To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

pogaduchy - Życie w odosobnieniu

Kalomea - 2015-10-02, 16:04
Temat postu: Życie w odosobnieniu
Daje sobie siana z wszystkimi ludźmi - nie radzę sobie w społeczeństwie (nie chodzi o ts a o zwykłe zawieranie relacji). Nie mam już na to nerwów i czasu. Z drugiej strony jestem skrajną ekstrawertyczką i brak kontaktu z 2 człowiekiem pogłębia moją depresję.

Niestety kontakt z 2 człowiekiem powoduje również deprechę bo robię sobie nadzieję, że na 1 rozmowie się nie zakończy a potem dostaje rozczarowanie. Znacie jakieś sposoby, aby przeżyć te życie całe całkowicie ograniczając kontakt z społeczeństwem aby nie dostać jakiejś grubszej choroby psychicznej albo schizy ?

wendigo - 2015-10-02, 16:48

A nie możesz chodzić na jakieś grupy gdzie ludzie chcą twego samego? Czyli znajomości. Nie wiem kurs tańca, plastyczne, karaoke no cokolwiek...
Anonymous - 2015-10-02, 16:59

Mi bardzo pomogło swojego czasu jak zaczęłam grać w pewnym klanie w CoD: BO, w każdym razie najbardziej pomogło to, że z tymi ludźmi normalnie mogę sobie pogadać o wszystkim na TeamSpeak. I chodź na co dzień jest sama, to sama możliwość by pogadać z żywym człowiekiem daje bardzo wiele.
Hjalmar - 2015-10-02, 17:25

Mi też instynkt społeczny sprawia sporo problemów. Trochę trudno sobie z nim poradzić, to coś jak instynkt samozachowawczy :/ pod tym względem internety są najlepsze. O ile spotkanie z ludźmi jest szalenie męczące, to kontakt na odległość jest o wiele lepszy.
Kalomea - 2015-10-02, 17:53

wendigo napisał/a:
A nie możesz chodzić na jakieś grupy gdzie ludzie chcą twego samego? Czyli znajomości. Nie wiem kurs tańca, plastyczne, karaoke no cokolwiek...


Nawet jeśli takowe grupy są u mnie to raczej każdy przychodzi z kimś albo nap... na swoim telefonie esy z swoimi znajomymi także pomysł przerabiany - nie pomógł.

Lagertha napisał/a:
Mi bardzo pomogło swojego czasu jak zaczęłam grać w pewnym klanie w CoD: BO, w każdym razie najbardziej pomogło to, że z tymi ludźmi normalnie mogę sobie pogadać o wszystkim na TeamSpeak. I chodź na co dzień jest sama, to sama możliwość by pogadać z żywym człowiekiem daje bardzo wiele.


Hjalmar napisał/a:
Mi też instynkt społeczny sprawia sporo problemów. Trochę trudno sobie z nim poradzić, to coś jak instynkt samozachowawczy :/ pod tym względem internety są najlepsze. O ile spotkanie z ludźmi jest szalenie męczące, to kontakt na odległość jest o wiele lepszy.


Niestety rozmowy przez internet dają ten sam skutek co rozmowy w realu czyli = NIC.
Gadka szmatka i następnego dnia tak jakby tej osoby nie było.

I najlepsze jest to, że nie wiesz już o czym z drugim człowiekiem gadać, aby znajomość trwała dłużej niż max. 40 min:

- o hobby - nie pomaga
- o problemach - nie pomaga
- na jakiś konkretny temat w necie - nie pomaga
- o pogodzie - nie pomaga
- o czymkolwiek - nie pomaga

Nawet milczenie gdy się idzie gdzieś (pomyślałam, że skoro w gadce jestem okropna to może będę milczeć) - nie pomaga :-/

Zaczynam powoli się zastanawiać czy ja jestem człowiekiem czy jakimś zmutowanym kosmitą, który spadł na tą planetę i nie potrafi dogadać się z nikim.....dlatego daję już sobie powoli siana z tym. Tylko samotność dobija ._.

wendigo - 2015-10-02, 19:41

To może bardziej specyficzne grupy typu rycerstwo - jak ktoś ma takie hobby to się raczej na nim skupia niż na czymś innym typu pisanie esów ;) Ok, rycerstwo może nie być też akurat w Twoim guście ale no może coś podobnego.

Co do znajomości internetowych to hmm... Mam ponad 100 osób na GG, pewnie z jakąś dwusetka gadałem, z tego mam 3, no może 4 bliskie przyjaciółki. Czy to dobry bilans? Nie wiem. Sama oceń. A teraz jak je poznałem, bo to chyba ważne dla Ciebie. No więc dwie dzięki temu że piszę bloga (one zaczęły komentować), trzecią przez jej bloga (aczkolwiek wcześniej trafiłem na jej stronę i forum i mnie zainteresowała autorka bo się tym samym interesujemy), czwartą na forum o serialach. Jaki z tego wniosek? Że blogi to fajna opcja ;) albo chociaż fora tematyczne.
A teraz jak utrzymać znajomość dłużej niż 40 min? Nooo przede wszystkim nie zawsze trzeba od razu 40 min. gadać, można po 20 za to codziennie ;) ale po prostu z obu stron musi być też chęć ' gadania o niczym' bo przecież jak juz się poznacie to nie będzie o czym gadać, a nie ma opcji żeby się jeszcze po 5-10 latach nie poznać całkiem ;) (a tyle znam moje przyjaciółki). I są dni gdzie mnie pyta "to ci tam?" A ja odpowiadam że naprawdę nic no bo co, wstałem rano o 12:00, poszedłem na drugą zmianę do pracy, w pracy to co zwykle, bo naprawdę nic ciekawego, przyszedłem no i jestem ;) Także to też jest normalne ;) nie zawsze będą tematy.

Freja - 2015-10-02, 21:09

Kalomea napisał/a:
Znacie jakieś sposoby, aby przeżyć te życie całe całkowicie ograniczając kontakt z społeczeństwem aby nie dostać jakiejś grubszej choroby psychicznej albo schizy ?

Życia się nie da. Na kilka lat można się zakopać w jakiejś pasji, ale w końcu zaliczy się kryzys, albo przynajmniej ogromną chcicę kontaktu z ludźmi.

Anonymous - 2015-10-03, 01:14

Kalomea napisał/a:

Niestety rozmowy przez internet dają ten sam skutek co rozmowy w realu czyli = NIC.
Gadka szmatka i następnego dnia tak jakby tej osoby nie było.


Nie zgodzę się. Jak pisałam mi to pomogło i dalej pomaga. A co do osób z którymi rozmawiam, to są to te same od prawie już roku. Prawda nie zastąpi to realnych kontaktów twarzą w twarz, ale jest to sporo lepsze opcja niż siedzieć samej i się dołować tym, że się nie ma z kim pogadać.

Co do spraw egzystencjalnych, to rozmową nie da się pomóc, bo to niestety bardzo często trzeba się samemu podjąć walki - nic samo nie przychodzi.. Takie życie.

Kalomea - 2015-10-03, 18:28

Łapie mnie rezygnacja
chyba powinnam to olać i robić w życiu tak, aby zrealizować inne cele i mieć pieniądze na swoje rzeczy a w razie jakby psychika całkiem wysiadła to pójść w wiadome rozwiązanie

Powoli dochodzę do wniosku, że należę do osób które nigdy nie będą mieć znajomych z niewiadomego powodu :-(

Anonymous - 2015-10-04, 02:03

Kalomea napisał/a:
Łapie mnie rezygnacja
chyba powinnam to olać i robić w życiu tak, aby zrealizować inne cele i mieć pieniądze na swoje rzeczy a w razie jakby psychika całkiem wysiadła to pójść w wiadome rozwiązanie

Nawet o tym nie myśl. Ucieczka i oszukiwanie siebie to nie rozwiązanie problemów. A z "wiadomym rozwiązaniem" - jeżeli to o czym myślę, to na prawdę nie warto. Szczerze mówiąc jakiś czas temu też byłam w beznadziejnej sytuacji, dodatkowo byłam sama i dostałam tak po 4 literach od życia i całego otoczenia że było blisko. Ale dałam radę i żyję i powoli zmienia się na lepsze. Naprawdę da się. Nie można się tylko podawać i dawać zawładnąć rozpaczy.

wendigo - 2015-10-04, 03:45

Kalomea napisał/a:
Łapie mnie rezygnacja
chyba powinnam to olać i robić w życiu tak, aby zrealizować inne cele i mieć pieniądze na swoje rzeczy a w razie jakby psychika całkiem wysiadła to pójść w wiadome rozwiązanie

Powoli dochodzę do wniosku, że należę do osób które nigdy nie będą mieć znajomych z niewiadomego powodu :-(

Kurde, nie marudź :P chcesz pisać ze mną? Jeszcze jedna koleżanka mi nie zaszkodzi :mrgreen:

Ryu - 2015-10-31, 14:00

Kalomea napisał/a:
Łapie mnie rezygnacja
chyba powinnam to olać i robić w życiu tak, aby zrealizować inne cele i mieć pieniądze na swoje rzeczy a w razie jakby psychika całkiem wysiadła to pójść w wiadome rozwiązanie

Powoli dochodzę do wniosku, że należę do osób które nigdy nie będą mieć znajomych z niewiadomego powodu :-(


Będę trochę monotonny, bo przed chwilą proponowałem Ci dokładnie to samo w innym wątku, ale tam to był offtop interwencyjny, a tutaj jest Twój problem, więc masz 100% mojej uwagi.

Gorąco polecam Ci psychoterapię. Indywidualną, nie grupową. Płatną.

Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, że tak jak żyjesz, nie sposób żyć dłużej bez kompletnego sfiksowania. Starasz się, próbujesz tak i siak, a tu znowu lipa. A ile można próbować? Rok? Dwa? Pięć...? Więcej...?! No to może by tak się odizolować... ale się nie da! Człowiek w skrajnej samotności długo nie pociągnie, nie przy zdrowych zmysłach.

Po drugie dlatego, że na psychoterapii jedna konkretna osoba zbuduje z Tobą relację. Trwałą, stabilną i bezpieczną relację. Będziesz miała jakiegoś znajomego, kogoś, kto się o Ciebie troszczy. Tak, za pieniądze, ale ta osoba autentycznie się z Tobą zwiąże - w tym sensie, że będzie jej na Tobie zależało. Samo to jest bardzo ważne, choćby kiedy chcesz coś komuś powiedzieć, wyżalić się, pochwalić, a tu nikt nie ma dla Ciebie czasu lub zwyczajnie nie wie, o czym mówisz, bo znacie się tydzień...
Równocześnie psychoterapeuta to ktoś, kto umie stworzyć relację. Ty tego nie umiesz, z jakiegoś powodu. Brzmisz na inteligentną i zaradną osobę, ale brakuje Ci jednego skilla - podtrzymywania znajomości i budowania więzi z drugim człowiekiem. Tak więc psychoterapeuta by Cię tej umiejętności nauczył. Na samym początku psychoterapeuta budowałby tę relację trochę za Ciebie, tworząc fundamenty pod dalszą pracę. Z czasem Ty zaczęłabyś się uczyć, jak on to robi - byłby to pewnie Wasz cel terapeutyczny - i zaczęłabyś osiągać pierwsze, drugie i kolejne sukcesy poza gabinetem. Pewnie najpierw w sieci, a potem na żywo.

Mam nadzieję, że to brzmi nieźle.

Haczyk jest taki, że psychoterapeuty czasem trzeba się naszukać, bo nie każdy jest dla nas odpowiedni, ale kiedy się znajdzie, no to widać postępy :) Ja jestem na psychoterapii półtora roku i widzę OGROMNĄ zmianę.

Anonymous - 2015-10-31, 14:30

Mi pomaga interakcja z ludźmi w realu.

Otóż np... wracam sobie kiedyś do domu po spacerze, a z kamienicy pluć na mnie zaczęły cygańskie dzieci tak +/-12 lat. Ale nie, że na mnie bo na mnie. Na tych co wcześniej szli też pluli, tylko nie skojarzyłam.

To wzięłam kawałek cegły i wyj...m im okno (mam nadzieję, że łeb też któremuś rozbiłam), wykonując następnie pośpieszne przegrupowanie w stylu Hannibala pod Kannami. Barbarzyńcy z Cyganii nie podjęli jednak za mną pościgu obawiając się prawdopodobnie zasadzki a może też z powodu niskiego morale.

Miałam potem dobry humor 2 tygodnie!

Freja - 2015-10-31, 16:42

wredna_zdzira napisał/a:
To wzięłam kawałek cegły i wyj...m im okno

Nie szkoda było tipsów?

Anonymous - 2015-11-07, 23:52

To nie świat zamyka się na nas , tomy zamykamy się na świat . Bo najłatwiej jest zejść z drogi jeśli napotykamy jakiś opór , pokonanie go wymaga od nas wysiłku. Być może sama budujesz wokół siebie mur i liczysz że to ten drugi człowiek zacznie go przełamywać. Niestety tak się nie dzieje. My transi skazani jesteśmy na walkę , jeśli jej nie podejmiemy to po nas. Sama w pracy miałam pewne problemy z powodu farbowania włosów , ale jeśli obraziłabym się na tych co komentują mój kolor włosów to straciłabym 25% kolegów , starałam się to jakoś tłumaczyć lub obracałam to w żart ,po jakimś czasie przywykli do tego że jestem trochę dziwakiem. Dzięki temu nadal mam przyjaciół.
A co do sposobów na przeżycie życia w odosobnieniu to przychodzi mi do głowy tylko jeden pomysł, żeby wyjechać do Tybetu i spędzić tam przynajmniej kilka lat ii powiem Ci , ze sama chciałabym to zrobić.

Wild - 2015-11-08, 00:02

aneta napisał/a:

A co do sposobów na przeżycie życia w odosobnieniu to przychodzi mi do głowy tylko jeden pomysł, żeby wyjechać do Tybetu i spędzić tam przynajmniej kilka lat ii powiem Ci , ze sama chciałabym to zrobić.


Takich pomysłów nikt z nas nie potrzebuje.
Niech odosobnia się ten którego "osobistych kanonów piękna" to my nie spełniamy. On jest jedynym, który ma problem. Jeśli są ich miliony to miliony mają problem. Ale w żadnym wypadku ty.

A uciekając dasz satysfakcję każdemu zakompleksionemu perfekcjoniście z własną "idealną "wizją poprawności którego utwierdzisz w jego przekonaniu że to on jest ok a ty be i że to jego przekonanie jest uniwersalne.

Anonymous - 2015-11-08, 00:41

,,A uciekając dasz satysfakcję każdemu zakompleksionemu perfekcjoniście z własną "idealną "wizją poprawności którego utwierdzisz w jego przekonaniu że to on jest ok a ty be i że to jego przekonanie jest uniwersalne."


Nie mam wizji poprawności , mało tego jestem bardzo niepoprawna , a ucieczka? To mój sposób na życie ,które i tak zakończy się....!

Wild - 2015-11-08, 00:48

aneta napisał/a:
,,A uciekając dasz satysfakcję każdemu zakompleksionemu perfekcjoniście z własną "idealną "wizją poprawności którego utwierdzisz w jego przekonaniu że to on jest ok a ty be i że to jego przekonanie jest uniwersalne."


Nie mam wizji poprawności , mało tego jestem bardzo niepoprawna , a ucieczka?


Nie pisałem przecież o tobie, a o tych, którym przeszkadzają osoby transpłciowe :)

Kod:
każdemu zakompleksionemu perfekcjoniście z własną "idealną "wizją poprawności


On zawsze i wszędzie wie "lepiej" co jest słuszne a to co nie mieści się w jego ramach musi być zboczeniem, i co gorsza próbuje narzucać tę teorię innym.

aneta napisał/a:
To mój sposób na życie ,które i tak zakończy się....!


Lepszego nie mogłaś wymyślić?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group