To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

ratunku! - kim ja jestem? - Zdezorientowany swoją tożsamością

Snowy_Prince - 2017-03-29, 13:52
Temat postu: Zdezorientowany swoją tożsamością
Tematów jak ten jest już sporo na forum, jednak postanowiłem podzielić się również swoim przypadkiem i posłuchać co o tym myślicie, jako osoby trochę bardziej rozeznane w temacie.
(Od razu mówię, że nie oczekuję od was diagnozy, ani powiedzenia "Jesteś X/Y/Z" bo doskonale rozumiem, że tylko sam mogę sobie odpowiedzieć na to pytanie.)
I od razu przepraszam za mój chaotyczny styl pisania, nie potrafię dokończyć jednej myśli, i przeskakuję do kolejnej, jednak mam nadzieję, że coś zrozumiecie (Pokrywa się to z chaosem w mojej głowie, którego nie potrafię uporządkować >.<)

Zaczynając od początku, nigdy nie miałem większych wątpliwości dotyczących kim jestem, albo może bardziej nigdy nie przeszło mi przez myśl że mogę być kimś innym. Urodziłem się jako pierwsze dziecko, wymarzona córka. Moja mama całe moje życie powtarza mi jak wymodliła sobie posiadanie chłopca i dziewczynki, że to wszystko czego chciała. Wymarzyła sobie, że będziemy przyjaciółkami,będziemy chodzić razem na zakupy, rozmawiać o wszystkim. Jednak nie leży to w moim charakterze. Nigdy nie potrafiliśmy znaleźć tego wspólnego języka. Co do dziś mi wypomina. Jednak mimo wszystko starałem się jakoś spełnić te jej oczekiwania, sprawić żeby była dumna. Jednak z mijającym czasem coraz mniej czuję się kobietą, i jest to dla mnie jeszcze trudniejsze ze względu na moją relację z mamą.
Pierwszy raz tak w pełni świadomie zacząłem się zastanawiać nad sobą jakieś 3 lata temu. Natrafiłem na kanał na yt osoby ftm (Electricdade). Pamiętam, że oglądając jego historię tranzycji zalałem się łzami, ale i również jak dumny byłem, że osiągnął tyle w życiu. Zagłębiłem się trochę w temat, poczytałem blogi osób trans, obejrzałem sporo filmików, chciałem się jak najwięcej o tym dowiedzieć. Jednak kiedy poczułem że wchodzę w to za głęboko odepchnąłem od siebie wszelkie myśli związane z tym tematem, wymazałem je z pamięci i żyłem dalej. Jednak trudno mi powiedzieć żebym był do końca szczęśliwy. Pytania powróciły jakieś 5 miesięcy temu. Ze zdwojoną siłą. Nie powiem, żebym był kiedykolwiek dumny z posiadania damskiej klatki piersiowej, raczej była to dla mnie konieczność związana z byciem kobietą. Zdarzały się momenty kiedy pytałem się co to w ogóle robi na mojej klatce piersiowej, chciałem mieć ją jak najmniejszą. Jednak nie było to takie stałe uczucie, bywało że byłem ok z faktem posiadania piersi, jednak nigdy na tyle by je eksponować jako atuty. Jednak od +/- roku zacząłem nabierać bardziej negatywnego nastawienia. Pod koniec roku przerodziło się to silna dysforię. Obecnie jestem na etapie, ża patrzą na siebie i zastanawiam się czemu w ogóle tam są, są okropne i nie potrafię na nie patrzeć z jakąkolwiek akceptacją, chce mi się płakać patrząc w lustro, marzę o męskiej klatce piersiowej. (Z dolną częścią nie mam problemu, aczkolwiek też mi trochę zajęło zaakceptowanie wyglądu siebie). Nie potrafię wyjść z domu bez bindera, ciągle poprawiam koszulkę, żeby nie podkreślać moje klatki piersiowej. Przestałem nosić wiele ubrań, które choć trochę ją zaznaczają.
Co do postrzegania siebie w społeczeństwie, chcę i dążę do tego aby być widziany jako chłopak. Jednak doskonale wiem że nie ma najmniejszej szansy na passing jako jeden, dlatego jestem cholernie niepewny siebie i myślę, ze bez sensu jest się starać, pakować w takie emocjonalną i poważną sprawę jak jakakolwiek tranzycja bo i tak nie "przejdę". Ale z drugiej strony nie potrafię się zmusić żeby o tym zapomnieć, żeby zachowywać się i czuć jak kobieta bo to nie ja.
Od zawsze byłem raczej typem tomboya, niekoniecznie takim 100% stereotypowym tomboyem, ale znacznie mniej kobiecy niż moje koleżanki. Wychowywałem się w rodzinie z bratem i 2 kuzynów, co mogło też wpłynąć na moje zachowanie. Chciałem im dorównać, być jak oni. I nie potrafiłem zrozumieć dlaczego nie mogę. W wieku 18 lat obciąłem włosy na krótko, czułem się fantastycznie (Po 4 latach nadal są krótkie, mimo 2dwóch prób zapuszczenia (próba zadowolenia mamy), zawsze się poddawałem w okolicach podbródka, nie czułem się komfortowo). W tamtym okresie poznałem pewien boyband, którego jestem fanem, i zacząłem ćwiczyć codziennie aby wyrobić sobie ciało jak oni, idiotyczne z puntu widzenia anatomii jednak uparcie dążyłem w swoim przekonaniu że kiedyś tak będę wyglądać. Oczywiście nie udało mi się, moje stany depresyjne wróciły. I tak od 4 lat wracam do ćwiczeń, zadręczam się dietami, po czym to rzucam, a kiedy przybieram na wadze te 2kg znów wracam do intensywnych ćwiczeń.
Trudno mi zaakceptować siebie i uwierzyć że 1, jestem atrakcyjny, 2. jestem interesujący. Mimo, że raczej ludzie odbierają mnie bardzo pozytywnie. W relacjach z innymi ludźmi jestem raczej nieśmiały, muszę się poczuć komfortowo w czyimś towarzystwie, potem jestem wręcz kompletnym przeciwieństwem. Płeć nie gra tu roli, dlatego te wszystkie testy |sprawdź swoją płeć| śie u mnie nie spr bo jestem równie spięty w towarzystwie kobiet jak i mężczyzn jeżeli są to nieznajomi. Ale w kwestii kontaktów na poziomi przyjacielskim, nie czuję różnicy pomiędzy płciami. Aczkolwiek przy kontaktach z facetami jestem jakby głośniejszy?
Zagłębiając się w moje dzieciństwo, dorastanie, nie widzę takich "typowych" znaków mówiących 'jesteś chłopakiem/dziewczyną" bo osobiście nie uważam żeby coś takiego istniało. Lubiłem zabawę lalkami ale także wybłagałem mamę o kena policjanta razem z moim bratem, lubiłem skakać po drzewach, budować bazy, jeździć na Quadach, ale jestem chłopakiem z wioski gdzie każdy dzieciak to robił. Od kiedy zacząłem sam decydować o swoim wyglądzie, dobrowolnie miałem na sobie sukienkę, spódnicę, szpilki może z 10 razy, w spodniach czuję się 100x lepiej. Zawsze chciałem zdobyć akceptację i zaimponować chłopakom z mojej klasy, to wiem. Makijaż zacząłem nosić dopiero w liceum, bo wszyscy nosili, chciałem się dopasować, Jednak obecnie praktycznie zrezygnowałem z tego, rozumiejąc że nie muszę tego robić żeby być akceptowany, mimo że nadal go lubię i noszę, jednak jest on bardzo stonowany. Noszę w zasadzie tylko luźne ubrania, nie znoszę podkreślać swoim damskich cech budowy. Zachowuję się jak połączenie stereotypowego geja (cholernie dużo gestykuluję i ponad 20 lat "bycia kobietą" robi swoje) i stereotypowego macho (siadanie w rozkroku, styl chodzenia, staram się dość marnie przejść jak facet >.<). Mimo, że nie potrafię sam znaleźć w swoim życiu sytuacji która odp by na moje pytanie kim jestem w 100%, bardzo mnie ciągnie do męskiego świata, zarówno mentalnie jak i fizycznie. Jednak ciągłe pytania i wątpliwości, oraz brak typowej historii "zawsze chciałem być chłopcem" powoduje że nie wiem na ile to jest stałe, na ile to faza i minie. Faktem jest tylko to że za każdym razem kiedy wracam do tematu ts zagłębiam się w nim, pochłania mnie totalnie i narastają kolejne pytania. (Od razu może powiem, nie nie ma fetyszu związanego z ts ;) )
W sieci używam zaimków męskich, tak też sibie przedstawiam. W realu wyoutowałem się tylko przed moją przyjaciółką, która w pełni mnie wspiera. To ona zaczęła mnie nazywać swoim chłopcem w liceum, i kurczę, miałem chyba największy banan na twarzy kiedy tak robiła, nie wiedząc dlaczego. Tak samo ja moja mama porównuje mnie do brata mówiąc że wyglądamy jak bliźnięta.
Inni zwracają się do mnie f. żeńską, ale zawsze spotyka się to u mnie z poprawianiem ich w głowie na '-łeś'). Kiesy ktoś zwraca się do mnie per 'Pani' wkurzam się, chociaż wiem że jestem absurdalny skoro oni widzą we mnie kobietę. I zawsze kiedy słyszę te idiotyczne słowa, ma penisa/piersi = jest facetem/kobietą vhve mi się płakać, bo co to ma wspólnego? Mimo że staram się zrozumieć że tak funkcjonuje świat, to boli mnie to strasznie, sczególnie jeżeli mówi to twoja rodzina, będąc nieświadomą twoich problemów albo po prostu będąc homofobami/transfobami, generalnie cholernie uprzedzonymi osobami.

Może ktoś z was będzie miał dla mnie jakąś radę, będzie chętny powiedzieć mi kilka słów, które pomogą mi choć trochę zrozumieć to wszystko :) Mimo że nie dałem wam jakiś konkretów tylko chaotyczny bałagan ;)

(Pod koniec tyg mam wizytę u psychologa, wreszcie się zdecydowałem, chociaż obawiam się tej wizyty i tego co mogę usłyszeć, ale równocześnie nie mogę się doczekać)

WojtekM - 2017-03-29, 14:10

Brzmi znajomo :D Choć ja, akurat, od dzieciństwa wiem, że moja głowa nie należy do świata żeńskiego, ale to szczegół. Spora część k/m-ów miała okresy prób wpasowywania się w otoczenie jako "ona" i to też nikogo nie dziwi. Ale najlepszą rzeczą w tej sytuacji, jaką mogłeś dla siebie zrobić, było zapisanie się do psychologa. Powiedz, jak jest i zdaj się na jego wiedzę i fachowość :)
wendigo - 2017-03-29, 19:01
Temat postu: Re: Zdezorientowany swoją tożsamością
AwryBoy ma rację, ja tylko odniosę się do tego:

Snowy_Prince napisał/a:
Jednak doskonale wiem że nie ma najmniejszej szansy na passing jako jeden, dlatego jestem cholernie niepewny siebie i myślę, ze bez sensu jest się starać, pakować w takie emocjonalną i poważną sprawę jak jakakolwiek tranzycja bo i tak nie "przejdę"

Ale Ty wiesz jak wygląda tranzycja k/m? Bo bierzemy hormony, które zmieniają wygląd - każdy k/m ma passing, tylko jedni czekają na to dłużej inni krócej.

lexel - 2017-03-29, 20:47

Snowy_Prince napisał/a:
Kiesy ktoś zwraca się do mnie per 'Pani' wkurzam się, chociaż wiem że jestem absurdalny skoro oni widzą we mnie kobietę.

Ja już normalnie w pracy funkcjonuję jako facet, mam plakietkę z męskim imieniem, a nadal się zdarza że ktoś powie mi "proszę Pani".
To tylko w Twojej głowie jest to że nie "należy Ci się prawo" do walczenia o to jak mają do Ciebie mówić. Wielu facetów ma na prawdę bardzo piskliwy głos, wielu ma cycki większe niż ja kiedykolwiek, a nie przyjdzie im na myśl że nie zasługują na nazywanie się facetem.
Musisz się liczyć z tym że o wiele łatwiej nowo poznane osoby będą przyjmowały że jesteś facetem jak się tak będziesz wyrażał/ przedstawiał niż stare.
Ja nigdy nie mogłem zrozumieć jak mam się sobie podobać skoro podobają mi się faceci ;p No ale w przeciwieństwie do Ciebie podejrzewam że nawet więcej próbowałem tej "kobiecości" eksponować co by więcej osób zaliczyć ;p Później zrozumiałem że jestem na tyle zaje*isty, że ludzie się będą chcieli ze mną spotykać niezależnie od tego jak się przedstawię czy jaki komplet organów posiadam. Pomyśl sobie o swoich pozytywnych cechach charakteru.
Tak po prawdzie to myślę że zaczynając łażenie po lekarzach też miałem sporo wątpliwości bo w sumie przecież nigdy do tej pory "nie byłem facetem to nie wiem jak to będzie" tzn taka podróż w nieznane. Ale nie zdarzył się ani jeden moment żebym żałował.

Snowy_Prince - 2017-03-29, 23:41

AwryBoy bardzo mnie podniosło na duchu, że rozumiesz moją sytuację i nie jestem sam który tak się miota ze swoim życiem. I nadzieję, że dojdę w końcu do punktu gdzie zrozumiem siebie.

wendigo oczywiście, że wiem. Chodziło mi bardziej o to, że ten okres przejściowy zanim zacznę jakiekolwiek hormony mnie przeraża, bo wiem że ludzie patrząc na mnie i słysząc 'łem' nie będą brali mnie poważnie (tym bardziej że jestem 160 centymetrowym i 50 kg 'glutem') a i tak brakuje mi pewności siebie. Zresztą hormony, i cała droga aby je dostać jest w najbliższym roku raczej nierealna, ze względu na fundusze :(

lexel
Cytat:

To tylko w Twojej głowie jest to że nie "należy Ci się prawo" do walczenia o to jak mają do Ciebie mówić. Wielu facetów ma na prawdę bardzo piskliwy głos, wielu ma cycki większe niż ja kiedykolwiek, a nie przyjdzie im na myśl że nie zasługują na nazywanie się facetem.


<spoko> Dużo w tym racji, nigdy tak na to nie patrzyłem. Zawsze skupiałem się na tym jak bardzo odbiegam od takiego idealnego wzorca faceta, i jak bardzo nie pasuję do niego. Ale faktem jest, że mało kto do tego pasuje. Dziękuję :-D

Cytat:
Później zrozumiałem że jestem na tyle zaje*isty, że ludzie się będą chcieli ze mną spotykać niezależnie od tego jak się przedstawię czy jaki komplet organów posiadam. Pomyśl sobie o swoich pozytywnych cechach charakteru.
Tak po prawdzie to myślę że zaczynając łażenie po lekarzach też miałem sporo wątpliwości bo w sumie przecież nigdy do tej pory "nie byłem facetem to nie wiem jak to będzie" tzn taka podróż w nieznane. Ale nie zdarzył się ani jeden moment żebym żałował.


<rotfl> Haha, podoba mi się twoje podejście. Znalezienie w sobie czegoś pozytywnego przy tylu kompleksach, zawodach i bycia mało społeczną osobą jest trudne, ale postaram się, w końcu skoro ludzie sami chcą ze mną rozmawiać to chyba nie jestem aż tak tragiczny? ;P
Ja się mega stresuję przed głupią wizytą u psychologa, a co dalej? Jednak dzięki tobie mam nadzieję, że może to właśnie to co powinienem zrobić i jest jakieś światełko na końcu tego tunelu, że się ogarnę i będę ze sobą w pełnej zgodzie, dziękuję za te słowa :]


Jeszcze raz wielkie dzięki chłopaki za te pozytywne słowa :mrgreen:

WojtekM - 2017-03-29, 23:57

Snowy_Prince, tu zawsze znajdziesz akceptację i zrozumienie. No i, mam nadzieję, napiszesz, jak było na pierwszej wizycie u psychologa :)
kicur - 2017-03-30, 00:04

Dawka testosteronu dla osoby przed panhisterektomią na 28 dni 100% płatna w dużej sieci aptek to obecnie wydatek rzędu 16 zł.
lexel - 2017-03-30, 00:14

Snowy_Prince napisał/a:
Zresztą hormony, i cała droga aby je dostać jest w najbliższym roku raczej nierealna, ze względu na fundusze

W moim wypadku koszty w przeciągu dwóch lat to ok 1900 zł - co się rozkładało po jakieś 100-200 miesiecznie- spokojnie da się tyle zarobić gdziekolwiek.
Obecnie koszt hormonów nie przekracza miesięcznie równowartości podpasek i środków przeciwbólowych.
W naszym wypadku większość da się zrobić na NFZ i już po tym co na NFZ mamy świetny passing.

Karatajew - 2017-03-30, 09:03

Snowy_Prince napisał/a:
w końcu skoro ludzie sami chcą ze mną rozmawiać to chyba nie jestem aż tak tragiczny?

To świetnie, masz od czego zacząć zwiększenie pewności siebie :-) Ja jak się do kogoś nie odezwę, to raczej nikt nie chce sam ze mną rozmawiać ;-)

Anonymous - 2017-03-30, 12:15

lexel napisał/a:
co się rozkładało po jakieś 100-200 miesiecznie- spokojnie da się tyle zarobić gdziekolwiek.
really?
wendigo - 2017-03-30, 16:18

lexel napisał/a:
Obecnie koszt hormonów nie przekracza miesięcznie równowartości podpasek i środków przeciwbólowych.

Dobre! Dobre porównanie :P
(jaki z tego morał? - opłaca się "zmienić płeć"! :D )

DeadSally napisał/a:
really?

A nie? Tyle to można chyba nawet na ulotkach.

Anonymous - 2017-03-30, 17:48

wendigo napisał/a:
A nie? Tyle to można chyba nawet na ulotkach.
w sumie tak. chyba nawet obciągając w kiblu nocnego klubu można.
Anonymous - 2017-03-30, 17:50

Oj ktoś tu wpada w frustrację związaną z finansami.
Anonymous - 2017-03-30, 17:52

Ada75, taka tam niezobowiązująca nienawiść.
Lea - 2017-03-30, 19:37

DeadSally napisał/a:
wendigo napisał/a:
A nie? Tyle to można chyba nawet na ulotkach.
w sumie tak. chyba nawet obciągając w kiblu nocnego klubu można.

Intrygująca odpowiedź, tyle rzeczy można by odpowiedzieć a ty odpowiedziałaś w taki sposób. Masz moje zainteresowanie.

Karatajew - 2017-03-30, 20:28

Mnie w sumie najwięcej na razie kosztował pozew - 600zł. W przeciągu tych niecałych trzech lat HRT na hormony łącznie wydałem mniej pieniędzy :-p A pozostałe wydatki, np. badania to w czasie się jakoś tak rozłożyły, że finansowo tego nie odczuwałem, a żyję dość skromnie.
Jak byłem mały, to myślałem, że aby przejść tranzycję trzeba być milionerem, nie jest to opcja dostępna dla zwykłych szarych ludzi - rzeczywistość mnie miło zaskoczyła.

wendigo - 2017-03-30, 23:54

Wszystko zależy od determinacji i czasu - nie masz kasy, to uzbrój się w cierpliwość ale nie mów, że się nie da...
Anonymous - 2017-04-01, 00:45

Kiedy zaczynasz walkę o siebie wszystko może wydawać się nie realne, dopóki nie zdasz sobie sprawy, że już w tym jesteś, że początek tkwi już w przeszłości, że to już i teraz.... kasa zawsze się znajdzie, dopóki wierzysz, że idziesz dobrą drogą, i bez podpisywania cyrografów da się dojść do celu...
WojtekM - 2017-04-02, 13:12

Crissy napisał/a:
kasa zawsze się znajdzie, dopóki wierzysz, że idziesz dobrą drogą

Mogę to tylko potwierdzić. Mając nawet niewielkie dochody można wygospodarować hajs, np. na opłacenie badań. Pewnie, że czasem odbywa się to na zasadzie: coś kosztem czegoś, ale - jak dla mnie - ważniejsze jest moje samopoczucie i świadomość, że zbliżam się do upragnionego tst, niż szynka na chlebie. Wszystko jest kwestią priorytetów.

Snowy_Prince - 2017-04-10, 17:19

kicur napisał/a:
Dawka testosteronu dla osoby przed panhisterektomią na 28 dni 100% płatna w dużej sieci aptek to obecnie wydatek rzędu 16 zł.


Naprawdę? Byłem przekonany że to kwoty rzędu 30-50 zł minimum :shock:

lexel napisał/a:
W moim wypadku koszty w przeciągu dwóch lat to ok 1900 zł - co się rozkładało po jakieś 100-200 miesiecznie- spokojnie da się tyle zarobić gdziekolwiek.
Obecnie koszt hormonów nie przekracza miesięcznie równowartości podpasek i środków przeciwbólowych.
W naszym wypadku większość da się zrobić na NFZ i już po tym co na NFZ mamy świetny passing.

Cytat:

Crissy napisał/a:
kasa zawsze się znajdzie, dopóki wierzysz, że idziesz dobrą drogą

Mogę to tylko potwierdzić. Mając nawet niewielkie dochody można wygospodarować hajs, np. na opłacenie badań. Pewnie, że czasem odbywa się to na zasadzie: coś kosztem czegoś, ale - jak dla mnie - ważniejsze jest moje samopoczucie i świadomość, że zbliżam się do upragnionego tst, niż szynka na chlebie. Wszystko jest kwestią priorytetów.


Co racja to racja. Co prawda kosztem też wielu innych rzeczy, u mnie będzie to moja pasja, ale na jakiś okres czasu jestem w stanie to poświęcić dla większego dobra i mojego zdrowia psychicznego ;-) Bo bez niego to średnio widzę siebie kontynuującego robienie tego co kocham.

Karatajew napisał/a:
Jak byłem mały, to myślałem, że aby przejść tranzycję trzeba być milionerem, nie jest to opcja dostępna dla zwykłych szarych ludzi - rzeczywistość mnie miło zaskoczyła.


Zapisuję się do klubu :mrgreen:

Crissy napisał/a:
Kiedy zaczynasz walkę o siebie wszystko może wydawać się nie realne, dopóki nie zdasz sobie sprawy, że już w tym jesteś, że początek tkwi już w przeszłości, że to już i teraz.... kasa zawsze się znajdzie, dopóki wierzysz, że idziesz dobrą drogą, i bez podpisywania cyrografów da się dojść do celu...


Dziękuję za te słowa wsparcia, dużo w niej prawdy :)


Jestem już po pierwszej konsultacji psychologicznej, darmowej w ramach organizacji LGBT+. Kobietka w porządku, wysłuchała, popytała, zagłębiła się w moje dzieciństwo, relacje międzyludzkie, co prawda co można osiągnąć w 60 min, ale dużo wyrzuciłem z siebie. <spoko>
Co prawda spaliłem trochę głupa, bo przed spotkaniem jej w siedzibie przedstawiłem się po staremu staremu z nerwów (obecnie używam bardziej neutralnej formy mojego imienia) i potem wyrzucałem sobie to, nadal to robię ale cóż. :mrgreen:
A potem jak się mi zapytała jakich ma używać zamków to jak taka sierota "Nie wiem...". Skończyło się na tym że i ja i ona mówiliśmy zamiennie. I przez to pewnie jej też trochę namieszałem z tym jak się czuję, bo myślała przez większość konsultacji że jestem jednym wielkim ?? ?? ?? ?? , a ja się jednak czuję bardziej facetem mimo że też nie wiem. Eh, skomplikowane. No ale dała mi namiary na babeczkę psycholog która prowadzi terapię, i zajmuje się osobami TS. Zapisałem się na wizytę pod koniec kwietnia. Zobaczymy jak to pójdzie i na ile to pomoże mi osiągnąć wewnętrzny spokój.
Bo ostatnimi czasy miotam się niesamowicie, czasami czuję się że po co mam cokolwiek zmieniać i utrudniać sobie życie, wyrzucać pieniądze, po czym znowu mam etapy gdzie chciałbym już teraz. Także liczę na jej wskazówki i pomoc w zaakceptowaniu siebie i zniwelowaniu tego syndromu wyparcia, który czasami mi wchodzi, że jestem w 100% cis. Mimo że wiem, że tak się nie czuję. Question to my mind, WHAT? <rotfl3>

wendigo - 2017-04-10, 20:03

Snowy_Prince napisał/a:
czasami czuję się że po co mam cokolwiek zmieniać i utrudniać sobie życie,

Jak dla mnie, to tranzycja o wieeeeeele bardziej niż cokolwiek innego ułatwiła mi życie :P



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group