Ogłoszenie 
UWAGA: strona
wolne-forum-transowe.pl
NIE ma nic wspólnego z niniejszym forum


NIE należy podawać tam swoich danych logowania ze strony:
transpomoc.pl

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy zostawiłbyś/łaś partnera/-rkę w chorobie ?

Czy zostawiłabyś/łbyś partnera/rkę w ciężkiej chorobie ?
Tak
12%
 12%  [ 4 ]
Nie
87%
 87%  [ 28 ]
Głosowań: 30
Wszystkich Głosów: 32

Autor Wiadomość
Discord
użytkownik
1-800-ITSSTABBINTIME


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 176
Posty: 266
Skąd: ur living room
Wysłany: 2019-07-10, 12:31   

W życiu. Moja narzeczona choruje na SM i mimo tego, że to wredne, przewlekłe choróbsko, które licho wie, jak może się rozwinąć, nie wyobrażam sobie być takim bezdusznym burakiem. Żeby zostawić kochaną osobę dla swojej własnej wygody to chyba trzeba nie mieć serca. Nie na tym polega miłość.
Jak sam bym nie chciał, żeby ktoś mnie zostawił z powodów kompletnie losowych, tak sam nigdy bym tego nie zrobił. Myślę, że miarą prawdziwie udanego związku jest trwanie przy sobie nie tylko jak jest dobrze, ale też w tych najczarniejszych momentach.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2019-07-11, 01:22   

Wszystko pięknie, ładnie i idealistycznie brzmi... a życie bywa przewrotne. Dlatego ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
Oczywiście też mi się wydaje, że nie ale np. choroba tego typu potrafi zmieniać człowieka... i co z tego że bym np. chorobę samą w sobie zaakceptował, jak może niekoniecznie potrafiłbym zaakceptować charakter partnerki/partnera po tej zmianie?
Analogicznie gdybym to ja zachorował. Baa, nawet nie wiem czy chciałbym żeby partner/partnerka się mną opiekował - są sytuacje tak krępujące, że być może wolałbym żeby robił to ktoś obcy.
_________________
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-11, 05:02   

Cytat:
są sytuacje tak krępujące, że być może wolałbym żeby robił to ktoś obcy.


Jak się kogoś bardzo kocha to nie ma takich sytuacji. Znam to z autopsji, po prostu taka miłość jeszcze przed tobą.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-11, 08:11   

wendigo napisał/a:
Wszystko pięknie, ładnie i idealistycznie brzmi... a życie bywa przewrotne. Dlatego ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Ja podobnie uważam.

Z doświadczenia z chorobą w rodzinie mogę powiedzieć, że zależy co miałoby na tej opiece ucierpieć, w jakim stopniu.

Podobnie jak wendigo nie chciałbym też, żeby bliska osoba była moją pielęgniarką. Dla mnie to też zbyt krępujące.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-11, 09:50   

xi napisał/a:
Dla jednych dorosłością i dojrzałością jest opiekowanie się ukochaną osobą w chorobie a dla innych choroba=radź sobie sam lub z pomocą opiekunki.

Jest też góra odciedni szarości w tej kwestii, tak jak w wielu innych.

Pomimo że chcę pomagać innym, trafia mnie szlag jak sam choruję lub jak muszę się opiekować małym dzieckiem lub chorym krewnym. Z powodu złapania samemu głupiej grypy też wkurzam się i mam doła. Także no... Pomógłbym na miarę swoich możliwości, zorganizowałbym jakąś opiekę i na pewno bym nie porzucił, ale nie wszystko też jestem w stanie zrobić, bo ze mnie narwaniec.
 
 
Discord
użytkownik
1-800-ITSSTABBINTIME


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 176
Posty: 266
Skąd: ur living room
Wysłany: 2019-07-11, 13:39   

Chory krewny to troszkę coś innego od partnera jednak. Z krewnym wiąże nas pokrewieństwo i jako tako "porzucić" go nie możemy.

Jak rozumiem podejście, że nikt nie chce żeby partner robił za jego pielęgniarkę, tak jednak osobiście wydaje mi się, że sprawy takie są do przedyskutowania zawczasu. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że nie powinno być skrępowania w związku. Wszystko jest ludzkie, jesteśmy dorośli i jak uda się nam zwalczyć instyntkowną krępację w niewygodnych sytuacjach zawczasu, tym szczęśliwsza relacja będzie. Ja bez problemu potrzymam narzeczonej włosy jak rzyga, owinę ją w kocyk i żadne z nas nie będzie sytuacją skrępowane :P Nie jesteśmy robotami, każde z nas czasem ma gorsze samopoczucie i dobrze jest wiedzieć, że cokolwiek by się działo, nasz partner będzie w stanie okazać nam wsparcie :)

wendigo, zgadzam się, że niektóre choroby są w stanie wpłynąć na charakter partnera i to może bardzo utrudnić związek. SM to całkiem niezły przykład, ponieważ skoro nerwy są uszkodzone, to licho wie jak to może zmienić czyjąś osobowość. Z doświadczenia widzę, że narzeczona ma o wiele mniej cierpliwości, co kończy się wybuchami złości lub smutku. Co przykładowo mnie nauczyło też inaczej reagować, żeby uspokoić sytuację. To może być szok, kiedy kochany partner zaczyna zachowywać się inaczej, ale trzeba pamiętać, że to nie ich wina. I że to nadal ta sama osoba, chociaż z problemami. Wiele takich spraw można powolutku naprawiać, więc na szczęście nawet zmiany charakteru nie muszą być ostatecznym powodem skończenia relacji :)
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-11, 14:11   

Ale nieuleczalna choroba to jednak nie jest "czasami", tylko "bez przerwy". I w tym chyba tkwi cały problem... Że taka choroba zaczyna dominować w całym obrazie, że masz chorobę zamiast bliskiej osoby, która gdzieś w niej znika, zostaje jakby pożarta przez chaos, pustkę, podczas gdy jej ciało jeszcze funkcjonuje i nawet posiada znajome odruchy, przyzwyczajenia, ale masz wrażenie, że to pusta skorupa. Przedsionek śmierci. Takie są przynajmniej moje doświadczenia, oczywiście nie musi tak być w każdym przypadku, ale to zobaczyłem w związku z tym tematem.

W moim mniemaniu krewnego jednak łatwiej "przepchnąć" na innego członka rodziny. Z partnerem jednak jest się z własnego wyboru i tak to jest też postrzegane przez innych. Za wybory ponosi się większą odpowiedzialność niż za przypadek. Lub przynajmniej takie opinie obiły mi się o uszy.
 
 
Discord
użytkownik
1-800-ITSSTABBINTIME


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 176
Posty: 266
Skąd: ur living room
Wysłany: 2019-07-11, 14:32   

Sven, SM to nieuleczalna choroba. Można ją spowolnić, ale nigdy jej nie uleczysz. I trzeba mieć pełną świadomość, że z czasem się pogorszy. Czy to odbierze partnerowi władzę w nogach, odbierze wzrok czy zaburzy pamięć. I żadna choroba nie działa na zasadzie "bez przerwy". Każda ma gorsze i lepsze momenty. Sprowadzasz osoby przewlekle chore do ich chorób i niczego poza tym. A te osoby chcą czegoś dokładnie odwrotnego. Żeby ich choroba nie definiowała kim są.
Jeśli patrzeć na to z Twojej perspektywy, że nieuleczalna choroba to "przedsionek śmierci", to każda osoba z chorobą przewlekłą by musiała być sama. Przypomnę, że depresja to też przewlekła choroba, która jest w stanie kompletnie osobę wyprać z wszelkich emocji i osobowości. Robi z ludzi skorupy i nadal nie uważam, że te osoby zasługują na zostanie opuszczonymi przez to.
Poza tym, jest różnica między wstąpieniem w związek już wiedząc, że partner jest chory, a dowiedzeniem się o tym jak się już jest razem. Porzucenie kogoś bo pojawiła się diagnoza to nadal moim zdaniem jest szczyt świństwa.
 
 
Sven
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-11, 15:09   

Discord, może masz nieco lepsze doświadczenia w tej kwestii niż ja. Z tego, co mówisz, naszła mnie refleksja, że miałem jednak mylne wyobrażenie na ten temat na podstawie dość skrajnego przypadku lub przez patologię psychologiczną / toksyczny charakter osoby chorej. Nie sprawiasz wrażenia osoby wyniszczanej przez partnerkę. W mojej rodzinie, pewna osoba zrobiła z choroby pretekst do niszczenia innych w sposób, który nie ulega wątpliwości. W sensie, nie jest to... Przez chorą ciocię nie wyjedziemy na Malediwy... Mówię o pozbawianiu środków do zaspokojenia bardziej podstawowych potrzeb. I jest to dla mnie zbyt przykre i osobiste, żeby się w to dalej wgłębiać. Wydaje mi się, że mam na tym punkcie głęboki uraz, co nie jest dziwne, dlatego też zacząłem się bronić na zapas. Przyznaję Ci rację w związku z tym.

Discord napisał/a:
Poza tym, jest różnica między wstąpieniem w związek już wiedząc, że partner jest chory, a dowiedzeniem się o tym jak się już jest razem. Porzucenie kogoś bo pojawiła się diagnoza to nadal moim zdaniem jest szczyt świństwa.

Z tym się zgodzę.
 
 
Discord
użytkownik
1-800-ITSSTABBINTIME


Tożsamość płciowa: m
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: on
Punktów: 176
Posty: 266
Skąd: ur living room
Wysłany: 2019-07-11, 15:33   

Nie wchodząc w szczegóły - jak ktoś wykorzystuje swoją chorobę do szantażowania czy manipulowania innych, to w pełni zasługuje na porzucenie go. To znaczy, że to nie choroba sprawiła, że stał się inną osobą. Od początku był toksyczny, choroba po prostu dała tej osobie lepsze narzędzia do utylizowania tego.
Znam to, wierz mi. Była przyjaciółka wręcz się pławiła w tym, że była chora i nie dało się w żaden sposób jej przemówić do rozsądku.
 
 
Emilia
użytkownik
Nie chcę SRS :)


Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 134
Posty: 357
Skąd: Lubelskie
Wysłany: 2019-07-11, 22:49   

Cytat:
Nie wchodząc w szczegóły - jak ktoś wykorzystuje swoją chorobę do szantażowania czy manipulowania innych, to w pełni zasługuje na porzucenie go.

W mojej klasie jest taka osoba. Jest niepełnosprawna, i oczywiście ma problemy z wykonywaniem zwykłych czynności ale jest w stanie sama pracować i robić część rzeczy. Ale tego nie robi, każe wszystkim robić wszystko za nią, i jest też ukochaną córeczką mamusi, matka jest na jej każde skinienie.
_________________


Nigdy nie trać nadziei
 
 
Fadi
użytkownik
Stary pierdziel


Tożsamość płciowa: nb
Kim jesteś: tg
Preferowany zaimek: dowolny
Punktów: 12
Posty: 380
Wysłany: 2019-07-21, 03:09   

Cierpienie fizyczne to jedno, ale sa tez powazne choroby psychiczne... znam pare, w ktorej jedna strona się rozchorowala z agresją w stosunku do drugiej/chwilowym, powtarzalnym traceniem kontaktu z rzeczywistością i stroną chorą zaopiekowala się rodzina, odcinając praktycznie od partnerki... Klops bo miłość nie wystarczyła. Rodzina twierdzi, że cały zły wpływ na to załamanie ma partnerka, a w ogóle rozwiązaniem jest zerwanie kontaktu i osoba chora te wersje rodziny przyjmuje, jako nie do końca świadoma realnego świata...
I co w takiej sytuacji?
_________________
Piotruś Pan ponad podziałami ;)
 
 
Sandra
użytkownik
Sandra44

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 29
Posty: 175
Wysłany: 2020-02-11, 00:13   

Discord A jakbyś spojrzał na to. Jesteś 15 lat w zwiazku ma na to wpływ olbrzymia presja ze strony rodziny, Ty jesteś osobą trans i myślisz że w małżeństwie ten stan przejdzie,że to się samo uleczy. Jednak z czasem żona widzi że coś jest nie tak przecież odczuwasz silną dysforię i się powoli wszystko psuje. W końcu jej o tym mówisz, ona nie akceptuje tego A po jakimś czasie zapada na ciężką chorobę. Co zrobisz? Zostaniesz przy niej kosztem własnego życia które bylo pomyłką przez połowę Twojego życia, kiedy możesz wszystko zmienić? Czy poświęcisz to wszystko nawet jeśli to dla Ciebie ewidentny wyrok? Niezły dylemat co?
_________________
Sandra
 
 
Ada75
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-12, 10:18   

Tak sobie tylko pomyślałam ilu partnerów i partnerek rzuciło trans osoby po comming oucie. No ale co tam, przecież to nawet nie choroba, tylko takie widzimisię.
 
 
OneLotusPetal
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-12, 11:42   

Patrzę codziennie na ciężkie przypadki i tyle się naoglądałem, że mogę powiedzieć, że sam nie ciągnąłbym tego. Zbyt duże obciążenie fizyczne i psychiczne. Ale upewniłbym się, by ta osoba nie została bez opieki i pomocy.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-02-12, 19:14   

Ada75 napisał/a:
Tak sobie tylko pomyślałam ilu partnerów i partnerek rzuciło trans osoby po comming oucie. No ale co tam, przecież to nawet nie choroba,

Ano nie choroba, tylko fundament życia. A to już zmienia wszystko.

OneLotusPetal, i to jest racjonalne podejście. Bycie zbawicielem świata kosztem siebie nie ma sensu. I chyba w ogóle nie ma sensu teoretyzować w takim temacie. Choroba chorobie nierówna.
_________________
 
 
OneLotusPetal
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-12, 19:49   

Mogę też śmiało powiedzieć, że nie dziwi mnie wcale wynik ankiety. Większość ludzi deklaruje poświęcenie, gdyby partner ciężko zachorował, ale potem co innego widzi się w szpitalu u chorych pacjentów.
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-02-15, 03:00   

Ano. Swoją drogą ja w ankiecie nic nie zaznaczyłem, brakuje mi jakiejś odpowiedzi "nie wiem" czy "zależy od choroby".
_________________
 
 
Vichan
użytkownik

Tożsamość płciowa: k
Kim jesteś: ts
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 178
Posty: 794
Wysłany: 2020-02-15, 04:10   

Cytat:
Głosowań: 22
Wszystkich Głosów: 23

<hahaha> <rotfl> :V
 
 
wendigo
użytkownik
TRU ts ;)


Tożsamość płciowa: m
Preferowany zaimek: on
Punktów: 1033
Posty: 10306
Wysłany: 2020-02-27, 00:09   

Ayashiiru, co w tym dziwnego? ktoś zaznaczył 2 odpowiedzi, w sumie słusznie skoro brak odpowiedzi "nie wiem". W sumie też tak właśnie zrobiłem skoro się da :P
_________________
 
 
Freja
ateistyczna bogini
Freja Draco


Tożsamość płciowa: k
Preferowany zaimek: ona
Punktów: 903
Posty: 7086
Wysłany: 2020-04-04, 03:47   

Na takie pytania nie da się wiarygodnie odpowiedzieć, nie doświadczając samemu konkretnej sytuacji.
_________________
Freja Draco
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 11