[kicur]

1. Maksymalna grzywna za nieusprawiedliwione stawiennictwo to 3 000 zł. Za usprawiedliwione niestawiennictwo uznaje się takie, jeśli ktoś przedstawił pismo od lekarza sądowego (nie żadnego innego) poświadczające, że jego stan zdrowia nie pozwala na stawiennictwo w sądzie.
2. W 97% przypadków sąd powołuje biegłego z zakresu seksuologii klinicznej; sporządzona przez niego opinia jest przedstawia na drugiej rozprawie i wtedy zapada wyrok. Jeśli więc sąd nie zarządził przeprowadzenia opinii biegłego przez pierwszym terminem rozprawy, to najpewniej i tak będziesz mieć dwa terminy rozprawy.
3. Na wezwaniu pisze się "pod rygorem" jako taką podkładkę dla sądu, że prawidłowo przeprowadził postępowanie dowodowe - w końcu Twoi rodzice zostali ostrzeżenie, że jeśli nie przyjdą i się nie wypowiedzą, to ich zdanie się nie liczy. W sytuacji, gdyby nie przyszli, a potem wnieśli apelację, to chroni Ciebie (i sędziego) od ponownego cofania sprawy do sądu okręgowego, żeby przeprowadzić proces od początku Negatywnym skutkiem nie przyjścia na rozprawę dla nich jest to, że mogą przegrać. Moi rodzice też dostaną takie wezwania na ostatni termin rozprawy.
4. W ogóle nie trzeba pisać odpowiedzi na pozew, jak się nie chce. Podobnie jak wyżej, niewniesienie odpowiedzi na pozew skutkuje tym, że mają większe ryzyko przegrać.
5. Jeśli dostałaś zwolnienie z kosztów sądowych całkowite, to za nic nie musisz płacić. Za biegłego też nie.

[wendigo]

kicur, w sumie nie odpowiedziałeś tylko na pytanie jak duże jest prawdopodobieństwo, że zapłacą jakąś karę... mnie się wydaje, że sądy raczej w takich przypadkach żadnej grzywny i tak nie wyznaczają, czy się mylę?

[Karatajew]

Moi nie przyszli, nic się nie stało. Sędzia tylko podyktowała, że "pozwani nie stawili się", czy coś takiego, nie miało to żadnych konsekwencji, oprócz tego, że nie zostali przesłuchani. Dla nich to i lepiej, bo oszczędzają sobie stresu.

[kicur]

Ryzyko wymierzenia tej kary oceniam jako niskie Raczej nie słyszy się, żeby sądy nakładały taką grzywnę za niestawiennictwo. Większość prawników ocenia, że sam udział rodziców w sprawie jest podyktowany tym, że w procesie cywilnym muszą być dwie strony; a biorąc pod uwagę to, że z orzecznictwa wynika, że sprzeciw rodziców (niepoparty obiektywnymi dowodami, że ich dziecko tak naprawdę należy do swojej biologicznej płci, a nie do przeciwnej) nie może stanowić przyczyny rozstrzygnięcia na niekorzyść dziecka, to sporo sędziów uważa, że powinno się podchodzić do tego troszkę inaczej, niż do normalnych spraw cywilnych, gdzie istnieje spór pomiędzy stronami.

Wydaje mi się jednak, że znalazło się to na Niebieskim, bo przynajmniej raz zdarzyła się taka sytuacja. Kto wie, być może w tej sprawie rodzice postanowili być Januszami prawa i zasypywali sąd różnymi pismami opisującymi, co z ich dzieckiem jest nie tak i czemu sąd powinien oddalić powództwo, natomiast na termin rozprawy (umyślnie) się nie zjawili, więc sędzia postanowił ich zdyscyplinować

dommi, jeśli wnioskowałaś o zwolnienie całkowite, a w postanowieniu nie ma szczegółowego opisu, to pewnie je dostałaś - jak jest częściowe, to sąd powinien opisać, jaka to część kosztów jest objęta zwolnieniem. Na Twoim miejscu zadzwoniłbym do sądu się upewnić