To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

transseksualizm - Transseksualizm jako rodzaj interseksualizmu

jcmar - 2018-05-12, 18:39
Temat postu: Transseksualizm jako rodzaj interseksualizmu
Czasem zastanawiam się, jak o sobie myśleć w związku z płcią.
Jestem transseksualny, czuję się mężczyzną - bez cienia wątpliwości.
Jeszcze mam ciało niezmienione, żeńskie.
I zastanawiałem się, jak mam o sobie myśleć, żeby nie czuć do siebie niechęci.
Nawet po najlepszej tranzycji zostanie mi pewnie coś z kobiecego ciała.
Czy mam się czuć niekompletnym mężczyzną, równać się z cisfacetami i żałować, że nie te biodra, nie ten wzrost, nie ten rozmiar stopy, itd.?
A więc czeka mnie cierpienie i niezadowolenie nawet po udanej przemianie?
Czasem więc lubię o sobie myśleć nie jak o osobie transseksualnej, lecz jak o osobie interseksualnej - wszystko żeńskie tylko tożsamość mężczyzny. Byłbym więc takim obojnakiem z przewagą żeńskiej płci ciała, który chce skorygować je do jak najbardziej męskiego, zgodnie z tożsamością.
Tak myśląc o sobie, czuję się bardziej w zgodzie z sobą.
Czy Wy też myślicie czasem w ten sposób?
Czy przemawia do Was taki punkt widzenia?

Anonymous - 2018-05-12, 18:57

Codziennie, kilka razy dziennie uświadamiam sobie, że 'nie całkiem ten facet' jakim się czuję, jak o sobie myślę - mam tak i to pewnie jest 'wpisane' w naszą rzeczywistość.

Latami całymi miałem cudowne wsparcie - ale "tak dobrze żarło i zdechło" - wsparcie odeszło, pojechało przedtem po mnie najordynarniej jak można po człowieku, najbliższym, tym, któremu się zaufało bez reszty i odeszło...

Codziennie, niezmiennie towarzyszy mi pytanie: dlaczego ja? To pytanie boli, czasem bardzo, czasem trochę mniej - ostatnio wyję z bólu - ale jestem, trwam! Nie mam na to wpływu, że jestem taki - jednak boli.

inka - 2018-05-12, 20:10

praktycznie nie ma różnicy w odczuciu płci własnej biorąc pod uwagę IS i TS. Jedyną różnicą jest typ genetycznej pomyłki. W jednym przypadku ciało zostaje obdarzone mieszanka K-M a w drugiej całkowitą pomyłką co do ciała względem odczuwanej płci.
Niestety prymitywizm społeczeństwa dwudziestego pierwszego wieku nadal klasyfikuje nas w pudełku tych niby lekko zepsutych choć IS jest bardziej wyraźnym anomaliem i łatwiej jest dla takiego zwykłego szarego człowieczka to zaakceptować. Chyba dlatego też mamy stygmat co do terminologii.
Aczkolwiek widzę siebie jako dziewczyna, taka sama jak i każda inna która została obdarzona genetyczno biochemicznym kaprysem "Kochanej" matki natury z konsekwencjami felerów. Istnieje wiele anomalii które to wpływają na bezpłodność, zespól niewrażliwości na E, itp, ale zawsze kobieta pozostaje kobietą, a wiec dlaczego IS i TS miałyby być inne...

Anonymous - 2018-05-12, 22:00

Czytaliście post jcmar, czy tylko temat?

Nie mam możliwości by być sobą nawet ze wszystkimi wadami, trudno, człowiek jest w stanie wszystko wytrzymać. Szerokie biodra, mały biust, genitalia..

Anonymous - 2018-05-12, 22:04
Temat postu: Re: Transseksualizm jako rodzaj interseksualizmu
jcmar napisał/a:
Czy Wy też myślicie czasem w ten sposób?

NIE, my nie myślimy, my to MAMY na co dzień od narodzin.

Edit : wiecie, co w IS jest najgorsze ? Nie, nie IS sam w sobie :-> Nie choroby, które jemu towarzyszą :-> Ale cała ta otoczka kulturowo - społeczna wokół. Pisałem, nie tak dawno, ile mnie osobiście kosztowało, od tej strony bycie IS.

Byłbym dziś zdrowym człowiekiem, może nawet bez tego całego okołoskrzywienia, gdyby :

- określono mnie, na początku, jako FAAB i podano mi w wieku 12 lat żeńskie hormony, zgodnie z moimi naturalnymi "nastawami" biologicznymi. ( wersja utopijna )
- po prostu podano by mi żeńskie hormony w wieku 12 i nie patrzono, co ma w tej sprawie do powiedzenia dalsza część rodziny. ( wersja bardziej wykonalna )

Mr. X - 2018-05-12, 22:31

Arisa napisał/a:
Inka, tu muszę polemizować z Tobą - bardzo ważne jest określenie czy jest to TS (prawdopodobnie jakiś 1 gen, który opóżnia w przypadku M/K wydzielenie testosteronu lub wpływ środowiskowy lub tego co matka bierze - np. tabletki antykoncepcyjne), czy jest to tak złożony przypadek jak mozaicyzm / chimeryzm, translokacje niezrównoważone, delecje itp.
.

Wersja z jednym genem jest raczej niemożliwa to zbyt duża zmiana a ludzie i tak wszyscy są mutantami bo błędy w przepisywaniu DNA są częste. Środowisko też tak sobie pasuje bo działa to tylko w jedną stronę. A no i ponadto gdyby to był jeden gen lub środowisko to ts byłoby znacznie więcej. Odnotowuje się czasem dziwne zjawiska biologiczne u osób ts, które nawet nie są dobrze opisane tylko jako swoiste ciekawostki np w artykułach o schizofrenii czy budowie mózgu.. Kto wie może jak nauka w końcu przeprowadzi rzetelne badania na transach (nie ten śmieszny kariotyp co pokazuje samo opakowanie) to zakwalifikuje go podobnie jak is...ale na razie nikomu nie chce się robić takich badań (już samo dopieranie grupy badawczej byłoby koszmarne) i nie znamy zależności i funkcji wszystkich genów.

Anonymous - 2018-05-12, 23:02

Tak, do mnie to przemawia. Mózg też organ. I to dymorficzny płciowo... musi być, bo przecież widać różnice w zachowaniu, u ludzi, u zwierząt. Nawet jeżeli mózgi płci różnią się tak jak np. skóra lub mięśnie, a nie genitalia, czyli niewiele... jest to jakaś różnica. Różnica z IS polega na tym, że taki oczywisty interseksualizm po prostu łatwo można zmierzyć, jak powiedziała Inka. Jest bardziej namacalny.

Szczerze mówiąc zawsze o tym myślałem w ten sposób, że to coś w mózgu odpowiada za płeć psychiki i wpływa na nasze doświadczanie płci.

wendigo - 2018-05-13, 04:58
Temat postu: Re: Transseksualizm jako rodzaj interseksualizmu
jcmar napisał/a:
A więc czeka mnie cierpienie i niezadowolenie nawet po udanej przemianie?

Szczerze powiedziawszy trochę tak. Ale też bez przesady, nie da się tego porównać, cierpienie jest o wieeele mniejsze.

jcmar napisał/a:
Tak myśląc o sobie, czuję się bardziej w zgodzie z sobą.
Czy Wy też myślicie czasem w ten sposób?
Czy przemawia do Was taki punkt widzenia?

Tak, chyba nawet kiedyś jakiś lekarz (chyba Liber ale mogę się mylić) ze mną rozmawiał i sam mi to podobnie przedstawił :P

Borys napisał/a:
Latami całymi miałem cudowne wsparcie - ale "tak dobrze żarło i zdechło" - wsparcie odeszło, pojechało przedtem po mnie najordynarniej jak można po człowieku, najbliższym, tym, któremu się zaufało bez reszty i odeszło...

Brzmisz jakbyś trochę za bardzo oparł się na tym wsparciu zamiast na sobie samym...

Generalnie zgadzam się ze Swanem.

Arisa, kompletnie nie rozumiem jak się ma Twój ostatni post do tematu.

Anonymous - 2018-05-14, 00:18

wendigo, Witaj
wendigo napisał/a:
Borys napisał/a:
Latami całymi miałem cudowne wsparcie - ale "tak dobrze żarło i zdechło" - wsparcie odeszło, pojechało przedtem po mnie najordynarniej jak można po człowieku, najbliższym, tym, któremu się zaufało bez reszty i odeszło...

Brzmisz jakbyś trochę za bardzo oparł się na tym wsparciu zamiast na sobie samym...


Nie mogę się z Tobą zgodzić, tak już mam, że nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę - miałem wiele lat cudowną kobietę u mego boku - akceptowała mnie - dawało mi to zawsze ogromnego, pozytywnego 'kopa'. Wychowaliśmy razem wspaniałe dziecko i... pojechała po mnie, pojechała... To boli! Tyle fantastycznych lat poszło w piach w taki ordynarny sposób...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group