyba możemy robić dalekosiężniejsze plany?


No nie wiem. Odnoszę wrażenie, że tutejsi ludzie chcieliby takich zmian już zaraz, natychmiast.

Cytat:
Nie, po prostu dzieci dzielą się na te, które mogą liczyć na rodziców i te które nie mogą...


I ty twierdzisz, że każde dziecko z rodziny jednopłciowej będzie mogło liczyć na rodziców? Albo, że dziecko nie powinno oczekiwać też pomocy z innych stron, np. ze strony szkoły?
To mam dla Ciebie niespodziankę, bo mam m.in. wykształcenie pedagogiczne - rodzice wbrew pozorom nie mają aż tak wielkiego wpływu na rozwój dziecka, jak to się powszechnie uważa. W pierwszej kolejności wpływ ma szkoła i środowisko.
 
 
OneLotusPetal
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-06, 18:22   

Kamko napisał/a:
No to widzisz, ja albo szukałam pomocy albo musiałam radzić sobie sama i nie raz byłam wplątana w bójki i awantury. Starałam się nie dawać sobie w kaszę dmuchać, obrywało mi się za to, a szkoła wiedząc dosłownie o wszystkim, kreowała rzeczywistość wedle której problem był we mnie i rodzice w to uwierzyli. Dlaczego? Szkoła nie może się przecież mylić, a dla szkoły to było wygodne zamiatanie problemu pod dywan.

Gdyby mi się coś takiego stało, to ojciec chyba uruchomiłby policję i złożył pozew w sądzie o prześladowanie, tak jak każdy normalny rodzic by zrobił. W społeczeństwie nie ma miejsca na takie zachowania. Skoro skarżyłaś się rodzicom i innym dorosłym, to co, ignorowali cię? Mówili "niech się nad tobą znęcają"? Ciężko mi w to uwierzyć, bo większość rodziców jednak reaguje, gdy widzą, że ich dziecku dzieje się krzywda.

Kamko napisał/a:
I teraz wyobraź sobie dziecko z pary jednopłciowej mieszkającej w mieście bardziej sebixowym, dresiarskim, niż w normalnym.

Ne muszę sobie wyobrażać, bo taką znam. Przecież napisałem w jednym z postów wyżej.
Powtórzę: to, że oficjalnie nie ma adopcji, nie znaczy, że takich rodzin nie ma. I nie, nie "ukrywają" się. Po prostu mają wszystko utrudnione prawnie.

Kamko napisał/a:
Kto tu mówi o tym, by się nie wychylać?

Ty mówisz. "Niech geje i lesbijki nie adoptują, bo dziecko będzie prześladowane". Dla mnie to brzmi tak: "nie prowokujmy oprawcy".
Ogólnie jeśli nie czułabyś się na siłach, by móc legalnie zaadoptować dziecko z osobą tej samej płci, to okej. Ale może ktoś inny się czuje i z chęcią by to zrobił.

Kamko napisał/a:
I ty twierdzisz, że każde dziecko z rodziny jednopłciowej będzie mogło liczyć na rodziców?

Ja tak myślę. Z reguły rodzice adopcyjni bardzo dbają o swoje dzieci i im na nich zależy, ponieważ poświęcili dużo czasu i nerwów, by przejść przez cały ciągnący się miesiącami czy nawet latami proces adopcyjny i ostatecznie zdobyć dziecko. Decyzja jest tez podjęta na chłodno i po rozważaniach, wynika z głębokiego pragnienia posiadania potomstwa, a nie z wpadki jak to często bywa np. u par hetero.

Kamko napisał/a:
Język PiS? Nie obrażaj mnie. Różnica jest taka, że PiS mówi o chronieniu dzieci przed osobami LGBT, bo w tym widzą zagrożenie. A ja zagrożenia nie widzę w ludziach LGBT. Zagrożenie widzę po stronie... khem... "normalnego" społeczeństwa, w tym wyznawców PiS.

Szkoda, że tyle się naprodukowałem na ten temat w ostatnim poście, i niestety nie zostało to odebrane ze zrozumieniem.
Ostatnio zmieniony przez OneLotusPetal 2020-07-06, 19:36, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-06, 22:03   

WiktoriaJangmi napisał/a:
Ależ mówienie że pary jednopłciowe nie powinny adoptować dzieci bo by im dokuczali to jest jakieś chore.
To taki sam poziom głupoty jak twierdzenie że dziecią które są Is powinno się robić zaraz po urodzeniu operacje korekcyjne by im nie dokuczano, albo jak kiedyś pisałam że orientacja seksualna i tożsamość płciowa może się zmieniać a ktoś mi wyskoczył z tekstem że tak nie może być ponieważ wtedy terapia reparatywna miała by sens.
Po prostu po takich tekstach tracę wiarę w ludzkość.


A ja tracę wiarę w ludzi, którzy zachciankę dorosłych ludzi o adoptowaniu dziecka - kwestię z obszaru administracji, biurokracji - porównują z zagadnieniem skomplikowanym z zakresu medycyny...
Odniosłam wrażenie, że mamy inne definicje tego, co jest chore i nielogiczne.

OneLotusPetal napisał/a:
Gdyby mi się coś takiego stało, to ojciec chyba uruchomiłby policję i złożył pozew w sądzie o prześladowanie, tak jak każdy normalny rodzic by zrobił. W społeczeństwie nie ma miejsca na takie zachowania. Skoro skarżyłaś się rodzicom i innym dorosłym, to co, ignorowali cię? Mówili "niech się nad tobą znęcają"? Ciężko mi w to uwierzyć, bo większość rodziców jednak reaguje, gdy widzą, że ich dziecku dzieje się krzywda.


Byłam ciągana po psychologach, bo rodzice słuchać mnie słuchali, ale wykazywali podejście "To tylko dziecko, pewnie przesadza/wyolbrzymia". Nasłuchałam się tekstów pokroju "Nie znasz się na żartach", "Jak biją w jeden policzek to nadstaw drugi" itd. Bardziej ich obchodziło to, co powiedzą obcy ludzie ze środowiska. Raz miałam szansę opowiedzieć o wszystkim redaktorowi Gazety Wyborczej - stchórzyłam, bo nasłuchałam się, że jak wybuchnie afera w szkole to jeszcze w szkole się to odwróci przeciwko mnie. Rodzice przejrzeli na oczy dopiero, gdy przypadkiem znaleźli mój spisany testament.

Cytat:
Ty mówisz. "Niech geje i lesbijki nie adoptują, bo dziecko będzie prześladowane". Dla mnie to brzmi tak: "nie prowokujmy oprawcy".
Ogólnie jeśli nie czułabyś się na siłach, by móc legalnie zaadoptować dziecko z osobą tej samej płci, to okej. Ale może ktoś inny się czuje i z chęcią by to zrobił.


Skoro stosujemy strasznie dziwne uproszczenia byle zgnieść argumenty rozmówcy, to rozumiem, że mogę Ciebie uznać za człowieka, który w imię idei albo dla spełnienia czyjejś zachcianki, jest gotów ryzykować zdrowiem psychicznym dziecka?
Kolejny przykład makiawelizmu.

Cytat:
Ja tak myślę. Z reguły rodzice adopcyjni bardzo dbają o swoje dzieci i im na nich zależy, ponieważ poświęcili dużo czasu i nerwów, by przejść przez cały ciągnący się miesiącami czy nawet latami proces adopcyjny i ostatecznie zdobyć dziecko. Decyzja jest tez podjęta na chłodno i po rozważaniach, wynika z głębokiego pragnienia posiadania potomstwa, a nie z wpadki jak to często bywa np. u par hetero.


Z reguły?
No to zobaczmy... pierwszy lepszy wynik wyszukiwania w Google: https://www.polityka.pl/t...-o-adopcji.read

"Jak policzono na świecie, nie udaje się jedna adopcja na pięć."
"Miłość u matki adopcyjnej nie jest z biologii, nie jest automatem. Rośnie powoli, wzmaga się, gruntuje. Czasem potrzeba na nią miesięcy, a czasem nawet lat. Bywa i tak, że nigdy nie powstaje."

O, albo ten fragment jest dobry:
"Znam matkę, która nie mogła wykrzesać z siebie żadnych uczuć, choć przecież pragnęła mieć dziecko i dramatycznie o nie walczyła. Zrezygnowała. Osoby takie odsądzane są od czci i wiary: wzięli sobie – jak Dobra Pani – zabawkę, znudzili się i oddają. Ale, sądzę, to po prostu uczciwe postawienie sprawy: nie potrafią, nie mogą, nie są w stanie. Nie można przewidzieć własnych uczuć. Cóż, mają znienawidzić to dziecko i siebie?"

Tia. Z "reguły" adopcja jest sukcesem. Nie będe już przytaczać artykułu o przypadkach, gdzie rodzice oddawali dziecko adoptowane, bo okazywało się np. że wywodzi się ono z patologicznej rodziny biologicznej, które tak skrzywiło dziecko, że rodzicom adoptowanym nie udawało się okiełznać dziecka - bo zakładam, że pary jednopłciowe rozważające adopcje są na tyle odpowiedzialni, że są świadomi istnienia i takich przypadków i, że nie każde adoptowane dziecko to będzie aniołek.

Na dodatek mogłabym przytoczyć historię mojej przyjaciółki, która uciekła od rodziców adopcyjnych. Ale nie chcę stosować argumentu anegdotycznego, bo przerzucanie się przykładami udanych i nieudanych adopcji może trwać w nieskończoność.
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-07, 06:59   

Chcę tylko postawić sprawe jasno.
Nie jestem przeciwniczką adopcji dla par jednopłciowych jako tako. Nawet trafiłam dzisiaj na artykuł, który aż rozczula fajnie, własnie w tym temacie, polecam - https://krytykapolityczna.pl/swiat/kevin-ivo-di-palma-lgbt-tiktok/ :mrgreen:

Ja po prostu uważam, że wprowadzanie ich w Polsce jest złym pomysłem. Przynajmniej teraz, dopóki społeczeństwo nie dojrzało do tego w takim stopniu jak Europa Zach., czy USA.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-07, 07:55   

Redaktorowi Gazety Wyborczej? Dobrze, że Ci zabronili, media to zło. Jest różnica między postawieniem się a nagłośnieniem czegoś w mediach. To zdecydowana przesada.

Jak nie czujesz się na siłach adoptować, to nie adoptuj, ale nie utrudniaj drogi innym. Bycie LGBT nie równa się problemom psychicznym ani dokuczaniu dziecku. Mi nie dokuczali dajmy na to. Kryterium przy adopcji nie powinno być czy ktoś jest homo - tylko czy się do tego nadaje finansowo, psychicznie. Swoją drogą, ja bym nie adoptował, ale ktoś inny może by chciał i się do tego nadawał.

A społeczeństwo może nigdy nie dojrzeć, jeżeli im się czegoś nie narzuci. Na pewno ta zachodnia tolerancja powstała tak „naturalnie”?
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-07-07, 08:42   

Kamko napisał/a:

wendigo napisał/a:
Doświadczyłaś prześladowania, a Twoi rodzice są homoseksualni? Nie? No to sama również widzisz, że nie trzeba mieć tęczowej rodziny żeby doświadczyć prześladowania - w związku z tym to żaden argument.

Chwila... co? Twierdzisz, że ryzyko prześladowania nie jest argumentem, bo już i tak na świecie istnieje prześladowanie na tle innych czynników?
Nie wierzę, że taki argument w ogóle tutaj pada...

Tak, tak właśnie twierdzę. Prześladowanym można być z przeróżnych powodów, choćby z powodu DOBRYCH stopni w szkole - czy to jest argument żeby dzieci się uczyły tak średnio? Bo jak się będą za dobrze użyć, to będzie to ryzyko prześladowania - to lepiej go unikać...
Albo krótkowidzące dziecko ma nie nosić okularów, bo może będzie prześladowane? A jak ma niepełnosprawnych rodziców - czy niepełnosprawnym też nie wolno mieć dzieci?

Cytat:

Ale ja nie chce stosować uogólnienia, tylko dyskutuję z konkretnymi ludźmi i pytam konkretne osoby o to, czy one konkretnie przez takie coś przechodziły. Sam piszesz, że nie wszyscy przez to przechodzili, czyli tak naprawdę niektórzy tutaj mogą sobie conajwyżej wyobrażać co to znaczy żyć jako osoba prześladowana i niszczona psychicznie. Nie znam życia każdej tutejszej osoby, więc daruj sobie czepianie się takiego pytania.

Bo już nie chciałem pisać, że wszyscy byli prześladowani czy prawie wszyscy (choć mi bardzo trudno wyobrazić sobie życie osoby ts, która nie byłaby tak czy inaczej nękana...). Myślę, że raczej tylko wyjątki nie wiedzą jak to jest...

Cytat:
To ile czasu ty w szkole siedziałeś? Bo np. u mnie lekcje często trwały od 8 do 16:00. A czasem lubiłam też chodzić np. na zajęcia teatralne, co oznaczało, że w domu pojawiałam się czasem dopiero ok. 19-20.

Myślałem, że piszemy o młodszych dzieciach. Klasy 1-3 to było max chyba 5 lekcji, więc w domu byłem przed 13:00. No może 6 bywało to przed 14:00. Osiem lekcji to miałem dopiero od liceum, a wtedy ostatnia kończyła się o 15:20 (czy 15:25 może), więc w szkole spędzałem godziny między 8:00 a 15:20. I to było tylko raz w tygodniu (ale wiem że technikum ma częściej 8 lekcji, może 3, może nawet 4 razy w tygodniu).
Na ŻADNE zajęcia pozalekcyjne nie chodziłem - właśnie dlatego żeby uniknąć rówieśników i dlatego że wolałem czas spędzać z rodziną.

Cytat:
Cytat:
Nie, po prostu dzieci dzielą się na te, które mogą liczyć na rodziców i te które nie mogą...

I ty twierdzisz, że każde dziecko z rodziny jednopłciowej będzie mogło liczyć na rodziców?

Wiesz... myślę, że owszem. dlatego że jak się należy do mniejszości, to się zazwyczaj ma świadomość co to znaczy i z czym to się wiąże. I odpowiednio się też dzieci wychowuje i specjalnie się o nie dba - bardziej się zwraca uwagę choćby właśnie na to czy nie dzieje się mu krzywda ze strony świata, tak jak nierzadko działa się takim rodzicom.

Cytat:
Albo, że dziecko nie powinno oczekiwać też pomocy z innych stron, np. ze strony szkoły?

Jak najbardziej powinno. Ale jak sama zauważyłaś - nie zawsze to tak gładko idzie... i wtedy rodzice powinni stanąć murem za swoim dzieckiem.

Cytat:
To mam dla Ciebie niespodziankę, bo mam m.in. wykształcenie pedagogiczne - rodzice wbrew pozorom nie mają aż tak wielkiego wpływu na rozwój dziecka, jak to się powszechnie uważa. W pierwszej kolejności wpływ ma szkoła i środowisko.

Jestem skłonny w to uwierzyć. Tylko pewnie to są właśnie te dzieci, które większość czasu spędzają w szkole/z rówieśnikami...

Kamko napisał/a:

Skoro stosujemy strasznie dziwne uproszczenia byle zgnieść argumenty rozmówcy, to rozumiem, że mogę Ciebie uznać za człowieka, który w imię idei albo dla spełnienia czyjejś zachcianki, jest gotów ryzykować zdrowiem psychicznym dziecka?

Jeśli pragnienie posiadania dziecka nazywasz zachcianką to cóż... wtedy należy uznać, że dziecko zawsze jest zachcianką (za wyjątkiem przypadków, w których jest wpadką - ale to chyba jeszcze gorzej). Tylko czemu "zachcianka" pary homoseksualnej ma być gorsza niż ta pary hetero?
_________________
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-07, 18:03   

Nooo z ocenami to był niemały problem. Absurd wszech czasów.
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-07, 19:35   

Sven napisał/a:
Jak nie czujesz się na siłach adoptować, to nie adoptuj, ale nie utrudniaj drogi innym.


Tego nie powiedziałam. Nie wiem skąd taki wniosek.

Cytat:
Bycie LGBT nie równa się problemom psychicznym ani dokuczaniu dziecku. Mi nie dokuczali dajmy na to.


Trzymajmy się tematu. Rozmawiamy o dziecku zaadoptowanym przez parę jednopłciową, a nie o bycie osobą LGBT w szkole. To są dwie oddzielne kwestie.

Cytat:
Kryterium przy adopcji nie powinno być czy ktoś jest homo - tylko czy się do tego nadaje finansowo, psychicznie. Swoją drogą, ja bym nie adoptował, ale ktoś inny może by chciał i się do tego nadawał.


Zgadzam się, ale powtórzę po raz kolejny - dopóki społeczeństwo polskie nie będzie do tego przygotowane - a nie jest i to ewidentnie, co pokazują dzisiejsze problemy ludzi z "ideologią", z edukacją seksualną, czy to, że w 2020 r. nadal jest mocny problem z fat-shamingiem, czy nawet z zaakceptowaniem tego, że ktoś na swojej posesji wywiesi banner popierający konkretnego kandydata w wyborach - to dla bezpieczeństwa psychiki dzieci uważam, że niestety, ale takie kryterium póki co jest potrzebne. Gdy Polacy nieco dojrzeją, gdy zaakceptowane zostaną związki partnerskie/równość małżeńska - uważam, że dopiero wtedy powinno się rozważać zniesienie ww. kryterium.
Idea ideą, piękne słowa pięknymi słowami, ale zejdźmy na ziemię i spójrzmy na ten naród trzeźwo.

Cytat:
A społeczeństwo może nigdy nie dojrzeć, jeżeli im się czegoś nie narzuci. Na pewno ta zachodnia tolerancja powstała tak „naturalnie”?


Spróbuj Polakom coś narzucić - praktyka pokazuje, że to głównie wzmaga agresję. Mentalność narodu to nie jest coś, co zmienisz od razu jedną ustawą. To tak jakbyś chciał zlikwidować ubóstwo ustawą.

wendigo napisał/a:
Tak, tak właśnie twierdzę. Prześladowanym można być z przeróżnych powodów, choćby z powodu DOBRYCH stopni w szkole - czy to jest argument żeby dzieci się uczyły tak średnio? Bo jak się będą za dobrze użyć, to będzie to ryzyko prześladowania - to lepiej go unikać...


Okaaaaay...

Cytat:
Albo krótkowidzące dziecko ma nie nosić okularów, bo może będzie prześladowane? A jak ma niepełnosprawnych rodziców - czy niepełnosprawnym też nie wolno mieć dzieci?


Masz jeszcze jakieś absurdalne przykłady?

Cytat:
Bo już nie chciałem pisać, że wszyscy byli prześladowani czy prawie wszyscy (choć mi bardzo trudno wyobrazić sobie życie osoby ts, która nie byłaby tak czy inaczej nękana...). Myślę, że raczej tylko wyjątki nie wiedzą jak to jest...


Przecież nie wszyscy tutaj są po wyjściu z szafy, więc jak takie osoby miałyby odczuwać bycie prześladowanymi na tle płciowym?

Cytat:
Myślałem, że piszemy o młodszych dzieciach. Klasy 1-3 to było max chyba 5 lekcji, więc w domu byłem przed 13:00. No może 6 bywało to przed 14:00. Osiem lekcji to miałem dopiero od liceum, a wtedy ostatnia kończyła się o 15:20 (czy 15:25 może), więc w szkole spędzałem godziny między 8:00 a 15:20. I to było tylko raz w tygodniu (ale wiem że technikum ma częściej 8 lekcji, może 3, może nawet 4 razy w tygodniu).
Na ŻADNE zajęcia pozalekcyjne nie chodziłem - właśnie dlatego żeby uniknąć rówieśników i dlatego że wolałem czas spędzać z rodziną.


Ja pisałam ogólnie o szkole. Bez zawężania do konkretnych roczników. A są osoby, które prześladowane bywają do końca danego etapu szkolnego i takie, za którymi "brud" się ciągnie po kolejnych szkołach. Np. najgorsza faza mojego prześladowania minęła wraz z końcem gimnazjum, ale brud z tym związany, który efektował negatywnie na wiele rzeczy, pociągnął się za mną aż do matury.

Cytat:
Jestem skłonny w to uwierzyć. Tylko pewnie to są właśnie te dzieci, które większość czasu spędzają w szkole/z rówieśnikami...


Załóżmy, że średnio dziecko spędza w szkole 6 godz. lekcyjnych. Bazując na rozpiskach dzwonków i przerw w szkole, w której robiłam praktyki, wychodzi dzień lekcyjny od 08:00 do 13:30.
Pytanie jak założymy godzinę pójścia spać? Np. mnie rodzice ganiali do łóżka ok. 21-22, gdy następnego dnia miałam na 08:00 do szkoły, ale 13 godz. to za dużo, 8 godz. snu wystarcza. Proponuję więc uśrednić - wg Excela będzie to 12 godz., więc z doby wyłączamy godz. 22:00-07:00.

Mamy więc dobę z 15 godzinami. Wychodzi więc, że 36,7% doby dziecko spędza w szkole (tygodniowo - 26,19%, ale to dlatego, że mamy przecież sobotę i niedzielę wolne od szkoły).
Po odjęciu tego czasu, zostaje 8,5 godz. doby.

Ale oczywiście dziecko spędza też czas ze środowiskiem. Jest to czas w drodze do/ze szkoły, czas ze znajomymi poza domem i czas ze znajomymi spędzony online - nie oszukujmy się. To, że dziecko siedzi w domu przed komputerem i gra ze znajomymi w LoLa nie oznacza, że jest to czas spędzony z rodziną. Powinniśmy też odjąć czas poświęcony na odrabianie zadań domowych, bo niestety dzisiejsze szkoły opierają się na zadawaniu masy prac domowych (nie wiem jak podczas pandemii plus dodam, że ja akurat nie popieram zasypywania ucznia pracą domową - oceniamy jednak polskie realia).
Załóżmy więc 1 godz. na drogę z/do szkoły. 1 godz. na prace domowe. I przynajmniej 2 godz. na czas ze znajomymi.
Zostaje nam 4,5 godz., które TEORETYCZNIE dziecko ma czas dla rodziców. A więc... 30,0% doby. Mniej niż czas spędzony w szkole o 6,7 punktów procentowych. Jeśli zsumować szkołę z lekcjami i środowiskiem, wychodzi 63,3% doby.

A nie przyjmujemy tutaj innych czynników, jak np. godziny pracy rodziców - jedni będą pracować w stałych godzinach w pierwszej połowie dnia, inni o innej porze dnia, a jeszcze inni będą pracować w zakładach pracy o "zmianowym" charakterze pracy, czyli będą dni, gdy dziecko po powrocie do domu spotka rodzica i dni, gdy go nie spotka, tylko zobaczy list z informacją "Kochanie, odgrzej sobie obiad i posprzątaj dom".
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-07, 20:02   

Cytat:
Tego nie powiedziałam. Nie wiem skąd taki wniosek.

Sparafrazuję w takim razie: wydaje mi się, że uogólniasz na innych swoje doświadczenie , z którego wynika, że jako osoba LGBT nie powinnaś mieć dzieci. Ja mówię na to: mów za siebie i nie utrudniaj życia innym, stwarzając im problemy tam, gdzie ich by inaczej nie mieli.

Kamko napisał/a:
Trzymajmy się tematu. Rozmawiamy o dziecku zaadoptowanym przez parę jednopłciową, a nie o bycie osobą LGBT w szkole. To są dwie oddzielne kwestie

Sama przytoczyłaś argument o dokuczaniu w szkole. Że pary homo nie powinny adoptować dzieci, bo będą tym dzieciom dokuczać w szkole.

Kamko napisał/a:
Spróbuj Polakom coś narzucić - praktyka pokazuje, że to głównie wzmaga agresję. Mentalność narodu to nie jest coś, co zmienisz od razu jedną ustawą. To tak jakbyś chciał zlikwidować ubóstwo ustawą.

W firmach, w których zakazuje się mowy nienawiści, jakoś to działa. Agresorzy jednak boją się wylecieć, a osoby z wątpliwościami zmieniają zdanie. Jakoś i kiedyś ta praca u podstaw musi być wykonana.
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-07, 21:52   

Sven napisał/a:
Sparafrazuję w takim razie: wydaje mi się, że uogólniasz na innych swoje doświadczenie , z którego wynika, że jako osoba LGBT nie powinnaś mieć dzieci. Ja mówię na to: mów za siebie i nie utrudniaj życia innym, stwarzając im problemy tam, gdzie ich by inaczej nie mieli.


Ja przede wszystkim nie myślę o adoptowaniu dziecka będąc w parze jednopłciowej. Ale zwyczajnie dlatego, że nie odczuwam takiej potrzeby. A nie dlatego, że nie poradziłabym sobie, czy co tam sobie jeszcze wymyślisz byleby obronić swój punkt widzenia. Nie oceniaj nikogo z góry.

I równie dobrze mogę napisać, żebyś nie utrudniał życia dzieciakom. Zbyt wcześnie wprowadzona adopcja to nie jest niwelowanie problemów, które rzekomo ja tworzę - a które istnieją od dawien dawna - lecz tworzenie problemu dla dziecka adoptowanego.
Żeby coś zrobić dobrze, to trzeba to zrobić w odpowiedniej kolejności, a nie w tzw. "od d-y strony". Trzeba dla takich dzieci przygotować bezpieczniejszy grunt, a nie typowo dzisiejszy w imię realizacji czyjejś chęci o dokonaniu adopcji, bo w obecnych warunkach to będzie zwykłe eksperymentowanie na żywych dzieciach, które ewidentnie mogą tu ucierpieć.
Bardzo mi przykro, że teraz ta adopcja jest niemożliwa dla par jednopłciowych, ale to jest konsekwencja tego, że w poprzednich latach nieefektywnie zmieniano polski szary świat na lepsze.

Cytat:
Sama przytoczyłaś argument o dokuczaniu w szkole. Że pary homo nie powinny adoptować dzieci, bo będą tym dzieciom dokuczać w szkole.


Ale z powodu tego, że rodzice są LGBT, a nie dziecko samo w sobie :-?
Jedyne, co obie idee mają ze sobą wspólnego to źródło - homofobia.
A to zaś oznacza, że strzelacie sobie mocno w stopę przyrównując to do dokuczania z powodu dobrych ocen, czy do rezygnacji z okularów. Tutaj źródłem problemu jest homofobia. Fobia i uprzedzenia. A nie pierwszy lepszy powód do wyśmiewania/dokuczania. Jakoś nie kojarzę by zidentyfikowano strach przed osobami dobrze uczącymi się, albo jakąś formę fat-fobii, czy fobii przed osobami w okularach.

Możemy w końcu zejść na ziemię?

Cytat:
W firmach, w których zakazuje się mowy nienawiści, jakoś to działa. Agresorzy jednak boją się wylecieć, a osoby z wątpliwościami zmieniają zdanie. Jakoś i kiedyś ta praca u podstaw musi być wykonana.


Działa? A o aferze w polskiej Ikei to Pan słyszał?
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-07, 22:33   

Cytat:
A nie pierwszy lepszy powód do wyśmiewania/dokuczania.

Yyy. Śmiem twierdzić, że wobec „kujonów” również są uprzedzenia i to spore.
Co do nazw czy terminów naukowych, to mogą się niedługo pojawić, jeżeli ich nie ma.
Po mojej rodzinie nawet niedawno ktoś jechał z powodu wykonywanego zawodu, który wymaga dużej wiedzy. Więc to nie tylko w szkole. Prześwięciłem werbalnie i poszedł sobie spadać na bambus.

A tak w ogóle to dajmy sobie wejść na głowę i się zjeść. Tak najlepiej.

Kamko napisał/a:
Trzeba dla takich dzieci przygotować bezpieczniejszy grunt

Jak ma się siłę do radzenia sobie z przeciwnościami, nie trzeba ich unikać. Dla różnych osób różne rzeczy są bezpieczne.

Co do środowiska szkolnego, to przecież rodzice mają na nie wpływ... chyba, że nie interesują się dzieckiem.

Kamko napisał/a:
Nie oceniaj nikogo z góry.

I vice versa. Jak ktoś podejmuje jakąś decyzję, najwyraźniej ma siły do radzenia sobie z jej konsekwencjami. Nie jesteśmy dziećmi.

Gdyby ktoś kogo kochasz miał dziecko, nie adoptowałabyś? Tak już swoją drogą. Ja bym adoptował dzieci żony lub męża. Z domu dziecka nie. Poza tym, mam zamiar mieć biologiczne dzieci z mężczyzną. (Wiem, zgorszenie, jak to tak)

Nie, o Ikei nie słyszałem, ale widuję to w innych firmach i jakimś sposobem jednak działa.

A kij z tym, ja nie chodzę i nie mówię ludziom, że muszą mieć dzieci, skoro ja chcę... Czemu niektórzy mają taką manierę połykania wszystkich rozumów i mówienia innym jak mają żyć, kiedy w dodatku absolutnie nie mają w tym temacie racji?
 
 
WojtekM
moderator


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 443
Posty: 2567
Skąd: Łódź
Wysłany: 2020-07-07, 22:58   

Sven napisał/a:
o Ikei nie słyszałem

Ikea jest pro-LGBT+ i stając w obronie tęczowego ludka zaczęła mieć kłopoty z ludkiem głęboko wierzącym. Tak w skrócie :)
_________________
 
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-08, 02:04   

WiktoriaJangmi napisał/a:
Ale pierdolety pociskacie, to że społeczeństwo nam zagraża nie znaczy że mamy się dla swojego lub czyjegoś bezpieczeństwa rezygnować z czegoś co samo w sobie nikogo nie krzywdzi.
Mentalność niewolnika, kut cierpienia, fetyszyzacja normalności.


Jangmi w swym klasycznym wydaniu. Po co czytać wpisy ze zrozumieniem i wyciągać z nich o co chodzi, skoro można zamiast tego przypisywać do tego mentalności, kulty, albo...

WiktoriaJangmi napisał/a:
Kamko, Masz już HRT?
Jak nie to migiem do Libera.
Bo masz ewidentnie syndrom farmazona.


... stosować przytyki żałosnego poziomu :roll:
Jak nie masz nic ciekawego, czy mądrego do powiedzenia, to siedź cicho i nie próbuj bezmyślnie ludzi obrażać, bo świadczysz tym nie o mnie, lecz tylko i wyłącznie o sobie.

Sven napisał/a:
Jak ma się siłę do radzenia sobie z przeciwnościami, nie trzeba ich unikać. Dla różnych osób różne rzeczy są bezpieczne.


I rozumiem, że rodzic adoptując dziecko będzie miało w oczach skaner, który wykryje, który egzemplarz dziecka ma w sobie tę siłę?

Cytat:
Co do środowiska szkolnego, to przecież rodzice mają na nie wpływ... chyba, że nie interesują się dzieckiem.


Albo się interesują, ale niekoniecznie w taki sposób w jaki powinni.

Cytat:
I vice versa. Jak ktoś podejmuje jakąś decyzję, najwyraźniej ma siły do radzenia sobie z jej konsekwencjami. Nie jesteśmy dziećmi.


Wpisz w Google "złe adopcje" albo "nieudane adopcje" - znajdziesz przykłady adopcji wśród par hetero, gdzie para sobie myślała, że jasne, dadzą sobie radę. Adoptują dziecko, obdarzą je miłością i będzie cudnie. A potem okazywało się, że nie dawali sobie radę. Oczywiście spektrum powodów jest bardzo spore, począwszy od powodów "lekkich", a kończąc na przypadkach, gdy dziecko mające patologiczną przeszłość próbowało podpalić dom.

Cytat:
Gdyby ktoś kogo kochasz miał dziecko, nie adoptowałabyś? Tak już swoją drogą. Ja bym adoptował dzieci żony lub męża. Z domu dziecka nie. Poza tym, mam zamiar mieć biologiczne dzieci z mężczyzną. (Wiem, zgorszenie, jak to tak)


Przede wszystkim nie wchodzę w związki z kobietami mającymi dziecko. I tak samo jak Ty, mam zamiar mieć własne biologiczne dzieci, z kobietą. Odpowiadając przy tym na pytanie Jangmi - nie poddaję się tranzycji i jest to moja świadoma decyzja - nie chcę jej jednak dyskutować tutaj, bo to nie jest temat o tranzycji, a o adopcjach przez pary jednopłciowe.

Cytat:
Nie, o Ikei nie słyszałem, ale widuję to w innych firmach i jakimś sposobem jednak działa.


No właśnie w innych firmach działało, zaś Ikea starała się to łączyć dodatkowo z wolnością słowa. Jeden pracownik za mocno się wyraził o ludziach LGBT, zwolniono go za to z pracy, a potem zrobiła się afera i dyskusje nt. granic wolności słowa i poprawności politycznej. I nie chce skłamać, ale chyba nawet Ordo Iuris miało tutaj swój wątek.
Szczęśliwie tego typu sytuacje to pojedyncze przypadki. A przynajmniej taką mam nadzieję.

Cytat:
A kij z tym, ja nie chodzę i nie mówię ludziom, że muszą mieć dzieci, skoro ja chcę... Czemu niektórzy mają taką manierę połykania wszystkich rozumów i mówienia innym jak mają żyć, kiedy w dodatku absolutnie nie mają w tym temacie racji?


Ale za to chodzisz po internecie i mówisz takim jak ja, że nie mogę myśleć tak jak myślę, tylko powinnam przyjąć koniecznie Twój punkt widzenia. Jak dla mnie nie ma tu wielkiej różnicy. Pytanie tylko kto tu nie ma racji? Ktoś, to swoje zdanie zbudował na obserwacji, wiedzy z psychologii i pedagogiki i na bazie własnych doświadczeń, czy ktoś, kto jedyne co ma do wniesienia do tego tematu to okulary optymizmu ociekające podejściem "Eee tam, nic się nie stanie, jakoś to będzie, a w ogóle przeciwności losu się przezwycięży" :roll:

Można oczywiście przy tym wszystkim wytykać błędy moim rodzicom, tylko że:
- popełnili błędy, ale z czasem zdali sobie z nich sprawę i potem wspierali mnie mocno w drodze do poradzenia sobie z traumą i jej skutkami,
- możemy idealizować rodziców, pisać jacy powinni być idealni rodzice, ale miejmy jednak na uwadze, że rodzice to też ludzie. Tylko, albo aż ludzie. Możemy teraz w dywagacjach idealizować jacy super i odpowiedzialni nie byliby rodzice jednopłciowi, bo przecież sami przez tyle rzeczy musieli przechodzić, ale nie zapominajmy, że tacy rodzice to tylko i aż ludzie i swoje słabości też mają (w tym te wykształcone przez doświadczenia życiowe), które jak najbardziej, mogą rzutować na proces wychowawczy dziecka.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-07-08, 06:31   

Kamko napisał/a:

Spróbuj Polakom coś narzucić - praktyka pokazuje, że to głównie wzmaga agresję. Mentalność narodu to nie jest coś, co zmienisz od razu jedną ustawą. To tak jakbyś chciał zlikwidować ubóstwo ustawą.

Ja nie jestem taki pewien czy to jest "mentalność narodu". Nawet w linku z dwoma ojcami, który wczoraj wkleiłaś jeden z nich mówi: "tak, boimy się prześladowania, bo prześladowania to problem w Ameryce" - no to co, Amerykanie mają taką samą mentalność jak Polacy czy co? ;)

Cytat:

Okaaaaay...

(...)

Masz jeszcze jakieś absurdalne przykłady?

Jeśli to są Twoim zdaniem absurdalne przykłady to... no to faktycznie nie, nie mam nic więcej do powiedzenia.
To są realne i poważne przykłady.

Cytat:
Przecież nie wszyscy tutaj są po wyjściu z szafy, więc jak takie osoby miałyby odczuwać bycie prześladowanymi na tle płciowym?

Teraz ja nie wierzę, że to przeczytałem na forum dla osób transpłciowych... Nie wiem, może są osoby trans, po których nic kompletnie nie widać i które żyją sobie normalnie do chwili wyjścia z szafy i potem pstryk - wszystko w ich życiu się zmienia... Ale najczęściej to tak nie działa. Ze mnie się np. śmiali że chodzę jak facet i serio do dzisiaj nie wiem o co im chodziło (jak to jest "chodzić jak facet?", no i owszem w jakimś sensie był to nawet komplement, ale przecież wygłaszany z pogardą). Być może po dziecku/nastolatku ts nie zawsze widać o co chodzi, ale niemal zawsze widać, że coś jest z nim nie tak. I to są rzeczy typu za krótkie/za długie włosy, ogolone/nieogolone nogi, ubrania nie takie itd...

Cytat:

Zostaje nam 4,5 godz., które TEORETYCZNIE dziecko ma czas dla rodziców. A więc... 30,0% doby. Mniej niż czas spędzony w szkole o 6,7 punktów procentowych. Jeśli zsumować szkołę z lekcjami i środowiskiem, wychodzi 63,3% doby.

Ja lekcje odrabiałem w jednym pokoju z mamą, bo nie lubiłem tego robić w samotności w swoim. To tak na marginesie. Poza tym mówimy tu o środowisku, które mogłoby prześladować, więc proszę Cię - w internecie na szczęście sami możemy sobie wybierać znajomych i nikt nie będzie zadawał się z takim środowiskiem, które mu będzie dokuczać.
Dalej - do szkoły mogą nas zawozić rodzice, to też skraca czas kontaktu z niesprzyjającym środowiskiem. Itp.

Kamko napisał/a:

Ja przede wszystkim nie myślę o adoptowaniu dziecka będąc w parze jednopłciowej. Ale zwyczajnie dlatego, że nie odczuwam takiej potrzeby.

No to spoko, a ja np. odczuwam taką potrzebę nawet bez pary.

Kamko napisał/a:
I rozumiem, że rodzic adoptując dziecko będzie miało w oczach skaner, który wykryje, który egzemplarz dziecka ma w sobie tę siłę?

Ta siłą to jest coś, co dziecko nabywa/buduje w procesie wychowania.

Cytat:
I tak samo jak Ty, mam zamiar mieć własne biologiczne dzieci, z kobietą. Odpowiadając przy tym na pytanie Jangmi - nie poddaję się tranzycji i jest to moja świadoma decyzja - nie chcę jej jednak dyskutować tutaj, bo to nie jest temat o tranzycji, a o adopcjach przez pary jednopłciowe.

No proszę, co raz lepiej - więc Ty możesz mieć dzieci z kobietą tylko dlatego, że będziesz dla nich ojcem, a ktoś inny już nie. Ciekawe...

Cytat:
Pytanie tylko kto tu nie ma racji?

A musi ktoś nie mieć? Ty masz swoje zdanie, my mamy swoje, to chyba nie jest sprawa w której jest jednoznacznie jakaś racja. Ja nawet uważam, że oczywiście przywołujesz słuszną obawę - że dziecko pary jednopłciowej może być prześladowane w Polsce, to jest słuszna obawa, tylko że ja uważam, że nie można się z tego powodu dać stłamsić i że to nie jest argument.
_________________
 
 
Kamko
użytkownik
Ja... ja...


Tożsamość płciowa: x
Kim jesteś: ?
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 23
Posty: 148
Wysłany: 2020-07-08, 08:59   

wendigo napisał/a:
Ja nie jestem taki pewien czy to jest "mentalność narodu". Nawet w linku z dwoma ojcami, który wczoraj wkleiłaś jeden z nich mówi: "tak, boimy się prześladowania, bo prześladowania to problem w Ameryce" - no to co, Amerykanie mają taką samą mentalność jak Polacy czy co? ;)


Może i racja.

Cytat:
Jeśli to są Twoim zdaniem absurdalne przykłady to... no to faktycznie nie, nie mam nic więcej do powiedzenia.
To są realne i poważne przykłady.


Realne są, ale porównywanie ich z adopcją przez parę jednopłciową jest conajmniej słabe. Bo tutaj zwracasz uwagę na coś, na co nikt nie ma wpływu - dziecko ma słabszy wzrok i musi okulary nosić. Rodzice sa niepełnosprawni i nikt na to nie ma żadnego wpływu.
Za to adopcja przez pary jednopłciowe to coś, na co jak najbardziej ma się wpływ.

Cytat:
Teraz ja nie wierzę, że to przeczytałem na forum dla osób transpłciowych... Nie wiem, może są osoby trans, po których nic kompletnie nie widać i które żyją sobie normalnie do chwili wyjścia z szafy i potem pstryk - wszystko w ich życiu się zmienia...


Ale to chyba logiczne, że pisałam o osobach, które jeszcze nie wyszły z szafy i nie doszło do takiego "pstryk"? :roll:

Cytat:
Ale najczęściej to tak nie działa. Ze mnie się np. śmiali że chodzę jak facet i serio do dzisiaj nie wiem o co im chodziło (jak to jest "chodzić jak facet?", no i owszem w jakimś sensie był to nawet komplement, ale przecież wygłaszany z pogardą). Być może po dziecku/nastolatku ts nie zawsze widać o co chodzi, ale niemal zawsze widać, że coś jest z nim nie tak. I to są rzeczy typu za krótkie/za długie włosy, ogolone/nieogolone nogi, ubrania nie takie itd...


Nie zawsze. Dwóch moich znajomych k/m i jedna znajoma m/k, do momentu decyzji o tranzycji, nie pokazywali nic po sobie, że coś jest na rzeczy.
Po mnie było co najwyżej widać, że jestem dzieckiem z problemami, ale w czasach szkolnych ubierałam się, strzygłam się itd. normalnie jak facet. Co najwyżej niektórzy mogli stwierdzać, że jestem pi-, bo zawsze preferowałam rozwiązania dyplomatyczne bardziej od siłowych i nie spełniałam warunków na bycie uznawaną za "normalną" z "normalnym życiem".

Cytat:
Ja lekcje odrabiałem w jednym pokoju z mamą, bo nie lubiłem tego robić w samotności w swoim. To tak na marginesie. Poza tym mówimy tu o środowisku, które mogłoby prześladować, więc proszę Cię - w internecie na szczęście sami możemy sobie wybierać znajomych i nikt nie będzie zadawał się z takim środowiskiem, które mu będzie dokuczać.


Punkt dla Ciebie.

Cytat:
Dalej - do szkoły mogą nas zawozić rodzice, to też skraca czas kontaktu z niesprzyjającym środowiskiem. Itp.


Jasne, pytanie tylko, czy zawsze to będzie zwyczajnie możliwe. Mnie ojciec też czasem podrzucał do szkoły, ale nie codziennie mógł to zrobić.

Cytat:
Ta siłą to jest coś, co dziecko nabywa/buduje w procesie wychowania.


I tu pojawia się ryzyko, czy nowi rodzice będą w stanie zbudować u dziecka dość tej siły.

Cytat:
No proszę, co raz lepiej - więc Ty możesz mieć dzieci z kobietą tylko dlatego, że będziesz dla nich ojcem, a ktoś inny już nie. Ciekawe...


To, że nie poddaję sie tranzycji nie ma powodów w żadnym stopniu związanych z kwestią posiadania dziecka. Ale skoro się tego czepiasz - zabrzmi to chamsko, ale przecież dziecko moje i żony nie będzie narażone na hejt związany z posiadaniem rodziców jednopłciowych. Bardzo mi przykro, że obywatele tego kraju są zbyt zacofani i pełni nienawiści, by już teraz dawać otwartą furtkę do adopcji. Life is brutal.
Cały czas powtarzam - społeczeństwo trzeba wpierw przygotować do takich adopcji. Zobacz, co teraz się dzieje wokół tematyki edukacji seksualnej, wobec LGBT w Polsce. Spora część ludzi się coraz bardziej radykalizuje w swoim hejcie przeciwko "ideologii LGBT". Szczerze? Strach pomyśleć do czego mogliby posunąć się "bojownicy przeciw ideologii" starając się "ochronić dziecko przed ideologią".

Cytat:
A musi ktoś nie mieć? Ty masz swoje zdanie, my mamy swoje, to chyba nie jest sprawa w której jest jednoznacznie jakaś racja. Ja nawet uważam, że oczywiście przywołujesz słuszną obawę - że dziecko pary jednopłciowej może być prześladowane w Polsce, to jest słuszna obawa, tylko że ja uważam, że nie można się z tego powodu dać stłamsić i że to nie jest argument.


:)
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-08, 09:32   

Kamko napisał/a:
Ale za to chodzisz po internecie i mówisz takim jak ja, że nie mogę myśleć tak jak myślę, tylko powinnam przyjąć koniecznie Twój punkt widzenia

Nie. Widzisz, problem par jednopłciowych dotyczy mnie osobiście, a Ty uważasz, że Twoja opinia o wątłych podstawach na temat mojego życia powinna być zapisana w prawie.

Argument o różowych okularach oczywiście można odwrócić - może to Ty patrzysz przez pryzmat pesymizmu, jak większość LGBT przekonanych o swojej niższości. Co więcej, interpretujesz tą pedagogikę na swój sposób.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-07-08, 11:26   

Kamko napisał/a:
Realne są, ale porównywanie ich z adopcją przez parę jednopłciową jest conajmniej słabe. Bo tutaj zwracasz uwagę na coś, na co nikt nie ma wpływu - dziecko ma słabszy wzrok i musi okulary nosić. Rodzice sa niepełnosprawni i nikt na to nie ma żadnego wpływu.
Za to adopcja przez pary jednopłciowe to coś, na co jak najbardziej ma się wpływ.

Ale jak to? przecież rodzice niepełnosprawni też jak najbardziej mają wpływ - mogą po prostu nie decydować się na dziecko. Taka sama sytuacja. Oni sobie niepełnosprawności nie wybrali tak jak nikt sobie homoseksualizmu nie wybiera.

Cytat:
Nie zawsze. Dwóch moich znajomych k/m i jedna znajoma m/k, do momentu decyzji o tranzycji, nie pokazywali nic po sobie, że coś jest na rzeczy.

To chyba rzadkość, że nic nie widać... Mnie się z resztą wydawało, że po mnie też prawie nic nie widać - a jednak było widać takie rzeczy, co do których nawet nie miałem świadomości (nie mówiąc już o tych, których świadomość miałem...).

Cytat:
Jasne, pytanie tylko, czy zawsze to będzie zwyczajnie możliwe. Mnie ojciec też czasem podrzucał do szkoły, ale nie codziennie mógł to zrobić.

Rozumiem. Tylko to jest też kwestia odpowiedzialności tych rodziców homoseksualnych. Rozważając związek z mężczyzną i adopcję dziecka, już teraz rozważam, że być może będę musiał temu dziecku właśnie z takich powodów poświęcić więcej czasu niż by trzeba było w hetero związku...

Cytat:
I tu pojawia się ryzyko, czy nowi rodzice będą w stanie zbudować u dziecka dość tej siły.

Tu się też zgadzam. Ale właśnie uważam, że osoby należące do jakiejś mniejszości, mają ku temu większe szanse.

Cytat:
Cały czas powtarzam - społeczeństwo trzeba wpierw przygotować do takich adopcji. Zobacz, co teraz się dzieje wokół tematyki edukacji seksualnej, wobec LGBT w Polsce. Spora część ludzi się coraz bardziej radykalizuje w swoim hejcie przeciwko "ideologii LGBT". Szczerze? Strach pomyśleć do czego mogliby posunąć się "bojownicy przeciw ideologii" starając się "ochronić dziecko przed ideologią".

Rozumiem to też. Tylko że dyskutowanie wyłącznie o związkach partnerskich a kwestię adopcji zostawianie na jakieś "później" widzę tak jakbyś próbowała sprzedać powiedzmy telewizor, przychodzi kupiec a Ty mu mówisz: "to może 50zł?" a on: "Ok, daję 50zł", a Ty: "to może jednak 80zł?" :D A w sumie to byś chciała sprzedać za 180 ;) Skoro w Polsce mamy taki klimat polityczny jaki mamy, to jest jasne że i tak nie będzie w najbliższym czasie legalnych adopcji - i tak nie będzie (i już rząd o to zadba, my nie musimy). Ale to nie jest powód żeby o nie nie walczyć już teraz. Tak ja uważam.
_________________
 
 
Melk4
użytkownik
użytkownik


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 7
Posty: 157
Skąd: Skąd:
Wysłany: 2020-07-11, 20:09   

Piccola napisał/a:
taty cioty / pedała


Proszę nie wypowiadać się pejoratywnie o tacie, albo stosować równouprawnienie na każdej płaszczyźnie.
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-11, 20:41   

Słowo "tata" jest pejoratywne.
 
 
Melk4
użytkownik
użytkownik


Preferowany zaimek: ona
Punktów: 7
Posty: 157
Skąd: Skąd:
Wysłany: 2020-07-13, 08:20   

Ada75 napisał/a:
Słowo "tata" jest pejoratywne.


[ciach]

/Przyznaję jeden punkt ostrzeżenia za wielokrotne złamanie w ostatnim czasie następującego punktu regulaminu:
9. Inne zakazane rodzaje treści i zachowań
9.1. Wulgarne, agresywne, obrażające, poniżające, oczerniające, napastliwe, nawołujące do przemocy i nienawiści względem użytkowników forum bądź grup społecznych. [1 pkt]
9.2. Nie łamiące wprost punktu a. odnośnie wulgarności czy agresji noszące jednak znamiona trollingu, prowokujące kłótnie, antagonizujące społeczność, obsesyjne pastwienie się nad konkretną osobą lub użytkownikiem forum. [1 pkt]
OneLotusPetal
Ostatnio zmieniony przez 2020-07-13, 09:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-13, 08:33   

Droga moderacjo.

Mam tego t...a dość.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 11