To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

szkoła, praca i reszta świata - Problemy z szefową

misias - 2016-08-04, 21:41
Temat postu: Problemy z szefową
Witajcie.
Od jakiegoś czasu w pracy mam problemy z szefową, kobieta się chyba na mnie uwzięła.
Pracuję w aptece od 11 miesięcy, od samego początku świetnie czułam się w pracy, mamy bardzo dobrze zgrany zespół, który znam już od czasów praktyki zawodowej sprzed 5 lat.
W pracy radzę sobie bardzo dobrze, zaczynałam od metkowania towaru, przyrządzania leków recepturowych. Z biegiem czasu dostawałam coraz więcej obowiązków, jednak pensja stała w miejscu (+/- 1500 zł). Teraz, od jakiegoś czasu stoję przy ekspedycji i sprawdzam recepty oraz przygotowuję zamówienia towaru. Nigdy nie podpadłam szefowej, zawsze sumiennie wykonywałam moją pracę, nie popełniłam ŻADNEGO błędu, który miałby jakieś konsekwencje dla funkcjonowania apteki.
Nawet niedawno dostałam jednorazową premię za bardzo dobrze wykonywaną pracę.
Sprawy zaczęły się komplikować 2 miesiące temu, po tym jak córka szefowej skończyła studia farmaceutyczne. Zaczęłam dostawać codziennie, po kilka razy opieprz za wszystko, czasami za nic. Jeśli ktoś zrobił coś źle, popsuł, zgubił czy czegoś szukał zawsze jest to moja wina i ja dostaję ochrzan. Szczytem wszystkiego była sytuacja, gdy dowiedziałam się, że jako jedyna z naszego zespołu nie dostanę urlopu w wakacje. Mam ustalony termin urlopu na 25 października.
Codziennie wracam z pracy zmęczona jakbym pracowała w kamieniołomach, mam taki nawał obowiązków, że nie jestem w stanie się wyrobić w 8 godzinach, dlatego zostaję dłużej i pracuję charytatywnie, ponieważ u nas nadgodziny są liczone tylko do momentu zamknięcia apteki, po przekluczeniu drzwi wejściowych czas jakby stawał w miejscu i można zostać nawet do następnego dnia a nadgodziny będą liczone tylko od 8:00 do 18:00.

W zeszłym tygodniu się rozchorowałam. Musiałam udać się do lekarza, wybłagałam go o 4 dni zwolnienia (chciał dać mi 7 dni roboczych).
Po powrocie z L4 jestem traktowana jak najgorszy sort pracownika. Dzisiaj zostałam wezwana na dywanik w celu rozmowy z szefową, ponieważ kończy mi się umowa. Zostałam upodlona. Dowiedziałam się, że jeśli jeszcze raz pójdę na L4, zostanę zwolniona, ponieważ ŻADEN pracodawca nie przedłuży umowy, jeśli pracownik w ciągu ostatnich 6 miesięcy był więcej niż 5 dni na chorobowym. Szefowa powiedziała, że zostaję tylko dlatego, że mnie "lubi".
Dostałam nową umowę do końca marca z możliwością pozostania tam na stałe. Bardzo poważnie zastanawiam się nad złożeniem wypowiedzenia, ponieważ jestem już wykończona nerwowo i każdego dnia, gdy wstaję do pracy, wizja złamania obojga nóg wydaje się być przyjemniejsza niż pójście do tego kołchozu.

W tak magiczny sposób praca, którą bardzo lubiłam zmieniła się w mój osobisty koszmar.

Wybaczcie, musiałam się komuś wygadać. Co byście mi poradzili?

hikaru - 2016-08-04, 21:50

zapisz się do związku zawodowego, Inicjatywa Pracownicza przyjmuje też pracowników na śmieciówkach - napisz do nich, na pewno ci pomogą; już z nie takimi pracodawcami sobie radziliśmy

http://ozzip.pl/inicjatywa-pracownicza



pamiętaj: jest opresja - jest opór :)

Armand - 2016-08-04, 21:57

misias napisał/a:
Dowiedziałam się, że jeśli jeszcze raz pójdę na L4, zostanę zwolniona, ponieważ ŻADEN pracodawca nie przedłuży umowy, jeśli pracownik w ciągu ostatnich 6 miesięcy był więcej niż 5 dni na chorobowym.


To jest niezgodne z prawem. Szefowa Cię okłamała. Do L4 masz prawo zawsze i na dowolną ilość dni. W dodatku nie możesz być zwolniona podczas trwania L4. Pracodawca nie ma prawa pytać, co Ci jest. Dajesz mu świstek i mówisz "do widzenia".

Jeśli Ci coraz mniej zależy na tej pracy, to rozwiązaniem do rozważenia byłoby wywalenie kawy na ławę. Zapytanie szefowej, czemu jest niezadowolona z Twojej pracy i obarcza Cię odpowiedzialnością za cudze niedociągnięcia. I czy ma to związek z tym, że potrzebuje etatu dla swojego dziecka. Bo w świetle tych informacji wygląda na to, że chce Cię zniechęcić do tej pracy i sprawić byś sama odeszła. Jak sama odejdziesz, to nie przysługuje Ci zasiłek z urzędu pracy, więc jest to tylko na Twoją niekorzyść, a szefowa się bardzo ucieszy.

Nie wierz w żadne "lubienie". Nie ma czegoś takiego. Pracodawca nie mrugnie okiem jak mu będzie na rękę wywalić Cię na zbity pysk. Jakby Cię lubiła, to nie zachowywała by się jak picz i nie mobbingowała Cię.
Sam też uczyłem się na takich błędach i zawsze jak chciałem być fair wobec pracodawcy, to on to wykorzystywał. Nawet jeśli wcześniej nigdy nie było problemów z wzajemnymi stosunkami.

I nigdy nie błagaj lekarzy o mniej L4. Pracodawca nigdy Ci się za to nie odwdzięczy. Wręcz przeciwnie. Kiedys, jak byłem jeszcze młody i głupi, to też chodziłem do pracy chory. I zbierałem opieprz za to, że jestem mniej wydajny. Nigdy więcej poświęcania własnego zdrowia dla interesu ludzi, którzy nawet za to nie podziękują, a jeszcze opieprzą.
Nie idź tą drogą.

Miałem też sytuację, że bardzo źle się czułem. Pojechałem do pracy, bo miałem nadzieję, że mi przejdzie w drodze, ale nie przeszło. Poszedłem do szefostwa i powiedziałem, że potrzebuję urlop na żądanie. Szef był zwykle ok, ale była tam też jego zastępczyni, dosyć chamska baba. Coś tam bąkneli, że nie dadzą mi tego zwolnienia. Więc mu powiedziałem, że mam do tego prawo, i nie mogę być pytany po co mi to. Zreflektował się i przeprosił i zrobiło mu się głupio, ale jak widzisz czasem nawet spoko szef może zrobić coś przeciw pracownikowi. I trzeba swoje prawa egzekwować.

Możesz też na rozmowę zabrać komórkę z dyktafonem i uprzedzić szefową (albo nie), że chcesz to nagrywać. Jeśli będzie wiedziała, to przynajmniej może nie będzie Cię szantazować, a jeśli nie bedzie wiedziała, to może będziesz miała materiał dowodowy dla Państwowej Inspekcji Pracy.

hikaru - 2016-08-04, 22:01

Cytat:
Możesz też na rozmowę zabrać komórkę z dyktafonem i uprzedzić szefową (albo nie), że chcesz to nagrywać. Jeśli będzie wiedziała, to przynajmniej może nie będzie Cię szantazować, a jeśli nie bedzie wiedziała, to może będziesz miała materiał dowodowy dla Państwowej Inspekcji Pracy.

...i nie będzie miała też pracy ;]

Pamiętaj Misiu że w takich sprawach działając sama jesteś na straconej pozycji w konflikcie z bogatym pracodawcą - PIP może badać sprawę miesiącami a jeżeli nie masz umowy o pracę to długo potrwa sprawa o ustalenie stosunku pracy (wiele miesięcy przynajmniej) - dlatego zanim zaczniesz podejmować kroki zapisz się do ZZ (nie musisz informować o tym pracodawcy) a potem działajcie wspólnie. Efekty są z reguły szybsze niż sądy i zapewniam cię że działamy skutecznie. Nie zostaniesz zwolniona.

caprica - 2016-08-04, 22:07

Hm, będzie magicznie :D
Miałam szefową,która również się na mnie uwzięła. Mobingowała mnie na każdym kroku...
Mój przyjaciel z pracy zaproponował mi bym spróbowała codziennie zapisywać kilka razy na kartce,że mam dobrą szefową, dobrze mi się pracuje etc. Ponieważ nie miałam nic do stracenia - zrobiłam to.
Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania! Nie dość, że po miesiącu szefowa dała mi spokój, to dała mi także nagrodę pieniężną i pochwaliła przy wszystkich pracownikach... Od tej chwili wierzę, że wszystko jest kwestią nastawienia :D

hikaru - 2016-08-04, 22:10

hehe, ostatnio mieliśmy taką sprawę w Krakowie, pracodawca zatrudnił masę ludzi do pracy w biurze, po czym przestał im płacić, zwolnił z obowiązku świadczenia pracy ale nie dał wypowiedzeń, a pieniądze (ok 4 mln zł) wyprowadził do innej spółki za granicą, tylko jako że nie byli wcześniej w ZZ (nie pomyśleli za wczas) to przysłowiowa kamieni kupa, nie dostaną wypłat zaległych raczej, i z IP walczyliśmy tylko o pieniądze z FGŚP - sugerujesz, że jak codziennie na karteczce zapiszą 'dostaniemy zaległy hajs' to dostaną?
kicur - 2016-08-04, 22:12

Myślę, że hikaru ma rację co do zawalczenia o swoje prawa ze związkiem.

Ponieważ jednak szefowej może zależeć na zapewnieniu posady swojej latorośli :| to w międzyczasie starałbym się rozglądać za nowym miejscem pracy.

misias - 2016-08-04, 22:14

Armand napisał/a:
To jest niezgodne z prawem. Szefowa Cię okłamała. Do L4 masz prawo zawsze i na dowolną ilość dni. W dodatku nie możesz być zwolniona podczas trwania L4. Pracodawca nie ma prawa pytać, co Ci jest. Dajesz mu świstek i mówisz "do widzenia".


Jestem tego świadoma. Szefowa nie powiedziała tego wprost. Ona jest mistrzynią jeśli chodzi o zastraszanie bez użycia choćby jednego słowa, które by na to bezpośrednio wskazywało. Dała mi tylko do zrozumienia, że jeśli jeszcze raz pójdę na L4 to po powrocie z niego będzie mnie czekało wypowiedzenie.

Urlop na żądanie? Pewnego dnia w drodze do pracy potknęłam się o wyboisty chodnik i wylądowałam twarzą na ziemi, złamałam okulary i zrobiłam sobie siniaka pod okiem. Poszłam w takim stanie do pracy i poprosiłam o urlop na żądanie, ponieważ chciałam udać się do optyka po nowe okulary i ogólnie musiałam ochłonąć po tej całej sytuacji.
Jęczeniu nie było końca. Dostałam w końcu ten urlop, ale musiałam najpierw wykonać część moich obowiązków, po 2 godzinach pracy mogłam wyjść do domu.

terrence - 2016-08-04, 22:17

caprica napisał/a:
Hm, będzie magicznie :D
Miałam szefową,która również się na mnie uwzięła. Mobingowała mnie na każdym kroku...
Mój przyjaciel z pracy zaproponował mi bym spróbowała codziennie zapisywać kilka razy na kartce,że mam dobrą szefową, dobrze mi się pracuje etc. Ponieważ nie miałam nic do stracenia - zrobiłam to.
Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania! Nie dość, że po miesiącu szefowa dała mi spokój, to dała mi także nagrodę pieniężną i pochwaliła przy wszystkich pracownikach... Od tej chwili wierzę, że wszystko jest kwestią nastawienia :D



hikaru - 2016-08-04, 22:17

Cytat:
Myślę, że hikaru ma rację co do zawalczenia o swoje prawa ze związkiem.

Dodam jeszcze że Inicjatywa Pracownicza jest przyjaźnie nastawiona do osób trans i wielu z nas jest w jej szeregach.

Armand - 2016-08-04, 22:21

misias napisał/a:
Jęczeniu nie było końca. Dostałam w końcu ten urlop, ale musiałam najpierw wykonać część moich obowiązków, po 2 godzinach pracy mogłam wyjść do domu.


Zdajesz sobie sprawę, że gdybyś w trakcie tych dwoch godzin miała znów wypadek i zrobiła sobie krzywdę, to nie dostałabyś odszkodowania, bo przecież formalnie nie było Cię w pracy?

Poza tym:
misias napisał/a:
Pewnego dnia w drodze do pracy potknęłam się o wyboisty chodnik i wylądowałam twarzą na ziemi, złamałam okulary i zrobiłam sobie siniaka pod okiem. Poszłam w takim stanie do pracy i poprosiłam o urlop na żądanie, ponieważ chciałam udać się do optyka po nowe okulary i ogólnie musiałam ochłonąć po tej całej sytuacji.


to wydarzenie kwalifikuje się jako wypadek w drodze do pracy (czyli przy pracy). Powinnaś była zgłosić to szefowej zaraz po dotarciu do pracy, a szefowa powinna była wezwać BHPowca by sporządził protokół. Dostajesz za to pelnopłatne (100%) L4. Ubytek na zdrowiu nie był dość duży, by dostać odszkodowanie, ale procedury, które są na to przewidziane można było jak najbardziej zastosować.
I szefowej nie powinien nawet kącik ust drgnąć. Ona też ma obowiązki wobec pracownika, które musi zgodnie z prawem wykonać.
Jakby się po czasie okazało, że masz krwiaka, to przy zgłoszonym wypadku miałabyś ciągłość leczenia i być może odszkodowanie. A tak to zostałabyś z niczym i jeszcze byś dostała po łbie.

misias - 2016-08-04, 22:28

Armand napisał/a:
to wydarzenie kwalifikuje się jako wypadek w drodze do pracy (czyli przy pracy). Powinnaś była zgłosić to szefowej zaraz po dotarciu do pracy, a szefowa powinna była wezwać BHPowca by sporządził protokół. Dostajesz za to pelnopłatne (100%) L4. Ubytek na zdrowiu nie był dość duży, by dostać odszkodowanie, ale procedury, które są na to przewidziane można było jak najbardziej zastosować.
I szefowej nie powinien nawet kącik ust drgnąć. Ona też ma obowiązki wobec pracownika, które musi zgodnie z prawem wykonać.


Nie miałam zielonego pojęcia o możliwości podjęcia takich procedur.
Mało tego, szefowa chciała abym wróciła do pracy po wizycie u optyka. Nie zgodziłam się, skoro urlop to urlop.

misias - 2016-08-04, 22:31

Armand napisał/a:
Zdajesz sobie sprawę, że gdybyś w trakcie tych dwoch godzin miała znów wypadek i zrobiła sobie krzywdę, to nie dostałabyś odszkodowania, bo przecież formalnie nie było Cię w pracy?


Zdawałam sobie sprawę z tego faktu, jednak zostałam zastraszona i szybciutko pobiegłam do mojego biurka ryć w papierach.
Usłyszałam tylko: "Na twoje miejsce miałam 4 kandydatów, pamiętaj o tym."

Armand - 2016-08-04, 22:37

misias napisał/a:

Jak to szefowa mi wtedy powiedziała: "Na twoje miejsce miałam 4 kandydatów, pamiętaj o tym."


Kiedyś dałem się namówić mojej mamie i złożyłem CV w firmie teściowej córki znajomej znajomej mojej matki. Miałem pewne opory, bo powiedziano mi, że mam się powołać na znajomości. Szefowa na rozmowie podkreślała bardzo dobitnie, że robi mi łachę jak sto pindziesiąt i ile to osób chętnych na moje miejsce jest. Poczułem się w tym momencie jak szmata, ale zacząłem tam pracę. Żeby nie było, to nie była jakaś nie wiadomo jak prestiżowa posada. Praca w pizzerii. Wytrzymałem miesiąc i stwierdziłem, że dłużej się szmacić nie zamierzam (mobbing, atmosfera donosicielstwa i podlizu). Powiedziałem co miałem do powiedzenia, rzuciłem jej w gębę L4 (wykryto mi guza w nodze i lekarz zlecił natychmiastowe badania) i poszedłem. O mało zawału jędza nie dostała, bo nikt nigdy jeszcze jej się nie postawił. To był dla niej kompletny szok. Od tego czasu omijam z daleka "łaskawców". Mają się za właścicieli niewolników. Choćby nie wiem z jaką słodyczą ten swój jad sączyli. Tacy są z resztą najgorsi.

misias napisał/a:

Nie miałam zielonego pojęcia o możliwości podjęcia takich procedur.


To tak naprawdę nie jest możliwość, tylko obowiązek. Jeśli pracownik zasłabnie w pracy, a kierownictwo nie wezwie karetki i coś się temu pracownikowi stanie, to wchodzi prokurator.

BTW te procedury powinny być Ci wyjaśnione na szkoleniu BHP.

misias - 2016-08-04, 22:44

Armand napisał/a:
Mają się za właścicieli niewolników. Choćby nie wiem z jaką słodyczą ten swój jad sączyli. Tacy są z resztą najgorsi.


Niewolnik, tak właśnie się czuję, jakbym była jej własnością.
Zawsze gdy mówi mi coś na temat tego jaka to jestem "szczęściara", że mogę u niej pracować czuję się jakbym tą posadę zdobyła w jakiś brudny i niemoralny sposób. Dreszcze mi aż przechodzą.

Armand - 2016-08-04, 22:51

Czy Ty przypadkiem nie pracujesz w EuroPharmie?
misias - 2016-08-04, 22:53

Armand napisał/a:
Czy Ty przypadkiem nie pracujesz w EuroPharmie?

Oj nie nie. Ja pracuję w bardzo starej prywatnej aptece. Nie jest ona połączona z żadną sieciówką.

hikaru - 2016-08-04, 23:06

A jak inni pracownicy? Co o niej myślą? Masz wśród nich wsparcie?
Armand - 2016-08-04, 23:10

Tak mi się skojarzyło ze starą pracą mojej siostry. Szefowa wypisz wymaluj jak Twoja. Dobrze się zastanów czy ta praca za 1500zł jest tego warta. Ale nie rób nic, co by było niekorzystne dla Ciebie.
Twoja szefowa "lubi" Cię tak, jak pan niewolników co obrabiają jego plantację bawełny za lichą płacę i możliwość bycia przez niego poniżonym.

misias - 2016-08-04, 23:15

hikaru napisał/a:
A jak inni pracownicy? Co o niej myślą? Masz wśród nich wsparcie?


Każdy tylko odlicza czas kiedy tylko może wyjść do domu. Wsparcie mam w koledze, który pracuje tam już ponad 10 lat. Od samego początku był traktowany tak samo. Nie wiem jak można wytrzymać tyle lat w takim żmijowym gnieździe. On, jak i inni pracownicy pozwalają aby szefowa tak ich traktowała, jakby się poddali już dawno temu i wegetowali od wypłaty do wypłaty na antydepresantach.

Maja - 2016-08-04, 23:16

Jeśli pracodawca będzie chciał, to zwolni Cie niezaleznie o tego jak pracujesz i ile dni zwolnienia lekarskiego wzięłaś. Oczywiscie z zachowaniem okresu wypowiedzenia. U mnie w pracy też były podobne sytuacje jak ta, którą opisujesz. Ten sam sceniariusz, choć zupełnie inna branża. Zawsze kończyły sie zwolnieniem pracownika.

Nie warto wykańczasz sie psychicznie dla takiej pracy. Może zacznij szukać innej pracy i jak już jakąś zdobędziesz, złóż wypowiedzenie. Po co się męczyć? Farmaceuci są poszukiwani na rynku pracy. A jak Twoja pensja? Jestes z niej zadowolona? Jeśli tak to warto powalczyć o pozostanie w tej pracy. Jesli nie tylko jestes w pracy mobbingowana, ale tez za mało zarabiasz, to nie radze pozostawać tam długo.

misias - 2016-08-04, 23:23

Cytat:
A jak Twoja pensja?

Pensja jest w granicach 1500 w porywach 1600 zł.
Czy jestem zadowolona? Nie. Na początku, owszem, zakres obowiązków był proporcjonalny do pensji, później liczba obowiązków wzrastała a pensja została na tym samym poziomie.

Maja - 2016-08-04, 23:34

Masakra to jeśli zarabiasz tak mało, czujesz się mobbingowana i masz jeszcze do tego duży zakres zakres obowiązków to uciekaj stamtąd jak najszybciej. To pensja dobra dla szatniarki po podstawówce a nie dla farmaceuty. Szkoda Twojego cennego czasu dla takiego pracodawcy.

Z ciekawosci tylko zapytam- jestes farmaceutką po studiach medycznych, specjalizacja farmacja?

hikaru - 2016-08-05, 08:52

Cytat:
On, jak i inni pracownicy pozwalają aby szefowa tak ich traktowała, jakby się poddali już dawno temu i wegetowali od wypłaty do wypłaty na antydepresantach.

Jeżeli znajdziesz mimimum 10 osób zatrudnionych możecie założyć zakładową komisję związkową, a wtedy będziecie mieć etaty związkowe - ludzi których, zgodnie z prawem, pracodawca nie może zwolnić. Jednak nawet jeżeli nie jest was 10 to i tak warto, już po zapisaniu się, namówić ich do dołączenia do związku. W przypadku wejścia z pracodawcą w spór zbiorowy bowiem nie może was wywalić, i działając razem możecie szybko wynegocjować większe pensje.

http://nowinyzabrzanskie....w-malej-firmie/
Cytat:
Związek zawodowy można założyć zarówno w zakładach pracy o publicznoprawnym charakterze jak i prywatnych przedsiębiorstwach.

Związek zawodowy może założyć minimum 10 osób, które podejmują uchwałę oraz wybierają ze swego grona komitet założycielski, który może liczyć od trzech do siedmiu osób.


Ale zanim to zrobisz sama się zapisz i skontaktuj z lokalnym IP, oni ci powiedzą co i jak, przyjadą i jeszcze pracodawca was będzie błagał o to żeby sobie pojechali z powrotem. :)

Anonymous - 2016-08-15, 14:55

misias, Mi to przypomina mojego byłego pracodawcę. Płacił, choć z początku mało, potem coraz mniej, potem wcale. Podejście miał despotyczne i wg niego to, no, w ogóle powinno być chlubą dla mnie, że dla niego pracuję. Trzeba było się od kolesia odciąć. Jesteśmy sąsiadami, widujemy się na ulicy, ale nie dam się już w nic wmanewrować. Człowiek nie powinien być naiwny i na siłę trzymać się pracy, która nie daje mu wiele korzyści, czy satysfakcji.

Przypomina mi się opowiastka mądrego człowieka z morałem: przychodzi żona do męża i narzeka, jak to w pracy ma pod górkę, że jest traktowana jak pracownik niższego sortu, no wypisz, wymaluj, Twoja historia. Mąż na to : "zmień pracę" a żona ripostuje: "praca jest fajna, tylko szefowa do d*y" :lol:

monomi - 2016-08-18, 00:27

Zasadniczo zgadzam się mocno z tym co napisał Armand. Od siebie mogę dodać jedynie tyle:

Weź tą złość i wykorzystaj do tego by trochę popracować nad zwiększeniem szans na znalezienie innej pracy - wiesz, porządne CV, profajle na różnych tam pracujach, linkedinach i goldenlajnach. I realne rozglądanie się za inną pracą. To Cię powinno trochę myślami odciągnąć od szefowej.

Pomysł z dyktafonem albo komórką jest niezły. Wprawdzie PIP może być nierychliwy ale przeciętny przedsiębiorca trzęsie dupą przed organami kontrolnymi. Poza tym dyktafon wykorzystujesz nie tyle w PIP co w sądzie pracy, a tu już, w razie jakiejś awantury SP jest z reguły przychylny pracownikowi

Jak już się dobrze uzbroisz i przeoddychasz, a także choć lekko nabierzesz dystansu warto pogadać z szefową - tylko tu musisz uważać bo grunt jest dość śliski. Musisz przeprowadzić rozmowę rzeczowo, uprzejmie i chłodno. Tak jakby patrzeć na swoją relację z szefową jak na jakieś dwa owady w terrarium. Albo jakby pisać haiku o tej sytuacji. Nie możesz się angażować w taką rozmowę emocjonalnie, nie możesz układać narracji w stylu "ja do Ciebie serce na dłoni i nadgodziny ty suko, a ty mnie tu krzywdzisz" Nie mów o swoich emocjach, nie pokazuj żalu czy pretensji. Bo to sprytna szefowa obróci szybko przeciwko Tobie. Raczej steruj rozmową tak, by skierować ją na język twardych danych. Tj. Robię to, to, to, to. Wcześniej było tak a teraz jest tak. Co konkretnie robię źle. Jak mogę to poprawić. Czego konkretnie się ode mnie oczekuje. etc I jednak nie radzę mówić wprost "czy to z powodu córki" - to byłoby łatwe do wykorzystania przeciwko Tobie, że insynuujesz, że to jakaś zazdrość czy strach etc.

Powodzenia!

JuicyLucy - 2016-08-21, 00:22

Firma jest szefowej a corka szefowej szefowej. Firma to nie demokracja. Firme zaklada sie dla siebie a czesto dla rodziny, wiec w takiej sytuacji trzeba poszukac sobie miejsca gdzie indziej.
misias - 2016-08-21, 19:47

monomi napisał/a:


Jak już się dobrze uzbroisz i przeoddychasz, a także choć lekko nabierzesz dystansu warto pogadać z szefową - tylko tu musisz uważać bo grunt jest dość śliski.
Powodzenia!


Właśnie tak zrobiłam w piątek. Kosztowało mnie to mnóstwo nerwów.
Próbowała mnie zbyć od samego początku, nie ma czasu rozmawiać, jest zajęta bla bla bla. Na chama wpakowałam się do biura, zamknęłam za sobą drzwi, usiadłam i powiedziałam: "Albo przeprowadzimy tą rozmowę teraz, albo nigdy." Zszokowana, zgodziła się.
Powiedziałam jej jak widzę całą tą sytuację, zachowałam kamienną twarz, chociaż w środku trzęsłam się jak galareta.
W odpowiedzi na moje wypociny usłyszałam, że wszystko sobie wymyśliłam. Ona jest niewinna. Wyparła się wszystkiego. Zachowywała się jakbym opowiadała jej o spotkaniu z ET (tym z filmu, kosmitą).
Mściwa gnida usadziła mnie później na swoim miejscu (wedle jej hierarchii).
Narobiła mi wstydu przed pacjentami, wypominając mi straszny błąd, o którym nikt oprócz jej na tym świecie nie wie. Mianowicie na jednej z recept wbiłam złą datę wystawienia, o zgrozo. (Wystarczy wejść w bebechy programu, 2 kliknięcia i już poprawione, bez żadnej straty dla apteki).
Byłam po wszystkim tak roztrzęsiona, że o mało nie zemdlałam na zapleczu.

Widzę, że nic tam po mnie. Tylko się nabawiłam powrotu napadów paniki.
Druga strona medalu jest taka, że jeśli stamtąd odejdę, moi rodzice doznają potężnego szoku, szefowa jest ich wielkim autorytetem, dosłownie odkąd pamiętam są bliskimi znajomymi. Nie będę mogła liczyć na ich pomoc w utrzymaniu, jeśli coś mi nie wypali.
Jestem w kropce.

Maja - 2016-08-21, 20:22

misias napisał/a:

Druga strona medalu jest taka, że jeśli stamtąd odejdę, moi rodzice doznają potężnego szoku, szefowa jest ich wielkim autorytetem, dosłownie odkąd pamiętam są bliskimi znajomym

Porządnego szoku powinni doznać, jak zobaczą jak ich " bliska znajoma" potraktowała ich własną córkę.

Naprawde warto tracic nerwy i zdrowie dla takiej pracy? Biorac pod uwage jeszcze ile Ci płaci i ile wymaga? Masz dobry zawód, rozumiem że jestes w miarę ogarnięta w tym co robisz. Nie wierze zebys nie znalazła innej pracy w zawodzie.

misias napisał/a:

Narobiła mi wstydu przed pacjentami, wypominając mi straszny błąd, o którym nikt oprócz jej na tym świecie nie wie. Mianowicie na jednej z recept wbiłam złą datę wystawienia, o zgrozo. (Wystarczy wejść w bebechy programu, 2 kliknięcia i już poprawione, bez żadnej straty dla apteki).

Zasada jest taka że nie poucza się swoich podwładnych przy pacjentach/klientach ani żadnych innych osobach z zewnątrz. Błędy pracownikow powinny byc tajemnicą firmy. A wszelkie nagany powinny byc mówione w cztery oczy. Bardzo nieprofesjonalnie postepuje Twoja szefowa. Ale rozumiem ze to rodzinny biznes, po takich nie nalezy spodziewac sie ani dobrej pensji, ani standardów zarzadzania personelem. Dziwi mnie tylko ze ktos chce u takich pracodawcow pracowac.

misias - 2016-08-21, 20:49

Zasady... próżno ich szukać w moim miejscu zatrudnienia.
Mieszkam w malutkim miasteczku, ta apteka jest jednym z kilku zakładów zatrudniających ludzi, nie ma szału w perspektywie możliwości podjęcia pracy.

Z rodzicami próbowałam na różne sposoby porozmawiać, nie dociera nic do nich.
"Zacisnąć zęby i pracować, a nie wymyślać."

Mój poziom stresu ostatnimi czasy sięga zenitu.
Codziennie, wręcz zmuszam się aby wyjść rano z domu, wizja złamania obu kończyn byłaby dla mnie mnie opcją do rozważenia, jeśli oznaczałaby tylko wolne od tego kołchozu.

Wstyd się przyznać, ale znowu zaczęłam się kaleczyć, jak na farmaceutkę przystało sterylną igłą po uprzednim zdezynfekowaniu wybranego miejsca, aby nie nabawić się zakażenia.
Nie chcę się tak męczyć z powodu głupiej pracy, dawniej dosłownie biegłam tam z uśmiechem, mogłabym zostawać po godzinach codziennie, bez żadnych wyrzutów. Teraz świat jakby wywrócił się do góry nogami.
Będę musiała na nowo rozpocząć psychoterapię i farmakoterapię, ponieważ depresja, agorafobia i ataki paniki szaleją pełną parą w mojej głowie.

Maja - 2016-08-21, 21:05

Moim zdaniem praca nie powinna budzić w czlowieku tak skrajnie negatywnych emocji. Przepłacisz to zdrowiem psychicznym, wydasz od cholery kasy na leki antydepresyjne, zamiast zachowac w miare dobre zdrowie psychiczne i w dobrej kondycji szukac innej pracy, gdzie beda Cie normalnie traktowac.

Mam 30 lat, pracowalam w roznych miejscach, w Polsce i za granica, z roznymi szefami ale nigdy praca nie budzila we mnie tak skrajnie negatywnych emocji, nie uwazam zeby to było normalne czy powszechne by tak dręczyc pracownikow i doprowadzac ich do takiego stanu psychicznego.

aekaer - 2016-08-21, 22:25

Z tego co piszesz zdarza jej się mówić rzeczy, które wyglądają trochę dziwnie w świetle prawa : o
Dyktafony są bardzo tanie..

hikaru - 2016-08-21, 22:57

Misias, czemu nie napisałaś w tej sprawie do IP?
wendigo - 2016-08-22, 00:49

misias, myśl o tej pracy jak o miejscu przejściowym, z pewnością, że wkrótce będziesz pracować w innym miejscu. Może te myśli złagodzą czas, jaki musisz tam chodzić, ja tak robiłem jak mi praca nie odpowiadała.
No i szukaj innej, jak znajdziesz, to tą rzucisz jeśli nie możesz już teraz.

eMily - 2016-08-22, 01:29

aekaer napisał/a:
Dyktafony są bardzo tanie..
z tego co się orientuje, to nagraniem dźwiękowym niewiele można zdziałać
aekaer - 2016-08-22, 09:32

można dużo a widok takiej osoby całej w stresie jest śliczny, potwierdzam.
misias - 2016-08-22, 11:12

Słuchajcie.
Wstałam dzisiaj rano z potężnym napadem paniki, jak się trochę uspokoiłam (do tego stopnia, że byłam w stanie obsłużyć smartfon), zadzwoniłam do szefowej.

Powiedziałam jej w jakiej jestem sytuacji, zażądałam urlopu w dzisiejszym dniu, ponieważ muszę udać się do lekarza (psychiatry), bo długo z takim stresem nie pociągnę i albo padnę na jakiś zawał albo wyląduję w zakładzie zamkniętym.
Wyjaśniłam jej, że do takiego stanu doprowadziła mnie atmosfera w miejscu pracy.
Wspomniałam o tym, że sprawa ta nadaje się do zgłoszenia do IP.
W słuchawce nastała cisza, tylko słyszałam jak się zapowietrzyła.
Zgodziła się i obiecała, że zdejmie ze mnie część obowiązków.
Ja tylko chłodno ją poinformowałam, że jutro przeprowadzimy poważną rozmowę na ten temat.
Amen.
Nie martwcie się, już jestem umówiona na rozmowę o pracę za 2 tygodnie, jeśli pójdzie wszystko po mojej myśli, opuszczę ten pseudo zakład pracy z potężną ulgą.

misias - 2016-08-22, 11:17

hikaru napisał/a:
Misias, czemu nie napisałaś w tej sprawie do IP?


Powiem szczerze, że się boję wyciągać taki arsenał.
Mój tato w przeszłości miał problem z pracodawcą, zgłosił to do IP i tylko narobił sobie problemów. Pracodawca okręcił kota ogonem a mój ojciec został bez pracy i z wilczym biletem. Także wolę nie ryzykować bo z moim szczęściem to wyjdę na tym jak Zabłocki na mydle.

Belial - 2016-08-22, 21:39

Maja, to masz szczescie. ;) Ja ucieklem na drugi koniec swiata zeby wyzwolic sie od pracy ktora mnie zabijala. Rodzina nie przyjmowala do wiadomosci wtedy i po moim powrocie i mnie namawiali na powrot tam. Po paru latach zrozumieli w koncu. Oni nie wyobrazali sobie, ze jest tak zle. Powinienem byl wyraznie uzyc slowa "mobbing" zeby zdali sobie z tego sprawe. Przynajmniej teraz matka tak mowi.

Wytluszcz rodzicom wszystko jak sie tam czujesz, jakie masz problemy etc. U mnie tez z poczatku bylo super. Ze szczegolami.

Powodzenia.

Maja - 2016-08-23, 11:20

misias napisał/a:

Nie martwcie się, już jestem umówiona na rozmowę o pracę za 2 tygodnie, jeśli pójdzie wszystko po mojej myśli, opuszczę ten pseudo zakład pracy z potężną ulgą.

Bardzo rozsądnie, trzeba być kowalem własnego losu. A co Cie nie zabije to Cie wzmocni.


Belial napisał/a:
Maja, to masz szczescie. ;) Ja ucieklem na drugi koniec swiata zeby wyzwolic sie od pracy ktora mnie zabijala

Masakra przykro słyszec że tyle osób ma takie poważne problemy z pracodawcami i tak nie szanuje sie w Polsce pracowników :/

Belial napisał/a:
Rodzina nie przyjmowala do wiadomosci wtedy i po moim powrocie i mnie namawiali na powrot tam. Po paru latach zrozumieli w koncu. Oni nie wyobrazali sobie, ze jest tak zle. Powinienem byl wyraznie uzyc slowa "mobbing" zeby zdali sobie z tego sprawe. Przynajmniej teraz matka tak mowi.

Po co w ogóle rozmawiać z rodzicami na takie tematy? Nie ich interes gdzie dorosłe dziecko pracuje, szczególnie jeśli wykazują sie brakiem zrozumienia i taktu. Zmieniasz prace jak czujesz ze ta obecna jest nieodpowiednia dla Ciebie, i nikomu nic do tego. Ja nigdy nie rozmawiałam z rodzicami na takie tematy jak moje stosunki w pracy albo z kim sypiam. To jest chyba lepsza i bezpieczniejsza opcja.

wendigo - 2016-08-23, 16:09

Maja napisał/a:
Po co w ogóle rozmawiać z rodzicami na takie tematy? Nie ich interes gdzie dorosłe dziecko pracuje, szczególnie jeśli wykazują sie brakiem zrozumienia i taktu. Zmieniasz prace jak czujesz ze ta obecna jest nieodpowiednia dla Ciebie, i nikomu nic do tego. Ja nigdy nie rozmawiałam z rodzicami na takie tematy jak moje stosunki w pracy albo z kim sypiam.

No właśnie i to jest chyba ta różnica - Ty nigdy nie rozmawiałaś, a jak ktoś zawsze z rodzicami o takich sprawach rozmawiał, to dziwnie jest nagle nie rozmawiać ;) nie tak łatwo, znam to po sobie ;)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group