To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Wolne Forum Transowe
transowe forum pomocowo-towarzyskie

rodzina, dzieci i znajomi - Na dwa fronty

lexel - 2016-07-15, 19:25
Temat postu: Na dwa fronty
Wydzielono z http://transpomoc.pl/view...434c583239b355f /Ryu

U mnie mimo że normalnie prowadzę życie jako facet i moi znajomi nie wiedzą jak jest w papierach to i tak jeśli przyprowadzę kogoś do domu to mu muszę wszystko tłumaczyć bo rodzice nie będą do mnie po męsku się zwracać. Udają że nic się nie dzieje.

Misiek - 2016-07-15, 19:34

Ja znów funkcjonuję na dwa fronty...w sumie, to mam coraz bardziej na tą wyrąbane, jak ludzie do mnie mówią. nie żebym był taki mocny psychicznie, raczej...dość zobojętniały.

A ile jesteś na testo, Lexel?...bo chyba z czasem powinni ogarnąć, albo będzie to trącać niezłą groteską :-P

firemperor - 2016-07-15, 20:51

Misiek napisał/a:
Ja znów funkcjonuję na dwa fronty...w sumie, to mam coraz bardziej na tą wyrąbane, jak ludzie do mnie mówią. nie żebym był taki mocny psychicznie, raczej...dość zobojętniały.

A ile jesteś na testo, Lexel?...bo chyba z czasem powinni ogarnąć, albo będzie to trącać niezłą groteską


też działam na dwa fronty :D jak jade do domu to wiadomo ale jak juz do siebie to ubieram co ja chcę. Chociaż mam ten sam problem jak jakiś znajomy do mnie wpadnie. Kiedyś mojej dziewczyny rodzice do mnie wpadli i jej mama "no to Marek nas odwiezie czy coś" a moja mama "jaki Marek? Jest tylko Iza.." i ta niezręczna cisza....
imiona dałem randomowe bo wiadomo, że chodzi o sytuacje a nie imiona xD

Misiek - 2016-07-15, 22:37

nom, są takie sytuacje. moja mama dowiedziała się, żem Michał, Misza od wspólnego znajomego przez skajpa. był niezły zonk. tzn na tamten moment, niezbyt śmieszne to dla mnie było. co prawda byłem już po oucie, ale używanie swojego imienia to...kolejny etap. zresztą coming out potrafi się przeciągać...latami. więc nie chcę straszyć :-P może u gejów są jakieś spektakularne outy na raz, ale wśród transów...chyba rzadkość :-P

A abstrahując, Marek-spoko imię. Iza-też, tyle, że nie dla faceta jakby nie było :lol:

Anonymous - 2016-07-15, 23:08

Zaczęłam się zastanawiać, czy rodzice znają moje imię, na pewno poznali, ale czy zapamiętali, to nie wiem. Nadal mówią po staremu...
lexel - 2016-07-16, 00:05

Jestem na TST od końcówki marca czyli niedługo będzie cztery miesiące. Nowo poznani ludzie nie mają wątpliwości już jak się do mnie zwracać.
firemperor posłużę się Twoimi przytoczonymi imionami - ja miałem sytuację że przy koledze którego nie wtajemniczałem rodzice powiedzieli coś w stylu "Iza, załóż kurtkę bo pada". Kolega jakoś nie zapytał czemu mnie rodzice nazywają Iza, a nie Marek ^^ Ale w sumie nawet nie szczególnie reagują marudzą jak moi znajomi mówią do nich "no i Marek się zgodził mi pomóc z czymśtam bo sobie nie radzę"

Bardzo mnie zastanawia ile miesięcy musi minąć żebym się nie martwił "czy zapraszać x do domu? skoro się nie chcę z x przespać to po co ma wiedzieć"

Bo już raz się zdarzyło że ktoś wtajemniczony stwierdził że nie widzi we mnie kolegi tylko koleżankę :cry:

firemperor - 2016-07-16, 03:20

Cytat:
nom, są takie sytuacje. moja mama dowiedziała się, żem Michał, Misza od wspólnego znajomego przez skajpa. był niezły zonk. tzn na tamten moment, niezbyt śmieszne to dla mnie było. co prawda byłem już po oucie, ale używanie swojego imienia to...kolejny etap. zresztą coming out potrafi się przeciągać...latami. więc nie chcę straszyć może u gejów są jakieś spektakularne outy na raz, ale wśród transów...chyba rzadkość

A abstrahując, Marek-spoko imię. Iza-też, tyle, że nie dla faceta jakby nie było


wydaje mi się, że oleję kwestie CO i po prostu postawie przed faktem dokonanym. Rozmawiałem z mamą o tym odkąd skończyłem 13 lat..mam już tego dość. Ciągłe spiny, płacze, dramy i inne mało potrzebne sceny :/
Co do Marka to myślałem, żeby wziąć sobie takie imię ale jednak obstawiałem długo przy jednym i tak zostanie.

Usunięty napisał/a:
Zaczęłam się zastanawiać, czy rodzice znają moje imię, na pewno poznali, ale czy zapamiętali, to nie wiem. Nadal mówią po staremu...


Myślę, że jeśli jesteś już po out'cie to trzeba perswadować imię do skutku aż zapamiętają :)

lexel napisał/a:
Jestem na TST od końcówki marca czyli niedługo będzie cztery miesiące. Nowo poznani ludzie nie mają wątpliwości już jak się do mnie zwracać.
firemperor posłużę się Twoimi przytoczonymi imionami - ja miałem sytuację że przy koledze którego nie wtajemniczałem rodzice powiedzieli coś w stylu "Iza, załóż kurtkę bo pada". Kolega jakoś nie zapytał czemu mnie rodzice nazywają Iza, a nie Marek ^^ Ale w sumie nawet nie szczególnie reagują marudzą jak moi znajomi mówią do nich "no i Marek się zgodził mi pomóc z czymśtam bo sobie nie radzę"

Bardzo mnie zastanawia ile miesięcy musi minąć żebym się nie martwił "czy zapraszać x do domu? skoro się nie chcę z x przespać to po co ma wiedzieć"

Bo już raz się zdarzyło że ktoś wtajemniczony stwierdził że nie widzi we mnie kolegi tylko koleżankę


Myślę, że dzięki teściowi człowiekowi wyrabiają się jaja i poczucie swobody (albo mi się tak zdaje) bo mnie by nie przeszkadzało nic (nawet jakby ktoś mnie nazwał Iza wyglądając jak Marek) tylko bardziej to, że trzeba byłoby się wylegitymować czy właśnie wspomniane przeze mnie pójście do roboty a tam zonk! Nie Marek a Iza..trochę takie kupowanie kota w worku przez pracodawcę ale no ja chciałbym wyjechać i tam jakoś zacząć żyć.


btw. Powoli zacząłem czytać książkę o toksycznych rodzicach i wyrabiam sobie lepszą śmiałość w sobie. Dałem mamie do przeczytania fragment o kontroli itd. to napisała jakby to była codzienność
uwaga cytat!
"Świetnie , każde dziecko powinno mieć swoje zdanie i pokazać jak jest samodzielne i spełniać swoje marzenia, nie pod przykrywką finansową rodziców. Każdy wiek ma swoje prawa "
Nie wiedziałem co o tym myśleć...

Misiek - 2016-07-16, 13:53

Hmmm..."nie pod przykrywką finansową rodziców". brzmi to mi niestety trochę, jak jasne "róbta co chceta" ale nie na mój koszt. jak jesteś taki dorosły, to to udowodnij. takie mamy brutalne realia w tym świecie. zależność finansowa jest ogromną zależnością i w większości przypadków nie do przeskoczenia. dopóki jest się na utrzymaniu rodziców, zawsze jest się ich ...dzieckiem. cóż. ja się boleśnie o tym przekonuję. próba sabotażu rzeczywistości wyszłą mi dość kiepsko, bo poraz trzeci zaczynam pierwszy rok studiów, czyli przede mną jeszcze parę lat niezłej zależności. a ja...akurat chyba nie potrafię zrezygnować z dziennych studió w swoim życiu. po prostu mam taką ambicję, widocznie. czułbym się niespełniony. poza tym szczególnie jeśli się myśli o tranzycji warto jakieś zap;ecze finansowe mieć, a u nas póki co, jednak ludzie po studiach wyższych są lepiej widziany na rynku pracy, chyba....że są jakimiś zajebistymi geekami, absolutnymi specjalistami w swojej dziedzinie to może im się udać. albo założą własną działalność, bo są wystarczająco łebscy. ja..niestety nie, póki co :-P

A pierwszy człon, wypowiedzi Twojej mamy...wiesz, ja nie znam osoby. Ale mój tato też mi swego czasu odpisał na list: "miałem córkę, teraz będę miał syna". jakby w pełni swiadomie, ale...wcale tego nie zaakceptował. Więc na akceptację chyba nie warto liczyć. albo będzie albo nie. mechanizm wyparcia wciąż silniejszy, a ja jeszcze dodatkowo bardzo przejmuję się uczuciami swoich rodziców :-/

Freja - 2016-07-16, 13:57

Misiek napisał/a:
Hmmm..."nie pod przykrywką finansową rodziców". brzmi to mi niestety trochę, jak jasne "róbta co chceta" ale nie na mój koszt.

Nie, to jest komunikat: rób, co ci każę albo nie dostaniesz pieniędzy!

Misiek - 2016-07-16, 19:54

no tak, w sumie to tak. wyraziłem się jednak nieprecyzyjnie
firemperor - 2016-07-17, 00:57

Misiek napisał/a:
A pierwszy człon, wypowiedzi Twojej mamy...wiesz, ja nie znam osoby. Ale mój tato też mi swego czasu odpisał na list: "miałem córkę, teraz będę miał syna". jakby w pełni swiadomie, ale...wcale tego nie zaakceptował. Więc na akceptację chyba nie warto liczyć. albo będzie albo nie. mechanizm wyparcia wciąż silniejszy, a ja jeszcze dodatkowo bardzo przejmuję się uczuciami swoich rodziców


to jest właśnie to co chciałem poruszyć w swojej wypowiedzi. Cały Twoj post to skrót tego co chciałem mniej więcej też przekazać. Ciężko jest wybierać "mniejsze zło"

Armand - 2016-07-17, 22:03

firemperor napisał/a:
Dałem mamie do przeczytania fragment o kontroli itd. to napisała jakby to była codzienność
uwaga cytat!
"Świetnie , każde dziecko powinno mieć swoje zdanie i pokazać jak jest samodzielne i spełniać swoje marzenia, nie pod przykrywką finansową rodziców. Każdy wiek ma swoje prawa "
Nie wiedziałem co o tym myśleć...


Jest jeszcze możliwość, że ona siebie w ten sposób w ogóle nie widzi. To nie byłoby nic dziwnego. Ludzie rzadko zauważają w sobie takie wady. Zwłaszcza te, których posiadanie im daje korzyści.

Alice - 2016-07-17, 23:01

Armand napisał/a:
firemperor napisał/a:
Dałem mamie do przeczytania fragment o kontroli itd. to napisała jakby to była codzienność
uwaga cytat!
"Świetnie , każde dziecko powinno mieć swoje zdanie i pokazać jak jest samodzielne i spełniać swoje marzenia, nie pod przykrywką finansową rodziców. Każdy wiek ma swoje prawa "
Nie wiedziałem co o tym myśleć...


Jest jeszcze możliwość, że ona siebie w ten sposób w ogóle nie widzi. To nie byłoby nic dziwnego. Ludzie rzadko zauważają w sobie takie wady. Zwłaszcza te, których posiadanie im daje korzyści.


Jak dla mnie z tego co czytam jest wredną i egoistyczną osobą w której nie masz wsparcia. Matka mojego faceta jest identyczna i skończyło się tak, że dziś nie mają ze sobą kontaktu. On już parę lat temu zakończył tranzycję i jest fajnym niezależnym facetem :) I w sumie bardzo dobrze, że nie ma z Nią kontaktu, ona nie jest nam do szczęścia potrzebna. Nie tłumacz jej nic na siłę, ludzi się nie zmieni. Po prostu zacznij myśleć o sobie, a nie uszczęśliwiaj innych. To Twoje życie i nikt za Ciebie go nie przeżyje ;) Z czasem się usamodzielnisz, poznasz kogoś, założysz swoją rodzinę to tylko kwestia czasu ;) A jeśli ona się od Ciebie odwróci to jej sprawa, myśl tylko o sobie i o tym by być szcześliwym w życiu :) Ja trzymam kciuki mocno i pamiętaj, że jest wiele życzliwych osób na świecie, nie zawsze wsparcie musi pochodzić od rodziny :)

Anonymous - 2016-07-18, 00:31

O życiu na dwa fronty mogę napisać książkę . . . Są miejsca, w których funkcjonuję jeszcze jako m, a są też i takie w których już jako k. Najgorzej, jak te fronty się spotykają, wtedy jest katastrofa :-| I zawsze muszę się przygotować na takie sytuacje i jak z nich sprawnie wybrnąć. Pewien sąsiad, z powodu tych niejednoznaczności zwraca się do mnie koleżanko- kolego i mówię, że mam brata bliźniaka i po prostu dana osoba z rodziny mnie z nim myli. A jak to jest np dziadek, to mówię, że on już jest stary i nie pamięta.
Rodzina i starzy znajomi się nie przestawią. Zresztą, nie namawiam ich do tego, bo nie mam odwagi. Po prostu funkcjonuję ( i jak znam życie, zawsze będę funkcjonować ) jako wspomniani już wyżej Iza i Marek. W dwóch wersjach. Ci, co mnie poznali niedawno, to znają mnie jako męską laskę, a Ci co znają od zawsze, jako zniewieściałego chłopaka.

marco-polo - 2016-07-18, 11:02

..no takie życie dwa fronty...ale mózgowie jest plastyczne cholera, że wie jak przy kim gadać żeby się nie wtopić..choć czasem zdaje mi się że jednak pomyliłem rodzaje ale nigdy nie jestem tego pewien do końca - tak swobodnie to się dzieje.. :-D
lexel - 2016-07-19, 15:22

Tak dodam bo w zasadzie to w temacie: od kąd posługuję się damskimi dokumentami i męską twarzą/wizerunkiem to tylko Pani sprzedając mi mielonkę jak płaciłem kartą była podejrzliwa i pani kontrolerka biletów która poprosiła o dokument ze zdjęciem, ale obie w końcu uznały że może i tak jest że to moje. Na poczcie z kolei nie mam żadnych problemów, a już w urzędzie skarbowym to był cud bo pani nawet po wytłumaczeniu ocb nadal zwracała się do mnie w rodzaju męskim ;)
marco-polo - 2016-07-19, 15:39

lexel, hehehehe w skarbowym miałem to samo.. heheh może oni są jakoś przeszkoleni haha
lexel - 2016-07-19, 16:28

No właśnie jedyne miejsce gdzie mnie miło potraktowano :D gdyby tak lekarze chcieli podobnie zacząć czy coś :D fajnie by było :D
Alice - 2016-07-19, 16:47

marco-polo napisał/a:
lexel, hehehehe w skarbowym miałem to samo.. heheh może oni są jakoś przeszkoleni haha


Bo oni nie patrzą na twarz, tylko na wasze pieniądze ;P

lexel - 2016-07-19, 18:38

Pieniądze? ode mnie pieniądze dostaje tylko społeczne(okazyjnie), zdrowotne, księgowa i chińczycy :D
Alice - 2016-07-19, 20:19

lexel napisał/a:
Pieniądze? ode mnie pieniądze dostaje tylko społeczne(okazyjnie), zdrowotne, księgowa i chińczycy :D


Księgowa?;P To działalność gospodarczą masz ;p No no człowiek biznesu ;)

Kate - 2016-07-19, 20:52

Alice napisał/a:
lexel napisał/a:
Pieniądze? ode mnie pieniądze dostaje tylko społeczne(okazyjnie), zdrowotne, księgowa i chińczycy :D


Księgowa?;P To działalność gospodarczą masz ;p No no człowiek biznesu ;)


Zapewne robi w imporcie, skoro i Chińczycy dostają coś dla siebie :D

Alice - 2016-07-19, 21:08

Kate napisał/a:
Alice napisał/a:
lexel napisał/a:
Pieniądze? ode mnie pieniądze dostaje tylko społeczne(okazyjnie), zdrowotne, księgowa i chińczycy :D


Księgowa?;P To działalność gospodarczą masz ;p No no człowiek biznesu ;)


Zapewne robi w imporcie, skoro i Chińczycy dostają coś dla siebie :D


Hmm... Ja bardziej myślałam, że leniwy i na chińszczyzne chodzi :D

Armand - 2016-07-19, 23:02

Kate napisał/a:


Zapewne robi w imporcie, skoro i Chińczycy dostają coś dla siebie :D


Importuje chińczyków?

Alice - 2016-07-19, 23:12

Armand napisał/a:
Kate napisał/a:


Zapewne robi w imporcie, skoro i Chińczycy dostają coś dla siebie :D


Importuje chińczyków?


Hahaha tak i płaci im jako taniej sile roboczej ;D Pewnie jej chodziło, że jakieś chińskie gadżety :D

firemperor - 2017-01-23, 18:40

Alice napisał/a:
Armand napisał/a:
firemperor napisał/a:
Dałem mamie do przeczytania fragment o kontroli itd. to napisała jakby to była codzienność
uwaga cytat!
"Świetnie , każde dziecko powinno mieć swoje zdanie i pokazać jak jest samodzielne i spełniać swoje marzenia, nie pod przykrywką finansową rodziców. Każdy wiek ma swoje prawa "
Nie wiedziałem co o tym myśleć...


Jest jeszcze możliwość, że ona siebie w ten sposób w ogóle nie widzi. To nie byłoby nic dziwnego. Ludzie rzadko zauważają w sobie takie wady. Zwłaszcza te, których posiadanie im daje korzyści.


Jak dla mnie z tego co czytam jest wredną i egoistyczną osobą w której nie masz wsparcia. Matka mojego faceta jest identyczna i skończyło się tak, że dziś nie mają ze sobą kontaktu. On już parę lat temu zakończył tranzycję i jest fajnym niezależnym facetem :) I w sumie bardzo dobrze, że nie ma z Nią kontaktu, ona nie jest nam do szczęścia potrzebna. Nie tłumacz jej nic na siłę, ludzi się nie zmieni. Po prostu zacznij myśleć o sobie, a nie uszczęśliwiaj innych. To Twoje życie i nikt za Ciebie go nie przeżyje ;) Z czasem się usamodzielnisz, poznasz kogoś, założysz swoją rodzinę to tylko kwestia czasu ;) A jeśli ona się od Ciebie odwróci to jej sprawa, myśl tylko o sobie i o tym by być szcześliwym w życiu :) Ja trzymam kciuki mocno i pamiętaj, że jest wiele życzliwych osób na świecie, nie zawsze wsparcie musi pochodzić od rodziny :)


Masz rację i bardzo dużo osób mi to mówi "zacznij żyć swoim życiem" ale (może to zabrzmi śmiesznie) jednak nie wiem czym jest "moje/swoje życie". Zawsze było wszystko kierowane sprytnie tak bym niby szedł za swoimi marzeniami ale poprzeczka jest ustawiona dość wysoko.
Znajomi i rodzina chcą mi jakoś pomóc i nie rozumieją stanowiska mojej rodzicielki "jak można nie kochać swojego dziecka" i non stop wmawiam sobie, że faktycznie to moje życie ale jak już wspomniałem to wszystko jest mega dla mnie dziwne i stresujące. Szczególnie kiedy moi młodsi znajomi są już po operacjach itd. a ja mogę się tylko głupio uśmiechnąć i pogratulować. To nie tak, że się nie cieszę ale wiecie..wewnętrznie mnie szlag trafia, bo ja tego zrobić nie mogę.
Na dzień dzisiejszy myślę, by po prostu iść do pracy jako moja biologiczna płeć (jakoś przeboleć) i odkładać a potem mieć w [terefere] to wszystko i ruszyć ze zmianami. Stary nie jestem a patrząc w sumie na p. Grodzką to dopiero raczkuję haha :D
Ogólnie też mam w planach zapasowych popracować za granicą i też się zastanawiam, czy mogę tam podjąć się leczenia?
Nawet jeśli tak to co z kwestią zmiany danych i podania rodziców do sądu. Da się to jakoś obejść?
Ogólnie to głupie, by podawać rodzica do sądu będąc dorosłą osobą... ehh lepiej by było gdyby człowiek poszedł do urzędu rach-ciach i już!
Znowu mam mętlik w głowie bo raz godzę się ze swoją płcią a z drugiej strony po rozmowie z kimkolwiek dostaję ataku spazmów i depresji...

kicur - 2017-01-23, 19:47

Tak, jest sporo osób, które zaczynają leczenie za granicą. Trzeba tylko rozeznać się, czy w danym kraju jest to refundowane ze środków publicznych i czy się ma prawo do publicznej opieki zdrowotnej.

Możesz na stałe wyjechać za granicę i zmienić imię/płeć metrykalną na zasadach określonych w tym państwie. Nie zmieni to jednak Twojej płci metrykalnej w Polsce. Jak pogrzebiesz na forum, to da się odnaleźć, jak to wygląda w Holandii i UK (aczkolwiek to drugie państwo chyba przestaje być taką sympatyczną alternatywą).

Myślę, że bez większych problemów da się w Polsce zmienić imię na uniseksowe oraz nazwisko na uniseksowe. Niestety nie wpływa to na możliwość zrobienia w Polsce histerektomii lub wzięcia ślubu z kobietą. Nie jest też wykluczone, że w przyszłości nastąpi jakaś zmiana ustawodawstwa lub orzecznictwa, tylko nie da się powiedzieć, czy i kiedy to nastąpi...

wendigo - 2017-01-23, 21:25

firemperor napisał/a:

Ogólnie też mam w planach zapasowych popracować za granicą i też się zastanawiam, czy mogę tam podjąć się leczenia?

Możesz. Jeśli będziesz podlegał pod tamtejsze ubezpieczenie, to nic nie stoi na przeszkodzie.

Cytat:
Nawet jeśli tak to co z kwestią zmiany danych i podania rodziców do sądu. Da się to jakoś obejść?

Nie. Zbierasz opinie, tłumaczysz przez tłumacza przysięgłego na polski i składasz pozew do polskiego sądu itp.

Karatajew - 2017-01-24, 01:39

firemperor, przeczytałem wszystkie Twoje posty; oczywiście nie znam Twojej sytuacji szczegółowo, a także nie jestem znawcą prawa ani możliwości prowadzenia psychoterapii, więc to są tylko takie moje luźne spostrzeżenia. Wytykanie wszelkich błędów i niemożliwości mile widziane :-p

1. Wspominałeś, że masz przychylnie nastawioną ciocię, piszesz "znajomi i rodzina chcą mi jakoś pomóc" - także tak zupełnie sam chyba nie zostaniesz, co? Rozumiem, że to nie jest to samo, co więź z mamą, której nie da się zastąpić. Ale to nie jest zupełnie nic. Poza tym jesteś świadom, że Twoje relacje z mamą nie są do końca zdrowe i należałoby coś z nimi zrobić. Fajnie, że się za to chcesz zabrać. To zapewne będzie trudne. Problem dotyczy również cis-ów i potrafi wlec się przez całe życie, zależy pewnie od jednostki. Ale raczej nie nastawiałbym się, że zmiana relacji z mamą, to "chwilka, już zaraz kończę i ruszam z tranzycją" ;-)
2. Czy Twoja mama dałaby się namówić na wspólną terapię/spotkania z psychologiem? W sensie: idziesz do psychologa z problemem, on robi parę spotkań z Tobą, później parę z Twoją mamą, a na końcu wspólne. Pamiętam, że nie masz zaufania do psychologów. Chodzi o to, że obecność osoby trzeciej, obserwatora i mediatora, która ma pomóc wam się porozumieć, może zobiektywizować problem i podać optymalne rozwiązanie znając obie strony relacji (czy skorzystacie, to inna sprawa, ale wiadomo, co uważa "niezależny ekspert", może do mamy jakoś to przemówi). Ponadto jeśli stosuje szantaż emocjonalny, czy jakieś inne manipulacje, zostanie to "odnotowane" przez terapeutę; nawet jeśli jest odporna na terapię (jak np. moja mama, która zaczęła pouczać psychologa, jak ma prowadzić rozmowę :roll: ) to może ewentualna dokumentacja/wnioski z takich spotkań przydałyby się w sądzie? Może mogłyby świadczyć o tym, że jej odbiór Twojej osoby i chęć udaremnienia przemiany są wynikiem zaburzonych relacji etc., etc.... (psycholog pewnie ładniej by to ujął), a nie tego, co jest faktycznie? Takie trochę podważenie wiarygodności jej oceny sytuacji.
3. Myślałeś o tym, żeby wyjechać na wakacje za granicę do pracy? Mógłbyś zarobić sporo pieniędzy, duży zastrzyk gotówki, i mieć na start tzn. usamodzielnienie się po powrocie. Tutaj jakąś pracę na pewno byś znalazł, aby jednak nie żyć z samych oszczędności. Plus wspominałeś o alimentach. Weekendowo się uczyć jak najbardziej. Nie wiem, jak na Twojej uczelni, ale na publicznych najlepsi studenci zaoczni mogą starać się o zwolnienie z kosztów. Jeśli miałbyś możliwość i chęć się postarać, to w ten sposób również trochę gotówki można by zaoszczędzić. Wspominałeś, że masz inne problemy zdrowotne, więc rozumiem, że niezależność finansowa może być bardziej złożoną sprawą. Niemniej jednak nie trzeba wcale wyjeżdżać na stałe.

Ja diagnozowałem się u dr Robachy na NFZ, po zmianie danych dwie operacje mam umówione na NFZ i w zasadzie dotychczas w całej tranzycji najwięcej kosztował mnie pozew, bo jednorazowo musiałem wyłożyć 600zł. A te badania po kilkadziesiąt złotych, hormony raz na 5 miesięcy, dojazd do lekarza... - to się tak rozłożyło, że nawet nie zauważyłem ;-) Ale to akurat mój przypadek.

[gdybyś już zdecydował się na tranzycję]
1. Czy rozważałeś pójście do dr Robachy w Łodzi? Przyjmuje na NFZ, jest tam też psycholog na NFZ, koszt dojazdu w obie strony z Wawy to jakieś 30zł; poza tym jest doświadczonym lekarzem, nie chodzi jedynie o ilość zdiagnozowanych pacjentów, ale niejednokrotnie występowała w roli świadka podczas procesów (moja mama np. podważyła sposób prowadzenia przez nią terapii i wezwała na świadka);
2. Nie ma przymusu robienia mastektomii jako pierwszej. Ja np. robię najpierw histerektomię. Bardziej niepokoi mnie konflikt hormonalny, niż gruczoły mleczne, z którymi mogę w zasadzie pochodzić dłużej. Poza tym łatwiej dwójkę załatwić na NFZ.
3. Nie da się uniknąć pozywania rodziców na ten moment. Jeśli nie chcesz, to możesz albo czekać jak Twoja mama umrze, albo jak zmienią się przepisy, albo wyjechać na stałe za granicę i tam przejść korektę. Mama jest sędzią, czyli ma wiedzę prawną - jeśli będzie chciała utrudnić Ci uzyskanie pozytywnego wyroku, to to zrobi, niezależnie od tego, ile czasu będziesz zwlekał. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji najlepiej postarać się o jak najwięcej dowodów, że funkcjonujesz jako mężczyzna.
4. Według mnie o wiele lepiej działa tłumaczenie w pracy/gdziekolwiek: "Zmieniam dane, sprawa jest w toku, też nie jest mi to rękę, ale nie mam wpływu na to, jak działają sądy", niż wciskanie się w rolę kobiety. Zwłaszcza, że masz passing, czyli mógłbyś funkcjonować jako mężczyzna. Nie wspominając o komforcie psychicznym. Ludzie często współczują, że sprawy urzędowe się przedłużają. Przy okazji możesz zjednać sobie rozmówcę narzekaniem na biurokrację :-p No, i kolejny argument w sądzie.

Ale się rozpisałem... A w tym małym okienku wydawało się niedużo :-D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group