To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

jaki krawat do kokardki? - Transmasculine & Transfeminie

Maxine - 2017-12-26, 20:46
Temat postu: Transmasculine & Transfeminie
Nie ma na forum tematu poświęconemu temu zagadnieniu, mianowicie chodzi o nb k & m.
Szukając informacji natknąłem się na ciekawy wpis:
(przetłumaczyłem)

Transmasculine, Transfeminie jest niebinarnym odpowiednikiem Trans mężczyzny/ kobiety.
Oznacza to, że tranzycja jest podobna pod pewnymi względami jak w przypadku TS M i K, jednak stopień, zakres, i zamiar może być całkiem inni. Jedni są na HRT inni nie, w zależności od chęci przybliżenia się do zostania dostrzeganym jako androgynous/ kobieta. Tak samo z operacją, ktoś może się na nią zdecydować lub też nie.

Transmasculine - osoba, której tożsamość płciowa jest w większym stopniu męska niż kobieca.
Transfeminie - osoba, której tożsamość płciowa jest w większym stopniu kobieca niż męska.

Anonymous - 2017-12-26, 20:51

Moje ulubione tożsamości :-)
Maxine - 2017-12-26, 21:04

Moje też, a że nie było opisanych tak 1:1 to postanowiłem zebrać je i wsadzić w jedno, odpowiednie miejsce :-)
Triss - 2017-12-27, 11:46

O, kolejne określenia które mi pomagają wytłumaczyć i określić siebie, ja jestem bardziej transfeminie i się z tego się cieszę oraz mam nadzieję że uda mi się przejść HRT.
nikonikt - 2017-12-27, 15:35

Yaaaaas. Jako człowiek najbardziej zagubiony na świecie, przynajmniej chwilowo mogę wahać się bardziej w stronę bycia transmasculine <rotfl3>
światełkoPEACE - 2020-12-04, 18:48

Oooooo bardzo mnie właśnie zastanawiały te pojęcia...ciekawe to :)
Wild - 2021-11-10, 21:41

To chyba najbardziej do mnie pasuje, stwierdzam to od niedawna ale zawsze tak było.
Denver - 2021-12-31, 19:33

W ogóle jak to jest, że ktoś się czuje niebinarnie? Widzę powracające stwierdzenie, że dla osób niebinarnych afab dużo znaczy ich płeć przypisana. A ja nie umiem powiedzieć na ten temat nic sensownego. Nic z tego nie wynikło, że przypisali mi tą płeć żeńską. Jasne, ogarniam jakieś rzeczy modowe, nie wybitnie, bo nigdy mnie to nie interesowało, ale trochę, umawiałem się z chłopakami, to też wiem jak działa. Podobałem się obcym mężczyznom, ale nie rozpatruję tego w kategoriach czegoś, co miało na mnie wpływ. Nie mam jak widzieć feminizmu jako swoją walkę - nie dorastałem w opresji kobiet.

Mam wrażenie, że mówiłem, że "no ale przypisano mi, no przecież mam to i tamto" głównie po to, żeby nie powodować konfliktów, żeby nie powiedzieć czegoś niebezpiecznego.

Freja - 2022-01-01, 01:50

Denver napisał/a:
W ogóle jak to jest, że ktoś się czuje niebinarnie?

Jeszcze kilkanaście lat temu sama tak czułam, albo wydawało mi się, że właśnie tak czułam.

W moim przypadku wynikało to chyba z trudności rozstania się z rolą, z którą się zżyłam. Istotny był też kontekst związków, w które wchodziłam jako "facet", tak byłam postrzegana przez partnerki i w takim kontekście były tu zakotwiczone moje wspomnienia i emocje.

southener - 2022-01-01, 02:09

Nigdy sie tak nie czulem. Ta plec przypisana mi przy urodzeniu zawsze uwazalem za nieporpozumienie. Lubie facetow, ale w ciele niechcianej plci nie chcialem miec z nimi miec nic do czynienia bo traktowali mnie jako kobiete, a ja tego nienawidzilem. Nigdy nie zzylem sie z rola - w wieku nastoletnim moja przyszlosc jawila mi sie jako wieka czarna dziura - nie chcialem miec zadnej przyszlosci jako kobieta. Jako dziecko w swoich zabawach bylem Chrisem - angielskim porucznikem w jednej z brytyjskich kolonii - nie mialem wtedy pojecia jak niesprawiedliwy byl ten swiat w ktorym zamarzylo mi sie zyc.
Denver - 2022-01-01, 09:15

No właśnie mi się wydawało, że czuję się niebinarnie - dlatego, że nie pasowałem do stereotypu trans i dlatego, że brałem presję otoczenia, żeby być cis za swoje odczucia. Moje bycie nb polegało na tym, że mam "męski umysł i kobiece ciało". To chyba jednak nie na tym polega.

W sumie nie miałem dużego poczucia, że chłopaki wpychają mnie w jakąś kobiecą rolę, podobałem się, lubili kobiece ubrania na mnie, tyle. Na studiach spotkałem takich chłopaków (i znajomych), że wpychali w stereotypową rolę i to mi się już nigdy nie podobało.

Mam wrażenie, że moje doświadczenia bardziej niż "być afab" oddaje "bycie innym". Byłem "tym innym", jedyną "dziewczyną" robiącą coś albo tą dziewczyną, która nie przypomina dziewczyny, bo się porusza i mówi jak chłopak, o której panuje takie przypuszczenie, że jest lesbijką... Jak zacząłem się prezentować jako on, to mimo wszystko mam mniej użerania się (pomimo wszystkich trudności z byciem trans i wyoutowanym) i czuję się bardziej zrozumiany. Albo nie wiem, może gdyby ktoś rzeczywiście czuł się dziewczyną w takiej sytuacji, to by się czuła zrozumiana jako "jedyna dziewczyna" albo "dziewczyna, która x"?

Wild - 2022-01-07, 21:40

Denver napisał/a:

W sumie nie miałem dużego poczucia, że chłopaki wpychają mnie w jakąś kobiecą rolę, podobałem się, lubili kobiece ubrania na mnie, tyle. Na studiach spotkałem takich chłopaków (i znajomych), że wpychali w stereotypową rolę i to mi się już nigdy nie podobało.

Mam wrażenie, że moje doświadczenia bardziej niż "być afab" oddaje "bycie innym". Byłem "tym innym", jedyną "dziewczyną" robiącą coś albo tą dziewczyną, która nie przypomina dziewczyny, bo się porusza i mówi jak chłopak, o której panuje takie przypuszczenie, że jest lesbijką... Jak zacząłem się prezentować jako on, to mimo wszystko mam mniej użerania się (pomimo wszystkich trudności z byciem trans i wyoutowanym) i czuję się bardziej zrozumiany. Albo nie wiem, może gdyby ktoś rzeczywiście czuł się dziewczyną w takiej sytuacji, to by się czuła zrozumiana jako "jedyna dziewczyna" albo "dziewczyna, która x"?


I tu mam podobne odczucie.

Tylko zastanawiam się czy to nie było i nie jest we mnie piękne? To bycie innym. Gdyby społeczeństwo nie traktowało mnie jak ułomnej istotki której nie wolno dotknąć palcem, to może wcale mi by korekta nie była potrzebna, ale zawsze i tak towarzyszyłaby mi męska odzież. Być może wystarczyłoby mi branie hormonów i obniżenie głosu, a potem przerwanie ich na dobre? Mam za sobą próbę porzucenia hormonów, i obawiam się że powrót był spowodowany nie tyle doświadczaną prywatnie dysforią wyglądu co właśnie obawami o to że nie będę wyglądać wystarczająco binarnie (chociaż wcale mi na tym nie zależało by wyglądać jak cis alpha man).

Po latach też ucichła we mnie dysforia gdy ktoś mnie przez słuchawkę określa pani a zdarza się to bardzo powszechnie, nawet dzisiaj. To nawet dobrze. Szkoda, ze ludziom tak trudno uznać neutralność - ale ja już nie poprawiam nikogo gdy użyje innych zaimków czy pani. Chcę popróbować różnych opcji by poczuć w czym mi najlepiej. Pomimo, że jestem na HRT już długi czas.

Dlatego, gdyby (jak to niektórzy się obawiali że Orban że PiS tak zrobią) cofnęli mi zmianę oznaczenia płci to chyba by mnie to nie przejęło - wyglądam tak jak chcę, podobam się sobie i to mi wystarczy. Mogę być męską dziewczyną, używać sobie zaimków dowolnych a przez innych być wołanym ksywką czy imieniem wybranym niezależnie co mam w dokumentach. Jednak na detranzycję też nie bardzo mam chęć. Podoba mi się bycie odbieranym jako M< tylko że bycie męską K jest o wiele ciekawsze niż po prostu "niby cis M". Oznaczałoby to coming out ale być może by mi ulżyło. Mam częściowo prawicowe podejście do siebie samego i niebinarną naturę i nawet podoba mi się określenie "kobieta znana jako" oczywiście jeśli inni będą w miarę szanować moją masculine rolę i naturę.

Nie wiem, czy to co napisałem jest zrozumiałe czy nie, ale tak piszę z mostu.

Denver - 2022-01-08, 11:56

Ja nie uważam, żeby bycie innym było dobre albo złe.

Cytat:
Szkoda, ze ludziom tak trudno uznać neutralność

Tak.

Myślisz, że gdybyś się urodził amab, to też byś był niebinarny? Bo rozumiem, że w takim stanie jak jest, odczuwasz tą "inność" jako istotną część siebie czy coś interesującego, ciekawego.

Wild - 2022-01-08, 13:17

Denver napisał/a:

Cytat:
Szkoda, ze ludziom tak trudno uznać neutralność


Myślisz, że gdybyś się urodził amab, to też byś był niebinarny? Bo rozumiem, że w takim stanie jak jest, odczuwasz tą "inność" jako istotną część siebie czy coś interesującego, ciekawego.


Tego nie wiem. Czasem o tym myślę. Gdybym się urodził AMAB to też na pewno nie akceptowałbym paru cech i zachowań uważanych za typowo męskie. Ale byłoby ich pewnie mniej niż żeńskich i polegałoby raczej na byciu nietypowym mężczyzną niż uważaniu się za nb. Byłbym inny niż inni M ale utożsamiałbym się raczej tylko z M. Co do poczucia się nb? Trudno powiedzieć, w moim przypadku potrzeba konkretnych sytuacji, by móc się utożsamić z daną płcią czy rolą. Siedząc neutralnie przed kompem nie czuję nic. Ale jestem afab i lubię tę żeńską część w sobie jednocześnie nie czuję jakiejś przynależności do samej płci.

Narysujmy poziomą oś. Na osi po lewej jest K po prawej M - ja widzę się gdzieś zaraz za połową w której jest "zmiana imienia na męskie/masculine. To działa tylko w 1 stronę. Ciągnie mnie w prawo na tę oś, ale nie do końca jej skali ani nawet do 3/4.

Co do inności i indywidualności, tak przed korektą podobało mi się to, że nie jestem jak cis K, ani jak przeciętna dziewczyna cis a teraz też i to że nie jestem jak przeciętny chłopak cis. Że nie czuję aż takiej przynależności do M by przejmować się że nie spełniam wyobrażeń jak powinien myśleć i czynić "chłop" bo korektę robię dla siebie nie dla innych. Stwierdzenie że nie jestem prawdziwym mężczyzną" nawet mi schlebia. Daje wolność od złudnych przekonań, że prawdziwy mężczyzna musi mieć coś w majtach i musi robić to to czy coś innego a jak nie robi to jest pipką. Wchodzę tu trochę na stereotypy ale nie tylko o nie mi chodzi a o cechy które przejawia większość cis mężczyzn.

Jedyne czego będąc samodzielnie myślącym indywidualistą dumnym ze swojej odmiennośc (i do tego nie cis) się boję to bycie uważanym przez kogoś za "chorego psychicznie" czy "zaburzonego". Bardzo tego nie lubię. Nawet rutynowe pytanie zadawane wszystkim np. przesłuchiwanym "Czy leczył się pan kiedyś / leczy psychicznie" potrafi mnie wybić z dobrego nastroju.

Uwaga: Nie mam nic do osób leczących się psychicznie. Zwykli ludzie i często ofiary prawdziwie zaburzonych psychopatów. Ale społeczeństwo uznaje ich za mniej wiarygodnych, podejrzanych, niepoważnych, mających oczywiście - urojenia - nawet jak ktoś się leczy tylko na depresję czy niechęć życia, to jak ma łatkę, to cokolwiek powie może zostać podważone. A ja nie chciałbym być za takiego uważany przez jakiegoś niedouczonego gbura, tylko dlatego, że nie jestem jak wszyscy. Mam swoje zdanie, często odmienne od oficjalnych narracji i żyję po swojemu a to nie jest zaburzenie.

Np. nie pracuję bo nie chcę i mogę sobie na to pozwolić. Nie mam dzieci, kredytów i nie chcę przegrać życia u kogoś pracując na jego kapitał za miskę ryżu. W społeczności gdzie panuje kult harówy, kredytów i życia na pokaz trudno to przyjąć do wiadomości, że ktoś potrafi tak żyć. Czyż nie wzbudza to podejrzeń, że to nie wybór a wynik jakiejś choroby?

Źle mnie nastrajają tacy systemowi ludzie, którzy każdą inność, odmienność od większości i niezależność od razu podejrzewać że pewnie "coś nie tak z tą osobą" bo przecież każdy normalny człowiek "pracuje, studiuje i znajduje dobrego partnera, żyje od pierwszego do pierwszego, przestrzega narzucanych mu norm bez względu na to jak są durnowate, nie wychyla się przed szereg".

Denver - 2022-01-08, 14:21

Ja myślę, że bym nigdy nie kwestionował swojej płci będąc amab. Jakby, jasne, nikt nie jest chodzącym stereotypem, ja też. To nie znaczy, że się czymś nie jest.
Wild napisał/a:
Że nie czuję aż takiej przynależności do M by przejmować się że nie spełniam wyobrażeń jak powinien myśleć i czynić "chłop" bo korektę robię dla siebie nie dla innych

Dużo osób się tym nie przejmuje. Odczuwam przynależność... chociaż nie wiem, czy to jest dobre słowo, bo nie mam poczucie, że "mężczyźni" to jest jakaś grupa, do której się należy tak jak do drużyny sportowej czy miejsca pracy... w każdym razie, nie mam poczucia, że trzeba spełniać jakieś kryteria, żeby należeć. "Mężczyzna" to nazwa na istniejący stan rzeczy, a ludzie nie muszą spełniać jakichś kryteriów, żeby być jacyś, przynajmniej jak dla mnie.

A co do tych prawdziwych mężczyzn, to olać to... prawdziwych Polaków też. Ja się uważam za męskiego i nie mam zamiaru nikomu tego udowadniać na siłę. Z resztą, niejeden inteligentny mężczyzna (kobiety pewnie też, analogicznie) ma ten problem, że jakiś dresiarz go uważa za niemęskiego, bo bierze prysznic, nie pije piwa i nie daje ludziom w twarz dla rozrywki, ogólnie nie jest troglodytą.

Co prowadzi do następnej rzeczy:
Cytat:
A ja nie chciałbym być za takiego uważany przez jakiegoś niedouczonego gbura, tylko dlatego, że nie jestem jak wszyscy

Z takimi ludźmi tak czy inaczej nie ma dialogu. Jak ktoś nie słucha i nie myśli, ciężko jest jest takiej osobie wytłumaczyć nawet, że 2+2=4. Także niedouczone gbury będą mieć z definicji fałszywe przekonania, w tym o ludziach, w tym o tobie. Można się z nimi wdawać w przepychaniny słowne, można ominąć... Jak masz taką potrzebę, możesz się z kimś kłócić, choć z betonem to walka w parterze, mi się już odechciało. W sumie rozumiem, czemu chciałbyś się z nimi kłócić, też mam taki impuls, ale to często nie popłaca. Ale na pewno lepiej jest umieć się kłócić i się powstrzymywać niż wcale nie umieć.

wendigo - 2022-01-13, 22:55

southener napisał/a:
Nigdy nie zzylem sie z rola - w wieku nastoletnim moja przyszlosc jawila mi sie jako wieka czarna dziura - nie chcialem miec zadnej przyszlosci jako kobieta.

U mnie identycznie,nieprzyjemne wspomnienia.

Wild napisał/a:
Tylko zastanawiam się czy to nie było i nie jest we mnie piękne? To bycie innym.

To zależy. Ja swojej inności (tej płciowej) nie lubię, i to nie ze względu na społeczeństwo. Ale jeśli Ty uważasz, że to jest piękne w Tobie to jeszcze lepiej.

Wild napisał/a:
Np. nie pracuję bo nie chcę i mogę sobie na to pozwolić. Nie mam dzieci, kredytów i nie chcę przegrać życia u kogoś pracując na jego kapitał za miskę ryżu. W społeczności gdzie panuje kult harówy, kredytów i życia na pokaz trudno to przyjąć do wiadomości, że ktoś potrafi tak żyć. Czyż nie wzbudza to podejrzeń, że to nie wybór a wynik jakiejś choroby?

Zaskoczyłeś mnie, ale pozytywnie, bo mam trochę podobne podejście :P (tylko ja niestety nie mogę sobie pozwolić na niepracowanie na razie...). Ale tak jak oni się dziwią mnie, tak ja się dziwię jak można te 8 godzin swojego czasu dziennie poświęcać na coś, co się robi z musu i uważać to za normalne :|

Wild napisał/a:
Źle mnie nastrajają tacy systemowi ludzie, którzy każdą inność, odmienność od większości i niezależność od razu podejrzewać że pewnie "coś nie tak z tą osobą" bo przecież każdy normalny człowiek "pracuje, studiuje i znajduje dobrego partnera, żyje od pierwszego do pierwszego, przestrzega narzucanych mu norm bez względu na to jak są durnowate, nie wychyla się przed szereg".

Mnie nie nastrajają źle (chociaż kurczę, czasami jednak tak :P ), bardziej po prostu czuję się jakbym rozmawiał... z kosmitą :D chociaż oni pewnie o mnie myślą to samo, więc jesteśmy kwita :D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group